[111]
Do GRUDZIŃSKIEJ[377] w Galicji
Jaszków[378],
11 stycznia 1861
J[aśnie] W[ielmożna] Pani.
Stosownie do łaskawego życzenia
J[aśnie] W[ielmożnej] Pani[379],
mam zaszczyt przełożyć najgłówniejsze warunki, pod którymi dałoby się w Galicji
- wedle wspaniałomyślnych zamiarów tamecznych dobroczyńców - założyć Nowicjat
Służebniczek Boga-Rodzicy.
Zakład takowy obejmować by winien
liczbę przynajmniej 20 Nowicjuszek i 3 Sióstr przewodniczących oraz Ochronkę
dla przychodnich dziatek, ku ćwiczeniu Nowicjuszek w prowadzeniu takowych,
tudzież infirmerię, która by zarazem służyła Nowicjuszkom do obeznawania się z
pielęgnowaniem chorych.
Na ten cel potrzeba by domu
mieszczącego w sobie: 1° izbę Ochrony, 2° refektarz, w którym by się i nauka
Nowicjuszek odbywać mogła, 3° dormitarz dla Sióstr i Nowicjuszek, 4° infirmeria
na kilka łóżek, 5° kuchnia, 6° spiżarnia, 7° pralnia, 8° mały pokoik do
przyjmowania gości.
Ogród około 10 lub więcej mórg
obszerny, potrzebny byłby niezbędnie dla nastręczenia Nowicjuszkom roboty około
jego uprawy i hodowania potrzebnych do kuchni warzyw. Oprócz tego utrzymanie
roczne każdej Siostry i każdej Nowicjuszki liczyć można na 40 tal. rocznie,
którą to opłatę składałyby kandydatki bądź całkowicie w pieniądzach, bądź też
częściowo w żywności, a częściowo w pieniądzach na ubiór itp. wydatki.
Pomijając na teraz szczegółowsze
wyliczenie potrzebnych sprzętów i drobniejszych rekwizytów, skreśliłem
tymczasowo ten ogólny zarys, który J[aśnie] W[ielmożnej] Pani składając, łączę
najpokorniejsze dzięki nasze za Jej wspaniałomyślne w tej sprawie pośrednictwo
i błagając Boga wraz z całą drużyną ubogich Służebniczek o pobłogosławienie tak
świętym zamiarom, zostaję pełen najgłębszego uszanowania J[aśnie] W[ielmożnej]
Pani najniższym sługą
E. Bojanowski
[112]
Do ks. JÓZEFA BEISERTA[380] w
Zdunach
Grabonóg, 22 stycz[nia] 1861
Wszystkie kandydatki wstępujące do
Zakładu Służ[ebniczek] B[oga]-R[odzicy] odbywają najprzód rok próby w
Nowicjacie w Jaszkowie pod Śremem. O ile fundusze Zakładu starczą, przyjmuje
się pewną ilość ubogich kandydatek bez opłaty, inne zaś posiadające jakikolwiek
fundusz własny, przyjmuje się na tenże rok próby za opłatą 40 tal. Po
ukończonym zaś roku Nowicjatu, wysłane na Ochronki, utrzymują się już z pracy
lub zapewnionych tymże domkom dochodów tak, iż nadal żadnych funduszów ze swej
strony ani ze strony Zakładu nie potrzebują. Obecnie w Nowicjacie wszystkie
miejsca bezpłatne są już zapełnione i tylko jeszcze można by pomieścić kilka
kandydatek, z których by każda miała 40 tal. na wymienione powyżej utrzymanie
pierwszoroczne.
Z tego więc powodu, jeżeli
kandydatka Paulina Nowakowska[381]
przez Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] łaskawie zalecona posiada fundusz takowy,
może w każdej chwili przybyć do Jaszkowa. Zabrać w tym razie winna ze sobą,
prócz rzeczonych 40 tal., pościel porządną, tudzież z ubioru dostateczną
bieliznę, obuwie na cały rok wystarczające, ze dwa ubiory do zmieniania (gdyż w
pierwszym kwartale kandydatury nie przywdziewa jeszcze sukienki instytutowej), mianowicie
ciepły ubiór zimowy, tj. spodnik watowany, kabacik watowany i dużą chustkę
wełnianą na okrycie głowy. Łóżka i skrzynki przywozić nie potrzebuje, tylko w
zawinięciu pościel i ubiór. Resztę rzeczy nie sprzedając, najlepiej gdy zachowa
w domu na przypadek, gdyby w zawodzie swym nie wytrwała i powrócić chciała do
rodziny. W pierwszym albowiem roku próby, każdej chwili może być uwolnioną, a
dopiero po skończonym Nowicjacie składa śluby trzyletnie i co trzy lata nadal
ponawiać takowe może.
Inne szczegóły tyczące się
urządzenia Zakładu Służebniczek wiadome są zapewne Szan[ownemu] Ks.
Prob[oszczowi] z opisu np. zamieszczonego w n° 2 Tygodnika Katolickiego.
W razie gdyby kandydatka Paulina Nowakowska nie posiadała 40 tal. funduszu,
musiałaby się wstrzymać do późniejszego czasu, dopóki by miejsca bezpłatne nie
zawakowały.
Z powodu zgłaszania się wielu innych
kandydatek, upraszam Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] o łaskawą odpowiedź jak
najrychlejszą, czy wspomniana kandydatka pod powyższymi warunkami wstąpić teraz
może i kiedy by przybyć do Jaszkowa mogła. Nadmieniam jeszcze, że w tym razie
musiałaby zabrać ze sobą od miejscowego komisarza obwodowego zaświadczenie
przesiedlenia się do Jaszkowa.
Oczekując łaskawej wiadomości,
składam Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] wyraz naszej głębokiej wdzięczności za
Jego życzliwe w tej mierze pośrednictwo i z prawdziwym uszanowaniem zostaję
Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] najniższym sługą
E.
B.
[113]
Do HELENY KRUKOWIECKIEJ
w Ossem
Grabonóg, 4 lutego 1861
J[aśnie] W[ielmożna] Pani!
W kilka tygodni po powrocie ks. prof.
Brzezińskiego z Królestwa, odebrałem od ks.
proboszcza Pliszczaka ze Strykowa
list[382],
w którym mi nader pomyślną czynił nadzieję przygotowania wszelkich zasobów i
urządzeń do założenia w Strykowie Zakładu Ochronkowego, gdzie by zarazem
kandydatki na Służebniczki ochronkowe kształcić się mogły, dodając przy tym, że
dobroczynne to przedsięwzięcie zostawać będzie pod szczególną J[aśnie]
W[ielmożnej] Pani protekcją[383].
Zdawało się jednak z listu tego,
jakoby ks. Proboszcz sądził, iż
do uskutecznienia rzeczonego zamiaru zamiast sprowadzenia samychże
Służebniczek, dostatecznym będzie obeznanie się z ich przepisami, o których
udzielenie mnie prosił. W odpowiedzi mojej, którą niedługo potem wysłałem[384],
zwróciłem uwagę Ks. Prob[oszcza], że naszym zdaniem, rzeczy tej rozpoczynać by
nie można bez osób ku temu praktycznie już wyćwiczonych i że w tym względzie
porozumiawszy się już z J[aśnie] W[ielmożną] Panią, lubośmy dotąd czasu
oznaczyć nie mogli, kiedy by takowe uzdatnione osoby wysłać można do
prowadzenia rzeczonego Zakładu; wszelako oświadczaliśmy naszą chęć szczerą
starania się o to i obiecaliśmy w swoim czasie donieść, skoro tylko z naszej
strony możność dozwoli zadośćuczynić wspaniałomyślnym zamiarom J[aśnie]
W[ielmożnej] Pani.
Przy tej sposobności załączyłem
zarazem list do J[aśnie] W[ielmożnej] Pani[385]
z pokornym w imieniu naszego Zakładu Ochronkowego podziękowaniem za najłaskawsze
na ten cel przesłanie 75 rubli przez ks.
prof. Brzezińskiego. Od tego
czasu nie mając żadnej wiadomości od Ks. Prob[oszcza] ze Strykowa nie wiem,
jaki obrót rzecz wzięła. Dlatego ośmielam się udać do J[aśnie] W[ielmożnej]
Pani z prośbą uniżoną o najłaskawsze udzielenie mi objaśnienia, w jakim stosunku
zamiary ks. Prob[oszcza]
zostawały z zamiarem J[aśnie] W[ielmożnej] Pani założenia Zakładu Ochronkowego
w Ossem - i czy pismo moje rąk J[aśnie] W[ielmożnej] Pani doszło.
Przy znacznej ilości nowych tu
Ochronek, które oczekują obsadzenia Służebniczkami, nie przestajemy wszakże
mieć nadziei zadośćuczynienia życzeniu J[aśnie] W[ielmożnej] Pani, lecz
ponieważ tam potrzeba przez dłuższą praktykę wyćwiczonych osób, przeto i w tej
chwili oznaczyć jeszcze nie możemy czasu, kiedy takowe należytego wykształcenia
nabędą, ale staraniem naszym usilnym będzie, aby to - o ile być może - jak
najprędzej nastąpić mogło.
Pełen najgłębszego uszanowania
zostaję J[aśnie] W[ielmożnej] Pani najniższym sługą
E. Boj[anowski]
[114]
Do MIECZYSŁAWA ŁYSKOWSKIEGO[386] w
Brodnicy
Grabonóg, 4 lutego 1861
Szan[owny] Panie!
Po kilkutygodniowej niebytności
wróciwszy do domu, zastałem łaskawy list Szan[ownego] Pana[387],
na który w odpowiedzi pośpieszam przesłać Szan[ownemu] Panu następujące
objaśnienia co do warunków, pod jakimi dałoby się ochronkowy Nowicjat
Służebniczek Boga-Rodzicy założyć.
Przede wszystkim, ponieważ ta
instytucja wyłącznie wieśniaczy nosi charakter, miejsce do urządzenia Nowicjatu
powinno być obrane na wsi, gdzie jest kościółek. Przy tym byłoby koniecznym
zapewnienie stałej a należytej pomocy duchownej. Co do urządzenia zaś, Nowicjat
takowy obejmować by winien liczbę przynajmniej 20 Nowicjuszek i 3 Sióstr
przewodniczących oraz Ochronkę dla przychodnich ze wsi dziatek [...] Pomijając na teraz szczegółowsze wyliczenie
potrzebnych sprzętów i drobniejszych rekwizytów, winienem [...][388]
Cel i działanie tej Instytucji
zapewne są Szan[ownemu] Panu już wiadome z opisów, które lubo w krótkich i
ogólnych tylko zarysach skreślone były np. w Dodatku do Czasu[389],
zeszyt ....., w Gazecie Codziennej[390]
n° 110 z r. 2, lub w Tygodniku Katolickim Ks. Prusinowskiego w n° 2.
Dlatego nie rozpisując się tutaj nad
ogólnym zadaniem tej Instytucji, przystępuję natomiast do skreślenia bliższych
szczegółów tyczących się założenia Nowicjatu. Tymczasem dałoby się może
poczynić tam potrzebne przygotowania co do lokalu itd., a dla bliższego
porozumienia się w tym względzie gotów jestem każdego czasu na łaskawe wezwanie
Pańskie bliższych udzielać objaśnień. Założenie podobnego Nowicjatu
ochronkowego w tamtych stronach byłoby nam bowiem nader pożądanym, zwłaszcza że
mamy tu już kilka Służebniczek z tamtych okolic i z kilku miejsc tamtejszych
otrzymaliśmy wezwania do wprowadzenia pojedynczych po wsiach Ochronek, czego
jednak dla znacznej odległości, bez poprzedniego założenia tamże Nowicjatu,
pomimo najszczerszej chęci, nie byliśmy w stanie na teraz uskutecznić.
Łącząc wyraz głębokiego uszanowania
zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym [sługą]
E. B.
Grabonóg 4 lutego 1861
J[aśnie]
W[ielmożna]
Pani!
Po kilkutygodniowej niebytności
wróciwszy do domu, zastałem szanowny list J[aśnie] W[ielmożnej] Pani[392],
na który pośpieszam z uniżoną odpowiedzią, iż jakkolwiek pragnęlibyśmy
korzystać z wspaniałomyślnego zamiaru Pani Borzewskiej[393]
co do założenia Ochronki pod kierunkiem Służebniczek w Królestwie, wyznać
przecież musimy, że trudność koniecznego odwiedzania takiej oddalonej Ochronki
przez przełożoną, oraz z kosztem połączone, a również
niezbędne, sprowadzanie coroczne tamtych
kilku Służebniczek na odbywające się w tutejszym Nowicjacie rekolekcje - czynią
niemożliwym zaprowadzenie podobnej pojedynczej i poza granicą prowincji
położonej Ochronki. Natomiast założenie Nowicjatu, lubo znaczniejszego
wprawdzie wymagałoby nakładu, dałoby się pod względem powyższych trudności
łatwiej przeprowadzić. Chodziłoby przede wszystkim o zapewnienie należytej i
stałej pomocy duchownej co do nabożeństwa, spowiedzi, konferencji i rekolekcji.
A natenczas ćwiczenia duchowne, dla liczniejszego grona Służebniczek, mogłyby
się tam w miejscu odbywać i po dostatecznym zorganizowaniu Zakładu, wizytowanie
przez przełożoną mniej
potrzebowałoby być częstym niż w[394]
Co do urządzenia zaś, Nowicjat takowy
obejmować by winien liczbę przynajmniej 20 Nowicjuszek i 3 Sióstr
przewodniczących oraz Ochronkę dla przychodnich dziatek itd.
Pomijając na teraz szczegółowsze
wyliczenie potrzebnych sprzętów i drobniejszych rekwizytów[395]
- winienem wszakże w końcu dodać, że obecnie mamy tak małą jeszcze liczbę
należycie ku prowadzeniu takiego Zakładu uzdatnionych Służebniczek, a z drugiej
strony tak wiele miejsc na Ochronki upewnionych już w tutejszej prowincji, iż w
przeciągu przynajmniej lat kilku nie moglibyśmy podobnego Nowicjatu obsadzić.
Czyniąc atoli zadosyć zaszczytnemu
wezwaniu J[aśnie] W[ielmożnej] Pani,
skreśliłem tymczasowo ten ogólny zarys, który J[aśnie] W[ielmożnej] Pani
składając, łączę najpokorniejsze dzięki nasze za Jej łaskawe w tej sprawie
pośrednictwo i błagając Boga wraz z całą drużyną ubogich Służebniczek o
pobłogosławienie tak świętym zamiarom, zostaję pełen głębokiego uszanowania
J[aśnie] W[ielmożnej] Pani najniższym sługą
E. Bojanow[ski]
[116]
Do J.
PRIEBATSCHA[396] w Ostrowie
[po 20 kwietnia1861]
Na list Pana z d. 12-go t.m.[397]
dziś dopiero odpisuję, ponieważ co do warunków przez Pana postawionych musiałem
się wprzódy porozumieć z ks.
Koszutskim, jako współredaktorem „Roku Wiejskiego”[398].
W punktach nadesłanego przez Pana
układu, proponujemy z naszej strony następujące zmiany.
1° - Życzeniem jest naszym, aby każdy zeszyt
obejmował sześć arkuszy druku.
2° - Honorarium[399],
po 10 tal. za arkusz, zechcesz Pan wypłacać przy odebraniu rękopisu każdego
zeszytu. Co do podwyższenia zaś honorarium, przystajemy na warunek Pański, że
dopiero po dojściu nakładu do 7000 egzemplarzy przydawać Pan będziesz do
powyższego honorarium po 2 tal. więcej na arkuszu przy każdym następnym tysiącu
egzemplarzy.
3° - Na okładkach nie mogą być umieszczane anonse[400]
księgarskie, tylko można by osobną karteczkę z anonsami wstawiać.
4° - Debit[401]
pocztowy, skoro ma cenę zeszytu z 2 1/2 sgr. podwyższać
do 3 sgr. 4 fenigi, sądzimy, że przez to więcej straciłoby przedsięwzięcie na
liczbie kupujących, niżby zyskało na ułatwieniu przesyłki. Co do pewnej małej
ilości egzemplarzy droższych na lepszym papierze, nie mamy nic przeciw temu,
jeżeli się potrzeba tego okaże.
5° - Zamiast, co Pan chcesz, zobowiązać się na
trzy lata, my proponujemy zawarcie układu początkowo na 2 lata tylko, ale
przystać na to nie możemy, abyś Pan każdego czasu w ciągu tych dwóch lat mógł
odstąpić od wydawnictwa „Roku”.
6° - Redakcja, ile możności, będzie starać się jak
najusilniej o rozszerzanie pisma rzeczonego, ale wykazu dotychczasowych
prenumeratów przesłać Panu nie możemy, bo oprócz tych, co Pan Lange[402]
miał już zapisanych, innych dotąd nie było. Mam przecież nadzieję, że w
niezadługim czasie mógłbym Panu niektóre nowe adresy przesłać.
W końcu z naszej strony dodajemy za
niezbędny warunek regularność wychodzenia zeszytów.
Jeślibyś Pan zechciał na powyższe
punkta przystać, prosiłbym o łaskawe podług tych warunków spisanie i nadesłanie
mi układu do podpisu. W każdym razie oczekując łaskawej odpowiedzi, zostaję z
należytym szacunkiem Szan[ownego] Pana uniżony
E. Bojanow[ski]
[117]
Do KONSTANCJI WODPOL
w Marcelinie
Grabonóg, 27 kwi[etnia] 1861
Szan[owna] P. Dobrodz[iejko].
Na łaskawy list Szan[ownej] Pani
Dob[rodziejki] z dnia 17 t.m. wstrzymywałem się dotąd z odpowiedzią[403],
bo miałem nadzieję, że albo zaraz będę mógł stosownie do łaskawego wezwania
Szan[ownej] Pa[ni] Dobr[odziejki] przybyć do Marcelina, albo przynajmniej w jak
najbliższym czasie oznaczyć dzień mego przyjazdu. Tymczasem słabość zdrowia nie
dozwala mi dotąd wybrać się w drogę, ale
mam nadzieję, że w pierwszej połowie maja będę mógł złożyć osobiście
Szan[ownej] Pani Dob[rodziejce] moje uszanowanie, przy której to sposobności
będzie staraniem moim najusilniejszym, aby kwestię urządzenia Zakładu, ile
mojej możności, jak najlepiej i najzgodniej z życzeniami Szan[ownej] P.
Do[brodziejki] załatwić.
Co się zaś tyczy pisma do ks. Koź[miana] zaadresowanego,
prosiłbym jak najmocniej, aby mi Szan[owna] P. Dob[rodziejka] pozwolić raczyła
zatrzymać takowe tymczasem, dopóki do Marcelina sam nie przybędę.
W nadziei, że mi Szan[owna] P.
Dob[rodziejka] za złe tego nie weźmiesz, polecam siebie i Zakład Służebniczek
Jej najłaskawszym względom, łącząc wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję
pełen wdzięczności Szan[ownej] P[ani] Dob[rodziejki]
najniższym sługą
E.
B.
[118]
Do ZYGMUNTA SZUŁDRZYŃSKIEGO[404] w
Lubaszu
[20
lipca 1861]
Szanowny Panie!
Odebrawszy łaskawy list Pański z 16
t.m., winienem nasamprzód przeprosić Pana najmocniej za moje dotychczasowe
opóźnienie się z odpowiedzią na poprzednie pismo Pańskie z d. 15 z.m. i
wyjaśnić okoliczność, która tę zwłokę spowodowała[405].
Zaraz po odebraniu wiadomości o
dobroczynnym zamiarze Pańskim założenia Ochronki w Lubaszu, udałem się do
Siostry Przełożonej[406]
Nowicjatu Służebniczek w Jaszkowie, aby porozumieć się z nią, czy obecna liczba
Sióstr, oprócz obsadzenia kilku w tym roku otworzyć się mających, a z dawna
upewnionych Ochronek, wystarczałaby jeszcze na obsadzenie i lubaskiej Ochronki.
Przekonałem się przecież iż wszystkie, które rok próby Nowicjatowej ukończyły,
potrzebne są do zapełnienia miejsc na ten rok przyobiecanych, a dopiero w ciągu
przyszłego lata pewna liczba Nowicjuszek, po ukończeniu znowu rocznej próby,
będzie mogła być rozdzielona na obsadzenie nowych Ochronek.
Tymczasem zachodziła jeszcze
niepewność czy w jednym z tegorocznych miejsc, to jest w Iwnie, nie odłoży się
na później otworzenie Ochronki z powodu zasłabnienia na zdrowiu pani starościny
Mielżyńskiej i w takim razie zamiast Iwna mieliśmy zamiar, stosownie do
łaskawego życzenia Pańskiego, w ciągu teraźniejszego jeszcze lata, obsadzić
Ochronkę lubaską. Oczekiwanie więc za stanowczą wiadomością z Iwna wstrzymywało
mnie dotychczas od przesłania Sz[anownemu] Panu odpowiedzi. W tych dniach
nareszcie zgłosiła się pani starościna Mielżyńska z życzeniem, aby
w jak najbliższym teraz czasie upewnione Służebniczki do Iwna przybyć mogły.
Okoliczność ta odejmuje nam tedy możność w tym roku obsadzenia Ochronki w
Lubaszu, lecz na przyszłe lato - jeśli Bóg pozwoli - będzie nam nader miło
łaskawemu życzeniu Pańskiemu zadośćuczynić i nasze ubogie służby ofiarować.
Co do urządzenia domku nadmieniam tu
tylko tymczasem, że jest potrzebna osobna sionka[407],
za nią izba, stosownie do ilości dzieci obszerna i druga izdebka sypialna
ogrzewana dla trzech Służebniczek, ponieważ zawsze trzy do jednej Ochronki się
przeznacza, a nigdy mniej.
Dalej co do sprzętów, warunków
utrzymania itd., jakkolwiek są bardzo skromne i nieliczne, pomijam
[1] drzwi klauzurowe[408]
od wejścia zamykane na zamek, w nich okienko ze zasuwką, a przy drzwiach
dzwonek, 2) izba, stosownie do ilości
dzieci, obszerna, 3) izdebka ogrzewana
także, jako sypialnia dla trzech Służebniczek, ponieważ zawsze trzy do każdej
Ochronki się przeznacza, a nigdy mniej,
4) piecyk do pieczenia chleba, sklepik,
5) chlewik przy domku, 6) mały
ogródek lub miejsce, ile możności, ocienione, ogrodzone dla dzieci.
Co do kosztów urządzenia, sprzętów i warunków
utrzymania, te są bardzo skromne - mniej więcej takie, jak potrzebuje każda
wiejska rodzina. Odrobek zaś kolejny dwóch Służebniczek zmniejsza koszt
utrzymania o tyle, iż trzecia, która po kolei przy dzieciach zostaje, nie
kosztuje więcej, jak zwykła robotnica służebna. Szczegółów w tej chwili nie
wypisuję, bo co do tego zwyczajnie zjeżdża na miejsce Siostra Przełożona
Nowicjatu i według okoliczności miejscowych układ robi. Przybycie jej do Lubasza
mogłoby nastąpić w czasie, który byś Pan łaskawie oznaczyć mi raczył. Tymczasem
jeślibyś Pan zechciał przejrzeć bliższe nieco o urządzeniu i utrzymaniu takowej
Ochronki szczegóły, to byś Pan znalazł je np. w Gazecie Codziennej z 1860 n° 110, lub przedrukowane w Tygodniku
Katolickim ks. Prusinowskiego
n° 2 z 1860 r., albo w Gazecie
W[ielkiego] Ks[ięstwa] Poz[nańskiego] z
dni pierwszych maja 1860 r.[409]
[119]
Do ROZALII MORAWSKIEJ
w Oporowie
Grabonóg, 26 lip[ca] 1861
Szan[owna] P[ani].
Winienem nasamprzód jak najmocniej
przeprosić Panią, że na łaskawy Jej list z 30 z.m.[410] dziś dopiero odpisuję. Powodem tak długiej
zwłoki było, że nie miałem pod ręką Reguły, której kopię życzyłaś Pani sobie
otrzymać dla księdza Wojciecha[411],
a potem kilkakrotne wyjazdy przeszkadzały mi do przepisania takowej. Dziś
nareszcie pośpieszam przesłać Szan[ownej] Pani żądany wypis z Reguły
Służebniczek, to jest:
Część wstępną obejmującą ogólne
ustawy. Sądzę, iż z niej dostatecznie będzie mógł ks. Wojciech obeznać się z głównymi zarysami całości. Przy
tej sposobności ośmielam się kilka słów dołączyć do ks. Wojciecha, gdyż obecnego adresu Jego nie wiedząc, nie
mógłbym wprost do niego listu posłać.
Co do łaskawego zamiaru Państwa
zaprowadzenia Ochronki Służebniczek w Oporówku, - z jak największą chęcią
pragnąłbym życzeniu Państwa w jak najbliższym czasie zadośćuczynić, ale
dotychczasowy niedostatek funduszów i
brak pomieszczenia w Zakładzie Jaszkowskim, nie dozwolił nam dotąd przyjmować
odpowiedniej ilości kandydatek do liczby miejsc na zakładanie Ochronek
ofiarowanych tak, iż w tym roku zaledwie kilka dawno już upewnionych Ochronek
będziemy w stanie obsadzić. Na przyszłe lato jednak, jeśli P. Bóg pozwolić
raczy, mam nadzieję, że będziemy mogli korzystać z wspaniałomyślnych zamiarów
Państwa i nasze ubogie służby ofiarować.
Co do lokalu, bardzo dobrze można w
jednej części dworu Ochronkę urządzić. Potrzeba bowiem tylko osobnej sieni z
klauzurowym zamknięciem, stosownej izby dla dzieci i drugiej mniejszej na
sypialnię dla trzech Służebniczek. Nadto potrzebny byłby piec do pieczenia
chleba, sklepik i chlewik w pobliżu z ogrodzonym podwórkiem oraz maleńki dla
dzieci ogródek, ile możności ocieniony i ogrodzony. Co do warunków utrzymania,
te są nader skromne. Szczegółów w tej chwili nie wypisuję, bo zwyczajnie przed
zaprowadzeniem Ochronki zjeżdża na miejsce Przełożona Zakładu i według okoliczności
miejscowych układ robi.
Przybycie jej do Oporowa mogłoby
nastąpić w czasie, który raczylibyście Państwo łaskawie sami oznaczyć mi
później przed zimą lub w czasie zimy.
Korzystając ze sposobności, miło
[mi] załączyć Państwu Dobrodziejstwu wyraz mego najgłębszego uszanowania, z
którym zostaję W[ielce] W[ielmożnego] Państwa Dobrodziejstwa najniższym sługą
E. Bojan[owski]
Grabonóg, 2 wrześ[nia 1861]
Szan[owny] P[anie].
Zakład kształcący Ochroniarki pod
nazwą Służebniczek Boga-Rodzicy, istnieje od lat kilku w Jaszkowie pod Śremem.
Bliższych wiadomości o tym Zakładzie mógłby udzielić w Poznaniu ks. prof.
A[ntoni] Brzeziński w Seminarium Duchownym.
Gdyby zaś P. Stawiski[413]
oprócz tego zechciał osobiście zwiedzić Zakład Jaszkowski, chętnie przybyłbym
dla bliższego porozumienia się do Jaszkowa na dzień, który kilka dni naprzód
wyznaczyć by mi raczył. Jaszków leży o dwie mile od Mosiny. Wyjechawszy rannym
pociągiem z Poznania, można wieczornym wrócić.
Korzystając ze sposobności, miło mi
załączyć Szanownemu Panu wyraz głębokiego szacunku i uszanowania.
E. B.
[121]
Do ANTONIEGO MORZYCKIEGO[414] w
Ruszkowie
[wrzesień
1861]
Uszczęśliwiony wielce odebraną od ks. p[roboszcza]
Kosz[utskiego] wiadomością, że Szan[owny] Pan zamierzasz najłaskawiej zwiedzić
osobiście Ochronki w okolicy Mielżyna i Zakład Jaszkowski, pośpieszam prosić
Szan[ownego] Pana jak najserdeczniej, czybyś nie raczył zaszczycić i uradować
nas swą bytnością w Jaszkowie 28 t.m., w którym to dniu odprawi się tam
uroczyste zakończenie rekolekcji i kilkadziesiąt Służebniczek zgromadzonych
będzie.
Przy tej sposobności dałoby się
zarazem wspólnie z Siostrą Przełożoną, stanowczo pomówić o życzliwych i
najłaskawszych zamiarach Pańskich dla naszego Zakładu i bliżej oznaczyć czas, w
którym by Ochronka i lazaret w Ruszkowie przed zimą zaprowadzone być mogły.
Tymczasem dołożę wszelkich usiłowań
ku ułatwieniu zachodzących jeszcze niektórych trudności - i z upragnieniem
oczekując najłaskawszego przybycia Pańskiego d. 28 t.m. do Jaszkowa - miło mi
załączyć wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
E. Boj[anowski]
[122]
Do ANTONIEGO MORZYCKIEGO
w Ruszkowie
Grabonóg, 18 wrz[eśnia] 1861
Szan[owny] P[anie].
Przypominając się łaskawej obietnicy
Pańskiej pośpieszam z doniesieniem, że zakończenie rekolekcji w Jaszkowie
odbędzie się d. 28 t.m. w sobotę, na który to dzień gdybyś Szan[owny] P[an]
najłaskawiej zjechać raczył, bylibyśmy wielce uszczęśliwieni powitać Go, jako
jednego z dobroczyńców naszych - w ubogich progach wiejskich naszego Nowicjatu.
W tym miłym oczekiwaniu łączę obojgu
Państwu Dobrodz[iejstwu] wyraz mego głębokiego uszanowania. Ich uniżony sługa
E. Bojan[owski]
[123]
Do ZYGMUNTA SKÓRZEWSKIEGO
w Czerniejewie
[18
grudnia 1861]
Szan[owny] Panie.
Według łaskawego życzenia Pańskiego,
pragnęlibyśmy usilnie w ciągu przyszłego lata uiścić się z naszej obietnicy co
do zaprowadzenia Ochronki w Czerniejewie, zwłaszcza że nader miłą była nam
wiadomość o szlachetnym zamiarze Pańskim połączenia takowej z lazaretem. Ale
wyznaję, że w tej chwili na pewne oznaczyć czasu nie jest mi podobna czy w
wiośnie, czy w jesieni nastąpić by to mogło, gdyż w tym roku po otwarciu kilku
nowych Ochronek, na których obsadzenie szczupła dotąd liczba Służebniczek
zaledwo wystarczała, zniewoleni byliśmy prócz tego zakładający się obecnie
Nowicjat w Galicji obsadzić i to kilku zdatniejszymi Służebniczkami, których
ubytek uszczuplił tym bardziej naszą i tak nieliczną a słabą gromadkę. Nadto
jeszcze mamy w Królestwie gotowy dom, także z lazaretem, który zobowiązaliśmy
się również w tym roku obsadzić, tylko obecny stan Królestwa wstrzymuje nas
tymczasowo od tego. Lecz skoro okoliczności tamtejsze jakkolwiek dozwolą,
obiecaliśmy niezwłocznie dać tam Służebniczki. Wielka potrzeba podobnych
zakładów, jaka się więcej jeszcze niż u nas, okazuje w Galicji i Królestwie, uniewinnia
nas zaiste, jeżeli z powstrzymaniem się na czas pewien od liczniejszego
zakładania Ochronek w tutejszych stronach, pośpieszamy w tamtych okolicach
zrobić początek ku zaprowadzeniu tej Instytucji. Okoliczność tę zechciej
Szan[owny] P[an] uznać także za usprawiedliwiającą nas co do Ochronki w
Czer[niejewie], jeżeli z ofiarowaniem naszych ubogich usług spóźnimy się nieco.
Siostra Przełożona Służebniczek[415]
znajduje się obecnie w Galicji, lecz skoro tylko wróci, pomówię z nią
szczegółowiej, czy ma widoki w ciągu przyszłego lata zadosyć uczynić
najłaskawszemu życzeniu Pańskiemu.
Pełen głębokiego uszanowania zostaję
Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
[124]
Do SIÓSTR w
Borku
[19 lutego 1862]
+ N.B.P.J.Ch.
Wasz list z 16-go t.m. odebrałem[416].
Co do spowiedzi bądźcie tymczasem cierpliwe, skoro czasem wypadnie, że nie
możecie iść do ks. K., to idźcie do ks. E.[417]
- Ja teraz nie mogę się wybrać do Was, bo jestem cierpiący na kaszel i ból
piersi, więc się obawiam zaziębić; jak tylko pojadę do Jaszkowa, to wstąpię do
Was. Siostrze Matyldzie[418]
napisałem przedwczoraj o tym, coście pisały do mnie, więc zapewno będzie się
starała wkrótce do Was przybyć i załatwić, jak sobie życzycie. Zr[esztą] moje
Siostry, takie pomniejsze niedogo[dno]ści, należy ze spokojnym sercem
przyjm[ować], bo wszystko zawsze nie może być tak, jak pragniemy. Poczekajcie
trochę, a mam w Bogu nadzieję, że się to dobrze ułoży ku Waszemu zadowoleniu.
Cieszy mnie, że sprzedaż szczęśliwie
się już rozpoczęła. Donieście mi znowu, jak dalej idzie.
Co do owej intencji, módlcie się, bo
Wam powiedziałem, że macie o co się modlić. Na tym dosyć.
Miło mi było, że Siostra Nepomucena
pamiętała o Siostrze Konstancji, bo każdy
dowód wzajemnej miłości siostrzeńskiej między Wami, sprawia prawdziwą sercu
memu pociechę. Św. Jan Ewangelista, ów kochanek Jezusowy, przy schyłku życia,
kiedy już nie miał sił wiele mówić, powtarzał tylko: „Synaczkowie, miłujcie się
wspólnie”. A kiedy owe słowa, często powtarzane, sprzykrzyły się uczniom i
spytali go raz: „Mistrzu, czemu zawsze jedno mówisz”? On im odpowiedział: „To
jest przykazanie Boskie, kto je pełni, może na tym mieć dosyć”. Otóż i między
Wami ile razy widzę wzajemną miłość, raduje się moje serce, bo jak ten sam Św.
Jan powiedział: „Kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka, a Bóg w nim”. Bądźcie
też więc zawsze między sobą, jako jedno święte rodzeństwo.
[125]
Do ks. arcybiskupa LEONA
PRZYŁUSKIEGO w Poznaniu
Grabonóg pod Gostyniem, 3 kwietnia
1862
Najprzewielebniejszy Księże Arcy
- Pasterzu
Jaśnie Oświecony Panie i
Dobrodzieju !
Opieka,
którą Najprzewielebniejszy Ksiądz
Arcy-Pasterz raczysz otaczać Zakład Służebniczek Boga-Rodzicy, ośmiela mnie do
złożenia niniejszym pokornie doniesienia i najuniżeńszej prośby.
Na wezwanie Księżnej Sapieżyny[419] posłałem w końcu roku zeszłego trzy Siostry Służebniczki
do Łańcuta w Galicji[420], gdzie założona została dla nich nowa Ochronka. Nie mając
pewności czy Zakład Służebniczek w obce a odległe strony przeniesiony będzie
mógł sobie obiecywać przyszłość, nie śmiałem Najprzewielebniejszemu Księdzu
Arcy-Pasterzowi powinnego uczynić doniesienia. Z listów i sprawozdań przekonałem
się jednak, że Ochronka Łańcucka już pozyskała zaufanie i że będzie mogła się
utrzymać. To przekonanie powoduje mnie prosić Najprzewielebniejszego Księdza Arcy-Pasterza
pokornie, aby Służebniczkom tej pierwszej
Ochronki na ziemi Galicyjskiej raczył Swe Ojcowskie błogosławieństwo udzielić i
polecić je łaskawie miejscowemu Ks. Biskupowi z Przemyśla[421].
Jestem obecnie w korespondencji
z Panią hrabiną Kwilecką z Malińca pod Koninem, względem założenia w jej
dobrach Ochronki. Pozwolenie Ks. Biskupa Kujawsko-Kaliskiego[422] już na to udzielone jej zostało, i ja ze swej strony gotów
jestem posłać jej trzy Siostry Służebniczki. - Rada jednak Opiekuńcza Zakładów
dobroczynnych Powiatu Konińskiego wymaga urzędowego świadectwa co do konduity i
zdolności Sióstr. Udałem się o takowe do miejscowego księdza Dziekana[423] i załączając je uniżenie, proszę pokornie
Najprzewielebniejszego Księdza Arcy-Pasterza o wysokie zatwierdzenie tegoż
świadectwa, a przytem i o udzielenie błogosławieństwa nowemu Zakładowi i polecenie
go miejscowemu Księdzu Biskupowi Marszewskiemu.
Z najgłębszym uszanowaniem
Najprzewielebniejszego Księdza Arcy-Pasterza
najposłuszniejszy syn i sługa[424]
E. Bojanowski
w
Grabonogu /pod Gostyniem/
3
kwietnia 1862
[126]
Do ks. JANA CISZKA[425] SJ
w Łańcucie
Grabonóg, 9 lutego 1863
Szanow[ny] i Łaskawy Ojcze
Dobr[odzieju].
Jak najmocniej dziękuję Szan[ownemu]
Ojcu za udzielone mi łaskawie o Zakładzie Służebniczek wiadomości w liście z d.
18 z.m.[426].
Dzięki Bogu i najłaskawszej Szan[ownego] Ojca opiece duchownej, że Nowicjuszki
tak dobrze się rozwijają ku chwale Bożej i ku naszej pociesze. Co do
niedostatków, jakim jeszcze Siostry ulegają, podzielam najzupełniej zdanie
Szan[ownego] Ojca, iż spokojnym, a pełnym chrześcijańskiej miłości,
postępowaniem, da się to wszystko naprawić i w należyty tryb wprowadzić.
Z Siostrą Przełożoną pomówię w tymże
samym duchu, a szczegółowiej z ich Ojcem duchownym. Mam w Bogu nadzieję, że się
to wszystko jak najlepiej ułoży. Na drobnostkowe zażalenia S. Elżbiety[427]
wcale jej nie odpisuję, ani S. Nepomucenie wzmianki o tym nie czynię, jak się
Sza[nowny] Ojciec raczysz przekonać z listów, które tu do nich załączam[428].
Zwracam tylko S. Elżb[iecie] uwagę na dzieci, na chorych i na pracę, bo co do
tych trzech rzeczy, które są głównym zadaniem ich powołania, udziela mi ona
albo niezaspokajające wiadomości, albo je całkiem pomija. Nieuczęszczanie
dzieci do Ochrony, które zeszłej zimy tak licznie się zbierały, pochodzi zdaje
się stąd, że teraźniejsza do Ochronki przeznaczona Siostra (Anna)[429],
nie ma pewnie tego sposobu ujęcia sobie dzieci, jak miała Siostra Marianna[430].
Nie wiem, czyby S. Karolina[431]
nie była stosowniejszą dla dzieci, a S. Anna do gospodarstwa i kuchni.
Szan[owny] Oj[ciec] wedle ich teraźniejszego usposobienia raczy łaskawie
osądzić. Chodzi bowiem bardzo o to, ażeby Nowicjuszki obok nauki, ćwiczyły się
także zawczasu w prowadzeniu dzieci.
O odwiedzaniu chorych, w ostatnich
listach wcale mi nic nie pisze S. Elżbieta, a to równie dla Nowicjuszek jak i
dla Sióstr potrzebne, aby jedne należytej co do tego wprawy nabrały, a drugim
żeby z używania nie wyszło, zwłaszcza że dla nich wszystkich usługi te
nastręczają tak piękne pole zasługi.
O uczęszczaniu kobiet i dziewczyn na
czytania duchowne w święta także mi S. Elż[bieta] nic nie donosi, a to wszakże
daje im wpływ na lud i byłoby bardzo do życzenia, żeby Nowicjuszki już w
Nowicjacie do wywierania tego wpływu się wprawiały. Co do pracy zdaje się, że w
Nowicjacie o tyle powinna być wykonywaną, aby z jednej strony, zwłaszcza w
czasie zimowym, nie odbierała zbyt wiele czasu ważniejszej nauce, a z drugiej
strony, aby także z używania nie wychodziła.
Teraz wracam do łaskawego listu
Sza[nownego] Ojca, a mianowicie do kwestii założyć się mających pierwszych tam
Ochronek. Doświadczenia tutejsze doradziły nam w tym względzie, ile możności,
początkowe Ochronki zaprowadzać w pobliżu Nowicjatu, aby częstsze zrazu
wizytacje ułatwić i mniej kosztownymi uczynić. Następnie zaś skoro nieco
oddaleńsze zakładać przychodziło, staraliśmy się takie obierać miejsca, gdzie
albo naraz, albo wkrótce potem, mogło się dwie lub trzy Ochronki w sąsiedztwie
otworzyć, a później obierało się, ile możności, miejsca leżące po drodze, ku
oddaleńszym Ochronkom. Staranie to, przy rozszerzaniu się innych zgromadzeń,
byłoby zapewne mniej potrzebnym a wiele trudniejszym; lecz dla naszego słabego
i początkującego dopiero zawiązku, a przy licznie nastręczających się
miejscach, okazało się z wielu miar potrzebnym i praktycznym oraz nie trudnym.
Zastosowanie tego doświadczenia do
Nowicjatu łańcuckiego naprowadza mnie na uwagę, którą ośmielam się Sz[anownemu]
Ojcu przełożyć, że byłoby również i tam do życzenia, aby pierwsze Ochronki w
podobny sposób, ile możności, jak najbliżej Nowicjatu, a przynajmniej blisko
siebie jedna drugiej zaprowadzać.
Już od dawna zgłaszała się była do
mnie z chęcią założenia u siebie Ochronki pani
Hr. Sabina Morsztynowa[432]
z Kobylnik pod Skalmierzem, o czym - zdaje mi się - iż za bytności mojej w
Łańcucie[433]
już wspominałem, a następnymi listami tak naglącą przedstawiała potrzebę, iż
lubo to miejsce leży w Królestwie, przecież zważywszy jego bliskość od Łańcuta,
obiecałem teraz niedawno pani Hr.
Morsztynowej, że według jej życzenia, jeśli Bóg pozwoli, w lipcu będziemy mogli
zapewno dać jej Służebniczki z Łańcuta[434],
o czym właśnie zabierałem się donieść Sz[anownemu] Ojcu, gdy łaskawy list Jego
odebrałem. W pobliżu pa[ni]
Hr[abiny] Morsztynowej mieszkająca pani
prezesowa Michałowska[435]
także się zgłosiła o Siostry a zarazem, dla wielkiej naszej dogodności,
ofiaruje swój dom w Krakowie na gościnę dla Sióstr odwiedzających Ochronki w
tamtej okolicy. Trzecie wezwanie o Służebniczki odebrałem stamtąd także od Ks.
Słotwińskiego[436],
opata, który w wiosce Kamieniec, należącej do klasztoru, pragnie także Ochronkę
założyć. Owóż to są trzy miejsca blisko siebie leżące i łatwe do wizytowania
nie tylko dla Sióstr łańcuckich, ale także i dla naszych w przejeździe do
Galicji.
O. Baczyński pisał mi znowu o kilku
miejscach dla Sióstr w okolicy Starej wsi[437],
które również byłoby łatwiej Siostrom z Łańcuta dozorować, niż miejsca tak
oddalone i blisko siebie nie leżące, jak np. Bełz, Biłka i Grzymałów. Osoby
zgłaszające się z tych oddaleńszych miejsc, wyrozumiałyby zapewne nasze powody,
które, przynajmniej przy zaprowadzeniu najpierwszych Ochronek, skłaniają nas do
dania pierwszeństwa bliższym. Również pozwalam sobie mieć nadzieję, że i
Szan[owny] Ojciec rzeczone powody raczysz za słuszne uznać. Pragnąłbym jednak
bliższą co do tego otrzymać od Sza[nownego] Ojca odpowiedź, a mianowicie ile by
Ochronek obsadzić można nowymi z Łańcuta Służebniczkami w ciągu przyszłego lata
i jak rzecz stoi z zamiarem oddania Służebniczkom domu chorych w Łańcucie.
Wielce byłem wdzięczny Sz[anownemu]
Oj[cu] za szczere i otwarte opisanie mi stosunków Zakładu Łańcuckiego, a to mi
także daje otuchę, że Sz[anowny] Oj[ciec] nie poczytasz mi za złe, iż co do
zaprowadzenia pierwszych Ochronek, również szczerze i otwarcie moje rozumienie
objawiam.
Oczekując z upragnieniem łaskawej
odpowiedzi, polecam się św. modłom Szan[ownego] Ojca i z najgłębszym
uszanowaniem zostaję najniższy w Chr[ystusie] P[anu] sługa
E. Bojanowski
W[ielebnemu] Ojcu Superiorowi[438]
i wszystkim Ojcom również moje najgłębsze uszanowanie przesyłam.
[127]
Do ks. JANA CISZKA
SJ w Łańcucie
Grabonóg, 11 kwiet[nia] 1863
Szan[owny] O[jcze].
Najmocniej przepraszam, żem się
dotąd opóźnił z odpowiedzią[439],
ale przez to rzecz - jak sądzę - bynajmniej szkody nie poniosła, bo i tak
zaprowadzenie Ochronek rozpocząć można dopiero wtedy, gdy Nowicjuszki rok próby
swej ukończą i do rzędu Sióstr przejdą, a pierwsze z nich dopiero teraz do
składania ślubów dochodzą.
Udzielone mi łaskawie przez
Szan[ownego] O[jca] objaśnienie co do odległości miejsc, w których Ochronki
mają się zakładać, prostuje w tym względzie moją omyłkę. Nadto druga
okoliczność ułatwia mi także zastosowanie się do propozycji Szan[ownego]
O[jca]. Miejsca bowiem na Ochronki w Królestwie, poprzednio przeze mnie
wspomniane, zapewno dla obecnych tam niespokojności[440]
nie mogłyby być w tym roku Siostrami obsadzone. Pragnąłbym tylko zapewnić sobie
możność uiszczenia się z obietnicy pani
Hr. Morsztynowej, gdyby choć w późnej jesieni okoliczności dozwoliły założyć u
niej Ochronkę. W Galicji zaś radbym
bardzo nie pominąć w tym roku Starejwsi. Są tam w okolicy wprawdzie trzy
miejsca niedaleko siebie, o których w przeszłym liście Szan[ownemu] O[jcu]
wspomniałem, tj. w Starejwsi, w Bliznej i u Hr. Łubieńskiego[441],
lecz z pomiędzy tych, pierwszeństwo dałbym Starejwsi przez wzgląd, że to
miejsce ofiarują wieśniacy i że w miejscu jest klasztor Ojców.
Nowicjuszek mamy w Łańcucie 16,
zatem można by, jak mniemam, 5 domków w tym roku otworzyć. Przed innymi kładę
szpital w Łańcucie, bo tenże nastręczy niezmiernie pożądaną dla przyszłych
Nowicjuszek sposobność praktycznego ćwiczenia się w pielęgnowaniu chorych. Nie
wiem, jak Szan[owny] O[jciec] uważasz, lecz mnie się zdaje, że do tego lazaretu
można by dać np. S. Nepomucenę i przydać jej jedną lub dwie z nowych Sióstr, a
potem świeże Nowicjuszki po 2, 3, wedle potrzeby dołączać tygodniowo do pomocy
przy chorych. W miejsce zaś S. Nepomuceny w Nowicjacie nie wiem, czyby do nauki
nie była zdatniejszą nowa Siostra Leona
Jankiewicz[442],
której przynajmniej pismo jest nie tylko kształtne, ale i poprawniejsze niż innych
Sióstr. Co do tego wszakże pragnąłbym,
abyś mi Szan[owny] O[jcze] raczył najłaskawiej swe zdanie powiedzieć.
Za Przeworskiem bliskość miejsca
mocno przemawia, chodzi tylko o to, że to jest miasto, nie wieś, i że tam już
są Siostry Miłosierdzia trudniące się wychowaniem ubogich dzieci i chorymi.
Czyby więc stąd nie powstała jaka niekorzystna dla Służebniczek kolizja?
Również i co do tych punktów pragnąłbym wiedzieć zdanie Szan[ownego] Oj[ca] a
mianowicie, czy Przeworsk jako miejsce najpóźniej się zgłaszające, czy też
które inne na później odłożyć, bo zdaje się, że w tym roku można tylko 4
najwięcej Ochronek otworzyć, do których potrzeba 12 Sióstr, a szpital łańcucki
byłby piątym domkiem, do którego gdyby była dana S. Nepom[ucena], to w jej
miejsce trzynasta, nowa Siostra (Leona) zostałaby przy Nowicjacie. Pozostałe
zaś trzy nowe Siostry z liczby obecnych 16-tu Nowicjuszek, można by tymczasowo
przydawać za towarzyszki S. Nep[omucenie] do lazaretu, a skoro by następnie
świeże Nowicjuszki lazaret posiłkować mogły, wtedy te trzy pozostałe Siostry
młode, byłyby zawsze potrzebne w rezerwie do przypadkowego zastępstwa w nowych
Ochronkach, lub też przy końcu roku, gdyby okoliczności pozwalały, można by
nimi obsadzić Ochronkę od dawna przeze mnie obiecaną u pani Hr. Morsztynowej.
Co do przybycia mego, pomimo
najszczerszej chęci, wybrać się teraz nie mogę z powodu licznych zatrudnień i
słabości zdrowia. Mam jednak w Bogu nadzieję, że się to wszystko listownie da
jak najlepiej ułożyć, a później - jeśli P. Bóg pozwoli - w ciągu lata będę się
starał przybyć[443].
O treści listu Siostry Przełożonej[444]
do Sióstr w Łańcucie nic nie wiem, ale się dowiem i rzecz sprostuję. Dziś nie
mam już na żaden sposób czasu odpisać Siostrom. Przesyłam im tylko serdeczne
pozdrowienia tymczasem, a w następnych dniach napiszę do nich i przy tej
sposobności chcę im posłać kilka egzemplarzy Piosnek wiejskich dla Ochronek
wraz z Melodiami[445].
Czekam tylko na odpowiedź z Poznania, czy już na tę książeczkę aprobata od
konsystorza nadeszła. Myślę, że takie niewinne książeczki szkolne, można
bezpiecznie przesłać.
Teraz oczekując łaskawej na powyższy
plan odpowiedzi i rady Szan[ownego] Ojca, polecam się Jego św. modłom i z
najgłębszym uszanowaniem zostaję najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. Boj[anowski]
[128]
Do ROZALII MORAWSKIEJ
w Oporowie
Grabonóg, 19 sierp[nia] 1863
Szan[owna] P[ani].
Bardzo jestem Pani wdzięczny za
łaskawą wiadomość o aspirantkach i stosownie do życzenia Pani, dołączam tu
niektóre potrzebne objaśnienia dla tychże.
Oprócz zajmowania się dziećmi i
pielęgnowaniem chorych, obowiązkiem ich jest także praca
wiejska pomiędzy ludźmi, już to dla zarobku na własne utrzymanie, już
też dla wpływu moralnego na współpracujących odbywana. Do dzieci, do chorych,
do pracy, chodzą kolejno. Sposób życia wiejski. Jest wszakże czas przeznaczony
na rozmyślanie, modlitwy, rachunki sumienia itd. a raz w roku odbywają się
wspólne rekolekcje. Co tydzień chodzą do spowiedzi i do Kom[unii] św.
przynajmniej we wszystkie niedziele i święta. Aspirantki niżej lat 14 i wyżej
30-tu nie mogą być przyjmowane. Mają być zdrowe i do wszelkiej pracy wiejskiej
sposobne oraz umiejące czytać i pisać. Czas próby w Nowicjacie trwa rok jeden,
po którym Nowicjuszki składają śluby na trzy lata i takowe co trzy lata aż do
śmierci odnawiać mogą. Na pierwszoletnie utrzymanie swe w Nowicjacie złożyć
każda winna 50 tal. i oprócz tego zaopatrzyć się w pościel, bieliznę i ubiór
przynajmniej na rok jeden wystarczający.
Wprawdzie przyjmuje się także co rok pewną liczbę kandydatek nie
posiadających własnego funduszu, o ile fundusze Nowicjatu pozwalają. Ale
ponieważ w tym roku miejsca takich ubogich kandydatek już są zapełnione, przeto
na teraz przynajmniej mogą być tylko takie przyjętymi, które opłacą 50 tal.
Zdaje mi się, że powyższe
objaśnienia będą dla owych aspirantek dostatecznymi, lecz na ich żądanie, z
wszelką gotowością moglibyśmy jeszcze szczegółowszych objaśnień udzielić.
Skoro Pani raczysz łaskawie tę
wiadomość przesłać do Pelplina, upraszam zarazem jak najmocniej o łaskawe
dołączenie z naszej strony Szan[ownej] Siostrze Sewerynie[446]
najpokorniejszego podziękowania za jej łaskawą życzliwość dla naszego ubogiego
Zakładu. Również składając dzięki
Szanowej Pani za pośrednictwo łaskawe, zostaję z najgłębszym uszanowaniem
W[ielce] W[ielmożnych] Państwa Dobrodziejstwa najniższym sługą
E.
Boj[anowski]
[129]
Do ks. arcybiskupa LEONA
PRZYŁUSKIEGO w Poznaniu
Grabonóg, 16 paździer[nika] 1863
Najprzewielebniejszy Księże
Arcypasterzu!
Jaśnie Oświecony Panie i
Dobrodzieju!
Ośmielam się u stóp Waszej
Arcypasterskiej Mości złożyć następującą prośbę najpokorniejszą.
Zakład Ochronkowy Służebniczek
Boga-Rodzicy, który Wa[sza] Ar[cypa-sterska] M[ość] Swą wysoką i najłaskawszą
opieką otaczać raczysz, rozwinął się w Galicji,
przy pomocy Bożej, do tyla, iż z Nowicjatu tamtejszego, zaprowadzonego w
r. 1861 w Łańcucie, czternaście już nowych Sióstr złożyło śluby w ciągu
bieżącego lata i obecnie kilka nowych domków tamże otwieramy.
Nasamprzód Nowicjat Służebniczek z
domu tylko dzierżawionego dotychczas w Łańcucie, przenosimy do Starejwsi[447]
pod Brzozowem w cyrkule sanockim, gdzie pewna rodzina wiejska ofiarowała i
zapisała sądownie gospodarstwo z rolami na własność Zakładu; po wtóre: w
Łańcucie, w miejsce przeniesionego stamtąd Nowicjatu, otwieramy osobno dom
chorych, fundowany przez Hr. Alfreda Potockiego[448]; po trzecie: Ochronkę w Biłce Szlacheckiej, w
cyrkule lwowskim, fundowaną przez
hrabinę Cabogi[449];
po czwarte: Ochronkę w Podhorcach, w cyrkule złoczowskim u Hr. Rzewuskiego[450];
i po piąte: Ochronkę w Żużelu pod Bełzem, w cyrkule żółkiewskim u Hr. Kownackiej[451].
Że zaś w r. 1862 w miesiącu
kwietniu, wskutek pokornej prośby mojej[452],
Wasza Arcypasterska Mość raczyłeś najmiłościwiej Zakład Służebniczek w Łańcucie
polecić ks. Biskupowi
przemyskiemu[453],
do którego diecezji również nowo teraz otwarty dom chorych w Łańcucie, jako i
przeniesiony do Starejwsi Nowicjat Służebniczek należy, przeto obecnie ośmielam
się tylko zanieść najpokorniejszą do W[aszej] A[rcypasterskiej] M[ości] prośbę:
aby
Wasza A[rcypasterska] M[ość] raczył najłaskawiej podobnież pieczy ks. Arcybiskupa lwowskiego[454]
polecić ostatnie trzy z powyższych Ochronek, jako w archidiecezji lwowskiej
położone oraz udzielić Swe Ojcowskie błogosławieństwo tymże nowo zaprowadzonym
Ochronkom i całemu Zakładowi,
przy czym w najgłębszym uszanowaniu
zostaję Waszej A[rcypasterskiej] Mości najposłuszniejszym synem i sługą[455]
E. B.
[130]
Do ks. arcybiskupa Franciszka
WIERZCHLEJSKIEGO, Metropolity
Lwowskiej Archidiecezji we Lwowie[456]
Grabonóg, [1 marca] 1864
Najprzewielebniejszy Księże
Arcypasterzu!
Jaśnie Wielmożny Panie i
Dobrodzieju!
Składam u stóp Waszej
Arcypasterskiej Mości uniżone oświadczenie następujące.
Pod koniec zeszłej jesieni Siostra
Przełożona[457]
tutejszego Zakładu Ochronkowego Służebniczek Boga-Rodzicy, zaprowadzając w archidiecezji lwowskiej pierwsze trzy Ochronki, jako to: w Biłce
Szlacheckiej, w cyrkule lwowskim u hrabiny Cabogi, w Podhorcach, w cyrkule
złoczowskim u hr. Rzewuskiego i w Żużelu, w cyrkule żółkiewskim u hrabiny
Kownackiej, pragnęła osobiście
przedstawić się Wa[szej] Ar[cypasterskiej] Mości i Jego wysokiej pieczy polecić
jak najpokorniej swe Siostry. Lecz wraz z J[aśnie] O[świeconą] księżną Adamową
Sapieżyną[458],
nie miała szczęścia Waszej Ar[cypasterskiej] Mości zastać u siebie, a czas nie
dozwalał jej dłużej zabawić we Lwowie.
Następnie po zaprowadzeniu Ochronek,
miałem nadzieję sam w tym celu złożyć osobiście hołd mego uszanowania W[aszej]
Ar[cypasterskiej] Mości i wręczyć najuniżeniej pismo naszego ks. Arcypasterza Przyłuskiego
polecające najłaskawszej pieczy W[aszej] Ar[cypasterskiej] Mości rzeczone
Ochronki. Gdy atoli ciągła od kilku miesięcy słabość zdrowia nie pozwoliła mi
dotąd obowiązku tego osobiście uskutecznić, ośmielam się niniejszym przesłać
W[aszej] A[rcypasterskiej] Mości wspomniane pismo tutejszego ks. Arcypasterza, a czując ufność, że W[asza] A[rcypasterska]
Mość zechcesz rozciągnąć wysoko swoją opiekę do dzieła, mającego jedynie na
celu chwałę Bożą i pożytek bliźnich,
zostaję z najgłębszym uszanowaniem Waszej Arcypasterskiej Mości
najuniżeńszym sługą
E. Bojan[owski]
Tu prosiłbym Kochanego Księdza[459]
o adres i doniesienie, czy można napisać list ten na zwykłym listowym papierze
in 4to, czy też na przełamanym arkuszu in folio[460].
[131]
Do JADWIGI SAPIEŻYNY we
Lwowie, ul. Szeroka
[1
marca 1864]
Jaśnie Oświecona Księżno.
Przyjęte najłaskawiej przez J[aśnie]
O[świeconą] Księżną Panią protektorstwo nad Zakładem Służebniczek Bogarodzicy w
Galicji, obowiązuje mnie do złożenia Jej hołdu najgłębszej wdzięczności za
okazanie tak upragnionej dla naszego Zakładu łaski.
Siostra Przełożona Matylda
zakomunikowała mi szanowny list od J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani z d. [...][461]
listopada do niej pisany, podług którego nie omieszkamy do osób, u których
Służebniczki już zaprowadzone zostały w Galicji, wysłać wspólnie odezwy
upraszające o złożenie kosztów za utrzymanie w Nowicjacie tychże Służebniczek,
licząc po 80 fl[orenów][462]
na każdą Siostrę już to z odrachowaniem ofiar poprzednio przez niektóre z tych
osób złożonych, już też całkowitą oznaczając kwotę tym, którzy dotąd żadnych
zasiłków nie dali.
Wspomnimy także o corocznej ofierze
po 12 fl[orenów] na wizytacyjne podróże Siostry Przełożonej. W ogóle w odezwie
naszej trzymać się będziemy ściśle przesłanego nam najłaskawiej przez J[aśnie]
O[świeconą] Księżną Panią projektu.
Nowa przełożona galicyjskiego
Nowicjatu, Siostra Elżbieta Szkudłapska, którą S. Matylda w Starejwsi teraz
zostawiła, mamy w Bogu nadzieję, że Zakładowi tamtejszemu dobrze przewodniczyć
będzie i zdoła w sprawach ochronkowych składać J[aśnie] O[świeconej] Księżnej
Pani potrzebne relacje piśmienne; a w tym, co by jej zakres przechodziło, nie
omieszkałby jej O. Bacz[yński] dopomagać.
Gdyby zaś J[aśnie] O[świecona]
Księżna Pani, według swego uważania raczyła oprócz tego mnie i Przełożoną
Siostrę Matyldę zaszczycać jakowymi także poleceniami, jesteśmy w każdej chwili
najgotowsi na rozkazy J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani.
Przy obecnej sposobności winienem
jeszcze nadmienić, że wskutek zaniesionej przeze mnie prośby do tutejszego ks. Arcypasterza[463],
otrzymałem od tegoż list do ks.
Arcybiskupa lwowskiego, polecający Jego Opiece duchownej Ochronki w archidiecezji Lwowskiej obecnie
zaprowadzone, i takowy niezwłocznie Ks. Arcybiskupowi Wierzchlejskiemu do Lwowa
posyłam[464].
Pełen najgłębszego uszanowania i
wdzięczności, zostaję Jaśnie Oświeco[nej] Księżnej Pani najniższym sługą[465]
E. B.
[132]
Do ks. JÓZEFA AZBIEWICZA[466] SJ
w Żużelu
Grabonóg, 19 kwiet[nia] 1864
Szan[owny] i Kochany Księże
Dob[rodzieju].
Na łaskawy i szacowny list
Szan[ownego] Ks. Do[brodzieja][467]
byłbym niezwłocznie z serdecznym podziękowaniem za okazaną najłaskawiej dla
naszych Ochronek życzliwość odpisał, gdyby nie choroba moja, w którą powtórnie
naówczas zapadłem i dotąd jeszcze po niej do zdrowia przyjść nie mogę.
Z najczulszą wdzięcznością przyjąłem
łaskawe Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] doniesienia i uwagi o unitkach[468],
jako kandydatkach ochronkowych i najzupełniej uznając potrzebę ułatwienia im
wstępu do Służebniczek, a ciesząc się niezmiernie, że księża uniccy nie zechcą
wzbraniać im tego, zamierzyłem zaraz, skoro mi tylko zdrowie cokolwiek się
polepszyło - pomówić z niektórymi osobami względem obmyślenia potrzebnego dla
tychże kandydatek funduszu. To spóźniało moją odpowiedź, bo pragnąłem coś
pewnego Szan[ownemu] Księdzu Do[brodziejowi] donieść. Tymczasem usiłowania moje
na teraz przynajmniej nie odniosły pożądanego skutku dla trudności materialnych,
jakie obecnie w utrzymaniu tutejszego Zakładu Ochronkowego dają się nam
dotkliwie uczuwać. Umyśliłem tedy w inny sposób starać się ułatwić przybycie tu
choć jednej lub dwóch kandydatek bełzkich. Tutejsza S. Przełoż[ona]
Służebniczek[469]
wyjeżdża 1° maja do Starejwsi i zabiera dwie Siostry, które tam zostaną. Otóż
pragnąłbym, ażeby z przedstawionych przez Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja]
kilkunastu kandydatek, mogła w powrocie zabrać ze sobą przynajmniej jedną lub
dwie do tutejszego Nowicjatu, ponieważ w Starejwsi dla szczupłości lokalu,
pomieścić by ich na teraz nie można. Porozumiałem się z S. Przełożoną, jakiego
by potrzebowały funduszu na drogę i na dwuletnie utrzymanie w tutejszym
Nowicjacie, gdyż Zakład tutejszy, pomimo najszczerszej chęci, na swój koszt
obecnie brać ich nie jest w stanie, a z listu Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja]
wyczytuję, że niektóre z nich mają pewien fundusz w gotówce. Chodziłoby więc o
to tylko, żeby mogły korzystać z obecnego przybycia S. Przełożonej i z nią się
zabrać, lecz obawiam się, czy oznaczona przez S. Przeł[ożoną] kwota nie będzie
większa nad ich fundusz. S. Przeł[ożona] rachuje[470]
dla jednej 20 fl. na drogę a 100 fl. na utrzymanie. Zresztą, co do bielizny,
ubioru, itp. szczegółów, to mogłaby je najlepiej poinformować S. Karolina w Żużelu.
Jeśliby tedy była możność wybrać
choć jedną lub dwie podobnie zaopatrzone kandydatki, to bym upraszał
najserdeczniej Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja], abyś raczył ułatwić im uzyskanie
paszportów i aby przyjechały do Starejwsi wraz z Siostrami z Żużela, gdy teraz
podobno na rekolekcje tam pojadą, bo tutejsza S. Przeł[ożona] za tą bytnością
nie będzie mogła tamtejszych Ochronek odwiedzić, tylko z Siostrami podczas
rekolekcji się zobaczyć.
Wielce byłbym Szan[ownemu] Ks.
D[obrodziejowi] wdzięczny, gdybyś Sza[nowny] Ks. D[obrodzieju] raczył mi
najłaskawiej na kilka dni przed 1-[szy]m maja, czyli przed wyjazdem S.
Przeł[ożonej] donieść, czy możemy cieszyć się tą nadzieją powitania teraz choć
jednej lub dwóch owych kandydatek w tutejszym Zakładzie[471].
Polecając się św. modłom
Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja], łączę najserdeczniejsze pozdrowienie i wyraz
najgłębszego uszanowania najniższy w Chr[ystusie] P[anu] sługa
E.
Boj[anowski]
[133]
Do ks. JÓZEFA FRANCISZKOWSKIEGO[472] w
Konarach
[25
maja 1864]
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu]
Dobrodz[ieju].
Chciej Szanow[ny] Ks. Pro[boszczu]
Dob[rodzieju] wybaczyć łaskawie, że z powodu licznych zatrudnień, dziś dopiero
uiszczam się w odpowiedzi na uprzejmy list Sza[nownego] Ks. Prob[oszcza]
Dob[rodzieja] z d. 11 t. m[473].
Czuję mocno przykre położenie
Jadwigi Głowacz, ale przed jej wstąpieniem do Zakładu przedstawiałem jej po
kilkakrotnie warunki Reguły i zostawiałem jej długi czas do namysłu. Wiedziała,
że każda kandydatka składająca fundusz na swe utrzymanie w Nowicjacie, w razie
czy to dobrowolnego wystąpienia, czy wydalenia przez przełożoną, nie ma prawa pod jakimkolwiek tytułem żądać czego
od Zakładu, a tym mniej zwrotu wniesionego funduszu, który na jej utrzymanie w
ciągu Nowicjatu spotrzebowany został. Pomimo tego jednak poddała się
dobrowolnie rzeczonym warunkom. Z mojej strony nie mogłem wówczas postanowienia
jej dłużej wstrzymywać, ani teraz nie mogę wchodzić w powody, które ostatecznie
skłoniły Jadwigę, że nie czekając za stanowczym rozpoznaniem i osądzeniem
sprawy, chciała się sama oddalić do domu rodzicielskiego, w czym też Przełożona[474]
nie kładła jej tamy, skoro Jadwiga nie przyjęła uczynionego od Przełożonej
przedstawienia, aby czekała dni kilka za decyzją co do jej kuracji, którą
Zakład chciał podjąć.
Następnie Jadwiga po swym wyjściu z
Zakładu[475]
była u mnie uniewinniając się, że ją okoliczności do tego kroku spowodowały.
Lecz jakkolwiek bądź takie samowolne już oddalenie się trudne jest, nie może
wszakże w żadnym razie rościć jakichkolwiek do Instytutu pretensji, tym
bardziej gdy nawet wydalenie przez przełożoną,
nie daje - według Reguły - do upominania się żadnego prawa.
Co do majątku, ile pomnę, wspominała
mi Jadwiga, że dział jej wynosił zdaje mi się 90 tal., z których owe 40 tal. na
swe utrzymanie w Nowicjacie dała. Mówiła mi kiedyś także, że ma zapisaną w rodzicielskim
gospodarstwie izbę i ogród do śmierci.
[Na marginesie]
Bliżej jednak
tych stosunków nie pamiętam.
Składając to wyjaśnienie rzeczy na
łaskawe żądanie Szan[ownego] Ks. Probo[szcza] D[obrodzieja], łączę
wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Sza[nownego]
Ks. P[roboszcza] D[obrodzieja] uniż[onym] w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E. Boj[anowski]
[134]
Do FRANCISZKI ROBACZEWSKIEJ[476] w
Warszawie
[28
czerwca 1864]
Szan[owna] Pani.
Ks. Koźmian załączając mi łaskawy
list Szan[ownej] Pani do niego
pisany, oświadczył zarazem życzenie, abym na ręce jego przesłał odpowiedź co do Służebniczek.
Pośpieszam przeto Szanownej Pani
donieść najuprzejmiej, iż mając na uwadze wiejski wyłącznie charakter naszego
Zakładu, przychodzi nam powtórzyć obecnie, co do użyteczności Służebniczek w
wielkim mieście, tę samą wątpliwość, którąśmy już ustnie Szan[ownej] Pani w
Jaszkowie oświadczyli, nie pomijając z drugiej strony i tej obawy, że pobyt
Służebniczek w stolicy zapewne wpływałby z czasem koniecznie na zatarcie
zwykłego trybu ich życia wiejskiego. Natomiast sądzilibyśmy, że np. Siostry
Felicjanki nierównie praktyczniej odpowiadałyby zbawiennemu zadaniu przytuliska w stolicy.
Pomimo tego jednak, jeśli Szan[owna]
Pani zechcesz trwać w chęci powierzenia owego Zakładu Służebniczkom, natenczas
musielibyśmy przynajmniej obstawać przy położonym początkowo warunku, aby
cztery kandydatki tamtejsze, liczące niżej lat 30 wieku, a zaopatrzone w
paszporta i wystarczający fundusz, przybyły do Jaszkowa na dwa lata Nowicjatu.
Przy niniejszej sposobności
nadmieniam, że stosownie do życzenia Szan[ownej] Pani, Regułkę Służebniczek w
końcu jesieni 1862 r. przesłałem Szan[ownej] Pani pod udzielonym mi adresem[477],
lecz doniesienia nie odebrałem, czy doszła.
Łącząc wyraz głębokiego uszanowania,
zostaję Szanownej Pani najniższym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E. B.
Grabonóg, 27 lipca 1864
Chciej Szan[owny] Ks. D[obrodziej]
nie wziąć mi za złe, że się ośmielam trudzić Go następującym interesem.
Miałem doniesienie od Służebniczek
Najśw. Panny z Ochronki w Borku[479],
że zgłosiła się do nich, jako aspirantka, dziewczyna z Wilkowyi, Marianna
Wormaniak[480],
która podobno była w służbie u Urszulanek w Poznaniu i Szanow[nemu] Ks.
Prob[oszczowi] D[obrodziejowi] dobrze jest znaną. Że zaś teraz Siostra
Przełożona Służebniczek[481]
wyjechała w interesach ochronkowych do Galicji i dotąd nie wróciła, przeto w
jej zastępstwie, jako opiekujący się Zakładem, udaję się do Szan[ownego] Ks.
Prob[oszcza] Dobr[odzieja] z uprzejmą prośbą o łaskawe udzielenie mi bliższej
wiadomości o tejże Marianny przedsięwzięciu i usposobieniu do tego zawodu oraz
jej stosunkach familijnych[482],
gdyż donosiły mi Siostry z Borku, że rodzice nie chcą jej pozwolić wstąpić do
Służebniczek, ani udzielić funduszu potrzebnego na jej utrzymanie w Nowicjacie.
Czy zaś w tym razie mogłaby tymczasowo bez funduszu przyj[ęt]ą być do Nowicjatu,
tego w tej chwili nie umiem powiedzieć, bo nie wiem ile Siostra Przełożona ma
na ten rok zapisanych już kandydatek bezpłatnych. To tylko wyznać muszę, iż
przy szczupłych nader dochodach przypadkowych, Zakład zaledwie jest w stanie
kilka kandydatek na swym funduszu utrzymać. Co do tego więc mogłaby Marianna
dopiero po powrocie Siostry Przełożonej otrzymać stanowczą wiadomość.
Tymczasem prosiłbym Sza[nownego] Ks.
Pro[boszcza] Dob[rodzieja] o najłaskawsze objaśnienie jak właściwie ta rzecz
stoi, a korzystając z niniejszej sposobności, miło mi załączyć wyraz głębokiego
uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Ks. Pro[boszcza] Dob[rodzieja]
najniższym w Chr[ystusie] P[anu sługą]
E. B.
[136]
Do ks. Karola
MIZGALSKIEGO w
Wilkowyi
Grabonóg, 5 sierp[nia] 1864
Sz[anowny] Ks. Prob[oszczu]
D[obrodzieju].
W interesie kandydatki ochronkowej
Marianny Wormaniak, odnosząc się do mego poprzedniego listu, który dnia 27 z.m.
do Sz[anownego] Ks. Pr[oboszcza] D[obrodzieja] pisałem, pośpieszam dziś z doniesieniem, że Siostra
Przełożona[483]
wróciła i chętnie chce przyjąć teraz Mariannę Wormaniak do Nowicjatu, skoro
tylko Sz[anowny] Ks. P[roboszcz] D[obrodziej] raczysz jej dać zalecające
świadectwo, a z jej strony dołączyć zapewnienie, iż później po dojściu do lat
złoży ze swego funduszu opłatę 50 tal. za utrzymanie w Nowicjacie.
Z tą rękojmią mogłaby teraz zaraz
przybyć wprost do Nowicjatu w Jaszkowie pod Śremem, zaopatrzona w pościel,
bieliznę, obuwie i wystarczający na dwa lata próby ubiór do noszenia pod
sukienką instytutową. Łóżka ani kuferka[484]
nie potrzebuje. Może przeto wszystkie te rzeczy w jeden pakiet[485]
obszyć i pocztą przyjechać. Oprócz tego zabrać winna od komisarza obwodowego
świadectwo przesiedlenia, w którym zarazem wiek jej zapisany będzie.
Przepraszając Szan[ownego] Ks.
P[roboszcza] D[obrodzieja], że Go powtórnie tym interesem trudzę, ośmielam się
prosić tylko choć o kilka słów wiadomości[486],
czy i kiedy rzeczona kandydatka przybyć może, przy czym łączę Szan[ownemu] Ks.
Pr[oboszczowi] D[obrodziejowi] wyraz głębokiego uszanowania i zostaję Jego uniżonym
w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. B.
Zresztą, o wszelkich innych
warunkach Nowicjatu wie już niezawodnie od Sióstr boreckich.
[137]
Do K. H.[487]
[wrzesień
1864]
Na Twój łaskawy i wielce mi miły
list z 4 z.m.[488]
dziś dopiero odpisać Ci mogę, bo sam nie mając żadnych wpływów, musiałem w
poleconym mi przez Ciebie interesie prezenty probostwa domachowskiego, udać się
do osób posiadających względy u księdza
Arcypasterza[489],
aby za ich pośrednictwem rzecz wyrozumieć i o ile się da, nakierować ku
zapewnieniu tego beneficjum wspomnianemu przez Ciebie kapłanowi, którego lubo
nie mam przyjemności znać osobiście, zaletnie
wszakże znane imię jego i Twoje zgłoszenie się za nim, dostatecznymi aż
nadto były dla mnie pobudkami do gorliwego zajęcia się tym interesem.
Tymczasem właśnie w tych czasach
niebytność owych osób, za których pośrednictwem i wpływem spodziewałem się
pomyślny skutek osiągnąć, spowodowała tak długie opóźnienie się moje z
odpowiedzią. Nareszcie teraz po wszelkich z mej strony najszczerszych usiłowaniach,
otrzymałem w tych dniach odpowiedź, której treść pośpieszam Ci zakomunikować,
że o prezentę na probostwo domachowskie zgłosili się już zaraz po śmierci śp. ks. Kwapicha[490],
starsi wiekiem i pracą kapłani, a ponieważ ks.
Arcypasterz głównie w takich razach starszeństwo uwzględnia, przeto rzeczony
kapłan nie może mieć nadziei na Domachowo.
Ubolewając więc wielce, że tak
spóźnioną, a pomimo tego nie pocieszającą daję Ci odpowiedź i że z polecenia
Twego nie zdołałem lepiej się wywiązać, miło mi przynajmniej, że przy tej
okoliczności raczyłeś mnie pocieszyć doniesieniem o Twym dobrym zdrowiu i
jakokolwiek znośnym położeniu, za co serdecznie Ci dziękując i życząc Wam
wszystkim jak najrychlejszego, a da Bóg, pomyślnego ukończenia procesu, ściskam
Cię z całego serca oraz najszczersze załączam Ci od wszystkich znajomych pozdrowienia
i polecam się Twojej przyjacielskiej pamięci
E.
B.
[138]
Do ks. arcybiskupa LEONA
PRZYŁUSKIEGO w Poznaniu
[14
listopada 1864]
Najprzewielebniejszy Księże Arcypasterzu,[491]
Jaśnie Oświecony Panie i
Dobrodzieju!
Wysoka opieka, jaką Wasza
Arcypasterska Mość nad Zakładem Ochronkowym Służebniczek Boga-Rodzicy
najmiłościwiej przyjąć raczyłeś, ośmiela mnie do złożenia u stóp Waszej
Arcypasterskiej Mości następującej prośby najpokorniejszej.
W roku 1862 w miesiącu kwietniu
raczyłeś Wasza Arcypasterska Mość pierwszy w Galicji Zakład Służebniczek
Boga-Rodzicy, zaprowadzony w Łańcucie, polecić najłaskawiej opiece ówczesnego ks. Biskupa Jasińskiego w Przemyślu, po
którego śmierci[492],
gdy pismo to przypadkiem nie przeszło do rąk teraźniejszego ks. Biskupa przemyskiego[493],
ośmielam się przeto pokornie Waszą Arcypasterską Mość upraszać o najłaskawsze
polecenie ponowne liczniejszych już teraz Służebniczek w diecezji przemyskiej,
tamecznemu ks. Biskupowi
teraźniejszemu, zwłaszcza że tenże Ks. Biskup wielką okazuje życzliwość dla
naszego Zakładu i do budowy Nowicjatu Służebniczek w Starejwsi tak w
materiałach, jakoli w ofiarach pieniężnych, pomiędzy innymi dobroczyńcami
najgłówniej się przyczynia - oraz że w obecnej chwili przy trudnościach, jakie
rząd tamtejszy[494]
Służebniczkom stawia, nie omieszkuje ks.
Biskup przemyski wraz z ks.
Arcybiskupem lwowskim[495]
czynić wszelkich starań ku zabezpieczeniu ich bytu i wyjednaniu zatwierdzenia
krajowego.
Ta mianowicie okoliczność powoduje
mnie do niniejszej prośby najpokorniejszej, abym mógł to wysokie polecenie
Waszej Arcypasterskiej Mości do mych rąk otrzymać i w jak najbliższym czasie
wraz z listem moim przesłać J[aśnie] W[ielmożnemu] Ks. Biskupowi przemyskiemu.
Pokładając ufność, że ojcowska Waszej Arcypasterskiej Mości
dobrotliwość raczy nam nie odmówić tej łaski[496],
- zostaję z najgłębszym uszanowaniem Waszej Arcypasterskiej Mości najuniżeńszym
i najpokorniejszym synem i sługą
E. B.
[139]
Do CEZAREGO PLATERA
w Górze
14 list[opada] 1864
Dowiedziawszy się od Siostry Matyldy[497],
że Sza[nowny] Pan hr[abia]
mimo obecnej słabości zdrowia, raczyłeś najłaskawiej oświadczyć się z chęcią
przyjęcia u siebie osób, które na naradę ochronkową do Jaszkowa zaprosić
umyślamy, - pośpieszam Szan[ownemu] Panu Hr[abiemu]
jak najczulsze złożyć dzięki za Jego dobroć i przy tym donoszę, że ponieważ
teraz nie śmielibyśmy trudzić tym Szan[ownego] Pana Hr., że zarazem byłaby nam
wielce i najgłówniej pożądana łaskawa obecność Jego na tymże zebraniu, przeto
postanowiliśmy wspomnianą naradę do stycznia odłożyć.
Teraz zaś wraz z wszystkimi
Siostrami będziemy gorąco się modlić, aby Pan Bóg jak najrychlej raczył
Szan[ownego] Pana hr. zupełnym i
tyle drogim dla nas zdrowiem pocieszyć.
Z tym życzeniem łącząc wyraz
najgłębszego uszanowania i wdzięczności, zostaję Najłaskawszego Pana Hr.
najniższym sługą
E.
Boj[anowski]
[140]
Do ks. arcybiskupa FRANCISZKA
WIERZCHLEJSKIEGO we Lwowie
[18
listopada 1864]
Najprzewielebniejszy Księże Arcypasterzu[498].
Jaśnie Wielmożny Panie i
Dobrodzieju!
Ojcowska W[aszej] A[rcypasterskiej]
Mości troskliwość, z jaką nasz ubogi Zakład Ochronkowy Służebniczek
B[oga]-R[odzicy] wśród obecnych trudności jego ustalenia w Galicji,
najmiłościwszą opieką Swą otaczać
raczysz, wkłada na mnie święty obowiązek
złożyć u stóp W[aszej] A[rcypasterskiej] M[ości] w imieniu tegoż Zakładu hołd
jak najgłębszej wdzięczności i zarazem ośmiela mnie dołączyć prośbę najpokorniejszą,
aby W[asza] A[rcypasterska] M[ość] raczył nam nie odmówić u tamecznych wysokich
władz rządowych i dalszego ze Swej strony dostojnego orędownictwa[499],
które - jak tuszyć sobie pozwalamy - przy pomocy Bożej, wyjednać zdoła
Zakładowi temu bezpieczny byt i swobodę rozwijania się tamże na chwałę Bożą i
zbawienny pożytek ludu.
W tej błogiej nadziei polecając się
wraz z całym Zakładem najmiłościwszej opiece
W[aszej] A[rcypasterskiej] Mości i dopraszając się pokornie Jego Arcypasterskiego
błogosławieństwa, w najgłębszym uszanowaniu ścielę się do stóp W[aszej]
A[rcypasterskiej] Mości najuniżeńszy sługa
E. B.
[141]
Do ks. biskupa ANTONIEGO
MANASTYRSKIEGO w Przemyślu przez
Bre-
slau-Krakau
Grabonóg, [16] grudnia 1864
Najprzewielebniejszy Księże
Biskupie,
Jaśnie Wielmożny Panie i
Dobrodzieju!
Ośmielam się zgłosić do Waszej
Biskupiej Mości z pokorną odezwą następującą.
Odbierając ze Zakładu Ochronkowego
Służebniczek N[ajśw.] P[anny] Maryi w Starejwsi doniesienia o dobrodziejstwach,
jakimi W[asza] B[iskupia] Mość raczysz wspaniałomyślnie Zakład ten wspierać i
otaczać go Swą troskliwą pieczołowitością Pasterską, mianowicie wśród trudności
obecnych[500]
zagrażających ustaleniu Służebniczek w Galicji,
czuję obowiązek złożyć W[aszej] B[iskupiej] Mości w imieniu całego
Zakładu, hołd głębokiej wdzięczności. Zarazem dołączam list naszego
Najprzewielebniejszego ks.
Arcypasterza gnieźnieńskiego i poznańskiego polecający Zakład Służebniczek
dostojnej opiece W[aszej]
B[iskupiej] Mości[501].
Czcigodny ks. J[an] Koźmian z Poznania, po swej niedawnej bytności w
Galicji, udzielił mi błogich i pocieszających zapewnień o najłaskawszej
życzliwości W[aszej] B[iskupiej] Mości ku naszemu ubogiemu Stowarzyszeniu
Służebniczek. Pozwalam sobie żywić mocną ufność, że W[asza] B[iskupia] Mość
raczysz również i nadal Swym przeważnym wpływem i opieką osłaniać i wspierać ten Zakład, mający na celu jeno
pomnożenie chwały Bożej i
zbawienny pożytek wiejskiego ludu.
Pełen tej nadziei, polecam się wraz
z całym Stowarzyszeniem pasterskiemu
błogosławieństwu oraz wysokim względom W[aszej] B[iskupiej] Mości i zostaję z
najgłębszym uszanowaniem Najprzewielebniejszego ks. Biskupa najuniżeńszym sługą
E. B.
[142]Do WANDY
CABOGI w Biłce
[grudzień
1864]
J[aśnie] W[ielmożna] Pani Hrabino!
Nie mając żadnych funduszów na
Nowicjat Służ[ebniczek] Bogarodzicy w Galicji, a jednak pragnąc najmocniej, aby
takowy mógł się utrzymać i powiększać, widzimy się spowodowani zastosować tam
środek, jaki w Księstwie Poznańskim przyjęty został, iż osoby zaprowadzające u
siebie Służebniczki, składają w ofierze koszta Nowicjatu, które na monetę
austriacką redukując, wyniosłyby po 80 fl. za utrzymanie jednej Służebniczki w
Nowicjacie, czyli za cztery Służebniczki przeznaczone do każdej Ochronki - 320
fl. Jest to wpłata, bez której Nowicjat
nie uposażony w stałe fundusze, nie mógłby zapewniać sobie nadal istnienia w
Galicji.
Ośmielamy się najpokorniej prosić
J[aśnie] W[ielmożną] Panią Hrabinę, (która raczyłaś już na rzeczony Zakład
/tyle a tyle/ ofiarować, abyś najłaskawiej zechciała przychylić się do
uzupełnienia powyżej oznaczonej kwoty w ilości /tyle a tyle/ fl. i przesłania
takowej reszty albo wprost do Starejwsi na ręce tamtejszej Przełożonej Nowicjatu
Służebniczek - Siostry E. Szkudłapskiej, albo do J[aśnie] O[świeconej] księżnej
Adamowej Sapieżyny[502]
we Lwowie, która raczyła przyjąć protektorstwo nad Nowicjatem galicyjskim.
Oczekując najłaskawszej odpowiedzi,
składamy J[aśnie] W[ielmożnej] Pani Hrabinie wyraz najgłębszego uszanowania
Zakład Służeb[niczek] Bogarodzicy
[143]
Do ANTONIEGO MORZYCKIEGO
w Ruszkowie[503]
Grabonóg,
4 lutego 1865
Szanowny Panie.
Ponieważ niektórzy założyciele
Ochronek zostających pod kierunkiem Służebniczek Maryi Panny, zauważali pewne
niedogodności praktyczne w urządzeniu tych Zakładów, przeto dla wzajemnego
porozumienia się i zaradzenia temu, pozwalamy sobie wszystkich Szanownych
założycieli tutejszych Ochronek, a zarazem i Szanownego Pana, jeśliby to być mogło - zaprosić najuprzejmiej
na wspólną naradę w dniu 17 t.m. do Poznania. Lokal i godzinę zebrania oznaczy
się dopiero tamże, o czym można się będzie dowiedzieć u ks. profesora
A. Brzezińskiego w Seminarium Duchownym.
Pełen głębokiego uszanowania,
zostaję Szanownego Pana najniższym sługą E. Bojanowski
w imieniu Zakładu Ochronkowego
[144]
Do TEODORA DONIMIRSKIEGO[504] w
Buchwałdzie
[8 lutego 1865]
Szan[owny] P[anie]
D[obrodzieju].
Donosił mi ks. Koźmian jeszcze w październiku r.z.[505]
że Szan[owny] Pan raczyłeś najłaskawiej oświadczyć się z chęcią przybycia na
naszą naradę ochronkową uchwaloną w celu wzajemnego porozumienia się i
zaradzenia pewnym niedogodnościom praktycznym, jakie w urządzeniu tych
Zakładów,
zostających pod
kierunkiem Służebniczek N[ajśw.] P[anny] Maryi, niektórzy założyciele Ochronek
tutejszych zauważali. Ponieważ zaś Szan[owny] Pan masz zamiar także u siebie
Ochronkę zaprowadzić i powierzyć ją Służebniczkom, przeto tym bardziej ośmielam
[się] Szan[ownego] Pana najuprzejmiej prosić, abyś raczył - jeżeli tylko
okoliczności Mu dozwolą - zaszczycić swą obecnością i wesprzeć fachową radą
nasze rzeczone zebranie ochronkowe, które się odbędzie d. 17 t.m. w Poznaniu.
Lokal zebrania dotąd nie oznaczony, raczyłby ks.
Koźmian wskazać.
W nadziei pomyślnego skutku naszej
usilnej prośby, zostaję z głębokim uszanowaniem Szan[ownego] Pana Dobrodz[ieja]
najniższym sługą
E. Boj[anowski]
w imieniu Zakładu
[145]
Do CEZAREGO PLATERA
w Górze
[10
lutego 1865]
Naszą naradę ochronkową musieliśmy
opóźnić dotąd, ponieważ wszyscy prawie, których zaprosić chcemy, życzyli sobie,
aby takową odbyć w Poznaniu przy sposobności walnego zebrania Naukowej Pomocy.
Rozpisałem więc teraz dopiero listy do wszystkich założycieli tutejszych
Ochronek, tudzież najżyczliwszych naszemu Zakładowi duchownych, zapraszające na
dzień 17 t.m. do Poznania. Lokal i godzinę naszego zebrania oznaczymy dopiero
tamże przy spodziewanym widzeniu się na walnym Zgromadzeniu Naukowej Pomocy,
gdyż u ks. Koźmiana nie można tej
narady odbyć. Ośmielam się zatem J[aśnie] W[ielmożnego] Pana Hrab. najuniżeniej
i jak najusilniej prosić, abyś raczył zaszczycić swą obecnością i wesprzeć swą
najłaskawszą radą nasze rzeczone zebranie ochronkowe w Poznaniu. Pokładając
wszelką nadzieję w niewyczerpanej dla
naszego Zakładu łaskawości J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr. że nam nie chcesz
odmówić tej najpożądańszej przysługi, łączę wyraz najgłębszego uszanowania, z
którym zostaję J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr. najniższym sługą
E. B.
[146]
Do ks. JÓZEFA SZUŁCZYŃSKIEGO w
Pogorzeli
[3
maja 1865]
Czcigodny i Koch[any] Ks.
Pr[oboszczu] D[obrodzieju].
List najłaskawszy Koch[anego] Ks.
Prob[oszcza] z d. 21 z.m.[506]
wraz z listem zastawnym na 500 tal. z kuponami oraz i z uzupełniającymi tę sumę
20 talarami, jako resztę ceny kupna za grunta nabyte przez Sokowicza, odebrałem
z najczulszą wdzięcznością w imieniu naszego Zakładu Służebniczek, ale z
niniejszym podziękowaniem serdecznym wstrzymałem się nieco, bo pragnąłem
zarazem donieść już Kochan[emu] Ks. Prob[oszczowi] coś pewniejszego o naszym
zamierzonym kupnie gospodarstwa w Jaszkowie. Tymczasem do tej chwili układ
jeszcze nie nastąpił, bo sprzedawca
trzyma się dotąd przy zacenionej sumie 1.500 tal., a zapewniono nas skądinąd,
że przed rokiem tylko 1.200 tal. żądał. Chcemy więc trochę jeszcze czekać, czy
ceny nie zniży, a przez ten czas zobaczymy, gdzie by można od sądu lub z jakich
kościelnych pieniędzy zaciągnąć w razie potrzeby przypożyczkę. Skoro tylko coś
pewniejszego nastąpi, nie omieszkam Ko[chanemu] Ks. Prob[oszczowi] jako naszemu
najłaskawszemu fundatorowi
donieść.
Dziś zaś pozostaje mi tylko wynurzyć
Koch[anemu] Ks. Prob[oszczowi] w imieniu naszego ubożuchnego Zakładu, hołd
najgłębszej i niewygasłej wdzięczności, którą wraz ze wszystkimi Służebniczkami
żywić i powtarzać nie przestaniemy w gorących modłach naszych za Czcigodnego ks. Prob[oszcza] jako najznakomitszego
dotąd fundatora naszego. Jego imię zapisane będzie w Księgę Dobroczyńców
naszych; za takowych, podług Reguły, wszystkie gdziekolwiek znajdujące się
Służebniczki N[ajświętszej] P[anny] Maryi, dopóki Pan Bóg Zakładowi istnieć
dozwoli, są zobowiązane do ofiarowania co miesiąc pewnych przepisanych modłów i
Komunii świętych. Niechajże więc to wszystko podług najłaskawszego życzenia
Kochanego ks. Prob[oszcza],
obraca się na coraz większą chwałę Bożą i cześć Najśw. Panny, a Pani naszej.
W naszej tu okolicy mieliśmy teraz
parę dni bardzo radosnych. Przybycie ks.
Prob[oszcza] Radeckiego[507]
w przeszłą niedzielę ucieszyło serdecznie całą parafię gostyńską i nas
wszystkich, a wczoraj w miłym gronie Ks[ięży] Filipinów i duchownych gości,
jakimi byli ks. prof. Brzeziński, ks. Radecki, ks. Hübner z Książa itd., obchodziliśmy serdecznie imieniny
Kochanego ks. Atanazego[508].
Brakło nam tylko obecności Kochanego ks.
Proboszcza, któregośmy kilkakrotnie wspominali.
[147]
Do JÓZEFA LIPSKIEGO[509]
Grabonóg, 20 maja 1865
Szan[owny] P[anie].
Bardzo jestem Panu wdzięczny, że
przesłane przeze mnie warunki utrzymania Służebniczek, a mianowicie nieco
uciążliwy może warunek opłaty kosztów nowicjatowych, raczyłeś Szanowny Pan
łaskawie przyjąć i rozporządzić postawienie chlewika na trzodę i drób przy
Ochronce, o co w poprzednich listach moich prosić Pana zupełnie zapomniałem[510].
Co do zamiany zaś prosa na inne
zboże i umiarkowanego ile możności oznaczenia kosztów wizytacji oraz
zmniejszenia ilości drzewa opałowego, to pozostawić możemy do bytności Siostry
Przełożonej[511],
która gdy po ukończeniu budowy na miejsce zjedzie, będzie mogła najlepiej o tym
porozumieć się z Szan[ownym] Panem i zapewno bez trudności da się to wszystko
ułożyć. Myślę jednak, że 4 sążnie drzewa mimo oszczędności, nie wystarczyłyby
przez zimę na dwie izby lazaretowe, Ochronkę i dormitarz, a całorocznie na
kuchnię i pralnię. - Ale same Siostry będą najlepiej umiały powiedzieć, ile
zwykle w podobnych domkach opałowego drzewa niezbędnie potrzebują.
Z głębokim uszanowaniem zostaję
Szan[ownego] Pa[na] uniżonym sług[ą]
E. Bo[janowski]
[148]
Do ZYGMUNTA SZUŁDRZYŃSKIEGO w
Lubaszu
30 maja [18]65
Odebrawszy z rąk ks. prof.
Brz[ezińskiego] 100 tal. jako ofiarę na Nowicjat Służeb[niczek] w Jaszkowie
przez Sz[anownego] Pana najłaskawiej przesłane, pośpieszam w imieniu Zakładu
nasze najuniżeńsze dzięki złożyć Sza[nownemu] Panu za ten dar wspaniałomyślny,
a w obecnych potrzebach Nowicjatu, tak znakomitą przynoszący nam pomoc.
Pełen wdzięczności, łączę obojgu
Państwu wyraz głębokie[go] uszanowania uniżony sługa
E. B.
[149]
Do OFELII POTULICKIEJ[512]
w Jeziorach
Grabonóg pod Gostyniem w miesiącu
N[ajśw.] Panny
Szanowna Pani
Zgromadzenie Służebniczek
Najświętszej Panny, założone przed dziesięciu laty za upoważnieniem i z
błogosławieństwem spoczywającego w Bogu śp. księdza
Arcybiskupa Przyłuskiego[513],
składa się z wiejskich dziewcząt i ma na celu kierowanie Ochronkami wiejskimi,
a w niektórych miejscach i opiekowanie się chorymi.
Dotąd Pan Bóg błogosławił
usiłowaniom Służebniczek. W skromnym swoim zakresie, mimo przeszkód
rozlicznych, uczyniły niemało ku rozbudzeniu troskliwości o dzieci wiejskie i
przy pomocy Bożej do tylu w liczbę i wziętość wzrosły, że domy ich znajdują się
nawet w Galicji i Królestwie.
Wszelako jak wszystkie nowe stowarzyszenia
pobożne, napotkały Służebniczki trudności znaczne i moralne i materialne. Chęci
były zawsze jak najlepsze, ale niedoświadczenie i brak tradycji nie pozwoliły
od razu urządzić wszystkiego jak należy.
Co się znowu tyczy funduszów, zasoby zbyt szczupłe nie wystarczyły dotąd
ani na pokrycie kosztów budowli domu Nowicjatu w Jaszkowie, ani na opędzenie
wydatków powszednich.
Aby zaradzić, ile się da, tym
potrzebom, zebrały się w miesiącu lutym[514]
osoby przychylne Zgromadzeniu i w bliższych z nim zostające stosunkach i
rozpatrzyły ze wszech stron położenie Służebniczek. Naradzano się i nad moralną
stroną i nad materialną.
Co się tyczy tej ostatniej, wypadło
z narady, aby się udać do pań
znanych ze swej gorliwości chrześcijańskiej z prośbą, aby i same datku nie
odmówiły, i w okolicy swej zebrały, co można.
Udaję się więc do Szanownej Pani i
tuszę sobie, że raczysz Pani dobrze przyjąć to moje zgłoszenie się. Chodzi o
to, aby wesprzeć pobożne przedsięwzięcie, co wzrosło na ziemi naszej i może
znaczne usługi ludowi naszemu oddawać i jest więc wszelka nadzieja, że osoby
dobrej woli nie pozostaną obojętne.
Łączę wyraz uszanowania
Edmund Bojanowski
[150]
Do ks. IGNACEGO AUGUSTA ANDERSZA[515] w
Jaraczewie
Grabonóg, 9 czerw[ca] 1865
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu].
Wskutek listu pani Jaraczewskiej[516],
który mi Szan[owny] Ks. Prob[oszcz] Dobr[odziej] przesłać raczyłeś[517],
załączam tu Szan[ownemu] Ks. P[roboszczowi] Dobr[odziejowi] wykaz utrzymania
Sióstr i urządzenia Ochronki, upraszając uprzejmie o łaskawe przedłożenie
takowego pani Jaraczewskiej.
Układ ten został przyjęty na zebraniu założycieli Ochronek w Poznaniu w
początku roku bieżącego.
Ilość drzewa opałowego może się
zdawać w tym układzie zbyt znaczną, lecz na ogrzewanie izby ochronkowej i
sypialni Sióstr oraz całoroczną potrzebę do kuchni wyjdzie kilka sążni,
zwłaszcza że małe dzieci w domach rodzicielskich, po większej części w pościeli
przepędzające zimę, skoro do Ochronki
uczęszczać mają, muszą mieć izbę ochronkową zawsze dobrze ogrzaną.
Kosztowną także rzeczą mogą się
zdawać podróże Sióstr na rekolekcje i wizytacje Siostry Przełożonej, lecz co do
Łowęcia, koszta te byłyby o wiele mniejsze jak gdzie indziej, z powodu
bliskości Jaszkowa. Wizytacje np. uczyniłyby bardzo mało, bo Siostra Przełożona
odwiedzając Ochronkę w Borku, wstępowałaby tylko przy tej sposobności do
Łowęcic.
Te uwagi racz Szan[owny] Ks.
Prob[oszczu] D[obrodzieju] przedstawić pani
Jaraczewskiej i donieść mi najłaskawiej, czy możemy się cieszyć nadzieją zaprowadzenia
tej Ochronki. Z mojej strony starałbym się, ile możności, ułatwić wszelkie
trudności, pragnąc z całego serca, aby w bliskości Borku ta nowa Ochronka do
skutku przyszła.
Polecając więc tę sprawę
najłaskawszej życzliwości Szanownego ks.
Prob[oszcza] D[obrodzieja] i oczekując pomyślnej wiadomości, łączę wyraz najgłębszego
uszanowania, z którym zostaję Sz[anownego ks.
Proboszcza] D[obrodzieja] najniż[szym] w Ch[rystusie] P[anu]
słu[gą]
E. Bojano[wski]
[151]
Do JÓZEFA MIELŻYŃSKIEGO[518]
w
Iwnie
Grabonóg 30 lipca 1865
Szan[owny] P[anie].
Stosownie do życzenia Pańskiego
załączam tu układ ochronkowy[519],
jaki teraz w nowych Ochronkach zaprowadzony został. Obok niego przyłączam także
początkowy układ iwiński. Jeślibyś Sz[anowny] P[an] Hr. miał jakie uwagi do
uczynienia, prosiłbym o łaskawe napisanie mi takowych, a staraniem moim będzie
ile możności ułatwić wszystko, cokolwiek przyczynić się może do dalszego
utrzymania i należytego urządzenia Ochronki w Iwnie.
Oczekując najłaskawszej odpowiedzi
Pańskiej, zostaję z głębokim uszanowaniem Szan[ownego] P[ana] Hr. uniżonym
sługą
E.
Boj[anowski]
[152]
Do FILIPINY STUDZIŃSKIEJ,
siostry miłosierdzia w Poznaniu
Grabonóg, 31 lip[ca] 1865
Czcigodna Siostro Przełożona i Dobrodziejko.
Dowiedziawszy się od W[ielebnego] księdza prof. Brzezińskiego, że Czcigodna Siostra Przełożona
Dobr[odziejka], wskutek Jego prośby, raczyłaś najłaskawiej przyzwolić na
bezpłatne przyjęcie w kurację do Instytutu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu,
jednej (na reumatyzm) chorej Służebniczki ochronkowej Elżbiety Chenczki[520]
z Zakładu Jaszkowskiego, pośpieszam złożyć Czcigodnej Siostrze Przełożonej
Dob[rodziejce] wyraz mojej najgłębszej wdzięczności za to dobrodziejstwo i
pozwalam sobie zarazem donieść, iż stosownie do rzeczonego zapewnienia
W[ielebnego] Ks. prof.
Brzezińskiego, ośmielimy się wspomnianą chorą w tych dniach przysłać pod macierzyńską
Czcigodnych Sióstr opiekę.
Pełen głębokiego uszanowania i wdzięczności,
zostaję Czcigodnej Siostry Przełożonej Dobrodz[iejki] najniższym w Chr[ystusie]
P[anu] sługą
E.
Bojanowski
[153]
Do ks. JANA CISZKA SJ
w Łańcucie
Grabonóg, 7 sierp[nia] 1865
Szan[owny] Ojcze Dob[rodzieju].
Donosiła mi S. Elż[bieta] Szkudłapska o
zaszłych znowu trudnościach[521]
w sprawie tamtejszych Ochronek i że wskutek listu, który w tym interesie do
Szan[ownego] Ojca D[obrodzieja] pisała, raczyłeś jej Szan[owny] Ojcze
D[obrodzieju] pocieszającą dać odpowiedź, iż skoro tylko Pan Hrabia Potocki
wróci z Wołynia do Łańcuta (podobno 8 t.m.), natenczas zechcesz Sz[anowny]
Oj[cze] opowiedzieć panu Hrabiemu
położenie rzeczy i nawet masz nadzieję uprosić go, aby raczył osobiście swym
przeważnym wpływem poprzeć interes Służebniczek u wysokich władz we Wiedniu. Za
tak łaskawą troskliwość i tyle obiecujące nam pośrednictwo Szan[ownego] Oj[ca]
D[obrodzieja], czuję obowiązek w imieniu całego Zakładu złożyć Szan[ownemu]
Ojc[u] moją najgłębszą wdzięczność, a przy tym pozwoliłbym sobie zwrócić
jeszcze Jego uwagę, czyby nie było do życzenia, jeżeli Szan[owny] Oj[ciec]
D[obrodziej] uznasz to stosownym, aby przez najłaskawszy wpływ pana Hrabiego wyjednać pomoc w tym
względzie u Nuncjusza Papieskiego we Wiedniu, do którego podobno już dawniej w
interesie Służebniczek miał się był zgłosić pan
Hrabia Rzewuski z Podhorzec. Myśl tę ośmielam się tylko nasunąć tu Szan[ownemu]
Ojcu D[obrodziejowi] dlatego, że pragnąłbym wszelkie możliwe środki poruszyć ku
utrzymaniu tam Służebniczek, lecz pozostawiam najzupełniej łaskawemu osądzeniu
Szan[ownego] Ojca, co uznać raczysz najskuteczniejszym do uczynienia w tej
sprawie, a z mojej strony pozostaje mi tylko polecić się z całym Zakładem
najłaskawszym względom i św. modłom Sza[nownego] Oj[ca] D[obrodzieja], łącząc wyraz
głębokiego uszanowania i
wdzięczności, z którą zostaję Jego najniższ[ym] w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. Bojan[owski]
[154]
Do ks. TOMASZA CIEŚLIŃSKIEGO[522] w
Poznaniu
Grabonóg, 10 sierp[nia] 1865
J[aśnie] Wiel[możny] Księże
Oficjale.
W Bogu spoczywający Arcypasterz[523]
wziął pod swoją osobliwszą opiekę Zgrom[adzenie] Sł[użebniczek] NMP, nadając mu
tym sposobem znaczenie i charakter kościelny. Wspierany wysoką tą opieką i ośmielony nią, kierowałem i kieruję
dotychczas jego zarządem, przy pomocy a łaskawym udziale Czcigodnych Pasterzy,
w których parafii założone są Ochronki tegoż Zgrom[adzenia].
Obecnie zaszedł wypadek w Nowicjacie
założonym we wsi Jaszkowie[524]
pod Śremem, który osobnego wdania się i pośrednictwa władzy Duch[ownej] wymaga. W sprawozdaniu rocznym, które
wedle rozporządzenia śp. Arcypasterza winienem składać, opiszę i ten wypadek,
jeżeli śledztwo wytoczone obawy i domysły moje stwierdzi[525].
Upraszam tedy pokornie J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Oficjała, do którego się
udaję wprost z powodu nieobecności J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Administratora[526],
aby z ramienia Władzy Duchownej raczył jak najprędzej zamianować którego z
kapłanów na komisarz[a], który by niebawem zjechał do Jaszkowa i wspólnie ze
mną, po wyśledzeniu wspomnianego wypadku ustanowił, co będzie potrzeba dla
dobra Zgromadzenia.
Ośmielam się proponować na komisarza duchownego do tej sprawy JMĆ Ks. Radcę Koźmiana[527],
który zna Zgromadzenie od pierwszych jego zawiązków.
W nadziei pomyślnej odpowiedzi piszę
z najgłębszym szacunkiem J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. Of[icjała] najniższy sługa
E. Boj[anowski]
[155]
Do s. ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ w Starej Wsi
Grabonóg, 14 sierp[nia] 1865
+
N.B.P.J.Ch.
Odpisałem Ci, moja Siostro Elżbieto,
dnia 4 t.m. na Twój list z 30 lipca[528]
i posłałem Ci cztery książeczki o Najśw. Pannie Góreckiej od ks. Gieburowskiego.
Dziś ze smutkiem przesyłam Ci list
od siostry Twojej z Baszkowa, wczoraj odebrany, w którym donosi Ci o
niebezpiecznym zasłabnieniu Twego ojca i wzywa Cię, abyś przyjechała.
Ja tę rzecz zdaję na uważanie
W[ielebne]go Ojca Baczyńskiego. Jeżeli tylko można, pragnąłbym z całego serca,
abyś natychmiast przyjechała, bo i w Jaszkowie potrzebujemy Ciebie niezbędnie[529].
Jeśli więc Ojciec Baczyński raczy zgodzić się na to i w Twoje miejsce postawi
Siostrę Leonę, to Ty z drugą towarzyszką,
jeżeli można z S. M[arianną] Filipiak[530]
lub z inną jaką, coby tu już została, zabierz się ze wszystkim i przyjedź
prosto do Podrzecza. Założone koszta podróży zwróciłbym zaraz do Starejwsi. Do
Jaszkowa nic nie pisz.
Polecam Cię i wszystkie tam Siostry opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
Napisałabyś mi o
dniu Twego wyjazdu i przybycia do Gostynia.
[156]
Do s.
ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ w
Starej Wsi
Grabonóg, środa 16 sierp[nia] 1865
+
N.B.P.J.Ch.
Twój list, moja Siostro Elżbieto,
pisany w piątek 11 t.m. z Łańcuta, odebrałem wczoraj, wraz z listami od Ojca
Baczyńskiego (z 10 t.m.), od Ojca Ciszka (z d. 12 t.m.) i od Siostry Anny Böhm,
także z 12 t.m. Wszystkie te listy[531]
bardzo mnie pocieszyły, a osobliwie wiadomość, że pan Hr. Potocki był tak łaskaw sam udać się do Wiednia. W
Bogu nadzieja, że za staraniem tak znakomitych osób, sprawa Wasza pomyślny
weźmie obrót. Módlmy się tylko gorąco do Najśw. Panny, aby swą przyczyną
wyprosiła nam tę upragnioną pociechę.
Co do paszportu Siostry Mar[ianny]
Filipiak, to nie wiem, czyby się dało niezwłocznie inny wyrobić. Myślę, że ten
co ma, byłby wystarczający na podróż.
Co do Sióstr tamtejszych, które by
tu przybyć miały, toć oczywiście, że nie można żądać, aby fundusze przywiozły,
skoro takowego nie mają. Pomieszczenie tutaj przecieżby znalazły. Ale zostawmy
to do ostatecznego rozstrzygnienia sprawy.
Teraz donoszę Ci, moja Siostro
Elżbieto, że zawczoraj, przed odebraniem Waszych listów, wysłałem list do O.
Baczyńskiego (pod jego adresem do Starejwsi) i załączyłem list do Ciebie[532],
przesyłając Ci zarazem pismo od siostry Twojej Rozalii z Baszkowa z 12 t.m., w
którym Ci ona donosi o nagłym zasłabnieniu Twego ojca i prosi, abyś mogła
przyjechać odwiedzić go. Niezwłocznie tedy to pismo przesłałem na ręce O.
Baczyńskiego upraszając go z mojej strony, aby - jeżeli tylko można - wyprawił
Cię zaraz z towarzyszką do nas, tym bardziej że się okoliczności tak połączyły,
że Twoje tu przybycie jest nam w tej chwili także dla Zakładu tutejszego
potrzebne. O. Baczyński skłania się do tego na mocy moich dawniejszych już
przedstawień. Chodzi tylko o to, czy mój list wysłany do niego 14 t.m. zastał
go jeszcze w Starejwsi, bo mi pisze, że po 15 t.m. wyjedzie do Szczawnicy. Na
ten przypadek piszę dziś do W[ielebne]go Ojca Rektora[533],
aby w razie niebytności O. Baczyńskiego raczył ów list mój odpieczętować i
najłaskawiej przyśpieszyć interes. Jeżeli więc O. Baczyńskiego nie ma,
porozumiej się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem, jak to najlepiej zrobić, a im
prędzej, tym lepiej.
Skoro się tylko ułoży tam rzecz co
do Twego powrotu do Księstwa, musiałabyś oczywiście wziąć towarzyszkę, lecz
zostawiam to zupełnie Waszej tam rozwadze, czy na to wybrana będzie S.
Mar[ianna] Filipiak, czy jaka inna Siostra, która tu już pozostanie. Fundusz na
podróż założony stamtąd, zwróciłbym niezwłocznie do Starejwsi, a może nawet
przez wracającego Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała[534],
który w tych dniach do Śremu przyjedzie. Jako miejsce Twego przyjazdu naznaczam
Ci Podrzecze. Z Podrzecza pojechałabyś zaraz do Baszkowa odwiedzić ojca Twego, a skorobyś wróciła do
Podrzecza, ułożylibyśmy dopiero Twój wyjazd do Jaszkowa.
Z Wrocławia musiałabyś
przedwieczornym pociągiem wyjechać do Rawicza, bo poczta z Rawicza codziennie
przychodzi do Gostynia jakoś w nocy, więc zapewno z Rawicza wieczorem wychodzi.
Gdybyś jednak w Rawiczu dowiedziała się, że zaraz po przyjściu pociągu
wrocławskiego odchodzi poczta z Rawicza wprost do Kobylina i Krotoszyna, i że
tym sposobem prędzej mogłabyś być w Baszkowie niż przez Gostyń i potem furmanką[535]
z Podrzecza do Baszkowa, to w takim razie nie miałbym nic przeciwko temu, abyś
sobie drogę przybliżyła, tylko musiałabyś mi zaraz z Baszkowa napisać o Twym
przybyciu i kiedybyś stamtąd przyjechała do Podrzecza. Jeszcze jedna uwaga. Jeżelibyś mogła przy tej
okazji zabrać stamtąd ze dwie lub trzy Siostry, które by wyraźnie chciały
jechać i tu zostać, i gdyby O. Baczyński uznał że można, toby tu dla nich
miejsce było.
Wszystko to jednak co Ci tu piszę,
zostawiam rozrządzeniu O. Baczyńskiego lub w jego niebytności łaskawej decyzji
W[ielebneg]o Ojca Rektora, bo Ojcowie najlepiej tam wiedzą, jak to wszystko
najlepiej zrobić wypadnie. Do Jaszkowa o tym wszystkim nic nie pisz, ani słowa.
Zaraz po odebraniu tego listu donieś
mi, jakeś się z Ojcami porozumiała[536].
Tymczasem polecam Was wszystkie moje Siostry Opiece Bożej i Najśw. Panny
Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E.
Bojanowski
O Siostrze, która by Cię zastąpiła w
Starejwsi, nic Ci tu już nie piszę, boś mi już dawniej donosiła, że na podobny
przypadek wybraliście Siostrę Leonę[537].
[157]
Do ks. KASPRA SZCZEPKOWSKIEGO SJ
w Starej Wsi
Grabonóg, [16] sierp[nia] 1865
W[ielebny] O[jcze] R[ektorze]
Dob[rodzieju].
Ośmielam się trudzić W[ielebnego]
O[jca] R[ektora] D[obrodzieja] następującą prośbą uniżoną.
Wczoraj d. 15 t.m. odebrałem list od
O. B[aczyńskiego] ze Starejwsi, w którym mi donosi, że po Wniebowzięciu
N[ajśw.] P[anny] wybiera się do Szczawnicy. Zawczoraj zaś, d. 14 t.m. wysłałem
list do niego[538],
który zapewno nie zastał go już w Starejwsi. A ponieważ chodzi o rzecz bardzo
pilną, przeto pozwalam sobie prosić najuprzejmiej, aby Wie[lebny] O[jciec]
R[ektor] D[obrodziej] raczył ten list odpieczętować i przyczynić się
najłaskawiej do przyśpieszenia wspomnianego w nim interesu.
Zależy nam niezmiernie na tym, ażeby
S. Elżbieta Szkudł[apska] jak najprędzej tu wróciła, już to że tutejsze sprawy
Zgromadzenia wymagają tego nieodzownie[539],
już też, że ojciec jej śmiertelnie chory pragnie ją jeszcze przed zgonem
widzieć. O. Baczy[ński] zaś wskutek moich poprzednich przedstawień pisze mi
teraz właśnie, iż nie tylko uznaje potrzebę przeniesienia S. Elżb[iety] do
Księ[stwa] Poznańskiego, ale owszem pragnie, aby to jak najprędzej nastąpić
mogło. Idzie więc tylko o przyśpieszenie jej wyjazdu. Pozostawiam wszakże
najłaskawszej decyzji W[ielebnego] O. R[ektora], czy ów list mój posłany będzie
pierwej O. Baczyńskiemu do Szczawnicy czy też, bez tej zwłoki za
rozporządzeniem W[ielebnego] O. R[ektora] D[obrodzieja], wysłana zostanie S.
Elż[bieta] wprost do nas, lub czyby lepiej było, żeby dla rozmówienia się z O.
Bacz[yńskim] obróciła drogę na Szczawnicę.
Przepraszając pokornie W[ielebnego]
Ks. R[ektora] D[obrodzieja] za trudzenie Go tą prośbą, łączę wyraz najgłębszego
uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym w Ch[rystusie] P[anu] sł[ugą]
E. B.
Ośmielam
się zarazem załączyć liścik do S. Elżb[iety].
[158]
Do ks. FRANCISZKA BAŻYŃSKIEGO[540] w Poznaniu
Grabonóg pod
Gostyniem, 21 sierpnia 1865
N.B.P.J.Ch.
Szanowny Księże Radco
Dobrodzieju !
Wczoraj nie zastałem w domu P.
Karpińskiego[541] Rzecznika. Dziś miałem tylko chwilę czasu pomówić z nim,
bo znowu wyjeżdża i dopiero w czwartek rano wraca. Interes zaś Jaszkowski,
coraz bardziej z obrębu duchownego przechodzi na pole czysto prawne.
Matylda na weksel zaskarżona i Sąd zaprowadził w tych dniach administracją na
probostwie w Jaszkowie. Z tych powodów zatelegrafowałem dziś do Szanownego
Księdza Radcy Dobrodzieja, aby Go na próżno przyjazdem dzisiejszym do Śremu i
Jaszkowa nie trudzić. A w czwartek P. Karpiński ma wszelką nadzieję sam ten
interes ubić, i układ nasz z Matyldą zrobić, pod korzystnym dla nas
wpływem zagrażającej jej obecnie sprawy wekslowej.
O skutku nie omieszkam donieść
Szanownemu Księdzu Radcy Dobrodz[iejowi]. Polecając się najłaskawszym względom
zostaję z głębokim uszanowaniem i wdzięcznością Szanownego
Księdza Radcy Dobrodzieja
najniższy
sługa
E. Bojanowski
Śrem
21 Sierp[nia] 1865 r.
[159]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, wtorek 29 sierpnia 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Dopisek Twój, moja Siostro Leono,
przy liście Siostry Elżbiety z d. 21 t.m.[542]
do mnie załączony, przyjąłem z głębokim współczuciem Waszego smutku, w jakim
pogrążone jesteście, moje najmilsze
Siostry, z powodu nagłego i niespodzianego wyjazdu waszej Przełożonej Siostry Elżbiety[543].
Zarazem jednak prawdziwą pociechę przyniosły mi słowa Twoje, pełne pokornego
zdania się na Wolę Bożą, i to mi daje
otuchę, że tę dotkliwą próbę z wytrwałą ufnością w Bogu zniesiecie, a Pan Bóg
raczy to wszystko na dobro wasze
obrócić. U was rząd[544]
wymagał miejscowej Siostry na przełożoną, tutaj zaś potrzeby Zgromadzenia i
śmiertelna choroba ojca Siostry Elżbiety przynaglały jej powrót do nas. Inaczej
więc nie można było zrobić. Tymczasem przeto, moja Siostro Leono, przy pomocy
Bożej bądź przewodniczką Siostrom tamtejszym, a skoro W[ielebn]y O. Baczyński
wróci, to ta rzecz dopiero należycie się ułoży.
Siostra Elżbieta, dzięki Bogu,
szczęśliwie z towarzyszką d. 25 t.m. przyjechała nasamprzód do chorego ojca,
którego zastała jeszcze przy życiu. Jeszcze ją poznał i dał jej ojcowskie swe
błogosławieństwo, ale od tej chwili
ciągle jest już nieprzytomny i bardzo słaba nadzieja o jego życiu. Tak mi
pisała S. Elżbieta z domu rodzicielskiego w sam dzień swego tam przyjazdu, to
jest w piątek, 25 t.m. Pozwoliłem jej dłużej jeszcze tam pozostać i do tej
chwili z nią się nie widziałem.
Nas tutaj także ciężka dotknęła
próba. Matylda Jasińska nie tylko przestała być przełożoną, ale nawet ze
Zgromadzenia występuje. Dla zapewnienia
trwałości Zgromadzeniu i dla dobra Waszego, stało się to koniecznie potrzebnym
i wszystko się teraz za pomocą Bożą i pod wpływem Wysokiej Władzy Duchownej, na
większą Chwałę Boską ułoży.
Siostrę Mariannę Filipiak pozdrawiam
serdecznie i donoszę jej, że rodzice i cała rodzina jej są zupełnie zdrowi.
Napisz mi, moja Siostro Leono, jak
najprędzej i obszernie, jak się miewacie, jak Wam się powodzi i kiedy na pewno
Ojciec Baczyński wróci.
Siostra Elżbieta także w tych dniach
miała pisać do Was. Może jej list nawet już otrzymałyście. Teraz polecam Was
wszystkie, moje Najmilsze Siostry, z całego serca opiece Bożej i Najświętszej Panny, Pani naszej, a siebie i
Siostry tutejsze Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie
o Was pamiętamy!
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa
niech będzie zawsze z nami!
E.
Bojanowski
Na liście do mnie pisz: p. Krakau -
Breslau - Rawicz w Grabonogu pod Gostyniem. Tym sposobem list najprędzej dojdzie.
Pieniądze, które S. Elżbieta wzięła
na podróż, to jest 60 fl. czyli 40 talarów, odsyłam Wam na ręce W[ielebne]go
Ojca Rektora[545].
[160]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, (piątek) 1 września 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Twój list, moja Siostro Leono, z
dnia 26 z.m.[546]
spóźnił się na poczcie tak, że go dopiero wczoraj, 31 z.m. odebrałem. Ja zaś
odpisałem Ci we wtorek, 29 z.m. na Twój list z 21-go i zarazem przez ręce
W[ielebnego] Ojca Rektora[547],
przesłałem Wam 60 flor., które Siostra Elżbieta na podróż wzięła.
Co do wczorajszego listu Twego,
dziękuję Ci nasamprzód za szczegółowe wiadomości o Waszym powodzeniu, które
mnie serdecznie obchodzi. Dzięki Bogu,
że u Was wszystko dobrze i że smutek z powodu odjazdu Siostry Elżbiety, który
Wam bardzo wyrozumiewam, znosicie mężnie i ze spokojnym poddaniem się Woli
Bożej. Oto Bóg miłosierny ku ukojeniu Waszemu zsyła Wam już za to najpożądańszą
pociechę.
Zawczoraj właśnie odebrałem list z
Łańcuta[548]
zwiastujący nam wielce radosną nowinę: pan
Hrabia Potocki był teraz - jak Wam wiadomo - we Wiedniu i przywiózł odpowiedź
od nowego Ministra[549],
że zatwierdzenie Zgromadzenia Służebniczek w Galicji da się załatwić! Resztę będzie można już zrobić za łaskawym
staraniem biskupów i przez
Nuncjaturę. Podziękujcie Bogu pokornie,
moje najmilsze Siostry, za tę
łaskę i miłosierdzie Jego.
Co do Żużela, zaraz dziś napiszę o
tej wiadomości JMĆ księdzu proboszczowi w Bełzie[550]
i Siostrze Karolinie. Mogą więc Siostry być tam spokojne, tym bardziej że pan Hrabia Potocki nim wyjechał do
Wiednia, posłał prośbę w Starejwsi napisaną i inne potrzebne przy tym papiery,
do Gubernatora we Lwowie[551],
prosząc go ze swej strony, aby rozkaz przeciwko Służebniczkom[552]
raczył wstrzymać, ponieważ jedzie do Wiednia, aby ten interes przedłożyć. Z
tego więc wnoszę, że i Siostry w Żużelu nie będą już przez miejscowy urząd
niepokojone, bo p. Hrabia Potocki
jeszcze przed swym wyjazdem do Wiednia otrzymał od Gubernatora ze Lwowa
przychylną na swe podanie odpowiedź.
W interesie familijnym Siostry Zofii[553],
bardzo dobrze siostrze jej doradziłaś. Potem, jak W[ielebny] Ojciec Baczyński
wróci, możesz się o stanowczym załatwieniu tego rozmówić, bo ja bliższych
stosunków nie wiem.
Z Ojcem Peterkiem[554]
widziałem się w Śremie, jak do Starejwsi wyjeżdżał. Prosiłem go, aby Was
pocieszył i ode mnie serdecznie pozdrowił. Może jeszcze nie miał sposobności
widzieć się z Tobą.
Co do chodzenia Sióstr na śpiewanie
litanii, niewiadoma mi jest ta okoliczność, zatem najlepiej będzie, że nim
W[ielebn]y Ojciec Baczyński wróci, naradzisz się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem,
lub z W[ielebny]m Ojcem Peterkiem i podług ich uważania uczynisz, bo choćbym
Siostrze Elżbiecie napisał o tym, to by za długo trwało, a ty pragniesz rychło
wiedzieć.
Dla zaspokojenia mego napisz mi
znowu, moja Siostro Leono, o Waszym powodzeniu, a ja Wam także o naszym nie
omieszkam donieść.
Polecam Was, moje Najmilsze Siostry,
opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze i całą sprawę Zgromadzenia modłom
Waszym, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie o Was pamiętamy.
E.
Bojanowski
Siostra Elżbieta dotąd jest u
chorego ojca. W tych dniach nie miałem wiadomości od niej. Zresztą, tutejsze
sprawy Zgromadzenia porządkują się pod opieką Wysokiej Władzy Duchownej i mamy
w Bogu nadzieję, że wszystko wkrótce urządzi się na większą Chwałę Bożą.
[161]
Do LEOPOLDA KARPIŃSKIEGO
w Śremie
Grabonóg, 6 wrześ[nia] 1865 r.
Szan[owny] P[anie].
Na wczorajszy list Pański pośpieszam
z odpowiedzią. Jeżeli adwokat Jasińskiej nie nakłoni jej do niezwłocznej zgody
i wyjazdu, to pewnie najkrótszy będzie
sposób podać skargę eksmisyjną[555],
o której Pan wspomniałeś mi w liście swym z d. 31 z.m. Wczoraj właśnie
odebrałem dopiero odpowiedź co do tego od ks.
Koźmiana, który jest także za tym, jeśli Jasińska usunąć się nie chce.
Przynagla do tego i ta okoliczność, o której mi dziś Pani Szołdrska[556]
pisze, że podobno Jasińska wczoraj znowu sprzedała dwie fury słomy, po którą
dziś mieli przyjechać. Chodziłoby tylko o zamknięcie nowego domu.
Pan Stanisław Koźmian wrócił już do
Przylepek, a w imieniu p.
Cezarego[557] może by p.
Ludwik Plater[558]
zechciał się do tego przyłożyć. Ale zwracam Pańską uwagę na to, że Jasińska
właśnie w nowym domu mieszka, a na
probostwie jest tylko kuchnia, pralnia i gospodarstwo. Jakże więc to zrobić?
Pani Szołdrska chce żebym przyjechał
i jako dzierżawca zagrodził nadużyciom. Lecz bez poprzedniego założenia
interwencji, nic bym nie mógł zrobić, chyba przemocą, do czego nie mam środków
ani pomocy w miejscu. Zresztą głównie chodzi o usunięcie jej z nowego domu[559],
do czego nie mam prawa, a dopóki ona będzie w Jaszkowie, trzeba by co chwilę
przemocą nadużycia odpierać.
Zdaje mi się przeto, że mój przyjazd
w tej chwili nic by nie pomógł. Upraszam więc Szan[ownego] Pana o łaskawe doniesienie
jak najśpieszniejsze, odwrotną pocztą, jak Pan postąpić teraz zamyślasz,
wskutek powyższej odpowiedzi ks.
Koźmiana, - i czy mój przyjazd koniecznie potrzebny, bo jestem chory i
chciałbym choć kilka dni zostać jeszcze w domu, aby przyjść trochę do lepszego
zdrowia. Wczoraj posłałem Panu list p.
Bauermeistra[560]
do mnie pisany.
Oczekując pojutrze łaskawej
odpowiedzi Pańskiej, zostaję z głębokim uszanowaniem Szan[ownego] Pana uniżonym
sługą
E. B.
Jeżeli areszt sądowy nie zniesiony
jeszcze, jakże może słomę sprzedawać i
wywozić?
[162]
Do WŁADYSŁAWA KWILECKIEGO
w
Malińcu
10 wrz[eśnia] 1865 r.
Zasmuca mnie bardzo, że podług
łaskawego doniesienia J[aśnie] W[ielmożnego] Pana[561],
teraźniejsze Służebniczki w Malińcu, pod przewodnictwem Siostry Konstancji,
pomimo dobrodziejstw J[aśnie] W[ielmożnych] Państwa czynionych tamtejszej
Ochronce, zawodzą położone w nich zaufanie i zadaniu swemu nie odpowiadają. Stosownie
do życzenia J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, będę się starał uczynić wszystko, aby
to naprawić. Zmiana Starszej i ograniczenie się na trzech Siostrach może
nastąpić, ale upraszałbym pierwej J[aśnie] W[ielmożnego] Pana o łaskawe
doniesienie, czyby to dało się wstrzymać aż do czasu rekolekcji, które w jesieni
przypadną? Po wtóre: czy w obecnym położeniu Siostry tamtejsze, bez
zaszkodzenia swemu dalszemu pobytowi w Królestwie, będą mogły przybyć tu na
rekolekcje i zaopatrzyć się na tę drogę w paszporty, a z powrotem czy zmiana
osób nie spowodowałaby trudności? Albo w tym razie, czyby zrobić tylko zamianę
pomiędzy malinieckimi i ruszkowskimi Siostrami?
Niezwłocznemu zaradzeniu w tej
chwili stoi na przeszkodzie ta okoliczność, że obecnie nastąpiła zmiana
przełożeństwa w głównym Zakładzie. W miejsce dotychczasowej przełożonej,
obejmie zarząd Siostra Elżbieta Szk[udłapska], która była przełożoną w Galicji,
lecz na teraz jeszcze z tego powodu jest bardzo dużo zatrudnień wymagających
poprzedniego załatwienia[562].
Oczekując co do powyższych kwestii
łaskawej odpowiedzi J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, łączę wyraz najgłębszego
uszanowania i wdzięczności, z jaką zostaję Jego najniższym sługą
E. B
[163]
Do s. REGINY KARAUS[563] w
Lubaszu
[23 września 1865]
+ N.B.P.J.Ch.
Najmilsza w Chrystusie Siostro
Regino!
Z boleścią serca opuszczając Lubasz
i Ciebie cierpiącą żegnając, polecałem Cię dobrotliwej opiece Najśw. Panny i tak w drodze jako i za powrotem moim do
domu, gdziekolwiek byłem na Mszy św. i do Stołu Pańskiego przystąpiłem,
ofiarowałem Komunię św. i moje niegodne modły na Twoją intencję, a Siostry w
Jaszkowie i tutaj w Podrzeczu z serdecznym udziałem podobne modły zanosić
przyobiecały.
Dziś wpadł mi w rękę obrazek, jakby
właśnie dla Ciebie wymalowany. Posyłam Ci ten obrazek, abyś wpatrując się weń,
mogła z niego czerpać pociechę i osłodę w cierpieniach Twoich. Oto na tym
obrazku leży, jakoby Twoja własna osoba niemocą złożona i nad łożem widzisz
zawieszony wizerunek[564].
[164]
Do MATYLDY JASIŃSKIEJ w
Czempiniu
Grabonóg, 27 wrześ[nia] 1865
N.B.P.J.Ch.
Wróciwszy z drogi, zastałem dwa
listy Panny z d. 18 i 24 t.m.[565],
na które pośpieszam odpowiedzieć.
Co do należytości za bydło zajęte na
górskich hubach[566],
napisałem niezwłocznie, aby to załatwić.
Co do kosztów sądowych powstałych ze
skargi dłużników o pretensje do Zakładu Jaszkowskiego, napisałem do Śremu również w celu załatwienia
tej rzeczy.
Wreszcie co do kuracji Anastazji
byłoby mi miło wyświadczyć jej tę chrześcijańską przysługę. Pomówię z Siostrami
Miłosierdzia, czyby to dało się zrobić bez kosztu, bo opłaty nie jestem w
stanie ponieść. O skutku mego szczerego starania doniosę.
Do Gołębina upomnienie poślę.
Panu Bogu oddaję
E. B.
[165]
Do s. LEONY JANKIEWICZ w
Starej Wsi
Grabonóg, 28 września 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Na list Twój, moja Siostro Leono, z
d. 6 t.m., który 10 t.m. na pocztę był dany, a 13-go do rąk moich doszedł[567],
odpisuję Ci dzisiaj dopiero, bo jeszcze dotychczas miałem tyle ustawicznych
wyjazdów i tyle zatrudnień najrozmaitszych, że ani chwilki wolnej upatrzyć nie
mogłem. Dziękuję Ci serdecznie za szczegółowe wiadomości o Waszym, moje
Siostry, powodzeniu i zatrudnieniach. Trudności, jakie macie w kończeniu budowy
i wyżywieniu tak znacznej gromadki Sióstr czuję bardzo, bo i naszego tutaj
Zakładu podobne położenie, ale Pan Bóg
radzi zawsze o swojej wiernej czeladce i jak stare przysłowie mówi: Kogo Bóg ma
w swej obronie, ten w złej doli nie utonie i Bogu służąc, nikt nie umarł z
głodu. Módlmy się więc i pracujmy a Opatrzność Boża, jak nie zapomina o
biednych ptaszętach, tak i o nas pamiętać raczy.
Pisałaś mi, moja Siostro Leono, że
nie wiesz adresu do Siostry Elżbiety, ale teraz dowiedziałem się od niej, że w
tych dniach list Twój odebrała, więc zapewno W[ielebn]y Ojciec Baczyński dał Ci
adres. Załączam Ci też zarazem odpowiedź Siostry Elżbiety, którą na moje ręce
nadesłała wczoraj. Dzięki Bogu jest zdrowa i gorliwie się krząta około siewu
żyta, wybierania ziemniaków i porządkowania Nowicjatu. Nowicjuszka Zuzanna
Szaflarska[568]
także zdrowa, swobodna i dziwiąc się ciągle tutejszym równinom, nie tęskni
bynajmniej za rodzinnymi górami.
Z Łańcuta miałem list wczoraj od
Siostry Anny[569].
Donosi mi, że Siostra Julianna[570]
znowu mocno cierpiąca, a o Siostrze Barbarze nie bardzo pocieszającą daje wiadomość,
że myśli i nawet mówi o chęci wystąpienia. Poradź się W[ielebnego] Ojca Baczyńskiego
i uczyń co Ci doradzi, bo jeżeli powołania Siostra Barbara nie ma, to mogłybyście
ją snadno inną zastąpić, coby też, jak myślę, było bardzo dla łańcuckiego domku
potrzebne, bo Siostra Anna przy chorej Siostrze Juliannie, z jedną chętną Siostrą Teresą nie podoła
zatrudnieniom, zwłaszcza że i sama słabowita.
Teraz donoszę Wam, moje Siostry,
żałobną wiadomość, że w tych dniach jedna z naszych Sióstr tutejszych, po
długich cierpieniach na słabość piersiową, przeniosła się do wieczności. Śp.
Siostra Regina Karaus w Ochronce w Lubaszu zasnęła w Bogu dnia 24 t.m. w
niedzielę, a pogrzeb odbył się we wtorek. Opatrzona św. Sakramentami, zakończyła
życie z wielkim zbudowaniem Sióstr, które jej łoże otaczały. Na łożu śmiertelnym
ponowiła śluby i w ostatnich słowach swoich wyrzekła błogosławieństwo dla
całego Zgromadzenia i Siostry Elżbiety, z której przyjazdu wielce się
ucieszyła. Polecam więc duszę tej zgasłej Siostry naszej Waszym gorącym modłom
i proszę Cię, abyś do tamtejszych Ochronek rozpisała listy zalecające Siostrom
ofiarowanie, jak jest zwyczaj, trzech Komunii św. z zupełnym odpustem i trzech
koronek za jej duszę.
Do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego
list załączam[571],
a Was wszystkie, moje najmilsze
Siostry, polecam opiece Bożej i
Najśw. Panny, Pani naszej, siebie zaś i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E.
Bojanowski
Siostrze Filipiak donoszę, że jej
rodzice i rodzeństwo zdrowi i razem ze mną pozdrawiają ją jak najserdeczniej.
[166]
Do LEOPOLDA KARPIŃSKIEGO
w Śremie
Grabonóg, 28 wrześ[nia] 1865 r.
Szan[owny] P[anie].
Odebrałem list od Ja[sińskiej] z d.
23 t.m.[572],
z którego przesyłam Panu codosłowny wypis następujący:
„Teraz przyszły - pisze ona - koszta
sądowe, co te żydy skarżyły i rzeczy zabierały. Panie się wtrąciły i rzeczy
zatrzymały, co ja rzeczy nie mogłam sobie wykupić i te dwa żydy sobie zaraz
koszta sądowe w rzeczach zatrzymali (?).
Teraz do mnie sąd przysłał koszta, co niepodobna abym zapłaciła, bo nie
mam skąd. Proszę więc Pana, by był łaskaw tę sprawę uskutecznić, bo
sprawiedliwie się należy, bo zostawiłam wszystko tymczasowo na życzenie
Pańskie, ale oczekuję wypełnienia warunków Pańskich i proszę, aby każdy był
zaspokojony, bo inaczej muszę sobie postąpić”.
Odpisałem jej, że się postaram o
załatwienie tego, boć koszta rzeczone jesteśmy - myślę - obowiązani zapłacić.
Prosiłbym tylko Sz[anownego] Pana donieść mi łaskawie, jak ta rzecz właściwie
stoi i zaradzić, aby jej nie atakowali, jeżeli my winni zapłacić.
Uderza mnie w jej liście wzmianka
jakoby ci dłużnicy mieli byli jakieś rzeczy zatrzymać.
W dalszym ciągu listu przyznaje ona sama, że niektóre rzeczy zabrała sobie
dodając, że to przyjęła (?) jako ofiarę za tyle lat pracy. Rzeczy te co
wzięła, wylicza, lecz nierównie więcej
braknie w Zakładzie i zupełne pustki zastaliśmy.
Przychodzi mi uwaga, czy nie
upomnienie się z naszej strony o zabrane
przez nią rzeczy i wyprzedane zboże nie mogłoby czasem usprawiedliwić dalszych
jej roszczeń, jakoby miała jakieś prawa udziału do własności Zakładu. Chciej
Szan[owny] Pan co do tych okoliczności napisać mi swe zdanie i objaśnienie w
kwestii kosztów.
Oczekując łaskawej odpowiedzi,
zostaję z prawdziwym uszanowaniem Szan[ownego] P[ana] uniżonym sługą
E. B.
[167]
Do MATYLDY JASIŃSKIEJ
w Czempiniu
Grabonóg, 2 paździer[nika] 1865
N.B.P.J.Ch.
W interesie kosztów śremskich,
proszę o nadesłanie mi dekretu sądowego, który jest potrzebny do załatwienia
tej rzeczy.
W sprawie o zajęte bydło, P.
Nauczyciel w Jaszkowie nie ma dowodu od Komisarza o zawartej ugodzie, a takowy
jest mi potrzebny.
Co do Anastazji, wyjednałem u Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu,
że ją przyjmą na kurację kilkutygodniową, jeżeli w czasie swego pobytu będzie
im mogła dopomagać w szyciu. Wiem, że szyć dobrze umie. Zatem pod tym warunkiem
może zaraz przybyć do Sióstr Miłosierdzia do Gostynia.
Panu Bogu oddaję
E. Bojanowski
[168]
Do ks. FRANCISZKA BAŻYŃSKIEGO
w Poznaniu
Grabonóg,
3 paźdz[iernika] 1865
Sz[anowny] Ks. Radco D[obrodzieju].
Przepraszam najmocniej, że z powodu
mej niebytności w domu, spóźniłem się dotąd z odpowiedzią na łaskawy list
Szan[ownego] Księdz[a] Radcy Dob[rodzieja][573].
Interes z P. Matyldą Jasińską,
bywszą przełożoną Zakładu w Jaszkowie, zakończył się w ten sposób, że administracja rzeczonego Zakładu
przyjęła na siebie długi podane i jako na potrzeby tegoż Instytutu przez
Jasińską zaciągnione, wskutek czego zaspokojona opuściła Zakład i całkowicie ze
Zgromadzenia Służebniczek wystąpiła. W ofierze zaś ze strony administracji otrzymała jeszcze 100
tal. dla siebie i z odebrania takowych pokwitowała.
Dla uniknienia na przyszłość podobnych wypadków mamy zamiar, z uproszeniem
ku temu wysokiej władzy duchownej, uzupełnić Regułę potrzebnymi
w tym celu dodatkami i instrukcjami, mianowicie co do wyboru przełożonej i
czasu jej urzędowania, tudzież zastrzeżeń tyczących się zaciągania długów, jako
niemniej co do nadzoru duchownego nad wszystkimi Zakładami Ochronkowymi
Służebniczek N[ajśw].
P[anny] Maryi.
Obecnie
miejsce przełożonej w Głównym Domu Służ[ebniczek] w Jaszkowie objęła Siostra
Elżbieta Szkudłapska, wieśniaczka, pochodząca z Księstwa Poznańskiego, która
dotychczas była przełożoną Zakładów Służebniczek w Galicji.
Przy niniejszej sposobności, miło mi
załączyć Szan[ownemu] Ks. Radcy D[obrodziejowi] wyraz najgłębszego uszanowania,
z którym zostaję Jego najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E.
B.
[169]
Do ANTONIEGO RACZYŃSKIEGO[574]
w Jaszkowie
Grabonóg, 6 paździer[nika] 1865
Koch[any] P. A[ntoni].
Doniosła
mi teraźniejsza nowa przełożona[575]
Zakładu Ochronkowego z Jaszkowa, że wybrała się po kweście o zboże do Ciebie,
bez żadnego pisma wierzytelnego, którego słusznie od niej zażądałeś. Była w tym
moja wina, pochodząca ze zbytecznej może ostrożności nie wykroczenia przeciwko
przepisom krajowym w tym względzie. Dlatego teraz pozwalam sobie dać jej niniejsze
pismo zaświadczające, że smutny wypadek usunięcia przeszłej przełożonej[576]
zostawił rzeczywiście w takim niedostatku gospodarstwo Zakładu, iż na ten rok,
aż do przyszłego żniwa, zmuszeni jesteśmy wyjątkowo ratować się miłosiernymi
mianowicie w zbożu ofiarami, jakimi okoliczni dobroczyńcy raczą nam przyjść w
pomoc.
Z tą tedy prośbą udaję się i do
Ciebie, Kochany Panie Antoni, pokładając ufność w Twej, tylokrotnie doznanej
dobroci i wspaniałomyślności, że i niniejszy cel, w obecnej potrzebie, raczysz
najłaskawiej wesprzeć.
Okoliczności, które nas postawiły w
tym położeniu, nie omieszkam Ci wyjaśnić przy pierwszej pożądanej dla mnie
sposobności, która nim mi się nastręczy, łączę obojgu Państwu me uszanowanie uniżony sługa
E. B.
[170]
Do WŁADYSŁAWA KWILECKIEGO
w Malińcu
Grabonóg, 7 paźdz[iernika] 1865 r.
J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
Łaskawy list Pański z d. 15 z.m.[577]
nie zastał mnie w domu, dlatego dopiero po powrocie moim, podług życzenia pań[skiego],
pośpieszyłem zaraz 30 z.m. napisać do S. Konstancji, aby miejsce Starszej
objęła w Ochronce ruszkowskiej, a S. Jadwiga[578]
w Ochronce malinieckiej. Przepraszam najmocniej, że z powodu licznych naówczas
zatrudnień i niezwłocznego znów potem wyjazdu mego, nie zdążyłem równocześnie donieść
J[aśnie] W[ielmożnemu] P[anu] o uskutecznieniu życzenia Jego. Tymczasem w tych
dniach wróciwszy z drogi, odebrałem już doniesienie od S. Jadwigi z Malińca[579],
że wspomniana zamiana miejsc pomiędzy nimi już nastąpiła. Pozostaje mi teraz
prosić tylko J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] o najłaskawsze udzielenie mi
wiadomości, czyby przy obecnych obostrzeniach paszportowych, dało się tamtejsze
Siostry wraz z ruszkowskimi sprowadzić tu na rekolekcje, które zapewno w
pierwszej połowie listopada nastąpią[580].
Zależałoby niezmiernie na tym, aby te ćwiczenia duchowne wspólnie z tutejszymi
Siostrami odbyć mogły, zwłaszcza ze względu obeznania ich przy tej sposobności
z urządzeniami, jakie tu teraz przy zmianie głównego przełożeństwa i praktyczniejszemu
kierunkowi ku dobru całego Zakładu zaprowadzić się mają.
Pokładając ufność w łaskawości
J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, że pośrednictwem Swym raczysz się do ułatwienia
tego przyczynić, polecam się wraz z Zakładem Służebniczek Jego najłaskawszym
względom i łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję J[aśnie]
W[ielmożnego] P[ana] uniżonym sługą E.
Boj[anowski]
[171]
Do s. LEONY JANKIEWICZ w
Starej Wsi
Grabonóg, 10 paździer[nika] 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
List Twój, moja Siostro Leono, z d.
30 września[581],
dany na pocztę 1-go t.m., odebrałem 4-go t.m., a poprzednio 28 września, we
czwartek wysłałem do Ciebie list, wraz z listem od Siostry Elżbiety[582]
do Ciebie i moim do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego[583].
Wszystko to w jednej kopercie było pod Twoim adresem wysłane. Zapewno 1-go t.m.
odebrałaś. Na zapytanie Twoje co do zmian Sióstr, odpisała Ci Siostra Elżbieta
w tym liście.
Ucieszyłaś mnie niezmiernie
wiadomością, że rozpoczynacie już rekolekcje. Do którychkolwiek Sióstr teraz
pisałem, wszystkim poleciłem modły na Waszą intencję i sam w moich niegodnych
modlitwach codziennie przez ten tydzień błagam Boga, aby podczas tych świętych
ćwiczeń duchownych zesłać Wam raczył, moje Siostry, jak najobfitsze łaski i
błogosławieństwa.
Pismo od konsystorza, którego odpis nadesłałaś mi, odnosi się jeszcze
do dawniejszych trudności, które za łaską Bożą już pomyślny obrót wzięły, po
bytności pana Hrabiego Potockiego
we Wiedniu. Właśnie nazajutrz po wysłaniu mego poprzedniego listu do Ciebie,
odebrałem 29 z.m. upewniające mnie w tym doniesienie od pana Hrabiego Potockiego z Łańcuta[584].
Względem dalszych kroków w tej sprawie pisałem już do W[ielebneg]o Ojca
Baczyńskiego.
Od Sióstr z Biłki odebrałem list z 5
t.m., w którym mi także o powrocie pani
Hrabiny Cabogi pisały[585].
Z Łańcuta ostatni list miałem ten, o
którym Ci już doniosłem[586].
Co do tamtejszej Siostry Barbary, uczyń jak Ci W[ielebn]y Ojciec Baczyński
najlepiej doradzi i podług uwag Siostry Elżbiety, bo ja tamtejszych stosunków
osobistych nie znam.
Z Żużela teraz listu nie miałem. Co
do prośby Twojej napisanej do p.
Hrabiego Potockiego i do Księżnej[587],
modlimy się wspólnie z Wami, aby Pan Bóg szczęśliwie pobłogosławił starania
Twoje. Dzięki najmiłosierniejszemu Bogu, że budowa Wasza postępuje i ku
wykończeniu się zbliża.
U nas tu także po ciężkiej próbie,
użycza Pan Bóg błogosławieństwa swego. Siostra Elżbieta wraz z towarzyszkami
swymi w Jaszkowie ukończyła już zasiewy, a teraz pilnie się krząta około
wybierania ziemniaków, których będzie do 500 szefli[588].
Ofiary dobroczynne już z kilku miejsc zasiliły Nowicjat. Kandydatek już
dziesięć się zgłosiło, z których kilka własny fundusz wniosą. Rekolekcje
tutejsze osobne w Jaszkowie i osobne w archidiecezji gnieźnieńskiej nastąpią
pewnie w listopadzie dopiero.
List mój niniejszy odbierzesz
zapewno w dniu zakończenia Waszych rekolekcji. Pozdrów więc ode mnie i od nas
tu wszystkich zgromadzone Siostrzyczki oraz oświadcz im nasze najserdeczniejsze
życzenia wszelkiego błogosławieństwa Bożego po zakończonych świętych
ćwiczeniach duchownych. Siostrze Annie[589]
z Łańcuta powiedz, że zaraz do niej napiszę, jak powróci do Łańcuta. Siostrze
Salomei z Biłki także powiedz, że niezadługo odpiszę jej na list ostatni.
Również powiedz Siostrze Karolinie, że i do niej będę pisał. Ale donieś mi,
moja Siostro Leono, jakie zmiany Sióstr u Was nastąpią i gdzie które będą. Do
Siostry Marianny Filipiak dziś już osobnego listu nie piszę, tylko jej
serdecznie dziękuję za list[590],
który mi przysłała, i donoszę, że jej rodzice i rodzeństwo zdrowi i nawzajem
serdecznie ją pozdrawiają. Przykro mi, że często teraz Siostra Marianna na ból
głowy cierpi i że Ty, moja Siostro, na ból serca narzekasz. Pocieszające z
Jaszkowa wiadomości niechaj Wam ulgę przyniosą, a da Bóg, że i przed Waszymi
progi słoneczko Opatrzności Bożej coraz jaśniej przyświecać będzie.
Z tym życzeniem serdecznym polecam
Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece
Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i tutejsze Siostry Waszym modłom, w
których chciejcie o nas pamiętać tak, jak my o Was zawsze pamiętamy.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
O modłach za duszę śp. Siostry Reginy[591]
czy zawiadomiłaś Siostry?
[172]
Do JÓZEFA MIELŻYŃSKIEGO
w Iwnie
Grabonóg, 14 paźdz[iernika 18]65
J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
Lubo żałuję mocno, że okoliczności
nie dozwalają dłużej istnieć Ochronce w Iwnie; stosując się wszakże do życzenia
Pańskiego[592],
weźmiemy stamtąd Służebniczki, lecz prosiłbym, aby to nastąpić mogło dopiero
wraz z ich wyjazdem na rekolekcje, które w pierwszej połowie listopada
przypadną. Na te kilka tygodni sądzę, że obeszłoby się bez zmiany przełożonej.
Wyjazd na rekolekcje nastręczy dobrą sposobność do nieznacznego zwinięcia
Ochronki.
Za najłaskawszą obietnicę ofiary dla
emerytek składając J[aśnie] W[ielmożnemu] P[anu] Hr. naszą uniżoną wdzięczność,
łączę wyraz wysokiego uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym sługą
E. B.
[173]
Do MATYLDY JASIŃSKIEJ
w Czempiniu
Grabonóg, 16 paźdz[iernika] 1865
Chociaż należytość księdza proboszcza z Żabna[593]
podana była tylko talar 1, odsyłam
jednak 3 talary podług jego
kwitu, lecz to czynię wyjątkowo na ten raz jedynie, bo więcej nad podane
należytości nie jestem w stanie płacić, ani nie jestem do tego upoważnionym.
Co do Garczyńskiego wypłata 4 1/2
tal. spóźniła się dotąd dla potrzebnego pierwej wyjaśnienia rzeczy, ale
starać się będę jeszcze w tym tygodniu zaspokoić go, również należytość P.
Leśniczego 10 tal., P. Breslauera za żelazo 10 tal. i P. Nejmana w Górce 25 tal[594].
Do Jaszkowa napiszę.
Anastazja[595]
może do Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu każdego dnia przyjechać. Oczekują tam na
nią.
Panu Bogu oddaję
E. B.
[174]
Do ks.
LEOPOLDA LNISKIEGO[596] w
Czarnkowie
Grabonóg,
21 paźdz[iernika] 1865
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu].
Z serdecznym udziałem i ubolewaniem
dowiaduję się, że od czasu mojej bytności w Czarnkowie Szan[owny] Ks.
Prob[oszcz] jesteś ciągle jeszcze na reumatyzm cierpiący. Z doświadczenia,
jakie miałem na moim bracie podlegającym podobnym zupełnie cierpieniom
reumatycznym, pozwoliłem sobie doradzić Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] kąpiele
z mydła akwizgrańskiego[597],
które memu bratu tak znacznie pomogły, że teraz całkiem czuje się wolnym od
tych cierpień. Ośmielam się jeszcze ponownie zalecić Szan[ownemu] Ks[iędzu]
użycie tego środka za porozumieniem się z lekarzem, który zapewno nie miałby
powodu być temu przeciwnym.
Przy tej sposobności pragnąłbym
także oszczędzić Szan[ownemu] Ks. Proboszczowi trudu, jaki w obecnej słabości
zdrowia zadajesz sobie Szan[owny] Ks. Proboszczu ze spowiadaniem Sióstr
naszych; i ponieważ to na teraz nie może [inaczej], jak tylko zbyt uciążliwym
być dla Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza], a Siostry według przepisu Reguły winny
co tydzień do spowiedzi chodzić i rzeczywiście jest to dla ich dusz niezbędną
potrzebą, przeto ośmielam się pokornie prosić, czyby Sza[nowny] Ks. Prob[oszcz]
nie raczył najłaskawiej pozwolić, aby przez czas Jego słabości spowiadały się u
którego z tamecznych księży wikariuszów. nie wspominam tu innych księży
w okolicznych parafiach z tego powodu, że Reguła zaleca Siostrom nie nawiedzać,
poza miejscową parafią kościołów, bez koniecznej potrzeby.
Pokładając nadzieję w dobroci
Sza[nownego] Ks. Pr[oboszcza], że mi tej prośby pokornej odmówić nie
zechcesz, i życząc Mu jak
najrychlejszego polepszenia zdrowia, polecam się Jego św. modłom i
najłaskawszym względom, łącząc wyraz głębokiego uszanowania i wdzięczności, z
którą zostaję Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Do[brodzieja] najniższym w
Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. B.
[175]
Do ks. JANA CISZKA SJ
w Łańcucie
[26
października 1865]
Czcig[odny i Szan[owny] Oj[cze]
Dob[rodzieju].
Po otrzymaniu z największą
wdzięcznością doniesienia od Szan[ownego] Ojca D[obrodzieja][598]
o pomyślnym nadspodziewanie skutku najłaskawszych starań J[aśnie] W[ielmożnego]
Hrabiego w interesie ustalenia Służebniczek w Galicji, pośpieszyłem
niezwłocznie z przesłaniem J[aśnie] W[ielmożnemu] Hrabiemu dziękczynnego listu
w imieniu całego Zakładu[599].
Odpowiedź łaskawa J[aśnie] W[ielmożnego] Hrabiego, którą d. 29 z.m. odebrałem[600],
ponawia nam też same wielkie nadzieje i wskutek czego nie zaniedbałem zaraz
napisać do Starejwsi, aby przyśpieszyć dalsze usiłowania ku uskutecznieniu tej
sprawy.
Rozliczne zatrudnienia i ustawiczne
wyjazdy z powodu wiadomej zmiany tutejszego przełożeństwa w Zakładzie
Służebniczek[601],
nie dozwa[la]ły mi rychlej pisać do Szan[ownego] Ojca Dob[rodzieja] w niniejszym
interesie. Ale dzięki Bogu, ciężką próbę przeszliśmy tutaj szczęśliwie, i
owszem, z niezmierną, jak tuszę, korzyścią moralną dla przyszłego rozwijania
się Zakładu. Po wystąpieniu Matyldy Jasińskiej ani jedna Siostra nie wystąpiła
ze Zgromadzenia, pomimo jej listów ku temu wymierzonych, które do wszystkich
Ochronek tutejszych a nawet i galicyjskich posłała, pomiędzy którymi i S. Anna[602]
w Łańcucie odebrała podobny. Siostrę Annę zatrwożyło - jak mi donosiła - to
pismo w pierwszej chwili. Ale byłem zupełnie co do tego spokojny, pokładając nadzieję
w łaskawej opiece Szan[ownego]
Ojca D[obrodzieja], że jej obawę i troskę raczyłeś wnet uspokoić, bo Szan[owny]
Oj[ciec] najpierwszy podobno zwracałeś był naszą uwagę na dawniejsze już oznaki
niewłaściwego postępowania Jasińskiej. Szkoda tylko, żeśmy wcześniej z tych
skazówek nie korzystali.
Polecając się św. modłom i
najłaskawszej pamięci Szan[ownego] Oj[ca] D[obrodzieja], łączę wyraz głębokiego
uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
E. B.
[176]
Do ks. WALENTEGO RIMLA[603]
w
Leśnicy, Śląsk
[12
listopada 1865]
Sz[anowny] Ks. Dob[rodzieju].
Na łaskawy list Szan[ownego] Ks.
D[obrodzieja] z 4 t.m. pośpieszając z odpowiedzią, donoszę najuprzejmiej, iż
zamiar zaprowadzenia Służebniczek N[ajśw]. Maryi Panny w Śląsku jest tak
pocieszającą i upragnioną dla nas okolicznością, że wszystko co w naszej
możności będzie, nie omieszkamy uczynić, aby uskutecznienie tego zamiaru, przy
pomocy Bożej, do skutku przywieść. Zgromadzenie to istniejące dopiero od lat
kilkunastu, nie posiada jeszcze zatwierdzenia Ojca Św. tylko Breve[604]
Jego Świątobliwości udzielające błogosławieństwa temuż Zgromadzeniu, a od
spoczywającego w Bogu śp. Arcybiskupa Przyłuskiego otrzymało przyjęcie pod opiekę arcypasterską[605].
Dotąd za łaską Bożą rozszerzyły się Służebniczki nie tylko na obie tutejsze
Archidiecezje, ale nawet na Galicję i Królestwo.
Dziś nadmieniam tylko, [że] Nowicjat
tutejszy znajduje się we wsi Jaszkowie pod Śremem. Kandydatki przyjmuje
się: [1°] od 15 do 30 lat wieku, [2°]
mają być zdrowe i zdolne do robót wiejskich, 3° mają umieć czytać i pisać, 4°
opłata za utrzymanie jednej Nowicjuszki wynosi 50 tal. Oprócz tego winna mieć
pościel i ubiór, bieliznę, obuwie na dwa lata Nowicjatu wystarczające.
Gdybyś Szan[owny] Ks[ięże]
D[obrodzieju] miał kandydatki takowe, moglibyśmy przyjąć na teraz trzy lub
cztery, w powyżej oznaczony fundusz zaopatrzone i wymienionym warunkom
odpowiadające. Później porozumielibyśmy się co do założenia pierwszych domków na
Śląsku. Do każdego domku dalibyśmy na początku po jednej z tutejszych Sióstr
doświadczeńszych.
Przy niniejszej sposobności miło mi
donieść Szan[ownemu] Ks. D[obrodziejowi], że prezes
Rady Wyższej Poznań[skiego] Tow[arzystwa] Św. Winc[entego], ksiądz profesor Brzeziński, który miał przyjemność poznać osobiście
Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] na jeneralnym zebraniu tegoż Towarz[ystwa] w Poznaniu,
wstąpił teraz do Zgromadzenia Księży Filipinów w Gostyniu i jest moim bliskim
tu sąsiadem, przeto polecił mi jak najserdeczniejsze pozdrowienie przesłać od
siebie Szan[ownemu] Księdz[u], do którego i ja łącząc wyraz głębokiego
uszanowania, zostaję Szan[ownego] Ks. Do[brodzieja] najniższym w Chr[ystusie]
P[anu] sług[ą]
E. Boj[anowski]
[Na marginesie]
Co do Reguły, wypis z takowej
prześlę Sz[anownemu] Ks. D[obrodziejowi] nieco później, gdyż w tej chwili
wyjeżdżając na dwa tygodnie w drogę, nie mam już czasu uskutecznić tego.
[177] Do s. MARIANNY
FILIPIAK w Starej Wsi
Grabonóg, 5 grudnia 1865
+ N.B.P.J.Ch.
Bardzo mi leżało na sercu, moja
Siostro Marianno, że na Twój liścik[606],
przez Siostrę Leonę mi nadesłany, nie miałem czasu odpowiedzieć Ci, tylko te
słów kilka, co w liście do Siostry Leony załączyłem. Mnóstwo miałem wtenczas
kłopotów, zatrudnień, wyjazdów, które mi ani chwilki wolnego czasu nie
zostawiały, a chociaż i teraz jeszcze jest dużo do czynienia, korzystam jednak
z dzisiejszej sposobności, aby do Ciebie osobny list napisać.
Nasamprzód cieszę się niezmiernie,
że Ci się tak dobrze w Galicji powodzi i w gospodarstwie i w Twoich
kwestarskich pielgrzymkach. Czy kiedykolwiek w Podrzeczu pomyślałaś, że Cię Pan
Bóg w Góry Karpackie albo w okolice Lwowa zaprowadzi i że na chwałę Jego świętą
w tak dalekich stronach pracować będziesz? Rodzicom Twoim nieraz opowiadam,
gdzie się obracasz i wiadomościami o Twoim dobrym zdrowiu i powodzeniu
zaspokajam ich troskliwość. Są oni, dzięki Bogu, zdrowi jako i całe Twoje
rodzeństwo. Wspominałem im, że radabyś od nich list otrzymała, ale jakoś trudno
im się zebrać na napisanie, tylko na mnie to zdają, żebym Cię pozdrowił
najserdeczniej od nich.
W Podrzeczu smutek teraz, bo Ci
zapewno nie wiadomo jeszcze, że pan
Węsierski wróciwszy z wód tego roku bardzo cierpiący, po kilku tygodniach
zwiększającej się słabości, zakończył nareszcie życie 27 października.
Odwiedzałem go codziennie prawie, a po jego śmierci musiałem się zatrudnić
pogrzebem. Po trumnę i inne sprawunki pogrzebowe byłem w Poznaniu z Twoim ojcem
i potem ze mną Twój ojciec złożył ciało jego do trumny. Pogrzeb był bardzo
wspaniały. Księży było do trzydziestu, a światła tyle, że kiedy ostatnie świece
dochodziły do olszynek, to pierwsze zbliżały się już do miasta. Proszę Cię, moja Siostro Marianno, ofiaruj
Komunię św. i modły za duszę śp. Pana Węsierskiego. Siostra Elżbieta w
przejeździe z Osieka przypadkiem zjechała właśnie na wyprowad[zenie] ciała do
Podrzecza.
Dowiadujesz się o tutejszym
klasztorze księży Filipinów.
Donoszę Ci więc, że wszyscy księża
zdrowi, a niedawno do ich liczby przybył ks.
profesor Brzeziński, z którego
sąsiedztwa niezmiernie jestem ucieszony. Odnawianie kościoła filipińskiego już
rozpoczęte, cała kaplica przed wielkim ołtarzem zastawiona rusztowaniami. Są
już odmalowane nowe na ścianach obrazy dwa obok wielkiego ołtarza. Każdy z tych
obrazów kosztuje po 500 talarów, a w sklepieniu tejże kaplicy przed wielkim
ołtarzem, skończone są dopiero trzy wielkie obrazy, każdy po 900 tal. Kapliczka
pod górą przy studzience także już odnowiona i przez ks. Preibisza pięknie wewnątrz wymalowana, a przy szosie jak się od klasztoru do
Podrzecza skręca, postawiona jest nowa wieżyczka murowana i w niej umieszczona
stara figura Matki Boskiej Bolesnej, która tam dawniej na słupie stała. Z
resztą w naszej okolicy wszystko jak było.
W Jaszkowie, dzięki Bogu, dobrze
teraz idzie, tylko gospodarstwo biedne. Jest w domu 9 Sióstr z Nowicjuszkami.
Siostra Paulina Pelc[607] o którą się zapytujesz, była zmuszona przez Jasińską do oddalenia
się, ale zabrała ze sobą suknię, krzyż i paciorki, a po wyniesieniu się
Jasińskiej, zaraz do mnie napisała i wróciła do Zgromadzenia. Była teraz mocno
chora, ale już zdrowsza i jest jak dawniej w Jaszkowie, gorliwa i wierna swemu
powołaniu.
Ojcu Wawreczce[608],
w czasie rekolekcji teraz, oświadczyłem Twoje pozdrowienia. Ucieszył się bardzo
i nawzajem kazał Cię pozdrowić.
W Królestwie Siostry, dzięki Bogu,
spokojne i zdrowe. Dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i odprawiły
rekolekcje osobne w Licheniu[609]
od 20 do 25 listopada.
Siostra Rejkowska, o której także chcesz
wiedzieć, jest zupełnie zdrowa. Zostaje ciągle w Ruchocinie. Pozdrawia Cię
nawzajem jak najserdeczniej. Siostra
Marianna Przewoźna jest także ciągle w Małachowie i bardzo dobrze się tam
Siostrom powodzi.
Pisała mi Siostra Leona[610],
że życzysz sobie mieć książeczekę O Nawiedzaniu Najśw. Sakramentu.
Musiałem się dopiero starać o takową i dziś Ci ją posyłam razem z drugą dla
Siostry Leony. Załączam Wam też Żywoty Świętych Pustelników Kazimirskich,
które ks. Koszutski napisał i dał
wydrukować[611].
Będą one dla Was miłym czytaniem na wieczory zimowe, a dla Ciebie tym milsze,
bo znasz dobrze okolice Kazimirza, Bieniszewa itd., które są w tej książeczce
opisane.
Teraz wypłaciwszy Ci się obszernym
listem za spóźnioną odpowiedź, polecam
Cię, moja Siostro Marianno, Opiece Bożej i Najśw. Panny, a siebie i wszystkie
Siostry tutejsze i całe Podrzecze Twoim modłom.
E.
Bojanowski
[178]
Do s. LEONY JANKIEWICZ w
Starej Wsi
Grabonóg, 6 grudnia 1865 + N.B.P.J.Ch.
Przede wszystkim muszę Ci się
usprawiedliwić, moja Siostro Leono, z mego tak długiego opóźnienia się w
odpowiedzi na Twoje dwa ostatnie listy z 21 października i 24 listopada[612].
Opóźnienie to, pomimo mojej najszczerszej chęci, nastąpiło tylko z winy
przeszkadzających okoliczności. Pierwszy Twój list bowiem, odebrałem w dniach
smutnych dla mnie, kiedy musiałem być prawie nieodstępny przy łożu ciężko
chorego przyjaciela, sąsiada i dawnego towarzysza moich lat młodocianych.
Niedługo potem zakończył on życie[613],
a na mnie przypadł smutny obowiązek zajęcia się pogrzebem i interesami
osieroconej rodziny. Ledwie to się skończyło, nastąpiły nowe zatrudnienia i
wyjazdy, mianowicie przy zbliżających się rekolekcjach Sióstr w tutejszej i
gnieźnieńskiej archidiecezji oraz
w Królestwie, skąd Siostry dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i
trzeba było starać się i ułatwiać, aby dla nich osobne rekolekcje w Królestwie
urządzić. W tym czasie przeszło dwa tygodnie byłem ciągle w drodze. Szczęśliwie
jednak, dzięki Bogu, ułożyło się to wszystko. Siostry gnieźnieńskie odbyły
rekolekcje od 13 do 18 listopada, a tutejsze i jednocześnie Siostry w
Królestwie od 20 do 25 listopada. Wróciwszy potem do domu, zastałem Twój list
drugi, w którym wyczytawszy, że życzysz sobie, abym Siostrze Filipiak i Tobie
nadesłał książeczki O Nawiedzaniu Najśw. Sakramentu, zapisałem zaraz
takowe i wstrzymywałem się z wysłaniem do Ciebie odpowiedzi, dopóki nie będę
mógł zarazem tych książeczek Ci posłać, zwłaszcza że w tym czasie zatrudniało
mnie znowu urządzenie i odprawienie rekolekcji dla Braci tutejszej Konferencji
Św. Wincentego. Teraz więc dopiero otrzymawszy żądane przez Ciebie książeczki
przesyłam Ci takowe, jedną Tobie, a drugą Siostrze Filipiak i uiszczam się w
odpowiedzi na obydwa listy.
Nasamprzód serdecznie Ci dziękuję i
wszystkim Siostrzyczkom za Wasze szczere życzenia na dzień moich imienin
przesłane, a mianowicie za ofiarowaną Komunię św. i koronkę, i za prześliczny
obrazek, który zaraz do mojej książki od nabożeństwa włożyłem i codziennie przy
Mszy św. nie przepominam wzajemną za Was modlitwą wywdzięczać się za Waszą
życzliwą i pobożną pamięć o mnie.
Dzięki Bogu, że i Wy, moje Siostry,
szczęśliwie odprawiłyście święte ćwiczenia duchowne. Nie wiem tylko, czy w
Żużelu wszystkie nowe Siostry potrafią sobie na początku dać radę, ale to
musieliście tam lepiej wiedzieć jak zrobić, znając potrzeby i okoliczności
miejscowe. Cieszę się, że Siostra Karolina dostała się do Starejwsi. Załączam
tu liścik do niej[614]
i obrazek. Co do życzenia zaś W[ielebneg]o O. Ciszka[615],
abyś ją dała do Łańcuta, a wzięła Siostrę Juliannę Skowrońską do Starejwsi -
sądziłbym, iżby było najlepiej, ażebyś, moja Siostro Leono, ze swej strony
napisała do W[ielebnego] O. Ciszka przedstawienie trudności pielęgnowania
chorej Siostry Julianny w ciasnym i niewygodnym a ubogim domku starowiejskim.
Powód jednak żądania W[ielebnego] O. Ciszka ma za sobą pewną słuszność, aby
słabowitej Siostrze Annie przydać zdrową a tak zdatną Siostrę, jak jest Siostra
Karolina. Pomimo tego względu może przecież W[ielebny] O. Ciszek na Twoje
przedstawienie zgodzi się i odstąpi od swego żądania, a owe 100 fl. od Hr.
Dietrichstein[616]
zechce Ci nadesłać. Wiadomość o tej ofierze niezmierną przyniosła nam tu
pociechę, jako i sumka niepoślednia zebrana z kwesty przez poczciwą Siostrę
M[ariannę] Filipiak. Oby Wam Bóg pobłogosławił w podobny sposób wypłacić resztę
należytości za budowę.
Co do trudności rządowych[617]
odebrałem w tych dniach list od W[ielebneg]o O. Baczyńskiego z pocieszającą
wiadomością[618],
że najznakomitsze i najprzychylniejsze Zgromadzeniu osoby, mają wspólnie zrobić podanie do Cesarza. To zaś,
co mi donosiłaś o nadziejach czynionych przez hrabinę Cabogi, pozwala się nam spodziewać, że przy pomocy Bożej po
długich próbach, Bóg miłosierny ześle Wam upragnioną pociechę. Na uproszenie
tej łaski Bożej odprawcie, moje Siostrzyczki, nowennę[619]
do Najśw. Panny Pocieszenia, powtórnie z książeczki, którą Wam dawniej
posłałem, a my tu nasze gorące modły będziemy łączyć z Waszymi.
Siostra Elżbieta z Jaszkowa donosiła
mi, że także teraz odebrała list od Ciebie. Zapewno Ci już odpisała, lub
wkrótce odpisze. Biedaczka, ma teraz ciężki smutek po stracie swego ukochanego ojca, który w końcu zaprzeszłego
tygodnia, po długich cierpieniach, życie zakończył. Siostra Elżbieta 28
listopada była na pogrzebie w Baszkowie i w przejeździe wstępowała tu do mnie.
Proszę Was, moje Siostry, ofiarujcie wszystkie Komunie św. i modły za duszę śp.
Macieja[620],
ojca Siostry Elżbiety.
Zresztą u nas tu wszystko, dzięki
Bogu, dobrze i Siostry wszystkie zdrowe i po rekolekcjach ożywione na duchu.
Siostra Teresa Góralewska[621]
bardzo swobodna i zadowolona, jest przy Ochronce i lazarecie w Turwi. Również i
now[icjuszka] Zuzanna Szaflarska
wesoła i z naszymi płaszczyznami już się oswoiła. Teraz odebraliśmy kilka listów od księży ze
Śląska[622],
z życzeniem zaprowadzenia Służebniczek na Górnym Śląsku i przysyłania
kandydatek śląskich do tutejszego Nowicjatu. Bardzo nas to cieszy i zajmiemy
się tym jak najszczerzej.
Załączam Ci list do Siostry
Mar[ianny] Filipiak i przy sposobności niech mi znów kiedy o sobie doniesie. W
paczce tu dołączonej posyłam Ci 2 książeczki O Naw[iedzaniu] N[ajśw].
Sakr[amentu] i dwie Żywotów św.
Pustelników, z których jedną oddaj O. Baczyńskiemu i oświadcz moje
uszanowanie. Polecam Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
W[ielebnem]u Ojcu Baczyńskiemu w
tych dniach odpiszę, tymczasem łączę głębokie uszanowanie i serdeczne
pozdrowienia.
Pozostałe z Biłki, Siostrę
Agnieszkę, Siostrę Józefę oraz żużelskie i dawniejsze podhorzeckie Siostry z
osobna tu jeszcze serdecznie pozdrawiam.
[377]
Grudzińska pośredniczyła w uzyskaniu informacji o służebniczkach w związku z
zamiarem księżnej Sapieżyny sprowadzenia ich do Galicji. Bojanowski przekazał
to pismo za pośrednictwem ks. Teofila Baczyńskiego. Dziennik E.B., 11
stycznia 1861 r.
[378]
Dziś: Jaszkowo.
[379]
Pisma tego brak, było ono adresowane zapewne do ks. Teofila Baczyńskiego, który
wspomniał o nim w liście do E. Bojanowskiego z 10 grudnia 1860 r. Zob. w t. 2. Dziennik
E.B., 10 grudnia 1860 r.
[380]
Beisert Józef ks., ur.1826, wyświęcony
na kapłana w 1854 r., administrator
parafii w Zdunach. AAP, KA; Elenchus
Universi Cleri Archi-Dioecesis Gnesnensis pro Anno Domini (dalej: Elenchus
Gnesnensis...,) 1870 s. 25.
[381]
Nowakowska Ludwika Paulina do Zgromadzenia wstąpiła 24 czerwca 1861 r. Po złożeniu pierwszej profesji zakonnej
pracowała w Mielżynie, Małachowie,
Ruchocinie i Niechanowie. W sierpniu 1868 r.
zachorowała na gruźlicę, leczyła się w Jaszkowie, po czym w latach
1869-1871 pracowała na placówce w
Rożnowie. Po rekolekcjach między 13 a 23 listopada 1871 r. wystąpiła ze
Zgromadzenia i udała się do domu. AGSL, KP nr 117.
[382]
Chodzi o list z 20 września 1860 r.,
zob. t. 2.
[383]
Protekcja (łac. protectio – przykrycie, obrona) – pomoc, poparcie.
[384]
Zob. wcześniej, list z października 1860 r. do ks. Józefa Pliszczaka.
[385]
Pisma tego jak i Dziennika E.B. z tego czasu brak.
[386]
Łyskowski Mieczysław (1815-1894), ur. 15 X 1815 r. w Oborach w powiecie
chełmińskim. Wcześnie osierocony wychowywał się u krewnego, wybitnego działacza
społecznego i gospodarczego, Teodora Donimirskiego, w Buchwałdzie pod Sztumem.
- Po maturze (1846) studiował prawo we Wrocławiu (z przerwą na udział w
powstaniu wielkopolskim 1848 r.), będąc jednocześnie członkiem (1846-1849) i
prezesem tamtejszego Towarzystwa
Literacko - Słowiańskiego. Został potem sędzią w Chełmnie, Wrocławiu (od 1853),
Wąbrzeźnie (od 1855) i Brodnicy (od 1857), posłem na sejm pruski z ramienia
ludności polskiej (1858, 1862 i 1863) i w ramach Koła Polskiego. Za agitację
polityczną i popieranie powstania styczniowego utracił posadę sędziowską (3 XI
1864). Współpracował wówczas m.in. z chełmińskim „Nadwiślaninem”,
współredagował jego dodatek humorystyczny „Stańczyk” (1857), zainicjował
wydawanie przez I. Danielewskiego „Przyjaciela Ludu” (1861) i popierał
redaktora „Tygodnika Poznańskiego” K. Szulca. Podjął pionierską na ziemiach
polskich działalność spółdzielczo-kredytową, inicjując założenie pierwszego w
Polsce Towarzystwa Pożyczkowego dla Przemysłowców Miasta Poznania (1861) i
podobnej instytucji na Pomorzu dla Brodnicy i okolicy (23 III 1862), które dały
początek późniejszym Bankom Ludowym oraz
stosowną akcję propagandową w prasie i broszurach. Był współzałożycielem i
dyrektorem Banku Kredytowego „Donimirski, Kalkstein, Łyskowski i Sp” w Toruniu
(1866), co ułatwiło powstanie pierwszego codziennego pisma na Pomorzu, „Gazety
Toruńskiej” (1 I 1867), a ponadto współinicjatorem dorocznych Sejmików
Gospodarskich w Toruniu od 1867 r. i zwolennikiem Towarzystwa Moralnych interesów
(1869). W roku następnym przeniósł się do Poznania, obejmując do końca życia
dyrektorstwo nowo założonego Banku Rolniczo-Przemysłowego „Kwilecki, Potocki i
Sp” oraz uczestnicząc w życiu
kulturalno-oświatowym dzielnicy. Został ponadto prezesem Związku Spółek
Polskich (1871), przekształconego potem w Związek Spółek Zarobkowych i Gospodarczych,
który doprowadził do powstania Banku Związku Spółek Zarobkowych (1885). Z
inicjatywy Łyskowskiego powstał też Bank Ziemski w Poznaniu (1888), a ponadto
wiele zawdzięczały mu inne powstające tam instytucje polskie: rozwiązane przez
władze pruskie (1878) Towarzystwo Oświaty Ludowej (1872) i Towarzystwo Czytelni
Ludowych (1880), którego prezesem był przez pierwszych 5 lat, Teatr Polski
(1875), tajny Centralny Komitet dla Mazur, Śląska i Pomorza (1882), utworzony z
myślą niesienia pomocy zagrożonym kresom polskim poprzez wspieranie inicjatyw
prasowych na tych terenach („Gazeta
Olsztyńska”, 1886;
„Gazeta Opolska”, 1890; „Gazeta Gdańska”, 1891). Zm. 18 stycznia 1894 r. w Poznaniu. PSB, t. 18 (1973), s. 606-608 (Andrzej Bukowski).
[387]
Chodzi o list z 29 grudnia 1860 r. w t. 2.
[388]
Zdanie niedokończone.
[389]
„Czas” - krakowskie pismo konserwatywne ukazujące się od 1848 r. wraz z
jedynym tamtejszym pismem literackim
„Czas. Dodatek miesięczny”. Dodatek ukazywał się w latach 1856-1860 (20
tomów) i był redagowany przez L. Siemieńskiego. Literatura polska..., t.1, s. 161 (Red.), s. 495 (Zenon
Jagoda); Homola Irena, Prasa galicyjska w latach 1831-1864, [w:] Prasa polska w latach 1661-1864...,
passim.
[390]
„Gazeta Codzienna” (29 IX 1831-1861) była jednym z 6 pism ogólno informacyjnych
ukazujących się w Warszawie bezpośrednio po upadku powstania listopadowego
(podczas powstania było ich ponad 20),
zaliczanych do najlepszych w kraju w latach trzydziestych. Później nie
wytrzymała konkurencji „Gazety Warszawskiej” i „Dziennika Warszawskiego”, często
zmieniała właścicieli. Wreszcie, w 1859 r. nabył ją jeden z najbogatszych
przemysłowców i bankierów Leopold Kronenberg, który naczelnym redaktorem pisma
uczynił Józefa Ignacego Kraszewskiego. Zmiany te miały pozytywny wpływ na poczytność
pisma (ok. 6000 prenumeratorów w 1860 r.). Prasa polska w latach
1661-1864..., op. cit., s. 116 nn.
[391]
Engeström
Leokadia z Gajewskich (zm.1863), córka
Bonawentury i Jolanty z Mycielskich, żona Stanisława - syna posła szwedzkiego w
warszawie, który przyjął
obywatelstwo polskie, Wawrzyńca (Larsa) Engeströma (1751-1826);
matka Wawrzyńca Engeströma
Benzelstierna (1829-1910); porzucona wraz z synem przez męża
Stanisława, który przeszedł całkowicie na służbę rosyjską (1834). W 1861 r.
Leokadia mogła być we Wroniawach u siostry
stryjecznej Antoniny z Gajewskich Platerowej (zm.1866). Od 25 października 1859
r. do 20 czerwca 1863 r. we Wroniawach istniała ochronka ufundowana przez
Stanisława i Katarzynę (Mielżyńską)
Platerów. PSB, t. 6 (1948), s. 274 (Zdzisław Grot); Positio...,
vol. 1, s. 430.
[392]
Listu tego, z 4 stycznia 1861 r., brak. Dziennik
E.B., 4 lutego 1861 r.
[393]
Borzewska Jadwiga, od 1852 r. żona Wawrzyńca Engeström Benzelstierna
(1829-1910), syna Leokadii z Gajewskich i Stanisława Engeström. PSB, t. 6 (1948), s. 274 (Zdzisław Grot).
[394]
Zdanie niedokończone.
[395]
Rekwizyt – (przestarz.) przedmiot niezbędny do wykonywania jakiejś czynności.
[396]
Priebatsch J., księgarz i drukarz w
Ostrowie.
[397]
Listu tego brak, choć wzmiankował go ks. H. Koszutski w piśmie do Bojanowskiego
z 20 kwietnia 1861 r., w t. 2.
[398]
„Rok Wiejski”- pismo dla ludu wydawane przez ks. Hilarego Koszutskiego i
Edmunda Bojanowskiego, ukazywało się ze znacznym opóźnieniem: Zeszyt I – Książeczka Wielkanocna, Zeszyt II - Książeczka
Zielonoświątkowa i Zeszyt III - Książeczka
Matki Boskiej Zielnej ukazały się w
1860 r. nakładem i drukiem J. B. Langego.
Natomiast Zeszyt IV - Książeczka
Siewna (1861) i Zeszyt V - Książeczka
Kolędowa (1862) ukazały się według Stanisławy Chociej (op. cit., s. 210)
nakładem J. Priebatscha w Ostrowie. Inaczej twierdzi jednak sam Bojanowski,
który w końcowej fazie druku czwartego tomu „Roku Wiejskiego” prowadził
korespondencję w sprawie jego wydania z innym drukarzem ostrowieckim,
Hoffmannem. Było to wynikiem porozumienia między Priebatschem i Hoffmannem.
(zob. stosowne przypisy do listów Kajetana Morawskiego z 1 stycznia i Hoffmanna
z 8 stycznia 1862 r. w t. 2).
[399]
Honorarium (łac.) – wynagrodzenie za pracę
w wolnych zawodach.
[400]
Anons - ogłoszenie, zawiadomienie zamieszczone w prasie.
[401]
Debit (fr.) – prawo rozpowszechniania druku lub czasopisma zagranicznego na
terenie jakiegoś państwa.
[402]
Lange Jan Bernard (1817-1881), księgarz,
drukarz i wydawca. Pochodził spod Strzegomia, z wioski Osiek na Śląsku.
Pracował w księgarni i drukarni E. Günthera w Lesznie, a
w latach 1840 - 1849 kierował filią jego
firmy w Gnieźnie, po czym odkupił ją (15
IX 1849), dając początek firmie J. B. Lange, Księgarnia i Drukarnia w
Gnieźnie. W dobie Wiosny Ludów był
członkiem Komitetu Narodowego w Gnieźnie, uczestniczył też w bitwie pod
Wrześnią. Drukował m.in. „Rok Wiejski” (1860), książki popularne o tematyce
historycznej i religijnej, podręczniki szkolne, literaturę dla dzieci i
młodzieży, a także prace naukowe i utwory patriotyczne, często konfiskowane
przez władze pruskie. Słownik pracowników książki polskiej..., op. cit.,
s. 498 (Paulina Buchwald); PSB, t. 16 (1971), s. 488 (Paulina Buchwald -
Pelcowa).
[403]
Listu tego brak. Wiadomo jednak, że chodzi o list z 17 kwietnia 1861 r., w
którym Konstancja Wodpol prosiła Bojanowskiego o przyjazd do ochronki w
Marcelinie celem „uporządkowania urządzeń zakładu” (Dziennik E.B., 18
kwietnia 1861 r.), a faktycznie jego zamknięcia, co nastąpiło 1 maja 1861 r.
[404]
Szułdrzyński Zygmunt i Józefa z Zakrzewskich, fundatorzy ochronki w Lubaszu,
parafia Lubasz, archidiecezja
Poznań (4 VI 1862). Positio..., vol.1, s.
431.
[405]
Obydwu listów brak, choć wiadomo, że 15 czerwca 1861 r. Szułdrzyński
(Szółdrzyński) informował Bojanowskiego o przygotowaniu osobnego domku
ochronkowego i prosił o podanie „warunków utrzymania i oznaczenie czasu, kiedy
Służebniczki przybyć by mogły”, a 16 lipca tego roku ponaglał go w tej samej
sprawie. Dziennik E.B., 16 czerwca i 18 lipca 1861 r.
[406]
Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[407]
Sionka - mała, niewielka sień.
[408]
Klauzura (łac. clausura) – część klasztoru zamknięta dla obcych.
[409]
Brakuje zakończenia listu. – „Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego”
(1815-1865) była kontynuacją „Gazety
Południowo-Pruskiej” ukazującej się w dwóch wersjach językowych,
polskiej i niemieckiej, od 1794 r. (w latach 1806-1815 jako „Gazeta Poznańska”)
w Drukarni G. Deckera i jego spadkobierców. Literatura polska..., t. 2 s. 226; (Jarosław Maciejewski);
Łojek Jerzy, Prasa polska w latach
1661-1831, [w:] Prasa polska w latach 1661-1864...,
passim; Jakóbczyk W., Prasa w Wielkopolsce ..., s. 177.
[410]
Listu tego brak. Datowany 30 czerwca
1861 r. w Oporowie dotarł do Bojanowskiego 3 lipca. Rozalia (Róża) Morawska
prosiła w nim w imieniu brata, ks. Wojciecha,
„o wypis z reguły Służebniczek oraz o wiadomość, kiedy Siostry zająć
mogły[by] Ochronkę w Oporówku”. Dziennik E.B., 3 lipca 1861 r. –
Fundatorami ochronki w Oporówku byli:
Paulina (Łubieńska) Morawska i jej syn ks. Wojciech (1 VI 1862). Positio..., vol. 1, s. 431.
[411]
Chodzi o ks. Wojciecha Morawskiego.
[412]
Bentkowski Władysław (1817-1887), oficer powstańczy, działacz społeczny i polityczny, publicysta. Po upadku
powstania listopadowego ukończył Liceum
Warszawskie i w 1837 r. zapisał się na Uniwersytet Królewiecki,
studiował historię i prawo. Uzyskał pierwszą nagrodę w konkursie Towarzystwa
Jabłonowskiego w Lipsku za studium o sejmikach polskich (1839). Studia przerwał
z powodu choroby, a w 1843 r. emigrował z Królestwa do Poznania. Dwa lata
później ukończył szkołę artylerii w Berlinie jako porucznik. W 1848 r. opuścił
wojsko pruskie i zasilił legion polski na Węgrzech, dochodząc do stopnia
majora. Po upadku rewolucji węgierskiej przez Turcję powrócił do Poznania
(1850), gdzie związał się z grupą młodej inteligencji, która wspomagała Hipolita
Cegielskiego, redaktora pierwszego codziennego pisma politycznego, „Gazety
Polskiej” (22 III 1848 - 19 VI 1850). Jej przedłużeniem był redagowany przez
Bentkowskiego „Goniec Polski” (od 1 VII 1850), ostatni codzienny i narodowy
organ prasowy z okresu Wiosny Ludów, ukazujący się do końca 1851 r., ponieważ
na rok następny redakcja nie uzyskała prawa kolportażu. W 1852 r. został posłem
do sejmu pruskiego z okręgu średzko-śremsko-wrzesińskiego, był współtwórcą i
współpracownikiem „Dziennika Poznańskiego”, zajmował się tłumaczeniami, pracą
naukową i publicystyczną. U boku Langiewicza brał udział w powstaniu styczniowym
i po przekroczeniu granicy z Austrią został aresztowany w Krakowie;
zwolniony, udał się przez Drezno do Poznania, po czym osadzono go w twierdzy
magdeburskiej (do połowy 1866 r.). Następnie pracował w bankowości, a w latach
1868-1880 zarządzał zakładami H. Cegielskiego. Jednocześnie uczestniczył w
życiu Towarzystwa Czytelni Ludowych i Towarzystwa Pomocy Naukowej (przewodniczący)
oraz Towarzystwa Przyjaciół Nauk (po śmierci Koźmiana został przewodniczącym
wydziału historyczno-literackiego). Jakóbczyk W., Prasa polska w
Wielkopolsce..., s. 253-254;
PSB, t. 1, s. 442-443 (Henryk
Jabłoński).
[413]
Brak Dziennika Bojanowskiego za okres od 25 sierpnia do końca 1861 r.
utrudnia identyfikację osoby, o której mowa w liście i która była gościem
Władysława Bentkowskiego w Poznaniu. Chodzi może o Edmunda Stawiskiego
(1813-1890), rolnika i ekonomistę, ur. w Rusowie k. Kalisza, zwłaszcza że
zainteresowanie działalnością Bojanowskiego w Królestwie Polskim rosło.
Stawiski był autorem prac publikowanych w rocznikach towarzystwa rolniczego,
współzałożycielem i współredaktorem Encyklopedii Rolniczej, członkiem Rady
Stanu Królestwa Polskiego (1862). Oddzielnie opublikował Poszukiwania do
historii rolnictwa krajowego. Orgelbrand S., op. cit., t. 14 (1903), s. 66.
[414] Morzycki Antoni Robert, pseud. A.M. Mora
(1801-1882), ekonomista, filolog, działacz społeczny, fundator ochronki w
Ruszkowie, parafia Broniszewo, diecezja Kujawsko-Kaliska (13 I 1863). Pochodził
z Krotoszyna k. Nieszawy, był synem Bogumiła (zm.1835) i Marianny z Boruckich.
Kształcił się w Toruniu i Płocku, a następnie ukończył Wydział Prawa i
Administracji Uniwersytetu Warszawskiego (1821) jako magister obojga praw.
Został aplikantem sądowym, zastępcą asesora (1824) i asesorem (1827) w Sądzie
Kryminalnym w warszawie.
Urlopowany (1829), zarządzał majątkiem rodzinnym Ruszków w pow. kujawskim,
podnosząc jego efektywność i powiększając go poprzez zakup nowych folwarków
(Noć, Warzymowo, Brzeźno). Został członkiem Rady Powiatu Włocławskiego (1861) i
jej prezesem. W lasach Ruszkowa w dobie powstania styczniowego płk Ludwik
Oborski formował oddział powstańczy, a Morzycki przestał pełnić urząd (1864).
Zajmowała go ekonomia polityczna, teoria ustroju, historia i filologia. gromadził bibliotekę, zbiory
archeologiczne i obrazy. Drukował w pismach warszawskich. Prace ekonomiczne i
społeczne w Poznaniu: O własności (1849), Fundamenta budowy
społecznej zastosowane do narodu polskiego (1852-1853, t.1-2), Uwagi nad
systemem fizjologii powszechnej przez
Józefa Supińskiego ułożonym (1868). Był krytykiem kapitalizmu z pozycji
katolickich, także heglizmu i socjalizmu utopijnego. Propagował idee
ewangeliczne. Był też autorem nie najlepiej przyjętych prac: Polska (dawna)
jako naród i jako państwo (Warszawa 1858, Poznań 1859), Rys gramatyki
języka polskiego (Warszawa 1857). Zm. 30 października 1882 r. w Ruszkowie,
dzieląc wcześniej majątek między drugą żonę, Emilię z Sokołowskich i jej trzy
córki. PSB, t. 22 (1977), s. 31-32 (Ireneusz Ihnatowicz).
[415]
Była nią s. Matylda Jasińska. Jej pobyt w Galicji był związany z otwarciem w
Podzwierzyńcu, w dobrach łańcuckich
Alfreda hr. Potockiego, pierwszego na tym terenie domu Służebniczek Maryi (30
XI 1861). Kornacka M., op. cit., s. 99.
[416]
Listu tego brak. Datowany 16 lutego 1862 r. był odpowiedzią na pismo
Bojanowskiego z poprzedniego dnia informujące o śmierci dwóch sióstr (Agnieszki
Ptaszyńskiej w Niechanowie i Julianny Nowackiej w Jaszkowie) oraz o chorej
Michalinie Czeladzińskiej w Jaszkowie. Dziennik E.B., 15 i 17 lutego
1862 r.
[417]
Chodzi o księży: Andrzeja Kamińskiego (1836 - po 1874), wikarego w Sierakowie i
Borku, od 1866 r. proboszcza w Kowalewie
i Dionizego Echausta, ur. 1835,
wyświęconego na kapłana w 1859 r., od 1862 r.
administratora parafii w Sośnicy, spowiednika sióstr w Borku do 1866 r.,
brata Bronisława. AAP, OA VI
303; Elenchus Gnesnensis..., 1858-1874.
[418]
Mowa o s. Matyldzie Jasińskiej,
przełożonej głównej w Jaszkowie.
[419]
Sapieżyna Jadwiga z Zamoyskich.
[420]
Pierwszy dom Służebniczek Maryi w Galicji powstał 30 listopada 1861 r. w
Podzwierzyńcu na terenie parafii łańcuckiej. Positio..., vol. 1,
s. 432.
[421]
W Przemyślu biskupa wówczas nie było; ks. Adam Jasiński zmarł bowiem 3 marca 1862
r., a nowy, ks. Antoni Manastyrski, mianowany został biskupem przemyskim
dopiero 25 lutego 1863 r.
[422]
Biskupem kujawsko-kaliskim był wówczas we Włocławku ks. Michał Jan
Marszewski (1800- 1867), ur. 13
sierpnia 1800 r. w Gdańsku. Był synem
Jakuba i Barbary Siebert. Ród Marszewskich był spokrewniony z rodzinami
niemieckimi. Marszewski przyjął święcenia kapłańskie we Włocławku (1823), trzy
lata później był profesorem języka niemieckiego w Seminarium Duchownym i
kaznodzieją dla Niemców. Pod nieobecność bpa W. Bończy-Tomaszewskiego
dwukrotnie pełnił obowiązki administratora diecezji (1844 i 1845), a po jego
śmierci został wikariuszem kapitulnym i administratorem diecezji (1850),
natomiast biskupem we Włocławku dopiero w 1856 r. Przed powstaniem styczniowym
zabronił nabożeństw patriotycznych, w związku z czym część duchowieństwa
kaliskiego zagroziła wypowiedzeniem posłuszeństwa, a tłum - podczas jego
przejazdu przez Łęczycę - obrzucił jego hotelowe mieszkanie kamieniami i nazwał
zdrajcą oraz sługą moskiewskim (3 IX 1861). Z okazji uwłaszczenia chłopów w
Królestwie (1864) w marcu odprawił specjalne nabożeństwo, a w czerwcu wraz z
354 księżmi swojej diecezji podpisał adres hołdowniczy do cara. PSB, t. 20 (1975), s. 74 (Red.).
[423]
Dziekanem śremskim był wówczas ks. Antoni Radzki. Jego świadectwo, potwierdzone
przez arcybiskupa, jest dołączone do jego listu z 10 kwietnia 1862 r. w t. 2.
[424]
Niemal identyczny projekt tego pisma, autorstwa ks. Antoniego Brzezińskiego,
opublikowano w t. 2, jako załącznik do jego pisma z 29 marca 1862 r.
[425]
Ciszek Jan (1821-1901), jezuita, ur. 20
lutego 1821 r. w Czarnym Dunajcu, zm. 27
listopada 1901 r. w Nowym Sączu, kaznodzieja i misjonarz ludowy w całej
Galicji, superior w Łańcucie (do 1866). Kształcił młodych jezuitów do pracy
misyjnej. Przyjaciel rodziny Potockich w Łańcucie. Po o. Baczyńskim od jesieni
1862 r. ojciec duchowny tamtejszych sióstr służebniczek Maryi. Encyklopedia
wiedzy o jezuitach..., s. 101.
[426]
Listu tego brak. Bojanowski odnotował jego odbiór w Dzienniku pod datą
21 stycznia 1863 r. Wiadomo w związku z
tym, że o. Ciszek potrzebował siostry do Bełza, Biłki i Grzymałowa, i że zamierzał
dać do tych miejscowości po 4 siostry. Przekazał też Bojanowskiemu list s.
Elżbiety Schurman, przełożonej w Podzwierzyńcu k. Łańcuta, z 16 stycznia,
zawierający żale względem s. Nepomuceny Chwiałkowskiej, mistrzyni tamtejszego
nowicjatu. Bojanowski nawiązał do tego w
drukowanym tu liście.
[427]
Schurman Elżbieta, Gertruda, służebniczka,
ur. w Olsztynie (1831) w rodzinie piekarza. Do Zgromadzenia wstąpiła 14
sierpnia 1859 r. w Jaszkowie wraz z s. Anną Böhm. Po złożeniu
pierwszej profesji (10 VIII 1860) pracowała w nowootwartej ochronce w
Marcelinie, od 8 sierpnia 1861 r. w Borku i Jaszkowie, następnie była
przełożoną w Podzwierzyńcu pod Łańcutem w Galicji (27 XI 1861-1 X 1863). Po
powrocie do Wielkopolski pracowała w Drzązgowie, Czarnkowie, Jaszkowie,
Uzarzewie, Mrozowie, a od otwarcia nowej placówki w Czerniejewie (1878) była jej przełożoną do
śmierci (3 XI 1890), AGSL, KP nr 75;
Szelęgiewicz A., op. cit., s. 98.
[428]
Listów tych brak. Przy czym Bojanowski odnotował ich wysyłki w Dzienniku,
podobnie zresztą jak i pisma do o. Ciszka.
[429]
Böhm
Anna (1836-1912), służebniczka, ur. 26
lipca 1836 r. w Olsztynie, w rodzinie
zamożnego piekarza. Nowicjat odbyła w Jaszkowie od 14 sierpnia 1859 r. wraz z Elżbietą Schurman,
pierwszą profesję złożyła 27
października 1860 r. Znała język polski i niemiecki. Razem z s. Elżbietą
Schurman pracowała w Marcelinie, a od 24 czerwca 1861 r. do czasu wyjazdu do
Galicji, gdzie w Podzwierzyńcu rozpoczęła 27 listopada 1861 r. pracę w nowej
placówce służebniczek, pełniła obowiązki
przełożonej w Turwi. Od 6 sierpnia 1863 do 5 czerwca 1866 r. była przełożoną w szpitalu w Łańcucie.
Energiczna, pierwsza zgłosiła gotowość
wyjazdu do Kanady, gdy o. Kajsiewicz wysunął tę myśl. Obok umiejętności
robienia płótna, jako córka zamożnego piekarza olsztyńskiego znała też doskonale
zawód swego ojca. Była jednak słaba fizycznie. Niemal od pierwszych dni pobytu
w Galicji zapadała na zdrowiu. W 1866 r. powróciła do Jaszkowa i 12 sierpnia
tego roku wyjechała na pierwszą placówkę służebniczek na Śląsku do Poręby k.
Góry Św. Anny, gdzie pełniła obowiązki przełożonej. Na kapitule generalnej w
Jaszkowie w 1868 r. została ustanowiona wikariuszką placówek śląskich (12 XI 1868-8 XI 1873), po
czym powróciła do Wielkopolski, pracując w Czarnkowie (do 13 IV 1877). Stamtąd
wraz z siostrami Karoliną Annuth i Józefą Adamik z Górnego Śląska wyjechała do
Londynu, gdzie powstało Zgromadzenie Ubogich Służebnic Matki Boga na wzór
polskich Służebniczek Maryi i gdzie przebywała do 9 sierpnia 1878 r. Po powrocie
do Wielkopolski pracowała do października 1880 r. w Gnieźnie, a następnie w
Porębie na Górnym Śląsku (do 1883 r.) i Miasteczku Śląskim (jeden rok) oraz
ponownie w Porębie i Leśnicy Opolskiej, gdzie zmarła 25 lipca 1912 r. W 1906 r.
obchodziła 50-lecie życia zakonnego i 40-lecie pracy na Górnym Śląsku. AGSL, KP nr 76; Szelęgiewicz A., op. cit., s. 98; Szmidt Małgorzata, s., Nekrologi Sióstr
Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej (śląskich), Wrocław 1983, t. 1 (1868-1960), s. 13-14, mps.
[430]
Rejkowska Marianna, służebniczka. Do Zgromadzenia wstąpiła wiosną 1857 r., 17
lutego 1858 r. złożyła pierwszą profesję na trzy lata. Po nowicjacie pracowała
w Turwi, następnie we Wroniawach, Górce, Borku, Rąbiniu, Iwnie, skąd udała się
do Galicji wraz z siostrami Elżbietą Schurman i Anną Böhm (27 XI
1861). W Podzwierzyńcu była wychowawczynią dzieci przedszkolnych i szkolnych do
21 maja 1862 r. Niestety nie należała do silnych i zdrowych. Dokuczliwe bóle
głowy i omdlenia, pozbawiały ją
zdolności do pracy nieraz na całe tygodnie. Wpływało to destrukcyjnie na organizację
pracy domu. Po powrocie do Wielkopolski
była na placówce w Iwnie, a od 14 listopada 1863 r. została przełożoną domu w Ruchocinie i tzw.
siostrą diecezjalną, której podlegało
wówczas pięć placówek w archidiecezji gnieźnieńskiej. Od początku 1866 r. pracowała w Oporówku k. Ponieca, a w okresie
16 XII 1866-18 V 1869 kierowała nową ochronką w Rogożewie k. Jutrosina w pow.
rawickim w dobrach Adama Konstantego Czartoryskiego i jego żony Elżbiety z
Działyńskich. Następnie przebywała w Lewkowie, po czym została przełożoną
ochronki w Różnowie (8 XI 1873). W dobie kulturkampfu i po wygaśnięciu ślubów,
ze względu na stan zdrowia powróciła do domu. AGSL, KP nr 43; Szelęgiewicz A., op. cit., s. 99.
[431]
Annuth Karolina, Rozalia, służebniczka, ur. 21 stycznia 1837 r. w Wielkim Bartęgu k. Olsztyna w rodzinie zamożnego gospodarza
Jana i jego żony Marianny z d. Rucha. Do
Zgromadzenia wstąpiła 4 marca 1861 r. w Jaszkowie. Znała dobrze język polski i
niemiecki. Jako córka zamożnego gospodarza
wniosła do Zgromadzenia oprócz porządnej wyprawy i wysokiego posagu, dużo osobistych zalet i zręczności. Po
pierwszej profesji (14 III 1862)
pracowała w Borku, a 21 maja 1862 r. udała się do Galicji i pracowała
w podzwierzyńcu pod Łańcutem, w Żużelu, gdzie była przełożoną (16 X 1863-21 X 1865), Starej Wsi, gdzie także została przełożoną
(do 29 III 1866). W 1866 r. powróciła do Wielkopolski, pielęgnując najpierw
chorych, a 12 sierpnia 1866 r. została skierowana do Poręby na Śląsk, gdzie
przebywała do października 1872 r. Potem
w Poznaniu pielęgnowała Cecylię Działyńską (1872-1874) i pracowała
w Czarnkowie (1874-1877). Następnie
wyjechała do Londynu na kilkanaście miesięcy wraz z s. Anną Böhm
i s. Józefą Adamik. Po powrocie
pracowała w Domu Dziecka w Gnieźnie (do 1902 r.), a w latach 1902-1917
w Pleszewie i Szamotułach, gdzie zmarła 21 stycznia 1919
r. AGSL, KP nr 111; Szelęgiewicz A., op.
cit., s. 99. Schematismus des
Bisthums Breslau und seines Delegatur – Bezirks für das Jahr (dalej:
Schematismus...,) 1867 podaje jako miejsce urodzenia Gros Bertung w Bydgoskiem
i datę złożenia profesji - 19 III 1861.
[432]
Morsztynowa (Morstinowa) Sabina z Karnickich, hr., właścicielka Kobylnik pod
Skalmierzem, żona Tadeusza Tymoteusza Morstina (Morsztyna) (1830-1875), z
Krakowa, syna Felicjana Ludwika h. Liliwa z Raciborska (1782-1865), członka
rady województwa krakowskiego w dobie Księstwa Warszawskiego, osiadłego w
połowie lat dwudziestych w Krakowie; brata Władysława
(1820-1880) i Ludwiki, przełożonej Niepokalanek w Jarosławiu. List Sabiny
Morstinowej do Edmunda Bojanowskiego, z 25 stycznia 1862 w t. 2; PSB, t. 21 (1976), s. 794 (Karol Estreicher).
[433]
Podczas kilkudniowego pobytu w Galicji w lipcu 1862 r. E. Bojanowskiemu
towarzyszył ks. Hilary Koszutski, proboszcz z Mielżyna. Kornacka M., op. cit.,
s. 99.
[434]
Korespondencji na ten temat brak, choć wiadomo, że po wizycie o. Baczyńskiego
ze Starej Wsi, w Krakowie i Łańcucie, o czym informował on Bojanowskiego 25
stycznia 1863 r., zapotrzebowanie na służebniczki wzrosło. Dziennik
E.B., 30 stycznia 1863 r.
[435]
Chodzi o żonę nieżyjącego już Piotra Michałowskiego (1800-1855), malarza,
urzędnika państwowego, działacza społecznego, głównego przedstawiciela
romantyzmu w malarstwie polskim, kierującego
w dobie powstania listopadowego produkcją broni i amunicji dla powstańców,
emigranta (1832-1835), zamieszkałego potem w Krzysztoforzycach k. Krakowa, m.in. prezesa Rady
Amidnistracyjnej miasta Krakowa (1848-1853) i Towarzystwa Rolniczego (od 1853
r.), założyciela Zakładu Św. Józefa dla
osieroconych chłopców, tzw. Instytutu Michałowskiego. Encyklopedia
Krakowa. Red. prowadzący A. H. Stachowski, Warszawa-Kraków 2000, s. 610.
[436]
Słotwiński Stanisław Dominik (1828-1905), prepozyt i opat kanoników regularnych
laterańskich przy kościele Bożego Ciała w Krakowie, działacz religijny i
społeczny. Ur. 13 listopada 1828 r. w Bełżycach w Lubelskiem, syn szewca
Tomasza, starszy brat Adama (1834-1894), pijara i uczestnika ruchu narodowego w
latach 1861-1864. Po gimnazjum w Lublinie wstąpił do zgromadzenia kanoników regularnych
laterańskich w Kraśniku, odbywając nowicjat i składając profesję (1847). Z
racji działalności patriotycznej i obawy przed represjami rosyjskimi, w dobie
Wiosny Ludów przeniósł się do Krakowa (1848), kształcił się w seminarium
diecezjalnym. Po wydaleniu emigrantów przez władze austriackie znalazł
schronienie w Paryżu u ks. Piotra Semenenki a od połowy 1849 r. w Rzymie, gdzie
ukończył studia teologiczne i przyjął święcenia kapłańskie (29 IX 1851) oraz
został mistrzem kleryków swojego zgromadzenia. W tym czasie miał ewoluować ku
obojętności narodowej i kosmopolityzmowi. Wreszcie został przełożonym kanoników
regularnych laterańskich w Krakowie (1857-1893). Uporządkował i wyremontował
budynki klasztorne oraz kościół Bożego Ciała, wybudował też trzy kamienice
czynszowe na Kazimierzu celem zabezpieczenia finansowego wspólnoty. Wzmocnił
karność wśród zakonników i ożywił działalność religijną. Konwent na Kazimierzu
połączono z włoską prowincją kanoników regularnych Najśw. Zbawiciela (1859), co
potwierdził Pius IX (1862) i co oznaczało zaprowadzenie nowych konstytucji
zakonnych z 1841 r. W 1861 r. został
opatem nowo założonej kanonii Bożego Ciała w Krakowie, uczestniczącym w
administrowaniu diecezją krakowską i w pracy kurii biskupiej oraz w życiu
społecznym. Zm. 18 lutego 1905 r. w
klasztorze SS. Miłosierdzia w Moszczanach k. Jarosławia. PSB, t. 39 (1999), s. 54-56 (Krzysztof Rafał
Prokop).
[437]
Zob. list z 26 stycznia 1863 r. w t. 2.
[438]
W latach 1859-1863 był nim o. Franciszek
Ksawery Kiejnowski (Kieynowski) (1802-1863), ur. 6 grudnia 1802 r. w
Tomaszpolu na Wołyniu, do zakonu jezuitów wstąpił 14 sierpnia 1816 r. w Puszy,
święcenia kapłańskie przyjął w końcu sierpnia 1828 r. w Przemyślu. Następnie
był profesorem gimnazjalnym w Tarnopolu (1829-1834), kaznodzieją w Starej
Wsi (1834-1842) i Tarnopolu
(1843-11844), profesorem historii kościoła w Nowym Sączu (1842-1843),
wikariuszem we Lwowie (1844-1848), przy czym funkcję tę pełnił także podczas
rozproszenia jezuitów w Galicji w tamtejszym kościele NMP (1848-1851). Był
znanym kaznodzieją i misjonarzem ludowym, bratem starszego o rok Władysława,
także jezuity. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 277.
[439]
Sygnalizowanego tu listu ks. Ciszka z 7 kwietnia 1863 r,, aktualnego opiekuna
duchowego sióstr łańcuckich, brak. Ks. Jan Koźmian określił go w liście do
Bojanowskiego jako „bardzo namiętny” (Zob. t. 2, list z 23
marca 1863 r.). Natomiast Bojanowski, odnotowując w Dzienniku jego
odbiór 10 kwietnia, skomentował pismo o. Ciszka inaczej: „bardzo łaskawy list”,
zawierający propozycję obsady nowych ochronek w pięciu miejscowościach
(Przeworsk, Żużel u Kownackiej, Biłka Szlachecka u hr. Cabogowej, Krasiczyn u
Księżnej Sapieżyny i Łańcut – dom chorych). Ocena ks. Koźmiana odnosiła się
zapewne do innego fragmentu listu o. Ciszka, dotyczącego opinii o Zakładzie
Łańcuckim: „Wszystkie [siostry – L.S.] kontentne, wesołe, szczęśliwe, uległe...
reguła ściśle zachowana, posłuszeństwo, ubóstwo według zasad wiary, nic nie
mieć, nic nie brać bez dozwolenia przełożonej”.
[440]
Mowa o powstaniu styczniowym w Królestwie Polskim.
[441]
Chodzi najprawdopodobniej o Edwarda Łubieńskiego (Pomian Łubieńskiego)
(1819-1867), który jesienią 1852 r. przyjął poddaństwo papieskie i zamieszkał
na stałe w Rzymie (gdzie został prezesem konferencji Św. Wincentego à Paulo) i
który na początku lat sześćdziesiątych próbował założyć w Galicji katolicki i
konserwatywny dziennik „Wiara” (1861) oraz kupił majątek Kolnica w
Sanockiem (1862). PSB, t.18 (1973), s. 477-478 (Red.). – O Edwardzie
i innych Łubieńskich zob. też stosowny przypis do listu z 10 grudnia 1836 r. w
t. 2.
[442] Jankiewicz Leona (1839-1914), służebniczka,
ur. w Staniątkach, wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek w Galicji w
1862 r. W 1863 r. złożyła I profesję zakonną i z polecenia Bojanowskiego objęła
obowiązki mistrzyni nowicjatu, który 3 października 1863 r. został przeniesiony
z Łańcuta do Starej Wsi. Przełożoną domu starowiejskiego, odpowiedzialną
również za wszystkie domy w Galicji, została s. Elżbieta Szkudłapska. w sierpniu 1865 r. Bojanowski wezwał s.
Elżbietę do Jaszkowa, a na jej miejsce
przełożoną domu starowiejskiego mianował s. Leonę Jankiewicz. Kiedy na skutek
represji rządu austriackiego doszło do zerwania łączności służebniczek
galicyjskich z macierzą w Wielkopolsce, s. Leona objęła obowiązki przełożonej
generalnej tej części Zgromadzenia aż do śmierci, najpierw z nominacji, a
następnie z wyboru podczas kolejnych kapituł generalnych. M. Leona, jako
przełożona generalna utrzymywała stały kontakt listowy z Bojanowskim,
informując go o życiu i działalności apostolskiej służebniczek w Galicji.
Ostatni list do m. Leony Bojanowski wysłał z Górki Duchownej 11 kwietnia 1871
r. Zm. 31 października 1914 r. Kudryk Teofila
s., Nekrologi Sióstr
Służebniczek Najśw. Maryi Panny Niepokalanie Poczętej (Starowiejskich)
1864-1939, Warszawa 1972, t. I, s. 98-100.
[443]
W związku z nie wypełnianiem zadań przez siostry w Łańcucie, Bojanowski nie
odbył wprawdzie sygnalizowanej podróży do Galicji, jednakże we wrześniu 1863 r.
skierował tam na wizytację przełożoną główną Zgromadzenia, s. Matyldę Jasińską,
wraz z s. Elżbietą Szkudłapską, która przeniosła nowicjat do Starej Wsi (2 X
1863) i została przełożoną tamtejszego domu, a także mających powstać tam w przyszłości innych ochronek. Natomiast
opiekę duchową nad siostrami sprawował odtąd administrator parafii
starowiejskiej, o. Baczyński. Kornacka M., op. cit., s.100.
[444]
Była nią s. Matylda Jasińska.
[445]
Chodzi o Piosnki wiejskie dla ochronek
i Melodie do piosnek wiejskich dla
ochronek wydane w latach 1862-1863 u Jana Konstantego Żupańskiego w
Poznaniu. Chociej S., op. cit., s.190 nn.
[446]
Morawska Seweryna (Magdalena)
(1825-1880), szarytka, córka Józefa
Ignacego i Pauliny z Łubieńskich, siostra urszulanki Marii (Bernardy), Rozalii,
Ireny Bodenham i ks. Wojciecha.
Prowadziła w Poznaniu ochronkę na wzór gostyńskiej. Bojanowski E., op. cit., s. 97 przyp.1. Dwóch
zachowanych listów Bojanowskiego z drugiej połowy 1863 r. nie można
konfrontować z zapisami Dziennika, ponieważ odpowiednie fragmenty nie
zachowały się do naszych czasów.
[447]
Powodem przeniesienia było nie wypełnianie zadań przez tamtejsze siostry.
Nastąpiło to 2 października 1863 r. Przełożoną domu i wszystkich ochronek
galicyjskich została s. Elżbieta Szkudłapska. Opiekę duchową powierzył
Bojanowski o. Baczyńskiemu, który administrował parafią starowiejską. Kornacka
M., op. cit., s.100.
[448] Potocki Alfred Józef (1822-1889), właściciel
dóbr i zakładów przemysłowych, polityk, minister i premier austriacki,
marszałek krajowy, namiestnik Galicji; syn Alfreda
(1786-1862), pierwszego ordynata łańcuckiego i
marszałka galicyjskiego, i Józefy z Czartoryskich; mąż Marii
Klementyny Sanguszkównej od 19 marca 1851 r., co dało mu wielkie dobra w
zaborze rosyjskim (na Wołyniu i Mazowszu). Ordynację łańcucką przyjął formalnie
w latach 1859-1860 i gospodarował nią wzorowo. Był jednym z najbogatszych ludzi
w Polsce, organizatorem przemysłu rolniczego w Galicji i na Ukrainie,
modernizatorem gospodarki, członkiem Towarzystwa Gospodarczego we Lwowie (1852)
i Gospodarczo-Rolniczego w Krakowie (1858), uczestniczył w krajowych i
wiedeńskich wystawach rolniczych, finansował szkołę rolniczą w Czernichowie,
wzbogacał bibliotekę łańcucką i założył prywatną w pałacu myśliwskim w Julinie
k. Łańcuta. Politycznie był konserwatystą o umiarkowanie liberalnym odcieniu,
monarchistą i klerykałem, ugodowcem, przeciwnikiem powstania styczniowego. Po
śmierci ojca (1862) został dziedzicznym członkiem Izby Panów, posłem do
galicyjskiego Sejmu Krajowego (1863, 1867, 1870, 1876, 1883), prezesem Rady
Powiatowej w Łańcucie, ministrem rolnictwa w rządzie K. Auersperga (30 XII
1867-15 I 1870), premierem Austrii (11 IV 1870-4 II 1871), ministrem rolnictwa
(do 6 maja) i obrony krajowej (28 VI - 23 XI 1870) oraz tajnym radcą, po czym
odsunął się od wielkiej polityki. Został marszałkiem krajowym (19 III 1875) i
namiestnikiem Galicji (24 XI 1875), zarazem oficjalnym reprezentantem prawicy
galicyjskiej. Opowiadał się za ugodą polsko-ukraińską i przeciwko
panslawizmowi, popierał zmartwychwstańców i przeciwdziałał agitacji Stanisława
Stojałowskiego. Po ustąpieniu z namiestnikowstwa (10 VIII 1883) ze względu na
stan zdrowia, pozostał w Sejmie i nadal przewodniczył Centralnemu Komitetowi
Wyborczemu we Lwowie, był prezesem Galicyjskiego Banku Hipotecznego (1867) i
Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń w Krakowie (1872 - 1875), prezydentem
Krajowej Dyrekcji Skarbu i Dyrekcji Dóbr Państwowych w Galicji (1875-1883),
członkiem Towarzystwa tatrzańskiego
i Rybackiego w Krakowie (1887), Galicyjskiego Towarzystwa Leśnego (1884),
protektorem Kasy Oszczędności w Rzeszowie i Lwowskiego Towarzystwa
Ogrodniczo-Sadowniczego (1886). PSB, t. 27 (1983), s.762-766 (Jerzy Zdrada).
[449]
Cabogi Wanda Julianna, właścicielka Biłki Szlacheckiej w archidiecezji
lwowskiej, fundatorka ochronki i szpitala (8 X 1863). Positio..., vol. 1, s. 432.
[450] Rzewuski Leons (Leon) (1808-1869),
latyfundysta, publicysta chrześcijańsko-społeczny, fundator ochronki w
Podhorcach w archidiecezji lwowskiej (12 X 1863). Ur. 13 kwietnia 1808 r.
we Wiedniu, syn Wacława „Emira” i Rozalii z Lubomirskich, brat
Stanisława. Kształcił się pod opieką guwernera we Wiedniu i w prywatnym
pensjonacie w Paryżu (1822-1824), po czym wstąpił do wojskowej Szkoły Aplikacyjnej
w Warszawie. Uczestnik powstania listopadowego. Jesienią 1831 r. po uzyskaniu
dymisji osiadł w Podhorcach odziedziczonych po śmierci ojca i brata. Został
członkiem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, wspierał Ossolineum, organizował
wyścigi konne we Lwowie, jeździł po Europie. W dobie Wiosny Ludów wydawał
redagowaną przez Karola Widmana i Jana Zachariasiewicza gazetę „Postęp” (Lwów), popularyzując idee
socjalistyczne. Potem związał się z redakcją „Czasu” i ogłosił w Krakowie kilka
broszur: O dążnościach reorganizacyjnych w społeczeństwie (1849), Wstęp
do praktycznego wykładu teorii produkcji rolniczej (1850), Wykład początkowych pojęć teorii produkcji
rolniczej (1851). Inne opublikował w Paryżu. Po poślubieniu Taidy
Małachowskiej (1850) zbliżył się ponownie do Kościoła i zmartwychwstańców. Do
wydarzeń z lat sześćdziesiątych odnosił się z dezaprobatą. W 1864 r. sprzedał
Podhorce Władysławowi Sanguszce, w rejonie Krakowa nabył kilka folwarków, a w
mieście pałacyk Montelupich (na Szlaku). Pod koniec życia opublikował w Paryżu Réformes autrichiennes.
Questions électorales (1866) i Opinions et croyances (1869). Pierwszą
poświęcił sprawom krajowym, krytykując konserwatywny kierunek autonomii
galicyjskiej, drugą - podsumowaniu swoich refleksji na temat pojęcia Boga, modlitwy, obowiązku
pracy i potrzeby nowego ułożenia relacji między państwem a Kościołem. Druga z
prac znalazła się na Indeksie, a w drugim pospiesznym wydaniu jej autor
zaznaczył, iż gotów jest odwołać wszystko, co nie zgadzałoby się z nauką
Kościoła. Rzewuski, według Józefa Szujskiego „Pan wichrowaty”, zm. w Krakowie
21 października 1869 r. PSB, t.
34 (1992), s. 127-130 (Stefan Kieniewicz).
[451] Kownacka Julianna hr., fundatorka ochronki w
Żużelu w parafii bełskiej archidiecezji
lwowskiej (16 X 1863), zamkniętej przez rząd austriacki w 1866 r. Julianna była najprawdopodobniej związana z
rodziną Tadeusza Kownackiego (1755-1835) brata Józefa h. Ślepowron Kownackiego
(ok.1750 - przed 1825), który ok. 1805 r. przeniósł się pod Bełz. PSB, t. 14 (1968-1969), s. 588 (Aleksandra Birkenmajerówna);
Positio..., vol. 1, s. 433.
[452]
Prośba ta, datowana 3 kwietnia 1862 r., zredagowana została przez ks. Antoniego
Brzezińskiego i dołączona do jego pisma do Bojanowskiego z dnia 29 marca tego
roku (zob. t. 2). Zob. też list z 10
kwietnia 1862 r. w t. 2, będący odpowiedzią arcybiskupa Leona Przyłuskiego.
[453]
Był nim po śmierci ks. bpa Adama
Jasińskiego (3 III 1862) od 25 lutego 1863 r. Antoni Józef Manastyrski
(1803-1869), biskup przemyski obrządku łacińskiego. Ur. 14 czerwca 1803 r. w
Stanisławowie, gdzie zdał też maturę. Był synem Jana i Krystyny z Wiśniewskich.
Studiował filozofię we Lwowie, a teologię w zakładzie Augustineum (Trintaneum)
we Wiedniu. Wyświęcony na kapłana (1826), uzyskał tam doktorat (1830). Pracował
na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Lwowskiego, a jako prefekt w Seminarium
Duchownym (1830-1833), ponadto jako
notariusz w kurii biskupiej (od 1831). Pełnił potem także inne funkcje,
przechodząc do pracy duszpasterskiej w 1850 r. jako dziekan lwowski i proboszcz
katedry. W latach 1858-1860 zarządzał archidiecezją jako wikariusz kapitulny.
Został delegatem duchowieństwa w wydziale
Krajowym (1860) i biskupem przemyskim (1863). Rok później ogłosił ugodę między
obrządkiem łacińskim i unickim w Galicji, dążył do podniesienia poziomu duchowieństwa, popierając prenumeratę wśród
kleru wydawanych w Wielkopolsce czasopism: „Tygodnika Katolickiego” i
„Przeglądu Poznańskiego” oraz wydawanego w Warszawie „Przeglądu Katolickiego”. Zm. w Rzymie na malarię podczas obrad soboru
watykańskiego (13 XII 1869). PSB, t. 19 (1974), s. 467-468 (Czesław
Lechicki).
[454]
Był nim ks. Franciszek Ksawery
Wierzchlejski (1803-1864), ur. 1 grudnia 1803 r., pochodzący z rodziny
szlacheckiej, wyświęcony na kapłana 25 czerwca 1826 r. po studiach na
Uniwersytecie Wiedeńskim. Od 1846 r. był biskupem ordynariuszem w Przemyślu. Na
stolicę metropolitalną we Lwowie uzyskał nominację 6 grudnia 1859 r.,
prekonizowany 23 marca 1860 r. Kładł nacisk na formację księży i budowę nowych
kościołów i kaplic. Doprowadził do zawarcia ugody normującej współżycie obrządku
łacińskiego i greko-katolickiego (17 VII 1863), a w dobie powstania
styczniowego, 23 stycznia 1863 r.,
zarządził w całej archidiecezji nabożeństwo za prześladowany Kościół w
Królestwie Polskim. Zmarł 17 kwietnia 1864 r.
Kumor B., ks., op.
cit., passim.
[455] Prośba Bojanowskiego została spełniona 12
listopada 1863 r. Zob. t. 2.
[456]
Publikowane pismo jest w pełni akceptowaną przez ks. Jana Koźmiana propozycją
listu do ks. Abpa Wierzchlejskiego, przesłaną wraz z projektem pisma do
księżnej Jadwigi Klementyny Sapieżyny przez Bojanowskiego ks. Koźmianowi pismem
przewodnim z 13 stycznia 1864 r., które nie zachowało się. Obydwa pisma Koźmian
przesłał Bojanowskiemu zwrotnie 18 lutego 1864 r. wraz z adresem arcybiskupa. Bojanowski 1 marca 1864 r. wysłał
pismo do arcybiskupa Wierzchlejskiego, dołączając doń list ks. abpa
Przyłuskiego z 12 listopada 1863 r., polecający służebniczki opiece metropolity
lwowskiego i znany tylko pośrednio z pisma Przyłuskiego do Bojanowskiego z tego
samego dnia. Wierzchlejski odpowiedział Bojanowskiemu życzliwie 17 marca 1864 r. (zob. t. 2). Dziennik E.B.,
13 stycznia i 19 lutego, 1 i 30 marca 1864 r. W Positio... (vol. 1,
s. 464) omawiany tu list jest datowany w styczniu 1864 r. Jednakże jego
oryginał, z datą 1 marca 1864 r., znajduje się zapewne w archiwum archidiecezji
lwowskiej.
[457]
Była nią s. Matylda Jasińska.
[458]Jadwiga
Klementyna z Sanguszków Sapieżyna (1830-1918), żona Adama (1828-1903), uczestnika
powstania styczniowego, działacza społecznego i politycznego, posła na sejm i
prezesa Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarczego; matka kardynała Adama Stefana
Sapiehy. Kieniewicz Stefan, Adam Sapieha 1828-1903, Lwów 1939. Por.
Bojanowski E., op. cit., s. 277 przyp.1 i s. 302 przyp. 1.
[459]
Chodzi o ks. Jana Koźmiana, który 18 lutego 1864 r. (zob. t. 2) aprobował projekt tego pisma
odręczną uwagą na kopii: „List jest zupełnie dobry i oczywiście pisz Pan na
półarkuszowym papierze in 4to. Adres: Jego
Ekscelencji, Jaśnie Wielmożnemu JMĆ Księdzu Wierzchlejskiemu Arcybiskupowi Metropolicie
Lwowskiej Archidiecezji we Lwowie”.
[460]
In folio (łac. in –w; folium - liść, arkusz) - w formacie arkusza raz
złożonego.
[461]
Data nie została wpisana. Zob. przypisy
do listu z tego samego dnia adresowanego do ks. abpa F. Wierzchlejskiego.
[462]
Floren - w dawnej Polsce od XV w. nazwa złotego polskiego.
[463]
Zob. wcześniej, list do ks. abpa Leona
Przyłuskiego z 16 października 1863 r.
[464]
Ów list polecający z 12 listopada 1863 r. Bojanowski otrzymał od ks. abpa Leona
Przyłuskiego 4 grudnia tegoż roku, a ks. arcybiskupowi Franciszkowi Wierzchlejskiemu wysłał go 1
marca 1864 r. i odnotował obydwa fakty w swoim Dzienniku. Zwłokę w
ekspedycji pisma wyjaśnił w liście
przewodnim datowanym 1 marca 1864 r. Zob. wcześniej.
[465]
Istnieje druga wersja listu, nieco skrócona. Wysyłki pisma Bojanowski nie
odnotował w Dzienniku.
[466]
Azbiewicz Józef Kalasanty (ur. 1837),
jezuita, w 1872 r. otrzymał
dymisję z zakonu. Bojanowski E., op. cit., s. 355 przyp.1.
[467]
Listu tego brak. Datowany 3 marca 1864 r. w Żużelu, został odnotowany przez
Bojanowskiego w Dzienniku 8 marca. Ks. Azbiewicz proponował bezpłatne
umieszczenie w nowicjacie kilku unitek, uzasadniając to „miejscowymi
okolicznościami”, ponieważ „lud przeważnie unicki, potrzebuje ochronek
unickich”. Poinformował też, że w Bełzie jest „około 12 kandydatek obu
obrządków” i przekazał list s. Karoliny Annuth z Żużela, datowany 4 marca i
opisujący bożonarodzeniową Gwiazdkę w
tamtejszej ochronce z udziałem duszpasterzy bełskich: wikarego Wołyńskiego i proboszcza, ks. Semenetza.
[468]
Unici (łac. unitus – zjednoczony) - wyznawcy Kościoła greckokatolickiego na
ziemiach polskich, powstałego w wyniku unii kościoła prawosławnego z
katolickim, tzw. unii brzeskiej (1596).
[469]
Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[470]
Rachować – liczyć.
[471]
Odpowiedzi brak. Nie zachował się też z tego czasu Dziennik E.B.
[472]
Franciszkowski Józef ks., ur. 1830, wyświęcony na kapłana w 1856 r., drugi
wikary w Żninie (1856), wikary w Pakości (1858), komendarz w Konarach (1862),
drugi wikary w Borku (1869). Elenchus
Gnesnensis..., 1858, 1859; Elenchus Posnanensis..., 1864, 1870.
[473]
Listu jak i Dziennika E.B. z tego czasu brak.
[474]
Była nią s. Matylda Jasińska.
[475]
Stało się to ok. 15 lutego 1864 r. Zob. wcześniej, przyp. do listu z 24
stycznia 1859 r.
[476]
Nie wiadomo bliżej o kogo chodzi, zwłaszcza że brak jest Dziennika Bojanowskiego
zarówno z jesieni 1862 r., kiedy wysłał Robaczewskiej Regułę Służebniczek,
jak i z okresu lata 1864 r., kiedy wystosował
do niej drukowany tu list.
[477]
Listu i Dziennika E.B. z tego okresu brak.
[478]
Mizgalski Karol (1834 - po 1869), ks., ur. 21 grudnia 1834 r. w Sierakowie, absolwent Gimnazjum Św.
Marii Magdaleny w Poznaniu (1854), po przyjęciu święceń kapłańskich (1858)
mansjonarz w Zbąszyniu i prebendarz w Kościanie, od 1863 r. proboszcz w Wilkowyi. AAP,
KA poz. 769;
Białobłocki A., Absolwenci..., s. 90.
[479]
Listu i Dziennika z tego czasu brak.
[480]
Furmaniak (Wormaniak) Marianna pochodziła z miejscowości Kadziak, parafia
Wilkowyja, pow. Jarocin, wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie przed 9 grudnia 1864
r., ale już 8 sierpnia 1865 r. odeszła na służbę do ks. Maxa w Ostrowach
Fabrycznych. - W liście ks. K. Mizgalskiego z dnia 14 września 1864 r. występuje
pod nazwiskiem Furmaniak. AGSL,
KP nr 180; Dziennik E.B., 26
stycznia 1867.
[481]
Była nią s. Matylda Jasińska.
[482]
Familijny – rodzinny.
[483]
Była nią s. Matylda Jasińska.
[484]
Kufer, kuferek (niem. dawn. Kuffer, dziś Koffer) – okuta skrzynia o wypukłym
lub płaskim wieku przeznaczona do przechowywania ubrań i bielizny.
[485] Pakiet (fr. paquet) – rzeczy zapakowane,
zawinięte; paczka.
[486] Zob. odpowiedź z 14 września 1864 r., w t. 2.
[487]
Pod inicjałami mogą się kryć: ks. Hieronim Kajsiewicz., ks. Hilary Koszutski,
lub jakaś inna osoba.
[488]
Listu i Dziennika E.B. z tego okresu brak.
[489]
Chodzi o ks. arcybiskupa Leona Przyłuskiego.
[490]
Kwapich Michał (1796-1864), ks., od 1837 r. proboszcz w Domachowie. Bojanowski
E., op. cit., s. 34 przyp.7.
[491]
Są dwie wersje listu.
[492]
Zob. listy z 29 marca 1862 r. i 10 kwietnia 1862 r. w t. 2. - Ks. bp Adam Jasiński zm. 3 marca
1862 r.
[493]
Od 25 lutego 1863 r. był nim ks. bp Antoni
Manastyrski.
[494]
W dniu 10 sierpnia 1864 r. rząd nakazał Konsystorzowi zamknąć ochronki
galicyjskie, ponieważ władze kościelne nie zgłosiły ich powstania władzom
świeckim. Siostrom zarzucano też mieszanie się do polityki. Kornacka M., op.
cit., s. 101.
[495]
Był nim Franciszek Wierzchlejski.
[496]
Prośba Bojanowskiego została spełniona (zob. list z 19 listopada 1864 r. w t. 2), a pismo arcybiskupa gnieźnieńskiego
i poznańskiego do biskupa przemyskiego, polecające służebniczki opiece, wysłane
(zob. list z 16 grudnia 1864 r. w t. 1).
[497]
Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[498]
Są dwie, mało różniące się, wersje
listu.
[499]
Chodziło o anulowanie nakazu zamknięcia ochronek galicyjskich z 10 sierpnia
1864 r.
[500]
Bojanowski miał na myśli rządowy nakaz zamknięcia ochronek galicyjskich z 10
sierpnia 1864 r.
[501]
Chodzi o list ks. abpa Leona Przyłuskiego do ks. bpa Antoniego Manastyrskiego w
Przemyślu z dnia 19 listopada 1864 r. opublikowany w języku włoskim w: Positio..., vol. 1 s. 469-470.
[502]
Sapieżyna Jadwiga Klementyna z Sanguszków.
[503]
Identyczne listy, pominięte w niniejszym wydawnictwie, E. Bojanowski skierował
5 lutego 1865 r. do Ignacego Gutowskiego i Antoniego Różańskiego oraz 7 lutego
1865 r. do Władysława Kwileckiego, który z żoną Honoratą z Russanowskich był
fundatorem ochronki w Malińcu, parafia Gosławice w pow. konińskim, w diecezji
kujawsko-kaliskiej na terenie Królestwa Polskiego (12 X 1862). Positio...,
vol. 1, s. 433. - Władysław Kwilecki był najprawdopodobniej synem Hektora
(1800-1843) i Marii Izabelli hr. Tauffkirchen und Laterano, damy dworu
bawarskiego (1807-1855) i bratem urodzonego w Malińcu Mieczysława (1833-1918),
któremu po Władysławie przypadły majątki w kluczu gosławickim, a który był
działaczem politycznym i gospodarczym oraz parlamentarzystą. PSB, t. 16 (1971), s. 385 (Adam Galos). – Władysław
Kwilecki zmarł w 1863 r., a Honorata Kwilecka z Russanowskich, primo voto
Bielińska, 4 kwietnia 1898 r. Żychliński T., Złota księga..., t. 21
(1899), s. 209-210.
[504]
Donimirski Teodor (1805-1884), ziemianin, prawnik i ekonomista, działacz
narodowy na Pomorzu i Powiślu. Ur. 25
października 1805 r. w Buchwałdzie w pow. sztumskim. Kształcił się najpierw w
Braniewie (1817-1826), potem studiował
prawo, administrację, filozofię i ekonomię na uniwersytetach we Wrocławiu, Bonn
i Berlinie. Podróżował po Europie celem
pogłębienia wiedzy o rolnictwie i hodowli. Był posłem do sejmiku
prowincjonalnego w Królewcu (1842) i na sejm zjednoczonych sejmików prowincjonalnych
oraz na sejm konstytucyjny w Berlinie (1847). W dobie Wiosny Ludów uwięziony z
powodu podejrzeń o przygotowanie antypruskiego powstania (1846), założyciel
lokalnej komórki Ligi Polskiej w Postolinie i deputowany do władz centralnych
tej organizacji (1849). Później długoletni członek polskiego Centralnego
Komitetu Wyborczego dla Prus Zachodnich (od 1862) i poseł do parlamentu Rzeszy
oraz członek Koła Polskiego (1867-1871). Współzałożyciel (1848) i prezes (od
1862) Towarzystwa Pomocy Naukowej dla Prus Zachodnich, prezes Towarzystwa
Rolniczego Ziemi Malborskiej (1865) i Towarzystwa
Moralnych Interesów (1869), współinicjator dorocznych sejmików gospodarczych w
Toruniu (od 1867), współzałożyciel
„Gazety Toruńskiej” (1867) i Banku Kredytowego „Donimirski, Kalkstein,
Łyskowski i Sp.” w Toruniu (1866), członek i działacz Towarzystwa Naukowego w
Toruniu, współzałożyciel Towarzystwa Oświaty Ludowej w Poznaniu (1872). Oracki
T., op. cit., s. 93.
[505]
Chodzi o list z 27 października 1864 r., którego wprawdzie brak, ale który
Bojanowski odnotował w Dzienniku 28 października tego roku. W
odpowiedzi, wysłanej 8 listopada i także odnotowanej w Dzienniku, Bojanowski
zaznaczył, iż naradę ochronkową odłożył do stycznia 1865 r. z powodu choroby Cezarego Platera. Ze
wspomnianego listu Koźmiana wynika też, iż w Przemyślu konsultował sprawę służebniczek
galicyjskich w kontekście polityki rządu austriackiego z tamtejszym biskupem A. Manastyrskim.
[506]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[507]
Radecki Szymon (ur. 1825), ks., od 1861 r. proboszcz w Gostyniu. Skazany na
śmierć (1864) za pomoc dla powstańców styczniowych uciekł za granicę, ale po
procesie apelacyjnym powrócił do Gostynia. w
1867 r. założył tam Stowarzyszenie Czeladzi Katolickiej, był też prezesem
lokalnego Towarzystwa Św. Wincentego à Paulo. Bojanowski E., op. cit., s. 319
przyp.1.
[508]
Chodzi o ks. Atanazego Szułczyńskiego, brata Józefa Kalasantego.
[509]
Adresata pisma, budującego wówczas pomieszczenia dla ochronki w Lewkowie,
ustalono na podstawie jego listów do E.
Bojanowskiego z: 28 kwietnia, 10 i 31 maja 1865 r. (zob. t. 2). - Lipski Józef
(1829 lub 1827 - 1894), ur. 21 sierpnia 1829 r. w Bukowinie k. Międzyborza,
uczeń Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, maturę zdał we Wrocławiu, gdzie
też studiował i należał do Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego. Został doktorem
praw (1852), radcą ziemstwa, członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu
(1857-1884). Był ziemianinem w Lewkowie i Bieganinie, fundatorem ochronki w
Lewkowie w archidiecezji gnieźnieńskiej (9 XII 1866), porucznikiem strzelców
konnych (1831), dowódcą oddziału pod Miłosławiem i Wrześnią (1848), gorącym
patriotą, zasłużonym obywatelem. Zm. 5
października 1894 r. w Królestwie.
Białobłocki A., Absolwenci..., s. 79; Karwowski, op. cit.,
t. 3, s. 58.
[510]
Listów i Dziennika z tego
czasu brak.
[511]
Chodzi o s. Matyldę Jasińską.
[512]
Potulicka Ofelia ze Skórzewskich (1828-1906), córka Heliodora, szambelana króla
pruskiego, marszałka sejmu Wielkiego Księstwa Poznańskiego;
od 23 listopada 1849 r. żona Józefa Kazimierza Potulickiego (1828 - 1870), który osiadł wówczas w Wielkopolsce,
obejmując w zarząd dobra żony: jeziora
Wielkie k. Zaniemyśla, Winną i Jaszkowo w pow. średzkim. PSB, t. 28
(1984), s. 248 (Sławomir Leitgeber).
[513] Zm.12 marca 1865 r.
[514]
Dnia 17 lutego 1865 r. odbyła się w Poznaniu narada, na którą Bojanowski w porozumieniu
z ks. Janem Koźmianem i Cezarym Platerem zaprosił właścicieli wsi, w których
znajdowały się ochronki oraz inne
zainteresowane osoby. Ustalono warunki zakładania ochronek. Postanowiono też
zwrócić się do bardziej gorliwych pań z prośbą o ofiarę na nowicjat
Służebniczek Maryi i zajęcie się zbieraniem składek. List - odezwę skierowano
do hr. Potulickiej w Jeziorach (według M. Kornackiej 10 czerwca 1865 r.) i do
innych osób, celem uzyskania wsparcia materialnego. Kornacka M., op. cit., s.
86 przyp. 39.
[515]
Andersz Ignacy August (1825-1904), ks., od 1854 r. proboszcz w Jaraczewie. W jaraczewie i w pobliskim Chytrowie
zbierał składki u zamożniejszych, „by dla biednych drzewa i pożywienia na
kwartał przynajmniej zakupić”. Prowadził dokładny rejestr osób ubogich i
wydawał im bezpłatne posiłki. W czasie powstania styczniowego udzielał pomocy
powstańcom. Więziony przez zaborcę za działalność patriotyczną. Księża
społecznicy w Wielkopolsce 1894-1919, Gniezno 1992, t. 1, s. 33.
[516]
Jaraczewska Konstancja z Łowęcic pod Jaraczewem. Chodzi zapewne o Konstancję z
Chwalibogów, żonę Edwarda Jaraczewskiego, matkę Zygmunta Jana Hieronima
(1834-1907), działacza politycznego i kulturalnego, dziedzica Jaraczewa w
ówczesnym pow. śremskim (dziś: jarocińskim), ożenionego z Elizą Stablewską
(1857). PSB, t. 10 (1962-1964),
s. 611, 612 (Zdzisław Grot); Żychliński T., Złota księga..., t. 1
(1879), s. 286-287.
[517]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu wprawdzie brak, ale 4
kwietnia 1865 r. ks. Andersz skierował do Bojanowskiego pismo w jej sprawie.
Zob. list w t. 2.
[518]
Mielżyński Józef (1824-1900), hr., poznański działacz
społeczno-gospodarczy, członek pruskiej Izby Panów od 1863 r., najstarszy syn
Macieja i Konstancji z Mielżyńskich, spadkobierca wielkiej fortuny po ojcu i stryju Sewerynie z Miłosławia. Ur. 17 marca 1824 r.
w Chobienicach, ukończył Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1843) i
prawo na uniwersytecie w Berlinie. Zajął się jednak administracją rozległych dóbr rodzinnych
(Dąbrowa-Gościeszyn, Kotowo-Woźniki, Dębno, Miłosław, Iwno, Ryńsk k.
Wąbrzeźna), sprzedając ten ostatni majątek (w Prusach Zachodnich) Niemcom, a w
1893 r. także Miłosław Józefowi Kościelskiemu za 3 mln. marek. Iwno, w którym
przebywał, należało do najlepiej zmechanizowanych majątków wielkopolskich i
posiadało stadninę. Zwolennik pracy
organicznej i konserwatyzmu, przeciwnik
powstania styczniowego i polityki Otto von Bismarcka, wygłosił m.in. słynną
mowę w Izbie Panów (19 VI 1876), opublikowaną pt. Obrona języka narodowego w izbie panów sejmu pruskiego przeciwko
projektowi rządowemu o języku urzędowym (Poznań 1876). Był członkiem polskiej
delegacji, która wręczyła w Poznaniu pruskiemu ministrowi oświaty memoriał w
sprawie języka polskiego w szkole (29 VI 1892).
Jako jeden z głównych filarów Bazaru umożliwił wspieranie innych
instytucji polskich. Był prezesem Towarzystwa Pomocy Naukowej i Rady Nadzorczej Spółki Melioracyjnej,
długoletnim członkiem honorowym i dobrodziejem Towarzystwa Przemysłowego w
Poznaniu oraz pierwszym honorowym członkiem Towarzystwa Drukarzy Polskich. Zm.
12 sierpnia 1900 r. Jego żoną była
Emilia z Bnińskich (1846-1898), z którą miał cztery córki. PSB, t. 20 (1975), s. 784-785 (Zdzisław Grot);
Karwowski S., op. cit., t. 3, s. 112-113.
[519]
Listu Mielżyńskiego w tej sprawie i Dziennika z tego okresu brak.
[520]
Chenczke Elżbieta, ur. w Olsztynie. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 3 marca
1864 r., po czym pracowała w Iwnie
(1864-1865) i kilka miesięcy w Niechanowie, gdzie zachorowała; leczyła
się w Poznaniu u Sióstr Miłosierdzia, przebywała potem w Jaszkowie i jako chora
opuściła Zgromadzenie, wracając do rodziny. Pragnęła powrócić, ale nie została
przyjęta. AGSL, KP nr 168.
[521]
Chodzi o dekret Ministerstwa Stanu z 3 lipca 1865 r. w sprawie wydalenia
Służebniczek Maryi z całej Galicji. Mimo interwencji hr. A. Potockiego i ks.
bpa A. Manastyrskiego, Ministerstwo utrzymało 1 listopada 1865 r. w mocy dekret
z 3 lipca. Kornacka M., op. cit, s.103. - Stosownego listu Szkudłapskiej i Dziennika
Bojanowskiego z tego okresu brak, choć wiadomo, że był datowany 30 lipca i
że Bojanowski odpisał nań 4 sierpnia
1865 r. Zob. niżej list z 14 sierpnia
1865 r.
[522]
Cieśliński Tomasz (1801-1870), kanonik poznański. Syn rolnika Grzegorza i jego żony Marianny, ur.
12 grudnia 1801 r. w Bałamucku k. Odolanowa.
Kształcił się w szkole średniej przy seminarium duchownym w Poznaniu, do
którego potem wstąpił, uzyskując święcenia kapłańskie (18 XII 1824). Najpierw
był wikariuszem w Pogorzelicy, a potem proboszczem w Dębnie (1830-1852) i
jednocześnie dziekanem nowomiejskim. Od 3 kwietnia 1849 r. został kanonikiem
metropolitalnym, kaznodzieją katedralnym, radcą konsystorskim i sędzią
surogatem, a w latach 1864-1866 wikariuszem generalnym i oficjałem. W 1831 r.
spotkanie z A. Mickiewiczem wzmogło u Cieślińskiego zainteresowania literackie,
choć już trzy lata wcześniej napisał poemat w 7 pieśniach pt. Bęben,
opublikowany pośmiertnie (Wojna o
bęben w Miłosławiu). Zm. 17 lutego 1870 r. PSB, t. 4 (1938), s. 70 (ks. Józef Nowacki).
[523]
Chodzi o zmarłego 12 marca 1865 r. ks. abpa Leona Przyłuskiego.
[524]
Mowa o nadużyciach finansowych
dotychczasowej przełożonej, s. Matyldy jasińskiej
i jej wystąpieniu ze Zgromadzenia.
[525]
Zdanie przekreślone.
[526] Był nim ks. Józef Brzeziński (1801-1877), proboszcz
kapituły poznańskiej i działacz społeczny. Ur. 20 stycznia 1801 r. w Żerkowie w
rodzinie kucharza abpa Tymoteusza Gorzeńskiego. Kształcił się w Gimnazjum Św.
Marii Magdaleny w Poznaniu i w tamtejszym seminarium duchownym oraz od 1821 r.
na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie (1824).
Krótko był wikarym przy katedrze poznańskiej, a potem kapelanem ks. abpa
Gorzeńskiego (do jego śmierci w 1825 r.) i Teofila Wolickiego (maj-grudzień
1829), zaś w latach 1825-1829 altarystą u Św. Wojciecha i sekretarzem konsystorza
arcybiskupiego. Następnie został administratorem parafii Św. Małgorzaty na
Śródce i proboszczem u Św. Wojciecha (1831), kanonikiem katedralnym w Poznaniu
(1833), dziekanem kapituły (1853), wreszcie proboszczem kapituły
metropolitalnej (1868). Odznaczał się talentami organizatorskimi, administracyjnymi
i finansowymi, był wizytatorem nauki religii w gimnazjach i seminariach
nauczycielskich, od 1840 r. wizytatorem szkół elementarnych w całej
archidiecezji, członkiem poznańskiej deputacji szkolnej, dyrekcji Towarzystwa
Pomocy Naukowej im. K. Marcinkowskiego, dyrektorem Bazaru (do 1865 r.),
współpracownikiem Towarzystwa Dobroczynności, opiekunem „Domu sierot po
zmarłych na cholerę” założonym przez ks. A. Prusinowskiego, a także
administratorem archidiecezji w okresie wakatu na stolcu arcybiskupim po
śmierci ks. Leona Przyłuskiego (1865). Zm. 19 października 1877 r. PSB, t. 3 (1937), s. 38-39 (Andrzej Wojtkowski).
[527]
W Positio... (vol. 1, s. 416) opublikowano niemal identyczny list,
datowany 14 sierpnia 1865 r., jednakże nie zawierający propozycji powołania ks.
Jana Koźmiana na komisarza. Został nim w końcu ks. Franciszek Bażyński.
Kornacka M., op. cit., s. 87. Zob. też
list Bojanowskiego do Bażyńskiego z dnia 21 sierpnia 1865 r.
[528]
Obydwu listów i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[529]
W związku ze sprawą s. Matyldy Jasińskiej E. Bojanowski zamierzał mianować E.
Szkudłapską przełożoną generalną Zgromadzenia.
[530]
Filipiak Marianna (1841-1902), służebniczka, przełożona generalna (1890-1902)
służebniczek dębickich, należała do pierwszych członkiń Zgromadzenia. Znała
dobrze jego życie oraz początki i utrwalającą się tradycję. Ur. 11 grudnia 1841
r. w Bodzewku w pow. gostyńskim, w rodzinie gospodarza Tomasza i jego żony
Michaliny z d. Krystowiak. Wstąpiła do
nowicjatu w Jaszkowie 12 kwietnia 1860 r. z Podrzecza. Pracowała potem w
Ruchocinie i Małachowie, od 21 sierpnia 1861 r.
do lutego 1864 r. była przełożoną w Malińcu na terenie Królestwa
Polskiego, potem w galicyjskim Krasiczynie (4 VI – 20 X 1864), do momentu
likwidacji placówki przez rząd austriacki. Następnie była w Starej Wsi
(1864-1866), w Staniątkach ukrywała się
u Sióstr Benedyktynek, została przełożoną i mistrzynią kandydatek do nowicjatu
w Biłce Szlacheckiej (do 1870 r.). W końcu lata 1870 powróciła przez Porębę do
Jaszkowa, pełniąc funkcję mistrzyni nowicjatu, by jesienią 1875 r. znowu wyjechać do Galicji (Krasiczyn,
Wiązownica, Przecław, Dębica). W nowo otwartej placówce w Dębicy została przełożoną
(1882-1890). Od 1890 do śmierci (10 III 1902) była przełożoną generalną w
Dębicy. Bojanowski darzył s. Filipiak swoim zaufaniem, często
też powierzał jej wykonanie odpowiedzialnych zadań. Współdziałała z matką
Elżbietą Szkudłapską w podejmowanych próbach zjednoczenia służebniczek starowiejskich
z macierzą w Wielkopolsce. AGSL, KP nr 90; Tajanowicz Władysława Juliusza s.,
Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanego Poczęcia
(Służebniczki dębickie), Lublin 1987, s. 14.
[531]
Spośród nich zachował się tylko list ks. Jana Ciszka, Dziennika Bojanowskiego
z tego okresu również brak.
[532]
Z dwu wzmiankowanych tu listów brakuje
pierwszego, jak również Dziennika Bojanowskiego z tego czasu.
[533]
Szczepkowski Kasper (1823-1899), jezuita. Ur. w Tomaszowicach k. Kałusza (1 I
1823), do zakonu wstąpił w Starej Wsi (12 IX 1840), teologię studiował w Laval
we Francji (1848-1852), gdzie przyjął też święcenia kapłańskie (20 IX 1851). W
kraju i zagranicą piastował różne funkcje zakonne, w latach 1861-1866 był
rektorem i mistrzem nowicjatu w Starej Wsi, a w latach 1866-1871 oraz 1893-1897
prowincjałem galicyjskim. Był wybitnym organizatorem. Zm. 7 stycznia 1899 r. w
Krakowie Encyklopedia wiedzy o
jezuitach..., s. 659.
[534]
Prowincjałem był wówczas o. Józef Brown SJ.
[535] Furmanka – konny wóz, fura.
[536]
Odpowiedź Szkudłapskiej jak i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie
zachowały się.
[537]
S. Leona Jankiewicz została rzeczywiście pierwszą przełożoną generalną sióstr
galicyjskich. Zob. pismo E. Bojanowskiego
z 29 sierpnia 1865 r.
[538]
Obydwu listów i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[539]
Chodziło o powierzenie jej funkcji przełożonej generalnej Zgromadzenia w
Jaszkowie.
[540]
Bażyński Franciszek (1801-1876), ks. Ur. 1 marca 1801 r. w poznańskiej rodzinie
bednarza Jana Nepomucena i jego żony Marianny z Burzyńskich. Kształcił się w
Gimnazjum Św. Marii Magdaleny i seminarium duchownym, a przez 3 lata studiował
teologię na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie też przyjął święcenia kapłańskie.
Przez dwa lata był wikarym parafii Św. Wojciecha w Poznaniu, a potem
proboszczem w Ceradzu Kościelnym,
Niepruszewie (1841), Lwówku (1845) i u Św. Wojciecha (1849) w Poznaniu, później
był też radcą konsystorskim, sędzią i egzaminatorem prosynodalnym, a w 1865 r. powierzono mu funkcję komisarza
dla załatwienia sprawy nadużyć Matyldy Jasińskiej w Zgromadzeniu
Służebniczek. Należał do wszystkich
towarzystw narodowych. Po upadku
powstania listopadowego miał łączność z emisariuszami Towarzystwa Demokratycznego, za co został
aresztowany (26 I 1836) i skazany na 15 lat twierdzy, po czym skorzystał z
amnestii (13 VIII 1840). W 1848 r. został posłem do sejmu pruskiego z powiatu
bukowskiego, a dwa lata później z południowych powiatów Wielkopolski.
Najważniejszą jego zasługą było Wydawnictwo tanich a dobrych
książek (1863), które na przestrzeni 10 lat wydało 140 tys. tomów,
rozprowadzonych także na innych ziemiach
polskich. Wielkopolski Słownik Biograficzny, s. 42-43 (Danuta
Pędzińska); PSB, t. 1, s. 375-376 (Karol Górski).
[541]
Karpiński Leopold (ok.1825-1870), ur. w Poznaniu, absolwent Gimnazjum Św. Marii
Magdaleny (1845), członek spisku „wiarusów” (1845), sędzia w Środzie, adwokat w
Śremie. Rzecznik E. Bojanowskiego w
sprawie Matyldy Jasińskiej. Białobłocki
A., Absolwenci..., s. 62.
[542]
List i Dziennik Bojanowskiego z
tego okresu nie zachował się.
[543]
S. Elżbieta Szkudłapska miała objąć funkcję przełożonej generalnej w Jaszkowie
i spotkać się z ciężko chorym ojcem.
[544]
Chodzi o rząd austriacki.
[545]
Był nim ks. K. Szczepkowski.
[546]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[547] Chodzi o ks. K. Szczepkowskiego.
[548]
Mowa zapewne o jakimś nie znanym nam
liście ks. Jana Ciszka z końca sierpnia 1865 r., przy czym Dziennika Bojanowskiego
za ten okres również nie ma.
[549]
Był nim Belcredi Richard (1823-1902), hr., polityk austriacki;
w 1864 r. namiestnik Czech, 1865-1867 premier, zwolennik przekształcenia
monarchii habsburskiej w federację 5 królestw: Węgier, Czech, Galicji, płd.
Słowiańszczyzny i krajów niemieckich; ustąpił po utworzeniu
Austro-Węgier. NEP t. 1, s. 397.
[550]
Był nim wówczas ks. Franciszek Semenetz,
którego stanowisko w sprawie rusińskich kandydatek do Zgromadzenia, zawarte w
jego nie zachowanym piśmie do Bojanowskiego z 29 października 1864 r., było
następujące: „sam je namawiał, aby zostały w swym obrządku i mówił to samo
księdzu ruskiemu, ale gdy dziewczęta widziały, że są od swoich wyśmiane i odtrącone, przyszły do łacińskich księży i
przeszły na nasz obrządek”. (Dziennik E.B., 3 listopada 1864 r.).
Ochronka w parafii bełskiej powstała w Żużelu z fundacji Julii Kownackiej (16 X
1863). Została zamknięta przez władze austriackie w 1866 r. Positio...,
vol. 1, s. 433.
[551]
To najważniejsze stanowisko rządowe pełnili wówczas w Galicji austriaccy
Niemcy.
[552]
Chodzi o dekret z 3 lipca 1865 r. nakazujący opuszczenie Galicji.
[554]
Peterek Andrzej (1807-1876), jezuita. Ur. 11 listopada 1807 r. w Kocurach na Śląsku, do zakonu w Starej
Wsi wstąpił 2 listopada 1829 r.,
święcenia kapłańskie przyjął w Tarnowie (2 VII 1838). Podczas rozproszenia
jezuitów (1848) był superiorem misjonarzy jezuickich w Piekarach Śl., a po
wznowieniu działalności zakonu kapelanem więzienia (1854-11865) i superiorem
(1865-1867) w Nowym Sączu, kaznodzieją w Krakowie (1867-1870), superiorem w
Rudzie Śl. (1870-1871), Nowym Sączu (1871-1876). Autor książek i broszur
religijnych, współredaktor „Tygodnika Katolickiego”. Encyklopedia wiedzy o
jezuitach..., s. 500.
[555]
Tj. wniosek o eksmisję, czyli usunięcie z zajmowanego lokalu lub nieruchomości
na mocy wyroku sądowego lub decyzji władz administracyjnych.
[556]
Zob. list Marii Szołdrskiej do E. Bojanowskiego w t. 2 z [ 2 września 1865
r.]
[557]
Chodzi o Cezarego Platera.
[558]
Plater (Broel-Plater) Ludwik Kazimierz Alojzy Stanisław (1844-1909), ziemianin,
przemysłowiec, działacz gospodarczy. Ur. 6 października 1844 r., syn Cezarego i
Stefanii z Małachowskich. Uczył się u jezuitów w Metz (Francja), Trzemesznie i
w szkole zawodowej metalurgicznej w Lotaryngii. Odziedziczył majątek Niekłań w
pow. koneckim po matce (majątek ojca na Litwie został skonfiskowany po
powstaniu listopadowym). Odbył praktyki zawodowe w fabrykach francuskich
(Nancy, Paryż, Namur), a po powrocie (1869) rozbudował kopalnie rud żelaza i
zakłady produkujące stal. Po pożarze największej fabryki w Furmanowie pracował
przez rok we Francji (Fronard) przy obsłudze wielkiego pieca, po czym wybudował
taki piec w Furmanowie, zainstalował dwie nowoczesne maszyny parowe, dzięki
czemu zdystansował produkcję Huty Bankowej. Dalej inwestował w gospodarkę,
przerobił i odrestaurował pałac w Białaczowie, ufundował ołtarz w kościele w
Niekłaniu (1887) i Św. Ludwika w Bliżynie (1896). Był współorganizatorem i
współwłaścicielem linii kolejowej Skarżysko-Koluszki oraz Iwanogrodzko-Dąbrowskiej
(1882-1885), współzałożycielem poznańskiego Banku Ziemskiego (1886), broniącego
polskiego stanu posiadania w Wielkopolsce, udziałowcem przedsiębiorstw
naftowych w Galicji. jego kopalnie
i huty zatrudniały ponad 1100 osób (1893); wobec kryzysu gospodarczego
na początku XX wieku Plater podzielił majątek między pięciu synów, a sam
przeniósł się do Krakowa (1901), gdzie zm. 22 września 1909 r. PSB, t. 26 (1981), s. 683 (Adam Massalski).
[559]
Chodzi o nowy dom wybudowany w Jaszkowie w 1862 r.
[560]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak. Chodzi zapewne o adwokata lub wierzyciela
Matyldy Jasińskiej.
[561]
List i Dziennik Bojanowskiego z
tego czasu nie zachowały się.
[562]
Dotąd przełożoną w Jaszkowie była Matylda Jasińska.
[563]
Karaus Regina z Pelplina wstąpiła do Zgromadzenia 17 stycznia 1861 r., I profesję złożyła 14 marca 1862 r. w Jaszkowie. Przebywała na placówce w
Lubaszu, gdzie zm. 24 września 1865 r. Zob. list do s. Leony Jankiewicz z 28 września 1865 r. AGSL, KP.
[564]
Brakuje końca listu.
[565]
Listów tych i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[566]
Chodzi zapewne o pastwisko, choć tą samą nazwą
określano gospodarstwo przekazywane kolonistom (zob. Bojanowski E., op.
cit., s. 76 przyp.1) lub raczej wydzierżawione (zob. list z 29 sierpnia 1860
r. w t. 2).
[567]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[568]
S. Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska, ur.
20 stycznia 1841 r. w rodzinie rolnika Jana i jego żony Marianny z d. Zubek w
Czarnym Dunajcu, diecezja krakowska. Do
Zgromadzenia w Starej Wsi wstąpiła 4 lipca 1864 r., 22 sierpnia 1865 r.
pojechała do Wielkopolski z powracającą z Galicji s. Elżbietą Szkudłapską.
Pierwsze śluby prywatne złożyła 25 listopada 1865 r. Pracowała w Jaszkowie, w
Jeżycach pod Poznaniem przy pielęgnacji chorych na cholerę, w Porębie na Śląsku (12 VIII 1866-14 X 1867), potem w
Poznaniu przy pielęgnacji Cecylii
Działyńskiej (14-23 X 1867), Jaszkowie jako nauczycielka śpiewu w nowicjacie
i Bukówcu (9 IV-2 V 1868) przy
pielęgnacji chorych na tyfus. Zarażona chorobą, została przewieziona do
Jaszkowa 2 maja 1868 r., gdzie po trzynastu dniach zmarła. Dwie siostry rodzone Szaflarskiej (Kunegunda
i Wiktoria) także były służebniczkami, a dwaj bracia księżmi. AGSL,
KP nr 182.
[569]
Chodzi o siostrę Annę Böhm. Listu i Dziennika Bojanowskiego z
tego czasu brak.
[570]
Siostra Julianna Skowrońska wstąpiła do nowicjatu w Podzwierzyńcu pod Łańcutem
w Galicji, pierwsze śluby złożyła dnia 1 października 1863 r. Pracowała w
szpitalu łańcuckim z s. Anną Böhm i za jej protekcją przybyła dnia 3
września 1867 r. do Poręby, gdzie prowadziła zajęcia w ochronce oraz udzielała
nowicjuszkom (po wyjeździe s. Agnieszki Zuzanny Szaflarskiej) katechizmu i
lekcji śpiewu. W ochronce w Skrzyszowie
była od września 1868 do kwietnia 1869 r. Po powrocie do Poręby stan jej zdrowia pogarszał się i dnia 23
lutego 1870 r. zmarła. AGSL, KP nr 15.
[571]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[572]
List i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachował się.
[573]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[574]
Raczyński Antoni, radca w Jaszkowie.
[575]
Chodzi o Elżbietę Szkudłapską.
[576]
Była nią Matylda Jasińska.
[577]
Chodzi o list z 14 września 1865 r.
w t. 2.
[578]
Lewandowska Marianna, Jadwiga, ur. w Chociszewie, pow. Gostyń. Do nowicjatu w
Jaszkowie wstąpiła 2 stycznia 1861 r., obłóczyny miała 19 marca 1861 r.
Pracowała potem w Niechanowie, Podrzeczu i
od 12 października 1862 r. w Malińcu na terenie Królestwa Polskiego (w
latach 1865-1866 była tam przełożoną). Następnie ponownie w Wielkopolsce na różnych placówkach,
a w latach 1881 - 1896 na Śląsku w Porębie,
Szamotułach (1896-1901) i Jaszkowie (1901-1916), gdzie zmarła 26 lipca
1916 r. AGSL, KP nr 102.
[579]
List i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachował się.
[580]
Zob. w tej sprawie list Kwileckiego z 14 października 1865 r. w t. 2.
[581]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[582]
Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[583]
Korespondencji i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak
[584]
Zob. jego list z 26 września 1865 r. w
t. 2.
[585]
Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[586]
Chodzi o list s. Anny Böhm, wzmiankowany przez Bojanowskiego w piśmie
wcześniejszym z 28 września 1865 r.
[587]
Była nią Jadwiga z Zamojskich Sapieżyna lub Jadwiga Klementyna z Sanguszków
Sapieżyna, odpowiednio: żona Leona lub Adama Sapiehy.
[588]
Scheffel (niem.) - miara pojemności (pół korca).
[589]
Chodzi o s. Annę Böhm.
[590]
List i Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie zachował się.
[591]
Chodzi o zmarłą 24 września 1865 r. s.
Reginę Karaus.
[592]
Zob. list Mielżyńskiego z 29 września 1865 r. w t. 2.
[593]
Był nim ks. Andrzej Idzikowski.
[594]
Garczyński, Leśniczy, Breslauer, Nejman - chodzi o kolejnych wierzycieli
Matyldy Jasińskiej w związku z jej nadużyciami finansowymi w Zgromadzeniu.
[595]
Olejnicka Anastazja, Atanazja, wstąpiła do nowicjatu jaszkowskiego przed 1
kwietnia 1864 r., jednakże już 13 sierpnia 1865 r. - przez namowę s. M.
Jasińskiej - powróciła z Jaszkowa do
rodziny. AGSL, KP nr 171.
[596]
Lniski Leopold (1826-1878), ks., profesor teologii i prawa w seminarium
gnieźnieńskim w latach 1854-1862 oraz prokurator (odpowiedzialny za sprawy
materialne), od 1862 r. proboszcz w Czarnkowie, fundator ochronki (5 III 1865)
i sierocińca (30 VI 1867) oraz AAP, KA
poz. 689;
Elenchus Gnesnensis et Posnanensis..., 1853-1869; Positio..., vol. 1, s. 431; Bojanowski E., op. cit., s. 310 przyp.3.
[597]
Nazwa mydła pochodzi od miasta Akwizgran (Aachen) w zachodniej części Niemiec,
w którym znajduje się uzdrowisko z solankami, wodami alkalicznymi i siarkowymi.
[598] Był nim list ks. Jana Ciszka z 12 sierpnia 1865 r. w t. 2.
[599] List i Dziennik Bojanowskiego z tego
czasu nie zachowały się.
[600] Chodzi o list Potockiego z 26 września 1865
r. w t. 2.
[601] Miejsce M. Jasińskiej zajęła s. E.
Szkudłapska.
[602]
Była nią s. Anna Böhm.
[603]
Rimel Walenty (1834-1896), ks., ur. 19 lutego 1834 r. w Rudniku w pow.
raciborskim. Gimnazjum ukończył w Raciborzu (1856), studiował teologię
katolicką na Uniwersytecie Wrocławskim (15 IV 1856 - 22 VII 1858), święcenia
kapłańskie przyjął 2 lipca 1859 r. we Wrocławiu, był kapelanem w Kluczborku,
Mikołowie, Miechowicach, parafii św. Krzyża we Wrocławiu (1863) i w
Leśnicy k. Góry Św. Anny (1865). Potem znalazł się wśród „Commoranten”, wreszcie został kapłanem
pomocniczym w nie obsadzonej parafii
Włochy w pow. namysłowskim (1884), gdzie od 9 września 1886 r. był proboszczem
i gdzie 10 lipca 1896 r. zmarł. Rimel należał do duchownych o wyrobionym
poczuciu polskiej świadomości narodowej. W czasie pracy duszpasterskiej w
Leśnicy zaprzyjaźnił się z o. Władysławem Schneiderem na Górze Świętej
Anny. Obydwaj ubolewali, że dla polskich
dziewcząt nie było na Górnym Śląsku osobnego klasztoru. Myśl o założeniu
takiego klasztoru podsunął im artykuł Von
Polen es holen o Zgromadzeniu Służebniczek Najśw. Maryi Panny w Księstwie
Poznańskim, ogłoszony w Berliner Bonifatius
Kalender na rok 1866 przez ks. Edwarda
Müllera. Staraniem ks. Rimla zakupiono w Porębie dom, do którego w 1866
r. przybyły pierwsze służebniczki. AUWr.,
Teologia Katolicka (dalej: TK) 82: Catalogus
Studiosorum Facultatis Theologicae Catholicorum 21 X 1811 - 16 V 1865;
TK 115: Allgemeines Studenten Register Katholisch-theologische Fakultät
Abgegangenen Studenten 1855-1859; Schematismus 1861-1897;
Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego..., s. 359-360
(mylnie pod nazwiskiem „Rymel”) (Mieczysław Pater). - Drukowany tu list jest
odpowiedzią E. Bojanowskiego na wzmiankowane w niej pismo ks. Rimla z dnia 4
listopada 1865 r., w sprawie sprowadzenia służebniczek na Górny Śląsk. Pisma
tego wprawdzie brak, ale Bojanowski odnotował w swoim Dzienniku pod datą
8 i 12 listopada 1865 r.
[604]
Breve (łac.) - urzędowy dekret papieski dotyczący spraw mniejszej wagi, krótkie
pismo. - Papieżem był wówczas Pius IX (1846-1878), Giovanni Maria Mostai (1792-1878).
[605]
Stało się to 10 sierpnia 1858 r. Arcybiskup Przyłuski zmarł 12 marca 1865 r.
[606]
O liście tym, datowanym 30 września 1865 r., zachowała się tylko wzmianka w Dzienniku
Bojanowskiego pod datą 6 grudnia tego roku. Stamtąd wiadomo też, że pismo
tu drukowane wraz z drugim, do s. Karoliny Annuth, będącym odpowiedzią
Bojanowskiego na jej wcześniejszy list z listopada 1865 r., stanowiły załącznik
do pisma Bojanowskiego z 6 grudnia tego roku do s. Leony Jankiewicz (zob.
niżej), jako odpowiedzi na jej wcześniejszą korespondencję z 21 października i
24 listopada 1865 r.
[607]
S. Paulina Apolonia Pelz (Pelc), ur. 11
sierpnia 1842 r. w Golejewku, pow. Rawicz. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 24
stycznia 1859 r., pierwszą profesję złożyła 14 marca 1860 r. w Jaszkowie,
wieczystą 4 października 1902 r. Pracowała od 16 marca 1860 r. w Górce, w
Ruchocinie od otwarcia ochronki (17 V
1860) do 22 sierpnia 1861, potem w Graboszewie, w Osieku od otwarcia ochronki
(26 IV 1863) do kwietnia 1864. Po
wyjeździe s. E. Szkudłapskiej do Starej wsi,
życzeniem E. Bojanowskiego było, by s. Paulina Pelc pomagała w nowicjacie w
Jaszkowie. Jednakże 13 sierpnia 1865 r., s. Matylda Jasińska kazała jej opuścić
Jaszkowo. Mogła tam powrócić dopiero po usunięciu Jasińskiej; została potem
mistrzynią nowicjatu do pomocy m. E. Szkudłapskiej (21 X1865 – 12 XI 1868),
asystentką generalną i mistrzynią nowicjatu (12 XI 1868 podczas I Kapituły
generalnej). W 1872 r. powierzono jej
funkcję wikariuszki na Śląsk, przełożonej i mistrzyni nowicjatu w Porębie (do
II Kapituły generalnej w 1873 r.). W okresie kulturkampfu była ukrytą przełożoną w domu zamkniętym w
Jaszkowie. Funkcję przełożonej pełniła tam do kwietnia 1892 r., potem przez rok
w Mogilnie, następnie od 1893/1894 była pielęgniarką a w 1894 r. wizytatorką
przełożonej generalnej M. Alojzji Rimel na Wielkopolskę. Zmarła 21 lutego 1909
r. jako emerytka w Szamotułach. AGSL, KP nr 70.
[608] Wawreczka (Wawretschka) Józef
(1808-1893), jezuita. Ur. 1808 r. w Polskiej Ostrawie na Śląsku
Cieszyńskim, zm. 2 stycznia 1893 r. w
Starej Wsi. Zakonnikiem został w 1830 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1838
r. w Tarnowie. Podczas rozproszenia jezuitów w monarchii austriackiej (1848)
pracował na Morawach, a potem w Księstwie Poznańskim (1849-1852). Współpracował
z Edmundem Bojanowskim, udzielał rekolekcji służebniczkom, był misjonarzem
ludowym w Śremie (1853-1869), piastował różne funkcje zakonne po 1868 r. w
Starej Wsi, Rudzie Śląskiej i we Lwowie. Encyklepedia wiedzy o jezuitach...,
s. 726.
[609]
W Licheniu mieści się od połowy XIX wieku sanktuarium Matki Bożej Bolesnej
Królowej Polski z pochodzącym z XVIII w. cudownym obrazem, przedstawiającym Maryję z Orłem Białym
zamiast Dzieciątka Jezus. W czasie II wojny światowej obraz przechowywany był w
Malińcu, gdzie w czasach Bojanowskiego w majątku państwa Kwileckich powstała
ochronka, prowadzona przez służebniczki. Od 1949 r. kustoszami sanktuarium są
Księża Marianie, budujący tam aktualnie bazylikę Matki Bożej Licheńskiej jako
narodowe wotum dziękczynno-błagalne na rok 2000. Encyklopedia
chrześcijaństwa..., s. 400-401; Bojanowski E., op. cit., s. 321
przyp.1.
[610]
S. Leona Jankiewicz była w tym czasie nadawczynią dwóch listów do
Bojanowskiego, z 21 października i 24
listopada 1865 r. Obydwu listów brak, choć Bojanowski wspomniał je w odpowiedzi
do niej z 6 grudnia tego roku (zob. niżej) i pod tą datą w Dzienniku.
[611]
Chodzi o pięciu Braci Polaków męczenników, świętych: Benedykta, Jana, Mateusza,
Izaaka i Chryzostoma, którzy na prośbę Bolesława Chrobrego zostali przysłani
przez Św. Romualda z Włoch. Towarzyszyli potem Św. Wojciechowi w jego misji do
Prus, skąd po jego śmierci powrócili do Wielkopolski. Osiedlili się jako
pustelnicy niedaleko Kazimierza (dziś Bieniszewo). Obdarowani tam przez Bolesława
Chrobrego padli potem ofiarą rozbójników (12 XI 1004). Chrobry sprowadził ich
zwłoki najpierw do Kazimierza, potem do Gniezna (1005). Ok. 1640 r.
kasztelan inowrocławski Wojciech Kadzidłowski
ufundował w miejscu pobytu pustelników klasztor kamedułów, którzy w 1781 r. wybudowali kościół w Bieniszewie. Gloger
Zygmunt, Encyklopedia staropolska ilustrowana, Warszawa 1900, t. 1, s.
193. – Ks. Hilary Koszutski był niezwykle płodnym autorem bardzo obszernych
żywotów świętych. Przed 1870 r. opublikował w Poznaniu i Gnieźnie żywoty
świętych: Cyryla i Metodego, Wojciecha, Pustelników, Dziewic (Tekli,
Praksedy i Agaty), Stanisława, Świętych
Sług, Wincentego Kadłubka. Natomiast po 1870 r. ukazały się (także w Pelplinie)
kolejne żywoty Świętych jego autorstwa m.in.: Jadwigi, Eligiusza, Doroteusza,
Baldomera, Guiliema, Jana egipskiego, Stanisława Kostki, Jana Kantego. W przypadku
żywotu Jadwigi „księżnej śląskiej i polskiej”, a także innych, tytuł
wydawnictwa zawierał formułę: „patronki Królestwa Polskiego”, która wyrażała
tęsknotę ówczesnych Polaków za własnym państwem polskim. Piśmiennictwo ks.
Koszutskiego spełniało zarówno funkcje religijnej jak i narodowej oraz społecznej edukacji, przy czym
bibliografia Karola Estreichera nie ujmuje całego dorobku tego duchownego.
Estreicher Karol, Bibliografia polska XIX stulecia, Kraków, t. 2 (1874), s. 449; t. 6 (1881), s. 387; t.
2 (1907), s. 330.
[612]
Obydwu listów brak. Zob. stosowny
przypis do poprzedniego pisma.
[613]
Chodzi o zmarłego 27 października 1865 r. Mikołaja Węsierskiego z Podrzecza. Zob. wcześniej, list z 5 grudnia 1865 r.
[614]
Listu tego brak. Zob. przypisy do pisma poprzedniego.
[615]
Życzenie to mogło być sformułowane we wcześniejszych pismach s. Leony
Jankiewicz do Bojanowskiego lub w nieznanym nam liście do o. Ciszka.
[616]
Dietrichstein Zofia z Potockich (1820-1876), hr., córka Alfreda Potockiego (1786-1862), pierwszego
ordynata łańcuckiego i marszałka galicyjskiego; siostra Alfreda
Józefa (1822-1889), ministra i premiera austriackiego, marszałka krajowego,
namiestnika Galicji; od 16 sierpnia 1842 r. żona hr. Maurycego
Jana Dietrichsteina (zm.1852), ambasadora austriackiego w Londynie w latach
1844-1848. PSB, t. 27 (1983),
s.761 (Jerzy Zdrada). - We wsi Łąka w
Galicji, Zofia w 1854 r. otworzyła
zakład dla wiejskich sierot. Kiedy zapoznała się z ideą Bojanowskiego,
zapragnęła oddać go służebniczkom. Do przejęcia zakładu jednak nie doszło.
Szelęgiewicz, op. cit., s. 85-86.
[617]
Mimo interwencji hr. A. Potockiego i ks. bp. A. Manastyrskiego, Ministerstwo
Stanu 1 listopada 1865 r. utrzymało w mocy dekret z 3 lipca w sprawie wydalenia
Służebniczek Maryi z Galicji. Kornacka M. s., op. cit., s.103.
[618]
Chodzi o list z 29 listopada 1865 r. w t. 2, choć w Dzienniku datację
przeniesiono na 1 grudnia. (Bojanowski E., op. cit., s. 335). Wiadomo stamtąd,
że Sapieżyna, Alfred Potocki i Wanda Cabogi przygotowywali interwencję u samego
cesarza w sprawie zgody na pozostanie służebniczek w Galicji.
[619]
Nowenna (śrdw.-łac. novena) - nabożeństwo trwające 9 dni przed uroczystością
albo świętem.
[620] Chodzi o Macieja Szkudłapskiego, który
wcześniej był sołtysem w Baszkowie. Dziennik E.B., 27 lutego 1855
r., 8 września 1857 r., 26 maja i 5 czerwca 1858 r.
[621] Siostra Teresa Góralewska, ur. w 1833 r.,
pochodziła spod Zakopanego. Do nowicjatu w jaszkowie przyjechała 28 października 1863 r.
Po pierwszej profesji pracowała w
Wielkopolsce: w Turwi, osieku,
Granowie i od 1869 r. w Uzarzewie. W
1877 r. z powodu kulturkampfu udała się do Galicji i dołączyła do Sióstr
Służebniczek Maryi w Starej Wsi. Pracowała w Krzeszowie od 1 grudnia 1877 r., a 9 czerwca 1878 r. odeszła do rodziny. AGSL, KP nr 165.
[622]
Listów księży ze Śląska z 1865 r. brak. Wiadomo jednak, że na list ks.
Walentego Rimla z Leśnicy z 4 listopada tego roku, Bojanowski odpowiedział
osiem dni później, a w Dzienniku zaznaczył jego odbiór na poczcie. Zob.
wcześniej, list z 12 listopada 1865 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 334. –
Natomiast o wcześniejszych listach ze Śląska z 1865 r. trudno coś więcej
powiedzieć, ponieważ nie zachował się Dziennik Bojanowskiego za czas od
4 marca do 31 października 1865 r.