Różaniec z bł. Edmundem Bojanowskim




TAJEMNICE RADOSNE


Różaniec dla dzieci w wieku szkolnym.

Rozważania tajemnic różańcowych prowadzone w dialogu - bł. Edmund Bojanowski (dziecko przebrane za bł. Edmunda ) i dzieci (pięcioro dzieci, każde do jednej tajemnicy).

Na rozpoczęcie nabożeństwa śpiew /do wyboru/:„Jak paciorki różańca”, „Mario, proszę spraw, aby życie mi nie było obojętne”, „Stań dzisiaj pośród nas”.

I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

BŁ. EDMUND: Maryjo, do Ciebie przyszedł Anioł Gabriel, by Cię pozdrowić od Boga, by Ci powiedzieć, że jesteś pełna łaski, że jesteś wybrana, że będziesz Matką Bożego Syna, że sam Bóg ma plany wobec Ciebie. Trudno Ci było to wszystko zrozumieć, ale pokornie odpowiadasz - tak, dobrze, niech mi się stanie, jak mówisz, niech się stanie według Twego słowa.

DZIECKO: Panie Edmundzie, Ty tak bardzo kochałeś Matkę Bożą i jak Ona zawsze we wszystkim szukałeś tego, co Dobry Bóg chciał od Ciebie. Proszę Cię, Miłośniku dzieci, pomóż mi w moim codziennym życiu, w szkole, na podwórku, w domu i wszędzie szukać tego, co dobre i czynić to, co podoba się Panu Bogu i Jego Matce.

Bł. Edmundzie, niestrudzony w poszukiwaniu i pełnieniu woli Bożej – módl się za nami.

Między tajemnicami, śpiew - refren piosenki: „Każda dobra dusza jest jako ta świeca”...

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

BŁ. EDMUND: Maryjo, idziesz do Elżbiety, swojej kuzynki, by jej pomóc. Przy waszym spotkaniu Elżbieta nazywa Cię błogosławioną. Wybucha radość i wdzięczność za wielkie rzeczy, które Ci Bóg uczynił. Wielbisz Go całym sercem i duszą.

DZIECKO: Panie Edmundzie, w Twoim życiu Bóg też uczynił wielkie rzeczy. Ty jak Maryja chodziłeś do innych, do chorych, do dzieci, by im pomagać, by nieść miłość i dobroć. Proszę Cię, Serdecznie Dobry Człowieku, bym i ja miał otwarte oczy i wrażliwe serce na potrzeby innych oraz siłę, chęci i odwagę, by im pomóc.

Bł. Edmundzie, jednoczący wielu wokół dobra, módl się za nami.

III. Narodzenie Pana Jezusa

BŁ. EDMUND: Maryjo, nie było dla Ciebie i Waszej rodziny miejsca w domach ludzi i w ich sercach. Urodziłaś Jezusa – Syna Bożego w stajence, wśród zwierząt. Aniołowie śpiewali hymny chwały, pasterze i królowie przynieśli Wam dary. A Ty zatroskana Matko, tulisz Jezusa do serca.

DZIECKO: Panie Edmundzie, wiesz, czasem w naszym domu nie ma miejsca dla Boga. Rodzice się nie modlą i ja też zapominam. Wstyd to mówić, ale tak czasami jest. Ty żyłeś inaczej, dużo się modliłeś, wielbiłeś Boga, rozdawałeś dary, troszczyłeś się o innych jak Maryja.
Proszę Cię, Mężu modlitwy, by w moim sercu było miejsce dla Jezusa. Pomóż mi przyjmować Jezusa w Komunii św. tak prawdziwie, z uwielbieniem i dziękczynieniem i widzieć w moich kolegach i koleżankach Bożą obecność.
BŁ. Edmundzie, wzorze dla słabych i cierpiących - módl się za nami.

IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

BŁ. EDMUND: Maryjo, Ty wraz z Józefem poszłaś ofiarować Jezusa w świątyni. Takie było prawo. Nie mieliście wielkich bogactw i skarbów, złożyliście ofiarę ubogich, ale tak naprawdę daliście w ofierze Bogu Ojcu samego Jezusa.

DZIECKO: Panie Edmundzie, Ty też nie miałeś wielkich bogactw i skarbów, a jednak codziennie składałeś coś Bogu w ofierze. Wiem, że to były Twoje troski i smutki, radości i uwielbienia. Wiele miałeś problemów i wszystkie oddawałeś w ofierze Dobremu Bogu. Proszę Cię, gorliwy naśladowco Jezusa, ucz mnie składać w ofierze Bogu wszystkie moje zmagania w szkole, niepowodzenia i trudności w rodzinie, sprzeczki i kłótnie z rówieśnikami, a także chwile radości i szczęścia.

BŁ. Edmundzie, ufający Bożej Opatrzności – módl się za nami.

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

BŁ. EDMUND: Maryjo, gdy byliście na pieszej pielgrzymce do Jerozolimy, zgubił się Wam Jezus. Miał wtedy 12 lat. Tak bardzo się martwiłaś, bałaś się o Niego. Trzy dni poszukiwań i strachu, trzy dni niepewności i matczynego płaczu. Znalazłaś Go w świątyni, w Domu Bożym.

DZIECKO: Panie Edmundzie, Ty jak dobry ojciec troszczyłeś się o wszystkie dzieci i chciałeś je prowadzić do Boga. Pragnąłeś, by znalazły dobrą, prawą drogę życia i prawdziwą miłość. Proszę Cię, Opiekunie sierot – prowadź i mnie prostą drogą prawdy         i miłości, ucz mnie odnajdywać ślady Bożej obecności w moim domu, w szkole, w otaczającym mnie świecie i w sobie.

BŁ. Edmundzie, wychowawco dzieci i młodzieży – módl się za nami.

Na zakończenie – modlitwa o uproszenie łask za przyczyną bł. Edmunda Bojanowskiego: „ Boże Ojcze Niebieski, Dawco i Źródło wszelkiego dobra...”.
/Jeśli jest to możliwe, po modlitwie można oddać hołd relikwiom poprzez ucałowanie/

s. M. Katarzyna Purzyńska



Różaniec dla młodzieży rozeznającej swoje powołanie lub dla osób na początku życia zakonnego

I.  Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

„Przyszła na pożegnanie przed wyjazdem postulantka. Prosiła, aby jej na upominek dać książkę o Naśladowaniu Chrystusa. (…) Pytałem ją, czy głęboka rozwaga poprzedziła jej szlachetne postanowienie? Czy czuje się zdolną do wytrwania? Czy się nie lęka cierni, którymi jej droga do samego grobu będzie usłana. Zamiast odpowiedzi oczy jej zalały się łzami, ale w oczach było widać rzewność młodej duszy gotowej na poświęcenie i wymowny uśmiech na ustach świadczył o wewnętrznym spokoju i dokonanym rozmyśle. ”
Powołanie zakonne jest tajemnicą wezwania Boga, przed którą staje młody człowiek. Nie ma na nią racjonalnych argumentów, wyjaśnień. Jest tylko w sercu powołanego ta bezgraniczna pewność, że Pan wzywa.                                               
Ojcze Edmundzie, razem z Tobą chcemy zanosić modlitwę wdzięczności za dar nowych powołań dla całego Kościoła. „Boże mój! Dzięki Ci za chwilę, w której mi dozwoliłeś pokrzepić się widokiem zbyt rzadkiego już dziś poświęcenia, szczerego, cichego i bezinteresownego.” „Błogosław im Boże na tę nową drogę, a łaska Twoja niech z nimi zawsze będzie.”

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

„Przyprowadzono nową kandydatkę. Było już prawie ciemno, tak, żem nawet dobrze jej twarzy widzieć nie mógł, ale to co mówiła podobało mi się niezmiernie.  Jej żywa chęć służenia Bogu i bliźnim ubogim, jej dziecięca wesołość i serdeczność ujęła mię ku niej. (…) Jest w tym dziewczęciu coś niezwykłego, coś wielce świątobliwego.”
Powołanie zakonne jest darem Boga dla człowieka i dla Kościoła, jest zaproszeniem, aby stać się wszystkim dla      wszystkich.                                                                                       
Ojcze Edmundzie, stajesz dzisiaj przed młodym człowiekiem, ze swoim życiem wypełnionym pokorną służbą dla najuboższych i najbardziej pokrzywdzonych. Do każdego przychodziłeś z sercem wypełnionym Bożą miłością. Ojcze Edmundzie, uproś dla osób powołanych „wielkie serce”, które z miłością będzie pochylać się nad „biedami tego świata”, aby potem zamykać je w Najświętszym Sercu Zbawiciela.

III. Narodzenie Pana Jezusa

„Jestem bardzo kontenta ze swego losu, że mnie Pan Bóg powołał do służebniczek Tej Matki Naszej Najświętszej, bo gdybym była na świecie, nie wiem, co by się ze mną było stało. O, jakże winna jestem nieustannie dzięki składać Bogu za to, że mnie raczył powołać do tej społeczności.” (Z listu Siostry L.K.)
            Powołanie zakonne jest zaproszeniem do nowego życia, które młodemu człowiekowi ofiaruje Bóg. Tak jak nowo narodzone dziecko musi być otaczane troską i miłością swej matki, tak samo i powołanie powinno wzrastać pod okiem Matki Bożej, która z czułą miłością pochyla się nad swoim dzieckiem.
Ojcze Edmundzie, nie zostałeś nigdy kapłanem, jednak w pełni zrealizowałeś życiowe powołanie. Nieustannie wpatrując się w obraz Pani Gostyńskiej odczytałeś dokładnie Boży zamysł. Ojcze Edmundzie, pomóż nam z ufnością uchwycić się dłoni Niepokalanej, aby razem z Nią kroczyć do Jezusa drogą powołania, które dla nas wyznaczył Bóg.

IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

„Wolałabym umrzeć, aniżeli bym miała wrócić na ten świat przewrotny. Za pomocą i łaską Najwyższego Boga, ufam w miłosierdzie Jego, że tego nie uczynię. (…) Wolałabym tysiąc razy umrzeć, aniżeli na krok od ochronki się oddalić i to mocno u siebie stanowię, bo by to było tak, jakby oracz wziął pług w rękę i wstecz cofał. Zaczęłam Bogu służyć i Najświętszej Maryi Pannie, to też chcę wiernie tego dopełnić…” (Z listu s. B.)
            Powołanie zakonne jest kroczeniem drogą wierności, która sprawdza się w zwyczajnych wydarzeniach dnia. Raz ofiarowane Bogu życie, trzeba Mu nieustannie na nowo przynosić.                Ojcze Edmundzie, wiesz, że decyzja pójścia z Jezusem to dopiero początek drogi, dlatego powtarzasz nieustannie: nie jest dobry  ten, kto dobrze zacznie, ale ten co dobrze skończy i wytrwa w dobrym aż do śmierci. Ojcze Edmundzie, uproś dla wszystkich osób powołanych łaskę wierności, która zaowocuje radosną służbą dla Boga i ludzi, a w wieczności oglądaniem Bożego oblicza.

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

„Przyszła M.P. z chęcią odejścia do matki. (…) Odchodzi ona już po raz drugi ze służby ochronkowej, nie mogąc nabrać chęci do tego zawodu, a szkoda, bo prawdziwie dobra i pobożna         dziewczyna.”
            Powołanie zakonne jest drogą nieustannych wyborów. Wśród kuszących głosów współczesnego świata, tak łatwo można zagubić tę jedyną z dróg, na którą wezwał Pan.                                Ojcze Edmundzie, bardzo cierpiałeś, kiedy ze służby Bożej odchodziły siostry. Były jak ewangeliczne ziarno rzucone między ciernie, które wybujały i zagłuszyły głos Chrystusowego wezwania. Ojcze Edmundzie, ty sam przechodziłeś w życiu wiele prób, które zwyciężyłeś dzięki modlitwie. Uproś dla osób powołanych łaskę wytrwałej modlitwy, aby w chwili próby odnalazły drogę do Jezusa Chrystusa i prawdziwy sens życia.

s. M. Małgorzata Więcek


Różaniec dla osób poszukujących woli Bożej w swoim życiu

I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

Bóg mówi do Maryi, że zostanie Matką Zbawiciela. Maryja ma serce otwarte na zaproszenie Boga do współpracy. Napełniona Duchem Świętym odpowiada Bogu:„Fiat”, zgadzam się, bo Ty mnie Boże prosisz, a ja Ci ufam i chcę wypełnić Twoją wolę.
 Ojciec Edmund Bojanowski to człowiek głębokiej wiary, zaufania i wielkiej miłości do Boga i Maryi. Jak Ty, Ojcze Edmundzie, szukałeś woli Bożej?
Często musiałeś jej szukać na modlitwie i w otaczającej cię codzienności. Gdy patrzyłeś na młode dziewczęta, z których założyłeś Bractwo Ochronkowe, myślałeś z początku, że to wystarczy, gdy przewodniczki ochronkowe będą realizować plan zajęć dla dzieci napisany przez ciebie. Bóg na modlitwie ukazuje ci stopniowo, że służba dziecku zwłaszcza dziecku opuszczonemu, zaniedbanemu, wymaga pogłębionego życia duchowego, dyspozycyjności, wolności serca, aby w pełni się zaangażować w wychowanie.
Powoli przygotowałeś ochroniarki do życia zakonnego. Pogłębiałeś ich życie duchowe, zachęcając do odpowiedniej lektury, rachunku sumienia, życia sakramentalnego. Napisałeś regułę i przesłałeś ją do Rzymu, do korekty Ojcom Zmartwychwstańcom. Piotr Semenenko i Hieronim Kajsiewicz popierają twoje zamiary Najbardziej pochwalają propozycję, że przyszłe Służebnice Maryi mają co tydzień przystępować do sakramentu pokuty i Eucharystii. Przed tobą była długa i daleka droga realizacji Bożych natchnień. Powiedziałeś Bogu „tak” jak Maryja, bo chciałeś pełnić Jego świętą wolę.

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

            Maryja ma serce przepełnione miłością; Niesie ludziom Boga. Nie potrafi być obojętna na los bliźniego, spieszy do Elżbiety, aby jej służyć. Daje swój czas, serce i pracę. Czy służyłeś, Ojcze Edmundzie, tak jak Maryja?
            Gdy patrzę na Ciebie spieszącego do chorych na cholerę, to pytam się, skąd miałeś tyle sił, odwagi, miłości? Byłeś słabego zdrowia. Nie skończyłeś studiów w Berlinie, pomimo zapału i dużych zdolności. Ciągle w twym życiu zawodziło zdrowie, a nawroty gruźlicy krzyżowały wiele dobrych planów i inicjatyw. Nigdy jednak nie zawiodło twoje serce, które wypełnione było Bożą miłością. Umiałeś ciężko chorym udzielić fachowej pomocy medycznej. Nauczycielami byli twoi przyjaciele, studenci medycyny: Ludwik Gąsiorowski i Teofil Matecki. To niesamowite, ale tak potrafi działać tylko Bóg, aby student filozofii, nauk humanistycznych, historii literatury miał możliwość i chęć zgłębiać wiedzę medyczną.
Z Ludwikiem Gąsiorowskim założyłeś w 1844 r. ochronkę w Poznaniu, a już sam, w tym samym roku, ochronkę w Gostyniu. Inne twoje dzieło miłosierdzia to: Instytut Gostyński. Założyłeś w nim sierociniec i szpital. Poprosiłeś do współpracy Siostry Miłosierdzia z Poznania. W Dzienniku, pod datą 1 kwietnia 1853 r. zapisałeś:„W chwili obiadu odwiedziłem zgromadzone w refektarzu sieroty. Siostra Wincentyna do rozdzielenia porcji jeszcze nie była nadeszła i dzieci podały mi łyżkę do nalewania, prosząc abym im zupę rozdzielił” Inny fragment z dnia 1 kwietnia 1853 r.: „Przed odejściem dowiedziałem się o nagłym zasłabnięciu siostry Zofii i zaraz szedłem sam do lekarza”. Uczmy się wrażliwości na potrzeby innych od Maryi i Ojca Edmunda i spieszmy chętnie z pomocą.

III. Narodzenie Pana Jezusa

            Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus przychodzi na świat w wielkim ubóstwie. Rodzi się w stajni, bo dla Maryi i Józefa nie było miejsca w gospodzie. Całe życie Jezus pozostaje ubogi materialnie i często musi korzystać z ludzkiej gościnności i życzliwości.
Nasz Założycielu, Ojcze Edmundzie, wpatrzony w tak drogie ci ubóstwo Jezusa, czego chcesz nas nauczyć, byśmy były prawdziwie błogosławione, ubogie w duchu?
Ojciec Edmund Bojanowski to człowiek wielkiego serca i ogromnej wrażliwości. Zawsze był zatroskany o los ubogich materialnie czy duchowo, spieszył im z pomocą i umiał zaangażować wiele osób dobrej woli do niesienia pomocy potrzebującym. Przygarniał wszystkich potrzebujących i chciał, aby nie było w jego otoczeniu ludzi, którzy umierają z głodu, zimna, brudu, braku opieki medycznej.
Odnotował w Dzienniku, że oddał panu Żółkowskiemu z Dusiny cenną pamiątkę rodzinną, tj. tacę srebrną po wuju Niemojewskim i prosił go, aby ją sprzedał, bo pieniądze są mu potrzebne na dzieła miłosierdzia. Będąc szczerym patriotą, na pewno poniósł wielką ofiarę. Trudno spieniężyć tacę, jedyną pamiątkę po wielkim bohaterze kaliskim z powstania listopadowego. Miłość jest jednak zdolna do największych ofiar i wyrzeczeń.
Ojciec Edmund coraz pełniej upodabnia się do swojego mistrza Jezusa. W dniu 19 grudnia 1869 roku wyjeżdża na zawsze z rodzinnego Grabonoga, doświadczając bezdomności. Nie spełni się także jego szlachetne pragnienie, by być policzonym w szeregi kapłanów. Bóg nie udzieli mu łaski sakramentu, o którym przez większą część życia myślał i którego pragną z całego serca. Boże zamiary były inne. Zrozumiał to na łożu boleści kilka dni przed odejściem z tego świata. Przygarnięty przez swego wiernego przyjaciela, księdza Stanisława Gieburowskiego, pozostaje pod czułą opieką duchową Matki Bożej Pocieszenia z Górki Duchownej, a kilka dni przed śmiercią zwierza się przyjacielowi, iż zrozumiał, że Bóg chciał, by w stanie świeckim umierał. Od narodzin do śmierci pełniący wolę Bożą.

IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

            Maryja z Józefem przynoszą Jezusa do świątyni jerozolimskiej, by Go ofiarować Bogu. W scenie zwiastowania Maryja ofiarowała  Bogu samą siebie, teraz ofiaruje swój największy skarb, jedynego Syna. A jak było z Twoim życiem, Ojcze Edmundzie?
            Życie Ojca Założyciela to codzienne ciche, ofiarne oddawanie Bogu siebie, swego czasu i serca. W dniu 8 grudnia 1854 roku, a więc w dniu ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, cały dzień Ojciec Bojanowski przebywał u Matki Bożej Gostyńskiej na modlitwie. Pisze w Dzienniku:„Ślicznie mi dzień dzisiejszy przeszedł; z wyjątkiem kilku godzin obiadowych (a raczej 1,5 godziny) byłem dzień cały w kościele. Przy świecy zacząłem nabożeństwo, przy świecy skończyłem”. Gdy go spotykają pomówienia, złe, niesprawiedliwe osądy, gdy miecz boleści przeszywa i jego serce, przelewa swoje uczucia na papier:„Stoi przede mną krzyż i figura Niepokalanej, do nich się ucieknę”.

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

Znaleźć Boga w swoim życiu może tylko człowiek, który Go szuka z otwartym sercem i pragnie go naśladować. Maryja z Józefem znaleźli Jezusa po trzech dniach w świątyni jerozolimskiej. Swoim poszukiwaniem ukazali nam, że i my w swoim życiu przeżyjemy trudne chwile zagubienia Jezusa i będziemy musieli ciągle na nowo szukać Go z bólem serca. Stale jednak będzie czekał na nas w Eucharystii, bo tu jest żywy i zawsze obecny. Nasz Ojciec Założyciel uczynił Eucharystię centrum swojego życia, każdy dzień rozpoczynając od spotkania z Jezusem Eucharystycznym na Świętej Górze. Swoim przykładem zachęcał siostry, by i one  komunikowały jak najczęściej Eucharystia miała być źródłem siły do pracy, do poszukiwania Jezusa w dzieciach, ubogich i chorych. Praca służebniczek, pojmowana jako służba człowiekowi, miała je uświęcać i prowadzić do Boga, a więc czynić je szczęśliwymi. Ojciec Edmund uczy nas swoją postawą, że mamy zawsze szukać woli Bożej i wypełniać ją i w ten sposób stale, na nowo będziemy odnajdywać Jezusa w świątyni naszego życia.
s. M. Helena Łupina

I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

„Niech błogosławieństwo Boże będzie z Wami, a łaska Jego święta niech Wam dopomaga, abyście jak najgorliwszem wypełnieniem obowiązków i pomnażaniem się we wszystkich cnotach chrześcijańskich stały się godnemi prawdziwie imienia Służebniczek Najświętszej Panny, któreście na siebie przyjęły.”
/list do sióstr w Turwi, 17.03.1858 r./

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

„W Bogu miłujcie się wspólnie między sobą, jak trzy rodzone siostrzyczki, a żaden nieprzyjaciel w niczem was nie przemoże.”
/list do sióstr w Turwi, 17.03.1858 r./

III. Narodzenie Pana Jezusa


„Święty Józef był opiekunem Dzieciątka Jezus i Wy opiekujecie się niewinnemi dziatkami, ale daj Wam Boże, aby Anioł Stróż strzegł Was przed wszelkim złem, które by dziatkom zagrażało, jak ostrzegł św. Józefa przed zamachem Heroda – aby te dziatki pod Waszą opieką, jak Dzieciątko Jezus pod opieką św. Józefa, pomnażały się w łasce u Boga i ludzi.”
/list do sióstr w Turwi 13.03.1858 r./

IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

Dzięki Bogu miłosiernemu, że w świętym powołaniu Waszem tak szczęśliwemi się czujecie i częstym przystępowaniem do Komunii św. coraz ściślej łączcie się z Panem Jezusem. Przez to łączenie się ze Zbawicielem rozłączacie się coraz bardziej ze światem i ze sobą- a ile razy Bóg wstąpi do serca Waszego, to w sercu stanie się jaśniej i smutek się rozwieje, a pociecha zaświeci i słabość ustąpi, a moc i ufność się wzmoże tak, że już nie Wy, ale Bóg w Was żyć będzie.”
/list do s. Marianny Melcer w Porębie 30.08.1867 r./

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

„Niech Ci ten Miłosierny Jezus i na dalsze lata Twojego życia błogosławi i łask swych przymnaża (…) szukaj jedynej pociechy i opieki u stóp Najświętszej Panny jako Jej wierna służebniczka, a będziesz widziała zawsze nad sobą błogosławiącego Ci z nieba Jezusa.” /list do niezidentyfikowanej siostry/

s. M. Bożena Gola


***


I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

Błogosławiony Ojcze Edmundzie, który tak bardzo troszczyłeś się o dzieci, jako o największy skarb, prosimy ciebie, wstawiaj się za dziećmi, które są zagrożone pod sercami swoich matek. Uproś tę łaskę, aby pozwolono im żyć i kochać Pana Jezusa, Matkę Najświętszą i swoich rodziców.

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

Błogosławiony Ojcze Edmundzie, który z miłością „tatusia” troszczyłeś się o Józinkę i inne dzieci chore, wstawiaj się u Pana Jezusa i Najświętszej Matki, za dziećmi chorymi, przebywającymi w szpitalach, sierotami w domach dziecka. Uproś im tę łaskę, aby przez dobrych ludzi poznały i pokochały Pana Jezusa i Matkę Najświętszą.

III. Narodzenie Pana Jezusa

Błogosławiony Ojcze Edmundzie, który zachęcałeś dzieci, aby na przyjście Bożego Dzieciątka zbierały do żłóbka sianko, symbolizujące ich dobre uczynki, uproś każdemu dziecku nowonarodzonemu dar wzrastania w łasce u Boga i u ludzi, poznawania i pokochania Pana Jezusa i Matki Najświętszej.

IV.  Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

Błogosławiony Ojcze Edmundzie, wszystko co posiadałeś - swoje zdolności, wykształcenie, czas, dobra materialne, ofiarowałeś dzieciom, szczególnie sierotom. Uproś im u Boga tę łaskę, aby dobrzy ludzie , szczególnie w krajach misyjnych, pospieszyli im z pomocą, a przez  posługę kapłanów, sióstr zakonnych, misjonarzy świeckich, mogły poznać Pana Jezusa i Matkę Najświętszą.

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

Błogosławiony Ojcze Edmundzie, tak bardzo bolałeś nad dziećmi sierocymi i pozbawionymi opieki rodzicielskiej, które były narażone na różne niebezpieczeństwa. Aby zaradzić tej biedzie powołałeś Zgromadzenie Sióstr Służebniczek NMP NP, którego siostry miały spieszyć z pomocą duchową i materialną wszystkim potrzebującym.
Uproś u Pana Jezusa i Matki Najświętszej łaskę nowych i świętych powołań w szeregi służebniczek, aby nadal mogły służyć najbardziej potrzebującym.
Błogosławiony Ojcze Edmundzie, módl się za nami.


                                   S. Maria Walentyna Kowalczyk


***



I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

            Ave Maria – rzecze Gabriel – gratia plena… Najwyższy, umiłowawszy Cię Odwieczną Miłością, pragnie przez Ciebie Syna światu dać…
            Ave Maria, gratia plena… ileż razy z zachwytem szeptał bł. Edmund, wielbiąc Wszechmocnego za Niepokalaną. „Ślicznie mi dzień dzisiejszy przeszedł – zapisał o dniu ogłoszenia Dogmatu o Niepokalanym Poczęciu – byłem cały dzień w kościele. Przy świecy zacząłem nabożeństwo, przy świecy skończyłem.”
A usta mówią z obfitości serca.
Ileż w sercu Ojca Edmunda musiało być miłości, zachwytu i czci dla Niepokalanej, skoro nie zdołał jej wyrazić ani w ciągu dnia spędzonego na modlitwie, ani w ciągu życia całego, ale przykazał siostrom, aby z miłością nieustannie wpatrywały się w Nią i naśladowały jako Patronkę Zgromadzenia

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

            Kto w pokorze autentycznie spotkał Boga, nie potrafi Go zmieścić w naparstku własnego serca.
Maryja, kiedy odszedł od Niej Anioł, nie zważając na trudy, pospiesznie udaje się w góry do Elżbiety, by służyć. Już sam dźwięk Jej głosu, pozwolił rozpoznać w Niej „błogosławioną Matkę Pana”.
Podobnie Pan z Grabonoga, po godzinach spędzonych na kolanach przed świętogórską Pietą „musiał” iść między opłotki, by dzielić się Bogiem. Nie potrzebował wielu słów. Wystarczyła bułka podana zgłodniałemu dziecku, zapewnienie opieki, szczery uśmiech, czy ziółka niesione choremu, nawet wtedy, gdy z powodu własnej słabości, w drodze do wieśniaczej chaty, musiał wielokrotnie spoczywać.

III. Narodzenie Pana Jezusa

            Przychodzący Bóg, który znalazł miejsce w kochającym sercu i łonie Niepokalanej, potrzebuje jeszcze odrobinę miejsca w ludzkim mieszkaniu. Wrażliwe serce bł. Edmunda boleśnie odczuwało dramat odrzucenia Dziecięcia Jezus przez ludzi. I nie wystarczyło mu jego własne serce, by przygarniać Je z miłością. Nakazywał, by małym dzieciom siostry przybliżały tę tajemnicę, pobudzając je do miłości Dzieciątka Jezus. A gdy biedna matka w wigilię przyprowadziła do sierocińca swoje dzieci, przyjął je z największą radością przez wzgląd na Świętą Rodzinę, szukającą w tym dniu schronienia w Betlejem.

IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

            „Oto Ten, przeznaczony jest (…) na znak, któremu sprzeciwiać się będą – rzekł Symeon, zapowiadając Maryi miecz boleści – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.”
Ofiarując Panu Bogu całego siebie, bł. Edmund wiernie podążał za Niepokalaną w tajemnicach boleści Jej serca. I jego dobre serce przenikał miecz boleści, gdy widział głodne, osierocone dzieci, czy dorosłych złożonych niemocą, starością lub rozpaczą. Wszystkim chciał pomóc. I pomagał jak potrafił najlepiej. A mimo to, miecz posądzeń ranił jego duszę. Jednak chyba najbardziej cierpiał wtedy, gdy nie mógł „choćby jednej Mszy św. siostrzyczkom odprawić”.

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

            „Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Cię! (…) Czyż nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do Ojca?!” (por. Łk 2,48-49)
Radość odnalezienia Boga zna tylko ten, kto doznał bólu serca z powodu Jego utraty. Chociaż Ojciec Edmund zawsze miał Boga w sercu, przeżywał ból z tego powodu, że wiele dzieci nie może Go poznać, że wiele ludzi odchodzi z tego świata bez sakramentów świętych. Całe jego życie to nieustanna służba i walka o to, by od najmłodszych lat „sprawy Ojca Niebieskiego” były w życiu ludzkim na pierwszym miejscu.

s. M. Janina Polak

***


I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

Na duszę prostą, pokorną, otwartą i szczerą jak niewinne dziecko, spojrzał Bóg z miłością.
Czy uczynisz to dla Mnie Edmundzie? Wielkoduszne „fiat” Edmunda Bojanowskiego powtarzane każdego dnia, to jak pachnące kadzidło wznoszące się na cześć, chwałę i uwielbienie Boga. Dziękujemy za dzieło, które Duch Święty rozpoczął i dokończył przy pomocy Ojca Edmunda. Dzieło wciąż żywotne, bo zapalają się nowe powołania, przekazując Bożą iskrę dla przyszłości. Pochód Służebniczek wciąż trwa. Teraz idziemy właśnie my, by mówić Bogu wspaniałomyślne „fiat”, tak jak pouczył nas swoim przykładem Ojciec Edmund.
„Tak” dla Boga zawsze. Wyjątków brak!
A więc „tak”, nigdy „nie”!

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

            Z Jezusem zamkniętym w tabernakulum swojego serca, niestrudzenie czynić dobro bliźniemu, aż do wyżyn heroicznych czynów miłosierdzia.
Byłem głodny, spragniony, Byłem przybyszem, Byłem nagi, chory, Byłem w więzieniu...
Tak, napisać list pełen troski do kapelana więziennego w sprawie więźniarki Marianny T.
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili”. Tylko miłość! Wystarczy kochać!

III. Narodzenie Pana Jezusa                       

„I narodziłeś się Jezu w stajni, w ubóstwie i chłodzie”.
Odszukać tego samego Jezusa ukrywającego się w bliźnim osamotnionym w swej nędzy, cierpieniu i odrzuceniu. Z całego serca oddać się nieszczęśliwym, samotnym i pogardzanym.

To Boże Narodzenie w codzienności, każdego dnia w tygodniu. To Gwiazda Betlejemska w południe! Jeśli kochasz, zrozumiesz.

IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

Z miłości do samego Jezusa wydać i ofiarować całego siebie w ręce Boga poprzez służbę człowiekowi, bliźniemu obok. A o sobie zapomnieć, nic nie mieć dla siebie, ogołocić się ze wszystkiego, tylko serce dla innych w dłoni pozostawić.
Spójrz! Panicz staje się sługą chłopów. Służy najmniejszym z najmniejszych.

To królowanie Miłości! To triumf pokory! To radość jedności!

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

Poszukiwać miłości życia i znaleźć ukrytą w tabernakulum, cichą, pachnącą chlebem i czekającą. Zauroczony pięknem, przemieniony w Miłość, już zawsze pochylać się będzie Bogu w spotkanym bliźnim. Swoimi rękami pielęgnować będzie Chrystusa dopełniającego cierpień w morzu ludzkiej niedoli.

Mało powiedzieć „Serdecznie Dobry Człowiek”, bo to przecież Alter Christus. Czyż można rzec coś więcej?

s. M. Agnieszka Sobiło


***


TAJEMNICE ŚWIATŁA

I. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie

Zanurzyć się w ludzkiej biedzie, nędzy, samotności, jak Jezus w Jordanie. Wejść w chaty, barłogi, bóle sieroce i rany choroby. Podnosić z rozpadlin moralnych dorosłych i bezbronne dziecko. Uchronić przed zimnem, nakarmić głodnego, zabezpieczyć duszę bliźniego przed piekłem.

A o sobie zapomnieć, cały dla innych, wszystek dla Boga.
Oto Edmund, Edmund Bojanowski.

II. Cud w Kanie Galilejskiej

Wyrosnąć cudem pachnących lilii wodnych na grzęzawiskach błotnych, jak Służebniczki Boga-Rodzicy-Dziewicy.
Zasiane dłońmi Edmunda, uprawiane modlitwą, przykładem i ofiarą życia. Wypielęgnowane ojcowską dłonią, błogosławione sercem Edmunda jak matki.

Wciąż kwitnące jednego gatunku, lecz w czterech odmianach. Choć wszędzie je spotkasz, nie są pospolite.

III. Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

Królestwo Boże przybliżyło się z sercem Edmunda, a jakie proste w działaniu: dobre słowo, pociecha, bliskość, czyn miłosierny, modlitwa, serdeczne współczucie. Zawsze bezinteresowność intencji, wrażliwość serca, i wyrozumiałość. Szczerość w grzecznej formie, odwaga i zdecydowanie. A jaka przy tym prostota!

To miłować jak Edmund, nie czekać zapłaty.


IV. Przemienienie na Górze Tabor

Przemienić serce w świątynię Boga nad przepaścią śmierci. Przyjść z chlebem i lekarstwem do ubogiego chorego. Stać się najlepszym, czułym ojcem dla dziecka sieroty. Być jak lekarz i kapłan przy umierającym nędzarzu. To Góra Tabor! Tu pochylona twarz Edmunda dla umierającego zmieniała się z twarzą Chrystusa. Edmund, Chrystus, toż samo. To prawdziwa Góra Tabor! To przemiana życia, to nadzieja jutra.

Przemieniać miłością na wyżynach serca to dopiero potęga!

V. Ustanowienie Eucharystii

Ustanowić Chleb Eucharystyczny centrum życia – nawiedzać, przyjmować, czcić, wielbić i miłować.
Pragnąć kapłanem być, choćby ad Solam Missam, choć odprawić Mszę św. de Beata. „Bóg wszystko widzi”, Bóg widzi inaczej... Pozostać świeckim, lecz o duszy na wskroś kapłańskiej. Na szept modlitwy Edmunda, Chrystus staje przy łożu jak w ołtarza Chlebie. Poprawi poduszkę i zaprosi na ucztę niebieską, gdzie sam usługiwać będzie, bo taki ma zwyczaj w niebie.

Edmundzie, nie bądź taki zaskoczony...

s. M. Agnieszka Sobiło


TAJEMNICE BOLESNE



I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu


„Zbudowała mnie także Twoja wyrozumiałość, (...) słusznie wybaczasz jej tę wrażliwość, bo to zapewno nic ze złego serca u niej, tylko z nadwątlonego zdrowia pochodzi.”
/list do s. Leony Jankiewicz, 27.01.1866 r./

II. Biczowanie Pana Jezusa

„…Twoje trudne położenie z całego serca podzielam i wyrozumiewam. Wszelako mam w miłosierdziu Bożem i Twojej wytrwałości błogą nadzieję, że po twardych próbach, doświadczenia raczy Wam Pan Bóg zesłać tem większe potem pociechy i że przed progami Waszemi znowu słoneczko zaświeci.”

/z listu do s. Leony Jankiewicz, 4. 04. 1867 r./


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

„Miłosierdzie Boskie we wszystkim co nas tylko dotyka na ziemi, miłosierdzie Boskie we wszystkich darach i stratach, miłosierdzie Jego gdy nam użycza dóbr doczesnych, miłosierdzie gdy nam onych odmawia, miłosierdzie gdy nam łzy wyciska lub one nam ociera.”
/Epopeja Miłosierdzia Bożego/

IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa

„...żeby Ci Najświętsza Panna, dobrotliwa Pani nasza, uprosiła wszelkie łaski i dary Ducha Przenajświętszego ku wytrwałemu przewodniczeniu siostrzyczkom Twoim na ciężkiej drodze dźwigania krzyża za Zbawicielem, bo jeśli staniesz się towarzyszką cierpienia Jego, chwały także towarzystwa dostąpisz. (...) polecam Cię, moja siostro Leono, oraz wszystkie siostrzyczki, opiece Bożej i Najświętszej Panny, Pani naszej….”
/ z listu do s. Leony Jankiewicz, 4. 04. 1867./

V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

„Zasłoń moje grzechy zasługami Syna Twojego i Twymi, a nie pamiętaj win i występków młodości mojej.(...) O Pani moja, o najdobrotliwsza, o najłaskawsza Maryjo! Oto ja sługa Twój do drzwi Twoich kołaczę, otwórz i przyjmij za pokłon pokorne pozdrowienie anielskie. Zdrowaś Maryja.”
/ Akty modlitwy /

s. M. Bożena Gola

***

I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

Cierpiący ludzie, obraz Pana Jezusa Miłosiernego. Ks. Pawłowski, który czując się od niejakiego czasu mocno cierpiącym ofiarował sobie na intencję odzyskania zdrowia odprawić Mszę Św. przed tutejszym obrazem Pana Jezusa Miłosiernego, do którego szczególną ufność przywiązuje. /Czwartek, 21.IV.1853/
Jezus ukazując pełnię swego człowieczeństwa podczas modlitwy w Ogrójcu uczy nas jak bardzo mamy zaufać. Łatwo bowiem ufać, gdy wszystko układa się po naszej myśli i zdrowie dopisuje. Prawdziwie ufność naszą  zobaczyć można, gdy choroba lub inne nieszczęście naszego serca boleśnie dotyka.
Módlmy się za tych, którzy cierpią w jakikolwiek sposób, aby odnaleźli w sobie siłę do zawierzenia i ufności w to, że Bóg dopuszczając na nich trudne doświadczenie, ma na celu jeszcze większe dobro z tego wypłynąć mające.

II. Biczowanie Pana Jezusa

Przywiózł mi dziś chorą pan Jordan K. z Wojnowic spod Osiecznej. Cierpiąca - jak doktor twierdzi - na raka. Troskliwość p. Jordana o tę nieszczęśliwą kobietę wielce mnie ku niemu ujęła /.../ Przed samym odjazdem pragnął ją jeszcze raz w sali chorych pożegnać, pocieszał ją i za rękę uścisnął. Jest to kobieta niemłoda, schorzała i bardzo nędzna. Szczególny w nim widziałem udział dla wszystkich naszych chorych. /Piątek, 29 IV 1853/
Jezus pozwala się biczować, bo kocha człowieka. Nie skarży się, gdy człowiek ból mu zadaje, lecz trwa. Jak inna jest reakcja człowieka, kiedy dotyka go biczowanie w postaci śmiertelnej choroby lub innego nieszczęścia.
Módlmy się za tych, którzy dowiedzieli się o ciężkiej chorobie, aby bunt i ból nie przysłoniły im Boga i Jego kojącej miłości; aby potrafili mimo wszystko wytrwać w wierze.

III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Przypomniałem zapisać wczoraj bójkę między żandarmami i ludem przed kościołem z powodu, iż pierwsi, podobno pijani, poniewierać zaczęli ubogich za których się lud ujął i nie tylko kułakami uczęstował podobno żandarmów, ale ich spędził z góry do karczmy klasztornej tam jeszcze wybijając okna szturmował do nich. /Poniedziałek 16 V 1853/
Jezus daje sobie koronę z ciernia włożyć na głowę. Cierpi, lecz nikt nie staje po Jego stronie, nawet Matka może tylko stać z daleka. Jego miłość jednak nie zostawia nas samych, kiedy życie cierniem się układa. On chce pomóc, jeśli tylko człowiek Mu na to pozwoli.
Módlmy się za tych, których całe życie jest wielkim cierpieniem, aby pozwolili Bogu być przy sobie i zawierzyli Mu swój los.

IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa

Wielkie owo dzieło, które nasz naród w tym dniu dokonał w jakże dziwnej zdaje się łączyć harmonii z dzisiejszą pamiątką kościelną znalezienia Krzyża Świętego /…/ A dalsze nasze dzieje poupadkowe i tylokrotne wychodźstwa i rozproszenie nasze po całym świecie jest jakoby wysłannictwem, misją, krwią odkupowanego odrodzenia ludów. /Wtorek 3 V 1853/
Na drodze krzyżowej Pan Jezus zawsze człowieka wyprzedza.

Módlmy się za tych, którzy poświęcają swoje życie za wolność i zdrowie innych, aby pamiętali, że Jezus już tam przed nimi był i tam właśnie na nich ze swoją miłością czeka.

V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

Poszedłem do kościoła na prymarię, stamtąd do Instytutu, gdzie na pogrzeb Dobkowej zostałem. Miał tam Mszę św. żałobną ks. Hübner i drugą ks. Mentel /…/ Około ciała wystawionego w sieni i otoczonego światłem pełno już było zgromadzonego ludu. Pochodowi pogrzebowemu towarzyszyliśmy z sierotami, dziećmi z Ochrony i trzema siostrami na cmentarz. U fary odbyło się potem wielkie nabożeństwo żałobne. /Środa 27 IV 1853/
Jezus umiera, lecz ta śmierć daje pewność życia. Śmierć człowieka również daje nadzieję życia wiecznego wraz z Jezusem.

Módlmy się za konających, dusze w czyśćcu cierpiące, aby jak najszybciej mogli osiągnąć życie wieczne z Jezusem.


s. M. Jolanta Jasińska


I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

Im większa tajemnica, tym bardziej skrywana. Choć „Dziennik” pisze dla siebie, nigdy nie odkryje bogactw swego wnętrza. U Boga zaś w pamiętniku wszystko zapisane – każda myśl, westchnienie, modlitwy dziękczynne, błagalne i codzienne „Wola Twoja Panie”.
A sakramenty to dopiero rzecz święta!
O czym rozmawiał z Bogiem? Nie trudź się, nie odgadniesz. To tajemnice rozmów miłości, sekrety nigdy nie zdradzone. „Ja modlitwę kończę, którą nie wiem, kiedy zacząłem” – tylko tyle wypowie.

Jeżeli miłość prosi Miłość, to Miłość nie może niczego odmówić. Edmund otrzymał stokroć więcej niż prosił.

II. Biczowanie Pana Jezusa

Cierpienie to świątynia, gdzie Bóg osobiście spotyka się z człowiekiem w próbie wiary i miłości. Głębia i rozmiar doświadczeń Edmunda jest świętą tajemnicą, wobec której trzeba zamilknąć. Przeciwności i wszelkie trudności, jak ogień wypróbowały szlachectwo duchowe Edmunda Bojanowskiego. Cierpliwość i męstwo w cierpieniu stały się fundamentem trwałej budowli duchowej Służebniczek oraz mocą dla każdej duchowej córki Ojca Edmunda aż po dzień dzisiejszy. Pokłady zasług wciąż nie wyczerpane procentują w tobie i we mnie.
A przecież nie mogło zabraknąć cierpienia w tak potężnym dziele Bożym. Nie mogło też zabraknąć zwycięstwa. To znaki Bożego dotyku i Jego niepojętej Miłości. Trzeba też więc w tym miejscu wypowiedzieć prawdę i podkreślić: prawdziwa miłość ma także swoje męczeństwo. Któż to zgłębić może?


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Czystość, niewinność, bezinteresowność i szczerość intencji serca Edmunda, przeszyte obmową, kłamstwem i wyszydzeniem. Gorycz zdrady zaufanego przyjaciela. Rozdzierające serce pragnienie jedności. Kolec podejrzliwości i niezrozumienia. A „świecki” to brzmi jak najcięższy i największy zarzut.
Widzisz? Jezusa Serce można dotknąć tylko przez ciernie.
Napisze Edmund: „Niebo pochmurne i dżdżyste, wiatr zimny, który mnie owiewał, ciernie, które przy ścieżce mijałem, wszystko to w dziwnej było harmonii z moim usposobieniem wewnętrznym”.

Bo przecież wie, że może cierpieć, ale nie wolno mu nigdy ulegać. Prawda nie wchodzi w kompromisy.
Spójrz, jaki uczeń podobny do Nauczyciela, jak dzielnie wstępuje w Jego Boskie ślady. To już nie sługa, ale przyjaciel Boga. Wtajemniczony w wymagania Oblubieńca, doświadczony we wszystkim. Wie, że obejmować Chrystusa, to obejmować Jego Krzyż.

IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa

Droga Edmunda przepiękna i jakże wzniosła, bo na niej jaśnieje Krzyż Chrystusa zwycięski.
Kto komu pomaga? Edmund Cyrenejczykiem, czy to Jezus dźwiga krzyż Edmunda?
Edmund słaby od młodości, „ustawicznie chory”, staje się wybornym, doskonałym narzędziem w ręku Mistrza. Tu Chrystus sam działa w słabości Edmunda. Objawia swą moc i potęgę rękami Edmunda. Kocha miłością serca Edmunda.
A kto pierwszy zawołał? Czy to Edmund wyciągnął rękę ku niebu i Bóg pochwycił? Nie. To Bóg pierwszy zapłakał w człowieku i Edmund posłyszał. „Byłem w tych wszystkich, których ukochałeś, Edmundzie. Powiedz, czy nie jesteś szczęśliwy, kiedy należysz do Mnie?”

V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

Rozpostarty na krzyżu choroby, osamotniony, ogołocony nawet z własnego domu, na cudzym łożu, śmiercią swoją oddaje Bogu największą chwałę. Jakiż on podobny do Jezusa na krzyżu... Umierające usta testamentalnie wypowiedzą rzecz najważniejszą dla swoich córek duchowych: „Prostotę zalecam” i jeszcze jedno „Siostry moje kochajcie się i kochajcie się”.
Dogasa świeca Edmunda. Płomień zgasł. Umarł wierny sługa i apostoł świata. „Zasnął w Panu jeden z najpobożniejszych, najpokorniejszych i najzasłużniejszych katolików Wielkopolski” – tak napisze Tygodnik Katolicki.
Przepiękne życie naszego Ojca Założyciela i jakże budujące. Dziękujemy Ci, Kochany Ojcze Edmundzie, za wszystko czym jesteś. Ty wciąż jesteś.

s. M. Agnieszka Sobiło


***


I. Łzy Miłości

            Po wotywie siostra Wincentyna będąca w kościele, przysłała do mojej ławki jedną z uczennic z wiadomością, że droga nasza Józinka coraz niebezpieczniejsza i jeśli chcę ją przy życiu zastać, abym bez zwłoki do Instytutu pospieszył. (…) Poszedłem więc co prędzej na kawę i wypiwszy, byle tylko nieco się zasilić, pobiegłem do księdza Bielawskiego, który właśnie ze Mszą św. miał wychodzić i poprosiłem go o odprawienie takowej przed ołtarzem Najświętszej Panny Bolesnej na intencję Józi. (…) Przez całą Mszę św. klęczałem u ołtarza i gorącemi zalewałem się łzami, tak że musiałem rękoma twarz ciągle zasłaniać. (Czwartek, 26 maja)


Błogosławiony Edmundzie, uproś mi u Boga najmiłosierniejszego łaskę, wytrwałości w doświadczeniach i zupełnego zgadzania się z Jego świętą wolą.

II. Rozdarte Serce

            Od 4tej siedziałem ciągle przy jej łóżeczku i z rozdzierającem się sercem patrzałem na nieprzytomne drgania i najokropniejsze cierpienia drogiej Józinki. Zdawało mi się niekiedy, że gdy zbliżyłem się do jej twarzyczki, całowałem w główkę, w czółko i policzki, kiedy mi z ócz łzy wypływały i rączki jej ściskałem – ona właśnie w tej chwili głęboko zawsze westchnęła i w oczkach jej łzy się zakręciły. (Czwartek , 26 maja)

Błogosławiony Edmundzie, uproś mi u Boga najmiłosierniejsze łaskę głębokiej wiary w sens cierpienia na ziemi.

III. Zasilenie W Bogu

Po obiedzie niezadługo poszedłem na nieszpory. Jakże Bóg miłosierny, że mię cios ten spotkał w czasie właśnie Uroczystości Bożego Ciała, kiedy przez cały tydzień oktawy mogę się modlić i  nawiedzać dwa razy na dzień wystawiony Najświętszy Sakrament i czerpać zasilenie w smutku, z podnioślejszym duchem wobec ciągle widomej tajemnicy ołtarza. (Piątek , 27 maja)

Błogosławiony Edmundzie, uproś mi u Boga najmiłosierniejszego łaskę bezgranicznego umiłowania Jego samego, obecnego w Najświętszym Sakramencie.

IV. Droga Cierpienia

Poranek był śliczny, wonny i świeży po deszczyku wczorajszym. Przeszedłszy przez ławę na Kani, spojrzałem na okna tego pokoju, w którym Józinka leżała. Zobaczyłem, o jakże napiszę, jakże wypowiem to przerażające wrażenie – zobaczyłem z daleka okno otwarte i białą firankę wiewającą w oknie, jakby wiewała ku mnie, że już na próżno idę zobaczyć żyjącą Józię! Szedłem, ale im bliżej domu, tem mniej czułem ziemi pod stopami, serce mi w piersiach drżało, mrowie zimne po całym ciele przebiegało... (Piątek, 27 maja)

Błogosławiony Edmundzie, uproś mi u Boga najmiłosierniejszego łaskę odważnego podejmowania codziennego krzyża.

V. Trudna Prawda

Z całego pokoju złowrogi zapach moszusu ogarnął mnie dokoła i szedłem ze siostrą Wiktorią, która mię do biblioteki prowadziła, gdzie w temże samem łóżeczku, pod tą samą kołderką, na tych samych poduszeczkach ubogich, kratkowanych, leżała Józinka, cicha, blada, z na pół otwartemi oczkami! Patrzałem, milczałem (…). Modliłem się gorąco, ale nie słowami, nie myślą, tylko wyprężonym uczuciem całego serca i duszy (…). Józinki przy mnie nie było… (Piątek, 27 maja)

Błogosławiony Edmundzie, uproś mi u Boga najmiłosierniejszego łaskę autentycznej tęsknoty za Nim samym.


s. M. Katarzyna Wąs

***

 






Błogosławiony Edmundzie
Nasz duchowy przewodniku
Usiądź z nami w kościelnym (kaplicznym) klęczniku
Twoje słowa w rozważania różańcowe wplatamy
I Jezusa oraz Maryję wychwalamy.

Pochyl się, o Boże, nad modłami naszymi –
I słowami nieudolnymi
Racz przyjąć nasze serca za tobą stęsknione -
Prośbami napełnione.

Rozważając tajemnice bolesne różańca świętego
Wybacz mi Edmundzie pytanie człowieka młodego
Jak to zrobiłeś, że życie swe w nieustanną
Modlitwę zamieniłeś?
Że duszę tak Bogiem przebóstwiłeś –
Iż życia ciosy cię nie załamały,
A wręcz przeciwnie – do nieba w zasługi ubogacały.

Racz odpowiedzieć na te i inne nie sformułowane pytania
I pomóż po Bożemu realizować życiowe zadania
Racz przyjąć i zanieś przed tron boski
Nasze przedsięwzięcia , troski.

I chwałę mu oddając
Stopniowo się przemieniając
Jak tego nas swym życiem nauczyłeś
Bo świętym człowiekiem byłeś.


Wstęp:

Maryjo, Matko Różańcowa, przez Twe błogosławione ręce i serce racz przytulić i przyjąć naszą zagubioną młodzież pogrążoną w nałogach: narkomani, pijaństwa, rozwiązłości, zagubioną moralnie, bez pracy i nadziei na lepszą przyszłość, odchodzącą od wiary katolickiej.
„Jeżelić z błotnistych kałów i dzikich zarośli nadwodnych wyrastają tak śnieżnej i czystej białości kwiaty, czemużby i pośród zaniedbanych, a nawet w zepsucie zagrzęzłych (miast) i wiosek naszych nie miały bezpiecznie wykwitać czyste dusze...” (Dz. 8.06.1857)

I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

JEZUS – „ rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. A sam oddalił się (...) upadł na kolana i modlił się tymi słowami: „ Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. (Łk 22, 40–43 )

Bł. E. BOJANOWSKI – „stoi przede mną na stoliku krzyż, stoi i biała figura Najświętszej Panny – do nich się ucieknę i w modlitwie będę szukał pociechy”. [ Dz. 13.V.1853 r. ]
„Poszedłem zanieść Bogu w ofierze moje rozbolałe serce. Modliłem się gorąco, ale nie słowami nie myślą, tylko wyprężonem uczuciem całego serca i duszy. Prosiłem Boga najmiłosierniejszego, aby mi dał łaskę wytrwałości i zupełnego zgadzania się z Jego wolą świętą. Na tę intencję przyjąłem dziś podczas Mszy i komunię św. piątkową...” [ Dz. 27.V. 1853 r. ]

II. Biczowanie Pana Jezusa

PIŁAT – „ Nie znalazłem w Nim żadnej winy w sprawach, o które Go oskarżacie. (...) oto nie popełnił On nic godnego śmierci. Każę Go więc wychłostać i uwolnię ”. ( Łk 23, 14 – 17 )

Bł. E. BOJANOWSKI – „ Jakże Bóg miłosierny, że mię cios ten spotkał w czasie właśnie uroczystości Bożego Ciała, kiedy przez cały tydzień oktawy mogę się modlić i nawiedzać dwa razy na dzień wystawiony Przenajświętszy Sakrament i czerpać zasilenie w smutku, z podnioślejszym duchem wobec widomej tajemnicy ołtarza”. [Dz. 27. V. 1853 r. ]

III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

ŻOŁNIERZE – „ uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. (...) Piłat rzekł do nich: OTO CZŁOWIEK” ( J 19, 1-3; 5-6 )
Bł. E. BOJANOWSKI – „ Jestem dziwnie znękany i zmartwiony głęboko dzisiejszym doświadczeniem złej woli ludzkiej”. [ Dz. 24. I. 1856 r. ]
„ Szczególniej symbol ciernia od niejakiego czasu tkwi mi w myśli (...) Owóż, jak nasze myśli i uczucia wyrażamy przez symbole, tak znów zewnętrzne te znaki wywołują przywiązanie do nich myśli i uczucia”. [ Dz. 13. V. 1853 r. ]

IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa

„Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na Niego krzyż, aby go niósł za Jezusem” ( Łk 23, 26 – 27 ).

PAN BÓG – „ chciał tylko ofiary serca od niego, aby mu w nagrodę przysłać krzyż, najcięższy z wszystkich jego życia. Ach, pod tym krzyżem widziałem, jako z omdlenia upadała dusza i jako duch silny, pasując się niejako z wolą Boską, zrywał się, by przełamać przeszkody” ( ks. A. Brzeziński, z mowy pogrzebowej)

V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

JEZUS – „ rzekł: Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną: płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! (...) Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? (...) Gdy przyszli na miejsce, zwane  czaszką , ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców”. ( Łk 23, 28 – 29. 31 – 32 ).
Bł. E. BOJANOWSKI – „ Ogrom poniesionej klęski, (...) głęboko mnie zasmucają, ale śród posępnych myśli błyska mi promyk otuchy, że w tem nawiedzeniu może Opatrzność miała nie odgadnione dziś widoki ku przyszłej korzyści” [ Dz. 21. VIII. 1854 r. ]
„Prosiłem Boga Najmiłosierniejszego, aby mi dał łaskę wytrwałości i zupełnego zgadzania się z Jego wolą świętą”. [ Dz. 27. V. 1853 r. ]

Zakończenie:

JEZUS – „ rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój . Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 26 – 28 )

Bł. E. BOJANOWSKI – „ ślicznie mi dzień dzisiejszy przeszedł; (...) byłem dzień cały w kościele. Przy świecy zacząłem nabożeństwo, przy świecy skończyłem” [ Dz. 8 XII 1854 r. ]
„ Dzisiejszy dzień cały do najmilszych w mojem teraźniejszem życiu zapisać winienem, bo przepędziłem go w nabożeństwie z Bogiem i w towarzystwie z ludźmi wedle Boga”
[ Dz. 6 VIII 1854 r. ]


s. M. Grażyna Zięba


TAJEMNICE CHWALEBNE

Różaniec dla dzieci przedszkolnych

I. Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Edmund Bojanowski, gdy był chłopcem małym
ciężko zachorował i płakał za nim dom cały.
Ale jego mama Maryję kochała i wierzyła mocno,
że i tym razem objawi się Jej chwała.

Szybko, ile sił na Świętą Górę biegnie
i gorąco prosi Maryję w potrzebie.
A gdy wraca do domu pełna zatroskania
widzi, że jej synek żyje i jest owocem Jezusowego Zmartwychwstania.

Prosimy Cię dzisiaj, nasz Ojcze Edmundzie,
byś nas uczył miłości do Maryi i Boga,
by poprzez wiarę, nadzieję i miłość
do Zmartwychwstania wiodła nasza droga.

ŚPIEW: „Każdego Bóg”

II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa

Ojciec Edmund na ziemi bardzo kochał Boga,
żył blisko Niego i taka była cała jego droga.
Uczył tego dzieci, niósł tę miłość chorym
i był zawsze do niesienia pomocy gotowy.

Nigdy nie zmarnował i nie wyrwał ziarenka dobra,
które Bóg w nim zasadził, lecz dobrze pielęgnował,
by wyrosło na wielkie drzewo, pełne owoców wspaniałych
aby mógł kiedyś dostąpić Bożej chwały.

Chciał nawet zostać kapłanem,
ale miał słabe zdrowie,
więc służył Bogu mając przy sobie
chorych i dzieci ubogie.

I został błogosławionym na wyżynach nieba,
tam się wstawia za nami we wszystkich potrzebach,
przytula do siebie mocno i z wielką czułością,
bo nas umiłował ogromną miłością.


Prosimy Cię bardzo nasz Ojcze Edmundzie,
abyś nas prowadził po tych ziemskich drogach,
byśmy się z Bogiem Ojcem, Jezusem i Tobą
spotkali razem w niebieskich progach.

ŚPIEW: „Stań dzisiaj pośród nas”

III. Zesłanie Ducha Świętego

Ojciec Edmund miał serce otwarte na Boga,
bo mieszkał w nim Duch Święty i Jego święte słowa.
Kiedy w swoich ochronkach przychodził do dzieci
zawsze im mówił o Jezusie, by ich serca rozświecić
Jezusowym blaskiem i słońca promieniami,
aby zawsze w miłości Jego wzrastały.

Układał dla nich wierszyki
oraz różne piosnki,
by nimi Boga chwaliły od lata do wiosny.
Był jak ta jasna świeca,
która sama się spala,
a innym przyświeca.

Prosimy Cię serdecznie nasz Ojcze Edmundzie
aby Twój przykład modlitwy na ziemi,
promieniował blaskiem na nasze małe serca,
by w nich miłości Bożej zajaśniała iskierka.

ŚPIEW: „Każda dobra dusza”

IV. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Edmund Bojanowski urodził się w Grabonogu
w małej wiosce na ziemi Wielkopolskiej.
Tam wzrastał i dojrzewał u stóp Maryi w Gostyniu,
która jako „Róża Duchowna” nie zapomniała o swoim synu.

On także Ją darzył swoją czcią ogromną,
nazywał Ją zawsze „Panią swoją”,
a o Matce Boskiej Bolesnej mówił zawsze z rana,
ze jest przez niego szczególnie ukochana.

Codziennie odmawiał „Magnifikat”,
modlitwę Maryi z tajemnicy nawiedzenia.
Dziękował nią za otrzymane łaski,
które były jego udziałem w ciągu całego dnia.


Prosimy Cię bardzo nasz Ojcze Edmundzie,
pomóż nam otworzyć szeroko nasze serca,
byśmy przez gorące umiłowanie Maryi
razem z Nią zostali kiedyś wzięci do nieba.

ŚPIEW: „Kto, by wszystko dał dla dzieci” (ostatnia zwrotka)

V. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny

Edmund Bojanowski nigdy nie zapomniał o Maryi,
zawsze miał w pamięci, co zrobiła dla niego w ciężkiej chwili,
a jego mama pełna wdzięczności,
ofiarowała Jej w darze „Oko Opatrzności”.

Maryja ukoronowana tym wspaniałym darem,
jeszcze bardziej Edmunda łaskami obsypuje,
bo go tu na ziemi bardzo potrzebuje.

Edmund został na opiekuna dzieci szczególnie wybrany,
więc codziennie do kościoła pośpiesza raniutko,
a Jezus i Maryja przemawiają do niego cichutko.
Dodają mu mocy, napełniają łaską,
aby swoje dzieło mógł prowadzić łatwo.
Edmund serdecznym różańcem za wszystko dziękuje,
bo Maryję, swą Matkę naprawdę miłuje.

Prosimy Cię bardzo nasz Ojcze Edmundzie,
byśmy Maryi codziennie do nieba słali nasze róże,
połączone w 200 Zdrowaś, rozpędzające wszelkie burze.

ŚPIEW: „Kto by wszystko dał dla dzieci” (zwrotka I)


s. M. Beata Witkowska


***


Wstęp
Błogosławiony Ojcze Edmundzie, człowieku modlitwy i głębokiej miłości ku Maryi- Królowej Różańca, prosimy Cię, by twój przykład pomagał nam z każdym dniem na nowo odkrywać, że różaniec, to nie tylko tajemnice z życia Pana Jezusa i Matki Najświętszej, ale to także tajemnice, które przeplatają się i w naszym życiu. Błogosławiony Ojcze Edmundzie, w swoim powołaniu człowieka świeckiego również przeżywałeś wszystkie tajemnice życia. Były w nim chwile radosne, świetlane, chwalebne, ale i nie brakło bolesnych. Uczyłeś swoje ochroniarki, jak mają rozpowszechniać kult Maryi wśród ludności wiejskiej, by każdy człowiek u stóp Matki Różańcowej znajdował umocnienie i pocieszenie.

I. Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Wpatrując się w Oblicze Zmartwychwstałego Pana, oczami pełnymi nadziei, zachwyconymi pięknem budzącej się wiosny oraz z płynącym z serca okrzykiem "Rabbuni", pragniemy za twoim przykładem, bł. Ojcze Edmundzie, kontemplować Chrystusa. Ucz nas bez ociągania spieszyć do kościoła w niedzielny poranek Zmartwychwstania i podziwiać, jak ty podziwiałeś, piękno tego dnia: „Wczoraj w nocy przy księżycu poszedłem do kościoła na rezurekcję. Noc pogodna.(...) Procesja zaczęła się o samej północy, była prześliczna"(Dz. 16.04.1854)
Bł. Ojcze Edmundzie, ucz nas poświęcania czasu dla Boga, byśmy nie zniechęcały się zmęczeniem, bo przezwyciężając słabość ciała, otrzymujemy moc Ducha.

II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa

Apostołowie wraz z Jezusem udali się na górę Oliwną, otrzymując od Niego nakaz: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu" (Mk16,15). Bł. Ojcze Edmundzie, Ty również w pokoiku na górze, na plebani w Górce Duchownej, otoczony służebniczkami na czele z matką Elżbietą Szkudłapską, zostawiłeś nam słowa: „Co zawsze polecałem, dziś powtarzam, przede wszystkim prostotę zalecam..."
Bł. Ojcze Edmundzie, ucz nas każdego dnia zachowywać twój testament, prosimy cię o głębokie zrozumienie, że błogosławieństwo Boże będzie spływało na nas, gdy będziemy  szczere, otwarte, przejrzyste, pełne dziecięcej ufności, z otwartym "sercem na dłoni".

III. Zesłanie Ducha Świętego

Pan Jezus w dniu Pięćdziesiątnicy zsyła Ducha Świętego na zgromadzonych w Wieczerniku apostołów. Bł. Ojciec Edmund uczy nas, byśmy wzywały Go w każdej potrzebie. W liście do s. Zofii pisze: „Niech ci Duch Święty ogień zaśle, który apostołom posłał, abyś miłością Bożą gorzała, a światłością dobrych uczynków wywdzięczała się Temu Duchowi, który Cię oświecił i na drogę świętego powołania wprowadził" (15.05.1863)
Bł. Ojcze Edmundzie, ucz nas otwartości na Ducha Świętego, bo podobnie jak Ty, nie wiemy dokąd nas poprowadzi.

IV. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Maryja w tej tajemnicy uczy nas, że wierni Bogu otrzymują nagrodę. Bł. Ojcze Edmundzie, ty też zostałeś nagrodzony, w dzień wspomnienia Matki Bożej Śnieżnej przyjąłeś ostatnią Komunię św.. Ucz nas dziecięcej miłości i nieustannej modlitwy, którą, jak sam mówisz, "nie wiem, kiedy zacząłem". Ucz nas troski o wizerunki Maryi i zachwytu nad pięknem Jej Oblicza.

V. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny

Maryja Królowa nieba i ziemi jest w szczególny sposób naszą Królową.
Bł. Ojcze Edmundzie, piszesz do s. Karoliny Student: "Dziś już niebieskie sukienki wasze i białe welony pokazują, że nie światu, ale Niebieskiej Królowej służycie. Niechże więc i serca i myśli i słowa i uczynki będą na niebieskich rzeczy obrócone" (29.08.1867)
Bł. Ojcze Edmundzie, prosimy Cię, wypraszaj nam łaskę, byśmy zawsze wiedziały, komu służymy i, że to co robimy, robimy dla Boga.

s. M. Joanna Kiełbasa


I. Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Tysiące barw i odcieni ma miłość Edmunda Bojanowskiego, a w każdej z nich mieni się pełen uroku i piękna Chrystus Zmartwychwstały. Każdy Jego czyn miłością w miłość zamienia i znów mamy nowy cud Zmartwychwstania. To tysiące tysięcy czynów dobra i piękna, to tysiące tysięcy świąt Zmartwychwstania.

Widzisz? To cuda Miłości. Nawet Opatrzność Boża wstaje wcześniej jak słońce, bo dzieło Edmunda ma na swoim wyłącznym utrzymaniu.

II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa

Zbudować dom dzieciństwa i szkołę życia dla niczyich dzieci. Zadbać o ogród, posadzić malwy i róże. Koniecznie zbudować altankę, to taki luksus. Nakarmić, napoić, ukołysać miłością. Razem się pobawić, zaśpiewać piosenkę, ucieszyć zabawką ołowianą, z kieszeni wyjąć słodkie pierniki. Nauczyć dodawać i kochać Boga. Ach, łzą czystą zapłakać, gdy umrze sierota. Tak to uczynić może tylko prawdziwy tata.

To schody do nieba! A czy to już nie Wniebowstąpienie?

III. Zesłanie Ducha Świętego

W ciszy serca nasłuchiwać szeptów Boga. Wprowadzić w czyn usłyszane Słowo. Nie sprzeciwić się w cierpieniu, niezrozumieniu, także gdy zimny wiatr wieje prosto w chore płuca i zatyka oddech. Uderzył ktoś słowem, boli bez miary. Mężnie kroczy do przodu, choć serce płacze coraz częściej. Nie zawrócił z drogi!

Duch Święty wtedy króluje, wypełnia swą mocą, aż wylewa się z serca Edmunda.
Duch Święty zwycięski – to zesłanie i stałe przebywanie.

IV. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Przyjść, powiedzieć Matce Świętogórskiej wszystko, poradzić się, co czynić dalej. Jednak zasłoni bliźniego, skarżyć się nie będzie, by nie zwiększyć winy. Odejdzie pocieszony, wzmocniony Jej ręką. Otrzymał drogowskaz w sercu, już widzi bardzo daleko.
U kresu zaś drogi, przytulony do Serca Matki Bożej Pocieszenia w Górce Duchownej, zaśnie u Jej boku. Ubrany w długi, biały czechół za rękę z Maryją pójdzie do Miasta Bożego, pokłonić się Barankowi, by odtąd towarzyszyć Mu, dokądkolwiek pójdzie.

Wszystko w Twoje Imię, dla Ciebie i z Tobą, Maryjo. Cóż bym, Najlepsza Matko i moja Królowo, uczynił bez Ciebie?

(Ale dlaczego Edmund chodzi po niebieskich dziedzińcach w skarpetkach? Czyżby siostra Rozalia Krauze zapomniała o butach?)

V. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny

Co uczynić, by zaświadczyć na zawsze, że czyny miłosierdzia nie umierają, świecą jak gwiazdy na niebie, a w ręku Boga to żywe klejnoty? Co uczynić? Na głowę dać koronę BŁOGOSŁAWIONY, choć święty od zawsze.

Edmundzie, „Ty jeden jesteś za dziesięć tysięcy”, Tyś już błogosławiony, a jutro święty.


s. M. Agnieszka Sobiło