Kazanie na rozpoczęcie Roku Bł. Edmunda Bojanowskiego

Kazanie wygłoszone na rozpoczęcie Roku Błogosławionego Edmunda Bojanowskiego 
i poświęcenie Jego ołtarzowej Statuy w parafii im. Bł. Edmunda Bojanowskiego w Rumii – 14 listopada 2013 r.

Drodzy Bracia i Siostry!

Z pierwszej lekcji dzisiaj usłyszeliśmy, jak ważnym jest, aby w tym życiu być z Mądrością, z tą Bożą Mądrością, tą, którą nieustannie przynosi nam Duch Święty. Ten właśnie Duch jest rozumny, święty, jedyny, wieloraki, subtelny, rączy, przenikliwy, nieskalany, jasny, niecierpiętliwy, miłujący dobro, bystry, niepowstrzymany, dobroczynny, ludzki, trwały, niezawodny, beztroski, wszechmogący i wszystkowidzący, przenikający wszelkie duchy rozumne, czyste i najsubtelniejsze, tzn. aniołów. Ale ten Duch także, jak mówi nam św. autor, przez pokolenia zstępując na ziemię w dusze święte, wzbudza przyjaciół Bożych i proroków. Czemu tak się dzieje? Po co jest to Jego działanie? Po co to przez Ducha wzbudzanie świętych przyjaciół Boga i proroków? Po to, aby ostatecznie znaleźć się w Królestwie niebieskim, w tym, które założył Boży Syn, Jezus Chrystus, w tym, które tutaj na ziemi już w nas jest, chociaż nie w całej pełni i okazałości, bo teraz trwa to, co jest częściowe, widzimy niejasno i jakby w zwierciadle, ale gdy to minie będzie pełnia – pełnia Bożego Królestwa i będziemy Go widzieć twarzą twarz, na wieki. Tak, Boże Królestwo już tutaj na ziemi jest wśród nas i ciągle je buduje Przenajświętszy Duch przyprowadzając nas do Jezusa Chrystusa – Króla i Zbawiciela, który sam o sobie powiedział: „ Jestem Królem „, a także „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”, oraz „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”.

To niezwykłe, że my jako wyznawcy Jezusa już od godziny chrztu naszego zostaliśmy zaproszeni do udziału w Jego Królestwie, do budowania go w sobie i wokół nas - w bliźnich, by ostatecznie mieć w Nim udział na wieki. I to jest ta najważniejsza sprawa człowieczego życia, bo taki jest sens tegoż życia, by ostatecznie odnaleźć zbawienie w królestwie niebieskim – to jest najważniejsze ! A wszystko inne jest tylko dodatkiem, mniej czy bardziej ważnym, ale tylko dodatkiem.

I tą prostą lekcję zrozumiał urodzony 199 lat temu, nasz Patron, bł. Edmund Bojanowski. On wszczepiony do Bożego Królestwa w sześć dni po narodzinach, 20 listopada 1814 r., przez ks. Jakuba Ostrowskiego, i potem przez 57 lat niezwykłego życia budował szlak dla siebie i dla bliźnich – szlak do Bożego Królestwa, bo pragnął, jak powiedział w dniu jego beatyfikacji bł. Jan Paweł II, „by wszyscy ludzie stali uczestnikami Odkupienia”. Całe życie na tej łez dolinie starał się o Boże Królestwo, o to, aby z Duchem Świętym współpracując siebie i innych ku świętości budować.

Szczególnym środkiem, który odkrył on dla realizacji tych właśnie dróg było, owszem bycie z Jezusem na modlitwie i na Eucharystii szczególnie, bo tu jest źródło, ale również Duch Święty pozwolił mu odkryć drogę poznawania i naśladowania życia świętych, których ogromnie kochał i nimi się fascynował. To jest ta jedna z wielu metod, którą odkrył, aby zdobyć Chrystusowe Królestwo – poznawać i naśladować świętych. Pasję swoją realizuje między innymi przez to, że osobiście przepisuje żywoty świętych i rozdaje je biednemu ludowi. W tamtych czasach książka, albo zdobycie „Żywotów Świętych” nie było łatwe, dlatego sam ręcznie je przepisuje. W Dzienniku jego, jakby refren, często taki zapis odnajdujemy: „ Przepisywałem dziś żywoty świętych do czytania na maj dla tutejszych wiosek okolicznych”, albo: „ Nad samym wieczorem wstąpiła do mnie wracająca z porzegowskiego boru od grabienia iglic Marynka z Ochrony Podrzeckiej po spisy żywotów świętych na grudzień”.

On też, Drodzy, do świętych się zwracał stając przed ich relikwiami. Dnia 16 października 1853 roku notuje: „Byłem w kościele na Wielkim Nabożeństwie. Dziś jako w pierwszą niedzielę po św. Jadwidze było wystawienie wszystkich relikwii w tutejszym klasztorze i podawanie ich do pocałowania. W trzecią niedzielę października zawsze jest wystawienie wszystkich znajdujących się w klasztorze relikwii i nabożeństwo dla uczczenia tychże Świętych”. Zaś nazajutrz po beatyfikacji św. Andrzeja Boboli 1853 roku, której dokonał papież Pius IX, taki tekst odnalazłem: „ Byłem w kościele i szczerze pomodliłem się do naszego nowego przyczyńcy w niebie błogosławionego Andrzeja Boboli, którego pamiątkę na dzień dzisiejszy Kościół ustanowił i którą dzisiaj pierwszy raz obchodził. Ja zaś tym większy miałem powód uczcić ten dzień przynajmniej modlitwą, ponieważ tego błogosławionego obrałem sobie za Patrona na niniejszy miesiąc”. I potem wiele, bardzo wiele zapisów odnajdujemy, które świadczą jakie nasz Patron miał ze świętymi święte obcowanie, to była żywa wiara w ich opiekę nad nami i dlatego, od nich czerpał natchnienie do swojego szlachetnego życia, a także nieraz odnajdywał w nich wołanie zanoszone do sumienia, zwłaszcza gdy przyszła pokusa, aby coś nie według woli Boga uczynić. Pozwolę sobie tutaj na taki jeszcze dziennikowy cytat: „ Muszę zapisać drobną okoliczność, jaka mi się dzisiaj zdarzyła a która dowodzi, iż działają na nasze usposobienia dobre przykłady, chociażby tylko słyszane lub czytane. Przyszedł ubogi podróżny. Nie dałem mu jałmużny, bo nie miałem stosownie drobnej monety przy sobie. Czekał na dziedzińcu, aż mu służąca półtora srebrnego grosza wyniosła. Gdy odszedł, żal mi go było, że tak maleńkim wsparciem opatrzony został. Dopiero gdym już do pokoju mojego poszedł, przypomina mi się, com był u Jaroszewicza Matce Świętych Polskich czytał o Magdalenie Mortęskiej, która raz jakąś niewiastę ubogą żebrzącą od siebie odprawiła nic jej nie dawszy, czego jej tak żal było, że kazawszy ją szukać, ordynarię jej co dzień aż do śmierci wyznaczyła. Przypomnienie to nabawiło mię taką niespokojnością, że poszedłszy zaraz na drogę i szczęśliwym trafem spotkawszy jeszcze tego samego ubogiego, dałem mu z chęcią największy pieniążek, który przed chwilą zdawał się mi zbyt dużą jałmużną”.

Kochani, jakże mądry tekst, pokazujący, że święci to ludzie z krwi i kości, kuszeni tak jak my przez diabła, ale też dzięki posłuszeństwu Duchowi Świętemu, zwyciężający, by realizować Chrystusowy program: „Bądźcie wy doskonali”. Tą drogę proponował też zwłaszcza swoim siostrom, których jest założycielem, a świadczy o tym ten choćby tekst: „Przyszła śród ogromnego deszczu Marynka z Ochronki Podrzeckiej. W czwartek bowiem powiedziałem jej, aby w sobotę nad wieczorem była u mnie, więc obawiając się nowego upomnienia, przyszła biedaczka po błocie i w deszcz okropny. Żal mi jej było, ale zarazem cieszył mię ten powód posłuszeństwa, które w ich służbie jest niezbędne (…). Dając jej spis żywotów świętych na lipiec, przeznaczyłem dla nich trzech jeden żywot świętej Notburgii, aby w miesiącu najcięższej roboty żniwnej wszystkie trzy brały jeden wzór z świętej, pracowitej służebnicy. Narzekała mi Marynka na sprośne mowy ludzi, których słuchać muszą przy robocie”. Drodzy moi, dzisiaj wiemy, że tam gdzie pracowały Siostry Służebniczki obyczaje ze złych na dobre się obracały i wielu pracodawców chciało mieć wśród swoich pracowników Siostry, te źródła dobroci i świętości.

I ta droga, którą szedł i którą radził innym, ostatecznie sprawiła, że Edmunda widzimy dzisiaj gronie błogosławionych i świętych Chrystusowego Królestwa w niebie. On należy do potężnej liczby opieczętowanych w niebie, czego świadectwem jest nie tylko wliczenie do chwały ołtarzy w 1999 roku, ale nade wszystko żywy kult, który dzieje się na tylu miejscach świata, począwszy od klasztorów duchowych córek, Sióstr Służebniczek Maryi Niepokalanej, których jest fundatorem, aż do parafii jego imienia, wśród których Wasza pierwszą jest w Polsce. I dzisiaj, w tym pięknym kościele pod jego wezwaniem poświęcamy, na progu Roku Edmundowego, z Okazji 200-lecia Jego Urodzin tą piękną figurę, która naocznie będzie nam pokazywała wielkiego naszego Patrona, a zarazem wielkiego Orędownika za sprawami naszymi na drodze do Królestwa Niebieskiego.