Różaniec

I. Zwiastowanie Wcielenia Syna Bożego

Ave Maria – rzecze Gabriel – gratia plena… Najwyższy, umiłowawszy Cię Odwieczną Miłością, pragnie przez Ciebie Syna światu dać…
Ave Maria, gratia plena… ileż razy z zachwytem szeptał bł. Edmund, wielbiąc Wszechmocnego za Niepokalaną. „Ślicznie mi dzień dzisiejszy przeszedł – zapisał o dniu ogłoszenia Dogmatu o Niepokalanym Poczęciu – byłem cały dzień w kościele. Przy świecy zacząłem nabożeństwo, przy świecy skończyłem.”
A usta mówią z obfitości serca.
Ileż w sercu Ojca Edmunda musiało być miłości, zachwytu i czci dla Niepokalanej, skoro nie zdołał jej wyrazić ani w ciągu dnia spędzonego na modlitwie, ani w ciągu życia całego, ale przykazał siostrom, aby z miłością nieustannie wpatrywały się w Nią i naśladowały jako Patronkę Zgromadzenia

II. Nawiedzenie św. Elżbiety

Kto w pokorze autentycznie spotkał Boga, nie potrafi Go zmieścić w naparstku własnego serca.
Maryja, kiedy odszedł od Niej Anioł, nie zważając na trudy, pospiesznie udaje się w góry do Elżbiety, by służyć. Już sam dźwięk Jej głosu, pozwolił rozpoznać w Niej „błogosławioną Matkę Pana”.
Podobnie Pan z Grabonoga, po godzinach spędzonych na kolanach przed świętogórską Pietą „musiał” iść między opłotki, by dzielić się Bogiem. Nie potrzebował wielu słów. Wystarczyła bułka podana zgłodniałemu dziecku, zapewnienie opieki, szczery uśmiech, czy ziółka niesione choremu, nawet wtedy, gdy z powodu własnej słabości, w drodze do wieśniaczej chaty, musiał wielokrotnie spoczywać.


III. Narodzenie Pana Jezusa

Przychodzący Bóg, który znalazł miejsce w kochającym sercu i łonie Niepokalanej, potrzebuje jeszcze odrobinę miejsca w ludzkim mieszkaniu. Wrażliwe serce bł. Edmunda boleśnie odczuwało dramat odrzucenia Dziecięcia Jezus przez ludzi. I nie wystarczyło mu jego własne serce, by przygarniać Je z miłością. Nakazywał, by małym dzieciom siostry przybliżały tę tajemnicę, pobudzając je do miłości Dzieciątka Jezus. A gdy biedna matka w wigilię przyprowadziła do sierocińca swoje dzieci, przyjął je z największą radością przez wzgląd na Świętą Rodzinę, szukającą w tym dniu schronienia w Betlejem.

IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni

„Oto Ten, przeznaczony jest (…) na znak, któremu sprzeciwiać się będą – rzekł Symeon, zapowiadając Maryi miecz boleści – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.”
Ofiarując Panu Bogu całego siebie, bł. Edmund wiernie podążał za Niepokalaną w tajemnicach boleści Jej serca. I jego dobre serce przenikał miecz boleści, gdy widział głodne, osierocone dzieci, czy dorosłych złożonych niemocą, starością lub rozpaczą. Wszystkim chciał pomóc. I pomagał jak potrafił najlepiej. A mimo to, miecz posądzeń ranił jego duszę. Jednak chyba najbardziej cierpiał wtedy, gdy nie mógł „choćby jednej Mszy św. siostrzyczkom odprawić”.

V. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni

„Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Cię! (…) Czyż nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do Ojca?!” (por. Łk 2,48-49)
Radość odnalezienia Boga zna tylko ten, kto doznał bólu serca z powodu Jego utraty. Chociaż Ojciec Edmund zawsze miał Boga w sercu, przeżywał ból z tego powodu, że wiele dzieci nie może Go poznać, że wiele ludzi odchodzi z tego świata bez sakramentów świętych. Całe jego życie to nieustanna służba i walka o to, by od najmłodszych lat „sprawy Ojca Niebieskiego” były w życiu ludzkim na pierwszym miejscu.

S. M. Janina Polak