Listy Edmunda Bojanowskiego z lat 1861-1865

[111] Do GRUDZIŃSKIEJ[377]  w Galicji
                                                                                        Jaszków[378], 11 stycznia 1861
            J[aśnie] W[ielmożna] Pani.
            Stosownie do łaskawego życzenia J[aśnie] W[ielmożnej] Pani[379], mam zaszczyt przełożyć najgłówniejsze warunki, pod którymi dałoby się w Galicji - wedle wspaniałomyślnych zamiarów tamecznych dobroczyńców - założyć Nowicjat Służebniczek Boga-Rodzicy.
            Zakład takowy obejmować by winien liczbę przynajmniej 20 Nowicjuszek i 3 Sióstr przewodniczących oraz Ochronkę dla przychodnich dziatek, ku ćwiczeniu Nowicjuszek w prowadzeniu takowych, tudzież infirmerię, która by zarazem służyła Nowicjuszkom do obeznawania się z pielęgnowaniem chorych.
            Na ten cel potrzeba by domu mieszczącego w sobie: 1° izbę Ochrony, 2° refektarz, w którym by się i nauka Nowicjuszek odbywać mogła, 3° dormitarz dla Sióstr i Nowicjuszek, 4° infirmeria na kilka łóżek, 5° kuchnia, 6° spiżarnia, 7° pralnia, 8° mały pokoik do przyjmowania gości.
            Ogród około 10 lub więcej mórg obszerny, potrzebny byłby niezbędnie dla nastręczenia Nowicjuszkom roboty około jego uprawy i hodowania potrzebnych do kuchni warzyw. Oprócz tego utrzymanie roczne każdej Siostry i każdej Nowicjuszki liczyć można na 40 tal. rocznie, którą to opłatę składałyby kandydatki bądź całkowicie w pieniądzach, bądź też częściowo w żywności, a częściowo w pieniądzach na ubiór itp. wydatki.
            Pomijając na teraz szczegółowsze wyliczenie potrzebnych sprzętów i drobniejszych rekwizytów, skreśliłem tymczasowo ten ogólny zarys, który J[aśnie] W[ielmożnej] Pani składając, łączę najpokorniejsze dzięki nasze za Jej wspaniałomyślne w tej sprawie pośrednictwo i błagając Boga wraz z całą drużyną ubogich Służebniczek o pobłogosławienie tak świętym zamiarom, zostaję pełen najgłębszego uszanowania J[aśnie] W[ielmożnej] Pani najniższym sługą
                                                                                                               E. Bojanowski
[112] Do  ks. JÓZEFA   BEISERTA[380]  w  Zdunach
                                                                                       Grabonóg, 22 stycz[nia] 1861     
            Wszystkie kandydatki wstępujące do Zakładu Służ[ebniczek] B[oga]-R[odzicy] odbywają najprzód rok próby w Nowicjacie w Jaszkowie pod Śremem. O ile fundusze Zakładu starczą, przyjmuje się pewną ilość ubogich kandydatek bez opłaty, inne zaś posiadające jakikolwiek fundusz własny, przyjmuje się na tenże rok próby za opłatą 40 tal. Po ukończonym zaś roku Nowicjatu, wysłane na Ochronki, utrzymują się już z pracy lub zapewnionych tymże domkom dochodów tak, iż nadal żadnych funduszów ze swej strony ani ze strony Zakładu nie potrzebują. Obecnie w Nowicjacie wszystkie miejsca bezpłatne są już zapełnione i tylko jeszcze można by pomieścić kilka kandydatek, z których by każda miała 40 tal. na wymienione powyżej utrzymanie pierwszoroczne.
            Z tego więc powodu, jeżeli kandydatka Paulina Nowakowska[381] przez Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] łaskawie zalecona posiada fundusz takowy, może w każdej chwili przybyć do Jaszkowa. Zabrać w tym razie winna ze sobą, prócz rzeczonych 40 tal., pościel porządną, tudzież z ubioru dostateczną bieliznę, obuwie na cały rok wystarczające, ze dwa ubiory do zmieniania (gdyż w pierwszym kwartale kandydatury nie przywdziewa jeszcze sukienki instytutowej), mianowicie ciepły ubiór zimowy, tj. spodnik watowany, kabacik watowany i dużą chustkę wełnianą na okrycie głowy. Łóżka i skrzynki przywozić nie potrzebuje, tylko w zawinięciu pościel i ubiór. Resztę rzeczy nie sprzedając, najlepiej gdy zachowa w domu na przypadek, gdyby w zawodzie swym nie wytrwała i powrócić chciała do rodziny. W pierwszym albowiem roku próby, każdej chwili może być uwolnioną, a dopiero po skończonym Nowicjacie składa śluby trzyletnie i co trzy lata nadal ponawiać takowe może.
            Inne szczegóły tyczące się urządzenia Zakładu Służebniczek wiadome są zapewne Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] z opisu np. zamieszczonego w n° 2 Tygodnika Katolickiego. W razie gdyby kandydatka Paulina Nowakowska nie posiadała 40 tal. funduszu, musiałaby się wstrzymać do późniejszego czasu, dopóki by miejsca bezpłatne nie zawakowały.
            Z powodu zgłaszania się wielu innych kandydatek, upraszam Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] o łaskawą odpowiedź jak najrychlejszą, czy wspomniana kandydatka pod powyższymi warunkami wstąpić teraz może i kiedy by przybyć do Jaszkowa mogła. Nadmieniam jeszcze, że w tym razie musiałaby zabrać ze sobą od miejscowego komisarza obwodowego zaświadczenie przesiedlenia się do Jaszkowa.
            Oczekując łaskawej wiadomości, składam Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] wyraz naszej głębokiej wdzięczności za Jego życzliwe w tej mierze pośrednictwo i z prawdziwym uszanowaniem zostaję Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] najniższym sługą
                                                                                                                      E. B.

[113] Do  HELENY  KRUKOWIECKIEJ  w  Ossem
                                                                                                Grabonóg, 4 lutego 1861
            J[aśnie] W[ielmożna] Pani!
            W kilka tygodni po powrocie ks. prof. Brzezińskiego z Królestwa, odebrałem od ks. proboszcza Pliszczaka ze Strykowa list[382], w którym mi nader pomyślną czynił nadzieję przygotowania wszelkich zasobów i urządzeń do założenia w Strykowie Zakładu Ochronkowego, gdzie by zarazem kandydatki na Służebniczki ochronkowe kształcić się mogły, dodając przy tym, że dobroczynne to przedsięwzięcie zostawać będzie pod szczególną J[aśnie] W[ielmożnej] Pani protekcją[383].
            Zdawało się jednak z listu tego, jakoby ks. Proboszcz sądził, iż do uskutecznienia rzeczonego zamiaru zamiast sprowadzenia samychże Służebniczek, dostatecznym będzie obeznanie się z ich przepisami, o których udzielenie mnie prosił. W odpowiedzi mojej, którą niedługo potem wysłałem[384], zwróciłem uwagę Ks. Prob[oszcza], że naszym zdaniem, rzeczy tej rozpoczynać by nie można bez osób ku temu praktycznie już wyćwiczonych i że w tym względzie porozumiawszy się już z J[aśnie] W[ielmożną] Panią, lubośmy dotąd czasu oznaczyć nie mogli, kiedy by takowe uzdatnione osoby wysłać można do prowadzenia rzeczonego Zakładu; wszelako oświadczaliśmy naszą chęć szczerą starania się o to i obiecaliśmy w swoim czasie donieść, skoro tylko z naszej strony możność dozwoli zadośćuczynić wspaniałomyślnym zamiarom J[aśnie] W[ielmożnej] Pani.
            Przy tej sposobności załączyłem zarazem list do J[aśnie] W[ielmożnej] Pani[385] z pokornym w imieniu naszego Zakładu Ochronkowego podziękowaniem za najłaskawsze na ten cel przesłanie 75 rubli przez ks. prof. Brzezińskiego. Od tego czasu nie mając żadnej wiadomości od Ks. Prob[oszcza] ze Strykowa nie wiem, jaki obrót rzecz wzięła. Dlatego ośmielam się udać do J[aśnie] W[ielmożnej] Pani z prośbą uniżoną o najłaskawsze udzielenie mi objaśnienia, w jakim stosunku zamiary ks. Prob[oszcza] zostawały z zamiarem J[aśnie] W[ielmożnej] Pani założenia Zakładu Ochronkowego w Ossem - i czy pismo moje rąk J[aśnie] W[ielmożnej] Pani doszło.
            Przy znacznej ilości nowych tu Ochronek, które oczekują obsadzenia Służebniczkami, nie przestajemy wszakże mieć nadziei zadośćuczynienia życzeniu J[aśnie] W[ielmożnej] Pani, lecz ponieważ tam potrzeba przez dłuższą praktykę wyćwiczonych osób, przeto i w tej chwili oznaczyć jeszcze nie możemy czasu, kiedy takowe należytego wykształcenia nabędą, ale staraniem naszym usilnym będzie, aby to - o ile być może - jak najprędzej nastąpić mogło.
            Pełen najgłębszego uszanowania zostaję J[aśnie] W[ielmożnej] Pani najniższym sługą
                                                                                                             E. Boj[anowski]

[114] Do  MIECZYSŁAWA  ŁYSKOWSKIEGO[386]  w  Brodnicy
                                                                                                Grabonóg, 4 lutego 1861

            Szan[owny] Panie!
            Po kilkutygodniowej niebytności wróciwszy do domu, zastałem łaskawy list Szan[ownego] Pana[387], na który w odpowiedzi pośpieszam przesłać Szan[ownemu] Panu następujące objaśnienia co do warunków, pod jakimi dałoby się ochronkowy Nowicjat Służebniczek Boga-Rodzicy założyć.
            Przede wszystkim, ponieważ ta instytucja wyłącznie wieśniaczy nosi charakter, miejsce do urządzenia Nowicjatu powinno być obrane na wsi, gdzie jest kościółek. Przy tym byłoby koniecznym zapewnienie stałej a należytej pomocy duchownej. Co do urządzenia zaś, Nowicjat takowy obejmować by winien liczbę przynajmniej 20 Nowicjuszek i 3 Sióstr przewodniczących oraz Ochronkę dla przychodnich ze wsi dziatek [...]   Pomijając na teraz szczegółowsze wyliczenie potrzebnych sprzętów i drobniejszych rekwizytów, winienem [...][388]
            Cel i działanie tej Instytucji zapewne są Szan[ownemu] Panu już wiadome z opisów, które lubo w krótkich i ogólnych tylko zarysach skreślone były np. w Dodatku do Czasu[389], zeszyt ....., w Gazecie Codziennej[390] n° 110 z r. 2, lub w Tygodniku Katolickim Ks. Prusinowskiego w n° 2.
            Dlatego nie rozpisując się tutaj nad ogólnym zadaniem tej Instytucji, przystępuję natomiast do skreślenia bliższych szczegółów tyczących się założenia Nowicjatu. Tymczasem dałoby się może poczynić tam potrzebne przygotowania co do lokalu itd., a dla bliższego porozumienia się w tym względzie gotów jestem każdego czasu na łaskawe wezwanie Pańskie bliższych udzielać objaśnień. Założenie podobnego Nowicjatu ochronkowego w tamtych stronach byłoby nam bowiem nader pożądanym, zwłaszcza że mamy tu już kilka Służebniczek z tamtych okolic i z kilku miejsc tamtejszych otrzymaliśmy wezwania do wprowadzenia pojedynczych po wsiach Ochronek, czego jednak dla znacznej odległości, bez poprzedniego założenia tamże Nowicjatu, pomimo najszczerszej chęci, nie byliśmy w stanie na teraz uskutecznić.
            Łącząc wyraz głębokiego uszanowania zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym [sługą]
                                                                                                                        E. B.

[115] Do  Leokadii  ENGESTRÖM[391]  we  Wroniawach
                                                                                                      Grabonóg 4 lutego 1861           
            J[aśnie] W[ielmożna] Pani!
            Po kilkutygodniowej niebytności wróciwszy do domu, zastałem szanowny list J[aśnie] W[ielmożnej] Pani[392], na który pośpieszam z uniżoną odpowiedzią, iż jakkolwiek pragnęlibyśmy korzystać z wspaniałomyślnego zamiaru Pani Borzewskiej[393] co do założenia Ochronki pod kierunkiem Służebniczek w Królestwie, wyznać przecież musimy, że trudność koniecznego odwiedzania takiej oddalonej Ochronki przez przełożoną,  oraz z kosztem połączone, a również niezbędne,  sprowadzanie coroczne tamtych kilku Służebniczek na odbywające się w tutejszym Nowicjacie rekolekcje - czynią niemożliwym zaprowadzenie podobnej pojedynczej i poza granicą prowincji położonej Ochronki. Natomiast założenie Nowicjatu, lubo znaczniejszego wprawdzie wymagałoby nakładu, dałoby się pod względem powyższych trudności łatwiej przeprowadzić. Chodziłoby przede wszystkim o zapewnienie należytej i stałej pomocy duchownej co do nabożeństwa, spowiedzi, konferencji i rekolekcji. A natenczas ćwiczenia duchowne, dla liczniejszego grona Służebniczek, mogłyby się tam w miejscu odbywać i po dostatecznym zorganizowaniu Zakładu, wizytowanie przez przełożoną mniej potrzebowałoby być częstym niż  w[394]
            Co do urządzenia zaś, Nowicjat takowy obejmować by winien liczbę przynajmniej 20 Nowicjuszek i 3 Sióstr przewodniczących oraz Ochronkę dla przychodnich dziatek itd.
            Pomijając na teraz szczegółowsze wyliczenie potrzebnych sprzętów i drobniejszych rekwizytów[395] - winienem wszakże w końcu dodać, że obecnie mamy tak małą jeszcze liczbę należycie ku prowadzeniu takiego Zakładu uzdatnionych Służebniczek, a z drugiej strony tak wiele miejsc na Ochronki upewnionych już w tutejszej prowincji, iż w przeciągu przynajmniej lat kilku nie moglibyśmy podobnego Nowicjatu obsadzić.
            Czyniąc atoli zadosyć zaszczytnemu wezwaniu J[aśnie] W[ielmożnej] Pani,  skreśliłem tymczasowo ten ogólny zarys, który J[aśnie] W[ielmożnej] Pani składając, łączę najpokorniejsze dzięki nasze za Jej łaskawe w tej sprawie pośrednictwo i błagając Boga wraz z całą drużyną ubogich Służebniczek o pobłogosławienie tak świętym zamiarom, zostaję pełen głębokiego uszanowania J[aśnie] W[ielmożnej] Pani najniższym sługą
                                                                                                          E. Bojanow[ski]

[116] Do  J.  PRIEBATSCHA[396]  w  Ostrowie
[po 20 kwietnia1861]
            Na list Pana z d. 12-go t.m.[397] dziś dopiero odpisuję, ponieważ co do warunków przez Pana postawionych musiałem się wprzódy porozumieć z ks. Koszutskim, jako współredaktorem „Roku Wiejskiego”[398].
            W punktach nadesłanego przez Pana układu, proponujemy z naszej strony następujące zmiany.
1°  -   Życzeniem jest naszym, aby każdy zeszyt obejmował sześć arkuszy druku.
2°  -    Honorarium[399], po 10 tal. za arkusz, zechcesz Pan wypłacać przy odebraniu rękopisu każdego zeszytu. Co do podwyższenia zaś honorarium, przystajemy na warunek Pański, że dopiero po dojściu nakładu do 7000 egzemplarzy przydawać Pan będziesz do powyższego honorarium po 2 tal. więcej na arkuszu przy każdym następnym tysiącu egzemplarzy.
3°  -  Na okładkach nie mogą być umieszczane anonse[400] księgarskie, tylko można by osobną karteczkę z anonsami wstawiać.
4°  -    Debit[401] pocztowy, skoro ma cenę zeszytu z 2 1/2 sgr. podwyższać do 3 sgr. 4 fenigi, sądzimy, że przez to więcej straciłoby przedsięwzięcie na liczbie kupujących, niżby zyskało na ułatwieniu przesyłki. Co do pewnej małej ilości egzemplarzy droższych na lepszym papierze, nie mamy nic przeciw temu, jeżeli się potrzeba tego okaże.
5°  -  Zamiast, co Pan chcesz, zobowiązać się na trzy lata, my proponujemy zawarcie układu początkowo na 2 lata tylko, ale przystać na to nie możemy, abyś Pan każdego czasu w ciągu tych dwóch lat mógł odstąpić od wydawnictwa „Roku”.
6°  -  Redakcja, ile możności, będzie starać się jak najusilniej o rozszerzanie pisma rzeczonego, ale wykazu dotychczasowych prenumeratów przesłać Panu nie możemy, bo oprócz tych, co Pan Lange[402] miał już zapisanych, innych dotąd nie było. Mam przecież nadzieję, że w niezadługim czasie mógłbym Panu niektóre nowe adresy przesłać.
            W końcu z naszej strony dodajemy za niezbędny warunek regularność wychodzenia zeszytów.
            Jeślibyś Pan zechciał na powyższe punkta przystać, prosiłbym o łaskawe podług tych warunków spisanie i nadesłanie mi układu do podpisu. W każdym razie oczekując łaskawej odpowiedzi, zostaję z należytym szacunkiem Szan[ownego] Pana uniżony
                                                                                                           E. Bojanow[ski]

[117] Do  KONSTANCJI  WODPOL  w  Marcelinie
                                                                                           Grabonóg, 27 kwi[etnia] 1861
            Szan[owna] P. Dobrodz[iejko].
            Na łaskawy list Szan[ownej] Pani Dob[rodziejki] z dnia 17 t.m. wstrzymywałem się dotąd z odpowiedzią[403], bo miałem nadzieję, że albo zaraz będę mógł stosownie do łaskawego wezwania Szan[ownej] Pa[ni] Dobr[odziejki] przybyć do Marcelina, albo przynajmniej w jak najbliższym czasie oznaczyć dzień mego przyjazdu. Tymczasem słabość zdrowia nie dozwala mi dotąd wybrać się w  drogę, ale mam nadzieję, że w pierwszej połowie maja będę mógł złożyć osobiście Szan[ownej] Pani Dob[rodziejce] moje uszanowanie, przy której to sposobności będzie staraniem moim najusilniejszym, aby kwestię urządzenia Zakładu, ile mojej możności, jak najlepiej i najzgodniej z życzeniami Szan[ownej] P. Do[brodziejki] załatwić.
            Co się zaś tyczy pisma do ks. Koź[miana] zaadresowanego, prosiłbym jak najmocniej, aby mi Szan[owna] P. Dob[rodziejka] pozwolić raczyła zatrzymać takowe tymczasem, dopóki do Marcelina sam nie przybędę.
            W nadziei, że mi Szan[owna] P. Dob[rodziejka] za złe tego nie weźmiesz, polecam siebie i Zakład Służebniczek Jej najłaskawszym względom, łącząc wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję pełen wdzięczności Szan[ownej] P[ani] Dob[rodziejki] najniższym sługą
                                                                                                                                 E. B.

[118] Do  ZYGMUNTA  SZUŁDRZYŃSKIEGO[404]  w  Lubaszu
[20 lipca 1861]
            Szanowny Panie!
            Odebrawszy łaskawy list Pański z 16 t.m., winienem nasamprzód przeprosić Pana najmocniej za moje dotychczasowe opóźnienie się z odpowiedzią na poprzednie pismo Pańskie z d. 15 z.m. i wyjaśnić okoliczność, która tę zwłokę spowodowała[405].
            Zaraz po odebraniu wiadomości o dobroczynnym zamiarze Pańskim założenia Ochronki w Lubaszu, udałem się do Siostry Przełożonej[406] Nowicjatu Służebniczek w Jaszkowie, aby porozumieć się z nią, czy obecna liczba Sióstr, oprócz obsadzenia kilku w tym roku otworzyć się mających, a z dawna upewnionych Ochronek, wystarczałaby jeszcze na obsadzenie i lubaskiej Ochronki. Przekonałem się przecież iż wszystkie, które rok próby Nowicjatowej ukończyły, potrzebne są do zapełnienia miejsc na ten rok przyobiecanych, a dopiero w ciągu przyszłego lata pewna liczba Nowicjuszek, po ukończeniu znowu rocznej próby, będzie mogła być rozdzielona na obsadzenie nowych Ochronek.
            Tymczasem zachodziła jeszcze niepewność czy w jednym z tegorocznych miejsc, to jest w Iwnie, nie odłoży się na później otworzenie Ochronki z powodu zasłabnienia na zdrowiu pani starościny Mielżyńskiej i w takim razie zamiast Iwna mieliśmy zamiar, stosownie do łaskawego życzenia Pańskiego, w ciągu teraźniejszego jeszcze lata, obsadzić Ochronkę lubaską. Oczekiwanie więc za stanowczą wiadomością z Iwna wstrzymywało mnie dotychczas od przesłania Sz[anownemu] Panu odpowiedzi. W tych dniach nareszcie zgłosiła się pani starościna Mielżyńska z życzeniem, aby w jak najbliższym teraz czasie upewnione Służebniczki do Iwna przybyć mogły. Okoliczność ta odejmuje nam tedy możność w tym roku obsadzenia Ochronki w Lubaszu, lecz na przyszłe lato - jeśli Bóg pozwoli - będzie nam nader miło łaskawemu życzeniu Pańskiemu zadośćuczynić i nasze ubogie służby ofiarować.
            Co do urządzenia domku nadmieniam tu tylko tymczasem, że jest potrzebna osobna sionka[407], za nią izba, stosownie do ilości dzieci obszerna i druga izdebka sypialna ogrzewana dla trzech Służebniczek, ponieważ zawsze trzy do jednej Ochronki się przeznacza, a nigdy mniej.
            Dalej co do sprzętów, warunków utrzymania itd., jakkolwiek są bardzo skromne i nieliczne, pomijam
[1]  drzwi klauzurowe[408] od wejścia zamykane na zamek, w nich okienko ze zasuwką, a przy drzwiach dzwonek,  2) izba, stosownie do ilości dzieci, obszerna,  3) izdebka ogrzewana także, jako sypialnia dla trzech Służebniczek, ponieważ zawsze trzy do każdej Ochronki się przeznacza, a nigdy mniej,  4) piecyk do pieczenia chleba, sklepik,  5) chlewik przy domku,  6) mały ogródek lub miejsce, ile możności, ocienione, ogrodzone dla dzieci.
            Co do  kosztów urządzenia, sprzętów i warunków utrzymania, te są bardzo skromne - mniej więcej takie, jak potrzebuje każda wiejska rodzina. Odrobek zaś kolejny dwóch Służebniczek zmniejsza koszt utrzymania o tyle, iż trzecia, która po kolei przy dzieciach zostaje, nie kosztuje więcej, jak zwykła robotnica służebna. Szczegółów w tej chwili nie wypisuję, bo co do tego zwyczajnie zjeżdża na miejsce Siostra Przełożona Nowicjatu i według okoliczności miejscowych układ robi. Przybycie jej do Lubasza mogłoby nastąpić w czasie, który byś Pan łaskawie oznaczyć mi raczył. Tymczasem jeślibyś Pan zechciał przejrzeć bliższe nieco o urządzeniu i utrzymaniu takowej Ochronki szczegóły, to byś Pan znalazł je np. w Gazecie Codziennej  z 1860 n° 110, lub przedrukowane w Tygodniku Katolickim ks. Prusinowskiego n° 2  z 1860 r., albo w Gazecie W[ielkiego] Ks[ięstwa] Poz[nańskiego]  z dni pierwszych maja 1860 r.[409]

[119] Do  ROZALII  MORAWSKIEJ  w  Oporowie
                                                                                              Grabonóg, 26 lip[ca] 1861
            Szan[owna] P[ani].
            Winienem nasamprzód jak najmocniej przeprosić Panią, że na łaskawy Jej list z 30 z.m.[410]  dziś dopiero odpisuję. Powodem tak długiej zwłoki było, że nie miałem pod ręką Reguły, której kopię życzyłaś Pani sobie otrzymać dla księdza Wojciecha[411], a potem kilkakrotne wyjazdy przeszkadzały mi do przepisania takowej. Dziś nareszcie pośpieszam przesłać Szan[ownej] Pani żądany wypis z Reguły Służebniczek, to jest:
            Część wstępną obejmującą ogólne ustawy. Sądzę, iż z niej dostatecznie będzie mógł ks. Wojciech obeznać się z głównymi zarysami całości. Przy tej sposobności ośmielam się kilka słów dołączyć do ks. Wojciecha, gdyż obecnego adresu Jego nie wiedząc, nie mógłbym wprost do niego listu posłać.
            Co do łaskawego zamiaru Państwa zaprowadzenia Ochronki Służebniczek w Oporówku, - z jak największą chęcią pragnąłbym życzeniu Państwa w jak najbliższym czasie zadośćuczynić, ale dotychczasowy niedostatek funduszów  i brak pomieszczenia w Zakładzie Jaszkowskim, nie dozwolił nam dotąd przyjmować odpowiedniej ilości kandydatek do liczby miejsc na zakładanie Ochronek ofiarowanych tak, iż w tym roku zaledwie kilka dawno już upewnionych Ochronek będziemy w stanie obsadzić. Na przyszłe lato jednak, jeśli P. Bóg pozwolić raczy, mam nadzieję, że będziemy mogli korzystać z wspaniałomyślnych zamiarów Państwa i nasze ubogie służby ofiarować.
            Co do lokalu, bardzo dobrze można w jednej części dworu Ochronkę urządzić. Potrzeba bowiem tylko osobnej sieni z klauzurowym zamknięciem, stosownej izby dla dzieci i drugiej mniejszej na sypialnię dla trzech Służebniczek. Nadto potrzebny byłby piec do pieczenia chleba, sklepik i chlewik w pobliżu z ogrodzonym podwórkiem oraz maleńki dla dzieci ogródek, ile możności ocieniony i ogrodzony. Co do warunków utrzymania, te są nader skromne. Szczegółów w tej chwili nie wypisuję, bo zwyczajnie przed zaprowadzeniem Ochronki zjeżdża na miejsce Przełożona Zakładu i według okoliczności miejscowych układ robi.
            Przybycie jej do Oporowa mogłoby nastąpić w czasie, który raczylibyście Państwo łaskawie sami oznaczyć mi później przed zimą lub w czasie zimy.
            Korzystając ze sposobności, miło [mi] załączyć Państwu Dobrodziejstwu wyraz mego najgłębszego uszanowania, z którym zostaję W[ielce] W[ielmożnego] Państwa Dobrodziejstwa najniższym sługą
                                                                                                         E. Bojan[owski]

[120] Do  Władysława  BENTKOWSKIEGO[412]  w  poznaniu
                                                                                          Grabonóg, 2 wrześ[nia 1861]
            Szan[owny] P[anie].
            Zakład kształcący Ochroniarki pod nazwą Służebniczek Boga-Rodzicy, istnieje od lat kilku w Jaszkowie pod Śremem. Bliższych wiadomości o tym Zakładzie mógłby udzielić w Poznaniu ks. prof. A[ntoni] Brzeziński w Seminarium Duchownym.
            Gdyby zaś P. Stawiski[413] oprócz tego zechciał osobiście zwiedzić Zakład Jaszkowski, chętnie przybyłbym dla bliższego porozumienia się do Jaszkowa na dzień, który kilka dni naprzód wyznaczyć by mi raczył. Jaszków leży o dwie mile od Mosiny. Wyjechawszy rannym pociągiem z Poznania, można wieczornym wrócić.
            Korzystając ze sposobności, miło mi załączyć Szanownemu Panu wyraz głębokiego szacunku i uszanowania.
                                                                                                                      E. B.

[121] Do  ANTONIEGO  MORZYCKIEGO[414]  w  Ruszkowie
[wrzesień 1861]

            Uszczęśliwiony wielce odebraną od ks. p[roboszcza] Kosz[utskiego] wiadomością, że Szan[owny] Pan zamierzasz najłaskawiej zwiedzić osobiście Ochronki w okolicy Mielżyna i Zakład Jaszkowski, pośpieszam prosić Szan[ownego] Pana jak najserdeczniej, czybyś nie raczył zaszczycić i uradować nas swą bytnością w Jaszkowie 28 t.m., w którym to dniu odprawi się tam uroczyste zakończenie rekolekcji i kilkadziesiąt Służebniczek zgromadzonych będzie.
            Przy tej sposobności dałoby się zarazem wspólnie z Siostrą Przełożoną, stanowczo pomówić o życzliwych i najłaskawszych zamiarach Pańskich dla naszego Zakładu i bliżej oznaczyć czas, w którym by Ochronka i lazaret w Ruszkowie przed zimą zaprowadzone być mogły.
            Tymczasem dołożę wszelkich usiłowań ku ułatwieniu zachodzących jeszcze niektórych trudności - i z upragnieniem oczekując najłaskawszego przybycia Pańskiego d. 28 t.m. do Jaszkowa - miło mi załączyć wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
                                                                                                               E. Boj[anowski]

[122] Do  ANTONIEGO  MORZYCKIEGO  w  Ruszkowie
                                                                                           Grabonóg, 18 wrz[eśnia] 1861
            Szan[owny] P[anie].
            Przypominając się łaskawej obietnicy Pańskiej pośpieszam z doniesieniem, że zakończenie rekolekcji w Jaszkowie odbędzie się d. 28 t.m. w sobotę, na który to dzień gdybyś Szan[owny] P[an] najłaskawiej zjechać raczył, bylibyśmy wielce uszczęśliwieni powitać Go, jako jednego z dobroczyńców naszych - w ubogich progach wiejskich naszego Nowicjatu.
            W tym miłym oczekiwaniu łączę obojgu Państwu Dobrodz[iejstwu] wyraz mego głębokiego uszanowania. Ich uniżony sługa
                                                                                                                E. Bojan[owski]

[123] Do  ZYGMUNTA  SKÓRZEWSKIEGO  w  Czerniejewie
[18 grudnia 1861]
            Szan[owny] Panie.
            Według łaskawego życzenia Pańskiego, pragnęlibyśmy usilnie w ciągu przyszłego lata uiścić się z naszej obietnicy co do zaprowadzenia Ochronki w Czerniejewie, zwłaszcza że nader miłą była nam wiadomość o szlachetnym zamiarze Pańskim połączenia takowej z lazaretem. Ale wyznaję, że w tej chwili na pewne oznaczyć czasu nie jest mi podobna czy w wiośnie, czy w jesieni nastąpić by to mogło, gdyż w tym roku po otwarciu kilku nowych Ochronek, na których obsadzenie szczupła dotąd liczba Służebniczek zaledwo wystarczała, zniewoleni byliśmy prócz tego zakładający się obecnie Nowicjat w Galicji obsadzić i to kilku zdatniejszymi Służebniczkami, których ubytek uszczuplił tym bardziej naszą i tak nieliczną a słabą gromadkę. Nadto jeszcze mamy w Królestwie gotowy dom, także z lazaretem, który zobowiązaliśmy się również w tym roku obsadzić, tylko obecny stan Królestwa wstrzymuje nas tymczasowo od tego. Lecz skoro okoliczności tamtejsze jakkolwiek dozwolą, obiecaliśmy niezwłocznie dać tam Służebniczki. Wielka potrzeba podobnych zakładów, jaka się więcej jeszcze niż u nas, okazuje w Galicji i Królestwie, uniewinnia nas zaiste, jeżeli z powstrzymaniem się na czas pewien od liczniejszego zakładania Ochronek w tutejszych stronach, pośpieszamy w tamtych okolicach zrobić początek ku zaprowadzeniu tej Instytucji. Okoliczność tę zechciej Szan[owny] P[an] uznać także za usprawiedliwiającą nas co do Ochronki w Czer[niejewie], jeżeli z ofiarowaniem naszych ubogich usług spóźnimy się nieco.
            Siostra Przełożona Służebniczek[415] znajduje się obecnie w Galicji, lecz skoro tylko wróci, pomówię z nią szczegółowiej, czy ma widoki w ciągu przyszłego lata zadosyć uczynić najłaskawszemu życzeniu Pańskiemu.
            Pełen głębokiego uszanowania zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą

[124] Do  SIÓSTR  w  Borku
                                                                                                               [19 lutego 1862]
            + N.B.P.J.Ch.
            Wasz list z 16-go t.m. odebrałem[416]. Co do spowiedzi bądźcie tymczasem cierpliwe, skoro czasem wypadnie, że nie możecie iść do ks. K., to idźcie do ks. E.[417] - Ja teraz nie mogę się wybrać do Was, bo jestem cierpiący na kaszel i ból piersi, więc się obawiam zaziębić; jak tylko pojadę do Jaszkowa, to wstąpię do Was. Siostrze Matyldzie[418] napisałem przedwczoraj o tym, coście pisały do mnie, więc zapewno będzie się starała wkrótce do Was przybyć i załatwić, jak sobie życzycie. Zr[esztą] moje Siostry, takie pomniejsze niedogo[dno]ści, należy ze spokojnym sercem przyjm[ować], bo wszystko zawsze nie może być tak, jak pragniemy. Poczekajcie trochę, a mam w Bogu nadzieję, że się to dobrze ułoży ku Waszemu zadowoleniu.
            Cieszy mnie, że sprzedaż szczęśliwie się już rozpoczęła. Donieście mi znowu, jak dalej idzie.
            Co do owej intencji, módlcie się, bo Wam powiedziałem, że macie o co się modlić. Na tym dosyć.
            Miło mi było, że Siostra Nepomucena pamiętała o Siostrze Konstancji,  bo każdy dowód wzajemnej miłości siostrzeńskiej między Wami, sprawia prawdziwą sercu memu pociechę. Św. Jan Ewangelista, ów kochanek Jezusowy, przy schyłku życia, kiedy już nie miał sił wiele mówić, powtarzał tylko: „Synaczkowie, miłujcie się wspólnie”. A kiedy owe słowa, często powtarzane, sprzykrzyły się uczniom i spytali go raz: „Mistrzu, czemu zawsze jedno mówisz”? On im odpowiedział: „To jest przykazanie Boskie, kto je pełni, może na tym mieć dosyć”. Otóż i między Wami ile razy widzę wzajemną miłość, raduje się moje serce, bo jak ten sam Św. Jan powiedział: „Kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka, a Bóg w nim”. Bądźcie też więc zawsze między sobą, jako jedno święte rodzeństwo.

[125] Do  ks. arcybiskupa  LEONA  PRZYŁUSKIEGO  w  Poznaniu
                                                                      Grabonóg pod Gostyniem, 3 kwietnia 1862

Najprzewielebniejszy Księże Arcy - Pasterzu
Jaśnie Oświecony Panie i Dobrodzieju !
Opieka, którą  Najprzewielebniejszy Ksiądz Arcy-Pasterz raczysz otaczać Zakład Służebniczek Boga-Rodzicy, ośmiela mnie do złożenia niniejszym pokornie doniesienia i najuniżeńszej prośby.
Na wezwanie Księżnej Sapieżyny[419] posłałem w końcu roku zeszłego trzy Siostry Służebniczki do Łańcuta w Galicji[420], gdzie założona została dla nich nowa Ochronka. Nie mając pewności czy Zakład Służebniczek w obce a odległe strony przeniesiony będzie mógł sobie obiecywać przyszłość, nie śmiałem Najprzewielebniejszemu Księdzu Arcy-Pasterzowi powinnego uczynić doniesienia. Z listów i sprawozdań przekonałem się jednak, że Ochronka Łańcucka już pozyskała zaufanie i że będzie mogła się utrzy­mać. To przekonanie powoduje mnie prosić Najprzewielebniejszego Księdza Arcy-Pasterza pokornie, aby Służebniczkom tej pierwszej Ochronki na ziemi Galicyjskiej raczył Swe Ojcowskie błogosławieństwo udzielić i polecić je łaskawie miejsco­wemu Ks. Biskupowi z Przemyśla[421].
Jestem obecnie w korespondencji z Panią hrabiną Kwilecką z Malińca pod Koninem, względem założenia w jej dobrach Ochronki. Pozwolenie Ks. Biskupa Kujawsko-Kaliskiego[422] już na to udzielone jej zostało, i ja ze swej strony gotów jestem posłać jej trzy Siostry Służebniczki. - Rada jednak Opiekuńcza Zakładów dobroczynnych Powiatu Konińskiego wymaga urzędowego świadectwa co do konduity i zdolności Sióstr. Udałem się o takowe do miejscowego księdza Dziekana[423] i załączając je uniżenie, proszę pokornie Najprzewielebniejszego Księdza Arcy-Pasterza o wysokie zatwierdzenie tegoż świadectwa, a przytem i o udzielenie bło­gosławieństwa nowemu Zakładowi i polecenie go miejscowemu Księdzu Bi­skupowi Marszewskiemu.

Z najgłębszym uszanowaniem Najprzewielebniejszego Księdza Arcy-Pasterza

najposłuszniejszy syn i sługa[424]
                                                                                                    E. Bojanowski
w Grabonogu  /pod Gostyniem/ 
3 kwietnia 1862
[126] Do  ks. JANA   CISZKA[425]  SJ  w  Łańcucie
                                                                                                     Grabonóg, 9 lutego 1863
            Szanow[ny] i Łaskawy Ojcze Dobr[odzieju].
            Jak najmocniej dziękuję Szan[ownemu] Ojcu za udzielone mi łaskawie o Zakładzie Służebniczek wiadomości w liście z d. 18 z.m.[426]. Dzięki Bogu i najłaskawszej Szan[ownego] Ojca opiece duchownej, że Nowicjuszki tak dobrze się rozwijają ku chwale Bożej i ku naszej pociesze. Co do niedostatków, jakim jeszcze Siostry ulegają, podzielam najzupełniej zdanie Szan[ownego] Ojca, iż spokojnym, a pełnym chrześcijańskiej miłości, postępowaniem, da się to wszystko naprawić i w należyty tryb wprowadzić.
            Z Siostrą Przełożoną pomówię w tymże samym duchu, a szczegółowiej z ich Ojcem duchownym. Mam w Bogu nadzieję, że się to wszystko jak najlepiej ułoży. Na drobnostkowe zażalenia S. Elżbiety[427] wcale jej nie odpisuję, ani S. Nepomucenie wzmianki o tym nie czynię, jak się Sza[nowny] Ojciec raczysz przekonać z listów, które tu do nich załączam[428]. Zwracam tylko S. Elżb[iecie] uwagę na dzieci, na chorych i na pracę, bo co do tych trzech rzeczy, które są głównym zadaniem ich powołania, udziela mi ona albo niezaspokajające wiadomości, albo je całkiem pomija. Nieuczęszczanie dzieci do Ochrony, które zeszłej zimy tak licznie się zbierały, pochodzi zdaje się stąd, że teraźniejsza do Ochronki przeznaczona Siostra (Anna)[429], nie ma pewnie tego sposobu ujęcia sobie dzieci, jak miała Siostra Marianna[430]. Nie wiem, czyby S. Karolina[431] nie była stosowniejszą dla dzieci, a S. Anna do gospodarstwa i kuchni. Szan[owny] Oj[ciec] wedle ich teraźniejszego usposobienia raczy łaskawie osądzić. Chodzi bowiem bardzo o to, ażeby Nowicjuszki obok nauki, ćwiczyły się także zawczasu w prowadzeniu dzieci.
            O odwiedzaniu chorych, w ostatnich listach wcale mi nic nie pisze S. Elżbieta, a to równie dla Nowicjuszek jak i dla Sióstr potrzebne, aby jedne należytej co do tego wprawy nabrały, a drugim żeby z używania nie wyszło, zwłaszcza że dla nich wszystkich usługi te nastręczają tak piękne pole zasługi.
            O uczęszczaniu kobiet i dziewczyn na czytania duchowne w święta także mi S. Elż[bieta] nic nie donosi, a to wszakże daje im wpływ na lud i byłoby bardzo do życzenia, żeby Nowicjuszki już w Nowicjacie do wywierania tego wpływu się wprawiały. Co do pracy zdaje się, że w Nowicjacie o tyle powinna być wykonywaną, aby z jednej strony, zwłaszcza w czasie zimowym, nie odbierała zbyt wiele czasu ważniejszej nauce, a z drugiej strony, aby także z używania nie wychodziła.
            Teraz wracam do łaskawego listu Sza[nownego] Ojca, a mianowicie do kwestii założyć się mających pierwszych tam Ochronek. Doświadczenia tutejsze doradziły nam w tym względzie, ile możności, początkowe Ochronki zaprowadzać w pobliżu Nowicjatu, aby częstsze zrazu wizytacje ułatwić i mniej kosztownymi uczynić. Następnie zaś skoro nieco oddaleńsze zakładać przychodziło, staraliśmy się takie obierać miejsca, gdzie albo naraz, albo wkrótce potem, mogło się dwie lub trzy Ochronki w sąsiedztwie otworzyć, a później obierało się, ile możności, miejsca leżące po drodze, ku oddaleńszym Ochronkom. Staranie to, przy rozszerzaniu się innych zgromadzeń, byłoby zapewne mniej potrzebnym a wiele trudniejszym; lecz dla naszego słabego i początkującego dopiero zawiązku, a przy licznie nastręczających się miejscach, okazało się z wielu miar potrzebnym i praktycznym oraz nie trudnym. Zastosowanie tego doświadczenia  do Nowicjatu łańcuckiego naprowadza mnie na uwagę, którą ośmielam się Sz[anownemu] Ojcu przełożyć, że byłoby również i tam do życzenia, aby pierwsze Ochronki w podobny sposób, ile możności, jak najbliżej Nowicjatu, a przynajmniej blisko siebie jedna drugiej zaprowadzać.
            Już od dawna zgłaszała się była do mnie z chęcią założenia u siebie Ochronki pani Hr. Sabina Morsztynowa[432] z Kobylnik pod Skalmierzem, o czym - zdaje mi się - iż za bytności mojej w Łańcucie[433] już wspominałem, a następnymi listami tak naglącą przedstawiała potrzebę, iż lubo to miejsce leży w Królestwie, przecież zważywszy jego bliskość od Łańcuta, obiecałem teraz niedawno pani Hr. Morsztynowej, że według jej życzenia, jeśli Bóg pozwoli, w lipcu będziemy mogli zapewno dać jej Służebniczki z Łańcuta[434], o czym właśnie zabierałem się donieść Sz[anownemu] Ojcu, gdy łaskawy list Jego odebrałem. W pobliżu pa[ni] Hr[abiny] Morsztynowej mieszkająca pani prezesowa Michałowska[435] także się zgłosiła o Siostry a zarazem, dla wielkiej naszej dogodności, ofiaruje swój dom w Krakowie na gościnę dla Sióstr odwiedzających Ochronki w tamtej okolicy. Trzecie wezwanie o Służebniczki odebrałem stamtąd także od Ks. Słotwińskiego[436], opata, który w wiosce Kamieniec, należącej do klasztoru, pragnie także Ochronkę założyć. Owóż to są trzy miejsca blisko siebie leżące i łatwe do wizytowania nie tylko dla Sióstr łańcuckich, ale także i dla naszych w przejeździe do Galicji.
            O. Baczyński pisał mi znowu o kilku miejscach dla Sióstr w okolicy Starej wsi[437], które również byłoby łatwiej Siostrom z Łańcuta dozorować, niż miejsca tak oddalone i blisko siebie nie leżące, jak np. Bełz, Biłka i Grzymałów. Osoby zgłaszające się z tych oddaleńszych miejsc, wyrozumiałyby zapewne nasze powody, które, przynajmniej przy zaprowadzeniu najpierwszych Ochronek, skłaniają nas do dania pierwszeństwa bliższym. Również pozwalam sobie mieć nadzieję, że i Szan[owny] Ojciec rzeczone powody raczysz za słuszne uznać. Pragnąłbym jednak bliższą co do tego otrzymać od Sza[nownego] Ojca odpowiedź, a mianowicie ile by Ochronek obsadzić można nowymi z Łańcuta Służebniczkami w ciągu przyszłego lata i jak rzecz stoi z zamiarem oddania Służebniczkom domu chorych w Łańcucie.
            Wielce byłem wdzięczny Sz[anownemu] Oj[cu] za szczere i otwarte opisanie mi stosunków Zakładu Łańcuckiego, a to mi także daje otuchę, że Sz[anowny] Oj[ciec] nie poczytasz mi za złe, iż co do zaprowadzenia pierwszych Ochronek, również szczerze i otwarcie moje rozumienie objawiam.
            Oczekując z upragnieniem łaskawej odpowiedzi, polecam się św. modłom Szan[ownego] Ojca i z najgłębszym uszanowaniem zostaję najniższy w Chr[ystusie] P[anu] sługa
                                                                                                           E. Bojanowski
            W[ielebnemu] Ojcu Superiorowi[438] i wszystkim Ojcom również moje najgłębsze uszanowanie przesyłam.

[127] Do  ks. JANA  CISZKA  SJ  w  Łańcucie
                                                                                          Grabonóg, 11 kwiet[nia] 1863  
            Szan[owny] O[jcze].
            Najmocniej przepraszam, żem się dotąd opóźnił z odpowiedzią[439], ale przez to rzecz - jak sądzę - bynajmniej szkody nie poniosła, bo i tak zaprowadzenie Ochronek rozpocząć można dopiero wtedy, gdy Nowicjuszki rok próby swej ukończą i do rzędu Sióstr przejdą, a pierwsze z nich dopiero teraz do składania ślubów dochodzą.
            Udzielone mi łaskawie przez Szan[ownego] O[jca] objaśnienie co do odległości miejsc, w których Ochronki mają się zakładać, prostuje w tym względzie moją omyłkę. Nadto druga okoliczność ułatwia mi także zastosowanie się do propozycji Szan[ownego] O[jca]. Miejsca bowiem na Ochronki w Królestwie, poprzednio przeze mnie wspomniane, zapewno dla obecnych tam niespokojności[440] nie mogłyby być w tym roku Siostrami obsadzone. Pragnąłbym tylko zapewnić sobie możność uiszczenia się z obietnicy pani Hr. Morsztynowej, gdyby choć w późnej jesieni okoliczności dozwoliły założyć u niej Ochronkę.  W Galicji zaś radbym bardzo nie pominąć w tym roku Starejwsi. Są tam w okolicy wprawdzie trzy miejsca niedaleko siebie, o których w przeszłym liście Szan[ownemu] O[jcu] wspomniałem, tj. w Starejwsi, w Bliznej i u Hr. Łubieńskiego[441], lecz z pomiędzy tych, pierwszeństwo dałbym Starejwsi przez wzgląd, że to miejsce ofiarują wieśniacy i że w miejscu jest klasztor Ojców.
            Nowicjuszek mamy w Łańcucie 16, zatem można by, jak mniemam, 5 domków w tym roku otworzyć. Przed innymi kładę szpital w Łańcucie, bo tenże nastręczy niezmiernie pożądaną dla przyszłych Nowicjuszek sposobność praktycznego ćwiczenia się w pielęgnowaniu chorych. Nie wiem, jak Szan[owny] O[jciec] uważasz, lecz mnie się zdaje, że do tego lazaretu można by dać np. S. Nepomucenę i przydać jej jedną lub dwie z nowych Sióstr, a potem świeże Nowicjuszki po 2, 3, wedle potrzeby dołączać tygodniowo do pomocy przy chorych. W miejsce zaś S. Nepomuceny w Nowicjacie nie wiem, czyby do nauki nie była zdatniejszą nowa  Siostra Leona Jankiewicz[442], której przynajmniej pismo jest nie tylko kształtne, ale i poprawniejsze niż innych Sióstr.  Co do tego wszakże pragnąłbym, abyś mi Szan[owny] O[jcze] raczył najłaskawiej swe zdanie powiedzieć.
            Za Przeworskiem bliskość miejsca mocno przemawia, chodzi tylko o to, że to jest miasto, nie wieś, i że tam już są Siostry Miłosierdzia trudniące się wychowaniem ubogich dzieci i chorymi. Czyby więc stąd nie powstała jaka niekorzystna dla Służebniczek kolizja? Również i co do tych punktów pragnąłbym wiedzieć zdanie Szan[ownego] Oj[ca] a mianowicie, czy Przeworsk jako miejsce najpóźniej się zgłaszające, czy też które inne na później odłożyć, bo zdaje się, że w tym roku można tylko 4 najwięcej Ochronek otworzyć, do których potrzeba 12 Sióstr, a szpital łańcucki byłby piątym domkiem, do którego gdyby była dana S. Nepom[ucena], to w jej miejsce trzynasta, nowa Siostra (Leona) zostałaby przy Nowicjacie. Pozostałe zaś trzy nowe Siostry z liczby obecnych 16-tu Nowicjuszek, można by tymczasowo przydawać za towarzyszki S. Nep[omucenie] do lazaretu, a skoro by następnie świeże Nowicjuszki lazaret posiłkować mogły, wtedy te trzy pozostałe Siostry młode, byłyby zawsze potrzebne w rezerwie do przypadkowego zastępstwa w nowych Ochronkach, lub też przy końcu roku, gdyby okoliczności pozwalały, można by nimi obsadzić Ochronkę od dawna przeze mnie obiecaną u pani Hr. Morsztynowej.
            Co do przybycia mego, pomimo najszczerszej chęci, wybrać się teraz nie mogę z powodu licznych zatrudnień i słabości zdrowia. Mam jednak w Bogu nadzieję, że się to wszystko listownie da jak najlepiej ułożyć, a później - jeśli P. Bóg pozwoli - w ciągu lata będę się starał przybyć[443].
            O treści listu Siostry Przełożonej[444] do Sióstr w Łańcucie nic nie wiem, ale się dowiem i rzecz sprostuję. Dziś nie mam już na żaden sposób czasu odpisać Siostrom. Przesyłam im tylko serdeczne pozdrowienia tymczasem, a w następnych dniach napiszę do nich i przy tej sposobności chcę im posłać kilka egzemplarzy Piosnek wiejskich dla Ochronek wraz z Melodiami[445]. Czekam tylko na odpowiedź z Poznania, czy już na tę książeczkę aprobata od konsystorza nadeszła. Myślę, że takie niewinne książeczki szkolne, można bezpiecznie przesłać.
            Teraz oczekując łaskawej na powyższy plan odpowiedzi i rady Szan[ownego] Ojca, polecam się Jego św. modłom i z najgłębszym uszanowaniem zostaję najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                        E. Boj[anowski]
[128] Do  ROZALII  MORAWSKIEJ  w  Oporowie
                                                                                            Grabonóg, 19 sierp[nia] 1863 
            Szan[owna] P[ani].
            Bardzo jestem Pani wdzięczny za łaskawą wiadomość o aspirantkach i stosownie do życzenia Pani, dołączam tu niektóre potrzebne objaśnienia dla tychże.
            Oprócz zajmowania się dziećmi i pielęgnowaniem chorych, obowiązkiem ich jest także  praca wiejska pomiędzy ludźmi, już to dla zarobku na własne utrzymanie, już też dla wpływu moralnego na współpracujących odbywana. Do dzieci, do chorych, do pracy, chodzą kolejno. Sposób życia wiejski. Jest wszakże czas przeznaczony na rozmyślanie, modlitwy, rachunki sumienia itd. a raz w roku odbywają się wspólne rekolekcje. Co tydzień chodzą do spowiedzi i do Kom[unii] św. przynajmniej we wszystkie niedziele i święta. Aspirantki niżej lat 14 i wyżej 30-tu nie mogą być przyjmowane. Mają być zdrowe i do wszelkiej pracy wiejskiej sposobne oraz umiejące czytać i pisać. Czas próby w Nowicjacie trwa rok jeden, po którym Nowicjuszki składają śluby na trzy lata i takowe co trzy lata aż do śmierci odnawiać mogą. Na pierwszoletnie utrzymanie swe w Nowicjacie złożyć każda winna 50 tal. i oprócz tego zaopatrzyć się w pościel, bieliznę i ubiór przynajmniej na rok jeden wystarczający.  Wprawdzie przyjmuje się także co rok pewną liczbę kandydatek nie posiadających własnego funduszu, o ile fundusze Nowicjatu pozwalają. Ale ponieważ w tym roku miejsca takich ubogich kandydatek już są zapełnione, przeto na teraz przynajmniej mogą być tylko takie przyjętymi, które opłacą 50 tal.
            Zdaje mi się, że powyższe objaśnienia będą dla owych aspirantek dostatecznymi, lecz na ich żądanie, z wszelką gotowością moglibyśmy jeszcze szczegółowszych objaśnień udzielić.
            Skoro Pani raczysz łaskawie tę wiadomość przesłać do Pelplina, upraszam zarazem jak najmocniej o łaskawe dołączenie z naszej strony Szan[ownej] Siostrze Sewerynie[446] najpokorniejszego podziękowania za jej łaskawą życzliwość dla naszego ubogiego Zakładu.  Również składając dzięki Szanowej Pani za pośrednictwo łaskawe, zostaję z najgłębszym uszanowaniem W[ielce] W[ielmożnych] Państwa Dobrodziejstwa najniższym sługą
                                                                                                        E. Boj[anowski]

[129] Do  ks. arcybiskupa  LEONA  PRZYŁUSKIEGO  w  Poznaniu
                                                                                      Grabonóg, 16 paździer[nika] 1863
            Najprzewielebniejszy Księże Arcypasterzu!
            Jaśnie Oświecony Panie i Dobrodzieju!
            Ośmielam się u stóp Waszej Arcypasterskiej Mości złożyć następującą prośbę najpokorniejszą.
            Zakład Ochronkowy Służebniczek Boga-Rodzicy, który Wa[sza] Ar[cypa-sterska] M[ość] Swą wysoką i najłaskawszą opieką otaczać raczysz, rozwinął się w Galicji,  przy pomocy Bożej, do tyla, iż z Nowicjatu tamtejszego, zaprowadzonego w r. 1861 w Łańcucie, czternaście już nowych Sióstr złożyło śluby w ciągu bieżącego lata i obecnie kilka nowych domków tamże otwieramy.
            Nasamprzód Nowicjat Służebniczek z domu tylko dzierżawionego dotychczas w Łańcucie, przenosimy do Starejwsi[447] pod Brzozowem w cyrkule sanockim, gdzie pewna rodzina wiejska ofiarowała i zapisała sądownie gospodarstwo z rolami na własność Zakładu; po wtóre: w Łańcucie, w miejsce przeniesionego stamtąd Nowicjatu, otwieramy osobno dom chorych, fundowany przez Hr. Alfreda Potockiego[448];  po trzecie: Ochronkę w Biłce Szlacheckiej, w cyrkule lwowskim,  fundowaną przez hrabinę Cabogi[449]; po czwarte: Ochronkę w Podhorcach, w cyrkule złoczowskim u Hr. Rzewuskiego[450]; i po piąte: Ochronkę w Żużelu pod Bełzem, w cyrkule żółkiewskim u Hr. Kownackiej[451].
            Że zaś w r. 1862 w miesiącu kwietniu, wskutek pokornej prośby mojej[452], Wasza Arcypasterska Mość raczyłeś najmiłościwiej Zakład Służebniczek w Łańcucie polecić ks. Biskupowi przemyskiemu[453], do którego diecezji również nowo teraz otwarty dom chorych w Łańcucie, jako i przeniesiony do Starejwsi Nowicjat Służebniczek należy, przeto obecnie ośmielam się tylko zanieść najpokorniejszą do W[aszej] A[rcypasterskiej] M[ości] prośbę:
          aby Wasza A[rcypasterska] M[ość] raczył najłaskawiej podobnież pieczy ks. Arcybiskupa lwowskiego[454] polecić ostatnie trzy z powyższych Ochronek, jako w archidiecezji lwowskiej położone oraz udzielić Swe Ojcowskie błogosławieństwo tymże nowo zaprowadzonym Ochronkom i całemu Zakładowi,
            przy czym w najgłębszym uszanowaniu zostaję Waszej A[rcypasterskiej] Mości najposłuszniejszym synem i sługą[455]
                                                                                                                      E. B.     

[130] Do ks. arcybiskupa Franciszka WIERZCHLEJSKIEGO, Metropolity
                                                                   Lwowskiej Archidiecezji  we  Lwowie[456]
                                                                                                  Grabonóg, [1 marca] 1864
            Najprzewielebniejszy Księże Arcypasterzu!
            Jaśnie Wielmożny Panie i Dobrodzieju!
            Składam u stóp Waszej Arcypasterskiej Mości uniżone oświadczenie następujące.
            Pod koniec zeszłej jesieni Siostra Przełożona[457] tutejszego Zakładu Ochronkowego Służebniczek Boga-Rodzicy, zaprowadzając w archidiecezji lwowskiej pierwsze trzy Ochronki, jako to: w Biłce Szlacheckiej, w cyrkule lwowskim u hrabiny Cabogi, w Podhorcach, w cyrkule złoczowskim u hr. Rzewuskiego i w Żużelu, w cyrkule żółkiewskim u hrabiny Kownackiej,  pragnęła osobiście przedstawić się Wa[szej] Ar[cypasterskiej] Mości i Jego wysokiej pieczy polecić jak najpokorniej swe Siostry. Lecz wraz z J[aśnie] O[świeconą] księżną Adamową Sapieżyną[458], nie miała szczęścia Waszej Ar[cypasterskiej] Mości zastać u siebie, a czas nie dozwalał jej dłużej zabawić we Lwowie.
            Następnie po zaprowadzeniu Ochronek, miałem nadzieję sam w tym celu złożyć osobiście hołd mego uszanowania W[aszej] Ar[cypasterskiej] Mości i wręczyć najuniżeniej pismo naszego ks. Arcypasterza Przyłuskiego polecające najłaskawszej pieczy W[aszej] Ar[cypasterskiej] Mości rzeczone Ochronki. Gdy atoli ciągła od kilku miesięcy słabość zdrowia nie pozwoliła mi dotąd obowiązku tego osobiście uskutecznić, ośmielam się niniejszym przesłać W[aszej] A[rcypasterskiej] Mości wspomniane pismo tutejszego ks. Arcypasterza,  a czując ufność, że W[asza] A[rcypasterska] Mość zechcesz rozciągnąć wysoko swoją opiekę do dzieła, mającego jedynie na celu chwałę Bożą i pożytek bliźnich,  zostaję z najgłębszym uszanowaniem Waszej Arcypasterskiej Mości najuniżeńszym sługą
                                                                                                              E. Bojan[owski]

            Tu prosiłbym Kochanego Księdza[459] o adres i doniesienie, czy można napisać list ten na zwykłym listowym papierze in 4to, czy też na przełamanym arkuszu in folio[460].

[131] Do  JADWIGI  SAPIEŻYNY we  Lwowie, ul. Szeroka
[1 marca 1864]
            Jaśnie Oświecona Księżno.
            Przyjęte najłaskawiej przez J[aśnie] O[świeconą] Księżną Panią protektorstwo nad Zakładem Służebniczek Bogarodzicy w Galicji, obowiązuje mnie do złożenia Jej hołdu najgłębszej wdzięczności za okazanie tak upragnionej dla naszego Zakładu łaski.
            Siostra Przełożona Matylda zakomunikowała mi szanowny list od J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani z d. [...][461] listopada do niej pisany, podług którego nie omieszkamy do osób, u których Służebniczki już zaprowadzone zostały w Galicji, wysłać wspólnie odezwy upraszające o złożenie kosztów za utrzymanie w Nowicjacie tychże Służebniczek, licząc po 80 fl[orenów][462] na każdą Siostrę już to z odrachowaniem ofiar poprzednio przez niektóre z tych osób złożonych, już też całkowitą oznaczając kwotę tym, którzy dotąd żadnych zasiłków nie dali.
            Wspomnimy także o corocznej ofierze po 12 fl[orenów] na wizytacyjne podróże Siostry Przełożonej. W ogóle w odezwie naszej trzymać się będziemy ściśle przesłanego nam najłaskawiej przez J[aśnie] O[świeconą] Księżną Panią projektu.
            Nowa przełożona galicyjskiego Nowicjatu, Siostra Elżbieta Szkudłapska, którą S. Matylda w Starejwsi teraz zostawiła, mamy w Bogu nadzieję, że Zakładowi tamtejszemu dobrze przewodniczyć będzie i zdoła w sprawach ochronkowych składać J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani potrzebne relacje piśmienne; a w tym, co by jej zakres przechodziło, nie omieszkałby jej O. Bacz[yński] dopomagać.
            Gdyby zaś J[aśnie] O[świecona] Księżna Pani, według swego uważania raczyła oprócz tego mnie i Przełożoną Siostrę Matyldę zaszczycać jakowymi także poleceniami, jesteśmy w każdej chwili najgotowsi na rozkazy J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani.
            Przy obecnej sposobności winienem jeszcze nadmienić, że wskutek zaniesionej przeze mnie prośby do tutejszego ks. Arcypasterza[463], otrzymałem od tegoż list do ks. Arcybiskupa lwowskiego, polecający Jego Opiece duchownej Ochronki w archidiecezji Lwowskiej obecnie zaprowadzone, i takowy niezwłocznie Ks. Arcybiskupowi Wierzchlejskiemu do Lwowa posyłam[464].
            Pełen najgłębszego uszanowania i wdzięczności, zostaję Jaśnie Oświeco[nej] Księżnej Pani najniższym sługą[465]
E.     B.
[132] Do  ks. JÓZEFA  AZBIEWICZA[466]  SJ  w  Żużelu
                                                                                            Grabonóg, 19 kwiet[nia] 1864
            Szan[owny] i Kochany Księże Dob[rodzieju].
            Na łaskawy i szacowny list Szan[ownego] Ks. Do[brodzieja][467] byłbym niezwłocznie z serdecznym podziękowaniem za okazaną najłaskawiej dla naszych Ochronek życzliwość odpisał, gdyby nie choroba moja, w którą powtórnie naówczas zapadłem i dotąd jeszcze po niej do zdrowia przyjść nie mogę.
            Z najczulszą wdzięcznością przyjąłem łaskawe Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] doniesienia i uwagi o unitkach[468], jako kandydatkach ochronkowych i najzupełniej uznając potrzebę ułatwienia im wstępu do Służebniczek, a ciesząc się niezmiernie, że księża uniccy nie zechcą wzbraniać im tego, zamierzyłem zaraz, skoro mi tylko zdrowie cokolwiek się polepszyło - pomówić z niektórymi osobami względem obmyślenia potrzebnego dla tychże kandydatek funduszu. To spóźniało moją odpowiedź, bo pragnąłem coś pewnego Szan[ownemu] Księdzu Do[brodziejowi] donieść. Tymczasem usiłowania moje na teraz przynajmniej nie odniosły pożądanego skutku dla trudności materialnych, jakie obecnie w utrzymaniu tutejszego Zakładu Ochronkowego dają się nam dotkliwie uczuwać. Umyśliłem tedy w inny sposób starać się ułatwić przybycie tu choć jednej lub dwóch kandydatek bełzkich. Tutejsza S. Przełoż[ona] Służebniczek[469] wyjeżdża 1° maja do Starejwsi i zabiera dwie Siostry, które tam zostaną. Otóż pragnąłbym, ażeby z przedstawionych przez Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja] kilkunastu kandydatek, mogła w powrocie zabrać ze sobą przynajmniej jedną lub dwie do tutejszego Nowicjatu, ponieważ w Starejwsi dla szczupłości lokalu, pomieścić by ich na teraz nie można. Porozumiałem się z S. Przełożoną, jakiego by potrzebowały funduszu na drogę i na dwuletnie utrzymanie w tutejszym Nowicjacie, gdyż Zakład tutejszy, pomimo najszczerszej chęci, na swój koszt obecnie brać ich nie jest w stanie, a z listu Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja] wyczytuję, że niektóre z nich mają pewien fundusz w gotówce. Chodziłoby więc o to tylko, żeby mogły korzystać z obecnego przybycia S. Przełożonej i z nią się zabrać, lecz obawiam się, czy oznaczona przez S. Przeł[ożoną] kwota nie będzie większa nad ich fundusz. S. Przeł[ożona] rachuje[470] dla jednej 20 fl. na drogę a 100 fl. na utrzymanie. Zresztą, co do bielizny, ubioru, itp. szczegółów, to mogłaby je najlepiej poinformować S. Karolina  w Żużelu.
            Jeśliby tedy była możność wybrać choć jedną lub dwie podobnie zaopatrzone kandydatki, to bym upraszał najserdeczniej Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja], abyś raczył ułatwić im uzyskanie paszportów i aby przyjechały do Starejwsi wraz z Siostrami z Żużela, gdy teraz podobno na rekolekcje tam pojadą, bo tutejsza S. Przeł[ożona] za tą bytnością nie będzie mogła tamtejszych Ochronek odwiedzić, tylko z Siostrami podczas rekolekcji się zobaczyć.
            Wielce byłbym Szan[ownemu] Ks. D[obrodziejowi] wdzięczny, gdybyś Sza[nowny] Ks. D[obrodzieju] raczył mi najłaskawiej na kilka dni przed 1-[szy]m maja, czyli przed wyjazdem S. Przeł[ożonej] donieść, czy możemy cieszyć się tą nadzieją powitania teraz choć jednej lub dwóch owych kandydatek w tutejszym Zakładzie[471].
            Polecając się św. modłom Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja], łączę najserdeczniejsze pozdrowienie i wyraz najgłębszego uszanowania najniższy w Chr[ystusie] P[anu] sługa
                                                                                              E. Boj[anowski]

[133] Do  ks. JÓZEFA  FRANCISZKOWSKIEGO[472]  w  Konarach
[25 maja 1864]
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu] Dobrodz[ieju].
            Chciej Szanow[ny] Ks. Pro[boszczu] Dob[rodzieju] wybaczyć łaskawie, że z powodu licznych zatrudnień, dziś dopiero uiszczam się w odpowiedzi na uprzejmy list Sza[nownego] Ks. Prob[oszcza] Dob[rodzieja] z d. 11 t. m[473].
            Czuję mocno przykre położenie Jadwigi Głowacz, ale przed jej wstąpieniem do Zakładu przedstawiałem jej po kilkakrotnie warunki Reguły i zostawiałem jej długi czas do namysłu. Wiedziała, że każda kandydatka składająca fundusz na swe utrzymanie w Nowicjacie, w razie czy to dobrowolnego wystąpienia, czy wydalenia przez przełożoną, nie ma prawa pod jakimkolwiek tytułem żądać czego od Zakładu, a tym mniej zwrotu wniesionego funduszu, który na jej utrzymanie w ciągu Nowicjatu spotrzebowany został. Pomimo tego jednak poddała się dobrowolnie rzeczonym warunkom. Z mojej strony nie mogłem wówczas postanowienia jej dłużej wstrzymywać, ani teraz nie mogę wchodzić w powody, które ostatecznie skłoniły Jadwigę, że nie czekając za stanowczym rozpoznaniem i osądzeniem sprawy, chciała się sama oddalić do domu rodzicielskiego, w czym też Przełożona[474] nie kładła jej tamy, skoro Jadwiga nie przyjęła uczynionego od Przełożonej przedstawienia, aby czekała dni kilka za decyzją co do jej kuracji, którą Zakład chciał podjąć.
            Następnie Jadwiga po swym wyjściu z Zakładu[475] była u mnie uniewinniając się, że ją okoliczności do tego kroku spowodowały. Lecz jakkolwiek bądź takie samowolne już oddalenie się trudne jest, nie może wszakże w żadnym razie rościć jakichkolwiek do Instytutu pretensji, tym bardziej gdy nawet wydalenie przez przełożoną, nie daje - według Reguły - do upominania się żadnego prawa.
            Co do majątku, ile pomnę, wspominała mi Jadwiga, że dział jej wynosił zdaje mi się 90 tal., z których owe 40 tal. na swe utrzymanie w Nowicjacie dała. Mówiła mi kiedyś także, że ma zapisaną w rodzicielskim gospodarstwie izbę i ogród do śmierci.
[Na marginesie]
Bliżej jednak tych stosunków nie pamiętam.
            Składając to wyjaśnienie rzeczy na łaskawe żądanie Szan[ownego] Ks. Probo[szcza] D[obrodzieja],  łączę  wyraz  głębokiego  uszanowania, z którym zostaję Sza[nownego] Ks. P[roboszcza] D[obrodzieja] uniż[onym] w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                               E. Boj[anowski]

[134] Do  FRANCISZKI  ROBACZEWSKIEJ[476]  w  Warszawie
[28 czerwca 1864]
            Szan[owna] Pani.
            Ks. Koźmian załączając mi łaskawy list Szan[ownej] Pani do niego pisany, oświadczył zarazem życzenie, abym na ręce jego przesłał odpowiedź co do Służebniczek.
            Pośpieszam przeto Szanownej Pani donieść najuprzejmiej, iż mając na uwadze wiejski wyłącznie charakter naszego Zakładu, przychodzi nam powtórzyć obecnie, co do użyteczności Służebniczek w wielkim mieście, tę samą wątpliwość, którąśmy już ustnie Szan[ownej] Pani w Jaszkowie oświadczyli, nie pomijając z drugiej strony i tej obawy, że pobyt Służebniczek w stolicy zapewne wpływałby z czasem koniecznie na zatarcie zwykłego trybu ich życia wiejskiego. Natomiast sądzilibyśmy, że np. Siostry Felicjanki nierównie praktyczniej odpowiadałyby zbawiennemu zadaniu przytuliska w stolicy.
            Pomimo tego jednak, jeśli Szan[owna] Pani zechcesz trwać w chęci powierzenia owego Zakładu Służebniczkom, natenczas musielibyśmy przynajmniej obstawać przy położonym początkowo warunku, aby cztery kandydatki tamtejsze, liczące niżej lat 30 wieku, a zaopatrzone w paszporta i wystarczający fundusz, przybyły do Jaszkowa na dwa lata Nowicjatu.
            Przy niniejszej sposobności nadmieniam, że stosownie do życzenia Szan[ownej] Pani, Regułkę Służebniczek w końcu jesieni 1862 r. przesłałem Szan[ownej] Pani pod udzielonym mi adresem[477], lecz doniesienia nie odebrałem, czy doszła.
            Łącząc wyraz głębokiego uszanowania, zostaję Szanownej Pani najniższym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                               E. B.

[135] Do  ks. Karola  MIZGALSKIEGO[478]  w  Wilkowyi
                                                                                               Grabonóg, 27 lipca 1864      
            Chciej Szan[owny] Ks. D[obrodziej] nie wziąć mi za złe, że się ośmielam trudzić Go następującym interesem.
            Miałem doniesienie od Służebniczek Najśw. Panny z Ochronki w Borku[479], że zgłosiła się do nich, jako aspirantka, dziewczyna z Wilkowyi, Marianna Wormaniak[480], która podobno była w służbie u Urszulanek w Poznaniu i Szanow[nemu] Ks. Prob[oszczowi] D[obrodziejowi] dobrze jest znaną. Że zaś teraz Siostra Przełożona Służebniczek[481] wyjechała w interesach ochronkowych do Galicji i dotąd nie wróciła, przeto w jej zastępstwie, jako opiekujący się Zakładem, udaję się do Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] z uprzejmą prośbą o łaskawe udzielenie mi bliższej wiadomości o tejże Marianny przedsięwzięciu i usposobieniu do tego zawodu oraz jej stosunkach familijnych[482], gdyż donosiły mi Siostry z Borku, że rodzice nie chcą jej pozwolić wstąpić do Służebniczek, ani udzielić funduszu potrzebnego na jej utrzymanie w Nowicjacie. Czy zaś w tym razie mogłaby tymczasowo bez funduszu przyj[ęt]ą być do Nowicjatu, tego w tej chwili nie umiem powiedzieć, bo nie wiem ile Siostra Przełożona ma na ten rok zapisanych już kandydatek bezpłatnych. To tylko wyznać muszę, iż przy szczupłych nader dochodach przypadkowych, Zakład zaledwie jest w stanie kilka kandydatek na swym funduszu utrzymać. Co do tego więc mogłaby Marianna dopiero po powrocie Siostry Przełożonej otrzymać stanowczą wiadomość.
            Tymczasem prosiłbym Sza[nownego] Ks. Pro[boszcza] Dob[rodzieja] o najłaskawsze objaśnienie jak właściwie ta rzecz stoi, a korzystając z niniejszej sposobności, miło mi załączyć wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Ks. Pro[boszcza] Dob[rodzieja] najniższym w Chr[ystusie] P[anu sługą]
                                                                                                                       E. B.

[136] Do  ks. Karola  MIZGALSKIEGO  w  Wilkowyi
                                                                                            Grabonóg, 5 sierp[nia] 1864
            Sz[anowny] Ks. Prob[oszczu] D[obrodzieju].
            W interesie kandydatki ochronkowej Marianny Wormaniak, odnosząc się do mego poprzedniego listu, który dnia 27 z.m. do Sz[anownego] Ks. Pr[oboszcza] D[obrodzieja] pisałem,  pośpieszam dziś z doniesieniem, że Siostra Przełożona[483] wróciła i chętnie chce przyjąć teraz Mariannę Wormaniak do Nowicjatu, skoro tylko Sz[anowny] Ks. P[roboszcz] D[obrodziej] raczysz jej dać zalecające świadectwo, a z jej strony dołączyć zapewnienie, iż później po dojściu do lat złoży ze swego funduszu opłatę 50 tal. za utrzymanie w Nowicjacie.
            Z tą rękojmią mogłaby teraz zaraz przybyć wprost do Nowicjatu w Jaszkowie pod Śremem, zaopatrzona w pościel, bieliznę, obuwie i wystarczający na dwa lata próby ubiór do noszenia pod sukienką instytutową. Łóżka ani kuferka[484] nie potrzebuje. Może przeto wszystkie te rzeczy w jeden pakiet[485] obszyć i pocztą przyjechać. Oprócz tego zabrać winna od komisarza obwodowego świadectwo przesiedlenia, w którym zarazem wiek jej zapisany będzie.
            Przepraszając Szan[ownego] Ks. P[roboszcza] D[obrodzieja], że Go powtórnie tym interesem trudzę, ośmielam się prosić tylko choć o kilka słów wiadomości[486], czy i kiedy rzeczona kandydatka przybyć może, przy czym łączę Szan[ownemu] Ks. Pr[oboszczowi] D[obrodziejowi] wyraz głębokiego uszanowania i zostaję Jego uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                    E. B.
            Zresztą, o wszelkich innych warunkach Nowicjatu wie już niezawodnie od Sióstr boreckich.

[137] Do K. H.[487]
[wrzesień 1864]
            Na Twój łaskawy i wielce mi miły list z 4 z.m.[488] dziś dopiero odpisać Ci mogę, bo sam nie mając żadnych wpływów, musiałem w poleconym mi przez Ciebie interesie prezenty probostwa domachowskiego, udać się do osób posiadających względy u księdza Arcypasterza[489], aby za ich pośrednictwem rzecz wyrozumieć i o ile się da, nakierować ku zapewnieniu tego beneficjum wspomnianemu przez Ciebie kapłanowi, którego lubo nie mam przyjemności znać osobiście, zaletnie  wszakże znane imię jego i Twoje zgłoszenie się za nim, dostatecznymi aż nadto były dla mnie pobudkami do gorliwego zajęcia się tym interesem.
            Tymczasem właśnie w tych czasach niebytność owych osób, za których pośrednictwem i wpływem spodziewałem się pomyślny skutek osiągnąć, spowodowała tak długie opóźnienie się moje z odpowiedzią. Nareszcie teraz po wszelkich z mej strony najszczerszych usiłowaniach, otrzymałem w tych dniach odpowiedź, której treść pośpieszam Ci zakomunikować, że o prezentę na probostwo domachowskie zgłosili się już zaraz po śmierci śp. ks. Kwapicha[490], starsi wiekiem i pracą kapłani, a ponieważ ks. Arcypasterz głównie w takich razach starszeństwo uwzględnia, przeto rzeczony kapłan nie może mieć nadziei na Domachowo.
            Ubolewając więc wielce, że tak spóźnioną, a pomimo tego nie pocieszającą daję Ci odpowiedź i że z polecenia Twego nie zdołałem lepiej się wywiązać, miło mi przynajmniej, że przy tej okoliczności raczyłeś mnie pocieszyć doniesieniem o Twym dobrym zdrowiu i jakokolwiek znośnym położeniu, za co serdecznie Ci dziękując i życząc Wam wszystkim jak najrychlejszego, a da Bóg, pomyślnego ukończenia procesu, ściskam Cię z całego serca oraz najszczersze załączam Ci od wszystkich znajomych pozdrowienia i polecam się Twojej przyjacielskiej pamięci           
                                                                                                               E.  B.

[138] Do  ks. arcybiskupa  LEONA  PRZYŁUSKIEGO  w  Poznaniu
[14 listopada 1864]
            Najprzewielebniejszy Księże Arcypasterzu,[491]
            Jaśnie Oświecony Panie i Dobrodzieju!
            Wysoka opieka, jaką Wasza Arcypasterska Mość nad Zakładem Ochronkowym Służebniczek Boga-Rodzicy najmiłościwiej przyjąć raczyłeś, ośmiela mnie do złożenia u stóp Waszej Arcypasterskiej Mości następującej prośby najpokorniejszej.
            W roku 1862 w miesiącu kwietniu raczyłeś Wasza Arcypasterska Mość pierwszy w Galicji Zakład Służebniczek Boga-Rodzicy, zaprowadzony w Łańcucie, polecić najłaskawiej opiece ówczesnego ks. Biskupa Jasińskiego w Przemyślu, po którego śmierci[492], gdy pismo to przypadkiem nie przeszło do rąk teraźniejszego ks. Biskupa przemyskiego[493], ośmielam się przeto pokornie Waszą Arcypasterską Mość upraszać o najłaskawsze polecenie ponowne liczniejszych już teraz Służebniczek w diecezji przemyskiej, tamecznemu ks. Biskupowi teraźniejszemu, zwłaszcza że tenże Ks. Biskup wielką okazuje życzliwość dla naszego Zakładu i do budowy Nowicjatu Służebniczek w Starejwsi tak w materiałach, jakoli w ofiarach pieniężnych, pomiędzy innymi dobroczyńcami najgłówniej się przyczynia - oraz że w obecnej chwili przy trudnościach, jakie rząd tamtejszy[494] Służebniczkom stawia, nie omieszkuje ks. Biskup przemyski wraz z ks. Arcybiskupem lwowskim[495] czynić wszelkich starań ku zabezpieczeniu ich bytu i wyjednaniu zatwierdzenia krajowego.
            Ta mianowicie okoliczność powoduje mnie do niniejszej prośby najpokorniejszej, abym mógł to wysokie polecenie Waszej Arcypasterskiej Mości do mych rąk otrzymać i w jak najbliższym czasie wraz z listem moim przesłać J[aśnie] W[ielmożnemu] Ks. Biskupowi przemyskiemu.
            Pokładając ufność, że ojcowska Waszej Arcypasterskiej Mości dobrotliwość raczy nam nie odmówić tej łaski[496], - zostaję z najgłębszym uszanowaniem Waszej Arcypasterskiej Mości najuniżeńszym i najpokorniejszym synem i sługą
                                                                                                                E. B.

[139] Do  CEZAREGO  PLATERA  w  Górze
                                                                                                           14 list[opada] 1864  
            Dowiedziawszy się od Siostry Matyldy[497], że Sza[nowny] Pan hr[abia] mimo obecnej słabości zdrowia, raczyłeś najłaskawiej oświadczyć się z chęcią przyjęcia u siebie osób, które na naradę ochronkową do Jaszkowa zaprosić umyślamy, - pośpieszam Szan[ownemu] Panu Hr[abiemu] jak najczulsze złożyć dzięki za Jego dobroć i przy tym donoszę, że ponieważ teraz nie śmielibyśmy trudzić tym Szan[ownego] Pana Hr., że zarazem byłaby nam wielce i najgłówniej pożądana łaskawa obecność Jego na tymże zebraniu, przeto postanowiliśmy wspomnianą naradę do stycznia odłożyć.
            Teraz zaś wraz z wszystkimi Siostrami będziemy gorąco się modlić, aby Pan Bóg jak najrychlej raczył Szan[ownego] Pana hr. zupełnym i tyle drogim dla nas zdrowiem pocieszyć.
            Z tym życzeniem łącząc wyraz najgłębszego uszanowania i wdzięczności, zostaję Najłaskawszego Pana Hr. najniższym sługą
                                                                                                          E. Boj[anowski]

[140] Do  ks. arcybiskupa  FRANCISZKA  WIERZCHLEJSKIEGO  we  Lwowie
[18 listopada 1864]
            Najprzewielebniejszy Księże  Arcypasterzu[498].
            Jaśnie Wielmożny Panie i Dobrodzieju!
            Ojcowska W[aszej] A[rcypasterskiej] Mości troskliwość, z jaką nasz ubogi Zakład Ochronkowy Służebniczek B[oga]-R[odzicy] wśród obecnych trudności jego ustalenia w Galicji, najmiłościwszą opieką Swą otaczać raczysz,  wkłada na mnie święty obowiązek złożyć u stóp W[aszej] A[rcypasterskiej] M[ości] w imieniu tegoż Zakładu hołd jak najgłębszej wdzięczności i zarazem ośmiela mnie dołączyć prośbę najpokorniejszą, aby W[asza] A[rcypasterska] M[ość] raczył nam nie odmówić u tamecznych wysokich władz rządowych i dalszego ze Swej strony dostojnego orędownictwa[499], które - jak tuszyć sobie pozwalamy - przy pomocy Bożej, wyjednać zdoła Zakładowi temu bezpieczny byt i swobodę rozwijania się tamże na chwałę Bożą i zbawienny pożytek ludu.
            W tej błogiej nadziei polecając się wraz z całym Zakładem najmiłościwszej opiece W[aszej] A[rcypasterskiej] Mości i dopraszając się pokornie Jego Arcypasterskiego błogosławieństwa, w najgłębszym uszanowaniu ścielę się do stóp W[aszej] A[rcypasterskiej] Mości najuniżeńszy sługa
                                                                                                                      E. B.

[141] Do  ks. biskupa  ANTONIEGO  MANASTYRSKIEGO  w Przemyślu przez Bre-
                                                                                                                  slau-Krakau

                                                                                         Grabonóg, [16] grudnia 1864
            Najprzewielebniejszy Księże Biskupie,
            Jaśnie Wielmożny Panie i Dobrodzieju!
            Ośmielam się zgłosić do Waszej Biskupiej Mości z pokorną odezwą następującą.
            Odbierając ze Zakładu Ochronkowego Służebniczek N[ajśw.] P[anny] Maryi w Starejwsi doniesienia o dobrodziejstwach, jakimi W[asza] B[iskupia] Mość raczysz wspaniałomyślnie Zakład ten wspierać i otaczać go Swą troskliwą pieczołowitością Pasterską, mianowicie wśród trudności obecnych[500] zagrażających ustaleniu Służebniczek w Galicji,  czuję obowiązek złożyć W[aszej] B[iskupiej] Mości w imieniu całego Zakładu, hołd głębokiej wdzięczności. Zarazem dołączam list naszego Najprzewielebniejszego ks. Arcypasterza gnieźnieńskiego i poznańskiego polecający Zakład Służebniczek dostojnej opiece W[aszej] B[iskupiej] Mości[501].
            Czcigodny ks. J[an] Koźmian z Poznania, po swej niedawnej bytności w Galicji, udzielił mi błogich i pocieszających zapewnień o najłaskawszej życzliwości W[aszej] B[iskupiej] Mości ku naszemu ubogiemu Stowarzyszeniu Służebniczek. Pozwalam sobie żywić mocną ufność, że W[asza] B[iskupia] Mość raczysz również i nadal Swym przeważnym wpływem i opieką osłaniać i wspierać ten Zakład, mający na celu jeno pomnożenie chwały Bożej i zbawienny pożytek wiejskiego ludu.
            Pełen tej nadziei, polecam się wraz z całym Stowarzyszeniem pasterskiemu błogosławieństwu oraz wysokim względom W[aszej] B[iskupiej] Mości i zostaję z najgłębszym uszanowaniem Najprzewielebniejszego ks. Biskupa najuniżeńszym sługą
                                                                                                                       E. B.

[142]Do  WANDY  CABOGI  w  Biłce
[grudzień 1864]
            J[aśnie] W[ielmożna] Pani Hrabino!
            Nie mając żadnych funduszów na Nowicjat Służ[ebniczek] Bogarodzicy w Galicji, a jednak pragnąc najmocniej, aby takowy mógł się utrzymać i powiększać, widzimy się spowodowani zastosować tam środek, jaki w Księstwie Poznańskim przyjęty został, iż osoby zaprowadzające u siebie Służebniczki, składają w ofierze koszta Nowicjatu, które na monetę austriacką redukując, wyniosłyby po 80 fl. za utrzymanie jednej Służebniczki w Nowicjacie, czyli za cztery Służebniczki przeznaczone do każdej Ochronki - 320 fl.  Jest to wpłata, bez której Nowicjat nie uposażony w stałe fundusze, nie mógłby zapewniać sobie nadal istnienia w Galicji.
            Ośmielamy się najpokorniej prosić J[aśnie] W[ielmożną] Panią Hrabinę, (która raczyłaś już na rzeczony Zakład /tyle a tyle/ ofiarować, abyś najłaskawiej zechciała przychylić się do uzupełnienia powyżej oznaczonej kwoty w ilości /tyle a tyle/ fl. i przesłania takowej reszty albo wprost do Starejwsi na ręce tamtejszej Przełożonej Nowicjatu Służebniczek - Siostry E. Szkudłapskiej, albo do J[aśnie] O[świeconej] księżnej Adamowej Sapieżyny[502] we Lwowie, która raczyła przyjąć protektorstwo nad Nowicjatem galicyjskim.
            Oczekując najłaskawszej odpowiedzi, składamy J[aśnie] W[ielmożnej] Pani Hrabinie wyraz najgłębszego uszanowania
Zakład Służeb[niczek] Bogarodzicy

[143] Do  ANTONIEGO  MORZYCKIEGO  w  Ruszkowie[503]
                                                                                              Grabonóg, 4 lutego 1865      
            Szanowny Panie.
            Ponieważ niektórzy założyciele Ochronek zostających pod kierunkiem Służebniczek Maryi Panny, zauważali pewne niedogodności praktyczne w urządzeniu tych Zakładów, przeto dla wzajemnego porozumienia się i zaradzenia temu, pozwalamy sobie wszystkich Szanownych założycieli tutejszych Ochronek, a zarazem i Szanownego Pana,  jeśliby to być mogło - zaprosić najuprzejmiej na wspólną naradę w dniu 17 t.m. do Poznania. Lokal i godzinę zebrania oznaczy się dopiero tamże, o czym można się będzie dowiedzieć u ks. profesora A. Brzezińskiego w Seminarium Duchownym.
            Pełen głębokiego uszanowania, zostaję Szanownego Pana najniższym sługą                                                                                                         E. Bojanowski
                                                                                    w imieniu Zakładu Ochronkowego

[144] Do  TEODORA  DONIMIRSKIEGO[504]  w  Buchwałdzie
  [8 lutego 1865]
            Szan[owny] P[anie] D[obrodzieju].
            Donosił mi ks. Koźmian jeszcze w październiku r.z.[505] że Szan[owny] Pan raczyłeś najłaskawiej oświadczyć się z chęcią przybycia na naszą naradę ochronkową uchwaloną w celu wzajemnego porozumienia się i zaradzenia pewnym niedogodnościom praktycznym, jakie w urządzeniu tych Zakładów,
zostających pod kierunkiem Służebniczek N[ajśw.] P[anny] Maryi, niektórzy założyciele Ochronek tutejszych zauważali. Ponieważ zaś Szan[owny] Pan masz zamiar także u siebie Ochronkę zaprowadzić i powierzyć ją Służebniczkom, przeto tym bardziej ośmielam [się] Szan[ownego] Pana najuprzejmiej prosić, abyś raczył - jeżeli tylko okoliczności Mu dozwolą - zaszczycić swą obecnością i wesprzeć fachową radą nasze rzeczone zebranie ochronkowe, które się odbędzie d. 17 t.m. w Poznaniu. Lokal zebrania dotąd nie oznaczony, raczyłby ks. Koźmian wskazać.
            W nadziei pomyślnego skutku naszej usilnej prośby, zostaję z głębokim uszanowaniem Szan[ownego] Pana Dobrodz[ieja] najniższym sługą
                                                                                                          E. Boj[anowski]
                                                                                                        w imieniu Zakładu                              
[145] Do  CEZAREGO  PLATERA  w  Górze
[10 lutego 1865]
            Naszą naradę ochronkową musieliśmy opóźnić dotąd, ponieważ wszyscy prawie, których zaprosić chcemy, życzyli sobie, aby takową odbyć w Poznaniu przy sposobności walnego zebrania Naukowej Pomocy. Rozpisałem więc teraz dopiero listy do wszystkich założycieli tutejszych Ochronek, tudzież najżyczliwszych naszemu Zakładowi duchownych, zapraszające na dzień 17 t.m. do Poznania. Lokal i godzinę naszego zebrania oznaczymy dopiero tamże przy spodziewanym widzeniu się na walnym Zgromadzeniu Naukowej Pomocy, gdyż u ks. Koźmiana nie można tej narady odbyć. Ośmielam się zatem J[aśnie] W[ielmożnego] Pana Hrab. najuniżeniej i jak najusilniej prosić, abyś raczył zaszczycić swą obecnością i wesprzeć swą najłaskawszą radą nasze rzeczone zebranie ochronkowe w Poznaniu. Pokładając wszelką nadzieję w  niewyczerpanej dla naszego Zakładu łaskawości J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr. że nam nie chcesz odmówić tej najpożądańszej przysługi, łączę wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr. najniższym sługą
                                                                                                                    E. B.

[146] Do  ks. JÓZEFA  SZUŁCZYŃSKIEGO  w  Pogorzeli
[3 maja 1865]
            Czcigodny i Koch[any] Ks. Pr[oboszczu] D[obrodzieju].
            List najłaskawszy Koch[anego] Ks. Prob[oszcza] z d. 21 z.m.[506] wraz z listem zastawnym na 500 tal. z kuponami oraz i z uzupełniającymi tę sumę 20 talarami, jako resztę ceny kupna za grunta nabyte przez Sokowicza, odebrałem z najczulszą wdzięcznością w imieniu naszego Zakładu Służebniczek, ale z niniejszym podziękowaniem serdecznym wstrzymałem się nieco, bo pragnąłem zarazem donieść już Kochan[emu] Ks. Prob[oszczowi] coś pewniejszego o naszym zamierzonym kupnie gospodarstwa w Jaszkowie. Tymczasem do tej chwili układ jeszcze nie nastąpił,  bo sprzedawca trzyma się dotąd przy zacenionej sumie 1.500 tal., a zapewniono nas skądinąd, że przed rokiem tylko 1.200 tal. żądał. Chcemy więc trochę jeszcze czekać, czy ceny nie zniży, a przez ten czas zobaczymy, gdzie by można od sądu lub z jakich kościelnych pieniędzy zaciągnąć w razie potrzeby przypożyczkę. Skoro tylko coś pewniejszego nastąpi, nie omieszkam Ko[chanemu] Ks. Prob[oszczowi] jako naszemu najłaskawszemu fundatorowi donieść.
            Dziś zaś pozostaje mi tylko wynurzyć Koch[anemu] Ks. Prob[oszczowi] w imieniu naszego ubożuchnego Zakładu, hołd najgłębszej i niewygasłej wdzięczności, którą wraz ze wszystkimi Służebniczkami żywić i powtarzać nie przestaniemy w gorących modłach naszych za Czcigodnego ks. Prob[oszcza] jako najznakomitszego dotąd fundatora naszego. Jego imię zapisane będzie w Księgę Dobroczyńców naszych; za takowych, podług Reguły, wszystkie gdziekolwiek znajdujące się Służebniczki N[ajświętszej] P[anny] Maryi, dopóki Pan Bóg Zakładowi istnieć dozwoli, są zobowiązane do ofiarowania co miesiąc pewnych przepisanych modłów i Komunii świętych. Niechajże więc to wszystko podług najłaskawszego życzenia Kochanego ks. Prob[oszcza], obraca się na coraz większą chwałę Bożą i cześć Najśw. Panny, a Pani naszej.
            W naszej tu okolicy mieliśmy teraz parę dni bardzo radosnych. Przybycie ks. Prob[oszcza] Radeckiego[507] w przeszłą niedzielę ucieszyło serdecznie całą parafię gostyńską i nas wszystkich, a wczoraj w miłym gronie Ks[ięży] Filipinów i duchownych gości, jakimi byli ks. prof. Brzeziński, ks. Radecki, ks. Hübner z Książa itd., obchodziliśmy serdecznie imieniny Kochanego ks. Atanazego[508]. Brakło nam tylko obecności Kochanego ks. Proboszcza, któregośmy kilkakrotnie wspominali.

[147] Do JÓZEFA LIPSKIEGO[509]
                                                                                                    Grabonóg, 20 maja 1865 
            Szan[owny] P[anie].
            Bardzo jestem Panu wdzięczny, że przesłane przeze mnie warunki utrzymania Służebniczek, a mianowicie nieco uciążliwy może warunek opłaty kosztów nowicjatowych, raczyłeś Szanowny Pan łaskawie przyjąć i rozporządzić postawienie chlewika na trzodę i drób przy Ochronce, o co w poprzednich listach moich prosić Pana zupełnie zapomniałem[510].
            Co do zamiany zaś prosa na inne zboże i umiarkowanego ile możności oznaczenia kosztów wizytacji oraz zmniejszenia ilości drzewa opałowego, to pozostawić możemy do bytności Siostry Przełożonej[511], która gdy po ukończeniu budowy na miejsce zjedzie, będzie mogła najlepiej o tym porozumieć się z Szan[ownym] Panem i zapewno bez trudności da się to wszystko ułożyć. Myślę jednak, że 4 sążnie drzewa mimo oszczędności, nie wystarczyłyby przez zimę na dwie izby lazaretowe, Ochronkę i dormitarz, a całorocznie na kuchnię i pralnię. - Ale same Siostry będą najlepiej umiały powiedzieć, ile zwykle w podobnych domkach opałowego drzewa niezbędnie potrzebują.
            Z głębokim uszanowaniem zostaję Szan[ownego] Pa[na] uniżonym sług[ą]
                                                                                                            E. Bo[janowski]

[148] Do  ZYGMUNTA  SZUŁDRZYŃSKIEGO  w  Lubaszu
                                                                                                                    30 maja [18]65
            Odebrawszy z rąk ks. prof. Brz[ezińskiego] 100 tal. jako ofiarę na Nowicjat Służeb[niczek] w Jaszkowie przez Sz[anownego] Pana najłaskawiej przesłane, pośpieszam w imieniu Zakładu nasze najuniżeńsze dzięki złożyć Sza[nownemu] Panu za ten dar wspaniałomyślny, a w obecnych potrzebach Nowicjatu, tak znakomitą przynoszący nam pomoc.
            Pełen wdzięczności, łączę obojgu Państwu wyraz głębokie[go] uszanowania uniżony sługa
                                                                                                              E. B.

[149] Do  OFELII  POTULICKIEJ[512] w  Jeziorach
                                               Grabonóg pod Gostyniem w miesiącu N[ajśw.] Panny
                                                                                                                    [maj 1865]
            Szanowna Pani
            Zgromadzenie Służebniczek Najświętszej Panny, założone przed dziesięciu laty za upoważnieniem i z błogosławieństwem spoczywającego w Bogu śp. księdza Arcybiskupa Przyłuskiego[513], składa się z wiejskich dziewcząt i ma na celu kierowanie Ochronkami wiejskimi, a w niektórych miejscach i opiekowanie się chorymi.
            Dotąd Pan Bóg błogosławił usiłowaniom Służebniczek. W skromnym swoim zakresie, mimo przeszkód rozlicznych, uczyniły niemało ku rozbudzeniu troskliwości o dzieci wiejskie i przy pomocy Bożej do tylu w liczbę i wziętość wzrosły, że domy ich znajdują się nawet w Galicji i Królestwie.
            Wszelako jak wszystkie nowe stowarzyszenia pobożne, napotkały Służebniczki trudności znaczne i moralne i materialne. Chęci były zawsze jak najlepsze, ale niedoświadczenie i brak tradycji nie pozwoliły od razu urządzić wszystkiego jak należy.   Co się znowu tyczy funduszów, zasoby zbyt szczupłe nie wystarczyły dotąd ani na pokrycie kosztów budowli domu Nowicjatu w Jaszkowie, ani na opędzenie wydatków powszednich.
            Aby zaradzić, ile się da, tym potrzebom, zebrały się w miesiącu lutym[514] osoby przychylne Zgromadzeniu i w bliższych z nim zostające stosunkach i rozpatrzyły ze wszech stron położenie Służebniczek. Naradzano się i nad moralną stroną i nad materialną.
            Co się tyczy tej ostatniej, wypadło z narady, aby się udać do pań znanych ze swej gorliwości chrześcijańskiej z prośbą, aby i same datku nie odmówiły, i w okolicy swej zebrały, co można.
            Udaję się więc do Szanownej Pani i tuszę sobie, że raczysz Pani dobrze przyjąć to moje zgłoszenie się. Chodzi o to, aby wesprzeć pobożne przedsięwzięcie, co wzrosło na ziemi naszej i może znaczne usługi ludowi naszemu oddawać i jest więc wszelka nadzieja, że osoby dobrej woli nie pozostaną obojętne.
            Łączę wyraz uszanowania
                                                                                                    Edmund Bojanowski

[150] Do  ks. IGNACEGO  AUGUSTA ANDERSZA[515]  w  Jaraczewie
                                                                                             Grabonóg, 9 czerw[ca] 1865
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu].
            Wskutek listu pani Jaraczewskiej[516], który mi Szan[owny] Ks. Prob[oszcz] Dobr[odziej] przesłać raczyłeś[517], załączam tu Szan[ownemu] Ks. P[roboszczowi] Dobr[odziejowi] wykaz utrzymania Sióstr i urządzenia Ochronki, upraszając uprzejmie o łaskawe przedłożenie takowego pani Jaraczewskiej. Układ ten został przyjęty na zebraniu założycieli Ochronek w Poznaniu w początku roku bieżącego.
            Ilość drzewa opałowego może się zdawać w tym układzie zbyt znaczną, lecz na ogrzewanie izby ochronkowej i sypialni Sióstr oraz całoroczną potrzebę do kuchni wyjdzie kilka sążni, zwłaszcza że małe dzieci w domach rodzicielskich, po większej części w pościeli przepędzające zimę,  skoro do Ochronki uczęszczać mają, muszą mieć izbę ochronkową zawsze dobrze ogrzaną.
            Kosztowną także rzeczą mogą się zdawać podróże Sióstr na rekolekcje i wizytacje Siostry Przełożonej, lecz co do Łowęcia, koszta te byłyby o wiele mniejsze jak gdzie indziej, z powodu bliskości Jaszkowa. Wizytacje np. uczyniłyby bardzo mało, bo Siostra Przełożona odwiedzając Ochronkę w Borku, wstępowałaby tylko przy tej sposobności do Łowęcic.
            Te uwagi racz Szan[owny] Ks. Prob[oszczu] D[obrodzieju] przedstawić pani Jaraczewskiej i donieść mi najłaskawiej, czy możemy się cieszyć nadzieją zaprowadzenia tej Ochronki. Z mojej strony starałbym się, ile możności, ułatwić wszelkie trudności, pragnąc z całego serca, aby w bliskości Borku ta nowa Ochronka do skutku przyszła.
            Polecając więc tę sprawę najłaskawszej życzliwości Szanownego ks. Prob[oszcza] D[obrodzieja] i oczekując pomyślnej wiadomości, łączę wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Sz[anownego ks. Proboszcza] D[obrodzieja] najniż[szym] w Ch[rystusie] P[anu] słu[gą]
                                                                                                              E. Bojano[wski]

[151] Do  JÓZEFA  MIELŻYŃSKIEGO[518]  w  Iwnie
                                                                                                     Grabonóg 30 lipca 1865
            Szan[owny] P[anie].
            Stosownie do życzenia Pańskiego załączam tu układ ochronkowy[519], jaki teraz w nowych Ochronkach zaprowadzony został. Obok niego przyłączam także początkowy układ iwiński. Jeślibyś Sz[anowny] P[an] Hr. miał jakie uwagi do uczynienia, prosiłbym o łaskawe napisanie mi takowych, a staraniem moim będzie ile możności ułatwić wszystko, cokolwiek przyczynić się może do dalszego utrzymania i należytego urządzenia Ochronki w Iwnie.
            Oczekując najłaskawszej odpowiedzi Pańskiej, zostaję z głębokim uszanowaniem Szan[ownego] P[ana] Hr. uniżonym sługą
                                                                                                          E. Boj[anowski]

[152] Do  FILIPINY  STUDZIŃSKIEJ,  siostry miłosierdzia w  Poznaniu
                                                                                                  Grabonóg, 31 lip[ca] 1865
            Czcigodna  Siostro Przełożona i Dobrodziejko.
            Dowiedziawszy się od W[ielebnego] księdza prof. Brzezińskiego, że Czcigodna Siostra Przełożona Dobr[odziejka], wskutek Jego prośby, raczyłaś najłaskawiej przyzwolić na bezpłatne przyjęcie w kurację do Instytutu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, jednej (na reumatyzm) chorej Służebniczki ochronkowej Elżbiety Chenczki[520] z Zakładu Jaszkowskiego, pośpieszam złożyć Czcigodnej Siostrze Przełożonej Dob[rodziejce] wyraz mojej najgłębszej wdzięczności za to dobrodziejstwo i pozwalam sobie zarazem donieść, iż stosownie do rzeczonego zapewnienia W[ielebnego] Ks. prof. Brzezińskiego, ośmielimy się wspomnianą chorą w tych dniach przysłać pod macierzyńską Czcigodnych Sióstr opiekę.
            Pełen głębokiego uszanowania i wdzięczności, zostaję Czcigodnej Siostry Przełożonej Dobrodz[iejki] najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                          E. Bojanowski

[153] Do  ks. JANA  CISZKA SJ  w  Łańcucie
                                                                                             Grabonóg,  7 sierp[nia] 1865
            Szan[owny] Ojcze Dob[rodzieju].
             Donosiła mi S. Elż[bieta] Szkudłapska o zaszłych znowu trudnościach[521] w sprawie tamtejszych Ochronek i że wskutek listu, który w tym interesie do Szan[ownego] Ojca D[obrodzieja] pisała, raczyłeś jej Szan[owny] Ojcze D[obrodzieju] pocieszającą dać odpowiedź, iż skoro tylko Pan Hrabia Potocki wróci z Wołynia do Łańcuta (podobno 8 t.m.), natenczas zechcesz Sz[anowny] Oj[cze] opowiedzieć panu Hrabiemu położenie rzeczy i nawet masz nadzieję uprosić go, aby raczył osobiście swym przeważnym wpływem poprzeć interes Służebniczek u wysokich władz we Wiedniu. Za tak łaskawą troskliwość i tyle obiecujące nam pośrednictwo Szan[ownego] Oj[ca] D[obrodzieja], czuję obowiązek w imieniu całego Zakładu złożyć Szan[ownemu] Ojc[u] moją najgłębszą wdzięczność, a przy tym pozwoliłbym sobie zwrócić jeszcze Jego uwagę, czyby nie było do życzenia, jeżeli Szan[owny] Oj[ciec] D[obrodziej] uznasz to stosownym, aby przez najłaskawszy wpływ pana Hrabiego wyjednać pomoc w tym względzie u Nuncjusza Papieskiego we Wiedniu, do którego podobno już dawniej w interesie Służebniczek miał się był zgłosić pan Hrabia Rzewuski z Podhorzec. Myśl tę ośmielam się tylko nasunąć tu Szan[ownemu] Ojcu D[obrodziejowi] dlatego, że pragnąłbym wszelkie możliwe środki poruszyć ku utrzymaniu tam Służebniczek, lecz pozostawiam najzupełniej łaskawemu osądzeniu Szan[ownego] Ojca, co uznać raczysz najskuteczniejszym do uczynienia w tej sprawie, a z mojej strony pozostaje mi tylko polecić się z całym Zakładem najłaskawszym względom i św. modłom Sza[nownego] Oj[ca] D[obrodzieja],  łącząc wyraz  głębokiego  uszanowania i wdzięczności, z którą zostaję Jego najniższ[ym] w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                            E. Bojan[owski]
[154] Do  ks. TOMASZA  CIEŚLIŃSKIEGO[522]  w  Poznaniu
                                                                                       Grabonóg, 10 sierp[nia] 1865

            J[aśnie] Wiel[możny] Księże Oficjale.
            W Bogu spoczywający Arcypasterz[523] wziął pod swoją osobliwszą opiekę Zgrom[adzenie] Sł[użebniczek] NMP, nadając mu tym sposobem znaczenie i charakter kościelny. Wspierany wysoką tą opieką i ośmielony nią, kierowałem i kieruję dotychczas jego zarządem, przy pomocy a łaskawym udziale Czcigodnych Pasterzy, w których parafii założone są Ochronki tegoż Zgrom[adzenia].
            Obecnie zaszedł wypadek w Nowicjacie założonym we wsi Jaszkowie[524] pod Śremem, który osobnego wdania się i pośrednictwa władzy Duch[ownej] wymaga. W sprawozdaniu rocznym, które wedle rozporządzenia śp. Arcypasterza winienem składać, opiszę i ten wypadek, jeżeli śledztwo wytoczone obawy i domysły moje stwierdzi[525]. Upraszam tedy pokornie J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Oficjała, do którego się udaję wprost z powodu nieobecności J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Administratora[526], aby z ramienia Władzy Duchownej raczył jak najprędzej zamianować którego z kapłanów na komisarz[a], który by niebawem zjechał do Jaszkowa i wspólnie ze mną, po wyśledzeniu wspomnianego wypadku ustanowił, co będzie potrzeba dla dobra Zgromadzenia.
            Ośmielam się proponować na komisarza duchownego do tej sprawy JMĆ Ks. Radcę Koźmiana[527], który zna Zgromadzenie od pierwszych jego zawiązków.
            W nadziei pomyślnej odpowiedzi piszę z najgłębszym szacunkiem J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Of[icjała] najniższy sługa
                                                                                                           E. Boj[anowski]

[155] Do  s. ELŻBIETY  SZKUDŁAPSKIEJ w  Starej Wsi
                                                                                        Grabonóg, 14 sierp[nia] 1865
            + N.B.P.J.Ch.
            Odpisałem Ci, moja Siostro Elżbieto, dnia 4 t.m. na Twój list z 30 lipca[528] i posłałem Ci cztery książeczki o Najśw. Pannie Góreckiej od ks. Gieburowskiego.
            Dziś ze smutkiem przesyłam Ci list od siostry Twojej z Baszkowa, wczoraj odebrany, w którym donosi Ci o niebezpiecznym zasłabnieniu Twego ojca i wzywa Cię, abyś przyjechała.
            Ja tę rzecz zdaję na uważanie W[ielebne]go Ojca Baczyńskiego. Jeżeli tylko można, pragnąłbym z całego serca, abyś natychmiast przyjechała, bo i w Jaszkowie potrzebujemy Ciebie niezbędnie[529]. Jeśli więc Ojciec Baczyński raczy zgodzić się na to i w Twoje miejsce postawi Siostrę Leonę, to Ty z drugą towarzyszką,  jeżeli można z S. M[arianną] Filipiak[530] lub z inną jaką, coby tu już została, zabierz się ze wszystkim i przyjedź prosto do Podrzecza. Założone koszta podróży zwróciłbym zaraz do Starejwsi. Do Jaszkowa nic nie pisz.
            Polecam Cię i wszystkie tam Siostry opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                             E. Bojanowski
[Na marginesie]
Napisałabyś mi o dniu Twego wyjazdu i przybycia do Gostynia.

[156] Do  s.  ELŻBIETY  SZKUDŁAPSKIEJ  w  Starej Wsi

                                                                                   Grabonóg, środa 16 sierp[nia] 1865
            + N.B.P.J.Ch.
            Twój list, moja Siostro Elżbieto, pisany w piątek 11 t.m. z Łańcuta, odebrałem wczoraj, wraz z listami od Ojca Baczyńskiego (z 10 t.m.), od Ojca Ciszka (z d. 12 t.m.) i od Siostry Anny Böhm, także z 12 t.m. Wszystkie te listy[531] bardzo mnie pocieszyły, a osobliwie wiadomość, że pan Hr. Potocki był tak łaskaw sam udać się do Wiednia. W Bogu nadzieja, że za staraniem tak znakomitych osób, sprawa Wasza pomyślny weźmie obrót. Módlmy się tylko gorąco do Najśw. Panny, aby swą przyczyną wyprosiła nam tę upragnioną pociechę.
            Co do paszportu Siostry Mar[ianny] Filipiak, to nie wiem, czyby się dało niezwłocznie inny wyrobić. Myślę, że ten co ma, byłby wystarczający na podróż.
            Co do Sióstr tamtejszych, które by tu przybyć miały, toć oczywiście, że nie można żądać, aby fundusze przywiozły, skoro takowego nie mają. Pomieszczenie tutaj przecieżby znalazły. Ale zostawmy to do ostatecznego rozstrzygnienia sprawy.
            Teraz donoszę Ci, moja Siostro Elżbieto, że zawczoraj, przed odebraniem Waszych listów, wysłałem list do O. Baczyńskiego (pod jego adresem do Starejwsi) i załączyłem list do Ciebie[532], przesyłając Ci zarazem pismo od siostry Twojej Rozalii z Baszkowa z 12 t.m., w którym Ci ona donosi o nagłym zasłabnieniu Twego ojca i prosi, abyś mogła przyjechać odwiedzić go. Niezwłocznie tedy to pismo przesłałem na ręce O. Baczyńskiego upraszając go z mojej strony, aby - jeżeli tylko można - wyprawił Cię zaraz z towarzyszką do nas, tym bardziej że się okoliczności tak połączyły, że Twoje tu przybycie jest nam w tej chwili także dla Zakładu tutejszego potrzebne. O. Baczyński skłania się do tego na mocy moich dawniejszych już przedstawień. Chodzi tylko o to, czy mój list wysłany do niego 14 t.m. zastał go jeszcze w Starejwsi, bo mi pisze, że po 15 t.m. wyjedzie do Szczawnicy. Na ten przypadek piszę dziś do W[ielebne]go Ojca Rektora[533], aby w razie niebytności O. Baczyńskiego raczył ów list mój odpieczętować i najłaskawiej przyśpieszyć interes. Jeżeli więc O. Baczyńskiego nie ma, porozumiej się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem, jak to najlepiej zrobić, a im prędzej, tym lepiej.
            Skoro się tylko ułoży tam rzecz co do Twego powrotu do Księstwa, musiałabyś oczywiście wziąć towarzyszkę, lecz zostawiam to zupełnie Waszej tam rozwadze, czy na to wybrana będzie S. Mar[ianna] Filipiak, czy jaka inna Siostra, która tu już pozostanie. Fundusz na podróż założony stamtąd, zwróciłbym niezwłocznie do Starejwsi, a może nawet przez wracającego Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała[534], który w tych dniach do Śremu przyjedzie. Jako miejsce Twego przyjazdu naznaczam Ci Podrzecze. Z Podrzecza pojechałabyś zaraz do Baszkowa odwiedzić ojca Twego, a skorobyś wróciła do Podrzecza, ułożylibyśmy dopiero Twój wyjazd do Jaszkowa.
            Z Wrocławia musiałabyś przedwieczornym pociągiem wyjechać do Rawicza, bo poczta z Rawicza codziennie przychodzi do Gostynia jakoś w nocy, więc zapewno z Rawicza wieczorem wychodzi. Gdybyś jednak w Rawiczu dowiedziała się, że zaraz po przyjściu pociągu wrocławskiego odchodzi poczta z Rawicza wprost do Kobylina i Krotoszyna, i że tym sposobem prędzej mogłabyś być w Baszkowie niż przez Gostyń i potem furmanką[535] z Podrzecza do Baszkowa, to w takim razie nie miałbym nic przeciwko temu, abyś sobie drogę przybliżyła, tylko musiałabyś mi zaraz z Baszkowa napisać o Twym przybyciu i kiedybyś stamtąd przyjechała do Podrzecza.  Jeszcze jedna uwaga. Jeżelibyś mogła przy tej okazji zabrać stamtąd ze dwie lub trzy Siostry, które by wyraźnie chciały jechać i tu zostać, i gdyby O. Baczyński uznał że można, toby tu dla nich miejsce było.
            Wszystko to jednak co Ci tu piszę, zostawiam rozrządzeniu O. Baczyńskiego lub w jego niebytności łaskawej decyzji W[ielebneg]o Ojca Rektora, bo Ojcowie najlepiej tam wiedzą, jak to wszystko najlepiej zrobić wypadnie. Do Jaszkowa o tym wszystkim nic nie pisz, ani słowa.
            Zaraz po odebraniu tego listu donieś mi, jakeś się z Ojcami porozumiała[536].
Tymczasem polecam Was wszystkie moje Siostry Opiece Bożej i Najśw. Panny Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski
            O Siostrze, która by Cię zastąpiła w Starejwsi, nic Ci tu już nie piszę, boś mi już dawniej donosiła, że na podobny przypadek wybraliście Siostrę Leonę[537].

[157] Do  ks. KASPRA  SZCZEPKOWSKIEGO  SJ  w  Starej Wsi
                                                                                         Grabonóg,  [16] sierp[nia] 1865
            W[ielebny] O[jcze] R[ektorze] Dob[rodzieju].
            Ośmielam się trudzić W[ielebnego] O[jca] R[ektora] D[obrodzieja] następującą prośbą uniżoną.
            Wczoraj d. 15 t.m. odebrałem list od O. B[aczyńskiego] ze Starejwsi, w którym mi donosi, że po Wniebowzięciu N[ajśw.] P[anny] wybiera się do Szczawnicy. Zawczoraj zaś, d. 14 t.m. wysłałem list do niego[538], który zapewno nie zastał go już w Starejwsi. A ponieważ chodzi o rzecz bardzo pilną, przeto pozwalam sobie prosić najuprzejmiej, aby Wie[lebny] O[jciec] R[ektor] D[obrodziej] raczył ten list odpieczętować i przyczynić się najłaskawiej do przyśpieszenia wspomnianego w nim interesu.
            Zależy nam niezmiernie na tym, ażeby S. Elżbieta Szkudł[apska] jak najprędzej tu wróciła, już to że tutejsze sprawy Zgromadzenia wymagają tego nieodzownie[539], już też, że ojciec jej śmiertelnie chory pragnie ją jeszcze przed zgonem widzieć. O. Baczy[ński] zaś wskutek moich poprzednich przedstawień pisze mi teraz właśnie, iż nie tylko uznaje potrzebę przeniesienia S. Elżb[iety] do Księ[stwa] Poznańskiego, ale owszem pragnie, aby to jak najprędzej nastąpić mogło. Idzie więc tylko o przyśpieszenie jej wyjazdu. Pozostawiam wszakże najłaskawszej decyzji W[ielebnego] O. R[ektora], czy ów list mój posłany będzie pierwej O. Baczyńskiemu do Szczawnicy czy też, bez tej zwłoki za rozporządzeniem W[ielebnego] O. R[ektora] D[obrodzieja], wysłana zostanie S. Elż[bieta] wprost do nas, lub czyby lepiej było, żeby dla rozmówienia się z O. Bacz[yńskim] obróciła drogę na Szczawnicę.
            Przepraszając pokornie W[ielebnego] Ks. R[ektora] D[obrodzieja] za trudzenie Go tą prośbą, łączę wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym w Ch[rystusie] P[anu] sł[ugą]
                                                                                                                              E. B.

Ośmielam się zarazem załączyć liścik do S. Elżb[iety].

[158] Do ks. FRANCISZKA BAŻYŃSKIEGO[540]   w Poznaniu
                                Grabonóg pod Gostyniem, 21 sierpnia 1865
N.B.P.J.Ch.
Szanowny Księże Radco Dobrodzieju !
Wczoraj nie zastałem w domu P. Karpińskiego[541] Rzecznika. Dziś miałem tylko chwilę czasu pomówić z nim, bo znowu wyjeżdża i dopiero w czwartek rano wraca. Interes zaś Jaszkowski, coraz bardziej z obrębu duchownego prze­chodzi na pole czysto prawne. Matylda na weksel zaskarżona i Sąd zapro­wadził w tych dniach administracją na probostwie w Jaszkowie. Z tych powodów zatelegrafowałem dziś do Szanownego Księdza Radcy Dobrodzieja, aby Go na próżno przyjazdem dzisiejszym do Śremu i Jaszkowa nie trudzić. A w czwartek P. Karpiński ma wszelką nadzieję sam ten interes ubić, i układ nasz z Matyldą zrobić, pod korzystnym dla nas wpływem zagrażają­cej jej obecnie sprawy wekslowej.
O skutku nie omieszkam donieść Szanownemu Księdzu Radcy Dobrodz[iejowi]. Polecając się najłaskawszym względom zostaję z głębokim uszanowaniem i wdzięcznością Szanownego Księdza Radcy Dobrodzieja
najniższy sługa
                      E.  Bojanowski
Śrem
21 Sierp[nia] 1865 r.
[159] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
  Grabonóg, wtorek 29 sierpnia 1865 r.        
            + N.B.P.J.Ch.
            Dopisek Twój, moja Siostro Leono, przy liście Siostry Elżbiety z d. 21 t.m.[542] do mnie załączony, przyjąłem z głębokim współczuciem Waszego smutku, w jakim pogrążone jesteście, moje najmilsze Siostry, z powodu nagłego i niespodzianego wyjazdu waszej Przełożonej Siostry Elżbiety[543]. Zarazem jednak prawdziwą pociechę przyniosły mi słowa Twoje, pełne pokornego zdania się na Wolę Bożą,  i to mi daje otuchę, że tę dotkliwą próbę z wytrwałą ufnością w Bogu zniesiecie, a Pan Bóg raczy to wszystko na dobro wasze obrócić. U was rząd[544] wymagał miejscowej Siostry na przełożoną, tutaj zaś potrzeby Zgromadzenia i śmiertelna choroba ojca Siostry Elżbiety przynaglały jej powrót do nas. Inaczej więc nie można było zrobić. Tymczasem przeto, moja Siostro Leono, przy pomocy Bożej bądź przewodniczką Siostrom tamtejszym, a skoro W[ielebn]y O. Baczyński wróci, to ta rzecz dopiero należycie się ułoży.
            Siostra Elżbieta, dzięki Bogu, szczęśliwie z towarzyszką d. 25 t.m. przyjechała nasamprzód do chorego ojca, którego zastała jeszcze przy życiu. Jeszcze ją poznał i dał jej ojcowskie swe błogosławieństwo,  ale od tej chwili ciągle jest już nieprzytomny i bardzo słaba nadzieja o jego życiu. Tak mi pisała S. Elżbieta z domu rodzicielskiego w sam dzień swego tam przyjazdu, to jest w piątek, 25 t.m. Pozwoliłem jej dłużej jeszcze tam pozostać i do tej chwili z nią się nie widziałem.
            Nas tutaj także ciężka dotknęła próba. Matylda Jasińska nie tylko przestała być przełożoną, ale nawet ze Zgromadzenia występuje.  Dla zapewnienia trwałości Zgromadzeniu i dla dobra Waszego, stało się to koniecznie potrzebnym i wszystko się teraz za pomocą Bożą i pod wpływem Wysokiej Władzy Duchownej, na większą Chwałę Boską ułoży.
            Siostrę Mariannę Filipiak pozdrawiam serdecznie i donoszę jej, że rodzice i cała rodzina jej są zupełnie zdrowi.
            Napisz mi, moja Siostro Leono, jak najprędzej i obszernie, jak się miewacie, jak Wam się powodzi i kiedy na pewno Ojciec Baczyński wróci.
            Siostra Elżbieta także w tych dniach miała pisać do Was. Może jej list nawet już otrzymałyście. Teraz polecam Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, z całego serca opiece Bożej i Najświętszej Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie o Was pamiętamy!
            Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa niech będzie zawsze z nami!
                                                                                                          E. Bojanowski

            Na liście do mnie pisz: p. Krakau - Breslau - Rawicz w Grabonogu pod Gostyniem. Tym sposobem list najprędzej dojdzie.
            Pieniądze, które S. Elżbieta wzięła na podróż, to jest 60 fl. czyli 40 talarów, odsyłam Wam na ręce W[ielebne]go Ojca Rektora[545].

[160] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                Grabonóg, (piątek) 1 września 1865 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Twój list, moja Siostro Leono, z dnia 26 z.m.[546] spóźnił się na poczcie tak, że go dopiero wczoraj, 31 z.m. odebrałem. Ja zaś odpisałem Ci we wtorek, 29 z.m. na Twój list z 21-go i zarazem przez ręce W[ielebnego] Ojca Rektora[547], przesłałem Wam 60 flor., które Siostra Elżbieta na podróż wzięła.
            Co do wczorajszego listu Twego, dziękuję Ci nasamprzód za szczegółowe wiadomości o Waszym powodzeniu, które mnie serdecznie obchodzi.  Dzięki Bogu, że u Was wszystko dobrze i że smutek z powodu odjazdu Siostry Elżbiety, który Wam bardzo wyrozumiewam, znosicie mężnie i ze spokojnym poddaniem się Woli Bożej. Oto Bóg miłosierny ku ukojeniu Waszemu zsyła Wam już za to najpożądańszą pociechę.
            Zawczoraj właśnie odebrałem list z Łańcuta[548] zwiastujący nam wielce radosną nowinę: pan Hrabia Potocki był teraz - jak Wam wiadomo - we Wiedniu i przywiózł odpowiedź od nowego Ministra[549], że zatwierdzenie Zgromadzenia Służebniczek w Galicji da się załatwić!  Resztę będzie można już zrobić za łaskawym staraniem biskupów i przez Nuncjaturę.  Podziękujcie Bogu pokornie, moje najmilsze Siostry, za tę łaskę i miłosierdzie Jego.
            Co do Żużela, zaraz dziś napiszę o tej wiadomości JMĆ księdzu proboszczowi w Bełzie[550] i Siostrze Karolinie. Mogą więc Siostry być tam spokojne, tym bardziej że pan Hrabia Potocki nim wyjechał do Wiednia, posłał prośbę w Starejwsi napisaną i inne potrzebne przy tym papiery, do Gubernatora we Lwowie[551], prosząc go ze swej strony, aby rozkaz przeciwko Służebniczkom[552] raczył wstrzymać, ponieważ jedzie do Wiednia, aby ten interes przedłożyć. Z tego więc wnoszę, że i Siostry w Żużelu nie będą już przez miejscowy urząd niepokojone, bo p. Hrabia Potocki jeszcze przed swym wyjazdem do Wiednia otrzymał od Gubernatora ze Lwowa przychylną na swe podanie odpowiedź.
            W interesie familijnym Siostry Zofii[553], bardzo dobrze siostrze jej doradziłaś. Potem, jak W[ielebny] Ojciec Baczyński wróci, możesz się o stanowczym załatwieniu tego rozmówić, bo ja bliższych stosunków nie wiem.
            Z Ojcem Peterkiem[554] widziałem się w Śremie, jak do Starejwsi wyjeżdżał. Prosiłem go, aby Was pocieszył i ode mnie serdecznie pozdrowił. Może jeszcze nie miał sposobności widzieć się z Tobą.
            Co do chodzenia Sióstr na śpiewanie litanii, niewiadoma mi jest ta okoliczność, zatem najlepiej będzie, że nim W[ielebn]y Ojciec Baczyński wróci, naradzisz się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem, lub z W[ielebny]m Ojcem Peterkiem i podług ich uważania uczynisz, bo choćbym Siostrze Elżbiecie napisał o tym, to by za długo trwało, a ty pragniesz rychło wiedzieć.
            Dla zaspokojenia mego napisz mi znowu, moja Siostro Leono, o Waszym powodzeniu, a ja Wam także o naszym nie omieszkam donieść.
            Polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze i całą sprawę Zgromadzenia modłom Waszym, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie o Was pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

            Siostra Elżbieta dotąd jest u chorego ojca. W tych dniach nie miałem wiadomości od niej. Zresztą, tutejsze sprawy Zgromadzenia porządkują się pod opieką Wysokiej Władzy Duchownej i mamy w Bogu nadzieję, że wszystko wkrótce urządzi się na większą Chwałę Bożą.

[161] Do  LEOPOLDA  KARPIŃSKIEGO  w  Śremie
                                                                                          Grabonóg, 6 wrześ[nia] 1865 r.
            Szan[owny] P[anie].
            Na wczorajszy list Pański pośpieszam z odpowiedzią. Jeżeli adwokat Jasińskiej nie nakłoni jej do niezwłocznej zgody i wyjazdu,  to pewnie najkrótszy będzie sposób podać skargę eksmisyjną[555], o której Pan wspomniałeś mi w liście swym z d. 31 z.m. Wczoraj właśnie odebrałem dopiero odpowiedź co do tego od ks. Koźmiana, który jest także za tym, jeśli Jasińska usunąć się nie chce. Przynagla do tego i ta okoliczność, o której mi dziś Pani Szołdrska[556] pisze, że podobno Jasińska wczoraj znowu sprzedała dwie fury słomy, po którą dziś mieli przyjechać. Chodziłoby tylko o zamknięcie nowego domu.
            Pan Stanisław Koźmian wrócił już do Przylepek, a w imieniu p. Cezarego[557]  może by p. Ludwik Plater[558] zechciał się do tego przyłożyć. Ale zwracam Pańską uwagę na to, że Jasińska właśnie w nowym domu mieszka,  a na probostwie jest tylko kuchnia, pralnia i gospodarstwo. Jakże więc to zrobić?
            Pani Szołdrska chce żebym przyjechał i jako dzierżawca zagrodził nadużyciom. Lecz bez poprzedniego założenia interwencji, nic bym nie mógł zrobić, chyba przemocą, do czego nie mam środków ani pomocy w miejscu. Zresztą głównie chodzi o usunięcie jej z nowego domu[559], do czego nie mam prawa, a dopóki ona będzie w Jaszkowie, trzeba by co chwilę przemocą nadużycia odpierać.
            Zdaje mi się przeto, że mój przyjazd w tej chwili nic by nie pomógł. Upraszam więc Szan[ownego] Pana o łaskawe doniesienie jak najśpieszniejsze, odwrotną pocztą, jak Pan postąpić teraz zamyślasz, wskutek powyższej odpowiedzi ks. Koźmiana, - i czy mój przyjazd koniecznie potrzebny, bo jestem chory i chciałbym choć kilka dni zostać jeszcze w domu, aby przyjść trochę do lepszego zdrowia. Wczoraj posłałem Panu list p. Bauermeistra[560] do mnie pisany.
            Oczekując pojutrze łaskawej odpowiedzi Pańskiej, zostaję z głębokim uszanowaniem Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                                        E. B.
             Jeżeli areszt sądowy nie zniesiony jeszcze,  jakże może słomę sprzedawać i wywozić?

[162] Do  WŁADYSŁAWA  KWILECKIEGO  w  Malińcu
                                                                                                          10 wrz[eśnia] 1865 r.

            Zasmuca mnie bardzo, że podług łaskawego doniesienia J[aśnie] W[ielmożnego] Pana[561], teraźniejsze Służebniczki w Malińcu, pod przewodnictwem Siostry Konstancji, pomimo dobrodziejstw J[aśnie] W[ielmożnych] Państwa czynionych tamtejszej Ochronce, zawodzą położone w nich zaufanie i zadaniu swemu nie odpowiadają. Stosownie do życzenia J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, będę się starał uczynić wszystko, aby to naprawić. Zmiana Starszej i ograniczenie się na trzech Siostrach może nastąpić, ale upraszałbym pierwej J[aśnie] W[ielmożnego] Pana o łaskawe doniesienie, czyby to dało się wstrzymać aż do czasu rekolekcji, które w jesieni przypadną? Po wtóre: czy w obecnym położeniu Siostry tamtejsze, bez zaszkodzenia swemu dalszemu pobytowi w Królestwie, będą mogły przybyć tu na rekolekcje i zaopatrzyć się na tę drogę w paszporty, a z powrotem czy zmiana osób nie spowodowałaby trudności? Albo w tym razie, czyby zrobić tylko zamianę pomiędzy malinieckimi i ruszkowskimi Siostrami?
            Niezwłocznemu zaradzeniu w tej chwili stoi na przeszkodzie ta okoliczność, że obecnie nastąpiła zmiana przełożeństwa w głównym Zakładzie. W miejsce dotychczasowej przełożonej, obejmie zarząd Siostra Elżbieta Szk[udłapska], która była przełożoną w Galicji, lecz na teraz jeszcze z tego powodu jest bardzo dużo zatrudnień wymagających poprzedniego załatwienia[562].
            Oczekując co do powyższych kwestii łaskawej odpowiedzi J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, łączę wyraz najgłębszego uszanowania i wdzięczności, z jaką zostaję Jego najniższym sługą
                                                                                                                      E. B

[163] Do  s. REGINY  KARAUS[563]  w  Lubaszu
                                                                                                           [23 września 1865]
            + N.B.P.J.Ch.
            Najmilsza w Chrystusie Siostro Regino!
            Z boleścią serca opuszczając Lubasz i Ciebie cierpiącą żegnając, polecałem Cię dobrotliwej opiece Najśw. Panny i tak w drodze jako i za powrotem moim do domu, gdziekolwiek byłem na Mszy św. i do Stołu Pańskiego przystąpiłem, ofiarowałem Komunię św. i moje niegodne modły na Twoją intencję, a Siostry w Jaszkowie i tutaj w Podrzeczu z serdecznym udziałem podobne modły zanosić przyobiecały.
            Dziś wpadł mi w rękę obrazek, jakby właśnie dla Ciebie wymalowany. Posyłam Ci ten obrazek, abyś wpatrując się weń, mogła z niego czerpać pociechę i osłodę w cierpieniach Twoich. Oto na tym obrazku leży, jakoby Twoja własna osoba niemocą złożona i nad łożem widzisz zawieszony wizerunek[564].
                                                                                                         
[164] Do  MATYLDY  JASIŃSKIEJ w  Czempiniu
                                                                                      Grabonóg, 27 wrześ[nia] 1865     
             N.B.P.J.Ch.
            Wróciwszy z drogi, zastałem dwa listy Panny z d. 18 i 24 t.m.[565], na które pośpieszam odpowiedzieć.
            Co do należytości za bydło zajęte na górskich hubach[566], napisałem niezwłocznie, aby to załatwić.
            Co do kosztów sądowych powstałych ze skargi dłużników o pretensje do Zakładu Jaszkowskiego,  napisałem do Śremu również w celu załatwienia tej rzeczy.
            Wreszcie co do kuracji Anastazji byłoby mi miło wyświadczyć jej tę chrześcijańską przysługę. Pomówię z Siostrami Miłosierdzia, czyby to dało się zrobić bez kosztu, bo opłaty nie jestem w stanie ponieść. O skutku mego szczerego starania doniosę.
            Do Gołębina upomnienie poślę.
            Panu Bogu oddaję
                                                                                                           E. B.

[165] Do  s. LEONY JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                           Grabonóg, 28 września 1865 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Na list Twój, moja Siostro Leono, z d. 6 t.m., który 10 t.m. na pocztę był dany, a 13-go do rąk moich doszedł[567], odpisuję Ci dzisiaj dopiero, bo jeszcze dotychczas miałem tyle ustawicznych wyjazdów i tyle zatrudnień najrozmaitszych, że ani chwilki wolnej upatrzyć nie mogłem. Dziękuję Ci serdecznie za szczegółowe wiadomości o Waszym, moje Siostry, powodzeniu i zatrudnieniach. Trudności, jakie macie w kończeniu budowy i wyżywieniu tak znacznej gromadki Sióstr czuję bardzo, bo i naszego tutaj Zakładu podobne położenie,  ale Pan Bóg radzi zawsze o swojej wiernej czeladce i jak stare przysłowie mówi: Kogo Bóg ma w swej obronie, ten w złej doli nie utonie i Bogu służąc, nikt nie umarł z głodu. Módlmy się więc i pracujmy a Opatrzność Boża, jak nie zapomina o biednych ptaszętach, tak i o nas pamiętać raczy.
            Pisałaś mi, moja Siostro Leono, że nie wiesz adresu do Siostry Elżbiety, ale teraz dowiedziałem się od niej, że w tych dniach list Twój odebrała, więc zapewno W[ielebn]y Ojciec Baczyński dał Ci adres. Załączam Ci też zarazem odpowiedź Siostry Elżbiety, którą na moje ręce nadesłała wczoraj. Dzięki Bogu jest zdrowa i gorliwie się krząta około siewu żyta, wybierania ziemniaków i porządkowania Nowicjatu. Nowicjuszka Zuzanna Szaflarska[568] także zdrowa, swobodna i dziwiąc się ciągle tutejszym równinom, nie tęskni bynajmniej za rodzinnymi górami.
            Z Łańcuta miałem list wczoraj od Siostry Anny[569]. Donosi mi, że Siostra Julianna[570] znowu mocno cierpiąca, a o Siostrze Barbarze nie bardzo pocieszającą daje wiadomość, że myśli i nawet mówi o chęci wystąpienia. Poradź się W[ielebnego] Ojca Baczyńskiego i uczyń co Ci doradzi, bo jeżeli powołania Siostra Barbara nie ma, to mogłybyście ją snadno inną zastąpić, coby też, jak myślę, było bardzo dla łańcuckiego domku potrzebne, bo Siostra Anna przy chorej Siostrze Juliannie,  z jedną chętną Siostrą Teresą nie podoła zatrudnieniom, zwłaszcza że i sama słabowita.
            Teraz donoszę Wam, moje Siostry, żałobną wiadomość, że w tych dniach jedna z naszych Sióstr tutejszych, po długich cierpieniach na słabość piersiową, przeniosła się do wieczności. Śp. Siostra Regina Karaus w Ochronce w Lubaszu zasnęła w Bogu dnia 24 t.m. w niedzielę, a pogrzeb odbył się we wtorek. Opatrzona św. Sakramentami, zakończyła życie z wielkim zbudowaniem Sióstr, które jej łoże otaczały. Na łożu śmiertelnym ponowiła śluby i w ostatnich słowach swoich wyrzekła błogosławieństwo dla całego Zgromadzenia i Siostry Elżbiety, z której przyjazdu wielce się ucieszyła. Polecam więc duszę tej zgasłej Siostry naszej Waszym gorącym modłom i proszę Cię, abyś do tamtejszych Ochronek rozpisała listy zalecające Siostrom ofiarowanie, jak jest zwyczaj, trzech Komunii św. z zupełnym odpustem i trzech koronek za jej duszę.
            Do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego list załączam[571], a Was wszystkie, moje najmilsze Siostry, polecam opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, siebie zaś i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski
            Siostrze Filipiak donoszę, że jej rodzice i rodzeństwo zdrowi i razem ze mną pozdrawiają ją jak najserdeczniej.

[166] Do  LEOPOLDA  KARPIŃSKIEGO  w  Śremie
                                                                                        Grabonóg, 28 wrześ[nia] 1865 r.
            Szan[owny] P[anie].
            Odebrałem list od Ja[sińskiej] z d. 23 t.m.[572], z którego przesyłam Panu codosłowny wypis następujący:
            „Teraz przyszły - pisze ona - koszta sądowe, co te żydy skarżyły i rzeczy zabierały. Panie się wtrąciły i rzeczy zatrzymały, co ja rzeczy nie mogłam sobie wykupić i te dwa żydy sobie zaraz koszta sądowe w rzeczach zatrzymali (?).  Teraz do mnie sąd przysłał koszta, co niepodobna abym zapłaciła, bo nie mam skąd. Proszę więc Pana, by był łaskaw tę sprawę uskutecznić, bo sprawiedliwie się należy, bo zostawiłam wszystko tymczasowo na życzenie Pańskie, ale oczekuję wypełnienia warunków Pańskich i proszę, aby każdy był zaspokojony, bo inaczej muszę sobie postąpić”.
            Odpisałem jej, że się postaram o załatwienie tego, boć koszta rzeczone jesteśmy - myślę - obowiązani zapłacić. Prosiłbym tylko Sz[anownego] Pana donieść mi łaskawie, jak ta rzecz właściwie stoi i zaradzić, aby jej nie atakowali, jeżeli my winni zapłacić.
            Uderza mnie w jej liście wzmianka jakoby ci dłużnicy mieli byli jakieś rzeczy zatrzymać. W dalszym ciągu listu przyznaje ona sama, że niektóre rzeczy zabrała sobie dodając, że to przyjęła (?) jako ofiarę za tyle lat pracy. Rzeczy te co wzięła,  wylicza, lecz nierównie więcej braknie w Zakładzie i zupełne pustki zastaliśmy.
            Przychodzi mi uwaga, czy nie upomnienie się z  naszej strony o zabrane przez nią rzeczy i wyprzedane zboże nie mogłoby czasem usprawiedliwić dalszych jej roszczeń, jakoby miała jakieś prawa udziału do własności Zakładu. Chciej Szan[owny] Pan co do tych okoliczności napisać mi swe zdanie i objaśnienie w kwestii kosztów.
            Oczekując łaskawej odpowiedzi, zostaję z prawdziwym uszanowaniem Szan[ownego] P[ana] uniżonym sługą
                                                                                                                       E. B.

[167] Do  MATYLDY  JASIŃSKIEJ  w  Czempiniu
     Grabonóg, 2 paździer[nika] 1865
            N.B.P.J.Ch.
            W interesie kosztów śremskich, proszę o nadesłanie mi dekretu sądowego, który jest potrzebny do załatwienia tej rzeczy.
            W sprawie o zajęte bydło, P. Nauczyciel w Jaszkowie nie ma dowodu od Komisarza o zawartej ugodzie, a takowy jest mi potrzebny.
            Co do Anastazji,  wyjednałem u Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu, że ją przyjmą na kurację kilkutygodniową, jeżeli w czasie swego pobytu będzie im mogła dopomagać w szyciu. Wiem, że szyć dobrze umie. Zatem pod tym warunkiem może zaraz przybyć do Sióstr Miłosierdzia do Gostynia.
            Panu Bogu oddaję
                                                                                                                  E. Bojanowski

[168] Do  ks. FRANCISZKA  BAŻYŃSKIEGO  w  Poznaniu
Grabonóg, 3 paźdz[iernika] 1865     
            Sz[anowny] Ks. Radco D[obrodzieju].
            Przepraszam najmocniej, że z powodu mej niebytności w domu, spóźniłem się dotąd z odpowiedzią na łaskawy list Szan[ownego] Księdz[a] Radcy Dob[rodzieja][573].
            Interes z P. Matyldą Jasińską, bywszą przełożoną Zakładu w Jaszkowie, zakończył się w ten sposób, że administracja rzeczonego Zakładu przyjęła na siebie długi podane i jako na potrzeby tegoż Instytutu przez Jasińską zaciągnione, wskutek czego zaspokojona opuściła Zakład i całkowicie ze Zgromadzenia Służebniczek wystąpiła. W ofierze zaś ze strony administracji otrzymała jeszcze 100 tal. dla siebie i z odebrania takowych pokwitowała.
Dla uniknienia na przyszłość podobnych wypadków mamy zamiar, z uproszeniem ku temu wysokiej władzy duchownej, uzupełnić Regułę potrzebnymi w tym celu dodatkami i instrukcjami, mianowicie co do wyboru przełożonej i czasu jej urzędowania, tudzież zastrzeżeń tyczących się zaciągania długów, jako niemniej co do nadzoru duchownego nad wszystkimi Zakładami Ochronkowymi Służebniczek N[ajśw]. P[anny] Maryi.
            Obecnie miejsce przełożonej w Głównym Domu Służ[ebniczek] w Jaszkowie objęła Siostra Elżbieta Szkudłapska, wieśniaczka, pochodząca z Księstwa Poznańskiego, która dotychczas była przełożoną Zakładów Służebniczek w Galicji.
            Przy niniejszej sposobności, miło mi załączyć Szan[ownemu] Ks. Radcy D[obrodziejowi] wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą       
                                                                                                                      E. B.

[169] Do  ANTONIEGO  RACZYŃSKIEGO[574] w  Jaszkowie
                                                                                       Grabonóg, 6 paździer[nika] 1865 
            Koch[any] P. A[ntoni].
            Doniosła mi teraźniejsza nowa przełożona[575] Zakładu Ochronkowego z Jaszkowa, że wybrała się po kweście o zboże do Ciebie, bez żadnego pisma wierzytelnego, którego słusznie od niej zażądałeś. Była w tym moja wina, pochodząca ze zbytecznej może ostrożności nie wykroczenia przeciwko przepisom krajowym w tym względzie. Dlatego teraz pozwalam sobie dać jej niniejsze pismo zaświadczające, że smutny wypadek usunięcia przeszłej przełożonej[576] zostawił rzeczywiście w takim niedostatku gospodarstwo Zakładu, iż na ten rok, aż do przyszłego żniwa, zmuszeni jesteśmy wyjątkowo ratować się miłosiernymi mianowicie w zbożu ofiarami, jakimi okoliczni dobroczyńcy raczą nam przyjść w pomoc.
            Z tą tedy prośbą udaję się i do Ciebie, Kochany Panie Antoni, pokładając ufność w Twej, tylokrotnie doznanej dobroci i wspaniałomyślności, że i niniejszy cel, w obecnej potrzebie, raczysz najłaskawiej wesprzeć.
            Okoliczności, które nas postawiły w tym położeniu, nie omieszkam Ci wyjaśnić przy pierwszej pożądanej dla mnie sposobności, która nim mi się nastręczy, łączę obojgu Państwu me uszanowanie uniżony sługa
                                                                                                               E. B.

[170] Do  WŁADYSŁAWA  KWILECKIEGO  w  Malińcu
             Grabonóg,  7 paźdz[iernika] 1865 r.
            J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
            Łaskawy list Pański z d. 15 z.m.[577] nie zastał mnie w domu, dlatego dopiero po powrocie moim, podług życzenia pań[skiego], pośpieszyłem zaraz 30 z.m. napisać do S. Konstancji, aby miejsce Starszej objęła w Ochronce ruszkowskiej, a S. Jadwiga[578] w Ochronce malinieckiej. Przepraszam najmocniej, że z powodu licznych naówczas zatrudnień i niezwłocznego znów potem wyjazdu mego, nie zdążyłem równocześnie donieść J[aśnie] W[ielmożnemu] P[anu] o uskutecznieniu życzenia Jego. Tymczasem w tych dniach wróciwszy z drogi, odebrałem już doniesienie od S. Jadwigi z Malińca[579], że wspomniana zamiana miejsc pomiędzy nimi już nastąpiła. Pozostaje mi teraz prosić tylko J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] o najłaskawsze udzielenie mi wiadomości, czyby przy obecnych obostrzeniach paszportowych, dało się tamtejsze Siostry wraz z ruszkowskimi sprowadzić tu na rekolekcje, które zapewno w pierwszej połowie listopada nastąpią[580]. Zależałoby niezmiernie na tym, aby te ćwiczenia duchowne wspólnie z tutejszymi Siostrami odbyć mogły, zwłaszcza ze względu obeznania ich przy tej sposobności z urządzeniami, jakie tu teraz przy zmianie głównego przełożeństwa i praktyczniejszemu kierunkowi ku dobru całego Zakładu zaprowadzić się mają.
            Pokładając ufność w łaskawości J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, że pośrednictwem Swym raczysz się do ułatwienia tego przyczynić, polecam się wraz z Zakładem Służebniczek Jego najłaskawszym względom i łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] uniżonym sługą                                                                                                                                                     E. Boj[anowski]

[171] Do  s. LEONY JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                   Grabonóg, 10 paździer[nika] 1865 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            List Twój, moja Siostro Leono, z d. 30 września[581], dany na pocztę 1-go t.m., odebrałem 4-go t.m., a poprzednio 28 września, we czwartek wysłałem do Ciebie list, wraz z listem od Siostry Elżbiety[582] do Ciebie i moim do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego[583]. Wszystko to w jednej kopercie było pod Twoim adresem wysłane. Zapewno 1-go t.m. odebrałaś. Na zapytanie Twoje co do zmian Sióstr, odpisała Ci Siostra Elżbieta w tym liście.
            Ucieszyłaś mnie niezmiernie wiadomością, że rozpoczynacie już rekolekcje. Do którychkolwiek Sióstr teraz pisałem, wszystkim poleciłem modły na Waszą intencję i sam w moich niegodnych modlitwach codziennie przez ten tydzień błagam Boga, aby podczas tych świętych ćwiczeń duchownych zesłać Wam raczył, moje Siostry, jak najobfitsze łaski i błogosławieństwa.
            Pismo od konsystorza, którego odpis nadesłałaś mi, odnosi się jeszcze do dawniejszych trudności, które za łaską Bożą już pomyślny obrót wzięły, po bytności pana Hrabiego Potockiego we Wiedniu. Właśnie nazajutrz po wysłaniu mego poprzedniego listu do Ciebie, odebrałem 29 z.m. upewniające mnie w tym doniesienie od pana Hrabiego Potockiego z Łańcuta[584]. Względem dalszych kroków w tej sprawie pisałem już do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego.
            Od Sióstr z Biłki odebrałem list z 5 t.m., w którym mi także o powrocie pani Hrabiny Cabogi pisały[585].
            Z Łańcuta ostatni list miałem ten, o którym Ci już doniosłem[586]. Co do tamtejszej Siostry Barbary, uczyń jak Ci W[ielebn]y Ojciec Baczyński najlepiej doradzi i podług uwag Siostry Elżbiety, bo ja tamtejszych stosunków osobistych nie znam.
            Z Żużela teraz listu nie miałem. Co do prośby Twojej napisanej do p. Hrabiego Potockiego i do Księżnej[587], modlimy się wspólnie z Wami, aby Pan Bóg szczęśliwie pobłogosławił starania Twoje. Dzięki najmiłosierniejszemu Bogu, że budowa Wasza postępuje i ku wykończeniu się zbliża.
            U nas tu także po ciężkiej próbie, użycza Pan Bóg błogosławieństwa swego. Siostra Elżbieta wraz z towarzyszkami swymi w Jaszkowie ukończyła już zasiewy, a teraz pilnie się krząta około wybierania ziemniaków, których będzie do 500 szefli[588]. Ofiary dobroczynne już z kilku miejsc zasiliły Nowicjat. Kandydatek już dziesięć się zgłosiło, z których kilka własny fundusz wniosą. Rekolekcje tutejsze osobne w Jaszkowie i osobne w archidiecezji gnieźnieńskiej nastąpią pewnie w listopadzie dopiero.
            List mój niniejszy odbierzesz zapewno w dniu zakończenia Waszych rekolekcji. Pozdrów więc ode mnie i od nas tu wszystkich zgromadzone Siostrzyczki oraz oświadcz im nasze najserdeczniejsze życzenia wszelkiego błogosławieństwa Bożego po zakończonych świętych ćwiczeniach duchownych. Siostrze Annie[589] z Łańcuta powiedz, że zaraz do niej napiszę, jak powróci do Łańcuta. Siostrze Salomei z Biłki także powiedz, że niezadługo odpiszę jej na list ostatni. Również powiedz Siostrze Karolinie, że i do niej będę pisał. Ale donieś mi, moja Siostro Leono, jakie zmiany Sióstr u Was nastąpią i gdzie które będą. Do Siostry Marianny Filipiak dziś już osobnego listu nie piszę, tylko jej serdecznie dziękuję za list[590], który mi przysłała, i donoszę, że jej rodzice i rodzeństwo zdrowi i nawzajem serdecznie ją pozdrawiają. Przykro mi, że często teraz Siostra Marianna na ból głowy cierpi i że Ty, moja Siostro, na ból serca narzekasz. Pocieszające z Jaszkowa wiadomości niechaj Wam ulgę przyniosą, a da Bóg, że i przed Waszymi progi słoneczko Opatrzności Bożej coraz jaśniej przyświecać będzie.
            Z tym życzeniem serdecznym polecam Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i tutejsze Siostry Waszym modłom, w których chciejcie o nas pamiętać tak, jak my o Was zawsze pamiętamy.
                                                                                                           E. Bojanowski
[Na marginesie]
O modłach za duszę śp. Siostry Reginy[591] czy zawiadomiłaś Siostry?

[172] Do  JÓZEFA  MIELŻYŃSKIEGO  w  Iwnie
                                                                                    Grabonóg, 14 paźdz[iernika 18]65 
            J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
            Lubo żałuję mocno, że okoliczności nie dozwalają dłużej istnieć Ochronce w Iwnie; stosując się wszakże do życzenia Pańskiego[592], weźmiemy stamtąd Służebniczki, lecz prosiłbym, aby to nastąpić mogło dopiero wraz z ich wyjazdem na rekolekcje, które w pierwszej połowie listopada przypadną. Na te kilka tygodni sądzę, że obeszłoby się bez zmiany przełożonej. Wyjazd na rekolekcje nastręczy dobrą sposobność do nieznacznego zwinięcia Ochronki.
            Za najłaskawszą obietnicę ofiary dla emerytek składając J[aśnie] W[ielmożnemu] P[anu] Hr. naszą uniżoną wdzięczność, łączę wyraz wysokiego uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym sługą
                                                                                                  E. B.

[173] Do  MATYLDY  JASIŃSKIEJ  w  Czempiniu
              Grabonóg, 16 paźdz[iernika] 1865 
            Chociaż należytość księdza proboszcza z Żabna[593] podana była tylko talar 1,  odsyłam jednak 3 talary podług jego kwitu, lecz to czynię wyjątkowo na ten raz jedynie, bo więcej nad podane należytości nie jestem w stanie płacić, ani nie jestem do tego upoważnionym.
            Co do Garczyńskiego wypłata 4 1/2 tal. spóźniła się dotąd dla potrzebnego pierwej wyjaśnienia rzeczy, ale starać się będę jeszcze w tym tygodniu zaspokoić go, również należytość P. Leśniczego 10 tal., P. Breslauera za żelazo 10 tal. i P. Nejmana w Górce 25 tal[594]. Do Jaszkowa napiszę.
            Anastazja[595] może do Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu każdego dnia przyjechać. Oczekują tam na nią.
            Panu Bogu oddaję
                                                                                                                E. B.

[174] Do  ks.  LEOPOLDA  LNISKIEGO[596]  w  Czarnkowie
                                                                       Grabonóg, 21 paźdz[iernika] 1865
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu].
            Z serdecznym udziałem i ubolewaniem dowiaduję się, że od czasu mojej bytności w Czarnkowie Szan[owny] Ks. Prob[oszcz] jesteś ciągle jeszcze na reumatyzm cierpiący. Z doświadczenia, jakie miałem na moim bracie podlegającym podobnym zupełnie cierpieniom reumatycznym, pozwoliłem sobie doradzić Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] kąpiele z mydła akwizgrańskiego[597], które memu bratu tak znacznie pomogły, że teraz całkiem czuje się wolnym od tych cierpień. Ośmielam się jeszcze ponownie zalecić Szan[ownemu] Ks[iędzu] użycie tego środka za porozumieniem się z lekarzem, który zapewno nie miałby powodu być temu przeciwnym.
            Przy tej sposobności pragnąłbym także oszczędzić Szan[ownemu] Ks. Proboszczowi trudu, jaki w obecnej słabości zdrowia zadajesz sobie Szan[owny] Ks. Proboszczu ze spowiadaniem Sióstr naszych; i ponieważ to na teraz nie może [inaczej], jak tylko zbyt uciążliwym być dla Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza], a Siostry według przepisu Reguły winny co tydzień do spowiedzi chodzić i rzeczywiście jest to dla ich dusz niezbędną potrzebą, przeto ośmielam się pokornie prosić, czyby Sza[nowny] Ks. Prob[oszcz] nie raczył najłaskawiej pozwolić, aby przez czas Jego słabości spowiadały się u którego z tamecznych księży wikariuszów. nie wspominam tu innych księży w okolicznych parafiach z tego powodu, że Reguła zaleca Siostrom nie nawiedzać, poza miejscową parafią kościołów, bez koniecznej potrzeby.
            Pokładając nadzieję w dobroci Sza[nownego] Ks. Pr[oboszcza], że mi tej prośby pokornej odmówić nie zechcesz,  i życząc Mu jak najrychlejszego polepszenia zdrowia, polecam się Jego św. modłom i najłaskawszym względom, łącząc wyraz głębokiego uszanowania i wdzięczności, z którą zostaję Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Do[brodzieja] najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                  E. B.

[175] Do  ks. JANA  CISZKA SJ  w  Łańcucie
[26 października 1865]
            Czcig[odny i Szan[owny] Oj[cze] Dob[rodzieju].
            Po otrzymaniu z największą wdzięcznością doniesienia od Szan[ownego] Ojca D[obrodzieja][598] o pomyślnym nadspodziewanie skutku najłaskawszych starań J[aśnie] W[ielmożnego] Hrabiego w interesie ustalenia Służebniczek w Galicji, pośpieszyłem niezwłocznie z przesłaniem J[aśnie] W[ielmożnemu] Hrabiemu dziękczynnego listu w imieniu całego Zakładu[599]. Odpowiedź łaskawa J[aśnie] W[ielmożnego] Hrabiego, którą d. 29 z.m. odebrałem[600], ponawia nam też same wielkie nadzieje i wskutek czego nie zaniedbałem zaraz napisać do Starejwsi, aby przyśpieszyć dalsze usiłowania ku uskutecznieniu tej sprawy.
            Rozliczne zatrudnienia i ustawiczne wyjazdy z powodu wiadomej zmiany tutejszego przełożeństwa w Zakładzie Służebniczek[601], nie dozwa[la]ły mi rychlej pisać do Szan[ownego] Ojca Dob[rodzieja] w niniejszym interesie. Ale dzięki Bogu, ciężką próbę przeszliśmy tutaj szczęśliwie, i owszem, z niezmierną, jak tuszę, korzyścią moralną dla przyszłego rozwijania się Zakładu. Po wystąpieniu Matyldy Jasińskiej ani jedna Siostra nie wystąpiła ze Zgromadzenia, pomimo jej listów ku temu wymierzonych, które do wszystkich Ochronek tutejszych a nawet i galicyjskich posłała, pomiędzy którymi i S. Anna[602] w Łańcucie odebrała podobny. Siostrę Annę zatrwożyło - jak mi donosiła - to pismo w pierwszej chwili. Ale byłem zupełnie co do tego spokojny, pokładając nadzieję w łaskawej opiece Szan[ownego] Ojca D[obrodzieja], że jej obawę i troskę raczyłeś wnet uspokoić, bo Szan[owny] Oj[ciec] najpierwszy podobno zwracałeś był naszą uwagę na dawniejsze już oznaki niewłaściwego postępowania Jasińskiej. Szkoda tylko, żeśmy wcześniej z tych skazówek nie korzystali.
            Polecając się św. modłom i najłaskawszej pamięci Szan[ownego] Oj[ca] D[obrodzieja], łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
                                                                                                                  E. B.

[176] Do  ks. WALENTEGO  RIMLA[603]  w  Leśnicy, Śląsk
[12 listopada 1865]
            Sz[anowny] Ks. Dob[rodzieju].
            Na łaskawy list Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] z 4 t.m. pośpieszając z odpowiedzią, donoszę najuprzejmiej, iż zamiar zaprowadzenia Służebniczek N[ajśw]. Maryi Panny w Śląsku jest tak pocieszającą i upragnioną dla nas okolicznością, że wszystko co w naszej możności będzie, nie omieszkamy uczynić, aby uskutecznienie tego zamiaru, przy pomocy Bożej, do skutku przywieść. Zgromadzenie to istniejące dopiero od lat kilkunastu, nie posiada jeszcze zatwierdzenia Ojca Św. tylko Breve[604] Jego Świątobliwości udzielające błogosławieństwa temuż Zgromadzeniu, a od spoczywającego w Bogu śp. Arcybiskupa Przyłuskiego otrzymało przyjęcie pod opiekę arcypasterską[605]. Dotąd za łaską Bożą rozszerzyły się Służebniczki nie tylko na obie tutejsze Archidiecezje, ale nawet na Galicję i Królestwo.
            Dziś nadmieniam tylko, [że] Nowicjat tutejszy znajduje się we wsi Jaszkowie pod Śremem. Kandydatki przyjmuje się:  [1°] od 15 do 30 lat wieku, [2°] mają być zdrowe i zdolne do robót wiejskich, 3° mają umieć czytać i pisać, 4° opłata za utrzymanie jednej Nowicjuszki wynosi 50 tal. Oprócz tego winna mieć pościel i ubiór, bieliznę, obuwie na dwa lata Nowicjatu wystarczające.
            Gdybyś Szan[owny] Ks[ięże] D[obrodzieju] miał kandydatki takowe, moglibyśmy przyjąć na teraz trzy lub cztery, w powyżej oznaczony fundusz zaopatrzone i wymienionym warunkom odpowiadające. Później porozumielibyśmy się co do założenia pierwszych domków na Śląsku. Do każdego domku dalibyśmy na początku po jednej z tutejszych Sióstr doświadczeńszych.
            Przy niniejszej sposobności miło mi donieść Szan[ownemu] Ks. D[obrodziejowi], że prezes Rady Wyższej Poznań[skiego] Tow[arzystwa] Św. Winc[entego], ksiądz profesor Brzeziński, który miał przyjemność poznać osobiście Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] na jeneralnym zebraniu tegoż Towarz[ystwa] w Poznaniu, wstąpił teraz do Zgromadzenia Księży Filipinów w Gostyniu i jest moim bliskim tu sąsiadem, przeto polecił mi jak najserdeczniejsze pozdrowienie przesłać od siebie Szan[ownemu] Księdz[u], do którego i ja łącząc wyraz głębokiego uszanowania, zostaję Szan[ownego] Ks. Do[brodzieja] najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
                                                                                                               E. Boj[anowski]
[Na marginesie]
            Co do Reguły, wypis z takowej prześlę Sz[anownemu] Ks. D[obrodziejowi] nieco później, gdyż w tej chwili wyjeżdżając na dwa tygodnie w drogę, nie mam już czasu uskutecznić tego.

[177] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK   w  Starej Wsi
                                                                                                  Grabonóg, 5 grudnia 1865
            +  N.B.P.J.Ch.
            Bardzo mi leżało na sercu, moja Siostro Marianno, że na Twój liścik[606], przez Siostrę Leonę mi nadesłany, nie miałem czasu odpowiedzieć Ci, tylko te słów kilka, co w liście do Siostry Leony załączyłem. Mnóstwo miałem wtenczas kłopotów, zatrudnień, wyjazdów, które mi ani chwilki wolnego czasu nie zostawiały, a chociaż i teraz jeszcze jest dużo do czynienia, korzystam jednak z dzisiejszej sposobności, aby do Ciebie osobny list napisać.
            Nasamprzód cieszę się niezmiernie, że Ci się tak dobrze w Galicji powodzi i w gospodarstwie i w Twoich kwestarskich pielgrzymkach. Czy kiedykolwiek w Podrzeczu pomyślałaś, że Cię Pan Bóg w Góry Karpackie albo w okolice Lwowa zaprowadzi i że na chwałę Jego świętą w tak dalekich stronach pracować będziesz? Rodzicom Twoim nieraz opowiadam, gdzie się obracasz i wiadomościami o Twoim dobrym zdrowiu i powodzeniu zaspokajam ich troskliwość. Są oni, dzięki Bogu, zdrowi jako i całe Twoje rodzeństwo. Wspominałem im, że radabyś od nich list otrzymała, ale jakoś trudno im się zebrać na napisanie, tylko na mnie to zdają, żebym Cię pozdrowił najserdeczniej od nich.
            W Podrzeczu smutek teraz, bo Ci zapewno nie wiadomo jeszcze, że pan Węsierski wróciwszy z wód tego roku bardzo cierpiący, po kilku tygodniach zwiększającej się słabości, zakończył nareszcie życie 27 października. Odwiedzałem go codziennie prawie, a po jego śmierci musiałem się zatrudnić pogrzebem. Po trumnę i inne sprawunki pogrzebowe byłem w Poznaniu z Twoim ojcem i potem ze mną Twój ojciec złożył ciało jego do trumny. Pogrzeb był bardzo wspaniały. Księży było do trzydziestu, a światła tyle, że kiedy ostatnie świece dochodziły do olszynek, to pierwsze zbliżały się już do miasta.  Proszę Cię, moja Siostro Marianno, ofiaruj Komunię św. i modły za duszę śp. Pana Węsierskiego. Siostra Elżbieta w przejeździe z Osieka przypadkiem zjechała właśnie na wyprowad[zenie] ciała do Podrzecza.
            Dowiadujesz się o tutejszym klasztorze księży Filipinów. Donoszę Ci więc, że wszyscy księża zdrowi, a niedawno do ich liczby przybył ks. profesor Brzeziński, z którego sąsiedztwa niezmiernie jestem ucieszony. Odnawianie kościoła filipińskiego już rozpoczęte, cała kaplica przed wielkim ołtarzem zastawiona rusztowaniami. Są już odmalowane nowe na ścianach obrazy dwa obok wielkiego ołtarza. Każdy z tych obrazów kosztuje po 500 talarów, a w sklepieniu tejże kaplicy przed wielkim ołtarzem, skończone są dopiero trzy wielkie obrazy, każdy po 900 tal. Kapliczka pod górą przy studzience także już odnowiona i przez ks. Preibisza pięknie wewnątrz wymalowana,  a przy szosie jak się od klasztoru do Podrzecza skręca, postawiona jest nowa wieżyczka murowana i w niej umieszczona stara figura Matki Boskiej Bolesnej, która tam dawniej na słupie stała. Z resztą w naszej okolicy wszystko jak było.
            W Jaszkowie, dzięki Bogu, dobrze teraz idzie, tylko gospodarstwo biedne. Jest w domu 9 Sióstr z Nowicjuszkami. Siostra Paulina Pelc[607]   o którą się zapytujesz,  była zmuszona przez Jasińską do oddalenia się, ale zabrała ze sobą suknię, krzyż i paciorki, a po wyniesieniu się Jasińskiej, zaraz do mnie napisała i wróciła do Zgromadzenia. Była teraz mocno chora, ale już zdrowsza i jest jak dawniej w Jaszkowie, gorliwa i wierna swemu powołaniu.
            Ojcu Wawreczce[608], w czasie rekolekcji teraz, oświadczyłem Twoje pozdrowienia. Ucieszył się bardzo i nawzajem kazał Cię pozdrowić.
            W Królestwie Siostry, dzięki Bogu, spokojne i zdrowe. Dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i odprawiły rekolekcje osobne w Licheniu[609] od 20 do 25 listopada.
            Siostra Rejkowska, o której także chcesz wiedzieć, jest zupełnie zdrowa. Zostaje ciągle w Ruchocinie. Pozdrawia Cię nawzajem jak najserdeczniej.  Siostra Marianna Przewoźna jest także ciągle w Małachowie i bardzo dobrze się tam Siostrom powodzi.
            Pisała mi Siostra Leona[610], że życzysz sobie mieć książeczekę O Nawiedzaniu Najśw. Sakramentu. Musiałem się dopiero starać o takową i dziś Ci ją posyłam razem z drugą dla Siostry Leony. Załączam Wam też Żywoty Świętych Pustelników Kazimirskich, które ks. Koszutski napisał i dał wydrukować[611]. Będą one dla Was miłym czytaniem na wieczory zimowe, a dla Ciebie tym milsze, bo znasz dobrze okolice Kazimirza, Bieniszewa itd., które są w tej książeczce opisane.
            Teraz wypłaciwszy Ci się obszernym listem za spóźnioną odpowiedź,  polecam Cię, moja Siostro Marianno, Opiece Bożej i Najśw. Panny, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze i całe Podrzecze Twoim modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski

[178] Do  s. LEONY JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                              Grabonóg, 6 grudnia 1865     + N.B.P.J.Ch.
            Przede wszystkim muszę Ci się usprawiedliwić, moja Siostro Leono, z mego tak długiego opóźnienia się w odpowiedzi na Twoje dwa ostatnie listy z 21 października i 24 listopada[612]. Opóźnienie to, pomimo mojej najszczerszej chęci, nastąpiło tylko z winy przeszkadzających okoliczności. Pierwszy Twój list bowiem, odebrałem w dniach smutnych dla mnie, kiedy musiałem być prawie nieodstępny przy łożu ciężko chorego przyjaciela, sąsiada i dawnego towarzysza moich lat młodocianych. Niedługo potem zakończył on życie[613], a na mnie przypadł smutny obowiązek zajęcia się pogrzebem i interesami osieroconej rodziny. Ledwie to się skończyło, nastąpiły nowe zatrudnienia i wyjazdy, mianowicie przy zbliżających się rekolekcjach Sióstr w tutejszej i gnieźnieńskiej archidiecezji oraz w Królestwie, skąd Siostry dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i trzeba było starać się i ułatwiać, aby dla nich osobne rekolekcje w Królestwie urządzić. W tym czasie przeszło dwa tygodnie byłem ciągle w drodze. Szczęśliwie jednak, dzięki Bogu, ułożyło się to wszystko. Siostry gnieźnieńskie odbyły rekolekcje od 13 do 18 listopada, a tutejsze i jednocześnie Siostry w Królestwie od 20 do 25 listopada. Wróciwszy potem do domu, zastałem Twój list drugi, w którym wyczytawszy, że życzysz sobie, abym Siostrze Filipiak i Tobie nadesłał książeczki O Nawiedzaniu Najśw. Sakramentu, zapisałem zaraz takowe i wstrzymywałem się z wysłaniem do Ciebie odpowiedzi, dopóki nie będę mógł zarazem tych książeczek Ci posłać, zwłaszcza że w tym czasie zatrudniało mnie znowu urządzenie i odprawienie rekolekcji dla Braci tutejszej Konferencji Św. Wincentego. Teraz więc dopiero otrzymawszy żądane przez Ciebie książeczki przesyłam Ci takowe, jedną Tobie, a drugą Siostrze Filipiak i uiszczam się w odpowiedzi  na obydwa listy.
            Nasamprzód serdecznie Ci dziękuję i wszystkim Siostrzyczkom za Wasze szczere życzenia na dzień moich imienin przesłane, a mianowicie za ofiarowaną Komunię św. i koronkę, i za prześliczny obrazek, który zaraz do mojej książki od nabożeństwa włożyłem i codziennie przy Mszy św. nie przepominam wzajemną za Was modlitwą wywdzięczać się za Waszą życzliwą i pobożną pamięć o mnie.
            Dzięki Bogu, że i Wy, moje Siostry, szczęśliwie odprawiłyście święte ćwiczenia duchowne. Nie wiem tylko, czy w Żużelu wszystkie nowe Siostry potrafią sobie na początku dać radę, ale to musieliście tam lepiej wiedzieć jak zrobić, znając potrzeby i okoliczności miejscowe. Cieszę się, że Siostra Karolina dostała się do Starejwsi. Załączam tu liścik do niej[614] i obrazek. Co do życzenia zaś W[ielebneg]o O. Ciszka[615], abyś ją dała do Łańcuta, a wzięła Siostrę Juliannę Skowrońską do Starejwsi - sądziłbym, iżby było najlepiej, ażebyś, moja Siostro Leono, ze swej strony napisała do W[ielebnego] O. Ciszka przedstawienie trudności pielęgnowania chorej Siostry Julianny w ciasnym i niewygodnym a ubogim domku starowiejskim. Powód jednak żądania W[ielebnego] O. Ciszka ma za sobą pewną słuszność, aby słabowitej Siostrze Annie przydać zdrową a tak zdatną Siostrę, jak jest Siostra Karolina. Pomimo tego względu może przecież W[ielebny] O. Ciszek na Twoje przedstawienie zgodzi się i odstąpi od swego żądania, a owe 100 fl. od Hr. Dietrichstein[616] zechce Ci nadesłać. Wiadomość o tej ofierze niezmierną przyniosła nam tu pociechę, jako i sumka niepoślednia zebrana z kwesty przez poczciwą Siostrę M[ariannę] Filipiak. Oby Wam Bóg pobłogosławił w podobny sposób wypłacić resztę należytości za budowę.
            Co do trudności rządowych[617] odebrałem w tych dniach list od W[ielebneg]o O. Baczyńskiego z pocieszającą wiadomością[618], że najznakomitsze i najprzychylniejsze Zgromadzeniu osoby, mają  wspólnie zrobić podanie do Cesarza. To zaś, co mi donosiłaś o nadziejach czynionych przez hrabinę Cabogi, pozwala się  nam spodziewać, że przy pomocy Bożej po długich próbach, Bóg miłosierny ześle Wam upragnioną pociechę. Na uproszenie tej łaski Bożej odprawcie, moje Siostrzyczki, nowennę[619] do Najśw. Panny Pocieszenia, powtórnie z książeczki, którą Wam dawniej posłałem, a my tu nasze gorące modły będziemy łączyć z Waszymi.
            Siostra Elżbieta z Jaszkowa donosiła mi, że także teraz odebrała list od Ciebie. Zapewno Ci już odpisała, lub wkrótce odpisze. Biedaczka, ma teraz ciężki smutek po stracie swego ukochanego ojca, który w końcu zaprzeszłego tygodnia, po długich cierpieniach, życie zakończył. Siostra Elżbieta 28 listopada była na pogrzebie w Baszkowie i w przejeździe wstępowała tu do mnie. Proszę Was, moje Siostry, ofiarujcie wszystkie Komunie św. i modły za duszę śp. Macieja[620], ojca Siostry Elżbiety.
            Zresztą u nas tu wszystko, dzięki Bogu, dobrze i Siostry wszystkie zdrowe i po rekolekcjach ożywione na duchu. Siostra Teresa Góralewska[621] bardzo swobodna i zadowolona, jest przy Ochronce i lazarecie w Turwi. Również i now[icjuszka] Zuzanna Szaflarska wesoła i z naszymi płaszczyznami już się oswoiła.  Teraz odebraliśmy kilka listów od księży ze Śląska[622], z życzeniem zaprowadzenia Służebniczek na Górnym Śląsku i przysyłania kandydatek śląskich do tutejszego Nowicjatu. Bardzo nas to cieszy i zajmiemy się tym jak najszczerzej.
            Załączam Ci list do Siostry Mar[ianny] Filipiak i przy sposobności niech mi znów kiedy o sobie doniesie. W paczce tu dołączonej posyłam Ci 2 książeczki O Naw[iedzaniu] N[ajśw]. Sakr[amentu] i dwie Żywotów św. Pustelników, z których jedną oddaj O. Baczyńskiemu i oświadcz moje uszanowanie. Polecam Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                               E. Bojanowski

[Na marginesie]
            W[ielebnem]u Ojcu Baczyńskiemu w tych dniach odpiszę, tymczasem łączę głębokie uszanowanie i serdeczne pozdrowienia.
            Pozostałe z Biłki, Siostrę Agnieszkę, Siostrę Józefę oraz żużelskie i dawniejsze podhorzeckie Siostry z osobna tu jeszcze serdecznie pozdrawiam.







[377] Grudzińska pośredniczyła w uzyskaniu informacji o służebniczkach w związku z zamiarem księżnej Sapieżyny sprowadzenia ich do Galicji. Bojanowski przekazał to pismo za pośrednictwem ks. Teofila Baczyńskiego. Dziennik E.B., 11 stycznia  1861 r.
[378] Dziś:  Jaszkowo.
[379] Pisma tego brak, było ono adresowane zapewne do ks. Teofila Baczyńskiego, który wspomniał o nim w liście do E. Bojanowskiego z 10 grudnia 1860 r. Zob. w t. 2. Dziennik E.B., 10 grudnia 1860 r.
[380] Beisert  Józef ks., ur.1826, wyświęcony na kapłana w 1854 r.,  administrator parafii w Zdunach. AAP,  KA;  Elenchus Universi Cleri Archi-Dioecesis Gnesnensis pro Anno Domini (dalej: Elenchus Gnesnensis...,) 1870 s. 25.
[381] Nowakowska Ludwika Paulina do Zgromadzenia wstąpiła 24 czerwca 1861 r.  Po złożeniu pierwszej profesji zakonnej pracowała w Mielżynie,  Małachowie, Ruchocinie i Niechanowie. W sierpniu 1868 r.  zachorowała na gruźlicę, leczyła się w Jaszkowie, po czym w latach 1869-1871 pracowała na placówce w  Rożnowie. Po rekolekcjach między 13 a 23 listopada 1871 r. wystąpiła ze Zgromadzenia i udała się do domu.  AGSL, KP nr 117.
[382] Chodzi o list z 20 września 1860 r.,   zob.  t. 2.
[383] Protekcja (łac. protectio – przykrycie, obrona) – pomoc, poparcie.
[384] Zob. wcześniej, list z października 1860 r. do ks. Józefa Pliszczaka.            
[385] Pisma tego jak i Dziennika E.B. z tego czasu brak.
[386] Łyskowski Mieczysław (1815-1894), ur. 15 X 1815 r. w Oborach w powiecie chełmińskim. Wcześnie osierocony wychowywał się u krewnego, wybitnego działacza społecznego i gospodarczego, Teodora Donimirskiego, w Buchwałdzie pod Sztumem. - Po maturze (1846) studiował prawo we Wrocławiu (z przerwą na udział w powstaniu wielkopolskim 1848 r.), będąc jednocześnie członkiem (1846-1849) i prezesem  tamtejszego Towarzystwa Literacko - Słowiańskiego. Został potem sędzią w Chełmnie, Wrocławiu (od 1853), Wąbrzeźnie (od 1855) i Brodnicy (od 1857), posłem na sejm pruski z ramienia ludności polskiej (1858, 1862 i 1863) i w ramach Koła Polskiego. Za agitację polityczną i popieranie powstania styczniowego utracił posadę sędziowską (3 XI 1864). Współpracował wówczas m.in. z chełmińskim „Nadwiślaninem”, współredagował jego dodatek humorystyczny „Stańczyk” (1857), zainicjował wydawanie przez I. Danielewskiego „Przyjaciela Ludu” (1861) i popierał redaktora „Tygodnika Poznańskiego” K. Szulca. Podjął pionierską na ziemiach polskich działalność spółdzielczo-kredytową, inicjując założenie pierwszego w Polsce Towarzystwa Pożyczkowego dla Przemysłowców Miasta Poznania (1861) i podobnej instytucji na Pomorzu dla Brodnicy i okolicy (23 III 1862), które dały początek późniejszym Bankom Ludowym  oraz stosowną akcję propagandową w prasie i broszurach. Był współzałożycielem i dyrektorem Banku Kredytowego „Donimirski, Kalkstein, Łyskowski i Sp” w Toruniu (1866), co ułatwiło powstanie pierwszego codziennego pisma na Pomorzu, „Gazety Toruńskiej” (1 I 1867), a ponadto współinicjatorem dorocznych Sejmików Gospodarskich w Toruniu od 1867 r. i zwolennikiem Towarzystwa  Moralnych interesów (1869). W roku następnym przeniósł się do Poznania, obejmując do końca życia dyrektorstwo nowo założonego Banku Rolniczo-Przemysłowego „Kwilecki, Potocki i Sp” oraz uczestnicząc  w życiu kulturalno-oświatowym dzielnicy. Został ponadto prezesem Związku Spółek Polskich (1871), przekształconego potem w Związek Spółek Zarobkowych i Gospodarczych, który doprowadził do powstania Banku Związku Spółek Zarobkowych (1885). Z inicjatywy Łyskowskiego powstał też Bank Ziemski w Poznaniu (1888), a ponadto wiele zawdzięczały mu inne powstające tam instytucje polskie: rozwiązane przez władze pruskie (1878) Towarzystwo Oświaty Ludowej (1872) i Towarzystwo Czytelni Ludowych (1880), którego prezesem był przez pierwszych 5 lat, Teatr Polski (1875), tajny Centralny Komitet dla Mazur, Śląska i Pomorza (1882), utworzony z myślą niesienia pomocy zagrożonym kresom polskim poprzez wspieranie inicjatyw prasowych na tych terenach  („Gazeta Olsztyńska”, 1886; „Gazeta Opolska”, 1890; „Gazeta Gdańska”, 1891).  Zm. 18 stycznia 1894 r. w Poznaniu. PSB,  t. 18 (1973), s. 606-608 (Andrzej Bukowski).
[387] Chodzi o list z 29 grudnia 1860 r. w t. 2.
[388] Zdanie niedokończone.
[389] „Czas” - krakowskie pismo konserwatywne ukazujące się od 1848 r. wraz z jedynym tamtejszym pismem literackim  „Czas. Dodatek miesięczny”. Dodatek ukazywał się w latach 1856-1860 (20 tomów) i był redagowany przez L. Siemieńskiego. Literatura polska...,  t.1, s. 161 (Red.), s. 495 (Zenon Jagoda); Homola Irena, Prasa galicyjska w latach 1831-1864, [w:] Prasa polska w latach 1661-1864..., passim.
[390] „Gazeta Codzienna” (29 IX 1831-1861) była jednym z 6 pism ogólno informacyjnych ukazujących się w Warszawie bezpośrednio po upadku powstania listopadowego (podczas  powstania było ich ponad 20), zaliczanych do najlepszych w kraju w latach trzydziestych. Później nie wytrzymała konkurencji „Gazety Warszawskiej” i „Dziennika Warszawskiego”, często zmieniała właścicieli. Wreszcie, w 1859 r. nabył ją jeden z najbogatszych przemysłowców i bankierów Leopold Kronenberg, który naczelnym redaktorem pisma uczynił Józefa Ignacego Kraszewskiego. Zmiany te miały pozytywny wpływ na poczytność pisma (ok. 6000 prenumeratorów w 1860 r.). Prasa polska w latach 1661-1864..., op. cit., s. 116 nn.
[391] Engeström Leokadia z Gajewskich (zm.1863),  córka Bonawentury i Jolanty z Mycielskich, żona Stanisława - syna posła szwedzkiego w warszawie, który przyjął obywatelstwo polskie, Wawrzyńca (Larsa) Engeströma (1751-1826); matka Wawrzyńca Engeströma  Benzelstierna (1829-1910); porzucona wraz z synem przez męża Stanisława, który przeszedł całkowicie na służbę rosyjską (1834). W 1861 r. Leokadia mogła być  we Wroniawach u siostry stryjecznej Antoniny z Gajewskich Platerowej (zm.1866). Od 25 października 1859 r. do 20 czerwca 1863 r. we Wroniawach istniała ochronka ufundowana przez Stanisława  i Katarzynę (Mielżyńską) Platerów.  PSB,  t. 6 (1948), s. 274 (Zdzisław Grot); Positio..., vol. 1, s. 430.
[392] Listu tego, z 4 stycznia 1861 r.,  brak. Dziennik E.B., 4 lutego 1861 r.
[393] Borzewska Jadwiga, od 1852 r. żona Wawrzyńca Engeström Benzelstierna (1829-1910), syna Leokadii z Gajewskich i Stanisława Engeström.  PSB,  t. 6 (1948), s. 274 (Zdzisław Grot).
[394] Zdanie niedokończone.
[395] Rekwizyt – (przestarz.) przedmiot niezbędny do wykonywania jakiejś czynności.
[396] Priebatsch J., księgarz i drukarz  w Ostrowie.
[397] Listu tego brak, choć wzmiankował go ks. H. Koszutski w piśmie do Bojanowskiego z 20 kwietnia 1861 r.,  w t. 2.
[398] „Rok Wiejski”- pismo dla ludu wydawane przez ks. Hilarego Koszutskiego i Edmunda Bojanowskiego, ukazywało się ze znacznym opóźnieniem: Zeszyt I – Książeczka Wielkanocna, Zeszyt II - Książeczka Zielonoświątkowa i Zeszyt III - Książeczka Matki Boskiej Zielnej  ukazały się w 1860 r. nakładem i drukiem J. B. Langego.  Natomiast Zeszyt IV - Książeczka Siewna (1861) i Zeszyt V - Książeczka Kolędowa (1862) ukazały się według Stanisławy Chociej (op. cit., s. 210) nakładem J. Priebatscha w Ostrowie. Inaczej twierdzi jednak sam Bojanowski, który w końcowej fazie druku czwartego tomu „Roku Wiejskiego” prowadził korespondencję w sprawie jego wydania z innym drukarzem ostrowieckim, Hoffmannem. Było to wynikiem porozumienia między Priebatschem i Hoffmannem. (zob. stosowne przypisy do listów Kajetana Morawskiego z 1 stycznia i Hoffmanna z 8 stycznia 1862 r. w t. 2).
[399] Honorarium (łac.) – wynagrodzenie za pracę  w wolnych zawodach.
[400] Anons - ogłoszenie, zawiadomienie zamieszczone w prasie.
[401] Debit (fr.) – prawo rozpowszechniania druku lub czasopisma zagranicznego na terenie jakiegoś państwa.
[402] Lange Jan Bernard  (1817-1881), księgarz, drukarz i wydawca. Pochodził spod Strzegomia, z wioski Osiek na Śląsku. Pracował w księgarni i drukarni E. Günthera w Lesznie, a w  latach 1840 - 1849 kierował filią jego firmy w Gnieźnie,  po czym odkupił ją (15 IX 1849), dając początek firmie J. B. Lange, Księgarnia i Drukarnia w Gnieźnie.  W dobie Wiosny Ludów był członkiem Komitetu Narodowego w Gnieźnie, uczestniczył też w bitwie pod Wrześnią. Drukował m.in. „Rok Wiejski” (1860), książki popularne o tematyce historycznej i religijnej, podręczniki szkolne, literaturę dla dzieci i młodzieży, a także prace naukowe i utwory patriotyczne, często konfiskowane przez władze pruskie. Słownik pracowników książki polskiej..., op. cit., s. 498 (Paulina Buchwald); PSB,  t. 16 (1971), s. 488 (Paulina Buchwald - Pelcowa).
[403] Listu tego brak. Wiadomo jednak, że chodzi o list z 17 kwietnia 1861 r., w którym Konstancja Wodpol prosiła Bojanowskiego o przyjazd do ochronki w Marcelinie celem „uporządkowania urządzeń zakładu” (Dziennik E.B., 18 kwietnia 1861 r.), a faktycznie jego zamknięcia, co nastąpiło 1 maja 1861 r.
[404] Szułdrzyński Zygmunt i Józefa z Zakrzewskich, fundatorzy ochronki w Lubaszu, parafia Lubasz, archidiecezja  Poznań  (4 VI 1862). Positio..., vol.1,  s. 431.
[405] Obydwu listów brak, choć wiadomo, że 15 czerwca 1861 r. Szułdrzyński (Szółdrzyński) informował Bojanowskiego o przygotowaniu osobnego domku ochronkowego i prosił o podanie „warunków utrzymania i oznaczenie czasu, kiedy Służebniczki przybyć by mogły”, a 16 lipca tego roku ponaglał go w tej samej sprawie. Dziennik E.B., 16 czerwca i 18 lipca 1861 r.
[406] Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[407] Sionka - mała, niewielka sień.
[408] Klauzura (łac. clausura) – część klasztoru zamknięta dla obcych.
[409] Brakuje zakończenia listu. – „Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego” (1815-1865) była kontynuacją „Gazety Południowo-Pruskiej” ukazującej się w dwóch wersjach językowych, polskiej i niemieckiej, od 1794 r. (w latach 1806-1815 jako „Gazeta Poznańska”) w Drukarni G. Deckera i jego spadkobierców. Literatura polska...,  t. 2 s. 226; (Jarosław Maciejewski); Łojek Jerzy, Prasa polska w  latach 1661-1831, [w:]  Prasa polska w latach 1661-1864..., passim; Jakóbczyk W., Prasa  w Wielkopolsce ..., s. 177.
[410] Listu tego brak. Datowany  30 czerwca 1861 r. w Oporowie dotarł do Bojanowskiego 3 lipca. Rozalia (Róża) Morawska prosiła w nim w imieniu brata, ks. Wojciecha,  „o wypis z reguły Służebniczek oraz o wiadomość, kiedy Siostry zająć mogły[by] Ochronkę w Oporówku”. Dziennik E.B., 3 lipca 1861 r. – Fundatorami ochronki w Oporówku  byli: Paulina (Łubieńska) Morawska i jej syn ks. Wojciech (1 VI 1862). Positio..., vol. 1, s. 431.
[411] Chodzi o ks. Wojciecha  Morawskiego. 
[412] Bentkowski Władysław (1817-1887), oficer powstańczy, działacz  społeczny i polityczny, publicysta. Po upadku powstania listopadowego ukończył Liceum  Warszawskie i w 1837 r. zapisał się na Uniwersytet Królewiecki, studiował historię i prawo. Uzyskał pierwszą nagrodę w konkursie Towarzystwa Jabłonowskiego w Lipsku za studium o sejmikach polskich (1839). Studia przerwał z powodu choroby, a w 1843 r. emigrował z Królestwa do Poznania. Dwa lata później ukończył szkołę artylerii w Berlinie jako porucznik. W 1848 r. opuścił wojsko pruskie i zasilił legion polski na Węgrzech, dochodząc do stopnia majora. Po upadku rewolucji węgierskiej przez Turcję powrócił do Poznania (1850), gdzie związał się z grupą młodej inteligencji, która wspomagała Hipolita Cegielskiego, redaktora pierwszego codziennego pisma politycznego, „Gazety Polskiej” (22 III 1848 - 19 VI 1850). Jej przedłużeniem był redagowany przez Bentkowskiego „Goniec Polski” (od 1 VII 1850), ostatni codzienny i narodowy organ prasowy z okresu Wiosny Ludów, ukazujący się do końca 1851 r., ponieważ na rok następny redakcja nie uzyskała prawa kolportażu. W 1852 r. został posłem do sejmu pruskiego z okręgu średzko-śremsko-wrzesińskiego, był współtwórcą i współpracownikiem „Dziennika Poznańskiego”, zajmował się tłumaczeniami, pracą naukową i publicystyczną. U boku Langiewicza brał udział w powstaniu styczniowym i po przekroczeniu granicy z Austrią został aresztowany w Krakowie; zwolniony, udał się przez Drezno do Poznania, po czym osadzono go w twierdzy magdeburskiej (do połowy 1866 r.). Następnie pracował w bankowości, a w latach 1868-1880 zarządzał zakładami H. Cegielskiego. Jednocześnie uczestniczył w życiu Towarzystwa Czytelni Ludowych i Towarzystwa Pomocy Naukowej (przewodniczący) oraz Towarzystwa Przyjaciół Nauk (po śmierci Koźmiana został przewodniczącym wydziału historyczno-literackiego). Jakóbczyk W., Prasa polska w Wielkopolsce...,  s. 253-254; PSB,  t. 1, s. 442-443 (Henryk Jabłoński).
[413] Brak Dziennika Bojanowskiego za okres od 25 sierpnia do końca 1861 r. utrudnia identyfikację osoby, o której mowa w liście i która była gościem Władysława Bentkowskiego w Poznaniu. Chodzi może o Edmunda Stawiskiego (1813-1890), rolnika i ekonomistę, ur. w Rusowie k. Kalisza, zwłaszcza że zainteresowanie działalnością Bojanowskiego w Królestwie Polskim rosło. Stawiski był autorem prac publikowanych w rocznikach towarzystwa rolniczego, współzałożycielem i współredaktorem Encyklopedii Rolniczej, członkiem Rady Stanu Królestwa Polskiego (1862). Oddzielnie opublikował Poszukiwania do historii rolnictwa krajowego. Orgelbrand S., op. cit., t. 14 (1903), s. 66.
[414]  Morzycki Antoni Robert, pseud. A.M. Mora (1801-1882), ekonomista, filolog, działacz społeczny, fundator ochronki w Ruszkowie, parafia Broniszewo, diecezja Kujawsko-Kaliska (13 I 1863). Pochodził z Krotoszyna k. Nieszawy, był synem Bogumiła (zm.1835) i Marianny z Boruckich. Kształcił się w Toruniu i Płocku, a następnie ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego (1821) jako magister obojga praw. Został aplikantem sądowym, zastępcą asesora (1824) i asesorem (1827) w Sądzie Kryminalnym w warszawie. Urlopowany (1829), zarządzał majątkiem rodzinnym Ruszków w pow. kujawskim, podnosząc jego efektywność i powiększając go poprzez zakup nowych folwarków (Noć, Warzymowo, Brzeźno). Został członkiem Rady Powiatu Włocławskiego (1861) i jej prezesem. W lasach Ruszkowa w dobie powstania styczniowego płk Ludwik Oborski formował oddział powstańczy, a Morzycki przestał pełnić urząd (1864). Zajmowała go ekonomia polityczna, teoria ustroju, historia i filologia. gromadził bibliotekę, zbiory archeologiczne i obrazy. Drukował w pismach warszawskich. Prace ekonomiczne i społeczne w Poznaniu: O własności (1849), Fundamenta budowy społecznej zastosowane do narodu polskiego (1852-1853, t.1-2), Uwagi nad systemem fizjologii powszechnej przez Józefa Supińskiego ułożonym (1868). Był krytykiem kapitalizmu z pozycji katolickich, także heglizmu i socjalizmu utopijnego. Propagował idee ewangeliczne. Był też autorem nie najlepiej przyjętych prac: Polska (dawna) jako naród i jako państwo (Warszawa 1858, Poznań 1859), Rys gramatyki języka polskiego (Warszawa 1857). Zm. 30 października 1882 r. w Ruszkowie, dzieląc wcześniej majątek między drugą żonę, Emilię z Sokołowskich i jej trzy córki.  PSB,  t. 22 (1977), s. 31-32 (Ireneusz Ihnatowicz).

[415] Była nią s. Matylda Jasińska. Jej pobyt w Galicji był związany z otwarciem w Podzwierzyńcu,  w dobrach łańcuckich Alfreda hr. Potockiego, pierwszego na tym terenie domu Służebniczek Maryi (30 XI 1861). Kornacka M., op. cit., s. 99.
[416] Listu tego brak. Datowany 16 lutego 1862 r. był odpowiedzią na pismo Bojanowskiego z poprzedniego dnia informujące o śmierci dwóch sióstr (Agnieszki Ptaszyńskiej w Niechanowie i Julianny Nowackiej w Jaszkowie) oraz o chorej Michalinie Czeladzińskiej w Jaszkowie. Dziennik E.B., 15 i 17 lutego 1862 r.
[417] Chodzi o księży: Andrzeja Kamińskiego (1836 - po 1874), wikarego w Sierakowie i Borku, od 1866 r.  proboszcza w Kowalewie i  Dionizego Echausta, ur. 1835, wyświęconego na kapłana w 1859 r., od 1862 r.  administratora parafii w Sośnicy, spowiednika sióstr w Borku do 1866 r., brata Bronisława. AAP, OA VI 303; Elenchus Gnesnensis..., 1858-1874.
[418] Mowa  o s. Matyldzie Jasińskiej, przełożonej głównej w Jaszkowie.
[419] Sapieżyna Jadwiga z Zamoyskich.
[420] Pierwszy dom Służebniczek Maryi w Galicji powstał 30 listopada 1861 r. w Podzwierzyńcu na terenie parafii łańcuckiej. Positio..., vol. 1, s. 432.
[421] W Przemyślu biskupa wówczas nie było; ks. Adam Jasiński zmarł bowiem 3 marca 1862 r., a nowy, ks. Antoni Manastyrski, mianowany został biskupem przemyskim dopiero 25 lutego 1863 r.
[422] Biskupem kujawsko-kaliskim był wówczas we Włocławku ks. Michał Jan Marszewski  (1800- 1867),  ur.  13 sierpnia 1800 r. w Gdańsku. Był synem  Jakuba i Barbary Siebert. Ród Marszewskich był spokrewniony z rodzinami niemieckimi. Marszewski przyjął święcenia kapłańskie we Włocławku (1823), trzy lata później był profesorem języka niemieckiego w Seminarium Duchownym i kaznodzieją dla Niemców. Pod nieobecność bpa W. Bończy-Tomaszewskiego dwukrotnie pełnił obowiązki administratora diecezji (1844 i 1845), a po jego śmierci został wikariuszem kapitulnym i administratorem diecezji (1850), natomiast biskupem we Włocławku dopiero w 1856 r. Przed powstaniem styczniowym zabronił nabożeństw patriotycznych, w związku z czym część duchowieństwa kaliskiego zagroziła wypowiedzeniem posłuszeństwa, a tłum - podczas jego przejazdu przez Łęczycę - obrzucił jego hotelowe mieszkanie kamieniami i nazwał zdrajcą oraz sługą moskiewskim (3 IX 1861). Z okazji uwłaszczenia chłopów w Królestwie (1864) w marcu odprawił specjalne nabożeństwo, a w czerwcu wraz z 354 księżmi swojej diecezji podpisał adres hołdowniczy do cara.  PSB,  t. 20 (1975), s. 74 (Red.).                                             
[423] Dziekanem śremskim był wówczas ks. Antoni Radzki. Jego świadectwo, potwierdzone przez arcybiskupa, jest dołączone do jego listu z 10 kwietnia 1862 r. w t. 2.
[424] Niemal identyczny projekt tego pisma, autorstwa ks. Antoniego Brzezińskiego, opublikowano w t. 2, jako załącznik do jego pisma z 29 marca 1862 r.                
[425] Ciszek Jan (1821-1901),  jezuita, ur. 20 lutego 1821 r.  w Czarnym Dunajcu, zm. 27 listopada 1901 r. w Nowym Sączu, kaznodzieja i misjonarz ludowy w całej Galicji, superior w Łańcucie (do 1866). Kształcił młodych jezuitów do pracy misyjnej. Przyjaciel rodziny Potockich w Łańcucie. Po o. Baczyńskim od jesieni 1862 r. ojciec duchowny tamtejszych sióstr służebniczek Maryi. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 101.
[426] Listu tego brak. Bojanowski odnotował jego odbiór w Dzienniku pod datą 21 stycznia 1863 r. Wiadomo  w związku z tym, że o. Ciszek potrzebował siostry do Bełza, Biłki i Grzymałowa, i że zamierzał dać do tych miejscowości po 4 siostry. Przekazał też Bojanowskiemu list s. Elżbiety Schurman, przełożonej w Podzwierzyńcu k. Łańcuta, z 16 stycznia, zawierający żale względem s. Nepomuceny Chwiałkowskiej, mistrzyni tamtejszego nowicjatu.  Bojanowski nawiązał do tego w drukowanym tu liście.
[427] Schurman Elżbieta, Gertruda,  służebniczka, ur. w Olsztynie (1831) w rodzinie piekarza. Do Zgromadzenia wstąpiła 14 sierpnia 1859 r. w Jaszkowie wraz z s. Anną Böhm. Po złożeniu pierwszej profesji (10 VIII 1860) pracowała w nowootwartej ochronce w Marcelinie,  od 8 sierpnia 1861  r. w Borku i Jaszkowie, następnie była przełożoną w Podzwierzyńcu pod Łańcutem w Galicji (27 XI 1861-1 X 1863). Po powrocie do Wielkopolski pracowała w Drzązgowie, Czarnkowie, Jaszkowie, Uzarzewie, Mrozowie, a od otwarcia nowej placówki  w Czerniejewie (1878) była jej przełożoną do śmierci (3 XI 1890), AGSL, KP nr 75;  Szelęgiewicz A., op. cit., s. 98.
[428] Listów tych brak. Przy czym Bojanowski odnotował ich wysyłki w Dzienniku, podobnie zresztą jak i pisma do o. Ciszka.
[429] Böhm Anna (1836-1912),  służebniczka, ur. 26 lipca  1836 r. w Olsztynie, w rodzinie zamożnego piekarza. Nowicjat odbyła w Jaszkowie od 14  sierpnia 1859 r. wraz z Elżbietą Schurman, pierwszą profesję złożyła  27 października 1860 r. Znała język polski i niemiecki. Razem z s. Elżbietą Schurman pracowała w Marcelinie, a od 24 czerwca 1861 r. do czasu wyjazdu do Galicji, gdzie w Podzwierzyńcu rozpoczęła 27 listopada 1861 r. pracę w nowej placówce służebniczek,  pełniła obowiązki przełożonej w Turwi. Od 6 sierpnia 1863 do 5 czerwca 1866 r.  była przełożoną w szpitalu w Łańcucie. Energiczna, pierwsza zgłosiła  gotowość wyjazdu do Kanady, gdy o. Kajsiewicz wysunął tę myśl. Obok umiejętności robienia płótna, jako córka zamożnego piekarza olsztyńskiego znała też doskonale zawód swego ojca. Była jednak słaba fizycznie. Niemal od pierwszych dni pobytu w Galicji zapadała na zdrowiu. W 1866 r. powróciła do Jaszkowa i 12 sierpnia tego roku wyjechała na pierwszą placówkę służebniczek na Śląsku do Poręby k. Góry Św. Anny, gdzie pełniła obowiązki przełożonej. Na kapitule generalnej w Jaszkowie w 1868 r. została ustanowiona wikariuszką  placówek śląskich (12 XI 1868-8 XI 1873), po czym powróciła do Wielkopolski, pracując w Czarnkowie (do 13 IV 1877). Stamtąd wraz z siostrami Karoliną Annuth i Józefą Adamik z Górnego Śląska wyjechała do Londynu, gdzie powstało Zgromadzenie Ubogich Służebnic Matki Boga na wzór polskich Służebniczek Maryi i gdzie przebywała do 9 sierpnia 1878 r. Po powrocie do Wielkopolski pracowała do października 1880 r. w Gnieźnie, a następnie w Porębie na Górnym Śląsku (do 1883 r.) i Miasteczku Śląskim (jeden rok) oraz ponownie w Porębie i Leśnicy Opolskiej, gdzie zmarła 25 lipca 1912 r. W 1906 r. obchodziła 50-lecie życia zakonnego i 40-lecie pracy na Górnym Śląsku.  AGSL, KP nr 76;  Szelęgiewicz A., op. cit., s. 98;  Szmidt Małgorzata, s., Nekrologi Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej (śląskich), Wrocław 1983,  t. 1 (1868-1960), s. 13-14, mps.
[430] Rejkowska Marianna, służebniczka. Do Zgromadzenia wstąpiła wiosną 1857 r., 17 lutego 1858 r. złożyła pierwszą profesję na trzy lata. Po nowicjacie pracowała w Turwi, następnie we Wroniawach, Górce, Borku, Rąbiniu, Iwnie, skąd udała się do Galicji wraz z siostrami Elżbietą Schurman i Anną Böhm (27 XI 1861). W Podzwierzyńcu była wychowawczynią dzieci przedszkolnych i szkolnych do 21 maja 1862 r. Niestety nie należała do silnych i zdrowych. Dokuczliwe bóle głowy i omdlenia,  pozbawiały ją zdolności do pracy nieraz na całe tygodnie. Wpływało to destrukcyjnie na organizację pracy domu.  Po powrocie do Wielkopolski była na placówce w Iwnie, a od 14 listopada 1863 r.  została przełożoną domu w Ruchocinie i tzw. siostrą  diecezjalną, której podlegało wówczas pięć placówek w archidiecezji gnieźnieńskiej. Od początku 1866 r.  pracowała w Oporówku k. Ponieca, a w okresie 16 XII 1866-18 V 1869 kierowała nową ochronką w Rogożewie k. Jutrosina w pow. rawickim w dobrach Adama Konstantego Czartoryskiego i jego żony Elżbiety z Działyńskich. Następnie przebywała w Lewkowie, po czym została przełożoną ochronki w Różnowie (8 XI 1873). W dobie kulturkampfu i po wygaśnięciu ślubów, ze względu na stan zdrowia powróciła do domu. AGSL, KP nr 43;  Szelęgiewicz A., op. cit., s. 99.
[431] Annuth Karolina, Rozalia, służebniczka, ur. 21 stycznia 1837 r. w  Wielkim Bartęgu  k. Olsztyna w rodzinie zamożnego gospodarza Jana i jego żony Marianny z d. Rucha.  Do Zgromadzenia wstąpiła 4 marca 1861 r. w Jaszkowie. Znała dobrze język polski i niemiecki.  Jako córka zamożnego gospodarza wniosła do Zgromadzenia oprócz porządnej wyprawy i wysokiego posagu,  dużo osobistych zalet i zręczności. Po pierwszej profesji (14 III 1862)  pracowała w Borku, a 21 maja 1862 r. udała się do Galicji i pracowała w  podzwierzyńcu  pod Łańcutem, w Żużelu, gdzie  była przełożoną (16 X 1863-21 X 1865),  Starej Wsi, gdzie także została przełożoną (do 29 III 1866). W 1866 r. powróciła do Wielkopolski, pielęgnując najpierw chorych, a 12 sierpnia 1866 r. została skierowana do Poręby na Śląsk, gdzie przebywała do października 1872 r. Potem  w Poznaniu  pielęgnowała  Cecylię Działyńską (1872-1874) i pracowała w  Czarnkowie (1874-1877). Następnie wyjechała do Londynu na kilkanaście miesięcy wraz z s. Anną Böhm i s. Józefą Adamik. Po powrocie  pracowała w Domu Dziecka w Gnieźnie (do 1902 r.), a w latach 1902-1917 w  Pleszewie  i Szamotułach, gdzie zmarła 21 stycznia 1919 r.  AGSL, KP nr 111; Szelęgiewicz A., op. cit., s. 99.  Schematismus des Bisthums Breslau und seines Delegatur – Bezirks für das Jahr (dalej: Schematismus...,) 1867 podaje jako miejsce urodzenia Gros Bertung w Bydgoskiem i datę złożenia profesji - 19 III 1861. 
[432] Morsztynowa (Morstinowa)  Sabina  z Karnickich, hr., właścicielka Kobylnik pod Skalmierzem, żona Tadeusza Tymoteusza Morstina (Morsztyna) (1830-1875), z Krakowa, syna Felicjana Ludwika h. Liliwa z Raciborska (1782-1865), członka rady województwa krakowskiego w dobie Księstwa Warszawskiego, osiadłego w połowie lat dwudziestych w Krakowie; brata Władysława (1820-1880) i Ludwiki, przełożonej Niepokalanek w Jarosławiu. List Sabiny Morstinowej do Edmunda Bojanowskiego, z 25 stycznia 1862  w t. 2; PSB,  t. 21 (1976), s. 794 (Karol Estreicher).
[433] Podczas kilkudniowego pobytu w Galicji w lipcu 1862 r. E. Bojanowskiemu towarzyszył ks. Hilary Koszutski, proboszcz z Mielżyna. Kornacka M., op. cit., s. 99.
[434] Korespondencji na ten temat brak, choć wiadomo, że po wizycie o. Baczyńskiego ze Starej Wsi, w Krakowie i Łańcucie, o czym informował on Bojanowskiego 25 stycznia 1863 r., zapotrzebowanie na służebniczki wzrosło. Dziennik E.B.,  30 stycznia 1863 r.
[435] Chodzi o żonę nieżyjącego już Piotra Michałowskiego (1800-1855), malarza, urzędnika państwowego, działacza społecznego, głównego przedstawiciela romantyzmu  w malarstwie polskim, kierującego w dobie powstania listopadowego produkcją broni i amunicji dla powstańców, emigranta (1832-1835), zamieszkałego potem w Krzysztoforzycach k. Krakowa, m.in. prezesa Rady Amidnistracyjnej miasta Krakowa (1848-1853) i Towarzystwa Rolniczego (od 1853 r.), założyciela Zakładu Św. Józefa dla  osieroconych chłopców, tzw. Instytutu Michałowskiego. Encyklopedia Krakowa. Red. prowadzący A. H. Stachowski, Warszawa-Kraków 2000, s. 610.
[436] Słotwiński Stanisław Dominik (1828-1905), prepozyt i opat kanoników regularnych laterańskich przy kościele Bożego Ciała w Krakowie, działacz religijny i społeczny. Ur. 13 listopada 1828 r. w Bełżycach w Lubelskiem, syn szewca Tomasza, starszy brat Adama (1834-1894), pijara i uczestnika ruchu narodowego w latach 1861-1864. Po gimnazjum w Lublinie wstąpił do zgromadzenia kanoników regularnych laterańskich w Kraśniku, odbywając nowicjat i składając profesję (1847). Z racji działalności patriotycznej i obawy przed represjami rosyjskimi, w dobie Wiosny Ludów przeniósł się do Krakowa (1848), kształcił się w seminarium diecezjalnym. Po wydaleniu emigrantów przez władze austriackie znalazł schronienie w Paryżu u ks. Piotra Semenenki a od połowy 1849 r. w Rzymie, gdzie ukończył studia teologiczne i przyjął święcenia kapłańskie (29 IX 1851) oraz został mistrzem kleryków swojego zgromadzenia. W tym czasie miał ewoluować ku obojętności narodowej i kosmopolityzmowi. Wreszcie został przełożonym kanoników regularnych laterańskich w Krakowie (1857-1893). Uporządkował i wyremontował budynki klasztorne oraz kościół Bożego Ciała, wybudował też trzy kamienice czynszowe na Kazimierzu celem zabezpieczenia finansowego wspólnoty. Wzmocnił karność wśród zakonników i ożywił działalność religijną. Konwent na Kazimierzu połączono z włoską prowincją kanoników regularnych Najśw. Zbawiciela (1859), co potwierdził Pius IX (1862) i co oznaczało zaprowadzenie nowych konstytucji zakonnych z 1841 r. W 1861 r.  został opatem nowo założonej kanonii Bożego Ciała w Krakowie, uczestniczącym w administrowaniu diecezją krakowską i w pracy kurii biskupiej oraz w życiu społecznym.  Zm. 18 lutego 1905 r. w klasztorze SS. Miłosierdzia w Moszczanach k. Jarosławia. PSB,  t. 39 (1999), s. 54-56 (Krzysztof Rafał Prokop). 
[437] Zob. list  z 26 stycznia 1863 r. w t. 2.
[438] W latach 1859-1863 był nim o. Franciszek  Ksawery Kiejnowski (Kieynowski) (1802-1863), ur. 6 grudnia 1802 r. w Tomaszpolu na Wołyniu, do zakonu jezuitów wstąpił 14 sierpnia 1816 r. w Puszy, święcenia kapłańskie przyjął w końcu sierpnia 1828 r. w Przemyślu. Następnie był profesorem gimnazjalnym w Tarnopolu (1829-1834), kaznodzieją w Starej Wsi  (1834-1842) i Tarnopolu (1843-11844), profesorem historii kościoła w Nowym Sączu (1842-1843), wikariuszem we Lwowie (1844-1848), przy czym funkcję tę pełnił także podczas rozproszenia jezuitów w Galicji w tamtejszym kościele NMP (1848-1851). Był znanym kaznodzieją i misjonarzem ludowym, bratem starszego o rok Władysława, także jezuity. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 277.
[439] Sygnalizowanego tu listu ks. Ciszka z 7 kwietnia 1863 r,, aktualnego opiekuna duchowego sióstr łańcuckich,  brak.  Ks. Jan Koźmian określił go w liście do Bojanowskiego jako „bardzo namiętny” (Zob. t. 2, list  z  23 marca 1863 r.). Natomiast Bojanowski, odnotowując w Dzienniku jego odbiór 10 kwietnia, skomentował pismo o. Ciszka inaczej: „bardzo łaskawy list”, zawierający propozycję obsady nowych ochronek w pięciu miejscowościach (Przeworsk, Żużel u Kownackiej, Biłka Szlachecka u hr. Cabogowej, Krasiczyn u Księżnej Sapieżyny i Łańcut – dom chorych). Ocena ks. Koźmiana odnosiła się zapewne do innego fragmentu listu o. Ciszka, dotyczącego opinii o Zakładzie Łańcuckim: „Wszystkie [siostry – L.S.] kontentne, wesołe, szczęśliwe, uległe... reguła ściśle zachowana, posłuszeństwo, ubóstwo według zasad wiary, nic nie mieć, nic nie brać bez dozwolenia przełożonej”.          
[440] Mowa o powstaniu styczniowym w Królestwie Polskim.
[441] Chodzi najprawdopodobniej o Edwarda Łubieńskiego (Pomian Łubieńskiego) (1819-1867), który jesienią 1852 r. przyjął poddaństwo papieskie i zamieszkał na stałe w Rzymie (gdzie został prezesem konferencji Św. Wincentego à Paulo) i który na początku lat sześćdziesiątych próbował założyć w Galicji katolicki i konserwatywny dziennik „Wiara” (1861) oraz kupił majątek Kolnica w Sanockiem  (1862). PSB,  t.18 (1973), s. 477-478 (Red.). – O Edwardzie i innych Łubieńskich zob. też stosowny przypis do listu z 10 grudnia 1836 r. w t. 2.
[442]  Jankiewicz Leona (1839-1914), służebniczka, ur. w Staniątkach, wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek w Galicji w 1862 r. W 1863 r. złożyła I profesję zakonną i z polecenia Bojanowskiego objęła obowiązki mistrzyni nowicjatu, który 3 października 1863 r. został przeniesiony z Łańcuta do Starej Wsi. Przełożoną domu starowiejskiego, odpowiedzialną również za wszystkie domy w Galicji, została s. Elżbieta Szkudłapska. w sierpniu 1865 r. Bojanowski wezwał s. Elżbietę do Jaszkowa, a  na jej miejsce przełożoną domu starowiejskiego mianował s. Leonę Jankiewicz. Kiedy na skutek represji rządu austriackiego doszło do zerwania łączności służebniczek galicyjskich z macierzą w Wielkopolsce, s. Leona objęła obowiązki przełożonej generalnej tej części Zgromadzenia aż do śmierci, najpierw z nominacji, a następnie z wyboru podczas kolejnych kapituł generalnych. M. Leona, jako przełożona generalna utrzymywała stały kontakt listowy z Bojanowskim, informując go o życiu i działalności apostolskiej służebniczek w Galicji. Ostatni list do m. Leony Bojanowski wysłał z Górki Duchownej 11 kwietnia 1871 r. Zm. 31 października 1914 r. Kudryk Teofila s., Nekrologi Sióstr Służebniczek Najśw. Maryi Panny Niepokalanie Poczętej (Starowiejskich) 1864-1939, Warszawa 1972,  t. I,  s. 98-100.
[443] W związku z nie wypełnianiem zadań przez siostry w Łańcucie, Bojanowski nie odbył wprawdzie sygnalizowanej podróży do Galicji, jednakże we wrześniu 1863 r. skierował tam na wizytację przełożoną główną Zgromadzenia, s. Matyldę Jasińską, wraz z s. Elżbietą Szkudłapską, która przeniosła nowicjat do Starej Wsi (2 X 1863) i została przełożoną tamtejszego domu, a także mających powstać tam  w przyszłości innych ochronek. Natomiast opiekę duchową nad siostrami sprawował odtąd administrator parafii starowiejskiej, o. Baczyński. Kornacka M., op. cit., s.100.
[444] Była nią s. Matylda Jasińska.
[445] Chodzi o Piosnki wiejskie dla ochronek i Melodie do piosnek wiejskich dla ochronek wydane w latach 1862-1863 u Jana Konstantego Żupańskiego w Poznaniu. Chociej S., op. cit., s.190 nn.
[446] Morawska  Seweryna (Magdalena) (1825-1880), szarytka, córka  Józefa Ignacego i Pauliny z Łubieńskich, siostra urszulanki Marii (Bernardy), Rozalii, Ireny Bodenham i ks. Wojciecha.  Prowadziła w Poznaniu ochronkę na wzór gostyńskiej.  Bojanowski E., op. cit., s. 97 przyp.1. Dwóch zachowanych listów Bojanowskiego z drugiej połowy 1863 r. nie można konfrontować z zapisami Dziennika, ponieważ odpowiednie fragmenty nie zachowały się do naszych czasów.
[447] Powodem przeniesienia było nie wypełnianie zadań przez tamtejsze siostry. Nastąpiło to 2 października 1863 r. Przełożoną domu i wszystkich ochronek galicyjskich została s. Elżbieta Szkudłapska. Opiekę duchową powierzył Bojanowski o. Baczyńskiemu, który administrował parafią starowiejską. Kornacka M., op. cit., s.100.
[448]  Potocki Alfred Józef (1822-1889), właściciel dóbr i zakładów przemysłowych, polityk, minister i premier austriacki, marszałek krajowy, namiestnik Galicji; syn Alfreda (1786-1862), pierwszego ordynata łańcuckiego i  marszałka galicyjskiego, i Józefy z Czartoryskich; mąż Marii Klementyny Sanguszkównej od 19 marca 1851 r., co dało mu wielkie dobra w zaborze rosyjskim (na Wołyniu i Mazowszu). Ordynację łańcucką przyjął formalnie w latach 1859-1860 i gospodarował nią wzorowo. Był jednym z najbogatszych ludzi w Polsce, organizatorem przemysłu rolniczego w Galicji i na Ukrainie, modernizatorem gospodarki, członkiem Towarzystwa Gospodarczego we Lwowie (1852) i Gospodarczo-Rolniczego w Krakowie (1858), uczestniczył w krajowych i wiedeńskich wystawach rolniczych, finansował szkołę rolniczą w Czernichowie, wzbogacał bibliotekę łańcucką i założył prywatną w pałacu myśliwskim w Julinie k. Łańcuta. Politycznie był konserwatystą o umiarkowanie liberalnym odcieniu, monarchistą i klerykałem, ugodowcem, przeciwnikiem powstania styczniowego. Po śmierci ojca (1862) został dziedzicznym członkiem Izby Panów, posłem do galicyjskiego Sejmu Krajowego (1863, 1867, 1870, 1876, 1883), prezesem Rady Powiatowej w Łańcucie, ministrem rolnictwa w rządzie K. Auersperga (30 XII 1867-15 I 1870), premierem Austrii (11 IV 1870-4 II 1871), ministrem rolnictwa (do 6 maja) i obrony krajowej (28 VI - 23 XI 1870) oraz tajnym radcą, po czym odsunął się od wielkiej polityki. Został marszałkiem krajowym (19 III 1875) i namiestnikiem Galicji (24 XI 1875), zarazem oficjalnym reprezentantem prawicy galicyjskiej. Opowiadał się za ugodą polsko-ukraińską i przeciwko panslawizmowi, popierał zmartwychwstańców i przeciwdziałał agitacji Stanisława Stojałowskiego. Po ustąpieniu z namiestnikowstwa (10 VIII 1883) ze względu na stan zdrowia, pozostał w Sejmie i nadal przewodniczył Centralnemu Komitetowi Wyborczemu we Lwowie, był prezesem Galicyjskiego Banku Hipotecznego (1867) i Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń w Krakowie (1872 - 1875), prezydentem Krajowej Dyrekcji Skarbu i Dyrekcji Dóbr Państwowych w Galicji (1875-1883), członkiem Towarzystwa tatrzańskiego i Rybackiego w Krakowie (1887), Galicyjskiego Towarzystwa Leśnego (1884), protektorem Kasy Oszczędności w Rzeszowie i Lwowskiego Towarzystwa Ogrodniczo-Sadowniczego (1886). PSB,  t. 27 (1983), s.762-766 (Jerzy Zdrada).
[449] Cabogi Wanda Julianna, właścicielka Biłki Szlacheckiej w archidiecezji lwowskiej, fundatorka ochronki i szpitala (8 X 1863). Positio..., vol. 1, s. 432.
[450]  Rzewuski Leons (Leon) (1808-1869), latyfundysta, publicysta chrześcijańsko-społeczny, fundator ochronki w Podhorcach w archidiecezji lwowskiej (12 X 1863). Ur. 13 kwietnia 1808 r. we  Wiedniu, syn Wacława  „Emira” i Rozalii z Lubomirskich, brat Stanisława. Kształcił się pod opieką guwernera we Wiedniu i w prywatnym pensjonacie w Paryżu (1822-1824), po czym wstąpił do wojskowej Szkoły Aplikacyjnej w Warszawie. Uczestnik powstania listopadowego. Jesienią 1831 r. po uzyskaniu dymisji osiadł w Podhorcach odziedziczonych po śmierci ojca i brata. Został członkiem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, wspierał Ossolineum, organizował wyścigi konne we Lwowie, jeździł po Europie. W dobie Wiosny Ludów wydawał redagowaną przez Karola Widmana i Jana Zachariasiewicza  gazetę „Postęp” (Lwów), popularyzując idee socjalistyczne. Potem związał się z redakcją „Czasu” i ogłosił w Krakowie kilka broszur: O dążnościach reorganizacyjnych w społeczeństwie (1849), Wstęp do praktycznego wykładu teorii produkcji rolniczej (1850),  Wykład początkowych pojęć teorii produkcji rolniczej (1851). Inne opublikował w Paryżu. Po poślubieniu Taidy Małachowskiej (1850) zbliżył się ponownie do Kościoła i zmartwychwstańców. Do wydarzeń z lat sześćdziesiątych odnosił się z dezaprobatą. W 1864 r. sprzedał Podhorce Władysławowi Sanguszce, w rejonie Krakowa nabył kilka folwarków, a w mieście pałacyk Montelupich (na Szlaku). Pod koniec życia opublikował w Paryżu Réformes autrichiennes. Questions électorales (1866) i Opinions et croyances (1869). Pierwszą poświęcił sprawom krajowym, krytykując konserwatywny kierunek autonomii galicyjskiej, drugą - podsumowaniu swoich refleksji  na temat pojęcia Boga, modlitwy, obowiązku pracy i potrzeby nowego ułożenia relacji między państwem a Kościołem. Druga z prac znalazła się na Indeksie, a w drugim pospiesznym wydaniu jej autor zaznaczył, iż gotów jest odwołać wszystko, co nie zgadzałoby się z nauką Kościoła. Rzewuski, według Józefa Szujskiego „Pan wichrowaty”, zm. w Krakowie 21 października 1869 r. PSB,  t. 34 (1992), s. 127-130 (Stefan Kieniewicz).
[451]  Kownacka Julianna hr., fundatorka ochronki w Żużelu w parafii bełskiej archidiecezji  lwowskiej (16 X 1863), zamkniętej przez rząd austriacki w 1866 r.  Julianna była najprawdopodobniej związana z rodziną Tadeusza Kownackiego (1755-1835) brata Józefa h. Ślepowron Kownackiego (ok.1750 - przed 1825), który ok. 1805 r. przeniósł się pod Bełz. PSB,  t. 14 (1968-1969), s. 588 (Aleksandra Birkenmajerówna); Positio..., vol. 1, s. 433.
[452] Prośba ta, datowana 3 kwietnia 1862 r., zredagowana została przez ks. Antoniego Brzezińskiego i dołączona do jego pisma do Bojanowskiego z dnia 29 marca tego roku (zob. t. 2). Zob. też list  z 10 kwietnia 1862 r. w t. 2, będący odpowiedzią arcybiskupa Leona Przyłuskiego.
[453] Był nim po śmierci ks. bpa Adama Jasińskiego (3 III 1862) od 25 lutego 1863 r. Antoni Józef Manastyrski (1803-1869), biskup przemyski obrządku łacińskiego. Ur. 14 czerwca 1803 r. w Stanisławowie, gdzie zdał też maturę. Był synem Jana i Krystyny z Wiśniewskich. Studiował filozofię we Lwowie, a teologię w zakładzie Augustineum (Trintaneum) we Wiedniu. Wyświęcony na kapłana (1826), uzyskał tam doktorat (1830). Pracował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Lwowskiego, a jako prefekt w Seminarium Duchownym (1830-1833),  ponadto jako notariusz w kurii biskupiej (od 1831). Pełnił potem także inne funkcje, przechodząc do pracy duszpasterskiej w 1850 r. jako dziekan lwowski i proboszcz katedry. W latach 1858-1860 zarządzał archidiecezją jako wikariusz kapitulny. Został delegatem duchowieństwa w wydziale Krajowym (1860) i biskupem przemyskim (1863). Rok później ogłosił ugodę między obrządkiem łacińskim i unickim w Galicji, dążył do podniesienia poziomu  duchowieństwa, popierając prenumeratę wśród kleru wydawanych w Wielkopolsce czasopism: „Tygodnika Katolickiego” i „Przeglądu Poznańskiego” oraz wydawanego w Warszawie „Przeglądu Katolickiego”.  Zm. w Rzymie na malarię podczas obrad soboru watykańskiego (13 XII 1869). PSB,   t. 19 (1974), s. 467-468 (Czesław Lechicki).                         
[454] Był nim ks. Franciszek Ksawery Wierzchlejski (1803-1864), ur. 1 grudnia 1803 r., pochodzący z rodziny szlacheckiej, wyświęcony na kapłana 25 czerwca 1826 r. po studiach na Uniwersytecie Wiedeńskim. Od 1846 r. był biskupem ordynariuszem w Przemyślu. Na stolicę metropolitalną we Lwowie uzyskał nominację 6 grudnia 1859 r., prekonizowany 23 marca 1860 r. Kładł nacisk na formację księży i budowę nowych kościołów i kaplic. Doprowadził do zawarcia ugody normującej współżycie obrządku łacińskiego i greko-katolickiego (17 VII 1863), a w dobie powstania styczniowego, 23 stycznia 1863 r.,  zarządził w całej archidiecezji nabożeństwo za prześladowany Kościół w Królestwie Polskim. Zmarł 17 kwietnia 1864 r.  Kumor B., ks., op. cit., passim.
[455]  Prośba Bojanowskiego została spełniona 12 listopada 1863 r. Zob. t. 2.
[456] Publikowane pismo jest w pełni akceptowaną przez ks. Jana Koźmiana propozycją listu do ks. Abpa Wierzchlejskiego, przesłaną wraz z projektem pisma do księżnej Jadwigi Klementyny Sapieżyny przez Bojanowskiego ks. Koźmianowi pismem przewodnim z 13 stycznia 1864 r., które nie zachowało się. Obydwa pisma Koźmian przesłał Bojanowskiemu zwrotnie 18 lutego 1864 r. wraz z adresem  arcybiskupa. Bojanowski 1 marca 1864  r. wysłał  pismo do arcybiskupa Wierzchlejskiego, dołączając doń list ks. abpa Przyłuskiego z 12 listopada 1863 r., polecający służebniczki opiece metropolity lwowskiego i znany tylko pośrednio z pisma Przyłuskiego do Bojanowskiego z tego samego dnia. Wierzchlejski odpowiedział Bojanowskiemu życzliwie 17 marca  1864 r. (zob. t. 2). Dziennik E.B., 13 stycznia i 19 lutego, 1 i 30 marca 1864 r. W Positio... (vol. 1, s. 464) omawiany tu list jest datowany w styczniu 1864 r. Jednakże jego oryginał, z datą 1 marca 1864 r., znajduje się zapewne w archiwum archidiecezji lwowskiej. 
[457] Była nią  s. Matylda Jasińska.
[458]Jadwiga Klementyna z Sanguszków Sapieżyna (1830-1918), żona Adama (1828-1903), uczestnika powstania styczniowego, działacza społecznego i politycznego, posła na sejm i prezesa Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarczego; matka kardynała Adama Stefana Sapiehy. Kieniewicz Stefan, Adam Sapieha 1828-1903, Lwów 1939. Por. Bojanowski E., op. cit., s. 277 przyp.1 i s. 302  przyp. 1.
[459] Chodzi o ks. Jana Koźmiana, który 18 lutego 1864 r.  (zob. t. 2) aprobował projekt tego pisma odręczną uwagą na kopii: „List jest zupełnie dobry i oczywiście pisz Pan na półarkuszowym papierze in 4to. Adres: Jego Ekscelencji, Jaśnie Wielmożnemu JMĆ Księdzu Wierzchlejskiemu Arcybiskupowi Metropolicie Lwowskiej Archidiecezji we Lwowie”.
[460] In folio (łac. in –w;  folium  - liść, arkusz) - w formacie arkusza raz złożonego. 
[461] Data nie została wpisana.  Zob. przypisy do listu z tego samego dnia adresowanego do ks. abpa F. Wierzchlejskiego.
[462] Floren - w dawnej Polsce od XV w. nazwa złotego polskiego.
[463] Zob. wcześniej, list do ks. abpa  Leona Przyłuskiego z 16 października 1863 r.
[464] Ów list polecający z 12 listopada 1863 r. Bojanowski otrzymał od ks. abpa Leona Przyłuskiego 4 grudnia tegoż roku, a ks. arcybiskupowi  Franciszkowi Wierzchlejskiemu wysłał go 1 marca 1864 r. i odnotował obydwa fakty w swoim Dzienniku. Zwłokę w ekspedycji pisma  wyjaśnił w liście przewodnim datowanym 1 marca 1864 r. Zob. wcześniej.
[465] Istnieje druga wersja listu, nieco skrócona. Wysyłki pisma Bojanowski nie odnotował w Dzienniku.
[466] Azbiewicz Józef Kalasanty (ur. 1837),  jezuita,  w 1872 r. otrzymał dymisję z zakonu. Bojanowski E., op. cit., s. 355 przyp.1.
[467] Listu tego brak. Datowany 3 marca 1864 r. w Żużelu, został odnotowany przez Bojanowskiego w Dzienniku 8 marca. Ks. Azbiewicz proponował bezpłatne umieszczenie w nowicjacie kilku unitek, uzasadniając to „miejscowymi okolicznościami”, ponieważ „lud przeważnie unicki, potrzebuje ochronek unickich”. Poinformował też, że w Bełzie jest „około 12 kandydatek obu obrządków” i przekazał list s. Karoliny Annuth z Żużela, datowany 4 marca i opisujący  bożonarodzeniową Gwiazdkę w tamtejszej ochronce z udziałem duszpasterzy bełskich: wikarego Wołyńskiego i  proboszcza, ks. Semenetza.
[468] Unici (łac. unitus – zjednoczony) - wyznawcy Kościoła greckokatolickiego na ziemiach polskich, powstałego w wyniku unii kościoła prawosławnego z katolickim, tzw. unii brzeskiej (1596).
[469] Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[470] Rachować – liczyć.
[471] Odpowiedzi brak. Nie zachował się też z tego czasu Dziennik E.B.
[472] Franciszkowski Józef ks., ur. 1830, wyświęcony na kapłana w 1856 r., drugi wikary w Żninie (1856), wikary w Pakości (1858), komendarz w Konarach (1862), drugi wikary w Borku (1869).  Elenchus Gnesnensis..., 1858, 1859; Elenchus Posnanensis..., 1864, 1870.
[473] Listu jak i Dziennika E.B. z tego czasu brak.
[474] Była nią s. Matylda Jasińska.
[475] Stało się to ok. 15 lutego 1864 r. Zob. wcześniej, przyp. do listu z 24 stycznia 1859 r.
[476] Nie wiadomo bliżej o kogo chodzi, zwłaszcza że brak jest Dziennika Bojanowskiego zarówno z jesieni 1862 r., kiedy wysłał Robaczewskiej Regułę Służebniczek, jak i z okresu lata 1864 r., kiedy  wystosował do niej drukowany tu list.
[477] Listu i Dziennika E.B. z tego okresu brak.
[478] Mizgalski Karol  (1834 - po 1869),  ks., ur. 21 grudnia  1834 r. w Sierakowie, absolwent Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1854), po przyjęciu święceń kapłańskich (1858) mansjonarz w Zbąszyniu i prebendarz w Kościanie,  od 1863 r. proboszcz w Wilkowyi. AAP, KA poz. 769; Białobłocki A., Absolwenci..., s. 90.
[479] Listu i Dziennika z tego czasu brak.
[480] Furmaniak (Wormaniak) Marianna pochodziła z miejscowości Kadziak, parafia Wilkowyja, pow. Jarocin, wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie przed 9 grudnia 1864 r., ale już 8 sierpnia 1865 r. odeszła na służbę do ks. Maxa w Ostrowach Fabrycznych. - W liście ks. K. Mizgalskiego z dnia  14 września 1864 r.  występuje  pod nazwiskiem Furmaniak.  AGSL, KP nr 180; Dziennik  E.B., 26 stycznia 1867.
[481] Była nią s. Matylda Jasińska.
[482] Familijny – rodzinny.
[483] Była nią s. Matylda Jasińska.          
[484] Kufer, kuferek (niem. dawn. Kuffer, dziś Koffer) – okuta skrzynia o wypukłym lub płaskim wieku przeznaczona do przechowywania ubrań i bielizny.
[485]  Pakiet (fr. paquet) – rzeczy zapakowane, zawinięte; paczka.
[486]  Zob. odpowiedź z 14 września 1864 r., w t. 2.
[487] Pod inicjałami mogą się kryć: ks. Hieronim Kajsiewicz., ks. Hilary Koszutski, lub jakaś inna osoba.
[488] Listu i Dziennika E.B. z tego okresu brak.
[489] Chodzi o ks. arcybiskupa Leona Przyłuskiego.
[490] Kwapich Michał (1796-1864), ks., od 1837 r. proboszcz w Domachowie. Bojanowski E., op. cit., s. 34 przyp.7.
[491] Są dwie wersje listu.
[492] Zob. listy z 29 marca 1862 r. i 10 kwietnia 1862 r.  w t. 2. - Ks. bp Adam Jasiński zm. 3 marca 1862 r.
[493] Od 25 lutego 1863 r. był nim  ks. bp Antoni Manastyrski.
[494] W dniu 10 sierpnia 1864 r. rząd nakazał Konsystorzowi zamknąć ochronki galicyjskie, ponieważ władze kościelne nie zgłosiły ich powstania władzom świeckim. Siostrom zarzucano też mieszanie się do polityki. Kornacka M., op. cit., s. 101.
[495] Był nim Franciszek Wierzchlejski.
[496] Prośba Bojanowskiego została spełniona (zob. list  z 19 listopada 1864 r.  w t. 2), a pismo arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznańskiego do biskupa przemyskiego, polecające służebniczki opiece, wysłane (zob. list z 16 grudnia 1864 r.  w t. 1).
[497] Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[498] Są dwie, mało różniące się,  wersje listu.
[499] Chodziło o anulowanie nakazu zamknięcia ochronek galicyjskich z 10 sierpnia 1864 r.
[500] Bojanowski miał na myśli rządowy nakaz zamknięcia ochronek galicyjskich z 10 sierpnia 1864 r.
[501] Chodzi o list ks. abpa Leona Przyłuskiego do ks. bpa Antoniego Manastyrskiego w Przemyślu z dnia 19 listopada 1864 r. opublikowany w języku włoskim  w: Positio..., vol. 1 s. 469-470.
[502] Sapieżyna Jadwiga Klementyna z Sanguszków.
[503] Identyczne listy, pominięte w niniejszym wydawnictwie, E. Bojanowski skierował 5 lutego 1865 r. do Ignacego Gutowskiego i Antoniego Różańskiego oraz 7 lutego 1865 r. do Władysława Kwileckiego, który z żoną Honoratą z Russanowskich był fundatorem ochronki w Malińcu, parafia Gosławice w pow. konińskim, w diecezji kujawsko-kaliskiej na terenie Królestwa Polskiego (12 X 1862). Positio..., vol. 1, s. 433. - Władysław Kwilecki był najprawdopodobniej synem Hektora (1800-1843) i Marii Izabelli hr. Tauffkirchen und Laterano, damy dworu bawarskiego (1807-1855) i bratem urodzonego w Malińcu Mieczysława (1833-1918), któremu po Władysławie przypadły majątki w kluczu gosławickim, a który był działaczem politycznym i gospodarczym oraz parlamentarzystą. PSB,  t. 16 (1971), s. 385 (Adam Galos). – Władysław Kwilecki zmarł w 1863 r., a Honorata Kwilecka z Russanowskich, primo voto Bielińska, 4 kwietnia 1898 r. Żychliński T., Złota księga..., t. 21 (1899), s. 209-210.
[504] Donimirski Teodor (1805-1884), ziemianin, prawnik i ekonomista, działacz narodowy na Pomorzu i  Powiślu. Ur. 25 października 1805 r. w Buchwałdzie w pow. sztumskim. Kształcił się najpierw w Braniewie (1817-1826),  potem studiował prawo, administrację, filozofię i ekonomię na uniwersytetach we Wrocławiu, Bonn i Berlinie. Podróżował po Europie  celem pogłębienia wiedzy o rolnictwie i hodowli. Był posłem do sejmiku prowincjonalnego w Królewcu (1842) i na sejm zjednoczonych sejmików prowincjonalnych oraz na sejm konstytucyjny w Berlinie (1847). W dobie Wiosny Ludów uwięziony z powodu podejrzeń o przygotowanie antypruskiego powstania (1846), założyciel lokalnej komórki Ligi Polskiej w Postolinie i deputowany do władz centralnych tej organizacji (1849). Później długoletni członek polskiego Centralnego Komitetu Wyborczego dla Prus Zachodnich (od 1862) i poseł do parlamentu Rzeszy oraz członek Koła Polskiego (1867-1871). Współzałożyciel (1848) i prezes (od 1862) Towarzystwa Pomocy Naukowej dla Prus Zachodnich, prezes Towarzystwa Rolniczego Ziemi Malborskiej (1865)  i Towarzystwa Moralnych Interesów (1869), współinicjator dorocznych sejmików gospodarczych w Toruniu (od 1867),  współzałożyciel „Gazety Toruńskiej” (1867) i Banku Kredytowego „Donimirski, Kalkstein, Łyskowski i Sp.” w Toruniu (1866), członek i działacz Towarzystwa Naukowego w Toruniu, współzałożyciel Towarzystwa Oświaty Ludowej w Poznaniu (1872). Oracki T., op. cit., s. 93.
[505] Chodzi o list z 27 października 1864 r., którego wprawdzie brak, ale który Bojanowski odnotował w Dzienniku 28 października tego roku. W odpowiedzi, wysłanej 8 listopada i także odnotowanej w Dzienniku, Bojanowski zaznaczył, iż naradę ochronkową odłożył do stycznia 1865 r.  z powodu choroby Cezarego Platera. Ze wspomnianego listu Koźmiana wynika też, iż w Przemyślu konsultował sprawę służebniczek galicyjskich w kontekście polityki rządu austriackiego  z tamtejszym biskupem A. Manastyrskim.
[506] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[507] Radecki Szymon (ur. 1825), ks., od 1861 r. proboszcz w Gostyniu. Skazany na śmierć (1864) za pomoc dla powstańców styczniowych uciekł za granicę, ale po procesie apelacyjnym powrócił do Gostynia. w 1867 r. założył tam Stowarzyszenie Czeladzi Katolickiej, był też prezesem lokalnego Towarzystwa Św. Wincentego à Paulo. Bojanowski E., op. cit., s. 319 przyp.1.
[508] Chodzi o ks. Atanazego Szułczyńskiego, brata Józefa Kalasantego.
[509] Adresata pisma, budującego wówczas pomieszczenia dla ochronki w Lewkowie, ustalono na podstawie jego listów  do E. Bojanowskiego z: 28 kwietnia, 10 i 31 maja 1865 r. (zob. t. 2). - Lipski Józef (1829 lub 1827 - 1894), ur. 21 sierpnia 1829 r. w Bukowinie k. Międzyborza, uczeń Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, maturę zdał we Wrocławiu, gdzie też studiował i należał do Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego. Został doktorem praw (1852), radcą ziemstwa, członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu (1857-1884). Był ziemianinem w Lewkowie i Bieganinie, fundatorem ochronki w Lewkowie w archidiecezji gnieźnieńskiej (9 XII 1866), porucznikiem strzelców konnych (1831), dowódcą oddziału pod Miłosławiem i Wrześnią (1848), gorącym patriotą, zasłużonym obywatelem.  Zm. 5 października 1894  r. w Królestwie. Białobłocki A., Absolwenci..., s. 79; Karwowski, op. cit., t. 3, s. 58.
[510] Listów i Dziennika  z tego czasu  brak.
[511] Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[512] Potulicka Ofelia ze Skórzewskich (1828-1906), córka Heliodora, szambelana króla pruskiego, marszałka sejmu Wielkiego Księstwa Poznańskiego; od 23 listopada 1849 r. żona Józefa Kazimierza Potulickiego (1828 - 1870),  który osiadł wówczas w Wielkopolsce, obejmując w zarząd dobra żony: jeziora Wielkie k. Zaniemyśla, Winną i Jaszkowo w pow. średzkim. PSB,  t. 28 (1984), s. 248 (Sławomir Leitgeber).
[513] Zm.12 marca 1865 r.
[514] Dnia 17 lutego 1865 r. odbyła się w Poznaniu narada, na którą Bojanowski w porozumieniu z ks. Janem Koźmianem i Cezarym Platerem zaprosił właścicieli wsi, w których znajdowały się ochronki  oraz inne zainteresowane osoby. Ustalono warunki zakładania ochronek. Postanowiono też zwrócić się do bardziej gorliwych pań z prośbą o ofiarę na nowicjat Służebniczek Maryi i zajęcie się zbieraniem składek. List - odezwę skierowano do hr. Potulickiej w Jeziorach (według M. Kornackiej 10 czerwca 1865 r.) i do innych osób, celem uzyskania wsparcia materialnego. Kornacka M., op. cit., s. 86 przyp. 39.
[515] Andersz Ignacy August  (1825-1904),   ks., od 1854 r. proboszcz w Jaraczewie. W jaraczewie i w pobliskim Chytrowie zbierał składki u zamożniejszych, „by dla biednych drzewa i pożywienia na kwartał przynajmniej zakupić”. Prowadził dokładny rejestr osób ubogich i wydawał im bezpłatne posiłki. W czasie powstania styczniowego udzielał pomocy powstańcom. Więziony przez zaborcę za działalność patriotyczną. Księża społecznicy w Wielkopolsce 1894-1919, Gniezno 1992,  t. 1, s. 33.
[516] Jaraczewska Konstancja z Łowęcic pod Jaraczewem. Chodzi zapewne o Konstancję z Chwalibogów, żonę Edwarda Jaraczewskiego, matkę Zygmunta Jana Hieronima (1834-1907), działacza politycznego i kulturalnego, dziedzica Jaraczewa w ówczesnym pow. śremskim (dziś: jarocińskim), ożenionego z Elizą Stablewską (1857). PSB,  t. 10 (1962-1964), s. 611, 612 (Zdzisław Grot); Żychliński T., Złota księga..., t. 1 (1879), s. 286-287.
[517] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu wprawdzie brak, ale 4 kwietnia 1865 r. ks. Andersz skierował do Bojanowskiego pismo w jej sprawie. Zob. list w t. 2.
[518] Mielżyński Józef (1824-1900), hr., poznański działacz społeczno-gospodarczy, członek pruskiej Izby Panów od 1863 r., najstarszy syn Macieja i Konstancji z Mielżyńskich, spadkobierca wielkiej fortuny po ojcu i stryju  Sewerynie z Miłosławia. Ur. 17 marca 1824 r. w Chobienicach, ukończył Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1843) i prawo na uniwersytecie w Berlinie. Zajął się jednak  administracją rozległych dóbr rodzinnych (Dąbrowa-Gościeszyn, Kotowo-Woźniki, Dębno, Miłosław, Iwno, Ryńsk k. Wąbrzeźna), sprzedając ten ostatni majątek (w Prusach Zachodnich) Niemcom, a w 1893 r. także Miłosław Józefowi Kościelskiemu za 3 mln. marek. Iwno, w którym przebywał, należało do najlepiej zmechanizowanych majątków wielkopolskich i posiadało stadninę. Zwolennik  pracy organicznej i konserwatyzmu,  przeciwnik powstania styczniowego i polityki Otto von Bismarcka, wygłosił m.in. słynną mowę w Izbie Panów (19 VI 1876), opublikowaną pt. Obrona języka narodowego w izbie panów sejmu pruskiego przeciwko projektowi rządowemu o języku urzędowym (Poznań 1876). Był członkiem polskiej delegacji, która wręczyła w Poznaniu pruskiemu ministrowi oświaty memoriał w sprawie języka polskiego w szkole (29 VI 1892).  Jako jeden z głównych filarów Bazaru umożliwił wspieranie innych instytucji polskich. Był prezesem Towarzystwa Pomocy Naukowej i  Rady Nadzorczej Spółki Melioracyjnej, długoletnim członkiem honorowym i dobrodziejem Towarzystwa Przemysłowego w Poznaniu oraz pierwszym honorowym członkiem Towarzystwa Drukarzy Polskich. Zm. 12 sierpnia 1900 r.  Jego żoną była Emilia z Bnińskich (1846-1898), z którą miał cztery córki. PSB,  t. 20 (1975), s. 784-785 (Zdzisław Grot); Karwowski S., op. cit., t. 3, s. 112-113.
[519] Listu Mielżyńskiego w tej sprawie i Dziennika z tego okresu brak.
[520] Chenczke Elżbieta, ur. w Olsztynie. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 3 marca 1864 r., po czym pracowała w Iwnie  (1864-1865) i kilka miesięcy w Niechanowie, gdzie zachorowała; leczyła się w Poznaniu u Sióstr Miłosierdzia, przebywała potem w Jaszkowie i jako chora opuściła Zgromadzenie, wracając do rodziny. Pragnęła powrócić, ale nie została przyjęta. AGSL, KP nr 168.
[521] Chodzi o dekret Ministerstwa Stanu z 3 lipca 1865 r. w sprawie wydalenia Służebniczek Maryi z całej Galicji. Mimo interwencji hr. A. Potockiego i ks. bpa A. Manastyrskiego, Ministerstwo utrzymało 1 listopada 1865 r. w mocy dekret z 3 lipca. Kornacka M., op. cit, s.103. - Stosownego listu Szkudłapskiej i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak, choć wiadomo, że był datowany 30 lipca i że  Bojanowski odpisał nań 4 sierpnia 1865 r. Zob. niżej list  z 14 sierpnia 1865 r.
[522] Cieśliński Tomasz (1801-1870), kanonik poznański. Syn  rolnika Grzegorza i jego żony Marianny, ur. 12 grudnia  1801 r. w Bałamucku k. Odolanowa. Kształcił się w szkole średniej przy seminarium duchownym w Poznaniu, do którego potem wstąpił, uzyskując święcenia kapłańskie (18 XII 1824). Najpierw był wikariuszem w Pogorzelicy, a potem proboszczem w Dębnie (1830-1852) i jednocześnie dziekanem nowomiejskim. Od 3 kwietnia 1849 r. został kanonikiem metropolitalnym, kaznodzieją katedralnym, radcą konsystorskim i sędzią surogatem, a w latach 1864-1866 wikariuszem generalnym i oficjałem. W 1831 r. spotkanie z A. Mickiewiczem wzmogło u Cieślińskiego zainteresowania literackie, choć już trzy lata wcześniej napisał poemat w 7 pieśniach pt. Bęben, opublikowany pośmiertnie (Wojna  o bęben w Miłosławiu). Zm. 17 lutego 1870 r. PSB,  t. 4 (1938), s. 70 (ks. Józef Nowacki).              
[523] Chodzi o zmarłego 12 marca 1865 r. ks. abpa Leona Przyłuskiego.
[524] Mowa  o nadużyciach finansowych dotychczasowej przełożonej, s. Matyldy jasińskiej i jej wystąpieniu ze Zgromadzenia.
[525] Zdanie przekreślone.
[526] Był nim  ks. Józef Brzeziński (1801-1877), proboszcz kapituły poznańskiej i działacz społeczny. Ur. 20 stycznia 1801 r. w Żerkowie w rodzinie kucharza abpa Tymoteusza Gorzeńskiego. Kształcił się w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu i w tamtejszym seminarium duchownym oraz od 1821 r. na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie (1824). Krótko był wikarym przy katedrze poznańskiej, a potem kapelanem ks. abpa Gorzeńskiego (do jego śmierci w 1825 r.) i Teofila Wolickiego (maj-grudzień 1829), zaś w latach 1825-1829 altarystą u Św. Wojciecha i sekretarzem konsystorza arcybiskupiego. Następnie został administratorem parafii Św. Małgorzaty na Śródce i proboszczem u Św. Wojciecha (1831), kanonikiem katedralnym w Poznaniu (1833), dziekanem kapituły (1853), wreszcie proboszczem kapituły metropolitalnej (1868). Odznaczał się talentami organizatorskimi, administracyjnymi i finansowymi, był wizytatorem nauki religii w gimnazjach i seminariach nauczycielskich, od 1840 r. wizytatorem szkół elementarnych w całej archidiecezji, członkiem poznańskiej deputacji szkolnej, dyrekcji Towarzystwa Pomocy Naukowej im. K. Marcinkowskiego, dyrektorem Bazaru (do 1865 r.), współpracownikiem Towarzystwa Dobroczynności, opiekunem „Domu sierot po zmarłych na cholerę” założonym przez ks. A. Prusinowskiego, a także administratorem archidiecezji w okresie wakatu na stolcu arcybiskupim po śmierci ks. Leona Przyłuskiego (1865). Zm. 19 października 1877 r. PSB,  t. 3 (1937), s. 38-39 (Andrzej Wojtkowski).
[527] W Positio... (vol. 1, s. 416) opublikowano niemal identyczny list, datowany 14 sierpnia 1865 r., jednakże nie zawierający propozycji powołania ks. Jana Koźmiana na komisarza. Został nim w końcu ks. Franciszek Bażyński. Kornacka M.,  op. cit., s. 87. Zob. też list Bojanowskiego do Bażyńskiego z dnia 21 sierpnia 1865 r.
[528] Obydwu listów i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[529] W związku ze sprawą s. Matyldy Jasińskiej E. Bojanowski zamierzał mianować E. Szkudłapską przełożoną generalną Zgromadzenia.
[530] Filipiak Marianna (1841-1902), służebniczka, przełożona generalna (1890-1902) służebniczek dębickich, należała do pierwszych członkiń Zgromadzenia. Znała dobrze jego życie oraz początki i utrwalającą się tradycję. Ur. 11 grudnia 1841 r. w Bodzewku w pow. gostyńskim, w rodzinie gospodarza Tomasza i jego żony Michaliny z d. Krystowiak.  Wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie 12 kwietnia 1860 r. z Podrzecza. Pracowała potem w Ruchocinie i Małachowie, od 21 sierpnia 1861 r.  do lutego 1864 r. była przełożoną w Malińcu na terenie Królestwa Polskiego, potem w galicyjskim Krasiczynie (4 VI – 20 X 1864), do momentu likwidacji placówki przez rząd austriacki. Następnie była w Starej Wsi (1864-1866), w Staniątkach ukrywała się  u Sióstr Benedyktynek, została przełożoną i mistrzynią kandydatek do nowicjatu w Biłce Szlacheckiej (do 1870 r.). W końcu lata 1870 powróciła przez Porębę do Jaszkowa, pełniąc funkcję mistrzyni nowicjatu, by jesienią 1875 r.  znowu wyjechać do Galicji (Krasiczyn, Wiązownica, Przecław, Dębica). W nowo otwartej placówce w Dębicy została przełożoną (1882-1890). Od 1890 do śmierci (10 III 1902) była przełożoną generalną w Dębicy.  Bojanowski  darzył s. Filipiak swoim zaufaniem, często też powierzał jej wykonanie odpowiedzialnych zadań. Współdziałała z matką Elżbietą Szkudłapską w podejmowanych próbach zjednoczenia służebniczek starowiejskich z macierzą w Wielkopolsce. AGSL, KP nr 90; Tajanowicz Władysława Juliusza s., Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanego Poczęcia (Służebniczki dębickie), Lublin 1987, s. 14.
[531] Spośród nich zachował się tylko list ks. Jana Ciszka, Dziennika Bojanowskiego z tego okresu również brak.
[532] Z dwu  wzmiankowanych tu listów brakuje pierwszego, jak również Dziennika Bojanowskiego z tego czasu.
[533] Szczepkowski Kasper (1823-1899), jezuita. Ur. w Tomaszowicach k. Kałusza (1 I 1823), do zakonu wstąpił w Starej Wsi (12 IX 1840), teologię studiował w Laval we Francji (1848-1852), gdzie przyjął też święcenia kapłańskie (20 IX 1851). W kraju i zagranicą piastował różne funkcje zakonne, w latach 1861-1866 był rektorem i mistrzem nowicjatu w Starej Wsi, a w latach 1866-1871 oraz 1893-1897 prowincjałem galicyjskim. Był wybitnym organizatorem. Zm. 7 stycznia 1899 r. w Krakowie  Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 659.
[534] Prowincjałem był wówczas o. Józef Brown SJ.
[535]  Furmanka – konny wóz, fura.
[536] Odpowiedź Szkudłapskiej jak i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.        
[537] S. Leona Jankiewicz została rzeczywiście pierwszą przełożoną generalną sióstr galicyjskich. Zob. pismo E. Bojanowskiego   z  29 sierpnia 1865 r.
[538] Obydwu listów i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[539] Chodziło o powierzenie jej funkcji przełożonej generalnej Zgromadzenia w Jaszkowie.
[540] Bażyński Franciszek (1801-1876), ks. Ur. 1 marca 1801 r. w poznańskiej rodzinie bednarza Jana Nepomucena i jego żony Marianny z Burzyńskich. Kształcił się w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny i seminarium duchownym, a przez 3 lata studiował teologię na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie też przyjął święcenia kapłańskie. Przez dwa lata był wikarym parafii Św. Wojciecha w Poznaniu, a potem proboszczem w  Ceradzu Kościelnym, Niepruszewie (1841), Lwówku (1845) i u Św. Wojciecha (1849) w Poznaniu, później był też radcą konsystorskim, sędzią i egzaminatorem prosynodalnym,  a w 1865 r. powierzono mu funkcję komisarza dla załatwienia sprawy nadużyć Matyldy Jasińskiej w Zgromadzeniu Służebniczek.  Należał do wszystkich towarzystw narodowych.  Po upadku powstania listopadowego miał łączność z emisariuszami  Towarzystwa Demokratycznego, za co został aresztowany (26 I 1836) i skazany na 15 lat twierdzy, po czym skorzystał z amnestii (13 VIII 1840). W 1848 r. został posłem do sejmu pruskiego z powiatu bukowskiego, a dwa lata później z południowych powiatów Wielkopolski. Najważniejszą jego zasługą było Wydawnictwo tanich  a dobrych  książek (1863), które na przestrzeni 10 lat wydało 140 tys. tomów, rozprowadzonych  także na innych ziemiach polskich. Wielkopolski Słownik Biograficzny, s. 42-43 (Danuta Pędzińska);  PSB,  t. 1, s. 375-376 (Karol Górski).
[541] Karpiński Leopold (ok.1825-1870), ur. w Poznaniu, absolwent Gimnazjum Św. Marii Magdaleny (1845), członek spisku „wiarusów” (1845), sędzia w Środzie, adwokat w Śremie.  Rzecznik E. Bojanowskiego w sprawie  Matyldy Jasińskiej. Białobłocki A., Absolwenci..., s. 62.
[542] List i  Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie zachował się.
[543] S. Elżbieta Szkudłapska miała objąć funkcję przełożonej generalnej w Jaszkowie i spotkać się z ciężko  chorym ojcem.
[544] Chodzi o rząd austriacki.

[545] Był nim ks. K. Szczepkowski.
[546] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[547] Chodzi o ks. K. Szczepkowskiego.
[548] Mowa  zapewne o jakimś nie znanym nam liście ks. Jana Ciszka z końca sierpnia 1865 r., przy czym Dziennika Bojanowskiego za ten okres również nie ma.               
[549] Był nim Belcredi Richard (1823-1902), hr., polityk austriacki; w 1864 r. namiestnik Czech, 1865-1867 premier, zwolennik przekształcenia monarchii habsburskiej w federację 5 królestw: Węgier, Czech, Galicji, płd. Słowiańszczyzny i krajów niemieckich; ustąpił po utworzeniu Austro-Węgier. NEP t. 1, s. 397.
[550] Był nim wówczas  ks. Franciszek Semenetz, którego stanowisko w sprawie rusińskich kandydatek do Zgromadzenia, zawarte w jego nie zachowanym piśmie do Bojanowskiego z 29 października 1864 r., było następujące: „sam je namawiał, aby zostały w swym obrządku i mówił to samo księdzu ruskiemu, ale gdy dziewczęta widziały, że są od swoich wyśmiane  i odtrącone, przyszły do łacińskich księży i przeszły na nasz obrządek”. (Dziennik E.B., 3 listopada 1864 r.). Ochronka w parafii bełskiej powstała w Żużelu z fundacji Julii Kownackiej (16 X 1863). Została zamknięta przez władze austriackie w 1866 r. Positio..., vol.  1, s. 433.
[551] To najważniejsze stanowisko rządowe pełnili wówczas w Galicji austriaccy Niemcy.     
[552] Chodzi o dekret z 3 lipca 1865 r. nakazujący opuszczenie Galicji.
[553] S. Zofia, służebniczka Maryi. Przebywała w Nowodworzu, w galicji.
[554] Peterek Andrzej (1807-1876), jezuita. Ur. 11 listopada 1807  r. w Kocurach na Śląsku, do zakonu w Starej Wsi wstąpił 2 listopada  1829 r., święcenia kapłańskie przyjął w Tarnowie (2 VII 1838). Podczas rozproszenia jezuitów (1848) był superiorem misjonarzy jezuickich w Piekarach Śl., a po wznowieniu działalności zakonu kapelanem więzienia (1854-11865) i superiorem (1865-1867) w Nowym Sączu, kaznodzieją w Krakowie (1867-1870), superiorem w Rudzie Śl. (1870-1871), Nowym Sączu (1871-1876). Autor książek i broszur religijnych, współredaktor „Tygodnika Katolickiego”. Encyklopedia wiedzy o jezuitach...,  s. 500.
[555] Tj. wniosek o eksmisję, czyli usunięcie z zajmowanego lokalu lub nieruchomości na mocy wyroku sądowego lub decyzji władz administracyjnych.
[556] Zob. list Marii Szołdrskiej do E. Bojanowskiego w t. 2 z [ 2 września 1865 r.]             
[557] Chodzi o Cezarego Platera.
[558] Plater (Broel-Plater) Ludwik Kazimierz Alojzy Stanisław (1844-1909), ziemianin, przemysłowiec, działacz gospodarczy. Ur. 6 października 1844 r., syn Cezarego i Stefanii z Małachowskich. Uczył się u jezuitów w Metz (Francja), Trzemesznie i w szkole zawodowej metalurgicznej w Lotaryngii. Odziedziczył majątek Niekłań w pow. koneckim po matce (majątek ojca na Litwie został skonfiskowany po powstaniu listopadowym). Odbył praktyki zawodowe w fabrykach francuskich (Nancy, Paryż, Namur), a po powrocie (1869) rozbudował kopalnie rud żelaza i zakłady produkujące stal. Po pożarze największej fabryki w Furmanowie pracował przez rok we Francji (Fronard) przy obsłudze wielkiego pieca, po czym wybudował taki piec w Furmanowie, zainstalował dwie nowoczesne maszyny parowe, dzięki czemu zdystansował produkcję Huty Bankowej. Dalej inwestował w gospodarkę, przerobił i odrestaurował pałac w Białaczowie, ufundował ołtarz w kościele w Niekłaniu (1887) i Św. Ludwika w Bliżynie (1896). Był współorganizatorem i współwłaścicielem linii kolejowej Skarżysko-Koluszki oraz Iwanogrodzko-Dąbrowskiej (1882-1885), współzałożycielem poznańskiego Banku Ziemskiego (1886), broniącego polskiego stanu posiadania w Wielkopolsce, udziałowcem przedsiębiorstw naftowych w Galicji. jego kopalnie i huty zatrudniały ponad 1100 osób (1893); wobec kryzysu gospodarczego na początku XX wieku Plater podzielił majątek między pięciu synów, a sam przeniósł się do Krakowa (1901), gdzie zm. 22 września 1909 r. PSB,  t. 26 (1981), s. 683 (Adam Massalski).
[559] Chodzi o nowy dom wybudowany w Jaszkowie w 1862 r.
[560] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak. Chodzi zapewne o adwokata lub wierzyciela Matyldy Jasińskiej.
[561] List i  Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.           
[562] Dotąd przełożoną w Jaszkowie była Matylda Jasińska.
[563] Karaus Regina z Pelplina wstąpiła do Zgromadzenia  17 stycznia 1861 r., I profesję złożyła  14 marca 1862 r.  w Jaszkowie. Przebywała na placówce w Lubaszu, gdzie zm. 24 września 1865 r. Zob. list do s. Leony Jankiewicz   z 28 września 1865 r. AGSL, KP.
[564] Brakuje końca listu.
[565] Listów tych i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[566] Chodzi zapewne o pastwisko, choć tą samą nazwą  określano gospodarstwo przekazywane kolonistom (zob. Bojanowski E., op. cit., s. 76 przyp.1) lub raczej wydzierżawione (zob. list z 29 sierpnia 1860 r.  w t. 2).
[567] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[568] S. Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska,  ur. 20 stycznia 1841 r. w rodzinie rolnika Jana i jego żony Marianny z d. Zubek w Czarnym Dunajcu, diecezja  krakowska. Do Zgromadzenia w Starej Wsi wstąpiła 4 lipca 1864 r., 22 sierpnia 1865 r. pojechała do Wielkopolski z powracającą z Galicji s. Elżbietą Szkudłapską. Pierwsze śluby prywatne złożyła 25 listopada 1865 r. Pracowała w Jaszkowie, w Jeżycach pod Poznaniem przy pielęgnacji chorych na cholerę,  w Porębie na Śląsku  (12 VIII 1866-14 X 1867), potem w Poznaniu  przy pielęgnacji Cecylii Działyńskiej (14-23 X 1867), Jaszkowie jako nauczycielka śpiewu w nowicjacie i  Bukówcu (9 IV-2 V 1868) przy pielęgnacji chorych na tyfus. Zarażona chorobą, została przewieziona do Jaszkowa 2 maja 1868 r., gdzie po trzynastu dniach zmarła.  Dwie siostry rodzone Szaflarskiej (Kunegunda i Wiktoria) także były służebniczkami, a dwaj bracia księżmi.  AGSL, KP nr 182.
[569] Chodzi o siostrę Annę Böhm. Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak.
[570] Siostra Julianna Skowrońska wstąpiła do nowicjatu w Podzwierzyńcu pod Łańcutem w Galicji, pierwsze śluby złożyła dnia 1 października 1863 r. Pracowała w szpitalu łańcuckim z s. Anną Böhm i za jej protekcją przybyła dnia 3 września 1867 r. do Poręby, gdzie prowadziła zajęcia w ochronce oraz udzielała nowicjuszkom (po wyjeździe s. Agnieszki Zuzanny Szaflarskiej) katechizmu i lekcji śpiewu.  W ochronce w Skrzyszowie była od września 1868 do kwietnia 1869 r. Po powrocie do Poręby  stan jej zdrowia pogarszał się i dnia 23 lutego 1870 r. zmarła.  AGSL, KP nr 15.
[571] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[572] List i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachował się.
[573] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[574] Raczyński Antoni, radca w Jaszkowie.
[575] Chodzi o Elżbietę Szkudłapską.
[576] Była nią Matylda Jasińska.
[577] Chodzi o list z 14 września 1865  r. w  t. 2.
[578] Lewandowska Marianna, Jadwiga, ur. w Chociszewie, pow. Gostyń. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 2 stycznia 1861 r., obłóczyny miała 19 marca 1861 r. Pracowała potem w Niechanowie, Podrzeczu i  od 12 października 1862 r. w Malińcu na terenie Królestwa Polskiego (w latach 1865-1866 była tam przełożoną). Następnie  ponownie w Wielkopolsce na różnych placówkach, a w latach 1881 - 1896 na Śląsku w Porębie,   Szamotułach (1896-1901)  i  Jaszkowie (1901-1916), gdzie zmarła 26 lipca 1916 r. AGSL, KP nr 102.
[579] List i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachował się.                
[580] Zob. w tej sprawie list Kwileckiego z 14 października 1865 r.  w t. 2.
[581] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[582] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[583] Korespondencji i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak
[584] Zob. jego list z 26 września 1865 r.  w t. 2.
[585] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[586] Chodzi o list s. Anny Böhm, wzmiankowany przez Bojanowskiego w piśmie wcześniejszym z 28 września 1865 r.
[587] Była nią Jadwiga z Zamojskich Sapieżyna lub Jadwiga Klementyna z Sanguszków Sapieżyna, odpowiednio: żona Leona lub Adama Sapiehy.
[588] Scheffel (niem.) - miara pojemności (pół korca).
[589] Chodzi o s. Annę Böhm.
[590] List i Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie zachował się.
[591] Chodzi o zmarłą 24 września  1865 r. s. Reginę Karaus.
[592] Zob. list Mielżyńskiego z 29 września 1865 r. w t. 2.
[593] Był nim  ks. Andrzej  Idzikowski.   
[594] Garczyński, Leśniczy, Breslauer, Nejman - chodzi o kolejnych wierzycieli Matyldy Jasińskiej w związku z jej nadużyciami finansowymi w Zgromadzeniu.
[595] Olejnicka Anastazja, Atanazja, wstąpiła do nowicjatu jaszkowskiego przed 1 kwietnia 1864 r., jednakże już 13 sierpnia 1865 r. - przez namowę s. M. Jasińskiej - powróciła z Jaszkowa  do rodziny. AGSL, KP nr 171.                                  
[596] Lniski Leopold (1826-1878), ks., profesor teologii i prawa w seminarium gnieźnieńskim w latach 1854-1862 oraz prokurator (odpowiedzialny za sprawy materialne), od 1862 r. proboszcz w Czarnkowie, fundator ochronki (5 III 1865) i sierocińca (30 VI 1867) oraz  AAP, KA poz. 689; Elenchus Gnesnensis et Posnanensis..., 1853-1869;  Positio..., vol. 1, s. 431;  Bojanowski E., op. cit., s. 310 przyp.3.
[597] Nazwa mydła pochodzi od miasta Akwizgran (Aachen) w zachodniej części Niemiec, w którym znajduje się uzdrowisko z solankami, wodami alkalicznymi i siarkowymi.
[598]  Był nim list ks. Jana Ciszka  z 12 sierpnia 1865 r.  w t. 2.
[599]  List i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.
[600]  Chodzi o list Potockiego z 26 września 1865 r.  w t. 2.
[601]  Miejsce M. Jasińskiej zajęła s. E. Szkudłapska.
[602] Była  nią s. Anna Böhm.
[603] Rimel Walenty (1834-1896), ks., ur. 19 lutego 1834 r. w Rudniku w pow. raciborskim. Gimnazjum ukończył w Raciborzu (1856), studiował teologię katolicką na Uniwersytecie Wrocławskim (15 IV 1856 - 22 VII 1858), święcenia kapłańskie przyjął 2 lipca 1859 r. we Wrocławiu, był kapelanem w Kluczborku, Mikołowie,  Miechowicach,  parafii św. Krzyża we Wrocławiu (1863) i w Leśnicy k. Góry Św. Anny (1865). Potem znalazł się wśród  „Commoranten”, wreszcie został kapłanem pomocniczym  w nie obsadzonej parafii Włochy w pow. namysłowskim (1884), gdzie od 9 września 1886 r. był proboszczem i gdzie 10 lipca 1896 r. zmarł. Rimel należał do duchownych o wyrobionym poczuciu polskiej świadomości narodowej. W czasie pracy duszpasterskiej w Leśnicy zaprzyjaźnił się z o. Władysławem Schneiderem na Górze Świętej Anny.  Obydwaj ubolewali, że dla polskich dziewcząt nie było na Górnym Śląsku osobnego klasztoru. Myśl o założeniu takiego klasztoru podsunął im artykuł Von Polen es holen o Zgromadzeniu Służebniczek Najśw. Maryi Panny w Księstwie Poznańskim, ogłoszony w Berliner Bonifatius Kalender na rok 1866 przez ks. Edwarda Müllera. Staraniem ks. Rimla  zakupiono w Porębie dom, do którego  w  1866 r. przybyły pierwsze służebniczki.  AUWr., Teologia Katolicka (dalej:  TK) 82: Catalogus Studiosorum Facultatis Theologicae Catholicorum 21 X 1811 - 16 V 1865; TK 115: Allgemeines Studenten Register Katholisch-theologische Fakultät Abgegangenen Studenten 1855-1859; Schematismus 1861-1897; Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego..., s. 359-360 (mylnie pod nazwiskiem „Rymel”) (Mieczysław Pater). - Drukowany tu list jest odpowiedzią E. Bojanowskiego na wzmiankowane w niej pismo ks. Rimla z dnia 4 listopada 1865 r., w sprawie sprowadzenia służebniczek na Górny Śląsk. Pisma tego wprawdzie brak, ale Bojanowski odnotował w swoim Dzienniku pod datą 8 i 12 listopada 1865 r.
[604] Breve (łac.) - urzędowy dekret papieski dotyczący spraw mniejszej wagi, krótkie pismo. - Papieżem był wówczas Pius IX (1846-1878),  Giovanni Maria Mostai (1792-1878).
[605] Stało się to 10 sierpnia 1858 r. Arcybiskup Przyłuski zmarł 12 marca 1865 r.
[606] O liście tym, datowanym 30 września 1865 r., zachowała się tylko wzmianka w Dzienniku Bojanowskiego pod datą 6 grudnia tego roku. Stamtąd wiadomo też, że pismo tu drukowane wraz z drugim, do s. Karoliny Annuth, będącym odpowiedzią Bojanowskiego na jej wcześniejszy list z listopada 1865 r., stanowiły załącznik do pisma Bojanowskiego z 6 grudnia tego roku do s. Leony Jankiewicz (zob. niżej), jako odpowiedzi na jej wcześniejszą korespondencję z 21 października i 24 listopada 1865 r.
[607] S. Paulina  Apolonia Pelz (Pelc), ur. 11 sierpnia 1842 r. w Golejewku, pow. Rawicz. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 24 stycznia 1859 r., pierwszą profesję złożyła 14 marca 1860 r. w Jaszkowie, wieczystą 4 października 1902 r. Pracowała od 16 marca 1860 r. w Górce, w Ruchocinie od otwarcia ochronki  (17 V 1860) do 22 sierpnia 1861, potem w Graboszewie, w Osieku od otwarcia ochronki (26 IV 1863)  do kwietnia 1864. Po wyjeździe s. E. Szkudłapskiej do Starej wsi, życzeniem E. Bojanowskiego było, by s. Paulina Pelc pomagała w nowicjacie w Jaszkowie. Jednakże 13 sierpnia 1865 r., s. Matylda Jasińska kazała jej opuścić Jaszkowo. Mogła tam powrócić dopiero po usunięciu Jasińskiej; została potem mistrzynią nowicjatu do pomocy m. E. Szkudłapskiej (21 X1865 – 12 XI 1868), asystentką generalną i mistrzynią nowicjatu (12 XI 1868 podczas I Kapituły generalnej).  W 1872 r. powierzono jej funkcję wikariuszki na Śląsk, przełożonej i mistrzyni nowicjatu w Porębie (do II Kapituły generalnej w 1873 r.). W okresie kulturkampfu  była ukrytą przełożoną w domu zamkniętym w Jaszkowie. Funkcję przełożonej pełniła tam do kwietnia 1892 r., potem przez rok w Mogilnie, następnie od 1893/1894 była pielęgniarką a w 1894 r. wizytatorką przełożonej generalnej M. Alojzji Rimel na Wielkopolskę. Zmarła 21 lutego 1909 r. jako emerytka w Szamotułach.  AGSL, KP nr 70.
[608] Wawreczka (Wawretschka) Józef (1808-1893), jezuita. Ur. 1808 r. w Polskiej Ostrawie na Śląsku Cieszyńskim, zm. 2 stycznia 1893 r.  w Starej Wsi. Zakonnikiem został w 1830 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1838 r. w Tarnowie. Podczas rozproszenia jezuitów w monarchii austriackiej (1848) pracował na Morawach, a potem w Księstwie Poznańskim (1849-1852). Współpracował z Edmundem Bojanowskim, udzielał rekolekcji służebniczkom, był misjonarzem ludowym w Śremie (1853-1869), piastował różne funkcje zakonne po 1868 r. w Starej Wsi, Rudzie Śląskiej i we Lwowie. Encyklepedia wiedzy o jezuitach..., s. 726.
[609] W Licheniu mieści się od połowy XIX wieku sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski z pochodzącym z XVIII w. cudownym obrazem,  przedstawiającym Maryję z Orłem Białym zamiast Dzieciątka Jezus. W czasie II wojny światowej obraz przechowywany był w Malińcu, gdzie w czasach Bojanowskiego w majątku państwa Kwileckich powstała ochronka, prowadzona przez służebniczki. Od 1949 r. kustoszami sanktuarium są Księża Marianie, budujący tam aktualnie bazylikę Matki Bożej Licheńskiej jako narodowe wotum dziękczynno-błagalne na rok 2000. Encyklopedia chrześcijaństwa..., s. 400-401;  Bojanowski E., op. cit., s. 321 przyp.1.
[610] S. Leona Jankiewicz była w tym czasie nadawczynią dwóch listów do Bojanowskiego,  z 21 października i 24 listopada 1865 r. Obydwu listów brak, choć Bojanowski wspomniał je w odpowiedzi do niej z 6 grudnia tego roku (zob. niżej) i pod tą datą w Dzienniku.
[611] Chodzi o pięciu Braci Polaków męczenników, świętych: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Chryzostoma, którzy na prośbę Bolesława Chrobrego zostali przysłani przez Św. Romualda z Włoch. Towarzyszyli potem Św. Wojciechowi w jego misji do Prus, skąd po jego śmierci powrócili do Wielkopolski. Osiedlili się jako pustelnicy niedaleko Kazimierza (dziś Bieniszewo). Obdarowani tam przez Bolesława Chrobrego padli potem ofiarą rozbójników (12 XI 1004). Chrobry sprowadził ich zwłoki najpierw do Kazimierza, potem do Gniezna (1005). Ok. 1640 r. kasztelan  inowrocławski Wojciech Kadzidłowski ufundował w miejscu pobytu pustelników klasztor kamedułów, którzy w 1781  r. wybudowali kościół w Bieniszewie. Gloger Zygmunt, Encyklopedia staropolska ilustrowana, Warszawa 1900, t. 1, s. 193. – Ks. Hilary Koszutski był niezwykle płodnym autorem bardzo obszernych żywotów świętych. Przed 1870 r. opublikował w Poznaniu i Gnieźnie żywoty świętych: Cyryla i Metodego, Wojciecha, Pustelników, Dziewic (Tekli, Praksedy i Agaty), Stanisława,  Świętych Sług, Wincentego Kadłubka. Natomiast po 1870 r. ukazały się (także w Pelplinie) kolejne żywoty Świętych jego autorstwa m.in.: Jadwigi, Eligiusza, Doroteusza, Baldomera, Guiliema, Jana egipskiego, Stanisława Kostki, Jana Kantego. W przypadku żywotu Jadwigi „księżnej śląskiej i polskiej”, a także innych, tytuł wydawnictwa zawierał formułę: „patronki Królestwa Polskiego”, która wyrażała tęsknotę ówczesnych Polaków za własnym państwem polskim. Piśmiennictwo ks. Koszutskiego spełniało zarówno funkcje religijnej jak i narodowej oraz społecznej edukacji, przy czym bibliografia Karola Estreichera nie ujmuje całego dorobku tego duchownego. Estreicher Karol, Bibliografia polska XIX stulecia, Kraków,  t. 2 (1874), s. 449; t. 6 (1881), s. 387; t. 2 (1907), s. 330.
[612] Obydwu listów  brak. Zob. stosowny przypis do poprzedniego pisma.
[613] Chodzi o zmarłego 27 października 1865 r. Mikołaja Węsierskiego  z Podrzecza. Zob. wcześniej, list  z 5 grudnia 1865 r.
[614] Listu tego brak. Zob. przypisy do pisma poprzedniego.
[615] Życzenie to mogło być sformułowane we wcześniejszych pismach s. Leony Jankiewicz do Bojanowskiego lub w nieznanym nam liście do o. Ciszka.
[616] Dietrichstein Zofia z Potockich (1820-1876), hr., córka  Alfreda Potockiego (1786-1862), pierwszego ordynata łańcuckiego i marszałka galicyjskiego; siostra Alfreda Józefa (1822-1889), ministra i premiera austriackiego, marszałka krajowego, namiestnika Galicji; od 16 sierpnia 1842 r. żona hr. Maurycego Jana Dietrichsteina (zm.1852), ambasadora austriackiego w Londynie w latach 1844-1848. PSB,  t. 27 (1983), s.761 (Jerzy Zdrada). -  We wsi Łąka w Galicji, Zofia  w 1854 r. otworzyła zakład dla wiejskich  sierot.  Kiedy zapoznała się z ideą Bojanowskiego, zapragnęła oddać go służebniczkom. Do przejęcia zakładu jednak nie doszło. Szelęgiewicz, op. cit., s. 85-86.
[617] Mimo interwencji hr. A. Potockiego i ks. bp. A. Manastyrskiego, Ministerstwo Stanu 1 listopada 1865 r. utrzymało w mocy dekret z 3 lipca w sprawie wydalenia Służebniczek Maryi z Galicji. Kornacka M. s., op. cit., s.103.
[618] Chodzi o list z 29 listopada 1865 r. w t. 2, choć w Dzienniku datację przeniesiono na 1 grudnia. (Bojanowski E., op. cit., s. 335). Wiadomo stamtąd, że Sapieżyna, Alfred Potocki i Wanda Cabogi przygotowywali interwencję u samego cesarza w sprawie zgody na pozostanie służebniczek w Galicji.
[619] Nowenna (śrdw.-łac. novena) - nabożeństwo trwające 9 dni przed uroczystością albo świętem.
[620]  Chodzi o Macieja Szkudłapskiego, który wcześniej był sołtysem w Baszkowie. Dziennik E.B., 27 lutego 1855 r., 8 września 1857 r., 26 maja i 5 czerwca 1858 r.
[621]  Siostra Teresa Góralewska, ur. w 1833 r., pochodziła spod Zakopanego. Do nowicjatu w jaszkowie  przyjechała 28 października  1863 r.  Po pierwszej profesji  pracowała w Wielkopolsce: w Turwi, osieku, Granowie i od 1869 r. w Uzarzewie.  W 1877 r. z powodu kulturkampfu udała się do Galicji i dołączyła do Sióstr Służebniczek Maryi w Starej Wsi. Pracowała w Krzeszowie od 1 grudnia 1877 r.,  a 9 czerwca 1878 r.  odeszła do rodziny. AGSL, KP nr 165.
[622] Listów księży ze Śląska z 1865 r. brak. Wiadomo jednak, że na list ks. Walentego Rimla z Leśnicy z 4 listopada tego roku, Bojanowski odpowiedział osiem dni później, a w Dzienniku zaznaczył jego odbiór na poczcie. Zob. wcześniej, list z 12 listopada 1865 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 334. – Natomiast o wcześniejszych listach ze Śląska z 1865 r. trudno coś więcej powiedzieć, ponieważ nie zachował się Dziennik Bojanowskiego za czas od 4 marca do 31 października 1865 r.