[417] Od ks. WRATYSŁAWA KRZYŻANOWSKIEGO[1618]
Gostyń,
11.2.[18]64
Łaskawy Panie Dobrodzieju!
Przez wzgląd oszczędności i
umniejszenia ambarasów Szanownym Siostrom, mianowicie że zapewne gości spraszać
nie będziemy, postanowiliśmy odbyć walne zebranie[1619]
w przyszłą niedzielę, zaraz po pasji (w tutejszym kościele). Miejsce zebrania
zwykłe w szkole, bo kasa uboga nie ma na światło.
Co do życzonej przemówki[1620]
i połączenia jej ze sprawozdaniem, nie mogę mimo najszczerszej chęci służyć;
nawał prac zbyt wielki - dziś od samego rana bawi tu z tego powodu ks. Pajzderski (który załącza swe
pozdrowienie dla Kochanego Pana). Nie
mogąc tedy sam służyć, napiszę zaraz teraz do ks. Hejnowicza o zastąpienie
mnie, toż i on członkiem, a niezawodnie przede wszystkim żądaniu Łaskawego Pana
Dobrodzieja zadosyć uczyni.
Serdecznie poprawy zdrowia życzę i
modłom Pańskim uniżenie prosząc, się polecam
ks. W. Krzyżanowski
Przepraszam za
gryzmoły z pośpiechu. Komu się należy, moje uszanowanie.
[418] Od ks. ANTONIEGO
BRZEZIŃSKIEGO
Poznań,
14.2.[18]64
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Bardzo mnie ucieszył list Siostry
Elżbiety, pod każdym względem godzien pochwały. Wiadomość o chorobie Pańskiej
zasmuciła mnie, daj Boże polepszenie.
Adres do Ptaszyńskiego jest:
Monsieur Ptasz[yński] a Paris, rue de Sevres 95.
Byłem w czasie zapust[ów] w Rogożnie
i w Wągrówcu, gdziem odwiedził dawniejsze Konferencje w Kcyni i Szubinie,
gdziem nowe założył. Jakże idzie u Was? Wasz parlamentaryzm[1621]
zawsze mi w głowie, bo on jest przeciwny duchowi Towarzystwa, mam jednak
nadzieję, że z ustanowieniem komisji, ustanie. Czybyś Kochany Pan nie był
łaskaw przy sposobności odwiedzić Konfer[encję] w Krobi? Bardzo by to ducha
nowych naszych Braci podniosło. Przyślę Wam błogosławieństwo Ojca Św.[1622],
które w tych dniach dla wszystkich naszych Konferencji otrzymałem z Rzymu. Panu
Bogu oddaję!
ks. Brzeziński
[419] Od ks. JANA
KOŹMIANA
18
lutego 1864
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Nie dziwuj się Pan, żem nie odpisał[1623],
bom późno wrócił z podróży, a za powrotem zastałem tyle zatrudnień, iż trzeba
było korespondencje odłożyć.
Słyszę, że Panu zdrowie nie bardzo
dopisuje. To niedobrze - niech Pan Bóg co rychlej przemieni.
Zgłosił się do mnie ks. Lasocki[1624]
z Warszawy z prośbą o Regułę Służebniczek. Racz mu Pan posłać. Mieszka przy
ulicy Żelaznej n° 11 39/40. Jego dobrze by sobie zjednać za pomocnika i
przyjaciela.
Na ręce Kochanego Pana posyłam 16
tal. za rok przeszły za Zosię Cohn[1625].
Co do listu do ks. Arcybiskupa, odpisuję na kopii.
Mnie się zdaje, że Siostra Matylda miała zupełną słuszność i że nie można tak
jak proponuje księżna Sapieżyna,
ściągać pieniędzy za Nowicjat.
Co do Ochronki w Niesłabinie, trudno
osądzić stanowczo. i powody
wyliczone są ważne, i obawa Siostry Matyldy nie bez podstawy. Na obie strony da
się wiele powiedzieć. Może by najlepiej było spróbować i zrobić tymczasowo
urządzenie na trzy miesiące lub pół roku.
Kochanego Pana raz jeszcze
serdecznie za opóźnienie odpowiedzi przepraszam.
Pozdrawiam pięknie i modlitwom się
polecam
ks. J. Koźmian
Racz mi Pan
donieść, skoro wróci ks.
Preibisz.
[420] Od ks. TEOFILA
BACZYŃSKIEGO SJ
Starawieś,
3 marca [1]864
+
Kochany Panie!
Już długo jestem dłużnikiem
Kochanemu Panu za łaskawy list z dnia 10 stycznia br.[1627],
bo ciągłe zatrudnienia parafialne i nieparafialne są na przeszkodzie. Pan
Kochany żądałeś prędkiej odpowiedzi, a ja się
nie mogłem do niej wybrać i może
lepiej stało, bo rzecz się wyjaśniła dzisiaj z obu stron; inaczej może by mnie
posądzono o jednostronność, gdybym zaraz napisał jak myślałem i myślę.
Więc do rzeczy: Ochronka w
Niesłabinie zupełnie byłaby wedle mego przekonania i zdania na swoim miejscu.
Powody Pana Kochanego tak są ważne, że nie trzeba ich rozbierać, ale z drugiej
strony, jeśli są tak wielkie niechęci Służebniczek do tej Ochronki i zapał
poświęcenia już do tego stopnia ostygł, nie sądzę, aby było z korzyścią
jakąkolwiek pośród takiego usposobienia gwałtem tę Ochronkę utrzymywać. Pomnożyłyby
się bowiem przez to tylko wydatki i nieprzyjemności, zwłaszcza że ogólne takie
jest przekonanie w Zgromadzeniu. Jednakowoż, aby złemu zaradzić, myśl ćwiczenia
nowicjuszek w wychowaniu dzieci potrzeba uskutecznić w innej pobliskiej
Ochronce, jak np. w Górce, która już ma swoje utrzymanie, do której tygodniowo
lub miesięcznie po 2 nowicjuszki niechaj chodzą. Bez takiej bowiem w Nowicjacie
wprawy, trudne by było położenie Zgromadzenia, jak to już w Galicji widzimy;
ani się przez to nie potrzeba obawiać rozproszenia ducha w nowicjuszkach,
ponieważ: 1° jeśliby w Nowicjacie takie tygodniowe lub miesięczne zatrudnienie
około dzieci rozpraszało ducha, a cóż będzie na Ochronkach, gdzie przez całe
życie trzeba je wypełniać? 2° wszakże na to się każda z początku poświęca,
przeciwnie ja sądzę, że jeżeli co może ducha podnieść, ożywić i wzmocnić, a od
Boga błogosławieństwo osobliwsze wyjednać, to zapewne wedle Reguł zajęcie się
dziećmi. Koniec końcem jeśli Niesłabin
przynajmniej domku nie ofiaruje bezpłatnie, tylko cały ciężar na utrzymanie
tejże Ochronki miałby spaść na Nowicjat jaszkowski i tak ubogi, a z drugiej
strony takie zniechęcenie jest między Służebniczkami do tej posady - jak mi
pisano - więc już dla tych ostatnich przyczyn nie wypada - jak się zdaje -
nalegać na dalsze prowadzenie tamże Ochrony.
Co do drugiego pytania, w którym mi
piszą, jakie by potrzeba poczynić zastrzeżenia w pracy Służebniczek? czy na
spichrzu lub z ludźmi razem mogą te pracować, lub raczej tylko do ogrodu same
będą używane? Reguły na to z doświadczenia wyjęte aż nadto jasno odpowiadają;
zresztą wyraziłem się z moim zdaniem w tej sprawie dość obszernie i nie myślę,
żeby dla jednego lub drugiego wypadku czynić takie wyjątki, było to dla
Zgromadzenia z pożytkiem. Jeśli rzeczywiście gdzie takie wypadki się zdarzają,
od czegóż są starsze[1628]
i państwo? Wszakże na takie
przypadki każda powinna być przygotowana, gdzież bowiem znajdzie się kącik na
świecie, gdzie by zgorszenia nie było? Trzeba być wszędzie ostrożnym, ale nigdy
bezpiecznym i nie ten, co jest w niebezpieczeństwie, ale ten, co kocha
niebezpieczeństwo ginie w nim wedle wyroku Ducha Św. Dziwna rzecz! To Służebniczki, które mają i państwo za sobą i ks. proboszcza[1629]
i nadto tyle oś[w]iecenia i łaski B[ożej] w tym nie mogą się przeciw podobnym
pokusom uzbroić, a drugie na świecie bez tego wszystkiego mogą i muszą być cnotliwymi?
Czyliż Służebniczki nie na to są, aby były solą mądrości ku naprawie ludu i
światłością ku oświeceniu do pobożności?
To więc lepiej zamknąć między 4 ściany, bo dla tej samej przyczyny nie mogą ani
do chorych chodzić, ani około dzieci. To ja sądzę, że lepiej nowicjuszki
wprawiać w gruntowne cnoty zaprzenia siebie i poświęcenia się dla Boga, lepiej
nie wypuszczać ich tak prędko z Nowicjatu - lepiej tyle domów nie przyjmować i
nie dawać na starszą byle jaką,
ale sumienną, roztropną, prawdziwie pobożną. Lepiej pieścioszki i leniuszki
natychmiast ze Zgromadzenia wypuszczać, bo gdzie nie ma gruntownych cnót, tam
błogosławieństwo Boże nie spocznie. Ja sądzę, że żadna praca, którą powszechnie
nasz lud odbywa, nie jest i dla Służebniczek nieprzyzwoitą i tylko częstokroć
zależy od sposobu i okoliczności, które oczywiście Służebniczki wedle ducha Bożego
urząd[z]ać powinny. Pytam się: dlaczego Służebniczki nie mogą myć podłogi? lub
prać bielizny? czy nie mogą się zamknąć same z sobą przy tej robocie? A na
spichrzu czy nie mogą toż samo uczynić, a jeśli kto wejdzie zostawić drzwi
otwarte? Czy tylko Służebniczki mają być skromne i ostrożne przy podobnych
pracach, a inne mogą być nieskromne lub jeśli tym nadużyciom i zgorszeniom nie
zapobiegną Służebniczki, któż im zapobieży?
Ale kończę o tej sprawie, bo jeszcze
mam wiele co do naszych pisać. Najprzód: nieporządny Nowicjat - nieporządne
będą Ochronki. Tak się dzieje wszędzie, tak i u nas było; owoce i skutki teraz
z rozmaitych domków przychodzą. Nie nauczyły się słuchać w Nowicjacie i teraz
tego nie umieją, porządku nie było w Nowicjacie, więc i teraz niewiele. Dałby
Bóg, żeby to jeszcze można jakkolwiek jeśli nie poprawić, przynajmniej połatać,
ale do tego potrzeba by wiele zmian po domkach uczynić, a przynajmniej wszędzie
dać wzorowe Starsze i znające dobrze ducha Reguł i powołanie swoje. S. Elżbietka
w tym względzie bardzo roztropnie i wzorowo postępuje, ale co jedna zła popsuje,
to nieraz i 10 dobrych nie tak łatwo naprawi. Przynajmniej tutaj Nowicjat
idzi[e] z wielkim zbudowaniem i jeśli te duszyczki będą tak dalej służyć P[anu]
J[ezusowi] i N[ajśw.] P[annie], spodziewać się można, że Bóg i na inne domki
błogosławieństwo swoje obficie zleje. Elżbietka jest na swoim miejscu zdrowa i
wesoła, niczym się nie zraża, bo ufa w Bogu. Krząta się około domku budowania,
chociaż to dosyć trudno idzi[e], a bo cóż dobrego zrobi się na świecie bez
trudności? Ja się tym nie smucę, ale owszem, cieszę, bo będą Służebniczki tym
lepsze i pokorniejsze. Jednakowoż nie można powiedzieć, żeby źle szło. Owszem, ks. proboszcz
z Przysietnicy o 1/4 mili daje gratis[1630]
kamień, wiele chcą; obywatelstwo - jeden drzewa i drugi, inni pieniędzy, inny
cegły, tylko oczywiście aby to wszystko bez wielkiego kosztu zwieźć, trzeba
czasu.
Co do dalszych pań, ani ja, ani Elżb[ietka] nie
jesteśmy za tym, aby się naprzykrzać; dadzą - Bóg zapłać, nie dadzą - to się
obejdzie. Do księżnej[1631]
się napisze, bo ta najwięcej i może i obiecała, chociaż teraz ogólna bieda
nakazuje roztropność. Co największe, że dzięki Bogu, Nowicjat dobrze idzi[e] i
coraz kandydatki majętniejsze się wpraszają, a jeśli dadzą się przyjąć, to też
i na fundusz Nowicjatu coś przybędzie, zresztą i na obietnicy J[aśnie]
W[ielmożnego] Ks. Biskupa[1632]
pamięta się i swego czasu zażyje onej.
Co do litografowania Reguł, to
jeszcze dość daleko i jeszcze wiele do ukończenia. Z wiosną spodziewam się
kilka misyjek w naszej [okolicy]
z ks. Jackowskim odprawić.
Polecam się więc św. modlitwom, a naszym
znajomym łączę serdeczne ukłony.
Kochanego Pana sługa w Ch[rystusie]
T. Baczyński SJ
misj.
[421]
Od ks. arcybiskupa FRANCISZKA WIERZCHLEJSKIEGO we Lwowie
Lwów,
17 marca 1864
Zgromadzenie,
które tak pożyteczny i zbawienny cel sobie postawiło, jak Służebniczki Boga
Rodzicy, ma wszelkie prawo do troskliwej opieki Biskupa, w którego diecezji
działanie swoje rozwinąć postanawia i z góry obudza nadzieję, że spłyną obficie
duchowne pożytki na lud wiejski, w pośród którego, w którym i dla którego
pracuje.
Tak zaszczytna pochwała i tak
szanowne zlecenie, jak ono, które mi W[ielmożny] Pan Dobrodziej od Jego
Ekscelencji Jaśnie Wielmożnego Arcybiskupa Gnieźnieńskiego i Poznańskiego
przesłać raczyłeś[1633],
tem większego jest dla mnie znaczenia, gdyż pochodzi od Władzy duchownej, za
której upoważnieniem i pod której okiem Instytut ten się utworzył i rozwinął.
Spodziewam się, że po dłuższym
trochę istnieniu tego Zgromadzenia w mojej Archidiecezji i po zatwierdzeniu
reguł, którymi się rządzi, będę mógł także polecić je Władzom rządowym i
uzyskać ich przyzwolenie stosownie do Artykułu XXVIII Konkordatu[1634].
Polecając W[ielmożnego] Pana
Dobrodzieja łasce Pana Chrystusowej, zostaję z prawdziwym poważaniem
najniższy
sługa
X.
Wierzchlejski
Arcybiskup
Nr.
496
[422] Od ks. FRANCISZKA SEMENETZA
[17.06.1864]
Wielmożny Panie
Dobrodzieju!
Rekomenduję[1635]
na kandydatki do Służebniczek N.M.Panny trzy Rusinki, Mariannę Steciuk z O s t r o w a, która ma swoich 120 fl. a[ustriackiej] w[aluty], Martę
Pieniak z Przemysłowa, która ma swoich 30 fl., a resztę składką wnet się tu
pokryje; trzecia Maria Worobij także z Przemysłowa[1636]
ma 40 reńskich - resztę później się tu znajdzie. Dla pierwszych dwóch wyrabiam
paszporta gubernialne do Prus na dwa lata, dla trzeciej nie prosiłem o
paszport, bom nie wiedział, czy będzie miała pieniądze. Proszę nam tu łaskawie napisać, czyli by mogły
wszystkie trzy tam do Nowicjatu lub tu w Galicji być przyjęte, tudzież kiedy by
mogły jechać. Ja bym myślał je posłać razem z naszymi Kochanymi Służebniczkami,
gdy będą jechać na rekolekcje.
O trudnościach, jakie diabeł przez
swoje organa stawia, nic teraz nie piszę, może później. Tymczasem modlitwą
starajmy to zwyciężyć.
Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus.
Uniżony sługa i brat w Chrystusie
ks. Franc[iszek] Semenetz
PS Sumiennie
mogę dać świadectwo najlepsze rekomendowanym trzem kandydatkom.
Toż samo, jako proboszcz, dobre daję
świadectwo naszym Siostrom Służebniczkom NMP - małe między nimi nieporozumienie
co było, już spodziewam się usunięte.
Słyszałem od Sióstr, że Pana
Dobrodzieja list ich czasem nie dochodzi. Radzę tedy na przyszłość, aby P.
Dobr[odziej] adres do Sióstr sam nie pisał, lecz kazał przez jaką trochę
niezgrabną rękę kobiecą napisać; to na poczcie nie będą ciekawi czytać. Albo
też do mnie lub do pani
Kownackiej adresować czasem, lecz nie wiem z pewnością czy to pomoże; to tylko
wiem, że tu się agitacji politycznej urzędnicy boją.
[423] Od LUDWIKA
MIŁKOWSKIEGO
14.8.[18]64
Kochany Edmundzie!
Stosownie do Twego żądania,
przesyłam Ci w załączeniu kwit na oddany list do ks. Koszutskiego i pozdrawiam Cię serdecznie, dziękując za
wczesny odjazd z Mórki, bom się dziś trochę prawie odespał. Twój
Ludwik
[424] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
6 września 1864
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Zdanie moje jest i dziś co do rekolekcji
to samo, jakie wynurzyłem Kochanemu Panu w ostatnim liście moim[1638].
Ja ze wszystkim zgadzam się na to, co przełożeni
Zgromadzenia Służebniczek NMP uradzą i postanowią. Jeżeli wszystkie Siostry odbywać
będą rekolekcje w Jaszkowie, mielżyńskie stawią się niezawodnie, jeżeli nie
mymi to najętymi końmi, gdyby stosunki gospodarskie nie miały mi pozwolić na
oderwanie własnych koni. Ja tylko wynurzyłem życzenie tutejszych dworów[1639],
lubo przyznaję się, że tak mili goście jak O. Wawreczka, Kochany Pan i Siostra
Matylda zawsze są mi pożądani w chatce mojej. Jednakżeż nie śmiałbym nigdy
naprzykrzać się Kochanemu O. W[awreczce], ażeby dla mojej przyjemności narażał
drogie siły i zdrowie swoje na niedogodności powtórnych rekolekcji w Mielżynie,
gdzie dalej musi chodzić do Ochrony i gdzie [nie]
ma tych wygód przy rekolektowaniu[1640]
co w Mielżynie. Mylnym jest przeto zdanie tak S. Rejkowskiej jako też S.
Matyldy, jakobym ja sobie koniecznie życzył rekolekcji w Mielżynie. Jeżeli mi
zaś wolno zdanie moje oświadczyć, byłbym za tym, aby przełożeni raz na zawsze i t o nieodwołalnie postanowili, gdzie się rekolekcje
rokrocznie odbywać będą, czy w Jaszkowie i Mielżynie, czy tylko w J[aszkowie];
bo tym sposobem zapobieży się wszelkim dowolnym kombinacjom i wymaganiom.
Wszystkie dwory wiedzą o tym, że Siostry muszą raz do roku bywać na
rekolekcjach. Gdyby bywał[y] w dwóch miejscach, nie byłoby to nic nowego u nas,
boć i księża miewają rekolekcje aż w 3 miejscach: w Gnieźnie, Poznaniu i
Gostyniu. Jeżeli zaś wszystko przemawia za tym, ażeby Siostry tylko
w J[aszkowie] miały rekolekcje, jak mi o tym nadmieniła w liście swoim z 22-go
sierpnia S. Matylda, natenczas nie mogą przełoż[eni]
na żadne przedstawienia ani reklamacje zważać, ale stanowczo powinni
oświadczyć, że od tego nie odstąpią, że raczej Ochronkę zamkną tam, gdzie się
do tego nie zastosują, niżby na takie niedogodności siebie i Siostry narażać
mieli. Początkowo zżymałby się może ten i ów; lecz w końcu widząc, że inaczej
być nie może, poddałby się konieczności, albo by też się zdecydował na
zamknięcie Ochronki. Jeżeli zaś przełożeni
uznają za stosowne, aby także w Mielżynie odbywały się rekolekcje, to i w tym
względzie byłoby dobrze, aby od tej zasady później już nie odstępowano.
Druga pomyłka zaszła w doniesieniu
S. Józefy[1641].
Nigdy i do nikogo nie odezwałem się z życzeniem moim, aby S. Józefa była
Starszą w Mielżynie, nawet nie pomyślałem o tym, zwłaszcza że Kochany Pan
przeznaczyłeś S. Mariannę Musidlak[1642]
na Starszą. Nad zdolnościami S. Józefy na Starszą, dotąd się nie zastanawiałem,
bo chętnie polegam na rozporządzeniach właściwych Przełożonych. Pomyliła się
przeto S. Józefa, jeżeli w liście swoim do Pana dodała, że uważam iżby to z
korzyścią było dla Ochronki mielżyńskiej, mianowicie co do gospodarstwa, aby
ona otrzymała starszeństwo. Bardzo mi przeto podejrzana jest pokora w ładne
słówka ubrana. Jeżeli S. Józefa rzeczywiście czuje w sobie pewną ochoczość i
zdolność do podniesienia gospodarstwa i dochodów przy tutejszej Ochronie, to ma
do tego sposobność także jako podwładna, a jedynie w tym mniemaniu prosiłem o
nią w miejsce S. Agnieszki, że zna już tutejsze stosunki gospodarcze, ale nigdy
w myśli przedstawienia jej za Starszą. Jeżeli przełożeni
powierzą jej starszeństwo, przyjmę to z tą samą obojętnością koniecznie potrzebną
w takich Zgromadzeniach, jak przyjąłem starszeństwo S. Marianny w miejsce S.
Agnieszki; ale nigdy nie myślałem o tym, aby komukolwiek podobną propozycję
zrobić. Powiedziałem już o tym S. Józefie, o ile się w zdaniu swoim pomyliła.
Zostawiając wszystko dojrzałemu
rozważeniu i zadecydowaniu przełożonych
Zgromadzenia, ucieszę się bardzo, jak się znowu z Kochanym Panem choć o
północku będę mógł nagadać. Ściskam serdecznie i polecam się pobożnym modłom.
ks. Koszutski
[425] Od s.
ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ
Stara
wieś, (wtorek), 6.9.[18]64
N.B.P.J.Ch.
List mój ostatni pod n° 13, pisany
18-go z.m.[1643]
a oddany na pocztę 22-go, dlatego że W[ielebny] Ojciec B[aczyński]
dopisywał, z pewnością Pan Dobrodziej odebrał, na który odpowiedzi do dziś nie
odebrałam. Po wysłaniu tam tego listu, odebrałam nową wiadomość od Sióstr z
Podhorzec[1644]
i Krasiczyna, lecz że to jeszcze nie była wiadomość zapewniająca, wstrzymałam
się z doniesieniem jej, aż oto dostał zawiadomienie o tym nasz W[ielebny]
Ojciec B[aczyński]
z Konsystorza z Przemyśla, a zatem pewne, więc donoszę Panu D[obrodziejowi], a
to jest:
Z tych wszystkich badań urzędu
tutejszego wyszedł rozkaz urzędowy do Konsystorza, ażeby wszystkie domki
ochronkowe tutaj nowo otworzone były zamknięte, gdyż o nich nic w urzędzie nie
wiedziano[1645].
Łańcut zaś i Starawieś zostanie tymczasowo, powiedziano, że wiedzieli o tych
dwóch miejscach, o co zaś rządowi chodzi, wypisze W[ielebny] Ojciec B[aczyński]
te punkta Panu D[obrodziejowi], jakie tu z Konstystorza przysłali; dosyć, że
Służebniczki nie postępują sobie nienagannie, tj. że warte nagany, tj. z
Konsystorza piszą.
W Podhorcach i Krasiczynie już
wiedzą o tym, a te w Biłce i w Żużelu nie, dlatego że jeszcze ks. Biskup[1646]
nasz pojechał do Lwowa do Arcybiskupa[1647]
i napisał do Księżnej[1648]
i chcą się jeszcze starać, więc Siostry jeszcze wyraźnego rozkazu od duchowieństwa
nie dostały, ponieważ się starają, ale z urzędu już wydano rozkaz do Konsystorza.
Teraz więc czekamy jak wypadnie. Jeżeli każą, więc już Siostry wiedzą
wszystkie, że mają się wybierać i do Starejwsi przyjeżdżać, co zaś dalej
wypadnie nie wiem, czy pozwolą gdzie indziej otwierać domy, czy nie.
Co do Podhorzec i Żużela prawdziwie
byłoby korzystnie, aby zamknięto te domy, bo prawdziwie między Rusinami[1649]
nie ma co robić, ani dzieci tam, ani dojrzeć w takim oddaleniu - robią co chcą,
jak np. w Podh[orcach]: tam nie ma cząsteczki porządku. Starsza swoimi
wymysłami znudziła podwładne tak, że te żadnego posłuszeństwa dla niej nie
mają, ale się prawie kłócą, porządku Starsza nie dopilnuje, bo słaba zawsze, a
podwładne robią co chcą i jeszcze by nie chciały tu na rekolekcje przyjechać, a
tam konieczna potrzeba zmiany, jeżeli dalej pozostaną; na doniesienie Pana
D[obrodzieja] o rekolekcjach[1650],
że tam chcą mieć, ja jej odpisałam, że to żadną miarą być nie może, aby tam
miały rekolekcje i napisałam jej uwagi słuszne; to S. Nepo[mucena] mi odpisała,
że tak musi być, bo od Pana D[obrodzieja] dostała zezwolenie i od Matki, więc
tam muszą mieć rekolekcje. Więc ja odpisałam, że ma mi te listy przysłać, bo ja
też dostałam listy, a przecież rozkazu nie, aby tam koniecznie były rekolekcje,
więc mi do dziś nie odpisuje. A uwagę tę sam W[ielebny] Ojciec B.[1651]
podał, że nie mogą tak pozostać; musi zmiana być i dlatego na rekolekcje muszą
przybyć, a może jeszcze pierwej przybędą niż będzie potrzeba, bo Pan Bóg takim
Siostrom błogosławić nie może. Tylko w leczenie siebie i chorych wierzą, a o
dzieciach, o pracy, ani myśli; przy takiej Starszej muszą się podwładne zepsuć.
W Biłce tak samo było, teraz po zmianie Starszej się naprawiło po wierzchu, że
przynajmniej praca jest i dzieci do 30-tu chodzi, tylko wewnątrz pomiędzy nimi
niedobrze. Wszędzie więc od rekolekcji muszą być zmiany, tak samo w Łańcucie i
Żużelu.
Mnie to trochę zmartwiło, że tyle
kłopotu mi się na zimę zwali, a tu taka ciasnota, ale znowu z drugiej strony
uważam, że na dobre by wyszło: bo co lepszego wysłałoby się dalej, a co
gorszego musiałoby posiedzieć w Nowicjacie, a nawet z Łańcuta S. Julianna,
jeżeli w Nowicjacie się nie poprawi, to pójdzie precz, bo już rady z nią nie
wie ani S. Anna, ani Ks. Ciszek, coraz gorsza, a tu w szpitalu potrzeba
przykładu.
O tym wszystkim może już Matka
powiedziała, bo wiedziała dobrze o tym wszystkim. Zresztą, nic nowego nie ma u
nas, my tu około budowy nic nie postąpili, dlatego że deszcze przeszkadzają,
teraz od 1-go pogoda, każdy więc w gruncie się pospiesza, bo żadnej uprawy na
siew nie było dotąd.
Nowicjuszki nasze wszystkie trwają,
wesołe, do pracy chodzą, jeszcze żniwa kończą. Dziś pierwszy raz owies wiążą, a
drugi jeszcze zielony nasz i len rwą, a drugie u siana na zarobku u księży. Chorych tu mamy często i
konających, dziś całą noc były dwie przy wariacie, któremu wodę lały na głowę i
kładły i we dnie także. Jedna z naszych nowicjuszek na gardło chora,
przystawiałyśmy pijawki, ale jeszcze nie lepiej.
Nasz W[ielebny] Ojczulek był dwa
tygodnie w kąpielach w Iwoniczu, tam gdzie Matka była, dopiero dziś w nocy
wrócił, dziś zaraz miałyśmy konferencję, będziemy mieć tu wielki odpust na
Narodzenie Matki B[ożej], przyjdzie już dziś kompania z Węgier.
Proszę Pana D[obrodzieja] donieść o
tej wiadomości Matce do Jaszkowa, gdyż teraz nie będę pisać, aż dostanę
odpowiedź na mój list, w którym posłałam pieniądze za kandydatki, dlatego że
jak się listy mijają, więc nie ma porządku. Wolę więc zaczekać na odpowiedź, a
list ten posłałam równocześnie jak i do Pana Dobrodzieja.
Teraz wszystkie pozdrawiamy tamże
pobliższe Siostry i o modlitwę prosimy. Wszystkie całujemy rączki Panu
Dobrodziejowi i o modlitwę prosimy, a szczególnie ja proszę.
N.S.B.R.
E. Szkudłapska
[426] Od ks. KAROLA
MIZGALSKIEGO
Wilkowyja,
p. Jarocin,14 września [18]64
Wielmożnemu Panu
na Jego łaskawy list tyczący się
przyjęcia do Zakładu Służebniczek Marianny Furmaniak[1652],
dziś dopiero odpisuję, gdyż kandydatki nie było w domu; zajęta pracą około Warszawy, by sobie
cośkolwiek przynajmniej uciułać na swój wstęp do Zakładu, zwłaszcza że rodzice
są ubodzy.
Dwadzieścia talarów, które
zapracowała, może na swój wstęp złożyć. Bieliznę, pościel i ubiór na dwa lata
wystarczający będzie miała.
Co do kandydatki, rozp[oznania]
jej sprawowania moralnego, jak najsumienniej Zakładowi ją polecić mogę.
Skoro odbiorę zapewnienie, że przybyć
może, tedy natychmiast napiszę po nią, aby się z roboty wróciła, gdyż biedne
dziewczę chcąc jeszcze coś więcej zapracować, na moje wezwanie by wróciła,
napisała list, że nie przybyła zaraz chcąc jeszcze coś więcej uskładać.
Nadmieniam, że jej rodzice mają
chałupkę i 4 morgi ziemi, a dzieci do spadku będzie pewno 6; mało więc czego po
rodzicach spodziewać się może.
Oczekując łaskawego doniesienia,
zostaję z winnym uszanowaniem
Wielmożnego Pana uniżonym sługą
ks. K. Mizgalski
[427] Od ks. ANTONIEGO
KLAJNERA
Dubin, 24.9.[18]64
Wielce Szanowny Panie Dobrodzieju!
Miło mi, że mogę zaraz odpowiedzieć
życzeniu Pańskiemu[1653]
i przesłać należytość za sierotkę P[elagię]. Właśnie rodzina przesłała mi już
była pieniądze za półrocze zimowe od połowy listopada do połowy maja r.p. od
niej i przesyłam takowe uprzejmie w ilości 10 tal. oraz na zimowy przyodziewek
3 tal.
Wiadomość o zdrowiu i rozwijaniu się
sierotki będzie familii zapewne bardzo pożądana, bo z tego dowiedzą się, że
opieka jest namaszczona miłością.
W Ochronce osieckiej jestem z Sióstr
zupełnie zadowolniony. Jeśli jednakże będą jakie zmiany, to ośmieliłbym się
wtrącić się trochę z napomknieniem, żeby wtenczas przenieść S. Rozalię, bo
będzie dla niej lepiej, gdy nie będzie w Osieku, lecz proszę nie dać poznać
nic, żem ja co pisał. Przy osobistym kiedy widzeniu się wytłumaczę moje
życzenie i zapatrywanie.
Ks. Proboszcz Wojciechowski[1654]
ze Starego Gostynia pytał mnie, czy komitet powiatowy przedstawił jego kuzynka
do Dyrekcji Nauk[owej] Pomocy o stypendium oświadczając, że dotyczące papiery
złożył na ręce Pana Dobrodzieja. Nie umiałem dać mu odpowiedzi. Jeżeli tedy
interes zaległ, proszę mi przysłać papiery, jeśli zaś załatwiony, proszę
korespondencją czasu drogiego sobie nie uszczuplać. Polecając się modlitwie,
łączę wyraz najżywszego szacunku.
W[ielmożnego] Pana Dobrodzieja
najniższy sługa
ks. Klajner
[428] Od ks. LEOPOLDA
LNISKIEGO
Czarnków,
18 października 1864
N.B.P.J.Ch.
Wielmożny Panie Dobrodzieju!
Nasamprzód dziękuję najuprzejmiej,
że prośba moja względem przeznaczenia do Czarnkowa Służebniczek Najśw. Panny
pomyślną odpowiedzią zaszczycona została. Wstrzymałem się z tym pismem do Pana,
dopóki bym na zapytania szanownym listem Pańskim z dnia 4-go z.m.[1655]
objęte, dokładnej nie mógł dać odpowiedzi.
Otóż pozwalam sobie - po zbadaniu
wszystkiego, co w tej mierze potrzebnym mi się zdawało - donieść uniżenie, co
następuje:
1. Pomieszkanie
dla Służebniczek tak będzie urządzone, że podług Reguły Zakładu, trzy w nim się
pomieszczą. Składa się to pomieszkanie z izby sypialnej, kuchni i dosyć
obszernej izby na Ochronkę dla dzieci przychodnich z miasta. Jedna tylko
niedogodność, której usunąć nie mogę, byłaby ta, że podwórza osobnego dla Służebniczek
wyznaczyć nie mogę. Nie ma jednakowoż z tego powodu obawy o jakiekolwiek
niesnaski; sługa kościelny, który w tym samym domu mieszka i żona jego, są
ludzie bardzo przyzwoici i zgodni i spodziewać się należy, iż spokojność domowa
naruszona nie będzie.
2. Sieroty
zamyślam pomieścić w szpitalu dosyć odległym od pomieszkania Służebniczek; będą
tam pod osobnym dozorem i chodzić będą do Ochronki jak inne dzieci z miasta.
3. Potrzeba,
aby jedna przynajmniej z Sióstr posiadała język niemiecki ze względu na dosyć
znaczną ilość dzieci w Czarnkowie po polsku nie mówiących.
4. Nawiedzanie
i pielęgnowanie chorych z strony Sióstr, jest pożądanym i sposobność do tego
nieraz się nastręczy.
5. Dla
zarobku i dla ułatwienia utrzymania Sióstr najstosowniejsza będzie praca w
gospodarstwie moim, i tak np. przy praniu, w ogrodzie, przy sprzęcie siana,
staraniem moim będzie wyznaczyć im zatrudnienie stosowne i ich położeniu
odpowiednie;
najwięcej mi na tym zależy, aby jedna z nich była dobrą praczką.
6. Na
utrzymanie trzech Sióstr pozwalam sobie następujące aż do dalszego porozumienia
się z Panem i zawarcia kontraktu, proponować dochody roczne:
a) żyta
szefli 12
b) pszenicy ” 2
c) jęczmienia ” 4
d) grochu
do got[owania] 2
e) grochu
na paszę 4
f) jedną
i pół morgi magdeb[urskiej] wymierzwionej i
uprawnej roli na kar- tofle
g) dwa
zagony na kapustę i brukiew
h) ogródek
do warzywa
i)
krowę
latem i zimą utrzymaną razem z
inwentarzem proboszczowskim na
k) co
rok odbiorą dwa
prosięta sześciotygodniowe, które chować mogą
w chlewie, jaki im się na
podwórzu wskaże
l)
rocznie mięso od sześciu braków
m) osiem
kwart oleju skalnego, trzy funty świec stearynowych[1657]
n) na
opał 12.000 torfu i pół sążnia drzewa sosnowego
o) 25
funtów mydła do prania bielizny kościelnej
p) gotówki
dla trzech Sióstr 36 tal. rocznie
q)
na podróż Sióstr
na rekolekcje oraz
Przełożonej do wizytacji
Ochronki przeznacza się 12 tal. rocznie.
Obowiązane będą Siostry oprócz zajęcia
się Ochronką:
a) utrzymywać
zawsze w porządku i czystą bieliznę kościelną
b) odrobić
zimą czy latem
trzy i pół
dnia w tygodniu czyli ogółem 182
dni rocznie wtenczas, kiedy do
roboty będą wezwane.
Kiedy by od pracy Siostry były oderwane
dla chorych moich, to się rachują te dni w odrobku.
Dla
Siostry, która za pieniądze chodzi na zarobek, płacić się będzie od 1-go maja
do ostatniego października po 5 sgr. dziennie, od 1-go listopada do ostatniego
kwietnia po 3-4 sgr. dziennie. Do innych domów wolno jej chodzić na zarobek
tylko za zezwoleniem moim i wtenczas, gdyby u mnie roboty żadnej nie było.
Sprzęty nieodzownie potrzebne
odbiorą Siostry ode mnie, pościel jednakowoż przywiozą swoją, tylko dla
Przełożonej podczas wizytacji Ochronki pościel będzie miejscowa.
7. W końcu oświadczam uprzejmie na ostatnie pytanie, czybym zechciał
przyłożyć się do zakrycia wydatku, jaki na kształcenie Sióstr łoży Nowicjat; że
będąc ubogim i nie mając zwłaszcza w dzisiejszych czasach większych dochodów
aniżeli wystarcza do przyzwoitego utrzymania mego, liczę na łaskawe
uwzględnienie i zupełne uwolnienie mnie od kosztów, których ponieść bym nie był
w stanie.
Oczekując łaskawej odpowiedzi[1658]
i zarazem doniesienia, czy Wielmożny Pan Dobrodziej będzie łaskaw w czasie
sprowadzenia Sióstr osobiście przybyć do Czarnkowa celem udzielenia bliższej
instrukcji, łączę wyraz wysokiego poważania, z którym zostaję uniżony
ks.
Lniski
[429] Od ks. arcybiskupa LEONA
PRZYŁUSKIEGO
Poznań,
19 listopada 1864
Przychylając się do prośby z dnia 14
m. b., posyłam na ręce W[ielmożne]go Bojanowskiego list mój do
Najwielebniejszego ks. Biskupa
Manastyrskiego, w którym Zakład Służebniczek NMP jego opiece polecam.
Arcybiskup gnieźnieński i poznański
ks. Przyłuski[1659]
Do
W[ielmożnego]
Edmunda Bojanowskiego
w Grabonogu 2340
D.P.
[430] Od ks. JÓZEFA
HUBERTA
Grabowo,
1.4.[18]65
L.J.Ch.
Łaskawy Panie Edmundzie
Zaledwie pierwszy mój list
przeczytałeś[1660],
przesyłam Ci drugi, ale Pan Bóg widzi, że synowskie uczucie, widząc tak chorą i
cierpiącą rodzicielkę, chwyta
wszystko, sięga po wszystko, by jej
ulgi, by jej pomocy użyczyć. Oto napisawszy pierwszy list i tak z własnego
natchnienia zapytawszy się, czybym dla mej matki
nie mógł dwóch Sióstr na dwa miesiące dosyć, powiedziałem matce i rodzinie. O zgodzeniu
się rodziny wiedziałem naprzód,
boć chora jest matką naszą. matka zaś przyjęła to jak najlepiej i
jak to chory, czując się ciągle w słabości, każdą nadzieję w słabych widzi
kolorach, tak i tu wspominała, że pewno
dla braku i dla Reguły Siostry przybyć by nie mogły, a byłaby im bardzo rada,
bo poznawszy Siostrę Mariannę z Borku i Barbarę przy pielęgnowaniu chorych, nie
mogłaby sobie życzyć lepszej pomocy w swej słabości.
Otóż to powoduje mnie, Panie
Edmundzie, że ośmielam się powtórnie prosić o pomoc tych Sióstr, chociaż tylko
na kilka tygodni, aby moje Siostry, z których Głogowska[1661]
z wytężenia sił już zachorowała, a druga jak mara prawie chodzi, trochę odpoczęły.
Wiem, że moja prośba natrafi na dobrą wolę Pańską i rad byś mnie i chorej dopomógł,
ale trudności są wielkie. Toteż piszę i załączam mą prośbę dlatego, aby niejako
nie zarzucać sobie, że jako syn nie byłem dbały o chorą mą matkę. A że też moja prośba mej matce jest wiadoma, a chora chwyta się
pomocy a nawet daleki[ej], a im dalej takowa jest, tym większe pragnienie w
duszy jej powstaje, więc dla uspokojenia racz Panie Edmundzie łaskawie mi
odpisać, jak Twój obowiązek - nie jak serce - Ci nakazuje. Daj Boże, żeby Twój
obowiązek wraz z Twym sercem szedł w parze przy mojej prośbie, to takowa na
pewno jako możebna może się uważać i w Święta Wielkanocne mieliby nasi
parafianie sposobność poznać Siostry, a poznawszy je, może by zamiłowali się i
mój taki gorący plan w Nowej wsi
prędzej jakbym się tego spodziewał,
mógłby przyjść do skutku.
Polecając się pamięci i modłom,
Pańskiej oczekuję łaskawej odpowiedzi szczery przyjaciel i sługa w Chrystusie
ks. Hubert
[431] Od ks. IGNACEGO
ANDERSZA
Jaraczew, 4.4.[18]65
Łaskawy Panie!
W imieniu pani Konstancji Jaraczewskiej z Łowencic[1662]
pod Jaraczewem, upraszam Pana bardzo uprzejmie, byś zechciał łaskawie dla
Ochronki założyć się mającej w Wojciechowie pod Jaraczewem, parafii
jaraczewskiej, wypośredniczyć trzy Siostrzyczki, Ochroniarki, i z nią się w tej
sprawie, celem przeprowadzenia tegoż szlachetnego zamiaru, o dalszych krokach
przedsięwziąć się mających, porozumiał lub też wskazał, dokąd się o to zgłaszać
wypada.
Przepraszam serdecznie, że Go śmiem
fatygować, ale nie wiem, do kogo się mam w tej sprawie zgłosić. Serdeczne
pozdrowienie!
Z największym uszanowaniem uniżony
sługa
ks. Andersz, proboszcz
[432] Od ks. JANA
KOŹMIANA
6
kw[ietnia] 1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Dotąd nie mogę wykołatać od P.
Daszkiewicza listu do Pana.
Okólnik autografowany[1663]
z podpisem Pana, bo Ks. Brzeziński wzbrania się podpisać, a ja nie mam tytułu,
wyjdzie niebawem i rozesłany zostanie.
Cieszę się z lepszych wiadomości z
Królestwa i z Galicji.
Ks. Brzeziński będzie od Niedzieli
Palmowej w klasztorze w Gostyniu.
Panu
Bogu oddaję Kochanego Pana i proszę o modlitwy
ks. J. Koźmian
[433]
Od ks. STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO
Górka Duchowna,
22.4.[18]65
N.B.P.J.Ch.
Kochany i Drogi mój Bracie!
Z jak najmilszą chęcią przesyłam Ci
100 żądanych obrazków, racz je sam przesłać i polecić jak najgorliwiej. Co do
książeczki mojej[1664],
wczoraj właśnie odebrałem cały wstęp i cuda i godzinki od Ks. Koźmiana, resztę
obiecał w kilku dniach przejrzeć i poprawić. Podobno będzie wcale niezła
książeczka; najdalej za tydzień zaczną drukować, a przed Zielonymi Świątkami
już będzie wykończona. Rozumie się, że Ci ją prześlę.
Wspominasz Drogi Bracie, że w
przyszły czwartek przypada Św. Teofila, nie zapomnij proszę tak bratu Twemu W[ielmożne]mu Panu
Teofilowi[1665],
jak i ks. Baczyńskiemu i moich
jak najszczerszych oddać wyrazów. Za obydwóch zrobię szczere memento; da Bóg
doczekać czwartku.
Jeżeli Ci to nie zabierze wiele
czasu, racz mi powiedzieć, gdzie by to najlepiej było drukować tę książeczkę i
gdzie najtaniej oraz jakim drukiem?
Zapewne już wiesz, że ks. Brzeziński, frater[1666]
Kochany, Twoim miłym, a tak bliskim, będzie sąsiadem.
Że się tak zaniedbujesz i nie
ochraniasz przy swym tak słabym zdrowiu, trzeba by Cię w miłości, ale bardzo z
przyciskiem połajać.
O modlitwie za Ciebie i Ochronkę
nigdy nie zapominam, możesz być tego pewny, nie zapomnij i Ty Bracie o mnie.
Wzajemnie modlitwy potrzebujemy, a pewnie ja daleko bardziej.
Gorąco całym sercem Cię ściskam.
Bogu Cię polecając
Twój brat
ks. Stanisław
Ps A jeśli tylko będziesz mógł jako, wpadnij w
cieplejszych dniach do Górki, napisawszy poprzednio.
[434] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
22 kwietnia 1865
L.J.Chr.
Kochany Panie Edmundzie!
Jak
bolesne było dla mnie nawiedzenie Boskie z bólem ócz w tym właśnie czasie,
kiedy się miała odbyć narada w Poznaniu, trudno Kochanemu Panu opisać. Na lewym
oku uformował mi się wrzód, a prawe oko znacznie mi się zaogniło, tak że dwa
tygodnie siedziałem [z] zawiązanym okiem lewym w ciemnym pokoju, a prawe okładałem
płatkami w wodzie zapisanej moczonymi. Kochany mój ojciec skracał mi te bolesne chwile tak długiej bezczynności
czytaniem czasopism i różnych książek, siedząc w drugim pokoju przy otwartych
okiennicach, a ja przy zamkniętych. Każdego dnia odwiedzał mnie dr Langiewicz,
a dopiero po 14 dniach robił mi słabe nadzieje, że będę mógł wyjechać do
Czarnkowa, o com go nieustannie prosił, abym zawodu ks. Lniskiemu nie zrobił.
Pozwolił mi wreszcie wyjechać z wodą w kieszeni i wróciłem szczęśliwie, a teraz
Bogu Najwyższemu dzięki, oczy są zupełnie zdrowe i wzrok silny. Obawa moja o
lewe oko była tym większa, żem nieomal zupełnie na nie zaniewidział, a dr Langiewicz
nie chciał mi powiedzieć, co to jest właściwie i jak długo to zaniewidzenie
trwać będzie, tylko dodał, że to nie jest zapalenie, tylko zupełnie coś innego.
Gdy mi się w drugim tygodniu zaczęło poprawiać, powiedział mi dopiero, że na
rogówce wrzód się uformował.
Wracając z Czarnkowa dowiedziałem
się u ks. Brzezińskiego o
zasłabnięciu naszego Najprzewielebniejszego Arcypasterza i z tą smutną
wiadomością przybyłem w nasze strony, aż po niedługim czasie doszła nas
najsmutniejsza wieść o jego
zgonie[1667].
Napisałem zaraz do ks. Brzezińskiego,
że przybędę na pogrzeb śp. Arcypasterza naszego, zamawiając sobie u niego jaki
kącik. Tymczasem pragnął bardzo mój wikariusz ks.
Grabski[1668]
pojechać na pogrzeb, zwłaszcza że jeszcze nigdy nie był na pogrzebie Arcybiskupa.
Lubo z boleścią serca ustąpiłem mu pierwszeństwa, gdyż pragnąłem gorąco oddać
ostatni hołd wdzięczności i pomodlić się przy zwłokach Najczcigodniejszego
Arcypasterza naszego, jednakżeż przez wzgląd na to, że byłem już jako kleryk na
pogrzebie śp. Dunina, zostałem przy parafii, co też było nieodzownie koniecznym
w tych czasach, gdzie zajadliwa ospa u nas panowała i do dziś dnia jeszcze
zupełnie nie ustała. W sam dzień pogrzebu pojechałem do chorego na Huby
Mielżyńskie obok innych zatrudnień parafialnych. Nadto spodziewałem się także
przy tej sposobności z Kochanym Panem zobaczyć i nagadać choć przy tak smutnym
obrzędzie.
O założeniu Ochronki w Czarnkowie
nic Kochanemu Panu nie donoszę, gdyż Siostra Matylda niezawodnie wszystko już
opowiedziała, jako też o szlachetnych zamiarach ks. Georgego[1669]
z Połajewa. W Mielżynie teraz wszystko dobrze i mam w Bogu nadzieję, że tak
będzie zawsze, jeżeli znowu jakie intrygi się nie wkradną. Siostry nasze były
na święta zaproszone do Graboszewa, ale oparłem się temu stanowczo, nie
uważając w tym żadnego pożytku ani dla Sióstr, ani też dla ludu naszego, aby
się Siostry wzajemnie odwiedzały, zwłaszcza że mię już dochodziły przeciwne
zdania.
Jałówka naszych Sióstr niezadługo
się ocieli, a potem sprzedadzą najstarszą krowę, z czego będą miały fundusz na
suknie. Ucieszyłem się bardzo pomyślnym wiadomościom z Galicji, ale niemniej
uczynionej mi nadziei, że Kochanego Pana będę mógł powitać i uściskać
serdecznie w domku moim. Oj, g[a]dalibyśmy sobie dużo i to na świeżym powietrzu
- czy to w nowo urządzonej altanie, czy też w przekształconym zupełnie ogródku
moim, bo ogrodowy, którego przyjąłem od Nowego Roku, nowy zupełnie ustrój nadał
całemu ogrodowi. Jest to człowiek bardzo pilny, znający się na ogrodownictwie,
a przy tym ma gust dobry. Nie będę Kochanemu Panu zmian w ogrodzie porobionych
opisywał, ale cieszył się nadzieją, że Duch Św. sprowadzi Kochanego Pana w moje
objęcia, a wtenczas Pan wszystko sam sobie obejrzysz. Do zobaczenia.
ks. Koszutski
[435] Od LUDWIKA
MIŁKOWSKIEGO
Poznań, ulica Berlińska 27, 27.4.[1]865
Mój Kochany i Szanowny Edmundku!
W ostatnim liście Twoim[1670]
przeceniasz wartość moją w tym, żem Cię
uprzedził z powinszowaniem Ci świąt, które w sercu każdego Polaka katolika tyle
drogich wzniecają wspomnień. Był to wylew osamotnionego serca, które gwałtem
kochać pragnie, a które wszędzie znajduje tylko fałsz i obłudę.
Wspomniałem Ci w liście moim
ostatnim o żydostwie P. Żupańskiego, opiszę Ci je tutaj obszerniej:
W roku 1861 gdy cała opinia
publiczna tutejszej prowincji powstała
przeciw manifestacjom religijno-narodowym, które opinia ludu z całym zapałem popierała,
przyniosłem Panu Żupańskiemu manuskrypt pod tytułem „Wstęp do
naukowego czytania ewangelii Św.”
Pan Żupański taki podał mi projekt, który chętnie przyjąłem: „Ja tego
manuskryptu na teraz od Pana nie nabędę, lecz jeśli Pan na to przystaniesz,
wydrukuję moim kosztem 500 egzemplarzy, a jeżeli sprzedaż szybko pójdzie,
podzielę się z Panem czystą korzyścią ze sprzedaży tych 500 egzemplarzy i
manuskrypt od Pana nabędę”. Gdy jednak kilka lat odtąd upłynęło, a rachunku i
podziału przyrzeczonego doczekać się nie mogłem, gdy nadto dowiedziałem się, że
P. Żupański bez mej wiedzy i przyzwolenia wybić kazał drugie 500 egzemplarzy i
sprzedaje wszystko po cenie zbyt wysokiej, bo po 7-6, a najtaniej 5 złp.,
upomniałem się na serio o podział, który ze sprzedanych 500 egzemplarzy już by
na mnie przypadł - najmniej 200 tal. Pan Żupański przyznał się do wybicia 1000
egz[emplarzy], lecz ministerialnie ze
mną chciał się dzielić! to jest - chciał wziąć masło, a maślankę mi chciał
chętnie oddać; umyślił bowiem do mej własnej dyspozycji dodać drugie 500
egz[emplarzy]. Stare przysłowie mówi: „Od złego dłużnika biorą się i plewy”. Cóż było robić? wiem, że tę sprawę w sądzie
żydowskim był wygrał, ale ja przez 20 lat przeszło żyjąc tu między wami[1671],
żadnego procesu nie miałem; przystałem więc i stałem się właścicielem 500
egzemplarzy „Wstępu”, który radbym po 3 złp. nawet sprzedawać, lecz tak mnie
zraził P. Konstanty Sczaniecki[1672]
ze swoją butą, że do nikogo nie śmiem się odwołać z prośbą o rozprzedanie choć
12 egz[emplarzy], najwięcej ograniczam się ofiarowaniem - i tak załączony tutaj
Tobie i ks. Brzezińskiemu
egzemplarz posyłam Ci. Mimo to, jestem dziś literalnie mówiąc, w nędzy
- dobroczynność tutejszych pań wyczerpała się, żyć nie mam za co, trzeba by
wyjechać w świat na wieś, ale nie mam za
co.
Gdyby się Ksiądz Atanazy Szułczyński
podjął sprzedać tych broszur 20 po 3 złp., to bym mu je odwrotną pocztą
przysłał, ale niech pamięta, że to dla panów
gorzki przysmak i że go nie lubią czytać. Niechże więc ich nim nie częstuje.
Donieś mi jednak kochany Edmundzie! czybym to mógł zrobić.
Rozeszła się tu u nas wieść, że nasz
zacny i kochany prezes Brzeziński zostaje w Waszym Zgromadzeniu w Gostyniu księdzem Filipinem. Wieść ta tym stała
się dla tutejszego T[owarzystwa] Św. Wincentego groźniejszą, gdy na nadchodzące
walne zebranie nasze w nadchodzącą niedzielę doniósł, że nie przybędzie; byłby
to dla T[owarzyst]wa naszego cios bolesny i trudny do zniesienia - czas próby i
chłosty. Najczulej i najserdeczniej go ode mnie pozdrów i powiedz mu, że z jego
stratą urwała się ostatnia kotwica mojej nadziei życia dłuższego w Poznaniu, a
za Poznaniem nie mam jej już wcale.
Biedne siostrzysko moje Zarembina[1673]
przyjechała tu do mnie po świętach na
dni 4, napłakaliśmy się nad sobą i na długo znów rozstali, gdyż wyjeżdża
ona w d[niu]
2 maja do Giżyc, do Biernackich[1674],
bo też tutaj w Mórce nie ma co robić. znana
lecz nie poznana, powinna się wynosić do
ludzi co serca mają.
Serdecznie Cię pozdrawiam i
spiesznego odpisu oczekuję, polecając się waszym pobożnym modlitwom.
Twój
do grobu szczery przyjaciel
Ludwik Miłkowski
[436] Od JÓZEFA
LIPSKIEGO
Lewków,
28.4.[18]65
Szanowny Panie!
Najmocniej Panu dziękuję za
udzielone mi rady[1675]
co do zmian poczynić się mających w Ochronce, którą zacząłem w Lewkowie
budować. Z rad Pańskich korzystałem, o ile tylko w poczętej budowie zmiany były
możebne.
Dziś śmiem Szanownego Pana znów
trudzić i prosić o spieszne nadesłanie mi obiecanego kontraktu[1676],
którybym chciał po podpisaniu Panu
zwrócić. Jeżeli mi wolno objawić me zdanie, to zdaje mi się, iż na początek
wystarczyłyby trzy Służebniczki do Lewkowa, ponieważ dzieci nie jest zbyt
wiele. Zostawiam to jednak zupełnie do woli i rozporządzenia Szanownego Pana.
Z głębokim uszanowaniem Szanownego Pana uniżony
J. Lipski
[437] Od ks. ALEKSEGO
PRUSINOWSKIEGO
Grodzisk, 5 maja 1865
Kochany Panie Edmundzie!
Nie wiem, kto kogo ma powód
przepraszać i za co, czy Ty mnie za wnioski do mej dobroczynności, czy ja
Ciebie za bezwzględne niemiłosiernie rekuzy[1677].
Otóż i dziś rekuzę odbierasz. Dlaczego?
Dlatego, że prelekcje moje Bóg wie, kiedy się odbędą; dlatego że je mam
mieć na wniosek Dam Towarzystwa Św. Wincentego, a więc one dysponować będą i
mogą tylko funduszami; dlatego że zbiór tak będzie mały, że nie warto go
dzielić. Otóż przyczyny moje.
Jeżeli masz ochotę je zbijać,
zaczekaj aż czas prelekcji dotąd niepewien się zbliży i wtedy wyzwij na dysputę
pannę Adelę Gajewską - oboje jesteście jednego autoramentu, świeccy,
bezżenni i pewnie co do wieku déjá résignés[1678],
więc dysputa będzie inter pares[1679].
Tymczasem dodaję, że dostaniecie do
okolicy gostyńskiej księdza
Antoniego[1680]
- wielka krzywda Poznania, wielki zysk dla Gostynia, bo to przemysłowiec
dobroczynności, więc Ochronom nie da upaść.
Polecam się Twym modlitwom u stóp
Matki Boskiej Gostyńskiej.
Vale carissime[1681] Sługa i przyjaciel
Prusinowski
[438] Od JÓZEFA
LIPSKIEGO
Lewków, 10.5.[18]65
Szanowny Panie!
Stosownie do listu Pańskiego[1682],
urządzę Ochronkę wewnątrz w Lewkowie podług danej mi wskazówki. Co do deputatu,
proszę o zamianę prosa na jakie inne zboże, ponieważ prosa wcale nie sieję.
Drzewo jest w mej okolicy drogie, dlatego proszę o zmniejszenie 6 sążni na 4.
Zdaje mi się, iż czterema sążniami Siostry wystarczą przy oszczędności.
Prosiłbym oprócz tego o zwolnienie opłaty za wizytacje Siostry Przełożonej z
towarzyszką coroczne. Gdyby to jednak nastąpić nie mogło, o limitowanie[1683]
tych kosztów, które mogą być względne. Na inne warunki chętnie przystanę.
W poprzednich listach nie
wspomniałeś mi Szanowny Pan nic, iż potrzebny będzie chlew na trzodę etc. Z ostatniego
widzę, iż Siostry mają trzymać trzodę i drobiazg, dlatego się do życzenia
Pańskiego zastosuję i każę postawić niedaleko Ochronki chlewik. Skoro Ochronka
będzie zupełnie gotową, nie omieszkam Pana o wykończeniu zawiadomić.
Oczekując łaskawej odpowiedzi
Szan[ownego] Pana, piszę się z głębokim szacunkiem uniżony
J.
Lipski
[439] Od ks. ANTONIEGO
KLAJNERA
Dubin, 12.5.[18]65
Wielmożny Panie Dobrodzieju!
Odebrawszy dziś od familii dla ich
sierotki w Jaszkowie pieniądze, pośpieszam z przesłaniem ich na ręce Pańskie,
bo wprost korespondować nie życzyłbym sobie, a to za czas nadchodzący: od 20
maja do 20 listopada br. w ilości 10 tal. na utrzymanie, a 2 talary na odzież,
prosząc uprzejmie o łaskawe dalsze ich posłanie. Na przyszłość jeśli je posyłać
jeszcze będę, to pozwolę sobie posłać W[ielmożnemu] Panu Dobrodziejowi przez
zaliczkę pocztową, może przez samo Postanweisung[1684];
to już racz Pan wspomnieć, dla kogo będą przeznaczone.
Dziękując imieniem familii za dobrą
i czułą opiekę, łączę wyraz najwyższego szacunku.
W[ielmożnego] Pana Dobrodzieja
najniższy sługa
ks.
Klajner
[440] Od LUDWIKA
MIŁKOWSKIEGO
Poznań, 12 maja 1865
Mój Kochany Edmundku!
Nie pisałem do Ciebie dotąd od czasu
ostatniego widzenia się z Tobą, bom ciągle słabował, a przy tym jakże mi jest
trudno pisać list bez możności odczytania tego co napisałem, przy stępionej
pamięci, jakiej doznaję po przeszłorocznej chorobie iż prawie wyrzec się muszę
szczęścia korespondowania z tymi, których kocham. Dzień jednak nadchodzącego
święta tyle uroczystego w kościele naszym, tyle miłych i radosnych obudzającego pamiątek w zwyczajach i obyczajach naszych, dzień ten wkłada
na mnie obowiązek, jakkolwiek z taką trudnością przychodzący mi wypełnić, życzenia
Ci wszystkiego tego, czego poczciwy chrześcijanin bratu w Chrystusie życzyć
może. Życzę Ci więc, abyś żył długo w szczęściu i spokoju, którego świat dać
nie może, a który wśród trosk, choroby i osamotnienia towarzyszy ludziom
gorętszej wiary! Żyj długo wśród szczęścia, zdrowia i prawdziwych przyjaciół,
których mi Bóg odmówił, lecz z utraty tych, których za przyjaciół nawykłem
uważać, sumienie nie czyni mi żadnego wyrzutu.
Miałbym Ci dużo pisać o postępku
Żupańskiego[1685]
ze mną, lecz tak już jestem znękany niniejszym listem, bom stracił pamięć tego,
co już napisałem, że ustnie dopiero odpowiedzieć Ci będę w stanie za widzeniem
się z Tobą o tym żydowskim czynie. To tylko nadmienię ci, że gdym miał zupełną nadzieję oczyścić się z wszystkich
dłużków moich, odebrać musiałem jako niewyprzeda[ne] 500
egzemplarzy jednego z dziełek moich - niech to Boga chwali!
Serdeczne przesyłam Ci pozdrowienie,
o modlitewkę za biednego kalekę prosząc Twój do grobu
Ludwik
[441] Od ks. ANTONIEGO
BRZEZIŃSKIEGO
Poznań, 18 maja 1865
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Posyłam w załączeniu dokumenty
cztery wraz z kopiami poświadczonymi. Co do interesów:
1. O położeniu
Ochronki w Iwnie wiedział ks. Jan[1688],
powiada że główną przyczyną nieżyczliwości dworu jest pleban miejscowy[1689].
Ks. Jan sam osobiście chce pośredniczyć.
2. Listy do pań nie [przy]gotowane dotychczas, ks.
Jan obiecał się tym zająć.
3. Pan
Żupański chce dług P. Daszkiewiczowi książkami spłacić, na co się zgodził P. Daszk[iewicz], bo z jego księgarni często
bierze książki.
4. Nie
wiadomo, kiedy ks. Prusinowski
będzie miał prelekcje, zgodził się na prośbę; pójdę czasu swego do panny
Gajewskiej.
5. Pan
Miłkowski otrzymał 30 tal. i w tę sobotę puszcza się na Górkę Duchowną[1690], do siostry w Ostrowie[1691],
stamtąd do państwa Belinów[1692]
w Królest[wie] Polskim.
Nic nie mogę Kochanemu Panu donieść o przyszłej elekcji[1693],
bo nazwiska kandydatów, podanych rządowi, w wielkiej tajemnicy są zachowane.
Tyle wiem z pewnością, że sześciu jest
podanych kandydatów.
Pan Szułdrzyński
przysłał na moje ręce 100 tal., które załączam w drugim liście.
Pozdrawiam ks. Filipinów,
Kochanego Pana oddaję Bogu!
ks. Brzeziński
Powiedz P[anu]
krawcowi w Kongregacji, żeby mi przysłał latawą[1695]
rewerendę, bratu w zakrystii proszę powiedzieć, ażeby bambosze moje wziął z
konfesjonału.
[442]
Od ks. STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO i Ludwika
Miłkowskiego
Górka Duchowna, w sobotę, 20 maja
1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany, Drogi i Serdeczny Bracie
Edmundku!
Obiecałeś mi solennie przybyć za
cieplejszych dni do mnie, otóż myślę tym łatwiej będzie Ci teraz dopiąć tego
zamiaru, że właśnie przed godziną przybył do mnie Kochany Ludwiś Miłkowski i za
Tobą równie jak ja tęskni. Proszę Cię na wszystko, wsiądź na pocztę w
poniedziałek, tj. 22 o 2-giej po obiedzie, będziesz o 1/2
5-tej w Lesznie, a stamtąd zaraz towarowy pociąg wychodzi do Starego Bojanowa
(Alt-Boyen), gdzie konie moje na Ciebie będą czekały. Użyjemy siebie wzajemnie
i pomodlimy razem.
Spodziewamy się obydwaj z Ludwikiem,
że nam tej przyjemności nie odmówisz i kreślimy - do miłego widzenia.
ks. Stanisław i Ludwik
[443] Od LUDWIKA
MIŁKOWSKIEGO
[po 20
maja 1865]
Mój Drogi i Kochany Edmundku!
Ucieszyłeś mnie dwoiście miłym Twoim
listem[1696] - raz, żeś mi doniósł o powrocie
ukochanego naszego Ks. Brzezińskiego[1697],
drugi raz, że mi donosisz o powrocie Ks. Radeckiego do swych owieczek[1698] i żeś mnie ich pozdrowieniem zaszczycił.
U nas nic nowego prócz tego, że Ks.
Zawadzki[1699]
otrzymał w administrację probostwo w Koźminie. Walne zebranie naszego
Towarzystwa[1700]
w dniu Dobrego Pasterza[1701]
odbyło się dość smutnie w szkółce przy Bramce
chociaż liczni członkowie naszych tutejszych konferencji dopisali, ale
gości nie mieliśmy żadnych. Rymarkiewicz prezydiował, a Ks. Prusinowski
przemówił do nas zwracając osnowę swej mowy do obowiązków, jakie członkowie
T[owarzyst]wa przy odwiedzaniu ubogich zachować powinni, kładąc nacisk na to,
aby nauczali ich przykazań kościelnych.
Wieść pokątna rozeszła się była, że
Ks. Brzeziński wcale się nie przenosi do nas i że Ks. Prusinowski będzie
prezesem Rady Wyższej[1702]. Zbyt ograniczony cel działalności członków
naszego T[owarzyst]wa zdawał mi się nie być odpowiednim wyższym pojęciom
religijnym, jakie uznają w tym kapłanie; trzeba przede wszystkim miłości
chrześcijańskiej w członkach, trzeba ją w członkach podnieść i wypotęgować, aby
ubodzy uwierzyli, że ich nauka w (szkółce?)
środki złagodzi ich ubóstwo i nędzę. Nauczony dziś wszystko przypuszczałem,
uwierzyłem, że i wieść o przyjęciu charakteru kapłana Kongregacji, jaką o
naszym zacnym i kochanym Ks. Brzezińskim upowszechniam, może się stać prawdziwą;
ludzie serca, potrzebują koniecznie serc prostych a cnotliwych, nieobeznani z dzisiejszą dyplomacją zbrzydzą
się wreszcie tą obłudą serca i słów i zapragną żyć w gronie świątobliwych - co
też i wierzyłem, że naszemu kochanemu Ks. Brzezińskiemu przyję[ła]
się ta rola, jaką zniewolony jest odgrywać w gronie możnych świata. Dzięki
Ci, mój Edmundku, żeś mnie pocieszył jego powrotem. Dzięki Ci także, żeś mnie
pocieszył powrotem Ks. Radeckiego - także tutaj trwa zmiana korzystna,
nieszczęścia i tęsknota są wielkimi nauczycielami. Ks. Goński[1703]
z radością od prawdziwych przyjaciół po swym powrocie powitanym został; myślę,
że ten powrót Ks. Radeckiego bardzo korzystnie działał na jego owieczki i że
przeważający wpływ na nie będzie mógł wywierać.
Lecz czas zakończyć, bo lękam się
czy ślepego i piszącego na pamięć przy świetle słonecznym będziesz mógł
przeczytać - westchnij tam za biednego kalekę tułacza, do waszej Matki Boskiej
Gostyńskiej, od której w trudnych razach życia mojego doznałem cudownych łask,
które mógłbym zaprzysiąc.
Sam zaś, mój miły i kochany
Edmundzie, przyjmij serdeczny pocałunek bratni w Panu naszym J[ezusie]
Chrystusie od Twego zawsze wiernego i zawsze jednako kochającego Cię brata i
sługi
Lud[wika] Miłkowskiego
Ks. Brzezińskiemu ucałuj rączki ode
mnie i proś o modlitewkę. Czułe i serdeczne
pozdrowienie racz oświadczyć Ks. Radeckiemu i racz go imieniem moim powitać, a
Ks. Szułczyńskiego serdecznie pozdrowić.
Jeżeli mnie pamięć nie zawodzi zdaje
mi się, że w tych dniach są imieniny Ks. Atanazego Szułczyńskiego; bądź więc
łaskaw - złóż mu imieniem moim najczulsze życzenia wszelkich pomyślności.
[444] Od ks. IGNACEGO
ANDERSZA
Jaraczew, 26.5.[18]65
+
Wielmożny Panie Dobrodzieju!
List bardzo Szanownego i Ukochanego
Pana tyczący się założenia Ochronki w Łowencicach, parafii cerekwickiej,
natychmiast odesłałem pani Jaraczewskiej, która mi załączoną przysłała
odpowiedź, którą dla wyjaśnienia położenia rzeczy ku Panu Szanownemu niniejszym
uprzejmie przesyłam[1704].
Dałby Pan Bóg, by Ochronka tutaj
założoną być mogła, boby z pewnością nie była osamotnioną, ale niezawodnie
zadatkiem, początkiem innych została.
Z prawdziwym uszanowaniem głębokim
Szanownego Pana Dobrodzieja
uniżony
ks. Andersz
[445] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
[przed
31 maja 1865]
Z łaski Najwyższego Boga, przybywa
mi z każdym dniem coraz więcej sił na ciele i na duszy. Miewam każdego dnia
nabożeństwo majowe z naukami, a w niedzielę i święta dwie nauki i Pan Bóg jakoś
sił dostarcza. Spodziewam się przeto, że już w czerwcu lub lipcu będę mógł z
wolna rozpocząć prace piśmienne i dlatego prosiłbym Pana, jeślibyś Pan do nas
przybył, przywieźć z sobą rękopisy do czasopisma mającego być wydanym na
korzyść Ochronek, ażebym podług życzenia pańskiego mógł się duchem jego przejąć
i wedle sił i użyczonych łask Bożych mój grosz wdowi do niego przyrzucić[1705].
[446] Od JÓZEFA
LIPSKIEGO
Lewków, 31.5.[18]65
Szanowny Panie!
W tych dniach pogorzały[1706]
mi trzy budynki. Nie mogąc kilku rodzin zostawić bez dachu, musiałem poniechać
budowy Ochronki chwilowo i takową wykończyć przed Św. Michałem br. nie jestem w
możności.
Wskutek więc tych nieprzewidzianych
okoliczności, upraszam Pana o Służebniczki dopiero na 1-go lipca 1866 roku.
Uwiadamiam zaś Szanownego Pana zawczasu, bo będziesz Pan zapewne chciał nimi
inaczej rozporządzić. Ufny, iż zwłokę w postawieniu Ochronki nie poczytasz mi
Pan za opieszałość, piszę się z głębokim uszanowaniem uniżony
Lipski
[447]
Od ks. STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO
Górka Duchowna, 8.6.[18]65
N.B.P.J.Ch.
Kochany i Drogi Edmundku!
Bardzo mi się smutno zrobiło na
sercu, żeś też nie mógł przybyć do nas, żeś znowu tak nieszczęśliwie zapadł.
Żeby Cię aby Bóg co rychlej pocieszył, będzie moją rzeczą modlić się o to.
Kochany Ludwik[1707]
zapewne Cię odwiedził i oddał moje wyrazy.
Książeczka[1708],
nad którą tyle pracowałeś, już wyszła. Posyłam dla Ciebie jeden egzemplarz, dla
ks. Baczyńskiego do Galicji,
dokąd często pisujesz, drugi, a dla Ludwika, który mię prosił, żeby mu przez
Twoje ręce przesłać, 3-ci egzemplarz. Było mi przykro, żem się na książeczce
musiał podpisać, może nawet niestosownie, bom sam nad nią nie pracował, ale
wymagają tego prawne przepisy drukarskie.
Pieśń „Dostojna Matko” radził ks. Koźmian wypuścić. Nowenna jest już
inna jak przedtem. Niektóre usterki jak te, że na początku trzeba karteczkę
wlepić jedną, a na końcu spis rzeczy zrobić,
w dalszych egzem[plarzach] dadzą się usunąć. Kazałem 4.000 egzem[plarzy]
wytłoczyć. Niech to Bóg weźmie pod swoją opiekę, niech mu się to podoba; jaki
będzie z niej owoc, doniosę Ci później.
Ściskam Cię całym sercem braterskim,
bo się bardzo śpieszę.
Twój
ks. Stanisław
Gdy
napiszesz do Galicji, racz się zapytać, czyby tam nie odchodziły.
[448] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
8 czerwca 1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Czekałem i wyglądałem z utęsknieniem
tej chwili, kiedy Kochany Pan zawita w nasze strony podług zrobionej mi
nadziei. A tu upływa tydzień za tygodniem i miesiąc za miesiącem i Kochanego
Pana mego jak nie widać, tak nie widać. Więc choć listownie pragnę Kochanego
Pana uściskać i dowiedzieć się o Jego zdrowiu.
Przybycie Siostry Nepomuceny do
Mielżyna bardzo mię ucieszyło, ale miejscowe Siostry bardzo z tego niezadowolnione,
co mię niezmiernie zadziwiło, że tak mało mają [w]spółczucia dla
nieszczęśliwych towarzyszek swoich. Z ich twarzy i grymasów można wyczytać, jak
niemiłe na nie wrażenie zrobiło przybycie niespodziane tej Siostry. Wymawiają
się tym, że się nie utrzymają w sześć osób, że będą musiały oddalić od siebie
albo kandydatkę Antonię albo dziewczę, którą mają dla doglądania trzody chlewnej
i drobiazgu, lubo jedna i druga bardzo im są potrzebne. Zdaniem moim, nie
będzie im Siostra Nepomucena ciężarem aż do rekolekcji, a potem otworzy się
może jaka nowa Ochronka, na którą mogłaby się przenieść. Zresztą, może Siostra
Nepomucena być zawsze przy dzieciach i zająć się kuchnią, a trzy Siostry z
kandydatką mogłyby chodzić na zarobek i pracować na swych parcelach. Smutne to
spostrzeżenie, że między Siostrami tego Zgromadzenia, miłość chrześcijańska i
rzeczywiste zaparcie się siebie samego tak rzadkimi są cnotami; najczęściej
przebija się w nich nieprzełamana miłość własna, żądza postawienia zawsze na
swoim, a z tego wyradzają się różne intrygi, podejrzewania i obłuda. Jużem się
do tego wszystkiego przyzwyczaił, pracuję jak mogę nad wyleczeniem tak
nieszczęśliwego usposobienia, a czego zmienić nie mogę, Panu Bogu polecam.
Prosiły mię Siostry tutejsze, abym Kochanemu Panu przedstawił, że łatwiej
byłoby utrzymać Siostrą Nepomucenę na takiej Ochronce, gdzie Siostry pobierają
ordynarię; ja zaś myślę, że latem i tu się może utrzymać, byle tylko 4 osoby
dziennie chodziły do pracy. Zimą naturalnie, gdzie żadnego nie mają zarobku
stałego, byłoby trudniej.
Ciesząc się zawsze tą nadzieją, że
Kochany Pan do nas przybędziesz, ściskam teraz serdecznie i polecam się
pobożnym modłom.
ks. Koszutski
[449] Od TYTUSA
DASZKIEWICZA
Poznań, 9 czerwca 1865
N.B.P.J.Ch.
Czcigodny Panie Edmundzie!
Donoszę Czcigodnemu Panu, że co
tylko odebrałem od Szanownego ks.
Koźmiana odezwę względem Służebniczek do oddania jej litografowi, w sobotę
będzie gotowa. Szanowny ks.
Koźmian wszakże, naszukawszy się na próżno spisu osób, do których te odezwy
mają być wysłane, żadnym sposobem znaleźć jej nie mógł w plikach rozmaitych
papierów, którymi jest obsypany. Prosi przeto, abyś Pan zechciał ułożyć inny
taki wykaz i niezwłocznie go przesłać do mnie tak, abym go do soboty lub najpóźniej
do niedzieli mógł mieć w ręku. Nadchodzi bowiem chwila jarmarku wełnianego,
gdzie najkorzystniej rzecz składkową obrócić można.
Pan Żupański przyjął należytość
naszą od Czcigodnego Pana, lecz jak to zwykle z księgarzami bywa, żądał, abyśmy
dług Pański wybierali książkami. Cóż było robić - przystaliśmy na tę
propozycję.
Załączając wyraz wysokiego poważania
i braterskiego pozdrowienia w Chrystusie Panu, zostaję Czcigodnego Pana
przywiązanym
T. Daszkiewicz
[450] Od TYTUSA
DASZKIEWICZA
Poznań, 10 czerwca 1865
N.B.P.J.Ch.
Czcigodnemu Panu
przesyłam w załączonej paczce 30
listów[1709],
jako resztę odbitych podług wzoru J[ego] M[ości] księdza Jana[1710].
50 bowiem tylko zostało odbitych, z tych zaś 21 już wysłałem pocztą podług adresów
mi wskazanych. J[ego] M[ość] ksiądz
Jan sądził, że i do pani
Szułdrzyńskiej i do pani Lipskiej[1711]
można petycje[1712]
posłać. Za litografowanie należy się Bussemu[1713]
1 talar.
Z wyrazem wysokiego poważania i z
pozdrowieniem braterskim w Chrystusie Panu przywiązany współbrat
Tytus Daszkiewicz
[451] Od ks. JANA
KOŹMIANA
Poznań,
19 czerwca 1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Ja bym dał 200 tal., ale bym wszedł
szczegółowo w rachunki - trzeba dla przyszłości Zakładu rozpoznać stan rzeczy.
Myślę, że Siostra Matylda nie zdaje
sobie sprawy z trudności finansowych i mniema, że się wszystko jakoś zaspokoi.
Raz trzeba zajrzeć w rzecz do głębi
i budżet ustanowić. Nie żałuj Pan w tej mierze zachodu i pracy - bo ta strona
ma także wagę i wielką.
Oczywiście, że 200 tal. wzięłoby się
ze składki, aby pokryć deficyt. Najlepiej sam Pan zapłać i weź pokwitowanie.
Finansowej kontroli jak najściślejszej trzeba.
Oczekuję Pana po 25-tym i do siebie
zapraszam. Przestrzegam, że 6-go lipca wyjadę.
Racz Pan zobaczyć, co się należy u Sióstr za Zosię Cohn. To już duża
dziewczyna. Co Siostra Józefa dalej o niej myśli. Ona by powinna szyciem na
siebie zarabiać. Chciałbym bardzo wiedzieć, co ja mam dalej do robienia.
Panu Bogu Kochanego Pana oddaję
ks.
J. Koźmian
[452] Od ks. JÓZEFA
HUBERTA
Grabowo pod Wrześnią, 23.6.[18]65
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie.
Nie pisałem tak dawno, chcąc
osobiście podziękować za łaskawe przyczynienie się do mej prośby. Dla chorej matki są Siostry wielką pomocą, a
większą dla nas jeszcze, że już jesteśmy o chorą spokojni. Siostry wprawdzie
mają trudne i przykre położenie, jak to bywa przy chorej osobie, która nie ma
tyle siły, aby się podnieść sama mogła, a która i często dla nerwowego
osłabienia jest i rozdrażniona, lecz o zmianie Sióstr, a tym mniej aby Siostrę
Anastazję inna miała zastąpić, chora ani słyszeć nie chce, ma bowiem wielkie
przywiązanie do niej.
Co do materialnego bytu, to z nami
razem przy stole jedzą i w pokoju chorej mają swe łóżka, a dotychczas mnie się
nie skarżyły; a gdyby co miały, to mają zupełną wolność pisania do
przełożonych. Na duchownej pieczy im też nie zbywa, bo pod kościołem mieszkają
i jeżeli nie razem, to pojedynczo w kościele bywają.
Chciałem pisać do Siostry Matyldy,
ale obiecała się, że znowu w te strony zajrzy. Pisałem do konsystorza o
pozwolenie wyjechania na kilka dni z domu, a gdy takowe odbiorę, pojadę do
Borku we wigilię odpustu. Po odpuście więc pierwszego lub drugiego dnia,
jeżeliby Panu czas pozwolił, to bym czekał za Panem Dobrodz[iejem] w Borku.
Radbym się zabawił i ze 3 tygodnie, gdyby nie stan mej matki, która i nagle może
skończyć i jeszcze kilkanaście miesięcy się męczyć. A potrzeba mi i ze zmianą
miejsca umysłowego odpoczynku, bo od czasu jak więzienie opuściłem[1714],
ciągle znachodzą mnie różne krzyżyki - jak to bywa w życiu ludzkim, u jednego
więcej, u drugiego mniej.
Kończę tych słów kilka, nie
wzmiankuję nic o treści ostatnich dwóch listów Pańskich[1715],
bo o tym pomówimy. Zawsze Pan Dobrodz[iej] bądź łaskaw w Ochronie borkowski[ej]
zostawić wiadomość, kiedy się zobaczymy.
Polecając się pamięci i modlitwom
Pana Dobrodz[ieja], zostaję z winnym szacunkiem przyjaciel i sługa w
Chrys[tusie]
ks. Józef Hubert
[453] Od ks. ANTONIEGO
BRZEZIŃSKIEGO
P[oznań], 25 czerw[ca] [18]65
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Niech Pan Bóg zapłaci za dobre serce
i życzenia przysłane mi z powodu imienin i oby je raczył ziścić na mnie
niegodnym. Elżbietki powinszowanie piękne i proste, bardzo mnie ucieszyło,
proszę jej podziękować ode mnie. Pan Miłkowski także mi przysłał list na
imieniny z Ostrowa[1716];
biedaczek chorował na wrzód w uchu. W sam dzień mego Patrona otrzymałem
powinszowanie z Paryża od Kochanego Andrzeja [Ptaszyńskiego],
coraz on szczęśliwszy i wdzięczniejszy. Jego siostrę Teofilę[1717]
widziałem w Mielżynie i przy robocie przejeżdżając przez Ruchocin do Powidza.
Dziewczyna ta uderza wyrazem niewinności i świątobliwości w twarzy.
Byłem w czasie oktawy w Mielżynie,
Orchowie, Strzelnie, Kruszwicy, Mogilnie, Trzemesznie i Kłecku. Z ks. Feliksem widziałem się w Mielżynie
i w Gnieźnie, zdrów jest i wesoły. Ks. Hilary z swoją Kasią[1718]
bardzo mi byli radzi, nawet placki na moje przyjęcie były upieczone.
Listy do pań już rozesłane[1719].
Spodziewam się Kochanego Pana w
ostatnim tygodniu czerwca. Ks. Jan[1720]
w początku przyszłego miesiąca jedzie do Szczawnicy, choć obecnie zdrów jest
zupełnie.
Bardzo pragnę na Św. Michał
przenieść się do Gostynia, ale nie mam pewności, czy uzyskam dymisję. Na
wielkie wakacje pewnie przybędę do Kongregacji, jeśli mi sposobność nie nadarzy
zaprowadzenia gdzie Konferencji.
Wakans[1721]
pewnie się długo przewlecze, dotychczas nie masz odpowiedzi od rządu względem
kandydatów. Panu Bogu oddaję!
ks. Brzeziński
[454] Od EMILII
PONIŃSKIEJ[1722]
Września,
26.6.[18]65
Wielmożny Mości Dobrodzieju!
Na uprzejme wezwanie Jego, ażeby się
zbieraniem składek zająć[1723],
widzę się zmuszoną odpowiedzieć, że ponieważ już kilka razy na różne cele w mojej
okolicy zbierałam, niepodobna mi jest tym razem to jeszcze uczynić, bo o
pomyślnym skutku wątpić mi wypada; po
wtóre, że różne bym do tego miała przeszkody, między innymi przydłuższą podróż,
posyłam więc za siebie talarów pięć i zostaję z winnym szacunkiem
Wielmożnego Pana Dobrodzieja uniżoną
E. Ponińska
[455]
Od ks. STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO
Górka Duchowna, 7.7.[18]65
N.B.P.J.Ch.
Kochany i Drogi mi Edmundzie!
Jak mi dawno nic nie odpisujesz, ani
nie donosisz, jak stoi najpierw z Twoim zdrowiem, a potem jak Ci się podoba
książeczka[1724],
już nie z treści, boś ją znał poprzednio, ale z druku i formy zewnętrznej.
Zapomniałem załączyć także kilka
egzemplarzy dla Ochroniarek w Jaszkowie, załączam przeto teraz ze świeżo wyszłych
5 egzemplarzy w upominku. Racz Siostrom Ty sam wręczyć. Może będzie więcej
potrzeba, chętnie prześlę. Może im się to przyda. W[ielebnej] Matce Matyldzie
napisałem kilka słów, może te nie uznasz za stosowne, to inną poślij.
Książeczki te mają, Bogu dzięki, dość znaczny odbyt. Niech to będzie Bogu na
chwałę.
Kiedyż my się zobaczymy, Kochany
Edmundzie i bliżej nieco o nich pomówimy. Oby Cię też P. Bóg pocieszył dobrym
zdrowiem i w ogóle wszystkim, czego sobie od Boga życzysz. Ja myślę, że co do
Ochronek w Galicji, nie masz teraz wcale kłopotu, boć im tam dobrze idzie[1725].
Tylko się módlmy, a Bóg zrobi resztę.
Całym sercem pamięci w modlitwie się
Twej polecam, gorąco Cię ściskając
Twój brat
ks. Stanisław
[456] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
11 lipca 1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Zaraz po odjeździe Kochanego Pana
poszedłem do Langiego, który mi oświadczył, że nie dlatego odesłał Panu
rękopis, jakoby mu honorarium zdało się być za wielkie, ale że nie mógł pod
żadnymi warunkami, chociażby najkorzystniejszymi podjąć się nakładu, ponieważ
książki swego nakładu, tak do nabożeństwa jako też szkolne, zajęły wszystkie
siły drukarskie i fundusze jego. Nie chcąc zatem, aby Pański rękopis przez czas
nieograniczony u niego bez celu leżał, widział się przymuszonym Panu takowy
odesłać. Na moje przedstawienie, że i teraz jeszcze mógłby rękopis odebrać, a
że honorarium Pan jemu zostawia zupełnie
do własnego ocenienia, odpowiedział mi, że i w tym roku nie może się podjąć
żadnych zgoła zobowiązań, gdyż zawarł bardzo korzystną dla siebie ugodę z księżmi w Królestwie, którzy swoim
kosztem u niego zamówili wydanie obszernego dzieła teologicznego w kilku czy
nawet w kilkunastu tomach, tak że drugiego jeszcze drukarza i nowych ustawiaczy
czcionek w tym celu przyjmuje; bo zobowiązał się w trzech kwartałach całe
dzieło wykończyć. Dla tych samych przyczyn nie może także moich rękopisów
przyjąć.
Do Ochronki kupiłem bardzo zgrabny
zegarek ścienny za 15 złp., który dziś sam uregulowałem. Siostry Nepomucena i
Marianna Kucharska[1726]
bardzo sobie życzą na trzecią Siostrę Elżbietę Binkowską z Iwna, a nie Emilię[1727]
z Królestwa. Szczególniej zaczęła się Siostra Marianna smucić na myśl, że
Siostra Emilia miała przybyć do nich, obawiając się braku harmonii. Jeżeli więc
można Siostrę Elżbietę przenieść do Mielżyna, może by było najlepiej pozostawić
ten wybór tutejszym Siostrom, skoro do Siostry Elżbiety mają takie zaufanie.
Przypominam Kochanemu Panu o
pościeli Siostry Nepomuceny i o obrazku M[atki] B[oskiej] Częstochowskiej,
oprawnym w czarne ramki okrągłe, który jest także w Jaszkowie.
Wróciłem dnia wczorajszego o 7
wieczorem z Gniezna zupełnie zdrów i szczęśliwie, a u siebie zastałem także
wszystko jak najlepiej.
Śpiesząc się teraz na sesję do
tutejszego biura magistrackiego, kończę tym razem mój liści[k], ściskając
serdecznie i polecając się pobożnym modłom Kochanego Pana.
ks. Koszutski
Przypominam
także materiały do Żywotu Św. Stan[isława].
[457] Od ks. JÓZEFA
HUBERTA
Grabowo pod Wrześnią,17.7.[18]65
Łaskawy Panie Edmundzie.
Obawa o stan mej matki skłoniła mnie do rychlejszego
wyjazdu z Borku. Interes o założeniu domu chorych poruszyłem, ale z początku
delikatnie. Ostatecznego oświadczenia z obu stron nie otrzymałem. Moim zdaniem
byłoby dobrze, gdybyś Pan Dobrodz[iej] zechciał łaskawie krótki szkic powstania
i rozwoju naszych Ochronek tak tu w kraju jako i zagranicą, osobliwie tych,
które z lazaretem są połączone - mi wykonotować
i przesłać, a ja znając dobrze miejscowość i osoby mające działać, wystosowałbym
memorandum[1728]
oparte na praktyczności naszych Sióstr właśnie. Do tego by mi się przydała eks[pertyza][1729]
Ochronki borkowskiej, co według ostatniego układu Siostry pobierają, ile
rocznie w pieniądzach zarabiają - bo panu
Aleksandrowi[1730]
trzeba liczbami wyrachować, że byłaby prawdziwa korzyść i materialna dla niego
z połączenia Ochronki z lazaretem.
Będąc na odpuście w Graboszewie,
widziałem się ks. Hilarym[1731],
pytał się żywo o projekcie borkowskim.
Zabrałem ze sobą Siostry, aby S. Józefa mogła rzeczy swe z sobą zabrać.
Dzisiaj moja matka zrobiła mi taką niespodziankę, że kazała się wnieść na
krześle do kościoła i była na całej Mszy św.
Polecając się modłom i pamięci Pana
Dobrodzieja, zostaję z winnym szacunkiem przyjaciel
ks.
Józef Hubert
[458] Od ks. WINCENTEGO KAŁKOWSKIEGO[1732]
Drzązgowo,
24 VII [18]65
+
Szanowny Panie i Dobrodzieju!
Zadość czynię życzeniu Szanownego
Pana[1733]
donosząc, iż dzisiaj już w Drzązgowie lepiej. List, jaki Siostra Michalina do
Matki napisała, wypłynął z natchnienia Siostry Agnieszki. Po usunięciu
niespokojnego żywiołu, inne Siostry spokojniejsze.
Siostra Agnieszka wraz z Michaliną
miały swojego spowiednika aż w Gieczu. Dziwne gospodarstwo! Błąkały się jak
owce. Teraz wszystkie 3 u mnie się spowiadają; przecież ja za parę dni
wyjeżdżam - a cóż potem?
Miło mi przy tej sposobności
załączyć wyraz prawdziwego szacunku.
Z najgłębszym uszanowaniem
ks. W. Kałkowski
[459] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
24 lipca 1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie.
Serdecznie dziękuję za przysłane mi[1734]
łaskawie materiały do Żywotu Św. Stanisława; a lubo je już wszystkie
posiadałem, bo ustęp o Szczepanowie z Rozmaitości był dosłownie
odciśnięty w kalendarzu na rok 1852 w Lesznie wydanym, który przypadkowo dostał
się w moje ręce. Moraczewskiego i Balińskiego Starożytności pol[skie][1735]
posiadam także. Jednakżeż zawsze Bóg zapłać za łaskawą życzliwość.
Paciorki tylko 1 egz. od Siostry Rejkowskiej odsyłam, bo więcej obecnie nie
ma. O Siostrę Franciszkę Jaglankę[1736]
Siostra Nepomucena bardzo prosi, bo na dwie za ciężko przy tylu dzieciach i
innych zatrudnieniach. Pościeli i obrazka dotąd nie odebrała.
Co się tyczy zajścia w Jaszkowie[1737],
myślę że Państwo tam najlepiej potraficie wszystkiemu zaradzić, aby Pan Bóg
miał większą chwałę, a Kościół Boży i biedne społeczeństwo nasze najlepszy
pożytek. Gorliwe a bezpośrednie zajmowanie się odtąd tym Zgromadzeniem stałego
komisarza duchownego może tylko zbawiennie wpłynąć na całe to Zgromadzenie, co
niech Pan Bóg najłaskawiej raczy błogosławieństwem swoim utwierdzić.
Obecnie nic tu u nas nie zaszło po
Ochronkach i nic też wiadomości mej nie doszło, tylko Siostry mielżyńskie z
upragnieniem wyglądają trzeciej Siostry, czując z dnia na dzień coraz bardziej
tę potrzebę gwałtowną.
Polecając się pobożnym modłom
Kochanego Pana, ściskam serdecznie.
ks. Koszutski
[460] Od JANA
LANGE
Gniezno,
29 lipca 1865
Wielmożny Mości Dobrodzieju!
Wskutek szanownego zapytania J[ego]
M[ości] Księdza Hilarego[1738],
mam zaszczyt oświadczyć uprzejmie, iż mocno żałuję, że Jego łaskawemu życzeniu
zadośćuczynić nie jestem w stanie, gdyż dla natłoku druków prywatnych i
szkolnych, dziełka wiadomowego, którego manuskrypt już dawniej zwróciłem,
wydrukować nie mogę.
Z uszanowaniem J[aśnie]
W[ielmożnego] Pana Dobrodz[ieja] uniżony
J. K. Lange
[461] Od ks. JANA
CISZKA SJ
Łańcut, 12 sierpnia [1865]
Wielmożny Panie!
Za list i pamięć najserdeczniej
dziękuję[1739].
J. S. Wielmożny Hrabia[1740]
wszystko czynić przyobiecał, aby Siostry pozostały w Galicji. Dziś z Łańcuta
wyjeżdża, w środę będzie u nowego ministra[1741],
a gdyby on odmówił, natenczas ma się Hrabia udać do cesarza[1742]
samego;
ja tylko tę czynię uwagę, której nie udzieliłem Hrabiemu, żeby się nie
odstraszył, że to rzecz bardzo trudna aby to, co już ministerium postanowiło,
ministerium zmieniało. Wprawdzie osoby są inne, ale maszyna ta sama. Daj Boże
inajczej! To już dawniej trzeba było czynić, nim stąd poszły skargi aż do
Wiednia, chociaż urojone. Jednakowoż przyrzekł mi pan Hrabia, że nic nie opuści, aby tyl[ko] Siostry zostały w
Galicji.
Dlatego prosiłbym Wielmożnego Pana
do Hrabiego napisać parę słów, aby mu za jego dobroć, łaskawość podziękować; z
Wiednia z powrotem do Łańcuta będzie 23 sierpnia.
Zostając z winnym uszanowaniem
W[ielmożnego] Pana Dobrodzieja, polecam się św. modłom najniższy sługa
J. Ciszek SJ
[462] Od ks. TOMASZA
HERTMANOWSKIEGO
Rąbiń, 31.8.[18]65
N.B.P.J.Ch.
Wielmożny i Szanowny Panie
Dobrodzieju!
Barbara Kowalska wystąpiła przed
dość dawnym czasem ze Zgromadzenia Służebniczek Najświętszej Panny[1743].
Teraz zdaje się przychodzić do uznania, czym życie w Zgromadzeniu, a czym w
świecie, czyli jak pewną droga do Nieba w Zgromadzeniu, a jak niebezpieczną w
świecie. Dowodem tego dołączony, jej własnoręcznie do mnie napisany list[1744].
Żal mi tej duszy, że wystąpiła, a więcej by mi żal było, gdyby wśród świata
zaginąć miała. Żal byłoby mi tym bardziej, gdyż jeszcze dużo widzę w jej
sercu, jeśli się nie mylę i siebie nie
łudzę - poczciwości. Do spowiedzi, choć w obowiązkach, dość często chodzi. U
mnie była w Gołębinie. Niedługo potem w Oborzyskach. Sukienkę Służebniczek
wprawdzie złożyła, ale z kolorem tych sukienek aż dotąd rozstać się nie może.
Całe jej obleczenie w kolorze niebieskim.
Śmiem zatem, choć z bojaźnią, nie
mogąc przeniknąć jej przyszłości, jak najpokorniej zapytać, czyliby Barbara
Kowalska nie mogła być znowu do Zgromadzenia przyjętą?
Polecając Wielmożnego i Szanownego
Pana Dobrodzieja, Zgromadzenie Służebniczek i Barbarę Kowalską Najdroższym
Sercom Jezusa i Maryi, oczekuję najłaskawszej odpowiedzi[1745]
z głębokim i prawdziwym szacunkiem uniżony
ks. T. Hertmanowski
[463] Od LEOPOLDA
KARPIŃSKIEGO
Śrem,
31.8.[18]65
Dwa listy Wielmożnego Pana i
Dobrodzieja w sprawie Jasińskiej odebrałem[1746],
wraz z przyłączonymi do jednego 50 złp., a do drugiego rachunkami. Friedberger
i Breslauer chcą przystać, jeżeli im na blankiecie przysłanym, a przez ks. Koźmiana także podpisanym, weksle
wystawię. Cassriel[1747] przystaje zaś na prosty rewers, ale z
1-miesięcznym terminem. Obiecałem, że odniosę się z wszystkim do W[ielmożnego]
Pana i Dobrodzieja, co niniejszym czynię i proszę mnie zainformować, jak
termina tych panów ułożyć.
W ogóle miarkuję, że P. Jasińska
tutaj odgrywa rolę i ich podmawia, obiecując z dochodów gospodarstwa zapłacić.
Mam gotową skargę eksmisyjną i interwencyjną[1748],
na skinienie Pana obie oddam do sądu. Chodziłoby tylko o to, ażeby nowy dom[1749],
którego właścicielem jest P. St[anisław] Koźmian i Plater, ktoś zadzierżył w
ogóle, ażeby Jasińska wyrzucona z probostwa tam się nie zaintratowała[1750].
Nie usuwając się z odpowiedzialności za długi, zatrzymacie Panowie 100 tal.
Czas i tak upływa daremnie, a czym dłużej tym gorzej.
Oczekując łaskawej odpowiedzi,
proszę przyjąć wyrazy wysokiego uszanowania, z jakim mam zaszczyt zostawać
Wielmożnego Pana i Dobrodzieja uniżonym sługą
Karpiński
[464] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
31.8.[18]65
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Załączając tu listy do Siostry
Franciszki, radzę się Kochanego Pana, czyby się bez niej w sądzie[1751]
nie mogło obyć, bo podróż ta dużo by kosztowała, a potem jakżeż ją tam samą
puścić? Niezawodnie, Kochany Pan miałeś już więcej takich przypadków, więc
najlepiej Pan będziesz mógł nam doradzić, czyby jej tam kto inny nie mógł zastąpić
na terminie.
Siostra Nepomucena dwa dni była
chora, dziś wstała. Siostra Franciszka także dzień leżała, ale teraz zupełnie
zdrowa; u niej było to skutkiem pobytu w Jaszkowie i zirytowania[1752]
tamtejszego.
Ściskam serdecznie i polecam się
modłom.
ks. Koszutski
[465] Od ks. JÓZEFA
AZBIEWICZA SJ
[sierpień 1865]
Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus na wieki!
i
Maryja - Matka Jego Niepokalana.
Wielmożny a wielce Szanowny i Szanowany Panie Dobrodzieju!
Długo do Jego miłości nie odzywałem
się wcale, lecz za to innymi sposoby wieść Go dochodziła o stanie Ochronki
żużelskiej, która - równie jak wszystkie inne - bezpośrednio Bogu, a pośrednio
Kochanemu Panu Edmundowi swój byt zawdzięcza. Dziś, kiedy piszę do ks.
Bażyńskiego, napadła mnie ochota, by choć kilkoma słowami, które by Go
pewno doszły, przypomnieć się Jego
miłemu sercu na nowo. Padołem płaczu ziemia być nie przestanie, póki z niej
wykwaterować się[1753]
nam nie przyjdzie mandat[1754]
z góry. Otóż stosownie do tego okólnika, wspominam w szczególności o losie tego
wszystkiego, co szlachetne, a Bogu tak miłe, rozumiem - Ochronek tutejszokrajowych.
Już się rok cały ponoć z górą waży
ta sprawa - i wynik taki z tego, że przed kilkoma - ponoć trzema tygodniami,
polecenie przyszło do naczelników powiatowych, w których okręgu istnieją
Służebniczki, żeby takowe zwinięte zostały co do istniejących Ochron, a jak
dowiadywałem się - aus wichtigen Bedenken[1755]
nie daje Ministerstwo Stanu przyzwolenia, by podobne istniały stowarzyszenia.
Nasz naczelnik bełski jest teraz
jeszcze do 2 tygodni na urlopie, więc egzekucja mandatu czeka go z przyjazdem
jego, a tymczasem Siostry wszystkie choć na wylotnym są, żyją jak dawniej w
Ochronie - pani Kownackiej za 6
tygodni czekają we dworze - a tymczasem kto wie, co się stanie. Ks. Proboszcz
bełski - propagator[1756]
wszystkiego co dobre i święte ma cele - wypełnił zaraz polecenie Siostrom dane,
by zaświadczenie potwierdzone od gminy, parafii i powiatu względem zachowania
się Sióstr, posłać do Lwowa Ks[iężom] Jezuitom, mają bowiem kołatać do
Najjaśniejszego Monarchy[1757]
i Ministerstwa nowego prosić o zmianę wyroku zapadłego[1758]
i wglądnięcie dokładniejsze w tę sprawę ubłagać tym samym.
Ks. Semenetz właśnie teraz wyjechał
do Lwowa po długiej pracy w domu za kłopotliwymi interesami, a do nich i ten
Służebniczek dołączony. Lecz jak bez wojny wygranej nie ma, tak tryumf prawda
odbiera tylko po zapoznaniu tejże. Tuszę w Bogu nadzieję sobie, że choćby się
zaćmiło im powodzenie, choć źli na chwilę nimi wzgardzą, tym milej na nie
zapoznany Zbawc[a] spoglądać nie przestanie i w duszy rozwidni im swobodę ducha ten zmrok czasowy;
lud usłyszawszy z daleka, co się patrzy, z żalem wspominał sobie błogosławieństwo
one, które z Siostrami przyszło do ich sioła - a to najlepsza zapłata dla tych
Sióstr, które choć zasmucone - nie opuszczone,
bo ich niebieski Pocieszyciel - Duch Święty oświeca nieustannie i
zagrzewa pocieszeniem prawdziwym.
Zobaczymy, co się stanie, bronić nie
byliśmy leniwi sprawy Bożej, a Boski dopust, upodobanie ma n[am] być milsze,
niźli najświetniejsze przyjęcie i powodzenie - nieprawdaż?
Cieszę się pismem ks. Bażyńskiego,
którego pytałem [o]
powodzenie w osobie Szanownej P. Dobr[odziejki] - w nim mi wspomina o 27 z górą
Ochronkach, które utworzone zostały Kochanego Pana staraniem tak bardzo starannym.
Niechże Cię Bracie mój najmilszy w
[Chrystu]sie ochroni za to Bóg z Maryją w śmierci najpóźniej miłosierdziem
swoim, a ja, który się w daleką podróż wybieram, Twej gorącej modl[itwi]e
poleconym być pragnę, maleńki upominek stąd w darze, by Wam wzajemną
miłość przypomniał.
[466] Od ks. JANA
KOŹMIANA
1
wrześ[nia] 1865 r.
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Podpisy P[anu]
Karpińskiemu posłałem.
P[aństwo] Grudzińscy nie mają ochoty
dać teraz 1000 fr. chcą przeczekać próbę i przejście[1759].
Ja bym myślał, że Pan teraz
powinieneś być w Jaszkowie, albo blisko Jaszkowa i wszystko układać.
List do P. Alfreda[1762]
dobry zupełnie.
Panu Bogu Kochanego Pana
oddaję
ks. J.
Koźmian
Ks. Bażyński
dotąd likwidacji nie złożył.
[467] Od ks. FRANCISZKA RYCHLICKIEGO
Iwno, 1 września 1865
Wielmożny Panie Dobr[odzieju]!
Cieszy mnie bardzo, że Pan masz do
mnie takie zaufanie, któremu również zawsze starać się będę godnie
odpowiedzieć.
List Pański z dnia 23 z.m.[1763] do Sióstr na moje ręce pisany, wiele dobrego
zrobił. Potwierdził wizytę Pańską, która była najpotrzebniejszą, zaspokoił
całkowicie Siostry i niejako na przyszłość zapewnił ich los w Zgromadzeniu, o
który dawniej mocno się obawiano. A więc wszystkie Siostry w Ochronce iwińskiej
są zadowolnione, nie powiem w szczególności, ale w ogólności z organizacji
Ochronek. O wystąpieniu którejkolwiek Siostry z Ochronki iwińskiej mowy już nie
ma, a mam nadzieję w Bogu, że za pomocą Jego wszystko dobrze będzie.
List z Jaszkowa od Siostry Matyldy
Jasińskiej już w zeszłym tygodniu do Ochronki naszej przyszedł, był on treści
pożegnalnej: serdeczny, ale również pełen boleści, którą zrodziło opuszczenie
Zakładu[1764].
Niepojęcie mnie zadziwia, że dotąd hr. Mielżyński Panu Dobrodz[iejowi] nie
odpisał na list Jego[1765],
zapewne dotyczący się nowego dla Ochronki układu. Mimo to był u siebie w Iwnie,
obecnie wyjechał do wód morskich, podobno na 3 tygodnie. Mnie o odebranym od
Pana liście nic nie wspominał. Siostry dźwigają ciężar ten sam co dawniej.
Jeślibyś Pan odebrał list pana
Mielżyńskiego Józefa ubliżający sumienności Sióstr w pracy i w odbieraniu
kwitków pracy dziennej, bądź Pan ostrożny w swym sądzie, znając bardzo dobrze
sumienność Sióstr, gdyż za ścianą tego ukrywałoby się zupełnie co innego (to
jest nieprzyjaźń Ochronek). Trzem Siostrom w Zakładzie naszym jest bardzo
ciężko, jednej trudno podołać domowej pracy i zadosyć uczynić szkole ochronkowej,
a oprócz tego bardzo często zajmować się trzeba chorymi, a to wszystko jedna Siostra
czynić musi; a jeśli co często druga w pomoc przyjść musi natenczas opuszcza
się praca, na co dwór żadnego względu mieć nie chce. 6 dni odrabiać i wszystko
wspomniane załatwiać dla 3 Sióstr w całym znaczeniu tego wyrazu, jest za
ciężko; przy tym wiele zarobku się traci. Konieczna byłaby Siostra czwarta. I
to jest wszystko, co mogłem Panu Dobr[odziejowi] o Siostrach i Ochronce naszej
donieść.
List niniejszy wszystkim Siostrom
naszym przeczytałem. Ja zaś z mojej strony łączę wyraz wysokiego poszanowania i
serdecznego pozdrowienia dla Pana Dobrodz[ieja] najniższy w Chrystusie sługa
ks. Rychlicki
A Siostry
wszystkie zanosząc do Boga modły za Pana, serdecznie Go pozdrawiają.
[468] Od MARII
SZOŁDRSKIEJ
Jaszkowo, w sobotę [2.9.1865]
Łaskawy Panie
Rzecz bliska końca po wielu
awanturach. P. Karpiński chociaż miał już blankiety[1766]
przynależności podpisami opatrzone, nie mógł się jakoś porozumieć z Żydami -
jeden żądał wekslu[1767],
drugi zbyt rychłej zapłaty, w końcu się nawet trochę niby to poobrażali i
przyjechali tu w wieczór czwartkowy zapowiedzieć, że nazajutrz przyjadą z
egzekucją wszystko zabierać. Wtedy znagliliśmy P. K[arpińskiego] do założenia
interwencji, ale nim to było nastąpiło, już Żydzi wyrobili sobie mandat i
przyjechali zabierać do Śremu. Kr.[1768]
do którego pojechałam, dał tylko radę, aby gwałtem nie dać zabierać.
Matylda do reszty straciła głowę i
sprzedała wszystko Żydom w długu z zastrzeżeniem wykupu do środy. W tym
kataklizmie, gdy już na wozy pakowano, udało nam się przy pomocy L[udwika]
Platera, który nam się szczęśliwie nawinął, przemówić rozsądnie do Żydów;
prosili, aby dla bezpieczeństwa żyto wymłócone, inwentarz itd. do dworu
przenieść, na co - że i nam dogadzało - przystaliśmy. Następnie P. Ludwik pojechał
do Karp[ińskiego], tam sprowadził Żydów i stanęło na tym, co Pan chciał zrazu:
Cassriel przejął dług Friedbergera,
a sam wziął wasz rewers z obowiązkiem zapłaty jednej połowy za 3 miesiące, a
drugiej połowy za 6. Matylda za warunek wyjazdu kładzie jeszcze przejęcie długu
Therburga[1769].
Pisałam do P. K[arpińskiego] powtórnie, że Pan sobie
życzysz, aby ten dług był przejętym. Co do pieniędzy Matyldy, Karpiński
największą miał ochotę, ażeby jej nic nie dać, ale wzięłam na siebie zdecydować
go do tego, żeby się pierwszego układu trzymał, zwłaszcza że ona tylko
oczekiwała za obiecanym jej przejęciem długów ze swoim wyjazdem. Dziś o to do
niego pisałam. Mam tedy nadzieję, że do poniedziałku się wyniesie. Jak to
ostatecznie nastąpi, doniosę Panu.
Rozalia kazała mi powiedzieć Panu,
że ona i jej towarzyszka z tej samej wsi stale trwają, ale Agnieszka starsza
chce się oddalić (nie wiem, czy się nie mylę w imieniu). Teraz będzie się
trzeba starać, aby jak najprędzej składki zbierać zaczęto, aby chociaż rychlej
z wszystkimi długami się uskromnić i wziąć się do jakiego rządu roztropnego i
oględnego.
Czy Pan już sobie zapisuje jakie konotatki do przyszłego regulaminu?
Jakże zdrowie Pana, żeby przynajmniej na przyjazd Elżbiety siły lepiej służyły
- podwójnie życzymy Panu wyzdrowienia.
M. Sz[ołdrska]
Inwentarz itd. pod pozorem, że
areszt sądownie nie zniesiony, jeszcze tu jest. Rzeczy Sióstr - powiada mi
nauczyciel - że ma pod swoim kluczem.
[469] Od ks. JANA
KOŹMIANA
4 września 1865 N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Mój brat[1770]
już jest w domu.
Skargę eksmisyjną śmiało podać
trzeba, jeśli Matylda nie chce się usunąć. Pan tam koniecznie bądź w bliskości,
żeby zaraz osadzić Elżbietę
Elżbieta i te, które z nią będą,
mogą chodzić do Śremu do spowiedzi. Tej im oczywiście nie odmówią. O opiece
później się rozmówimy. Stosunków wszelkich z Żabnem zakaż Pan, ale ostrożnie,
bo to zawsze proboszcz[1771].
Ks. Brzeziński pisze dziś do Pana[1772].
Jestem jednego z nim zdania.
Ta co tu jest u Sióstr Miłosierdzia
powiedziała mi, że widuje jakąś krewną Matyldy, czego Panu z jakiegoś
oszołomienia, a nie ze złej woli, nie
powiedziała. Pyta się, czy ma całkiem tej krewnej nie widywać? Z jej zdrowiem
nie najlepiej. Napisz Pan do niej słów kilka na moje ręce.
List Matyldy dałem ks. Brzezińskiemu.
Panu
Bogu Kochanego Pana oddaję
ks. J. Koźmian
[470] Od ks. HILAREGO
KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
11.9.[18]65
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Nie wiedząc nic pewnego o tym, że pan Wilkoński życzy sobie, by
tegoroczne rekolekcje u niego się odbyły, napisałem do niego w tym interesie z
prośbą, aby się z Kochanym Panem bezpośrednio porozumiał.
O Siostrze Katarzynie Jaglance
najlepiej na rekolekcjach się porozumieć, bo nie wiem, czyby Siostry Nepom[ucena]
i Marian[na] Kucharska tego sobie życzyły. Poduszkę odesłała im Jasińska
pocztą. Z resztą u nas wszystko po staremu; nie zaszło nic takiego, co by mogło
niepokoić.
Ponieważ posłaniec czeka, muszę
kończyć mój liścik. Polecam się pobożnym modłom i ściskam serdecznie.
ks. Koszutski
[471] Od ks. FRANCISZKA RYCHLICKIEGO
Iwno, 12.9.[18]65
L.J.Ch.
Kochany Panie Dobrodz[ieju]!
Najmocniej przepraszam Go, iż
dopiero dzisiaj na szanowny list Jego odpisać mogę, gdyż dni kilka nie
byłem u siebie. Liścik w moim załączony, zaraz Siostrze Michalinie wręczyłem[1773].
Co się tyczy nieporozumienia Sióstr,
jak mogłem wyrozumieć, wypływa ono z rozmaitych grymasów Siostry Michaliny[1774]
i niepotrzebnych zachcianek. Siostra Michalina
dość często wykonywać nie chce poleceń godziwych swojej przełożonej, po
większej części robiąc podług swego (tak podoba mi się). Wymaga od przełożonej
niby potrzebnych rzeczy do ubrania, bez których obecnie wygodnie obyć się może
a nawet powinna, gdyż Ochronka iwińska obecnie bardzo uboga. Te figielki na
pozór niewinne Siostry Michaliny, ale twardą podszewką uporu i nieposłuszeństwa
podszyte, przed 2 tygodniami postawione były przed moim forum[1775].
Starałem się przekonać Siostrę Michalinę o jej uporze i niekorzystnych mogących
stąd wyniknąć dla niej skutkach. Starałem się zachęcić Siostry do zobopólnej
miłości, jaką kochać się powinny! Nic o tym wszystkim Panu Dobrodz[iejowi] w
poprzednim liście nie nadmieniając, gdyż taką rzeczą, którą na miejscu dobrze i
z pożytkiem Sióstr załatwić można, nie uważałem potrzeby Panu Dobrodz[iejowi]
komunikować.
Niepojęcie, ale niestety! pozornie
tylko zadowolniony chwilowo byłem z skutku pośrednictwa mojego. Siostra
Michalina wobec Siostry Julianny i mnie, przyznała się do swej winy i uchybień,
jakie nieraz poczyniła swej przełożonej, przyobiecując na dalej swą poprawę,
wyraziwszy chęć na dłuższy czas pozostania w Ochronce iwińskiej.
Mocno zdumiałem się wyczytawszy z
listu Pana Dobr[odzieja], że Siostra Michalina prosi o przeniesienie.
Naturalnie wielki rumieniec oblał jej lica, zapytując się jej jak się to stało,
na co odebrałem odpowiedź, iż pierwej nim wyrzekła słowo zgody i poprawy,
wysłała list do Pana Dobr[odzieja] nikomu o tym nie wspominając.
Z tego wszystkiego dziecinnego się
brania Siostry Michaliny tę pozwalam sobie zrobić uwagę. Władza każdej
niepotrzebnej zachciance Sióstr sprzeciwić się koniecznie powinna, zapobiegając
wielu innym z niej mogącym wypłynąć nieporozumieniom, gdyż w przeciwnym razie
na porządku dziennym będą same nieposłuszeństwa, niechęci wykonywania dość
trudnych a często nastręczających się obowiązków, nienawiść ku swej przełożonej
itp. myśląc sobie: tu mi niedogodnie, pójdę gdzie indziej, gdyż miejsce łatwo
zmienić mogę. Takie zachcianki wielki nieład wprowadzić by mogły w całej
prowincji Ochronek.
Przy tej nadarzonej sposobności
przesyłam Panu D[obrodziejowi] wysokie moje poważanie i serdeczne pozdrowienie
najniższy sługa w Chrystusie Panu
ks. Rychlicki
[472] Od WŁADYSŁAWA
KWILECKIEGO
Maliniec, 14.9.[18]65
Otrzymawszy list Szanownego Pana[1776],
zniosłem się z przewodnikiem duchownym tutejszym
Sióstr Służebniczek, księdzem
Pacyfikiem z Lichenia[1777],
który mi wspominał, że już od dawna uważał potrzebę zaprowadzenia zmiany dla ciągłych
nieporozumień, jakie miały miejsce już to między Siostrami samymi, już to co do
odbywanych przez nie powinności.
Celem usunięcia takowych proponuję
Panu, czybyś Pan na to nie przystał, ażeby jeszcze przed rekolekcjami, które
prawdopodobnie w październiku nastąpią, Siostra Konstancja udała się do
Ruszkowa, a Siostra Jadwiga, która dawniej była w Malińcu, powróciła do nas. W tym zamiarze uda się ksiądz Pacyfik do Ruszkowa dla porozumienia
się z panią Morzycką, gdyż
niezawodnie o wiele dogodniej by było, gdyby w kraju pozostały dla obostrzeń
dzisiaj paszportowych[1778].
Niechaj przeto cztery nadal u nas pozostaną, gdyż może w zimie liczba
uczęszczających do Ochronki dzieci się powiększy, a odwołanie się moje do Pana
pomyślnie bardzo na Siostry oddziałało.
Po zamianie Sióstr przełożonych przekonam się, czy na tym poprzestać będzie
można, o czym Pana niezwłocznie zawiadomić nie omieszkam. Pragnę bowiem jak
najmniej Panu ambarasu pod tym względem robić.
Z zapewnieniem szacunku i poważaniem
Władysław
Kwilecki
[473] Od ALFREDA
POTOCKIEGO
Łańcut, 26 września 1865
Wielmożny Mości Dobrodzieju!
Na list W[ielmożnego] Pana
Dobrodzieja z dnia 7 września br.[1779]
odpowiadam, że jest wielka nadzieja ustalenia się Służebniczek Najśw. Panny[1780],
mimo pewnych trudności, co wyraziwszy, zostaję z szacunkiem
W[ielce]
W[ielmożnego] Pana Dobrodzieja sługa najniższy
Alfred Potocki
[474] Od JÓZEFA
MIELŻYŃSKIEGO
Iwno, 29.9.[18]65 Wielmożny Panie Dobrodzieju!
Przepraszam nasamprzód, iż na list
Wielmożnego Pana tyczący się Siostrzyczek w Iwnie dotychczas nie odpisałem[1781].
Nastąpiło to z powodu dłuższego pobytu mego u wód, skąd wczoraj dopiero
powróciłem.
Co do rzeczy samej żałuję, iż na
żadne dodatki dla utrzymania Siostrzyczek przystać nie mogę, a to z powodu, iż
w ogóle zatrzymać ich u siebie nie mogę, zdaniem moim bowiem zupełnie wyszły z
zakresu pierwotnie założonego. Chcą być zakonnicami, a nie pracowniczkami, a do
pierwszego zawodu nie mają dostatecznego namaszczenia. Ważniejsza dla nich dzisiaj sprawa biec na odpust w sąsiedztwie, jak pilnować
Ochronki, stąd też w czasie odpustu w Kostrzynie od południa wszystkie wyszły,
nie opowiedziawszy mi się nawet przedtem. W ogóle sądzę, że dopóty tylko mogły
odpowiedzieć swemu zawodowi, dopóki zależały od tego, z którym łączył je układ
(nie wykluczam tu bynajmniej dozoru ich właściwego). Dzisiaj pomiędzy
Siostrzyczkami a tym, który z nimi ma kontrakt, staje podobno z zasady
miejscowy duchowny. Zdaniem moim, urządzenie to do kolizji[1782]
koniecznie doprowadzić musi, a chcąc jej u siebie uniknąć, wolę bez
Siostrzyczek się obejść.
Upraszam zatem Wielmożnego Pana
Dobrodzieja, abyś je z Iwna wziąć zechciał, zostawiając wszakże zupełnie czas,
w którym to uczynić zechcesz, do Jego dogodności. Pozwalam sobie tylko załączyć
prośbę, abyś zechciał, jeżeli tu jeszcze dłuższy czas zabawić mają, zmienić
przełożoną, gdyż tutejsza zupełnie na to
mym zdaniem niezdatna, sama najczęściej powodem zgorszenia będąc. I tak
dzisiaj, bez opowiedzenia się komukolwiek, od ogrodowczyka[1783]
ryby łowiącego, ryby wzięła, czym jego na przewinienie naraziła. Kilka tygodni
temu przyszła po kartki dziennej pracy dla dwóch drugich Siostrzyczek i wzięła
kartki za cały dzień, jakkolwiek wiedziała, że jedna z nich pół dnia tylko
była.
Są to przypadki, które sam
naszedłem, te więc też tylko podaję i nie chcę się wdawać w supozycje[1784]
przeciw niej tu podnoszone. Zdaje mi się, że na przełożoną zupełnie nie jest
zdatną i dlatego życzyłbym sobie jej tu nie mieć.
Jeszcze mam prośbę jedną do
Wielmożnego Pana Dobr[odzieja], o to, abyś o ile być może, wcześnie mnie
uwiadomić rozkazał, kiedy Siostrzyczki stąd tu wzięte będą (co jednak, raz
jeszcze powtarzam, zupełnie podług swej dogodności urządzić zechciej); po wtóre,
aby Siostrzyczki o swej translokacji ewent[ualnie]
wyprowadzeniu się stąd wcześnie nie wiedziały, a to z powodu, że lud tu bardzo
jest rozbałamucony i że wyjazdu Siostrzyczek użyją do odegrania komedii,
których chętnie bym uniknął.
Na zakład dla emerytek najchętniej
się przyczynię i pozwolę sobie na ręce Wielmożnego Pana Dobrodzieja składkę mą
przesłać.
Łącząc wyraz szczerego szacunku,
piszę się Wielmożnego Pana Dobrodzieja uniżonym sługą
Józef
Mielżyński
Ps Dzisiaj przełożonej powiedziałem, że
Wielmożnemu Panu na nią naskarżyłem; w sposób nie dosyć przyzwoity
odpowiedziała mi, iż ją to mocno cieszy, i odchodząc ciągle jeszcze mruczała.
Jeszcze co do niej dodać muszę, iż czasami sama
chodziła i to w takich miejscach, gdzie była w cztery oczy. Raz ją tak
zszedłem, schowała się za drzwi; ja udawałem, że o niej nie wiedziałem. Nikt
też nie wie o tym, pierwsze Wielmożnemu Panu piszę sądząc, że Mu tego taić nie
powinienem.
[475] Od ks. FELIKSA
KOZŁOWSKIEGO
Gniezno, 9 paźdz[iernika] 1865
+ L.J.Ch.
Szanowny Panie Dobrodzieju!
Na Jego łaskawy list z d. 1° t.m.[1785]
odpowiadając, oświadczam po bratersku, iż nie jestem w możności udzielenia
wiadomości pewnej, której Szan[owny] Pan Dobro[dziej] pragniesz co do sprzedaży
budowli poklasztornych, gdyż dotąd żadna takowa wiadomość tu nie doszła. Rzecz
ta leży nieroz[s]trzygniona w Berlinie; projekta wyszły wprawdzie od regencji
bydgoskiej, aby te gmachy rozrzucić i co innego rządowego na tym miejscu
postawić, ale co w Berlinie zdecydowano nie słychać. Słyszałem, że chcą je
rozrzucić, aby na ich miejsce obszerniejsze niż dotychczasowe sądownictwo postawić,
ale i to zapewne tylko wieść. Myślę, że gdy w Berlinie decyzja nastąpi, to i tu
w Gnieźnie będzie rozpowszechnioną; a będą te gmachy na publiczną sprzedaż
wystawione, to i w gazetach i po mieście
będzie rozgłoszone. A w tym przypadku i Pan Dobr[odziej] się dowie.
Moje Kochane Zgromadzenie
Jasnogórskie[1786]
wszystko serdecznie pozdrawiam, a szczególnie tego nowego przybysza, kochanego
ks. Antoniego[1787],
którego oby Pan Bóg błogosławił i zdrowia użyczył do działania w tym miłym
ustroniu dla chwały Bożej. Do niego jednak parę słów dołączam, które mu proszę
wręczyć i ode mnie ucałować.
Szanownego Pana brat i przyjaciel w
Panu naszym
ks.
Kozłowski
[476] Od WŁADYSŁAWA
KWILECKIEGO
Maliniec, 14.10.[18]65
Powróciwszy do domu po
kilkutygodniowej niebytności, pośpieszam z odpisem na list Szanownego Pana[1788]
donosząc Mu, że jakkolwiek niezawodnie korzystnie by było, gdyby Siostry
Służebniczki mogły w Księstwie rekolekcje odbyć, tak jednak nie śmiem Pana do
tego namawiać - już bowiem raz naczelnik wojenny powstawał na nie żądając, aby
zewnętrzne oznaki zakonne złożyły, grożąc im w przeciwnym razie wydaleniem z
kraju. Dotychczas jednak unikając miasta, nie pokazując się na traktach publicznych,
jakoś szczęśliwie przetrwały bez powtórnych nieprzyjemności. Gdyby jednak osiem
Sióstr zażądało paszportu do wyjazdu za granicę, pewien jestem, żeby to uwagę
jego zwróciło i niezawodnie by stąd nieporozumienia powstały, których następstw
przewidzieć nie można.
Zwracam przeto Panu na to uwagę,
przedstawiając zarazem, że w Licheniu jest miejscowość odpowiednia, gdzie by
nasze Siostry z ruszkowskimi mogły rekolekcje odbyć pod dozorem przewodnika
swego, miejscowego Księdza[1789].
Upraszam zatem Szanownego Pana o
przesłanie zezwolenia na to i o uwiadomienie Sióstr przełożonych oraz o
wyznaczenie czasu, kiedy takowe nastąpić mają.
Z zapewnieniem szacunku i poważania
Władysław
Kwilecki
[477] Od ks. JANA
KOŹMIANA
17
paźdz[iernika] 1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Tę chorą Służebniczkę od Sióstr
trzeba wziąć. Jest trochę lepiej i doktor mówi, że już lepiej jak teraz nie
będzie. Zarządź Pan to spiesznie.
P. Grudzieńskiego widziałem.
Wspomniałem mu o ordynarii. On bardzo niekontent z tego, że Siostry sprzedają
zboże, nb. [s]przedają
dworowi, ale to zawsze nieporządek i pokazują, że mają za wiele.
Pomimo wmieszania się ogrodnika,
urządzenie domu jest takie, jak sobie Pan życzyłeś.
Pan Bóg z Kochanym Panem
ks. J. Koźmian
[478] Od ks. JANA
KOŹMIANA
17 paźdz[iernika] 1865
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Pisałem, a nie wspomniałem o
najważniejszej rzeczy. Oto ks. Bażyński powiada, że ks. Administrator[1790]
wspomniał mu, że trzeba w Regule Służebniczek niektóre rzeczy zmienić i polecił
mu pracę przygotowawczą.
Ks. Bażyński nic nie chce robić bez
zobaczenia się z Panem. Przeto trzeba, żebyś Pan przyjechał nie zwłócząc.
Likwidację ks. Bażyńskiego
przyłączam[1791].
Pan Bóg z Kochanym Panem
ks. J. Koźmian
Likwidacja
wydatków na podróż do Jaszkowa
w interesie Zakładu
Ochronkowego Służebniczek Bogarodzicy
Dnia 17 sierpnia
dorożkarzowi za
odwiezienie z domu
na
dworzec kolei żelaznej (przed 6
godziną
rano) ....................................... "
tal. 7 sgr. 6 fg.
„ Za
podróż do Czempinia koleją żela-
zną
....................................................... ” 20 ” ”
Furmanka z
Czempinia do Śremu włą-
cznie z
opłatą szosową ....................... 1 tal. 15 ” ”
D[nia] 19 sierpnia
Dorożkarzowi za odwiezienie z
dworca
kolei
żelaznej do domu ........................ ” ” 5 ” ”
--------------------------
Ogółem: 2 tal. 17 sgr. 6 fg.
Powyższą
należytość odebrałem
Poznań, dnia 10
października 1865 ks.
Bażyński
[479] Od s. ELŻBIETY
SZKUDŁAPSKIEJ
Jaszków,
18 paźdz[iernika] 1865[1792]
N.B.P.J.Ch.
List Pana Dobrodzieja z wtorku tj.
17-go odebrałam dziś tj. w środę, ja też do Pana D[obrodzieja] wysłałam we
wtorek, więc pewno dziś też Pan D[obrodziej] odebrał mój, zagubiony list pewno
nie ode mnie[1793].
Najważniejszy interes, dla którego
odpisuję zaraz, jest względem rachunku Jasińskiej, to co pisałam że wybrała,
więc poświadczyć mogą i S. Roz[alia] i S. Agnie[szka], bo obydwie jej to
wydawały jak odjeżdżała, ja tylko proszę o wypis i o radę, kogo z tym posłać.
Dziś kartofle mierzymy na hele[1794],
ekonom[1795]
jako świadek jest przy mierze, ale co mi najwięcej w głowie, że marchwi nie
będziemy mieć tyle; czy jej co innego za to posłać, bo razem nie zabierze, gdyż
konie będą miały co ciągnąć kartofli. Na miejsce Macieja[1796]
jeszcze nie mam nikogo, bo się jeszcze nie starałam. S. Agnieszka zdrowa,
pracuje, dziś byłyśmy u pana
Nejmana, aby się dowiedzieć o kartoflach, ale nie zastałyśmy go, myślałyśmy
jutro tj. w czwartek zacząć w Górce kopać, tymczasem P. Nejman nie wróci aż w
sobotę i nie wiem, co robić.
Z Lubasza mam także list o pogrzebie
S. Reginy[1797]
i dziś mam z Czarnkowa, ale pisze S.
Elż[bieta], że i do Pana D[obrodzieja] to samo pisze co do mnie.
Kandydatka Konstancja z Kaniewa była
tu pierwej u nas, przyszła w niedzielę z nami ze Śremu, a w poniedziałek odchodziła
razem z nami, szła do Śremu i nic nie mówiła o przyjęciu, dopiero po
nabożeństwie rannym my do domu i ona do domu się zabiera, więc wtedy dopiero na
drodze przed klasztorkiem mi mówiła; więc ja jej powiedziałam, że już tego roku
nie można przyjąć, bo mamy już zapewnione dwie, a więcej nie będziemy
przyjmować i tak zdaje mi się trzeba dotrzymać, bo to się znajdzie od
rekolekcji jeszcze i niektóre z Ochron zapewne zostaną w Nowicjacie, i już z
Osieka zapewniona - toć będzie do 10, bo nas już teraz 6 jest; o tym, że
pójdzie do Pana D[obrodzieja] nic nie wspomniała, ale radziła się S. Roza[lii],
więc jej kazała iść, bo się teraz przyznała; także radziła się S. Roz[alii],
czy ma pójść do Sercanek[1798],
więc też ma pójść, bo jej S. Roz[alia] nie odradzała, ale owszem, zachęcała. A
o tej drugiej, co ma mieć na utrzymanie, to S. Agnieszka bardzo dobrze zna i
powiada, że jeszcze wtedy miała zamiar, jak S. Ag[nieszka] szła, ale tak na
dwoje, że jeżeli jej się trafi za mąż, to nie pójdzie do Zgromadzenia, a że jej
się nie trafia dotąd, więc znowu zaczyna, ale sądzi S. Ag[nieszka], że ona by
tu nie była. A co do S. Rozalii, Siostry Konstan[cji], więc i ona by mogła mieć
na utrzymanie, bo ma dostać spłatę, ale że S. Roz[alia] do dziś nie dała, więc
i ona myśli, że jej też ujdzie, a co najważniejsze, a o czym się dopiero dowiedziałam,
że jest niezdrowa, bo przed dwoma laty była kaleką na nogi, miała rany przez
długi czas, a teraz cierpi na głowę i oczy i dotąd ma kołtuny[1799]
na głowie, więc pewno jej wcale nie można obiecać, chociaż ja jej obiecałam na
przyszły rok, więc trzeba by jej napisać, a może tu kiedy przyjdzie. S. Rozalii
znowu się róża[1800]
w twarzy odnawia, czy to coś może innego, bo jej zawadza jakoby guz, że nie
może zupełnie ust otworzyć nawet do łyżki, dziś jej rzeczy odesłali, bo na list
nie wierzyli, aż dopiero się ta jej siostra wróciła, więc teraz przysłali.
Z Kopaszewa też mi donosiły Siostry,
że pan Kazimierz[1801]
już nie da zboża dlatego że my już dostały z Brodnicy, a przypomina także, że
tego roku już dał do Jaszkowa.
Co do Jasińskiej dopisku, bardzo
mnie to martwi, że takie rzeczy rozpisuje i - o ile mogę - chciałabym uniknąć
wszystkiego, co się tylko niej trąci i to, co mi W[ielmożny] JMĆ ks. Brzezi[ński] mówił i radził, bardzo
chowam w pamięci i chcę się według tej rady trzymać. Ale dobrze też się
domyślam i to samo pani się
domyśla, co to za sprawka, bo w tę niedzielę jak był ks. pro[boszcz][1802]
u nas z nabożeństwem, więc przy kawie był pan
Osiński[1803]
i tam między nimi była mowa o Jasińskiej, a to P. Osiński mówił naszej pani, czemu nie zapobiegła temu
zniszczeniu; więc też pani
mówiła, że ja o niczym nie wiedziałam, bo Jasińska miała dwie gęby, jedną
gadała czarno, a drugą biało, i dlatego my się na niej nie poznali, a ksiądz proboszcz przywtarzał, jeszcze sam o Żydach powiadał, że ją
fantują[1804],
a pani się pytała - skąd Żydy,
kiedy Pan Boj[anowski] wziął długi na siebie, a ja też to powiedziała. Może z
Poznania, bo ona i tam zapewne długi ma - i to było całe gadanie, to więc
przeszło do niej, zresztą ja do nikogo nie idę ani też z paniami o niej nie rozmawiam, a ona już
to samo wczoraj pani pisała, ale pani zaraz zapieczętowała i nazad jej
odesłała list. A niedawno też pisała do ekonoma, aby jej pieniądze przysłał za
deski, co pożyczył od niej, więc to mi powiadała pani, że każe nam deski oddać.
Ale ciekawam, co by ona na mnie u
landrata[1805]
gadała, albo czy to nie zmyślone, że w Galicji za pieśni wyganiają, to nie wie
co gada; ona tak będzie robić, bo już widzi, że Pan D[obrodziej] na wszystko
przystaje, ona już przez Macieja mi orędowała, że za bydło Pan D[obrodziej]
zapłaci, ale ja nie wierzyłam. A kazała mnie prosić, żeby jej perki[1806] przysłać wybierane, bo ona małych nie chce,
ale my na polu namierzyli takie, jakie są.
Zresztą, o tym już trzeba zakończyć
i nie mam też ważniejszych wiadomości. Od rodziców nie mam odpowiedzi na
ostatni list, w którym właśnie z polecenia
W[ielmożnego] JMĆ ks.
Brz[ezińskiego] poleciłam im, aby się udali do Kobylina, do owego doktora Kompf[1807],
nie wiem co zrobią. Proszę za pamięć podziękować W[ielmożnemu] JMĆ ks. Brz[ezińskiemu] oraz serdecznie
pozdrowić.
Jeżeli nam w Górce nie pozwolą kopać
kartofli dla siebie, to może bym mogła zaraz po niedzieli odwiedzić rodziców.
W końcu wszystkie serdecznie
pozdrawiamy i rączki całujemy Panu Dobrodziejowi, o modlitwy prosimy. Ale
zapomniałam, że S. Mari[anna] za to, że kopała u nas, więc wymówiła sobie, żeby
jej pozwolić odwiedzić matkę i ja pozwoliłam jej, była, w sobotę poszły, a w
poniedziałek przyszły z S. Pauliną; była w niedzielę u księdza Hübnera, były i na kawie i na obiedzie. Chciał je
przytrzymać w Książu, że tam ma dom gotowy, dziwił się, że już tyle lat jest S.
Mari[anna] w Zgromadzeniu, ale nie poznał jej. Pytał się, która w Jaszkowie ma
miejsce Jasińskiej. A podobno mnie zna. Siostry w Podrzeczu pozdrawiamy i o
modlitwy prosimy.
N.S.B.R.
E.
Szkudłapska
[480] Od MARII
SZOŁDRSKIEJ
Czwartek, [19.10.1865]
Łaskawy Panie Dobr[odzieju].
Siostra Elżbieta wręczyła mi wypis
Pański z listu Jasińskiej. Dzień przedtem odebrałam była list od niej z
wymówkami, ale bez groźby - wie, że się ich nie boję. Był to drugi jej list do
mnie. Pierwszy z prośbą o drzewo na opał
i o plewy z Ochrony. Zostawiłam go bez odpowiedzi; drugi zaś odesłałam odwrotną
pocztą. Trzeba by, żebyś Panie przerwał korespondencję z nią wszelką. Przy swej
powolności dla niej, może Pana jeszcze dalej oszukiwać, wszakże jej ostatnia
odezwa do niego jest dobrą odpowiedzią na zdanie jego, że
się z d a j e m i ę k n ą ć, więc niby uznawać swój błąd. Wasze interesy
są przecie oddzielne. Pan masz swoje kłopoty, a ona swoje powodzenia, do
których Panu nic.
Jeżeli jaki dług jej został, to do
niej należy, więc się Pan otrząśnij z tej wymiany listów, co chwila się wystawiasz na nowe pretensje i
głupstwa. Odeślij jej za moim przykładem listy, a będzie koniec, czego Panu
życzę dla jego spokojności i przykładu. Pan powinieneś ją znać, że ma naturę niespokojną,
co przy złym sumieniu jeszcze ją bardziej podrywa.
S. Elżbieta wcale o niej nie mówi
ani między swoimi, ani obcymi, we wszystkim się jak najlepiej bierze, ja zaś przed osobami obcymi nie miałam nawet
sposobności mówić, jedynie z Osińskim rozmawialiśmy o zaszłym zdarzeniu i to w
przytomności ks. Idzikow[skiego].
Stąd sądzę, że on powtórzył, jest zupełnie pod jej wpływem. Żegnam P. D[obrodzieja]
zostając z
poważaniem sługa
M.
Szo[łdrska]
Zważ Pan, że te ciągłe odnawiane
wiadomości o Jasiń[skiej], mogą niepokoić i S. Elżbietę i Zgromadzenie, więc Pan urwij jak zgniłą nitkę.
[481] Od ks. TEOFILA
BACZYŃSKIEGO SJ
Starawieś, 25.10.[18]65
+
Kochany Panie!
Trudno mi się zebrać do pisania dla
ciągłej pracy - jeden i drugi list P[ana] czeka na odpowiedź[1808],
a ja z jednej misji jadę na drugą. Za listy, i pamięć i modły dziękuję
serdecznie. Cieszę się, że tam sprawy lepiej idą. Oczywista opieka M[atki]
B[ożej] zasłoniła Zgromadzenie Służebniczek przy tak głośnym zgorszeniu, lecz
potrzeba i tego było. Bóg dopuścił, aby doświadczyć służebnice swoje, aby
wszystkie pamiętały, że kto stoi, niechaj patrzy aby nie upadł.
Na zmianę Elżbietki nie mogłem nie
przystać, wszak tego konieczna była potrzeba, dlatego już przedtem pisałem.
Leona, acz młod[a] ale żwawo się bierze i roztropnie sobie postępuje[1809].
Domek budują, ale pieniędzy nie masz, muszą się ratować jak można i chciałbym
na zimę przynajmniej połowę urządzić, teraz piece murują się i okna, drzwi
robią. Niektóre poszły na kwestę, niechaj im Bóg błogosławi. Marianna Filipiak
i Karolina przewodniczą. Karolina bardzo się przyda w Nowicjacie do urządzenia
warsztatów i uczenia prząść na kołowrotku.
Drugi oddział, jeśli da Bóg, na
rekolekcje przyjedzie w listopadzie przed S[tanisławem] Kostka[1810].
Z konsystorza otrzymałem na moje podanie, że J[aśnie] W[ielmożny] Ks. Biskup do
Ministerium znowu się udał[1811].
O dokumenta bardzo proszę, jako też historię i wykaz wszystkich domków w
tamtych stronach, czasu swego z urzędu parafialnego tego użyję. Co z Ministerium
czasu mej niebytności otrzymały nie
wiem, to wiem, że źle. Leona bowiem
posłała te papiery do Łańcuta nie zostawiwszy sobie odpisu, dlatego do
konsystorza żadnej relacji urzędowej nic czynić nie mogę, aż papiery otrzymam.
Wtedy nadmienię, aby konsystorz z[a]komunikował J[aśnie] W[ielmożnemu] Ks.
Arcybiskupowi[1812].
By Pan Kochany miał pisać do J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Arcybiskupa nie sądzę,
gdyż tutaj u rządu mogłoby takie opiekowanie się wiele podejrzliwości narobić i
rzecz zupełnie w innym świetle postawić. Dlatego jeśli Pan Kochany co ma, to
proszę wprost do mnie pisać, aby stąd jako domu nowicjackiego wychodziło, a
jeśli urzędowo potrzeba wystąpić, to ja jako administrator muszę występować[1813].
Aby tutejsze mogły do Księstwa
przyjść, sądzę, że teraz trzeba się z tym wstrzymać aż się rzecz wyjaśni i
ustali. Proszę także do tutejszych galicyjskich Ochronek pisząc polecać im, aby
porządek w pracy zachowały i znały, że Starszą na Galicję jest postawiona
Leona, do której we wszystkim odnosić się powinny, a Leona zaś zawsze do
Elżbietki wszystko napisze i o wszystkim się dowie, co, jak, i kiedy ma być;
gdyż Służebniczki na Ochronkach bardzo się rozpisują i wiele czasu na to tracą
odrywając się od roboty i innych obowiązków ważnych. Już S. Elżbiecie poleciłem,
aby co miesiąc pisywały zwyczajnie i ile można dokładnie, zwięźle i krótko.
Kończę na dziś, bo już noc późna,
grzmoty i błyskawice przerywają ciszę zakonną. Jutro rano, da Bóg, wyjeżdżam z
Ks. Peterkiem na misję w okolicy Krosna. Polecam się więc św. modłom, abyśmy i
sami się nawrócili i jak najwięcej dusz Bogu pozyskali. Wszystkim znajomym
serdeczne ukłony, osobliwi[e] Ks. Janowi i Ks. Brzezińskiemu, Ks. Marcinowi[1814],
a w Gostyniu na Górze J[aśnie Wielmożnemu] Ks. Rektorowi[1815]
Kochanemu z prośbą o św. modlitwy. J[aśnie Wielmożny] Ks. Bażyński czyli
przyśle obrazki, na które, ile pamiętam, 1 zth zapłaciłem?
Ściskając serdecznie Kochanego Pana,
zostaję sługą w Ch[rystusie] najniższym
T. Baczyński SJ misj.
List załączony
proszę odesłać Elżbietce.
[482] Od ks. ANTONIEGO
BRZEZIŃSKIEGO
12.11.[18]65
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Ks[iędzu] Aleksemu wielką sprawi
przyjemność arbuz[1816]
z Kongregacji, więc go załączam w nadziei, że znajdzie się w Grabonogu pudełko
do zapakowania. Uściskaj go Pan najserdeczniej i powiedz mu, że w tym tygodniu
przyślę mu pracę do Tygodnika[1817]
na kilka wstępnych artykułów.
Niech
Pan Bóg prowadzi szczęśliwie.
ks. B[rzeziński]
Jeśli czas pozwoli, bądź Kochany Pan
łaskaw w mieszkaniu ks. Aleksego
napisać choć kilka słów o jego zdrowiu. Powiedz mu Pan, że każdego dnia modlę
się o zdrowie dla niego.
[483] Od Ks. JÓZEFA BRZEZIŃSKIEGO z Poznania
Poznań, dnia 15 listopada 1865.
Do W[ielmożnego]
E.Bojanowskiego w Grabonogu pod Gostyniem
Z
podanego mi przez delegowanego Komisarza duchownego sprawozdania z dnia 5-go
m.z.[1819] w interesie
tyczącym się zakładu Służebniczek Bogarodzicy w Jaszkowie przekonałem się, że
dotychczasowa „Reguła” rzeczonego zakładu nie zawiera przepisów na takie wypadki i nadużycia, jakie
miały miejsce, kiedy Główna Przełożona
Matylda Jasińska – opuszczała zakład zrządziwszy mu znaczne szkody
materialne i sprowadziwszy jego bliski upadek. Wypadki takie smutne mogą się
powtarzać, bo Reguła dla Służebniczek przepisana nie jest w stanie im
zapobiedz.
Nim w ogólności zwierzchność
duchowna Stowarzyszenia Służebniczek będzie mogła wziąć pod
skuteczną opiekę, jest rzeczą niezbędną:
1.
abyś W[ielmoż]ny Pan przede wszystkim postarał o
zupełne przerobienie Reguły, która w obecnym kształcie jest raczej zbiorem
rozmaitych przepisów, rad, zdań częścią dobrych, częścią nie potrzebnych a
nawet nie pożytecznych jak np. § 161, aniżeli Regułą. Dla osób umysłu nieukształconego, powinna być Reguła krótką, jasną, aby ją
każda Służebniczka podobnie jak Dziesięcioro Przykazań Bożych spamiętać i
zrozumieć mogła. Reszta należy do Instrukcji dla przełożonych itd.
2.
aby każdy dom
Służebniczek został pod bezpośrednim dozorem miejscowego Proboszcza, bo inaczej
pozbawiona jest Władza Duchowna organu, przez któryby działać mogła, i ścisły
dozór nad Przełożonymi niepodobny. Dodając W[ielmożne]mu Panu te ogólne
wskazówki tyczące się Reguły, których zachowanie niezbędnym być sądzę dla dobra
Instytutu Służebniczek, wzywam Go zarazem uprzejmie, aby zechciał donieść komu
obecnie poruczony został urząd Głównej Przełożonej[1820], czy i w jaki sposób
wybór jej uskuteczniony, tudzież – podać mi szczegółowy wykaz wszystkich
zakładów i znajdujących się w nich Służebniczek, które z imienia, nazwiska,
miejsca urodzenia i wieku wymienione być mają, od którego czasu do zakładu
zostały przyjęte, jako też czy i kiedy wykonały śluby; także ile dzieci
znajduje się w każdym zakładzie
ochronkowym.
Na koniec w m[iesią]cu
styczniu r. p. oczekiwać będę sprawozdania o wzroście i stanie zakładów
ochronkowych począwszy od dnia 14 czerwca 1860 r., w którym czasie ostatni
raport był złożony.
Administrator
X.
Brz[eziński]
[484] Od ks. TEOFILA
BACZYŃSKIEGO SJ
Starawieś,
29.11.[18]65
+
Kochany Panie!
Po wesołych zapewnieniach co do
Służebniczek, smutna nadeszła na ręce moje wiadomość od J[aśnie] W[ielmożnego]
Ks. Biskupa[1821],
że rządy na powtórne podanie J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Biskupa co do
potwierdzenia Służebniczek, oświadczyły się odmownie[1822].
Wielce tym się zaturbowały Siostrzyczki, ale to są doświadczenia Boże, w
których nie potrzeba nigdy na duchu upadać, lecz swoje pilnie robić, a Bóg
swego czasu pocieszy. Pisałem w tej sprawie do Hr. Cabogi posyłając jej wszystkie papiery i prosząc, aby -
jeśli jej to Zgromadzenie leży na
sercu - chciała się tą sprawą zająć i przy naradzie ogólnej, gdzie Hr. Potocki
i ks[iężna] Sapieżyna mieli przybyć, ułożyć ogólne podanie do Najjaśn[iejszego]
Monarchy[1823],
zbierając prośby od ludu - od duchowieństwa i od W[ielebnych] Ks[ięży]
Biskupów. Dziś nasz J[aśnie Wielmożny] ks.
Prowincjał[1824]
pisze, że dla otrzymania potwierdzenia tego Zgromadzenia w Galicji potrzeba
deklaracji ze strony Służebniczek, [1°] że galicyjskie Zgromadzenie jest niezawisłe
od zagranicznego, 2° że nie tylko
szlachta, ale i lud nim się zajmuje. Dlatego Służebniczkom tę deklarację do
J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Biskupa ułożyłem, a gmina tutejsza swoją prośbę w
tej sprawie załączy. A jest w Bogu nadzieja, że skoro te przeszkody usunięte
zostaną, rząd nie będzie się dalej zatwierdzeniu opierać. Te bowiem główne mają
być przyczyny.
Rekolekcje dzięki Bogu odbyły się,
domek żużelski musiał być zupełnie zmieniony, a w Biłce przez połowę. Dawniejsze Siostrzyczki są teraz w Nowicjacie
i trochę się ułożą do porządku i swoich Reguł. Wszystkie kontente i wesołe.
Leona gwałtem się wyprasza z przełożeństwa, ale to nic nie pomoże, musi na
chwałę B[ożą] krzyż ten dźwigać. Starsze
są jej ku pomocy i dlatego użyłem nawet tego powodu, aby paniom wyjaśnić tę zmianę, na którą one
przystać nie chciały, ale przystać muszą, bo główna zasada każdego religijnego
Zgromadzenia musi być wolność w rządzeniu zupełna wedle Reguł i potrzeby. Domek
już jest pod dachem z wielką biedą, bo tu wielki brak tego roku pieniędzy.
Chciałem, aby mógł jeszcze na zimę być zamieszkałym, lecz trudno, bo nie mam
czym forsować[1825],
i tak już się musiałem zadłużyć. Wielki to kłopot na moją głowę, ale proszę się
modlić, aby Bóg dał szczęśliwie wszystko zakończyć. Teraz kazałem okna, drzwi,
i zamki, i okucia robić. Gdyby stanął piec, mogłyby połowę zamieszkać. Podłogi już wszędzie dane wyjąwszy górę. Dom
będzie porządny i wygodny, jeśli Bóg pozwoli skończyć, piwnica murowana sklepiona
we dwóch oddziałach. Wszystko będzie dobrze, tylko czekamy zatwierdzenia
rządowego. Kandydatki bardzo porządne
się zgłaszają, ale nie masz gdzie ich umieścić, a po wtóre ta niepewność
wszystko wstrzymać każe.
Dobrze jest, żeś nas upokorzył,
Panie, tak psalmista P[ański]
wołał. Tak i Służebniczkom nader potrzebne są te upokorzenia, bo pokora to być
fundamentem budowli duchownej. Ja sądzę, że i Matyldy upadku przyczyna to tylko
brak pokory. Dlatego Elżbietce nic tylko pokorę i pokorę zalecać - bo jeśli
komu, to osobliwie przełożonej
najpotrzebniejsza; ode mnie, ponieważ osobno do niej pisać czasu
nie mam, proszę na powinszowanie przesłać pokorę, aby w tej nieustannie się
ćwiczyła. Ona jest przełożoną
wszystkich, a jej przełożonym ojciec
duchowny. Co do potrzeb zaś osobistych sądziłbym, żeby dobrze i zbawienne było
oznaczyć jej jaką Siostrzyczkę, która by uważała co do jadła, spania,
zatrudnienia; tu takiego Anioła ma tutaj S. Leona w S. Mariannie Filipiak i tej
musi co do swojej osoby we wszystkim słuchać, gdyż mi poczęła rozmaite
umartwienia sobie czynić, przez co do obowiązków swoich stawała się niesposobną
- wszystko chciała tylko dla innych, a dla siebie nic. Piękna to zasada, ale
potrzebuje umiarkowania i dlatego poleciłem Mariannie, aby co do wiktu, spania
i innych zwyczajnych potrzeb na nią uważała. Teraz mam w Bogu nadzieję, że
lepiej pójdzie.
Na Boże Narodzenie poleciłem, aby
się na gwałt wszystkie na gwiazdkę gotowały, na którą nie tylko J[aśnie
Wielmożnego] ks. Rektora[1826],
ale i sąsiednich księży myślę zaprosić, aby tym sposobem i Służebniczki
zachęciły się i ośmieliły, i inni też przekonywali się, co w tym względzie
Służebniczki dla dzieci na wsi uczynić potrafią. Oto i wszystko co w tej chwili mogłem Panu
Kochanemu napisać, rozmaicie Bóg daje, więc potrzeba Bogu za wszystko
dziękować, a pracować i czekać i w Bogu ufać, aż da lepiej.
Ja jako tako moje zdrowie
podreperowałem, chociaż pod zimę kaszel znowu poczyna się odzywać. Odprawiłem
na chwałę B[ożą] jedną misję i teraz w Adwencie[1827]
drugą, da Bóg, odprawię. Proszę się modlić za mnie i za ludek tutejszy, bo
bardzo się do Boga garnąć poczyna i wielki zapał do misji się obudza.
Łącząc moje najserdeczniejsze
pozdrowienia dla wszystkich, polecam się św. modłom Służeb[niczek] i Pana
Kochanego
Sługa w Ch[rystusie]
T.
B[aczyński] SJ misj.
[1618] Krzyżanowski Wratysław (1836-1923), ks. Ur. 1 września 1836 r. w Poznaniu,
absolwent tamtejszego Gimnazjum Św. Marii Magdaleny (1855), student teologii na
Uniwersytecie Wrocławskim i członek Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego,
wyświęcony na kapłana w 1862 r.; od
1863 r. wikariusz w Gostyniu, potem parafii Św. Marcina w Poznaniu, także jej
administrator (1867), od 1870 r. proboszcz w Kamieńcu k. Grodziska, od 1913 r.
prebendarz w Wolsztynie. W latach 1877-1923 członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk
Pozn. AAP KA, poz. 615; Elenchus Posnanensis..., 1924;
Białobłocki A., Absolwenci..., s. 73; tenże, Nauczyciele...,
s.81 (pod imieniem Wrócisław).
[1619]
Chodzi o lokalne zebranie Towarzystwa
Św. Wincentego à Paulo w Gostyniu w dniu
14 lutego 1864 r. Wynika to z nie
zachowanej korespondencji między Bojanowskim a ks. Krzyżanowskim z dnia 11
lutego tegoż roku. Bojanowski pytał w niej, czy Krzyżanowski zrobi
sprawozdanie, a ten odpowiedział, iż „dla natłoku zatrudnień sprawozdania sam
zrobić nie może, ale poprosi Ks. Hajnowicza”. Podczas walnego zebrania
Konferencji Towarzystwa Św. Wincentego à Paulo, Ks. Hajnowicz miał naukę, a P.
Szczerbiński odczytał sprawozdanie roczne, bo właśnie przed rokiem w początku
postu zawiązana była Konferencja” w Gostyniu. Konferencja liczyła 194 członków,
w tym 26 honorowych, dysponując – oprócz naturaliów – kwotą ponad 150 tal. Dziennik
E.B., 11 i 14 lutego 1864 r.
[1620]
Tzn. przemówienie.
[1621]
Parlamentaryzm - system polityczny,
którego istotą jest przedstawicielski organ ustawodawczy (uchwałodawczy) i
kontrolny, składający się z jednej albo dwóch izb; tutaj chodzi
zapewne o przedłużające się debaty przed podjęciem decyzji lub wręcz ich brak.
[1622]
Był nim Pius IX.
[1623]
List ks. Jana Koźmiana był odpowiedzią na pismo Bojanowskiego z 13 stycznia
1864 r., którego brak. Wiadomo jednak, że Bojanowski spieszył w nim „z
powinszowaniem i z interesami ochronkowymi”, dotyczącymi listu Bojanowskiego do
ks. abpa Franciszka Wierzchlejskiego i księżnej Jadwigi Klementyny z Sanguszków
Sapieżyny we Lwowie (zob. obydwa listy z 1 marca 1864 r. w t. 1), oraz kosztów,
a także ochronki nowicjatowej. Dziennik
E.B., 13 stycznia i 19 lutego 1864 r.
[1624]
Ks. J. Lasocki z Warszawy był później
m.in. autorem: Pięciu konferencji wygłoszonych podczas rekolekcji dla
kapłanów parafialnych (Płock-Warszawa1900), Małej pamiątki dla ludu,
czyli krótkich przepisów o jednym lekarstwie na ogólną śmiertelną
chorobę (Warszawa 1900) i Słówka o uregulowaniu stosunku ziemian do swej
służby...(Płock-Warszawa 1899). Estreicher K., op.cit., t.3 (1911), s. 11.
[1625]
Zofia Cohn była jedną z podopiecznych
Sióstr Miłosierdzia.
[1626]
W sprawie listów do Wierzchlejskiego i Sapieżyny zob. pierwszy przypis do
drukowanego tu pisma.
[1627]
Listu tego brak, choć wiadomo, że – oprócz życzeń noworocznych - dotyczył zapytania, „jakie to zmiany chciałby widzieć
zaprowadzone w Regule Służebniczek”. Dziennik E.B., 10 stycznia i 5
marca 1864 r.
[1628]
Chodzi o siostry „odpowiedzialne”, pełniące rolę „przełożonej lokalnej”.
[1629]
W tym miejscu także nie chodzi o konkretne osoby, ale o sprawy ogólnej,
strukturalnej natury.
[1630]
Gratis (łac.) darmo, bezpłatnie.
[1631]
Była nią Jadwiga Klementyna z Sanguszków Sapieżyna lub Jadwiga z Zamoyskich Sapieżyna.
[1632]
Od 25 lutego 1863 r. biskupem przemyskim
był ks. Antoni Manastyrski.
[1633]
Bojanowski przesłał Wierzchlejskiemu pismem z 1 marca 1864 r. (zob. t. 1)
list ks. abpa Leona Przyłuskiego, „polecający nowe w tamtejszej [lwowskiej - L.
S.] diecezji ochronki”. Wcześniej Bojanowski otrzymał go wraz z pismem tego
arcybiskupa z 12 listopada 1864 r. opublikowanym w niniejszym tomie. Dziennik E.B., 4 grudnia 1863 r. i 30
marca 1864 r.).
[1634]
Austria zawarła konkordat ze Stolicą Apostolską 18 sierpnia 1855 r.
[1635]
Rekomendacja (śrdw. łac. recommendatio) – (przest.) poparcie, pozytywna opinia,
polecenie (kogoś).- List Semenetza pochodzi z okresu, z którego nie zachował
się Dziennik Bojanowskiego (2 IV-31
VIII 1864). Z tego samego czasu zachowały się jedynie dwa listy adresowane do
Bojanowskiego i pięć listów Założyciela, ale także ich konfrontacja z Dziennikiem nie jest możliwa.
[1636]
Trudno powiedzieć więcej o dalszych
losach rusińskich kandydatek z Ostrowa i Przemyśla, tym bardziej że
władze austriackie zaostrzyły politykę wewnętrzną, wprowadzając w Galicji stan
wojenny (luty 1864- kwiecień 1865) z powodu powstania styczniowego w Królestwie
Polskim i wrogo patrząc na rozwój galicyjskich służebniczek, zwłaszcza na ich
kontakty z zagranicą, tj. Wielkopolską.
[1637]
Ritus latina (łac.) - ryt, obrządek
łaciński.
[1638]
Listu tego brak, choć wiadomo że było to pismo z 9 sierpnia 1864 r., na które
Bojanowski odpowiedział listem z 1 września tego roku, dołączając sześć pism do
sióstr: Rejkowskiej w Ruchocinie, Józefy i Marianny Musidlak w Mielżynie,
Agnieszki Okupnik w Niechanowie, a także do ochronek w Małachowie i
Graboszewie, z których żadne nie zachowało się. W liście do Koszutskiego
zauważył, „że rekolekcje będą mogły być w Mielżynie” i pytał „czy s. Józefa
uważa [się-L.S.] za zdolniejszą od s. Marianny Musidlak na Starszą do
Mielżyna”. Korespondencja była wynikiem rozbieżności na temat tego, gdzie mają
się odbyć: w Mielżynie czy – jak dotąd – w Jaszkowie. Dziennik E.B., 1
września 1864 r.
[1639]
Na przykład, w korespondencji, która nie
zachowała się, Franciszek Żółtowski z Niechanowa 4 września 1864 r. prosił
Bojanowskiego, „aby rekolekcje odbyły
się w Mielżynie, bo do Jaszkowa trudno dawać furmankę”. Pięć dni później
Bojanowski pisemnie, za pośrednictwem s.
Matyldy Jasińskiej, doniósł mu stanowczo, iż mają one rzeczywiście odbyć się w Mielżynie. Dziennik
E.B., 6 i 9 września 1864 r.
[1640]
Tj. podczas prowadzenia rekolekcji, czyli ćwiczeń religijnych, złożonych z
nauk, konferencji, nabożeństw.
[1641]
Listu tego, datowanego 17 sierpnia 1864 r.,
brak.
[1642]
Siostra Marianna Musidlak, ur. w 1842 r. w Plewni, w pow. kaliskim na terenie Królestwa Polskiego.
Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 8 sierpnia 1858 r. wraz z dwoma koleżankami z
Kosmowa. Po odprawieniu rekolekcji i
obłóczynach (15 VIII 1858) oraz
pierwszej profesji (14 III 1860) w Jaszkowie, pracowała już od 1860 r. jako przełożona w
Górce k. Śremu i Mielżynie skąd na wieść
o przyjściu tam s. Nepomuceny Chwiałkowskiej – 11 lipca 1865 r. odeszła do
rodziny. AGSL, KP nr 65. – Publikowany tu list
pokazuje plastycznie, ile zdolności i umiejętności, taktu i dyplomacji
musiał angażować Bojanowski w kierowanie Zgromadzeniem celem pogodzenia
rozbieżnych nieraz i dochodzących czasem
do głosu interesów samych sióstr, dworu i parafialnego duchowieństwa.
[1643]
Zarówno list Szkudłapskiej jak i Dziennik
Bojanowskiego z tego czasu nie
zachowały się, w związku z tym treść jego nie jest znana.
[1644]
Chodzi o Podhorce.
[1645]
W dniu 10 sierpnia 1864 r. rząd austriacki nakazał Konsystorzowi zamknąć
wszystkie nowo otwarte ochronki. Kornacka M., op. cit., s. 101.
[1646] Był nim bp A. Manastyrski.
[1647]
Chodzi o bpa F. Wierzchlejskiego.
[1648]
Była nią Jadwiga Sapieżyna z Zamoyskich lub Jadwiga Klementyna z Sanguszków
Sapieżyna.
[1649]
Rusini-Ukraińcy.
[1650]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak.
[1651]
Chodzi o ks. T. Baczyńskiego.
[1652]
Chodzi właściwie o dwa listy E. Bojanowskiego, z 27 lipca i 5 sierpnia 1864
r., opublikowane w t.1. – W odpowiedzi na drukowany tu list
Mizgalskiego, która nie zachowała się, Bojanowski pozytywnie ustosunkował się
do jego prośby stwierdzając 21 września 1864 r. w Dzienniku, że
„kandydatka Mar[ianna] Furmaniak może przybyć do Jaszkowa”.
[1653]
Owego pisma E. Bojanowskiego „w
interesie sierotki Pelasi [Rogalskiej – L.S.]” brak, choć zostało odnotowane w
jego Dzienniku 21 września 1864 r. i pięć dni później, w
dniu odbioru listu Mizgalskiego.
[1654]
Wojciechowski Władysław (ur.1797), proboszcz w Starym Gostyniu. Bojanowski E., op. cit., s. 90 przyp. 3.
[1655]
To nie zachowane do dziś pismo Bojanowskiego było odpowiedzią na takiż list ks.
Lniskiego z 26 sierpnia 1864 r., w
którym zgłosił on chęć założenia ochronki. Bojanowski przedstawił mu warunki zaznaczając,
„że od Nowego Roku możemy dać do Czarnkowa trzy Siostry”. Dziennik E.B.,
4 września i 19 października 1864 r.
[1656]
Folwark (niem. Vorwerk) – duże gospodarstwo rolne lub rolno-hodowlane, często
wydzielona część większego majątku ziemskiego; zabudowania tego gospodarstwa.
[1657]
Stearynowy kwas – wyższy kwas tłuszczowy,
proszek lub bezbarwna masa podobna do wosku; stosowany do wyrobu świec, mydła
itp.
[1658]
Do końca 1864 r. Bojanowski nie udzielił takiej odpowiedzi, w każdym razie nie
odnotował jej w Dzienniku. Brak odpowiedzi był zapewne spowodowany
prośbą ks. Lniskiego o zwolnienie go z ofiary na kształcenie sióstr w
nowicjacie. Ochronka w Czarnkowie z fundacji ks. Lniskiego powstała nieco
później (5 III 1865), choć istniała
ponad dwa lata, do 30 czerwca 1867 r. Positio..., vol. 1, s. 431.
[1659]
Niniejszy dokument jest ostatnim listem w zbiorze sygnowanym przez ks. abpa
Leona Przyłuskiego, który zmarł niespodziewanie 12 marca 1865 r. Pokrzyżowało to plany rządu pruskiego,
zamierzającego ustanowić koadiutora, by nie dopuścić do wyboru następcy przez
kapituły gnieźnieńską i poznańską. Zieliński Z., Ks. Leon Przyłuski..., s.
189. – Pismo Przyłuskiego było konsekwencją wcześniejszego zamiaru
Bojanowskiego, który w liście do ks. Jana Koźmiana z 8 listopada 1864 r. (pismo
to nie zachowało się) doniósł mu, że „chce pisać w sprawie ochronek” do księży
arcybiskupów w Poznaniu (Przyłuski) i Lwowie (Wierzchlejski). W liście do
Przyłuskiego z 14 listopada tegoż roku (zob. t. 1) prosił „o ponowne polecenie
Służebniczek teraźniejszemu Biskupowi Przemyskiemu”, którym był ks. Antoni Manastyrski.
Natomiast w liście do Wierzchlejskiego z 18 listopada 1864 r. „dziękował mu za troskliwe wstawianie się
jego za Służebniczkami i prosił o dalsze u władz rządowych orędownictwo” (zob.
t. 1). Mając już list Przyłuskiego, polecający służebniczki ks. bp
Manastyrskiemu, Bojanowski skontaktował się listownie z ks. Koźmianem, choć
korespondencja ta (listy z 12 i 15 grudnia 1864 r.) nie zachowała się. Uzyskawszy jednak
adres, Bojanowski 16 grudnia tegoż roku dziękował Manastyrskiemu „za życzliwość
i ofiarę dla służebniczek” (zob. t. 1), dołączając do listu pismo polecające
ks. abpa Przyłuskiego. Dziennik E.B., 8, 14 i 19 listopada, 4, 12
i 15 oraz 17 grudnia 1864 r.
[1660]
Spośród nie zachowanych listów, wzmiankowanych jednak w drukowanej tu
korespondencji pierwszy list ks. Huberta pochodzi z okresu, dla którego nie
zachował się także Dziennik Bojanowskiego (4 III – 31 X 1865). O ich
treści można więc tylko dedukować na podstawie zawartości pism nadawców.
[1661]
Głogowska – nie była służebniczką lecz jedną
z sióstr rodzonych ks. J. Huberta.
[1662] Dziś Łowęcice.
[1663]
Autografować (auto+ gr. gráphó - piszę) -
(przestarz.) dokładnie reprodukować z oryginału pismo lub rysunek.
[1664]
Zob. stosowny przypis do listu ks. Gieburowskiego z 22 listopada 1863 r.
[1665]
Chodzi o Teofila Wilkońskiego.
[1666]
Frater (łac.) - (dawn.) brat zakonny, zakonnik. – Ks. Antoni Brzeziński
zrezygnował w 1865 r. z profesury w poznańskim seminarium duchownym i wstąpił
do Kongregacji Księży Filipinów na Świętej Górze k. Gostynia, blisko Grabonoga
– miejsca zamieszkania Bojanowskiego.
[1667]
Chodzi o ks. abpa Przyłuskiego, który zmarł 12 marca 1865 r.
[1668]
Ks. Antoni Grabski, ur. 1833, został wikariuszem w Mielżynie bezpośrednio po święceniach kapłańskich
(1864). Potem został wikarym w parafii Łopienno (1865) i przy kościele Św.
Trójcy w Gnieźnie (1867). Elenchus Gnesnensis..., 1865, 1867, 1869.
[1669] George Jan (1828-1910), wyświęcony na kapłana
w 1857 r., wikariusz w Żninie
(1858-1861), ur. 24 grudnia 1828 r. w Święciechowej k. Leszna, syn rolnika
Andrzeja i Anny z Zeików, spolonizowanej rodziny niemieckiej, od 1862 r.
administrator parafii w Długiej Goślinie i od 1866 r. w Mosinie, później
proboszcz w Wolsztynie (1867) i duszpasterstwa wojskowego w Tionville
(Diedenhoven) na terenie Lotaryngii. Elenchus Posnanensis..., 1865-1867,
1869, 1873. – Por. Księża społecznicy..., op. cit., t. 1, s.
210, gdzie w życiorys ks. Jana George
włączono bodaj element biogramu ks. Bernarda George, ur. 1817, wyświęconego na
kapłana w 1846 r., komendarza parafii Połajewo od 1856 r. Elenchus Posnanensis
1859, 1865-1866.
[1670]
Zarówno listu Bojanowskiego jak i
wspomnianego niżej listu Miłkowskiego brak. Nie zachował się też Dziennik Bojanowskiego
z tego okresu.
[1671]
Ludwik Miłkowski osiadł w Wielkopolsce na początku lat czterdziestych, po
powrocie z emigracji, za sprawą brata Konstantego z Macewa. Zob. dalej,
dwa listy z 22 września 1867 r.
[1672]
Sczaniecki Konstanty Andrzej (1836-1900), syn Ignacego (1799-1864) i Filipiny
Mielżyńskiej (zm. 1857). Ur. 24 sierpnia 1836 r. w Łaszczynie (Wielkopolska). Po ukończeniu gimnazjum we Wrocławiu
studiował najpierw w tym mieście, później w Pradze i Wiedniu, po czym osiadł w
Międzychodzie. W latach 1867 i 1873 został posłem do parlamentu w Berlinie.
Odznaczony krzyżem Św. Grzegorza Wielkiego. Zmarł 10 maja 1900 w Zdziechowie k.
Gniezna. Positio..., vol. 2, s. 1127 przyp. 46.
[1673]
Józefa Zarębina (Zarembina) z Mórki,
siostra Ludwika Miłkowskiego.
[1674]
Chodzi o rodzinę Melanii Biernackiej,
córki Macieja i secundo voto Miłkowskiej. Biernacka była siostrą Flory
Wilkońskiej. Dziennik E.B., 19 stycznia 1866; Żychliński T., Kronika
żałobna..., s. 30.
[1675]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak.
[1676]
Kontrakt (łac. contractus) – porozumienie dwóch lub więcej osób co do
wzajemnych praw i obowiązków; umowa.
[1677] Rekuza (łac. recuso - odmawiam) - (daw.) odmowa
panny wyjścia za mąż za starającego się o nią.
[1678]
Déjá résignés
(fr.) - już zrezygnowani.
[1679]
Inter pares (łac.) - między równymi.
[1680]
Ks. Antoni Brzeziński w 1865 r. zrezygnował z profesury w poznańskim seminarium
duchownym i wstąpił do księży filipinów
w Gostyniu.
[1681]
Vale carissime (łac.) - bądź zdrów, najdroższy.
[1682]
Zarówno listu jak i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[1683]
Limitować (łac. limito) – odgraniczać,
ustanawiać, określać górną granicę, oznaczać normę najwyższą czegoś.
[1684]
Recte: Postanweisung (niem.) - przekaz pocztowy.
[1685]
Zob. wcześniej, list z 27 kwietnia 1865 r.
[1686]
Frankować (wł. francare) - uiszczać opłatę pocztową z góry.
[1687]
Był nim ks. Jan Grześkiewicz.
[1688]
Chodzi o ks. Koźmiana.
[1689]
Był nim ks. Franciszek Rychlicki (1819-1891), administrator w Iwnie od 1852 r.
AAP KA, poz. 997; Elenchus
Posnanensis..., 1853-1892.
[1690] Tzn. do ks. Stanisława Gieburowskiego, z
którym napisał list do Edmunda Bojanowskiego (zob. list z 20 maja 1865 r.).
[1691]
Była nią Apolonia Kurowska.
[1692]
Belinowie wywodzą się z Czech. Teodor Żychliński (Kronika żałobna...,
s.20-21) zasygnalizował wielkopolską linię Belinów, zamieszkałych w
Bobrownikach w pow. ostrzeszowskim i wspomniał o ukraińskiej, natomiast nie
zauważył Belinów mieszkających w Królestwie Polskim.
[1693]
Elekcja (łac. electio) - powoływanie dostojników świeckich, duchownych i
monarchów w drodze obioru. Tu chodzi o wybór nowego rządcy archidiecezji
gnieźnieńskiej i poznańskiej po śmierci ks. abpa Przyłuskiego (12 III 1865).
[1694]
Tzn. u Księży Filipinów w Gostyniu, dokąd zamierzał przenieść się po rezygnacji z profesury w
seminarium poznańskim.
[1695]
Recte: leciwą, tzn. starą.
[1696]
List i Dziennik Bojanowskiego z
tego czasu nie zachowały się.
[1697]
Mowa o jego powrocie do Poznania z Gostynia, gdzie wśród Księży Filipinów
spędził Święta Zesłania Ducha Świętego 1865 r. Zob. wcześniej, list z 18 maja
1865 r.
[1698]
Chodzi o powrót do parafii na przełomie kwietnia-maja 1865 r. Szymona
Radeckiego, proboszcza gostyńskiego, skazanego wcześniej (1864) na śmierć za
pomoc dla powstańców styczniowych. Zob. list z
3 maja 1865 r. w t. 1.
[1699]
Ks. Teofil Zawadzki, ur. 1830, wyświęcony na kapłana w 1857 r., od 1858 r.
nauczyciel religii Szkoły Realnej w
Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, od 1865 r. komendarz w Koźminie, od 1867 r. kuratus w Bukownicy. Elenchus
Posnanensis..., 1865-1866. 1870.
[1700]
Towarzystwo Św. Wincentego à Paulo.
[1701]
Tj. 4 niedziela po Wielkiejnocy.
[1703]
Taki był zapewne pseudonim ks. Szymona Radeckiego podczas powstania
styczniowego.
[1704]
Obydwu pism brak, choć Bojanowski
odwoływał się do pisma Konstancji Jaraczewskiej w swojej odpowiedzi do ks.
Ignacego Andersza z dnia 9 czerwca 1865 r. (Zob. t.1). Brakuje też Dziennika
Bojanowskiego z tego okresu.
[1705]
Niedomagania zdrowotne ks. Hilarego
Koszutskiego były wynikiem choroby oczu (zob. jego list z 22 kwietnia 1865 r. ). Bojanowski odwiedził
go między 8 czerwca a 11 lipca 1865 r.,
choć rękopisów, o których mowa w piśmie, nie mógł Koszutskiemu dostarczyć.
Zatrzymał je bowiem drukarz. (Zob.
listy ks. Koszutskiego z 8 czerwca i 11 lipca 1865 r.).
[1706]
Tj. spaliły się.
[1707]
Chodzi o Ludwika Miłkowskiego, który 20 maja 1865 r. odwiedził ks. Stanisława
Gieburowskiego.
[1708]
Zob. list z 22 listopada 1863 r.
[1709]
Były to listy – prośby, dotyczące
wsparcia dzieła Edmunda Bojanowskiego
przez ziemian wielkopolskich lub
osoby znaczące, zapewne w związku ze zwiększonymi kłopotami finansowymi jakich dostąpiły
Służebniczki z powodu nadużyć dotychczasowej przełożonej Matyldy Jasińskiej.
Kornacka M., op. cit., s. 86 nn. Zob.
też niżej, list z 19 czerwca 1865 r.
[1710]
Chodzi o ks. Koźmiana.
[1711]
Mowa o żonie Józefa Lipskiego z Lewkowa, przygotowującego się do przyjęcia
Służebniczek.
[1712]
Petycja (łac. petitio) – podanie, pismo z prośbą w jakiejś sprawie.
[1713]
Busse Michał (ur.1811), litograf
poznański od 1836 r. Warkoszewska Magdalena, Malarstwo i grafika, [w:] Dzieje
Wielkopolski..., s. 313; 931.
[1714]
W dobie powstania styczniowego patriotyczne nabożeństwa i przerzut broni dla
powstańców były powodem skazania ks. Józefa Huberta w Berlinie na więzienie.
Powrócił z niego 29 stycznia 1865 r.
[1715]
Obydwu listów jak również Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak, w
związku z czym trudno powiedzieć coś o ich treści.
[1716]
Ostrów, w którym mieszkała siostra Ludwika Miłkowskiego, Apolonia Kurowska, był kolejnym etapem jego
wiosenno-letniej podróży do bliskich i znajomych. Zob. list ks. Antoniego
Brzezińskiego z 18 maja 1865 r.
[1717]
Teofila Ptaszyńska, ur. 20 czerwca 1845 r. w Kolonii Konarzewskiej, była jedną z pięciu córek Ptaszyńskich
mieszkających ok. 1840 r. w Górznie w parafii świerczyńskiej, a po kupnie
gospodarstwa w Salni pod Konarzewem w pow. krotoszyńskim; rodzoną siostrą dwóch
służebniczek: Agnieszki (Jagusi),
zmarłej 5 lutego 1862 r., i Józefy (Józefki) oraz późniejszego księdza
Andrzeja (6 IV 1867), lazarysty (Zgromadzenie Księży Misjonarzy Św. Wincentego
à Paulo), a także dwóch sióstr zamężnych
(Eleonory i Katarzyny). Do nowicjatu w Jaszkowie Teofila wstąpiła 16 lipca 1863
r. z Pogorzeli, gdzie ostatnio mieszkała z matką na gospodarstwie. Po złożeniu
pierwszej profesji (30 X 1864) pracowała jako przełożona w Ruchocinie
(1864-1868), Mielżynie (1868-1897), Czerniejewie i Krzywiniu (od 1913 r.),
gdzie zmarła 15 marca 1928 r. AGSL, KP nr 160;
Bojanowski E., op. cit., s. 183 (zapis z dnia 17 września 1854 r.) i s.
318-319 (zapis z dnia 6 lutego 1862 r.).
[1718]
Chodzi o ks. Feliksa Kozłowskiego i ks. Hilarego Koszutskiego z gospodynią.
[1719]
W listach tych proszono ludzi zamożnych o wsparcie dla sióstr służebniczek z
powodu trudności finansowych. Zob. listy z 10 i 26 czerwca 1865 r.
[1720]
Chodzi o ks. Koźmiana.
[1721]
Wakans, wakat (vacat) - wolne, nie zajęte stanowisko, w tym wypadku po śmierci
ks. abpa Przyłuskiego.
[1722]
Emilia z Zabłockich (ok.1818-1886), żona Henryka Ponińskiego (1808-1888),
ziemianina, członka przygotowującej w
1846 r. powstanie ogólnopolskie Centralizacji Poznańskiej, uważanego za
zdrajcę. Wcześniej, z powodu złej gospodarki i zadłużeń, utracił trzy majątki
odziedziczone po ojcu i tylko dzięki pomocy stryja Stanisława z Wrześni
utrzymał dobra w Komornikach k. Swarzędza. PSB, t. 27 (1983), s. 529-530 (Jerzy Kozłowski).
[1723]
Mowa o konsekwencjach wydrukowanych listów - próśb w sprawie wsparcia dzieła E.
Bojanowskiego, o których wspomniano wcześniej. Zob. list z 10 czerwca 1865
r.
[1724]
Zob. listy ks. Stanisława Gieburowskiego
z: 22 listopada 1863 r. i 22 kwietnia oraz 8 czerwca 1865 r.
[1725]
Faktycznie było jednak odwrotnie, ponieważ – mimo odwołania stanu wojennego w
Galicji, który obowiązywał od lutego 1864 r. do kwietnia 1865 r. z powodu powstania styczniowego 1863 r.
- 3 lipca 1865 r. austriackie
Ministerium Stanu wydało dekret wydalający Zgromadzenie E. Bojanowskiego z
Galicji, choć siostry dowiedziały się o tym za pośrednictwem Konsystorza
dopiero we wrześniu. Kornacka M., op. cit., s. 102.
[1726]
Siostra Marianna Bronisława Kucharska, ur. w Dusznikach pod Pniewami w pow.
szamotulskim, do nowicjatu jaszkowskiego wstąpiła w czerwcu 1862 r.,
składając pierwszą profesję zakonną 15
sierpnia roku następnego. Pracowała
potem m.in. w Turwi k. Kościana, Mielżynie i
Graboszewie, pełniąc w tej ostatniej funkcję przełożonej od jesieni 1868
r. do momentu jej zamknięcia w wyniku oddania przez Kazimierza Wilkońskiego
dóbr graboszewskich w dzierżawę (17 X 1872).
Od listopada 1872 r. była w Rożnowie a potem w Rąbiniu. Czas kulturkampfu
spędziła w Grębaninie, zasilając kasę Zgromadzenia oszczędnościami, choć przed 1 lutego 1890 r. je opuściła. AGSL, KP nr 138.
[1727] Antoniewicz Emilia, pochodziła z Borku
Wielkopolskiego. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 4 stycznia 1862 r., pracując
potem w Rąbiniu i od 13 stycznia 1863 r. w Ruszkowie w Królestwie Polskim,
ogarniętym powstaniem styczniowym. Zmarła tam trzy lata później, pielęgnując
chorych na tyfus, dnia 7 lutego 1866
r. Krótko przed jej śmiercią, matka
Emilii przeszła z kościoła protestanckiego do katolickiego (20 I 1866), o co Emilia zabiegała wcześniej
w gorącej modlitwie. AGSL, KP nr 123.
[1728]
Memorandum (łac.) - nie podpisane, nieformalne pismo dyplomatyczne, będące
krótkim wyłuszczeniem jakiejś sprawy lub zestawieniem faktów albo zagadnień,
(przest.) notatka dla pamięci.
[1729]
Ekspertyza (fr.expertise) - zbadanie sprawy albo rzeczy.
[1730]
Aleksander Graeve, który był właścicielem Borku.
[1731]
Chodzi o ks. Koszutskiego.
[1732] Kałkowski
Wincenty (1836-1896), ks. Ur. 31 marca
1836 r. w miejscowości Lusowo, maturę zdał w gimnazjum poznańskim Św. Marii
Magdaleny, święcenia kapłańskie przyjął w 1861 r. Do 1867 r. był wychowawcą
młodzieży w Zakładzie ks. J. Koźmiana w Poznaniu i kapelanem przy kaplicy Św.
Jana, w latach 1867-1870 wikarym w Inowrocławiu, potem w Wyskoci i w Ostrorogu,
a od 1886 r. proboszczem Wilczyna, gdzie zmarł 17 października 1896 r..
Redaktor „Posłańca
św. Józefa”, którego pierwszy
numer ukazał się w grudniu 1881 r. Białobłocki A., Absolwenci...,
s. 61; Karwowski,
op. cit., t. 2, s. 349.
[1733]
Listu – życzenia i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak.
[1734]
Korespondencja ta i Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie zachowały
się.
[1735]
Moraczewski Jędrzej w latach 1842 - 1852 wydał dwa tomy zbiorowego słownika
rzeczowego Starożytności polskie, natomiast Michał Baliński (1794-1864) wraz z Tymoteuszem Lipińskim
(1797-1856) trzytomowe dzieło Starożytna Polska pod względem
historycznym, geograficznym i
statystycznym (Warszawa, 1843, 1846).
Obydwaj byli związani z koncepcją
historiozoficzną J. Lelewela, przy czym Moraczewski - pierwszy po A.
Naruszewiczu - podjął się przedstawienia całości dziejów Polski. Literatura
polska..., t. 1, s.45 (Zofia
Lewinówna), s. 687 (Red.); PSB, t. 1, s. 240-242 (Tadeusz Turkowski);
t. 17 (1972), s. 399-401 (Marian Tyrowicz).
[1736]
Jaglanka (Jagiełło, Jagła) Franciszka, ur. 3 października 1841 r. w Szczerkowie
w parafii Baszków, w pow. krotoszyńskim, miała siostrę Katarzynę.
Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 22 sierpnia 1863 r., a po złożeniu pierwszej profesji (30 X 1864)
pracowała w Gołębinie i Mielżynie oraz w Ruszkowie (Królestwo Polskie)
do czasu zamknięcia tej placówki przez
władze rosyjskie na krótko przed śmiercią Bojanowskiego w 1871 r. Powróciwszy
potem do Wielkopolski, Franciszka
pracowała w Lubaszu, gdzie zm. 1 czerwca 1923 r. AGSL,
KP nr 161.
[1737]
Chodzi o nadużycia przełożonej s.
Matyldy Jasińskiej i w efekcie przez nią Zgromadzenia. Kornacka M., op. cit.,
s. 86 nn.
[1738]
Chodzi o ks. Koszutskiego.
[1739]
Zob. list Bojanowskiego do ks.
Ciszka z 7 sierpnia 1865 r. w t.1.
[1740]
Chodzi o Alfreda Potockiego.
[1741]
Nowym premierem austriackim w latach
1865-1867 był Richard Belcredi.
[1742]
Był nim Franciszek Józef I.
[1743]
Barbara Kowalska prawie dziesięć lat wcześniej, w 1856 r., była kandydatką
ochronkową, jednakże 18 lutego tegoż roku, razem z Pauliną Litwińską, Marianną
Fitzerman i Kunegundą z Orkowa, oświadczyła E. Bojanowskiemu, iż nie chcą być
dłużej w służbie ochronkowej, ponieważ „myślały pójść do zakonu, a znalazły
służbę ochroniarek, która jest tyle co nic”. Bojanowski nie sprzeciwiał się ich
odejściu, „żądał wszakże, aby się widziały jeszcze z o. B[aczyńskim], a przyczynę tej sytuacji upatrywał w „złej
woli, jaka się coraz bardziej rozmaga w zawiśnikach mojego szczerego
przedsięwzięcia”. AGSL, KP nr 30;
Bojanowski E., op. cit., s. 242.
[1744]
List i Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie zachowały się.
[1745]
Odpowiedzi tej raczej nie było, w każdym razie brak na to dowodu w postaci
listu Bojanowskiego do ks. Hertmanowskiego, a Dziennik Bojanowskiego z
tego okresu nie zachował się także. Było tak tym bardziej, że Zgromadzenie
latem 1865 r. doznało wstrząsu za sprawą dotychczasowej przełożonej głównej,
Matyldy Jasińskiej (nadużycia finansowe i odejście), a Bojanowski - zajęty
sprawą likwidacji nadużyć - nie chciał
zapewne ryzykować w tej trudnej sytuacji przyjmowaniem do Zgromadzenia na nowo
osoby, która przed dziesięcioma laty z niego zrezygnowała.
[1746]
Obydwu listów i Dziennika Bojanowskiego brak.
[1747]
Friedberger, Breslauer, Cassriel - chodzi o kupców, wierzycieli Matyldy Jasińskiej w związku z
jej nadużyciami finansowymi w Zgromadzeniu.
[1748]
Interwencja - wtrącanie się w jakąś sprawę.
[1749]
Chodzi o nowy dom nowicjacki wybudowany w Jaszkowie w 1862 r.
[1750]
Zaintratować - wprowadzać się, wkręcać (wkradać) się (od fr. czasownika introduire).
[1751]
Chodzi o procesy sądowe związane z nadużyciami M. Jasińskiej.
[1752]
Irytować (łac. irrito) – drażnić, denerwować, gniewać; irytacja (łac.
irritatio) – podniecenie, rozdrażnienie.
[1753]
Kwaterować - zajmować kwaterę, mieszkać gdzieś tymczasowo; wykwaterować się -
opuścić kwaterę.
[1754]
Mandat (łac. mandatum - zlecenie) - nakaz.
[1755]
Aus wichtigen Bedenken (niem.) - z uzasadnionych przyczyn. Mowa tu o zakazie
pobytu Służebniczek w całej Galicji z 3 lipca 1865 r.
[1756]
Propagator - osoba propagująca coś; rzecznik jakiegoś poglądu, idei, hasła;
krzewiciel, popularyzator czegoś. Chodzi o ks. prob. Franciszka Semenetza.
[1757]
Był nim Franciszek Józef I.
[1758]
Chodzi o dekret Ministerstwa Stanu z 3 lipca 1865 r. w sprawie wydalenia służebniczek Maryi z
całej galicji.
[1759]
Sprawa nadużyć s. Matyldy Jasińskiej w Zgromadzeniu niekorzystnie odbiła się,
jak widać, na postawach dotychczasowych fundatorów i ofiarodawców ochronek,
nadwerężyła ich zaufanie.
[1760]
Tzn. opieki – nadzoru nad służebniczkami.
[1761]
Bojanowski stosowną prośbę skierował już 10 sierpnia 1865 r. do oficjała
poznańskiego, ks. Tomasza Cieślińskiego (zob. list z 10 sierpnia 1865 r. w
t.1). Komisarzem został ks. Franciszek Bażyński. Kornacka M., op. cit., s. 87.
[1762]
Chodzi o Alfreda Potockiego. List i Dziennik
Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.
[1763]
Nie zachował się ani wspomniany tu list
Bojanowskiego ani jego Dziennik.
[1764]
Powodem były nadużycia M. Jasińskiej.
[1765]
Do listu Bojanowskiego z 30 lipca 1865 r. (zob. t. 1) dołączony był „układ ochronkowy” w sprawie
„dalszego utrzymania i należytego
urządzenia ochronki w Iwnie” u Józefa Mielżyńskiego. Brak jego odpowiedzi
potwierdza sformułowaną wcześniej tezę o zachwianiu się postaw dotychczasowych
fundatorów ochronek; także wtedy, kiedy weźmie się pod uwagę jej opóźnienie „z
powodu dłuższego pobytu mego – jak pisał w końcu września 1865 r. do
Bojanowskiego – u wód, skąd wczoraj dopiero powróciłem”. Zob. niżej, list z 29
września 1865 r.
[1766]
Blankiet (niem. Blankett) - formularz z wydrukowanymi rubrykami do wypełnienia;
arkusz papieru z wydrukowanym nagłówkiem.
[1767]
Weksel (niem.Wechsel) - dokument kredytowy na specjalnym blankiecie,
zawierający bezwarunkowe zobowiązanie zapłaty określonej sumy w określonym
terminie przez osoby podpisane.
[1768]
Chodzi oczywiście o Ludwika Karpińskiego, adwokata służebniczek w związku z
nadużyciami s. Matyldy Jasińskiej.
[1769]
Cassriel, Friedberger, Therburg -
kupcy, wierzyciele Matyldy jasińskiej
w związku z jej nadużyciami finansowymi w Zgromadzeniu.
[1770]
Chodzi o Stanisława Koźmiana.
[1771]
Był nim ks. Andrzej Idzikowski, któremu podlegał Jaszków, w tym dzierżawione
przez służebniczki probostwo
jaszkowskie.
[1772]
Jego listu do Bojanowskiego i Dziennika Założyciela z tego okresu jednak
brak.
[1773]
Obydwa listy Bojanowskiego i jego Dziennik nie zachowały się.
[1774]
Siostra Michalina Kubalewska pochodziła z Brodnicy k. Śremu. Miała jeszcze
rodzoną siostrę, s. Franciszkę, także służebniczkę. Do nowicjatu w Jaszkowie
wstąpiła po 12 stycznia 1861 r. Pracowała w Turwi, Rąbiniu, Niesłabinie, Iwnie i
Drzązgowie, skąd odeszła w dobie kulturkampfu
11 grudnia 1875 r. AGSL, KP nr 109.
[1775]
Forum (łac.) - miejsce, teren, na którym przedstawia się ważne sprawy publiczne
do rozważenia, osądzenia, załatwienia.
[1776]
Chodzi o list z 10 września 1865 r.
opublikowany w t. 1.
[1777]
Był nim o. Pacyfik Bydłowski.
[1778]
W Królestwie Polskim po powstaniu styczniowym obowiązywały różnorakie
obostrzenia w polityce wewnętrznej. „Zredukowane do rangi carskiej prowincji
Królestwo Polskie stanęło w obliczu zagrożenia swej prawdziwej tożsamości”,
konstatował historyk Piotr Wandycz (Pod
zaborami. Ziemie Rzeczypospolitej w latach 1795-1918. Przełożył z angielskiego
Wojciech Zajączkowski, Warszawa 1994, s. 271).
[1779]
Listu tego brak, choć wspomniał o nim sprawdzający go ks. Jan Koźmian. Zob.
jego wcześniejszy list z 1 września 1865
r.
[1780]
Po otrzymaniu za pośrednictwem Konsystorza zawiadomienia o rządowym dekrecie z
dnia 3 lipca 1865 r. w sprawie wydalenia służebniczek z Galicji, siostry - korzystając z pomocy jezuitów - wniosły podanie do
ministra Belcrediego z prośbą o
wstawiennictwo u cesarza Franciszka Józefa, a o. Baczyński jako administrator parafii w Starej Wsi 26
września tegoż roku prosił ks. bp. Manastyrskiego o interwencję w tej samej
sprawie u rządu. Na cofnięcie dekretu
nalegał też Alfred Potocki. Zob. szerzej: Kornacka M., op. cit., s. 102
nn.
[1781]
Zob. list Bojanowskiego z 30 lipca 1865 r. w t.1.
[1782]
Kolizja (łac. collisio – zderzenie) – zbieg niezgodnych lub wręcz sprzecznych
interesów, okoliczności, przepisów,
zasad; (przestarz.) spór, konflikt.
[1783]
Tj. ogrodnika.
[1784]
Supozycja (łac. suppositio - podkładanie) - przypuszczenie, domniemanie,
domysł, hipoteza.
[1785]
List i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.
[1786]
Chodzi o członków klasztoru filipinów na Świętej Górze k. Gostynia, a nie o
częstochowskich paulinów.
[1787]
Ks. Antoni Brzeziński wcześniej był księdzem diecezjalnym, profesorem w
poznańskim seminarium duchownym.
[1788]
Był to opublikowany w t. 1 list
Bojanowskiego z 7 października
1865 r.
[1789]
Był nim o. Pacyfik Bydłowski z Lichenia, położonego tak jak ochronka Kwileckich
w Malińcu i Morzyckich w Ruszkowie, na
terenie Królestwa Polskiego, dotkniętego surową polityką wewnętrzną po
powstaniu styczniowym.
[1790]
W okresie wakatu na stolcu arcybiskupim w Poznaniu i Gnieźnie po śmierci ks.
abpa Leona Przyłuskiego (12 III 1865) był nim ks. prałat Józef Brzeziński. Zob.
list Bojanowskiego do ks. Cieślińskiego
oficjała kurii poznańskiej z 10 sierpnia 1865 r. w t. 1.
[1791]
Chodzi o likwidację – pokrycie wydatków na podróż ks. Bażyńskiego do Jaszkowa,
jako komisarza kurii poznańskiej, w związku z nadużyciami s. Matyldy
Jasińskiej.
[1792]
Datacja napisana ręką E. Bojanowskiego.
[1793]
Korespondencji tej i Dziennika Bojanowskiego
z tego czasu brak.
[1794] Hela (region.)
- wóz ze skrzynią do przewozu ziemniaków, węgla itp.
[1795]
Ekonom (gr. oikonómos
- zarządzający domem) - (przestarz.) oficjalista dworski zarządzający
gospodarstwem i nadzorujący robotników w polu.
[1796]
Chodzi zapewne o pracownika pomocniczego w ochronce jaszkowskiej, jakby
podwórkowego gospodarza.
[1797]
S. Regina Karaus zmarła 24 września 1865 r. na placówce w Lubaszu.
[1798]
Chodzi raczej o Siostry Sacré Coeur,
czyli o Zgromadzenie Najświętszego Serca Jezusa, powstałe 21 listopada
1800 r. w Paryżu, a w Polsce we Lwowie
(1843) i Poznaniu (1856). Sercanki natomiast powstały jako Zgromadzenie
Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego dopiero 15 kwietnia 1894 r. w
Krakowie. Łoziński B., op. cit., s. 303-304, 311-312.
[1799]
Kołtun – zbity, twardy kłąb włosów na głowie, zlepionych brudem i ropnym
wysiękiem ze skóry będącej w stanie zapalnym,
zwykle na skutek wszawicy.
[1800]
Róża (med.) - choroba zakaźna wywołana przez paciorkowce ropne, objawiająca się
ograniczonym zapaleniem skóry i ogólnym złym samopoczuciem.
[1801]
Chodzi o Kazimierza Chłapowskiego
(1832-1916), który wraz z żoną Anną
przejął po ks. Janie Koźmianie (1862) opiekę nad ochronką w Kopaszewie,
ufundowaną pierwotnie 3 października
1854 r. Kazimierz był najmłodszym synem
Dezyderego i Antoniny z Grudzińskich. Ur. 24 grudnia w Turwi, absolwent
Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu. W Anglii i Francji zapoznał się z
nowoczesną gospodarką, natomiast w Paryżu zbliżył się do katolickiego obozu
wśród emigrantów. Z Janem Koźmianem łączyły go bliskie stosunki dzięki jego
małżeństwu z siostrą Chłapowskiego. Po ożenku Chłapowskiego z Anną Chłapowską,
córką Stanisława i Henryki z Morawskich z Czerwonej Wsi (1862) jego dom w
Kopaszewie stał się centrum życia katolicko-polskiego, miejscem azylu dla
powstańców i emigrantów, a także dla osieroconych braci żony. Kazimierz był wzorowym gospodarzem, jego produkty
nagradzano na wystawach międzynarodowych (Paryż, Bruksela). W końcowym okresie
życia ks. Jana Koźmiana (zm. 1877) i Kajetana Morawskiego (zm. 1880) Chłapowski
stanął na czele tzw. ultramontanów wyznających
zasadę bezwzględnego posłuszeństwa Kościołowi i prowadzenia walki narodowej w
tym duchu, co zbiegło się w czasie z kulturkampfem. Organizował wiece
katolickie i pielgrzymkę do Rzymu (1881), został uhonorowany komandorią orderu
Grzegorza Wielkiego (1883), wchodził w skład prezydium Sodalicji Mariańskiej
(1895), założył też Ligę obrony czci i honoru (1905), występującą m.in.
przeciwko pojedynkom. Był autorem broszury O pojedynkach (1902) i Pojedynki
a Liga ku ochronie czci i honoru (1911). Po śmierci brata Stanisława (1902)
został członkiem pruskiej Izby Panów, krytykując tam różne aspekty polityki
antypolskiej (dodatki kresowe dla urzędników pruskich czy ustawy
wywłaszczeniowe). Zjazd z okazju trzechsetlecia śmierci ks. Piotra Skargi w
Krakowie i wiec antywywłaszczeniowy w Inowrocławiu (1912) odbyły się pod
przewodnictwem Chłapowskiego. Był współpracownikiem prasy polskiej; pisał o
polityce polsko-katolickiej i solidarności, poruszał też kwestie polsko-niemieckie.
Interesował się historią i wojskowością oraz sadownictwem, był wydawcą
pamiętnika swojego ojca. Zmarł 5 marca 1916 r. w Poznaniu. PSB, t. 3 (1937), s. 304-305 (W. Jakóbczyk); Positio..., vol. 1, s.
430.
[1802]
Był nim ks. Andrzej Idzikowski.
[1803]
Osiński był zapewne ekonomem u Chłapowskich w Kopaszewie.
[1804]
Fant - przedmiot do wygrania na loterii (fantować - losować fanty, tu:
zastawiać).
[1805] Landrat (niem. Landrat) - naczelnik powiatu.
[1806] Pyrka - (region.) kartofel, ziemniak.
[1807]
Kompf Edmund, ur. 5 sierpnia 1835 r. we
wsi Czechy w pow. gnieźnieńskim, syn właściciela dóbr szlacheckich w Krzesinach k. Poznania.
Maturę zdał w Trzemesznie, studia medyczne podjął w Berlinie (1866) i kontynuował
we Wrocławiu (17 XI 1856-20 XII 1860), będąc jednocześnie członkiem Towarzystwa
Literacko-Słowiańskiego i uzyskując stopień doktora medycyny 19 grudnia 1860 r.
Jego brat Stanisław (ur. 16 X 1836), także członek Towarzystwa, studiował prawo
w Berlinie i Wrocławiu (1856-1859). Kania A., op. cit., t. 2, s. 192.
[1808]
Obydwa listy i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.
[1809]
Z powodu nadużyć i odejścia ze Zgromadzenia Matyldy Jasińskiej, przełożoną
główną w Jaszkowie została s. Elżbieta Szkudłapska; jej funkcję dotychczasowej
przełożonej w Galicji objęła s. Leona Jankiewicz.
[1810]
Tj. przed 13 listopada.
[1811]
Chodzi o ks. A. Manastyrskiego, biskupa przemyskiego, interweniującego w
sprawie cofnięcia zakazu pobytu służebniczek w Galicji, podobnie jak Alfred
Potocki Zob. objaśnienia do listu z 26 września 1865 r.
[1812]
We Lwowie był nim wówczas ks. F.
Wierzchlejski.
[1813]
Ks. Teofil Baczyński był administratorem parafii w Starej Wsi.
[1814]
Chodzi o ks. Marcina Hübnera, filipina, wcześniej o ks. Jana
Koźmiana.
[1815]
Rektorem, czyli przełożonym Kongregacji Świętogórskiej Filipinów, był w latach
1839-1866 ks. Wawrzyniec Kuśniak.
[1816]
Arbuz – roślina zielna roczna z rodziny dyniowatych, uprawiana ze względu na
smaczne owoce o słodkim czerwonym miąższu; kawon.
[1817]
Chodzi o „Tygodnik Katolicki” (1860-1866), redagowany przez wspomnianego na
początku listu ks. Aleksego Prusinowskiego.
[1818]
Chodzi o ks. Hilarego Koszutskiego. Drukowane w niniejszym tomie pismo
Administratora Generalnego Archidiecezji Poznańskiej ks. Józefa Brzezińskiego
nie zostało zarejestrowane w Dzienniku Bojanowskiego, zapewne z
powodu odnotowanej w nim 12 listopada tego roku kilkudniowej podróży, podczas której odwiedzał ochronki.
[1819]
Sprawozdanie Komisarza duchownego ks. F. Bażyńskiego z dnia 5 października 1865
r., do administratora archidiecezji poznańskiej
ks. J. Brzezińskiego, wykorzystała w swojej pracy M. Kornacka., op. cit., s.
87.
[1820]
Została nią Elżbieta Szkudłapska.
[1821]
Chodzi o ks. A. Manastyrskiego, biskupa
w Przemyślu.
[1822]
Nie pomogły w tym względzie ani starania służebniczek, ani interwencje biskupa
i Alfreda Potockiego. Uchwałą z 1
listopada 1865 r. Ministerstwo Stanu
zatwierdziło rozporządzenie z 3 lipca tegoż roku zakazujące Zgromadzeniu
Służebniczek Bogarodzicy pobytu w państwie
austriackim. Kornacka M., op. cit., s.103 nn.
[1823]
Chodzi o cesarza Franciszka Józefa I.
[1824]
Był nim ks. Józef Brown.
[1825]
Forsować (fr. forcer) - usilnie popierać, przyśpieszać.
[1826]
Był nim ks. Kasper Szczepkowski.
[1827]
Adwent (łac. adventus – przyjście) – okres czterech tygodni poprzedzających
święto Bożego Narodzenia.