Listy Edmunda Bojanowskiego do Sióstr

[6] Do  FILIPINY  STUDZIŃSKIEJ [1], siostry miłosierdzia w  Poznaniu

                                                                                           Grabonóg,  16.2.[18]50

            Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa niech będzie zawsze z nami.
            Szanowna Pani Dobrodziejko!
            Wstrzymywałem się z odpowiedzią na szanowne dwa listy W[ielmożnej] Pani Dobrodz[iejki] spodziewając się, że się z Panem Chłapowskim zobaczę, którego na zebranie komitetowe zapraszałem[2], ale ponieważ tenże dla choroby swych dzieci dotychczas przybyć tu nie może, a ja od tak dawna nie opuszczam łóżka z powodu ciągłej słabości nogi, przeto z mojej tylko strony donieść W[ielce] W[ielmożnej] Pani Dobr[odziejce] mogę, iż co do zahipotekowania[3] funduszu na Siostry i reperację[4] domu, jakeśmy to poprzednio z W[ielce] W[ielmożną] Panią Dobr[odziejką] i Szanownym Księdzem Komisarzem[5] mówili, starać się będę jak najspieszniej rzecz do skutku doprowadzić. Atoli zapewnienia funduszu na chorych, obecnie przynajmniej nie jesteśmy w stanie uczynić, gdyż jak W[ielce] W[ielmożnej] Pani Dobr[odziejce] wiadomo, zapisy dotychczasowe doszły dopiero do sumy około 600 tal. rocznego dochodu. Nastręcza nam się przecież nadzieja, iż z funduszów szpitalnych starogostyńskich, za pośrednictwem Prześ[wietnego] Konsystorza[6], zdołamy później nieco zdobyć kilkaset tal. dochodu na chorych. Rzecz tę starałem się wyśledzić i podanie niebawem uczynimy. To wszakże wymaga jeszcze pewnego czasu. Do zatwierdzenia zaś Instytutu pamiętam, że Szan[owny] Ks. Komis[arz] wymagał tylko zapewnienia funduszu na Siostry i naprawę domu. Pozostaje mi więc tylko uchylenie powyższej trudności w zatwierdzeniu domu gost[yńskiego] poruczyć najłaskawszym względom W[ielce] W[ielmożnej] P[ani] Dobr[odziejki] oraz najuniżeniej przeprosić, iż pomimo najgorliwszej chęci, nie byłem w stanie dotąd przyśpieszyć rzeczonego zahipotekowania.
            Co do rachunku Szmyta[7] prosiłem Siostry, aby mi raczyły sumę tegoż przedłożyć ku jak najśpieszniejszemu załatwieniu tak ważnej potrzeby.
            Zostaję z najwyższym szacunkiem i uszanowaniem, W[ielce] W[ielmożnej] P[ani] Dobr[odziejki] powolny w Ch[rystusie] P[anu] sługa
                                                                                                           E. B.


[18] Do  ANGELINY JABŁOŃSKIEJ[8], siostry miłosierdzia w  Paryżu
                                   [12 maja 1854]
            Sz[anowna] S[iostro].
            Od czasu jak Sz[anowna] S[iostra] nasze strony opuściła, mieliśmy cztery razy o Siostrze wiadomość, pierwszą w kilka dni po Św. Filipie[9], drugą w kilka dni po Św. Wincentym[10], trzecią przez Szanownego i sędziwego Posła w pierwszych dniach sierpnia, a ostatnią po dniu Najśw. Panny Niepokalanego Poczęcia[11]. Z naszej strony bylibyśmy z Ks. Dziadzią[12] nieraz pisali, ale nas wstrzymywała obawa, czy nam się godzi zatrudniać Sz[anowną] S[iostrę] naszymi listami. P. Węsierski[13] z Podrzecza jechał przeszłego lata do Ostendy i  miał być w Paryżu a zarazem pragnął bardzo odwiedzić Siostrę. Dałem przez niego kilkanaście stronic wyjątków z Dziennika zawierających wszystkie najdrobniejsze szczegóły o ostatnich dniach życia nieodżałowanej naszej sierotki Józinki[14] i poleciłem mu, aby takowe raczył wręczyć Sz[anownej] S[iostrze]. Tymczasem wiadomość o chorobie dzieci zmusiła go zaniechać zamiar pojechania do Paryża i wrócił prosto z Ostendy przywiózłszy nazad pismo przeznaczone dla Siostry. Podobnie dogodna okazja dotąd mi się nie nadarzyła, lecz skoro jaka się znajdzie, nie omieszkam później - jeśli Bóg dozwoli - przesłać Siostrze te szczegóły, które wiem dobrze, że Siostrze będą miłym wspomnieniem po tej ukochanej dziecinie.
            Dziś ośmielam się pisać do Sz[anownej] S[iostry] korzystając z polecenia, jakie mi dała Pani Węsierska[15]. Pokładając ona największe zaufanie w zdaniu Sz[anownej] Siostry, prosi usilnie, czyby Szan[owna] Siostra - jeżeli zatrudnienia i stosunki pozwolą - nie raczyła zalecić jej jakiej bony[16] do dzieci, która by obok pobożności i właściwego do prowadzenia dzieci usposobienia, posiadała język francuski i niemiecki, a jeżeliby można - i polski. Niemniej byłoby miło P. Węsierskiej, aby ta bona mogła dzieciom udzielać także początków muzyki. Prośbę tę ośmiela się P. Węsierska jedynie w nadzieję dobroci Sz[anownej] S[iostry] uczynić i sama myśl posiadania takowej prowadzicielki swych dzieci z polecenia Sz[anownej] S[iostry] już ją pociesza. Gdyby więc Sz[anowna] S[iostra] raczyła i mogła wybór takowy zrobić, prosilibyśmy o łaskawe doniesienie warunków, pod jakimi by ta osoba zechciała przyjąć obowiązki bony, a wtenczas P. Węsierska udzieliłaby Sz[anownej] S[iostrze] swą odpowiedź, czy żądane warunki uskutecznić może.
            Mamże przy tej sposobności dodać, co u nas się dzieje? W wielu względach jak było, tak pozostało. Można to po części na dobre tłumaczyć dla tych, co się zmienić nie powinni, a na złe dla tych, co by byli powinni się zmienić. W wielu znowu innych względach jest teraz inaczej, jak było przed rokiem. Wtenczas kładliśmy pierwszy kamień do rozpoczynającej się przy naszym Domu budowy; dziś stoją już na tym kamieniu obydwa budynki, z ukończonymi łazienkami, podwórze opasane parkanem[17], ogródek zasadzony morwami, owocowymi drzewkami, winem, malinami, porzeczkami, itd. Ale smutno nam z tym wszystkim, bo nasza sierotka Józinka już ani jagódki z tego nie zerwie. Ma ona swój osobny pod lipą ogródek i na szczupłej mogiłce kilka krzaczków rezedy[18] i fijołków. Krzyżyk srebrny dla niej przeznaczony, wzięła ze sobą do grobu[K1] *. Widzę, że nie byłoby końca, gdybym się o tej nieodżałowanej dziecinie rozpisał, a muszę zostawić miejsce i Dziadziowi i Ks. Szuł[czyńskiemu], którzy korzystając z okazji chcą także się przypisać. Oczekuję więc łaskawej odpowiedzi Szan[ownej] Siostry na prośbę Pani Węsierskiej i polecając się św. modlitwom Szan[ownej] Siostry, zostaję z głębokim uszanowaniem Jej niegodnym sługą
                                                                                                                            E. B.

            * [K2] Ks. Preib[isz][19] zaczął rysować jej wizerunek po śmierci, ale niedosyć schwycił podobieństwa. Lepiej przypomina nam Józinkę obrazek Św. Józefa z dzieciątkiem, obrazek który nam w spadku po niej się dostał.
            Zapomniałem dodać, że Dr[oga] S[iostra] wyrażenia mego w pierwszym liście nie zrozumiała tak, jak przeze mnie pomyślane było. Chciałem powiedzieć że my, cośmy tu pozostali, nie zmieniliśmy się dotąd; jesteśmy jakeśmy byli, chociaż nie jednemu z nas należało stać się lepszym.

[19] Do  KATARZYNY  ADAMSKIEJ[20] w  Podrzeczu
 [1 września 1854]
            Kiedyś była ostatni raz u mnie, nie mogłem się z Tobą o wszystkim rozmówić, bo miałem, jak wiesz, gości, więc mi brakło czasu. Wspominałaś mi wtenczas, że z Józefką[21] nie chciałabyś razem być w Ochronie, co Ci wytłumaczyłem, że tę przeszkodę da się może jako złagodzić i Ty przystając już na moje przedstawienie, obiecałaś przyjechać z rzeczami nazad do Podrzecza na odpust Narodzenia Najśw. Panny[22]. Dopiero po Twoim odejściu powiadał mi Ksiądz Hübner[23], żeś przy pożegnaniu do niego mówiła, iż może w inną pójdziesz służbę. Potem także przykro mi było, kiedym się dowiedział, żeś w nieporozumieniu z Przewoźną[24], bez pożegnania z nią odeszła. Z tych dwóch rzeczy zdawało mi się, że nie masz szczerej chęci do powrotu, zwłaszcza żeś już sama do mnie mówiła, iż dla Józefki wolałabyś nie być w Podrzeczu.
            Piszę Ci to moja Katarzyno dlatego, żebyś nie myślała, że przeciwko Twojej chęci chcę Cię koniecznie namawiać do podrzeckiej Ochronki. W Strzelczu nie mogę Ci teraz zaraz miejsca obiecywać, chociażbym pragnął z całego serca, żebyś tam mogła się dostać. Więc moja rada jest taka: przybądź na odpust Matki Boskiej Narodzenia, ale bez rzeczy. Rozmówimy się na dobre i Ty mi wszystko szczerze powiesz, jak sobie sama życzysz, a wtenczas jeżelibyś miała być w Podrzeczu albo jeżelibyś później wzięła miejsce w Strzelczu, to każdego czasu możemy posłać furmankę po Twoje rzeczy. Bądź zapewniona, że jestem dla Ciebie zawsze tak przychylnym jak byłem i pragnąłbym dać Ci miejsce, ale nie chciałbym zmuszać Cię przeciwko Twojej woli i dlatego chcę się jeszcze z Tobą rozmówić, bo i tak będziesz na odpuście, a rzeczy jeszcze zostaw u matki, aż się ułożymy. Czekam Cię więc i Boskiej Opiece Cię oddaję
                                                                                                          E. Bojanowski


[73] Do  SIÓSTR  w  Turwi
                                                                                                          [17 marca 1858]
            + N. B.P.J.Ch.[25]                                            
            Wasz list z 3-go marca pisany, a oddany na pocztę 12-go, odebrałem 13-go w sobotę[26]. Bardzo mi było miło, żeście całe trzy kartki zapisały i doniosły o wszystkim szczegółowo. Zawsze tak piszcie. Dzięki Bogu Najwyższemu, żeście szczęśliwie rozpoczęły swoje prace w Turwi. Niech błogosławieństwo Boże będzie z wami, a łaska Jego święta niech wam dopomaga, abyście jak najgorliwszym wypełnianiem obowiązków i pomnażaniem się we wszystkich cnotach chrześcijańskich stały się godnymi prawdziwie imienia Służebniczek Najświętszej Panny, któreście na siebie przyjęły. W Bogu miłujcie się wspólnie między sobą, jak trzy rodzone siostrzyczki, a żaden nieprzyjaciel w niczym was nie przemoże. Sznur troisty niełatwo się przerywa - mówi mędrzec Pański. Bądźcież i wy taką troistą i nierozdzielną związką mocną w miłości Bożej i wiernym wypełnianiu świętych obowiązków waszych. Módlcie się i pracujcie. Modlitwa i praca niech zapełnia wszystkie godziny wasze.
            Razem z tym posyłam wam serdeczne moje życzenia, aby święty wasz Patron wyjednał wam wszelkie błogosławieństwa i łaski Boże ku waszemu świętemu powołaniu potrzebne, abyście rozpamiętując cnoty jego żywota, zagrzewały się do coraz gorliwszego ich naśladowania. Pan Bóg wybrał wam stan i sposób życia wam postanowił, który przypominać wam może świętego Patrona waszego. Święty Józef był opiekunem Dzieciątka Jezus - i wy opiekujecie się niewinnymi dziatkami, ale daj wam Boże, aby Anioł Stróż ostrzegał was przed wszelkim złem, które by dziatkom zagrażało, jak ostrzegł Św. Józefa przed zamachami Heroda - aby te dziatki pod waszą opieką, jak Dzieciątko Jezus pod opieką Św. Józefa,  pomnażały się w łasce u Boga i ludzi.
            Święty Józef był ubogim i żył z pracy rąk swoich, jako i wy ubogie, rękoma  swymi zarabiacie na wyżywienie swoje - ale daj wam Boże, aby ubóstwo wasze było tak święte, jak było święte ubóstwo Św. Józefa - aby wasza praca była zawsze z Bogiem i dla Boga i żeby wam Pan Jezus w niej towarzyszył i dopomagał jak dopomagał i towarzyszył Św. Patronowi waszemu.

[81] Do  KATARZYNY  JASKULSKIEJ[27]   w  Dziećmiarowie
                                                                                               Grabonóg, 23 listopada 1858
[Fragment]
            A jak już z Siostry J[oanny] mamy dzięki Bogu wielką pociechę, tak i z Michalinki spodziewamy się tej samej pociechy i czynimy sobie  znowu nadzieję, że z nich obydwóch będzie P. Bóg miał chwałę -  a Wy nagrodę od Boga w niebie.
            Polecam Was miłosiernej Opiece Bożej i modlitw Waszych za sobą serdecznie się dopraszam. N[iech] b[ędzie pochwalony Jezus] Chrystus
                                                                                                                      E. B.
           
[82] Do  s. JÓZEFY BOROWSKIEJ[28]  w  Kopaszewie
                                                                                                                   [4 grudnia 1858]
            + N.B.P.J.Ch.
            Ostatni Wasz list z 31 października, odebrałem z rąk Twoich rodziców, moja Józefo, gdy z Kopaszewa wrócili. Na ten list odpisałem Ci 14-go listopada. Od tego czasu żadnej wiadomości od Was nie miałem. W tych dniach dopiero pisała mi Siostra Matylda, że była u Was 24-go listopada, w środę i że u Was, dzięki Bogu, wszystko dobrze zastała[29].
            Na jutrzejszy dzień Św. Barbary posyłam w upominku Siostrze Barbarze Kowalskiej obrazek, życząc jej z całego serca wszelkich łask potrzebnych do jak najgorliwszego służenia Panu Jezusowi i Najświętszej Pannie w świętym powołaniu, które sobie obrała.[30]

[83] Do  s. WIKTORII  Marszałek[31]  w  Turwi
                                                                                                     Grabonóg, 11 grudnia 1858
            Na dzień Twojej Świętej Patronki, moja Wiktorio, posyłam Ci w upominku obrazek Pana Jezusa i życzę Ci, abyś za łaską Bożą, tak gorąco ukochała Najsłodszego Zbawiciela i Jego za jedynego Oblubieńca w sercu swym obrała, jak twoja Patronka, i abyś jak ona zwyciężyła mężnie to wszystko, coby Cię od Zbawcy twego odciągało. Pamiętaj, że to imię Wiktoria znaczy  zwycięstwo.
            Nie piszę dziś do Was więcej, bo na ostatni list Siostry Marianny z 1-go t.m. odpisałem jej d. 4-go t.m. i zapewno już tę odpowiedź moją odebrała[32].
            Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i polecając Was Opiece Bożej i Najświętszej Panny, Niepokalanej Pani naszej, proszę Was, abyście w codziennych modłach Waszych pamiętały o mnie.
                                                                                                             E. Bojanowski

[Druga wersja listu]
            Na dzień Twojej Świętej Patronki, posyłam Ci moja Wiktorio, w upominku obrazek Najświętszego Serca Jezusowego i życzę Ci, abyś za wstawianiem się Twojej Świętej Patronki otrzymała łaskę do jej naśladowania i abyś tak gorąco ukochała jak ona, Pana jezusa nad wszystko i abyś zwyciężyła tak mężnie jak ona to wszystko, coby Cię od miłości Jego Najsłodszego Serca odciągało. Pamiętaj, że to imię  Wiktoria znaczy  zwycięstwo.
            A jako Święta Wiktoria z rodzoną siostrą swoją Anatolią, obie dla Pana Jezusa świat opuściły - obie Pana Jezusa za jedynego Oblubieńca serc swoich obrały - obie Panu Jezusowi do samej śmierci, a śmierci męczeńskiej wytrwale służyły, tak i ty Wiktorio ze siostrą twoją Antoniną opuściwszy świat za natchnieniem Bożym i zaciągnąwszy się w świętą  służbę Jezusową i Najświętszej Panny Niepokalanej - trwajcie w niej gorliwie i wiernie, jak tamte dwie siostry, a będziecie jak one cieszyć się wieczną szczęśliwością w niebie.

[85] Do  JADWIGI  GŁOWACZ[33]  w  Konarach
                                                                                      Grabonóg,  24 stycznia [18]59

            Były tu u mnie z Golejewka Apolonia z matką i powiadały mi, że pragniesz wiadomości ode mnie, kiedy i Ty będziesz mogła do Służebniczek Najświętszej Panny się dostać - bo Ci podobno się dłuży i wielce tęsknisz za tym.  Donoszę Ci więc, moje dziecię, że będę się starał, aby jak najprędzej przygotować miejsce dla Ciebie. Może to rychlej nastąpi niźli się spodziewasz. Proś tylko Boga i Najświętszej Pannie się polecaj, a Twoje szczere pragnienie wysłucha i ziści, za czym tak mocno tęsknisz. Zresztą nie troszcz się zbytecznie i zdaj to rozporządzeniu Bożemu. Módl się i pracuj spokojnie, wypełniaj wszystkie Twoje chociażby najmniejsze obowiązki domowe pilnie i ochotnie, a Bóg dać raczy, że niedługo będziesz mogła więcej czynić i całkowiciej się oddać służbie Jego świętej w powołaniu, do którego serce Twoje najmiłosierniej natchnął. Składaj Bogu pokorne dzięki za łaskę tego natchnienia, niech ten święty ogień miłości Bożej coraz goręcej i jaśniej w Twoim sercu płonie, aby żadne trudności, ani czekanie, ani nic na świecie nie ostudzało Twego serca w tym przedsięwzięciu pobożnym.
            Na czterdziestogodzinne nabożeństwo w ostatnich trzech dniach przed Popielcem[34] - jeżeli P. Bóg doczekać pozwoli - przyjdziesz tu zapewne jakeś mi mówiła, to Ci wtenczas już coś pewniejszego będę mógł powiedzieć.
            Tymczasem przeczytasz książki, które Ci dałem i znowu inne będziesz mogła wziąć ode mnie.
            Teraz, jeśli masz czas do tego, byłoby dobrze, żebyś się trochę ćwiczyła w pisaniu.
            Polecam Cię, moje dziecię, Przenajświętszej Opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny i proszę Cię serdecznie, abyś w codziennych modlitwach Twoich pobożnie westchnęła i za mnie.
                                                                                                                        E. B.

[87] Do  rodziców  JADWIGI  GŁOWACZ  w  Konarach
                                                                                                     Grabonóg, 20 lutego 1859
            Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
            Córka Wasza Jadwiga mówiła mi, że radzi byście chcieli odebrać ode mnie list z zapewnieniem, że Wasza córka przyjęta zostanie do Służebniczek Najświętszej Panny Maryi w Jaszkowie. Dla Waszego więc zaspokojenia donoszę Wam, że skoro przyjedzie, będzie na pewno przez Starszą przyjęta. Dziś jeszcze napiszę list do Starszej w Jaszkowie, że Wasza córka w przyszłą niedzielę tam przybędzie.
            Zresztą, bądźcie o nią zupełnie spokojni. Panu Jezusowi córka Wasza chce służyć, Pan Jezus nią opiekować się będzie, a Wy Pana Jezusa znacie, kochacie i wiecie, że kto wszystko porzuci i za Panem Jezusem idzie, ten nie zginie i na tym nie straci, bo owszem, wszędzie będzie bezpieczny i wszystko posiądzie, służąc Temu, Który jest Panem wszystkiego.
            Gdybyście chcieli coś więcej dowiedzieć się o Służebniczkach Najświętszej Panny, to Wam najlepiej może objaśnić Ksiądz Proboszcz Sąchocki[35] w Golejewku. Niech Wam Pan Jezus błogosławi i zachowuje w swojej najświętszej Opiece.
                                                                                                           E. Boj[anowski]



[156] Do  s.  ELŻBIETY  SZKUDŁAPSKIEJ  w  Starej Wsi

                                                                                   Grabonóg, środa 16 sierp[nia] 1865
            + N.B.P.J.Ch.
            Twój list, moja Siostro Elżbieto, pisany w piątek 11 t.m. z Łańcuta, odebrałem wczoraj, wraz z listami od Ojca Baczyńskiego (z 10 t.m.), od Ojca Ciszka (z d. 12 t.m.) i od Siostry Anny Böhm, także z 12 t.m. Wszystkie te listy[36] bardzo mnie pocieszyły, a osobliwie wiadomość, że pan Hr. Potocki był tak łaskaw sam udać się do Wiednia. W Bogu nadzieja, że za staraniem tak znakomitych osób, sprawa Wasza pomyślny weźmie obrót. Módlmy się tylko gorąco do Najśw. Panny, aby swą przyczyną wyprosiła nam tę upragnioną pociechę.
            Co do paszportu Siostry Mar[ianny] Filipiak, to nie wiem, czyby się dało niezwłocznie inny wyrobić. Myślę, że ten co ma, byłby wystarczający na podróż.
            Co do Sióstr tamtejszych, które by tu przybyć miały, toć oczywiście, że nie można żądać, aby fundusze przywiozły, skoro takowego nie mają. Pomieszczenie tutaj przecieżby znalazły. Ale zostawmy to do ostatecznego rozstrzygnienia sprawy.
            Teraz donoszę Ci, moja Siostro Elżbieto, że zawczoraj, przed odebraniem Waszych listów, wysłałem list do O. Baczyńskiego (pod jego adresem do Starejwsi) i załączyłem list do Ciebie[37], przesyłając Ci zarazem pismo od siostry Twojej Rozalii z Baszkowa z 12 t.m., w którym Ci ona donosi o nagłym zasłabnieniu Twego ojca i prosi, abyś mogła przyjechać odwiedzić go. Niezwłocznie tedy to pismo przesłałem na ręce O. Baczyńskiego upraszając go z mojej strony, aby - jeżeli tylko można - wyprawił Cię zaraz z towarzyszką do nas, tym bardziej że się okoliczności tak połączyły, że Twoje tu przybycie jest nam w tej chwili także dla Zakładu tutejszego potrzebne. O. Baczyński skłania się do tego na mocy moich dawniejszych już przedstawień. Chodzi tylko o to, czy mój list wysłany do niego 14 t.m. zastał go jeszcze w Starejwsi, bo mi pisze, że po 15 t.m. wyjedzie do Szczawnicy. Na ten przypadek piszę dziś do W[ielebne]go Ojca Rektora[38], aby w razie niebytności O. Baczyńskiego raczył ów list mój odpieczętować i najłaskawiej przyśpieszyć interes. Jeżeli więc O. Baczyńskiego nie ma, porozumiej się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem, jak to najlepiej zrobić, a im prędzej, tym lepiej.
            Skoro się tylko ułoży tam rzecz co do Twego powrotu do Księstwa, musiałabyś oczywiście wziąć towarzyszkę, lecz zostawiam to zupełnie Waszej tam rozwadze, czy na to wybrana będzie S. Mar[ianna] Filipiak, czy jaka inna Siostra, która tu już pozostanie. Fundusz na podróż założony stamtąd, zwróciłbym niezwłocznie do Starejwsi, a może nawet przez wracającego Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała[39], który w tych dniach do Śremu przyjedzie. Jako miejsce Twego przyjazdu naznaczam Ci Podrzecze. Z Podrzecza pojechałabyś zaraz do Baszkowa odwiedzić ojca Twego, a skorobyś wróciła do Podrzecza, ułożylibyśmy dopiero Twój wyjazd do Jaszkowa.
            Z Wrocławia musiałabyś przedwieczornym pociągiem wyjechać do Rawicza, bo poczta z Rawicza codziennie przychodzi do Gostynia jakoś w nocy, więc zapewno z Rawicza wieczorem wychodzi. Gdybyś jednak w Rawiczu dowiedziała się, że zaraz po przyjściu pociągu wrocławskiego odchodzi poczta z Rawicza wprost do Kobylina i Krotoszyna, i że tym sposobem prędzej mogłabyś być w Baszkowie niż przez Gostyń i potem furmanką[40] z Podrzecza do Baszkowa, to w takim razie nie miałbym nic przeciwko temu, abyś sobie drogę przybliżyła, tylko musiałabyś mi zaraz z Baszkowa napisać o Twym przybyciu i kiedybyś stamtąd przyjechała do Podrzecza.  Jeszcze jedna uwaga. Jeżelibyś mogła przy tej okazji zabrać stamtąd ze dwie lub trzy Siostry, które by wyraźnie chciały jechać i tu zostać, i gdyby O. Baczyński uznał że można, toby tu dla nich miejsce było.
            Wszystko to jednak co Ci tu piszę, zostawiam rozrządzeniu O. Baczyńskiego lub w jego niebytności łaskawej decyzji W[ielebneg]o Ojca Rektora, bo Ojcowie najlepiej tam wiedzą, jak to wszystko najlepiej zrobić wypadnie. Do Jaszkowa o tym wszystkim nic nie pisz, ani słowa.
            Zaraz po odebraniu tego listu donieś mi, jakeś się z Ojcami porozumiała[41].
Tymczasem polecam Was wszystkie moje Siostry Opiece Bożej i Najśw. Panny Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski
            O Siostrze, która by Cię zastąpiła w Starejwsi, nic Ci tu już nie piszę, boś mi już dawniej donosiła, że na podobny przypadek wybraliście Siostrę Leonę[42].

[159] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
  Grabonóg, wtorek 29 sierpnia 1865 r.        
            + N.B.P.J.Ch.
            Dopisek Twój, moja Siostro Leono, przy liście Siostry Elżbiety z d. 21 t.m.[43] do mnie załączony, przyjąłem z głębokim współczuciem Waszego smutku, w jakim pogrążone jesteście, moje najmilsze Siostry, z powodu nagłego i niespodzianego wyjazdu waszej Przełożonej Siostry Elżbiety[44]. Zarazem jednak prawdziwą pociechę przyniosły mi słowa Twoje, pełne pokornego zdania się na Wolę Bożą,  i to mi daje otuchę, że tę dotkliwą próbę z wytrwałą ufnością w Bogu zniesiecie, a Pan Bóg raczy to wszystko na dobro wasze obrócić. U was rząd[45] wymagał miejscowej Siostry na przełożoną, tutaj zaś potrzeby Zgromadzenia i śmiertelna choroba ojca Siostry Elżbiety przynaglały jej powrót do nas. Inaczej więc nie można było zrobić. Tymczasem przeto, moja Siostro Leono, przy pomocy Bożej bądź przewodniczką Siostrom tamtejszym, a skoro W[ielebn]y O. Baczyński wróci, to ta rzecz dopiero należycie się ułoży.
            Siostra Elżbieta, dzięki Bogu, szczęśliwie z towarzyszką d. 25 t.m. przyjechała nasamprzód do chorego ojca, którego zastała jeszcze przy życiu. Jeszcze ją poznał i dał jej ojcowskie swe błogosławieństwo,  ale od tej chwili ciągle jest już nieprzytomny i bardzo słaba nadzieja o jego życiu. Tak mi pisała S. Elżbieta z domu rodzicielskiego w sam dzień swego tam przyjazdu, to jest w piątek, 25 t.m. Pozwoliłem jej dłużej jeszcze tam pozostać i do tej chwili z nią się nie widziałem.
            Nas tutaj także ciężka dotknęła próba. Matylda Jasińska nie tylko przestała być przełożoną, ale nawet ze Zgromadzenia występuje.  Dla zapewnienia trwałości Zgromadzeniu i dla dobra Waszego, stało się to koniecznie potrzebnym i wszystko się teraz za pomocą Bożą i pod wpływem Wysokiej Władzy Duchownej, na większą Chwałę Boską ułoży.
            Siostrę Mariannę Filipiak pozdrawiam serdecznie i donoszę jej, że rodzice i cała rodzina jej są zupełnie zdrowi.
            Napisz mi, moja Siostro Leono, jak najprędzej i obszernie, jak się miewacie, jak Wam się powodzi i kiedy na pewno Ojciec Baczyński wróci.
            Siostra Elżbieta także w tych dniach miała pisać do Was. Może jej list nawet już otrzymałyście. Teraz polecam Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, z całego serca opiece Bożej i Najświętszej Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie o Was pamiętamy!
            Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa niech będzie zawsze z nami!
                                                                                                          E. Bojanowski

            Na liście do mnie pisz: p. Krakau - Breslau - Rawicz w Grabonogu pod Gostyniem. Tym sposobem list najprędzej dojdzie.
            Pieniądze, które S. Elżbieta wzięła na podróż, to jest 60 fl. czyli 40 talarów, odsyłam Wam na ręce W[ielebne]go Ojca Rektora[46].

[160] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                Grabonóg, (piątek) 1 września 1865 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Twój list, moja Siostro Leono, z dnia 26 z.m.[47] spóźnił się na poczcie tak, że go dopiero wczoraj, 31 z.m. odebrałem. Ja zaś odpisałem Ci we wtorek, 29 z.m. na Twój list z 21-go i zarazem przez ręce W[ielebnego] Ojca Rektora[48], przesłałem Wam 60 flor., które Siostra Elżbieta na podróż wzięła.
            Co do wczorajszego listu Twego, dziękuję Ci nasamprzód za szczegółowe wiadomości o Waszym powodzeniu, które mnie serdecznie obchodzi.  Dzięki Bogu, że u Was wszystko dobrze i że smutek z powodu odjazdu Siostry Elżbiety, który Wam bardzo wyrozumiewam, znosicie mężnie i ze spokojnym poddaniem się Woli Bożej. Oto Bóg miłosierny ku ukojeniu Waszemu zsyła Wam już za to najpożądańszą pociechę.
            Zawczoraj właśnie odebrałem list z Łańcuta[49] zwiastujący nam wielce radosną nowinę: pan Hrabia Potocki był teraz - jak Wam wiadomo - we Wiedniu i przywiózł odpowiedź od nowego Ministra[50], że zatwierdzenie Zgromadzenia Służebniczek w Galicji da się załatwić!  Resztę będzie można już zrobić za łaskawym staraniem biskupów i przez Nuncjaturę.  Podziękujcie Bogu pokornie, moje najmilsze Siostry, za tę łaskę i miłosierdzie Jego.
            Co do Żużela, zaraz dziś napiszę o tej wiadomości JMĆ księdzu proboszczowi w Bełzie[51] i Siostrze Karolinie. Mogą więc Siostry być tam spokojne, tym bardziej że pan Hrabia Potocki nim wyjechał do Wiednia, posłał prośbę w Starejwsi napisaną i inne potrzebne przy tym papiery, do Gubernatora we Lwowie[52], prosząc go ze swej strony, aby rozkaz przeciwko Służebniczkom[53] raczył wstrzymać, ponieważ jedzie do Wiednia, aby ten interes przedłożyć. Z tego więc wnoszę, że i Siostry w Żużelu nie będą już przez miejscowy urząd niepokojone, bo p. Hrabia Potocki jeszcze przed swym wyjazdem do Wiednia otrzymał od Gubernatora ze Lwowa przychylną na swe podanie odpowiedź.
            W interesie familijnym Siostry Zofii[54], bardzo dobrze siostrze jej doradziłaś. Potem, jak W[ielebny] Ojciec Baczyński wróci, możesz się o stanowczym załatwieniu tego rozmówić, bo ja bliższych stosunków nie wiem.
            Z Ojcem Peterkiem[55] widziałem się w Śremie, jak do Starejwsi wyjeżdżał. Prosiłem go, aby Was pocieszył i ode mnie serdecznie pozdrowił. Może jeszcze nie miał sposobności widzieć się z Tobą.
            Co do chodzenia Sióstr na śpiewanie litanii, niewiadoma mi jest ta okoliczność, zatem najlepiej będzie, że nim W[ielebn]y Ojciec Baczyński wróci, naradzisz się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem, lub z W[ielebny]m Ojcem Peterkiem i podług ich uważania uczynisz, bo choćbym Siostrze Elżbiecie napisał o tym, to by za długo trwało, a ty pragniesz rychło wiedzieć.
            Dla zaspokojenia mego napisz mi znowu, moja Siostro Leono, o Waszym powodzeniu, a ja Wam także o naszym nie omieszkam donieść.
            Polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze i całą sprawę Zgromadzenia modłom Waszym, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie o Was pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

            Siostra Elżbieta dotąd jest u chorego ojca. W tych dniach nie miałem wiadomości od niej. Zresztą, tutejsze sprawy Zgromadzenia porządkują się pod opieką Wysokiej Władzy Duchownej i mamy w Bogu nadzieję, że wszystko wkrótce urządzi się na większą Chwałę Bożą.

[163] Do  s. REGINY  KARAUS[56]  w  Lubaszu
                                                                                                           [23 września 1865]
            + N.B.P.J.Ch.
            Najmilsza w Chrystusie Siostro Regino!
            Z boleścią serca opuszczając Lubasz i Ciebie cierpiącą żegnając, polecałem Cię dobrotliwej opiece Najśw. Panny i tak w drodze jako i za powrotem moim do domu, gdziekolwiek byłem na Mszy św. i do Stołu Pańskiego przystąpiłem, ofiarowałem Komunię św. i moje niegodne modły na Twoją intencję, a Siostry w Jaszkowie i tutaj w Podrzeczu z serdecznym udziałem podobne modły zanosić przyobiecały.
            Dziś wpadł mi w rękę obrazek, jakby właśnie dla Ciebie wymalowany. Posyłam Ci ten obrazek, abyś wpatrując się weń, mogła z niego czerpać pociechę i osłodę w cierpieniach Twoich. Oto na tym obrazku leży, jakoby Twoja własna osoba niemocą złożona i nad łożem widzisz zawieszony wizerunek[57].
                                                                                                         
[164] Do  MATYLDY  JASIŃSKIEJ w  Czempiniu
                                                                                      Grabonóg, 27 wrześ[nia] 1865     
             N.B.P.J.Ch.
            Wróciwszy z drogi, zastałem dwa listy Panny z d. 18 i 24 t.m.[58], na które pośpieszam odpowiedzieć.
            Co do należytości za bydło zajęte na górskich hubach[59], napisałem niezwłocznie, aby to załatwić.
            Co do kosztów sądowych powstałych ze skargi dłużników o pretensje do Zakładu Jaszkowskiego,  napisałem do Śremu również w celu załatwienia tej rzeczy.
            Wreszcie co do kuracji Anastazji byłoby mi miło wyświadczyć jej tę chrześcijańską przysługę. Pomówię z Siostrami Miłosierdzia, czyby to dało się zrobić bez kosztu, bo opłaty nie jestem w stanie ponieść. O skutku mego szczerego starania doniosę.
            Do Gołębina upomnienie poślę.
            Panu Bogu oddaję
                                                                                                           E. B.

[165] Do  s. LEONY JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                           Grabonóg, 28 września 1865 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Na list Twój, moja Siostro Leono, z d. 6 t.m., który 10 t.m. na pocztę był dany, a 13-go do rąk moich doszedł[60], odpisuję Ci dzisiaj dopiero, bo jeszcze dotychczas miałem tyle ustawicznych wyjazdów i tyle zatrudnień najrozmaitszych, że ani chwilki wolnej upatrzyć nie mogłem. Dziękuję Ci serdecznie za szczegółowe wiadomości o Waszym, moje Siostry, powodzeniu i zatrudnieniach. Trudności, jakie macie w kończeniu budowy i wyżywieniu tak znacznej gromadki Sióstr czuję bardzo, bo i naszego tutaj Zakładu podobne położenie,  ale Pan Bóg radzi zawsze o swojej wiernej czeladce i jak stare przysłowie mówi: Kogo Bóg ma w swej obronie, ten w złej doli nie utonie i Bogu służąc, nikt nie umarł z głodu. Módlmy się więc i pracujmy a Opatrzność Boża, jak nie zapomina o biednych ptaszętach, tak i o nas pamiętać raczy.
            Pisałaś mi, moja Siostro Leono, że nie wiesz adresu do Siostry Elżbiety, ale teraz dowiedziałem się od niej, że w tych dniach list Twój odebrała, więc zapewno W[ielebn]y Ojciec Baczyński dał Ci adres. Załączam Ci też zarazem odpowiedź Siostry Elżbiety, którą na moje ręce nadesłała wczoraj. Dzięki Bogu jest zdrowa i gorliwie się krząta około siewu żyta, wybierania ziemniaków i porządkowania Nowicjatu. Nowicjuszka Zuzanna Szaflarska[61] także zdrowa, swobodna i dziwiąc się ciągle tutejszym równinom, nie tęskni bynajmniej za rodzinnymi górami.
            Z Łańcuta miałem list wczoraj od Siostry Anny[62]. Donosi mi, że Siostra Julianna[63] znowu mocno cierpiąca, a o Siostrze Barbarze nie bardzo pocieszającą daje wiadomość, że myśli i nawet mówi o chęci wystąpienia. Poradź się W[ielebnego] Ojca Baczyńskiego i uczyń co Ci doradzi, bo jeżeli powołania Siostra Barbara nie ma, to mogłybyście ją snadno inną zastąpić, coby też, jak myślę, było bardzo dla łańcuckiego domku potrzebne, bo Siostra Anna przy chorej Siostrze Juliannie,  z jedną chętną Siostrą Teresą nie podoła zatrudnieniom, zwłaszcza że i sama słabowita.
            Teraz donoszę Wam, moje Siostry, żałobną wiadomość, że w tych dniach jedna z naszych Sióstr tutejszych, po długich cierpieniach na słabość piersiową, przeniosła się do wieczności. Śp. Siostra Regina Karaus w Ochronce w Lubaszu zasnęła w Bogu dnia 24 t.m. w niedzielę, a pogrzeb odbył się we wtorek. Opatrzona św. Sakramentami, zakończyła życie z wielkim zbudowaniem Sióstr, które jej łoże otaczały. Na łożu śmiertelnym ponowiła śluby i w ostatnich słowach swoich wyrzekła błogosławieństwo dla całego Zgromadzenia i Siostry Elżbiety, z której przyjazdu wielce się ucieszyła. Polecam więc duszę tej zgasłej Siostry naszej Waszym gorącym modłom i proszę Cię, abyś do tamtejszych Ochronek rozpisała listy zalecające Siostrom ofiarowanie, jak jest zwyczaj, trzech Komunii św. z zupełnym odpustem i trzech koronek za jej duszę.
            Do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego list załączam[64], a Was wszystkie, moje najmilsze Siostry, polecam opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, siebie zaś i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski
            Siostrze Filipiak donoszę, że jej rodzice i rodzeństwo zdrowi i razem ze mną pozdrawiają ją jak najserdeczniej.

[167] Do  MATYLDY  JASIŃSKIEJ  w  Czempiniu
     Grabonóg, 2 paździer[nika] 1865
            N.B.P.J.Ch.
            W interesie kosztów śremskich, proszę o nadesłanie mi dekretu sądowego, który jest potrzebny do załatwienia tej rzeczy.
            W sprawie o zajęte bydło, P. Nauczyciel w Jaszkowie nie ma dowodu od Komisarza o zawartej ugodzie, a takowy jest mi potrzebny.
            Co do Anastazji,  wyjednałem u Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu, że ją przyjmą na kurację kilkutygodniową, jeżeli w czasie swego pobytu będzie im mogła dopomagać w szyciu. Wiem, że szyć dobrze umie. Zatem pod tym warunkiem może zaraz przybyć do Sióstr Miłosierdzia do Gostynia.
            Panu Bogu oddaję
                                                                                                                  E. Bojanowski

[171] Do  s. LEONY JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                   Grabonóg, 10 paździer[nika] 1865 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            List Twój, moja Siostro Leono, z d. 30 września[65], dany na pocztę 1-go t.m., odebrałem 4-go t.m., a poprzednio 28 września, we czwartek wysłałem do Ciebie list, wraz z listem od Siostry Elżbiety[66] do Ciebie i moim do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego[67]. Wszystko to w jednej kopercie było pod Twoim adresem wysłane. Zapewno 1-go t.m. odebrałaś. Na zapytanie Twoje co do zmian Sióstr, odpisała Ci Siostra Elżbieta w tym liście.
            Ucieszyłaś mnie niezmiernie wiadomością, że rozpoczynacie już rekolekcje. Do którychkolwiek Sióstr teraz pisałem, wszystkim poleciłem modły na Waszą intencję i sam w moich niegodnych modlitwach codziennie przez ten tydzień błagam Boga, aby podczas tych świętych ćwiczeń duchownych zesłać Wam raczył, moje Siostry, jak najobfitsze łaski i błogosławieństwa.
            Pismo od konsystorza, którego odpis nadesłałaś mi, odnosi się jeszcze do dawniejszych trudności, które za łaską Bożą już pomyślny obrót wzięły, po bytności pana Hrabiego Potockiego we Wiedniu. Właśnie nazajutrz po wysłaniu mego poprzedniego listu do Ciebie, odebrałem 29 z.m. upewniające mnie w tym doniesienie od pana Hrabiego Potockiego z Łańcuta[68]. Względem dalszych kroków w tej sprawie pisałem już do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego.
            Od Sióstr z Biłki odebrałem list z 5 t.m., w którym mi także o powrocie pani Hrabiny Cabogi pisały[69].
            Z Łańcuta ostatni list miałem ten, o którym Ci już doniosłem[70]. Co do tamtejszej Siostry Barbary, uczyń jak Ci W[ielebn]y Ojciec Baczyński najlepiej doradzi i podług uwag Siostry Elżbiety, bo ja tamtejszych stosunków osobistych nie znam.
            Z Żużela teraz listu nie miałem. Co do prośby Twojej napisanej do p. Hrabiego Potockiego i do Księżnej[71], modlimy się wspólnie z Wami, aby Pan Bóg szczęśliwie pobłogosławił starania Twoje. Dzięki najmiłosierniejszemu Bogu, że budowa Wasza postępuje i ku wykończeniu się zbliża.
            U nas tu także po ciężkiej próbie, użycza Pan Bóg błogosławieństwa swego. Siostra Elżbieta wraz z towarzyszkami swymi w Jaszkowie ukończyła już zasiewy, a teraz pilnie się krząta około wybierania ziemniaków, których będzie do 500 szefli[72]. Ofiary dobroczynne już z kilku miejsc zasiliły Nowicjat. Kandydatek już dziesięć się zgłosiło, z których kilka własny fundusz wniosą. Rekolekcje tutejsze osobne w Jaszkowie i osobne w archidiecezji gnieźnieńskiej nastąpią pewnie w listopadzie dopiero.
            List mój niniejszy odbierzesz zapewno w dniu zakończenia Waszych rekolekcji. Pozdrów więc ode mnie i od nas tu wszystkich zgromadzone Siostrzyczki oraz oświadcz im nasze najserdeczniejsze życzenia wszelkiego błogosławieństwa Bożego po zakończonych świętych ćwiczeniach duchownych. Siostrze Annie[73] z Łańcuta powiedz, że zaraz do niej napiszę, jak powróci do Łańcuta. Siostrze Salomei z Biłki także powiedz, że niezadługo odpiszę jej na list ostatni. Również powiedz Siostrze Karolinie, że i do niej będę pisał. Ale donieś mi, moja Siostro Leono, jakie zmiany Sióstr u Was nastąpią i gdzie które będą. Do Siostry Marianny Filipiak dziś już osobnego listu nie piszę, tylko jej serdecznie dziękuję za list[74], który mi przysłała, i donoszę, że jej rodzice i rodzeństwo zdrowi i nawzajem serdecznie ją pozdrawiają. Przykro mi, że często teraz Siostra Marianna na ból głowy cierpi i że Ty, moja Siostro, na ból serca narzekasz. Pocieszające z Jaszkowa wiadomości niechaj Wam ulgę przyniosą, a da Bóg, że i przed Waszymi progi słoneczko Opatrzności Bożej coraz jaśniej przyświecać będzie.
            Z tym życzeniem serdecznym polecam Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i tutejsze Siostry Waszym modłom, w których chciejcie o nas pamiętać tak, jak my o Was zawsze pamiętamy.
                                                                                                           E. Bojanowski
[Na marginesie]
O modłach za duszę śp. Siostry Reginy[75] czy zawiadomiłaś Siostry?

[173] Do  MATYLDY  JASIŃSKIEJ  w  Czempiniu
              Grabonóg, 16 paźdz[iernika] 1865 
            Chociaż należytość księdza proboszcza z Żabna[76] podana była tylko talar 1,  odsyłam jednak 3 talary podług jego kwitu, lecz to czynię wyjątkowo na ten raz jedynie, bo więcej nad podane należytości nie jestem w stanie płacić, ani nie jestem do tego upoważnionym.
            Co do Garczyńskiego wypłata 4 1/2 tal. spóźniła się dotąd dla potrzebnego pierwej wyjaśnienia rzeczy, ale starać się będę jeszcze w tym tygodniu zaspokoić go, również należytość P. Leśniczego 10 tal., P. Breslauera za żelazo 10 tal. i P. Nejmana w Górce 25 tal[77]. Do Jaszkowa napiszę.
            Anastazja[78] może do Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu każdego dnia przyjechać. Oczekują tam na nią.
            Panu Bogu oddaję
                                                                                                                E. B.

[177] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK   w  Starej Wsi
                                                                                                  Grabonóg, 5 grudnia 1865
            +  N.B.P.J.Ch.
            Bardzo mi leżało na sercu, moja Siostro Marianno, że na Twój liścik[79], przez Siostrę Leonę mi nadesłany, nie miałem czasu odpowiedzieć Ci, tylko te słów kilka, co w liście do Siostry Leony załączyłem. Mnóstwo miałem wtenczas kłopotów, zatrudnień, wyjazdów, które mi ani chwilki wolnego czasu nie zostawiały, a chociaż i teraz jeszcze jest dużo do czynienia, korzystam jednak z dzisiejszej sposobności, aby do Ciebie osobny list napisać.
            Nasamprzód cieszę się niezmiernie, że Ci się tak dobrze w Galicji powodzi i w gospodarstwie i w Twoich kwestarskich pielgrzymkach. Czy kiedykolwiek w Podrzeczu pomyślałaś, że Cię Pan Bóg w Góry Karpackie albo w okolice Lwowa zaprowadzi i że na chwałę Jego świętą w tak dalekich stronach pracować będziesz? Rodzicom Twoim nieraz opowiadam, gdzie się obracasz i wiadomościami o Twoim dobrym zdrowiu i powodzeniu zaspokajam ich troskliwość. Są oni, dzięki Bogu, zdrowi jako i całe Twoje rodzeństwo. Wspominałem im, że radabyś od nich list otrzymała, ale jakoś trudno im się zebrać na napisanie, tylko na mnie to zdają, żebym Cię pozdrowił najserdeczniej od nich.
            W Podrzeczu smutek teraz, bo Ci zapewno nie wiadomo jeszcze, że pan Węsierski wróciwszy z wód tego roku bardzo cierpiący, po kilku tygodniach zwiększającej się słabości, zakończył nareszcie życie 27 października. Odwiedzałem go codziennie prawie, a po jego śmierci musiałem się zatrudnić pogrzebem. Po trumnę i inne sprawunki pogrzebowe byłem w Poznaniu z Twoim ojcem i potem ze mną Twój ojciec złożył ciało jego do trumny. Pogrzeb był bardzo wspaniały. Księży było do trzydziestu, a światła tyle, że kiedy ostatnie świece dochodziły do olszynek, to pierwsze zbliżały się już do miasta.  Proszę Cię, moja Siostro Marianno, ofiaruj Komunię św. i modły za duszę śp. Pana Węsierskiego. Siostra Elżbieta w przejeździe z Osieka przypadkiem zjechała właśnie na wyprowad[zenie] ciała do Podrzecza.
            Dowiadujesz się o tutejszym klasztorze księży Filipinów. Donoszę Ci więc, że wszyscy księża zdrowi, a niedawno do ich liczby przybył ks. profesor Brzeziński, z którego sąsiedztwa niezmiernie jestem ucieszony. Odnawianie kościoła filipińskiego już rozpoczęte, cała kaplica przed wielkim ołtarzem zastawiona rusztowaniami. Są już odmalowane nowe na ścianach obrazy dwa obok wielkiego ołtarza. Każdy z tych obrazów kosztuje po 500 talarów, a w sklepieniu tejże kaplicy przed wielkim ołtarzem, skończone są dopiero trzy wielkie obrazy, każdy po 900 tal. Kapliczka pod górą przy studzience także już odnowiona i przez ks. Preibisza pięknie wewnątrz wymalowana,  a przy szosie jak się od klasztoru do Podrzecza skręca, postawiona jest nowa wieżyczka murowana i w niej umieszczona stara figura Matki Boskiej Bolesnej, która tam dawniej na słupie stała. Z resztą w naszej okolicy wszystko jak było.
            W Jaszkowie, dzięki Bogu, dobrze teraz idzie, tylko gospodarstwo biedne. Jest w domu 9 Sióstr z Nowicjuszkami. Siostra Paulina Pelc[80]   o którą się zapytujesz,  była zmuszona przez Jasińską do oddalenia się, ale zabrała ze sobą suknię, krzyż i paciorki, a po wyniesieniu się Jasińskiej, zaraz do mnie napisała i wróciła do Zgromadzenia. Była teraz mocno chora, ale już zdrowsza i jest jak dawniej w Jaszkowie, gorliwa i wierna swemu powołaniu.
            Ojcu Wawreczce[81], w czasie rekolekcji teraz, oświadczyłem Twoje pozdrowienia. Ucieszył się bardzo i nawzajem kazał Cię pozdrowić.
            W Królestwie Siostry, dzięki Bogu, spokojne i zdrowe. Dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i odprawiły rekolekcje osobne w Licheniu[82] od 20 do 25 listopada.
            Siostra Rejkowska, o której także chcesz wiedzieć, jest zupełnie zdrowa. Zostaje ciągle w Ruchocinie. Pozdrawia Cię nawzajem jak najserdeczniej.  Siostra Marianna Przewoźna jest także ciągle w Małachowie i bardzo dobrze się tam Siostrom powodzi.
            Pisała mi Siostra Leona[83], że życzysz sobie mieć książeczekę O Nawiedzaniu Najśw. Sakramentu. Musiałem się dopiero starać o takową i dziś Ci ją posyłam razem z drugą dla Siostry Leony. Załączam Wam też Żywoty Świętych Pustelników Kazimirskich, które ks. Koszutski napisał i dał wydrukować[84]. Będą one dla Was miłym czytaniem na wieczory zimowe, a dla Ciebie tym milsze, bo znasz dobrze okolice Kazimirza, Bieniszewa itd., które są w tej książeczce opisane.
            Teraz wypłaciwszy Ci się obszernym listem za spóźnioną odpowiedź,  polecam Cię, moja Siostro Marianno, Opiece Bożej i Najśw. Panny, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze i całe Podrzecze Twoim modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski

[178] Do  s. LEONY JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                              Grabonóg, 6 grudnia 1865     + N.B.P.J.Ch.
            Przede wszystkim muszę Ci się usprawiedliwić, moja Siostro Leono, z mego tak długiego opóźnienia się w odpowiedzi na Twoje dwa ostatnie listy z 21 października i 24 listopada[85]. Opóźnienie to, pomimo mojej najszczerszej chęci, nastąpiło tylko z winy przeszkadzających okoliczności. Pierwszy Twój list bowiem, odebrałem w dniach smutnych dla mnie, kiedy musiałem być prawie nieodstępny przy łożu ciężko chorego przyjaciela, sąsiada i dawnego towarzysza moich lat młodocianych. Niedługo potem zakończył on życie[86], a na mnie przypadł smutny obowiązek zajęcia się pogrzebem i interesami osieroconej rodziny. Ledwie to się skończyło, nastąpiły nowe zatrudnienia i wyjazdy, mianowicie przy zbliżających się rekolekcjach Sióstr w tutejszej i gnieźnieńskiej archidiecezji oraz w Królestwie, skąd Siostry dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i trzeba było starać się i ułatwiać, aby dla nich osobne rekolekcje w Królestwie urządzić. W tym czasie przeszło dwa tygodnie byłem ciągle w drodze. Szczęśliwie jednak, dzięki Bogu, ułożyło się to wszystko. Siostry gnieźnieńskie odbyły rekolekcje od 13 do 18 listopada, a tutejsze i jednocześnie Siostry w Królestwie od 20 do 25 listopada. Wróciwszy potem do domu, zastałem Twój list drugi, w którym wyczytawszy, że życzysz sobie, abym Siostrze Filipiak i Tobie nadesłał książeczki O Nawiedzaniu Najśw. Sakramentu, zapisałem zaraz takowe i wstrzymywałem się z wysłaniem do Ciebie odpowiedzi, dopóki nie będę mógł zarazem tych książeczek Ci posłać, zwłaszcza że w tym czasie zatrudniało mnie znowu urządzenie i odprawienie rekolekcji dla Braci tutejszej Konferencji Św. Wincentego. Teraz więc dopiero otrzymawszy żądane przez Ciebie książeczki przesyłam Ci takowe, jedną Tobie, a drugą Siostrze Filipiak i uiszczam się w odpowiedzi  na obydwa listy.
            Nasamprzód serdecznie Ci dziękuję i wszystkim Siostrzyczkom za Wasze szczere życzenia na dzień moich imienin przesłane, a mianowicie za ofiarowaną Komunię św. i koronkę, i za prześliczny obrazek, który zaraz do mojej książki od nabożeństwa włożyłem i codziennie przy Mszy św. nie przepominam wzajemną za Was modlitwą wywdzięczać się za Waszą życzliwą i pobożną pamięć o mnie.
            Dzięki Bogu, że i Wy, moje Siostry, szczęśliwie odprawiłyście święte ćwiczenia duchowne. Nie wiem tylko, czy w Żużelu wszystkie nowe Siostry potrafią sobie na początku dać radę, ale to musieliście tam lepiej wiedzieć jak zrobić, znając potrzeby i okoliczności miejscowe. Cieszę się, że Siostra Karolina dostała się do Starejwsi. Załączam tu liścik do niej[87] i obrazek. Co do życzenia zaś W[ielebneg]o O. Ciszka[88], abyś ją dała do Łańcuta, a wzięła Siostrę Juliannę Skowrońską do Starejwsi - sądziłbym, iżby było najlepiej, ażebyś, moja Siostro Leono, ze swej strony napisała do W[ielebnego] O. Ciszka przedstawienie trudności pielęgnowania chorej Siostry Julianny w ciasnym i niewygodnym a ubogim domku starowiejskim. Powód jednak żądania W[ielebnego] O. Ciszka ma za sobą pewną słuszność, aby słabowitej Siostrze Annie przydać zdrową a tak zdatną Siostrę, jak jest Siostra Karolina. Pomimo tego względu może przecież W[ielebny] O. Ciszek na Twoje przedstawienie zgodzi się i odstąpi od swego żądania, a owe 100 fl. od Hr. Dietrichstein[89] zechce Ci nadesłać. Wiadomość o tej ofierze niezmierną przyniosła nam tu pociechę, jako i sumka niepoślednia zebrana z kwesty przez poczciwą Siostrę M[ariannę] Filipiak. Oby Wam Bóg pobłogosławił w podobny sposób wypłacić resztę należytości za budowę.
            Co do trudności rządowych[90] odebrałem w tych dniach list od W[ielebneg]o O. Baczyńskiego z pocieszającą wiadomością[91], że najznakomitsze i najprzychylniejsze Zgromadzeniu osoby, mają  wspólnie zrobić podanie do Cesarza. To zaś, co mi donosiłaś o nadziejach czynionych przez hrabinę Cabogi, pozwala się  nam spodziewać, że przy pomocy Bożej po długich próbach, Bóg miłosierny ześle Wam upragnioną pociechę. Na uproszenie tej łaski Bożej odprawcie, moje Siostrzyczki, nowennę[92] do Najśw. Panny Pocieszenia, powtórnie z książeczki, którą Wam dawniej posłałem, a my tu nasze gorące modły będziemy łączyć z Waszymi.
            Siostra Elżbieta z Jaszkowa donosiła mi, że także teraz odebrała list od Ciebie. Zapewno Ci już odpisała, lub wkrótce odpisze. Biedaczka, ma teraz ciężki smutek po stracie swego ukochanego ojca, który w końcu zaprzeszłego tygodnia, po długich cierpieniach, życie zakończył. Siostra Elżbieta 28 listopada była na pogrzebie w Baszkowie i w przejeździe wstępowała tu do mnie. Proszę Was, moje Siostry, ofiarujcie wszystkie Komunie św. i modły za duszę śp. Macieja[93], ojca Siostry Elżbiety.
            Zresztą u nas tu wszystko, dzięki Bogu, dobrze i Siostry wszystkie zdrowe i po rekolekcjach ożywione na duchu. Siostra Teresa Góralewska[94] bardzo swobodna i zadowolona, jest przy Ochronce i lazarecie w Turwi. Również i now[icjuszka] Zuzanna Szaflarska wesoła i z naszymi płaszczyznami już się oswoiła.  Teraz odebraliśmy kilka listów od księży ze Śląska[95], z życzeniem zaprowadzenia Służebniczek na Górnym Śląsku i przysyłania kandydatek śląskich do tutejszego Nowicjatu. Bardzo nas to cieszy i zajmiemy się tym jak najszczerzej.
            Załączam Ci list do Siostry Mar[ianny] Filipiak i przy sposobności niech mi znów kiedy o sobie doniesie. W paczce tu dołączonej posyłam Ci 2 książeczki O Naw[iedzaniu] N[ajśw]. Sakr[amentu] i dwie Żywotów św. Pustelników, z których jedną oddaj O. Baczyńskiemu i oświadcz moje uszanowanie. Polecam Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                               E. Bojanowski

[Na marginesie]
            W[ielebnem]u Ojcu Baczyńskiemu w tych dniach odpiszę, tymczasem łączę głębokie uszanowanie i serdeczne pozdrowienia.
            Pozostałe z Biłki, Siostrę Agnieszkę, Siostrę Józefę oraz żużelskie i dawniejsze podhorzeckie Siostry z osobna tu jeszcze serdecznie pozdrawiam.




[179] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK  w  Starej Wsi
Grabonóg, (sobota), 27 stycznia 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            List, który mi przysłałaś, moja Siostro Marianno do rodziców, odesłałem im natychmiast, ale że Twój brat, który miał odpisać, nie mógł tak łatwo znaleźć wolnej do tego chwilki, przeto rodzice Twoi dopiero dziś przez Siostry podrzeckie oddali tę odpowiedź, którą Ci tutaj załączam. To oczekiwanie też wstrzymało i mnie dotychczas z pisaniem do Was, bo chciałem zarazem pocieszyć Cię przesłaniem tego listu od Twego rodzeństwa.
            Za wiadomości, które mi napisałaś o Waszym gospodarstwie, serdecznie Ci dziękuję. Wyraźnie, moje Siostrzyczki, Pan Bóg Wam błogosławi i Opatrzność Jego święta Wami się opiekuje. Zadziwiające i śliczne są te szczegóły, które mi doniosłaś. Podług życzenia Twego, pozdrowiłem od Ciebie wszystkie Twoje znajome Siostry, a osobliwie S. Michalinę Zielińską, która teraz jest gosposią w jaszkowskim Nowicjacie, i S. Rejkowską, i Siostrę Paulinę i Siostry w Królestwie. Siostrze Konstancji w Ruszkowie doniosłem, że oczekujesz od niej odpowiedzi na list, co pisałaś do niej z Krasiczyna.
            Rekolekcje w Licheniu dawał Siostrom Ojciec Pacyfik[96], ale teraz nie będzie już podobno dłużej w Licheniu, bo tak odebrano wszelkie fundusze kościołowi, że ledwo sam jeden proboszcz się utrzyma. Donoszę Ci też o ks. Koszutskim, że cały przeszły tydzień bawił tu w Grabonogu i w klasztorze. Przyjechał umyślnie odwiedzić mnie i ks. Brzezińskiego. Byłem z nim w Podrzeczu, innego znowu dnia w Gostyniu u Sióstr Miłosierdzia. Byliśmy także razem w Oporowie u państwa i w Oporówku u Sióstr, a tam Siostra Antonina Poniedziałek[97], która jest teraz w Oporówku Starszą, nie mogła się dosyć nacieszyć księdzu Koszutskiemu. W Podrzeczu w Ochronce pokazywałem mu Twoją małą siostrzyczkę, którą brał na łono i bułeczkami uczęstował. I tak co dzień gdzie indziej wyjeżdżając, a na noc wracając do Grabonoga, zabawił ks. Koszutski u nas aż do niedzieli, tj. 21 t.m. W niedzielę zaś był on jeszcze razem ze mną na wielkiej uroczystości jubileuszowej 50-cio letniego kapłaństwa ks. prob[oszcza] Kuśniaka[98] w klasztorze, która się odbyła bardzo wspaniale. Zjechał ks. Biskup Stefanowicz, ks. Koźmian, ks. Prusinowski, O. Superior[99] ze Śremu i bardzo wielu duchownych i panów tak, że było przeszło 60 osób.
            Dziś odebrałem list od Siostry Elżbiety z Jaszkowa, która mi donosi, że pisałaś do niej teraz, ale odpisze Ci dopiero jak wróci ze stron gnieźnieńskich, dokąd dziś pojechała. Tymczasem przesyła Ci tylko przeze mnie serdeczne życzenia na Twoje nadchodzące imieniny i trzy obrazeczki w upominku, jeden od siebie, drugi od Siostry Pauliny, a trzeci od Siostry Michaliny Zielińskiej. Z tego dopiero dowiedziałem się, że Ty, moja Siostro Marianno, na Matkę Boską Gromniczną obchodzisz Twoje imieniny, czego dotąd nie wiedziałem. Miło mi więc przy tej sposobności i z mojej strony przesłać Ci najserdeczniejsze życzenia wszelkich łask i błogosławieństw Boskich, a jak najlepszego szczęścia i powodzenia w Twoim gospodarstwie starowiejskim. Na pamiątkę tych życzeń załączam Ci także obrazek i o modlitwy Cię proszę.
            Jakże Wam się podoba książeczka ks. Koszutskiego o pustelnikach świętych?[100]  Bardzo się ucieszył, jakem mu powiedział, że tę książeczkę Wam posłałem.
            Na Twoje zapytanie o Kunegundzie nic Ci nie umiem odpowiedzieć, bo nie wiem, gdzie się obraca.
            Za życzenia Nowego Roku serdecznie Ci dziękuję[101] i nawzajem życząc Ci wszelkiego dobra w tym Nowym Roku, polecam Cię Opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Twoim modlitwom.
                                                                                                             E. Bojanowski
Do Siostry Karoliny kilka słów na drugiej stronie tego listu załączam[102].
[Na marginesie]
Twoim rodzicom razem z listem od Ciebie odesłałem opłatek załączony i medalik.
[180] Do  s. KAROLINY  ANNUTH  w Starej Wsi
                                                                                             Grabonóg, 27 stycznia 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Posyłając dzisiaj, moja Siostro Karolino, kilka listów i obrazków do Sióstr starowiejskich, nie piszę już osobnego listu do Ciebie, tylko te kilka słów tutaj dołączam, bo i tak koperta pełna i ciężka już będzie.
            Dziękuję Ci najserdeczniej za Twoją pamięć o mnie w modłach i przy Komunii św. a zarazem i za życzenia, które mi z opłatkiem gwiazdkowym na Nowy Rok przysłałaś[103]. Wzajemnie życzę Ci, moja Siostrzyczko, wszelkiego najobfitszego w tym nowo rozpoczętym roku, błogosławieństwa Bożego i choć to już po czasie, dzielę się i z Tobą odrobiną opłatka podrzeckiego, który dla wszystkich starowiejskich Siostrzyczek w liście do Siostry Leony załączam.
            Siostrze Elżbiecie Bieńkowskiej[104] na starszeństwie w Ochronce w Rombiniu bardzo dobrze się powodzi i towarzyszki jej, równie jak ks. Prob[oszcz] Hertmanowski[105], wielce z niej zadowoleni. Pozdrawia Cię ona serdecznie i cieszy się nadzieją, że Cię jeszcze tutaj w naszych stronach zobaczy i wspólnie z Tobą na chwałę Bożą pracować będzie.
            Niech Cię, moja Siostro Karolino, Pan Jezus i Najśw. Panna swoją dobrotliwą opieką otaczają, a Ty w modlitwach Twoich pamiętaj o mnie i o tutejszych Siostrzyczkach.
                                                                                                           E. Bojanowski

[181] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                               Grabonóg, 27 stycznia 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Już to cztery tygodnie temu, moja Siostro Leono, jak odebrałem 26 z.m. Twój list, ręką Siostry Marianny pisany, z d. 22-go grudnia[106], a dotąd Wam nie odpisałem.  Powodem do tego było najwięcej to, że chciałem zarazem Siostrze Mariannie przesłać odpowiedź od jej rodziców, którzy od dnia do dnia obiecywali napisać, a nie mogli przy zatrudnieniach swoich zebrać się na to i dziś dopiero przez Siostry z Podrzecza przysłali mi ten swój list tak długo oczekiwany.
            Wiadomość o Twojej słabości zdrowia, która Ci nie pozwalała własną ręką pisać listu do mnie, mocno mnie zasmuciła, że na wesołe Święta Bożego Narodzenia i na Gwiazdkę miało Ci zbywać na tej pociesze, którą zdrowie daje. Ale dzięki Bogu, dowiedziałem się teraz z listu Twego, pisanego do Siostry Elżbiety, że już i Gwiazdkę i Święta zdrowa obchodziłaś. Po kilka razy odczytywałem ten Twój list, co Siostra Elżbieta od Ciebie odebrała i nie mogłem się dosyć nacieszyć jego serdecznością siostrzeńską, z jaką opisujesz szczegóły spraw ochronkowych naszej poczciwej Bietce.[107] Zbudowała mnie także Twoja wyrozumiałość i nie branie do serca tego, co Siostra Anna napisała Ci z Łańcuta. Jej list jest niedobrym humorem zaprawny i nawet trochę twardy, widać, że ma jeszcze zadraśnięte serce tym, iż Siostry Karoliny nie dostała, ale słusznie wybaczasz jej tę drażliwość, bo to zapewno nie ze złego serca u niej, tylko z nadwątlonego zdrowia pochodzi.  Widzenie senne nowicjuszki Józefy Wiernej[108] wcale ładne i pocieszające, a przynajmniej to pewne, że ustawiczne modły do Najświętszej Panny, są Waszą najdzielniejszą bronią we wszelkiej przygodzie.
            Co do tamtejszej sprawy Zgromadzenia, czytałem teraz pocieszającą wiadomość,  w liście Siostry Salomei z Biłki do Siostry Elżbiety, że pani hrabina Cabogi pisała ze Lwowa do księdza proboszcza w Biłce, iż sprawa ta bardzo dobrze wypadnie. Szczegółów bliższych nie donoszą.
            Biedne Siostry żużelskie mają teraz najprzykrzejsze położenie, ale ich poświęcenie się na posługę około tyfusowych chorych w Bełzie wyjedna im pewno błogosławieństwo Boże i rychłą skądinąd pociechę.
            Z radością dowiedziałem się z listu Twego o ślubach złożonych przez cztery nowicjuszki w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najśw. Panny. Niech im Pan Bóg pobłogosławi, aby na chwałę Jego świętą w prawdziwej doskonałości wzrastając, coraz obfitsze sobie łaski wysługiwały.
            Książeczki o Góreckiej Najśw. Pannie Pocieszenia[109] przyślę Wam, moje Siostrzyczki, trochę później, bo już tak są rozkupione, że trudno ich dostać i na nowo muszą być drukowane. Tymczasem możecie nowennę, o którą Was prosiłem, odprawić z tej książeczki, co Siostra Julianna Skowrońska ma ode mnie. Jakże teraz jest ze zdrowiem Siostry Julianny? Czy przychodzi do siebie w Starejwsi?
            Pozostaje mi jeszcze podziękować Wam, moje Siostrzyczki, jak najserdeczniej za Wasze szczere życzenia, któreście mi na Nowy Rok, razem z opłatkiem,  przysłały[110]. Nawzajem życzę Wam z całego serca wszelkich błogosławieństw Bożych w tym nowo rozpoczętym roku i choć już po czasie, załączam Wam także odrobinę opłatka, którym się dzielę z Wami najszczerszym sercem braterskim.
            U nas tu, pomimo zdarzających się przykrości, o których Ci Siostra Elżbieta pisała, Bóg miłosierny  i wielkie pociechy zsyła. Nie wiem, czy Ci Siostra Elżbieta donosiła, że niedawno ze Śląska przyjechała jedna wieśniaczka z dwoma córkami i opiekunem w odwiedziny do Jaszkowa, aby obejrzeć Zakład, bo obie te córki chcą wstąpić do Zgromadzenia, a gospodarstwo swoje blisko Opola zapisać Zakładowi i Ochronkę tam urządzić. Goście ci oprócz Jaszkowa zwiedzili tu kilka innych jeszcze pobliższych Ochronek i wszędzie serdecznie ugoszczeni wrócili do domu pełni zadowolenia.  Wkrótce potem, przed samym Nowym Rokiem, ów opiekun napisał śliczny list do Siostry Elżbiety i w upominku przysłał dla niej i dla drugich Sióstr całą paczkę rozmaitych obrazków, medalików, krzyżyków, paciorków i książeczek, a przy tym wszystkim parę obrazów przedstawiających kalwarię na Górze Św. Anny w Górnym Śląsku, gdzie jest klasztor Ojców Reformatów[111], którzy wielkiego dokładają starania, aby Służebniczki do Śląska sprowadzić i w tym celu już zbierają ofiary na kupienie gospodarstwa pod samą Górą Św. Anny, blisko kaplicy Wniebowzięcia Najśw. Panny, aby Siostry miały zarazem i swój kościółek blisko Zakładu,  chociaż do klasztoru także niedaleko, bo to gospodarstwo tuż pod Górą leży. Otóż, moje Siostrzyczki, wszakże to pocieszająca wiadomość!
            W tej chwili odebrałem list od Siostry Elżbiety[112], która dziś wyjeżdża w strony gnieźnieńskie odwiedzić tamtejsze Ochronki. Pisze mi, że świeżo teraz doszły ją listy od Sióstr z Biłki, gdzie wszystko dobrze idzie, i od Sióstr z Żużela, do których dołączył także swój list i ks. proboszcz Semenetz[113] z Bełza. Siostry ciągle tam jeszcze około chorych zajęte. Teraz w Bełzie jest Siostra Kunegunda i Siostra Barbara. Po dwa lub trzy razy na tydzień nocują tam w osobnej, porządnej stancji[114], bo czasem do Żużela za daleko im wracać. Odebrała także Siostra Elżbieta osobny teraz list od Siostry Marianny Filipiak, ale dopiero trochę później Wam odpisze, jak wróci z drogi. Tymczasem pozdrawia Was wszystkie najserdeczniej i załącza trzy obrazki dla Siostry M[arianny] Filipiak na jej imieniny, które tu na Twoje ręce przesyłam wraz z osobnym „liścikiem” moim do Siostry M[arianny] Filipiak i do Siostry Karoliny.
            Teraz jeszcze proszę Cię bardzo, moja Siostro Leono, żebyś nie opłacała listów, które piszesz do mnie. Ja jak najchętniej zapłacę, a skorzystam przez to, że będziesz mogła częściej, skoro Ci tylko czas pozwoli, pisywać do mnie, bez uszczerbku Waszej kasy.
            W tym oczekiwaniu niezadługo wiadomości od Was, polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze Waszym modłom, w których chciejcie pamiętać o nas tak, jak my o Was codziennie pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

            W[iele]bn[emu] Ojcu Baczyńskiemu jak najgłębsze uszanowanie łączę i o modły pokornie proszę.


[183] Do  s. KONSTANCJI  CHUDEJ  w  Malińcu
                                                                 Grabonóg, (poniedziałek) 23 kwiet[nia] 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            List Twój, moja Siostro Konstancjo, z dnia 20 t.m., to jest z piątku, odebrałem wczoraj w niedzielę[115].
            Bardzo mnie ucieszyło, że właśnie Ty przybyłaś do Malińca na tymczasową towarzyszkę Siostry Jadwigi, bo mam ufność, że ją umiesz w jej zmartwieniu pocieszać i dopomagać w czym potrzeba. Niech się Siostra Jadwiga nie martwi, bo by to jej zdrowiu szkodzić tylko mogło. Wyrozumiewam, iż dla Was, moje Siostry, wielce byłoby bolesnym zwinięcie tamtejszej Ochronki. Nam również przykra ta konieczność i dlatego napisałem jeszcze do pani hrabiny do Poznania[116], czyby się nie dało przez przydanie dwóch nowych Sióstr Siostrze Jadwidze utrzymać nadal Ochronkę tamtejszą. Dziś zaś miała już wyjechać Siostra Przełożona Elżbieta[117] do Poznania, aby osobiście porozumieć się z Państwem co do tego. W każdym razie, jeżeli Bóg pozwoli, chce ona stamtąd odwiedzić Was. Jeżeli Państwo nie będą sobie życzyli zatrzymać Ochronki, to już trudno poradzić, trzeba się zgodzić z wolą Bożą. Od Siostry Elżbiety dowiecie się, jak rzecz wypadnie.
            Po moim liście, któryście odebrały w przeszły piątek, pisałem znowu do Siostry Jadwigi w sobotę 21 t.m. odpowiadając jej na list, który do mnie pisała 18 t.m.[118]
            Na przypadek zwinięcia Ochronki malinieckiej, donieś mi, jak będę miał pisywać listy do Ruszkowa, aby najłatwiej dochodziły, czy przez Konin i Sempolno,  czy też przez Wojcin, albo Chełmce i Sempolno.
            Z resztą zostawiając załatwienie wszystkiego Siostrze Elżbiecie, polecam Was z całego serca, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, a siebie i wszystkie tu Siostry Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie i przy każdej Mszy św. o Was pamiętamy.
                                                                                                            E. Bojanowski
[Na marginesie]
            Ks. Brzeziński pozdrawia Cię serdecznie, a ksiądz Hübner Siostrę Jadwigę. Cieszy mnie, żeście odebrały wszystkie listy, które od familii posłałem Siostrom ruszkowskim dnia 17 t.m.[119]

[186] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK  w  Staniątkach
                                                                                              Grabonóg, 6 czerwca 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Twój list, moja Siostro Marianno, pisany 6 maja[120], a oddany na pocztę 9-go odebrałem zaraz nazajutrz 10 maja, ale nie zaraz mogłem Ci odpisać, bo pierwej posłałem Siostrze Elżbiecie Twój załączony list do niej i czekałem za jej odpowiedzią, którą choć mi przysłała 20 maja, dziś Ci dopiero takową odsyłam, gdyż przy tejże sposobności pragnąłem donieść Ci pocieszającą wiadomość o Twoim bracie Wawrzynie[121] i czekałem, póki się nie spełni jego zamiar pobożny. Teraz więc kiedy już osiągnął to, czego sobie tak życzył, pośpieszam Cię uwiadomić, że został on przyjęty na zakrystiana w tutejszym klasztorze filipińskim, z czego się niezmiernie Twoi kochani rodzice ucieszyli i prosili mnie, żeby Ci o tym donieść. Księża z niego kontenci, uwija się skrzętnie i w swojej czerwonej sukni wcale poważnie wygląda. Widuję go często, jak w chwilach wolnych klęczy sobie w kąciku z książką i modli się nabożnie.
            Od czasu jak pisałem do Ciebie, klasztor tutejszy poniósł nieodżałowaną stratę przez śmierć śp. Księdza Proboszcza Kuśniaka, który po swoich sekundycjach[122] odprawionych 21 stycznia zaczął coraz bardziej słabnąć, aż 15 marca rano zasnął w Bogu spokojnie i lekko. We wigilię śmierci jeszcze miał Mszę świętą. Pomódl się, moja Siostro, i ofiaruj Komunię św. za jego duszę. Na miejsce nieboszczyka wybrany jest proboszczem Kongregacji ksiądz Pajzderski[123], a Ministrem został, jak był, ksiądz Szułczyński. Z resztą w okolicy naszej wszystko po dawnemu, a Rodzice Twoi i rodzeństwo, którzy Cię jak najserdeczniej pozdrawiają, są zdrowi i nic nowego u nich nie zaszło.
            Na Świątki[124] był tu Ojciec Wawreczka i zabawił aż do Św. Filipa[125]. W tym czasie byłem z nim i z ks. Brzezińskim w Podrzeczu. Pokazywałem mu Twoją siostrzyczkę i braciszka w Ochronce. Ucieszył się z nimi serdecznie i uczęstował bułeczkami. W liście załączonym tu od Siostry Elżbiety wyczytasz o bytności Sióstr u naszego ks. Arcypasterza[126], o widokach zaprowadzania Sióstr w Śląsku, o powodzeniu ich w Jaszkowie i o szczęśliwym powrocie S. Karoliny. Wczoraj albo dzisiaj miała także przyjechać do Jaszkowa Siostra Anna Böhm. Siostra Konstancja w Ruszkowie zdrowa, pozdrawia Cię często, jako i S. Jadw[iga] Lewandowska,  która teraz po tyfusie na wypoczynek dana jest do Ruchocina.  Siostra Rejkowska także o Tobie pamięta. Jest teraz w Oporówku. Ks. Koszutski często dopytuje się, jak Ci się powodzi.
            Z kilku znowu miejsc zażądano Sióstr do nowych Ochronek: do Kunowa pod Gostyniem, do Rożnowa pod Obornikami za Poznaniem i do Karmina pod Pleszewem. Cieszę się niezmiernie,  że Ci Pan Bóg tak szczęśliwe na teraz miejsce pobytu nastręczył. Będzie to dla Ciebie zapewne z wielką korzyścią duchowną, a wkrótce Bóg dać raczy, że znów do Twoich towarzyszek wrócisz, bądź tylko spokojna, módl się, czytaj, pracuj, a przy ćwiczeniach pobożnych i tęsknota nie znajdzie przystępu do Ciebie. Jeżeli Twoje czcigodne opiekunki nie mają nic przeciw temu, to pisuj tu do nas i do rodziców Twoich, a miło im będzie, gdy częściej o Tobie dostaną wiadomość. Byłoby dobrze, żebyś teraz i do Twego brata Wawrzyna napisała utwierdzając go w pobożnym przedsięwzięciu. Listy najlepiej na moje ręce przesyłaj, a ja Ci odpowiedzi prześlę.
             Oczekując więc wkrótce listu od Ciebie, polecam Cię, moja Siostro Marianno, opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny, a siebie i Siostry tutejsze  Twoim modłom                              
                                                                                                          E. Bojanowski

[206] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 13 listopada 1866 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Marianno.
            Serdecznie mnie pocieszyłaś Twoim listem z 24 zeszłego miesiąca[127], który był oddany 26-go na pocztę w Łańcucie, a 28-go do moich rąk doszedł. Byłbym Wam zaraz odpisał, ale pilne obowiązki tyle zatrudnień codziennych na mnie wkładały, że dopiero dzisiaj trochę wolniejszą chwilę znalazłem.
            Ze Staniątek nie odebrawszy od Ciebie odpowiedzi, kłopotałem się o Twoje zdrowie, ale uspokajała mnie dobra opieka w jakiej byłaś i ówczesna niemożność przesyłania listów, jakoż rzeczywiście, choć do mnie stamtąd pisałaś, Twój list mnie nie doszedł[128]. Dzięki Bogu żeś szczęśliwie i ospę przebyła i szczęśliwie do Starejwsi wróciła. Również Panu Bogu dzięki za upragnioną pociechę, która dla Was przez zatwierdzenie Zgromadzenia nastąpiła[129]. A jak tę radość serdecznie z Wami podzielam, tak niemniej podzielam i Wasze zasmucenie z powodu wyjazdu O. Baczyńskiego. Ale Pan Bóg radzi o swojej czeladce, bo oto Wam rychłą daje pociechę w równie czcigodnym przewodniku duchownym, jakiego teraz w W[ielebnym] Ojcu Czeżowskim[130] macie.
            List Twój do rodziców wręczyłem zaraz Twemu bratu[131] w klasztorze i potem sam z nimi się widziałem, a teraz załączam Ci odpowiedź ich przez Twego brata pisaną. Wszyscy, dzięki Bogu, zdrowi, a z brata Twego księża bardzo kontenci. Co do poduszki, o którą rodziców prosiłaś, to mogłaby Ci zawieźć Siostra Elżbieta, jak pojedzie Was odwiedzić, ale kiedy, to w tej chwili nie wiem jeszcze.
            Księdza Koszutskiego pozdrowię od Ciebie, jak będę teraz w Mielżynie podczas rekolekcji. Jest zdrów i zawsze wesoły. Siostry w tamtej okolicy miały większą spokojność jak nasze, bo tam mniej było cholery. W Królestwie także Siostry zdrowe i dobrze im się powodzi. Cholera była tam tylko gdzieniegdzie. Lud coraz przychylniejszy ku Siostrom i chociaż sam biedny, przynosi im często ofiary. Rekolekcje tam Siostry odbyć muszą dla trudności dostania się do nas.
            Siostra Konstancja często w listach swoich dopytuje się o Ciebie[132]. W Ruszkowie teraz smutek wielki, bo państwu Morzyckim umarł syn, jedynak dorosły. Siostry pielęgnowały go w chorobie. Innych wiadomości dowiesz się z listów, które dziś piszę do Siostry Leony i Siostry Julianny.
            W Podrzeczu wszystko po dawnemu, tylko pani[133] wyjeżdża z dziećmi na mieszkanie do Wrocławia, a w Ochronce tylko dwie są teraz Siostry, tak jak we wszystkich tutejszych Ochronkach, bo z każdej Ochronki jedna Siostra była wzięta do posługi około cholerycznych, ale teraz już cholera się kończy i Siostry wracają, a w przyszły poniedziałek 19 t.m. zaczną się rekolekcje w Jaszkowie.
            Polecam Cię, moja Siostro Marianno, Opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                           E. Bojanowski

[207] Do  s. JULIANNY  SKOWROŃSKIEJ  w  Starej  wsi
Grabonóg, 13 listopada 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Julianno.
            List Twój z 23 z.m. załączony w liście Siostry Leony[134], odebrałem z wielką pociechą, że się czujesz teraz w Starejwsi szczęśliwą i swobodną, i że Ci Pan Bóg zdrowia użycza. Niech Ci Najświętsza Panna wyjedna przyczyną swoją i nadal i trwale tę łaskę i błogosławieństwo Boże, abyś umiała wszędzie i zawsze być swobodna na duchu i w tej swobodzie pracować na Chwałę Bożą. Twój długi pobyt w Łańcucie z Siostrą Anną Böhm i troskliwość, jaką dla Ciebie zawsze okazywała, daje mi się domyślać, że spodziewasz się ode mnie wiadomości o niej. Najchętniej więc czyniąc zadość życzeniu Twego serca donoszę Ci, że poczciwa Siostra Anna jest, dzięki Bogu, dosyć zdrowa. Po powrocie do nas była w Jaszkowie przez czas niejaki, a potem z Siostrą Karoliną pojechały do Prus Zachodnich odwiedzić swoją familię. Zastały wszystkich przy zdrowiu i po dawnym niewidzeniu ucieszywszy się ze swoimi, wróciły do nas na powrót w chwili, kiedy cholera tutaj strasznie grasować poczęła. Siostrę Annę zostawiliśmy, jako słabowitą, w Jaszkowie, a Siostra Karolina wraz z Siostrą Zuzanną, Waszą znajomą, pośpieszyły, jak wiele innych Sióstr naszych, na ratunek cholerycznych w okolice Poznania. Obie były razem pod samym Poznaniem we wsi Jerzycach[135], gdzie sobie zebrały wiele i wiele zasług przed Bogiem, a wdzięczności u ludzi. To było w lipcu aż do połowy sierpnia, kiedy nadszedł czas zaprowadzenia naszych Sióstr w Górnym Śląsku. Natenczas wzięte obie te Siostry od cholerycznych i połączone z Siostrą Anną Böhm pojechały na Śląsk, aby otworzyć Ochronkę pod Górą Kalwaryjską Świętej Anny, przy miasteczku Leśnicy, na kolonii zwanej Porębą[136]. Cudne tam położenie. Na szczycie góry klasztor OO. Franciszkanów[137], a wokół na pochyłościach góry przeszło trzydzieści kościołów, kościółków i kaplic. U spodu między skalistymi wąwozami na dolinie pod Górą Oliwną, nad strumieniem Cedron, jest piękny kościółek, a przy nim ogródek i domek naszych Siostrzyczek. Odwiedzałem je tam we wrześniu. Bóg im dziwnie błogosławi, ofiary codzienne przynosi lud wielce przychylny. Kandydatek zgłosiło się już przeszło 40 z funduszem. W tym miesiącu otworzą, jeśli Bóg pozwoli, Nowicjat. Ale w październiku wybuchła i tam cholera. Siostry dzień i noc ratowały chorych, aż S. Karolina sama podległa cholerze.  Dzięki jednak Bogu, wyzdrowiała. Si[ostra] Anna często dopytuje się o Ciebie[138]. Napisz do niej na moje ręce, a ja poproszę Siostrę Leonę, aby Ci pozwoliła napisać i żeby mi Twój list przysłała.
            Teraz Cię polecam, moja Siostro Julianno, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Twoim modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski

[208] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 14 listopada 1866 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Prawda, że dawno nie pisałem do Ciebie, ale bo też rzadko w ostatnich teraz czasach pisywałaś do mnie. Powody wstrzymujące Cię od tego, wstrzymywały i mnie nawzajem[139]. Jednakże gdy napisałaś do mnie 15 maja, odpisałem Ci 16 czerwca, posławszy list mój do Łańcuta z prośbą, aby Ci go stamtąd odesłano[140]. Czemu nie doszedł? - nie wiem; ale wprost do Ciebie wysłać listu nie chciałem z powyższych powodów, by Was nie narażać. Potem nastały trudności ogólne w przesyłaniu listów i to tłumaczy znów przerwę pewnego czasu, jaka zaszła w naszym wzajemnym udzielaniu sobie wiadomości. Wiem dobrze, moja Siostro Leono, że to wszystko nie z Twojej winy pochodziło, lubo mniemam, iż choć przez okazję mogłaś była, mianowicie w ważniejszych pytaniach i wątpliwościach, odzywać się do nas. Ale wszakże i w tym podobno nie była Twoja, lecz okoliczności wina. Teraz, dzięki Bogu, może mniej będzie trudności. Pomyślna i od dawna upragniona wiadomość o zatwierdzeniu Zgromadzenia[141], najżywszą przyniosła nam pociechę, a świeże doniesienia i uwagi co do tego interesu, które Siostra Elżbieta teraz otrzymała, czynią nadzieję, że wszystko przy pomocy Bożej, jeszcze lepiej się ułoży, i że Siostra Elżbieta będzie mogła w niezadługim czasie Was odwiedzić. Bardzo się cieszę także, że jesteś teraz z Siostry Julianny zadowolona i że ona czuje się swobodną w Starejwsi. Dla jej pociechy, proszę Cię, poleć jej napisać do Siostry Anny Böhm i na moje ręce list przyślij, a ja go Siostrze Annie odeślę. Zresztą, miej ją pod troskliwą opieką dobrego serca Twojego.
            Cieszę się również, że zamierzasz teraz zgromadzać dziatki do Ochronki w Waszym domu. Nadchodząca uroczystość gwiazdkowa wyborną nastręczy sposobność do tym większego zachęcenia ich na później.
            U nas tu Pan Bóg, zesławszy klęskę cholery, która prawie całe Księstwo ogarnęła, otworzył zarazem szerokie pole Siostrom naszym do zbierania wielkich zasług.  Od połowy lipca do końca października przez półczwarta miesiąca były w 48 miejscach nowych po różnych wsiach i miasteczkach zajęte ratowaniem chorych, nie licząc w to miejsc, gdzie są Ochrony, a gdzie także tu i ówdzie srożyła się cholera. W każde z tych miejsc wysyłane były po dwie Siostry. Nasamprzód jechały do Poznania wstępując tam do naszego Najprzewieleb[niejszego] księdza Arcypasterza[142], który każdym z osobna Siostrom udzielał błogosławieństwa swego na drogę i czekające je trudy, oraz przemówieniem swoim uzbrajał je w męstwo i do poświęcenia zagrzewał. Z tym błogosławieństwem i wyspowiadawszy się jak na śmierć i zasilone przyjęciem Najświęt[szego] Sakramentu, szły na niebezpieczeństwa mężnie i ochotnie. Dziwnie też Pan Bóg raczył im błogosławić, bo chociaż ze wszystkich Sióstr kilka uległo zarazie, przecież żadna nie umarła, a siły tak im starczyły, że dzień i noc obiegając zarażone domy, lub w lazaretach nieustannie posługując chorym, i opatrując sieroty, i utrzymując kuchnie dla chorych i licznych familii,  spieszyły z wioski do wioski, z miasteczka do miasteczka i były między nimi niektóre, co przez te półczwarta miesiąca w sześciu lub siedmiu okolicach po różnych końcach Księstwa pracowały, a gdzie tylko przybyły, Pan Bóg im błogosławił, że śmiertelność zaraz się zmniejszała i chorzy do zdrowia prędko powracali. To samo było i w Śląsku, tam gdzie są nasze Siostry, wybuchła także ogromna cholera i tyle wyratowały od śmierci, że mieszkańcy, nawet protestanci i żydzi, nie wiedząc jak swoją wdzięczność okazać, przynoszą im dotąd codziennie najrozmaitsze ofiary.
            Otóż, moja Siostro Leono, doniosłem Ci z ostatnich miesięcy co najważniejszego o naszych Siostrach tutejszych, a załączając Ci listy do Siostry Marianny i do Siostry Julianny[143], tak rozgospodarowałem wiadomościami, że w tamtych znowu listach zamieściłem szczegóły o Siostrach w Królestwie i  w Śląsku, aby w każdym co innego, a we wszystkich trzech udzielić Wam ogół wiadomości, które Wam pociechę przynieść mogą i pobudzić do głębokiej wdzięczności ku Bogu za łaski i błogosławieństwa, jakie udzielać raczy tej maluczkiej i ubogiej czeladce swojej.
            Życząc Wam z głębi serca podobnych i wszelkich najobfitszych błogosławieństw Bożych, polecam Cię moja Siostro Leono, i wszystkie Siostry, i Nowicjuszki Wasze Opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny, a tutejsze Siostry i siebie Waszym modłom, w których nie zapominajcie o nas, jak my o Was codziennie i przy każdej Mszy św. pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

[221] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
[4 kwietnia 1867]
            M[oja] S. Leono.
            Skoro tylko wróciła S. Elż[bieta][144] pośpieszyłem do Jaszkowa, pragnąc się dowiedzieć o Waszym powodzeniu. Przywiezione wiadomości były dla mego serca wielce pocieszające, ale z drugiej strony smutne też bardzo, mianowicie Twoje trudne położenie z całego serca podzielam i wyrozumiewam. Wszelako mam w miłosierdziu Bożym i Twojej wytrwałości błogą nadzieję, że po twardych próbach doświadczenia, raczy Wam Pan Bóg zesłać tym większe potem pociechy  i że przed progami Waszymi znowu słoneczko zaświeci[145]. W gorących modłach naszych zawsze łączymy się z Wami, a teraz w nadchodzącym dniu Twego świętego Patrona na Twoją intencję ofiarujemy wspólnie Komunię świętą i serdeczne modły, żeby Ci Najświętsza Panna, dobrotliwa Pani nasza, uprosiła wszelkie łaski i dary Ducha Przenajświętszego ku wytrwałemu przewodniczeniu Siostrzyczkom Twoim na ciężkiej drodze dźwigania Krzyża za Zbawicielem, bo jeśli staniesz się towarzyszką cierpienia Jego, chwały także towarzystwa dostąpisz. Tego Ci życząc, przesyłam Ci w upominku obrazeczek i polecam Cię, moja Siostro Leono oraz wszystkie Siostrzyczki, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, w których jak my o Was codziennie, tak i Wy o nas zawsze pamiętajcie.
                                                                                                         E. Bojan[owski]

[234] Do  MATYLDY  BRAUNER[146]   w  Kościanie przy Zakładzie Korekcyjnym
      28 maja [18]67    
            Na list Pani z 22 t.m.[147] nie mogłem zaraz odpowiedzieć, gdyż musiałem pierwej interes co do kupca Landsbergera przedłożyć ks. Koźmianowi jako współadministratorowi Zakładu Jaszkowskiego. odpowiedzi dotąd nie mam, ale skoro tylko zapewno w tych dniach nadejdzie, zaraz o niej doniosę Pani. Niniejszym zwracam Pani rachunek Landsbergera i mandat sądowy w tej sprawie.
            Co do należytości jakiegoś kupca z Poznania wynoszącej 10 tal.  nic mi nie jest wiadomo o tym, gdyż w podanych przez Panią długach Zakładu, był z Poznania tylko wymieniony kupiec Liszkowski[148], któremu też dług czyniący przeszło 20 tal. zapłaciłem.
            Co do kupca Cassriela[149] w Śremie nie pomnę, ile mu ostatnim razem płaciłem, a papierów dotyczących tego interesu nie mam w tej chwili pod ręką. Najlepiej możesz się Pani dowiedzieć o tym od samegoż kupca Cassriela.
            Z należnym poważaniem
                                                                                                               E. B.

[235] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
                                                                                                Grabonóg, 1 czerwca 1867
            +  N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            List Twój z 26 kwietnia[150] odebrawszy 1-go maja przez W[ielebnego] Ojca Czeżowskiego, ucieszyłem się bardzo, że nie omieszkałaś przy tak dobrej sposobności napisać do mnie o Waszym powodzeniu, które mnie zawsze, a teraz jeszcze tym mocniej obchodzi, im mniej mogę miewać wiadomości od Was. Twoje zapewnienia stały się dla mnie serdeczną pociechą w obecnych trudnościach, tamujących wzajemne pomiędzy nami znoszenie się w sprawach Zgromadzenia. Niech Cię, moja Siostro Leono i wszystkie Siostry tamtejsze, utrzymuje Pan Jezus Swą łaską najświętszą w tym duchu gorliwej jedności nierozerwanej. Dziękuję Ci również za wszystkie wiadomości o dobrym, dzięki Bogu, powodzeniu tamtejszych domków i naszych miłych Siostrzyczek. Przykro mi tylko że, jak się zdaje, nie odebrałaś listu mego, który 4 kwietnia wysłałem do Ciebie[151] dołączając w nim moje dla Ciebie życzenia i obrazeczek w upominku na dzień Twoich imienin, czyli na 11 kwietnia. Razem ze mną pisała do Ciebie wtenczas i Siostra Przełożona Elżbieta. Tymczasem widać, że ta cała przesyłka zaginęła gdzieś na poczcie. Dzisiaj korzystamy wraz z Siostrą Przełożoną Elżbietą z łaskawości wracających Ojców do Starejwsi i przesyłamy Ci przez nich nasze listy ciesząc się, że tym sposobem dojdą Cię z pewnością. Zapewno Siostra Elżbieta w swym liście napisze Ci wszelkie wiadomości o naszych Siostrzyczkach tutejszych oraz o tych, co są w Śląsku [i] Królestwie. Zatem z mojej strony nie powtarzając już tychże wiadomości, proszę tylko, abyś przy sposobności podobnie szczęśliwej jak dzisiejsza, pamiętała zawsze donosić o Waszym powodzeniu i pracach ku pomnożeniu chwały Bożej podejmowanych.
            A teraz życząc Tobie, moja Siostro Leono, i wszystkim Siostrzyczkom Twoim z całego serca jak najobfitszego błogosławieństwa, polecam Was opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie, wraz ze wszystkimi Siostrzyczkami tutejszymi, Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas zawsze, jako i my o Was każdego dnia i przy każdej Ofierze Mszy św. serdecznie pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

[241] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 26 lipca 1867       
            N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Pisałem do Ciebie przez okazję 1-go czerwca i mam w Bogu nadzieję, że Cię list mój doszedł. Gdyby można, pragnąłbym serdecznie otrzymać od Ciebie choć kilka słów wiadomości o Waszym powodzeniu.
            U nas tu, dzięki Bogu, wszystko dobrze. Byłem teraz w Śląsku[152] odwiedzić Siostry. Pan Bóg im cudownie błogosławi. Zdumiałem się, gdym zobaczył tam mury nowego domu już pod pierwsze piętro wzniesione, a na rusztowaniach 10 mularzy[153] pracujących. Siostry mają swoją cegielnię i piec do palenia wapna. Drzewo już obrobione zwożą gospodarze bezpłatnie. Będzie w tym domu 12 pokoi i sal, oprócz sklepów. Teraz zaczynają murować już drugie piętro, a w październiku ma być cały dom gotowy. Na to wszystko Opatrzność Boża zsyła hojne ofiary.
            Będą także Siostry miały w domu swego księdza kapelana i co dzień Mszę św. w kościele swoim, który jest tylko kilka kroków od domu oddalony. W tej chwili jest tam 13 Sióstr z Nowicjuszkami, a na zimę będzie może do 30-tu. Trzy Siostry nie podołają wszystkim zatrudnieniom, a ponieważ tutaj nie mamy zbytnich i kilkanaście miejsc gotowych czeka na Siostry, przeto powodowani prośbą Sióstr śląskich, porozumieliśmy się z Siostrą Elżbietą, aby Siostrę Juliannę Skowrońską dać Siostrze Annie do Śląska, zwłaszcza że wszystkie trzy Siostry śląskie o nią właśnie najusilniej proszą. Wszelkie koszta podróży opłaciłaby Siostra Anna, ale w uskutecznieniu tego pojmując Twoje trudne położenie, udałem się do W[ielebneg]o Ojca Ciszka z prośbą, aby raczył łaskawie pośrednictwem swoim ułatwić to wszystko, jeżeli tylko okoliczności pozwolą[154] i od W[ielebneg]o Ojca oczekiwać będę wiadomości co do tego. Siostra Elżbieta później napisze do Ciebie przy sposobności.
            Tymczasem przesyłając Wam od wszystkich Sióstr najserdeczniejsze pozdrowienia, polecam Was moje Najmilsze Siostry, opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie wraz ze wszystkimi Siostrami, Waszym modłom.
                                                                                                           E. Bojanowski

[241] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 26 lipca 1867       
            N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Pisałem do Ciebie przez okazję 1-go czerwca i mam w Bogu nadzieję, że Cię list mój doszedł. Gdyby można, pragnąłbym serdecznie otrzymać od Ciebie choć kilka słów wiadomości o Waszym powodzeniu.
            U nas tu, dzięki Bogu, wszystko dobrze. Byłem teraz w Śląsku[155] odwiedzić Siostry. Pan Bóg im cudownie błogosławi. Zdumiałem się, gdym zobaczył tam mury nowego domu już pod pierwsze piętro wzniesione, a na rusztowaniach 10 mularzy[156] pracujących. Siostry mają swoją cegielnię i piec do palenia wapna. Drzewo już obrobione zwożą gospodarze bezpłatnie. Będzie w tym domu 12 pokoi i sal, oprócz sklepów. Teraz zaczynają murować już drugie piętro, a w październiku ma być cały dom gotowy. Na to wszystko Opatrzność Boża zsyła hojne ofiary.
            Będą także Siostry miały w domu swego księdza kapelana i co dzień Mszę św. w kościele swoim, który jest tylko kilka kroków od domu oddalony. W tej chwili jest tam 13 Sióstr z Nowicjuszkami, a na zimę będzie może do 30-tu. Trzy Siostry nie podołają wszystkim zatrudnieniom, a ponieważ tutaj nie mamy zbytnich i kilkanaście miejsc gotowych czeka na Siostry, przeto powodowani prośbą Sióstr śląskich, porozumieliśmy się z Siostrą Elżbietą, aby Siostrę Juliannę Skowrońską dać Siostrze Annie do Śląska, zwłaszcza że wszystkie trzy Siostry śląskie o nią właśnie najusilniej proszą. Wszelkie koszta podróży opłaciłaby Siostra Anna, ale w uskutecznieniu tego pojmując Twoje trudne położenie, udałem się do W[ielebneg]o Ojca Ciszka z prośbą, aby raczył łaskawie pośrednictwem swoim ułatwić to wszystko, jeżeli tylko okoliczności pozwolą[157] i od W[ielebneg]o Ojca oczekiwać będę wiadomości co do tego. Siostra Elżbieta później napisze do Ciebie przy sposobności.
            Tymczasem przesyłając Wam od wszystkich Sióstr najserdeczniejsze pozdrowienia, polecam Was moje Najmilsze Siostry, opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie wraz ze wszystkimi Siostrami, Waszym modłom.
                                                                                                           E. Bojanowski

[243] Do  s. FILOMENY  GRUSZKA[158]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
          Moja Filomeno.
          Miła mi bardzo Twoja otwartość i szczerość, z jaką wyznajesz niepokój i tęsknotę, co Twoją duszę opanowały. Ale niech Cię to nie trwoży. Rozważ tylko jaki to w sercu usłyszałaś głos, który Cię powołał do służby Najświętszej Panny. Musiała być w tym głosie wielka moc i świętość, kiedy zaraz, bez zwłoki, pobiegłaś za nim i świat porzuciłaś bez żalu. Sama piszesz, że czułaś się tak szczęśliwą, iż byłabyś wolała umrzeć, niż nazad do świata powrócić. Otóż Pan Bóg zwykł takim sposobem dla pociągnienia dusz ku sobie, obdarzać je na początku słodkością natchnień i uścielać im drogę jakoby kwiatami. Potem zdaje się, jakby te dusze opuszczał i wszelką słodycz w gorycz tęsknoty zamieniał, a to czyni Bóg dlatego, żeby doświadczył ich stateczności w żywocie duchownym, więc im każe walczyć i biedzić się, dopóki mężnie nie zwyciężą pokus i przeciwności nie pokonają. Wtedy dopiero owych pierwszych słodyczy duchownych i pociech niebieskich drugie tyle im przydaje - i ten to jest żywot anielski, w którym nie czuć już ani krzyża, ani boleści, ani tęsknoty, ani goryczy, jeno samą szczęśliwość życia oddanego Bogu. Wytrwaj tę walkę, zwycięż za łaską Bożą nacierające na Ciebie pokusy, a po wewnętrznej burzy ujrzysz w duszy i sercu stateczną pogodę, która przyświecać Ci będzie już na tej ziemi jako zwiastunka przyszłej niebieskiej jasności i wesela wiekuistego.
            Z pociechą serca dowiaduję się, że Ci Najśw. Panna swoją przyczyną dopomogła już uciszyć w sercu pierwsze niepokoje. Niech Cię i nadal ze swej opieki nie wypuszcza i wszelkie łaski potrzebne uprasza, czego Ci z całego serca gorąco życzę i mile Cię pozdrawiam, a o modły proszę.


[244] Do  s. MARIANNY  MELCER[159]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chrystusie Siostrzyczko Maria[nno].
            Bóg Ci zapłać za liścik, bo kiedym od Was wszystkich te liściki teraz razem odebrał, zdawało mi się jakobym znowu był w Porębie i z Wami rozmawiał[160].
            Dzięki Bogu miłosiernemu, że w świętym powołaniu Waszym tak szczęśliwymi się czujecie i częstym przystępowaniem do Kom[unii] św. coraz ściślej łączycie się z Panem Jezusem. Przez to łączenie się ze Zbawicielem, rozłączacie się coraz bardziej ze światem i ze sobą, - a ile razy Bóg wstąpi do serca Waszego, to w sercu stanie się jaśniej i smutek się rozwieje, a pociecha zaświeci i słabość ustąpi, a moc i ufność się wzmoże tak, że już nie Wy, ale Bóg w Was żyć będzie. Niech to święte życie serca Waszego świeci w całym domowym życiu Waszym, niech wypełnianie obowiązków, jakie Bóg Wam zleca, praca, nauka, miłosierne uczynki, cierpliwość, miłość siostrzeńska i miłość ku dziatkom, i miłość ku cierpiącym bliźnim, staną się jakoby ciągłą modlitwą i nabożeństwem, - a będzie Wam dobrze i w tym doczesnym i w przyszłym życiu, czego Wam z serca życzę i modłom się Waszym polecam.

[245] Do  s. STANISŁAWY  PIECHULEK[161]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chr[ystusie] Siost[ro] Stanisławo.
            Szczęśliwie Bóg Ci zdarzył przyjąć to imię świętego Patrona Nowicjuszów i Nowicjuszek. Był i on młody, jak Ty młoda jesteś, a ileż to już w młodości swojej w życiu nowicjatowym zebrał zasług, które go wielkim uczyniły świętym. I Ciebie Pan Bóg postawił na tym samym polu, abyś zbierała pełne zasług kłosy. Pracuj więc duszą miłując Boga nade wszystko, pracuj sercem ćwicząc się w miłości bliźniego, pracuj myślą trzymając ją nieoderwaną od Krzyża Chrystusowego, pracuj ręką, służąc ubogim i chorym, jakbyś samemu Jezusowi służyła. Choćbyś na siłach upadała, nie daj się zachwiać we wierności Twojej. Nie szukaj zapłaty na ziemi, nie pracuj dla siebie, ale dla Boga i dla bliźnich, a Twój Patron święty uprosi Ci obfite już na ziemi pociechy niebieskie i w niebie nagrodę nieskończonej wiecznej szczęśliwości. Módl się więc i pracuj, a w modłach Twoich pamiętaj i o mnie, który za Ciebie jak za Was wszystkie codziennie szczerze się modlę.

[246] Do  s. KAROLINY  STUDENT[162]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chryst[usie] Siostro Karolino.
            Jak wszystkie Wasze liściki, tak i Twój z prawdziwą radością serca odebrałem. W uroczystej chwili Waszych obłóczyn byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg przyjął mile szczerą ofiarę serc Waszych i świętą opieką swoją zawsze Was otaczał. Widziałem Was jeszcze w świeckich sukienkach różnokolorowych, jak różnokolorowymi szatami przyodziane są pola, łąki, kwiaty i cały świat, z którego przyszłyście niedawno. Dziś już niebieskie sukienki Wasze i białe welony pokazują, że nie światu, ale niebieskiej Królowej służycie.
            Niechże więc i serca, i myśli, i słowa, i uczynki Wasze będą na niebieskich rzeczy pożądaniu obrócone statecznie. Niech święty pokój niebieski trwa na zawsze pomiędzy Wami, i w domu Waszym, i wszędzie gdziekolwiek Was Bóg powoła, czy do dziatek, czy do chorych, czy do pracy, niech Wam pociechy niebieskie towarzyszą i spływają na otaczających Was bliźnich.
[Na margiensie]         
            Tego Wam z głębi serca życząc, proszę Was o modły, w których i ja o Was na każdy dzień pamiętam.

[247] Do  s. OTYLII  WĄSIK[163]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chrystusie Siostrzyczko O[tylio].
            Z pociechą serdeczną odebrałem Twój liścik. Wcale on dobrze i starannie napisany, a co nade wszystko że w każdym słowie przemawia z niego dobra Twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i gorąco Bogu oddana. Niech Ci Bóg błogosławi, abyś coraz bardziej wzrastała w łasce u Boga i u dobrych ludzi.
            Te kilka miłych dni, które przeżyłem w Waszym cichym domku, pomiędzy Wami, słodkie i pobożne zostawiły mi w sercu wspomnienie[164]. Ten refektarzyk, gdzie Was pierwszy raz poznałem, ten kościółek, gdziem razem z Wami się modlił - i tę Ochronkę, gdziem się pożegnał z Wami, często myślą odwiedzam, ile razy modły moje za Was do Boga zasyłam, - a zasyłam je codziennie polecając Was Najświętszej Pannie, abyście moje drogie Siostrzyczki, na Jej cześć i na chwałę Bożą pomnażały się w cnotach, wzrastały w doskonałości zakonnej i gorętszą coraz miłością ku Bogu pałały.
            Niech Wam wszystkim i we wszystkim Pan Bóg i Najśw. Panna błogosławią, a Wy módlcie się za mnie, jak ja za Was modlę się co dzień i przy każdej Mszy św.
            Łaska Pana naszego J[ezusa] Ch[rystusa] niech b[ędzie zawsze z nami].
Druga wersja:
            Moja w Chrystusie Siostrzyczko.
            Z pociechą serdeczną odebrałem Twój liścik, bo nie tylko dobrze napisany, ale co nade wszystko, że w każdym słowie przemawia z niego dobra twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i gorąco Bogu oddana.
            W uroczystej chwili Waszych obłóczyn byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg przyjął miłą ofiarę serc Waszych i świętą opieką Swoją zawsze je otaczał, a Wy moje Siostrzyczki, abyście w świętym posłuszeństwie postępowały za Niebieskim Oblubieńcem Waszym, który stał się posłusznym, a posłusznym aż do śmierci krzyżowej - i w zamiłowaniu ubóstwa abyście naśladowały ubóstwo Tego, który nie miał gdzie głowy swojej złożyć i obnażony na krzyżu za grzechy nasze[165]


[272] Do  s. SALOMEI  CHMIELEWSKIEJ  w  Tarnowie
                                                                               Grabonóg, (sobota) 25 kwietnia 1868 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Salomeo.
            Nie umiem Ci opisać, z jaką serdeczną radością odebrałem list Twój z 15 tego miesiąca[166], że pomimo utrudzenia i pracy, która Wam każdodziennie wszystkie chwile zajmuje, pamiętałaś pocieszyć mnie doniesieniem o powodzeniu Waszym. Poprzednio już, 22 marca, otrzymałem wiadomość o Waszym pobycie w Tarnowie, od Matki Przełożonej[167], która mi wiele szczegółów z listu Twego wypisała i dołączyła nadesłany przez Ciebie przepis, podług którego gotujecie zupy dla Waszych kochanych ubogich. Dziękuję Ci serdecznie za ten przepis, ale jeszcze serdeczniej dziękuję Ci za list, który do mnie osobno napisałaś. Wspominasz, że może żadne Siostrzyczki nie przebyły Świąt tak, jak Wy, ubogo z ubogimi, ale dlatego właśnie tym święciej Święta obchodziłyście, moje Najmilsze Siostrzyczki, bo na posłudze około ubogich, z miłości dla Chrystusa Pana, który uniżył się i wyniszczył dla nas, postać Sługi przyjmując, jak Wasza Reguła zaleca.
            Oprócz Was jednak, były tu u nas niektóre Siostry, co podobnie przebyły Święta na miłosiernych posługach przy chorych tyfusowych w powiecie bukowskim w Bukówcu, o kilkanaście mil od Jaszkowa. Jest to Siostra Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska, którą znacie dobrze i druga z nią Siostra Wam nie znajoma. Właśnie w Wielki Czwartek przed Świętami wyjechały tam z Jaszkowa i zastały w Bukówcu przeszło 30 chorych na tyfus, których pielęgnowaniem dzień i noc przez całe Święta były zajęte i dotąd jeszcze tam pozostają. Ale Bogu dzięki zdrowe i od czasu ich przybycia tam, jeden tylko chory im umarł. Wkrótce też może powrócą.
            Matka Przełożona w trzecie święto wyjechała do Śląska, gdzie w niedzielę Przewodnią odbyło się zaprowadzenie nowej Ochronki w Skrzyszowie[168], niedaleko granicy austriackiej, blisko miasta Rybnika. Tamtejszy proboszcz[169] ofiarował na własność dla Sióstr dom z zabudowaniem gospodarskim i 17 mórg gruntu. Jest tam Starszą jedna z Sióstr tutejszych i trzy młode Siostrzyczki ze śląskiego już Nowicjatu.
            Nowicjat też śląski w Porębie, dzięki Bogu, szczęśliwie się rozwija. Dom nowicjatowy o kilkunastu pokojach i salach już zupełnie prawie wykończony, a teraz znowu zaczynają tam Siostry budować stodołę, oborę i chlewy. Siostra Anna Böhm, tamtejsza Przełożona a znajoma Wasza, oraz Siostra Karolina Annuth i Siostra Julianna Skowrońska, które również znacie, są Bogu dzięki dosyć zdrowe. Mają Nowicjuszek kilkanaście, a teraz do nowego domu więcej jeszcze przyjmą. Właśnie w tym tygodniu odbywa się tam misja. Są tam ojcowie Wawreczka, Jackowski[170] i Peterek.
            Matka Przełożona zabawi tam do końca misji, czyli do 27 t.m., a 28 t.m. wróci tu w nasze strony. Donosiłem jej teraz do Śląska, że czekasz za odpowiedzią od niej na list, który do Jaszkowa pisałaś,  i odebrałem od M[atki] Przełożonej wiadomość, że Ci już odpisała i dziwi się, iż dotąd jej listu nie otrzymałaś.
            U nas tu zresztą wszystkie Siostry zdrowe i przy pomocy Bożej dobrze im się powodzi. Niedawno też, bo w przeszłym miesiącu, założyliśmy tu nową Ochronkę u księżnej Czartoryskiej w Rokosowie, o 6 mil od Jaszkowa, a dwie tylko mile ode mnie.  W Królestwie także, Bogu dzięki, dobrze się Siostrom powodzi, a dziatek tyle uczęszcza, że Siostry pomieścić wszystkich nie mogą.
            Donosiłaś mi, że do 1-go maja będziecie w Tarnowie, przeto mam pewną zupełnie nadzieję, że mój list Cię dojdzie.
            Jeżeli Ci czas pozwoli, moja Siostro Salomeo, i Pan Bóg nadarzy sposobność, to Cię proszę serdecznie, napisz znów do mnie. Adres na Twoim liście był całkiem dobry, tylko na boku dodaj wyraźnie: p. Krakau - Breslau - Rawicz, to tym pewniej dojdzie, a zresztą pisz jak zwyczajnie w  Grabonogu - p. Gostyń.
            Teraz życząc Wam, moje Najmilsze Siostrzyczki i Siostrzyczkom w Nowodworzu, wszelkiego błogosławieństwa Bożego, polecam Was z głębi serca opiece Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak my o Was każdego dnia i przy każdej Mszy św. pamiętamy.
                                                                                                               E. Bojanowski
[Na marginesie]
            Jeżeli będziesz mogła, napisz mi choć parę słów jeszcze przed Twoim wyjazdem z Tarnowa.

[278]  Do  s. JOANNY  JASKULSKIEJ  w  Oporówku                                                                                                                                                                       [23 maja 1868]
            Cios to ogromny, ciężki do zniesienia, cios dla całe[go] Zgromadzenia i dla nas wszystkich!  Dom Jaszkowski zadrżał od jęku i płaczu! Nie umiem wam opisać, co się tam dopiero działo podczas pogrzebu! Nowicjuszki padały zemdlałe że je odnosić musiano i trzeźwić. Dziatki nawet trzeba było odrywać od grobu, którego zasypać nie dały, a płacz ludu zagłuszał jęki Sióstr i Nowicjuszek i ledwo dzwony można było słyszeć. W sam dzień pogrzebu, w poniedz[iałek] 18 t.m., odbyło się już w Śląsku przy Nowicjacie nabożeństwo żałobne za duszę tej drogiej i nieodżałowanej Siostry naszej,  a lud z całej okolicy razem z Siostrami napełniał kościół jękiem i płaczem. Taka to potęga cnoty i poświęcenia!
            Ale nie koniec na tym. Ledwie wróciłem po pogrzebie z Jaszkowa, odbieram w nocy list nagły z Bukówca  że i droga Siostra Zuzanna Górna, po długich cierpieniach zasnęła tam w Bogu w samo Wniebowstąpienie Pańskie o 6-tej godzinie rano! a dziś w sobotę odprawia się pogrzeb[171]. Jechać nie mogłem, bo od wielkiego zmartwienia, jestem zbyt osłabiony i cierpiący.
[Na marginesie]
            Proszę Was więc, moje Siostry, ofiarujcie za duszę tych dwóch[172] ukochanych Sióstr naszych gorące modły, to jest za każdą z osobna zwykłe 3 koronki i Komunię św. z zupełnym odpustem.
[279]  Do  s. KATARZYNY  ANDRYSIAK  w  Bukówcu
Grabonóg, (sobota) 23 maja 1868
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Katarzyno.
            Wczoraj po północy odebrałem Twój list z czwartku[173] i byłbym pragnął pośpieszyć zaraz do Bukówca, ale jestem tak zmartwiony i osłabiony na zdrowiu, że mi niepodobna było puścić się w drogę. M[atka] Przełożona[174] również miała wczoraj pojechać do Was, aby oddać ostatnią usługę naszej drogiej śp. Siostrze Zuzannie  i o zdrowiu Waszym się przekonać, lecz niespodziane przeszkody domowe nie dozwoliły jej także uczynić tego. Za to dzisiaj, w dniu pogrzebu modliliśmy się przynajmniej tutaj gorąco za duszę ukochanej Siostry, ofiarując Komunię św., a wszystkim Siostrom całego Zgromadzenia co prędzej polecimy modły i Komunię św. za obie w Bogu spoczywające Siostry, które tak święcie położyły życie dla ratowania cierpiących bliźnich!
            Ciężkie to do zniesienia ciosy dla całego Zgromadzenia i dla nas wszystkich!  Nic mi nie piszesz, czy odebrałaś mój list z 17 t.m.[175], który wysłałem do Ciebie z Dolska, przejeżdżając do Jaszkowa na pogrzeb śp. Siostry Agnieszki. Mam nadzieję, że Cię doszedł. Donieś mi jednak o tym dla mego zaspokojenia.
            Pogrzeb nieodżałowanej śp. Siostry Agnieszki w Jaszkowie był tak rozdzierający serce, że nie umiem Wam opisać. W tym samym dniu, to jest w poniedziałek 18 t.m., odbyło się już i w Śląsku przy Nowicjacie nabożeństwo żałobne za duszę tej drogiej Siostry naszej, a lud i tam z całej okolicy razem z Siostrami napełniał kościół jękiem i płaczem! Taka to potęga cnoty i poświęcenia!
            Z ostatnich chwil życia śp. Sio[stry] Agnieszki wspomnę Wam tu tylko, że już dwa dni przed śmiercią zapowiedziała wyraźnie zgon swój na piątek, a jak w całym życiu miała najgłębsze nabożeństwo do Męki Pańskiej, tak Pan Jezus dał jej też łaskę umrzeć w ten sam dzień i o tej samej godzinie, kiedy sam skonał na krzyżu, bo w piątek 15 t.m. od rana już zaczęła słabnąć, aż oddała ducha Panu Bogu o samej  3 godzinie  po południu! - Niezmiernie wiele budujących i ślicznych szczegółów dowiedziałem się od nowicjuszek o niej.
            Teraz proszę Cię, moja Siostro Katarzyno, donieś mi znowu o Waszym zdrowiu i o szczegółach zgonu i pogrzebie śp. Sio[stry] Zuzanny, jeżeli czas Ci pozwoli - a pamiętajcie moje Siostrzyczki, przed odjazdem z Bukówca, pięknie obdarnować[176] grób śp. Siostry Zuzanny, na którym będziemy się starali postawić później krzyż z napisem.
            Oczekując znów doniesienia Twego, polecam Was, moje drogie Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry podrzeckie Waszym pobożnym westchnieniom.
                                                                                                            E. Bojanowski
Czcigodnemu Ks. Proboszczowi [177] moje najgłębsze uszanowanie łączę.


[283] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 3 czerwca 1868

            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Wyczytawszy z listu Twego, który 4 z.m. do M[atki] Przełożonej Elżbiety[178] pisałaś, że życzysz sobie otrzymać kilka słów ode mnie, czynię z największą chęcią i przyjemnością Twemu życzeniu zadosyć, bo jeśli przez czas dość długi nie pisałem, to jedynie tylko dlatego, żem nie odbierał listów od Ciebie. Teraz zaś odzywam się z tym większym upragnieniem, gdyż nie tylko z mojej strony, ale i wyręczając M[atkę] Przełożoną Elżbietę, (która w tej chwili nie ma jeszcze czasu sama Ci odpisać), czuję potrzebę serca podzielić się z Tobą i z Wami wszystkimi, moje najmilsze Siostrzyczki, wiadomościami tak o naszych pociechach jako - też  niestety! -  i o ciężkich smutkach!
            Zaczynam od tego, co w tej chwili najmocniej serca nam przepełnia. Oto nasza droga, pełna zasług i poświęcenia Siostra Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska przed niewielu dniami położyła życie w ofierze dla miłości Pana Jezusa i cierpiących bliźnich!
            Wysłana do pielęgnowania tyfusowych chorych do Bukówca pod Grodziskiem, kilkanaście mil od Jaszkowa, zaszła tam, od ostatniej stacji pocztowej - pieszo z towarzyszącą jej Siostrą wieczorem w Wielki Czwartek, a pałająca zawsze najgłębszym nabożeństwem do Męki Pańskiej, rozpoczęła właśnie w sam Wielki Piątek podejmować ciężkie trudy i posługi około kilkudziesięciu opuszczonych i w smutnej nędzy pogrążonych chorych. Po dwutygodniowych znojach zapadła jej towarzyszka w tyfus, a skwapliwa w swej gorliwości Siostra Agnieszka,  nim drugie dwie Siostry zdołały przybyć na pomoc,  wycieńczyła się niezmordowaną pracą i bezsennością tak, że odesłana do Jaszkowa (2 maja) sama uległa także tyfusowi i pomimo wszelkich starań lekarskich, w coraz groźniejsze niebezpieczeństwo wpadała. Na koniec dwa dni przed śmiercią zapowiedziała wyraźnie zgon swój na piątek  i Pan Jezus dał jej też łaskę zakończyć pełne cnót i poświęcenia życie w tym samym dniu i o tej samej godzinie, kiedy sam skonał na krzyżu! - bo w piątek (15 z.m.) od rana już poczęła słabnąć coraz bardziej, aż oddała Panu Bogu ducha cicho i spokojnie, o samej godzinie 3-ciej po południu!  Cały Dom Jaszkowski zadrżał od jęku i płaczu! - a co się tam dopiero działo podczas pogrzebu, tego Wam opisać nie jestem w stanie! Nowicjuszki padały bez przytomności omdlałe, że je odnosić musiano i trzeźwić.  dziatki nawet domowe, ochronkowe i szkolne trzeba było odrywać gwałtem od grobu, którego nie dały zasypać,  a płacz ludu zagłuszał jęki Sióstr i Nowicjuszek!  W tym samym dniu pogrzebu, w poniedziałek 18 z[eszłego] m[iesiąca], odbyło się już i w Śląsku przy Nowicjacie nabożeństwo żałobne za duszę tej drogiej i nieodżałowanej Siostry. Ludek poczciwy i tam z całej okolicy, razem z Siostrami napełniał kościół głośnym łkaniem i płaczem! Taka to potęga cnoty i poświęcenia!
            Ale nie koniec na tym.  Ledwie wróciłem po pogrzebie z Jaszkowa, odebrałem w nocy list nagły, że i druga Kochana Siostra nasza, Zuzanna Górna, towarzyszka nieboszczki, która pierwej zachorowała, zakończyła życie na placu zasługi w Bukówcu,  w samo Wniebowstąpienie Pańskie.
            Ale nie dosyć jeszcze i na tym.  Drugie dwie Siostry na pomoc tam posłane, jedna po drugiej zapadły wnet w tyfus i obie leżą w niebezpieczeństwie życia,  a trzecie dwie wczoraj wezwane telegramem[179], pośpieszyły niezwłocznie zdobywać tam nowe zasługi, a może i nowe wieńce pośmiertne!
            Polecając modłom Waszym, moje Najmilsze Siostrzyczki, te ciężkie troski i potrzeby nasze oraz obie w Bogu zgasłe Siostry, a osobliwie duszę Waszej znajomej i nieodżałowanej Siostry Agnieszki Szaflarskiej, za które chciejcie ofiarować zwykłe koronki i po trzy Komunie św. z zupełnym odpustem, - zanoszę przy tym do Ciebie i Was wszystkich usilną prośbę, abyście zechciały skreślić i nadesłać mi wszelkie najdrobniejsze szczegóły, jakie Wam pozostały w pamięci z życia śp. Siostry Agn[ieszki] Szaflarskiej, albowiem podług zwyczaju zaprowadzonego, zapisujemy w Księgach Zgromadzenia wspomnienia o wszystkich zmarłych Siostrach, co tym troskliwiej uzupełnić pragniemy o śp. Siostrze Agnieszce, jako tak wielce zasłużonej i wysokimi cnotami obdarzonej duszy. Szczegóły, które nam o niej podały już tutejsze i śląskie Siostry i Nowicjuszki oraz inni ludzie, są nieocenionej wartości! Chodziłoby nam także bardzo o szczegółowe wspomnienia z czasu jej pierwszej młodości przed wstąpieniem do Zgromadzenia. Postarałem się już o takowe od W[ielebnego] Ks. kanonika Bogdalika z Krakowa, który nieboszczkę znał podobno dobrze. Chciej, moja Siostro Leono, uprosić o takie szczegóły i brata nieboszczki, Nowicjusza Macieja Szaflarskiego[180] w Starejwsi, któremu zarazem udziel niniejszej bolesnej wiadomości o jej zawczesnym, ale najchwalebniejszym zgonie!  Mam nadzieję, że z tych wszystkich notatek urośnie piękna i budująca całość,  a skoro będzie uzupełniona, nie zaniedbamy Wam przesłać.
            Zdaje mi się, że z nieboszczką wstąpiła razem do Nowicjatu starowiejskiego Siostra Anna Habina[181], co teraz jest w Nowodworzu. Zatem i od niej można by pewnie dostać niektórych szczegółów o nieboszczce, o co Cię usilnie proszę.
            Nieboszczka w Jaszkowie wspominała często podobno o swej najmłodszej siostrze Kunegundzie[182] pragnąc, aby i ona do Służebniczek przyjętą być mogła. Ta Kunegunda jest, jak mi mówiono, w rodzinnych stronach na służbie. Pożądanym byłoby dla nas wielce spełnić życzenie nieboszczki i dowiedzieć się, czyby Kunegunda miała to powołanie i pragnienie. Przez brata ze Starejwsi można by najpewniej tę wiadomość otrzymać. Chciej się, moja Siostro Leono, dowiedzieć o tym i donieś nam. W tym razie gdyby u Was nie było łatwości przyjęcia jej, dołożylibyśmy wszelkich starań, aby ją tutaj do nas sprowadzić do Jaszkowa.
            M[atka] Przełożona[183] przy późniejszej sposobności prześle Wam, moje Siostry, jako też bratu nieboszczki, niektóre pamiątki po niej w książkach i obrazkach.
            Zapytywałaś w liście Twym o powodzeniu Sióstr na Śląsku i o Sio[strze] Juliannie Skowrońskiej. Dzięki Bogu Dom nowicjatowy śląski już zupełnie wykończony, a teraz kończą budowę murowanej stodoły, obory, stajen, itd. W Nowicjacie jest 14 Nowicjuszek i 3 Siostry, to jest Sio[stra] Anna Böhm, Siostra Karolina Annuth i Sio[stra] Julianna Skowrońska. Ale biedna Sio[stra] Julianna, coraz bardziej cierpiąca na słabość piersiową, leży już najczęściej i nie wiemy nawet, czy siły pozwolą jej pić wody, które dla niej teraz sprowadzone być mają. Módlcie się na jej intencję.
            Nowa Ochronka zaprowadzona teraz została w Przewodnią Niedzielę w Śląsku we wsi Skrzyszowie[184], niedaleko granicy austriackiej, skąd już pasmo Karpat[185] pięknie widać. Jest to znakomita fundacja miejscowego proboszcza[186], który zapisał na własność Siostrom dom z zabudowaniem gospodarskim i 17 mórg gruntu: są tam trzy młode Siostrzyczki z śląskiego już Nowicjatu i czwarta starsza Siostra tutejsza.  U nas tu mamy teraz dwa nowe domki otworzyć.
            Siostrę Salomeę pozdrawiam serdecznie i donoszę jej, że ostatni list od niej z Tarnowa odebrałem 1-go maja[187], na który już nie odpisałem, bo mi donosiła, że miała zaraz z Tarnowa odjeżdżać.
            M[atka] Przełożona zawiozła wczoraj owe trzecie dwie Siostry do nieszczęśliwego Bukówca i ma inne ustawiczne wyjazdy.
            Nowicjuszka Zofia dziękuje Ci za pamięć i jak najserdeczniej Was wszystkie pozdrawia oraz Siostra Paulina.
            Polecam Was, moje Najmilsze Siostrzyczki i nowicjuszki, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie w tych smutkach i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski
[Na marginesie]
            Now[icjuszka] Zofia[188] pielęgnowała ciągle śp. Sio[strę] Agnieszkę i w samym dniu swych imienin zamknęła jej oczy!

[286] Do  WILHELMINY  BERGER[189]  w  Allenstein[190]
                                                                                                                    [10. Juni[191] 1868]
            Gelobt sei Jesus Christus
            Geehrte Schwester!
            Ich beeile mich auf Ihr Schreiben vom 17 Mai d[ieses] J[ahres] hiemit zu antworten, dass ich über Ihr fromes Vorhaben der Oberin in Oberschlesien Anna Böhm berichtet habe, und dass dieselbe selbst an Sie schreiben will, da sie sich Ihrer Bekanntschfat sehr gut erinnert. Ich hoffe, dass die Antwort der Oberin wird günstig ausfallen.
            Bis dahin vertrauen Sie auf Gott und lassen Sie nicht nach im fromen Gebethe, auf dass der Heilige Geist Sie immer mehr erleuchte über den heiligen Willen Gottes.
            Ihren fromen Gebethen mich empfehlend, wie auch die ganze Genossenschaft der kleinen Mägde Mariens bin ich Ihr ergebenster[192]:                                                                                                                                                                             N.N.

[288] Do  s. ROZALII  KRAUZE  w  Bukówcu
Grabonóg, (sobota) 13 czerwca 1868 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Rozalio.
            Rozminęły się nasze listy. Ja pisałem do W[ielebnego] Księdza Proboszcza[193] i do Ciebie w poniedziałek 8 t.m.[194], a Ty pisałaś do mnie we wtorek 9 t.m. i list ten oddany był w środę na pocztę, a ja go dostałem w czwartek[195].
            Nie mogę Ci dosyć wydziękować, żeś pośpieszyła z tym pocieszającym doniesieniem o znacznie polepszającym się już, dzięki Bogu, zdrowiu i Siostry Katarzyny i Siostry Urszuli, bo poprzedni list, co do M[atki] Przełożonej[196] pisałaś, wielką mnie obawą napełnił i podług wyrażonego w nim życzenia Siostry Katarzyny, natychmiast napisałem do ks. Koszutskiego i do ks. Nożewnika[197] z prośbą o Msze św. na intencję obu Sióstr chorych. Ale chwała Bogu, że niebezpieczeństwo minęło. Niech tylko teraz Siostry ochraniają się, aby jak najprędzej przy pomocy Bożej do sił przyszły i do Jaszkowa razem z Wami wrócić mogły, bo może Bóg da, że i chorzy na wsi, których liczba coraz mniejsza, nie będą też posługi Waszej dłużej potrzebować. Pisałem do Was i do księdza Proboszcza[198], żem pragnął przybyć do Bukówca, ale ponieważ, dzięki Bogu, chore Siostry już znacznie zdrowsze, a moje zdrowie ciągle jeszcze liche i zatrudnień pełno mam na głowie, przeto nie ma teraz koniecznej potrzeby, abym tam przyjechał. Później chyba, skoroby zaprowadzenie Ochronki w Granowie nastąpiło, to bym się starał przy tej sposobności złożyć Czcigodnemu księdzu Proboszczowi w Bukówcu me uszanowanie i podziękować za jego tyle łaskawą opiekę nad Siostrami.
            Piszesz mi, że znowu w Brodach zaczyna tyfus się szerzyć. Dałby Pan Bóg, żeby nie było potrzeby Sióstr tam już posyłać, bo ani jednej zbytniej nie mamy, a Ochronki w Granowie i w Rożnowie od dnia do dnia za Siostrami czekają. Prawda, że ochotniczek do chorych dużo się zgłasza z pomiędzy Sióstr, ale cóż potem, kiedy na Ochronkach nie mamy kim ich zastąpić. O Twoim liście zaraz w czwartek doniosłem M[atce] Przełożonej.
            W Jaszkowie też mamy dwie nowicjuszki chore, Józefę i Teresę, ślązaczki[199]. Byłoby mi miło otrzymać znowu teraz od Was wiadomość, jak polepszenie zdrowia Sióstr postępuje i kiedy spodziewacie się wrócić.
            Prosiłbym Was, moje Siostry, abyście przed wyjazdem Waszym z Bukówca mogły wywiedzieć się wszelkich szczegółów i wspomnień od ludzi o naszych zmarłych drogich Siostrach z czasu ich posługi około chorych tamże, bo to wszystko będzie nam potrzebne do zapisania dla pamięci Zgromadzenia. Księdza Proboszcza także już o to prosiłem, ale im więcej zbierzemy szczegółów, tym milej nam będzie.
            Wyglądając listu od Was, polecam Was, moje Siostrzyczki, tak chore jak zdrowe opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i wszystkie Siostry  Waszym modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski
[Na marginesie]
Czcigodnemu Księdzu Proboszczowi moje najgłębsze uszanowanie łączę.

[291] Do  s. KATARZYNY  ANDRYSIAK  w  Bukówcu
Grabonóg, (czwartek) 25 czerwca 1868
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Katarzyno.
            Mam doniesienie z Jaszkowa[200], że Siostra Rozalia z Siostrą Ludwiką wróciły już z Bukówca 17 t.m., a Wy obie, moje Siostry, dzięki Bogu zaczynacie podobno już wstawać i jest nadzieja, że także wkrótce wrócicie do Jaszkowa. Ale było Wam smutno, jak mi donoszą, gdy Siostry od Was odjeżdżały, więc pośpieszam przynajmniej tym listem przerwać Waszą samotność i pragnę bardzo choć kilka słów od Was otrzymać wiadomości, jak się teraz miewacie, moje Siostry, i czy wkrótce możemy się cieszyć nadzieją Waszego powrotu.  Jeżeli Ci siły, moja Siostro Katarzyno, nie pozwalają jeszcze dłuższego listu napisać, to choć tylko parę słów mi napisz dla mego zaspokojenia.
            Dzięki Bogu, że raczył wysłuchać modły nasze, które zanosiliśmy o zdrowie dla Was. Podług życzenia Twego napisałem zaraz i do ks. Koszutskiego i do ks. Nożewnika[201] z prośbą o Msze św. na tę intencję, a wszystkim Siostrom, do którychkolwiek pisałem, polecałem zawsze takowe modły.
            W Jaszkowie mamy na nowo kłopot, bo nam dwie nowicjuszki znowu chore: Teresa i Józefa, obie Ślązaczki[202], ale nie na tyfus, tylko Teresa na kurcze, a Józefa na słabość piersiową.
            Zaprowadzenie nowej Ochronki w Granowie pod Grodziskiem ma już 2 lipca nastąpić. Żałuję mocno, że dla mojej ciągłej słabości zdrowia nie będę mógł się tam wybrać, bo przy tej sposobności odwiedziłbym i Was w Bukówcu, ale trudno kiedy liche zdrowie nie pozwala się wyruszyć.
            Wiecie zapewno, moje Siostry, że ks. Arcypasterz[203] obiecał się nam łaskawie przybyć do Jaszkowa ze Mszą św. na 1-go sierpnia, przy czym będą trzy nowicjuszki śluby składać. Śpieszcie się więc, moje Siostrzyczki, z nabieraniem sił, żebyście z pewnością na tę uroczystość mogły być już w Jaszkowie. Mam ufność w Bogu, że parę tygodni rychlej już przyjedziecie, a może już się wybieracie, co daj Panie Boże!
            Pisałem do Siostry Rozalii Krauze, żeby - nim odjadą z Bukówca - dowiedziały się wszelkich szczegółów o naszych dwóch drogich zmarłych Siostrach[204] z czasu ich pobytu przy chorych i żeby to spisały, bo nam te szczegóły są bardzo pożądane do wspomnień, jakie zapiszemy o tychże zmarłych Siostrach w Księgach Zgromadzenia. Nie wiem dotąd, czy Siostra Rozalia miała łatwość to zrobić. Jeżeli nie, to proszę Cię, moja Siostro Katarzyno, dowiedz się przed Waszym wyjazdem o tych szczegółach od ludzi, a choć ich nie spiszesz zaraz, to możesz potem spisać w Jaszkowie, lub nam opowiedzieć. Twój list opisujący pogrzeb śp. Siostry Zuzanny Górnej, bardzo był ładny i zachowałem go do tych wspomnień[205].
            Macie podobno przy sobie do pomocy w domu dziewczynkę 14-letnią, poczciwą i tak przywiązaną do Was, że już od dawna jest ciągle z Wami. W upominku za jej dobre serce posyłam jej załączony tu  obrazeczek  i życzę jej wszelkiego błogosławieństwa Bożego. 
            Oczekując choć kilku słów od Ciebie, polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najświęt[szej] Panny, Pani naszej, a siebie Waszym pobożnym westchnieniom.
                                                                                              E. Bojanowski

            Czcigodnemu księdzu Proboszczowi[206] moje najgłębsze uszanowanie łączę. W tej chwili dostałem list od M[atki] Przełożonej[207] z dnia wczorajszego. Donosi mi, że odebrała list świeżo od Ciebie, Bogu dzięki, zaspokajający o Waszym zdrowiu. Ale pomimo tego napisz mi, choć po kilku dniach, znowu parę słów, jak się miewacie.
            Przypomina mi się, żeś mi donosiła, iż odebrałaś w Bukówcu list mój, co pisałem do śp. Siostry Agnieszki, a który tam przyszedł po jej odjeździe. Proszę Cię więc, zachowaj ten list, a potem mi go oddasz[208].

[295] Do  s. KATARZYNY  ANDRYSIAK  w  Rożnowie [209]
Poznań, ulica Ogrodowa n° 19, (wtorek) 9 marca 1869
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Katarzyno.
            Na sercu mi ciąży, żem Ci tak dawno nie odpisał na Twój list z 21 stycznia[210], który mi tyle serdecznej pociechy sprawił wiadomością o Waszym dobrym, dzięki Bogu, powodzeniu. Zabierałem się kilka razy, żeby do Ciebie napisać, ale zawsze jakieś pilne zaszły zatrudnienia i tak dzień za dniem uchodził.
            Jakże się miewa u Was to dzieciątko, coście wzięły w opiekę po matce, która ze złamaną nogą zawieziona została do Sióstr Miłosierdzia w Poznaniu?  Będąc u Sióstr, pytałem się o tę chorą, ale nie mogłem się wtenczas na prędce dowiedzieć o niej. Z tego czasu mam wiele rzeczy do polecenia Waszym modłom.
            Nie wiem, moje Siostrzyczki, czy Wam wiadomo, że w przeszłym miesiącu ponieśliśmy wielką stratę przez śmierć nieodżałowanego dobroczyńcy naszego, śp. Hr. Platera w Górze, który zakończył życie 9 z.m. [211]. Pogrzeb był w Jaszkowie, na którym także byłem. Ofiarujcie za jego duszę Komunię św. i modły, jak to już wszystkie Siostry uczyniły.
            W Jaszkowie zamierzamy kupić gospodarstwo dla Nowicjatu i pan Emil Szołdrski[212] ofiaruje nam swoją pomoc. Módlcie się, żeby nam Pan Bóg w tym pobłogosławił.
            W Śląsku, w Porębie, Siostry także kupują grunt za tysiąc trzysta talarów. Módlcie się o pomoc Bożą w tej sprawie.
            W tym miesiącu w Jaszkowie składają śluby trzy Nowicjuszki: Teresa - Ślązaczka, Zofia - Galicjanka i Jadwiga z jutrosińskiej parafii. Módlcie się na ich intencję.
            Ojciec Wawreczka chory na żółtaczkę i jest mu już, Bogu dzięki, lepiej, ale módlcie się, aby mu Pan Bóg jak najprędzej na dzień jego patrona - Św. Józefa[213], dał zupełne zdrowie.
            W Lubaszu Siostra Ludwika Adamczewska mocno i od dawna chora na zapalenie wątroby. Módlcie się i dla niej o zdrowie.
            W Krotoszynie, znany zapewno Tobie, ks. dziekan Nowakowski[214] umarł niedawno; i pani Morawska[215] w Konarzewie pod Krotoszynem, wielka dobrodziejka kościołów i zakładów dobroczynnych, zakończyła życie w przeszłym tygodniu. Pomódlcie się za ich dusze.
            Donoszę Wam także, że w przeszłym miesiącu, na wezwanie landrata, posłaliśmy dwie Siostry: Sio[strę] Fran[ciszkę] Okupnik[216] i Sio[strę] Juliannę Dawid (ślązaczkę) do pielęgnowania tyfusowych chorych w Konarzewie pod Stęszewem, blisko Poznania[217]. Wstępowały tu one po błogosławieństwo do ks. Arcypasterza[218]. Miały w Konarzewie przeszło 40 chorych, ale dzięki Bogu, tylko troje umarło i Siostry szczęśliwie do domu wróciły.
            Twoim towarzyszkom, Ślązaczkom, donoszę, że będąc w Jaszkowie, widziałem tam przybyłą od nowego roku kandydatkę Ślązaczkę, Mariannę Kołtygę[219], krewną Helenki Bijas[220], która jest sobie bardzo swobodna.
            Za to wszystko, co ja Wam donoszę, donieście mi też o sobie, jak się miewacie i jak Wam się powodzi?
            Kończąc, polecam Was, moje Siostrzyczki opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a Siostry tutejsze i siebie Waszym modłom, o które bardzo serdecznie Was proszę.
                                                                                                              E. Bojanowski

[296] Do  SIÓSTR  SŁUŻEBNICZEK  w  Oporówku
Gniezno[221], (niedziela) 13 czerwca 1869 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Moje Siostrzyczki.
            List Wasz z 6 t.m.[222] odebrałem z pociechą, że jesteście, Bogu dzięki, zdrowe i wszystko u Was dobrze idzie, a co do obawy Twojej, moja Siostro Joanno, byś nie została przeznaczoną do Rokosowa, to zupełnie bez potrzeby się kłopoczesz, bo M[atka] Przełożona[223] pisała mi właśnie, że już odebrała teraz list od Sióstr z Rokosowa i że tam Siostra Józefa Patryas[224] krząta się dobrze i jest zadowolona. Ta jedność zaś i miłość siostrzeńska, jaka trwa pomiędzy Wami, że sama myśl rozłączenia już Wam obawę wznieca, chociaż wprawdzie nie okazuje świętej obojętności zakonnej,  pociesza mnie jednak, jako dowód, żeście, moje Siostrzyczki, zgodnie między sobą i wiernie w Panu Jezusie połączone.  Ucieszyło mnie również, że do udziału w nabożeństwie majowym miałyście czas wolny - i że dziatki licznie do Ochronki uczęszczają.
            Co do wierszyków na imieniny księdza Proboszcza, przymówiłaś się tak zgrabnie, że Wam posyłam co mogę, to jest dwojakie wierszyki, jakie tu mam pod ręką.  Nie pamiętam, czy pierwszych z nich nie miałyście już dawniej, więc dlatego drugie Wam jeszcze dołączam. Wybierzcie, które chcecie.
            Z wiadomości ochronkowych mam mało nowych. W Śląsku trzy młode Siostrzyczki złożyły śluby w Zielone Świątki. Sio[stra] Rozalia Krauze miewała tam febrę, ale teraz już zdrowa i bardzo jej się podoba w Śląsku i Siostry z niej bardzo kontente.  Siostra Elżb[ieta] Binkowska w Skrzyszowie także zdrowa i dobrze im się tam powodzi. Siostrom w Porębie Pan Bóg dopomógł, że już z gruntu kupionego spłaciły 500 talarów.
            Przybyło im też troje sierotek, a z nimi nowa obfitość błogosławieństwa Bożego. Teraz kościół Sióstr przy Nowicjacie w Porębie przyozdabiają wewnątrz, rozszerzają chór dla Sióstr i zaprowadzają organy.
            M[atka] Przełożona wyjechała w tych dniach w strony gnieźnieńskie i w przyszłą niedzielę ma tu do Gniezna wstąpić, aby się ze  mną rozmówić.
            Odwiedził mnie też ks. Koszutski i O. Azbiewicz jadący na misję do Witkowa. We Witkowie będzie też na misji O. Wawreczka.
            Ja, dzięki Bogu, dotychczas dosyć jeszcze zdrów jestem, chociaż czasem jednak znaczne osłabienie czuję, ale mam wielką przerwę, bo ksiądz profesor Kozłowski chory, lekcji żadnych nie daje i lekarz mocno mu tego zabrania.
            Niezmiernie będzie mi miło, jak mi znowu doniesiecie o Waszym powodzeniu, czego oczekując polecam Was, moje Siostrzyczki, opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, o które zawsze i serdecznie, i usilnie Was proszę.                       
                                                                                               E. Bojanowski
Paniom, księdzu Wojciechowi[225] i ks. Proboszczowi[226] moje uszanowanie łączę.

[299] Do  s. KATARZYNY  ANDRYSIAK  w  Rożnowie
                                                                                     Gniezno, (środa) 24 listopada 1869                                                                                                           w Seminarium Duchownym
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Katarzyno.
            Dziękuję Ci serdecznie za list Twój z 14 t.m.[227] i za przyłączone od Was wspólne życzenia.
            Było mi już wiadomo od M[atki] Przełożonej[228], że zastałyście ks. Proboszcza[229] chorego i że wystarać się Wam musiała o pozwolenie spowiadania się w Parkowie.
            Co do telegrafowania o konie wtenczas, gdyście z rekolekcji wracały, to tak się stało. Rozjechawszy się z Wami w Poznaniu, dowiedziałem się dopiero przed samą 12-tą godziną w południe, że ks. Koźmian z Czempinia nie telegrafował, bo już nie miał ani minuty czasu. Więc pobiegłem zaraz i jeszcze przed 12-tą zdążyłem zatelegrafować, ale powiedziano mi naprzód, że w Szamotułach od 12-tej godziny do 2-giej bywa biuro zamknięte, więc chyba o 2-giej godzinie po południu posłańca poślą do Rożnowa. Ale zapewne później jeszcze posłali, skoro konie dopiero w nocy po Was przyszły.
            Bogu dzięki, żeście zresztą wszystko dobrze zastały, tylko ubolewam, że Siostra Marianna Bijas raz po raz zapada na zdrowiu. Skoro dostanie żganie i febrę, to w takim razie trzeba się poradzić lekarza, bo łatwo mogłoby zrobić się zapalenie płuc, a to groziłoby niebezpieczeństwem, gdyby pomoc lekarska spóźniona była.
            Niezawodnie macie już od M[atki] Przełożonej smutną wiadomość, jaką my ponieśli stratę przez śmierć śp. naszej poczciwej i Kochanej Siostry Marianny Nowak w Oporówku, która także na zapalenie tylko tydzień chorowała. M[atka] Przełożona była na pogrzebie i Siostry z Rokosowa. Pogrzeb był bardzo okazały. Módlcie się za jej duszę. Zasłużona była to Siostra, jedna z najdawniejszych.
            Teraz znowu mieliśmy doniesienie ze Śląska, że Sio[stra] Anna Böhm w Porębie bardzo niebezpiecznie zachorowała i także na zapalenie. Ale Bogu dzięki, wczoraj dostałem list, że już jej lepiej.
            M[atka] Przełożona z Jaszkowa pojechała przedwczoraj do Czarnkowa i Lubasza. Nie wiem, czy będzie miała czas i łatwość wstąpić do Was, ale zapewne nie będzie mogła. Sio[stra] Rozalia Machula[230] w Kopaszewie zdrowa i bardzo dobrze Siostrom się tam powodzi, ale na wsi mają dużo tyfusowych chorych. Pisały też do mnie z pięknym powinszowaniem.
            Teraz wywzajemniając Ci się, moja Siostro Katarzyno, przesyłam Ci na jutrzejszy dzień Twojej świętej Patronki moje najserdeczniejsze życzenia obfitych łask i błogosławieństw Bożych i wszelkich pociech w dobrym powodzeniu, a na pamiątkę tych życzeń załączam Ci obrazeczek i na Twoją intencję oraz tych Sióstr co wspólne z Tobą imię noszą, ofiaruję Komunię św. i modły.
            Polecam Was, moje Siostrzyczki, opiece Boskiej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie  Waszym modłom, o które serdecznie i bardzo Was proszę.
                                                                                                          E. Bojanowski
            Pisał też do mnie O. Wawreczka z Galicji[231] i kazał Was wszystkie pozdrowić. Zakładają tam teraz dwie nowe Ochrony: jedną w tarnowskiej, drugą w krakowskiej diecezji.

[300] Do  s. JULIANNY  SWOROWSKIEJ[232]  w  podrzeczu
Gniezno, (sobota) 8 stycznia 1870
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Julianno.
            Na jutrzejszy dzień Twoich imienin, przesyłam Ci serdeczne życzenia obfitego błogosławieństwa Bożego, a przede wszystkim abyś do dawnego zdrowia jak najrychlej wróciła. W upominku załączam Ci obrazeczek, a jutro, da Bóg, ofiaruję Komunię św. i modły na Twoją intencję. Dla Was zaś wszystkich trzech Sióstr dołączam opłateczek, którym się z Wami dzielę  i wspólnie Wam życzę wszelkiego błogosławieństwa i łask Bożych w tym nowo rozpoczętym roku.
            Na listy Wasze z 21 listopada (który zaraz po wysłaniu mego listu do Was odebrałem), i z 28 listopada, i z 17 grudnia[233], wstrzymywałem się z odpisem dlatego, że podług Waszego życzenia chciałem pierwej osobiście pomówić z panem Żółtowskim co do drzewa lub dachówki, a przez ten cały czas nie był on u mnie, ani ja do niego pojechać nie mogłem, aż dopiero wczoraj tu przybył i pomówiłem z nim; - ale znalazłem go jakoś zniechęconego, żeście same do niego pisały i nalegały o drzewo, więc też powiedział mi, że Wam nie odpisze, tylko prosił mnie żebym Wam doniósł, że Wam nie da ani dać nie może, ani drzewa, ani dachówki. Bardzo mi to było niemiło, żem nie zdołał nic dla Was u pana Żółtowskiego wyjednać. Szkoda, żeście do Niego pisały. Miałem do niego interes i dla Sióstr niechanowskich, ale i co do tego okazał trudności, bo był jakiś zniechęcony. Bolesno było mi, że od Księży Filipinów połowę tylko drzewa macie dostać. Może jeszcze później raczą co przydać. Najboleśniej jest mi zaś to, że ja teraz jeszcze nie mogę Wam dać pieniędzy, bo interesa mają dotąd nieukończone. Skoro tylko jednak odbiorę, najpierwej o Was pamiętać będę. Może Bóg da, że to niezadługo nastąpi. Szkoda wielka, że tymczasowo przynajmniej ks. Arcypasterz[234] nie pozwala Wam na kwestę wyjechać.
            O chustce ciepłej po śp. Siostrze Katarzynie Kupce[235] dla Siostry Rozalii Panek, napisałem do M[atki] Przełożonej i odpowiedziała mi[236], że chociaż już tę chustkę przeznaczyła jednej Siostrze w Granowie, to każe Wam ją odesłać. Nie wiem, czy ją już odebrałyście.
            O owej dziewczynie, co to miała być z Łuszkowa, a która Wam tak pięknie się wywdzięczyła za chrześcijańskie miłosierdzie, doniosłem także M[atce] Przełożonej[237], podług Waszego życzenia. Podobno ani ks. Hertmanowski, ani nikt w Łuszkowie nie zna jej, ani o niej nie słyszeli.
            Jakże Tobie teraz, moja Siostro Julianno, na Twoje nogi? Poradź się jeszcze doktora razem z Siostrą Rozalią.
            Ucieszyłem się bardzo, gdy mi Siostra Rozalia z Borku doniosła, że się wybiera na parę tygodni do Was. Załączam tu osobny liścik do niej.
            Rodzicom Siostry Marianny Filipiak powiedzcie, że zdrowa i dobrze się jej w Galicji powodzi. Pozdrawia ona serdecznie i Was i rodziców swoich.  Siostra Marianna Przewoźna w Drzązgowie także zdrowa.
            Dla naszej poczciwej Przewoźnej osobno załączam opłatek i życzę jej i całemu jej domowi błogosławieństwa Bożego na Rok nowy.
            Oczekując znowu wiadomości od Was polecam Was, moje Siostrzyczki, i wszystkich znajomych opiece Bożej i Najśw. Panny Gostyńskiej, a siebie Waszym modłom.
                                                                                                           E. Bojanowski
[Na marginesie]
Załączam tu list do ks. Hajnowicza, który mu same oddajcie[238].

[301] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Gniezno, 13 stycznia 1870
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Dziękuję Ci serdecznie za list Twój z 9 października[239] i za szczegółowe w nim doniesienia o powodzeniu Waszym, tym bardziej że z upragnieniem od dawna oczekiwałem zawsze wiadomości od Was, ale znając trudności i przeszkody, jakie Cię od pisania wstrzymywały, miałem Cię wszakże w tym za usprawiedliwioną. Dzięki Bogu, że Ci się nadarzyła teraz sposobność przesłania listu.
            Nie donoszę Ci wiadomości o Siostrach tutejszych, bo ile mi wiadomo, pisała teraz do Ciebie M[atka] Przeł[ożona] Elżbieta[240], to z jej listu zapewno się dowiedziałaś, a osobliwie o stracie, jaką my ponieśli w ostatnich miesiącach przez śmierć dwóch drogich nam Sióstr, Siostry Marianny Nowak i Siostry Katarzyny Kupki, za których dusze zapewno też Was o modły prosiła M[atka] Przełożona.
            Ciekawy jestem bardzo, jak się skończyła sprawa co do lazaretu w Tarnowie, czy Siostry pozostaną tam nadal.
            Z radością dowiedziałem się, że w Pisarach pod Krakowem jużeście dom otworzyły. W Dzikowie, zdaje mi się, także teraz miały być Siostry zaprowadzone. Czy to do skutku już przyszło?
            Bardzo mnie też ucieszyło, że Siostry w Nowodworzu zajmowały się zeszłego lata pielęgnowaniem jedwabników. Byłoby to wcale zyskowne i nie trudne dla Ochron. U nas tu próbowaliśmy w dwóch Ochronach i jak na początek, dobrze się udało, chociaż to była bardzo mała próba. Radbym wiedział, ile Siostry w Nowodworzu zebrały jedwabiu i ile to zysku w pieniądzach przyniosło.
            Jeżeli będziesz miała sposobność pisać znów do mnie, to Cię proszę, moja Siostro Leono, donieś mi o tych szczegółach.
            Teraz na ten rok nowo rozpoczęty życząc Wam, moje Siostrzyczki, z całego serca wszelkiego i najobfitszego błogosławieństwa Bożego oraz dzieląc się jeszcze z Wami opłatkiem gwiazdkowym, którego kawałeczek tu załączam, polecam Was wszystkie opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie jak zawsze,  modłom Waszym, o które serdecznie Was proszę.
                                                                                              E. Bojanowski

[302]Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Gniezno, 17 marca 1870
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Twój list z 12 t.m. zastał  mnie chorym[241]. Od czterech przeszło tygodni jestem dużo cierpiący i niedawno dopiero zacząłem wstawać. List więc Twój serdecznie mnie pocieszył, jakoby odwiedzający chorego gość miły, przynoszący pożądane wiadomości, za które stokrotnie Ci dziękuję. Zasmuciła mnie tylko wiadomość o zgonie śp. Siostry Anny Pytlak[242], za której duszę będę pamiętał szczerze się pomodlić i wszystkich Sióstr modłom nie omieszkamy ją polecić, jako też zarazem gorąco będziemy Pana Boga prosić o ulgę w cierpieniach i  - jeżeli to z Wolą Jego najświętszą się zgadza - o rychłe i zupełne wyzdrowienie tej biednej Waszej kandydatki, co tak od dawna leży cierpiąca. Niech ją Najśw. Panna cudowną przyczyną swoją pocieszyć raczy!
            Dobre zresztą powodzenie Wasze i innych Siostrzyczek po wszystkich Ochronkach tamtejszych cieszy mnie bardzo, a ciekawy jestem niezmiernie, jak ostatecznie wypadnie sprawa co do szpitala w Tarnowie. Nie piszesz mi o Twoim zwiedzeniu owych dwóch nowych miejsc ofiarowanych na Ochronki w okolicy Przemyśla i czy jest nadzieja, że tam będą zaprowadzone Siostry. Radbym był także dowiedział się bliższych szczegółów o nowo otworzonej przez Was Ochronce w Pisarach. Przy sposobności proszę Cię, donieś mi o tym.
            List Twój załączony do M[atki] Przełożonej[243] dziś zaraz jej odsyłam. M[atka] Przełożona zawsze bardzo serdecznie i życzliwie o Tobie pamięta,  a jako dowód przytoczę Ci tę drobną tylko okoliczność, że swojej rodzonej Siostrze młodszej, która teraz do Nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła, dała Twoje imię.
            Niedawno odebrała M[atka] Przełożona pełen pociech list od naszych angielskich Siostrzyczek z Londynu. Otworzyły już tam Nowicjat w domu pod tytułem Świętego Józefa. Mają kościół OO. Jezuitów tak blisko, że tylko 5 minut idą, co dzień na Mszę św. i na Nawiedzenie Najśw. Sakramentu, a jeden z ojców Jezuitów jest ich spowiednikiem i będzie im rekolekcje dawał. Porządek dzienny zachowują jak najściślej taki sam, jak w Jaszkowie. Modlą się co dzień za całe Zgromadzenie i proszą, abyście i Wy Siostrzyczki modliły się nawzajem o błogosławieństwo Boże dla angielskich Służebniczek. Ta Panna, Angielka[244], co z polecenia tamtejszego Arcybiskupa[245] zwiedzała w przeszłym lecie Jaszków i Porębę na Śląsku, wstąpiła teraz także do Służebniczek w Londynie, jako Nowicjuszka.
            Więcej w tej chwili wiadomości nie mam. Polecam Was, moje Siostrzyczki, wszystkie a wszystkie, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, o które serdecznie Was proszę.
                                                                                                    E. Bojanowski

[303] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                 Gniezno, w Seminarium Duchownym, 8 kwiet[nia] 1870
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Wielce jestem Ci wdzięczny, żeś mnie znów listem Twoim z 1 t.m.[246] pocieszyła, a chociaż przyniósł mi zarazem i żałobną wiadomość o zgonie śp. Siostry Leontyny Marii Wolw[247], to łączy się nawet ze smutkiem pewne zadowalające uczucie, że wspólnie i równocześnie z Wami możemy serdeczny brać udział tak w każdej radości, jako też i w każdym zasmuceniu Waszym. Zaraz doniosłem o tym M[atce] Przełożonej Elżbiecie[248], aby wszystkim Siostrom polecone zostały za nieboszczkę modły, w których i ja z nimi nie przepomnę brać udziału. Uniewinniłem Cię także przed M[atką] Przełożoną, że dla nagłości rozpisywania listów o śmierci nieboszczki, nie miałaś czasu osobno do Jaszkowa napisać, ale że przeze mnie przesyłasz M[atce] Przełożonej i wszystkim Siostrom Twe serdeczne pozdrowienia.  Prawdę wyznając, byłbym wolał, gdybyś była choć parę dołączyła słów do M[atki] Przełożonej, bo uważałem, że jej na sercu leży, kiedy do niej przy sposobności nie piszesz, ale tym razem wytłumaczyłem Cię najzupełniej, a na potem zechciej jej też dać dowód Twej przychylnej pamięci.
            Za szczegóły o Ochronce w Pisarach, jako też o nowych pod Przemyślem miejscach, bardzo Ci wdzięczny jestem. Chciałbym tylko przy jakiej potem zdarzonej sposobności dowiedzieć się jeszcze, jak się te dwa miejsca pod Przemyślem i tamtejsze panie nazywają,  oraz o Pisarach przy jakim najbliższym miasteczku leżą i jak daleko od Krzeszowic.
            U nas tu, od czasu jak przeszły list do Ciebie pisałem[249], nic nowego nie zaszło, tylko Siostra Anna Böhm w Porębie na Śląsku była bardzo niebezpiecznie chora, ale teraz już, dzięki Bogu, lepiej. Polecam ją jednak modłom Waszym, bo jeszcze dużo słaba.  Poczciwa Siostra Karolina bardzo troskliwa o nią i często mi daje wiadomość o stanie jej zdrowia.  Siostra Zofia Bargielanka, Wasza znajomka, zdrowa i dobrze się jej powodzi. Jest teraz Starszą w Ochronce w Granowie, gdzie objęła to miejsce po zmarłej tam Siostrze Katarzynie Kupce, która w tej parafii wielkie położyła zasługi, bo przy pielęgnowaniu tyfusowych położyła własne życie z tak wielkim poświęceniem, że jej przykład pobudził już 8 kandydatek zgłaszających się stamtąd i miejscowy ks. proboszcz uczcił jej pamięć wystawieniem na jej grobie pięknego krzyża żelaznego ze złoconym napisem. Po takiej więc poprzedniczce piękne dostało się stanowisko Siostrze Zofii, na którym też okazuje się godną następczynią.
            W Jaszkowie zamyślają Siostry o przybudowaniu do swego domu nowego skrzydła, obejmującego salę refektarzową, kuchnię, pralnię, sklepy i kilka pokoi na piętrze.
            W Królestwie Siostry pod zadziwiającą opieką Bożą, pracują z wielkim pożytkiem dla chwały Bożej i zbawienia bliźnich[250].
            Przy sposobności dzisiejszej, na nadchodzący dzień Twych imienin, załączam Ci, moja Siostro Leono, najserdeczniejsze życzenia, aby Bóg błogosławieństwem swoim zawsze Cię otaczać raczył, a łaska Jego święta aby Ci towarzyszyła we wszystkich Twoich pracach i niebieskimi pociechami osładzała trudy dla chwały i miłości Jezusowej podejmowane. Na pamiątkę tych szczerych życzeń przesyłam Ci obrazeczek i Komunię św. z modłami na Twoją intencję ofiaruję.
            Załączam też obrazeczek dla Waszej malutkiej kandydatki Helenki, o której mi właśnie pisałaś. Proszę ją za to o jedno Zdrowaś Maryjo i donoszę jej, że tu w Jaszkowie też mamy taką Helenkę, jej druhnę, Ślązaczkę, ale ma już 14 lat i jest już Nowicjuszką, jak się należy,  w poświęconej sukience i welonie. Spytajcie o nią O. Wawreczki, zna ją bardzo dobrze.
            Polecam Was wszystkie, moje Siostrzyczki, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, o które bardzo Was proszę, bo jeszcze ciągle jestem słaby i często cierpiący.
                                                                                                          E. Bojanowski

[305] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
                                                                                              Górka, 11 kwiet[nia 18]71    
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Nie pisałem tak dawno do Ciebie, że nawet teraz przypomnieć sobie nie mogę, kiedym ostatni list do Ciebie wysłał. Przyczyną tego była nieustanna słabość mego zdrowia, która mi żadnego dnia prawie nie dała swobodnie wziąć się do pióra. Było mi to przykro bardzo i często nawet z tego powodu wyrzuty sobie czyniłem, mianowicie, gdym już kilka listów od Ciebie odebrał[251], a nie mogłem się na odpowiedź zebrać. Teraz tedy za wszystkie te listy i doniesienia o Siostrzyczkach naszych, a osobliwie za przesłane mi na dzień mego Patrona życzenia i obrazeczek, najserdeczniej Ci dziękuję,  a wywzajemniając się przy dzisiejszych imieninach Twoich, przesyłam Ci serdeczne moje życzenia wszelkiego błogosławieństwa, i łask Bożych, i świętych pociech, oraz w upominku załączam Ci obrazeczek N[ajświętszej] Matki Bożej.
            Przed Nowym Rokiem jeszcze pisałem do Hr. Potockiego[252] w Waszym interesie, lecz dotąd nie mam odpowiedzi.
            O ile mi z doniesień Twych wiadomo, macie już dziewięć domków i wszędzie, dzięki Bogu, dosyć się dobrze Siostrzyczkom powodzi. Jak będziesz miała sposobność pisać do mnie, donieś mi proszę, jak się nazywają państwo w Prałkowcach, gdzie Wasza najnowsza Ochronka zaprowadzoną została i czy teraz nie macie znów jakich miejsc do obsadzenia.
            U nas tu w tej wiośnie dwa domki mają być otwarte, a co do trzeciego jeszcze układy się toczą. Zresztą od M[atki] Przełożonej[253] zapewne odebrałaś bliższe już doniesienia o powodzeniu Sióstr tutejszych. Pisały mi Siostry z Jaszkowa[254], że chciałaś od nich jakiejś próby płótna. Ja z mej strony załączam Ci próbkę z płótna, którego kopa w Śląsku kosztuje tylko 8 tal., a na tę cenę jest nader dobre i mocne.
            Adres kupca tego w Śląsku jest taki: M. Willner in Wüstwaltersdorf (Schlesien). Przesyłając ten list przez okazję, kończę na tej karteczce i polecam Was wszystkie, moje Siostrzyczki, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie  Waszym modłom.
                                                                                                             E. Bojanowski        
[Na marginesie]
            Książka Ćwiczeń nowicjackich drukuje się i niezadługo będziemy mogli takową Wam posłać.

[306] Do  s. ROZALII  SWOROWSKIEJ  w  Trzebawiu
                                                                                         Górka, (środa) 12 lipca 1871     
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Rozalio.
            M[atka] Przełożona pisze mi[255], że pragniesz w przyszłą sobotę odwiedzić Górkę i ofiarować się Matce Najśw. w Twej słabości  oraz prosi, żeby Ci pozwolić, chociaż innym już nie pozwalamy.  Jak najchętniej więc daję Ci to pozwolenie, ale nie żebyś pieszo całą drogę szła, bo jesteś słaba. Więc weźmiesz Siostrę Katarzynę za towarzyszkę i w sobotę rychło rano z Trzebawia pojedziecie do Mosiny na najpierwszy pociąg, co o 5-tej tam przychodzi. Koleją pojedziecie do Starego Bojanowa (Alt Boyen) - i staniecie kwadrans po 6-tej.  Z Bojanowa dla ofiary możecie te pół milki do Górki iść pieszo. Ale jak tylko przyjedziecie, to zaraz idźcie, bo trzeba iść godzinę. Więc staniecie w Górce na kwadrans na 8-mą godzinę i do tego czasu ks. proboszcz[256] zaczeka z wotywą[257].
            Na powrót możecie znowu dla ofiary, jeżeli siły wystarczą, iść pieszo na kolej na 5-tą godz. przed wieczorem i upewnijcie sobie konie w Mosinie, żeby pomiędzy 6-tą a 7-mą wieczorem czekały tam na Was.
            Jak się będziecie zapisywać w Mosinie na kolej do Star[ego] Bojanowa, to pamiętajcie nazwać po niemiecku:  do Alt Boyen, bo inaczej posłaliby Was do miasta Bojanowa za Lesznem. Tylko starajcie się stanąć tu zaraz po 7-mej, żeby ks. proboszcz długo nie czekał.
            Cieszę się na Wasze, moje Siostrzyczki, przybycie i Panu Bogu Was oddaję. Do zobaczenia w sobotę.
                                                                                                           E. Bojanowski
            Na kolej weźcie  każda dzienny bilet (Tagesbilet), to Wam już i nazad służyć będą i taniej wypadnie.

[307] Do  s. ELŻBIETY  SZKUDŁAPSKIEJ  w  Jaszkowie
                                                                         Górka [Duchowna], (piątek) 21 lipca 1871
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Elżbieto.
            Twój list z 14 t.m.[258] odebrałem nazajutrz, ale Ci dotąd nie odpisałem, bo niezmiernie ciężko mi pisać dla słabości.
            List ks. Łubieńskiego[259], który mi przysłałaś, zatrzymałem tymczasem, ale wkrótce z wszystkimi papierami tyczącymi się Anglii[260] odeślę Ci.
            Dziś posyłam Ci wykończoną już odpowiedź na pytania Sio[stry] Taylor. Nie miałem nadziei sam zebrać siły potrzebne do tego. Poprosiłem księdza Brzezińskiego, żeby mnie odwiedził i zamyśliłem użyć jego pomocy.  Poczciwy, przybył zaraz w niedzielę, został na noc i cały poniedziałek zabawił ze mną nad tą rzeczą. Sądziłem, że on znając najbliżej ducha Zgromadzenia, potrafi najlepiej doradzić. Ja na wiele punktów byłbym dał prosto odmowne odpowiedzi, ale rozsądne uwagi ks. Brzezińskiego skłoniły mnie do łagodniejszych ustępstw.
            Co do Ciebie, jeślibyś miała jeszcze jakie swoje uwagi, dopisz. Potem przepisz na czysto i te uwagi i załączony tu list do ks. Arcypasterza[261] i podpisz, a natenczas mnie prześlij, co odeślę ks. Koźmianowi, aby ks. Arcypasterzowi wręczyć raczył i żeby powiedział, iż ks. Łubieński zawiezie to do Londynu, aby jeszcze osobiście roztrząsnąć.
            Co do pierwszych zapytań, zdaje mi się, że można pozwolić, aby ta prowincja nosiła nazwę Prowincji Serca Jezusowego, ale w nazwie Zgromadzenia żadnej już zmiany nie robić, tj. nie dodawać Ubogie[262].
            Co do Jezuitów, rzecz o tym nigdy nie mogłaby stać w Regule. Życzyć należy, żeby każdy Nowicjat był pod ich duchownym kierunkiem, ale nie można kłaść za warunek konieczny. O tym napiszę tak[że] do ks. Koźmiana.
            Co do uwag Sio[stry] Taylor i naszych odpowiedzi, to ostatecznie jeszcze rozstrzygnie ks. Arcypasterz.
            Ks. Nowakowski[263] nie mógł Ci odpisać, bo pojechał do wód, a list leży w Poniecu.
            Przełożona Sióstr Karolinek z Neisse[264] dziś właśnie odpisała, że chętnie Siostry dwie i jedną kandydatkę przyjmuje na pół roku, w którym to czasie - ile możności - będą się starać nauczyć je mówić po niemiecku, znajomości nut, grania na organach itd.  Przybyć mogą zaraz. Spodziewa się przełożona, że jak kandydatka tak i Siostry będą tam nosić czarną suknię i że każda ma mieć po dwie, a przy tym potrzebną bieliznę itd. Cenę utrzymania dla naszych zniża jak tylko może i żąda za wszystkie trzy na 1/2 roku 100 tal. tj. 33 tal.10 sgr. na jedną. Jak na Śląsk, to drogo nie jest.
            Co do czarnych sukien dla Sióstr, napisz mi co sądzisz, czy je trochę przebrać na ten czas, jak to się w innych razach potrzeby robi, czy też chcesz, żeby jeszcze do niej napisać o pozostawienie właściwych sukien.  Kandydatka może mieć oczywiście czarną świecką z pelerynką lub tym podobnie, jak np. sieroty u Sióstr Miłosierdzia. Ks. Gieburowski opłaciłby i to chętnie.
            Ja teraz piję tylko 1/4 flaszki wody bez serwatki na dzień i jeszcze mi czasem nie służy. Muszę dłużej trochę próbować. Sił nie przybywa, owszem przybywa słabości. Co dzień dreszcz febrzany i gorączka trapią mnie do ostatniego. Dziwię się sam sobie, żem ten list w jednym dniu napisał. Do kościoła kiedyś się zawlokę, ale bardzo rzadko, bo właśnie rano dopiero trochę spać mogę.
            Oczekuję znowu listu od Ciebie. Bardzo, bardzo Was proszę, módlcie się za  mnie! Polecam Was Bogu i Najśw. Pannie, Pani naszej.

                                                                                                           E. Bojanowski
            Ks. Gieb[urowski] za interesami familijnymi musiał wyjechać do Kamieńca za Gniezno. Bardzo mi pusto bez niego, choć jest ks. prowincjał[265] stary.
[Na marginesie]
            Z Wrocławia do Neisse jest tak daleko, jak do Opola. W Brzegu (Brieg) na drugiej stacji za Wrocławiem, staje się i jedzie osobną koleją w prawo do Neisse.
            Oryginał uwag Sio[stry] Taylor, co przysłał ks. Łubieński, zatrzymałem i dopiero Arcypasterzowi odeślę.
            Sio[stry] z Trzebawia były w sobotę. Sio[stra] Roz[alia] dosyć spokojna, ale po południu odjechać nie chciała, tylko zostać na kilka dni lub tydzień! Potem sobie dała wytłumaczyć i wesoło po południu odjechała.

[309] Do  niezidentyfikowanej SIOSTRY
[bez daty]
            Dzień Św. Patronki Twojej przypadł tego roku na uroczystość Zesłania Ducha Przenajśw[iętszego]. Posyłam Ci więc moje życzenia i modły moje posyłam do nieba, aby za przyczyną Najświętszej Panny, którą sobie za Panią obrałaś i za wstawieniem się Twojej Św. Patronki, Duch Przenajświętszy raczył Ci być przewodnikiem na drogach niebieskich, a pocieszycielem na smutnych i ciężkich drogach ziemskich, abyś miłością Bożą zapalona, wszelkie świeckie żądze i marności tego żywota daleko od siebie odrzuciła, a w samych tylko dobrach niebieskich i pociechach Ducha Św. kochanie pokładała.
            Niech Ci Duch Św. ogień ześle, który Apostołom posłał, abyś miłością Bożą gorzała, a światłością dobrych uczynków wywdzięczała się temu Duchowi Św., który Cię oświecił i na drogę świętego powołania wprowadził.

[310] Do  niezidentyfikowanej  SIOSTRY
[bez daty]
            Tego obrazka ciemne brzegi i to posrebrzenie na nim - niech Ci przypomina ów ciemny i śnieżny wieczór grudniowy, kiedyś przed trzema laty, z dalekich stron o mil kilkadziesiąt przyszła z zawiązaną na plecach pościółką Twoją i z tym czarnym krzyżem w ręku, który dziś jeszcze masz nad Twoim łóżkiem.
            tak przyszłaś wtenczas szukać świętej służby u Najśw. Panny, jak ta pobożna dusza na tym obrazku, co klęka u stóp Matki i składa ręce do nieba, a jako w górze widać Pana Jezusa błogosławiącego tej pokornej duszy - tak i Tobie wtenczas Pan Jezus pobłogosławił z Nieba, żeś oto w służbie Jego świętej dotychczas statecznie wytrwała.
            Niech Ci ten miłosierny Jezus i na dalsze lata Twojego życia tak błogosławi i łask Swych przymnaża teraz po śmierci Twego ojca, któregoś dla miłości Jezusa opuściła, niech Ci żałobny kolor tego obrazka przypomina, że jesteś sierotą i jak ta pobożna dusza na obrazku, szukaj jedynej pociechy i opieki u stóp Najśw.  Panny jako jej wierna służebniczka, a będziesz widziała zawsze nad sobą błogosławiącego Ci z nieba Jezusa.
            Na tę pamiątkę posyłam Ci ten obrazek i polecam się Twoim modłom








[1] Studzińska Filipina (1797-1877), szarytka, pierwsza przełożona Sióstr Miłosierdzia w Poznaniu,  w latach 1850-1863 przełożona prowincji poznańskiej. Bojanowski E.,  op. cit., s. 39 przyp.4.
[2] w związku z epidemią cholery Edmund Bojanowski, Gustaw Potworowski, Kajetan Morawski i Stanisław Chłapowski zorganizowali w 1849 r. w budynku dawnego Kasyna Gostyńskiego, zlikwidowanego w 1846 r. przez władze pruskie,  dom chorych i sierociniec, nazwany później Instytutem Gostyńskim. Pracowały w nim sprowadzone przez Bojanowskiego z Poznania Siostry Miłosierdzia. Instytutem kierował Komitet Organizacyjny, później Zarząd na czele z Chłapowskim jako przewodniczącym i Bojanowskim jako sekretarzem. W 1857 r. kierownictwo Instytutu przeszło w ręce Sióstr Miłosierdzia. Bojanowski E.,  op. cit., s. 26 przyp.1.
[3]  Hipoteka – zabezpieczenie roszczeń pieniężnych (zwł. pożyczek) na nieruchomości.
[4]  Reparacja (reperacja) – naprawianie uszkodzenia, odnowa, naprawa.
[5] Chodzi o ks. Mariana Apolinarego Kamockiego (1804-1884), CM, uczestnika powstania listopadowego, następnie  emigranta w Paryżu, gdzie w 1842 r. przyjął święcenia kapłańskie. kapelan szpitala Sióstr Miłosierdzia,  później wstąpił do Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Od 1848 r. w Poznaniu, gdzie został komisarzem, a następnie dyrektorem prowincji poznańskiej Sióstr Miłosierdzia. Założyciel Konferencji św. Wincentego ŕ Paulo i Towarzystwa Pań Miłosierdzia w  Poznaniu. Bojanowski E., op. cit., s. 27 przyp. 9.
[6] Konsystorz – urząd kościelny; (dawn.) kuria biskupia.
[7] Chodzi zapewne o dostawcę materiałów potrzebnych do odnowienia domu lub wykonawcę remontu.
[8] Jabłońska Aniela (Angelina), ur. 1820 r.,  szarytka. W latach  1849 - 1853  pracowała w Instytucie Gostyńskim, potem w Paryżu, dokąd  wyjechała – niespodziewanie dla Bojanowskiego – 23 maja 1853 r. W Gostyniu miała ją zastąpić s. Emilia Radlicka z Paryża. Przygotowujący się tam kilkanaście lat później do kapłaństwa Andrzej Ptaszyński był w kontakcie z Jabłońską. Zob. jego list z 17 kwietnia 1867  r. w t.  2; Dziennik E.B., 21 i 24 maja 1853 r.;  Bojanowski E.,  op. cit., s. 28 przyp.16.
[9] Tj. po 26 maja.
[10] Tj. po 19 lipca.
[11] Tj. po 8 grudnia. – Wiadomości od s. Angeliny Jabłońskiej z Paryża lub na jej temat nie zawsze musiały być adresowane do Bojanowskiego, który pierwszy list otrzymał od niej w kościele gostyńskim w dniu jej imienin, 2 sierpnia 1853 r., za pośrednictwem ks. Ignacego Stępińskiego. Kilkanaście dni później, 13 sierpnia, otrzymał „list Pana Walentego, posła z Paryża” z dnia 4 sierpnia „do Ludwika pisany, w którym donosi o swym widzeniu się z Siostrą Angeliną”, przy czym Bojanowski zaznaczył, iż była to trzecia wiadomość od czasu jej wyjazdu. We wrześniu 1853 r. z Paryża nadeszły medaliki, choć nie wiadomo, kto był ich nadawcą. Korespondencja ta trwała również później. Dziennik E.B.,  2 i 13 sierpnia oraz 12 września 1853 r., 10 sierpnia 1854 r.
[12] Chodzi o Ignacego Stępińskiego (1800-1875), oratorianina, członka Kongregacji św. Filipa Neri. Bojanowski E., op.cit.,  s. 26 przyp. 1 i 3.
[13] Węsierski h. Belina Mikołaj (zm. 27 października 1865), właściciel Podrzecza położonego dwa kilometry od Grabonoga, mąż Bolesławy z Pruskich, która urodziła mu dwóch synów (Józef i Kazimierz) i dwie córki (Maria i Anna). Współpracownik i przyjaciel E. Bojanowskiego. Węsierscy wraz z Bojanowskim byli fundatorami pierwszej ochronki w Podrzeczu (3 V 1850). Bojanowski zajął się potem pogrzebem Węsierskiego.  Zob. niżej: List Bojanowskiego z 5 grudnia 1865 r.; Żychliński T., Kronika  żałobna..., s. 490;  Bojanowski E., op. cit., s. 80 przyp.1 i 3.
[14] Szymorska Józefa (1850-1853), sierota, otaczana szczególną troskliwością przez Bojanowskiego, który  często wspominał o niej w Dzienniku. Bojanowski E., op. cit., s. 26.
[15] Chodzi o Bolesławę z Pruskich Węsierską, żonę Mikołaja.
[16] Bona (fr. bonne-niańka) – (przestarz.)  domowa wychowawczyni dzieci w wieku przedszkolnym.
[17] Parkan (niem.) – ogrodzenie, zwykle z desek; płot.
[18] Rezeda - roślina zielna lub półkrzew z rodziny rezedowatych o liściach pojedynczych lub złożonych i drobnych kwiatach o zielonkawych lub żółtawych postrzępionych płatkach.
[19] Preibisz Bernard  Ludwik (1828-1907),  ks., oratorianin,  malarz.  Ur. 19 sierpnia 1828 r. w Kobylinie w pow. krotoszyńskim, syn dzierżawcy Antoniego i Antoniny z Wodkiewiczów. Kształcił się w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, gdzie zdał maturę (1848) oraz w Seminariach Duchownych w Poznaniu i Gnieźnie. Po przyjęciu święceń kapłańskich (1852) wstąpił do kongregacji filipinów, zostając proboszczem ich klasztoru w Gostyniu. Studiował też w akademii sztuk pięknych w Monachium. Nadzorował renowację kościoła klasztornego w Gostyniu, powierzając polichromię dwom malarzom monachijskim: M. Baurowi i J. Frankowi (1864-1868), którzy wykonali kompozycje figuralne w prezbiterium. Preibisz natomiast wykonał malowidła ścienne w obejściu nawowym i cztery obrazy olejne w zwieńczeniach ołtarzy bocznych (1861-1865, 1868). Jego dziełem jest też obraz Ecce Homo dla kościoła w Kobylinie oraz portrety. Po kasacie Kongregacji Św. Filipa Neri przez władze pruskie (1876), Preibisz osiadł w Tarnowie, gdzie za uratowane pieniądze kongregacji zakupił ziemię dla tamtejszego klasztoru filipinów. W obawie przed sądowymi konsekwencjami tego czynu wyjechał do Paryża i Londynu, a po powrocie do Tarnowa (1878-1879) namalował dla tamtejszego kościoła klasztornego dwa obrazy ołtarzowe. Zm. 27 września 1907 r. w Tarnowie. PSB,  t. 28 (1984), s. 416 (Przemysław Michałowski);  Białobłocki A., Absolwenci..., s. 104.
[20]    Adamska Katarzyna  z Brodnicy k. Śremu.  Jedna z pierwszych ochroniarek (od 29 IV 1851),  pracująca wraz z Michaliną Piotrowską i Klarą Borowiak w Podrzeczu, gdzie 3 maja 1850 r. w majątku Węsierskich powstała pierwsza ochronka wiejska według metody pedagogicznej E. Bojanowskiego. Data ta uważana jest za początek Zgromadzenia Służebniczek Maryi. Druga ochronka powstała w 1854 r. w Kopaszewie w dobrach Jana Koźmiana, a trzecia w Turwii (1855) u Antoniny i Dezyderego Chłapowskich. Adamska odeszła z pracy ochroniarskiej w Kopaszewie w kwietniu 1855 r. w związku z planowanym zamążpójściem. AGSL, KP;  Kornacka M., op. cit., s. 48 nn;  Bojanowski E., op. cit., s. 31 przyp. 2
[21] Kubiak Józefa,  ur. 10 kwietnia 1832 r. w Bodzewie, pow. Gostyń. Do Zgromadzenia wstąpiła przed 26 czerwca 1853 r., obłóczyny - na zakończenie rekolekcji w Inst. Gostyńskim 19 lipca 1854 r. Pracowała w Podrzeczu, Turwii, Rogaczewie, skąd została wydalona przez E. Bojanowskiego 1 lipca 1857 r. i odeszła do domu rodzinnego.  AGSL, KP nr 7.
[22] Tj. 8 września.
[23]    Hübner Marcin (1818-1892), ks., oratorianin na Świętej Górze w Gostyniu, spowiednik Służebniczek Maryi, po wydaleniu filipinów z Wielkopolski przebywał w Tarnowie w Galicji.  Elenchus Posnanensis..., 1858-1893; Bojanowski E, op. cit., s. 37 przyp. 3.
[24] Chodzi o Franciszkę Przewoźną, właścicielkę domu w Podrzeczu  k. Grabonoga, która skupiała wokół siebie dzieci, ucząc je wraz z inną kobietą pacierza i katechizmu i która już w 1849 r. prosiła Edmunda  Bojanowskiego o utworzenie u niej ochronki  podobnej  do  gostyńskiej. Datę  powstania  tej  ochronki  (3 V 1850) uważa się za początek Zgromadzenia Sióstr Służebniczek. Bojanowski E., op. cit., s. 17, 31 przyp. 2 i 3.
[25] N.B.P.J.Ch. - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
[26] Listu tego brak. W Dzienniku Bojanowski zaznaczył 14 marca 1858 r., iż był to „list od Józefki Ptaszyńskiej z Ochronki Turewskiej”.

[27] Jaskulska Katarzyna, matka s. Joanny Jaskulskiej i nowicjuszki Michaliny.
[28] Borowska Józefa, Barbara, ur. 8 marca 1838 r. w miejscowości Godurowo, pow. Gostyń, w rodzinie rolnika Benona. Do Zgromadzenia wstąpiła 14 kwietnia 1857 r. w Jaszkowie,  pierwszą profesję złożyła 17 lutego 1858 r. Pracowała w Turwi, Kopaszewie, Górce.  Po upływie 3-letnich ślubów powróciła do rodziny. AGSL, KP nr 42.
[29] Wymienionych tu listów brak. Pierwszy z nich Bojanowski odebrał (2 listopada) za pośrednictwem sióstr podrzeckich i Beneszowej, drugi wysłał dwanaście dni później z napomnieniem dla jednej z sióstr i pozwoleniem pisania do brata dla innej. Natomiast trzeci list napisała s. Matylda Jasińska 30 listopada 1858 r., relacjonując Bojanowskiemu efekty wizyt w trzech ochronkach (Kopaszewo, Rąbiń, Turwia). Dziennik E.B., 2 i 14 listopada  oraz 1 grudnia 1858 r.
[30] List nie dokończony.
[31] Marszałek Wiktoria (ur. 1839 r.),  pochodziła z Baszkowa, do Zgromadzenia wstąpiła 5 czerwca 1858 r. wraz z rodzoną siostra Antoniną i Rozalią Sworowską. Po nowicjacie pracowała w Górce,  Turwi, Niesłabinie i Wroniawach (1 III 1860 –19 III 1861), stąd została usunięta decyzją E. Bojanowskiego i o. Baczyńskiego.  Z Jaszkowa odeszła  4 kwietnia 1861 r.  AGSL, KP;  Dziennik E. B., 5 czerwca  i 9 lipca 1858 r.
[32] Obydwu listów brak, choć Bojanowski odnotował korespondencję z s. Marianną, najprawdopodobniej Rejkowską,  w Dzienniku 2 i 4 grudnia 1858 r.
[33] Głowacz (Głowacka) Jadwiga pochodziła z Konar, pow. Rawicz. Do Zgromadzenia wstąpiła 7 stycznia 1862 r., po złożeniu pierwszej profesji  pracowała w Borku i w Górce k. Śremu, skąd w połowie lutego 1864 r. udała się do domu z powodu słabego zdrowia. AGSL, KP nr 125.
[34] Tzn. przed środą popielcową, rozpoczynającą w Kościele katolickim okres Wielkiego  Postu.
[35] Sąchocki Jan Nepomucen (1828-1884),  ks., od 1857 r. prepozyt w Golejewku, dziekan jutrosiński, więziony w okresie kulturkampfu. AAP, KA, poz.1004; Elenchus Posnanensis..., 1885.






[124] Do  SIÓSTR  w  Borku
                                                                                                               [19 lutego 1862]
            + N.B.P.J.Ch.
            Wasz list z 16-go t.m. odebrałem[35]. Co do spowiedzi bądźcie tymczasem cierpliwe, skoro czasem wypadnie, że nie możecie iść do ks. K., to idźcie do ks. E.[35] - Ja teraz nie mogę się wybrać do Was, bo jestem cierpiący na kaszel i ból piersi, więc się obawiam zaziębić; jak tylko pojadę do Jaszkowa, to wstąpię do Was. Siostrze Matyldzie[35] napisałem przedwczoraj o tym, coście pisały do mnie, więc zapewno będzie się starała wkrótce do Was przybyć i załatwić, jak sobie życzycie. Zr[esztą] moje Siostry, takie pomniejsze niedogo[dno]ści, należy ze spokojnym sercem przyjm[ować], bo wszystko zawsze nie może być tak, jak pragniemy. Poczekajcie trochę, a mam w Bogu nadzieję, że się to dobrze ułoży ku Waszemu zadowoleniu.
            Cieszy mnie, że sprzedaż szczęśliwie się już rozpoczęła. Donieście mi znowu, jak dalej idzie.
            Co do owej intencji, módlcie się, bo Wam powiedziałem, że macie o co się modlić. Na tym dosyć.
            Miło mi było, że Siostra Nepomucena pamiętała o Siostrze Konstancji,  bo każdy dowód wzajemnej miłości siostrzeńskiej między Wami, sprawia prawdziwą sercu memu pociechę. Św. Jan Ewangelista, ów kochanek Jezusowy, przy schyłku życia, kiedy już nie miał sił wiele mówić, powtarzał tylko: „Synaczkowie, miłujcie się wspólnie”. A kiedy owe słowa, często powtarzane, sprzykrzyły się uczniom i spytali go raz: „Mistrzu, czemu zawsze jedno mówisz”? On im odpowiedział: „To jest przykazanie Boskie, kto je pełni, może na tym mieć dosyć”. Otóż i między Wami ile razy widzę wzajemną miłość, raduje się moje serce, bo jak ten sam Św. Jan powiedział: „Kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka, a Bóg w nim”. Bądźcie też więc zawsze między sobą, jako jedno święte rodzeństwo.

[152] Do  FILIPINY  STUDZIŃSKIEJ,  siostry miłosierdzia w  Poznaniu
                                                                                                  Grabonóg, 31 lip[ca] 1865
            Czcigodna  Siostro Przełożona i Dobrodziejko.
            Dowiedziawszy się od W[ielebnego] księdza prof. Brzezińskiego, że Czcigodna Siostra Przełożona Dobr[odziejka], wskutek Jego prośby, raczyłaś najłaskawiej przyzwolić na bezpłatne przyjęcie w kurację do Instytutu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, jednej (na reumatyzm) chorej Służebniczki ochronkowej Elżbiety Chenczki[35] z Zakładu Jaszkowskiego, pośpieszam złożyć Czcigodnej Siostrze Przełożonej Dob[rodziejce] wyraz mojej najgłębszej wdzięczności za to dobrodziejstwo i pozwalam sobie zarazem donieść, iż stosownie do rzeczonego zapewnienia W[ielebnego] Ks. prof. Brzezińskiego, ośmielimy się wspomnianą chorą w tych dniach przysłać pod macierzyńską Czcigodnych Sióstr opiekę.
            Pełen głębokiego uszanowania i wdzięczności, zostaję Czcigodnej Siostry Przełożonej Dobrodz[iejki] najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                          E. Bojanowski
[155] Do  s. ELŻBIETY  SZKUDŁAPSKIEJ w  Starej Wsi
                                                                                        Grabonóg, 14 sierp[nia] 1865
            + N.B.P.J.Ch.
            Odpisałem Ci, moja Siostro Elżbieto, dnia 4 t.m. na Twój list z 30 lipca[35] i posłałem Ci cztery książeczki o Najśw. Pannie Góreckiej od ks. Gieburowskiego.
            Dziś ze smutkiem przesyłam Ci list od siostry Twojej z Baszkowa, wczoraj odebrany, w którym donosi Ci o niebezpiecznym zasłabnieniu Twego ojca i wzywa Cię, abyś przyjechała.
            Ja tę rzecz zdaję na uważanie W[ielebne]go Ojca Baczyńskiego. Jeżeli tylko można, pragnąłbym z całego serca, abyś natychmiast przyjechała, bo i w Jaszkowie potrzebujemy Ciebie niezbędnie[35]. Jeśli więc Ojciec Baczyński raczy zgodzić się na to i w Twoje miejsce postawi Siostrę Leonę, to Ty z drugą towarzyszką,  jeżeli można z S. M[arianną] Filipiak[35] lub z inną jaką, coby tu już została, zabierz się ze wszystkim i przyjedź prosto do Podrzecza. Założone koszta podróży zwróciłbym zaraz do Starejwsi. Do Jaszkowa nic nie pisz.
            Polecam Cię i wszystkie tam Siostry opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                             E. Bojanowski

[155] Do  s. ELŻBIETY  SZKUDŁAPSKIEJ w  Starej Wsi
                                                                                        Grabonóg, 14 sierp[nia] 1865
            + N.B.P.J.Ch.
            Odpisałem Ci, moja Siostro Elżbieto, dnia 4 t.m. na Twój list z 30 lipca[35] i posłałem Ci cztery książeczki o Najśw. Pannie Góreckiej od ks. Gieburowskiego.
            Dziś ze smutkiem przesyłam Ci list od siostry Twojej z Baszkowa, wczoraj odebrany, w którym donosi Ci o niebezpiecznym zasłabnieniu Twego ojca i wzywa Cię, abyś przyjechała.
            Ja tę rzecz zdaję na uważanie W[ielebne]go Ojca Baczyńskiego. Jeżeli tylko można, pragnąłbym z całego serca, abyś natychmiast przyjechała, bo i w Jaszkowie potrzebujemy Ciebie niezbędnie[35]. Jeśli więc Ojciec Baczyński raczy zgodzić się na to i w Twoje miejsce postawi Siostrę Leonę, to Ty z drugą towarzyszką,  jeżeli można z S. M[arianną] Filipiak[35] lub z inną jaką, coby tu już została, zabierz się ze wszystkim i przyjedź prosto do Podrzecza. Założone koszta podróży zwróciłbym zaraz do Starejwsi. Do Jaszkowa nic nie pisz.
            Polecam Cię i wszystkie tam Siostry opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                             E. Bojanowski

[36] Spośród nich zachował się tylko list ks. Jana Ciszka, Dziennika Bojanowskiego z tego okresu również brak.
[37] Z dwu  wzmiankowanych tu listów brakuje pierwszego, jak również Dziennika Bojanowskiego z tego czasu.
[38] Szczepkowski Kasper (1823-1899), jezuita. Ur. w Tomaszowicach k. Kałusza (1 I 1823), do zakonu wstąpił w Starej Wsi (12 IX 1840), teologię studiował w Laval we Francji (1848-1852), gdzie przyjął też święcenia kapłańskie (20 IX 1851). W kraju i zagranicą piastował różne funkcje zakonne, w latach 1861-1866 był rektorem i mistrzem nowicjatu w Starej Wsi, a w latach 1866-1871 oraz 1893-1897 prowincjałem galicyjskim. Był wybitnym organizatorem. Zm. 7 stycznia 1899 r. w Krakowie  Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 659.
[39] Prowincjałem był wówczas o. Józef Brown SJ.
[40]  Furmanka – konny wóz, fura.
[41] Odpowiedź Szkudłapskiej jak i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.        
[42] S. Leona Jankiewicz została rzeczywiście pierwszą przełożoną generalną sióstr galicyjskich. Zob. pismo E. Bojanowskiego   z  29 sierpnia 1865 r.
[43] List i  Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie zachował się.
[44] S. Elżbieta Szkudłapska miała objąć funkcję przełożonej generalnej w Jaszkowie i spotkać się z ciężko  chorym ojcem.
[45] Chodzi o rząd austriacki.

[46] Był nim ks. K. Szczepkowski.
[47] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[48] Chodzi o ks. K. Szczepkowskiego.
[49] Mowa  zapewne o jakimś nie znanym nam liście ks. Jana Ciszka z końca sierpnia 1865 r., przy czym Dziennika Bojanowskiego za ten okres również nie ma.               
[50] Był nim Belcredi Richard (1823-1902), hr., polityk austriacki; w 1864 r. namiestnik Czech, 1865-1867 premier, zwolennik przekształcenia monarchii habsburskiej w federację 5 królestw: Węgier, Czech, Galicji, płd. Słowiańszczyzny i krajów niemieckich; ustąpił po utworzeniu Austro-Węgier. NEP t. 1, s. 397.
[51] Był nim wówczas  ks. Franciszek Semenetz, którego stanowisko w sprawie rusińskich kandydatek do Zgromadzenia, zawarte w jego nie zachowanym piśmie do Bojanowskiego z 29 października 1864 r., było następujące: „sam je namawiał, aby zostały w swym obrządku i mówił to samo księdzu ruskiemu, ale gdy dziewczęta widziały, że są od swoich wyśmiane  i odtrącone, przyszły do łacińskich księży i przeszły na nasz obrządek”. (Dziennik E.B., 3 listopada 1864 r.). Ochronka w parafii bełskiej powstała w Żużelu z fundacji Julii Kownackiej (16 X 1863). Została zamknięta przez władze austriackie w 1866 r. Positio..., vol.  1, s. 433.
[52] To najważniejsze stanowisko rządowe pełnili wówczas w Galicji austriaccy Niemcy.     
[53] Chodzi o dekret z 3 lipca 1865 r. nakazujący opuszczenie Galicji.
[54] S. Zofia, służebniczka Maryi. Przebywała w Nowodworzu, w galicji.
[55] Peterek Andrzej (1807-1876), jezuita. Ur. 11 listopada 1807  r. w Kocurach na Śląsku, do zakonu w Starej Wsi wstąpił 2 listopada  1829 r., święcenia kapłańskie przyjął w Tarnowie (2 VII 1838). Podczas rozproszenia jezuitów (1848) był superiorem misjonarzy jezuickich w Piekarach Śl., a po wznowieniu działalności zakonu kapelanem więzienia (1854-11865) i superiorem (1865-1867) w Nowym Sączu, kaznodzieją w Krakowie (1867-1870), superiorem w Rudzie Śl. (1870-1871), Nowym Sączu (1871-1876). Autor książek i broszur religijnych, współredaktor „Tygodnika Katolickiego”. Encyklopedia wiedzy o jezuitach...,  s. 500.
[56] Karaus Regina z Pelplina wstąpiła do Zgromadzenia  17 stycznia 1861 r., I profesję złożyła  14 marca 1862 r.  w Jaszkowie. Przebywała na placówce w Lubaszu, gdzie zm. 24 września 1865 r. Zob. list do s. Leony Jankiewicz   z 28 września 1865 r. AGSL, KP.
[57] Brakuje końca listu.
[58] Listów tych i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[59] Chodzi zapewne o pastwisko, choć tą samą nazwą  określano gospodarstwo przekazywane kolonistom (zob. Bojanowski E., op. cit., s. 76 przyp.1) lub raczej wydzierżawione (zob. list z 29 sierpnia 1860 r.  w t. 2).
[60] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[61] S. Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska,  ur. 20 stycznia 1841 r. w rodzinie rolnika Jana i jego żony Marianny z d. Zubek w Czarnym Dunajcu, diecezja  krakowska. Do Zgromadzenia w Starej Wsi wstąpiła 4 lipca 1864 r., 22 sierpnia 1865 r. pojechała do Wielkopolski z powracającą z Galicji s. Elżbietą Szkudłapską. Pierwsze śluby prywatne złożyła 25 listopada 1865 r. Pracowała w Jaszkowie, w Jeżycach pod Poznaniem przy pielęgnacji chorych na cholerę,  w Porębie na Śląsku  (12 VIII 1866-14 X 1867), potem w Poznaniu  przy pielęgnacji Cecylii Działyńskiej (14-23 X 1867), Jaszkowie jako nauczycielka śpiewu w nowicjacie i  Bukówcu (9 IV-2 V 1868) przy pielęgnacji chorych na tyfus. Zarażona chorobą, została przewieziona do Jaszkowa 2 maja 1868 r., gdzie po trzynastu dniach zmarła.  Dwie siostry rodzone Szaflarskiej (Kunegunda i Wiktoria) także były służebniczkami, a dwaj bracia księżmi.  AGSL, KP nr 182.
[62] Chodzi o siostrę Annę Böhm. Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak.
[63] Siostra Julianna Skowrońska wstąpiła do nowicjatu w Podzwierzyńcu pod Łańcutem w Galicji, pierwsze śluby złożyła dnia 1 października 1863 r. Pracowała w szpitalu łańcuckim z s. Anną Böhm i za jej protekcją przybyła dnia 3 września 1867 r. do Poręby, gdzie prowadziła zajęcia w ochronce oraz udzielała nowicjuszkom (po wyjeździe s. Agnieszki Zuzanny Szaflarskiej) katechizmu i lekcji śpiewu.  W ochronce w Skrzyszowie była od września 1868 do kwietnia 1869 r. Po powrocie do Poręby  stan jej zdrowia pogarszał się i dnia 23 lutego 1870 r. zmarła.  AGSL, KP nr 15.
[64] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[65] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[66] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[67] Korespondencji i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak
[68] Zob. jego list z 26 września 1865 r.  w t. 2.
[69] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[70] Chodzi o list s. Anny Böhm, wzmiankowany przez Bojanowskiego w piśmie wcześniejszym z 28 września 1865 r.
[71] Była nią Jadwiga z Zamojskich Sapieżyna lub Jadwiga Klementyna z Sanguszków Sapieżyna, odpowiednio: żona Leona lub Adama Sapiehy.
[72] Scheffel (niem.) - miara pojemności (pół korca).
[73] Chodzi o s. Annę Böhm.
[74] List i Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie zachował się.
[75] Chodzi o zmarłą 24 września  1865 r. s. Reginę Karaus.
[76] Był nim  ks. Andrzej  Idzikowski.   
[77] Garczyński, Leśniczy, Breslauer, Nejman - chodzi o kolejnych wierzycieli Matyldy Jasińskiej w związku z jej nadużyciami finansowymi w Zgromadzeniu.
[78] Olejnicka Anastazja, Atanazja, wstąpiła do nowicjatu jaszkowskiego przed 1 kwietnia 1864 r., jednakże już 13 sierpnia 1865 r. - przez namowę s. M. Jasińskiej - powróciła z Jaszkowa  do rodziny. AGSL, KP nr 171.                                  
[79] O liście tym, datowanym 30 września 1865 r., zachowała się tylko wzmianka w Dzienniku Bojanowskiego pod datą 6 grudnia tego roku. Stamtąd wiadomo też, że pismo tu drukowane wraz z drugim, do s. Karoliny Annuth, będącym odpowiedzią Bojanowskiego na jej wcześniejszy list z listopada 1865 r., stanowiły załącznik do pisma Bojanowskiego z 6 grudnia tego roku do s. Leony Jankiewicz (zob. niżej), jako odpowiedzi na jej wcześniejszą korespondencję z 21 października i 24 listopada 1865 r.
[80] S. Paulina  Apolonia Pelz (Pelc), ur. 11 sierpnia 1842 r. w Golejewku, pow. Rawicz. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 24 stycznia 1859 r., pierwszą profesję złożyła 14 marca 1860 r. w Jaszkowie, wieczystą 4 października 1902 r. Pracowała od 16 marca 1860 r. w Górce, w Ruchocinie od otwarcia ochronki  (17 V 1860) do 22 sierpnia 1861, potem w Graboszewie, w Osieku od otwarcia ochronki (26 IV 1863)  do kwietnia 1864. Po wyjeździe s. E. Szkudłapskiej do Starej wsi, życzeniem E. Bojanowskiego było, by s. Paulina Pelc pomagała w nowicjacie w Jaszkowie. Jednakże 13 sierpnia 1865 r., s. Matylda Jasińska kazała jej opuścić Jaszkowo. Mogła tam powrócić dopiero po usunięciu Jasińskiej; została potem mistrzynią nowicjatu do pomocy m. E. Szkudłapskiej (21 X1865 – 12 XI 1868), asystentką generalną i mistrzynią nowicjatu (12 XI 1868 podczas I Kapituły generalnej).  W 1872 r. powierzono jej funkcję wikariuszki na Śląsk, przełożonej i mistrzyni nowicjatu w Porębie (do II Kapituły generalnej w 1873 r.). W okresie kulturkampfu  była ukrytą przełożoną w domu zamkniętym w Jaszkowie. Funkcję przełożonej pełniła tam do kwietnia 1892 r., potem przez rok w Mogilnie, następnie od 1893/1894 była pielęgniarką a w 1894 r. wizytatorką przełożonej generalnej M. Alojzji Rimel na Wielkopolskę. Zmarła 21 lutego 1909 r. jako emerytka w Szamotułach.  AGSL, KP nr 70.
[81] Wawreczka (Wawretschka) Józef (1808-1893), jezuita. Ur. 1808 r. w Polskiej Ostrawie na Śląsku Cieszyńskim, zm. 2 stycznia 1893 r.  w Starej Wsi. Zakonnikiem został w 1830 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1838 r. w Tarnowie. Podczas rozproszenia jezuitów w monarchii austriackiej (1848) pracował na Morawach, a potem w Księstwie Poznańskim (1849-1852). Współpracował z Edmundem Bojanowskim, udzielał rekolekcji służebniczkom, był misjonarzem ludowym w Śremie (1853-1869), piastował różne funkcje zakonne po 1868 r. w Starej Wsi, Rudzie Śląskiej i we Lwowie. Encyklepedia wiedzy o jezuitach..., s. 726.
[82] W Licheniu mieści się od połowy XIX wieku sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski z pochodzącym z XVIII w. cudownym obrazem,  przedstawiającym Maryję z Orłem Białym zamiast Dzieciątka Jezus. W czasie II wojny światowej obraz przechowywany był w Malińcu, gdzie w czasach Bojanowskiego w majątku państwa Kwileckich powstała ochronka, prowadzona przez służebniczki. Od 1949 r. kustoszami sanktuarium są Księża Marianie, budujący tam aktualnie bazylikę Matki Bożej Licheńskiej jako narodowe wotum dziękczynno-błagalne na rok 2000. Encyklopedia chrześcijaństwa..., s. 400-401;  Bojanowski E., op. cit., s. 321 przyp.1.
[83] S. Leona Jankiewicz była w tym czasie nadawczynią dwóch listów do Bojanowskiego,  z 21 października i 24 listopada 1865 r. Obydwu listów brak, choć Bojanowski wspomniał je w odpowiedzi do niej z 6 grudnia tego roku (zob. niżej) i pod tą datą w Dzienniku.
[84] Chodzi o pięciu Braci Polaków męczenników, świętych: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Chryzostoma, którzy na prośbę Bolesława Chrobrego zostali przysłani przez Św. Romualda z Włoch. Towarzyszyli potem Św. Wojciechowi w jego misji do Prus, skąd po jego śmierci powrócili do Wielkopolski. Osiedlili się jako pustelnicy niedaleko Kazimierza (dziś Bieniszewo). Obdarowani tam przez Bolesława Chrobrego padli potem ofiarą rozbójników (12 XI 1004). Chrobry sprowadził ich zwłoki najpierw do Kazimierza, potem do Gniezna (1005). Ok. 1640 r. kasztelan  inowrocławski Wojciech Kadzidłowski ufundował w miejscu pobytu pustelników klasztor kamedułów, którzy w 1781  r. wybudowali kościół w Bieniszewie. Gloger Zygmunt, Encyklopedia staropolska ilustrowana, Warszawa 1900, t. 1, s. 193. – Ks. Hilary Koszutski był niezwykle płodnym autorem bardzo obszernych żywotów świętych. Przed 1870 r. opublikował w Poznaniu i Gnieźnie żywoty świętych: Cyryla i Metodego, Wojciecha, Pustelników, Dziewic (Tekli, Praksedy i Agaty), Stanisława,  Świętych Sług, Wincentego Kadłubka. Natomiast po 1870 r. ukazały się (także w Pelplinie) kolejne żywoty Świętych jego autorstwa m.in.: Jadwigi, Eligiusza, Doroteusza, Baldomera, Guiliema, Jana egipskiego, Stanisława Kostki, Jana Kantego. W przypadku żywotu Jadwigi „księżnej śląskiej i polskiej”, a także innych, tytuł wydawnictwa zawierał formułę: „patronki Królestwa Polskiego”, która wyrażała tęsknotę ówczesnych Polaków za własnym państwem polskim. Piśmiennictwo ks. Koszutskiego spełniało zarówno funkcje religijnej jak i narodowej oraz społecznej edukacji, przy czym bibliografia Karola Estreichera nie ujmuje całego dorobku tego duchownego. Estreicher Karol, Bibliografia polska XIX stulecia, Kraków,  t. 2 (1874), s. 449; t. 6 (1881), s. 387; t. 2 (1907), s. 330.
[85] Obydwu listów  brak. Zob. stosowny przypis do poprzedniego pisma.
[86] Chodzi o zmarłego 27 października 1865 r. Mikołaja Węsierskiego  z Podrzecza. Zob. wcześniej, list  z 5 grudnia 1865 r.
[87] Listu tego brak. Zob. przypisy do pisma poprzedniego.
[88] Życzenie to mogło być sformułowane we wcześniejszych pismach s. Leony Jankiewicz do Bojanowskiego lub w nieznanym nam liście do o. Ciszka.
[89] Dietrichstein Zofia z Potockich (1820-1876), hr., córka  Alfreda Potockiego (1786-1862), pierwszego ordynata łańcuckiego i marszałka galicyjskiego; siostra Alfreda Józefa (1822-1889), ministra i premiera austriackiego, marszałka krajowego, namiestnika Galicji; od 16 sierpnia 1842 r. żona hr. Maurycego Jana Dietrichsteina (zm.1852), ambasadora austriackiego w Londynie w latach 1844-1848. PSB,  t. 27 (1983), s.761 (Jerzy Zdrada). -  We wsi Łąka w Galicji, Zofia  w 1854 r. otworzyła zakład dla wiejskich  sierot.  Kiedy zapoznała się z ideą Bojanowskiego, zapragnęła oddać go służebniczkom. Do przejęcia zakładu jednak nie doszło. Szelęgiewicz, op. cit., s. 85-86.
[90] Mimo interwencji hr. A. Potockiego i ks. bp. A. Manastyrskiego, Ministerstwo Stanu 1 listopada 1865 r. utrzymało w mocy dekret z 3 lipca w sprawie wydalenia Służebniczek Maryi z Galicji. Kornacka M. s., op. cit., s.103.
[91] Chodzi o list z 29 listopada 1865 r. w t. 2, choć w Dzienniku datację przeniesiono na 1 grudnia. (Bojanowski E., op. cit., s. 335). Wiadomo stamtąd, że Sapieżyna, Alfred Potocki i Wanda Cabogi przygotowywali interwencję u samego cesarza w sprawie zgody na pozostanie służebniczek w Galicji.
[92] Nowenna (śrdw.-łac. novena) - nabożeństwo trwające 9 dni przed uroczystością albo świętem.
[93]    Chodzi o Macieja Szkudłapskiego, który wcześniej był sołtysem w Baszkowie. Dziennik E.B., 27 lutego 1855 r., 8 września 1857 r., 26 maja i 5 czerwca 1858 r.
[94]    Siostra Teresa Góralewska, ur. w 1833 r., pochodziła spod Zakopanego. Do nowicjatu w jaszkowie  przyjechała 28 października  1863 r.  Po pierwszej profesji  pracowała w Wielkopolsce: w Turwi, osieku, Granowie i od 1869 r. w Uzarzewie.  W 1877 r. z powodu kulturkampfu udała się do Galicji i dołączyła do Sióstr Służebniczek Maryi w Starej Wsi. Pracowała w Krzeszowie od 1 grudnia 1877 r.,  a 9 czerwca 1878 r.  odeszła do rodziny. AGSL, KP nr 165.
[95] Listów księży ze Śląska z 1865 r. brak. Wiadomo jednak, że na list ks. Walentego Rimla z Leśnicy z 4 listopada tego roku, Bojanowski odpowiedział osiem dni później, a w Dzienniku zaznaczył jego odbiór na poczcie. Zob. wcześniej, list z 12 listopada 1865 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 334. – Natomiast o wcześniejszych listach ze Śląska z 1865 r. trudno coś więcej powiedzieć, ponieważ nie zachował się Dziennik Bojanowskiego za czas od 4 marca do 31 października 1865 r.               
[96]    O. Pacyfik  Bydłowski (ur. 1810), od 1855 r. prowincjał reformatów. Bojanowski E., op. cit., s.127 przyp.1.
[97]    Siostra Antonina, Florentyna  Poniedziałek, ur. 30 stycznia 1838 r. w Obrze k. Śremu. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 21 października 1858 r. Pierwsze śluby złożyła 14 października 1859, a wieczyste 4 października 1902 r. Pracowała na placówkach m.in. w Mielżynie, Niechanowie, Niesłabinie, Borku (do 4 VI 1864). Następnie w Galicji - w Krasiczynie (do zamknięcia placówki przez rząd  - 21 X 1864) i Starej Wsi (21 X 1864-maj 1865). Powróciła potem do wielkopolski, pracując m. in. w Gołębinie, Oporówku, Osieku, Czarnkowie, Rąbinie, Kopaszewie, Rokosowie, Wielichowie. Od 11 kwietnia 1876 r. była przełożoną w Kamieniu Śląskim. Następnie  (1895) ponownie powróciła do Wielkopolski, pracowała  w Mielżynie i Szamotułach i od 1 kwietnia 1901 r. w Jaszkowie, gdzie  zmarła 21 czerwca 1917 r.  AGSL, KP nr 67.
[98]    Kuśniak Wawrzyniec (1788-1866), oratorianin, proboszcz i przełożony Kongregacji Świętogórskiej w latach 1839-1866, znany z pobożności i miłosierdzia, zmarły 15 marca 1866 r. w opinii świętości. Proces informacyjny w sprawie beatyfikacji Sługi Bożego rozpoczął się w  1968 r. Zob. niżej, list z 6 czerwca 1866 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 69 przyp.1.
[99]    Superiorem w Śremie był wówczas (1865-1872)  ks. Michał Mycielski.
[100] Chodzi o wydane w 1865 r. Żywoty Świętych Pustelników Kazimirskich.
[101] Korespondencji tej brak. Datowana była 22 grudnia 1865 r. wraz z listem s. Marianny Filipiak do rodziców. Stanowiła załącznik do listu s. Leony Jankiewicz z tego samego dnia, adresowanego do Bojanowskiego. Dziennik E.B. , 26 grudnia 1865 r.
[102]  Zob. niżej list  z 27 stycznia 1866 r.
[103] Był to list datowany 23 grudnia 1865 r., dołączony do pisma s. Leony Jankiewicz o jeden dzień wcześniejszego. Dziennik E.B., 26 grudnia 1865 r.
[104]  Bieńkowska (Bińkowska) Elżbieta (1840-1919), ur. 30 maja 1840 r. w Jumendorf (Jardy) k. Olsztyna. Do Zgromadzenia wstąpiła 28 maja 1862 r.  I profesję złożyła w Jaszkowie  8 czerwca 1863 r., a wieczystą 4 października 1902 r. Pracowała w różnych placówkach wielkopolskich, potem w Skrzyszowie na Śląsku, gdzie od 19 kwietnia 1868 r. do  14 grudnia 1870 r. była przełożoną. W następnych latach ponownie pracowała w Wielkopolsce, m.in. w Wielichowie, Jaszkowie i w Borku, gdzie była przełożoną od 8 listopada 1873  r. do śmierci w dniu 8 stycznia 1919 r.  AGSL, KP.  – Schematyzmy archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej (Elenchus) z lat późniejszych podają  nazwisko:  Bieńkowska, natomiast gdzie indziej występuje ono w formie: Binkowska (Zob. niżej list z 13 czerwca 1869 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 339).
[105]  Hertmanowski Tomasz (1829-1898), ks., od 1858 r. proboszcz w Rąbiniu. Bojanowski E., op. cit., s. 283 przyp. 1.
[106] Listu tego brak. Wiadomo jednak z notatki Bojanowskiego w Dzienniku  z 26 grudnia 1865 r., że Jankiewicz była chora i że rząd austriacki ponownie niepokoił służebniczki w Żużelu. W związku z tym tamtejszy ksiądz i fundatorka ochronki Kownacka radzą, aby siostry „złożyły welony a nosiły czapeczki czarne”, na co otrzymały zezwolenie głównego ośrodka służebniczek galicyjskich w Starej Wsi. W piśmie wspomniano też o ślubach czterech nowicjuszek (8 XII 1865).
[107] Zdrobniałe imię s. Elżbiety Szkudłapskiej.
[108]  Wierna  Józefa (1841-1873), służebniczka Maryi, ur. w Biłce Szlacheckiej k. Lwowa, do Zgromadzenia wstąpiła w 1864 r., zm. w Rymanowie w pow. sanockim podczas epidemii cholery, pielęgnując chorych.  Kudryk T., op. cit.,  t. 1, s. 3-4.
[109] Gieburowski Stanisław, Krótki opis Kościoła i Cudownego Obrazu Matki Boskiej Pocieszenia w Górce Duchownej, z wyszczególnieniem cudów niektórych, bractw i odpustów, jako też z dodatkiem godzinek, nowenny, pieśni i modlitw rozmaitych. Wydany na pomnożenie funduszu ku wybudowaniu wieży przy kościele Góreckim, Grodzisk 1865.
[110] Korespondencji tej brak. Zob. przypisy do dwóch listów wcześniejszych z 27 stycznia 1866 r. w sprawie pism grudniowych 1865 r.
[111]  Dzieje klasztoru przedstawił ostatnio Hanich A., ks., Góra Świętej Anny - centrum pielgrzymkowe Śląska Opolskiego 1945-1999. Studium historyczno-pastoralne, Opole 1999. – Kim byli goście ze Śląska  w Jaszkowie w końcu 1865 r., owa „wieśniaczka z dwoma córkami i Opiekun”, trudno powiedzieć. Opiekunem mógł być zarówno franciszkanin z Góry Św. Anny, o. Edward Władysław (Ladislaus) Schneider, jak i wikary z Leśnicy, ks. Walenty Rimel, uczestnik wcześniejszego zebrania generalnego Towarzystwa Św. Wincentego à  Paulo w Poznaniu (zob. wcześniej, list  z 12 listopada 1865  r.), a także leśnicki proboszcz, ks. Jan Grölich. Każdy z nich był zainteresowany sprowadzeniem służebniczek na Śląsk.
[112] Listu tego brak. Datowany był 25 stycznia 1866 r. w Jaszkowie, gdzie s. Elżbieta Szkudłapska była przełożoną główną Zgromadzenia po odejściu Matyldy Jasińskiej. Dziennik E.B., 27 stycznia 1866 r. – Pod tą samą datą Bojanowski odnotował wysyłkę trzech drukowanych tu pism do sióstr galicyjskich.
[113] Ks. Proboszcz Franciszek Semenetz z Bełza. Dziennik E.B., 3 listopada 1864 r.
[114] Stancja (wł. stanza) – (dawn.) izba mieszkalna, pokój, zwłaszcza wynajmowany.
[115] Listu tego – informującego o możliwości zamknięcia ochronki przez władze carskie -  brak, choć Bojanowski odnotował jego odbiór w swoim Dzienniku pod datą 22 kwietnia 1866  r. Positio..., vol. 1, s.1005.
[116] Chodzi o Gryzeldę Celestynę z Zamoyskich  Działyńską  (1804-1883), ur. 25 września 1804 r. w Zamościu, córkę ordynata Stanisława Zamoyskiego i Zofii ks. Czartoryskiej, żonę Adama Tytusa hr. Działyńskiego (25 XI 1825) z Wielkopolski, dokąd się przeniosła. W powstaniu listopadowym wraz z mężem brała udział w akcji samarytańskiej prowadzonej przez jego siostrę, Klaudynę Potocką; pozbawieni przez rząd pruski dóbr wielkopolskich po upadku powstania, zamieszkali w majątku Gryzeldy w Oleszycach pod Jarosławiem, prowadząc działalność oświatowo-wychowawczą wśród ludu wiejskiego. Działalność tę rozwinęła po powrocie  do Poznania i dóbr kórnickich (1842), organizując Towarzystwo  Dobroczynności (od 1853 r. Towarzystwo Pań Miłosierdzia Św. Wincentego à Paulo), zajmujące się tworzeniem ochronek dla ubogich dzieci, odwiedzaniem i pielęgnowaniem chorych. Była założycielką Domu Sióstr Miłosierdzia w Kórniku z ochronką, szpitalem i pracownią, osadziła je w Środzie (ok.1860), a do galicyjskich Oleszyc sprowadziła felicjanki z Krakowa. Jednocześnie opiekowała się służebniczkami w Jaszkowie i wspierała inne zgromadzenia. W 1848 r. żywiła więźniów politycznych, a w 1863 r. zamieniła pałac w Poznaniu w pracownię, w której przygotowywano odzież, zaś w 1871 r. opiekowała się jeńcami francuskimi w Poznaniu. Urządzając koncerty, odczyty, wystawy obrazów i loterie w pałacu poznańskim zdobywała środki finansowe na cele społeczne, a sama żyła skromnie. Zm. 10 lipca 1883 r. w Poznaniu. PSB,  t. 6 (1948), s. 75 (Wisława Knapowska).                    
[117] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[118] Listów tych brak, choć Bojanowski odnotował je w Dzienniku 21 kwietnia 1866 r. Wiadomo stamtąd, że trzy siostry oddaliły się samowolnie z ochronki w Malińcu, gdzie pozostała jedynie s. Jadwiga Lewandowska, wspomagana przez s. Konstancję Chudą z Ruszkowa.
[119] Także tego listu brak. Był to list adresowany do s. Konstancji Chudej w Ruszkowie jako odpowiedź na pisma z 18 i 25 marca 1866 r. Dziennik E.B., 17 kwietnia 1866 r.
[120] Listu tego brak. Załączone było do niego też pismo do przełożonej głównej Zgromadzenia, s. Elżbiety Szkudłapskiej. Dziennik E.B., 10 maja 1866 r.
[121] Filipiak Wawrzyniec, brat s. Marianny Filipiak, zakrystianin w klasztorze gostyńskim filipinów.
[122] Sekundycje - jubileusz 50-lecia kapłaństwa i towarzysząca mu Msza św. tzw. Secunda (łac.) – druga, następna, nawiązująca do pierwszej tzw. prymicyjnej  Mszy św.
[123]  Pajzderski Mateusz ks., oratorianin, dotąd wieloletni minister czyli ekonom, duchowny, odpowiedzialny w klasztorach i seminariach za sprawy materialne. Bojanowski E., op. cit., s. 64 przyp.1.
[124]  Tj. na Zielone Świątki czyli uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
[125]  Tj. do 26 maja.
[126] Chodzi o ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego.
[127] Pisma tego brak. W Dzienniku Bojanowski odnotował jedynie jego odbiór. Drukowany tu list do s. Marianny był załącznikiem do pisma Bojanowskiego do s. Leony Jankiewicz z 14 listopada 1866  r. drukowanego niżej.
[128] List ten skonfiskowała najprawdopodobniej policja austriacka.
[129] Zob. stosowny przypis do listu wcześniejszego, adresowanego do Kajetana Morawskiego, z 3 listopada 1866 r.                         
[130] Czeżowski Iwon (1814-1889), jezuita, misjonarz ludowy. Ur. 25 października 1814 r. w Kołodziejówce pod Skałatem w rodzinie Józefa i Teresy z Korabiowskich. Po ukończeniu gimnazjum w Tarnopolu wstąpił do nowicjatu w Starej Wsi (1832), przyjmując  święcenia kapłańskie (1841).  W 1846 r., po rzezi galicyjskiej  brał udział w misjach prowadzonych przez ks. Karola Antoniewicza na Podhalu. Po wydaleniu jezuitów z monarchii habsburskiej (1848) prowadził pracę misjonarską na Górnym Śląsku, m.in. w Piekarach Śl. oraz w Wielkopolsce,  współpracując z księżmi: Karolem Antoniewiczem i Teofilem Baczyńskim oraz Stefanem Załęskim. Później był m.in. profesorem teologii moralnej w Krakowie (1867-1870) i retoryki w Starej Wsi (1870-1873, 1881-1883). W 1870 r.  zainicjował wydawanie „Tygodnika Soborowego”. Jest autorem wielu broszur religijnych oraz pieśni kościelnych, m.in. Idźmy, tulmy się jak dziatki; rozpowszechniał w Galicji nabożeństwa majowe. Głosił misje i rekolekcje. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 113; PSB,  t. 4 (1938), s. 368 (Justyn Sokólski).
[131]  Był nim  Wawrzyniec Filipiak.
[132] Listy s. Konstancji do E. Bojanowskiego z 1866 r. nie zachowały się.         
[133]  Chodzi o właścicielkę Podrzecza Bolesławę z Pruskich Węsierską, wdowę po zmarłym (27 X 1865) Mikołaju. 
[134] Owego załącznika do listu s. Leony Jankiewicz z 24 października 1866 r. (zob. list  w t. 2) brak. Natomiast drukowane tu pismo do s. Julianny było załącznikiem do publikowanego niżej listu Bojanowskiego z 14 listopada 1866 r. do s. Leony Jankiewicz.
[135]  Dziś: Jeżyce - dzielnica Poznania.
[136]  Poręba leży obok Góry Świętej Anny, miejsca pielgrzymkowego na Górnym Śląsku; należy do parafii Leśnica Opolska. 12 sierpnia 1866 r. otwarto tam pierwszy dom Zgromadzenia na Śląsku.
[137]  Zob. A. Hanich, op. cit.
[138] Jednakże listów s. Anny Böhm do E. Bojanowskiego z 1866 r. brak.
[139] Korespondencji sióstr galicyjskich zabroniły wówczas władze austriackie za pośrednictwem biskupa przemyskiego, ks. A. Manastyrskiego. – Niniejszy list Bojanowskiego był odpowiedzią na pismo s. Leony Jankiewicz z 24 października 1866 r. publikowane w  t. 2.
[140] Obydwu listów brak, przy czym odpowiedź Bojanowskiego była załącznikiem do jego listu do ks. Jana Ciszka (Łańcut) z 16 czerwca 1866 r.  Dziennik E.B., 16 czerwca 1866 r.
[141]  Zob. stosowny przypis do wcześniejszego  listu z 3 listopada 1866 r., adresowanego do Kajetana Morawskiego.                 
[142] Był nim ks. abp Mieczysław Ledóchowski.
[143] Obydwa listy były datowane 13 listopada 1866 r., tj. dzień wcześniej niż pismo Bojanowskiego do s. Leony Jankiewicz.
[144] Mowa o powrocie  matki Elżbiety Szkudłapskiej z Galicji, dokąd udała się w styczniu 1867 r. z zatwierdzoną przez ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego (27 XII 1866) Regułą Zgromadzenia.
[145] W tym czasie korespondencja sióstr galicyjskich z Wielkim Księstwem Poznańskim była ograniczona z powodów ogólnopolitycznych. Kornacka M., op. cit., s. 107.
[146] Była nią Matylda Jasińska, po  mężu Brauner.
[147] Listu tego brak. Zob. stosowny przypis do listu poprzedniego, adresowanego do ks. Jana Koźmiana.
[148] Liszkowski Kazimierz był pierwszym polskim  kupcem bławatnym  w  Poznaniu. Leitgeber Sławomir, Poznańskie impresje, Poznań 1994, s. 121-122.
[149] Cassriel, kupiec  w Śremie, wierzyciel Matyldy Jasińskiej.
[150] Listu wprawdzie brak, ale wiadomo, że oprócz życzeń wielkanocnych zawierał zapewnienie o łączności duchowej służebniczek galicyjskich z całym Zgromadzeniem, mimo przeszkód stawianych przez rząd austriacki, a także aktualną informację o służebniczkach galicyjskich, w tym o zapotrzebowaniu na cztery siostry do Łańcuta. Dziennik E.B., 1 maja 1867 r.
[151] Listu tego także brak, najprawdopodobniej z powodu konfiskaty przez władze austriackie. Oprócz życzeń imieninowych zawierał słowa „otuchy w trudnym położeniu”. Dziennik E.B., 4 kwietnia 1867 r. 
[152] Zob. list  wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r., adresowany  do ks. Jana Ciszka.         
[153] Mularz (gw.) – murarz.
[154] Zob. list wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r., adresowany do ks. Jana Ciszka.         
[155] Zob. list  wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r., adresowany  do ks. Jana Ciszka.         
[156] Mularz (gw.) – murarz.
[157] Zob. list wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r., adresowany do ks. Jana Ciszka.         
[158] Gruszka Filomena, nowicjuszka, pochodziła spod Strzelec Opolskich. Do Zgromadzenia wstąpiła w Porębie przed  23 lutego 1867 r., do nowicjatu w Jaszkowie przyjechała 7 marca 1868 r.,   ale już w maju lub na początku września tego roku  wystąpiła, udając się do rodziny. AGSL KP. Pismo Bojanowskiego do s. Filomeny Gruszki wraz z jego listami do czterech nowicjuszek śląskich w Porębie (Marianny Melcer, Stanisławy Piechulek, Karoliny Student i Otylii Wąsik), drukowanymi niżej, było dołączone do jego pisma z tego samego dnia do s. Anny Böhm, przełożonej  domu służebniczek w Porębie. To ostatnie nie zachowało się, choć wiadomo, że było odpowiedzią na dwa listy s. Anny Böhm z 31 lipca i 21 sierpnia 1867 r., których także brak. W pierwszym z nich informowała Bojanowskiego o postępach prac budowlanych w Porębie i sprawach wewnętrznych służebniczek śląskich, w tym o pomocy udzielanej chorym na cholerę oraz radości z zaplanowanych rekolekcji, które ma prowadzić o. Iwo Czeżowski. Do listu s. Anny były też dołączone pisma pięciu wspomnianych nowicjuszek śląskich, także z 31 lipca 1867 r., które jednak nie zachowały się. Natomiast z drugiego listu s. Anny Böhm Bojanowski dowiedział się o kontynuowaniu pomocy dla chorych na cholerę  na wezwanie miejscowego landrata i prowadzeniu przez siostry kuchni dla najuboższych, zaopatrywanej we wszystko przez księżną Hohenlohe Ingelfingen, a ponadto o sprawach finansowych i budowlanych. Zbieraniem ofiar na potrzeby domu w Porębie zajmował się Langner, który zebrał ostatnio 10 tal. Nowy dom służebniczek w Porębie był już pod dachem, a brakującą cegłę i pieniądze na opłatę transportu zapewnił hrabia z Żyrowej. Dziennik E.B., 2 i 22 oraz 30 sierpnia 1867 r.
[159]  Melcer Marianna (1845-1911), służebniczka, ur. 13 czerwca 1845 r. w Suchej k. Strzelec Opolskich, wstąpiła do Zgromadzenia 1 maja 1867 r., profesję  złożyła 18 maja 1869 r. Przebywała na placówkach: w Porębie do 1892 r., wielkopolskich Szamotułach (od 28 X 1896 r.),  pracując w  tamtejszym szpitalu, Jemielnicy  (od 13 III 1899 r.), gdzie rozpoczynano budowę nowego klasztoru i Wieszowie, gdzie zm. 13 listopada 1911 r.  Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 12. -  Inne źródła podają inne miejsce urodzenia M. Melzer: Kupferberg -Miedziana  (Schematismus..., 1869).
[160]  Wszystkich listów nowicjuszek śląskich z Poręby z 31 lipca 1867 r. brak. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia 1867 r., adresowanego do s. Filomeny Gruszka.
[161]  Piechulek Stanisława (1850-1869) , służebniczka,  ur. 1 sierpnia  1850 r. w Krzanowicach k. Koźla. Zm. z powodu gruźlicy  20 czerwca 1869 r. w Porębie. Schematismus..., 1869; Szmidt M., op. cit., t.1, s. 1.
[162]  Student Karolina (1848-1929), służebniczka, ur. 19 sierpnia 1848 r. w Brzeźnicy k. Prudnika, do Zgromadzenia wstąpiła 1 maja 1867 r., suknię zakonną otrzymała w lipcu 1867 r., profesję złożyła 18 maja 1869 r., zm. 20 grudnia 1929 r. w Leśnicy. Była jedną z pierwszych nowicjuszek w Porębie, należała do drugiego kursu nowicjackiego. Krótko przed obłóczynami poznała E. Bojanowskiego w czasie jego drugiego pobytu na Śląsku. Schematismus..., 1869; Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 40-41. – Wspomniane na początku pisma Bojanowskiego liściki nowicjuszek śląskich z 31 lipca 1867 r. nie zachowały się. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia tego roku, adresowanego do s. Filomeny Gruszki.
[163]  Wąsik Marianna Otylia (1847-1870), służebniczka, ur. 20 września 1847 r. w Mechnicy k. Koźla, zm. 11 maja 1870 r.  w Porębie. Suknię zakonną otrzymała w lipcu 1867 r. w kościele parafialnym w Leśnicy. Należała do drugiego kursu nowicjuszek w Porębie. W Dzienniku Bojanowski  11 lipca i 2 sierpnia 1867 r. zanotował m.in.: „Z nowicjuszek uderza osobliwie świątobliwością Otylia Wąsik”, jej pismo i układ  najlepszy ze wszystkich listów”. Schematismus...1869; Szmidt M.,  op. cit., t. 1, s. 2.
[164]  Listy pięciu nowicjuszek śląskich  z Poręby do Bojanowskiego z 31 lipca 1867 r. nie zachowały się (zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia tego roku, adresowanego do s. Filomeny Gruszka). Były niewątpliwie wynikiem jego lipcowej podróży na Górny Śląsk.
[165]  Dalszej części listu brak.
[166] List ten i Dziennik  Bojanowskiego z okresu 18 IV -  30 VI 1868 r. nie zachowały się.
[167] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska, której listu brak. Nie zachował się też Dziennik Bojanowskiego z tego czasu.
[168] Niedziela Przewodnia - pierwsza niedziela po uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego.  Ochronka w Skrzyszowie została otwarta 19 kwietnia 1868 r. Positio...,  vol. 1, s. 434.
[169] Chodzi o ks. Henryka Ringa, ur. 19 lipca 1828 r., święcenia kapłańskie przyjął 1 lipca 1852 r. we Wrocławiu. Lokalia w Skrzyszowie podlegała parafii w Mszanie Dolnej. Wkrótce stała się samodzielną parafią. Schematismus...1867-1869. – Ks. Ring propagował służebniczki na Śląsku m.in. na łamach „Zwiastuna Górnośląskiego” (nr 23 z 5 czerwca 1868 r.), gdzie opublikował artykuł Który zakon na naszej wsi najzdatniejszy. Zob. Positio..., vol. 1, s. 599-600, gdzie opublikowano jego fragment.
[170] Jackowski Henryk  Nostitz (1834-1905), jezuita. Pochodził z Jabłowa k. Stargardu na Pomorzu, był synem Jacka i Konstancji z Grąbczewskich. Studiował prawo na Uniwersytecie Berlińskim i teologię na Gregorianum w Rzymie i Pelplinie, gdzie przyjął święcenia kapłańskie (8 IV 1860). Do zakonu w Starej Wsi wstąpił 31 grudnia 1861 r. Pracował w ekspozyturze  w Bytowie na Pomorzu, gdzie zbudował kościół. W Śremie przebywał w latach 1865-1870 jako misjonarz. Później był rektorem i mistrzem nowicjatu w Starej Wsi (1871-1877), misjonarzem wśród unitów na Podlasiu (1878-1880) więzionym przez półtora roku przez władze rosyjskie, rektorem w Krakowie (1880-1881), prowincjałem galicyjskim (1881-1887), rektorem w Chyrowie (1887-1891), superiorem rezydencji św. Barbary w Krakowie  (1893-1896) i Cieszynie (1902-1904); nie przyjął propozycji władz galicyjskich na stanowisko biskupa krakowskiego (1894). Jackowski był też inicjatorem wydawnictw jezuickich: „Misji Katolickich” (1882), „Roczników Rozkrzewiania Wiary” (1883) i „Przeglądu Powszechnego” (1884), a także budowy Zakładu Naukowo-Wychowawczego w Bąkowicach pod Chyrowem. Z inicjatywy Leona XIII zreformował zakon bazylianów. Otworzył nowe placówki jezuickie w Stanisławowie (1883) i Czerniowcach  (1885)  popierał misje zagraniczne. Był autorem i wydawcą książek i artykułów o tematyce ascetycznej i społecznej. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 234.
[171] O ile s. Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska zm. 15 maja i pochowana została trzy dni później, to s. Zuzanna (Julianna) Górna zm. w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego, czyli w czwartek - 21 maja 1868 r. - po piątej niedzieli od Wielkanocy, a pogrzeb odprawiono dwa dni później.
[172] Oprócz s. Zuzanny (Julianny) Górnej,  chodzi o s. Agnieszkę (Zuzannę) Szaflarską. W liście brakuje formuły powitania i pożegnania.
[173] List ten, datowany 21 maja 1868 r., nie zachował się. Brak Dziennika Bojanowskiego z tego czasu nie pozwala o nim powiedzieć coś więcej.
[174] Była nią s. Elżbieta  Szkudłapska.
[175] Listu tego i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[176]  Recte: darniować, tzn. okładać darnią, czyli  gęstym, zwartym splotem  traw wraz z ziemią, celem umocnienia ziemnych stoków, nasypów, mogił itp.
[177]  Był nim ks. Józef Hebanowski.
[178] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[179] Od 2 do 17 czerwca 1868 r., były to siostry: Rozalia Krauze i Ludwika Adamczewska (zob. niżej  listy z: 8, 13  i 25 czerwca  1868 r.). – Pierwszą ekipę antytyfusową stanowiły siostry Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska i Zuzanna (Julianna) Górna, drugą – Katarzyna Andrysiak i Urszula Kaźmierczak.  
[180] Szaflarski  Maciej (1847-1903), ks., ur. w Czarnym Dunajcu 11 X 1847 r. w rodzinie rolnika Jana i Marianny z d. Zubek, brat dwóch  służebniczek Maryi: Agnieszki (Zuzanny) i Kunegundy (Wiktorii). Do zakonu jezuitów w Starej Wsi wstąpił 4 lipca 1865  r., święcenia kapłańskie przyjął 31 lipca 1878 r.  w Krakowie. Był profesorem j. greckiego i humaniorów w Tarnopolu (1871-1876) i Starej Wsi (1879-1884, 1892-1900, 1901-1903), u bazylianów w Dobromilu (1890-1891), Ławrowie (1891-1892), ministrem w Nowym Sączu (1884-1885), duchownym w Chyrowie (1888-1890) i misjonarzem wśród unitów na Podlasiu.   Encyklopedia wiedzy o jezuitach, s. 656.
[181]  Habina Anna (1840-1886) do Zgromadzenia wstąpiła w 1864 r., zmarła w Biłce Szlacheckiej. Pracowała w Łańcucie,  Nowodworzu,  Krasiczynie i  innych placówkach. Kudryk T., s., op. cit., s. 14.                                        
[182] Szaflarska Kunegunda Wiktoria (1841-1906) do Zgromadzenia wstąpiła w Starej Wsi w 1868 r. i pozostała tam do śmierci.  Tamże, s. 62.   
[183]  Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[184] Tj. 19 kwietnia 1868 r.
[185]  Chodzi o Beskid Śląski.
[186]  Chodzi o ks. Henryka Ringa.
[187] Listu Salomei Chmiel brak. Nie zachował się też Dziennik Bojanowskiego z tego czasu i dlatego o piśmie trudno powiedzieć coś więcej.
[188] Była nią Zofia Barglanka (Bargiel, Bargieł, Bargłówna), która przed 1867 r. trzy lata spędziła u Sióstr Sacré  Coeur we Lwowie. Do nowicjatu w Starej Wsi wstąpiła 27 lutego 1867 r., a ks. Iwo Czeżowski, tamtejszy jezuita, już w marcu rekomendował ją E. Bojanowskiemu do objęcia funkcji przełożonej nowicjatu w Galicji, a potem przełożonej generalnej w miejsce s. Leony Jankiewicz (zob. list z 16 marca 1867 r. w t. 2). Stało się jednak inaczej. Nowicjuszka przyjechała 12 marca 1867 r. do Jaszkowa z powracającą z Galicji m. Elżbietą Szkudłapską, a po obłóczynach (20 V 1867 r.) złożyła pierwszą profesję zakonną 19 marca 1869 r.,  także w Jaszkowie. Pracowała potem w Lubaszu, Jaszkowie i Granowie, skąd w grudniu 1871 r. lub w każdym razie przed zamknięciem  tej placówki służebniczek (17 X 1872) wyjechała najprawdopodobniej do sióstr starowiejskich. AGSL, KP nr 201.
[189] Wilhelmina Berger pochodziła z Olsztyna, ur. 1 lipca 1844. Schematismus...,1871.
[190] Allenstein - niem.nazwa Olsztyna.
[191] Juni (niem.) - czerwiec.
[192] Tłumaczenie: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Czcigodna Siostro! Śpieszę odpowiedzieć na Wasze pismo z 17 maja br. i poinformować, że powiadomiłem Przełożoną na Górnym Śląsku Annę Böhm  o Waszym pobożnym zamyśle oraz,  że ona sama do Was napisze, tym bardziej że bardzo dobrze sobie Was przypomina. Mam nadzieję, że odpowiedź Przełożonej będzie pozytywna. Do tego czasu miejcie nadzieję w Bogu i nie opuszczajcie się w pobożnych modlitwach, by Duch Święty coraz bardziej rozjaśniał Wam świętą wolę Bożą. Polecając się wraz z całą społecznością Służebniczek Maryi Waszym pobożnym modlitwom, pozostaję Wasz oddany: N.N.                                                                                                                                            
[193] Był nim ks. Józef Hebanowski.
[194] Listu do s. Rozalii Krauze jak i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu  brak, w związku z czym o liście trudno powiedzieć  coś więcej.
[195] Tego listu i Dziennika Bojanowskiego także brak.
[196] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[197] Obydwu listów brak. Nie zachował się też Dziennik Bojanowskiego z tego okresu i nie można o nich powiedzieć czegoś więcej.
[198] Chodzi o wspomniane już  listy z 8 czerwca 1868 r., z których brakuje pisma do Rozalii Krauze.
[199] Pierwszą była Józefa Niekrawiec spod Opola, która do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 19 listopada 1866 r.; będąc słabego zdrowia, zmarła tam 26 czerwca 1868 r. Druga z nowicjuszek (Nalewaja Julianna, Teresa), ur. 25 listopada 1853 r. w Brynicy w pow. opolskim,  przyjechała do Jaszkowa z pierwszą; po złożeniu  profesji (18 III 1869) pracowała w Granowie (1869-1872) i Lubaszu (1873-1905), gdzie zmarła jako emerytka 11 grudnia 1937 r. AGSL, KP nr 193, 194.
[200] Listu, zapewne przełożonej Zgromadzenia w Jaszkowie s. Elżbiety Szkudłapskiej, jak również Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak. Treść listu nie jest w związku z  tym znana.
[201] Wobec braku obydwu listów i dziennika Bojanowskiego z tego okresu nic nie wiemy o ich zawartości.
[202] Zob. wcześniej,  list z 13 czerwca 1868 r.                
[203] Był nim ks. Mieczysław Ledóchowski.
[204] Chodzi o list  z 13 czerwca 1868 r. w t. 2  i o  siostry: Agnieszkę (Zuzannę) Szaflarską i Zuzannę (Juliannę) Górną ,  zmarłe kolejno 15 i 21 maja 1868 r.
[205] Pismo to jednak zaginęło  i nie jest znana jego zawartość, ponieważ nie zachował się także Dziennik Bojanowskiego z tego czasu.
[206]  Był nim ks. Józef Hebanowski.
[207]  Zarówno pisma s. Elżbiety Szkudłapskiej jak i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu brak.
[208] Obydwa listy i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.        
[209] Przy okazji tego listu trzeba zaznaczyć, że w związku ze sprzedażą Grabonoga przez Teofila Wilkońskiego, brata przyrodniego Bojanowskiego, ten ostatni 19 grudnia 1868 r. opuścił to bliskie mu miejsce na zawsze i skorzystał z propozycji ks. Jana Koźmiana zamieszkania w Poznaniu, a potem ze zgody ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego na przygotowanie się do święceń kapłańskich „ad solam missam”. W związku z tym Bojanowski przeniósł się 30 marca 1869 r. do Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Kornacka M., op. cit., s.135-136. – List do s. Katarzyny Andrysiak z 9 marca 1869 r. jest zarazem pierwszym pismem Bojanowskiego, którego nie można konfrontować z równoległą w czasie korespondencją adresowaną do niego. Listy te (zob. t. 2) – z wyjątkiem kilku pozbawionych datacji – kończy bowiem pismo datowane 28 października 1868 r. Pozostaje natomiast możliwość konfrontowania pisanych przez Bojanowskiego pism i otrzymywanych listów z zapisami w Dzienniku Założyciela.
[210] Listu tego brak, jednak z zapisu w Dzienniku Bojanowskiego wiadomo, iż nadawczyni opisywała w nim m.in. urządzoną dla dzieci gwiazdkę bożonarodzeniową. Informowała też Bojanowskiego, że w ochronce „wychowują teraz dziecię kilkutygodniowe, którego matce młockarnia nogę zgruchotała i odjęto jej takową w Poznaniu, gdzie ta kobieta dotąd leży”. Dziennik E.B., 26 stycznia 1869 r.
[211] Chodzi o Cezarego Platera, który zmarł 9 lutego 1869 r.
[212] Chodzi o Emiliana Wiktora Szołdrskiego, ur. 28 listopada 1813 r., dziedzica Gołębina w Kościańskiem i Jaszkowa w Śremskiem, ożenionego z Amelią z Grudzińskich, rodzoną siostrą Wiktorowej Szołdrskiej, dzięki czemu wszedł w posiadanie dóbr Osiek k. Rawicza. Po śmierci Amelii (28 I 1881) dobra te powróciły do Grudzińskich, a Emilian przeniósł się do Jaszkowa i Gołębina, zwłaszcza, że zapisał te majątki synowcowi Teodorowi, który zmarł przedwcześnie.  Pałac w Osieku w dobie kulturkampfu stał się schronieniem dla tzw. księży majowych, a tym samym był narażony na rewizje policyjne. Żychliński T., Złota księga..., t. 22 (1900), s. 105, 106. – Szołdrscy byli wcześniej fundatorami ochronki w Gołębinie, w parafii Wyskoć (4 XI 1860).  Positio..., vol. 1, s. 431.
[213] Tj. 19 marca.
[214] Nowakowski Wojciech (Adalbert) (1818-1869), ks. Pochodził z Wrześni, maturę zdał w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1839),  filologię i teologię studiował we Freiburgu i Berlinie, po czym przyjął święcenia kapłańskie (1845) i został nauczycielem religii, historii oraz j. hebrajskiego w macierzystym gimnazjum, regensem alumnatu (1846-1848), proboszczem w Odolanowie (1848), profesorem i subregensem w seminarium gnieźnieńskim (1850-1852), proboszczem i dziekanem w Krotoszynie (od 1852), wreszcie także szambelanem papieskim (1867). Zm. 22 lutego 1869 r. w Krotoszynie. Białobłocki A., Absolewenci..., s. 96; tenże, Nauczyciele..., s. 34.
[215] Chodzi o Teklę z Dzwonowa z Rogalińskich h. Łodzia Morawską, córkę Wojciecha – chorążego    wojsk koronnych i Marianny Chełkowskiej h. Wczele, żonę Michała – najmłodszego syna Wojciecha Dzierżykraj Morawskiego i Zofii z Łagówca Sczanieckiej h. Osorya. Tekla z Rogalińskich Morawska zmarła w dziedzicznym  Konarzewie pod Zdunami w Krotoszyńskiem 2 marca 1869 r. w wieku 83 lat. Żychliński T., Złota księga...,  t. 23 (1901), s. 69-70.
[216] Okupnik Franciszka,  s., pochodziła z Trafary, gm. Baszków. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 2 grudnia 1859 r. po wcześniejszej śmierci ojca. W wieku 20 lat (przed 10 VIII 1857 r.) zrobiła to samo jej siostra Agnieszka, Jadwiga. Natomiast brat, mieszkający najprawdopodobniej wraz z owdowiałą matką,  był nauczycielem w Bułakowie.  Franciszka pracowała potem w Kopaszewie, Wroniawach, Ruchocinie, Osieku, Gołębinie, Lubaszu, Rąbiniu, Niechanowie (1871-1872) i w Drzązgowie (1872-1873), skąd  wyjechała przed 12 grudnia 1873 r. do Ameryki z s. Joanną Langner, pochodzącą ze Śląska. AGSL, KP nr 82. Zob. też tamże, nr 47.
[217] Według M. Kornackiej (op. cit., s. 95) Bojanowski zaproponował pielęgnowanie chorych najpierw Siostrom Miłosierdzia, ale te nie mogły spełnić jego prośby.
[218] Chodzi o ks. abpa  Mieczysława Ledóchowskiego.
[219] Kołtyga (Kotyga) Maria Józefa, s.,  ur. 1 lutego 1851 w Półwsi w  pow. opolskim w rodzinie rolnika Karola i Katarzyny z d. Paluch. Wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie 31 grudnia1868 r., obłóczyny miała 18 marca 1869 r.  w jaszkowie, pierwsze śluby 28 maja 1871 r.  Pracowała w Wielichowie (1871-1873), w Porębie - jako mistrzyni nowicjatu (8 XI 1873 do III 1877), ponownie w Wielichowie (1877-1920). Następnie przebywała jako emerytka w Mielżynie i Pleszewie, gdzie zmarła 24 maja 1938 r. AGSL, KP nr 217.
[220] Bijas Marianna, s.,  ur. 17 sierpnia 1847 r. w Szczepanowicach w pow. opolskim. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 17 sierpnia 1866 r., po pierwszej profesji (21 VIII 1868) w jaszkowie pracowała w Różnowie (1868-1870), dokąd udała się  z Katarzyną Andrysiak jako przełożoną i Machulanką. Na przełomie kwietnia/maja 1870   r. towarzyszyła Matce Szkudłapskiej w podróży na Śląsk do Poręby, po czym pracowała  ponownie w wielkopolskich placówkach służebniczek: w Oporówku (do listopada 1872) i  Rokosowie pod Krobią, a  w 1880 r. udała się do galicji - do Krzysztoporzyc k. Krakowa, potem była  w Kamieniu Śląskim (19 III 1888-16 VII 1888) i ponownie w Galicji. W 1891 r. odeszła ze Zgromadzenia, najprawdopodobniej w Nowosielcach. AGSL, KP nr 189.
[221] Od 30 marca 1869 r. miejscem pobytu Bojanowskiego było  Seminarium Duchowne w Gnieźnie. Zob. stosowny przypis do listu poprzedniego, z 9 marca 1869 r.          
[222] Listu tego brak. Jego nadawczynią była s. Joanna, zadowolona wraz z pozostałymi siostrami, że nie została przeniesiona do Rokosowa. Pismo zawierało opis życia codziennego w ochronce oraz informację o dużej ilości przychodzących dzieci i majowym pobycie w Oporowie Ireny Bodenham z Morawskich. Dziennik E.B., 7 czerwca 1869 r. 
[223] Chodzi o s. E. Szkudłapską.
[224] Siostra Józefa Patryas w październiku 1863 r., mając 23 lata, wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie. Po ślubach (30 X 1864) pracowała m.in. w Uzarzewie i Kopaszewie k. Kościana (1865-1866).  Od 16 grudnia 1866 r. podjęła pracę w nowo otwartej ochronce w Rogożewie pod Jutrosinem, gdzie wraz z s. Marianną Rejkowską przebywała do jej zamknięcia w dniu 18 maja 1869 r.  Następnie pracowała w dobrach księżnej Elżbiety z Działyńskich i Adama Konstantego Czartoryskich, w Rokosowie pod Krobią w pow. gostyńskim. Na początku lutego 1870 r. podjęła pracę wychowawczą w Lewkowie k. Ostrowa (1870-1873). Od listopada 1873 r. pracowała w Rożnowie k. Obornik Wielkopolskich aż do kasaty placówki przez rząd pruski w maju 1875 r. Kiedy 1 lipca 1877 r. Siostry Miłosierdzia Św. Wincentego à Paulo musiały opuścić Katolicki Dom Sierot w Pleszewie (1 VII 1877), s. Józefa Patryas wraz z s. Konstancją Chudą  (Magdaleną),  podjęły w nim pracę w stroju świeckim. Natomiast od 1 lutego 1902 r. s. Józefa Patryas przez trzy lata pracowała jeszcze w Mielżynie, przechodząc potem  (24 VIII 1905) jako emerytka do Pleszewa. Zmarła tam 2 czerwca 1906 r. AGSL, KP nr 164.

[225] Chodzi o ks. Wojciecha Morawskiego.
[226] Był nim wówczas ks. Władysław Woliński, ur. 1838, wyświęcony na kapłana w 1862 r., od 1866 r. drugi wikary w Buku, gdzie proboszczem był Marian Grzywiński od 1856 r., a pierwszym wikarym od 1864 r. Franciszek Ptaszyński, ur. w 1836 r. i wyświęcony na księdza w 1859 r. Od 1867 r. Woliński był kuratusem w Oporówku. Elenchus Posnanensis..., 1867.  
[227] Listu tego, z ochronki w Rożnowie,  brak, choć potwierdzenie jego odbioru Bojanowski odnotował zwięźle w Dzienniku 15 listopada 1869 r.
[228] Była nią  s. Elżbieta  Szkudłapska.
[229] Chodzi o ks. Franciszka Szotkiewicza, ur. 1822, wyświęconego na kapłana w 1858 r., kuratusa  w Rożnowie od 1863 r. Elenchus Posnanensis..., 1872.
[230] Machula Maria Rozalia, ur. 8 grudnia 1844 r. w Sławicach w pow. opolskim, była jedną z trzech kandydatek, które 17 sierpnia 1866 r. przyjechały ze Śląska do Jaszkowa z przełożoną generalną m.  Elżbietą Szkudłapską. Po profesji (21 VIII 1868)  pracowała wraz  z krajanką, s. Marianną Bijas i przełożoną s. Katarzyną Andrysiak w nowo otwartej ochronce  w Rożnowie k. Obornik Wielkopolskich, od jesieni 1869 r. w Jaszkowie, potem w Kopaszewie, Niechanowie i innych.  W lipcu 1877 r. udała się do Galicji, pracowała do 1891 r. w Osowcach pod Buczaczem w archidiecezji lwowskiej. Następnie przez Śląsk powróciła do Wielkopolski i z s. Michaliną Jaskulską podjęła pracę pielęgniarską i charytatywną w Mogilnie (1 X 1891). Wobec przedawnienia paszportu pozbawiono ją obywatelstwa Rzeszy Niemieckiej, w związku z czym ukrywała się przez jakiś czas u krewnych na Śląsku, skąd powtórnie wyjechała do Galicji. Zmarła 18 grudnia 1924 r w Petlikowicach w pow. buczackim, gdzie spędziła kilkanaście lat życia. AGSL, KP nr 189.
[231] Listu tego, datowanego w Starej Wsi 14 października 1869 r., brak. O. Wawreczka podzielił się w nim z Bojanowskim radością z działalności tamtejszych sióstr i troską, że „rząd zabrania im korespondencji z Przełożonymi” w Wielkopolsce. Zapraszał też Bojanowskiego do siebie i oferował rolę pośrednika w przekazywaniu korespondencji służebniczek wielkopolskich i galicyjskich. Dziennik E.B., 24 października 1869 r.
[232] Sworowska Julianna, rodzona siostra s. Rozalii, ur. 6 lutego 1839 r. w Baszkowie, pow. Krotoszyn, w rodzinie Augustyna i Jadwigi z d. Nowak. Ukończyła szkołę parafialną w Baszkowie. Do Zgromadzenia wstąpiła 29/30 maja 1855, obłóczyny miała 6 grudnia 1855, śluby 21 czerwca 1856 r. Pracowała w Kopaszewie, Rąbiniu, Podrzeczu, Czerwonej wsi, Krzywiniu, Jaszkowie i Zaniemyślu, gdzie zmarła 16 listopada 1928 r. AGSL, KP nr 13.
[233] Wszystkich listów brak. Jednakże wszystkie odnotował Bojanowski w swoim Dzienniku (24 i 30 listopada oraz 20 grudnia 1869 r.). W pierwszym s. Julianna wspomniała  o kłopotach gospodarczych i finansowych oraz trudnościach zdrowotnych, a także o kradzieży dokonanej przez jakąś dziewczynę, która była u sióstr na leczeniu. Natomiast Bojanowski  w liście z 24 listopada 1869 r. informował siostry o śmierci s. Katarzyny Kupki i pytał  o losy budowy. W odpowiedzi, w drugim liście, s. Julianna nie poruszyła tej sprawy, a w trzecim zaznaczyła, że „Księża Filipini tylko połowę drzewa chcą  dać na domek”. W związku z tym sugerowała, by Bojanowski „P. Żółtowskiego o drzewo prosił, albo o dachówkę” i to tym bardziej, że służebniczki „chciałyby co jeszcze ukwestować, ale – cóż robić, kiedy zabronione” notował Bojanowski.
[234] Chodzi o ks. abpa M. Ledóchowskiego.
[235] Kupka (Kopeć) Katarzyna, ur. w 1842 r., wstąpiła do nowicjatu jaszkowskiego 2 maja 1863 r. Pracowała w Borku (1864-1866), w Podrzeczu (od 1866), Mielżynie (1868-1869) i od 15 sierpnia 1869  r. w Granowie jako przełożona. Zarażona przy pielęgnowaniu chorych,  zmarła tam nagle na tyfus dnia 24 listopada 1869 r. AGSL, KP nr 158.
[236] Korespondencji z  s. Elżbietą  Szkudłapską brak. Od 15 listopada 1869 r. do 5 stycznia 1870 r. w Dzienniku Bojanowski odnotował sześć wysłanych listów do s. Elżbiety Szkudłapskiej  w Jaszkowie i  pięć otrzymanych od niej, co dowodzi znaczącej intensywności tej korespondencji jeśli zważyć, iż korespondował on z wieloma  ludźmi.
[237]  Jak wyżej. – Chodzi o wspomnianą kradzież, dokonaną przez dziewczynę, która przebywała w ochronce podrzeckiej na leczeniu.
[238] Listu tego brak. Bojanowski adresował go „do Ks. Tom[asza] Hejnowicza w Gostyniu (na ręce Sióstr Podrzeckich)”, przesyłając „zarazem” wspomnienie o jego ojcu w «Gazecie Toruńskiej», z 23. grud[nia] nr 295”, a także życzenia noworoczne dla niego i Kongregacji Filipińskiej. Dziennik, 8 stycznia 1870 r.
[239] Listu tego brak. Odebrany przez Bojanowskiego z poczty 24 października 1869 r., zawierał relację z wizyt s. Leony Jankiewicz w galicyjskich placówkach Zgromadzenia (Biłka Szlachecka, Łańcut, Krasiczyn, Nowodworze, Tarnów, Stara Wieś) i wiadomość, że „na przyszły miesiąc, w listopadzie mają być otwarte nowe domki w Dzikowie u hr. Tarnowskiej i w Pisarach u hr. Adamowej Potockiej”. Dziennik E.B., 24 października 1869 r.
[240] Była nią  s. Elżbieta  Szkudłapska.

[241] Listu tego brak. Był odpowiedzią na poprzednie pismo Bojanowskiego, z 13 stycznia 1870 r. Zawierał rozmaite informacje o działalności Zgromadzenia w Galicji, chorobach trapiących siostry i ludność, a także o wyznaczeniu Komisarza duchownego sióstr przez Konsystorz w Przemyślu. Został nim  „ks. kanonik Steczkowski z Jasienicy, bardzo dobry kapłan”. Do listu było dołączone także pismo  do  s. Elżbiety Szkudłapskiej. Dziennik E.B., 16 marca 1870 r.
[242] Pytlak Anna (1850-1870), ur. w Starej Wsi, do służebniczek wstąpiła w 1868 r., zmarła  na czarną ospę. Kudryk T., op. cit., s.1.
[243] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[244] Chodzi o Fanny Margaret (Mary Magdalen) Taylor.
[245] Był nim  E. H. Manning, arcybiskup Westminster.
[246] Listu tego brak. Był odpowiedzią na poprzednie pismo Bojanowskiego z 17 marca 1870 r. i zawierał rutynowe, choć zawsze nowe wiadomości, przy czym szczególną radość wśród służebniczek galicyjskich wywołała  informacja Bojanowskiego o siostrach angielskich. Dziennik E.B., 5 kwietnia 1870 r.
[247] Wolw Leontyna Maria, ur. w 1850 r. w Haczowie pow. Brzozów,  do  Zgromadzenia  wstąpiła 10 kwietnia 1869 r., śluby złożyła w 1870 r., zm. 1 kwietnia 1870 r. w Starej Wsi. Kudryk  T., op. cit., s. 1-2.
[248] Chodzi o list z 6 kwietnia 1870 r., którego brak i który był zarazem  odpowiedzią na zaginione pismo Szkudłapskiej  z poprzedniego dnia. Dziennik E.B., 6 kwietnia 1870 r.             
[249] Zob. list  z 17 marca 1870 r.
[250] Jedyna w tym czasie ochronka w Królestwie, w Ruszkowie u Morzyckich, została zamknięta przez władze rosyjskie w lipcu 1871 r. Kornacka M., op. cit., s. 114.
[251] Listów tych brak. Wiadomo jednak, że po drukowanym tu liście do s. Leony Jankiewicz z 11 kwietnia 1871 r.  nie zachowała się żadna korespondencja interesujących nas osób, przy czym jednocześnie zaginął też Dziennik E.B. z okresu 19 IX 1870 – 12 VI 1871. Natomiast wcześniej, między ostatnim, drukowanym tu pismem Bojanowskiego do s. Leony Jankiewicz z 8 kwietnia 1870 r. a 18 września tegoż roku, Bojanowski nie wysłał żadnego listu do s. Leony, choć otrzymał co najmniej trzy z  13 kwietnia, 7 i 13 czerwca, odnotowane w Dzienniku nieco później (17 kwietnia, 14 i 24 lipca). Przyczyną tego był pogarszający się stan zdrowia Bojanowskiego.
[252] Listu tego i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak, w związku z czym nic więcej nie można o nim powiedzieć.
[253] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[254] Listu tego i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu  brak.
[255] S. Elżbieta Szkudłapska wysłała do Bojanowskiego w tym czasie dwa listy, datowane 8 i 10 lipca 1871 r. Obydwu brak. Pierwszy z nich, polecony, zawierał „papiery Sio[stry] Taylor”, drugi informację o przesłanym ze Śląska płótnie i chustkach. Dziennik E.B., 10, 11, 12 lipca 1871 r.
[256] Chodzi o ks. Stanisława Gieburowskiego.
[257] Wotywa  (łac. votiva - ślubowanie) - (w Kościele katolickim)  Msza św. odprawiana na specjalną intencję niezależnie od oficjalnego kalendarza; (pot.) ranna msza św. śpiewana i grana.
[258] Listu tego brak, a w Dzienniku  (zapisy z 15 i 21 lipca 1871) Bojanowski datował go jeden dzień wcześniej, tj. 13 lipca 1871. Positio..., vol. 1, s. 1060.
[259] Chodzi o ks. Rogera  Łubieńskiego, jednego z pośredników między Bojanowskim a angielskimi orędownikami założenia na terenie Anglii Zgromadzenia Służebniczek. Łubieński nie występuje w schematyzmach archidiecezji poznańskiej i gnieźnieńskiej, brakuje też korespondencji między nim a Bojanowskim, choć wiadomo o niej z Dziennika. Na przykład w liście z dnia 13  września 1869 r., datowanym w miejscowości Trzciaki, Łubieński pytał go, „co się stało z regułą angielską, bo Miss Taylor pisała do niego już z Londynu i przysłała mu swój adres”. W odpowiedzi adresowanej 30 września na ręce  ks. prob. Lüdke w Trzciance (Schönllanke), Bojanowski informował o wysłaniu Reguły do Taylor, która już ją odebrała (Bojanowski wręczył ten list Łubieńskiemu osobiście, ponieważ ten pojawił się u niego 1 października, a 7 października wyjechał do Poznania). Bojanowski pisał też do Łubieńskiego 10 marca 1870   r., a trzy dni  później otrzymał jego odpowiedź z 12 marca. W odpowiedzi na ten list Bojanowski 27 marca dziękował Łubieńskiemu za tłumaczenie Reguły Służebniczek na język angielski i cieszył się z tego, że „ks. Roger chce przyjąć korektę Reguły angielskiej i że zamyśla odwiedzić Anglię”. Dziennik E.B.., 18 i 30 września oraz 1 października 1869 r., 10, 13 i 27 marca 1870. Por. Positio..., vol. 1, s. 1046, 1055.
[260] Chodzi o placówkę Sióstr Służebniczek w tym kraju. Zainteresowana tym Fanny Taylor przyjęła nowicjackie imię Marii Magdaleny (23 I 1870), choć w lipcu 1871 r. domagała się pewnych zmian w regule Zgromadzenia. Kornacka M., op. cit., s. 120.
[261] Był nim ks. M. Ledóchowski. Listu brak. Odpowiedzią nań był  list ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego do m. Elżbiety Szkudłapskiej z dnia 24 września 1871 r., w którym sprzeciwił się angielskim propozycjom zmian w regule Zgromadzenia i opowiedział się  za udzieleniem jedynie objaśnień niektórych paragrafów reguły. Positio..., vol. 1, s. 515.
[262] Zarówno Fanny Taylor, jak i zwłaszcza ks. abp Henry Edward Manning (Westminster), sprzeciwili się ostatecznie afiliacji angielskich Sióstr do zgromadzenia polskiego. Przyjęły one nazwę The Poor Servants of The Mather of Good (Ubogie Służebnice Matki Boga). Kornacka M.,  op. cit., s. 120. Zob. też korespondencję z końca jesieni 1871 r. między Magdaleną Taylor a Elżbietą Szkudłapską i między Georgianą Fullerton a ks. arcybiskupem Mieczysławem Ledóchowskim. Positio..., vol. 1, s. 516-522.
[263] Ks. Laurenty Nowakowski, ur. 1839, wyświęcony na kapłana w 1863 r., od 1866 r. wikary w Górze k. Śremu, od 1869 r. mansjonarz i pierwszy wikary w Kościanie, od 1870 r. emeryt w Poniecu zapewne z powodu złego stanu zdrowia.  Proboszczem był tam od 1855 r. ks. Jan Respondek (Respądek) (1817-1901), b. profesor seminarium duchownego w Poznaniu.  Elenchus Posnanensis..., 1856, 1869, 1870, 1872, 1902.
[264] Niemiecka  nazwa  Nysy.
[265] Chodzi zapewne o  przebywającego gościnnie w Górce Duchownej dawnego prowincjała jezuitów galicyjskich o. Józefa Browna.






 [K1]


 [K2]