[113]
Od JANA
KOŹMIANA
2
stycznia 1856
Kochany Panie Edmundzie
Przy rozpoczynającym się Roku Nowym
życzę Panu wszelkich błogosławieństw Bożych dla Pana, łask niebieskich dla
Służebniczek.
Tu wszystko dobrze. Gwiazdki w
Kopaszewie i Rąbiniu doskonale się udały, dzieci umiały bardzo wiele.
Wczoraj wszystkie osiem były w
Rąbiniu na odpuście i przystąpiły do Komunii.
Wiem o przesyłce Cieszkowskiego. Czy
kto jeszcze z tych, co mi zapowiedzieli składkę, pieniędzy nie nadesłał?
Żeby nie gołoledź, wyprawiłbym
drzewo dla Sióstr w Gostyniu.
Jedna prośba. Chciałbym dostać od
Ks. Preibisza kazanie, które miał na pogrzebie w Lubiniu i mówiłem już o tym i
z nim samym, i z Księdzem Kuśniakiem. Racz Pan poprzeć moją prośbę i w razie
pomyślnej odpowiedzi wziąć rękopis i mnie go dostawić.
Dziś wieczór przyjeżdżają tu OO.
Praszałowicz i Baczyński na zawieszenie dzwonu nowego w kaplicy. Zabawią przez
jutro, przy czym całe towarzystwo starsze i młodsze z Jurkowa przybędzie do
Ochronki z wizytą.
Bogu Kochanego Pana polecam
J.
Koźmian
[114]
Od JANA
KOŹMIANA
[16
stycznia 1856]
Kochany Panie
Posyłam trzy sążnie drzewa dla
Sióstr.
Michalina niech
się zabierze z fornalami[608],
dzień jest nie bardzo zimny, więc to szczęśliwie.
Co do przełożeństwa, ułóż Pan jak najlepiej będzie. Można by Michalinę tu
zostawić przełożoną, a tam wziąć jedną, którą Pan przeznaczy.
W Ochronkach nic nowego, wszystko
dobrze.
Panu Bogu Kochanego Pana
polecam
J. Koźmian
[115]
Od WITOLDA POTWOROWSKIEGO[609]
Karmin
pod Pleszewem, 16.1.[18]56
Łaskawy Panie Edmundzie!
Znana powszechnie Pana usłużność i
pieczołowitość, gdzie chodzi o dobro chorych i ubogich, ośmiela mnie Go prosić
o przepis do gotowania zupy rumfordzkiej.
Jestem bowiem jednym z dyrektorów
wybranych przez powiat do trudnienia się ubogimi naszego powiatu i sądzę tym
sposobem, że porcje zup każę rozdawać
tak w mieście jak w niektórych dominiach, wywiązać się z włożonego na
mnie obowiązku.
Łączę przy tej sposobności dla Pana
i Państwa Wilkońskich wyraz szacunku i poważania.
W. Potworowski
[116]
Od ks. ALEKSEGO PRUSINOWSKIEGO
Grodzisk,
24.1.[18]56
Kochany Panie Edmundzie.
Posyłam Ci [...][610] Siostry Angeliny w pośpiechu
zapomniane przeze mnie, chciej je z łaski swej rozdać wedle adresu.
Siostrze Józefie
przypomnij nas, Filipinów zapewnij spotkawszy, że ich i miejsce święte kocham
jak zawsze - sam przyjmij prośbę o modlitwę za mną, dla państwa Wilkońskich
uniżone moje ukłony.
Bóg z Tobą, z nami Twa przyjaźń i
pamięć
Aleksy
[117]
Od ks. arcybiskupa LEONA
PRZYŁUSKIEGO
Poznań,
25 stycznia 1856
Zwracając W[ielmożnem]u
Bojanowskiemu w załączeniu nadesłany sobie uprzejmym pismem Jego z dnia 8
grudnia r. z. rękopis pod nazwą „Reguła Zakładu Służebniczek Bogarodzicy”,
przesyłam Mu zarazem odpis uwag[611],
jakie się nad projektem do tej Reguły do uczynienia znalazły dla wiadomości i
ewentualnie z nich korzystania.
Arcybiskup gnieźnieński
i poznański
ks.
Przyłuski
Do W[ielmożne]go
Edmunda Bojanowskiego
w Grabonogu - n°
132 D.P.
[118]
Od JANA
KOŹMIANA
3
marca 1856
Kochany Panie Edmundzie
Rozmówiłem się z Kajetanem[612].
Nie ma miejsca, aż kiedy dom wykończy.
Że czasu tracić
nie można, objedź Pan te miejsca, z których się zgłaszano o Służebniczki i
staraj się Pan coś zaraz ułożyć.
Może byś Pan zaczął od Krzyżanowa i
Szołder, jako najbliższych. Dopiero jeśli się tam nie da, to do Karny.
Koniecznie trzeba to zaraz skończyć,
żeby się przy prowizorium[613]
co nie zepsuło. Bardzo na Pana nalegam, żebyś Pan to odrobił przed swoimi
rekolekcjami.
Pisz Pan do mnie do Leszna do
Kunzego. Słychać, że nas tu przytrzymają trzy tygodnie.
P. Bogu Kochanego Pana
polecam
[119]
Od JANA
KOŹMIANA
Leszno,
5 marca 1856
Kochany Panie
Z tym listem, który stąd posyłam,
pojadą po lupin[614].
Będą mieli z sobą 24 tal. i 4 miechy na 4 korce lupinu. Racz Pan pomóc im
dyrekcji daniem i przekonać się, czy nasienie dobre. Czekam odpowiedzi na mój
list z Leszna i wiadomości.
Serdecznie Kochanego Pana pozdrawiam
J. Koźmian
[120]
Od ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
P[oznań],
28.3.[18]56
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
List Pański otrzymałem w chwili
wyjazdu z Poznania[615],
wczoraj więc dopiero mogłem się zająć interesem mi powierzonym. Merzbach na
wszystko przystaje i da p. Miłkowskiemu 60 tal., podobnie i pisemko dla ludu ma
wydawać i nie wymawia się od honorarium po 10 tal. za arkusz. Sam w tym
interesie do Pana napisze. Czy formalny kontrakt spisać względem manuskryptu p.
Mił[kowskiego]? Zgadzam się zupełnie na wydawanie pisemka dla ludu i mam
nadzieję, że Bóg temu przedsięwzięciu pobłogosławi. Przyrzekłem manuskrypt p.
Mił[kowskiego] przejrzeć, ale tak pracą jestem obarczony, iż z tego powodu druk
bardzo by wolno postępował, co by autorowi i wydawcy było niemiłym. Lepiej by
więc było, gdyby sam autor chciał się podjąć tej pracy, gdyż jest wolniejszy
ode mnie.
Donoszę Panu smutną wiadomość, iż
policja wczoraj u Merzbacha zabrała wszystkie egzemplarze Pokłosia i to
podobno dla wiersza do F. M.[616]
Czy i u Pana była już w tym celu policja?
Krótko piszę, bom bardzo
zatrudniony. Panu Bogu polecam Kochanego Pana najniższy sługa
ks. Brzeziński
[121]
Od ks. ALEKSEGO PRUSINOWSKIEGO
Grodzisk, 20 kwietnia
1856
Kochany Panie Edmundzie.
Posyłam Ci do Pokłosia znów
nieco poezji. naprzód Ks. Karola Antoniewicza pastorałek kilka, jak wiem
nigdzie jeszcze niedrukowane. Dawno leżą u mnie, bom je dostał na pamiątkę
autograficzną, proszę więc wrócić mi oryginał, bo przepisywać nie miałem czasu,
a żal mi, żeby nie publikować rzeczy tak pięknych miejscami. Po drugie - Deotymy
wiersz nie bardzo wielki rozmiarem, ani potęgą poezji, ale dobry. Na koniec trzy Norwida[617]
rzeczy - dwie już miałem dość dawno u siebie, trzecią dopiero tymi dniami dostałem.
Ale jeżeli łaska, prosiłbym bardzo także o listy Deotymy i Norwida in
originali.[618]
Dawno już od Ignacego[619]
listu nie miałem. Czy może Filipini odebrali świeższe wiadomości?
Do zobaczenia na
Świątki, gdzie mam szczerą ochotę być w
Gostyniu. Żegnam Cię, Kochany Panie
Edmundzie, odpisz mi względem Ks. Ignacego, a zarazem donieś, czy Siostra
Józefa już wróciła. Państwu Wilkońskim moje uniżone ukłony. Dla siebie proszę o
modlitwę. Twój szczery przyjaciel
Aleksy
[122]
Od JANA
KOŹMIANA
19
maja 1856
Kochany Panie
Paulinie list oddałem[620].
Przez cały
tydzień będę w domu i Kochanego Pana oczekuję.
List Pauliny
stąd odeślemy; ja się także do ojca dopiszę.
Pański list
datowany 14 maja[621],
odebrałem 17-go wieczór.
Serdeczne pozdrowienia
łączę
J. Koźmian
[123]
Od ks. KAROLA BENISCHA[622] SJ
Śrem,
17 czerwca [1]856
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Szanowny Panie Dobrodzieju!
Dziękuję bardzo za list[623],
bardzo się zbudowałem z troskliwości świętej, którą Pan Dobrodziej pokazuje nad
biednymi więźniami, a mianowicie nad Marianną Tafelską. Potrzebuje ona zapewne
szczególnej opieki, aby karę upokarzającą jako z rąk Boskich przyjmowała, i w
pokorze i nabożeństwie zastosowała się do woli Boskiej. Odwiedzając więźniów
zaraz od początku mojego nastąpienia, naturalnie i na nią trafiłem; zadziwiła
mnie osoba tak porządnie ubrana i takiego wykształcenia, która jednak we
więzieniu. Pytam się: skąd? za co? Z płaczem opowiada swoje nieszczęście;
była to dla mnie jakaś tajemnica. Poszedłem do Pani u której służyła, wypytując
się przyczyny i szczegóły aresztowania; i mógłbym długą historię Szanownemu
Panu Dobrodziejowi opowiadać, ale będąc razem spowiednikiem więźniów, to do
mnie takie rzeczy opisywać nie należą, a Panu Dobrodziejowi bez tego skądinąd
znajome będą. I chociaż zaraz z początku dowiedziałem się, że Tafelska i
państwu Chłapowskiemu[624]
dobrze znajoma, to jednak w listach moich dotychczas żadnej [w]zmianki o ni[ej]
nie czyniłem, bo jeżeli czasem obojętne i nawet i święte i radosne rzeczy
sekretu wymagają, to tym bardziej, gdzie idzie o dobre imię bliźniego naszego;
może bowiem kto ucierpieć na dobrym imieniu w jednym miejscu, ale przez to nie
traci prawa na wzgląd miłości po innych miejscach. A prócz tego osoba może być
także niewinna; a jeżeli winna, to może już przez szczerą pokutę
usprawiedliwiona; i dlatego nie sądziłem być podług miłości chrześcijańskiej,
abym przez zmiankowanie nieszczęśliwej osoby jeszcze bardziej nieszczęśliwą
czynił. Teraz zaś ponieważ uwięzienie Tafelskiej notorycznie zadekretowane, i
nadto i Szanownemu Panu Dobrodziejowi i Szanownemu państwu Chłapowskiemu już
znajome, dlategoż tę zmiankę tu o Tafelskiej czynię: otrzymała dekret na 6
miesięcy więzienia i prócz tego na rok cały pod dozorem policji. Biedna
Tafelska, jest przy tym spokojna i przykładnie się zachowuje, pracuje pilnie i
czas wolny poświęca na odmawianie koronki i na czytanie nabożnych książek.
Znajduje się tu między więźniami 18 kobiet podzielonych na dwa oddziały i mogę
powiedzieć, że oddział, w którym Tafelska się znajduje, jest
najprzykładniejszy. Oby ci biedni tylko w nabożeństwie do Matki Boskiej nie
byli ustawali, to by oni nie byli przyszli do takiego nieszczęścia. Jest także
dla służących rzecz bardzo niebezpieczna, kiedy państwo zanadto wielkie
zaufanie im dawają, okazja bywa często przyczyną wszystkiego złego i
nieszczęściem dla państwa i służących.
Zaraza na bydło u nas dzięki Bogu
już ustawa, już od sześciu dni nie ma w całym mieście żadnego wypadku, stan
zdrowia jako i urodzaju jest dobry, tylko we więzieniu powietrze bardzo
zaraźliwe. Mam tam ciągle aż 15 osób chorych, chorują zwykle na puchlinę[625],
gorączkę i leprę[626].
Siostry [z] Ochronki zasyłają
Szanownemu Panu Dobrodziejowi swoje najniższe uszanowanie; dzięki Bogu, bardzo
dobrze się utrzymują i z wielkim pożytkiem pracują dla całego miasta. Pytały
się mnie, czy nie wiem, kiedy Pan Dobrodziej do Śremu przybędzie.
Polecam się łaskawości i
świętym modlitwom Szanownego Pana Dobrodzieja, zostając w głębokim uszanowaniu
Jego najniższy w Chrystusie sługa
K. Benisch SJ
PS. Szanownej
Pani Chłapowskiej w Czerwonej wsi,
ponieważ nie wiem, czy z podróży już powróciła, bo jeszcze nie pisałem, przy
okazji proszę oświadczyć moje najniższe uszanowanie.
[124]
Od ks.
STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO
[22 czerwca 1856]
Kochany Edmundku.
Przybyłem do Ciebie, ale Cię nie
zastałem. Pozwoliłem sobie otworzyć stancję i wybacz, że zapaliwszy sobie
cygaro, te kilka wyrazów kreślę.
Co powiesz na to, że już mam
nominację na wikariat w Środzie? W przyszłą niedzielę żegnam się z ludem, dziś
idę do mej kochanej Ochronki, a pojutrze może zaraz po Mszy św. do Ciebie
wpadnę; tylko bądź w domu. Twój brat
Stach
Jutro
jadę do Szelejewa ze Mszą ś[wię]tą.
[125]
Od JÓZEFA GAJEWSKIEGO
Poznań, 10.7.[18]56
Wielmożny Panie Dobrodzieju.
Odgłos dobrego wpływu wywartego na
lud wiejski przez Służebnice Matki Boskiej doszedł mnie aż do Królestwa. Udaję
się więc do W[ielmoż]nego Pana Dobrodzieja z zapytaniem, czy byłaby sposobność
wystarania się o paszporty dla trzech Służebnic? Ja mieszkam o dwie mile tylko
od granicy pod Kaliszem. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł uzyskać trzy z
nich dla siebie. Mam we wsi kościół, a będąc w styczności z kapucynami z Lądu, starałbym się, ażeby miały dostateczną pomoc duchowną i
wszelką opiekę, jaką by wymagały.
Jeżeli więc bym mógł mieć nadzieję
uzyskania trzy Służebnice, upraszam W[ielmoż]nego Pana Dobrodzieja donieść mi,
kiedy by to mogło nastąpić i jakie do tego mam uczynić przygotowania[627],
a z mej strony wiedząc, że Nowicjat tylko się z ofiar utrzymuje, bardzo chętnie
się do tychże przyczynię.
Mój adres jest: przez Kalisz w Kosmowie pod Cekowem.
Proszę
Pana przyjąć wyraz głębokiego mego szacunku
Józef Gajewski
[126]
Od JANA
KOŹMIANA
20
lipca [1856]
Kochany Panie
Panna Długołęcka uwiadomiła mnie, że
dziewczyny turewskie przyniosły jej nieopieczętowany list do Ks. Hübnera. Ona
nie czytając, jak oczywiste, odesłała. Uwiadamiam Pana na wszelki przypadek.
Posłałem chorego do Sióstr, niechże
ma ostatnie chwile wygodne, a może P[an]
Bóg da, że się go jeszcze uratuje - to ten sam, cośmy u niego w Rogaczewie
byli.
Generałowej[628]
mówiłem o Żydku, bardzo ją to strapiło. Napisze do Siostry Umińskiej. Modlitwom Pana się polecam
J. Koźmian
[127]
Od JANA
KOŹMIANA
[23
lipca 1856]
Kochany Panie
Pan Bóg łaskaw i wszystko się w
Żabnie doskonale ułożyło, pomimo że Ks. Borowicz był przeciwny.
Przysyłam rodzaj kontraktu. Trzeba
by się poradzić Ks. biskupa Stefanowicza, w jakiej to formie ma być zrobione.
Ja pewnie będę w Poznaniu za dni kilka, więc to uczynię. Kontrakt zwróć mi Pan,
z łaski swojej.
W piątek jest odpust w Żabnie.
Czybyś Pan nie mógł dojechać?
Serdecznie Kochanego
Pana pozdrawiam i modlitwom się polecam
J. Koźmian
Pisał mi O.
Praszałowicz, że na Św. Ignacy[629]
będą wszyscy w Śremie.
[128]
Od ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
Bad-Reinerz,
24 lipca 1856
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Mea culpa![630]
Wyznaję winę ze skruchą i pewien jestem przebaczenia. Chciałem ustnie
podziękować Łaskawemu Panu za powinszowanie myśląc, że w przejeździe do wód
będę się mógł zatrzymać w Gostyniu. Tymczasem inaczej się stało i otóż dziś
zawstydzony, odbieram list w Reinerz z miłego Grabonoga, a w nim nowy dowód
uczuć przyjaznych[631],
na które niczym sobie nie zasłużyłem. Bóg zapłać za troskliwość o moje zdrowie.
Byłem Bogu dzięki tego roku tak zdrów, jak od dawnych czasów nie pamiętam, i
zdrowy wyjechałem do Reinerz, aby za łaską Boską ostatków choroby mojej dawnej
się pozbyć, by z pracy i trudów całorocznych wypocząć trochę i nowych sił
nabyć.
Jestem tu dziś właśnie tydzień, dziś
wziąłem drugą kąpiel, ale z trwogą, bo w pierwszym roku nie mogłem ich
wytrzymać, tymczasem po drugiej kąpieli doznałem nagłej naprawy żołądka, na
który całą zimę trochę chorowałem. Mam więc nadzieję, że w tym roku będę mógł
wziąć wszystkie kąpiele. Żyję tu w Reinerz jak student w czasie wakacji,
powietrze nam sprzyja, chodzę więc prawie cały dzień Boży, a do domu ledwo na
noc zajrzę. Bawię się głównie towarzystwem księży. Jest tu Ks. Gładysz z
Ostrowa[632],
neoprezbiter Rydlewski[633],
Ks. Montbach[634]
- kapelan ks[ię]dza Biskupa z Wrocławia[635],
jest i kilka dam polskich, ale ich jeszcze nie poznałem. Żebyś też to Pan mógł
namówić Księdza Ignacego Prusinowskiego, by tu przybył. Jestem pewien, że
Reinerz więcej mu pomoże, jak wszystkie dotychczasowe kuracje.
Chcę tu zabawić do 22 sierpnia, a w nocy z 23 -24 przybyć
do Gostynia, jeśli Bóg pozwoli. Znając dobroć Kochanego Pana, śmiem Go prosić o
łaskawe mi zamówienie noclegu w oberży na tę noc, bo trudno o tej porze dobijać
się do ks[ięży] Filipinów. Osobiście więc podziękuję za
powinszowanie.
Kontrakt p. Miłkowskiego, nie mając
żadnej w tej mierze instrukcji, oddałem Merzbachowi, myślę że uiści się z
długu, skoro już rękopis odebrał. O innych rzeczach pomówimy, da Bóg, ustnie.
Tymczasem
polecam Kochanego Pana Bogu i proszę pokornie o modlitwę Jego i moich
dziewcząt, które pozdrawiam najniższy sługa
ks. Brzeziński
[129]
Od STANISŁAWA KOŹMIANA
11.8.[18]56
Kochany Panie
Projekt dawniejszy na nic się nie
zdał, bo tu chodzi o zupełnie nowe wydanie, nie zaś o odbicie z innego druku.
Teraz więc taką stawiam propozycję:
1° Umowa
staje na jedno tylko wydanie.
2° Wydawca
wydrukuje ozdobną edycję w 1500 egz[emplarzach]
3° Da za to 200 tal. (można by zażądać 250, aby
coś opuścić gdyby się opierał). Z tych (to tylko między nami wniosek) 100
pójdzie na sieroty, 100 zaś na ołtarz u OO. Jezuitów.
4° Da nam 500 egz[emplarzy]. Można mu zapewnić,
że się publicznie sprzedawać nie będzie. Rozbierze to kilkunastu obywateli dla
swych włościan.
5° Wolno
mu położyć cenę, jaka mu się podoba. Kładąc najniższą 6 złp. i odtrącając
jeszcze od tego rabat księgarski 1/3, miałby za 1000
egz[emplarzy] 4000 złp., czyli 666 tal. i 20 sgr., czyli dawszy nam 200, blisko
500 tal.
Sprzedaż powinna by
pójść łatwo, bo może zaraz posłać do Galicji i do Królestwa. Ściskam Pana
najserdeczniej
S. Koźmian
Były tu Panie Szołdrskie i bardzo
dopytują się, kiedy Pan do Jaszkowa względem ostatecznego umówienia się.
[130]
Od ks. TEOFILA BACZYŃSKIEGO
SJ
Śrem,
18.8.[18]56
+ Najdroższy Panie!
List Pana wczoraj odebrałem[636],
a dziś dopiero mogę dać żądaną odpowiedź, że mularz i garncarz powędrowali do
Jaszkowa[637].
Brat Plaski zajął się pierwszym, aby go razem z wapnem wyprawić. O książki
potrzebne dla Służebniczek postaramy się.
Wczoraj kilka dziewcząt zgłaszało
się do Ochronki, a nawet jedna dziewczyna dała na Mszę św., aby ją Bóg w tym
powołaniu utwierdził. Druga - jeszcze dziecko - oświadczyła się z swoim mocnym
postanowieniem, że się śmiać i cieszyć musiałem. Pracujmy, a Bóg resztę
obmyśli.
Polecając się łaskawej pamięci i św. modłom,
zostaję Pana Łaskawego sługa w
Chrystusie
T. Baczyński SJ misj.
[131]
Od JANA
KOŹMIANA
wtorek,
[19 sierpnia 1856]
Kochany Panie
Wszystko się zrobi na czas. Trzeba
tylko, ażeby Kochany Pan już w sobotę do mnie przyjechał.
Myślę, że najlepiej będzie prosić
Ks. Borowicza, aby poświęcił Ochronkę w Rogaczewie, bo dobrze idzie.
Powiedziałem Józefie[638],
żeby rozpoczęła u siebie pacierz wieczorny z kobietami i zebrała różaniec
dziewcząt. Modlitwom Kochanego Pana się polecam
J. Koźmian
[132]
Od JANA
KOŹMIANA
[21
sierpnia 1856]
Kochany Panie
W sobotę posyłam do Gostynia
chłopczyka kulawego do Sióstr Miłosierdzia (brat mego furmana[639],
chodzi o zapobieżenie kalectwu - matka mu towarzyszy na parę godzin, Pana będę
prosił, żeby obligował Siostrę Józefę, aby mu dawali - ile można - paczek i
przysyłali dzieci do zabawy), czybyś Pan wracającym furmanem nie przyjechał?
Koniecznie trzeba nam się widzieć przed niedzielą.
Nowicjuszki i podrzeckie mogą tu przybyć kiedy zechcą, ja je dalej
odstawię. Myślę, że dobrze by było, aby wszystkie Służebniczki asystowały
otwarciu Nowicjatu[640].
Bóg z Kochanym Panem
J. Koźmian
Jest tu O.
Superior[641]
i pięknie Pana pozdrawia.
[133]
Od JANA
KOŹMIANA
10
września 1856
Kochany Panie
Znowu mały kłopot. Wczoraj wieczór o
szarej godzinie dojeżdżając do Kopaszewa, spotkałem dwie kobiety zakryte
fartuchami tak, że ich rozpoznać nie mogłem. Na zapytanie: kto to? - nic nie
odpowiedziały i zaczęły iść prędzej ku Rogaczewu. Chwilę goniłem je konno
zawróciwszy się i dopiero gdym był blisko, a ciągle się pytał, odpowiedziały,
że Siostry z Ochronki. Rzeczywiście,
była to Józefa z Marianną[642].
Na zapytanie moje powiedziała Józefa, że ktoś je zapewnił, że Ks. Hübner umarł,
więc że przyszła z niespokojności. Dodać muszę, że dwie godziny wpierw widziała
mnie i mogła się zapytać. Dziś odebrałem od niej list, który przyłączam[643].
Wieczorne wychodzenie, to rzecz
ważna. Niech się Pan dobrze namyśli co zrobić, a trzeba spiesznie, żeby
widziały iż się je pilnuje.
Pewnie Kochany Pan tu
dojedzie. Serdecznie pozdrawiam i P. Bogu polecam
J. Koźmian
[134]
Od WALERIANA NAGANOWSKIEGO
Poznań, Rynek Nowego Miasta n° 6,
17 października 1856
Łaskawy i Szanowny Panie.
W czasie bytności Deotymy[644]
w Poznaniu miałem sposobność proszenia jej, by jedną z swych mianych tu
improwizacji[645]
do Pokłosia ofiarowała. Dała mi do wyboru między Litanią do Polski, Wierszem do zakonnicy i Jezusikiem. Wybrałem
ostatnią, bo pierwsza mogłaby i ją i Pokłosie skompromitować, druga tyczy
się osób prywatnych a w większym kole nie miałaby oddźwięku, a Jezusik w kontusiku jest w swoim rodzaju bardzo ładny i - jak
myślę - Pokłosiu zaszczyt przyniesie.
Przy tej sposobności
posyłam Panu mój wierszyk do Deotymy, na który mi z Strzałkowa odpisała Pożegnaniem
do Poznania, umieszczonym potem
przeze mnie w Gazecie W[ielkiego] K[sięstwa] Pozn[ańskiego]. Racz mnie Pan uwiadomić, czy Legendę o
Jezusiku przyjmiesz do Pokłosia, abym się do tego zastosował, gdyż mnie
prywatne osoby o udzielenie im legendy nagabują - ja zaś chcąc, by dopiero
przez Pokłosie publiczność ją czytała, nikomu dać jej nie chcę. Zresztą,
umieściłem w felietonie „Gaz[ety]
W[ielkiego] K[sięstwa] Pozn[ańskiego]” pod tytułem „Deotyma w
Poznaniu” uwiadomienie, że improwizację tę wieszczka do Pokłosia mi
ofiarowała.
Legenda o Jezusiku w kontusiku
Wśród pałających lazurów
Kwitnie róża, otoczona
Przez dziewięciobarwny wianek
Przez dziewięć anielskich chórów.
U jej stóp leży baranek
Pod skrwawioną chorągiewką.
A do jej śnieżnego łona
Tuli się ciche
bóstewko.
Przez lazury, jak myśl żywa
Przelata śnieżne orlątko...
Ucieszyło się dzieciątko:
Z objęć matki się wyrywa -
Goni po niebie orzełka,
Chwyta go za brzeg skrzydełka,
I pyta: „skąd ptaszek leci?”
Ptak schylając główkę płaską,
Woła - najcudniejsze z dzieci!
Jakąż głos Twój dla mnie łaską!
Przy
Gople jest me gniazdo,
Tam wyrosło orle plemię;
Nieraz wzbijam się nad ziemię,
By na górach mówić z gwiazdą.
Byłem ja i na Wawelu
Gdzie śpi w trumnach orłów wielu
Byłem ja i na Świętokrzyskiej
Gdzie człowiek tak orłów bliski:
Byłem ja i u Łomnicy
U tej olbrzymiej orlicy,
Co ujrzawszy jaka chwała
Błyszczy w Niebie -
skamieniała.
- A cóż się wam w Polsce dzieje?
Pyta Bóg - czy wiary strzegą?
Czy braciom niosą nadzieje?
Czy wielbią patrona swego?
- Ich pierś, orzełek zawoła,
Ach to warownia kościoła.
Jeżeli jaka kraina
Ratunku wzywa w niedoli,
Pewno Polak ją wyzwoli!
A wskrzesiciel Piotrowina
Ma u nas cześć i ołtarze,
Wielbią go starce, kapłany,
Wojownicy i mocarze.
Jednak nasz patron kochany
Nieco smętny i surowy;
Toteż polskie białogłowy,
Polskie ubóstwo i dziatki
Pragną patronki - Królowej,
Pragną w Niebie serca
Matki!
Jezusik rozradowany,
Oznajmij - rzecze - Polakom
Że będą mieli Królową!
Zleciał ten co włada ptakom,
Niosąc dobrej wieści słowo.
Jezusik z okiem nieśmiałym
Rzekł do Pani Serafinów:
Matko! z wszystkich ziemi synów
Naród polski ukochałem.
Gdybyś Ty, o Matko droga!
Królować nad Polską chciała,
Tam by kwitła Twoja chwała,
Wstałoby królestwo Boga!
Lilia urody niewieściej
Smutnie rzekła do dziecięcia:
Wszak w dzień mego Wniebowzięcia
Obiecały mi niebiosy,
Że w nagrodę mych boleści
Nigdy już, nigdy nie stanę
Wśród ludzi, gdzie walczą losy,
Zbrodnie, żale i tęsknoty;
I że odtąd mnie otoczą
Same niewinne istoty,
Aniołami nazywane.
Jezusik stanął w oddali,
I zapadł w niemą tęsknicę...
Nagle wzrok mu się zapali,
Woła z cicha a proroczo:
Matka przyjmie prośby moje!
Ach po polsku się ustroję,
I za serce ją pochwycę.
Więc rozwarł wielką skarbnicę,
Gdzie na jasnym stuleci rzędzie
Zdobne w kształty i kolory
Leżą w ieczne pierwowzory
Tego, co jest, było, będzie.
Szuka - patrzy - i niewielką
Bierze błyszczącą szabelkę;
Przypina ją i odpina,
I w przebitych rączkach waży -
Na koniec rzecze dziecina:
- Bogu z mieczem nie do twarzy.
Składa oznakę obrony
I swą siłę składa przy niej,
I tylko z obłocznej skrzyni
Bierze kontusik czerwony.
Przywdziawszy go niby w trwodze
W pośród anielskich orszaków,
Rzecze do Matki: - Przychodzę
Jako poseł od Polaków.
O! godne są syny Piasta
By Maryja władała nimi.
A jeżeli na ich ziemi
Nie dość jeszcze cierni wzrasta,
Zaćmię ich nadziei tęczę,
Rozpłomienię ich tęsknotę,
I na krzyżu ich rozplotę,
I jak siebie ich umęczę,
Aż wszechmocny cud cierpienia
W aniołów ich poprzemienia.
Na te słowa, Maryja wstała
I poszła do Częstochowy.
I odtąd Polska zbolała
Wpośród kajdan i popiołów
Jak dziesiąty chór Aniołów
W czynie śpiewa swej Królowej.
- - - - -
Jezusiku
W kontusiku,
Dzięki Ci za straszny cud!
Matko Boska
Częstochowska,
Módl się za anielski lud!
Deotyma
Improwizacji tej byłem przytomny
wraz z wielu innymi osobami - stenografowałem[646]
ją - za autentyczność ręczę; prócz tego Deotyma przejrzała rękopis, a następnie
własnoręcznie napisany mi przysłała.
Czekając łaskawej
odpowiedzi i polecając się wraz z rodziną moją kochanej pamięci Szanownego Pana
pozostaję z niezmiennym szacunkiem
Naganowski
Do
Deotymy
Mistrzyni Słowa,
wśród naszego grona
Witaj dziewico,
wieszczko jasnowłosa.
W kolebce
Piastów, witaj nam, Natchniona!
A w czas nam
Ciebie zesłały niebiosa,
By zbudzić
śpiących, pocieszyć znęknaych,
Nas, dziś od
świata prawie zapomnianych.
Wśród nas
stanęłaś, o! mistrzyni słowa,
I dziwnie smutna
w około spojrzałaś;
Czemuż ku ziemi
schylona Twa głowa?
Czy nas innymi
widzieć Ty mniemałaś?
Czy może Twa
dusza przed Bogiem się żali,
Że wielkich ojców
- potomkowie mali?
Ty się nie
mylisz, Koronna dziewico!
U nas duch
zasnął, materya zwycięża,
Już cnoty ojców
rzadko tutaj świecą,
Tu ciało tylko
siły swe wytęża:
A wiary mało, i
mało miłości,
A sława nasza -
jest tylko w przeszłości!
Więc, wieszczko!
i całą potęgą
Natchnienia
Twego, uderz w otrętwiałych;
Pod karmazynem
jak i pod siermięgą[647]
Wyszukuj dźwięków
na teraz przebrzmiałych -
I głośno śpiewaj,
wygłaszaj natchnienia,
Bo nam potrzeba - pieśni przebudzenia!
W[aler]y
N[aganowski]
[135]
Od TOMASZA OLIZAROWSKIEGO
Tirlemont,
21 grudnia 1856
Szanowny Panie.
Odpowiadając na wezwanie Szanownego
Pana, posyłam do Pokłosia wstęp do
dramatu pod tytułem Marian Muzowicz[648]; stanowi on niejako osobną całość, a zda
mi się o zęby cenzur warszawskiej i galicyjskiej nie zawadzi. Dołączam do tego
kilka drobniejszych wierszy - może się przydadzą.
Prosiłbym o skompletowanie mi tomów Pokłosia.
Posiadam rok 1-szy i 3-ci. Proszę tylko
o przesłanie przez okazję jaką, a nie przez pocztę, gdyż koszt jest srogi; za
tom trzeci bowiem zapłaciłem siedem franków przesyłkowego.
Zasyłam Szanownemu Panu moje
serdeczne pozdrowienie
T. Olizarowski
[136]
Od STANISŁAWA KOŹMIANA
[31 stycznia 1857]
Kochany Panie
Odsyłam Panu manuskrypta, względem
których żądałeś mego zdania.
„Alcyd”[649]
bardzo mi się podobał. Norwida tłumaczenie niezłe. Z wierszy Br.[650]
tylko jeden „Orzeł i Gołąb” wytrzyma krytykę. F. Stasika[651]
„Modlitwę dziewicy” i „Gniew na Lacha” można polecić z uczynionymi poprawkami.
Bardzośmy się gonili i krzyżowali w
tych czasach. Pewnie Pan moją kartkę w Śremie odebrałeś. Najusilniej
proszę o „Świstawkę” z Burnsa[652].
Ściskam najserdeczniej
S. K.
[137]
Od STANISŁAWA KOŹMIANA
[1 lutego 1857]
Kochany Panie
Jak się wprzód sami krzyżowaliśmy,
tak teraz nasze listy[653].
Dziś bowiem rano wysłałem do Pana pakę manuskryptów.
Przeciwko Merzbachowi mam tylko to,
że za mało daje. Ale kiedy trudno więcej wydostać, to niech i tak będzie.
Obietnica 50 tal. jeśli do Austrii i do Rosji Noworocznik[654]
wpuszczonym będzie, jest złudzeniem. Nigdy do ostatniej, a trudno, aby do pierwszej
się dostał. Wolałbym, aby dał 25 tal. bez tego warunku.
Trzeba także oznaczyć czas wyjścia:
1-szy
najdalej 1-go maja; 2-gi 1-go grudnia. A co ma się stać z resztą niesprzedanych
egzemplarzy ostatniego poszytu?
Sadowskiego[655]
już uprzedziłem.
G. Morawski[656]
nic nie chce dać, P. Andrzej[657]
nic nie ma, ale pozwolił mi udzielić niektóre drobne wiersze z pozostałych po
ojcu.
Za dramat Szczepanowski[658] trzeba coś autorowi dać. Niechby M.[659]
zrobił osobne odbicie, z tego odłożył 20 egz[emplarzy] dla autora i 20 tal.
dołączył.
Dialog Platona[660]
można umieścić, byle niezbyt długi.
Wiersz „Ojczysta mowa” mieści w sobie dobrą myśl i szacowne uczucie.
Ale nie może być umieszczony: 1° - z
powodu gorąco patriotycznych ustępów[661];
2° - z przyczyny, że wiersze są ułomne, brak sylab. Wskazałem, jak zaraz 1-szą
strofę należałoby poprawić.
Bardzo mi żal Świstawki[662].
Jeślim jej Panu nie dał, to zginęła. A ma Pan artykuł O wierze, podpisany J. S. (Jan Skrzynecki)?
Od mego brata[663]
nie mogło być jeszcze wiadomości z Rzymu. Ostatni jego list był z 22/1 pisany
na parę godzin przed wypłynięciem z Marsylii.
Cezary[664]
pojechał do Paryża. Nie wiem, jaki jego adres.
Adolf Koczorowski wypytywał się,
czyby co nie mógł zrobić dla Ochronek.
Szkoda, że się
wasz gospodarz zniechęcił. Rozpytam się w Ludwikowie.
O. Superiora[665]
pewnie widzieć nie będę, bo już musiał wyjechać. Zgłoś się Pan do niego
listownie.
Ściskam Kochanego Pana
najserdeczniej
S. K.
[138]
Od s. ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ
Jaszkowo, 10.3.[18]57
N.B.P.J.Ch!
List odebrałyśmy przez umyślnego[666]
i zaraz szły Siostry stalować[667]
furmankę. Siostra Matylda już zdrowa, ale jeszcze nie wstała i powiada, że
wstanie niż Pan przyjedzie.
Bardzo proszę, aby Pan Dobrodziej
był łaskaw przywieźć ze Śremu hostii, bo nie mam, tylko jedną.
Elżbieta Szkudłapska
[139]
Od AUGUSTA CIESZKOWSKIEGO[668]
Poznań,
29-go czerwca 1857
Towarzystwo Przyjaciół Nauk
Poznańskie[669]
wybrało Wielmożnego Pana na posiedzeniu swym z dnia 24-go czerwca r.b.
jednomyślnie na członka swego.
Zawiadamiając Go o dokonanym
wyborze, upraszam uprzejmie przy załączeniu statutów, ażebyś zechciał światłem
swym Towarzystwo wspierać i w pracy jego czynny mieć udział.
Najbliższe posiedzenie Towarzystwa
odbędzie się dnia 5-go lipca r.b. o godzinie 6-tej z wieczora w sali pałacu Hr.
Tytusa Działyńskiego.
Prezes Towarzystwa
Cieszkowski
[140]
Od ks. PAWŁA ROSZAKA
Rombin[670],
18 października 1857
+ N.B.P.J.Ch.
Wielmożny Panie Dobrodzieju!
List Wielmożnego Pana Dobrodzieja z
dnia 6-go października do mnie pisany, odebrałem 10-go t.m. Liścik i 4 obrazki
Siostrom tutejszym w tym samym dniu wręczyłem[671].
Siostrom z Kopaszewa liścik i 3 obrazki w przeszły poniedziałek, a Siostrom z Turwi
liścik i 2 obrazki we wtorek dopiero, gdyż prędzej nie miałem sposobności.
Jeden obrazek został na zbyciu. W twarzach wszystkich Sióstr widać było
ukontentowanie i same zapewne W[ielmożnemu] P. Dobrodziejowi pięknie podziękują
bądź to piśmiennie, bądź też, jak W[ielmożnego] P.Dobrodzieja zobaczą. Nie
wiedzą bowiem, że do W[ielmożnego] P. Dobrodzieja piszę. Liścik do Panny
Długołęckiej także przez Siostry z Turwi oddałem.
Co się tyczy Ochronek, to miło mi,
iż słów kilka mogę W[ielmożnemu] P. Dobrodziejowi o nich napisać. Nie będę ich
chwalił ani też ganił, tylko podam W[ielmożnemu] P. Dobrodziejowi kilka
drobnych szczegółków, które ich usposobienie - przynajmniej o ile ja wiem -
charakteryzują.
Wyprawiano tu przed kilku tygodniami
wieniec[672]
w Rąbiniu. Wiejska wiara hulała sobie pod gołym niebem kawał od dworu.
Harmonijny dźwięk dudów i skrzypiec mają zawsze niesłychany powab dla dziewcząt
wiejskich. Trzy Siostry tutejsze stały sobie chwilkę przy płociku przed dworem;
co się w ich duszy działo - nie wiem, żadna jednak ani na krok dalej ku wesołej
drużynie nie postąpiła. Proszono je potem do kuchni, gdzie się piwem
częstowano, aby je także poczęstować. Nie pamiętam, co odpowiedziały, żadna
jednak tam nie poszła. To mi powiadał P. Prabucki. Przez cały czas zachowały
się w domu bardzo przyzwoicie i skromnie.
Ołtarze co niedzielę w świeże kwiaty
przystroić, to także ich jest staraniem. Przystępują regularnie co sobotę przed
wieczorem do spowiedzi, a w niedzielę w czasie Mszy św. do Komunii. Miłe to
robi wrażenie i zapewne nie jest bez wpływu na tutejszą parafię. Bogu dzięki, w
każdą niedzielę dotychczas miałem tyle ludzi do spowiedzi, iż prawie nigdy
wszystkich wysłuchać nie mogłem, a i w robotny[673]
dzień przystępują.
Chodzę na obiady i kolacje do dworu
i często po kolacji chwilę we dworze się zabawiłem. Z ochronkowej izby zawsze
słychać było śpiew, którego treścią były Godzinki, Litanie i różne pieśni
nabożne. Z mego okna widać dróżkę prowadzącą na cmentarz; wśród pięknych dni
latowych[674]
zawsze prawie widziałem 20-30 małych dziatek, idących w jak najpiękniejszym
porządku na cmentarz i przy nich Siostrę. Bawiły się tam pół godziny, godzinę,
i potem znów w porządku wracały na powrót.
W Ochronce znajduję zawsze
kilkanaście dziatek i przy nich Siostrę. Dziatki się uczą, bawią, śpiewają,
itd. Widać, że dzieci nie mają wstrętu do Ochronki, bo same przez kilka dni
przychodziły, gdyż kobieta, która je zwykle sprowadzała, była chorobą złożona.
Chorowała tu pewna staruszka w
szpitalu. Jej współtowarzyszki okazywały
bardzo wielki brak czucia, wychodziły na robotę i chora była opuszczona od
wszystkich. Ochron[iar]ek to było zatrudnieniem o niej pamiętać; nosiły jej
jeść i przez cały dzień aż do śmierci pilnie ją doglądały. Wszedłem do chorej z
P. Jezusem. Ciasna izdebka czyściutko była wymieciona, był w niej stolik
czystym płótnem okryty, na nim krucyfiks, święcona woda i wszystko, co w takim
razie jest potrzebne. Chora była w świeżą koszulę przyobleczona, jej łóżko,
skrzynka i wszystkie miejsca rażące były czystymi prześcieradłami pozasłaniane.
Prawie nie znać było nędzy i utrapienia i przy chorej nikogo więcej nie było,
prócz jednej Ochron[iar]ki.
Komunikują się tutejsze Siostry
więcej z Siostrami z Kopaszewa, mniej z Turwią. Ochron[iar]ki z Kopaszewa
przychodzą do spowiedzi i do Komunii św. regularnie w poniedziałek rano, z
Turwi - we wtorek. Dawniej przychodziły z Kopaszewa i z Turwi razem w
poniedziałek, ale same zwróciły mi uwagę, czyby nie mogły z jednej Ochronki
przychodzić w poniedziałek, a z drugiej we wtorek, gdyż na raz jest ich za
wiele i czas zbyt się przedłuża, zwłaszcza gdy w ten dzień przypadnie chrzest,
pogrzeb itd. lub do chorego trzeba odjechać.
Był tu dwa razy odpust w niedzielę.
Siostry z Kopaszewa już w sobotę przed wieczorem do spowiedzi przybyły i w
tutejszej Ochronce nocowały; i dziś już od rana na nabożeństwo tu przybyły i
dla jutrzejszej spowiedzi się tu przenocują. Przez cały wieczór słychać było w
pokoju na górze we dworze ich śpiewanie Godzinek i pieśni nabożnych.
Raz zapytałem się jednej z Sióstr
kopaszewskich:
- Pewnie z
tych stron nie jesteś, bo trochę inaczej wymawiasz jak ludzie tutejsi.
Zarumieniła
się i odpowiedziała skromnie:
- Jestem 50
mil tu stąd, spod Gdańska.
- I nie
tęskno cię też tutaj za domem?
Widać było,
iż jej się zrobiło trochę smutno, ale zaraz odpowiedziała:
- Za P.
Jezusem to się wszędzie idzie.
Ta odpowiedź naiwna przypomniała mi słowa Św.
Augustyna[675]
in Confess[io]: „Nie uczeni porywają niebo, a my z naszymi
wiadomościami”.
Siostry z Turwi są trochę w
kłopocie, bo były mniej wstrzemięźliwe jak Siostry rąbińskie i tańczyły raz na
weselu we dworze w Turwi. Mówiły mi o tym, gdym im oddawał liścik i obrazki
W[ielmożnego] Pana Dobrodzieja. Mimowolnie nic im nie odpowiedziałem. Mówiły
mi, że mało dzieci w Turwi do Ochronki przychodzi; zrobiły przy tym dodatek, że
dużo dzieci tamże choruje.
We wszystkich Siostrach widać
zadowolnienie z ich położenia, żadna przynajmniej przede mną się nie skarżyła.
Oto jest kilka szczegółków, które mnie są wiadome. Zresztą nic złego o nich się
nie dowiedziałem i to mnie wiąże do tego Zakładu i rokuje mi nadzieję, iż Bóg
raczy temu Zakładowi pobłogosławić, a W[ielmożnego] P. Dobrodzieja za łaskawą i
gorliwą opiekę hojnie wynagrodzić.
Regułę chciałem sam Siostrom
tutejszym przynajmniej odczytać, lecz w niedzielę zwykle nie mogłem, a w
robotny dzień nie chciałem ich odrywać od pracy. Czytały ją same; przy
najbliższej sposobności zaraz i Siostry z Kopaszewa po nią się zgłosiły.
Uważam, że pojedyncze paragrafy, o ile możności, starają się w życie
przeprowadzać.
Widziałem się niedawno z Ks.
Rymarkiewiczem[676],
mansjonarzem[677]
przy farze[678]
w Poznaniu. Powiadał mi, że jakaś pani z Królestwa dopytywała się u niego o
Zakład, który by i na wsi mógł być użyteczny. Ks. Rymarkiewicz nie wiedząc nic
o Ochronkach, żadnej nie dał jej odpowiedzi. Miło mi jeszcze raz wynurzyć
nadzieję, iż ochronki z winy
Sióstr pewnie się nie rozchwieją, chyba żeby dwory je sobie sprzykrzyły.
Wyczekując łaskawego w
krótkim czasie przybycia Wielmożnego Pana Dobrodzieja, które i dla Ochronek
mianowicie tutejszych wielce jest pożądane, polecam się Jego łaskawej pamięci i
zostaję z głębokim szacunkiem uniżony sługa w Chrystusie
ks. P. Roszak
[141]
Od ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
P[oznań],
14.11. [18]57
L.J.Ch.
Drogi Panie Edmundzie!
Zbliża się znowu dzień Św. Edmunda[679],
a mnie trudno zapomnieć, że to Patron Kochanego Pana i dlatego zabieram się do
pióra, aby Mu złożyć z powodu dnia tego najlepsze życzenia. Życzę najprzód
zdrowia i życia długiego, abyś jak najdłużej mógł pracować na chwałę Bożą i
pożytek bliźnich. Życzę pociech i owoców najobfitszych z tej pracy. Niech Bóg
Kochanego Pana wzbogaca łaską i darami swymi niebieskimi, byś z cnoty w cnotę
postępując, zasłużył sobie na koronę niebieską. Oby każda łezka biednych, którąś
miłosierną Swą ręką osuszył, była Ci pośrednikiem u Boga, aby wszystkie Twe
trudy, przykrości i smutki, które przy pobożnych Swych przedsięwzięciach
ponosisz, stały się miłą ofiarą Panu Bogu.
W dzień Św. Edmunda będę ofiarował
Mszę św. za drogiego sercu memu Solenizanta, a ofiara ta niepokalanego Baranka
połączona z modlitwą tylu serc kochających Go uprosi to, czego życzymy.
Z moim powołaniem do Gniezna
zmieniły się rzeczy, zostanę więc w Poznaniu. Nie pisałem dotychczas do księży
o współpracowników, bom chciał pierwej Drogiemu Panu niektóre uwagi, jak zawsze
z otwartością uczynić. Nie mam żadnej nadziei, a podzielają ją ze mną i inni,
aby podobne pismo[680]
w tym teraz czasie mogło się utrzymać. Pan kłopot sobie niezmierny bierzesz na
głowę, główna praca Pana czeka, bo tak wszyscy redaktorowie u nas wychodzą.
Radzę więc zaniechać całkiem tego przedsięwzięcia, a przynajmniej czekać do
powrotu Pana Jana [Koźmiana]. Jeżeli rzecz nie da
się już cofnąć, tedy radzę koniecznie na redaktora księdza poszukać. Może by
Ks. Radzki z Lubinia przyjął, a pewniej Ks. dr Cichowski[681],
przyszły proboszcz w Brodnicy. Z ostatnim gotów jestem pomówić. Oczekuję
odpowiedzi, nim się uiszczę z obietnicy mojej względem współpracowników.
Zresztą, pomówimy o tym obszerniej, bo mam nadzieję, że się będę widział z
Panem u OO. Jezuitów w czasie wakacji Bożego Narodzenia; nie wiem teraz czy na Święta, czy na Nowy Rok, później
doniosę. Ucieszyłbym się bardzo, gdyby się to prędzej stać mogło i gdybym
Drogiego Pana mógł mieć u siebie w niedzielę dnia 22 t.m. Tego dnia bowiem
obchodzę, wedle tutejszego zwyczaju, anniwersarz[682]
przybycia mego do Poznania. Będą u mnie na kolacji oprócz kolegów P.
Rymarkiewicz[683]
i Ks. Prabucki. A że to infra octavam Edmundi[684],
więc byśmy zdrowie Solenizanta wypili. Proszę, jeśli się tak stanie, nie do
hotelu, ale do Seminarium poczciwie zajechać.
Z
Żłóbka sprzedałem 9
egzempl[arzy] z nutami, 15 bez nut i zebrałem 10 tal., 25 sgr. Odsyłam 10 tal.,
a resztę z późniejszą nadsyłką. Względem Ptaszyńskiego[685] napiszę do Ks. proboszcza w Pogorzeli[686].
Żegnam i Panu Bogu polecam Drogiego
Pana, polecając się modlitwie.
najniższy sługa
ks.
Brzeziński
Cena
księgarska Żłóbka:
za
egzemp. z nutami - 5 zł., za egzemp. bez nut
- 5 sgr.
[608]
Fornal (niem.Vornagel - hak na końcu dyszla) - robotnik folwarczny obsługujący
konie, pracujący przy robotach rolnych końmi.
[609]
Potworowski Witold (1830-1905), najstarszy syn Gustawa Eugeniusza i Klementyny
z Chłapowskich, właściciel Karmina. PSB, t. 28 (1984), s. 264 (Zdzisław Grot). - E.
Bojanowski, reagując na drukowany tu list Potworowskiego, zanotował w Dzienniku dnia 17 stycznia
1856 r.: „Dałem na pocztę list do Witolda Potworowskiego w Karminie z przepisem zupy rumfordzkiej”.
Listu tego brak. Natomiast 27 września
1868 r. podczas pobytu w Porębie,
odnotowując w Dzienniku obiad z kapelanem tamtejszego nowicjatu
ks. Teoderm Kremskim zauważył, iż zna on
„wielu z Księstwa”, m.in. obydwu Szułdrzyńskich, Władysława
Niegolewskiego, Nepomucena Kurnatowskiego i właśnie Witolda
Potworowskiego. – Jan Nepomucen Kurnatowski
w latach 1835-1837 był prezesem Kasyna Gostyńskiego. Słownik polskich
towarzystw naukowych..., t. 2, cz. 2, s. 379-380.
[610]
Wyraz nieczytelny, choć z zapisu z dnia 28 stycznia 1856 r. w Dzienniku
Bojanowskiego wynika, iż do listu ks. Prusinowskiego dołączone były „listy i
relikwie Św. Wincentego” przysłane z Paryża przez s. Angelinę (Anielę
Jabłońską), szarytkę.
[611]
Uwag tych tutaj brak. Z Dziennika wiadomo (zapis z 1 lutego 1856 r.), że dotyczyły one „po większej części
materialnej strony” powstającego Zgromadzenia. Skłoniło to Przyłuskiego „do
odłożenia potwierdzenia na czas późniejszy”. Por. Bojanowski E., op. cit., s.
241. Zob. też Kornacka M., op. cit. s. 60-61.
[612]
Chodzi o Kajetana Morawskiego.
[613]
Prowizorium (łac. provisorium) – stan tymczasowy, przejściowy.
[614]
Lupin- łubin.
[615]
Pismo nie zachowało się, choć wiadomo z notatki w Dzienniku z dnia 19
marca 1856 r., iż w tym dniu Bojanowski wysłał je do ks. Brzezińskiego, w sprawie wydania wspomnianej już książki ks. Izydora Mullois (Głos miłosierdzia
do dziatek) i pisma ludowego.
[616]
Chodzi o Franciszka Morawskiego Dzierżykraja. – Do tego incydentu Bojanowski
powrócił 12 czerwca 1856 r., notując w Dzienniku, iż dowiedział się „od
Komisarza obwodowego, że sąd nie przyjął skargi Prahnsaterza względem „Pokłosia”, i że exemplarze zostaną
wydane. Dzięki Bogu!”, westchnął.
[617]
Norwid Cyprian Kamil (1821-1883), poeta, dramatopisarz, prozaik;
uprawiał rzeźbę, malarstwo, rysunek, rytownictwo. Jeden z najoryginalniejszych
i najbardziej wszechstronnych polskich pisarzy i myślicieli. Pochodził spod warszawy, zm. w Paryżu. Od 1840 r.
publikował poezje w czasopismach i wkrótce wyemigrował, przebywając w różnych
krajach Europy, w 1846 r. został aresztowany w Berlinie jako podejrzany o
związki z wydarzeniami rewolucyjnymi na ziemiach polskich. Na początku 1849 r.
przybył do Paryża, wiążąc się z wybitnymi przedstawicielami polskiej i
międzynarodowej emigracji oraz ogłaszając program ideowy i artystyczny w cyklu
traktatów poetyckich, w tym Listy o emigracji (1849). W latach 1852-1854
przebywał w Stanach Zjednoczonych. Za życia poety ukazał się jedyny wybór jego
twórczości w lipskim wydawnictwie F.A. Brockhaus (1863) w serii Biblioteki
Pisarzy. Żył w niedostatku i osamotnieniu, miał opinię dziwaka, ale mimo to
miał swoich sympatyków. Prowadził też ożywioną korespondencję. PSB, t. 23 (1978), s.186-198 (Juliusz W. Gomulicki);
Literatura polska..., t. 2, s.
38-40 (Zofia Trojanowicz).
[618] In originali (łac.) - w oryginale.
[619]
Chodzi o ks. Ignacego Prusinowskiego, brata
ks. Aleksego. - Aleksemu Bojanowski odpisał 2 maja 1856 r., choć listu
tego brak. Wiadomo jednak, że ks. Ignacy „23 z.m. podobno wyjechał już z
Rzymu”, i że Bojanowski nie wiedział „jak adresować teraz do niego” przesyłki
pocztowe. W związku z tym do listu dołączył także pismo do ks. Ignacego, które
zachowało się i zostało opublikowane w t. 1. Dziennik E.B., 2
maja 1856 r.
[620]
Nadawcą listu do Pauliny
Litwińskiej (ur. w 1833 r. w Münsterwalde k. Kwidzyna) był jej ojciec z Münsterwaldu,
„który troszcząc się o córkę, żąda jej powrotu”, a pośrednikami dostarczenia go
- Bojanowski i Koźmian, którego pierwszy prosił „o nadesłanie jej odpowiedzi do
ojca”. Dziennik E.B., 13 i 14 maja 1856 r. Litwińska należała do 4-osobowej grupy
„kandydatek pruskich, tzn. z Prus Wschodnich, które przebywały – z powodu braku
własnego domu nowicjackiego – u Sióstr Miłosierdzia w Instytucie Gostyńskim od
końca grudnia 1855 r. (oprócz Pauliny były to: Barbara Kowalska, Marianna Fitzermann i Kunegunda z Orkowa). Spotkały
się one z Bojanowskim 2 stycznia 1856
r. „zniechęcone i zatrwożone nagadanymi
im obawami” o rozbicie ochronek w przypadku śmierci Bojanowskiego. Obstawał za
nimi ks. Bernard Preibisz, oratorianin, w którego obecności 18 lutego tegoż
roku oświadczyły Bojanowskiemu, że chcą powrócić do domu, ponieważ zostały wprowadzone w błąd;
myślały bowiem o życiu zakonnym, a nie ochronkowym. W tej sytuacji Bojanowski
zażądał widzenia się kandydatek z o. Teofilem Baczyńskim, jezuitą, który zorganizował
służebniczkom rekolekcje w Kopaszewie. Po rekolekcjach Litwińska udała się na
dalszą formację do Rąbinia i Turwii, jednakże 25 czerwca 1857 r. powróciła do
rodziców. Brak własnego domu nowicjackiego dla służebniczek pogłębiał
uprzedzenia i trudności z jakimi borykał się Bojanowski. – Barbara Kowalska, ur. w 1835 r. w Prusach.
Po złożeniu ślubów prywatnych pracowała w Kopaszewie i Borku oraz we
Wroniawach. Od 31 marca 1863 r. przeszła do pracy gospodarczej u ks. Józefa
Huberta na probostwie w Grabowie k.
Miłosławia. Mimo kilkakrotnych próśb, do Zgromadzenia nie została ponownie
przyjęta. AGSL, KP nr 30; Bojanowski E., op. cit., s. 240, 242; Zob. Kornacka
M., op. cit., s. 75 nn.
[621]
Listu Bojanowskiego do Koźmiana z 14 maja 1856 r. brak. Załącznikiem do niego
był wspomniany list Litwińskiego do córki Pauliny (Dziennik E.B., 14
maja 1856 r.). Wiadomo też, że odpowiedź na jego pismo, „list do ojca Pauliny
od córki i Koźmiana”, wysłał jednak Bojanowski (a nie Koźmian) na adres ks.
Schaefera w Piasecznej. Koźmian przekazał je Bojanowskiemu dzień wcześniej w
swojej rezydencji w Kopaszewie, gdzie zresztą 21 maja 1856 r. spotkali się także „aby wspólnie
wypracować list do Ochroniarki rąbińskiej, Pauliny, do jej ojca”. Tamże,
21 i 24 oraz 25 maja 1856 r.
[622]
Benisch (Benyś) Karol, jezuita, ur. 1819 r. na Morawach, do Towarzystwa
Jezusowego wstąpił w 1838 r., święcenia
kapłańskie otrzymał w 1851 r. w Laval, dymisjonowany w 1868 r. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s.
35.
[623]
Listu tego brak.
[624]
Chodzi o gen. Dezyderego Chłapowskiego i Antoninę Annę z Grudzińskich.
[625]
Puchlina albo puchlina wodna - choroba polegająca na gromadzeniu się płynu
przesiękowego w jamach ciała lub tkankach, głównie tkance podskórnej,
występująca w schorzeniach serca, nerek, krwi, naczyń krwionośnych.
[626]
Lepra (gr. lépra)
- przewlekła choroba zakaźna wywołana przez prątek pokrewny prątkowi gruźlicy,
powoduje zniekształcenia i zniszczenia tkanek; trąd.
[627]
Gajewski odpowiedzi wówczas nie otrzymał. Zob. wyjaśnienie Bojanowskiego w
liście z 22 lutego 1858 r. w t. 1.
[628]
Chodzi o Antoninę Annę z Grudzińskich, żonę gen. Dezyderego Chłapowskiego,
właściciela m.in. dóbr turewskich, w których dzieje się akcja listu.
[629]
Tj. 31 lipca.
[630]
Mea culpa (łac.) - moja wina.
[631]
Pismo ks. Antoniego Brzezińskiego było faktycznie odpowiedzią na dwa
wcześniejsze listy Bojanowskiego, przy
czym obydwu brak. Do pierwszego, z 12 czerwca 1856 r., dołączone były też
życzenia od Elżbiety Szkudłapskiej. W drugim, z 21 lipca tego roku, Bojanowski
prosił „o nadesłanie ugody Merzbacha z Miłkowskim tyczącej się rękopisu o Miłosierdziu
ks. Mullois” i zapraszał na odpust do Kopaszewa. Dziennik E.B., 9
i 12 czerwca oraz 26 lipca 1856.
[632]
Ks. Antoni Gładysz, ur. 1825, wyświęcony na kapłana w 1850 r., od 1855 r.
nauczyciel religii w Ostrowie, od 1858
r. komendarz w Sierakowie, zmarł najprawdopodobniej w 1865 r. Elenchus
Posnanensis..., 1856, 1859-1866.
[633]
Nie wiadomo bliżej o kogo chodzi.
[634]
Ks. Mortimer von Montbach, ur. 13 stycznia 1828 r. we Wrocławiu, wyświęcony na
kapłana 23 lipca 1851 r., od 11 listopada 1858 r. był rezydentem przy katedrze
wrocławskiej, radcą duchownym książęco-biskupiego Wikariatu Generalnego i Sądu
Małżeńskiego III instancji. Zmarł po 1891 r. Schematismus..., 1861,
1891.
[635]
Był nim wówczas ks. biskup Henryk Förster.
[636]
Bojanowski w tym nie zachowanym piśmie prosił 16 sierpnia 1856 r. o.
Baczyńskiego „o posłanie rzemieślników
do Jurkowa”. Dwa dni wcześniej konferował z nim i o. Kamilem Praszałowiczem „co
do dziennego porządku i regulaminu dla nowicjatu Ochronkowego i pojedynczych
Ochronek – nad czym sami popracują, bo ja
nie mam już czasu”. Dziennik E.B., 14 i 16 sierpnia 1856 r.
[637]
W Jaszkowie wydzierżawiono wówczas na potrzeby nowicjatu ochronkowego
probostwo, które stało puste, ponieważ proboszcz rezydował w Żabnie. Wymagało
ono przeprowadzenia prac remontowo-adaptacyjnych. Bojanowski E., op.
cit., s. 250, 251; Kornacka M., op.
cit., s. 78.
[638]
Józefa Kubiak, opuściła Zgromadzenie 1 lipca 1857 r.
[639] Furman (niem. Fuhrmann) - woźnica.
[640]
Otwarcie nowicjatu w Jaszkowie nastąpiło 26 sierpnia 1856 r. Bojanowski E., op.
cit., s. 252 nn; Kornacka M., op. cit., s. 78 nn.
[641]
Superiorem był wówczas (1854-1865) o.
Kamil Praszałowicz.
[642]
Marianna Witczak, ur. 8 września 1837 r. w Baszkowie, do Zgromadzenia wstąpiła przed 24 kwietnia
1853 r., w Podrzeczu, 19 lipca 1854 r. miała obłóczyny na zakończenie
rekolekcji w Instytucie Gostyńskim. Pracowała w Podrzeczu, Turwi i Kopaszewie,
skąd na własną prośbę odeszła do domu rodzinnego 1 lipca 1857 r. AGSL, KP nr 6.
[643]
Listu tego brak.
[644]
Pseudonim Jadwigi Łuszczewskiej.
[645]
Improwizacja (fr. improvisation) – układanie wierszy, wygłaszanie mowy,
komponowanie muzyki na poczekaniu, bez przygotowania.
[646]
Stenografować – zapisywać metodą
stenografii, czyli szybkiego pisania za pomocą znaków umownych i skrótów.
[647]
Karmazyn – (w dawnej Polsce) szlachcic ze starożytnego rodu, któremu
przysługiwało prawo noszenia karmazynowego (szkarłatnego) żupana. - Siermięga – (w dawnej Polsce) rodzaj płaszcza
z grubego samodziału noszonego przez chłopów.
[648]
Fragment dzieła Olizarowskiego Marian Muzowicz. Wstęp do dramatu
opublikowało „Pokłosie” w t. 5 (1856), całość wydano natomiast w Belgii
(Bruges) dwa lata później. Bibliografia literatury polskiej. Nowy Korbut..., op. cit., t. 8 (1969),
s. 535.
[649]
Alcyd, Alcydes, Alkides, Alkajos – grecki poeta liryczny żyjący ok. 600 r.
przed Chr. w Mitylenie, współczesny i wielbiciel Safony. Wprawdzie jako
żołnierz był tchórzliwy i uciekał z pola bitwy, jako poeta oddawał się
politycznym namiętnościom. Był autorem hymnów i pieśni erotycznych. Z nim jest
związana tzw. alcejska zwrotka, składająca się z 2 wierszy 11-zgłoskowych,
9-zgłoskowych jambicznych i 10-zgłoskowych alcejskich i tworząca wiersz zwany
logedycznym. Orgelbrand S., op. cit., t. 1 (1898), s. 176.
[650]
Chodzi zapewne o Antoniego Bronikowskiego.
[651]
O autorze trudno coś więcej powiedzieć.
[652]
Burns Robert (1759-1796), poeta szkocki, wybitny przedstawiciel wczesnego
romantyzmu, pochodzący z ubogiej rodziny chłopskiej, samouk. NEP, t. 1,
s. 614. – Pozbawiony datacji list Koźmiana Bojanowski odebrał i odnotował 3 lutego 1857 r. w Dzienniku.
[653]
Bojanowski wysłał Koźmianowi list 29 stycznia 1857 r. wraz z umową wydawniczą z
drukarzem L. Merzbachem, co odnotował w Dzienniku.
Listu tego brak.
[654]
Chodzi o „Pokłosie”.
[655]
Sadowski Jan Nepomucen (1814-1897),
archeolog i etnograf, historyk, dziennikarz. Ur. 16 maja 1814 r. w Ślesinie w
pow. bydgoskim w rodzinie ziemiańskiej Ignacego i jego drugiej żony Eweliny z
Wolszlegerów;
brat Stanisława Feliksa (1822-1848), zamordowanego w 1848 r. przez bojówkę
Niemców szubińskich. Kształcił się w Bydgoszczy, a w latach 1834-1837 studiował
na wydziale prawa i administracji uniwersytetu berlińskiego. Po śmierci ojca
przerwał studia i objął rodzinny majątek w Słupach k. Kcyni w pow. szubińskim. Jednocześnie
od 1839 r. współpracował z poznańskim „Tygodnikiem Literackim”. Rok później
został członkiem pięcioosobowego
konspiracyjnego Komitetu Poznańskiego, późniejszej (1844) centralizacji
Poznańskiej Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. Po aresztowaniu Karola
Libelta, przywódcy Komitetu i Jana Słupeckiego (luty 1846), Sadowski wraz z
Józefem Mikorskim znalazł schronienie we Francji. Uczestniczył potem w
powstaniu wielkopolskim 1848 r., a następnie - ponownie w Paryżu - poświęcił się studiom archeologicznym nad
językami klasycznymi i semickimi. Do Słupów powrócił dopiero po ogłoszeniu
amnestii przez władze pruskie w 1858 r. Wobec zaostrzenia polityki antypolskiej władz pruskich po
powstaniu styczniowym, sprzedał Słupy i wraz z rodziną zamieszkał w Krakowie
(1870). Współpracował z pismem „Czas”, a w latach 1876-1896 kierował jego
działem prawno-ekonomicznym. Jednocześnie uczestniczył w pracach Komisji
Archeologicznej (1873), Antropologicznej, Fizjograficznej oraz Badania Historii
Sztuki (1874) Akademii Umiejętności. Był też współzałożycielem Towarzystwa
Numizmatycznego w Krakowie (1888), członkiem Grona Konserwatorów Zachodniej
Galicji i członkiem korespondentem centralnej Komisji Konserwatorskiej we
Wiedniu oraz autorem znaczących rozpraw z zakresu archeologii, etnografii i
historii, zwłaszcza handlu. Zm. 3 lipca 1897 r. w Krakowie, nie pozostawiając
potomków, mimo dwukrotnego małżeństwa (Julia Białobłocka i Izabella z
Kalksteinów, primo voto Kruszyńska). PSB, t. 34 (1992), s. 305-306 (Wiesław Bieńkowski).
– Pozbawiony datacji list Koźmiana Bojanowski odebrał 3 lutego 1857 r., co
odnotował w Dzienniku.
[656]
Gen. Franciszek Morawski Dzierżykraj.
[658]
Męczeńska śmierć biskupa krakowskiego Stanisława Szczepanowskiego
(ok.1030-1079), św. Stanisława, postaci historycznej, później legendarnej i
literackiej, była tematem wielu utworów. Szczepanowski występuje we wszystkich,
które poświęcono Bolesławowi Śmiałemu. Jednakże Andrzej Z. Makowiecki (Słownik postaci literackich, Warszawa
2000, s. 88-89, 737-738) nie wymienia ani dramatu Szczepanowski ani jego
autora, podobnie zresztą jak Dobrochna Ratajczykowa (Obrazy narodowe w
dramacie i teatrze, Wrocław 1994).
[659]
Mowa o drukarzu Ludwiku Merzbachu.
[660]
Platon (ok. 427-347 przed Chr.), filozof grecki, uczeń Sokratesa, twórca
pierwszego systemu filozoficznego (idealizmu obiektywnego), założyciel szkoły
zwanej Akademią Platońską. NEP, t. 4, s. 912.
[661]
Recte: z powodu obawy przed ingerencją cenzury i konfiskatą.
[662]
Jej autorem był Robert Burns.
[663]
Był nim Jan Koźmian, który po śmierci żony (1853) postanowił zostać kapłanem.
[664]
Cezary Plater.
[665]
Chodzi o o. Kamila Praszałowicza, jezuitę w Śremie.
[666]
Umyślny - (przestarz.) przeznaczony specjalnie dla kogoś lub czegoś;
specjalny; umyślne poselstwo, umyślny goniec, umyślna komisja.
[667]
Stalować - (pot.) zlecać wykonanie czegoś, zamawiać.
[668]
Cieszkowski August (1814-1894), hrabia,
filozof, ekonomista, polityk, działacz społeczny, uczestnik powstania
listopadowego (1830-1831), współtwórca „Biblioteki Warszawskiej” (1841), Ligi
Polskiej (1849-1850) i Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego (jego prezes w
latach 1857-1867), poseł do sejmu pruskiego (1848-1866), prezes Koła Polskiego
w tym sejmie od 1860 r., inicjator i fundator
Wyższej Szkoły Rolniczej w Żabikowie pod Poznaniem (1870). Jego praca O
ochronkach wiejskich, (Lwów 1845) wywarła duży wpływ na Bojanowskiego. Pochodził z Podlasia, zm. w Poznaniu. Literatura
polska..., t. 1, s. 147-148 (Zbigniew Sudolski).
[669]
Towarzystwo Przyjaciół Nauk Poznańskie (TPN Pozn.) powstało w 1857 r. z
inicjatywy K. Szulca i F. Malinowskiego, było czołową instytucją naukową i
kulturalną zaboru pruskiego i najpoważniejszym towarzystwem naukowym na
ziemiach polskich do czasu powstania Akademii Umiejętności w Krakowie
(1871-1873). Literatura polska..., t.
2, s. 487-488 (Red.).
[670]
Dziś Rąbiń.
[671]
Wszystkich wymienionych tu listów Bojanowskiego, napisanych i odnotowanych w Dzienniku
6 października 1857 r., brak.
Adresowany do sióstr w Rąbiniu był tymczasowo negatywną odpowiedzią na
propozycję przyjęcia jakiejś kandydatki do ochronki. Nie mógł też Bojanowski
zwiększyć w tym czasie obsady w Turwi przez skierowanie tam trzeciej siostry, a
Katarzynę Jagiełło poinformował, że odmówił zrealizowania prośby jej rodziców,
„aby na ślub siostry do Baszkowa przybyła”. Natomiast siostrom w Kopaszewie,
tak jak wszystkim innym wysłał obrazki. W ostatnim liście spośród tych, które
dołączył do pisma do ks. Roszaka,
Bojanowski prosił pannę Długołęcką
„o atest dla Agnieszki Szczepaniak” i informował ją o tym, „co się w
Ochronkach dzieje”.
[672]
Wieniec, dożynki, obżynki, wieńcowiny – uroczyste, obrzędowe, tradycyjne
ścięcie ostatnich kłosów, zazwyczaj splecionych w wieniec i przeniesienie ich
wśród śpiewów i muzyki do chaty czy dworu, gdzie je przechowywano, aby jesienią
wysiać pochodzące z nich ziarno. Kopaliński Wł., op. cit., s. 220.
[673]
Tzn. powszedni, roboczy.
[674]
Chodzi o dni letnie.
[675]
Augustyn (354-430), święty, biskup Hippony, filozof, teolog, doktor i ojciec
Kościoła. Najważniejsze dzieła: autobiografia religijna i rozważania
teologiczno-filozoficzne o człowieku Wyznania
i Państwo Boże oraz
Rozprawa o Trójcy. Katolicyzm A-Z.
Praca zbiorowa pod red. ks. Zbigniewa Pawlaka, Poznań 1982, s. 23.
[676]
Rymarkiewicz Stanisław Kostka (1829-1912),
ks., powstaniec 1863 r. Ur. 29 października 1829 r. we Wschowie, syn pisarza
sądowego Kazimierza i Ewy z Braunów, bratanek Jana. Absolwent Gimnazjum Św.
Marii Magdaleny w Poznaniu (1851) i członek wojsk powstańczych 1848 r. Po
studiach teologicznych na Uniwersytecie Wrocławskim i w Seminarium Duchownym w
Poznaniu przyjął święcenia kapłańskie (1855) i został mansjonarzem przy
kościele farnym w Poznaniu oraz prefektem tamtejszych szkół. Następnie
administratorem (1858) i proboszczem (1862) w Kotlinie w pow. pleszewskim, a
jednocześnie dziekanem pleszewskim (1891-1893) i administratorem parafii w
Lutyni (od 1897 r.). W kazaniach piętnował antypolską politykę Prus, angażował
się w kampaniach wyborczych do sejmu pruskiego, wspierając polskich kandydatów,
konspirował w dobie powstania styczniowego i pomagał powstańcom w Królestwie
jako komisarz cywilny powstania na powiaty pleszewski i jarociński. Aresztowany
i oskarżony o zdradę stanu i dążność do wskrzeszenia państwa polskiego w
granicach przedrozbiorowych, wraz ze 149 innymi osobami - po wykryciu tzw.
Komitetu Jana Działyńskiego (maj 1863) -
skazany został na 15-miesięczną twierdzę (24 XII 1864). jego mowę obronną opublikował „Tygodnik
Katolicki” wraz z nadbitką (1864). Rymarkiewicz był też aktywny w życiu
społeczno-gospodarczym Polaków, m.in. jako współzałożyciel Towarzystwa
Rolniczego Pleszewsko-Odolanowskiego (1861), założyciel spółdzielczego Banku
Pożyczkowego w Pleszewie (1885) i prezes jego Rady Nadzorczej przez 27 lat,
członek Towarzystwa Pomocy Naukowej i Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz Komitetu
II walnego wiecu polsko-katolickiego (1894) broniącego praw Kościoła i języka
polskiego. Zm. w Kotlinie (2 IV 1912). PSB, t. 33 (1992), s. 514 (Hieronim Szatkowski). -
Adam Białobłocki (Absolwenci..., s.
113) drugie imię Rymarkiewicza podaje inne: Narcyz.
[677]
Mansjonarz - ktoś, kto korzysta z mansji (łac. mansio- mieszkanie), mieszkania
i utrzymania w klasztorze, w tym wypadku plebani przy kościele parafialnym.
[678]
Fara (niem. Pfarre) – kościół parafialny.
[679]
Tj. 16 listopada.
[680]
Zgodnie z propozycją z 1856 r. przebywającego w Rzymie Teofila Lenartowicza
miało to być pismo ludowe. Był nim „Rok Wiejski”, którego pięć zeszytów (po 96
stron każdy) ukazało się z opóźnieniem, tj. w latach 1860-1862. Chociej S., op.
cit., s. 206-213.
[681]
Cichowski Wincenty (1820-1887), ks., dr,
ur. 4 kwietnia 1820 r. w Baszkowie k. Krotoszyna, zm. 9 września 1887 r. w
Brodnicy k. Śremu;
uczeń gimnazjum w Lesznie, student teologii na uniwersytetach we Wrocławiu i
Monachium, święcenia kapłańskie przyjął w 1849 r., w latach 1851-1857 był
nauczycielem religii w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, potem
proboszczem w Brodnicy, członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk Pozn. od 1857 r.,
za pomoc dla powstańców styczniowych został uwięziony w Moabicie (1864).
Białobłocki A., Nauczyciele..., s. 15.
[682]
Anniwersarz (łac. anniversarius - doroczny) - rocznica.
[683]
Rymarkiewicz Jan (1811-1889), pedagog, działacz oświatowy i kulturalny,
publicysta, historyk literatury. Ur. 21 czerwca 1811 r. w Łobżenicy k.
Bydgoszczy w rodzinie szewca Andrzeja i Marianny z Kryjańskich, bratanek
Stanisława. Ojciec był uczestnikiem powstania kościuszkowskiego, pochodził z
Litwy. Jan kształcił się w szkole wydziałowej we Wschowie, a w latach 1822-1830
w Królewskim Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Uczestnik powstania
listopadowego, potem nauczyciel prywatny u Niegolewskich we Włościejewkach, a
od 1833 r. u Miączyńskich w Trąbczynie, w Królestwie, tuż nad granicą pruską. W latach 1836-1840 opiekował się synami Miączyńskich w
Berlinie, studiował bez matury nauki filozoficzne i historyczne. Po studiach
był nauczycielem domowym u Rajmunda Skórzewskiego w Czerniejewie pod Gnieznem.
Zrobił doktorat z nauk filozoficznych w Giessen i zdał egzamin państwowy w
Berlinie z prawem nauczania w szkołach średnich francuskiego, łaciny i
polskiego oraz historii (1841). W latach 1841-1876 był nauczycielem szkół
poznańskich, pełnił też funkcję inspektora i zastępcy dyrektora, był dożywotnim prezesem Towarzystwa Naukowej
Pomocy, członkiem Towarzystwa Oświaty Ludowej i Towarzystwa Przyjaciół Nauk
Pozn., współpracownikiem prasy poznańskiej, redaktorem, który spowodował
ożywienie „Gazety Wielkiego Księstwa
Poznańskiego” (poł. 1845-poł. 1846) i członkiem
Komitetu redakcyjnego „Szkoły Polskiej” (1849-1853), organu powstałego
jesienią 1848 r. Towarzystwa Pedagogicznego. PSB, t. 33 (1992), s. 509-510 (Lech Słowiński);
Literatura polska..., t. 2, s.
325;
(Red.); Jakóbczyk W., Prasa polska w
Wielkopolsce..., s. 249, 257.
[684]
infra octavam Edmundi
(łac.) - pod oktawę Edmunda, w okresie ośmiu dni od jakiejś daty, w tym
wypadku od dnia uroczystości św. Edmunda
(wówczas 16 listopada).
[685]
Chodzi o Andrzeja Ptaszyńskiego, brata trzech
sióstr służebniczek Agnieszki, Józefy i Teofili. Dzięki pomocy
Bojanowskiego wstąpił on do seminarium i
studiował w Paryżu, gdzie 26 maja 1866 r. przyjął święcenia subdiakona
a 16 kwietnia 1867 r. święcenia
kapłańskie. W połowie maja tegoż roku
przyjechał do Krakowa; mieszkając u księży Misjonarzy na Kleparzu,
posługiwał w szpitalu Sióstr Miłosierdzia. Dziennik E.B., 28
maja, 30 sierpnia 1856 r.; 31 maja, 1 czerwca 1857 r.; 10 czerwca 1867 r.; Listy ks. A. Ptaszyńskiego z 3 czerwca 1866
r. i 6 czerwca 1867 r. w t. 2; Bojanowski E., op. cit., s. 184 przyp. 1.
[686]
Był nim ks. Józef Szułczyński.