[391] Od
ks. TEOFILA BACZYŃSKIEGO SJ
Stara
wieś, 26.1.[18]63
Kochany Panie!
W powrocie z Krakowa po ukończonych
rekolekcjach wstąpiłem w Łańcucie do Zakładu Służebniczek, ale nie doznałem
pociechy tym razem jak zwykle, bo dowiedziałem się, że ani na robotę nie
chodzą, ani chorym nie usługują, ani z dziećmi gwiazdki nie mieli, bo ledwie
kilkoro chodzi, a ludku w święta i niedzielę ani widać przed ołtarzykiem
M[atki] B[ożej], ofiar nie ma i kandydatka tylko jedna plącze się. Czemu tak
wszystko wstecz poszło? Nie wiem. Ale sądzę, że tym sposobem Zakład się tutaj
nie rozwini[e], ani błogosławieństwa Bożego na się i na drugich nie ściągnie,
jeśli Służebniczki tylko w ciepłej izbie siedzieć, uczyć się czytać etc., szyć i prząść będą, a tych głównych
obowiązków powołania swego, z którymi tyle cnót łączy się - wypełniać nie będą.
Na wszystko były wymówki: do chorych nie wzywają, roboty nie ma, a dzieci nie
chcą przychodzić. Tymczasem z pozostały[ch] pieniędzy spożyły już 300 fl. w[aluty] a[ustriackiej],
a na nowo ofiarowanych przeszło 200 fl., a nowe Ochronki zamyślają otwierać z 5
morgami roli i innymi wygodami, na co mi ks.
Ciszek twierdził, że inaczej wyżyć nie mogą.
Co się to dzieje - i żeby[m] ja, który
Służebniczki do Galicji na chwałę B[ożą] i pożytek duchowny sprowadziłem, nie
był za to przed Bogiem i krajem odpowiedzialny.
Pan Kochany musisz z obowiązku jak
najprędzej w to wszystko wglądnąć i temu starać się zaradzić. Ja z mojej strony już pisałem do J[aśnie
Wielmożnego] ks. Prowincjała[1530] w
tym interesie i o Pana zażaleniu wspomniałem. J[aśnie Wielmożny] ks. Prowincjał już dawniej przez księżną[1531]
oświadczył że chce, aby Zakład Służebniczek sam się podług swoich ustaw i Reguł
w porozumieniu z Starszymi swoimi rozwijał, używając duchownej dyrekcji do wydo[skona]lenia
się w cnotach swemu powołaniu odpowiednich.
Zresztą sądzę, że Pan Kochany powinieneś sam warunki położyć, pod
którymi nowe, da Bóg, domki otwierać się mają, jako też ostatecznie decydować,
kiedy? i które domki Służebniczki w Galicji przyjąć mogą; inaczej bez względu i
doświadczenia przyjmowane domki łatwo upadną lub zupełnie się skrzywią. Ale z
tych smutnych wiadomości przejdę już na pocieszniejsze, a te są z Krakowa,
gdzie za moim pobytem z p. hr.
Morsztynową widziałem się i Ochronkę ułożyłem w następny[1532] sposób:
domek, 12 korcy zboża i 300 złot[ych] p[olskich] na trzy Siostrzyczki i na opał
rocznie 32 złot[ych] p[olskich], za co Siostrzyczki tygodniowo odrabiają 2
dni. Z tych pieniędzy mają się opłacać:
wyjazd na rekolekcje, odwiedziny roczne Głównej Przełożonej, zwyczajne wydatki
na lekarstwa chorej Siostry. Pierwsze sprowadzenie Siostrzyczek, jako też ich
ubranie, opłaca hrabina. W ten
sposób stanęła umowa, którą całą Panu Kochanemu chciałem donieść pod warunkiem,
że z galicyjskich trzy na Św. Jan tej pani
pośle się.
Gdym tak ułożył wszystko z panią Morsztynową, dowiedziała się o
moim pobycie w Krakowie pani prezesowa Michałowska, która mnie do
siebie zaprosiła najusilniej przekładając, aby i ona w sąsiedztwie mogła mieć
także w swojej wiosce Siostrzyczki. Ze
wszech stron zasługuje na względy ta pani,
która też Józefitów[1533] do Krakowa sprowadziła
i pewnie dla Zakładu pod każdym względem swoją praktycznością, gorliwością i
pobożnością byłaby największą dobrodziejką.
Długo się wahałem nie wiedząc, jak tam w Księstwie zadecydujecie. W
końcu zważając wszystkie okoliczności sądziłem, że raczej pani hr.
Kownackiej i na Podolu na ten rok odmówić, aniżeli taką sposobność osiedlenia
się przy Krakowie opuścić, na pół więc obiecałem. Wtem także ks.
opat Słotwiński także zaczął ze
mną o Służebniczkach mówić i na wszystkie obowiązki prosił, aby mu dać 3 do
Kamienia, wioski należącej do Bożychciołków[1534].
Jeśli więc Pan Kochany nie odmówisz Szanownemu i poczciwemu ks. opatowi
na ten rok Służebniczek, toby tym sposobem blisko Krakowa i Staniątek stanęłyby
pierwsze 3 domki z Nowicjatu tutejszego. Rekolekcje odprawiałyby pod
kierownictwem O. Załęskiego[1535]
lub innego ze Staniątek. P. Michałowska
swój dom w Krakowie ofiaruje dla S. Matyldy w przejeździe za granicę, skąd by
S. Matylda jadąc do Galicji mogła te miejsca zobaczyć i urządzić jak potrzeba;
dwa domki byłyby przy Starejwsi, to jest: w Dydni, o której pisałem i w
Starejwsi. Tak obsadziwszy te 5 domków potrzeba by innych pań prosić o cierpliwość i poczekanie,
zwłaszcza że jak znam tam okoliczności wszystkie, nie masz tak potrzeby i
naglącej jak we wspomnianych miejscach, a pojedyncze domki bez bliskiego
sąsiedztwa, jak Pan Kochany sam wiesz, trudne są do kierowania. Co Pan Kochany
z S. Matyldą zadecydujecie, proszę mi napisać. Opatrzność B[oża] znać Panu to
poruczyła, więc trzymaj Pan swego prawa święcie.
Proszę się porozumieć z J[aśnie
Wielmożnym] ks. Janem[1536]
szczególnej, żem się zapytywał czy rzeczywiście J[aśnie Wielmożny] ks. Brzeziński ma z polecenia J[aśnie]
W[ielmożnego] Ks. Arcybiskupa [1537]opiekę
nad Służebniczkami?
Jeszcze słówko: czemu dla pani
Donimirskiej[1538] dotychczas Służebniczek
nie daliście? Wszak to tak dobra pani
i w sąsiedztwie p. Sierakowska[1539]
takoż sobie życzyła.
Co do artykułu na post[1540]
posłałbym, ale boję się, aby moja bazgranina na próżno nie leżała, bo
dotychczas jeszcze nie mam żadnego poszytu Roku
Wiejskiego. - O poście chciałby[m]
dać przy pomocy Bożej obszerny artykuł; przyślij mi tylko poszyt nowy, który
się miał na Boże Narodzenie drukować. O kraszecie[1541]
dowiedz się Pan Kochany szczegółowo, pod jakimi warunkami chce te 6 tomików p. Lange przedrukować. Egzemplarz na pokazanie możesz Pan dostać w
Śremie u naszych, który jednak do druku będzie potrzebował poprawki, co się
wszystko zrobić może częściowo skoro druk ułoży się na pewno z p. Lange.
Co do naszego interesu, w którym P.
Kochany żądasz instrukcji[1542],
wyznać muszę, że przy takim składzie Służebniczek w Łańcucie bardzo niemiło
było dla mnie wglądać w tę sprawę, bo bym musiał prawie wszystkim opozycję[1543]
stawić, jednak dla chwały Bożej i pożytku dusz wszystko trzeba cierpieć. Sądzę,
że najlepiej będzie, jeśli P[an]
dziękując za opiekę duchowną około Zakładu, prosić będziesz, aby mnie także
upoważnił, by znając te rzeczy z doświadczenia, mógł niekiedy do tego Zakładu zaglądnąć
i uwagi potrzebne uczynić, zwłaszcza że do tej prośby masz Pan słuszne powody z
tego, co się teraz dzieje w Zakładzie i co zapewne po trochu i skądinąd Panu
będzie wiadomym. Ją sądzę, że i diariusz[1544]
także już nie idzi[e] w swoim porządku, przynajmniej tak mi Elżbietka
mówiła. Do Elżbiety zaś Pan Kochany
odtąd listy wprost zapisuj, jako i do innych Siostrzyczek, z Jaszkowa tak samo,
gdyż już znają bieg rzeczy i porządek krajowy, więc mogą galicyjskie Siostrzyczki
same zająć się tym wszystkim, podobnie jak w Jaszkowie; nie będzie też wtedy S.
Elżbietka mieć żadnych wymówek ani pisać, że mi ks. Ciszek nie pozwala, bo skoro jest sprawa Zakładu, to
zdaje [się] Starsza powinna z obowiązku nią się zająć, a nie ojciec duchowny.
Inaczej będzie w Zgromadzeniu tyle przełożonych, ile duchownych i tyle rządów,
ile głów; i wszelka jedność i zgoda koniecznie upaść musi, stąd nic dziwnego
jeśli w samym Zgromadzeniu już się poczynają tak nieporozumienia i zamieszania
- każda oczywiście szuka dla siebie obrony w tych, których sobie za
przełożonych uważa: jedna siak, druga tak itd. Oto masz Pan Kochany całą
litanię rozmaitych nędz i bied tutejszych. Daj Boże, aby to wszystko zmieniło
[się] w wesele i radość, czego z serca życzę i pragnę.
Do Księżnej[1545]
chcę posłać cały rachunek wydatków za mojego pobytu uczynionych i zarazem ją
prosić, aby łaskawie chciała na swoje imię przyjąć starowiejskich dziewcząt
własność na korzyść i użytek Służebniczek przekazane i zająć się wybudowaniem domu
na Nowicjat wedle planu jaszkowskiego. Tym sposobem - sądzę - że ten grunt na
imię J[aśnie] O[świeconej] Księżnej zapisany, nie obudzi chciwości w drugich do
szarpania i procesowania, a zapewni bardziej byt Służebniczek i w obliczu
urzędników imię takiej Pani zjedna należne uszanowanie Siostrzyczkom.
W tę myśl mógłby Pan Kochany napisać
także do J[aśnie] O[świeconej] Księżnej prosząc przy tym, ponieważ wie, że Pan
Kochany w Księstwie tą sprawą zajmujesz się, aby Księżna nalegała, by Nowicjat
był do St[arej]wsi przeniesiony; powody są jasne: 1° - bo grunt się ofiaruje darmo i wiejskie
dziewczęta chcą się same przyłączyć do tego Zgromadzenia, lecz że umysły
ludzkie są zmienne i powołanie to łaska Boża, więc na przypadek wymówi się dla
tych 3 osób ofiarujących grunt pomieszkanie i utrzymanie dożywotnie; 2° - bo na
wsi między włościanami samymi; 3° - bo zawsze przy licznym kolegium
Tow[arzystwa] J[ezusowego][1546]
łatwiej o osobę do kierunku duchownego; 4° - bo wieś biskupia tu.
Co do kupienia gruntu w Łańcucie
wyraźnie im J[aśnie] O[świecona] Księżna oświadczyła, że teraz niepodobno, ale
z drugiej strony przy szczupłych funduszach niepodobno także pieniędzy na
rozszerzenie cudzego domu wyrzucać, więc trzeba użyć co Bóg daje w nadziei, że
M[atka] B[oża] swoim Służebniczkom na tym miejscu hojniej błogosławić będzie,
gdzie tyle łask na wszystkich zlewa.
Kończę już przepraszając za długą
gawędę, polecając się św. modłom, dziękując najserdeczniej za życzenia dobre i
nawzajem tak Kochanemu Panu jako też całemu Zgromadzeniu na ten nowo poczęty
Rok, z serca życząc i u Boga przez przyczynę N[ajśw.] P[anny] żebrząc Sługa w
Ch[rystusie] najniższy
T.
Baczyński SJ misj.
[392] Od
s. NEPOMUCENY CHWIAŁKOWSKIEJ
Podzwierzyniec, 25 [lutego] 1863
+ N.B.P.J.Chr.
Wielmożny Pan Dobrodziej!
Z wielką, ach! z wielką radością
serca odebrałam list od W[ielmożnego] P. Dobrodzieja z rąk S. E[lżbiety]
12 t.m. Tak codziennie wyglądając listu od W[ielmożnego] Pana Dobrodzieja, a myśli tysięczne; a najgłówniejsze, że kto
wie czy W[ielmożny] P. Dobrodziej nie chory. Co i się tak ziściło. Ale niech
będą Bogu jak największe dzięki za Jego łaski, że W[ielmożnemu] P.
Dobrodziejowi jest lepiej!
Dziękuję serdecznie W[ielmożnemu] P.
Dobrodziejowi za łaskawą pamięć na moje imieniny[1547].
Niemniej dziękuję W[ielmożnemu] P. Dobrodziejowi [za] troskliwość, co się tyczy
mych potrzeb w odzieży. Całuję rączki i nóżki W[ielmożnemu] P. Dobrodziejowi i
jak najserdeczniej przepraszam W[ielmożnego] P. D[obrodzieja], bo nim przyszedł
list od W[ielmożnego] Pana D[obrodzieja] i w nim pozwolenie, że można napisać
do księdza Koszutskiego, więc ja
mając te myśli, że może nie doszedł ten list do W[ielmożnego] P. D[obrodzieja],
a już raz mi W[ielmożny] P. D[obrodziej] pozwolił pisać, i w tym prosiłam S. E[lżbietę],
ale nie pozwoliła, tylko jeżeli mi ojciec
duchowny[1548] pozwoli.
Więc prosiłam ojca d[uchownego] i pozwolił mi. I potem
napisałam od wszystkich powinszowanie i zarazem podziękowanie. Siostra
Konstancja z Ruchocina pisała list do mnie, ładne powinszowanie i przy tym
bardzo ładny obrazek - Serce Matki Boskiej. Przy okazji proszę W[ielmożnego] P.
D[obrodzieja], jeżeli łaska, jej napisać, że jej dziękuję serdecznie i że przy
sposobności jej odpiszę. Ja jej też posłałam obrazek na jej imieniny w liście
do księdza Koszutskiego. Ksiądz
Kos[zu]tski nam już odpisał całe 4 strony na 31-go stycznia; nam W[ielebny]
Ojciec Ciszek przywiózł ten list i wszystkim nam przeczytał. Nowicjuszki tak
się śmiały, bo bardzo wesoły list był. Ja go schowałam, że jak W[ielmożnego] P.
Dobrodzieja Pan Bóg do nas raczy przyprowadzić, to go dam przeczytać jak to
śpiewał ks. Ko[szutski] baranim
głosem w Ruszkowie. Podobno nowicjuszki pisały do W[ielmożnego] P.
D[obrodzieja], ale nie wszystkie, ponieważ się na drugi raz zostawają.
Donoszę W[ielmożnemu] P.
D[obrodziejowi] o moim powodzeniu; dzięki
Bogu, jestem dosyć zdrowa.
Teraz w przeszłym tygodniu, kiedy S. E[lżbieta] pisała do W[ielmożnego] P.
D[obrodzieja], więc byłam chora, która w łóżku musiałam leżeć na chrypkę
gar[d]laną, przez tydzień było mi lepi[ej].
Dziękuję W[ielmożnemu] P.
D[obrodziejowi] za list od S. Anny Gross. W poniedziałek, to było 23 t.m., był
u nas W[ielebny] O. Ciszek, który wszystkie nowicjuszki brał po sobie ci na egzamin i my także Siostry.
Powiedział mi W[ielebny] O. Ciszek, że Matka Przełożona[1549] do
nas przyjedzie, ponieważ pisała do S. E[lżbiety]. Więc mnie ojciec d[uchowny] napomniał, abym się Matce W[ielebnej] otworzyła,
jak się czuję w zdrowiu moim i może bym chciała gdzie indziej jechać. Ja ojcu duchownemu
tylko odpowiedziałam, że się tu czuję dosyć zdrowa i dobrze mi, a zapytałam
się, czy gdzie państwo się nie
zgłasza o Siostry do lazaretu. Ojciec d[uchowny]
mówił, że nie. Więc ja tak ostałam.
Więc jak do Matki Przełożonej, tak i
do W[ielmożnego] P. D[obrodzieja] zupełnie piszę, że żeli [jeżeli] w Nowicjacie
nie mogę być, to jest żebym nie była potrzebna,
a pomimo tego, że mnie się zdaje, że tu w Galicji zdrowie mi lepi[ej] służy,
więc jak będą Ochronki zakładane, żeli się ta moja chęć z W[ielebnymi]
Przełożonymi zgadza, to bardzo proszę o łaskawy wzgląd na mnie, która
jednakowoż nie jestem zupełnie zdrowa, jak byłam. A znowu z drugiej strony
pragnę i chcę z całej mojej siły
obowiązki wypełnić. Otóż, o tym z Matką Przełożoną będę mówić i o wiele więcej
ustnie uwag będę mogła przedstawić. A zresztą zupełnie się Woli Pana Boga
pod[d]ając, a nie sprzeciwiając Jego rozrządzeniom.
Wiem to bardzo dobrze, z jaką to
troskliwością W[ielmożny] P. D[obrodziej] Matkę Przełożoną w tę podróż wysyła,
aby i także nie na próżno. Wiem to z doświadczenia własnego, kiedy my miały
jechać tu. Niech ją P. Bóg raczy jak najprędzej przyprowadzić szczęśliwie do
nas, aby jej się z serca otworzyć, a za winy swoje serdecznie przeprosić.
Proszę W[ielmożnego] P.
D[obrodzieja], jeżeli Matka Przełożona u nas będzie podczas imienin swoich, to
bardzo proszę to powinszowanie, coby było w Jaszkowie dla Matki, to do nas -
jeżeli łaska W[ielmożnego] P. D[obrodzieja] - przysłać, to byśmy się cieszyły.
Ja o tym nikomu nie mówiłam, dopiero jakby przyszło, to powiem, bo byśmy się uczyli. Ale
W[ielebny] O. Ciszek będzie przestrzeżony, aby listu nikomu nie oddał tylko
mnie. Powiastki żadnej nie piszę teraz, tylko później, jeżeli mi S. E[lżbieta]
potem pozwoli.
Do Sokołowskich odpisuję; pisali 31 listo[pada]. Napisał Sokołowski z
wielką boleścią serca, że córka jego Ludwika pojechała do tego zakonu, o którym
W[ielmożnemu] P. D[obrodziejowi] wiadomo, koło Częstochowy, że będąc już 3 miesiące
precz z domu, a jeszcze ani raz nie pisała do rodziców swych i nie mogą się dowiedzieć,
gdzie jest: czy w zakonie, czy u Zęchlińskich to jest jej siostry, a Sokołowskich
zięcia, który niedaleko Częstochowy mieszka. O drugi[ej] swej córce pisze, że
ma chęć ciągłą do naszego Zgromadzenia. Więc mnie się radzi Sokołowski co ma
robić: czy jej ma pozwolić, czy będzie zdatną do naszego Zgromadzenia i czy
będzie mogła być na całe życie. Mnie więc na sumienie kładzie. Zapytuje się
także, do kogo się ma udać z prośbą o przyjęcie. Ja jem[u] parę słów odpisuję,
że kiedy Kordusia nie straciła ducha, więc się ma udać do W[ielmożnego] P. D[obrodzieja] P. Sokołowski[1550].
Wielebny Ojciec Superior[1551]
jest już tak dawno chory, i bardzo chory.
Podobno mamy mieć rekolekcje w
przyszłym tygodniu. Nowicjuszki miewają lekcje codziennie. Z licencji[1552]
W[ielebnego] Ojca duchownego, w
niedzielę mięso będę jeść i jeszcze jeden dzień w tygodniu miałam sobie wybrać
jeżeli chcę, jeżeli mięso chcę jeść, ale ja sobie wyproszę, że nie będę jeść,
tylko w niedzielę.
5-tego lutego byłam w kościele z dwiema
nowicjuszkami u Komunii św., ponieważ jest rocznica mojej najdroższej matki, także i o Siostrze Agnieszce Ptaszyńskiej[1553]
pamiętałam.
Całuję rączki W[ielmożnego] P.
D[obrodzieja], pozdrawiam W[ielmożnego] P. D[obrodzieja] i proszę o modlitwy.
N.S.B.R.
N. Chwiałkowska
Pozdrawiam w imieniu W[ielmożnego]
P. D[obrodzieja] Siostry podrzeckie i proszę ich o modlitwy. Siostry i
Nowicjuszki całują rączki i prosimy o modlitwy.
Proszę W[ielmożnego] P. D[obrodzieja],
aby był łaskaw włożyć ten list w kopertę do Sokołowskich.
[393] Od
ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
[4 marca 1863]
L.J.Ch.
Kochany
Panie Edmundzie!
Przeczytałem oba listy[1554],
które odsyłam, podobnie i ks.
Koźmian. Ja jestem tego zdania, że dla Ochronek galicyjskich koniecznie musi
być ustanowiony komisarz duchowny, bo inaczej mogą szkodę ponieść. Wątpię, czy
O. Prowincjał[1555] będzie chciał którego z
OO. Jezuitów na to przeznaczyć, bo mi O. superior
Praszałowicz powiadał, że w domu śremskim już się dało słyszeć życzenie
wycofnięcia się od pracy w Ochronkach. Sądzę, że pożyteczniej będzie wziąć księdza świeckiego z Galicji, którego
by O. Prowincjał proponował. Kochany Pan udałbyś się do tego księdza, czyby gotów był przyjąć
obowiązki komisarza, a po otrzymaniu odpowiedzi pomyślnej, do jego Biskupa z
prośbą o udzielenie mu pozwolenia i upoważnienia do przyjęcia tychże obowiązków.
W osobnym piśmie spisałbyś Pan temu księdzu
prawa i obowiązki komisarza.
Ks. Koźmian nie dał mi stanowczej
odpowiedzi, wspomniał tylko, że korespondencje przełożonej[1556] są
często niewłaściwe.
Jakżeż idzie z Towarzystwem?[1557]
Wiadomość o zawiązaniu Konferencji w Gostyniu bardzo naszych członków
ucieszyła. Proszę Kochanego Pana, abyś w początkach przynajmniej starał się być obecnym na zebraniu.
P. Daszkiewicz oczekuje wiadomości o zawiązaniu Konferencji.
Panu Bogu oddaję!
ks. Brzeziński
[394] Od
ks. HILAREGO KOSZUTSKIEGO[1558]
[18.3.1863]
Siostry z uwagi, żeby w Mielżynie przed konferencją pojedynczo na osobność
nie wychodziły, po Ochronce, ogrodzie itp., partyjków i pogadanek nie utrzymywały
i przez to podejrzliwości nie rozsiewały. Co która ma do drugiej, niech
publicznie powie, tak jak ja zawsze przy wszystkich każdej powiem, co mam do
niej; bo te gadania po kątach strasznie gorszą i w plotki się wyradzają. Prawda
zawsze powinna być jawna, a przez jawność tylko miłość się utrzymuje. Ja także
na przyszłej konferencji o tym wspomnę.
Ranni[1559]
mają wielką pomoc z naszych Sióstr, a szczególny talent wykrył się w S.
Katarzynie, którą wszyscy „szarytką” nazywają. Sama ledwo się na nogach trzyma,
wszyscy ranni litują się nad jej słabością, a uwielbiają jej zgrabność,
troskliwość i wytrwałość. Sam byłem nieraz świadkiem, z jaką odwagą brała się
do zaopatrywania najniebezpieczniej rannych, z których jeden bardzo nawet jest
niecierpliwy. Wszyscyśmy się dziwić musieli jej energii połączonej z słodyczą
kobiecą, jak wypełniała polecenia dr Langiewicza; koniec końcem ranny musiał
kapitulować i poddać się natrętnej szarytce. Wszyscy tylko S. Katarzynę znają i
uwielbiają, chociaż się zawsze dwie Siostry na przemian około nich krzątają.
Kiedym pierwszy raz rannych odwiedził i pytał się S. Katarzynę o jej zdrowie,
odpowiedziała mi: „Teraz wyzdrowiałam, gdym się do chorych dostała”. Siostry
mają osobny pokój obok dwóch sal z rannymi. W tym pokoju mają jedno łóżko za
parawanem, a drugie pod ścianą dla chwilowego zdrzemnięcia się dla tej, która w
nocy usługuje. Zawsze się zmieniają po dwie. Te, które w nocy były przy
rannych, śpią za dnia.
Listy do Królestwa dziś odejdą do
Wojcina do ks. Śmitkowskiego[1560].
Załączam listy od naszych Sióstr do Kochanego Pana[1561] i
do S. Matyldy. Dla oszczędzenia opłaty, nie odesłałem pierwszego zaraz, a drugi
wczoraj odebrałem.
Polecam się pobożnym modłom
Kochanego Pana i wszystkich Siostrzyczek tamtejszych; przy tym pozdrawiam jak
najserdeczniej.
ks. Koszutski
[395] Od
ks. JANA KOŹMIANA
Poznań,
23 marca 1863
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie
Przepraszam Pana, żem dotąd nie
odpisał[1562],
ale przy Poście i przy zwiększonych wszelkiego rodzaju zatrudnieniach, dotąd
chwili wolnej nie miałem.
Bardzo bym chciał przyjść Panu w
pomoc na zapłatę dzierżawy. Rzeczy tak stoją. Teraz zgoła pieniędzy nie mam.
Wpływać mi będą po Wielkiej Nocy - spodziewam się, że między 15 a 20 kwietnia
będę w stanie dać.
Co Pan mówisz o trudności, z jaką
przyszło Panu pisać o to do mnie. Przecie się dość dawno i dość dobrze znamy i
o wszystkim powinno nam być snadno[1563]
porozumieć się z sobą.
List ks. Ciszka bardzo namiętny[1564] -
złe stąd idzie, że się nie wszystko u Pana koncentruje. Tak iść nie może. Kiedy
wszyscy rządzą, przychodzi do rozdarcia.
Ja bym rzecz zostawił w zawieszeniu
aż do czasu, kiedy Pan sam będziesz w Galicji. Proste ustąpienie życzeniu ks. Ciszka nie odpowiedziałoby[1565]
położeniu.
I w tamtej sprawie pierwszej
postępowanie ks. Ciszka zbyt mi
się arbitralne[1566] wydaje. Ale oczywiście,
trzeba cierpliwości i wytrawności.
Serdecznie Kochanego Pana pozdrawiam
i raz jeszcze za zwłokę przepraszam
ks. J. Koźmian
[396] Od
ks. MARCINA HÜBNERA COr
W
Zgromadz[eniu] K[sięży] Fil[ipinów],
17.5.1863
Wielmożny Panie Dobrodzieju!
Bardzo przepraszam, że Pańskiemu
życzeniu nie mogę zadośćuczynić dla ciągłych przeszkód zabierających czas
potrzebny na wyraźny i jako tako kaligraficzny odpis statutów. Poczyniłem więc
rzeczone poprawki w §§ 3-cim i 34-tym. Paragrafy zaś 27 i 28 radziłbym zupełnie
opuścić, bo 29-ty zawiera w sobie dwa poprzednie, a przez opuszczenie takowe
uniknie się nieporozumienia, jakie by z czasem nastąpić mogło z nadania tytułu
„praepositus”[1567] biskupowi i innemu jakiemuś przełożonemu;
proszę porównać § 27 i 31, a znowu § 28 i 30. Z równych tytułów wynikają także
równe prawa i przywileje. Poprawki znajdują się na osobnej karteczce. Próby zaś
kaligrafii mojej złożyłem w niniejszym pisaniu. Zwracając niniejszym statuta do
dalszej dyspozycji mam zaszczyt dołączyć wyraz najgłębszego szacunku
ks. M. Hübner
[397] Od
ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
Poznań,
1 czerwca 1863
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Dziękuję bardzo za wiadomości o
pomyślnym rozwijaniu się konferencji[1568].
Życzę błogosławieństwa Boskiego i nadal. Nie uważam za rzecz potrzebną prosić
Ks. Arcypasterza[1569] o osobne
błogosławieństwo dla Sióstr z powodu posłania ich do szpitali. O pozwolenie zaś
na odprawienie Mszy św. w sali chorych, sam tylko proboszcz miejscowy może
wniosek uczynić.
W Lubaszu na Świątki nie byłem, ale
wczoraj wróciłem ze Śremu, z odpustu na pamiątkę wiadomej kanonizacji[1570].
Pan Rymarkiewicz jedzie z Gostynia do Osiecznej; bądź Kochany Pan łaskaw, jeśli
możesz, towarzyszyć mu.
Panu Bogu oddaję.
ks.
Brzeziński
[398]
Od MARII
GRUDZIŃSKIEJ
Drzązgowo p. Kostrzyn, 8.6.[1863]
Łaskawy Panie
Przypomina sobie Pan zapewne, iż już
temu dwa lata obiecałeś nam Pan Służebniczki do Drzązgowa. Wybudowaliśmy więc
dla nich domek, który teraz jest gotowy. Bądź Pan tak dobry powiedzieć nam, czy
i kiedy byśmy się ich spodziewać mogli, aby ostateczne zrobić przygotowania[1571].
Z największym uszanowaniem zostaję
M. Grudzińska
[399] Od
ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
Poznań,
15.6.[18]63
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Niech Pan Bóg zapłaci za życzenia na
moje imieniny[1572] i oby je wszystkie przyjąć
i ziścić raczył. Mnie mój Patron Święty smutek przyniósł, chłopiec bowiem mój
poszedł w zeszłym tygodniu do domu[1573].
Polecam go pobożnej modlitwie.
Na zapytanie Pańskie odpowiadam, że
w tym roku nie pojadę do wód, bo mam zamiar w czasie wakacji odwiedzić
Konferencje i nowe zaprowadzać. Do tej chwili nie widziałem się z P.
Rymarkiewiczem, więc nie mam wiadomości o Konferencji Gostyńskiej, ale jestem
pewien, że pod dyrekcją Kochanego Pana dobrze idzie.
Panu Bogu oddaję!
ks.
Brzeziński
[400] Od
ks. HILAREGO KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
16 czerwca 1863
N.B.P.J.Chr.
Kochany Panie Edmundzie!
Przy załączeniu listu od Siostry
Agnieszki[1574] donoszę Kochanemu Panu,
że tu u nas na granicy wszystko po dawnemu. Wojsko stoi po miasteczkach i po
wsiach, patrole zatrzymują i rewidują przejeżdżających itp.[1575] Co
do Ochronki, odwiedziłem przy danej sposobności Siostry w Graboszewie i
Małachowie, a spostrzeżenia moje opisałem Siostrze Matyldzie
W naszej Ochronce, dzięki
Najwyższemu, wszystko dobrze. Przypadkowo dowiedziałem się, że Siostra Józefa
czasami na niezwyczajny ból głowy narzeka. mniemałem,
że to słabość zwyczajna u każdego pojawiająca się, ale przy ściślejszym badaniu
dowiedziałem się, że Siostra Józefa już od czterech lat czuje pewne osłabienie
głowy, które periodycznie się objawia, a początkiem tego osłabienia jest
nierozsądne martwienie się z przeciwności, jakich doznawała w tamtych stronach,
zanim do diecezji gnieźnieńskiej przybyła. Zagrzęznąwszy w jakichciś skrupułach
i marzeniach, nie wspominała o tym nikomu, trwała w nich aż do tego czasu,
kiedy przy podanej sposobności w Ochronce tutejszej - może przed trzema
tygodniami - drugie Siostry mi o tym powiedziały, że Siostra Józefa cierpi
czasami osłabienie umysłu. Zdaniem moim jest to tylko chwilowe przesilenie i
wymęczenie już i tak dosyć słabej głowy, zwłaszcza że ją pobyt przy dzieciach,
czytanie książek budujących, rozmyślanie bardzo nuży i męczy tak, że przy
uważaniu ból głowy się powiększa. Radziłem przeto Siostrze Agnieszce, aby do
czasu Siostrę Józefę zupełnie zwolnić od pobytu przy dzieciach, dopóki ta słabość
nie minie, zwłaszcza że Siostra Józefa sama oświadczyła, że przy pracy jest swobodniejszą
i nie czuje tego osłabienia umysłu, a później mogłaby raz tygodniowo uczyć
dzieci, żeby zupełnie z rutyny nie wyszła. A chociażby nawet zupełnie
przestawała bywać przy dzieciach, toby i tak Ochronka tutejsza przy 4 Siostrach
na tym żadnego nie poniosła uszczerbku, byle tylko zdrowie Siostry Józefy
ocalonym zostało. Mam w Bogu nadzieję, że to osłabienie minie, zwłaszcza że
sama uznaje przyczynę tej słabości i pracuje nad wyleczeniem się z takowej.
Potrzebna przede wszystkim spokojność i pewna swoboda. Dotąd nie przeszkodziła
jej ta słabość ani na jeden dzień w ręcznych pracach i chętnie do takowych
chodzi, które widocznie jej siły podtrzymują. Tym sposobem może się z czasem
zupełnie od tego osłabienia uwolni.
Pozdrawiając najserdeczniej
Kochanego Pana, polecam się pobożnym modłom.
ks. Koszutski
[401] Od
TADEUSZA ZAKRZEWSKIEGO[1576]
Gutów
pod Sobótką, 16.6.[18]63
Kochany i Stary Przyjacielu!
Udaję się do Ciebie z prośbą o
urządzenie u mnie w Gutowie, w p[owie]cie pleszewskim i w Młynowie w p[owie]cie odolanowskim,
Sióstr, które by moralnością wywierały wpływ na polepszenie obyczaj[ów]
ludu naszego.
Napisz mi wszelkie warunki, a natychmiast
Ci doniosę, czybym na takowe przystać i zobowiązać się był w stanie.
Miło mi przy tej sposobności
przesłać Ci wyraz prawdziwego szacunku i przyjaźni
T. Zakrzewski
[402] Od
ks. JÓZEFA SZUŁCZYŃSKIEGO
Pogorzelica,
20.6.[18]63
Najłaskawszy Panie Edmundzie!
Stosownie do życzenia Pańskiego[1577],
zrobiłem dopiero dzisiaj - ponieważ nie byłem w domu - wniosek do
Najprzewielebniejszego Arcypasterza[1578] o
pozwolenie do odprawiania na sali chorych Ofiary Mszy św.[1579], o
czym najuprzejmiej donosząc Najłaskawszemu Panu Edmundowi, przy poleceniu się
Jego nabożnym modłom, mam zaszczyt być z najrzetelniejszym uszanowaniem Jego
najniższym sługą
ks. Szułczyński
[403] Od
ks. STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO
Górka Duchowna pod Starym
Bojanowem, 22.6.[18]63
N.B.P.J.Ch.
Kochany, Drogi Bracie Edmundzie!
Tak już dawno pisałem do Ciebie nie
w moim, ale Matki Bożej interesie, ażebyś był tak łaskaw przerobić te pieśni i
tę książeczkę, aby ją można dać przedrukować, a dotychczas nie odpisałeś.
Wnoszę stąd, że musiałeś mego listu nie odebrać[1580].
Myślałem Cię zobaczyć na pogrzebie obojga państwa w Czerwonejwsi[1581],
nie byłeś. Musisz mieć albo nader wielkie zajęcie, albo też jesteś chory.
Jużem Ci pewnie doniósł, że na
wieżę, która się tu ma czasu swego wybudować, prócz książeczek kazałem wpierw
obrazków kilka tysięcy wytłoczyć w Düsseldorfie. Przesyłam Ci jeden z nich:
raz, aby Ci był ku wszelkiej pociesze serca w teraźniejszych ciężkich
dolegliwościach naszych, w których jak się zdaje, sam antykryst[1582]
swych pokus dostarcza; a potem, abyś się lepiej zaznajomił z naszym kochanym
Obrazem Cudownym. Może, gdy zobaczysz obrazek, przypomnisz sobie i biednego
swego przyjaciela, z którym się tak dawno nie widziałeś i nie omieszkasz wpaść
do Górki. Wprawdzie i ja nie byłem w Waszych stronach tak dawno, ale ja też mam
parafię, a Ty Braciszku
masz tylko kilka świętych duszyczek do dozorowania, które same jak polna
macierzanka pod krzyżem woń Bogu oddają.
Musisz zapewne już dużo mieć Sióstr,
ach pozdrów je wszystkie szczerze ode mnie, a nie zapomnij polecić mnie i
zmarłego ojca mego ich modlitwie.
Bracie! Całym sercem Cię pozdrawiam
i cały Grabonóg, to jest W[ielmoż]nych państwo
Wilkońskich i znajomych wszystkich, Twojej się pamięci szczerze poruczając Twój
szczery brat i przyjaciel
ks.
Stanisław Gieburowski
[404] Od
ks. HILAREGO KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
2 listopada 1863
N.B.P.J.Chr.
Kochany Panie Edmundzie!
Odwrotną zaraz pocztą posłałem
obydwa listy do Polski[1583]:
jeden na Słupce drugi na Sompolno, aby
jak najprostszą drogą doszły do Sióstr. Tymczasem Siostry z Malińca przyjechały
już w sobotę 31-go z.m. do Mielżyna, myśląc że list donoszący im o rozpoczęciu
rekolekcji ich nie dojdzie. Dziś rano wyjechały do Jaszkowa. Granicę przejechały
szczęśliwie;
ale pytanie, czy również łatwy będzie ich powrót do Królestwa.
Siostrze Konstancji z Ruchocina
poleciłem zawiadomienie sąsiednich Sióstr o dniu rozpoczynających się
rekolekcji w Jaszkowie. Ponieważ w przyszłą niedzielę przypada w Mielżynie rocznica
poświęcenia kościoła, przeto postanowiły tutejsze i ruchocińskie Siostry zostać
na odpuście, a dopiero w poniedziałek bardzo rychło wyjechać, aby na godzinę
5-tą zdążyły do Jaszkowa. Siostry z drugich Ochronek wyjadą już w niedzielę,
aby tyle wozów z Siostrami razem nie szło. Przypomnieć kazałem Siostrom, aby ze
sobą zabrały wiktuały[1584]
na czas rekolekcji; Siostrom miejscowym dam po talarze na każdą.
Następny list pani Morzyckiej już zupełnie inaczej
nastrojony i to proprio motu[1585],
bo ja na pierwszy nie odpowiedziałem wcale, nie wiedząc w rzeczy samej co odpowiedzieć.
Załączam go Kochanemu Panu dla jakiegokolwiek rozgmatwania tej sprawy.
Osobiście będzie mi trudno samemu w te rzeczy zajrzeć, bo w tych niepokojach
każdy kapłan szczególniej jest podejrzanym w Królestwie[1586], a
nie chciałbym się dla tak błahej rzeczy narażać i nadto nie wiem, czybym
paszport uzyskał.
Co się tyczy Siostry Katarzyny,
byłoby zdaniem moim najpraktyczniej przenieść ją na inną Ochronkę, bo w
Niechanowie pozostać nie może dla różnych powodów, już i dla tego samego, że ks. dziekan[1587]
życzy sobie tego.
Na zakończenie rekolekcji do
Jaszkowa wybieram się. Stanąłbym 13-go w piątek pocztą wrzesińską w Śremie,
gdzie by konie jaszkowskie na mnie czekały. Jeżeliby zaraz w przyszłym tygodniu
zaprowadzone były Ochronki w Drzązgowie i Uzarzewie, pojechałbym z Kochanym
Panem; ale musiałbym koniecznie 21-go bm. wrócić do domu, bo potem wyjeżdża ks. Lic. Choiński[1588] na
tydzień.
Od 13-21-go jestem przeto na
rozkazy, jeżeli jaka nieprzewidziana nie zajdzie przeszkoda.
Ściskam serdecznie Kochanego Pana i
polecam się pobożnym modłom.
ks. Koszutki
[405] Od
ANDRZEJA PTASZYŃSKIEGO
Paryż,
3 listopada 1863
Niech będzie pochwalony Jezus
Chr[ystus]!
Wielmożny Panie Dobrodzieju!
Z powodu zbliżającego się dnia
godnych Jego imienin, dziękuję z
całego serca Wielmożnemu Panu za wszystkie łaski i dobrodziejstwa, które z rąk
Jego odebrałem i co dzień najmniej dwa razy proszę Pana Boga, aby to Wielmożnemu
Panu wynagrodził, aby Mu dał życie i zdrowie i zachował Go w łasce Swojej
świętej, aby błogosławił Jego zamiary i przedsięwzięcia i napełniał serce Jego
pociechą, a po śmierci by Go przyjął do chwały Swojej.
O to co dzień proszę Pana Boga, tego
życzę Wielmożnemu Panu i tego Mu życzyć pragnę aż do grobu, bo pamięć Jego
dobrodziejstw nigdy z myśli mi nie zginie.
Proszę, aby Wielmożny Pan przesłać
zechciał mej Siostrze list załączony i całując z pokorą rączki i nóżki, zostaję
Wielmożnego Pana Dobrodzieja najpokorniejszym sługą
Andrzej
Ptaszyński
[406] Od
ks. JANA KOŹMIANA
6
listop[ada] 1863
N.B.P.J.Ch.
Kochany Panie.
Dawno nic o Panu nie słyszę.
Jeszcze piszę w oktawę imienin Pańskich i choć nieco później,
serdeczne życzenia łask Bożych i pociech ziemskich przesyłam.
W niedzielę 15-go listopada otwiera
się u mnie kaplica. Będzie ks.
Arcybiskup[1589]. Usilnie Kochanego Pana
zapraszam. Nie przyjmuję wymówki. Czekam w sobotę 14-go na noc.
Mam z Rzymu dla Służebniczek piękny
relikwiarz ze sporą relikwią[1590]
błogosławionej Germany Cousin, pasterki. Oddam Panu 15-go.
Panu Bogu Kochanego Pana oddaję
ks.
J. Koźmian
[407] Od
ks. STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO
Górka D[uchowna], 7.11.[18]63
N.B.P.J.Ch.
Drogi i Kochany Edmundku!
Z otwartym, braterskim sercem Cię w
poniedziałek na wieczór oczekuję, około 6 1/2 poślę lub
sam przyjadę do Starego Bojanowa. Bądź tak dobry, przybądź.
Do widzenia, do widzenia! Twój brat
ks. Stanisław
[408] Od
ks. arcybiskupa LEONA PRZYŁUSKIEGO
Poznań,
12 listopada 1863
Przychylając się chętnie do
pobożnego życzenia W[ielmożneg]o Bojanowskiego z dnia 16 października r. b.,
poleciłem opiece i troskliwości ks.
Arcybiskupa Lwowskiego Wierzchlejskiego Zakład Ochronkowy Służebniczek Boga
Rodzicy, który już i w archidiecezji lwowskiej znalazł przyjęcie i pozostawiam
W[ielmożnem]u Bojanowskiemu, aby przez Swoje pośrednictwo zechciał załączony tu
list temuż Arcybiskupowi doręczyć[1591].
Arcybiskup gnieźnieński i poznański
ks.
Przyłuski
Do
Wielmożnego
Bojanowskiego
dziedzica dóbr w
Grabonogu
n° 2230
D.P.
[409] Od
ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
Poznań,
15 listop[ada] 1863
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Jutro Pańskie imieniny, więc śpieszę
z powinszowaniem, życząc przede wszystkim darów łaski Boskiej do życia
pobożnego i zasłużenia sobie na żywot wieczny.
Życzę, Kochany Panie Edmundzie, i
proszę Boga, aby Mu wynagrodził wszystkie prace i poświęcenia na pożytek ludu
naszego przez Ochronki [w]łożone i abyś sam za życia wiele pociech z tego
dzieła uzbierał. Niech Pan Bóg da Kochanemu Panu i zdrowie i długie lata, abyś
mu mógł służyć. Nie zapomnę jutro na ołtarzu życzenia moje w modlitwie złożyć.
Wróciłem w tej chwili ze wsi Wilda,
gdzie nowa Konferencja[1592]
założoną została, w czasie wakacji świętomichalskich[1593] dwie
także zawiązałem - w Kłecku i w Wągrówcu. W Gostyniu, jak się dowiaduję, bardzo
dobrze idzie. Poproś Kochany Pan P. Sekretarza, aby nam specjalne przysłał
sprawozdanie o waszych czynnościach i przedsięwzięciach miłosiernych do
umieszczenia w Rocznikach[1594] i
dla przykładu innym Konferencjom. Braci proszę pozdrowić i powiedzieć im, że
może się na Boże Narodzenie zobaczymy, mam bowiem zamiar przybyć na Święta do ks[ięży] Filipinów, jeśli żadna nie
zajdzie przeszkoda.
Proszę Kochanego Pana donieść mi,
czy dla P. Miłkowskiego nie można się z strony jego familii żadnej spodziewać
pomocy? Tak biedaczek jest w niedostatku, że musiał Towarzystwo[1595]
nasze prosić o wsparcie. On sam powiadał mi, że dla stosunków swych do familii,
nie może przenieść na sobie, aby miał do niej rękę wyciągać.
O Ptaszyńskim miałem wiadomość przed
kilku tygodniami od ks. misjonarza wracającego z Paryża. Jest
zdrów i szczęśliwy, i przełożeni bardzo są z niego zadowoleni. Podobno już mówi
dobrze po francusku.
Panu Bogu oddaję!
ks. Brzeziński
[Dopisek do
listu]
Przytomny obecnemu messażowi[1597]
korzystam z chwili, aby i moje życzenia wynurzyć szczere dla doczesności i w
wiecznym życiu. Te wszystkie duszki, któreś pocieszył, do Boga doprowadził,
niech Ci w modlitwach asystują i za Ciebie orędują u Najświętszej Panny, której
Uroczystość Prezentacji dzisiaj się u nas obchodzi. Niech Cię ona zaprezentuje
Swemu Synowi.
Tego życzy sługa w Ch[rystu]sie
ks. Prusinowski
[410] Od
ks. STANISŁAWA GIEBUROWSKIEGO
Górka Duchowna, 22
list[opada] 1863
N.B.P.J.Ch.
Kochany i Drogi Braciszku!
Napisałeś mi[1598],
że lada dzień z Leszna przyjedziesz do mnie, czekam Cię z upragnionym sercem,
tym więcej żem nieco napisał i przysposobił materiału do tej książeczki, do
której Ty tak piękne znowu Godzinki
nadesłałeś[1599]. Ustnie najlepiej byśmy
to wszystko poprawili i uporządkowali. Że Cię dotąd nie widać, a na drugi
tydzień, tj. d. 8 list[opada] jadę do brata mego na odpust Św. Andrzeja i
zabawię parę dni; boję się, żebyś właśnie wtedy nie przybył i mnie w domu nie
zastał. Racz przeto Kochany Braciszku poza tym czasem przybyć, a poprzednio
napisać, kiedy mam do St[arego] Bojanowa przysłać po Ciebie furmankę. Tylko
chociaż Ci będzie trochę niedogodnie, racz nie omieszkać dotrzymać błogiego dla
mnie przyrzeczenia swego.
Ściskam Cię w tej nadziei po
kilkakroć razy. Twój szczery brat i przyjaciel
ks. Stanisław
Pozdrowienia
szczere dla całego Grabonoga!
[411] Od
ks. PIOTRA KOTLIŃSKIEGO[1600]
Kowalew pod Pleszewem, 22 listopada
1863
Niech będzie pochwalony J[ezus]
[Chry]stus.
Nieznajomy wprawdzie Panu, ale Pan
mnie jesteś znajomy, już to z poświęcenia się dla cierpiącej ludzkości, już od
mego przyjaciela ks. Siwickiego w Brzeziu, ośmielam się
na godne z wszechmiar ręce Pańskie przesłać dla Jego sierot w Gostyniu 10 tal.
Ofiara ta nie jest wyłącznie moją i dlatego uprzedzam Pana, abyś mi nie
przypisywał zasługi, w której ja mam mniejszy tylko udział.
Przytomna matka małej Bronisi z
Brzezia najserdeczniej poleca Pańskiej opiece swoją córeczkę.
Polecając się modlitwom Pańskim,
łączę najserdeczniejsze pozdrowienie i uszanowanie.
ks. Kotliński
[412] Od
ks. HILAREGO KOSZUTSKIEGO
Mielżyn,
25.11.[18]63
L.J.Chr.
Kochany
Panie Edmundzie!
Dziś odebrałem załączony tu list
Bieleńskiego[1601]. Zaraz pobiegłem do naszej
Ochronki i na osobności wybadałem Siostrę Praksedę[1602].
Młodzieniec ten z Warszawy, jakiś rzemieślniczek, leżał w pałacu państwa Morzyckich w osobnym pokoiku
ranny w rękę, którego była Siostra Ludwika Kowalewska[1603]
bardzo często sama opatrywała. Już o tych stosunkach wiedziała pani Morzycka i przedstawiała to
Ludwice wobec Siostry Praksedy, ale ta się wszystkiego wypierała. Przedstawiłem
Siostrze Praksedzie odpowiedzialność, jaka na nią spadła za niedopilnowanie
zachowania Reguły; ale ona tym się, lubo niesłusznie, tłumaczy, że pani Morzycka nie pozwalała dwom
Siostrom jednego rannego pielęgnować, aby się tym sposobem od pracy usuwać.
Wszystko wypłynęło stąd, że Reguły sumiennie nie przestrzegały;
tłumaczenia nie ma na to żadnego; wina spada na Siostrę Starszą, która za cały
domek jest odpowiedzialną.
W Niechanowie byłem dnia
wczorajszego. W Ochronie było tak zimno, że dzieci lataniem i hałasowaniem
rozgrzewały się. Zastałem w Ochronce Siostrę Jadwigę, która mi powiedziała, że
podług ugody dostają tylko 2, wyraźnie dwa
sążnie drzewa na cały rok. Tym drzewem niepodobna opalać Ochrony i dormitarza,
jeszcze w takim budynku, jaki jest w Niechanowie. Siostra Jadwiga miała po
rekolekcjach trzy razy febrę, zgubiła ją wprawdzie lekarstwem, ale w takim
zimnie łatwo się wrócić może. Niedostatkowi drzewa i niepraktyczności pieca
trzeba koniecznie zapobiec, jako też 8 dniom odrobku na tydzień, kiedy po
innych Ochronkach, gdzie są 4 Siostry, tylko 4 dni odrabiają. Dzieci nie mogą i
nie będą chodziły do Ochronki, jeżeli tam zimniej niż we własnym domu przy
kominku. Piecem żelaznym, w który[m] by zarazem gotować można jak w Mielżynie,
najprędzej by się dało cokolwiek drzewa oszczędzić przy należytym cieple dla
dzieci.
Dla braku czasu nie piszę dziś
więcej. Mielżyńskie Siostry zdrowe. W Ruchocinie już interes z Siostrą Marianną
załatwiony. Państwo udobruchali się na zmianę i przystali na nową diecezjalną [przełożoną] w Ruchocinie.
Polecam się pobożnym modłom i
ściskam serdecznie
ks. Koszutski
[413] Od
LUDWIKA MIŁKOWSKIEGO
Poznań, ulica Berlińska n° 27,
3 grud[nia] 1863
Kochany Edmundzie!
List Twój z d. 22 z. m[1604].
do mnie na ręce Stefana Chłapowskiego do Garzyna pisany, w powrocie od siostry
mojej z Ostrowa odebrałem. Aby Ci odpisać, musiałem czekać dnia jaśniejszego, a
i tak nie wiem czy mnie przeczytasz, gdyż piszę na pamięć. Najczulsze składam Ci dzięki za współczucie,
jakie w moim nieszczęściu ślepoty i głuchoty okazujesz, tym udział twój jest mi
droższym, gdy liczba współczujących nie zajęłaby może trzech palcy u ręki.
Wśród takiego - śmiało rzec mogę - grzesznego zapomnienia i obojętności, jakiej
nie już od obcych mi sercem i pochodzeniem (to bowiem mnie nie dziwi), lecz od
współrodaków doznaję, każde poczciwe westchnienie jest mi zbyt drogim. Dzięki
Ci więc za nie.
Pytasz mnie, co się stało wskutek
mego kalectwa z pracą moją, pamiętnikami Dąbrowskiego i Sułkowskiego?[1605]
Odpowiadam Ci, iż kosztem oczów moich wykończyłem je zupełnie i oddałem
Żupańskiemu, który kończy ze mną interes o remunerację jak zwykle, po
żydowsku... Nie będę Ci nic więcej pisał, bo to zbyt przykre dla mnie. Tadeusz
Chłapowski ułatwiając mi pomoc wekslową na rok
w ilości 86, już ułatwił mi
możność, że żyję dotąd.
Przyjęcie propozycji pani Siemiątkowskiej było jedyną
kotwicą mego paroletniego ratunku zdrowia. Lecz ta pani uznała za stosowne dla
swej powagi znosić się ze mną przez osoby trzecie. Dr Gąsiorowski niechętny mi
przez zasady, które przyjąłem, był owym negocjatorem[1606]...
Przyjąłem wprawdzie remunerację roczną 400, lecz uczyniłem ją zależną od
poznania osobiście młodzieńca i zagwarantowania mi piśmiennie przez pa[nią] Siemiątkowską, iż planu
dwuletniej podróży (którą ja proponowałem do lat 3-ch przedłużyć) - w niczym
nie zmieni w ciągu jej trwania. Nie zmieni. Wreszcie podałem projekt
encyklopedycznego wykształcenia młodzieńca, przez wzgląd, że żadnych szkolnych
nauk nie przyjął. Jak mnie sam zalecił pani
Siemiątkowskiej mój negocjator, nie wiem - to tylko wiem, iż gdym przybył do
niego po decyzję, oświadczył mi, iż tu nie chodziło o jakiekolwiek
wykształcenie, lecz o oskrobanie grubego wióra z błota i o jakiekolwiek
upokostowanie go zewnątrz i dlatego pani
Siemiątkowska, uznając moje żądanie zagwarantowania piśmiennego jako ubliżające
jej powadze, postarała się o jakiegoś innego Bakałarza[1607] w
Warszawie, który tę podróż z jej synalem odbyć obowiązał się. Otóż i kotwica
ratowania mojego zdrowia utonęła.
Rzucony odtąd bez wiosła i steru z zawiązanymi oczami na morze burzliwego
świata z wiarą słabą (bo jej i apostołowie płynący na morzu z Chrystusem
śpiącym nie mieli), czekam wśród sił osłabionych, iż poza jakiś brzeg burza wypchnie
skołataną tylu troskami łódź mego życia.
Przepraszam cię za moje pismo i
żyda:[1608] nie wierzysz, ile kosztowało mnie ono wysiłku
i pracy, a już nie wiem, czy się i sensu doczytasz, gdyż dwa dni kosztowałoby
mnie pracy, abym się mógł
przeczytać.
Nie uwierzysz, ile mnie zasmucił ów
brak najzupełniejszy nie tylko rodzinnej miłości, ale i szlachetności, o jaką
obwinia tu opinia ogólna Florę Wilkońską, chociaż tłumaczy ona najzupełniej
Wincentego[1609], jednak mam mu za złe,
że się tu nie okazał mężem i panem domu w całym znaczeniu. Gdziekolwiek
zdarzyło mi się widzieć z kim z kobiet,
mianowicie rechoczą jak żaby na wiosnę na Wincentową za jej postępek z Siostrą
potrzebującą jej ratunku i pomocy.
Serdecznie pozdrów Grzesia[1610] i
powiedz mu ode mnie, że ja mu życzę, aby i za 20 lat jeszcze nie
potrzebował wdawać się w rzemiosła
ludzkie, które ja już od roku tr[a]ktuję[1611].
O, jakże było by mi miło przepędzić
z Tobą chwil parę w ten sam sposób, w jaki przepędzaliśmy miłe chwile przed
kilkunastu laty, kiedy zdawało mi się, że nas żadne namiętności polityczne nie
rozdzielały. Wprawdzie mówiliśmy wtenczas wiesz o rzeczach tego świata,
lecz ja zawsze miałem na oku ojczyznę moją w ten sposób, jaki przyjąłem -
tryumfującą, a też nie zdziwi się nikt, gdy z całą boleścią serca, kochającego
własny nasz lud, wystąpiłem przeciw zgubnemu dążeniu ludzi, którzy oparci na wierze
tak krzywy dawali jej kierunek; jeżeli więc z tej okoliczności nastąpiła między
nami chwilowa ostygłość o nią, ja serca swojego nie wskrzeszę, ja kochać gotów
jestem zawsze nawet i moich nieprzyjaciół, mógłżebym ostygnąć dla przyjaciół? I
jeżeli się kiedy pokrzywią na mnie, jeśli ja mam powód
gniewać się na nich, to pamiętam zawsze na owe słowa Św. Pawła -
„Gniewajcie się, ale nie grzeszcie” i ja też gniewając się, nie grzeszę, bo gdy
tylko przeciwnik mój podaje mi dłoń bratnią, chętnie mu podaję moją. Lecz dosyć
już tej bazgraniny, - słońce zachodząc, przypomina mi tę prawdę.
Żegnam Cię więc Kochany zawsze
Edmundzie, Boskiej polecając Cię opiece. Twój zawsze i do grobu
Ludwik Miłk[owski]
[414] Od
ks. STANISŁAWA BINKA[1612]
Lubonia, 17.12.[18]63
L.J.Chr.
Czcigodny Panie Dobrodzieju!
Siostra Aniela[1613]
niebezpiecznie chora, już przedwczoraj przygotowana na drogę wieczności.
Posyłam mimo listu Siostry
Przełożonej[1614] umyślnego, prosząc
najusilniej, by Pan Dobrod[ziej] raczył tu przybyć jeszcze dzisiaj i zabrać z
sobą dr Wachtla.
Łączę moje głębokie uszanowanie.
Sługa w Ch[rystusie] P[anu]
ks. S. Binek
[415] Od
dr WACHTLA[1615]
Gostyń, 19 grudnia o 1/2 12 1863
Wielmożny Panie Dobr[odzieju]!
Bardzo mi przykro jest, że zaraz
dziś służyć nie mogę, gdyż koniecznie pocztą muszę do Jaraczewa jechać. Proszę
zatem, żeby Pan był łaskaw jutro rano o 9-tej po mnie przyjechać, a wtenczas
jestem chętnym do usług.
Zostaję z głębokim uszanowaniem
najniższym sługą
Wachtel
[416] Od
ks. ANTONIEGO BRZEZIŃSKIEGO
Poznań,
22 grudnia 1863
L.J.Ch.
Kochany Panie Edmundzie!
Miałem szczerą wolę przepędzić
Święta u ks[ięży] Filipinów, ale
na to powietrze niepodobna mi się puścić w podróż. Wiem z lat dawniejszych, że
słota i wilgotne powietrze zawsze mi chorobę sprowadzały. Wybacz więc Kochany
Pan, jeśli niedotrzymaniem obietnicy sprowadziłem Mu zawód, za to w czasie
wakacji będę pracował nad Katechizmem dla Ochronek, by Kochanego Pana
przeprosić. Proszę ks. Szułczyńskiemu
donieść o tym liście i przeprosić go.
Wiadomość o chęci ks. Tafelskiego zaprowadzenia
Konferencji w Krobi ucieszyła mnie i jestem pewien, że Kochany Pan nie odmówisz
mu w tym pomocy. Od Ptaszyńskiego mam bardzo miły list z doniesieniem, że już
złożył profesję[1616]. O Mateuszu, którego
zawiozłem do Częstochowy, doszło nas orędzie, że zginął w bitwie[1617].
Przepraszam jeszcze raz
najserdeczniej za zawód i Panu Bogu oddaję.
ks. Brzeziński
[1530]
Prowincjałem był ks. Józef Brown.
[1532]
Recte: następujący
[1533]
Chodzi tu o Zakład Braci Św. Józefa, tzw. Instytut Michałowskiego dla
osieroconych chłopców (zob. list z 16 grudnia 1859 r.), ponieważ Zgromadzenie
Oblatów Św. Józefa (Józefici) powstało
później, 14 marca 1878 r. w Asti k.
Turynu, a dwa zgromadzenia żeńskie jeszcze później: 17 lutego 1884 r. Siostry
Św. Józefa we Lwowie i 24 czerwca 1898 r. Siostry Św. Józefa Oblubieńca NMP,
tzw. Józefitki, w Cebłowie na terenie Małopolski. Łoziński B., op. cit., s. 59,
219-220, 221.
[1534]
Właściwie Boże-Ciałki, czyli kanonicy regularni lateraneńscy św. Augustyna w
Polsce; jeden z najstarszych zakonów w Polsce założony pierwotnie w Trzemesznie
na wschód od Gniezna (I połowa XI wieku), gdzie wcześniej istniało opactwo
benedyktynów. Podręczna Encyklopedia Kościelna. Oprac. pod kierunkiem
ks. Stanisława Galla [i.in.], Warszawa,
t. V-VI (1905), s. 102 i t. XVII-XVIII (1909), s. 242-247.
[1535] Załęski Stefan (1794-1866), ks., jezuita, ur.
5 grudnia 1794 r. w Witebsku, do zakonu wstąpił 9 sierpnia 1809 r. w Dyneburgu.
Został profesorem języka francuskiego w Połocku (1817-1818), retoryki i poetyki
w Mścisławiu (1818 –1820), a po wyrzuceniu z Rosji (1820) znalazł schronienie
we Francji. Tam też ukończył studia teologiczne. Od 1831 r. pracował na terenie
Galicji, najpierw jako profesor fizyki (do 1836), potem matematyki, w
Tarnopolu, gdzie pełnił też funkcje regensa konwiktu (do 1841). Następnie
został kaznodzieją i operariuszem w Tarnopolu (1841-1842) i Lwowie (1842-1846),
profesorem fizyki i matematyki w Nowym Sączu (1846-1847) i Tarnopolu
(1847-1848). W latach rozproszenia jezuitów (1848-1852) pracował w
duszpasterstwie diecezji lwowskiej (Słoboda i Petlikowce) oraz w Piekarach Śl., później był operariuszem w
Nowym Sączu, Krakowie i Staniątkach. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s.
780.
[1536]
Chodzi o ks. Koźmiana.
[1537]
Był nim ks. Leon Przyłuski.
[1538] Donimirska
Zofia (1812-1893), ziemianka,
działaczka, oświatowa na Powiślu,
córka działacza pomorskiego Mateusza Śląskiego i Heleny z Kruszyńskich, od 1840
r. druga żona Teodora Donimirskiego z Buchwałdu, zm. w Nieciszewie. Oracki T.,
op. cit., s.88-89.
[1539] Sierakowska
Maria (ok.1820-1907), ziemianka, działaczka charytatywna, córka Adama Sołtana i
Idalii z Pociejów;
po powstaniu listopadowym z carskiego rozkazu osadzona w klasztorze wizytek w
Kamieńcu Podolskim, skąd w 1836 r. przeniosła się do Wiednia;
w 1844 r. wyszła za mąż za Alfonsa Sierakowskiego (1816-1886) z Waplewa, które
stało się ośrodkiem kultury polskiej na Powiślu. Tamże, s.286. Zob.
też: PSB, t. 37 (1996), s. 255-256 (Mirosław Krajewski).
[1540]
Chodzi o artykuł do szóstego tomu „Roku Wiejskiego” na okres Wielkiego Postu. Dziennik E.B., 30
stycznia 1863 r. – Pismo to już jednak nie ukazało się.
[1541] Jean Crasset (1618-1692), francuski jezuita, autor popularnych także w
Polsce dzieł kaznodziejsko-ascetycznych i rekolekcyjnych, takich jak: Słodka i święta śmierć (1706), tłumaczona przez Elżbietę Potocką,
żonę wojewody bełskiego Antoniego Michała (Łuck 1807, wydania wcześniejsze:
Lwów 1741 i 1749, Poznań 1751), Medytacje chrześcijańskie (Kraków 1748),
Uwagi chrześcijanina na wszystkie dni
całego roku, stosujące się do wszystkich niedziel ewangelii (Kraków 1801,
t. 1-4; inne edycje: Przemyśl 1765, Kalisz 1767). Dzieła Crasseta ukazywały się
także w końcu XIX wieku. Estreicher K., op. cit., cz. 1 (1870) s. 223-224; t. 2
(1874), s. 475; t. 2 (1907), s. 351. - W
Dzienniku pod datą 6 marca 1867 r. – w Popielec, tuż przed Wielkim
Postem - Bojanowski odnotował, iż ks.
Aleksy Prusinowski obiecał mu „dać ze swej biblioteki Crasseta dla Nowicjatu
Śląskiego”.
[1542] Instrukcja - pouczenie, wskazówka.
[1543]
Opozycja - przeciwstawienie się.
[1544]
Diariusz - dziennik.
[1545]
Chodzi o Jadwigę Sapieżynę z Zamoyskich.
[1546]
Towarzystwo Jezusowe (T.J.) - (łac. Societas Jesu, SJ) jezuici, zakon założony
przez Hiszpana Ignacego Loyolę w 1534 r. i zatwierdzony przez Pawła III bullą z
1540 r. W Polsce od 1564 r. Zadaniem
zakonu była obrona katolicyzmu i papiestwa, zwalczanie reformacji, herezji,
szerzenie wpływu Kościoła na życie społeczne. Łoziński B., op. cit., s. 57-58.
[1547]
Listu tego brak. Wraz z listem do s. Elżbiety Schurman Bojanowski dołączył go
do swojego pisma adresowanego do ks. Jana Ciszka. Wszystkie trzy pisma –
odpowiedzi na wcześniejsze listy – były datowane 9 lutego 1863 r., przy czym
zachował się tylko list do o. Ciszka. (Zob. t. 1). Dziennik E.B., 9
lutego 1863 r.
[1548]
Chodzi o spowiednika sióstr, o. Baczyńskiego.
[1549]
Była nią s. Matylda Jasińska.
[1550] Sokołowscy, Zęchlińscy – nie wiadomo bliżej o kogo
chodzi. W każdym razie Sokołowski (zm. wiosną 1867 r.) był ojcem Ludwiki i
Korduli, a Zęchliński jego zięciem spod
Częstochowy. Zob. list z 20 maja 1867 r.
– Być może chodzi o jednego z synów Magdaleny z Borowskich i Tomasza Sokołowskiego,
który wcześniej osierocił rodzinę. Żychliński T., Kronika żałobna..., s.
409. – Z Sokołowskich wywodziła się Emilia Morzycka, żona Antoniego, którzy
byli fundatorami ochronki w Ruszkowie na terenie Królestwa Polskiego.
[1551]
Był nim ks. Jan Ciszek.
[1552]
Licencja - zezwolenie na wykonywanie czynności albo korzystanie z uprawnień;
odstępstwo od przyjętych prawideł.
[1553] W
dniu 5 lutego 1863 r. przypadała pierwsza rocznica śmierci A. Ptaszyńskiej.
[1554]
Chodzi o listy ks. Jana Ciszka z 18
stycznia 1863 r. i ks. Teofila Baczyńskiego z 26 stycznia tego roku adresowane
do Bojanowskiego. Pierwszy z nich nie zachował się. Obydwa były poświęcone
m.in. nowicjatowi w Łańcucie. Bojanowski przekazał je 18 lutego 1863 r. ks.
Antoniemu Brzezińskiemu po „mszy popielcowej ks. Biskupa” Stefanowicza. Dziennik
E.B., 21 stycznia i 18 lutego 1863 r. Zob. też list Bojanowskiego do
ks. Ciszka z 9 lutego 1863 r. w t. 1 oraz pismo ks. Baczyńskiego z 26 stycznia
1863 r. do Bojanowskiego w t. 2.
[1555]
Ks. Józef Brown.
[1556]
Była nią s. Matylda Jasińska.
[1557]
Chodzi o Towarzystwo Św. Wincentego
à Paulo.
[1558] Brak początku listu.
[1559]
Chodzi o ofiary powstania styczniowego 1863 r. w Królestwie Polskim,
korzystające z możliwości opiekuńczych służebniczek w ochronce nadgranicznego
Mielżyna.
[1560] Śmitkowski (Szmitkowski) Antoni (1820-1871),
ks., od 1848 r. administrator parafii w
Świerczynie, dekanat Śrem, od 1860 r.
prepozyt w Jutrosinie i dziekan jutrosiński. Elenchus Posnanensis..., 1845-1872.
[1561]
Listów tych brak. W Dzienniku Bojanowski odnotował 20 marca 1863 r.
jedynie list od s. Agnieszki Okupnik z 12 marca tego roku, zaznaczając iż
jest „zdrowa i wszystko teraz bardzo
dobrze”.
[1562]
Listu Bojanowskiego brak. Było to pismo z 10 marca 1863 r., w którym Bojanowski
przesłał ks. Koźmianowi „kopię swego listu do ks. Ciszka i odpis co do
zaprowadzania Ochronek” w Galicji. Dziennik E.B., 10 marca 1863
r.
[1563]
Snadnie – (przestarz.) łatwo, bez trudu, bez wysiłku.
[1564]
Listu tego brak. Zob. stosowny przypis
do listu ks. Antoniego Brzezińskiego z 4 marca 1863 r.
[1565]
Recte: odpowiadałoby
[1566]
Arbitralny (łac. arbitrarus - rozjemczy) - samowolny; nieuzasadniony;
narzucający swoje zdanie, apodyktyczny.
[1567]
Praepositus - przełożony (od łac. praepositio - postawienie na przodzie;
pierwszeństwo). – W sprawie poprawek do Reguły służebniczek Bojanowski zwrócił
się do ks. Hübnera najprawdopodobniej ustnie. W każdym razie, jego pismo w tej sprawie nie zostało
odnotowane w Dzienniku.
[1568]
List Bojanowskiego do ks. Antoniego Brzezińskiego w tej sprawie, tj.
Konferencji Św. Wincentego à Paulo w
Gostyniu, z 21 maja 1863 r. (zob. Dziennik E.B.) nie zachował
się. Bojanowski przesłał wraz z nim pożyczone wcześniej wydawnictwa (Biblioteka
Warszawska i „Czas”).
[1569]
Był nim ks. Leon Przyłuski.
[1570]
Kanonizacja (śrdw.-łac. canonizatio) - akt papieski, mocą którego osobę zmarłą
zaliczono w poczet świętych. Nie wiadomo o jaką kanonizację chodzi, może o 10
rocznicę beatyfikacji Andrzeja Boboli, jezuity i męczennika, ur. 1591, zm. 16
maja 1657 r.. Jego kanonizacja miała miejsce w 1938 r. Schauber V., Schindler
H.M., op. cit., s. 227- 228.
[1571]
Odpowiedź Bojanowskiego w tej sprawie nie zachowała się, choć wiadomo, że
datował ją 24 czerwca 1863 r. (zob. Dziennik E.B.). Zapowiedział
w niej przyjazd do Drzązgowa na początku lipca tego roku s. Matyldy Jasińskiej
i wyraził nadzieję na otwarcie ochronki „przed końcem lata”. Faktycznie otwarto
ją 17 listopada 1863 r. Fundatorami ochronki byli Zygmunt i Maria z
Działyńskich Grudzińscy. Positio...,
vol. 1, s. 431.
[1572]
Listu tego brak. Datowany przez Bojanowskiego 12 czerwca 1863 r. (zob. Dziennik
E.B.), był odpowiedzią na list ks. Brzezińskiego z 1 czerwca tegoż
roku.
[1573]Chłopcem
tym był pochodzący z Królestwa Polskiego brat stryjeczny ks. Antoniego
Brzezińskiego, wzięty przez niego na wychowanie latem 1860 r. w miejsce
dotychczasowego podopiecznego, Mateusza Trawińskiego, którego ulokował wówczas
w nowicjacie w Częstochowie. Zob. listy z 16 stycznia 1859 r. i 8 sierpnia 1860
r.
[1574]
Listu tego brak. S. Agnieszka Okupnik datowała go 13 czerwca 1863 r. Dziennik
E.B., 18 czerwca 1863 r.
[1575]
Chodzi o granicę prusko-rosyjską w rejonie Mielżyna w kontekście powstania
styczniowego w Królestwie Polskim.
[1576] Zakrzewski Tadeusz, właściciel Gutowa i
Młynowa, był synem Augustyna i Salomei z Rzepeckich, mężem Teodozji z
Morawskich. Żychliński T., Kronika
żałobna..., s. 520. – W odpowiedzi z 24 lipca 1863 r., która nie zachowała
się, Bojanowski nie mogąc zrealizować zamiaru Zakrzewskiego natychmiast,
odłożył sprawę do lata 1864 r. Dziennik E.B., 24 lipca 1863 r.
[1577]
Bojanowski sformułował je w piśmie z 12 czerwca 1863 r. (zob. Dziennik E.B.),
ponieważ „tylko miejscowy Pasterz może uczynić wniosek o indult na
odprawienie Mszy św. w sali chorych”.
[1578]
Był nim ks. Leon Przyłuski.
[1579]
Chodzi o salę rannych dla uczestników powstania styczniowego w Królestwie
Polskim.
[1580]
Listu tego brak. Nie ma też o nim
wzmianki w Dzienniku Bojanowskiego za pierwsze półrocze 1863 r.
[1581]
Chodzi o współtwórcę Kasyna i Instytutu Gostyńskiego, Stanisława Chłapowskiego
(1796-1863) i Henrykę z Morawskich Chłapowską (1816-1863), której córka Paula
(ur.1836) także zmarła w 1863 r. Zob. Bojanowski E., op. cit., s. 30 przyp. 12,
s. 162 przyp. 4.
[1582]
Antychryst (łac. Antichristus) – przeciwnik Chrystusa; szatan, zły duch, człowiek zły, nieuczciwy. Źródłowa pisownia
„antykryst” jest konsekwencją wymowy niem. słowa „Antichrist”.
[1583]
Listów Bojanowskiego „do Polski” czyli
do Królestwa Polskiego, a konkretnie do służebniczek w Ruszkowie w majątku
Morzyckich i w Malińcu w dobrach Kwileckich,
brak. Luki w korespondencji, a także
brak Dziennika Bojanowskiego z okresu 30 VII-30 IX i 11 X – 30 XI
1863 r., nie pozwalają poznać treści
listów „do Polski”. Rok 1863 był trudny dla ludzi współpracujących z sobą po
obydwu stronach prusko-rosyjskiego kordonu. Dla rannych powstańców spod
Ignacewa w domu Kwileckich w Malińcu urządzono pod nadzorem hrabiny szpital. W
tym samym roku zmarł jesienią jej mąż. Żychliński T., Złota księga ...,
t. 21 (1899), s. 210
[1584]
Wiktuały (łac. victualis) – produkty spożywcze, żywność, prowiant.
[1585]
Proprio motu (łac.) - z własnej pobudki.
[1586]
Tzn. w Królestwie Polskim, gdzie trwało powstanie styczniowe 1863-1864.
[1587]
Był nim ks. Karol Trojanowicz, proboszcz w Niechanowie, a zarazem dziekan u Św.
Trójcy w Gnieźnie.
[1588]
Ks. Antoni Choiński, ur. 1839, święcenia kapłańskie przyjął w 1863 r., od
1864 r. był wikarym w parafii Łęgowo w Tarnowskiem. Elenchus Gnesnensis..., 1865.
[1589]
Był nim ks. Leon Przyłuski.
[1590] O
relikwiarzu takim, choć proweniencji francuskiej, ks. Koźmian donosił Edmundowi
Bojanowskiemu po raz pierwszy latem
1860 r. Zob. wcześniej, list z 27 lipca
1860 r.
[1591]
Pism ks. abpa L. Przyłuskiego z 12 listopada 1863 r. do E. Bojanowskiego i ks.
abpa Fr. Wierzchlejskiego nie opublikowano w Positio..., op. cit.
[1592]
Chodzi o lokalne struktury Towarzystwa Św. Wincentego à Paulo.
[1593]
Tzn. z okazji Dnia Św. Michała, rozpoczęcia nowego roku szkolnego w Seminarium.
[1595]
Mowa o Towarzystwie Św. Wincentego
à Paulo.
[1596]
Był nim ks. Prusinowski.
[1597]
Messaż (fr. - message) - zlecenie,
polecenie;
orędzie.
[1598]
Listu tego brak., podobnie zresztą jak i Dziennika Bojanowskiego z tego
czasu.
[1599] Chodzi o Krótki
opis Kościoła i Cudownego Obrazu Matki Boskiej Pocieszenia w Górce Duchownej, z
wyszczególnieniem cudów niektórych, bractw i odpustów, jako też z dodatkiem
godzinek, nowenny, pieśni i modlitw rozmaitych, wydany
przez ks. Stanisława Gieburowskiego (Grodzisk 1865).
[1600] Ks. Piotr Kotliński, ur. 1797 r., wyświęcony
na kapłana w 1820 r., był proboszczem w
Kowalewie w dekanacie pleszewskim w latach 1824-1864. Jego następcą był
Feliks Frankenberg, ur. 1836, wyświęcony na kapłana w 1861 r. Elenchus
Gnesnensis..., 1860, 1865. – Z powodu braku Dziennika Bojanowskiego
za okres 11 X – 30 XI nic nie wiadomo o jego reakcji na ofiarę ks.
Kotlińskiego. Można się tylko spodziewać, zważywszy na treść pierwszego zdania
listu księdza, iż odpowiedź była
serdeczna, a radość Bojanowskiego wielka.
[1601]
Listu tego brak, podobnie zresztą jak i Dziennika Bojanowskiego z
tego czasu. – Bieleński był
powstańcem styczniowym z Warszawy, który trafił jako ranny pod opiekę
służebniczek w Ruszkowie, na terenie Królestwa.
[1602]
Siostra Prakseda (Praxeda) Pieniarska pochodziła z Mielżyna, gdzie wstąpiła do
kandydatury dnia 24 kwietnia 1860 r., a
15 lipca 1860 r. przeszła do nowicjatu w jaszkowie, pracując potem we Wroniawach i od listopada 1862 r. jako przełożona w Ruszkowie tego roku. Ze
Zgromadzenia wystąpiła 21 grudnia 1863 r.
AGSL, KP.
[1603]
Siostra Ludwika Kowalewska, pochodziła z Goraszowa, pow. Września. 14 sierpnia
1859 r. wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie, po pierwszych ślubach pracowała w
Niechanowie i Iwnie, od
kwietnia 1863 r. w Ruszkowie. Ze Zgromadzenia wystąpiła przed 19 grudnia
1863 r. AGSL, KP nr 77.
[1604]
List ten i Dziennik Bojanowskiego z tego dnia nie zachowały się. Bojanowski, potwierdzając w nim 4 grudnia
1863 r. odbiór drukowanego tu pisma Miłkowskiego zaznaczył, że było ono
odpowiedzią na jego list z 22 listopada
tegoż roku.
[1605]
Pamiętniki te, tłumaczone z języka francuskiego przez Miłkowskiego, drukował J.
K. Żupański (1864) w ramach serii wydawniczej Pamiętniki z XVIII wieku. Ukazało
się w niej piętnaście tomów różnych pamiętników (1860-1875). Słownik pracowników książki polskiej...,
s. 1036 (Tadeusz Popiel). Zob. też
t.1, stosowny przypis do listu z
7 stycznia 1857 r. - Sułkowski Józef (1773-1798), oficer, jakobin polski, uczestnik
wojny polsko-rosyjskiej (1792) i powstania kościuszkowskiego (1793), potem emigrant polityczny, adiutant gen.
Napoleona Bonaparte, uczestnik kampanii włoskiej i egipskiej, poległ w Kairze,
gdzie zbudowano fort nazwany jego imieniem, autor pamiętników zatytułowanych Mémoires
sur les révolutions
de la Pologne 1792 - 1794 (Paris 1832). Zarówno pamiętniki Sułkowskiego,
jak i Jenerała Henryka Dąbrowskiego pamiętnik ukazały się u Żupańskiego w 1864 r. NEP, t. 6, s. 112-113.
[1606]
Negocjator - ten, kto prowadzi rokowania, układy w czyimś imieniu.
[1607]
Bakałarz - (dawn. pop.) nauczyciel szkoły elementarnej
[1608]
Chodzi o kaligrafię i ewentualne błędy w
piśmie, a zwłaszcza kleksy.
[1609]
Wilkoński Wincenty, syn Teofila i mąż Flory.
[1610] Chodzi o ks. Jana Grzeszkiewicza
(1773-1867), proboszcza w Strzelczy
(dziś: Strzelce Wielkie). Bojanowski
E., op. cit., s. 34 przyp. 9.
[1611]
Traktować (łac.tracto) - postępować, obchodzić się z kimś lub czymś w określony
sposób;
czynić coś przedmiotem rozważań, rozprawy, omawiać coś; (przestarz.)
częstować kogoś, ugaszczać; prowadzić rokowania, pertraktacje;
(dawn.) zajmować się, trudnić się czymś, praktykować coś.
[1612] Binek Stanisław (1832- po 1870), ks., od 1860
r. wikariusz w Brodach i Luboni, od 1865
r. proboszcz w Kąkolewie, spowiednik
Sióstr w Oporowie. AAP KA, poz. 61; Dziennik E. B., 12 maja 1862 r.
[1613]
Siostra Aniela Praczyk pochodziła z Borku. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 4
stycznia 1862 r. Pracowała potem w Oporówku i Górce k. Śremu, skąd dnia 16
grudnia 1864 r. odeszła do matki w Borku. AGSL, KP nr 122.
[1614]
Była nią s. Matylda jasińska. – O
przyjazd Bojanowskiego z dr Wachtlem do
chorej siostry prosiła też 18 grudnia 1863 r. Róża Morawska z Oporowa, choć
list jej nie zachował się. Bojanowski otrzymał go w tym samym dniu, wcześniej o
jeden dzień niż list ks. Binka. Natychmiast odpowiedział na obydwa listy zaznaczając, iż nie może
przyjechać zaraz, ponieważ „trudno będzie Wachtla – bardzo zajętego – dostać”.
Interweniował u niego dwukrotnie w dniu 19 grudnia 1863 r. listownie, uzyskując
odpowiedź nocą (zob. list następny). W wymienionych tu listów brak. Dziennik
E.B., 18 i 19 grudnia 1863 r. – Powyższa korespondencja jest przykładem
sprawnie zorganizowanej wymiany listów między zainteresowanymi.
[1615] Wachtel, lekarz Instytutu Gostyńskiego i E.
Bojanowskiego. Był chirurgiem, ojcem Ludwika Wachtla, ur. 27 września 1820 r. w Gostyniu, absolwenta gimnazjum
katolickiego w Głogowie, studenta medycyny na Uniwersytecie Wrocławskim (9 V
1843-15VIII 1845), członka Towarzystwa Literacko- Słowiańskiego. Dziennik E.B., 13 maja 1853 r., 14-15 września 1854 r. i inne; Kania A.,
op. cit., t. 2, s.457. – Wszyscy interweniujący u Bojanowskiego w sprawie
chorej na „reumatyzm koło serca i zapalenie płuc” s. Anieli Praczyk spotkali
się z nim i dr Wachtlem w Oporowie, gdzie przybywała. Po oględzinach i pomocy
lekarskiej przybył też lekarz z Ponieca, Letz (Dziennik E.B., 20
grudnia 1863 r.). Świadczy to zarówno o serdeczności stosunków międzyludzkich
jak i wysokim stopniu integracji grupy, w której funkcjonował Bojanowski.
[1616]
Profesja - publiczne złożenie ślubów zakonnych.
[1617]
Chodzi o Mateusza Trawińskiego i powstanie styczniowe.