TAJEMNICE RADOSNE
Różaniec dla
dzieci w wieku szkolnym.
Rozważania tajemnic różańcowych
prowadzone w dialogu - bł. Edmund Bojanowski (dziecko przebrane za bł. Edmunda
) i dzieci (pięcioro dzieci, każde do jednej tajemnicy).
Na rozpoczęcie nabożeństwa śpiew /do wyboru/:„Jak paciorki różańca”, „Mario, proszę
spraw, aby życie mi nie było obojętne”, „Stań dzisiaj pośród nas”.
I. Zwiastowanie
Wcielenia Syna Bożego
BŁ. EDMUND: Maryjo, do Ciebie
przyszedł Anioł Gabriel, by Cię pozdrowić od Boga, by Ci powiedzieć, że jesteś
pełna łaski, że jesteś wybrana, że będziesz Matką Bożego Syna, że sam Bóg ma
plany wobec Ciebie. Trudno Ci było to wszystko zrozumieć, ale pokornie odpowiadasz
- tak, dobrze, niech mi się stanie, jak mówisz, niech się stanie według Twego
słowa.
DZIECKO: Panie Edmundzie, Ty tak
bardzo kochałeś Matkę Bożą i jak Ona zawsze we wszystkim szukałeś tego, co
Dobry Bóg chciał od Ciebie. Proszę Cię, Miłośniku dzieci, pomóż mi w moim
codziennym życiu, w szkole, na podwórku, w domu i wszędzie szukać tego, co
dobre i czynić to, co podoba się Panu Bogu i Jego Matce.
Bł. Edmundzie, niestrudzony w
poszukiwaniu i pełnieniu woli Bożej – módl się za nami.
Między
tajemnicami, śpiew - refren piosenki: „Każda dobra dusza jest jako ta świeca”...
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
BŁ. EDMUND: Maryjo, idziesz do
Elżbiety, swojej kuzynki, by jej pomóc. Przy waszym spotkaniu Elżbieta nazywa
Cię błogosławioną. Wybucha radość i wdzięczność za wielkie rzeczy, które Ci Bóg
uczynił. Wielbisz Go całym sercem i duszą.
DZIECKO: Panie Edmundzie, w Twoim
życiu Bóg też uczynił wielkie rzeczy. Ty jak Maryja chodziłeś do innych, do
chorych, do dzieci, by im pomagać, by nieść miłość i dobroć. Proszę Cię, Serdecznie
Dobry Człowieku, bym i ja miał otwarte oczy i wrażliwe serce na potrzeby innych
oraz siłę, chęci i odwagę, by im pomóc.
Bł. Edmundzie, jednoczący wielu
wokół dobra, módl się za nami.
III. Narodzenie Pana
Jezusa
BŁ. EDMUND: Maryjo, nie było dla
Ciebie i Waszej rodziny miejsca w domach ludzi i w ich sercach. Urodziłaś
Jezusa – Syna Bożego w stajence, wśród zwierząt. Aniołowie śpiewali hymny
chwały, pasterze i królowie przynieśli Wam dary. A Ty zatroskana Matko, tulisz
Jezusa do serca.
DZIECKO: Panie Edmundzie, wiesz,
czasem w naszym domu nie ma miejsca dla Boga. Rodzice się nie modlą i ja też
zapominam. Wstyd to mówić, ale tak czasami jest. Ty żyłeś inaczej, dużo się
modliłeś, wielbiłeś Boga, rozdawałeś dary, troszczyłeś się o innych jak Maryja.
Proszę Cię, Mężu modlitwy, by w
moim sercu było miejsce dla Jezusa. Pomóż mi przyjmować Jezusa w Komunii św. tak
prawdziwie, z uwielbieniem i dziękczynieniem i widzieć w moich kolegach i
koleżankach Bożą obecność.
BŁ. Edmundzie, wzorze dla słabych
i cierpiących - módl się za nami.
IV. Ofiarowanie Pana
Jezusa w Świątyni
BŁ. EDMUND: Maryjo, Ty wraz z
Józefem poszłaś ofiarować Jezusa w świątyni. Takie było prawo. Nie mieliście
wielkich bogactw i skarbów, złożyliście ofiarę ubogich, ale tak naprawdę daliście
w ofierze Bogu Ojcu samego Jezusa.
DZIECKO: Panie Edmundzie, Ty też nie
miałeś wielkich bogactw i skarbów, a jednak codziennie składałeś coś Bogu w
ofierze. Wiem, że to były Twoje troski i smutki, radości i uwielbienia. Wiele
miałeś problemów i wszystkie oddawałeś w ofierze Dobremu Bogu. Proszę Cię,
gorliwy naśladowco Jezusa, ucz mnie składać w ofierze Bogu wszystkie moje
zmagania w szkole, niepowodzenia i trudności w rodzinie, sprzeczki i kłótnie z
rówieśnikami, a także chwile radości i szczęścia.
BŁ. Edmundzie, ufający Bożej
Opatrzności – módl się za nami.
V. Odnalezienie Pana
Jezusa w Świątyni
BŁ. EDMUND: Maryjo, gdy byliście
na pieszej pielgrzymce do Jerozolimy, zgubił się Wam Jezus. Miał wtedy 12 lat.
Tak bardzo się martwiłaś, bałaś się o Niego. Trzy dni poszukiwań i strachu,
trzy dni niepewności i matczynego płaczu. Znalazłaś Go w świątyni, w Domu Bożym.
DZIECKO: Panie Edmundzie, Ty jak
dobry ojciec troszczyłeś się o wszystkie dzieci i chciałeś je prowadzić do
Boga. Pragnąłeś, by znalazły dobrą, prawą drogę życia i prawdziwą miłość. Proszę
Cię, Opiekunie sierot – prowadź i mnie prostą drogą prawdy i miłości, ucz mnie odnajdywać ślady
Bożej obecności w moim domu, w szkole, w otaczającym mnie świecie i w sobie.
BŁ. Edmundzie, wychowawco dzieci
i młodzieży – módl się za nami.
Na zakończenie – modlitwa o uproszenie łask za przyczyną bł. Edmunda
Bojanowskiego: „ Boże Ojcze Niebieski, Dawco i Źródło wszelkiego dobra...”.
/Jeśli jest to możliwe, po modlitwie
można oddać hołd relikwiom poprzez ucałowanie/
s. M. Katarzyna Purzyńska
Różaniec dla
młodzieży rozeznającej swoje powołanie lub dla osób na początku życia zakonnego
I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego
„Przyszła na
pożegnanie przed wyjazdem postulantka. Prosiła, aby jej na upominek dać książkę
o Naśladowaniu Chrystusa. (…) Pytałem ją, czy głęboka rozwaga poprzedziła jej
szlachetne postanowienie? Czy czuje się zdolną do wytrwania? Czy się nie lęka
cierni, którymi jej droga do samego grobu będzie usłana. Zamiast odpowiedzi
oczy jej zalały się łzami, ale w oczach było widać rzewność młodej duszy
gotowej na poświęcenie i wymowny uśmiech na ustach świadczył o wewnętrznym
spokoju i dokonanym rozmyśle. ”
Powołanie
zakonne jest tajemnicą wezwania Boga, przed którą staje młody człowiek. Nie ma
na nią racjonalnych argumentów, wyjaśnień. Jest tylko w sercu powołanego ta
bezgraniczna pewność, że Pan wzywa.
Ojcze Edmundzie,
razem z Tobą chcemy zanosić modlitwę wdzięczności za dar nowych powołań dla
całego Kościoła. „Boże mój! Dzięki Ci za chwilę, w której mi dozwoliłeś
pokrzepić się widokiem zbyt rzadkiego już dziś poświęcenia, szczerego, cichego
i bezinteresownego.” „Błogosław im Boże na tę nową drogę, a łaska Twoja niech z
nimi zawsze będzie.”
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
„Przyprowadzono
nową kandydatkę. Było już prawie ciemno, tak, żem nawet dobrze jej twarzy
widzieć nie mógł, ale to co mówiła podobało mi się niezmiernie. Jej żywa chęć służenia Bogu i bliźnim ubogim,
jej dziecięca wesołość i serdeczność ujęła mię ku niej. (…) Jest w tym dziewczęciu
coś niezwykłego, coś wielce świątobliwego.”
Powołanie
zakonne jest darem Boga dla człowieka i dla Kościoła, jest zaproszeniem, aby
stać się wszystkim dla wszystkich.
Ojcze
Edmundzie, stajesz dzisiaj przed młodym człowiekiem, ze swoim życiem
wypełnionym pokorną służbą dla najuboższych i najbardziej pokrzywdzonych. Do
każdego przychodziłeś z sercem wypełnionym Bożą miłością. Ojcze Edmundzie,
uproś dla osób powołanych „wielkie serce”, które z miłością będzie pochylać się
nad „biedami tego świata”, aby potem zamykać je w Najświętszym Sercu
Zbawiciela.
III. Narodzenie Pana
Jezusa
„Jestem bardzo
kontenta ze swego losu, że mnie Pan Bóg powołał do służebniczek Tej Matki
Naszej Najświętszej, bo gdybym była na świecie, nie wiem, co by się ze mną było
stało. O, jakże winna jestem nieustannie dzięki składać Bogu za to, że mnie
raczył powołać do tej społeczności.” (Z listu Siostry L.K.)
Powołanie
zakonne jest zaproszeniem do nowego życia, które młodemu człowiekowi ofiaruje
Bóg. Tak jak nowo narodzone dziecko musi być otaczane troską i miłością swej
matki, tak samo i powołanie powinno wzrastać pod okiem Matki Bożej, która z
czułą miłością pochyla się nad swoim dzieckiem.
Ojcze
Edmundzie, nie zostałeś nigdy kapłanem, jednak w pełni zrealizowałeś
życiowe powołanie. Nieustannie wpatrując się w obraz Pani Gostyńskiej
odczytałeś dokładnie Boży zamysł. Ojcze Edmundzie, pomóż nam z ufnością
uchwycić się dłoni Niepokalanej, aby razem z Nią kroczyć do Jezusa drogą
powołania, które dla nas wyznaczył Bóg.
IV. Ofiarowanie Pana
Jezusa w Świątyni
„Wolałabym
umrzeć, aniżeli bym miała wrócić na ten świat przewrotny. Za pomocą i łaską
Najwyższego Boga, ufam w miłosierdzie Jego, że tego nie uczynię. (…) Wolałabym
tysiąc razy umrzeć, aniżeli na krok od ochronki się oddalić i to mocno u siebie
stanowię, bo by to było tak, jakby oracz wziął pług w rękę i wstecz cofał.
Zaczęłam Bogu służyć i Najświętszej Maryi Pannie, to też chcę wiernie tego
dopełnić…” (Z listu s. B.)
Powołanie
zakonne jest kroczeniem drogą wierności, która sprawdza się w zwyczajnych
wydarzeniach dnia. Raz ofiarowane Bogu życie, trzeba Mu nieustannie na nowo
przynosić. Ojcze Edmundzie,
wiesz, że decyzja pójścia z Jezusem to dopiero początek drogi, dlatego
powtarzasz nieustannie: nie jest dobry
ten, kto dobrze zacznie, ale ten co dobrze skończy i wytrwa w dobrym aż
do śmierci. Ojcze Edmundzie, uproś dla wszystkich osób powołanych łaskę
wierności, która zaowocuje radosną służbą dla Boga i ludzi, a w wieczności
oglądaniem Bożego oblicza.
V. Odnalezienie Pana
Jezusa w Świątyni
„Przyszła M.P.
z chęcią odejścia do matki. (…) Odchodzi ona już po raz drugi ze służby
ochronkowej, nie mogąc nabrać chęci do tego zawodu, a szkoda, bo prawdziwie
dobra i pobożna dziewczyna.”
Powołanie
zakonne jest drogą nieustannych wyborów. Wśród kuszących głosów współczesnego
świata, tak łatwo można zagubić tę jedyną z dróg, na którą wezwał Pan. Ojcze Edmundzie,
bardzo cierpiałeś, kiedy ze służby Bożej odchodziły siostry. Były jak
ewangeliczne ziarno rzucone między ciernie, które wybujały i zagłuszyły głos
Chrystusowego wezwania. Ojcze Edmundzie, ty sam przechodziłeś w życiu wiele
prób, które zwyciężyłeś dzięki modlitwie. Uproś dla osób powołanych łaskę
wytrwałej modlitwy, aby w chwili próby odnalazły drogę do Jezusa Chrystusa i
prawdziwy sens życia.
s. M. Małgorzata Więcek
Różaniec dla osób poszukujących woli
Bożej w swoim życiu
I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego
Bóg mówi do
Maryi, że zostanie Matką Zbawiciela. Maryja ma serce otwarte na zaproszenie
Boga do współpracy. Napełniona Duchem Świętym odpowiada Bogu:„Fiat”, zgadzam się, bo Ty mnie Boże
prosisz, a ja Ci ufam i chcę wypełnić Twoją wolę.
Ojciec Edmund Bojanowski to człowiek głębokiej
wiary, zaufania i wielkiej miłości do Boga i Maryi. Jak Ty, Ojcze Edmundzie, szukałeś
woli Bożej?
Często
musiałeś jej szukać na modlitwie i w otaczającej cię codzienności. Gdy
patrzyłeś na młode dziewczęta, z których założyłeś Bractwo Ochronkowe, myślałeś
z początku, że to wystarczy, gdy przewodniczki ochronkowe będą realizować plan
zajęć dla dzieci napisany przez ciebie. Bóg na modlitwie ukazuje ci stopniowo,
że służba dziecku zwłaszcza dziecku opuszczonemu, zaniedbanemu, wymaga
pogłębionego życia duchowego, dyspozycyjności, wolności serca, aby w pełni się
zaangażować w wychowanie.
Powoli
przygotowałeś ochroniarki do życia zakonnego. Pogłębiałeś ich życie duchowe,
zachęcając do odpowiedniej lektury, rachunku sumienia, życia sakramentalnego. Napisałeś
regułę i przesłałeś ją do Rzymu, do korekty Ojcom Zmartwychwstańcom. Piotr
Semenenko i Hieronim Kajsiewicz popierają twoje zamiary Najbardziej pochwalają
propozycję, że przyszłe Służebnice Maryi mają co tydzień przystępować do
sakramentu pokuty i Eucharystii. Przed tobą była długa i daleka droga
realizacji Bożych natchnień. Powiedziałeś Bogu „tak” jak Maryja, bo chciałeś
pełnić Jego świętą wolę.
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
Maryja ma serce
przepełnione miłością; Niesie ludziom Boga. Nie potrafi być obojętna na los
bliźniego, spieszy do Elżbiety, aby jej służyć. Daje swój czas, serce i pracę.
Czy służyłeś, Ojcze Edmundzie, tak jak Maryja?
Gdy
patrzę na Ciebie spieszącego do chorych na cholerę, to pytam się, skąd miałeś
tyle sił, odwagi, miłości? Byłeś słabego zdrowia. Nie skończyłeś studiów w
Berlinie, pomimo zapału i dużych zdolności. Ciągle w twym życiu zawodziło
zdrowie, a nawroty gruźlicy krzyżowały wiele dobrych planów i inicjatyw.
Nigdy jednak nie zawiodło twoje serce, które wypełnione było Bożą miłością.
Umiałeś ciężko chorym udzielić fachowej pomocy medycznej. Nauczycielami byli twoi
przyjaciele, studenci medycyny: Ludwik Gąsiorowski i Teofil Matecki. To
niesamowite, ale tak potrafi działać tylko Bóg, aby student filozofii, nauk
humanistycznych, historii literatury miał możliwość i chęć zgłębiać wiedzę
medyczną.
Z Ludwikiem
Gąsiorowskim założyłeś w 1844 r. ochronkę w Poznaniu, a już sam, w tym samym
roku, ochronkę w Gostyniu. Inne twoje dzieło miłosierdzia to: Instytut
Gostyński. Założyłeś w nim sierociniec i szpital. Poprosiłeś do współpracy
Siostry Miłosierdzia z Poznania. W Dzienniku, pod datą 1 kwietnia 1853 r.
zapisałeś:„W chwili obiadu odwiedziłem zgromadzone w refektarzu sieroty.
Siostra Wincentyna do rozdzielenia porcji jeszcze nie była nadeszła i dzieci
podały mi łyżkę do nalewania, prosząc abym im zupę rozdzielił” Inny fragment z
dnia 1 kwietnia 1853 r.: „Przed odejściem dowiedziałem się o nagłym zasłabnięciu
siostry Zofii i zaraz szedłem sam do lekarza”. Uczmy się wrażliwości na potrzeby
innych od Maryi i Ojca Edmunda i spieszmy chętnie z pomocą.
III. Narodzenie Pana Jezusa
Nasz
Zbawiciel Jezus Chrystus przychodzi na świat w wielkim ubóstwie. Rodzi się
w stajni, bo dla Maryi i Józefa nie było miejsca w gospodzie. Całe życie Jezus
pozostaje ubogi materialnie i często musi korzystać z ludzkiej gościnności i
życzliwości.
Nasz Założycielu, Ojcze
Edmundzie, wpatrzony w tak drogie ci ubóstwo Jezusa, czego chcesz nas nauczyć,
byśmy były prawdziwie błogosławione, ubogie w duchu?
Ojciec Edmund
Bojanowski to człowiek wielkiego serca i ogromnej wrażliwości. Zawsze był
zatroskany o los ubogich materialnie czy duchowo, spieszył im z pomocą i umiał
zaangażować wiele osób dobrej woli do niesienia pomocy potrzebującym. Przygarniał
wszystkich potrzebujących i chciał, aby nie było w jego otoczeniu ludzi, którzy
umierają z głodu, zimna, brudu, braku opieki medycznej.
Odnotował w
Dzienniku, że oddał panu Żółkowskiemu z Dusiny cenną pamiątkę rodzinną,
tj. tacę srebrną po wuju Niemojewskim i prosił go, aby ją sprzedał, bo
pieniądze są mu potrzebne na dzieła miłosierdzia. Będąc szczerym patriotą, na
pewno poniósł wielką ofiarę. Trudno spieniężyć tacę, jedyną pamiątkę po wielkim
bohaterze kaliskim z powstania listopadowego. Miłość jest jednak zdolna do
największych ofiar i wyrzeczeń.
Ojciec Edmund
coraz pełniej upodabnia się do swojego mistrza Jezusa. W dniu 19 grudnia
1869 roku wyjeżdża na zawsze z rodzinnego Grabonoga, doświadczając bezdomności.
Nie spełni się także jego szlachetne pragnienie, by być policzonym w szeregi kapłanów.
Bóg nie udzieli mu łaski sakramentu, o którym przez większą część życia myślał
i którego pragną z całego serca. Boże zamiary były inne. Zrozumiał to na łożu
boleści kilka dni przed odejściem z tego świata. Przygarnięty przez swego
wiernego przyjaciela, księdza Stanisława Gieburowskiego, pozostaje pod czułą
opieką duchową Matki Bożej Pocieszenia z Górki Duchownej, a kilka dni przed
śmiercią zwierza się przyjacielowi, iż zrozumiał, że Bóg chciał, by w stanie
świeckim umierał. Od narodzin do śmierci pełniący wolę Bożą.
IV. Ofiarowanie Pana
Jezusa w Świątyni
Maryja z Józefem
przynoszą Jezusa do świątyni jerozolimskiej, by Go ofiarować Bogu. W scenie
zwiastowania Maryja ofiarowała Bogu samą
siebie, teraz ofiaruje swój największy skarb, jedynego Syna. A jak było z Twoim
życiem, Ojcze Edmundzie?
Życie
Ojca Założyciela to codzienne ciche, ofiarne oddawanie Bogu siebie, swego czasu
i serca. W dniu 8 grudnia 1854 roku, a więc w dniu ogłoszenia dogmatu o
Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, cały dzień Ojciec Bojanowski
przebywał u Matki Bożej Gostyńskiej na modlitwie. Pisze w Dzienniku:„Ślicznie
mi dzień dzisiejszy przeszedł; z wyjątkiem kilku godzin obiadowych (a raczej
1,5 godziny) byłem dzień cały w kościele. Przy świecy zacząłem nabożeństwo,
przy świecy skończyłem”. Gdy go spotykają pomówienia, złe, niesprawiedliwe
osądy, gdy miecz boleści przeszywa i jego serce, przelewa swoje uczucia na
papier:„Stoi przede mną krzyż i figura Niepokalanej, do nich się ucieknę”.
V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni
Znaleźć Boga w
swoim życiu może tylko człowiek, który Go szuka z otwartym sercem i pragnie go
naśladować. Maryja z Józefem znaleźli Jezusa po trzech dniach w świątyni
jerozolimskiej. Swoim poszukiwaniem ukazali nam, że i my w swoim życiu przeżyjemy
trudne chwile zagubienia Jezusa i będziemy musieli ciągle na nowo szukać Go z
bólem serca. Stale jednak będzie czekał na nas w Eucharystii, bo tu jest
żywy i zawsze obecny. Nasz Ojciec Założyciel uczynił Eucharystię centrum
swojego życia, każdy dzień rozpoczynając od spotkania z Jezusem Eucharystycznym
na Świętej Górze. Swoim przykładem zachęcał siostry, by i one komunikowały jak najczęściej Eucharystia
miała być źródłem siły do pracy, do poszukiwania Jezusa w dzieciach, ubogich i
chorych. Praca służebniczek, pojmowana jako służba człowiekowi, miała je
uświęcać i prowadzić do Boga, a więc czynić je szczęśliwymi. Ojciec Edmund uczy
nas swoją postawą, że mamy zawsze szukać woli Bożej i wypełniać ją i w ten
sposób stale, na nowo będziemy odnajdywać Jezusa w świątyni naszego życia.
s. M. Helena Łupina
I. Zwiastowanie
Wcielenia Syna Bożego
„Niech błogosławieństwo Boże
będzie z Wami, a łaska Jego święta niech Wam dopomaga, abyście jak
najgorliwszem wypełnieniem obowiązków i pomnażaniem się we wszystkich cnotach
chrześcijańskich stały się godnemi prawdziwie imienia Służebniczek Najświętszej
Panny, któreście na siebie przyjęły.”
/list do sióstr w Turwi,
17.03.1858 r./
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
„W Bogu miłujcie się wspólnie
między sobą, jak trzy rodzone siostrzyczki, a żaden nieprzyjaciel w niczem was
nie przemoże.”
/list do sióstr w Turwi,
17.03.1858 r./
III. Narodzenie Pana Jezusa
„Święty Józef był opiekunem
Dzieciątka Jezus i Wy opiekujecie się niewinnemi dziatkami, ale daj Wam Boże,
aby Anioł Stróż strzegł Was przed wszelkim złem, które by dziatkom zagrażało,
jak ostrzegł św. Józefa przed zamachem Heroda – aby te dziatki pod Waszą
opieką, jak Dzieciątko Jezus pod opieką św. Józefa, pomnażały się w łasce u
Boga i ludzi.”
/list do sióstr w Turwi
13.03.1858 r./
IV. Ofiarowanie Pana Jezusa
w Świątyni
Dzięki Bogu miłosiernemu, że w świętym powołaniu Waszem tak szczęśliwemi
się czujecie i częstym przystępowaniem do Komunii św. coraz ściślej
łączcie się z Panem Jezusem. Przez to łączenie się ze Zbawicielem rozłączacie
się coraz bardziej ze światem i ze sobą- a ile razy Bóg wstąpi do serca
Waszego, to w sercu stanie się jaśniej i smutek się rozwieje, a pociecha
zaświeci i słabość ustąpi, a moc i ufność się wzmoże tak, że już nie Wy, ale
Bóg w Was żyć będzie.”
/list do s. Marianny Melcer w
Porębie 30.08.1867 r./
V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni
V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni
„Niech
Ci ten Miłosierny Jezus i na dalsze lata Twojego życia błogosławi i łask swych
przymnaża (…) szukaj jedynej pociechy i opieki u stóp Najświętszej Panny
jako Jej wierna służebniczka, a będziesz widziała zawsze nad sobą błogosławiącego
Ci z nieba Jezusa.” /list do niezidentyfikowanej siostry/
s. M. Bożena Gola
***
I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego
Błogosławiony Ojcze Edmundzie,
który tak bardzo troszczyłeś się o dzieci, jako o największy skarb, prosimy
ciebie, wstawiaj się za dziećmi, które są zagrożone pod sercami swoich
matek. Uproś tę łaskę, aby pozwolono im żyć i kochać Pana Jezusa, Matkę Najświętszą
i swoich rodziców.
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
Błogosławiony Ojcze Edmundzie,
który z miłością „tatusia” troszczyłeś się o Józinkę i inne dzieci chore,
wstawiaj się u Pana Jezusa i Najświętszej Matki, za dziećmi chorymi,
przebywającymi w szpitalach, sierotami w domach dziecka. Uproś im tę łaskę, aby
przez dobrych ludzi poznały i pokochały Pana Jezusa i Matkę Najświętszą.
III. Narodzenie Pana Jezusa
Błogosławiony Ojcze Edmundzie,
który zachęcałeś dzieci, aby na przyjście Bożego Dzieciątka zbierały do żłóbka
sianko, symbolizujące ich dobre uczynki, uproś każdemu dziecku nowonarodzonemu
dar wzrastania w łasce u Boga i u ludzi, poznawania i pokochania Pana Jezusa i
Matki Najświętszej.
IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni
Błogosławiony Ojcze Edmundzie,
wszystko co posiadałeś - swoje zdolności, wykształcenie, czas, dobra
materialne, ofiarowałeś dzieciom, szczególnie sierotom. Uproś im u Boga tę
łaskę, aby dobrzy ludzie , szczególnie w krajach misyjnych, pospieszyli im z
pomocą, a przez posługę kapłanów, sióstr
zakonnych, misjonarzy świeckich, mogły poznać Pana Jezusa i Matkę Najświętszą.
V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni
Błogosławiony Ojcze Edmundzie,
tak bardzo bolałeś nad dziećmi sierocymi i pozbawionymi opieki rodzicielskiej,
które były narażone na różne niebezpieczeństwa. Aby zaradzić tej biedzie powołałeś
Zgromadzenie Sióstr Służebniczek NMP NP, którego siostry miały spieszyć z
pomocą duchową i materialną wszystkim potrzebującym.
Uproś u Pana Jezusa i Matki
Najświętszej łaskę nowych i świętych powołań w szeregi służebniczek, aby nadal
mogły służyć najbardziej potrzebującym.
Błogosławiony Ojcze Edmundzie,
módl się za nami.
S.
Maria Walentyna Kowalczyk
***
I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego
Ave
Maria – rzecze Gabriel – gratia plena… Najwyższy, umiłowawszy Cię Odwieczną
Miłością, pragnie przez Ciebie Syna światu dać…
Ave
Maria, gratia plena… ileż razy z zachwytem szeptał bł. Edmund, wielbiąc
Wszechmocnego za Niepokalaną. „Ślicznie mi dzień dzisiejszy przeszedł – zapisał
o dniu ogłoszenia Dogmatu o Niepokalanym Poczęciu – byłem cały dzień w
kościele. Przy świecy zacząłem nabożeństwo, przy świecy skończyłem.”
A usta mówią z obfitości serca.
Ileż w sercu Ojca Edmunda musiało
być miłości, zachwytu i czci dla Niepokalanej, skoro nie zdołał jej wyrazić ani
w ciągu dnia spędzonego na modlitwie, ani w ciągu życia całego, ale przykazał siostrom,
aby z miłością nieustannie wpatrywały się w Nią i naśladowały jako Patronkę
Zgromadzenia
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
Kto
w pokorze autentycznie spotkał Boga, nie potrafi Go zmieścić w naparstku
własnego serca.
Maryja, kiedy odszedł od Niej
Anioł, nie zważając na trudy, pospiesznie udaje się w góry do Elżbiety, by
służyć. Już sam dźwięk Jej głosu, pozwolił rozpoznać w Niej „błogosławioną
Matkę Pana”.
Podobnie Pan z Grabonoga, po
godzinach spędzonych na kolanach przed świętogórską Pietą „musiał” iść między
opłotki, by dzielić się Bogiem. Nie potrzebował wielu słów. Wystarczyła bułka
podana zgłodniałemu dziecku, zapewnienie opieki, szczery uśmiech, czy ziółka
niesione choremu, nawet wtedy, gdy z powodu własnej słabości, w drodze do
wieśniaczej chaty, musiał wielokrotnie spoczywać.
III. Narodzenie Pana Jezusa
Przychodzący
Bóg, który znalazł miejsce w kochającym sercu i łonie Niepokalanej, potrzebuje
jeszcze odrobinę miejsca w ludzkim mieszkaniu. Wrażliwe serce bł. Edmunda
boleśnie odczuwało dramat odrzucenia Dziecięcia Jezus przez ludzi. I nie
wystarczyło mu jego własne serce, by przygarniać Je z miłością. Nakazywał, by
małym dzieciom siostry przybliżały tę tajemnicę, pobudzając je do miłości
Dzieciątka Jezus. A gdy biedna matka w wigilię przyprowadziła do
sierocińca swoje dzieci, przyjął je z największą radością przez wzgląd na
Świętą Rodzinę, szukającą w tym dniu schronienia w Betlejem.
IV. Ofiarowanie Pana
Jezusa w Świątyni
„Oto
Ten, przeznaczony jest (…) na znak, któremu sprzeciwiać się będą – rzekł
Symeon, zapowiadając Maryi miecz boleści – aby na jaw wyszły zamysły serc
wielu.”
Ofiarując Panu Bogu całego
siebie, bł. Edmund wiernie podążał za Niepokalaną w tajemnicach boleści Jej
serca. I jego dobre serce przenikał miecz boleści, gdy widział głodne,
osierocone dzieci, czy dorosłych złożonych niemocą, starością lub rozpaczą.
Wszystkim chciał pomóc. I pomagał jak potrafił najlepiej. A mimo to, miecz
posądzeń ranił jego duszę. Jednak chyba najbardziej cierpiał wtedy, gdy nie
mógł „choćby jednej Mszy św. siostrzyczkom odprawić”.
V. Odnalezienie Pana
Jezusa w Świątyni
„Oto
ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Cię! (…) Czyż nie wiedzieliście, że
powinienem być w tym, co należy do Ojca?!” (por. Łk 2,48-49)
Radość odnalezienia Boga zna
tylko ten, kto doznał bólu serca z powodu Jego utraty. Chociaż Ojciec Edmund
zawsze miał Boga w sercu, przeżywał ból z tego powodu, że wiele dzieci nie może
Go poznać, że wiele ludzi odchodzi z tego świata bez sakramentów świętych. Całe
jego życie to nieustanna służba i walka o to, by od najmłodszych lat „sprawy
Ojca Niebieskiego” były w życiu ludzkim na pierwszym miejscu.
s. M. Janina Polak
***
I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego
Na duszę
prostą, pokorną, otwartą i szczerą jak niewinne dziecko, spojrzał Bóg z
miłością.
Czy uczynisz to dla Mnie
Edmundzie? Wielkoduszne „fiat” Edmunda Bojanowskiego powtarzane każdego dnia,
to jak pachnące kadzidło wznoszące się na cześć, chwałę i uwielbienie Boga.
Dziękujemy za dzieło, które Duch Święty rozpoczął i dokończył przy pomocy Ojca
Edmunda. Dzieło wciąż żywotne, bo zapalają się nowe powołania, przekazując Bożą
iskrę dla przyszłości. Pochód Służebniczek wciąż trwa. Teraz idziemy właśnie
my, by mówić Bogu wspaniałomyślne „fiat”, tak jak pouczył nas swoim przykładem
Ojciec Edmund.
„Tak” dla Boga zawsze. Wyjątków
brak!
A więc „tak”, nigdy „nie”!
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
Z Jezusem zamkniętym w tabernakulum
swojego serca, niestrudzenie czynić dobro bliźniemu, aż do wyżyn heroicznych czynów
miłosierdzia.
Byłem głodny,
spragniony, Byłem przybyszem, Byłem nagi, chory, Byłem w więzieniu...
Tak, napisać list
pełen troski do kapelana więziennego w sprawie więźniarki Marianny T.
„Wszystko, co
uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili”. Tylko
miłość! Wystarczy kochać!
III. Narodzenie Pana Jezusa
„I narodziłeś się Jezu w stajni,
w ubóstwie i chłodzie”.
Odszukać tego samego Jezusa
ukrywającego się w bliźnim osamotnionym w swej nędzy, cierpieniu i odrzuceniu.
Z całego serca oddać się nieszczęśliwym, samotnym i pogardzanym.
To Boże Narodzenie w
codzienności, każdego dnia w tygodniu. To Gwiazda Betlejemska w południe! Jeśli
kochasz, zrozumiesz.
IV. Ofiarowanie Pana
Jezusa w Świątyni
Z miłości do
samego Jezusa wydać i ofiarować całego siebie w ręce Boga poprzez służbę
człowiekowi, bliźniemu obok. A o sobie zapomnieć, nic nie mieć dla
siebie, ogołocić się ze wszystkiego, tylko serce dla innych w dłoni pozostawić.
Spójrz! Panicz staje się sługą
chłopów. Służy najmniejszym z najmniejszych.
To królowanie Miłości! To triumf
pokory! To radość jedności!
V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni
Poszukiwać
miłości życia i znaleźć ukrytą w tabernakulum, cichą, pachnącą chlebem i
czekającą. Zauroczony pięknem, przemieniony w Miłość, już zawsze pochylać się
będzie Bogu w spotkanym bliźnim. Swoimi rękami pielęgnować będzie Chrystusa
dopełniającego cierpień w morzu ludzkiej niedoli.
Mało powiedzieć „Serdecznie Dobry
Człowiek”, bo to przecież Alter Christus. Czyż można rzec coś więcej?
s. M. Agnieszka Sobiło
***
TAJEMNICE
ŚWIATŁA
I. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie
Zanurzyć się w
ludzkiej biedzie, nędzy, samotności, jak Jezus w Jordanie. Wejść w chaty,
barłogi, bóle sieroce i rany choroby. Podnosić z rozpadlin moralnych dorosłych
i bezbronne dziecko. Uchronić przed zimnem, nakarmić głodnego, zabezpieczyć
duszę bliźniego przed piekłem.
A o sobie zapomnieć, cały dla
innych, wszystek dla Boga.
Oto Edmund, Edmund Bojanowski.
II. Cud w Kanie Galilejskiej
Wyrosnąć cudem
pachnących lilii wodnych na grzęzawiskach błotnych, jak Służebniczki Boga-Rodzicy-Dziewicy.
Zasiane dłońmi Edmunda, uprawiane
modlitwą, przykładem i ofiarą życia. Wypielęgnowane ojcowską dłonią,
błogosławione sercem Edmunda jak matki.
Wciąż kwitnące jednego gatunku,
lecz w czterech odmianach. Choć wszędzie je spotkasz, nie są pospolite.
III. Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia
Królestwo Boże
przybliżyło się z sercem Edmunda, a jakie proste w działaniu: dobre słowo,
pociecha, bliskość, czyn miłosierny, modlitwa, serdeczne współczucie. Zawsze
bezinteresowność intencji, wrażliwość serca, i wyrozumiałość. Szczerość w grzecznej
formie, odwaga i zdecydowanie. A jaka przy tym prostota!
To miłować jak Edmund, nie czekać
zapłaty.
IV. Przemienienie na Górze Tabor
Przemienić
serce w świątynię Boga nad przepaścią śmierci. Przyjść z chlebem i lekarstwem
do ubogiego chorego. Stać się najlepszym, czułym ojcem dla dziecka sieroty. Być
jak lekarz i kapłan przy umierającym nędzarzu. To Góra Tabor! Tu pochylona
twarz Edmunda dla umierającego zmieniała się z twarzą Chrystusa. Edmund,
Chrystus, toż samo. To prawdziwa Góra Tabor! To przemiana życia, to nadzieja
jutra.
Przemieniać miłością na wyżynach
serca to dopiero potęga!
V. Ustanowienie Eucharystii
Ustanowić
Chleb Eucharystyczny centrum życia – nawiedzać, przyjmować, czcić, wielbić i
miłować.
Pragnąć kapłanem być, choćby ad
Solam Missam, choć odprawić Mszę św. de Beata. „Bóg wszystko widzi”, Bóg widzi
inaczej... Pozostać świeckim, lecz o duszy na wskroś kapłańskiej. Na szept
modlitwy Edmunda, Chrystus staje przy łożu jak w ołtarza Chlebie. Poprawi
poduszkę i zaprosi na ucztę niebieską, gdzie sam usługiwać będzie, bo taki ma
zwyczaj w niebie.
Edmundzie, nie bądź taki
zaskoczony...
s. M. Agnieszka Sobiło
TAJEMNICE BOLESNE
I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu
„Zbudowała
mnie także Twoja wyrozumiałość, (...) słusznie wybaczasz jej tę wrażliwość, bo
to zapewno nic ze złego serca u niej, tylko z nadwątlonego zdrowia pochodzi.”
/list do s. Leony Jankiewicz,
27.01.1866 r./
II. Biczowanie Pana Jezusa
„…Twoje trudne położenie z całego serca podzielam i wyrozumiewam. Wszelako mam w miłosierdziu Bożem i Twojej wytrwałości błogą nadzieję, że po twardych próbach, doświadczenia raczy Wam Pan Bóg zesłać tem większe potem pociechy i że przed progami Waszemi znowu słoneczko zaświeci.”
/z listu do s. Leony Jankiewicz, 4. 04. 1867 r./
III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa
„Miłosierdzie
Boskie we wszystkim co nas tylko dotyka na ziemi, miłosierdzie Boskie we
wszystkich darach i stratach, miłosierdzie Jego gdy nam użycza dóbr doczesnych,
miłosierdzie gdy nam onych odmawia, miłosierdzie gdy nam łzy wyciska lub one
nam ociera.”
/Epopeja Miłosierdzia Bożego/
IV. Droga Krzyżowa
Pana Jezusa
„...żeby
Ci Najświętsza Panna, dobrotliwa Pani nasza, uprosiła wszelkie łaski i dary
Ducha Przenajświętszego ku wytrwałemu przewodniczeniu siostrzyczkom Twoim na
ciężkiej drodze dźwigania krzyża za Zbawicielem, bo jeśli staniesz się
towarzyszką cierpienia Jego, chwały także towarzystwa dostąpisz. (...) polecam
Cię, moja siostro Leono, oraz wszystkie siostrzyczki, opiece Bożej i Najświętszej
Panny, Pani naszej….”
/ z listu do s. Leony Jankiewicz,
4. 04. 1867./
V. Śmierć Pana
Jezusa na Krzyżu
„Zasłoń
moje grzechy zasługami Syna Twojego i Twymi, a nie pamiętaj win i występków
młodości mojej.(...) O Pani moja, o najdobrotliwsza, o najłaskawsza
Maryjo! Oto ja sługa Twój do drzwi Twoich kołaczę, otwórz i przyjmij za pokłon
pokorne pozdrowienie anielskie. Zdrowaś Maryja.”
/ Akty modlitwy /
s. M. Bożena Gola
***
I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu
Cierpiący
ludzie, obraz Pana Jezusa Miłosiernego. Ks. Pawłowski, który czując się od
niejakiego czasu mocno cierpiącym ofiarował sobie na intencję odzyskania
zdrowia odprawić Mszę Św. przed tutejszym obrazem Pana Jezusa Miłosiernego, do
którego szczególną ufność przywiązuje. /Czwartek, 21.IV.1853/
Jezus ukazując
pełnię swego człowieczeństwa podczas modlitwy w Ogrójcu uczy nas jak bardzo
mamy zaufać. Łatwo bowiem ufać, gdy wszystko układa się po naszej myśli i
zdrowie dopisuje. Prawdziwie ufność naszą
zobaczyć można, gdy choroba lub
inne nieszczęście naszego serca boleśnie dotyka.
Módlmy się za
tych, którzy cierpią w jakikolwiek sposób, aby odnaleźli w sobie siłę do
zawierzenia i ufności w to, że Bóg dopuszczając na nich trudne doświadczenie,
ma na celu jeszcze większe dobro z tego wypłynąć mające.
II. Biczowanie Pana Jezusa
Przywiózł mi
dziś chorą pan Jordan K. z Wojnowic spod Osiecznej. Cierpiąca - jak doktor
twierdzi - na raka. Troskliwość p. Jordana o tę nieszczęśliwą kobietę wielce
mnie ku niemu ujęła /.../ Przed samym odjazdem pragnął ją jeszcze raz w sali
chorych pożegnać, pocieszał ją i za rękę uścisnął. Jest to kobieta niemłoda,
schorzała i bardzo nędzna. Szczególny w nim widziałem udział dla wszystkich
naszych chorych. /Piątek, 29 IV 1853/
Jezus pozwala
się biczować, bo kocha człowieka. Nie skarży się, gdy człowiek ból mu zadaje,
lecz trwa. Jak inna jest reakcja człowieka, kiedy dotyka go biczowanie w
postaci śmiertelnej choroby lub innego nieszczęścia.
Módlmy się za
tych, którzy dowiedzieli się o ciężkiej chorobie, aby bunt i ból nie
przysłoniły im Boga i Jego kojącej miłości; aby potrafili mimo wszystko wytrwać
w wierze.
III. Cierniem
ukoronowanie Pana Jezusa
Przypomniałem
zapisać wczoraj bójkę między żandarmami i ludem przed kościołem z powodu, iż
pierwsi, podobno pijani, poniewierać zaczęli ubogich za których się lud ujął i
nie tylko kułakami uczęstował podobno żandarmów, ale ich spędził z góry do
karczmy klasztornej tam jeszcze wybijając okna szturmował do nich. /Poniedziałek
16 V 1853/
Jezus daje
sobie koronę z ciernia włożyć na głowę. Cierpi, lecz nikt nie staje po Jego
stronie, nawet Matka może tylko stać z daleka. Jego miłość jednak nie
zostawia nas samych, kiedy życie cierniem się układa. On chce pomóc, jeśli
tylko człowiek Mu na to pozwoli.
Módlmy się za
tych, których całe życie jest wielkim cierpieniem, aby pozwolili Bogu być przy
sobie i zawierzyli Mu swój los.
IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa
Wielkie owo dzieło, które nasz
naród w tym dniu dokonał w jakże dziwnej zdaje się łączyć harmonii z dzisiejszą
pamiątką kościelną znalezienia Krzyża Świętego /…/ A dalsze nasze dzieje poupadkowe
i tylokrotne wychodźstwa i
rozproszenie nasze po całym świecie jest jakoby wysłannictwem, misją, krwią
odkupowanego odrodzenia ludów. /Wtorek 3 V 1853/
Na drodze
krzyżowej Pan Jezus zawsze człowieka wyprzedza.
Módlmy się za tych, którzy
poświęcają swoje życie za wolność i zdrowie innych, aby pamiętali, że Jezus
już tam przed nimi był i tam właśnie na nich ze swoją miłością czeka.
V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
Poszedłem do
kościoła na prymarię, stamtąd do Instytutu, gdzie na pogrzeb Dobkowej zostałem.
Miał tam Mszę św. żałobną ks. Hübner i drugą ks. Mentel /…/ Około ciała
wystawionego w sieni i otoczonego światłem pełno już było zgromadzonego ludu.
Pochodowi pogrzebowemu towarzyszyliśmy z sierotami, dziećmi z Ochrony i trzema
siostrami na cmentarz. U fary odbyło się potem wielkie nabożeństwo żałobne. /Środa
27 IV 1853/
Jezus umiera,
lecz ta śmierć daje pewność życia. Śmierć człowieka również daje nadzieję życia
wiecznego wraz z Jezusem.
Módlmy się za konających, dusze w
czyśćcu cierpiące, aby jak najszybciej mogli osiągnąć życie wieczne z Jezusem.
s. M. Jolanta Jasińska
I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu
Im większa tajemnica, tym
bardziej skrywana. Choć „Dziennik” pisze dla siebie, nigdy nie odkryje bogactw
swego wnętrza. U Boga zaś w pamiętniku wszystko zapisane – każda myśl, westchnienie,
modlitwy dziękczynne, błagalne i codzienne „Wola Twoja Panie”.
A sakramenty to dopiero rzecz
święta!
O czym rozmawiał z Bogiem? Nie
trudź się, nie odgadniesz. To tajemnice rozmów miłości, sekrety nigdy nie
zdradzone. „Ja modlitwę kończę, którą nie wiem, kiedy zacząłem” – tylko tyle wypowie.
Jeżeli miłość prosi Miłość, to
Miłość nie może niczego odmówić. Edmund otrzymał stokroć więcej niż prosił.
II. Biczowanie Pana Jezusa
Cierpienie to
świątynia, gdzie Bóg osobiście spotyka się z człowiekiem w próbie wiary i
miłości. Głębia i rozmiar doświadczeń Edmunda jest świętą tajemnicą, wobec
której trzeba zamilknąć. Przeciwności i wszelkie trudności, jak ogień wypróbowały
szlachectwo duchowe Edmunda Bojanowskiego. Cierpliwość i męstwo w cierpieniu
stały się fundamentem trwałej budowli duchowej Służebniczek oraz mocą dla
każdej duchowej córki Ojca Edmunda aż po dzień dzisiejszy. Pokłady zasług wciąż
nie wyczerpane procentują w tobie i we mnie.
A przecież nie mogło zabraknąć
cierpienia w tak potężnym dziele Bożym. Nie mogło też zabraknąć zwycięstwa. To
znaki Bożego dotyku i Jego niepojętej Miłości. Trzeba też więc w tym miejscu
wypowiedzieć prawdę i podkreślić: prawdziwa miłość ma także swoje męczeństwo.
Któż to zgłębić może?
III. Cierniem
ukoronowanie Pana Jezusa
Czystość,
niewinność, bezinteresowność i szczerość intencji serca Edmunda, przeszyte
obmową, kłamstwem i wyszydzeniem. Gorycz zdrady zaufanego przyjaciela.
Rozdzierające serce pragnienie jedności. Kolec podejrzliwości i niezrozumienia.
A „świecki” to brzmi jak najcięższy i największy zarzut.
Widzisz? Jezusa Serce można
dotknąć tylko przez ciernie.
Napisze Edmund: „Niebo pochmurne
i dżdżyste, wiatr zimny, który mnie owiewał, ciernie, które przy ścieżce
mijałem, wszystko to w dziwnej było harmonii z moim usposobieniem wewnętrznym”.
Bo przecież wie, że może
cierpieć, ale nie wolno mu nigdy ulegać. Prawda nie wchodzi w kompromisy.
Spójrz, jaki uczeń podobny do
Nauczyciela, jak dzielnie wstępuje w Jego Boskie ślady. To już nie sługa, ale
przyjaciel Boga. Wtajemniczony w wymagania Oblubieńca, doświadczony we wszystkim.
Wie, że obejmować Chrystusa, to obejmować Jego Krzyż.
IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa
Droga Edmunda przepiękna i jakże
wzniosła, bo na niej jaśnieje Krzyż Chrystusa zwycięski.
Kto komu pomaga? Edmund
Cyrenejczykiem, czy to Jezus dźwiga krzyż Edmunda?
Edmund słaby od młodości,
„ustawicznie chory”, staje się wybornym, doskonałym narzędziem w ręku Mistrza.
Tu Chrystus sam działa w słabości Edmunda. Objawia swą moc i potęgę rękami
Edmunda. Kocha miłością serca Edmunda.
A kto pierwszy zawołał? Czy to
Edmund wyciągnął rękę ku niebu i Bóg pochwycił? Nie. To Bóg pierwszy zapłakał w
człowieku i Edmund posłyszał. „Byłem w tych wszystkich, których ukochałeś,
Edmundzie. Powiedz, czy nie jesteś szczęśliwy, kiedy należysz do Mnie?”
V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
Rozpostarty na krzyżu choroby,
osamotniony, ogołocony nawet z własnego domu, na cudzym łożu, śmiercią
swoją oddaje Bogu największą chwałę. Jakiż on podobny do Jezusa na krzyżu...
Umierające usta testamentalnie wypowiedzą rzecz najważniejszą dla swoich córek
duchowych: „Prostotę zalecam” i jeszcze jedno „Siostry moje kochajcie się i
kochajcie się”.
Dogasa świeca Edmunda. Płomień
zgasł. Umarł wierny sługa i apostoł świata. „Zasnął w Panu jeden z
najpobożniejszych, najpokorniejszych i najzasłużniejszych katolików
Wielkopolski” – tak napisze Tygodnik Katolicki.
Przepiękne życie naszego Ojca
Założyciela i jakże budujące. Dziękujemy Ci, Kochany Ojcze Edmundzie, za
wszystko czym jesteś. Ty wciąż jesteś.
s. M. Agnieszka Sobiło
***
I. Łzy Miłości
Po
wotywie siostra Wincentyna będąca w kościele, przysłała do mojej ławki jedną z
uczennic z wiadomością, że droga nasza Józinka coraz niebezpieczniejsza i jeśli
chcę ją przy życiu zastać, abym bez zwłoki do Instytutu pospieszył. (…) Poszedłem
więc co prędzej na kawę i wypiwszy, byle tylko nieco się zasilić, pobiegłem do
księdza Bielawskiego, który właśnie ze Mszą św. miał wychodzić i poprosiłem go
o odprawienie takowej przed ołtarzem Najświętszej Panny Bolesnej na intencję
Józi. (…) Przez całą Mszę św. klęczałem u ołtarza i gorącemi zalewałem się łzami,
tak że musiałem rękoma twarz ciągle zasłaniać. (Czwartek, 26 maja)
Błogosławiony Edmundzie, uproś mi
u Boga najmiłosierniejszego łaskę, wytrwałości w doświadczeniach i zupełnego
zgadzania się z Jego świętą wolą.
II. Rozdarte Serce
Od
4tej siedziałem ciągle przy jej łóżeczku i z rozdzierającem się sercem
patrzałem na nieprzytomne drgania i najokropniejsze cierpienia drogiej Józinki.
Zdawało mi się niekiedy, że gdy zbliżyłem się do jej twarzyczki, całowałem w
główkę, w czółko i policzki, kiedy mi z ócz łzy wypływały i rączki jej
ściskałem – ona właśnie w tej chwili głęboko zawsze westchnęła i w oczkach jej
łzy się zakręciły. (Czwartek , 26 maja)
Błogosławiony Edmundzie, uproś mi
u Boga najmiłosierniejsze łaskę głębokiej wiary w sens cierpienia na ziemi.
III. Zasilenie W Bogu
Po obiedzie
niezadługo poszedłem na nieszpory. Jakże Bóg miłosierny, że mię cios ten
spotkał w czasie właśnie Uroczystości Bożego Ciała, kiedy przez cały tydzień
oktawy mogę się modlić i nawiedzać dwa razy na dzień wystawiony
Najświętszy Sakrament i czerpać zasilenie w smutku, z podnioślejszym duchem
wobec ciągle widomej tajemnicy ołtarza. (Piątek , 27 maja)
Błogosławiony Edmundzie, uproś mi
u Boga najmiłosierniejszego łaskę bezgranicznego umiłowania Jego samego, obecnego
w Najświętszym Sakramencie.
IV. Droga Cierpienia
Poranek był
śliczny, wonny i świeży po deszczyku wczorajszym. Przeszedłszy przez ławę na
Kani, spojrzałem na okna tego pokoju, w którym Józinka leżała. Zobaczyłem, o
jakże napiszę, jakże wypowiem to przerażające wrażenie – zobaczyłem z daleka
okno otwarte i białą firankę wiewającą w oknie, jakby wiewała ku mnie, że już
na próżno idę zobaczyć żyjącą Józię! Szedłem, ale im bliżej domu, tem mniej
czułem ziemi pod stopami, serce mi w piersiach drżało, mrowie zimne po całym
ciele przebiegało... (Piątek, 27 maja)
Błogosławiony Edmundzie, uproś mi
u Boga najmiłosierniejszego łaskę odważnego podejmowania codziennego krzyża.
V. Trudna Prawda
Z całego
pokoju złowrogi zapach moszusu ogarnął mnie dokoła i szedłem ze siostrą
Wiktorią, która mię do biblioteki prowadziła, gdzie w temże samem łóżeczku, pod
tą samą kołderką, na tych samych poduszeczkach ubogich, kratkowanych, leżała
Józinka, cicha, blada, z na pół otwartemi oczkami! Patrzałem, milczałem (…).
Modliłem się gorąco, ale nie słowami, nie myślą, tylko wyprężonym uczuciem
całego serca i duszy (…). Józinki przy mnie nie było… (Piątek, 27 maja)
Błogosławiony Edmundzie, uproś mi
u Boga najmiłosierniejszego łaskę autentycznej tęsknoty za Nim samym.
s. M. Katarzyna Wąs
***
Błogosławiony Edmundzie
Nasz duchowy przewodniku
Usiądź z nami w kościelnym (kaplicznym) klęczniku
Twoje słowa w rozważania różańcowe wplatamy
I Jezusa oraz Maryję wychwalamy.
Pochyl się, o Boże, nad modłami naszymi –
I słowami nieudolnymi
Racz przyjąć nasze serca za tobą stęsknione -
Prośbami napełnione.
Rozważając tajemnice bolesne różańca świętego
Wybacz mi Edmundzie pytanie człowieka młodego
Jak to zrobiłeś, że życie swe w nieustanną
Modlitwę zamieniłeś?
Że duszę tak Bogiem przebóstwiłeś –
Iż życia ciosy cię nie załamały,
A wręcz przeciwnie – do nieba w zasługi ubogacały.
Racz odpowiedzieć na te i inne nie sformułowane pytania
I pomóż po Bożemu realizować życiowe zadania
Racz przyjąć i zanieś przed tron boski
Nasze przedsięwzięcia , troski.
I chwałę mu oddając
Stopniowo się przemieniając
Jak tego nas swym życiem nauczyłeś
Bo świętym człowiekiem byłeś.
Wstęp:
Maryjo, Matko Różańcowa, przez
Twe błogosławione ręce i serce racz przytulić i przyjąć naszą zagubioną
młodzież pogrążoną w nałogach: narkomani, pijaństwa, rozwiązłości, zagubioną
moralnie, bez pracy i nadziei na lepszą przyszłość, odchodzącą od wiary
katolickiej.
„Jeżelić z błotnistych kałów i
dzikich zarośli nadwodnych wyrastają tak śnieżnej i czystej białości kwiaty, czemużby
i pośród zaniedbanych, a nawet w zepsucie zagrzęzłych (miast) i wiosek naszych
nie miały bezpiecznie wykwitać czyste dusze...” (Dz. 8.06.1857)
I. Modlitwa Pana Jezusa w
Ogrójcu
JEZUS – „ rzekł do nich: Módlcie
się, abyście nie ulegli pokusie. A sam oddalił się (...) upadł na kolana i
modlił się tymi słowami: „ Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich.
Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. (Łk 22, 40–43 )
Bł. E. BOJANOWSKI – „stoi przede
mną na stoliku krzyż, stoi i biała figura Najświętszej Panny – do nich się
ucieknę i w modlitwie będę szukał pociechy”. [ Dz. 13.V.1853 r. ]
„Poszedłem zanieść Bogu w ofierze
moje rozbolałe serce. Modliłem się gorąco, ale nie słowami nie myślą, tylko
wyprężonem uczuciem całego serca i duszy. Prosiłem Boga najmiłosierniejszego,
aby mi dał łaskę wytrwałości i zupełnego zgadzania się z Jego wolą świętą. Na
tę intencję przyjąłem dziś podczas Mszy i komunię św. piątkową...” [ Dz. 27.V.
1853 r. ]
II. Biczowanie Pana Jezusa
PIŁAT – „ Nie znalazłem w Nim
żadnej winy w sprawach, o które Go oskarżacie. (...) oto nie popełnił On nic
godnego śmierci. Każę Go więc wychłostać i uwolnię ”. ( Łk 23, 14 – 17 )
Bł. E. BOJANOWSKI – „ Jakże Bóg
miłosierny, że mię cios ten spotkał w czasie właśnie uroczystości Bożego Ciała,
kiedy przez cały tydzień oktawy mogę się modlić i nawiedzać dwa razy na dzień
wystawiony Przenajświętszy Sakrament i czerpać zasilenie w smutku, z
podnioślejszym duchem wobec widomej tajemnicy ołtarza”. [Dz. 27. V. 1853 r. ]
III. Cierniem
ukoronowanie Pana Jezusa
ŻOŁNIERZE – „ uplótłszy koronę z
cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. (...) Piłat
rzekł do nich: OTO CZŁOWIEK” ( J 19, 1-3; 5-6 )
Bł. E. BOJANOWSKI – „ Jestem
dziwnie znękany i zmartwiony głęboko dzisiejszym doświadczeniem złej woli
ludzkiej”. [ Dz. 24. I. 1856 r. ]
„ Szczególniej symbol ciernia od
niejakiego czasu tkwi mi w myśli (...) Owóż, jak nasze myśli i uczucia wyrażamy
przez symbole, tak znów zewnętrzne te znaki wywołują przywiązanie do nich myśli
i uczucia”. [ Dz. 13. V. 1853 r. ]
IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa
„Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali
niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na Niego krzyż, aby
go niósł za Jezusem” ( Łk 23, 26 – 27 ).
PAN BÓG – „ chciał tylko ofiary
serca od niego, aby mu w nagrodę przysłać krzyż, najcięższy z wszystkich jego
życia. Ach, pod tym krzyżem widziałem, jako z omdlenia upadała dusza i jako
duch silny, pasując się niejako z wolą Boską, zrywał się, by przełamać
przeszkody” ( ks. A. Brzeziński, z mowy pogrzebowej)
V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
JEZUS – „ rzekł: Córki
Jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną: płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi
dziećmi! (...) Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?
(...) Gdy przyszli na miejsce, zwane
czaszką , ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców”. ( Łk 23, 28 – 29. 31 – 32
).
Bł. E. BOJANOWSKI – „ Ogrom
poniesionej klęski, (...) głęboko mnie zasmucają, ale śród posępnych myśli
błyska mi promyk otuchy, że w tem nawiedzeniu może Opatrzność miała nie odgadnione
dziś widoki ku przyszłej korzyści” [ Dz. 21. VIII. 1854 r. ]
„Prosiłem Boga
Najmiłosierniejszego, aby mi dał łaskę wytrwałości i zupełnego zgadzania się z
Jego wolą świętą”. [ Dz. 27. V. 1853 r. ]
Zakończenie:
JEZUS – „ rzekł do Matki:
Niewiasto, oto syn Twój . Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej
godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 26 – 28 )
Bł. E. BOJANOWSKI – „ ślicznie mi
dzień dzisiejszy przeszedł; (...) byłem dzień cały w kościele. Przy świecy
zacząłem nabożeństwo, przy świecy skończyłem” [ Dz. 8 XII 1854 r. ]
„ Dzisiejszy dzień cały do
najmilszych w mojem teraźniejszem życiu zapisać winienem, bo przepędziłem go w
nabożeństwie z Bogiem i w towarzystwie z ludźmi wedle Boga”
[ Dz. 6 VIII 1854 r. ]
s. M. Grażyna Zięba
TAJEMNICE CHWALEBNE
Różaniec dla dzieci
przedszkolnych
I. Zmartwychwstanie Pana Jezusa
Edmund Bojanowski, gdy był chłopcem małym
ciężko zachorował i płakał za nim dom cały.
Ale jego mama Maryję kochała i wierzyła mocno,
że i tym razem objawi się Jej chwała.
Szybko, ile sił na Świętą Górę biegnie
i gorąco prosi Maryję w potrzebie.
A gdy wraca do domu pełna zatroskania
widzi, że jej synek żyje i jest owocem
Jezusowego Zmartwychwstania.
Prosimy Cię dzisiaj, nasz Ojcze Edmundzie,
byś nas uczył miłości do Maryi i Boga,
by poprzez wiarę, nadzieję i miłość
do Zmartwychwstania wiodła nasza droga.
ŚPIEW: „Każdego Bóg”
II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa
Ojciec Edmund na ziemi bardzo kochał Boga,
żył blisko Niego i taka była cała jego droga.
Uczył tego dzieci, niósł tę miłość chorym
i był zawsze do niesienia pomocy gotowy.
Nigdy nie zmarnował i nie wyrwał ziarenka dobra,
które Bóg w nim zasadził, lecz dobrze
pielęgnował,
by wyrosło na wielkie drzewo, pełne owoców
wspaniałych
aby mógł kiedyś dostąpić Bożej chwały.
Chciał nawet zostać kapłanem,
ale miał słabe zdrowie,
więc służył Bogu mając przy sobie
chorych i dzieci ubogie.
I został błogosławionym na wyżynach nieba,
tam się wstawia za nami we wszystkich
potrzebach,
przytula do siebie mocno i z wielką czułością,
bo nas umiłował ogromną miłością.
Prosimy Cię bardzo nasz Ojcze Edmundzie,
abyś nas prowadził po tych ziemskich drogach,
byśmy się z Bogiem Ojcem, Jezusem i Tobą
spotkali razem w niebieskich progach.
ŚPIEW: „Stań dzisiaj pośród nas”
III. Zesłanie
Ducha Świętego
Ojciec Edmund miał serce otwarte na Boga,
bo mieszkał w nim Duch Święty i Jego święte
słowa.
Kiedy w swoich ochronkach przychodził do dzieci
zawsze im mówił o Jezusie, by ich serca
rozświecić
Jezusowym blaskiem i słońca promieniami,
aby zawsze w miłości Jego wzrastały.
Układał dla nich wierszyki
oraz różne piosnki,
by nimi Boga chwaliły od lata do wiosny.
Był jak ta jasna świeca,
która sama się spala,
a innym przyświeca.
Prosimy Cię serdecznie nasz Ojcze Edmundzie
aby Twój przykład modlitwy na ziemi,
promieniował blaskiem na nasze małe serca,
by w nich miłości Bożej zajaśniała iskierka.
ŚPIEW: „Każda dobra dusza”
IV. Wniebowzięcie
Najświętszej Maryi Panny
Edmund Bojanowski urodził się w Grabonogu
w małej wiosce na ziemi Wielkopolskiej.
Tam wzrastał i dojrzewał u stóp Maryi w
Gostyniu,
która jako „Róża Duchowna” nie zapomniała o
swoim synu.
On także Ją darzył swoją czcią ogromną,
nazywał Ją zawsze „Panią swoją”,
a o Matce Boskiej Bolesnej mówił zawsze z rana,
ze jest przez niego szczególnie ukochana.
Codziennie odmawiał „Magnifikat”,
modlitwę Maryi z tajemnicy nawiedzenia.
Dziękował nią za otrzymane łaski,
które były jego udziałem w ciągu całego dnia.
Prosimy Cię bardzo nasz Ojcze Edmundzie,
pomóż nam otworzyć szeroko nasze serca,
byśmy przez gorące umiłowanie Maryi
razem z Nią zostali kiedyś wzięci do nieba.
ŚPIEW: „Kto, by wszystko dał dla dzieci”
(ostatnia zwrotka)
V. Ukoronowanie
Najświętszej Maryi Panny
Edmund Bojanowski nigdy nie zapomniał o Maryi,
zawsze miał w pamięci, co zrobiła dla niego w
ciężkiej chwili,
a jego mama pełna wdzięczności,
ofiarowała Jej w darze „Oko Opatrzności”.
Maryja ukoronowana tym wspaniałym darem,
jeszcze bardziej Edmunda łaskami obsypuje,
bo go tu na ziemi bardzo potrzebuje.
Edmund został na opiekuna dzieci szczególnie
wybrany,
więc codziennie do kościoła pośpiesza raniutko,
a Jezus i Maryja przemawiają do niego cichutko.
Dodają mu mocy, napełniają łaską,
aby swoje dzieło mógł prowadzić łatwo.
Edmund serdecznym różańcem za wszystko dziękuje,
bo Maryję, swą Matkę naprawdę miłuje.
Prosimy Cię bardzo nasz Ojcze Edmundzie,
byśmy Maryi codziennie do nieba słali nasze
róże,
połączone w 200 Zdrowaś, rozpędzające wszelkie
burze.
ŚPIEW: „Kto by wszystko dał dla dzieci” (zwrotka
I)
s. M. Beata Witkowska
***
Wstęp
Błogosławiony Ojcze Edmundzie, człowieku
modlitwy i głębokiej miłości ku Maryi- Królowej Różańca, prosimy Cię, by twój
przykład pomagał nam z każdym dniem na nowo odkrywać, że różaniec, to nie tylko
tajemnice z życia Pana Jezusa i Matki Najświętszej, ale to także tajemnice, które
przeplatają się i w naszym życiu. Błogosławiony Ojcze Edmundzie, w swoim
powołaniu człowieka świeckiego również przeżywałeś wszystkie tajemnice życia. Były
w nim chwile radosne, świetlane, chwalebne, ale i nie brakło bolesnych. Uczyłeś
swoje ochroniarki, jak mają rozpowszechniać kult Maryi wśród ludności
wiejskiej, by każdy człowiek u stóp Matki Różańcowej znajdował umocnienie i
pocieszenie.
I. Zmartwychwstanie Pana Jezusa
Wpatrując się w Oblicze
Zmartwychwstałego Pana, oczami pełnymi nadziei, zachwyconymi pięknem budzącej
się wiosny oraz z płynącym z serca okrzykiem "Rabbuni", pragniemy
za twoim przykładem, bł. Ojcze Edmundzie, kontemplować Chrystusa. Ucz nas bez
ociągania spieszyć do kościoła w niedzielny poranek Zmartwychwstania i
podziwiać, jak ty podziwiałeś, piękno tego dnia: „Wczoraj w nocy przy księżycu
poszedłem do kościoła na rezurekcję. Noc pogodna.(...) Procesja zaczęła się o
samej północy, była prześliczna"(Dz. 16.04.1854)
Bł. Ojcze Edmundzie, ucz nas
poświęcania czasu dla Boga, byśmy nie zniechęcały się zmęczeniem, bo przezwyciężając
słabość ciała, otrzymujemy moc Ducha.
II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa
Apostołowie wraz z Jezusem udali
się na górę Oliwną, otrzymując od Niego nakaz: „Idźcie na cały świat i głoście
Ewangelię wszelkiemu stworzeniu" (Mk16,15). Bł. Ojcze Edmundzie, Ty również
w pokoiku na górze, na plebani w Górce Duchownej, otoczony służebniczkami na
czele z matką Elżbietą Szkudłapską, zostawiłeś nam słowa: „Co zawsze polecałem,
dziś powtarzam, przede wszystkim prostotę zalecam..."
Bł. Ojcze Edmundzie, ucz nas
każdego dnia zachowywać twój testament, prosimy cię o głębokie zrozumienie, że
błogosławieństwo Boże będzie spływało na nas, gdy będziemy szczere, otwarte,
przejrzyste, pełne dziecięcej ufności, z otwartym "sercem na dłoni".
III. Zesłanie Ducha Świętego
Pan Jezus w dniu Pięćdziesiątnicy
zsyła Ducha Świętego na zgromadzonych w Wieczerniku apostołów. Bł. Ojciec
Edmund uczy nas, byśmy wzywały Go w każdej potrzebie. W liście do s. Zofii
pisze: „Niech ci Duch Święty ogień zaśle, który apostołom posłał, abyś miłością
Bożą gorzała, a światłością dobrych uczynków wywdzięczała się Temu Duchowi, który
Cię oświecił i na drogę świętego powołania wprowadził" (15.05.1863)
Bł. Ojcze Edmundzie, ucz nas
otwartości na Ducha Świętego, bo podobnie jak Ty, nie wiemy dokąd nas poprowadzi.
IV. Wniebowzięcie
Najświętszej Maryi Panny
Maryja w tej tajemnicy uczy nas,
że wierni Bogu otrzymują nagrodę. Bł. Ojcze Edmundzie, ty też zostałeś
nagrodzony, w dzień wspomnienia Matki Bożej Śnieżnej przyjąłeś ostatnią Komunię
św.. Ucz nas dziecięcej miłości i nieustannej modlitwy, którą, jak sam mówisz, "nie
wiem, kiedy zacząłem". Ucz nas troski o wizerunki Maryi i zachwytu nad
pięknem Jej Oblicza.
V. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny
Maryja Królowa nieba i ziemi jest
w szczególny sposób naszą Królową.
Bł. Ojcze Edmundzie, piszesz do
s. Karoliny Student: "Dziś już niebieskie sukienki wasze i białe welony
pokazują, że nie światu, ale Niebieskiej Królowej służycie. Niechże więc i
serca i myśli i słowa i uczynki będą na niebieskich rzeczy obrócone"
(29.08.1867)
Bł. Ojcze Edmundzie, prosimy Cię,
wypraszaj nam łaskę, byśmy zawsze wiedziały, komu służymy i, że to co robimy,
robimy dla Boga.
s. M. Joanna Kiełbasa
I. Zmartwychwstanie
Pana Jezusa
Tysiące barw i odcieni ma miłość
Edmunda Bojanowskiego, a w każdej z nich mieni się pełen uroku i piękna
Chrystus Zmartwychwstały. Każdy Jego czyn miłością w miłość zamienia i znów
mamy nowy cud Zmartwychwstania. To tysiące tysięcy czynów dobra i piękna, to
tysiące tysięcy świąt Zmartwychwstania.
Widzisz? To cuda Miłości. Nawet
Opatrzność Boża wstaje wcześniej jak słońce, bo dzieło Edmunda ma na swoim
wyłącznym utrzymaniu.
II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa
Zbudować dom dzieciństwa i szkołę
życia dla niczyich dzieci. Zadbać o ogród, posadzić malwy i róże. Koniecznie
zbudować altankę, to taki luksus. Nakarmić, napoić, ukołysać miłością. Razem
się pobawić, zaśpiewać piosenkę, ucieszyć zabawką ołowianą, z kieszeni wyjąć
słodkie pierniki. Nauczyć dodawać i kochać Boga. Ach, łzą czystą zapłakać, gdy
umrze sierota. Tak to uczynić może tylko prawdziwy tata.
To schody do nieba! A czy to już
nie Wniebowstąpienie?
III. Zesłanie Ducha Świętego
W ciszy serca nasłuchiwać szeptów
Boga. Wprowadzić w czyn usłyszane Słowo. Nie sprzeciwić się w cierpieniu,
niezrozumieniu, także gdy zimny wiatr wieje prosto w chore płuca i zatyka
oddech. Uderzył ktoś słowem, boli bez miary. Mężnie kroczy do przodu, choć
serce płacze coraz częściej. Nie zawrócił z drogi!
Duch Święty wtedy króluje,
wypełnia swą mocą, aż wylewa się z serca Edmunda.
Duch Święty zwycięski – to
zesłanie i stałe przebywanie.
IV. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Przyjść, powiedzieć
Matce Świętogórskiej wszystko, poradzić się, co czynić dalej. Jednak zasłoni
bliźniego, skarżyć się nie będzie, by nie zwiększyć winy. Odejdzie pocieszony,
wzmocniony Jej ręką. Otrzymał drogowskaz w sercu, już widzi bardzo daleko.
U kresu zaś
drogi, przytulony do Serca Matki Bożej Pocieszenia w Górce Duchownej, zaśnie u
Jej boku. Ubrany w długi, biały czechół za rękę z Maryją pójdzie do Miasta
Bożego, pokłonić się Barankowi, by odtąd towarzyszyć Mu, dokądkolwiek pójdzie.
Wszystko w Twoje Imię, dla Ciebie
i z Tobą, Maryjo. Cóż bym, Najlepsza Matko i moja Królowo, uczynił bez Ciebie?
(Ale dlaczego Edmund chodzi po
niebieskich dziedzińcach w skarpetkach? Czyżby siostra Rozalia Krauze
zapomniała o butach?)
V. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny
Co uczynić, by zaświadczyć na zawsze,
że czyny miłosierdzia nie umierają, świecą jak gwiazdy na niebie, a w ręku Boga
to żywe klejnoty? Co uczynić? Na głowę dać koronę BŁOGOSŁAWIONY, choć święty od
zawsze.
Edmundzie, „Ty jeden jesteś za
dziesięć tysięcy”, Tyś już błogosławiony, a jutro święty.
s. M. Agnieszka Sobiło