[6]
Do FILIPINY STUDZIŃSKIEJ [1], siostry miłosierdzia w Poznaniu
Grabonóg, 16.2.[18]50
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa
niech będzie zawsze z nami.
Szanowna Pani Dobrodziejko!
Wstrzymywałem się z odpowiedzią na
szanowne dwa listy W[ielmożnej] Pani Dobrodz[iejki] spodziewając się, że się z
Panem Chłapowskim zobaczę, którego na zebranie komitetowe zapraszałem[2], ale ponieważ tenże
dla choroby swych dzieci dotychczas przybyć tu nie może, a ja od tak dawna nie
opuszczam łóżka z powodu ciągłej słabości nogi, przeto z mojej tylko strony
donieść W[ielce] W[ielmożnej] Pani Dobr[odziejce] mogę, iż co do
zahipotekowania[3] funduszu na Siostry
i reperację[4] domu, jakeśmy to
poprzednio z W[ielce] W[ielmożną] Panią Dobr[odziejką] i Szanownym Księdzem
Komisarzem[5] mówili, starać się
będę jak najspieszniej rzecz do skutku doprowadzić. Atoli zapewnienia funduszu
na chorych, obecnie przynajmniej nie jesteśmy w stanie uczynić, gdyż jak
W[ielce] W[ielmożnej] Pani Dobr[odziejce] wiadomo, zapisy dotychczasowe doszły
dopiero do sumy około 600 tal. rocznego dochodu. Nastręcza nam się przecież
nadzieja, iż z funduszów szpitalnych starogostyńskich, za pośrednictwem
Prześ[wietnego] Konsystorza[6],
zdołamy później nieco zdobyć kilkaset tal. dochodu na chorych. Rzecz tę
starałem się wyśledzić i podanie niebawem uczynimy. To wszakże wymaga jeszcze
pewnego czasu. Do zatwierdzenia zaś Instytutu pamiętam, że Szan[owny] Ks.
Komis[arz] wymagał tylko zapewnienia funduszu na Siostry i naprawę domu.
Pozostaje mi więc tylko uchylenie powyższej trudności w zatwierdzeniu domu
gost[yńskiego] poruczyć najłaskawszym względom W[ielce] W[ielmożnej] P[ani]
Dobr[odziejki] oraz najuniżeniej przeprosić, iż pomimo najgorliwszej chęci, nie
byłem w stanie dotąd przyśpieszyć rzeczonego zahipotekowania.
Co do rachunku Szmyta[7] prosiłem Siostry,
aby mi raczyły sumę tegoż przedłożyć ku jak najśpieszniejszemu załatwieniu tak
ważnej potrzeby.
Zostaję z najwyższym szacunkiem i
uszanowaniem, W[ielce] W[ielmożnej] P[ani] Dobr[odziejki] powolny w
Ch[rystusie] P[anu] sługa
E. B.
[18]
Do ANGELINY JABŁOŃSKIEJ[8], siostry miłosierdzia w Paryżu
[12 maja
1854]
Sz[anowna] S[iostro].
Od czasu jak Sz[anowna] S[iostra]
nasze strony opuściła, mieliśmy cztery razy o Siostrze wiadomość, pierwszą w
kilka dni po Św. Filipie[9],
drugą w kilka dni po Św. Wincentym[10],
trzecią przez Szanownego i sędziwego Posła w pierwszych dniach sierpnia, a
ostatnią po dniu Najśw. Panny Niepokalanego Poczęcia[11]. Z naszej strony
bylibyśmy z Ks. Dziadzią[12]
nieraz pisali, ale nas wstrzymywała obawa, czy nam się godzi zatrudniać
Sz[anowną] S[iostrę] naszymi listami. P. Węsierski[13] z Podrzecza jechał
przeszłego lata do Ostendy i miał być w
Paryżu a zarazem pragnął bardzo odwiedzić Siostrę. Dałem przez niego
kilkanaście stronic wyjątków z Dziennika zawierających wszystkie najdrobniejsze
szczegóły o ostatnich dniach życia nieodżałowanej naszej sierotki Józinki[14] i poleciłem mu,
aby takowe raczył wręczyć Sz[anownej] S[iostrze]. Tymczasem wiadomość o
chorobie dzieci zmusiła go zaniechać zamiar pojechania do Paryża i wrócił
prosto z Ostendy przywiózłszy nazad pismo przeznaczone dla Siostry. Podobnie
dogodna okazja dotąd mi się nie nadarzyła, lecz skoro jaka się znajdzie, nie omieszkam
później - jeśli Bóg dozwoli - przesłać Siostrze te szczegóły, które wiem dobrze,
że Siostrze będą miłym wspomnieniem po tej ukochanej dziecinie.
Dziś ośmielam się pisać do
Sz[anownej] S[iostry] korzystając z polecenia, jakie mi dała Pani Węsierska[15]. Pokładając ona
największe zaufanie w zdaniu Sz[anownej] Siostry, prosi usilnie, czyby
Szan[owna] Siostra - jeżeli zatrudnienia i stosunki pozwolą - nie raczyła
zalecić jej jakiej bony[16]
do dzieci, która by obok pobożności i właściwego do prowadzenia dzieci
usposobienia, posiadała język francuski i niemiecki, a jeżeliby można - i
polski. Niemniej byłoby miło P. Węsierskiej, aby ta bona mogła dzieciom
udzielać także początków muzyki. Prośbę tę ośmiela się P. Węsierska jedynie w
nadzieję dobroci Sz[anownej] S[iostry] uczynić i sama myśl posiadania takowej
prowadzicielki swych dzieci z polecenia Sz[anownej] S[iostry] już ją pociesza.
Gdyby więc Sz[anowna] S[iostra] raczyła i mogła wybór takowy zrobić,
prosilibyśmy o łaskawe doniesienie warunków, pod jakimi by ta osoba zechciała
przyjąć obowiązki bony, a wtenczas P. Węsierska udzieliłaby Sz[anownej]
S[iostrze] swą odpowiedź, czy żądane warunki uskutecznić może.
Mamże przy tej sposobności dodać, co
u nas się dzieje? W wielu względach jak było, tak pozostało. Można to po części
na dobre tłumaczyć dla tych, co się zmienić nie powinni, a na złe dla tych, co
by byli powinni się zmienić. W wielu znowu innych względach jest teraz inaczej,
jak było przed rokiem. Wtenczas kładliśmy pierwszy kamień do rozpoczynającej
się przy naszym Domu budowy; dziś stoją już na tym kamieniu obydwa budynki, z
ukończonymi łazienkami, podwórze opasane parkanem[17], ogródek zasadzony
morwami, owocowymi drzewkami, winem, malinami, porzeczkami, itd. Ale smutno nam
z tym wszystkim, bo nasza sierotka Józinka już ani jagódki z tego nie zerwie.
Ma ona swój osobny pod lipą ogródek i na szczupłej mogiłce kilka krzaczków
rezedy[18] i fijołków.
Krzyżyk srebrny dla niej przeznaczony, wzięła ze sobą do grobu[K1]*. Widzę, że nie byłoby końca, gdybym
się o tej nieodżałowanej dziecinie rozpisał, a muszę zostawić miejsce i
Dziadziowi i Ks. Szuł[czyńskiemu], którzy korzystając z okazji chcą także się
przypisać. Oczekuję więc łaskawej odpowiedzi Szan[ownej] Siostry na prośbę Pani
Węsierskiej i polecając się św. modlitwom Szan[ownej] Siostry, zostaję z
głębokim uszanowaniem Jej niegodnym sługą
E. B.
*
[K2]Ks.
Preib[isz][19] zaczął rysować jej
wizerunek po śmierci, ale niedosyć schwycił podobieństwa. Lepiej przypomina nam
Józinkę obrazek Św. Józefa z dzieciątkiem, obrazek który nam w spadku po niej
się dostał.
Zapomniałem dodać, że Dr[oga]
S[iostra] wyrażenia mego w pierwszym liście nie zrozumiała tak, jak przeze mnie
pomyślane było. Chciałem powiedzieć że my, cośmy tu pozostali, nie zmieniliśmy
się dotąd; jesteśmy jakeśmy byli, chociaż nie jednemu z nas należało stać się
lepszym.
[1 września 1854]
Kiedyś była ostatni raz u mnie, nie
mogłem się z Tobą o wszystkim rozmówić, bo miałem, jak wiesz, gości, więc mi
brakło czasu. Wspominałaś mi wtenczas, że z Józefką[21] nie chciałabyś
razem być w Ochronie, co Ci wytłumaczyłem, że tę przeszkodę da się może jako
złagodzić i Ty przystając już na moje przedstawienie, obiecałaś przyjechać z
rzeczami nazad do Podrzecza na odpust Narodzenia Najśw. Panny[22]. Dopiero po Twoim
odejściu powiadał mi Ksiądz Hübner[23],
żeś przy pożegnaniu do niego mówiła, iż może w inną pójdziesz służbę. Potem
także przykro mi było, kiedym się dowiedział, żeś w nieporozumieniu z Przewoźną[24], bez pożegnania z
nią odeszła. Z tych dwóch rzeczy zdawało mi się, że nie masz szczerej chęci do
powrotu, zwłaszcza żeś już sama do mnie mówiła, iż dla Józefki wolałabyś nie
być w Podrzeczu.
Piszę Ci to moja Katarzyno dlatego,
żebyś nie myślała, że przeciwko Twojej chęci chcę Cię koniecznie namawiać do
podrzeckiej Ochronki. W Strzelczu nie mogę Ci teraz zaraz miejsca obiecywać,
chociażbym pragnął z całego serca, żebyś tam mogła się dostać. Więc moja rada
jest taka: przybądź na odpust Matki Boskiej Narodzenia, ale bez rzeczy. Rozmówimy
się na dobre i Ty mi wszystko szczerze powiesz, jak sobie sama życzysz, a
wtenczas jeżelibyś miała być w Podrzeczu albo jeżelibyś później wzięła miejsce
w Strzelczu, to każdego czasu możemy posłać furmankę po Twoje rzeczy. Bądź
zapewniona, że jestem dla Ciebie zawsze tak przychylnym jak byłem i pragnąłbym
dać Ci miejsce, ale nie chciałbym zmuszać Cię przeciwko Twojej woli i dlatego
chcę się jeszcze z Tobą rozmówić, bo i tak będziesz na odpuście, a rzeczy
jeszcze zostaw u matki, aż się ułożymy. Czekam Cię więc i Boskiej Opiece Cię
oddaję
E. Bojanowski
[73]
Do SIÓSTR w
Turwi
[17 marca 1858]
Wasz
list z 3-go marca pisany, a oddany na pocztę 12-go, odebrałem 13-go w sobotę[26]. Bardzo mi było
miło, żeście całe trzy kartki zapisały i doniosły o wszystkim szczegółowo.
Zawsze tak piszcie. Dzięki Bogu Najwyższemu, żeście szczęśliwie rozpoczęły
swoje prace w Turwi. Niech błogosławieństwo Boże będzie z wami, a łaska Jego
święta niech wam dopomaga, abyście jak najgorliwszym wypełnianiem obowiązków i
pomnażaniem się we wszystkich cnotach chrześcijańskich stały się godnymi
prawdziwie imienia Służebniczek Najświętszej Panny, któreście na siebie
przyjęły. W Bogu miłujcie się wspólnie między sobą, jak trzy rodzone
siostrzyczki, a żaden nieprzyjaciel w niczym was nie przemoże. Sznur troisty niełatwo się przerywa - mówi mędrzec
Pański. Bądźcież i wy taką troistą i nierozdzielną związką mocną w miłości
Bożej i wiernym wypełnianiu świętych obowiązków waszych. Módlcie się i
pracujcie. Modlitwa i praca niech zapełnia wszystkie godziny wasze.
Razem z tym posyłam wam serdeczne
moje życzenia, aby święty wasz Patron wyjednał wam wszelkie błogosławieństwa i
łaski Boże ku waszemu świętemu powołaniu potrzebne, abyście rozpamiętując cnoty
jego żywota, zagrzewały się do coraz gorliwszego ich naśladowania. Pan Bóg
wybrał wam stan i sposób życia wam postanowił, który przypominać wam może
świętego Patrona waszego. Święty Józef był opiekunem
Dzieciątka Jezus - i wy opiekujecie się niewinnymi dziatkami, ale daj wam Boże,
aby Anioł Stróż ostrzegał was przed wszelkim złem, które by dziatkom zagrażało,
jak ostrzegł Św. Józefa przed zamachami Heroda - aby te dziatki pod waszą opieką,
jak Dzieciątko Jezus pod opieką Św. Józefa,
pomnażały się w łasce u Boga i ludzi.
Święty Józef był ubogim i żył z
pracy rąk swoich, jako i wy ubogie, rękoma
swymi zarabiacie na wyżywienie swoje - ale daj wam Boże, aby ubóstwo
wasze było tak święte, jak było święte ubóstwo Św. Józefa - aby wasza praca
była zawsze z Bogiem i dla Boga i żeby wam Pan Jezus w niej towarzyszył i
dopomagał jak dopomagał i towarzyszył Św. Patronowi waszemu.
[81]
Do KATARZYNY JASKULSKIEJ[27] w
Dziećmiarowie
Grabonóg,
23 listopada 1858
[Fragment]
A jak już z Siostry J[oanny]
mamy dzięki Bogu wielką pociechę, tak i z Michalinki spodziewamy się tej samej
pociechy i czynimy sobie znowu nadzieję, że z nich obydwóch będzie
P. Bóg miał chwałę - a Wy nagrodę od
Boga w niebie.
Polecam Was miłosiernej Opiece Bożej
i modlitw Waszych za sobą serdecznie się dopraszam. N[iech] b[ędzie pochwalony
Jezus] Chrystus
E.
B.
[82]
Do s. JÓZEFY BOROWSKIEJ[28] w
Kopaszewie
[4 grudnia 1858]
+ N.B.P.J.Ch.
Ostatni Wasz list z 31 października,
odebrałem z rąk Twoich rodziców, moja Józefo, gdy z Kopaszewa wrócili. Na ten
list odpisałem Ci 14-go listopada. Od tego czasu żadnej wiadomości od Was nie
miałem. W tych dniach dopiero pisała mi Siostra Matylda, że była u Was 24-go
listopada, w środę i że u Was, dzięki Bogu, wszystko dobrze zastała[29].
Na jutrzejszy dzień Św. Barbary
posyłam w upominku Siostrze Barbarze Kowalskiej obrazek, życząc jej z całego
serca wszelkich łask potrzebnych do jak najgorliwszego służenia Panu Jezusowi i
Najświętszej Pannie w świętym powołaniu, które sobie obrała.[30]
Grabonóg, 11 grudnia 1858
Na dzień Twojej Świętej Patronki,
moja Wiktorio, posyłam Ci w upominku obrazek Pana Jezusa i życzę Ci, abyś za
łaską Bożą, tak gorąco ukochała Najsłodszego Zbawiciela i Jego za jedynego
Oblubieńca w sercu swym obrała, jak twoja Patronka, i abyś jak ona zwyciężyła
mężnie to wszystko, coby Cię od Zbawcy twego odciągało. Pamiętaj, że to imię
Wiktoria znaczy zwycięstwo.
Nie piszę dziś do Was więcej, bo na
ostatni list Siostry Marianny z 1-go t.m. odpisałem jej d. 4-go t.m. i zapewno
już tę odpowiedź moją odebrała[32].
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie
i polecając Was Opiece Bożej i Najświętszej Panny, Niepokalanej Pani naszej,
proszę Was, abyście w codziennych modłach Waszych pamiętały o mnie.
E. Bojanowski
[Druga wersja
listu]
Na dzień Twojej Świętej Patronki,
posyłam Ci moja Wiktorio, w upominku obrazek Najświętszego Serca Jezusowego i
życzę Ci, abyś za wstawianiem się Twojej Świętej Patronki otrzymała łaskę do
jej naśladowania i abyś tak gorąco ukochała jak ona, Pana jezusa nad wszystko i abyś zwyciężyła
tak mężnie jak ona to wszystko, coby Cię od miłości Jego Najsłodszego Serca
odciągało. Pamiętaj, że to imię Wiktoria znaczy zwycięstwo.
A jako Święta Wiktoria z rodzoną
siostrą swoją Anatolią, obie dla Pana Jezusa świat opuściły - obie Pana Jezusa
za jedynego Oblubieńca serc swoich obrały - obie Panu Jezusowi do samej
śmierci, a śmierci męczeńskiej wytrwale służyły, tak i ty Wiktorio ze siostrą
twoją Antoniną opuściwszy świat za natchnieniem Bożym i zaciągnąwszy się w świętą służbę Jezusową i Najświętszej Panny
Niepokalanej - trwajcie w niej gorliwie i wiernie, jak tamte dwie siostry, a
będziecie jak one cieszyć się wieczną szczęśliwością w niebie.
Grabonóg,
24 stycznia [18]59
Były tu u mnie z Golejewka Apolonia
z matką i powiadały mi, że pragniesz wiadomości ode mnie, kiedy i Ty będziesz
mogła do Służebniczek Najświętszej Panny się dostać - bo Ci podobno się dłuży i
wielce tęsknisz za tym. Donoszę Ci więc,
moje dziecię, że będę się starał, aby jak najprędzej przygotować miejsce dla
Ciebie. Może to rychlej nastąpi niźli się spodziewasz. Proś tylko Boga i
Najświętszej Pannie się polecaj, a Twoje szczere pragnienie wysłucha i ziści,
za czym tak mocno tęsknisz. Zresztą nie troszcz się zbytecznie i zdaj to
rozporządzeniu Bożemu. Módl się i pracuj spokojnie, wypełniaj wszystkie Twoje
chociażby najmniejsze obowiązki domowe pilnie i ochotnie, a Bóg dać raczy, że
niedługo będziesz mogła więcej czynić i całkowiciej się oddać służbie Jego świętej
w powołaniu, do którego serce Twoje najmiłosierniej natchnął. Składaj Bogu
pokorne dzięki za łaskę tego natchnienia, niech ten święty ogień miłości Bożej
coraz goręcej i jaśniej w Twoim sercu płonie, aby żadne trudności, ani
czekanie, ani nic na świecie nie ostudzało Twego serca w tym przedsięwzięciu
pobożnym.
Na czterdziestogodzinne nabożeństwo
w ostatnich trzech dniach przed Popielcem[34]
- jeżeli P. Bóg doczekać pozwoli - przyjdziesz tu zapewne jakeś mi mówiła, to
Ci wtenczas już coś pewniejszego będę mógł powiedzieć.
Tymczasem przeczytasz książki, które
Ci dałem i znowu inne będziesz mogła wziąć ode mnie.
Teraz, jeśli masz czas do tego,
byłoby dobrze, żebyś się trochę ćwiczyła w pisaniu.
Polecam Cię, moje dziecię,
Przenajświętszej Opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny i
proszę Cię serdecznie, abyś w codziennych modlitwach Twoich pobożnie westchnęła
i za mnie.
E. B.
[87]
Do rodziców JADWIGI
GŁOWACZ w Konarach
Grabonóg, 20 lutego 1859
Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus.
Córka Wasza Jadwiga mówiła mi, że
radzi byście chcieli odebrać ode mnie list z zapewnieniem, że Wasza córka
przyjęta zostanie do Służebniczek Najświętszej Panny Maryi w Jaszkowie. Dla
Waszego więc zaspokojenia donoszę Wam, że skoro przyjedzie, będzie na pewno
przez Starszą przyjęta. Dziś jeszcze napiszę list do Starszej w Jaszkowie, że
Wasza córka w przyszłą niedzielę tam przybędzie.
Zresztą, bądźcie o nią zupełnie
spokojni. Panu Jezusowi córka Wasza chce służyć, Pan Jezus nią opiekować się
będzie, a Wy Pana Jezusa znacie, kochacie i wiecie, że kto wszystko porzuci i
za Panem Jezusem idzie, ten nie zginie i na tym nie straci, bo owszem, wszędzie
będzie bezpieczny i wszystko posiądzie, służąc Temu, Który jest Panem wszystkiego.
Gdybyście chcieli coś więcej
dowiedzieć się o Służebniczkach Najświętszej Panny, to Wam najlepiej może
objaśnić Ksiądz Proboszcz Sąchocki[35]
w Golejewku. Niech Wam Pan Jezus błogosławi i zachowuje w swojej najświętszej Opiece.
E. Boj[anowski]
[156]
Do s.
ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ w
Starej Wsi
Grabonóg, środa 16 sierp[nia] 1865
+
N.B.P.J.Ch.
Twój list, moja Siostro Elżbieto,
pisany w piątek 11 t.m. z Łańcuta, odebrałem wczoraj, wraz z listami od Ojca
Baczyńskiego (z 10 t.m.), od Ojca Ciszka (z d. 12 t.m.) i od Siostry Anny Böhm,
także z 12 t.m. Wszystkie te listy[36]
bardzo mnie pocieszyły, a osobliwie wiadomość, że pan Hr. Potocki był tak łaskaw sam udać się do Wiednia. W
Bogu nadzieja, że za staraniem tak znakomitych osób, sprawa Wasza pomyślny
weźmie obrót. Módlmy się tylko gorąco do Najśw. Panny, aby swą przyczyną
wyprosiła nam tę upragnioną pociechę.
Co do paszportu Siostry Mar[ianny]
Filipiak, to nie wiem, czyby się dało niezwłocznie inny wyrobić. Myślę, że ten
co ma, byłby wystarczający na podróż.
Co do Sióstr tamtejszych, które by
tu przybyć miały, toć oczywiście, że nie można żądać, aby fundusze przywiozły,
skoro takowego nie mają. Pomieszczenie tutaj przecieżby znalazły. Ale zostawmy
to do ostatecznego rozstrzygnienia sprawy.
Teraz donoszę Ci, moja Siostro
Elżbieto, że zawczoraj, przed odebraniem Waszych listów, wysłałem list do O.
Baczyńskiego (pod jego adresem do Starejwsi) i załączyłem list do Ciebie[37], przesyłając Ci
zarazem pismo od siostry Twojej Rozalii z Baszkowa z 12 t.m., w którym Ci ona
donosi o nagłym zasłabnieniu Twego ojca i prosi, abyś mogła przyjechać
odwiedzić go. Niezwłocznie tedy to pismo przesłałem na ręce O. Baczyńskiego
upraszając go z mojej strony, aby - jeżeli tylko można - wyprawił Cię zaraz z
towarzyszką do nas, tym bardziej że się okoliczności tak połączyły, że Twoje tu
przybycie jest nam w tej chwili także dla Zakładu tutejszego potrzebne. O.
Baczyński skłania się do tego na mocy moich dawniejszych już przedstawień.
Chodzi tylko o to, czy mój list wysłany do niego 14 t.m. zastał go jeszcze w
Starejwsi, bo mi pisze, że po 15 t.m. wyjedzie do Szczawnicy. Na ten przypadek
piszę dziś do W[ielebne]go Ojca Rektora[38],
aby w razie niebytności O. Baczyńskiego raczył ów list mój odpieczętować i
najłaskawiej przyśpieszyć interes. Jeżeli więc O. Baczyńskiego nie ma,
porozumiej się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem, jak to najlepiej zrobić, a im
prędzej, tym lepiej.
Skoro się tylko ułoży tam rzecz co
do Twego powrotu do Księstwa, musiałabyś oczywiście wziąć towarzyszkę, lecz
zostawiam to zupełnie Waszej tam rozwadze, czy na to wybrana będzie S.
Mar[ianna] Filipiak, czy jaka inna Siostra, która tu już pozostanie. Fundusz na
podróż założony stamtąd, zwróciłbym niezwłocznie do Starejwsi, a może nawet
przez wracającego Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała[39], który w tych
dniach do Śremu przyjedzie. Jako miejsce Twego przyjazdu naznaczam Ci
Podrzecze. Z Podrzecza pojechałabyś zaraz do Baszkowa odwiedzić ojca Twego, a skorobyś wróciła do
Podrzecza, ułożylibyśmy dopiero Twój wyjazd do Jaszkowa.
Z Wrocławia musiałabyś
przedwieczornym pociągiem wyjechać do Rawicza, bo poczta z Rawicza codziennie
przychodzi do Gostynia jakoś w nocy, więc zapewno z Rawicza wieczorem wychodzi.
Gdybyś jednak w Rawiczu dowiedziała się, że zaraz po przyjściu pociągu
wrocławskiego odchodzi poczta z Rawicza wprost do Kobylina i Krotoszyna, i że
tym sposobem prędzej mogłabyś być w Baszkowie niż przez Gostyń i potem furmanką[40] z Podrzecza do
Baszkowa, to w takim razie nie miałbym nic przeciwko temu, abyś sobie drogę
przybliżyła, tylko musiałabyś mi zaraz z Baszkowa napisać o Twym przybyciu i
kiedybyś stamtąd przyjechała do Podrzecza.
Jeszcze jedna uwaga. Jeżelibyś mogła przy tej okazji zabrać stamtąd ze
dwie lub trzy Siostry, które by wyraźnie chciały jechać i tu zostać, i gdyby O.
Baczyński uznał że można, toby tu dla nich miejsce było.
Wszystko to jednak co Ci tu piszę,
zostawiam rozrządzeniu O. Baczyńskiego lub w jego niebytności łaskawej decyzji
W[ielebneg]o Ojca Rektora, bo Ojcowie najlepiej tam wiedzą, jak to wszystko
najlepiej zrobić wypadnie. Do Jaszkowa o tym wszystkim nic nie pisz, ani słowa.
Zaraz po odebraniu tego listu donieś
mi, jakeś się z Ojcami porozumiała[41].
Tymczasem polecam Was wszystkie moje Siostry Opiece Bożej i Najśw. Panny
Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E.
Bojanowski
O Siostrze, która by Cię zastąpiła w
Starejwsi, nic Ci tu już nie piszę, boś mi już dawniej donosiła, że na podobny
przypadek wybraliście Siostrę Leonę[42].
[159]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, wtorek 29 sierpnia 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Dopisek Twój, moja Siostro Leono,
przy liście Siostry Elżbiety z d. 21 t.m.[43]
do mnie załączony, przyjąłem z głębokim współczuciem Waszego smutku, w jakim
pogrążone jesteście, moje najmilsze
Siostry, z powodu nagłego i niespodzianego wyjazdu waszej Przełożonej Siostry Elżbiety[44]. Zarazem jednak
prawdziwą pociechę przyniosły mi słowa Twoje, pełne pokornego zdania się na
Wolę Bożą, i to mi daje otuchę, że tę
dotkliwą próbę z wytrwałą ufnością w Bogu zniesiecie, a Pan Bóg raczy to
wszystko na dobro wasze obrócić.
U was rząd[45] wymagał miejscowej
Siostry na przełożoną, tutaj zaś potrzeby Zgromadzenia i śmiertelna choroba
ojca Siostry Elżbiety przynaglały jej powrót do nas. Inaczej więc nie można
było zrobić. Tymczasem przeto, moja Siostro Leono, przy pomocy Bożej bądź
przewodniczką Siostrom tamtejszym, a skoro W[ielebn]y O. Baczyński wróci, to ta
rzecz dopiero należycie się ułoży.
Siostra Elżbieta, dzięki Bogu,
szczęśliwie z towarzyszką d. 25 t.m. przyjechała nasamprzód do chorego ojca,
którego zastała jeszcze przy życiu. Jeszcze ją poznał i dał jej ojcowskie swe
błogosławieństwo, ale od tej chwili
ciągle jest już nieprzytomny i bardzo słaba nadzieja o jego życiu. Tak mi
pisała S. Elżbieta z domu rodzicielskiego w sam dzień swego tam przyjazdu, to
jest w piątek, 25 t.m. Pozwoliłem jej dłużej jeszcze tam pozostać i do tej
chwili z nią się nie widziałem.
Nas tutaj także ciężka dotknęła
próba. Matylda Jasińska nie tylko przestała być przełożoną, ale nawet ze
Zgromadzenia występuje. Dla zapewnienia
trwałości Zgromadzeniu i dla dobra Waszego, stało się to koniecznie potrzebnym
i wszystko się teraz za pomocą Bożą i pod wpływem Wysokiej Władzy Duchownej, na
większą Chwałę Boską ułoży.
Siostrę Mariannę Filipiak pozdrawiam
serdecznie i donoszę jej, że rodzice i cała rodzina jej są zupełnie zdrowi.
Napisz mi, moja Siostro Leono, jak
najprędzej i obszernie, jak się miewacie, jak Wam się powodzi i kiedy na pewno
Ojciec Baczyński wróci.
Siostra Elżbieta także w tych dniach
miała pisać do Was. Może jej list nawet już otrzymałyście. Teraz polecam Was
wszystkie, moje Najmilsze Siostry, z całego serca opiece Bożej i Najświętszej Panny, Pani naszej, a siebie i
Siostry tutejsze Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak my
codziennie o Was pamiętamy!
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa
niech będzie zawsze z nami!
E.
Bojanowski
Na liście do mnie pisz: p. Krakau -
Breslau - Rawicz w Grabonogu pod Gostyniem. Tym sposobem list najprędzej dojdzie.
Pieniądze, które S. Elżbieta wzięła
na podróż, to jest 60 fl. czyli 40 talarów, odsyłam Wam na ręce W[ielebne]go
Ojca Rektora[46].
[160]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, (piątek) 1 września 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Twój list, moja Siostro Leono, z
dnia 26 z.m.[47] spóźnił się na
poczcie tak, że go dopiero wczoraj, 31 z.m. odebrałem. Ja zaś odpisałem Ci we
wtorek, 29 z.m. na Twój list z 21-go i zarazem przez ręce W[ielebnego] Ojca
Rektora[48], przesłałem Wam 60
flor., które Siostra Elżbieta na podróż wzięła.
Co do wczorajszego listu Twego,
dziękuję Ci nasamprzód za szczegółowe wiadomości o Waszym powodzeniu, które
mnie serdecznie obchodzi. Dzięki Bogu,
że u Was wszystko dobrze i że smutek z powodu odjazdu Siostry Elżbiety, który
Wam bardzo wyrozumiewam, znosicie mężnie i ze spokojnym poddaniem się Woli
Bożej. Oto Bóg miłosierny ku ukojeniu Waszemu zsyła Wam już za to najpożądańszą
pociechę.
Zawczoraj właśnie odebrałem list z
Łańcuta[49] zwiastujący nam
wielce radosną nowinę: pan Hrabia
Potocki był teraz - jak Wam wiadomo - we Wiedniu i przywiózł odpowiedź od
nowego Ministra[50], że zatwierdzenie
Zgromadzenia Służebniczek w Galicji da się załatwić! Resztę będzie można już zrobić za łaskawym
staraniem biskupów i przez
Nuncjaturę. Podziękujcie Bogu pokornie,
moje najmilsze Siostry, za tę
łaskę i miłosierdzie Jego.
Co do Żużela, zaraz dziś napiszę o
tej wiadomości JMĆ księdzu proboszczowi w Bełzie[51] i Siostrze
Karolinie. Mogą więc Siostry być tam spokojne, tym bardziej że pan Hrabia Potocki nim wyjechał do
Wiednia, posłał prośbę w Starejwsi napisaną i inne potrzebne przy tym papiery,
do Gubernatora we Lwowie[52],
prosząc go ze swej strony, aby rozkaz przeciwko Służebniczkom[53] raczył wstrzymać,
ponieważ jedzie do Wiednia, aby ten interes przedłożyć. Z tego więc wnoszę, że
i Siostry w Żużelu nie będą już przez miejscowy urząd niepokojone, bo p. Hrabia Potocki jeszcze przed swym
wyjazdem do Wiednia otrzymał od Gubernatora ze Lwowa przychylną na swe podanie
odpowiedź.
W interesie familijnym Siostry Zofii[54], bardzo dobrze
siostrze jej doradziłaś. Potem, jak W[ielebny] Ojciec Baczyński wróci, możesz
się o stanowczym załatwieniu tego rozmówić, bo ja bliższych stosunków nie wiem.
Z Ojcem Peterkiem[55] widziałem się w
Śremie, jak do Starejwsi wyjeżdżał. Prosiłem go, aby Was pocieszył i ode mnie
serdecznie pozdrowił. Może jeszcze nie miał sposobności widzieć się z Tobą.
Co do chodzenia Sióstr na śpiewanie
litanii, niewiadoma mi jest ta okoliczność, zatem najlepiej będzie, że nim
W[ielebn]y Ojciec Baczyński wróci, naradzisz się z W[ielebny]m Ojcem Rektorem,
lub z W[ielebny]m Ojcem Peterkiem i podług ich uważania uczynisz, bo choćbym
Siostrze Elżbiecie napisał o tym, to by za długo trwało, a ty pragniesz rychło
wiedzieć.
Dla zaspokojenia mego napisz mi
znowu, moja Siostro Leono, o Waszym powodzeniu, a ja Wam także o naszym nie
omieszkam donieść.
Polecam Was, moje Najmilsze Siostry,
opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze i całą sprawę Zgromadzenia modłom
Waszym, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie o Was pamiętamy.
E.
Bojanowski
Siostra Elżbieta dotąd jest u
chorego ojca. W tych dniach nie miałem wiadomości od niej. Zresztą, tutejsze
sprawy Zgromadzenia porządkują się pod opieką Wysokiej Władzy Duchownej i mamy
w Bogu nadzieję, że wszystko wkrótce urządzi się na większą Chwałę Bożą.
[163]
Do s. REGINY KARAUS[56]
w Lubaszu
[23 września 1865]
+
N.B.P.J.Ch.
Najmilsza w Chrystusie Siostro
Regino!
Z boleścią serca opuszczając Lubasz
i Ciebie cierpiącą żegnając, polecałem Cię dobrotliwej opiece Najśw. Panny i tak w drodze jako i za powrotem moim do
domu, gdziekolwiek byłem na Mszy św. i do Stołu Pańskiego przystąpiłem,
ofiarowałem Komunię św. i moje niegodne modły na Twoją intencję, a Siostry w
Jaszkowie i tutaj w Podrzeczu z serdecznym udziałem podobne modły zanosić
przyobiecały.
Dziś wpadł mi w rękę obrazek, jakby
właśnie dla Ciebie wymalowany. Posyłam Ci ten obrazek, abyś wpatrując się weń,
mogła z niego czerpać pociechę i osłodę w cierpieniach Twoich. Oto na tym
obrazku leży, jakoby Twoja własna osoba niemocą złożona i nad łożem widzisz
zawieszony wizerunek[57].
[164]
Do MATYLDY JASIŃSKIEJ w
Czempiniu
Grabonóg, 27 wrześ[nia] 1865
N.B.P.J.Ch.
Wróciwszy z drogi, zastałem dwa
listy Panny z d. 18 i 24 t.m.[58],
na które pośpieszam odpowiedzieć.
Co do należytości za bydło zajęte na
górskich hubach[59], napisałem
niezwłocznie, aby to załatwić.
Co do kosztów sądowych powstałych ze
skargi dłużników o pretensje do Zakładu Jaszkowskiego, napisałem do Śremu również w celu załatwienia
tej rzeczy.
Wreszcie co do kuracji Anastazji
byłoby mi miło wyświadczyć jej tę chrześcijańską przysługę. Pomówię z Siostrami
Miłosierdzia, czyby to dało się zrobić bez kosztu, bo opłaty nie jestem w
stanie ponieść. O skutku mego szczerego starania doniosę.
Do Gołębina upomnienie poślę.
Panu Bogu oddaję
E. B.
[165]
Do s. LEONY JANKIEWICZ w
Starej Wsi
Grabonóg, 28 września 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Na list Twój, moja Siostro Leono, z
d. 6 t.m., który 10 t.m. na pocztę był dany, a 13-go do rąk moich doszedł[60], odpisuję Ci
dzisiaj dopiero, bo jeszcze dotychczas miałem tyle ustawicznych wyjazdów i tyle
zatrudnień najrozmaitszych, że ani chwilki wolnej upatrzyć nie mogłem. Dziękuję
Ci serdecznie za szczegółowe wiadomości o Waszym, moje Siostry, powodzeniu i
zatrudnieniach. Trudności, jakie macie w kończeniu budowy i wyżywieniu tak
znacznej gromadki Sióstr czuję bardzo, bo i naszego tutaj Zakładu podobne
położenie, ale Pan Bóg radzi zawsze o
swojej wiernej czeladce i jak stare przysłowie mówi: Kogo Bóg ma w swej
obronie, ten w złej doli nie utonie i Bogu służąc, nikt nie umarł z głodu.
Módlmy się więc i pracujmy a Opatrzność Boża, jak nie zapomina o biednych
ptaszętach, tak i o nas pamiętać raczy.
Pisałaś mi, moja Siostro Leono, że
nie wiesz adresu do Siostry Elżbiety, ale teraz dowiedziałem się od niej, że w
tych dniach list Twój odebrała, więc zapewno W[ielebn]y Ojciec Baczyński dał Ci
adres. Załączam Ci też zarazem odpowiedź Siostry Elżbiety, którą na moje ręce
nadesłała wczoraj. Dzięki Bogu jest zdrowa i gorliwie się krząta około siewu
żyta, wybierania ziemniaków i porządkowania Nowicjatu. Nowicjuszka Zuzanna
Szaflarska[61] także zdrowa,
swobodna i dziwiąc się ciągle tutejszym równinom, nie tęskni bynajmniej za
rodzinnymi górami.
Z Łańcuta miałem list wczoraj od
Siostry Anny[62]. Donosi mi, że
Siostra Julianna[63] znowu mocno
cierpiąca, a o Siostrze Barbarze nie bardzo pocieszającą daje wiadomość, że
myśli i nawet mówi o chęci wystąpienia. Poradź się W[ielebnego] Ojca Baczyńskiego
i uczyń co Ci doradzi, bo jeżeli powołania Siostra Barbara nie ma, to mogłybyście
ją snadno inną zastąpić, coby też, jak myślę, było bardzo dla łańcuckiego domku
potrzebne, bo Siostra Anna przy chorej Siostrze Juliannie, z jedną chętną Siostrą Teresą nie podoła
zatrudnieniom, zwłaszcza że i sama słabowita.
Teraz donoszę Wam, moje Siostry,
żałobną wiadomość, że w tych dniach jedna z naszych Sióstr tutejszych, po
długich cierpieniach na słabość piersiową, przeniosła się do wieczności. Śp.
Siostra Regina Karaus w Ochronce w Lubaszu zasnęła w Bogu dnia 24 t.m. w
niedzielę, a pogrzeb odbył się we wtorek. Opatrzona św. Sakramentami, zakończyła
życie z wielkim zbudowaniem Sióstr, które jej łoże otaczały. Na łożu śmiertelnym
ponowiła śluby i w ostatnich słowach swoich wyrzekła błogosławieństwo dla
całego Zgromadzenia i Siostry Elżbiety, z której przyjazdu wielce się
ucieszyła. Polecam więc duszę tej zgasłej Siostry naszej Waszym gorącym modłom
i proszę Cię, abyś do tamtejszych Ochronek rozpisała listy zalecające Siostrom
ofiarowanie, jak jest zwyczaj, trzech Komunii św. z zupełnym odpustem i trzech
koronek za jej duszę.
Do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego
list załączam[64], a Was wszystkie,
moje najmilsze Siostry, polecam opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, siebie zaś i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E.
Bojanowski
Siostrze Filipiak donoszę, że jej
rodzice i rodzeństwo zdrowi i razem ze mną pozdrawiają ją jak najserdeczniej.
[167]
Do MATYLDY JASIŃSKIEJ
w Czempiniu
Grabonóg, 2 paździer[nika] 1865
N.B.P.J.Ch.
W interesie kosztów śremskich,
proszę o nadesłanie mi dekretu sądowego, który jest potrzebny do załatwienia
tej rzeczy.
W sprawie o zajęte bydło, P.
Nauczyciel w Jaszkowie nie ma dowodu od Komisarza o zawartej ugodzie, a takowy
jest mi potrzebny.
Co do Anastazji, wyjednałem u Sióstr Miłosierdzia w Gostyniu,
że ją przyjmą na kurację kilkutygodniową, jeżeli w czasie swego pobytu będzie
im mogła dopomagać w szyciu. Wiem, że szyć dobrze umie. Zatem pod tym warunkiem
może zaraz przybyć do Sióstr Miłosierdzia do Gostynia.
Panu Bogu oddaję
E.
Bojanowski
[171]
Do s. LEONY JANKIEWICZ w Starej
Wsi
Grabonóg, 10 paździer[nika] 1865 r.
+
N.B.P.J.Ch.
List Twój, moja Siostro Leono, z d.
30 września[65], dany na pocztę
1-go t.m., odebrałem 4-go t.m., a poprzednio 28 września, we czwartek wysłałem
do Ciebie list, wraz z listem od Siostry Elżbiety[66] do Ciebie i moim
do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego[67].
Wszystko to w jednej kopercie było pod Twoim adresem wysłane. Zapewno 1-go t.m.
odebrałaś. Na zapytanie Twoje co do zmian Sióstr, odpisała Ci Siostra Elżbieta
w tym liście.
Ucieszyłaś mnie niezmiernie
wiadomością, że rozpoczynacie już rekolekcje. Do którychkolwiek Sióstr teraz
pisałem, wszystkim poleciłem modły na Waszą intencję i sam w moich niegodnych
modlitwach codziennie przez ten tydzień błagam Boga, aby podczas tych świętych
ćwiczeń duchownych zesłać Wam raczył, moje Siostry, jak najobfitsze łaski i
błogosławieństwa.
Pismo od konsystorza, którego odpis nadesłałaś mi, odnosi się jeszcze
do dawniejszych trudności, które za łaską Bożą już pomyślny obrót wzięły, po
bytności pana Hrabiego Potockiego
we Wiedniu. Właśnie nazajutrz po wysłaniu mego poprzedniego listu do Ciebie,
odebrałem 29 z.m. upewniające mnie w tym doniesienie od pana Hrabiego Potockiego z Łańcuta[68]. Względem dalszych
kroków w tej sprawie pisałem już do W[ielebneg]o Ojca Baczyńskiego.
Od Sióstr z Biłki odebrałem list z 5
t.m., w którym mi także o powrocie pani
Hrabiny Cabogi pisały[69].
Z Łańcuta ostatni list miałem ten, o
którym Ci już doniosłem[70].
Co do tamtejszej Siostry Barbary, uczyń jak Ci W[ielebn]y Ojciec Baczyński najlepiej
doradzi i podług uwag Siostry Elżbiety, bo ja tamtejszych stosunków osobistych
nie znam.
Z Żużela teraz listu nie miałem. Co
do prośby Twojej napisanej do p.
Hrabiego Potockiego i do Księżnej[71],
modlimy się wspólnie z Wami, aby Pan Bóg szczęśliwie pobłogosławił starania
Twoje. Dzięki najmiłosierniejszemu Bogu, że budowa Wasza postępuje i ku
wykończeniu się zbliża.
U nas tu także po ciężkiej próbie,
użycza Pan Bóg błogosławieństwa swego. Siostra Elżbieta wraz z towarzyszkami
swymi w Jaszkowie ukończyła już zasiewy, a teraz pilnie się krząta około
wybierania ziemniaków, których będzie do 500 szefli[72]. Ofiary
dobroczynne już z kilku miejsc zasiliły Nowicjat. Kandydatek już dziesięć się
zgłosiło, z których kilka własny fundusz wniosą. Rekolekcje tutejsze osobne w
Jaszkowie i osobne w archidiecezji gnieźnieńskiej nastąpią pewnie w listopadzie
dopiero.
List mój niniejszy odbierzesz
zapewno w dniu zakończenia Waszych rekolekcji. Pozdrów więc ode mnie i od nas
tu wszystkich zgromadzone Siostrzyczki oraz oświadcz im nasze najserdeczniejsze
życzenia wszelkiego błogosławieństwa Bożego po zakończonych świętych
ćwiczeniach duchownych. Siostrze Annie[73]
z Łańcuta powiedz, że zaraz do niej napiszę, jak powróci do Łańcuta. Siostrze
Salomei z Biłki także powiedz, że niezadługo odpiszę jej na list ostatni.
Również powiedz Siostrze Karolinie, że i do niej będę pisał. Ale donieś mi,
moja Siostro Leono, jakie zmiany Sióstr u Was nastąpią i gdzie które będą. Do
Siostry Marianny Filipiak dziś już osobnego listu nie piszę, tylko jej
serdecznie dziękuję za list[74],
który mi przysłała, i donoszę, że jej rodzice i rodzeństwo zdrowi i nawzajem
serdecznie ją pozdrawiają. Przykro mi, że często teraz Siostra Marianna na ból
głowy cierpi i że Ty, moja Siostro, na ból serca narzekasz. Pocieszające z
Jaszkowa wiadomości niechaj Wam ulgę przyniosą, a da Bóg, że i przed Waszymi
progi słoneczko Opatrzności Bożej coraz jaśniej przyświecać będzie.
Z tym życzeniem serdecznym polecam
Was wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece
Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i tutejsze Siostry Waszym modłom, w
których chciejcie o nas pamiętać tak, jak my o Was zawsze pamiętamy.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
O modłach za duszę śp. Siostry Reginy[75] czy zawiadomiłaś
Siostry?
[173]
Do MATYLDY JASIŃSKIEJ
w Czempiniu
Grabonóg, 16 paźdz[iernika] 1865
Chociaż należytość księdza proboszcza z Żabna[76]
podana była tylko talar 1, odsyłam
jednak 3 talary podług jego
kwitu, lecz to czynię wyjątkowo na ten raz jedynie, bo więcej nad podane
należytości nie jestem w stanie płacić, ani nie jestem do tego upoważnionym.
Co do Garczyńskiego wypłata 4 1/2
tal. spóźniła się dotąd dla potrzebnego pierwej wyjaśnienia rzeczy, ale
starać się będę jeszcze w tym tygodniu zaspokoić go, również należytość P.
Leśniczego 10 tal., P. Breslauera za żelazo 10 tal. i P. Nejmana w Górce 25 tal[77]. Do Jaszkowa
napiszę.
Anastazja[78] może do Sióstr
Miłosierdzia w Gostyniu każdego dnia przyjechać. Oczekują tam na nią.
Panu Bogu oddaję
E. B.
[177]
Do s. MARIANNY FILIPIAK
w Starej Wsi
Grabonóg, 5 grudnia 1865
+ N.B.P.J.Ch.
Bardzo mi leżało na sercu, moja
Siostro Marianno, że na Twój liścik[79],
przez Siostrę Leonę mi nadesłany, nie miałem czasu odpowiedzieć Ci, tylko te słów
kilka, co w liście do Siostry Leony załączyłem. Mnóstwo miałem wtenczas
kłopotów, zatrudnień, wyjazdów, które mi ani chwilki wolnego czasu nie
zostawiały, a chociaż i teraz jeszcze jest dużo do czynienia, korzystam jednak
z dzisiejszej sposobności, aby do Ciebie osobny list napisać.
Nasamprzód cieszę się niezmiernie,
że Ci się tak dobrze w Galicji powodzi i w gospodarstwie i w Twoich
kwestarskich pielgrzymkach. Czy kiedykolwiek w Podrzeczu pomyślałaś, że Cię Pan
Bóg w Góry Karpackie albo w okolice Lwowa zaprowadzi i że na chwałę Jego świętą
w tak dalekich stronach pracować będziesz? Rodzicom Twoim nieraz opowiadam,
gdzie się obracasz i wiadomościami o Twoim dobrym zdrowiu i powodzeniu
zaspokajam ich troskliwość. Są oni, dzięki Bogu, zdrowi jako i całe Twoje
rodzeństwo. Wspominałem im, że radabyś od nich list otrzymała, ale jakoś trudno
im się zebrać na napisanie, tylko na mnie to zdają, żebym Cię pozdrowił
najserdeczniej od nich.
W Podrzeczu smutek teraz, bo Ci
zapewno nie wiadomo jeszcze, że pan
Węsierski wróciwszy z wód tego roku bardzo cierpiący, po kilku tygodniach
zwiększającej się słabości, zakończył nareszcie życie 27 października.
Odwiedzałem go codziennie prawie, a po jego śmierci musiałem się zatrudnić
pogrzebem. Po trumnę i inne sprawunki pogrzebowe byłem w Poznaniu z Twoim ojcem
i potem ze mną Twój ojciec złożył ciało jego do trumny. Pogrzeb był bardzo
wspaniały. Księży było do trzydziestu, a światła tyle, że kiedy ostatnie świece
dochodziły do olszynek, to pierwsze zbliżały się już do miasta. Proszę Cię, moja Siostro Marianno, ofiaruj
Komunię św. i modły za duszę śp. Pana Węsierskiego. Siostra Elżbieta w
przejeździe z Osieka przypadkiem zjechała właśnie na wyprowad[zenie] ciała do
Podrzecza.
Dowiadujesz się o tutejszym
klasztorze księży Filipinów.
Donoszę Ci więc, że wszyscy księża
zdrowi, a niedawno do ich liczby przybył ks.
profesor Brzeziński, z którego
sąsiedztwa niezmiernie jestem ucieszony. Odnawianie kościoła filipińskiego już
rozpoczęte, cała kaplica przed wielkim ołtarzem zastawiona rusztowaniami. Są
już odmalowane nowe na ścianach obrazy dwa obok wielkiego ołtarza. Każdy z tych
obrazów kosztuje po 500 talarów, a w sklepieniu tejże kaplicy przed wielkim
ołtarzem, skończone są dopiero trzy wielkie obrazy, każdy po 900 tal. Kapliczka
pod górą przy studzience także już odnowiona i przez ks. Preibisza pięknie wewnątrz wymalowana, a przy szosie jak się od klasztoru do
Podrzecza skręca, postawiona jest nowa wieżyczka murowana i w niej umieszczona
stara figura Matki Boskiej Bolesnej, która tam dawniej na słupie stała. Z
resztą w naszej okolicy wszystko jak było.
W Jaszkowie, dzięki Bogu, dobrze
teraz idzie, tylko gospodarstwo biedne. Jest w domu 9 Sióstr z Nowicjuszkami.
Siostra Paulina Pelc[80] o którą się zapytujesz, była zmuszona przez Jasińską do oddalenia
się, ale zabrała ze sobą suknię, krzyż i paciorki, a po wyniesieniu się
Jasińskiej, zaraz do mnie napisała i wróciła do Zgromadzenia. Była teraz mocno
chora, ale już zdrowsza i jest jak dawniej w Jaszkowie, gorliwa i wierna swemu
powołaniu.
Ojcu Wawreczce[81], w czasie
rekolekcji teraz, oświadczyłem Twoje pozdrowienia. Ucieszył się bardzo i
nawzajem kazał Cię pozdrowić.
W Królestwie Siostry, dzięki Bogu,
spokojne i zdrowe. Dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i odprawiły
rekolekcje osobne w Licheniu[82]
od 20 do 25 listopada.
Siostra Rejkowska, o której także
chcesz wiedzieć, jest zupełnie zdrowa. Zostaje ciągle w Ruchocinie. Pozdrawia
Cię nawzajem jak najserdeczniej. Siostra
Marianna Przewoźna jest także ciągle w Małachowie i bardzo dobrze się tam
Siostrom powodzi.
Pisała mi Siostra Leona[83], że życzysz sobie
mieć książeczekę O Nawiedzaniu Najśw.
Sakramentu. Musiałem się dopiero starać o takową i dziś Ci ją posyłam razem
z drugą dla Siostry Leony. Załączam Wam też Żywoty
Świętych Pustelników Kazimirskich, które ks.
Koszutski napisał i dał wydrukować[84].
Będą one dla Was miłym czytaniem na wieczory zimowe, a dla Ciebie tym milsze,
bo znasz dobrze okolice Kazimirza, Bieniszewa itd., które są w tej książeczce
opisane.
Teraz wypłaciwszy Ci się obszernym
listem za spóźnioną odpowiedź, polecam
Cię, moja Siostro Marianno, Opiece Bożej i Najśw. Panny, a siebie i wszystkie
Siostry tutejsze i całe Podrzecze Twoim modłom.
E.
Bojanowski
[178]
Do s. LEONY JANKIEWICZ w
Starej Wsi
Grabonóg, 6 grudnia 1865 + N.B.P.J.Ch.
Przede wszystkim muszę Ci się
usprawiedliwić, moja Siostro Leono, z mego tak długiego opóźnienia się w
odpowiedzi na Twoje dwa ostatnie listy z 21 października i 24 listopada[85]. Opóźnienie to, pomimo
mojej najszczerszej chęci, nastąpiło tylko z winy przeszkadzających
okoliczności. Pierwszy Twój list bowiem, odebrałem w dniach smutnych dla mnie,
kiedy musiałem być prawie nieodstępny przy łożu ciężko chorego przyjaciela,
sąsiada i dawnego towarzysza moich lat młodocianych. Niedługo potem zakończył
on życie[86], a na mnie
przypadł smutny obowiązek zajęcia się pogrzebem i interesami osieroconej
rodziny. Ledwie to się skończyło, nastąpiły nowe zatrudnienia i wyjazdy,
mianowicie przy zbliżających się rekolekcjach Sióstr w tutejszej i gnieźnieńskiej
archidiecezji oraz w Królestwie,
skąd Siostry dla trudności paszportowych nie mogły tu przybyć i trzeba było
starać się i ułatwiać, aby dla nich osobne rekolekcje w Królestwie urządzić. W
tym czasie przeszło dwa tygodnie byłem ciągle w drodze. Szczęśliwie jednak,
dzięki Bogu, ułożyło się to wszystko. Siostry gnieźnieńskie odbyły rekolekcje
od 13 do 18 listopada, a tutejsze i jednocześnie Siostry w Królestwie od 20 do
25 listopada. Wróciwszy potem do domu, zastałem Twój list drugi, w którym wyczytawszy,
że życzysz sobie, abym Siostrze Filipiak i Tobie nadesłał książeczki O Nawiedzaniu Najśw. Sakramentu,
zapisałem zaraz takowe i wstrzymywałem się z wysłaniem do Ciebie odpowiedzi,
dopóki nie będę mógł zarazem tych książeczek Ci posłać, zwłaszcza że w tym
czasie zatrudniało mnie znowu urządzenie i odprawienie rekolekcji dla Braci
tutejszej Konferencji Św. Wincentego. Teraz więc dopiero otrzymawszy żądane
przez Ciebie książeczki przesyłam Ci takowe, jedną Tobie, a drugą Siostrze Filipiak
i uiszczam się w odpowiedzi na obydwa
listy.
Nasamprzód serdecznie Ci dziękuję i
wszystkim Siostrzyczkom za Wasze szczere życzenia na dzień moich imienin
przesłane, a mianowicie za ofiarowaną Komunię św. i koronkę, i za prześliczny
obrazek, który zaraz do mojej książki od nabożeństwa włożyłem i codziennie przy
Mszy św. nie przepominam wzajemną za Was modlitwą wywdzięczać się za Waszą
życzliwą i pobożną pamięć o mnie.
Dzięki Bogu, że i Wy, moje Siostry,
szczęśliwie odprawiłyście święte ćwiczenia duchowne. Nie wiem tylko, czy w
Żużelu wszystkie nowe Siostry potrafią sobie na początku dać radę, ale to
musieliście tam lepiej wiedzieć jak zrobić, znając potrzeby i okoliczności
miejscowe. Cieszę się, że Siostra Karolina dostała się do Starejwsi. Załączam
tu liścik do niej[87]
i obrazek. Co do życzenia zaś W[ielebneg]o O. Ciszka[88], abyś ją dała do
Łańcuta, a wzięła Siostrę Juliannę Skowrońską do Starejwsi - sądziłbym, iżby
było najlepiej, ażebyś, moja Siostro Leono, ze swej strony napisała do W[ielebnego]
O. Ciszka przedstawienie trudności pielęgnowania chorej Siostry Julianny w
ciasnym i niewygodnym a ubogim domku starowiejskim. Powód jednak żądania
W[ielebnego] O. Ciszka ma za sobą pewną słuszność, aby słabowitej Siostrze
Annie przydać zdrową a tak zdatną Siostrę, jak jest Siostra Karolina. Pomimo
tego względu może przecież W[ielebny] O. Ciszek na Twoje przedstawienie zgodzi
się i odstąpi od swego żądania, a owe 100 fl. od Hr. Dietrichstein[89] zechce Ci
nadesłać. Wiadomość o tej ofierze niezmierną przyniosła nam tu pociechę, jako i
sumka niepoślednia zebrana z kwesty przez poczciwą Siostrę M[ariannę] Filipiak.
Oby Wam Bóg pobłogosławił w podobny sposób wypłacić resztę należytości za
budowę.
Co do trudności rządowych[90] odebrałem w tych
dniach list od W[ielebneg]o O. Baczyńskiego z pocieszającą wiadomością[91], że najznakomitsze
i najprzychylniejsze Zgromadzeniu osoby, mają
wspólnie zrobić podanie do Cesarza. To zaś, co mi donosiłaś o nadziejach
czynionych przez hrabinę Cabogi, pozwala się
nam spodziewać, że przy pomocy Bożej po długich próbach, Bóg miłosierny
ześle Wam upragnioną pociechę. Na uproszenie tej łaski Bożej odprawcie, moje
Siostrzyczki, nowennę[92] do Najśw. Panny
Pocieszenia, powtórnie z książeczki, którą Wam dawniej posłałem, a my tu nasze
gorące modły będziemy łączyć z Waszymi.
Siostra Elżbieta z Jaszkowa donosiła
mi, że także teraz odebrała list od Ciebie. Zapewno Ci już odpisała, lub
wkrótce odpisze. Biedaczka, ma teraz ciężki smutek po stracie swego ukochanego ojca, który w końcu zaprzeszłego
tygodnia, po długich cierpieniach, życie zakończył. Siostra Elżbieta 28
listopada była na pogrzebie w Baszkowie i w przejeździe wstępowała tu do mnie.
Proszę Was, moje Siostry, ofiarujcie wszystkie Komunie św. i modły za duszę śp.
Macieja[93], ojca Siostry Elżbiety.
Zresztą u nas tu wszystko, dzięki
Bogu, dobrze i Siostry wszystkie zdrowe i po rekolekcjach ożywione na duchu.
Siostra Teresa Góralewska[94]
bardzo swobodna i zadowolona, jest przy Ochronce i lazarecie w Turwi. Również i
now[icjuszka] Zuzanna Szaflarska
wesoła i z naszymi płaszczyznami już się oswoiła. Teraz odebraliśmy kilka listów od księży ze
Śląska[95], z życzeniem
zaprowadzenia Służebniczek na Górnym Śląsku i przysyłania kandydatek śląskich
do tutejszego Nowicjatu. Bardzo nas to cieszy i zajmiemy się tym jak
najszczerzej.
Załączam Ci list do Siostry
Mar[ianny] Filipiak i przy sposobności niech mi znów kiedy o sobie doniesie. W
paczce tu dołączonej posyłam Ci 2 książeczki
O Naw[iedzaniu] N[ajśw]. Sakr[amentu] i dwie Żywotów św. Pustelników,
z których jedną oddaj O. Baczyńskiemu i oświadcz moje uszanowanie. Polecam Was
wszystkie, moje Najmilsze Siostry, opiece
Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
W[ielebnem]u Ojcu Baczyńskiemu w
tych dniach odpiszę, tymczasem łączę głębokie uszanowanie i serdeczne
pozdrowienia.
Pozostałe z Biłki, Siostrę
Agnieszkę, Siostrę Józefę oraz żużelskie i dawniejsze podhorzeckie Siostry z
osobna tu jeszcze serdecznie pozdrawiam.
[179]
Do s. MARIANNY FILIPIAK
w Starej Wsi
Grabonóg,
(sobota), 27 stycznia 1866
+ N.B.P.J.Ch.
List, który mi przysłałaś, moja
Siostro Marianno do rodziców, odesłałem im natychmiast, ale że Twój brat, który
miał odpisać, nie mógł tak łatwo znaleźć wolnej do tego chwilki, przeto rodzice
Twoi dopiero dziś przez Siostry podrzeckie oddali tę odpowiedź, którą Ci tutaj
załączam. To oczekiwanie też wstrzymało i mnie dotychczas z pisaniem do Was, bo
chciałem zarazem pocieszyć Cię przesłaniem tego listu od Twego rodzeństwa.
Za wiadomości, które mi napisałaś o
Waszym gospodarstwie, serdecznie Ci dziękuję. Wyraźnie, moje Siostrzyczki, Pan
Bóg Wam błogosławi i Opatrzność Jego święta Wami się opiekuje. Zadziwiające i
śliczne są te szczegóły, które mi doniosłaś. Podług życzenia Twego, pozdrowiłem
od Ciebie wszystkie Twoje znajome Siostry, a osobliwie S. Michalinę Zielińską,
która teraz jest gosposią w jaszkowskim Nowicjacie, i S. Rejkowską, i Siostrę
Paulinę i Siostry w Królestwie. Siostrze Konstancji w Ruszkowie doniosłem, że
oczekujesz od niej odpowiedzi na list, co pisałaś do niej z Krasiczyna.
Rekolekcje w Licheniu dawał Siostrom
Ojciec Pacyfik[96], ale teraz nie
będzie już podobno dłużej w Licheniu, bo tak odebrano wszelkie fundusze
kościołowi, że ledwo sam jeden proboszcz
się utrzyma. Donoszę Ci też o ks.
Koszutskim, że cały przeszły tydzień bawił tu w Grabonogu i w klasztorze.
Przyjechał umyślnie odwiedzić mnie i ks.
Brzezińskiego. Byłem z nim w Podrzeczu, innego znowu dnia w Gostyniu u Sióstr Miłosierdzia.
Byliśmy także razem w Oporowie u państwa
i w Oporówku u Sióstr, a tam Siostra Antonina Poniedziałek[97], która jest teraz
w Oporówku Starszą, nie mogła się dosyć nacieszyć księdzu Koszutskiemu. W Podrzeczu w Ochronce pokazywałem mu
Twoją małą siostrzyczkę, którą brał na łono i bułeczkami uczęstował. I tak co
dzień gdzie indziej wyjeżdżając, a na noc wracając do Grabonoga, zabawił ks. Koszutski u nas aż do niedzieli,
tj. 21 t.m. W niedzielę zaś był on jeszcze razem ze mną na wielkiej
uroczystości jubileuszowej 50-cio letniego kapłaństwa ks. prob[oszcza]
Kuśniaka[98] w klasztorze,
która się odbyła bardzo wspaniale. Zjechał ks.
Biskup Stefanowicz, ks. Koźmian, ks. Prusinowski, O. Superior[99] ze Śremu i bardzo
wielu duchownych i panów tak, że było przeszło 60 osób.
Dziś odebrałem list od Siostry
Elżbiety z Jaszkowa, która mi donosi, że pisałaś do niej teraz, ale odpisze Ci
dopiero jak wróci ze stron gnieźnieńskich, dokąd dziś pojechała. Tymczasem
przesyła Ci tylko przeze mnie serdeczne życzenia na Twoje nadchodzące imieniny
i trzy obrazeczki w upominku, jeden od siebie, drugi od Siostry Pauliny, a
trzeci od Siostry Michaliny Zielińskiej. Z tego dopiero dowiedziałem się, że
Ty, moja Siostro Marianno, na Matkę Boską Gromniczną obchodzisz Twoje imieniny,
czego dotąd nie wiedziałem. Miło mi więc przy tej sposobności i z mojej strony
przesłać Ci najserdeczniejsze życzenia wszelkich łask i błogosławieństw
Boskich, a jak najlepszego szczęścia i powodzenia w Twoim gospodarstwie
starowiejskim. Na pamiątkę tych życzeń załączam Ci także obrazek i o modlitwy
Cię proszę.
Jakże Wam się podoba książeczka ks. Koszutskiego o pustelnikach
świętych?[100] Bardzo się ucieszył, jakem mu powiedział, że
tę książeczkę Wam posłałem.
Na Twoje zapytanie o Kunegundzie nic
Ci nie umiem odpowiedzieć, bo nie wiem, gdzie się obraca.
Za życzenia Nowego Roku serdecznie
Ci dziękuję[101] i nawzajem życząc
Ci wszelkiego dobra w tym Nowym Roku, polecam Cię Opiece Bożej i Najśw. Panny,
Pani naszej, a siebie Twoim modlitwom.
E. Bojanowski
Do Siostry
Karoliny kilka słów na drugiej stronie tego listu załączam[102].
[Na
marginesie]
Twoim rodzicom
razem z listem od Ciebie odesłałem opłatek załączony i medalik.
[180]
Do s. KAROLINY ANNUTH
w Starej Wsi
Grabonóg, 27 stycznia 1866
+ N.B.P.J.Ch.
Posyłając dzisiaj, moja Siostro
Karolino, kilka listów i obrazków do Sióstr starowiejskich, nie piszę już
osobnego listu do Ciebie, tylko te kilka słów tutaj dołączam, bo i tak koperta
pełna i ciężka już będzie.
Dziękuję Ci najserdeczniej za Twoją
pamięć o mnie w modłach i przy Komunii św. a zarazem i za życzenia, które mi z
opłatkiem gwiazdkowym na Nowy Rok przysłałaś[103]. Wzajemnie życzę Ci, moja
Siostrzyczko, wszelkiego najobfitszego w tym nowo rozpoczętym roku,
błogosławieństwa Bożego i choć to już po czasie, dzielę się i z Tobą odrobiną
opłatka podrzeckiego, który dla wszystkich starowiejskich Siostrzyczek w liście
do Siostry Leony załączam.
Siostrze Elżbiecie Bieńkowskiej[104] na starszeństwie
w Ochronce w Rombiniu bardzo dobrze się powodzi i towarzyszki jej, równie jak ks. Prob[oszcz] Hertmanowski[105], wielce z niej
zadowoleni. Pozdrawia Cię ona serdecznie i cieszy się nadzieją, że Cię jeszcze
tutaj w naszych stronach zobaczy i wspólnie z Tobą na chwałę Bożą pracować
będzie.
Niech Cię, moja Siostro Karolino,
Pan Jezus i Najśw. Panna swoją dobrotliwą opieką otaczają, a Ty w modlitwach
Twoich pamiętaj o mnie i o tutejszych Siostrzyczkach.
E. Bojanowski
[181]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, 27 stycznia 1866
+ N.B.P.J.Ch.
Już to cztery tygodnie temu, moja
Siostro Leono, jak odebrałem 26 z.m. Twój list, ręką Siostry Marianny pisany, z
d. 22-go grudnia[106],
a dotąd Wam nie odpisałem. Powodem do
tego było najwięcej to, że chciałem zarazem Siostrze Mariannie przesłać
odpowiedź od jej rodziców, którzy od dnia do dnia obiecywali napisać, a nie
mogli przy zatrudnieniach swoich zebrać się na to i dziś dopiero przez Siostry
z Podrzecza przysłali mi ten swój list tak długo oczekiwany.
Wiadomość o Twojej słabości zdrowia,
która Ci nie pozwalała własną ręką pisać listu do mnie, mocno mnie zasmuciła,
że na wesołe Święta Bożego Narodzenia i na Gwiazdkę miało Ci zbywać na tej
pociesze, którą zdrowie daje. Ale dzięki Bogu, dowiedziałem się teraz z listu
Twego, pisanego do Siostry Elżbiety, że już i Gwiazdkę i Święta zdrowa
obchodziłaś. Po kilka razy odczytywałem ten Twój list, co Siostra Elżbieta od
Ciebie odebrała i nie mogłem się dosyć nacieszyć jego serdecznością siostrzeńską,
z jaką opisujesz szczegóły spraw ochronkowych naszej poczciwej Bietce.[107] Zbudowała mnie
także Twoja wyrozumiałość i nie branie do serca tego, co Siostra Anna napisała
Ci z Łańcuta. Jej list jest niedobrym humorem zaprawny i nawet trochę twardy,
widać, że ma jeszcze zadraśnięte serce tym, iż Siostry Karoliny nie dostała,
ale słusznie wybaczasz jej tę drażliwość, bo to zapewno nie ze złego serca u
niej, tylko z nadwątlonego zdrowia pochodzi.
Widzenie senne nowicjuszki
Józefy Wiernej[108]
wcale ładne i pocieszające, a przynajmniej to pewne, że ustawiczne modły do
Najświętszej Panny, są Waszą najdzielniejszą bronią we wszelkiej przygodzie.
Co do tamtejszej sprawy
Zgromadzenia, czytałem teraz pocieszającą wiadomość, w liście Siostry Salomei z Biłki do Siostry
Elżbiety, że pani hrabina Cabogi
pisała ze Lwowa do księdza proboszcza w Biłce, iż sprawa ta bardzo
dobrze wypadnie. Szczegółów bliższych nie donoszą.
Biedne Siostry żużelskie mają teraz
najprzykrzejsze położenie, ale ich poświęcenie się na posługę około tyfusowych
chorych w Bełzie wyjedna im pewno błogosławieństwo Boże i rychłą skądinąd
pociechę.
Z radością dowiedziałem się z listu
Twego o ślubach złożonych przez cztery nowicjuszki
w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najśw. Panny. Niech im Pan Bóg
pobłogosławi, aby na chwałę Jego świętą w prawdziwej doskonałości wzrastając,
coraz obfitsze sobie łaski wysługiwały.
Książeczki o Góreckiej Najśw. Pannie
Pocieszenia[109] przyślę Wam, moje
Siostrzyczki, trochę później, bo już tak są rozkupione, że trudno ich dostać i
na nowo muszą być drukowane. Tymczasem możecie nowennę, o którą Was prosiłem,
odprawić z tej książeczki, co Siostra Julianna Skowrońska ma ode mnie. Jakże
teraz jest ze zdrowiem Siostry Julianny? Czy przychodzi do siebie w Starejwsi?
Pozostaje mi jeszcze podziękować
Wam, moje Siostrzyczki, jak najserdeczniej za Wasze szczere życzenia, któreście
mi na Nowy Rok, razem z opłatkiem,
przysłały[110].
Nawzajem życzę Wam z całego serca wszelkich błogosławieństw Bożych w tym nowo
rozpoczętym roku i choć już po czasie, załączam Wam także odrobinę opłatka,
którym się dzielę z Wami najszczerszym sercem braterskim.
U nas tu, pomimo zdarzających się
przykrości, o których Ci Siostra Elżbieta pisała, Bóg miłosierny i wielkie pociechy zsyła. Nie wiem, czy Ci
Siostra Elżbieta donosiła, że niedawno ze Śląska przyjechała jedna wieśniaczka
z dwoma córkami i opiekunem w
odwiedziny do Jaszkowa, aby obejrzeć Zakład, bo obie te córki chcą wstąpić do
Zgromadzenia, a gospodarstwo swoje blisko Opola zapisać Zakładowi i Ochronkę
tam urządzić. Goście ci oprócz Jaszkowa zwiedzili tu kilka innych jeszcze
pobliższych Ochronek i wszędzie serdecznie ugoszczeni wrócili do domu pełni
zadowolenia. Wkrótce potem, przed samym
Nowym Rokiem, ów opiekun napisał
śliczny list do Siostry Elżbiety i w upominku przysłał dla niej i dla drugich
Sióstr całą paczkę rozmaitych obrazków, medalików, krzyżyków, paciorków i
książeczek, a przy tym wszystkim parę obrazów przedstawiających kalwarię na Górze Św. Anny w Górnym
Śląsku, gdzie jest klasztor Ojców Reformatów[111],
którzy wielkiego dokładają starania, aby Służebniczki do Śląska sprowadzić i w
tym celu już zbierają ofiary na kupienie gospodarstwa pod samą Górą Św. Anny,
blisko kaplicy Wniebowzięcia Najśw. Panny, aby Siostry miały zarazem i swój
kościółek blisko Zakładu, chociaż do
klasztoru także niedaleko, bo to gospodarstwo tuż pod Górą leży. Otóż, moje
Siostrzyczki, wszakże to pocieszająca wiadomość!
W tej chwili odebrałem list od
Siostry Elżbiety[112],
która dziś wyjeżdża w strony gnieźnieńskie odwiedzić tamtejsze Ochronki. Pisze
mi, że świeżo teraz doszły ją listy od Sióstr z Biłki, gdzie wszystko dobrze
idzie, i od Sióstr z Żużela, do których dołączył także swój list i ks. proboszcz
Semenetz[113] z Bełza. Siostry
ciągle tam jeszcze około chorych zajęte. Teraz w Bełzie jest Siostra Kunegunda
i Siostra Barbara. Po dwa lub trzy razy na tydzień nocują tam w osobnej,
porządnej stancji[114],
bo czasem do Żużela za daleko im wracać. Odebrała także Siostra Elżbieta osobny
teraz list od Siostry Marianny Filipiak, ale dopiero trochę później Wam
odpisze, jak wróci z drogi. Tymczasem pozdrawia Was wszystkie najserdeczniej i
załącza trzy obrazki dla Siostry M[arianny] Filipiak na jej imieniny, które tu
na Twoje ręce przesyłam wraz z osobnym „liścikiem” moim do Siostry M[arianny]
Filipiak i do Siostry Karoliny.
Teraz jeszcze proszę Cię bardzo,
moja Siostro Leono, żebyś nie opłacała listów, które piszesz do mnie. Ja jak
najchętniej zapłacę, a skorzystam przez to, że będziesz mogła częściej, skoro
Ci tylko czas pozwoli, pisywać do mnie, bez uszczerbku Waszej kasy.
W tym oczekiwaniu niezadługo
wiadomości od Was, polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i
wszystkie Siostry tutejsze Waszym modłom, w których chciejcie pamiętać o nas
tak, jak my o Was codziennie pamiętamy.
E.
Bojanowski
W[iele]bn[emu] Ojcu Baczyńskiemu jak
najgłębsze uszanowanie łączę i o modły pokornie proszę.
[183]
Do s. KONSTANCJI CHUDEJ
w Malińcu
Grabonóg, (poniedziałek) 23 kwiet[nia]
1866
+
N.B.P.J.Ch.
List Twój, moja Siostro Konstancjo,
z dnia 20 t.m., to jest z piątku, odebrałem wczoraj w niedzielę[115].
Bardzo mnie ucieszyło, że właśnie Ty
przybyłaś do Malińca na tymczasową towarzyszkę Siostry Jadwigi, bo mam ufność,
że ją umiesz w jej zmartwieniu pocieszać i dopomagać w czym potrzeba. Niech się
Siostra Jadwiga nie martwi, bo by to jej zdrowiu szkodzić tylko mogło.
Wyrozumiewam, iż dla Was, moje Siostry, wielce byłoby bolesnym zwinięcie
tamtejszej Ochronki. Nam również przykra ta konieczność i dlatego napisałem
jeszcze do pani hrabiny do Poznania[116], czyby się nie
dało przez przydanie dwóch nowych Sióstr Siostrze Jadwidze utrzymać nadal
Ochronkę tamtejszą. Dziś zaś miała już wyjechać Siostra Przełożona Elżbieta[117] do Poznania, aby
osobiście porozumieć się z Państwem co do tego. W każdym razie, jeżeli Bóg
pozwoli, chce ona stamtąd odwiedzić Was. Jeżeli Państwo nie będą sobie życzyli
zatrzymać Ochronki, to już trudno poradzić, trzeba się zgodzić z wolą Bożą. Od
Siostry Elżbiety dowiecie się, jak rzecz wypadnie.
Po moim liście, któryście odebrały w
przeszły piątek, pisałem znowu do Siostry Jadwigi w sobotę 21 t.m. odpowiadając
jej na list, który do mnie pisała 18 t.m.[118]
Na przypadek zwinięcia Ochronki
malinieckiej, donieś mi, jak będę miał pisywać listy do Ruszkowa, aby
najłatwiej dochodziły, czy przez Konin i Sempolno, czy też przez Wojcin, albo Chełmce i
Sempolno.
Z resztą zostawiając załatwienie
wszystkiego Siostrze Elżbiecie, polecam Was z całego serca, moje Najmilsze
Siostry, opiece Bożej i Najśw.
Panny, a siebie i wszystkie tu Siostry Waszym modłom, w których pamiętajcie o
nas tak, jak my codziennie i przy każdej Mszy św. o Was pamiętamy.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
Ks. Brzeziński pozdrawia Cię
serdecznie, a ksiądz Hübner
Siostrę Jadwigę. Cieszy mnie, żeście odebrały wszystkie listy, które od familii
posłałem Siostrom ruszkowskim dnia 17 t.m.[119]
[186]
Do s. MARIANNY FILIPIAK
w Staniątkach
Grabonóg, 6 czerwca 1866
+ N.B.P.J.Ch.
Twój list, moja Siostro Marianno,
pisany 6 maja[120], a oddany na
pocztę 9-go odebrałem zaraz nazajutrz 10 maja, ale nie zaraz mogłem Ci odpisać,
bo pierwej posłałem Siostrze Elżbiecie Twój załączony list do niej i czekałem
za jej odpowiedzią, którą choć mi przysłała 20 maja, dziś Ci dopiero takową
odsyłam, gdyż przy tejże sposobności pragnąłem donieść Ci pocieszającą
wiadomość o Twoim bracie Wawrzynie[121]
i czekałem, póki się nie spełni jego zamiar pobożny. Teraz więc kiedy już
osiągnął to, czego sobie tak życzył, pośpieszam Cię uwiadomić, że został on
przyjęty na zakrystiana w tutejszym klasztorze filipińskim, z czego się
niezmiernie Twoi kochani rodzice ucieszyli i prosili mnie, żeby
Ci o tym donieść. Księża z niego kontenci, uwija się skrzętnie i w swojej
czerwonej sukni wcale poważnie wygląda. Widuję go często, jak w chwilach
wolnych klęczy sobie w kąciku z książką i modli się nabożnie.
Od czasu jak pisałem do Ciebie,
klasztor tutejszy poniósł nieodżałowaną stratę przez śmierć śp. Księdza
Proboszcza Kuśniaka, który po swoich sekundycjach[122] odprawionych 21
stycznia zaczął coraz bardziej słabnąć, aż 15 marca rano zasnął w Bogu
spokojnie i lekko. We wigilię śmierci jeszcze miał Mszę świętą. Pomódl się,
moja Siostro, i ofiaruj Komunię św. za jego duszę. Na miejsce nieboszczyka
wybrany jest proboszczem
Kongregacji ksiądz Pajzderski[123], a Ministrem
został, jak był, ksiądz Szułczyński.
Z resztą w okolicy naszej wszystko po dawnemu, a Rodzice Twoi i rodzeństwo,
którzy Cię jak najserdeczniej pozdrawiają, są zdrowi i nic nowego u nich nie zaszło.
Na Świątki[124] był tu Ojciec
Wawreczka i zabawił aż do Św. Filipa[125].
W tym czasie byłem z nim i z ks.
Brzezińskim w Podrzeczu. Pokazywałem mu Twoją siostrzyczkę i braciszka w
Ochronce. Ucieszył się z nimi serdecznie i uczęstował bułeczkami. W liście
załączonym tu od Siostry Elżbiety wyczytasz o bytności Sióstr u naszego ks. Arcypasterza[126], o widokach
zaprowadzania Sióstr w Śląsku, o powodzeniu ich w Jaszkowie i o szczęśliwym
powrocie S. Karoliny. Wczoraj albo dzisiaj miała także przyjechać do Jaszkowa
Siostra Anna Böhm. Siostra Konstancja w Ruszkowie zdrowa, pozdrawia Cię często,
jako i S. Jadw[iga] Lewandowska, która
teraz po tyfusie na wypoczynek dana jest do Ruchocina. Siostra Rejkowska także o Tobie pamięta. Jest
teraz w Oporówku. Ks. Koszutski często dopytuje się, jak Ci się powodzi.
Z kilku znowu miejsc zażądano Sióstr
do nowych Ochronek: do Kunowa pod Gostyniem, do Rożnowa pod Obornikami za
Poznaniem i do Karmina pod Pleszewem. Cieszę się niezmiernie, że Ci Pan Bóg tak szczęśliwe na teraz miejsce
pobytu nastręczył. Będzie to dla Ciebie zapewne z wielką korzyścią duchowną, a
wkrótce Bóg dać raczy, że znów do Twoich towarzyszek wrócisz, bądź tylko
spokojna, módl się, czytaj, pracuj, a przy ćwiczeniach pobożnych i tęsknota nie
znajdzie przystępu do Ciebie. Jeżeli Twoje czcigodne
opiekunki nie mają nic przeciw
temu, to pisuj tu do nas i do rodziców
Twoich, a miło im będzie, gdy częściej o Tobie dostaną wiadomość. Byłoby dobrze,
żebyś teraz i do Twego brata Wawrzyna napisała utwierdzając go w pobożnym
przedsięwzięciu. Listy najlepiej na moje ręce przesyłaj, a ja Ci odpowiedzi
prześlę.
Oczekując więc wkrótce listu od Ciebie,
polecam Cię, moja Siostro Marianno, opiece
Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny, a siebie i Siostry
tutejsze Twoim modłom
E.
Bojanowski
[206]
Do s. MARIANNY FILIPIAK
w Starej Wsi
Grabonóg,
13 listopada 1866 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Marianno.
Serdecznie mnie pocieszyłaś Twoim
listem z 24 zeszłego miesiąca[127],
który był oddany 26-go na pocztę w Łańcucie, a 28-go do moich rąk doszedł.
Byłbym Wam zaraz odpisał, ale pilne obowiązki tyle zatrudnień codziennych na
mnie wkładały, że dopiero dzisiaj trochę wolniejszą chwilę znalazłem.
Ze Staniątek nie odebrawszy od
Ciebie odpowiedzi, kłopotałem się o Twoje zdrowie, ale uspokajała mnie dobra
opieka w jakiej byłaś i ówczesna niemożność przesyłania listów, jakoż
rzeczywiście, choć do mnie stamtąd pisałaś, Twój list mnie nie doszedł[128]. Dzięki Bogu żeś
szczęśliwie i ospę przebyła i szczęśliwie do Starejwsi wróciła. Również Panu
Bogu dzięki za upragnioną pociechę, która dla Was przez zatwierdzenie
Zgromadzenia nastąpiła[129].
A jak tę radość serdecznie z Wami podzielam, tak niemniej podzielam i Wasze
zasmucenie z powodu wyjazdu O. Baczyńskiego. Ale Pan Bóg radzi o swojej
czeladce, bo oto Wam rychłą daje pociechę w równie czcigodnym przewodniku duchownym, jakiego teraz w
W[ielebnym] Ojcu Czeżowskim[130]
macie.
List Twój do rodziców wręczyłem
zaraz Twemu bratu[131]
w klasztorze i potem sam z nimi się widziałem, a teraz załączam Ci odpowiedź
ich przez Twego brata pisaną. Wszyscy, dzięki Bogu, zdrowi, a z brata Twego księża bardzo kontenci. Co do poduszki,
o którą rodziców prosiłaś, to mogłaby Ci zawieźć Siostra Elżbieta, jak pojedzie
Was odwiedzić, ale kiedy, to w tej chwili nie wiem jeszcze.
Księdza Koszutskiego pozdrowię od
Ciebie, jak będę teraz w Mielżynie podczas rekolekcji. Jest zdrów i zawsze
wesoły. Siostry w tamtej okolicy miały większą spokojność jak nasze, bo tam
mniej było cholery. W Królestwie także Siostry zdrowe i dobrze im się powodzi.
Cholera była tam tylko gdzieniegdzie. Lud coraz przychylniejszy ku Siostrom i
chociaż sam biedny, przynosi im często ofiary. Rekolekcje tam Siostry odbyć
muszą dla trudności dostania się do nas.
Siostra Konstancja często w listach
swoich dopytuje się o Ciebie[132].
W Ruszkowie teraz smutek wielki, bo państwu Morzyckim umarł syn, jedynak
dorosły. Siostry pielęgnowały go w chorobie. Innych wiadomości dowiesz się z
listów, które dziś piszę do Siostry Leony i Siostry Julianny.
W Podrzeczu wszystko po dawnemu,
tylko pani[133] wyjeżdża z
dziećmi na mieszkanie do Wrocławia, a w Ochronce tylko dwie są teraz Siostry,
tak jak we wszystkich tutejszych Ochronkach, bo z każdej Ochronki jedna Siostra
była wzięta do posługi około cholerycznych, ale teraz już cholera się kończy i
Siostry wracają, a w przyszły poniedziałek 19 t.m. zaczną się rekolekcje w
Jaszkowie.
Polecam Cię, moja Siostro Marianno,
Opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym
modłom.
E. Bojanowski
[207]
Do s. JULIANNY SKOWROŃSKIEJ
w Starej wsi
Grabonóg,
13 listopada 1866
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Julianno.
List Twój z 23 z.m. załączony w
liście Siostry Leony[134],
odebrałem z wielką pociechą, że się czujesz teraz w Starejwsi szczęśliwą i
swobodną, i że Ci Pan Bóg zdrowia użycza. Niech Ci Najświętsza Panna wyjedna
przyczyną swoją i nadal i trwale tę łaskę i błogosławieństwo Boże, abyś umiała
wszędzie i zawsze być swobodna na duchu i w tej swobodzie pracować na Chwałę
Bożą. Twój długi pobyt w Łańcucie z Siostrą Anną Böhm i troskliwość, jaką dla
Ciebie zawsze okazywała, daje mi się domyślać, że spodziewasz się ode mnie
wiadomości o niej. Najchętniej więc czyniąc zadość życzeniu Twego serca donoszę
Ci, że poczciwa Siostra Anna jest, dzięki Bogu, dosyć zdrowa. Po powrocie do
nas była w Jaszkowie przez czas niejaki, a potem z Siostrą Karoliną pojechały
do Prus Zachodnich odwiedzić swoją familię. Zastały wszystkich przy zdrowiu i
po dawnym niewidzeniu ucieszywszy się ze swoimi, wróciły do nas na powrót w chwili,
kiedy cholera tutaj strasznie grasować poczęła. Siostrę Annę zostawiliśmy, jako
słabowitą, w Jaszkowie, a Siostra Karolina wraz z Siostrą Zuzanną, Waszą
znajomą, pośpieszyły, jak wiele innych Sióstr naszych, na ratunek cholerycznych
w okolice Poznania. Obie były razem pod samym Poznaniem we wsi Jerzycach[135], gdzie sobie
zebrały wiele i wiele zasług przed Bogiem, a wdzięczności u ludzi. To było w
lipcu aż do połowy sierpnia, kiedy nadszedł czas zaprowadzenia naszych Sióstr w
Górnym Śląsku. Natenczas wzięte obie te Siostry od cholerycznych i połączone z
Siostrą Anną Böhm pojechały na Śląsk, aby otworzyć Ochronkę pod Górą
Kalwaryjską Świętej Anny, przy miasteczku Leśnicy, na kolonii zwanej Porębą[136]. Cudne tam
położenie. Na szczycie góry klasztor OO. Franciszkanów[137], a wokół na
pochyłościach góry przeszło trzydzieści kościołów, kościółków i kaplic. U spodu
między skalistymi wąwozami na dolinie pod Górą Oliwną, nad strumieniem Cedron,
jest piękny kościółek, a przy nim ogródek i domek naszych Siostrzyczek.
Odwiedzałem je tam we wrześniu. Bóg im dziwnie błogosławi, ofiary codzienne
przynosi lud wielce przychylny. Kandydatek zgłosiło się już przeszło 40 z
funduszem. W tym miesiącu otworzą, jeśli Bóg pozwoli, Nowicjat. Ale w październiku
wybuchła i tam cholera. Siostry dzień i noc ratowały chorych, aż S. Karolina sama
podległa cholerze. Dzięki jednak Bogu,
wyzdrowiała. Si[ostra] Anna często dopytuje się o Ciebie[138]. Napisz do niej
na moje ręce, a ja poproszę Siostrę Leonę, aby Ci pozwoliła napisać i żeby mi
Twój list przysłała.
Teraz Cię polecam, moja Siostro
Julianno, opiece Bożej i Najśw.
Panny, Pani naszej, a siebie Twoim modłom.
E.
Bojanowski
[208]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg,
14 listopada 1866 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Prawda, że dawno nie pisałem do
Ciebie, ale bo też rzadko w ostatnich teraz czasach pisywałaś do mnie. Powody
wstrzymujące Cię od tego, wstrzymywały i mnie nawzajem[139]. Jednakże gdy
napisałaś do mnie 15 maja, odpisałem Ci 16 czerwca, posławszy list mój do
Łańcuta z prośbą, aby Ci go stamtąd odesłano[140].
Czemu nie doszedł? - nie wiem; ale wprost do Ciebie wysłać listu nie chciałem z
powyższych powodów, by Was nie narażać. Potem nastały trudności ogólne w
przesyłaniu listów i to tłumaczy znów przerwę pewnego czasu, jaka zaszła w
naszym wzajemnym udzielaniu sobie wiadomości. Wiem dobrze, moja Siostro Leono,
że to wszystko nie z Twojej winy pochodziło, lubo mniemam, iż choć przez okazję
mogłaś była, mianowicie w ważniejszych pytaniach i wątpliwościach, odzywać się
do nas. Ale wszakże i w tym podobno nie była Twoja, lecz okoliczności wina.
Teraz, dzięki Bogu, może mniej będzie trudności. Pomyślna i od dawna upragniona
wiadomość o zatwierdzeniu Zgromadzenia[141],
najżywszą przyniosła nam pociechę, a świeże doniesienia i uwagi co do tego
interesu, które Siostra Elżbieta teraz otrzymała, czynią nadzieję, że wszystko
przy pomocy Bożej, jeszcze lepiej się ułoży, i że Siostra Elżbieta będzie mogła
w niezadługim czasie Was odwiedzić. Bardzo się cieszę także, że jesteś teraz z
Siostry Julianny zadowolona i że ona czuje się swobodną w Starejwsi. Dla jej
pociechy, proszę Cię, poleć jej napisać do Siostry Anny Böhm i na moje ręce
list przyślij, a ja go Siostrze Annie odeślę. Zresztą, miej ją pod troskliwą
opieką dobrego serca Twojego.
Cieszę się również, że zamierzasz
teraz zgromadzać dziatki do Ochronki w Waszym domu. Nadchodząca uroczystość
gwiazdkowa wyborną nastręczy sposobność do tym większego zachęcenia ich na
później.
U nas tu Pan Bóg, zesławszy klęskę
cholery, która prawie całe Księstwo ogarnęła, otworzył zarazem szerokie pole
Siostrom naszym do zbierania wielkich zasług.
Od połowy lipca do końca października przez półczwarta miesiąca były w
48 miejscach nowych po różnych wsiach i miasteczkach zajęte ratowaniem chorych,
nie licząc w to miejsc, gdzie są Ochrony, a gdzie także tu i ówdzie srożyła się
cholera. W każde z tych miejsc wysyłane były po dwie Siostry. Nasamprzód
jechały do Poznania wstępując tam do naszego Najprzewieleb[niejszego] księdza Arcypasterza[142], który każdym z
osobna Siostrom udzielał błogosławieństwa swego
na drogę i czekające je trudy, oraz przemówieniem swoim uzbrajał je w męstwo i
do poświęcenia zagrzewał. Z tym błogosławieństwem i wyspowiadawszy się jak na
śmierć i zasilone przyjęciem Najświęt[szego] Sakramentu, szły na
niebezpieczeństwa mężnie i ochotnie. Dziwnie też Pan Bóg raczył im błogosławić,
bo chociaż ze wszystkich Sióstr kilka uległo zarazie, przecież żadna nie
umarła, a siły tak im starczyły, że dzień i noc obiegając zarażone domy, lub w
lazaretach nieustannie posługując chorym, i opatrując sieroty, i utrzymując
kuchnie dla chorych i licznych familii,
spieszyły z wioski do wioski, z miasteczka do miasteczka i były między
nimi niektóre, co przez te półczwarta miesiąca w sześciu lub siedmiu okolicach
po różnych końcach Księstwa pracowały, a gdzie tylko przybyły, Pan Bóg im błogosławił,
że śmiertelność zaraz się zmniejszała i chorzy do zdrowia prędko powracali. To
samo było i w Śląsku, tam gdzie są nasze Siostry, wybuchła także ogromna
cholera i tyle wyratowały od śmierci, że mieszkańcy, nawet protestanci i żydzi,
nie wiedząc jak swoją wdzięczność okazać, przynoszą im dotąd codziennie
najrozmaitsze ofiary.
Otóż, moja Siostro Leono, doniosłem
Ci z ostatnich miesięcy co najważniejszego o naszych Siostrach tutejszych, a
załączając Ci listy do Siostry Marianny i do Siostry Julianny[143], tak
rozgospodarowałem wiadomościami, że w tamtych znowu listach zamieściłem
szczegóły o Siostrach w Królestwie i w
Śląsku, aby w każdym co innego, a we wszystkich trzech udzielić Wam ogół
wiadomości, które Wam pociechę przynieść mogą i pobudzić do głębokiej
wdzięczności ku Bogu za łaski i błogosławieństwa, jakie udzielać raczy tej
maluczkiej i ubogiej czeladce swojej.
Życząc Wam z głębi serca podobnych i
wszelkich najobfitszych błogosławieństw Bożych, polecam Cię moja Siostro Leono,
i wszystkie Siostry, i Nowicjuszki Wasze Opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i
Najświętszej Panny, a tutejsze Siostry i siebie Waszym modłom, w których nie
zapominajcie o nas, jak my o Was codziennie i przy każdej Mszy św. pamiętamy.
E.
Bojanowski
[221]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
[4
kwietnia 1867]
M[oja] S. Leono.
Skoro tylko wróciła S. Elż[bieta][144] pośpieszyłem do
Jaszkowa, pragnąc się dowiedzieć o Waszym powodzeniu. Przywiezione wiadomości
były dla mego serca wielce pocieszające, ale z drugiej strony smutne też
bardzo, mianowicie Twoje trudne położenie z całego serca podzielam i
wyrozumiewam. Wszelako mam w miłosierdziu Bożym i Twojej wytrwałości błogą
nadzieję, że po twardych próbach doświadczenia, raczy Wam Pan Bóg zesłać tym
większe potem pociechy i że przed
progami Waszymi znowu słoneczko zaświeci[145].
W gorących modłach naszych zawsze łączymy się z Wami, a teraz w nadchodzącym
dniu Twego świętego Patrona na
Twoją intencję ofiarujemy wspólnie Komunię świętą i serdeczne modły, żeby Ci
Najświętsza Panna, dobrotliwa Pani nasza, uprosiła wszelkie łaski i dary Ducha
Przenajświętszego ku wytrwałemu przewodniczeniu Siostrzyczkom Twoim na ciężkiej
drodze dźwigania Krzyża za Zbawicielem, bo jeśli staniesz się towarzyszką
cierpienia Jego, chwały także towarzystwa dostąpisz. Tego Ci życząc, przesyłam
Ci w upominku obrazeczek i polecam Cię, moja Siostro Leono oraz wszystkie
Siostrzyczki, opiece Bożej i
Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, w których jak my o Was
codziennie, tak i Wy o nas zawsze pamiętajcie.
E. Bojan[owski]
[234]
Do MATYLDY BRAUNER[146]
w Kościanie przy Zakładzie
Korekcyjnym
28 maja [18]67
Na list Pani z 22 t.m.[147] nie mogłem zaraz
odpowiedzieć, gdyż musiałem pierwej interes co do kupca Landsbergera przedłożyć
ks. Koźmianowi jako
współadministratorowi Zakładu Jaszkowskiego. odpowiedzi
dotąd nie mam, ale skoro tylko zapewno w tych dniach nadejdzie, zaraz o niej
doniosę Pani. Niniejszym zwracam Pani rachunek Landsbergera i mandat sądowy w
tej sprawie.
Co do należytości jakiegoś kupca z
Poznania wynoszącej 10 tal. nic mi nie
jest wiadomo o tym, gdyż w podanych przez Panią długach Zakładu, był z Poznania
tylko wymieniony kupiec Liszkowski[148],
któremu też dług czyniący przeszło 20 tal. zapłaciłem.
Co do kupca Cassriela[149] w Śremie nie
pomnę, ile mu ostatnim razem płaciłem, a papierów dotyczących tego interesu nie
mam w tej chwili pod ręką. Najlepiej możesz się Pani dowiedzieć o tym od
samegoż kupca Cassriela.
Z należnym poważaniem
E. B.
[235]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, 1 czerwca 1867
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
List Twój z 26 kwietnia[150] odebrawszy 1-go
maja przez W[ielebnego] Ojca Czeżowskiego, ucieszyłem się bardzo, że nie
omieszkałaś przy tak dobrej sposobności napisać do mnie o Waszym powodzeniu,
które mnie zawsze, a teraz jeszcze tym mocniej obchodzi, im mniej mogę miewać
wiadomości od Was. Twoje zapewnienia stały się dla mnie serdeczną pociechą w
obecnych trudnościach, tamujących wzajemne pomiędzy nami znoszenie się w
sprawach Zgromadzenia. Niech Cię, moja Siostro Leono i wszystkie Siostry
tamtejsze, utrzymuje Pan Jezus Swą łaską najświętszą w tym duchu gorliwej
jedności nierozerwanej. Dziękuję Ci również za wszystkie wiadomości o dobrym,
dzięki Bogu, powodzeniu tamtejszych domków i naszych miłych Siostrzyczek.
Przykro mi tylko że, jak się zdaje, nie odebrałaś listu mego, który 4 kwietnia
wysłałem do Ciebie[151]
dołączając w nim moje dla Ciebie życzenia i obrazeczek w upominku na dzień
Twoich imienin, czyli na 11 kwietnia. Razem ze mną pisała do Ciebie wtenczas i
Siostra Przełożona Elżbieta. Tymczasem widać, że ta cała przesyłka zaginęła
gdzieś na poczcie. Dzisiaj korzystamy wraz z Siostrą Przełożoną Elżbietą z
łaskawości wracających Ojców do Starejwsi i przesyłamy Ci przez nich nasze
listy ciesząc się, że tym sposobem dojdą Cię z pewnością. Zapewno Siostra
Elżbieta w swym liście napisze Ci wszelkie wiadomości o naszych Siostrzyczkach
tutejszych oraz o tych, co są w Śląsku [i] Królestwie. Zatem z mojej strony nie
powtarzając już tychże wiadomości, proszę tylko, abyś przy sposobności podobnie
szczęśliwej jak dzisiejsza, pamiętała zawsze donosić o Waszym powodzeniu i
pracach ku pomnożeniu chwały
Bożej podejmowanych.
A teraz życząc Tobie, moja Siostro
Leono, i wszystkim Siostrzyczkom Twoim z całego serca jak najobfitszego
błogosławieństwa, polecam Was opiece
Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie, wraz ze
wszystkimi Siostrzyczkami tutejszymi, Waszym modłom, w których pamiętajcie o
nas zawsze, jako i my o Was każdego dnia i przy każdej Ofierze Mszy św.
serdecznie pamiętamy.
E.
Bojanowski
[241]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg,
26 lipca 1867
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Pisałem do Ciebie przez okazję 1-go
czerwca i mam w Bogu nadzieję, że Cię list mój doszedł. Gdyby można, pragnąłbym
serdecznie otrzymać od Ciebie choć kilka słów wiadomości o Waszym powodzeniu.
U nas tu, dzięki Bogu, wszystko
dobrze. Byłem teraz w Śląsku[152]
odwiedzić Siostry. Pan Bóg im cudownie błogosławi. Zdumiałem się, gdym zobaczył
tam mury nowego domu już pod pierwsze piętro wzniesione, a na rusztowaniach 10
mularzy[153] pracujących.
Siostry mają swoją cegielnię i piec do palenia wapna. Drzewo już obrobione
zwożą gospodarze bezpłatnie. Będzie w tym domu 12 pokoi i sal, oprócz sklepów.
Teraz zaczynają murować już drugie piętro, a w październiku ma być cały dom
gotowy. Na to wszystko Opatrzność Boża zsyła hojne ofiary.
Będą także Siostry miały w domu
swego księdza kapelana i co dzień Mszę św. w kościele
swoim, który jest tylko kilka kroków od domu oddalony. W tej chwili jest tam 13
Sióstr z Nowicjuszkami, a na zimę będzie może do 30-tu. Trzy Siostry nie podołają
wszystkim zatrudnieniom, a ponieważ tutaj nie mamy zbytnich i kilkanaście
miejsc gotowych czeka na Siostry, przeto powodowani prośbą Sióstr śląskich,
porozumieliśmy się z Siostrą Elżbietą, aby Siostrę Juliannę Skowrońską dać
Siostrze Annie do Śląska, zwłaszcza że wszystkie trzy Siostry śląskie o nią
właśnie najusilniej proszą. Wszelkie koszta podróży opłaciłaby Siostra Anna,
ale w uskutecznieniu tego pojmując Twoje trudne położenie, udałem się do
W[ielebneg]o Ojca Ciszka z prośbą, aby raczył łaskawie pośrednictwem swoim
ułatwić to wszystko, jeżeli tylko okoliczności pozwolą[154] i od W[ielebneg]o
Ojca oczekiwać będę wiadomości co do tego. Siostra Elżbieta później napisze do
Ciebie przy sposobności.
Tymczasem przesyłając Wam od
wszystkich Sióstr najserdeczniejsze pozdrowienia, polecam Was moje Najmilsze
Siostry, opiece Najsłodszych Serc
Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie wraz ze wszystkimi Siostrami, Waszym
modłom.
E. Bojanowski
[241]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg,
26 lipca 1867
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Pisałem do Ciebie przez okazję 1-go
czerwca i mam w Bogu nadzieję, że Cię list mój doszedł. Gdyby można, pragnąłbym
serdecznie otrzymać od Ciebie choć kilka słów wiadomości o Waszym powodzeniu.
U nas tu, dzięki Bogu, wszystko
dobrze. Byłem teraz w Śląsku[155]
odwiedzić Siostry. Pan Bóg im cudownie błogosławi. Zdumiałem się, gdym zobaczył
tam mury nowego domu już pod pierwsze piętro wzniesione, a na rusztowaniach 10
mularzy[156] pracujących.
Siostry mają swoją cegielnię i piec do palenia wapna. Drzewo już obrobione
zwożą gospodarze bezpłatnie. Będzie w tym domu 12 pokoi i sal, oprócz sklepów.
Teraz zaczynają murować już drugie piętro, a w październiku ma być cały dom
gotowy. Na to wszystko Opatrzność Boża zsyła hojne ofiary.
Będą także Siostry miały w domu
swego księdza kapelana i co dzień Mszę św. w kościele
swoim, który jest tylko kilka kroków od domu oddalony. W tej chwili jest tam 13
Sióstr z Nowicjuszkami, a na zimę będzie może do 30-tu. Trzy Siostry nie podołają
wszystkim zatrudnieniom, a ponieważ tutaj nie mamy zbytnich i kilkanaście
miejsc gotowych czeka na Siostry, przeto powodowani prośbą Sióstr śląskich,
porozumieliśmy się z Siostrą Elżbietą, aby Siostrę Juliannę Skowrońską dać
Siostrze Annie do Śląska, zwłaszcza że wszystkie trzy Siostry śląskie o nią
właśnie najusilniej proszą. Wszelkie koszta podróży opłaciłaby Siostra Anna,
ale w uskutecznieniu tego pojmując Twoje trudne położenie, udałem się do
W[ielebneg]o Ojca Ciszka z prośbą, aby raczył łaskawie pośrednictwem swoim
ułatwić to wszystko, jeżeli tylko okoliczności pozwolą[157] i od W[ielebneg]o
Ojca oczekiwać będę wiadomości co do tego. Siostra Elżbieta później napisze do
Ciebie przy sposobności.
Tymczasem przesyłając Wam od
wszystkich Sióstr najserdeczniejsze pozdrowienia, polecam Was moje Najmilsze
Siostry, opiece Najsłodszych Serc
Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie wraz ze wszystkimi Siostrami, Waszym
modłom.
E. Bojanowski
[243]
Do s. FILOMENY GRUSZKA[158]
w Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja Filomeno.
Miła mi bardzo Twoja otwartość i
szczerość, z jaką wyznajesz niepokój i tęsknotę, co Twoją duszę opanowały. Ale
niech Cię to nie trwoży. Rozważ tylko jaki to w sercu usłyszałaś głos, który
Cię powołał do służby Najświętszej Panny. Musiała być w tym głosie wielka moc i
świętość, kiedy zaraz, bez zwłoki, pobiegłaś za nim i świat porzuciłaś bez
żalu. Sama piszesz, że czułaś się tak szczęśliwą, iż byłabyś wolała umrzeć, niż
nazad do świata powrócić. Otóż Pan Bóg zwykł takim sposobem dla pociągnienia
dusz ku sobie, obdarzać je na początku słodkością natchnień i uścielać im drogę
jakoby kwiatami. Potem zdaje się, jakby te dusze opuszczał i wszelką słodycz w
gorycz tęsknoty zamieniał, a to czyni Bóg dlatego, żeby doświadczył ich
stateczności w żywocie duchownym, więc im każe walczyć i biedzić się, dopóki
mężnie nie zwyciężą pokus i przeciwności nie pokonają. Wtedy dopiero owych
pierwszych słodyczy duchownych i pociech niebieskich drugie tyle im przydaje -
i ten to jest żywot anielski, w którym nie czuć już ani krzyża, ani boleści,
ani tęsknoty, ani goryczy, jeno samą szczęśliwość życia oddanego Bogu. Wytrwaj
tę walkę, zwycięż za łaską Bożą nacierające na Ciebie pokusy, a po wewnętrznej
burzy ujrzysz w duszy i sercu stateczną pogodę, która przyświecać Ci będzie już
na tej ziemi jako zwiastunka przyszłej niebieskiej jasności i wesela wiekuistego.
Z pociechą serca dowiaduję się, że
Ci Najśw. Panna swoją przyczyną dopomogła już uciszyć w sercu pierwsze
niepokoje. Niech Cię i nadal ze swej opieki
nie wypuszcza i wszelkie łaski potrzebne uprasza, czego Ci z całego serca
gorąco życzę i mile Cię pozdrawiam, a o modły proszę.
[244]
Do s. MARIANNY MELCER[159]
w Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chrystusie Siostrzyczko Maria[nno].
Bóg Ci zapłać za liścik, bo kiedym
od Was wszystkich te liściki teraz razem odebrał, zdawało mi się jakobym znowu
był w Porębie i z Wami rozmawiał[160].
Dzięki Bogu miłosiernemu, że w
świętym powołaniu Waszym tak szczęśliwymi się czujecie i częstym
przystępowaniem do Kom[unii] św. coraz ściślej łączycie się z Panem Jezusem.
Przez to łączenie się ze Zbawicielem, rozłączacie się coraz bardziej ze światem
i ze sobą, - a ile razy Bóg wstąpi do serca Waszego, to w sercu stanie się jaśniej
i smutek się rozwieje, a pociecha zaświeci i słabość ustąpi, a moc i ufność się
wzmoże tak, że już nie Wy, ale Bóg w Was żyć będzie. Niech to święte życie
serca Waszego świeci w całym domowym życiu Waszym, niech wypełnianie
obowiązków, jakie Bóg Wam zleca, praca, nauka, miłosierne uczynki, cierpliwość,
miłość siostrzeńska i miłość ku dziatkom, i miłość ku cierpiącym bliźnim, staną
się jakoby ciągłą modlitwą i nabożeństwem, - a będzie Wam dobrze i w tym
doczesnym i w przyszłym życiu, czego Wam z serca życzę i modłom się Waszym
polecam.
[245]
Do s. STANISŁAWY PIECHULEK[161]
w Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chr[ystusie] Siost[ro]
Stanisławo.
Szczęśliwie Bóg Ci zdarzył przyjąć
to imię świętego Patrona Nowicjuszów i Nowicjuszek. Był i on młody, jak Ty
młoda jesteś, a ileż to już w młodości swojej w życiu nowicjatowym zebrał
zasług, które go wielkim uczyniły świętym. I Ciebie Pan Bóg postawił na tym
samym polu, abyś zbierała pełne zasług kłosy. Pracuj więc duszą miłując Boga
nade wszystko, pracuj sercem ćwicząc się w miłości bliźniego, pracuj myślą
trzymając ją nieoderwaną od Krzyża Chrystusowego, pracuj ręką, służąc ubogim i
chorym, jakbyś samemu Jezusowi służyła. Choćbyś na siłach upadała, nie daj się
zachwiać we wierności Twojej. Nie szukaj zapłaty na ziemi, nie pracuj dla
siebie, ale dla Boga i dla bliźnich, a Twój Patron święty uprosi Ci obfite już
na ziemi pociechy niebieskie i w niebie nagrodę nieskończonej wiecznej
szczęśliwości. Módl się więc i pracuj, a w modłach Twoich pamiętaj i o mnie,
który za Ciebie jak za Was wszystkie codziennie szczerze się modlę.
[246]
Do s. KAROLINY STUDENT[162]
w Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chryst[usie] Siostro
Karolino.
Jak wszystkie Wasze liściki, tak i
Twój z prawdziwą radością serca odebrałem. W uroczystej chwili Waszych obłóczyn
byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg
przyjął mile szczerą ofiarę serc Waszych i świętą opieką swoją zawsze Was
otaczał. Widziałem Was jeszcze w świeckich sukienkach różnokolorowych, jak
różnokolorowymi szatami przyodziane są pola, łąki, kwiaty i cały świat, z
którego przyszłyście niedawno. Dziś już niebieskie sukienki Wasze i białe welony
pokazują, że nie światu, ale niebieskiej Królowej służycie.
Niechże więc i serca, i myśli, i
słowa, i uczynki Wasze będą na niebieskich rzeczy pożądaniu obrócone
statecznie. Niech święty pokój niebieski trwa na zawsze pomiędzy Wami, i w domu
Waszym, i wszędzie gdziekolwiek Was Bóg powoła, czy do dziatek, czy do chorych,
czy do pracy, niech Wam pociechy niebieskie towarzyszą i spływają na
otaczających Was bliźnich.
[Na margiensie]
Tego Wam z głębi serca życząc,
proszę Was o modły, w których i ja o Was na każdy dzień pamiętam.
[247]
Do s. OTYLII WĄSIK[163]
w
Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chrystusie Siostrzyczko
O[tylio].
Z pociechą serdeczną odebrałem Twój
liścik. Wcale on dobrze i starannie napisany, a co nade wszystko że w każdym
słowie przemawia z niego dobra Twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i
gorąco Bogu oddana. Niech Ci Bóg błogosławi, abyś coraz bardziej wzrastała w
łasce u Boga i u dobrych ludzi.
Te kilka miłych dni, które przeżyłem
w Waszym cichym domku, pomiędzy Wami, słodkie i pobożne zostawiły mi w sercu
wspomnienie[164]. Ten refektarzyk,
gdzie Was pierwszy raz poznałem, ten kościółek, gdziem razem z Wami się modlił
- i tę Ochronkę, gdziem się pożegnał z Wami, często myślą odwiedzam, ile razy
modły moje za Was do Boga zasyłam, - a zasyłam je codziennie polecając Was
Najświętszej Pannie, abyście moje drogie Siostrzyczki, na Jej cześć i na chwałę
Bożą pomnażały się w cnotach, wzrastały w doskonałości zakonnej i gorętszą
coraz miłością ku Bogu pałały.
Niech Wam wszystkim i we wszystkim
Pan Bóg i Najśw. Panna błogosławią, a Wy módlcie się za mnie, jak ja za Was
modlę się co dzień i przy każdej Mszy św.
Łaska Pana naszego J[ezusa]
Ch[rystusa] niech b[ędzie zawsze z nami].
Druga wersja:
Moja w Chrystusie Siostrzyczko.
Z pociechą serdeczną odebrałem Twój
liścik, bo nie tylko dobrze napisany, ale co nade wszystko, że w każdym słowie
przemawia z niego dobra twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i gorąco Bogu
oddana.
W uroczystej chwili Waszych obłóczyn
byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg
przyjął miłą ofiarę serc Waszych i świętą opieką Swoją zawsze je otaczał, a Wy
moje Siostrzyczki, abyście w świętym posłuszeństwie postępowały za Niebieskim
Oblubieńcem Waszym, który stał się posłusznym, a posłusznym aż do śmierci
krzyżowej - i w zamiłowaniu ubóstwa abyście naśladowały ubóstwo Tego, który nie miał gdzie głowy swojej
złożyć i obnażony na krzyżu za grzechy nasze[165]
[272]
Do s. SALOMEI CHMIELEWSKIEJ w
Tarnowie
Grabonóg, (sobota) 25 kwietnia 1868 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Salomeo.
Nie umiem Ci opisać, z jaką
serdeczną radością odebrałem list Twój z 15 tego miesiąca[166], że pomimo
utrudzenia i pracy, która Wam każdodziennie wszystkie chwile zajmuje,
pamiętałaś pocieszyć mnie doniesieniem o powodzeniu Waszym. Poprzednio już, 22
marca, otrzymałem wiadomość o Waszym pobycie w Tarnowie, od Matki Przełożonej[167], która mi wiele
szczegółów z listu Twego wypisała i dołączyła nadesłany przez Ciebie przepis,
podług którego gotujecie zupy dla Waszych kochanych ubogich. Dziękuję Ci
serdecznie za ten przepis, ale jeszcze serdeczniej dziękuję Ci za list, który
do mnie osobno napisałaś. Wspominasz, że może żadne Siostrzyczki nie przebyły
Świąt tak, jak Wy, ubogo z ubogimi, ale dlatego właśnie tym święciej Święta
obchodziłyście, moje Najmilsze Siostrzyczki, bo na posłudze około ubogich, z
miłości dla Chrystusa Pana, który uniżył się i wyniszczył dla nas, postać Sługi
przyjmując, jak Wasza Reguła zaleca.
Oprócz Was jednak, były tu u nas
niektóre Siostry, co podobnie przebyły Święta na miłosiernych posługach przy
chorych tyfusowych w powiecie bukowskim w Bukówcu, o kilkanaście mil od
Jaszkowa. Jest to Siostra Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska, którą znacie dobrze i
druga z nią Siostra Wam nie znajoma. Właśnie w Wielki Czwartek przed Świętami
wyjechały tam z Jaszkowa i zastały w Bukówcu przeszło 30 chorych na tyfus,
których pielęgnowaniem dzień i noc przez całe Święta były zajęte i dotąd
jeszcze tam pozostają. Ale Bogu dzięki zdrowe i od czasu ich przybycia tam,
jeden tylko chory im umarł. Wkrótce też może powrócą.
Matka Przełożona w trzecie święto
wyjechała do Śląska, gdzie w niedzielę Przewodnią odbyło się zaprowadzenie
nowej Ochronki w Skrzyszowie[168],
niedaleko granicy austriackiej, blisko miasta Rybnika. Tamtejszy proboszcz[169] ofiarował na
własność dla Sióstr dom z zabudowaniem gospodarskim i 17 mórg gruntu. Jest tam
Starszą jedna z Sióstr tutejszych i trzy młode Siostrzyczki ze śląskiego już
Nowicjatu.
Nowicjat też śląski w Porębie,
dzięki Bogu, szczęśliwie się rozwija. Dom nowicjatowy o kilkunastu pokojach i
salach już zupełnie prawie wykończony, a teraz znowu zaczynają tam Siostry
budować stodołę, oborę i chlewy. Siostra Anna Böhm, tamtejsza Przełożona a znajoma
Wasza, oraz Siostra Karolina Annuth i Siostra Julianna Skowrońska, które
również znacie, są Bogu dzięki dosyć zdrowe. Mają Nowicjuszek kilkanaście, a
teraz do nowego domu więcej jeszcze przyjmą. Właśnie w tym tygodniu odbywa się
tam misja. Są tam ojcowie
Wawreczka, Jackowski[170]
i Peterek.
Matka Przełożona zabawi tam do końca
misji, czyli do 27 t.m., a 28 t.m. wróci tu w nasze strony. Donosiłem jej teraz
do Śląska, że czekasz za odpowiedzią od niej na list, który do Jaszkowa
pisałaś, i odebrałem od M[atki]
Przełożonej wiadomość, że Ci już odpisała i dziwi się, iż dotąd jej listu nie
otrzymałaś.
U nas tu zresztą wszystkie Siostry
zdrowe i przy pomocy Bożej dobrze im się powodzi. Niedawno też, bo w przeszłym
miesiącu, założyliśmy tu nową Ochronkę u księżnej
Czartoryskiej w Rokosowie, o 6 mil od Jaszkowa, a dwie tylko mile ode
mnie. W Królestwie także, Bogu dzięki,
dobrze się Siostrom powodzi, a dziatek tyle uczęszcza, że Siostry pomieścić
wszystkich nie mogą.
Donosiłaś mi, że do 1-go maja
będziecie w Tarnowie, przeto mam pewną zupełnie nadzieję, że mój list Cię
dojdzie.
Jeżeli Ci czas pozwoli, moja Siostro
Salomeo, i Pan Bóg nadarzy sposobność, to Cię proszę serdecznie, napisz znów do
mnie. Adres na Twoim liście był całkiem dobry, tylko na boku dodaj wyraźnie: p. Krakau - Breslau - Rawicz, to tym
pewniej dojdzie, a zresztą pisz jak zwyczajnie w Grabonogu
- p. Gostyń.
Teraz życząc Wam, moje Najmilsze
Siostrzyczki i Siostrzyczkom w Nowodworzu, wszelkiego błogosławieństwa Bożego,
polecam Was z głębi serca opiece Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie i
wszystkie Siostry tutejsze Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak
my o Was każdego dnia i przy każdej Mszy św. pamiętamy.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
Jeżeli
będziesz mogła, napisz mi choć parę słów jeszcze przed Twoim wyjazdem z
Tarnowa.
[278] Do s.
JOANNY JASKULSKIEJ w
Oporówku [23 maja 1868]
Cios to ogromny, ciężki do
zniesienia, cios dla całe[go] Zgromadzenia i dla nas wszystkich! Dom Jaszkowski zadrżał od jęku i płaczu! Nie
umiem wam opisać, co się tam dopiero działo podczas pogrzebu! Nowicjuszki
padały zemdlałe że je odnosić musiano i trzeźwić. Dziatki nawet trzeba było
odrywać od grobu, którego zasypać nie dały, a płacz ludu zagłuszał jęki Sióstr
i Nowicjuszek i ledwo dzwony można było słyszeć. W sam dzień pogrzebu, w
poniedz[iałek] 18 t.m., odbyło się już w Śląsku przy Nowicjacie nabożeństwo
żałobne za duszę tej drogiej i nieodżałowanej Siostry naszej, a lud z całej okolicy razem z Siostrami
napełniał kościół jękiem i płaczem. Taka to potęga cnoty i poświęcenia!
Ale nie koniec na tym. Ledwie
wróciłem po pogrzebie z Jaszkowa, odbieram w nocy list nagły z Bukówca że i droga Siostra Zuzanna Górna, po długich
cierpieniach zasnęła tam w Bogu w samo Wniebowstąpienie Pańskie o 6-tej
godzinie rano! a dziś w sobotę odprawia się pogrzeb[171]. Jechać nie
mogłem, bo od wielkiego zmartwienia, jestem zbyt osłabiony i cierpiący.
[Na marginesie]
Proszę Was więc, moje Siostry,
ofiarujcie za duszę tych dwóch[172]
ukochanych Sióstr naszych gorące modły, to jest za każdą z osobna zwykłe 3
koronki i Komunię św. z zupełnym odpustem.
[279] Do s.
KATARZYNY ANDRYSIAK w
Bukówcu
Grabonóg,
(sobota) 23 maja 1868
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Katarzyno.
Wczoraj po północy odebrałem Twój
list z czwartku[173]
i byłbym pragnął pośpieszyć zaraz do Bukówca, ale jestem tak zmartwiony i
osłabiony na zdrowiu, że mi niepodobna było puścić się w drogę. M[atka]
Przełożona[174] również miała
wczoraj pojechać do Was, aby oddać ostatnią usługę naszej drogiej śp. Siostrze
Zuzannie i o zdrowiu Waszym się
przekonać, lecz niespodziane przeszkody domowe nie dozwoliły jej także uczynić
tego. Za to dzisiaj, w dniu pogrzebu modliliśmy się przynajmniej tutaj gorąco
za duszę ukochanej Siostry, ofiarując Komunię św., a wszystkim Siostrom całego
Zgromadzenia co prędzej polecimy modły i Komunię św. za obie w Bogu
spoczywające Siostry, które tak święcie położyły życie dla ratowania
cierpiących bliźnich!
Ciężkie to do zniesienia ciosy dla
całego Zgromadzenia i dla nas wszystkich!
Nic mi nie piszesz, czy odebrałaś mój list z 17 t.m.[175], który wysłałem
do Ciebie z Dolska, przejeżdżając do Jaszkowa na pogrzeb śp. Siostry Agnieszki.
Mam nadzieję, że Cię doszedł. Donieś mi jednak o tym dla mego zaspokojenia.
Pogrzeb nieodżałowanej śp. Siostry
Agnieszki w Jaszkowie był tak rozdzierający serce, że nie umiem Wam opisać. W
tym samym dniu, to jest w poniedziałek 18 t.m., odbyło się już i w Śląsku przy
Nowicjacie nabożeństwo żałobne za duszę tej drogiej Siostry naszej, a lud i tam
z całej okolicy razem z Siostrami napełniał kościół jękiem i płaczem! Taka to
potęga cnoty i poświęcenia!
Z ostatnich chwil życia śp.
Sio[stry] Agnieszki wspomnę Wam tu tylko, że już dwa dni przed śmiercią
zapowiedziała wyraźnie zgon swój na piątek, a jak w całym życiu miała
najgłębsze nabożeństwo do Męki Pańskiej, tak Pan Jezus dał jej też łaskę umrzeć
w ten sam dzień i o tej samej godzinie, kiedy sam skonał na krzyżu, bo w piątek
15 t.m. od rana już zaczęła słabnąć, aż oddała ducha Panu Bogu o samej 3 godzinie
po południu! - Niezmiernie wiele
budujących i ślicznych szczegółów dowiedziałem się od nowicjuszek o niej.
Teraz proszę Cię, moja Siostro
Katarzyno, donieś mi znowu o Waszym zdrowiu i o szczegółach zgonu i pogrzebie
śp. Sio[stry] Zuzanny, jeżeli czas Ci pozwoli - a pamiętajcie moje
Siostrzyczki, przed odjazdem z Bukówca, pięknie obdarnować[176] grób śp. Siostry
Zuzanny, na którym będziemy się starali postawić później krzyż z napisem.
Oczekując znów doniesienia Twego,
polecam Was, moje drogie Siostry, opiece
Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry podrzeckie Waszym
pobożnym westchnieniom.
E. Bojanowski
Czcigodnemu Ks.
Proboszczowi [177] moje najgłębsze
uszanowanie łączę.
[283]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg,
3 czerwca 1868
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Wyczytawszy z listu Twego, który 4
z.m. do M[atki] Przełożonej Elżbiety[178]
pisałaś, że życzysz sobie otrzymać kilka słów ode mnie, czynię z największą
chęcią i przyjemnością Twemu życzeniu zadosyć, bo jeśli przez czas dość długi
nie pisałem, to jedynie tylko dlatego, żem nie odbierał listów od Ciebie. Teraz
zaś odzywam się z tym większym upragnieniem, gdyż nie tylko z mojej strony, ale
i wyręczając M[atkę] Przełożoną Elżbietę, (która w tej chwili nie ma jeszcze
czasu sama Ci odpisać), czuję potrzebę serca podzielić się z Tobą i z Wami
wszystkimi, moje najmilsze
Siostrzyczki, wiadomościami tak o naszych pociechach jako - też niestety! -
i o ciężkich smutkach!
Zaczynam od tego, co w tej chwili najmocniej
serca nam przepełnia. Oto nasza droga, pełna zasług i poświęcenia Siostra
Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska przed niewielu dniami położyła życie w ofierze
dla miłości Pana Jezusa i cierpiących bliźnich!
Wysłana do pielęgnowania tyfusowych
chorych do Bukówca pod Grodziskiem, kilkanaście mil od Jaszkowa, zaszła tam, od
ostatniej stacji pocztowej - pieszo z towarzyszącą jej Siostrą wieczorem w
Wielki Czwartek, a pałająca zawsze najgłębszym nabożeństwem do Męki Pańskiej,
rozpoczęła właśnie w sam Wielki Piątek podejmować ciężkie trudy i posługi około
kilkudziesięciu opuszczonych i w smutnej nędzy pogrążonych chorych. Po
dwutygodniowych znojach zapadła jej towarzyszka w tyfus, a skwapliwa w swej
gorliwości Siostra Agnieszka, nim drugie
dwie Siostry zdołały przybyć na pomoc,
wycieńczyła się niezmordowaną pracą i bezsennością tak, że odesłana do
Jaszkowa (2 maja) sama uległa także tyfusowi i pomimo wszelkich starań
lekarskich, w coraz groźniejsze niebezpieczeństwo wpadała. Na koniec dwa dni
przed śmiercią zapowiedziała wyraźnie zgon swój na piątek i Pan Jezus dał jej też łaskę zakończyć pełne
cnót i poświęcenia życie w tym samym dniu i o tej samej godzinie, kiedy sam skonał na krzyżu! - bo w piątek (15
z.m.) od rana już poczęła słabnąć coraz bardziej, aż oddała Panu Bogu ducha
cicho i spokojnie, o samej godzinie 3-ciej po południu! Cały Dom Jaszkowski zadrżał od jęku i płaczu!
- a co się tam dopiero działo podczas pogrzebu, tego Wam opisać nie jestem w
stanie! Nowicjuszki padały bez przytomności omdlałe, że je odnosić musiano i
trzeźwić. dziatki nawet domowe, ochronkowe i szkolne trzeba było
odrywać gwałtem od grobu, którego nie dały zasypać, a płacz ludu zagłuszał jęki Sióstr i
Nowicjuszek! W tym samym dniu pogrzebu,
w poniedziałek 18 z[eszłego] m[iesiąca], odbyło się już i w Śląsku przy
Nowicjacie nabożeństwo żałobne za duszę tej drogiej i nieodżałowanej Siostry.
Ludek poczciwy i tam z całej okolicy, razem z Siostrami napełniał kościół
głośnym łkaniem i płaczem! Taka to potęga cnoty i poświęcenia!
Ale nie koniec na tym. Ledwie wróciłem po pogrzebie z Jaszkowa,
odebrałem w nocy list nagły, że i druga Kochana Siostra nasza, Zuzanna Górna,
towarzyszka nieboszczki, która pierwej zachorowała, zakończyła życie na placu zasługi
w Bukówcu, w samo Wniebowstąpienie
Pańskie.
Ale nie dosyć jeszcze i na tym. Drugie dwie Siostry na pomoc tam posłane,
jedna po drugiej zapadły wnet w tyfus i obie leżą w niebezpieczeństwie
życia, a trzecie dwie wczoraj wezwane
telegramem[179], pośpieszyły
niezwłocznie zdobywać tam nowe zasługi, a może i nowe wieńce pośmiertne!
Polecając modłom Waszym, moje
Najmilsze Siostrzyczki, te ciężkie troski i potrzeby nasze oraz obie w Bogu
zgasłe Siostry, a osobliwie duszę Waszej znajomej i nieodżałowanej Siostry
Agnieszki Szaflarskiej, za które chciejcie ofiarować zwykłe koronki i po trzy
Komunie św. z zupełnym odpustem, - zanoszę przy tym do Ciebie i Was wszystkich
usilną prośbę, abyście zechciały skreślić i nadesłać mi wszelkie najdrobniejsze
szczegóły, jakie Wam pozostały w pamięci z życia śp. Siostry Agn[ieszki]
Szaflarskiej, albowiem podług zwyczaju zaprowadzonego, zapisujemy w Księgach
Zgromadzenia wspomnienia o wszystkich zmarłych Siostrach, co tym troskliwiej
uzupełnić pragniemy o śp. Siostrze Agnieszce, jako tak wielce zasłużonej i wysokimi
cnotami obdarzonej duszy. Szczegóły, które nam o niej podały już tutejsze i
śląskie Siostry i Nowicjuszki oraz inni ludzie, są nieocenionej wartości!
Chodziłoby nam także bardzo o szczegółowe wspomnienia z czasu jej pierwszej
młodości przed wstąpieniem do Zgromadzenia. Postarałem się już o takowe od
W[ielebnego] Ks. kanonika
Bogdalika z Krakowa, który nieboszczkę znał podobno dobrze. Chciej, moja
Siostro Leono, uprosić o takie szczegóły i brata nieboszczki, Nowicjusza
Macieja Szaflarskiego[180]
w Starejwsi, któremu zarazem udziel niniejszej bolesnej wiadomości o jej
zawczesnym, ale najchwalebniejszym zgonie!
Mam nadzieję, że z tych wszystkich notatek urośnie piękna i budująca
całość, a skoro będzie uzupełniona, nie
zaniedbamy Wam przesłać.
Zdaje mi się, że z nieboszczką
wstąpiła razem do Nowicjatu starowiejskiego Siostra Anna Habina[181], co teraz jest w
Nowodworzu. Zatem i od niej można by pewnie dostać niektórych szczegółów o
nieboszczce, o co Cię usilnie proszę.
Nieboszczka w Jaszkowie wspominała
często podobno o swej najmłodszej siostrze Kunegundzie[182] pragnąc, aby i
ona do Służebniczek przyjętą być mogła. Ta Kunegunda jest, jak mi mówiono, w
rodzinnych stronach na służbie. Pożądanym byłoby dla nas wielce spełnić
życzenie nieboszczki i dowiedzieć się, czyby Kunegunda miała to powołanie i
pragnienie. Przez brata ze Starejwsi można by najpewniej tę wiadomość otrzymać.
Chciej się, moja Siostro Leono, dowiedzieć o tym i donieś nam. W tym razie
gdyby u Was nie było łatwości przyjęcia jej, dołożylibyśmy wszelkich starań,
aby ją tutaj do nas sprowadzić do Jaszkowa.
M[atka] Przełożona[183] przy późniejszej
sposobności prześle Wam, moje Siostry, jako też bratu nieboszczki, niektóre
pamiątki po niej w książkach i obrazkach.
Zapytywałaś w liście Twym o
powodzeniu Sióstr na Śląsku i o Sio[strze] Juliannie Skowrońskiej. Dzięki Bogu
Dom nowicjatowy śląski już zupełnie wykończony, a teraz kończą budowę murowanej
stodoły, obory, stajen, itd. W Nowicjacie jest 14 Nowicjuszek i 3 Siostry, to
jest Sio[stra] Anna Böhm, Siostra Karolina Annuth i Sio[stra] Julianna
Skowrońska. Ale biedna Sio[stra] Julianna, coraz bardziej cierpiąca na słabość
piersiową, leży już najczęściej i nie wiemy nawet, czy siły pozwolą jej pić
wody, które dla niej teraz sprowadzone być mają. Módlcie się na jej intencję.
Nowa Ochronka zaprowadzona teraz
została w Przewodnią Niedzielę w Śląsku we wsi Skrzyszowie[184], niedaleko
granicy austriackiej, skąd już pasmo Karpat[185]
pięknie widać. Jest to znakomita fundacja miejscowego proboszcza[186],
który zapisał na własność Siostrom dom z zabudowaniem gospodarskim i 17 mórg
gruntu: są tam trzy młode Siostrzyczki z śląskiego już Nowicjatu i czwarta starsza Siostra tutejsza. U nas tu mamy teraz dwa nowe domki otworzyć.
Siostrę Salomeę pozdrawiam
serdecznie i donoszę jej, że ostatni list od niej z Tarnowa odebrałem 1-go maja[187], na który już nie
odpisałem, bo mi donosiła, że miała zaraz z Tarnowa odjeżdżać.
M[atka] Przełożona zawiozła wczoraj
owe trzecie dwie Siostry do nieszczęśliwego Bukówca i ma inne ustawiczne
wyjazdy.
Nowicjuszka Zofia dziękuje Ci za
pamięć i jak najserdeczniej Was wszystkie pozdrawia oraz Siostra Paulina.
Polecam Was, moje Najmilsze
Siostrzyczki i nowicjuszki, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie w tych smutkach i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E.
Bojanowski
[Na marginesie]
Now[icjuszka]
Zofia[188] pielęgnowała
ciągle śp. Sio[strę] Agnieszkę i w samym dniu swych imienin zamknęła jej oczy!
Gelobt
sei Jesus Christus
Geehrte
Schwester!
Ich
beeile mich auf Ihr Schreiben vom 17 Mai d[ieses] J[ahres] hiemit zu antworten,
dass ich über Ihr fromes Vorhaben der Oberin in Oberschlesien Anna Böhm
berichtet habe, und dass dieselbe selbst an Sie schreiben will, da sie sich
Ihrer Bekanntschfat sehr gut erinnert. Ich hoffe, dass die Antwort der Oberin
wird günstig ausfallen.
Bis
dahin vertrauen Sie auf Gott und lassen Sie nicht nach im fromen Gebethe, auf
dass der Heilige Geist Sie immer mehr erleuchte über den heiligen Willen
Gottes.
Ihren
fromen Gebethen mich empfehlend, wie auch die ganze Genossenschaft der kleinen
Mägde Mariens bin ich Ihr ergebenster[192]: N.N.
[288]
Do s. ROZALII KRAUZE
w Bukówcu
Grabonóg,
(sobota) 13 czerwca 1868 r.
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Rozalio.
Rozminęły się nasze listy. Ja
pisałem do W[ielebnego] Księdza Proboszcza[193]
i do Ciebie w poniedziałek 8 t.m.[194],
a Ty pisałaś do mnie we wtorek 9 t.m. i list ten oddany był w środę na pocztę,
a ja go dostałem w czwartek[195].
Nie mogę Ci dosyć wydziękować, żeś pośpieszyła
z tym pocieszającym doniesieniem o znacznie polepszającym się już, dzięki Bogu,
zdrowiu i Siostry Katarzyny i Siostry Urszuli, bo poprzedni list, co do M[atki]
Przełożonej[196] pisałaś, wielką
mnie obawą napełnił i podług wyrażonego w nim życzenia Siostry Katarzyny,
natychmiast napisałem do ks.
Koszutskiego i do ks. Nożewnika[197] z prośbą o Msze
św. na intencję obu Sióstr chorych. Ale chwała Bogu, że niebezpieczeństwo
minęło. Niech tylko teraz Siostry ochraniają się, aby jak najprędzej przy
pomocy Bożej do sił przyszły i do Jaszkowa razem z Wami wrócić mogły, bo może
Bóg da, że i chorzy na wsi, których liczba coraz mniejsza, nie będą też posługi
Waszej dłużej potrzebować. Pisałem do Was i do księdza Proboszcza[198],
żem pragnął przybyć do Bukówca, ale ponieważ, dzięki Bogu, chore Siostry już
znacznie zdrowsze, a moje zdrowie ciągle jeszcze liche i zatrudnień pełno mam
na głowie, przeto nie ma teraz koniecznej potrzeby, abym tam przyjechał.
Później chyba, skoroby zaprowadzenie Ochronki w Granowie nastąpiło, to bym się
starał przy tej sposobności złożyć Czcigodnemu księdzu Proboszczowi w Bukówcu me uszanowanie i podziękować
za jego tyle łaskawą opiekę nad Siostrami.
Piszesz mi, że znowu w Brodach
zaczyna tyfus się szerzyć. Dałby Pan Bóg, żeby nie było potrzeby Sióstr tam już
posyłać, bo ani jednej zbytniej nie mamy, a Ochronki w Granowie i w Rożnowie od
dnia do dnia za Siostrami czekają. Prawda, że ochotniczek do chorych dużo się
zgłasza z pomiędzy Sióstr, ale cóż potem, kiedy na Ochronkach nie mamy kim ich
zastąpić. O Twoim liście zaraz w czwartek doniosłem M[atce] Przełożonej.
W Jaszkowie też mamy dwie nowicjuszki chore, Józefę i Teresę, ślązaczki[199]. Byłoby mi miło
otrzymać znowu teraz od Was wiadomość, jak polepszenie zdrowia Sióstr postępuje
i kiedy spodziewacie się wrócić.
Prosiłbym Was, moje Siostry, abyście
przed wyjazdem Waszym z Bukówca mogły wywiedzieć się wszelkich szczegółów i
wspomnień od ludzi o naszych zmarłych drogich Siostrach z czasu ich posługi
około chorych tamże, bo to wszystko będzie nam potrzebne do zapisania dla
pamięci Zgromadzenia. Księdza Proboszcza także już o to prosiłem, ale im więcej
zbierzemy szczegółów, tym milej nam będzie.
Wyglądając listu od Was, polecam
Was, moje Siostrzyczki, tak chore jak zdrowe opiece
Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i wszystkie Siostry Waszym modłom.
E.
Bojanowski
[Na marginesie]
Czcigodnemu
Księdzu Proboszczowi moje najgłębsze uszanowanie łączę.
[291]
Do s. KATARZYNY ANDRYSIAK
w Bukówcu
Grabonóg,
(czwartek) 25 czerwca 1868
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Katarzyno.
Mam doniesienie z Jaszkowa[200], że Siostra
Rozalia z Siostrą Ludwiką wróciły już z Bukówca 17 t.m., a Wy obie, moje
Siostry, dzięki Bogu zaczynacie podobno już wstawać i jest nadzieja, że także
wkrótce wrócicie do Jaszkowa. Ale było Wam smutno, jak mi donoszą, gdy Siostry
od Was odjeżdżały, więc pośpieszam przynajmniej tym listem przerwać Waszą
samotność i pragnę bardzo choć kilka słów od Was otrzymać wiadomości, jak się
teraz miewacie, moje Siostry, i czy wkrótce możemy się cieszyć nadzieją Waszego
powrotu. Jeżeli Ci siły, moja Siostro
Katarzyno, nie pozwalają jeszcze dłuższego listu napisać, to choć tylko parę
słów mi napisz dla mego zaspokojenia.
Dzięki Bogu, że raczył wysłuchać
modły nasze, które zanosiliśmy o zdrowie dla Was. Podług życzenia Twego
napisałem zaraz i do ks.
Koszutskiego i do ks. Nożewnika[201] z prośbą o Msze
św. na tę intencję, a wszystkim Siostrom, do którychkolwiek pisałem, polecałem
zawsze takowe modły.
W Jaszkowie mamy na nowo kłopot, bo
nam dwie nowicjuszki znowu chore:
Teresa i Józefa, obie Ślązaczki[202],
ale nie na tyfus, tylko Teresa na kurcze, a Józefa na słabość piersiową.
Zaprowadzenie nowej Ochronki w
Granowie pod Grodziskiem ma już 2 lipca nastąpić. Żałuję mocno, że dla mojej
ciągłej słabości zdrowia nie będę mógł się tam wybrać, bo przy tej sposobności
odwiedziłbym i Was w Bukówcu, ale trudno kiedy liche zdrowie nie pozwala się
wyruszyć.
Wiecie zapewno, moje Siostry, że ks. Arcypasterz[203] obiecał się nam łaskawie
przybyć do Jaszkowa ze Mszą św. na 1-go sierpnia, przy czym będą trzy nowicjuszki śluby składać. Śpieszcie
się więc, moje Siostrzyczki, z nabieraniem sił, żebyście z pewnością na tę
uroczystość mogły być już w Jaszkowie. Mam ufność w Bogu, że parę tygodni
rychlej już przyjedziecie, a może już się wybieracie, co daj Panie Boże!
Pisałem do Siostry Rozalii Krauze,
żeby - nim odjadą z Bukówca - dowiedziały się wszelkich szczegółów o naszych
dwóch drogich zmarłych Siostrach[204]
z czasu ich pobytu przy chorych i żeby to spisały, bo nam te szczegóły są
bardzo pożądane do wspomnień, jakie zapiszemy o tychże zmarłych Siostrach w
Księgach Zgromadzenia. Nie wiem dotąd, czy Siostra Rozalia miała łatwość to
zrobić. Jeżeli nie, to proszę Cię, moja Siostro Katarzyno, dowiedz się przed
Waszym wyjazdem o tych szczegółach od ludzi, a choć ich nie spiszesz zaraz, to
możesz potem spisać w Jaszkowie, lub nam opowiedzieć. Twój list opisujący
pogrzeb śp. Siostry Zuzanny Górnej, bardzo był ładny i zachowałem go do tych
wspomnień[205].
Macie podobno przy sobie do pomocy w
domu dziewczynkę 14-letnią, poczciwą i tak przywiązaną do Was, że już od dawna
jest ciągle z Wami. W upominku za jej dobre serce posyłam jej załączony tu obrazeczek
i życzę jej wszelkiego
błogosławieństwa Bożego.
Oczekując choć kilku słów od Ciebie,
polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece
Bożej i Najświęt[szej] Panny, Pani naszej, a siebie Waszym pobożnym
westchnieniom.
E.
Bojanowski
Czcigodnemu księdzu Proboszczowi[206] moje najgłębsze
uszanowanie łączę. W tej chwili dostałem list od M[atki] Przełożonej[207] z dnia
wczorajszego. Donosi mi, że odebrała list świeżo od Ciebie, Bogu dzięki,
zaspokajający o Waszym zdrowiu. Ale pomimo tego napisz mi, choć po kilku
dniach, znowu parę słów, jak się miewacie.
Przypomina mi się, żeś mi donosiła,
iż odebrałaś w Bukówcu list mój, co pisałem do śp. Siostry Agnieszki, a który
tam przyszedł po jej odjeździe. Proszę Cię więc, zachowaj ten list, a potem mi
go oddasz[208].
[295]
Do s. KATARZYNY ANDRYSIAK
w Rożnowie [209]
Poznań,
ulica Ogrodowa n° 19, (wtorek) 9 marca 1869
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Katarzyno.
Na sercu mi ciąży, żem Ci tak dawno
nie odpisał na Twój list z 21 stycznia[210],
który mi tyle serdecznej pociechy sprawił wiadomością o Waszym dobrym, dzięki Bogu,
powodzeniu. Zabierałem się kilka razy, żeby do Ciebie napisać, ale zawsze
jakieś pilne zaszły zatrudnienia i tak dzień za dniem uchodził.
Jakże się miewa u Was to dzieciątko,
coście wzięły w opiekę po matce, która ze złamaną nogą zawieziona została do
Sióstr Miłosierdzia w Poznaniu? Będąc u
Sióstr, pytałem się o tę chorą, ale nie mogłem się wtenczas na prędce
dowiedzieć o niej. Z tego czasu mam wiele rzeczy do polecenia Waszym modłom.
Nie wiem, moje Siostrzyczki, czy Wam
wiadomo, że w przeszłym miesiącu ponieśliśmy wielką stratę przez śmierć
nieodżałowanego dobroczyńcy naszego, śp. Hr. Platera w Górze, który zakończył
życie 9 z.m. [211]. Pogrzeb był w
Jaszkowie, na którym także byłem. Ofiarujcie za jego duszę Komunię św. i modły,
jak to już wszystkie Siostry uczyniły.
W Jaszkowie zamierzamy kupić
gospodarstwo dla Nowicjatu i pan
Emil Szołdrski[212]
ofiaruje nam swoją pomoc. Módlcie się, żeby nam Pan Bóg w tym pobłogosławił.
W Śląsku, w Porębie, Siostry także
kupują grunt za tysiąc trzysta talarów. Módlcie się o pomoc Bożą w tej sprawie.
W tym miesiącu w Jaszkowie składają
śluby trzy Nowicjuszki: Teresa - Ślązaczka, Zofia - Galicjanka i Jadwiga z
jutrosińskiej parafii. Módlcie się na ich intencję.
Ojciec Wawreczka chory na żółtaczkę
i jest mu już, Bogu dzięki, lepiej, ale módlcie się, aby mu Pan Bóg jak
najprędzej na dzień jego patrona - Św. Józefa[213], dał zupełne
zdrowie.
W Lubaszu Siostra Ludwika
Adamczewska mocno i od dawna chora na zapalenie wątroby. Módlcie się i dla niej
o zdrowie.
W Krotoszynie, znany zapewno Tobie, ks. dziekan
Nowakowski[214] umarł niedawno; i
pani Morawska[215] w Konarzewie pod
Krotoszynem, wielka dobrodziejka kościołów i zakładów dobroczynnych, zakończyła
życie w przeszłym tygodniu. Pomódlcie się za ich dusze.
Donoszę Wam także, że w przeszłym
miesiącu, na wezwanie landrata, posłaliśmy dwie Siostry: Sio[strę]
Fran[ciszkę]
Okupnik[216] i Sio[strę]
Juliannę Dawid (ślązaczkę) do
pielęgnowania tyfusowych chorych w Konarzewie pod Stęszewem, blisko Poznania[217]. Wstępowały tu
one po błogosławieństwo do ks.
Arcypasterza[218]. Miały w
Konarzewie przeszło 40 chorych, ale dzięki Bogu, tylko troje umarło i Siostry
szczęśliwie do domu wróciły.
Twoim towarzyszkom, Ślązaczkom,
donoszę, że będąc w Jaszkowie, widziałem tam przybyłą od nowego roku kandydatkę
Ślązaczkę, Mariannę Kołtygę[219],
krewną Helenki Bijas[220],
która jest sobie bardzo swobodna.
Za to wszystko, co ja Wam donoszę,
donieście mi też o sobie, jak się miewacie i jak Wam się powodzi?
Kończąc, polecam Was, moje
Siostrzyczki opiece Bożej i
Najśw. Panny, Pani naszej, a Siostry tutejsze i siebie Waszym modłom, o które
bardzo serdecznie Was proszę.
E. Bojanowski
[296]
Do SIÓSTR SŁUŻEBNICZEK
w Oporówku
Gniezno[221], (niedziela) 13
czerwca 1869 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Moje Siostrzyczki.
List Wasz z 6 t.m.[222] odebrałem z
pociechą, że jesteście, Bogu dzięki, zdrowe i wszystko u Was dobrze idzie, a co
do obawy Twojej, moja Siostro Joanno, byś nie została przeznaczoną do Rokosowa,
to zupełnie bez potrzeby się kłopoczesz, bo M[atka] Przełożona[223] pisała mi
właśnie, że już odebrała teraz list od Sióstr z Rokosowa i że tam Siostra
Józefa Patryas[224]
krząta się dobrze i jest zadowolona. Ta jedność zaś i miłość siostrzeńska, jaka
trwa pomiędzy Wami, że sama myśl rozłączenia już Wam obawę wznieca, chociaż
wprawdzie nie okazuje świętej obojętności zakonnej, pociesza mnie jednak, jako dowód, żeście,
moje Siostrzyczki, zgodnie między sobą i wiernie w Panu Jezusie połączone. Ucieszyło mnie również, że do udziału w
nabożeństwie majowym miałyście czas wolny - i że dziatki licznie do Ochronki
uczęszczają.
Co do wierszyków na imieniny księdza Proboszcza, przymówiłaś się tak
zgrabnie, że Wam posyłam co mogę, to jest dwojakie wierszyki, jakie tu mam pod
ręką. Nie pamiętam, czy pierwszych z
nich nie miałyście już dawniej, więc dlatego drugie Wam jeszcze dołączam.
Wybierzcie, które chcecie.
Z wiadomości ochronkowych mam mało
nowych. W Śląsku trzy młode Siostrzyczki złożyły śluby w Zielone Świątki.
Sio[stra] Rozalia Krauze miewała tam febrę, ale teraz już zdrowa i bardzo jej
się podoba w Śląsku i Siostry z niej bardzo kontente. Siostra Elżb[ieta] Binkowska w Skrzyszowie
także zdrowa i dobrze im się tam powodzi. Siostrom w Porębie Pan Bóg dopomógł,
że już z gruntu kupionego spłaciły 500 talarów.
Przybyło im też troje sierotek, a z
nimi nowa obfitość błogosławieństwa Bożego. Teraz kościół Sióstr przy
Nowicjacie w Porębie przyozdabiają wewnątrz, rozszerzają chór dla Sióstr i
zaprowadzają organy.
M[atka] Przełożona wyjechała w tych
dniach w strony gnieźnieńskie i w przyszłą niedzielę ma tu do Gniezna wstąpić,
aby się ze mną rozmówić.
Odwiedził mnie też ks. Koszutski i O. Azbiewicz jadący na
misję do Witkowa. We Witkowie będzie też na misji O. Wawreczka.
Ja, dzięki Bogu, dotychczas dosyć
jeszcze zdrów jestem, chociaż czasem jednak znaczne osłabienie czuję, ale mam
wielką przerwę, bo ksiądz profesor Kozłowski chory, lekcji
żadnych nie daje i lekarz mocno mu tego zabrania.
Niezmiernie będzie mi miło, jak mi
znowu doniesiecie o Waszym powodzeniu, czego oczekując polecam Was, moje
Siostrzyczki, opiece Najsłodszych
Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, o które
zawsze i serdecznie, i usilnie Was proszę.
E. Bojanowski
[299]
Do s. KATARZYNY ANDRYSIAK
w Rożnowie
Gniezno, (środa) 24 listopada 1869 w
Seminarium Duchownym
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Katarzyno.
Dziękuję Ci serdecznie za list Twój
z 14 t.m.[227] i za przyłączone
od Was wspólne życzenia.
Było mi już wiadomo od M[atki]
Przełożonej[228], że zastałyście ks. Proboszcza[229] chorego i że
wystarać się Wam musiała o pozwolenie spowiadania się w Parkowie.
Co do telegrafowania o konie
wtenczas, gdyście z rekolekcji wracały, to tak się stało. Rozjechawszy się z
Wami w Poznaniu, dowiedziałem się dopiero przed samą 12-tą godziną w południe,
że ks. Koźmian z Czempinia nie
telegrafował, bo już nie miał ani minuty czasu. Więc pobiegłem zaraz i jeszcze
przed 12-tą zdążyłem zatelegrafować, ale powiedziano mi naprzód, że w
Szamotułach od 12-tej godziny do 2-giej bywa biuro zamknięte, więc chyba o
2-giej godzinie po południu posłańca poślą do Rożnowa. Ale zapewne później
jeszcze posłali, skoro konie dopiero w nocy po Was przyszły.
Bogu dzięki, żeście zresztą wszystko
dobrze zastały, tylko ubolewam, że Siostra Marianna Bijas raz po raz zapada na
zdrowiu. Skoro dostanie żganie i febrę, to w takim razie trzeba się poradzić
lekarza, bo łatwo mogłoby zrobić się zapalenie płuc, a to groziłoby
niebezpieczeństwem, gdyby pomoc lekarska spóźniona była.
Niezawodnie macie już od M[atki]
Przełożonej smutną wiadomość, jaką my ponieśli stratę przez śmierć śp. naszej
poczciwej i Kochanej Siostry Marianny Nowak w Oporówku, która także na
zapalenie tylko tydzień chorowała. M[atka] Przełożona była na pogrzebie i
Siostry z Rokosowa. Pogrzeb był bardzo okazały. Módlcie się za jej duszę.
Zasłużona była to Siostra, jedna z najdawniejszych.
Teraz znowu mieliśmy doniesienie ze
Śląska, że Sio[stra] Anna Böhm w Porębie bardzo niebezpiecznie zachorowała i
także na zapalenie. Ale Bogu dzięki, wczoraj dostałem list, że już jej lepiej.
M[atka] Przełożona z Jaszkowa
pojechała przedwczoraj do Czarnkowa i Lubasza. Nie wiem, czy będzie miała czas
i łatwość wstąpić do Was, ale zapewne nie będzie mogła. Sio[stra] Rozalia
Machula[230] w Kopaszewie
zdrowa i bardzo dobrze Siostrom się tam powodzi, ale na wsi mają dużo
tyfusowych chorych. Pisały też do mnie z pięknym powinszowaniem.
Teraz wywzajemniając Ci się, moja
Siostro Katarzyno, przesyłam Ci na jutrzejszy dzień Twojej świętej Patronki moje najserdeczniejsze
życzenia obfitych łask i błogosławieństw Bożych i wszelkich pociech w dobrym
powodzeniu, a na pamiątkę tych życzeń załączam Ci obrazeczek i na Twoją
intencję oraz tych Sióstr co wspólne z Tobą imię noszą, ofiaruję Komunię św. i
modły.
Polecam Was, moje Siostrzyczki, opiece Boskiej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie Waszym modłom, o które
serdecznie i bardzo Was proszę.
E.
Bojanowski
Pisał też do mnie O. Wawreczka z
Galicji[231] i kazał Was
wszystkie pozdrowić. Zakładają tam teraz dwie nowe Ochrony: jedną w
tarnowskiej, drugą w krakowskiej diecezji.
Gniezno,
(sobota) 8 stycznia 1870
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Julianno.
Na jutrzejszy dzień Twoich imienin,
przesyłam Ci serdeczne życzenia obfitego błogosławieństwa Bożego, a przede
wszystkim abyś do dawnego zdrowia jak najrychlej wróciła. W upominku załączam Ci
obrazeczek, a jutro, da Bóg, ofiaruję Komunię św. i modły na Twoją intencję.
Dla Was zaś wszystkich trzech Sióstr dołączam opłateczek, którym się z Wami
dzielę i wspólnie Wam życzę wszelkiego
błogosławieństwa i łask Bożych w tym nowo rozpoczętym roku.
Na listy Wasze z 21 listopada (który
zaraz po wysłaniu mego listu do Was odebrałem), i z 28 listopada, i z 17
grudnia[233], wstrzymywałem
się z odpisem dlatego, że podług Waszego życzenia chciałem pierwej osobiście
pomówić z panem Żółtowskim co do
drzewa lub dachówki, a przez ten cały czas nie był on u mnie, ani ja do niego
pojechać nie mogłem, aż dopiero wczoraj tu przybył i pomówiłem z nim; - ale
znalazłem go jakoś zniechęconego, żeście same do niego pisały i nalegały o
drzewo, więc też powiedział mi, że Wam nie odpisze, tylko prosił mnie żebym Wam
doniósł, że Wam nie da ani dać nie może, ani drzewa, ani dachówki. Bardzo mi to
było niemiło, żem nie zdołał nic dla Was u pana
Żółtowskiego wyjednać. Szkoda, żeście do Niego pisały. Miałem do niego interes i dla Sióstr
niechanowskich, ale i co do tego okazał trudności, bo był jakiś zniechęcony.
Bolesno było mi, że od Księży Filipinów połowę tylko drzewa macie dostać. Może
jeszcze później raczą co przydać. Najboleśniej jest mi zaś to, że ja teraz jeszcze
nie mogę Wam dać pieniędzy, bo interesa mają dotąd nieukończone. Skoro tylko
jednak odbiorę, najpierwej o Was pamiętać będę. Może Bóg da, że to niezadługo
nastąpi. Szkoda wielka, że tymczasowo przynajmniej ks. Arcypasterz[234]
nie pozwala Wam na kwestę wyjechać.
O chustce ciepłej po śp. Siostrze
Katarzynie Kupce[235]
dla Siostry Rozalii Panek, napisałem do M[atki] Przełożonej i odpowiedziała mi[236], że chociaż już
tę chustkę przeznaczyła jednej Siostrze w Granowie, to każe Wam ją odesłać. Nie
wiem, czy ją już odebrałyście.
O owej dziewczynie, co to miała być
z Łuszkowa, a która Wam tak pięknie się wywdzięczyła za chrześcijańskie
miłosierdzie, doniosłem także M[atce] Przełożonej[237], podług Waszego
życzenia. Podobno ani ks.
Hertmanowski, ani nikt w Łuszkowie nie zna jej, ani o niej nie słyszeli.
Jakże Tobie teraz, moja Siostro
Julianno, na Twoje nogi? Poradź się jeszcze doktora razem z Siostrą Rozalią.
Ucieszyłem się bardzo, gdy mi
Siostra Rozalia z Borku doniosła, że się wybiera na parę tygodni do Was.
Załączam tu osobny liścik do niej.
Rodzicom Siostry Marianny Filipiak
powiedzcie, że zdrowa i dobrze się jej w Galicji powodzi. Pozdrawia ona
serdecznie i Was i rodziców swoich.
Siostra Marianna Przewoźna w Drzązgowie także zdrowa.
Dla naszej poczciwej Przewoźnej
osobno załączam opłatek i życzę jej i całemu jej domowi błogosławieństwa Bożego
na Rok nowy.
Oczekując znowu wiadomości od Was
polecam Was, moje Siostrzyczki, i wszystkich znajomych opiece Bożej i Najśw. Panny Gostyńskiej, a siebie Waszym
modłom.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
[301]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Gniezno,
13 stycznia 1870
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Dziękuję Ci serdecznie za list Twój
z 9 października[239]
i za szczegółowe w nim doniesienia o powodzeniu Waszym, tym bardziej że z
upragnieniem od dawna oczekiwałem zawsze wiadomości od Was, ale znając
trudności i przeszkody, jakie Cię od pisania wstrzymywały, miałem Cię wszakże w
tym za usprawiedliwioną. Dzięki Bogu, że Ci się nadarzyła teraz sposobność
przesłania listu.
Nie donoszę Ci wiadomości o
Siostrach tutejszych, bo ile mi wiadomo, pisała teraz do Ciebie M[atka]
Przeł[ożona] Elżbieta[240],
to z jej listu zapewno się dowiedziałaś, a osobliwie o stracie, jaką my
ponieśli w ostatnich miesiącach przez śmierć dwóch drogich nam Sióstr, Siostry
Marianny Nowak i Siostry Katarzyny Kupki, za których dusze zapewno też Was o
modły prosiła M[atka] Przełożona.
Ciekawy jestem bardzo, jak się
skończyła sprawa co do lazaretu w Tarnowie, czy Siostry pozostaną tam nadal.
Z radością dowiedziałem się, że w
Pisarach pod Krakowem jużeście dom otworzyły. W Dzikowie, zdaje mi się, także
teraz miały być Siostry zaprowadzone. Czy to do skutku już przyszło?
Bardzo mnie też ucieszyło, że
Siostry w Nowodworzu zajmowały się zeszłego lata pielęgnowaniem jedwabników.
Byłoby to wcale zyskowne i nie trudne dla Ochron. U nas tu próbowaliśmy w dwóch
Ochronach i jak na początek, dobrze się udało, chociaż to była bardzo mała
próba. Radbym wiedział, ile Siostry w Nowodworzu zebrały jedwabiu i ile to
zysku w pieniądzach przyniosło.
Jeżeli będziesz miała sposobność
pisać znów do mnie, to Cię proszę, moja Siostro Leono, donieś mi o tych
szczegółach.
Teraz na ten rok nowo rozpoczęty
życząc Wam, moje Siostrzyczki, z całego serca wszelkiego i najobfitszego
błogosławieństwa Bożego oraz dzieląc się jeszcze z Wami opłatkiem gwiazdkowym,
którego kawałeczek tu załączam, polecam Was wszystkie opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie jak
zawsze, modłom Waszym, o które
serdecznie Was proszę.
E.
Bojanowski
[302]Do s. LEONY
JANKIEWICZ w Starej
Wsi
Gniezno,
17 marca 1870
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Twój list z 12 t.m. zastał mnie chorym[241].
Od czterech przeszło tygodni jestem dużo cierpiący i niedawno dopiero zacząłem
wstawać. List więc Twój serdecznie mnie pocieszył, jakoby odwiedzający chorego
gość miły, przynoszący pożądane wiadomości, za które stokrotnie Ci dziękuję.
Zasmuciła mnie tylko wiadomość o zgonie śp. Siostry Anny Pytlak[242], za której duszę
będę pamiętał szczerze się pomodlić i wszystkich Sióstr modłom nie omieszkamy
ją polecić, jako też zarazem gorąco będziemy Pana Boga prosić o ulgę w
cierpieniach i - jeżeli to z Wolą Jego
najświętszą się zgadza - o rychłe i zupełne wyzdrowienie tej biednej Waszej
kandydatki, co tak od dawna leży cierpiąca. Niech ją Najśw. Panna cudowną
przyczyną swoją pocieszyć raczy!
Dobre zresztą powodzenie Wasze i
innych Siostrzyczek po wszystkich Ochronkach tamtejszych cieszy mnie bardzo, a
ciekawy jestem niezmiernie, jak ostatecznie wypadnie sprawa co do szpitala w
Tarnowie. Nie piszesz mi o Twoim zwiedzeniu owych dwóch nowych miejsc
ofiarowanych na Ochronki w okolicy Przemyśla i czy jest nadzieja, że tam będą
zaprowadzone Siostry. Radbym był także dowiedział się bliższych szczegółów o
nowo otworzonej przez Was Ochronce w Pisarach. Przy sposobności proszę Cię,
donieś mi o tym.
List Twój załączony do M[atki]
Przełożonej[243] dziś zaraz jej
odsyłam. M[atka] Przełożona zawsze bardzo serdecznie i życzliwie o Tobie pamięta, a jako dowód przytoczę Ci tę drobną tylko
okoliczność, że swojej rodzonej Siostrze młodszej, która teraz do Nowicjatu w
Jaszkowie wstąpiła, dała Twoje imię.
Niedawno odebrała M[atka] Przełożona
pełen pociech list od naszych angielskich Siostrzyczek z Londynu. Otworzyły już
tam Nowicjat w domu pod tytułem Świętego Józefa. Mają kościół OO. Jezuitów tak
blisko, że tylko 5 minut idą, co dzień na Mszę św. i na Nawiedzenie Najśw.
Sakramentu, a jeden z ojców
Jezuitów jest ich spowiednikiem i będzie im rekolekcje dawał. Porządek dzienny
zachowują jak najściślej taki sam, jak w Jaszkowie. Modlą się co dzień za całe
Zgromadzenie i proszą, abyście i Wy Siostrzyczki modliły się nawzajem o
błogosławieństwo Boże dla angielskich Służebniczek. Ta Panna, Angielka[244], co z polecenia
tamtejszego Arcybiskupa[245]
zwiedzała w przeszłym lecie Jaszków i Porębę na Śląsku, wstąpiła teraz także do
Służebniczek w Londynie, jako Nowicjuszka.
Więcej w tej chwili wiadomości nie
mam. Polecam Was, moje Siostrzyczki, wszystkie a wszystkie, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie Waszym modłom, o które serdecznie Was proszę.
E. Bojanowski
[303]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Gniezno, w Seminarium Duchownym,
8 kwiet[nia] 1870
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Wielce jestem Ci wdzięczny, żeś mnie
znów listem Twoim z 1 t.m.[246]
pocieszyła, a chociaż przyniósł mi zarazem i żałobną wiadomość o zgonie śp.
Siostry Leontyny Marii Wolw[247],
to łączy się nawet ze smutkiem pewne zadowalające uczucie, że wspólnie i
równocześnie z Wami możemy serdeczny brać udział tak w każdej radości, jako też
i w każdym zasmuceniu Waszym. Zaraz doniosłem o tym M[atce] Przełożonej Elżbiecie[248], aby wszystkim
Siostrom polecone zostały za nieboszczkę modły, w których i ja z nimi nie
przepomnę brać udziału. Uniewinniłem Cię także przed M[atką] Przełożoną, że dla
nagłości rozpisywania listów o śmierci nieboszczki, nie miałaś czasu osobno do
Jaszkowa napisać, ale że przeze mnie przesyłasz M[atce] Przełożonej i wszystkim
Siostrom Twe serdeczne pozdrowienia.
Prawdę wyznając, byłbym wolał, gdybyś była choć parę dołączyła słów do
M[atki] Przełożonej, bo uważałem, że jej na sercu leży, kiedy do niej przy
sposobności nie piszesz, ale tym razem wytłumaczyłem Cię najzupełniej, a na
potem zechciej jej też dać dowód Twej przychylnej pamięci.
Za szczegóły o Ochronce w Pisarach,
jako też o nowych pod Przemyślem miejscach, bardzo Ci wdzięczny jestem.
Chciałbym tylko przy jakiej potem zdarzonej sposobności dowiedzieć się jeszcze,
jak się te dwa miejsca pod Przemyślem i tamtejsze panie nazywają, oraz o
Pisarach przy jakim najbliższym miasteczku leżą i jak daleko od Krzeszowic.
U nas tu, od czasu jak przeszły list
do Ciebie pisałem[249],
nic nowego nie zaszło, tylko Siostra Anna Böhm w Porębie na Śląsku była bardzo
niebezpiecznie chora, ale teraz już, dzięki Bogu, lepiej. Polecam ją jednak
modłom Waszym, bo jeszcze dużo słaba.
Poczciwa Siostra Karolina bardzo troskliwa o nią i często mi daje
wiadomość o stanie jej zdrowia. Siostra
Zofia Bargielanka, Wasza znajomka, zdrowa i dobrze się jej powodzi. Jest teraz
Starszą w Ochronce w Granowie, gdzie objęła to miejsce po zmarłej tam Siostrze
Katarzynie Kupce, która w tej parafii wielkie położyła zasługi, bo przy
pielęgnowaniu tyfusowych położyła własne życie z tak wielkim poświęceniem, że
jej przykład pobudził już 8 kandydatek zgłaszających się stamtąd i miejscowy ks. proboszcz
uczcił jej pamięć wystawieniem na jej grobie pięknego krzyża żelaznego ze złoconym
napisem. Po takiej więc poprzedniczce piękne dostało się stanowisko Siostrze
Zofii, na którym też okazuje się godną następczynią.
W Jaszkowie zamyślają Siostry o
przybudowaniu do swego domu nowego skrzydła, obejmującego salę refektarzową,
kuchnię, pralnię, sklepy i kilka pokoi na piętrze.
W Królestwie Siostry pod
zadziwiającą opieką Bożą, pracują
z wielkim pożytkiem dla chwały Bożej i zbawienia bliźnich[250].
Przy sposobności dzisiejszej, na
nadchodzący dzień Twych imienin, załączam Ci, moja Siostro Leono,
najserdeczniejsze życzenia, aby Bóg błogosławieństwem swoim zawsze Cię otaczać
raczył, a łaska Jego święta aby Ci towarzyszyła we wszystkich Twoich pracach i
niebieskimi pociechami osładzała trudy dla chwały i miłości Jezusowej
podejmowane. Na pamiątkę tych szczerych życzeń przesyłam Ci obrazeczek i Komunię
św. z modłami na Twoją intencję ofiaruję.
Załączam też obrazeczek dla Waszej
malutkiej kandydatki Helenki, o której mi właśnie pisałaś. Proszę ją za to o
jedno Zdrowaś Maryjo i donoszę jej, że tu w Jaszkowie też mamy taką Helenkę,
jej druhnę, Ślązaczkę, ale ma już 14 lat i jest już Nowicjuszką, jak się
należy, w poświęconej sukience i
welonie. Spytajcie o nią O. Wawreczki, zna ją bardzo dobrze.
Polecam Was wszystkie, moje
Siostrzyczki, opiece Bożej i
Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, o które bardzo Was proszę,
bo jeszcze ciągle jestem słaby i często cierpiący.
E.
Bojanowski
[305]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Górka, 11 kwiet[nia 18]71
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Nie pisałem tak dawno do Ciebie, że
nawet teraz przypomnieć sobie nie mogę, kiedym ostatni list do Ciebie wysłał.
Przyczyną tego była nieustanna słabość mego zdrowia, która mi żadnego dnia
prawie nie dała swobodnie wziąć się do pióra. Było mi to przykro bardzo i
często nawet z tego powodu wyrzuty sobie czyniłem, mianowicie, gdym już kilka
listów od Ciebie odebrał[251],
a nie mogłem się na odpowiedź zebrać. Teraz tedy za wszystkie te listy i
doniesienia o Siostrzyczkach naszych, a osobliwie za przesłane mi na dzień mego
Patrona życzenia i obrazeczek, najserdeczniej Ci dziękuję, a wywzajemniając się przy dzisiejszych
imieninach Twoich, przesyłam Ci serdeczne moje życzenia wszelkiego
błogosławieństwa, i łask Bożych, i świętych pociech, oraz w upominku załączam
Ci obrazeczek N[ajświętszej] Matki Bożej.
Przed Nowym Rokiem jeszcze pisałem
do Hr. Potockiego[252]
w Waszym interesie, lecz dotąd nie mam odpowiedzi.
O ile mi z doniesień Twych wiadomo,
macie już dziewięć domków i wszędzie, dzięki Bogu, dosyć się dobrze Siostrzyczkom
powodzi. Jak będziesz miała sposobność pisać do mnie, donieś mi proszę, jak się
nazywają państwo w Prałkowcach,
gdzie Wasza najnowsza Ochronka zaprowadzoną została i czy teraz nie macie znów
jakich miejsc do obsadzenia.
U nas tu w tej wiośnie dwa domki
mają być otwarte, a co do trzeciego jeszcze układy się toczą. Zresztą od
M[atki] Przełożonej[253]
zapewne odebrałaś bliższe już doniesienia o powodzeniu Sióstr tutejszych.
Pisały mi Siostry z Jaszkowa[254],
że chciałaś od nich jakiejś próby płótna. Ja z mej strony załączam Ci próbkę z
płótna, którego kopa w Śląsku kosztuje tylko 8 tal., a na tę cenę jest nader
dobre i mocne.
Adres kupca tego w Śląsku jest taki:
M. Willner in Wüstwaltersdorf (Schlesien). Przesyłając ten list przez okazję,
kończę na tej karteczce i polecam Was wszystkie, moje Siostrzyczki, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie Waszym modłom.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
Książka Ćwiczeń nowicjackich drukuje się i niezadługo będziemy mogli takową
Wam posłać.
[306]
Do s. ROZALII SWOROWSKIEJ
w Trzebawiu
Górka, (środa) 12 lipca 1871
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Rozalio.
M[atka] Przełożona pisze mi[255], że pragniesz w
przyszłą sobotę odwiedzić Górkę i ofiarować się Matce Najśw. w Twej
słabości oraz prosi, żeby Ci pozwolić,
chociaż innym już nie pozwalamy. Jak
najchętniej więc daję Ci to pozwolenie, ale nie żebyś pieszo całą drogę szła,
bo jesteś słaba. Więc weźmiesz Siostrę Katarzynę za towarzyszkę i w sobotę
rychło rano z Trzebawia pojedziecie do Mosiny na najpierwszy pociąg, co o 5-tej
tam przychodzi. Koleją pojedziecie do Starego Bojanowa (Alt Boyen) - i staniecie
kwadrans po 6-tej. Z Bojanowa dla ofiary
możecie te pół milki do Górki iść pieszo. Ale jak tylko przyjedziecie, to zaraz
idźcie, bo trzeba iść godzinę. Więc staniecie w Górce na kwadrans na 8-mą
godzinę i do tego czasu ks. proboszcz[256] zaczeka z wotywą[257].
Na powrót możecie znowu dla ofiary,
jeżeli siły wystarczą, iść pieszo na kolej na 5-tą godz. przed wieczorem i
upewnijcie sobie konie w Mosinie, żeby pomiędzy 6-tą a 7-mą wieczorem czekały
tam na Was.
Jak się będziecie zapisywać w
Mosinie na kolej do Star[ego] Bojanowa, to pamiętajcie nazwać po
niemiecku: do Alt Boyen, bo inaczej posłaliby Was do miasta Bojanowa za
Lesznem. Tylko starajcie się stanąć tu zaraz po 7-mej, żeby ks. proboszcz
długo nie czekał.
Cieszę się na Wasze, moje
Siostrzyczki, przybycie i Panu Bogu Was oddaję. Do zobaczenia w sobotę.
E. Bojanowski
Na kolej weźcie każda
dzienny bilet (Tagesbilet), to Wam już i nazad służyć będą i taniej
wypadnie.
[307]
Do s. ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ
w Jaszkowie
Górka [Duchowna], (piątek) 21
lipca 1871
+ N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Elżbieto.
Twój list z 14 t.m.[258] odebrałem
nazajutrz, ale Ci dotąd nie odpisałem, bo niezmiernie ciężko mi pisać dla
słabości.
List ks. Łubieńskiego[259],
który mi przysłałaś, zatrzymałem tymczasem, ale wkrótce z wszystkimi papierami
tyczącymi się Anglii[260]
odeślę Ci.
Dziś posyłam Ci wykończoną już
odpowiedź na pytania Sio[stry] Taylor. Nie miałem nadziei sam zebrać siły
potrzebne do tego. Poprosiłem księdza
Brzezińskiego, żeby mnie odwiedził i zamyśliłem użyć jego pomocy. Poczciwy, przybył zaraz w niedzielę, został
na noc i cały poniedziałek zabawił ze mną nad tą rzeczą. Sądziłem, że on znając najbliżej ducha Zgromadzenia,
potrafi najlepiej doradzić. Ja na wiele punktów byłbym dał prosto odmowne
odpowiedzi, ale rozsądne uwagi ks.
Brzezińskiego skłoniły mnie do łagodniejszych ustępstw.
Co do Ciebie, jeślibyś miała jeszcze
jakie swoje uwagi, dopisz. Potem przepisz na czysto i te uwagi i załączony tu
list do ks. Arcypasterza[261] i podpisz, a
natenczas mnie prześlij, co odeślę ks.
Koźmianowi, aby ks.
Arcypasterzowi wręczyć raczył i żeby powiedział, iż ks. Łubieński zawiezie to do Londynu, aby jeszcze osobiście
roztrząsnąć.
Co do pierwszych zapytań, zdaje mi
się, że można pozwolić, aby ta prowincja nosiła nazwę Prowincji Serca
Jezusowego, ale w nazwie Zgromadzenia żadnej już zmiany nie robić, tj. nie
dodawać Ubogie[262].
Co do Jezuitów, rzecz o tym nigdy
nie mogłaby stać w Regule. Życzyć należy, żeby każdy Nowicjat był pod ich
duchownym kierunkiem, ale nie można kłaść za warunek konieczny. O tym napiszę
tak[że] do ks. Koźmiana.
Co do uwag Sio[stry] Taylor i
naszych odpowiedzi, to ostatecznie jeszcze rozstrzygnie ks. Arcypasterz.
Ks. Nowakowski[263] nie mógł Ci
odpisać, bo pojechał do wód, a list leży w Poniecu.
Przełożona Sióstr Karolinek z Neisse[264] dziś właśnie
odpisała, że chętnie Siostry dwie i jedną kandydatkę przyjmuje na pół roku, w
którym to czasie - ile możności - będą się starać nauczyć je mówić po
niemiecku, znajomości nut, grania na organach itd. Przybyć mogą zaraz. Spodziewa się przełożona, że jak kandydatka tak i
Siostry będą tam nosić czarną suknię i że każda ma mieć po dwie, a przy tym
potrzebną bieliznę itd. Cenę utrzymania dla naszych zniża jak tylko może i żąda
za wszystkie trzy na 1/2 roku 100 tal. tj. 33 tal.10 sgr.
na jedną. Jak na Śląsk, to drogo nie jest.
Co do czarnych sukien dla Sióstr, napisz mi co sądzisz, czy je trochę przebrać
na ten czas, jak to się w innych razach potrzeby robi, czy też chcesz, żeby
jeszcze do niej napisać o pozostawienie właściwych sukien. Kandydatka może mieć oczywiście czarną
świecką z pelerynką lub tym podobnie, jak np. sieroty u Sióstr Miłosierdzia.
Ks. Gieburowski opłaciłby i to chętnie.
Ja teraz piję tylko 1/4
flaszki wody bez serwatki na dzień i jeszcze mi czasem nie służy. Muszę dłużej
trochę próbować. Sił nie przybywa, owszem przybywa słabości. Co dzień dreszcz
febrzany i gorączka trapią mnie do ostatniego. Dziwię się sam sobie, żem ten
list w jednym dniu napisał. Do kościoła kiedyś się zawlokę, ale bardzo rzadko,
bo właśnie rano dopiero trochę spać mogę.
Oczekuję znowu listu od Ciebie.
Bardzo, bardzo Was proszę, módlcie się za
mnie! Polecam Was Bogu i Najśw. Pannie, Pani naszej.
E. Bojanowski
Ks. Gieb[urowski] za interesami
familijnymi musiał wyjechać do Kamieńca za Gniezno. Bardzo mi pusto bez niego, choć jest ks. prowincjał[265] stary.
[Na marginesie]
Z Wrocławia do Neisse jest tak
daleko, jak do Opola. W Brzegu (Brieg) na drugiej stacji za Wrocławiem, staje
się i jedzie osobną koleją w prawo do Neisse.
Oryginał uwag Sio[stry] Taylor, co
przysłał ks. Łubieński,
zatrzymałem i dopiero Arcypasterzowi odeślę.
Sio[stry] z Trzebawia były w sobotę.
Sio[stra] Roz[alia] dosyć spokojna, ale po południu odjechać nie chciała, tylko
zostać na kilka dni lub tydzień! Potem sobie dała wytłumaczyć i wesoło po
południu odjechała.
[309]
Do niezidentyfikowanej SIOSTRY
[bez
daty]
Dzień Św. Patronki Twojej przypadł
tego roku na uroczystość Zesłania Ducha Przenajśw[iętszego].
Posyłam Ci więc moje życzenia i modły moje posyłam do nieba, aby za przyczyną
Najświętszej Panny, którą sobie za Panią obrałaś i za wstawieniem się Twojej
Św. Patronki, Duch Przenajświętszy raczył Ci być przewodnikiem na drogach
niebieskich, a pocieszycielem na smutnych i ciężkich drogach ziemskich, abyś
miłością Bożą zapalona, wszelkie świeckie żądze i marności tego żywota daleko
od siebie odrzuciła, a w samych tylko dobrach niebieskich i pociechach Ducha
Św. kochanie pokładała.
Niech Ci Duch Św. ogień ześle, który
Apostołom posłał, abyś miłością Bożą gorzała, a światłością dobrych uczynków
wywdzięczała się temu Duchowi Św., który Cię oświecił i na drogę świętego
powołania wprowadził.
[310]
Do niezidentyfikowanej SIOSTRY
[bez
daty]
Tego obrazka ciemne brzegi i to
posrebrzenie na nim - niech Ci przypomina ów ciemny i śnieżny wieczór
grudniowy, kiedyś przed trzema laty, z dalekich stron o mil kilkadziesiąt
przyszła z zawiązaną na plecach pościółką Twoją i z tym czarnym krzyżem w ręku,
który dziś jeszcze masz nad Twoim łóżkiem.
tak
przyszłaś wtenczas szukać świętej służby u Najśw. Panny, jak ta pobożna dusza
na tym obrazku, co klęka u stóp Matki i składa ręce do nieba, a jako w górze widać
Pana Jezusa błogosławiącego tej pokornej duszy - tak i Tobie wtenczas Pan Jezus
pobłogosławił z Nieba, żeś oto w służbie Jego świętej dotychczas statecznie
wytrwała.
Niech Ci ten miłosierny Jezus i na
dalsze lata Twojego życia tak błogosławi i łask Swych przymnaża teraz po
śmierci Twego ojca, któregoś dla miłości Jezusa opuściła, niech Ci żałobny
kolor tego obrazka przypomina, że jesteś sierotą i jak ta pobożna dusza na
obrazku, szukaj jedynej pociechy i opieki u stóp Najśw. Panny jako jej wierna służebniczka, a
będziesz widziała zawsze nad sobą błogosławiącego Ci z nieba Jezusa.
Na tę pamiątkę posyłam Ci ten
obrazek i polecam się Twoim modłom
[1] Studzińska Filipina (1797-1877),
szarytka, pierwsza przełożona Sióstr Miłosierdzia w Poznaniu, w latach 1850-1863 przełożona prowincji
poznańskiej. Bojanowski E., op. cit., s.
39 przyp.4.
[2] w związku z epidemią cholery Edmund Bojanowski, Gustaw
Potworowski, Kajetan Morawski i Stanisław Chłapowski zorganizowali w 1849 r. w
budynku dawnego Kasyna Gostyńskiego, zlikwidowanego w 1846 r. przez władze
pruskie, dom chorych i sierociniec,
nazwany później Instytutem Gostyńskim. Pracowały w nim sprowadzone przez
Bojanowskiego z Poznania Siostry Miłosierdzia. Instytutem kierował Komitet
Organizacyjny, później Zarząd na czele z Chłapowskim jako przewodniczącym i Bojanowskim
jako sekretarzem. W 1857 r. kierownictwo Instytutu przeszło w ręce Sióstr
Miłosierdzia. Bojanowski E., op. cit.,
s. 26 przyp.1.
[3] Hipoteka – zabezpieczenie roszczeń
pieniężnych (zwł. pożyczek) na nieruchomości.
[4] Reparacja (reperacja) – naprawianie
uszkodzenia, odnowa, naprawa.
[5] Chodzi o ks. Mariana
Apolinarego Kamockiego (1804-1884), CM, uczestnika powstania listopadowego,
następnie emigranta w Paryżu, gdzie w
1842 r. przyjął święcenia kapłańskie. kapelan
szpitala Sióstr Miłosierdzia, później
wstąpił do Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Od 1848 r. w Poznaniu, gdzie został
komisarzem, a następnie dyrektorem prowincji poznańskiej Sióstr Miłosierdzia.
Założyciel Konferencji św. Wincentego ŕ Paulo i Towarzystwa Pań Miłosierdzia
w Poznaniu. Bojanowski E., op. cit., s.
27 przyp. 9.
[6] Konsystorz – urząd kościelny; (dawn.) kuria biskupia.
[7] Chodzi zapewne o dostawcę
materiałów potrzebnych do odnowienia domu lub wykonawcę remontu.
[8] Jabłońska Aniela
(Angelina), ur. 1820 r., szarytka. W
latach 1849 - 1853 pracowała w Instytucie Gostyńskim, potem w
Paryżu, dokąd wyjechała –
niespodziewanie dla Bojanowskiego – 23 maja 1853 r. W Gostyniu miała ją
zastąpić s. Emilia Radlicka z Paryża. Przygotowujący się tam kilkanaście lat
później do kapłaństwa Andrzej Ptaszyński był w kontakcie z Jabłońską. Zob. jego
list z 17 kwietnia 1867 r. w t. 2; Dziennik
E.B., 21 i 24 maja 1853 r.; Bojanowski
E., op. cit., s. 28 przyp.16.
[9] Tj. po 26 maja.
[10] Tj. po 19 lipca.
[11] Tj. po 8 grudnia. –
Wiadomości od s. Angeliny Jabłońskiej z Paryża lub na jej temat nie zawsze
musiały być adresowane do Bojanowskiego, który pierwszy list otrzymał od niej w
kościele gostyńskim w dniu jej imienin, 2 sierpnia 1853 r., za pośrednictwem
ks. Ignacego Stępińskiego. Kilkanaście dni później, 13 sierpnia, otrzymał „list
Pana Walentego, posła z Paryża” z dnia 4 sierpnia „do Ludwika pisany, w którym
donosi o swym widzeniu się z Siostrą Angeliną”, przy czym Bojanowski zaznaczył,
iż była to trzecia wiadomość od czasu jej wyjazdu. We wrześniu 1853 r. z Paryża
nadeszły medaliki, choć nie wiadomo, kto był ich nadawcą. Korespondencja ta
trwała również później. Dziennik E.B., 2 i 13 sierpnia oraz 12 września 1853 r., 10
sierpnia 1854 r.
[12] Chodzi o Ignacego
Stępińskiego (1800-1875), oratorianina, członka Kongregacji św. Filipa Neri.
Bojanowski E., op.cit., s. 26 przyp. 1 i
3.
[13] Węsierski h. Belina
Mikołaj (zm. 27 października 1865), właściciel Podrzecza położonego dwa
kilometry od Grabonoga, mąż Bolesławy z Pruskich, która urodziła mu dwóch synów
(Józef i Kazimierz) i dwie córki (Maria i Anna). Współpracownik i przyjaciel E.
Bojanowskiego. Węsierscy wraz z Bojanowskim byli fundatorami pierwszej ochronki
w Podrzeczu (3 V 1850). Bojanowski zajął się potem pogrzebem Węsierskiego. Zob. niżej: List Bojanowskiego z 5 grudnia
1865 r.; Żychliński T., Kronika żałobna..., s. 490; Bojanowski E., op. cit., s. 80 przyp.1 i 3.
[14] Szymorska Józefa
(1850-1853), sierota, otaczana szczególną troskliwością przez Bojanowskiego,
który często wspominał o niej w Dzienniku. Bojanowski E., op. cit., s.
26.
[15] Chodzi o Bolesławę z
Pruskich Węsierską, żonę Mikołaja.
[16] Bona (fr. bonne-niańka) –
(przestarz.) domowa wychowawczyni dzieci
w wieku przedszkolnym.
[17] Parkan (niem.) –
ogrodzenie, zwykle z desek; płot.
[18] Rezeda - roślina zielna
lub półkrzew z rodziny rezedowatych o liściach pojedynczych lub złożonych i
drobnych kwiatach o zielonkawych lub żółtawych postrzępionych płatkach.
[19] Preibisz Bernard Ludwik (1828-1907), ks., oratorianin, malarz.
Ur. 19 sierpnia 1828 r. w Kobylinie w pow. krotoszyńskim, syn dzierżawcy
Antoniego i Antoniny z Wodkiewiczów. Kształcił się w Gimnazjum Św. Marii
Magdaleny w Poznaniu, gdzie zdał maturę (1848) oraz w Seminariach Duchownych w
Poznaniu i Gnieźnie. Po przyjęciu święceń kapłańskich (1852) wstąpił do
kongregacji filipinów, zostając proboszczem ich klasztoru w Gostyniu. Studiował
też w akademii sztuk pięknych w Monachium. Nadzorował renowację kościoła
klasztornego w Gostyniu, powierzając polichromię dwom malarzom monachijskim: M.
Baurowi i J. Frankowi (1864-1868), którzy wykonali kompozycje figuralne w
prezbiterium. Preibisz natomiast wykonał malowidła ścienne w obejściu nawowym i
cztery obrazy olejne w zwieńczeniach ołtarzy bocznych (1861-1865, 1868). Jego
dziełem jest też obraz Ecce Homo dla kościoła w Kobylinie oraz portrety. Po
kasacie Kongregacji Św. Filipa Neri przez władze pruskie (1876), Preibisz
osiadł w Tarnowie, gdzie za uratowane pieniądze kongregacji zakupił ziemię dla
tamtejszego klasztoru filipinów. W obawie przed sądowymi konsekwencjami tego
czynu wyjechał do Paryża i Londynu, a po powrocie do Tarnowa (1878-1879)
namalował dla tamtejszego kościoła klasztornego dwa obrazy ołtarzowe. Zm. 27
września 1907 r. w Tarnowie. PSB, t. 28 (1984), s. 416 (Przemysław Michałowski); Białobłocki A., Absolwenci..., s. 104.
[20] Adamska Katarzyna z
Brodnicy k. Śremu. Jedna z pierwszych
ochroniarek (od 29 IV 1851), pracująca
wraz z Michaliną Piotrowską i Klarą Borowiak w Podrzeczu, gdzie 3 maja 1850 r.
w majątku Węsierskich powstała pierwsza ochronka wiejska według metody
pedagogicznej E. Bojanowskiego. Data ta uważana jest za początek Zgromadzenia
Służebniczek Maryi. Druga ochronka powstała w 1854 r. w Kopaszewie w dobrach
Jana Koźmiana, a trzecia w Turwii (1855) u Antoniny i Dezyderego Chłapowskich.
Adamska odeszła z pracy ochroniarskiej w Kopaszewie w kwietniu 1855 r. w
związku z planowanym zamążpójściem. AGSL, KP;
Kornacka M., op. cit., s.
48 nn; Bojanowski E., op. cit., s. 31 przyp. 2
[21] Kubiak Józefa, ur. 10 kwietnia 1832 r. w Bodzewie, pow.
Gostyń. Do Zgromadzenia wstąpiła przed 26 czerwca 1853 r., obłóczyny - na
zakończenie rekolekcji w Inst. Gostyńskim 19 lipca 1854 r. Pracowała w
Podrzeczu, Turwii, Rogaczewie, skąd została wydalona przez E. Bojanowskiego 1
lipca 1857 r. i odeszła do domu rodzinnego.
AGSL, KP nr 7.
[22] Tj. 8 września.
[23] Hübner
Marcin (1818-1892), ks., oratorianin na Świętej Górze w Gostyniu, spowiednik
Służebniczek Maryi, po wydaleniu filipinów z Wielkopolski przebywał w Tarnowie
w Galicji. Elenchus Posnanensis..., 1858-1893; Bojanowski E, op. cit., s. 37
przyp. 3.
[24] Chodzi o Franciszkę
Przewoźną, właścicielkę domu w Podrzeczu
k. Grabonoga, która skupiała wokół siebie dzieci, ucząc je wraz z inną
kobietą pacierza i katechizmu i która już w 1849 r. prosiła Edmunda Bojanowskiego o utworzenie u niej
ochronki podobnej do
gostyńskiej. Datę powstania tej
ochronki (3 V 1850) uważa się za
początek Zgromadzenia Sióstr Służebniczek. Bojanowski E., op. cit., s. 17, 31
przyp. 2 i 3.
[25] N.B.P.J.Ch. - Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus.
[26] Listu tego brak. W Dzienniku Bojanowski zaznaczył 14 marca
1858 r., iż był to „list od Józefki Ptaszyńskiej z Ochronki Turewskiej”.
[27] Jaskulska
Katarzyna, matka s. Joanny Jaskulskiej i nowicjuszki Michaliny.
[28] Borowska Józefa,
Barbara, ur. 8 marca 1838 r. w miejscowości Godurowo, pow. Gostyń, w rodzinie
rolnika Benona. Do Zgromadzenia wstąpiła 14 kwietnia 1857 r. w Jaszkowie, pierwszą profesję złożyła 17 lutego 1858 r. Pracowała
w Turwi, Kopaszewie, Górce. Po upływie
3-letnich ślubów powróciła do rodziny. AGSL, KP nr 42.
[29] Wymienionych tu
listów brak. Pierwszy z nich Bojanowski odebrał (2 listopada) za pośrednictwem
sióstr podrzeckich i Beneszowej, drugi wysłał dwanaście dni później z napomnieniem
dla jednej z sióstr i pozwoleniem pisania do brata dla innej. Natomiast trzeci
list napisała s. Matylda Jasińska 30 listopada 1858 r., relacjonując
Bojanowskiemu efekty wizyt w trzech ochronkach (Kopaszewo, Rąbiń, Turwia). Dziennik E.B., 2 i 14 listopada oraz 1 grudnia 1858 r.
[30] List nie
dokończony.
[31] Marszałek Wiktoria
(ur. 1839 r.), pochodziła z Baszkowa, do
Zgromadzenia wstąpiła 5 czerwca 1858 r. wraz z rodzoną siostra Antoniną i
Rozalią Sworowską. Po nowicjacie pracowała w Górce, Turwi, Niesłabinie i Wroniawach (1 III 1860
–19 III 1861), stąd została usunięta decyzją E. Bojanowskiego i o.
Baczyńskiego. Z Jaszkowa odeszła 4 kwietnia 1861 r. AGSL, KP;
Dziennik E. B., 5 czerwca i 9 lipca 1858 r.
[32] Obydwu listów
brak, choć Bojanowski odnotował korespondencję z s. Marianną, najprawdopodobniej
Rejkowską, w Dzienniku 2 i 4 grudnia 1858 r.
[33] Głowacz (Głowacka)
Jadwiga pochodziła z Konar, pow. Rawicz. Do Zgromadzenia wstąpiła 7 stycznia
1862 r., po złożeniu pierwszej profesji
pracowała w Borku i w Górce k. Śremu, skąd w połowie lutego 1864 r.
udała się do domu z powodu słabego zdrowia. AGSL, KP nr 125.
[34]
Tzn. przed środą popielcową, rozpoczynającą w Kościele katolickim okres
Wielkiego Postu.
[35] Sąchocki Jan
Nepomucen (1828-1884), ks., od 1857 r.
prepozyt w Golejewku, dziekan jutrosiński, więziony w okresie kulturkampfu. AAP, KA, poz.1004; Elenchus Posnanensis..., 1885.
[124]
Do SIÓSTR w
Borku
[19 lutego 1862]
+ N.B.P.J.Ch.
Wasz list z 16-go t.m. odebrałem[35]. Co do spowiedzi
bądźcie tymczasem cierpliwe, skoro czasem wypadnie, że nie możecie iść do ks.
K., to idźcie do ks. E.[35] - Ja teraz nie mogę
się wybrać do Was, bo jestem cierpiący na kaszel i ból piersi, więc się obawiam
zaziębić;
jak tylko pojadę do Jaszkowa, to wstąpię do Was. Siostrze Matyldzie[35] napisałem przedwczoraj
o tym, coście pisały do mnie, więc zapewno będzie się starała wkrótce do Was
przybyć i załatwić, jak sobie życzycie. Zr[esztą] moje Siostry, takie
pomniejsze niedogo[dno]ści, należy ze spokojnym sercem przyjm[ować], bo
wszystko zawsze nie może być tak, jak pragniemy. Poczekajcie trochę, a mam w
Bogu nadzieję, że się to dobrze ułoży ku Waszemu zadowoleniu.
Cieszy mnie, że sprzedaż szczęśliwie
się już rozpoczęła. Donieście mi znowu, jak dalej idzie.
Co do owej intencji, módlcie się, bo
Wam powiedziałem, że macie o co się modlić. Na tym dosyć.
Miło mi było, że Siostra Nepomucena
pamiętała o Siostrze Konstancji, bo każdy
dowód wzajemnej miłości siostrzeńskiej między Wami, sprawia prawdziwą sercu memu
pociechę. Św. Jan Ewangelista, ów kochanek Jezusowy, przy schyłku życia, kiedy
już nie miał sił wiele mówić, powtarzał tylko: „Synaczkowie, miłujcie się
wspólnie”. A kiedy owe słowa, często powtarzane, sprzykrzyły się uczniom i
spytali go raz: „Mistrzu, czemu zawsze jedno mówisz”? On im odpowiedział: „To
jest przykazanie Boskie, kto je pełni, może na tym mieć dosyć”. Otóż i między
Wami ile razy widzę wzajemną miłość, raduje się moje serce, bo jak ten sam Św.
Jan powiedział: „Kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka, a Bóg w nim”. Bądźcie
też więc zawsze między sobą, jako jedno święte rodzeństwo.
[152]
Do FILIPINY STUDZIŃSKIEJ,
siostry miłosierdzia w Poznaniu
Grabonóg, 31 lip[ca] 1865
Czcigodna Siostro Przełożona i Dobrodziejko.
Dowiedziawszy się od W[ielebnego] księdza prof. Brzezińskiego, że Czcigodna Siostra Przełożona
Dobr[odziejka], wskutek Jego prośby, raczyłaś najłaskawiej przyzwolić na
bezpłatne przyjęcie w kurację do Instytutu Przemienienia Pańskiego w Poznaniu,
jednej (na reumatyzm) chorej Służebniczki ochronkowej Elżbiety Chenczki[35] z Zakładu
Jaszkowskiego, pośpieszam złożyć Czcigodnej Siostrze Przełożonej Dob[rodziejce]
wyraz mojej najgłębszej wdzięczności za to dobrodziejstwo i pozwalam sobie
zarazem donieść, iż stosownie do rzeczonego zapewnienia W[ielebnego] Ks. prof. Brzezińskiego, ośmielimy się
wspomnianą chorą w tych dniach przysłać pod macierzyńską Czcigodnych Sióstr
opiekę.
Pełen głębokiego uszanowania i
wdzięczności, zostaję Czcigodnej Siostry Przełożonej Dobrodz[iejki] najniższym
w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E.
Bojanowski
[155]
Do s. ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ w Starej Wsi
Grabonóg, 14 sierp[nia] 1865
+
N.B.P.J.Ch.
Odpisałem Ci, moja Siostro Elżbieto,
dnia 4 t.m. na Twój list z 30 lipca[35]
i posłałem Ci cztery książeczki o Najśw. Pannie Góreckiej od ks. Gieburowskiego.
Dziś ze smutkiem przesyłam Ci list
od siostry Twojej z Baszkowa, wczoraj odebrany, w którym donosi Ci o
niebezpiecznym zasłabnieniu Twego ojca i wzywa Cię, abyś przyjechała.
Ja tę rzecz zdaję na uważanie
W[ielebne]go Ojca Baczyńskiego. Jeżeli tylko można, pragnąłbym z całego serca,
abyś natychmiast przyjechała, bo i w Jaszkowie potrzebujemy Ciebie niezbędnie[35]. Jeśli więc Ojciec
Baczyński raczy zgodzić się na to i w Twoje miejsce postawi Siostrę Leonę, to
Ty z drugą towarzyszką, jeżeli można z
S. M[arianną] Filipiak[35] lub z inną jaką, coby
tu już została, zabierz się ze wszystkim i przyjedź prosto do Podrzecza.
Założone koszta podróży zwróciłbym zaraz do Starejwsi. Do Jaszkowa nic nie
pisz.
Polecam Cię i wszystkie tam Siostry opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E. Bojanowski
[155]
Do s. ELŻBIETY SZKUDŁAPSKIEJ w Starej Wsi
Grabonóg, 14 sierp[nia] 1865
+
N.B.P.J.Ch.
Odpisałem Ci, moja Siostro Elżbieto,
dnia 4 t.m. na Twój list z 30 lipca[35]
i posłałem Ci cztery książeczki o Najśw. Pannie Góreckiej od ks. Gieburowskiego.
Dziś ze smutkiem przesyłam Ci list
od siostry Twojej z Baszkowa, wczoraj odebrany, w którym donosi Ci o
niebezpiecznym zasłabnieniu Twego ojca i wzywa Cię, abyś przyjechała.
Ja tę rzecz zdaję na uważanie
W[ielebne]go Ojca Baczyńskiego. Jeżeli tylko można, pragnąłbym z całego serca,
abyś natychmiast przyjechała, bo i w Jaszkowie potrzebujemy Ciebie niezbędnie[35]. Jeśli więc Ojciec
Baczyński raczy zgodzić się na to i w Twoje miejsce postawi Siostrę Leonę, to
Ty z drugą towarzyszką, jeżeli można z
S. M[arianną] Filipiak[35] lub z inną jaką, coby
tu już została, zabierz się ze wszystkim i przyjedź prosto do Podrzecza.
Założone koszta podróży zwróciłbym zaraz do Starejwsi. Do Jaszkowa nic nie
pisz.
Polecam Cię i wszystkie tam Siostry opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani
naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
E. Bojanowski
[36] Spośród nich zachował się
tylko list ks. Jana Ciszka, Dziennika Bojanowskiego
z tego okresu również brak.
[37] Z dwu wzmiankowanych tu listów brakuje pierwszego,
jak również Dziennika Bojanowskiego z
tego czasu.
[38] Szczepkowski Kasper (1823-1899),
jezuita. Ur. w Tomaszowicach k. Kałusza (1 I 1823), do zakonu wstąpił w Starej
Wsi (12 IX 1840), teologię studiował w Laval we Francji (1848-1852), gdzie przyjął
też święcenia kapłańskie (20 IX 1851). W kraju i zagranicą piastował różne
funkcje zakonne, w latach 1861-1866 był rektorem i mistrzem nowicjatu w Starej
Wsi, a w latach 1866-1871 oraz 1893-1897 prowincjałem galicyjskim. Był wybitnym
organizatorem. Zm. 7 stycznia 1899 r. w Krakowie Encyklopedia
wiedzy o jezuitach..., s. 659.
[39] Prowincjałem był wówczas
o. Józef Brown SJ.
[40] Furmanka – konny wóz, fura.
[41] Odpowiedź Szkudłapskiej
jak i Dziennik Bojanowskiego z tego
czasu nie zachowały się.
[42] S. Leona Jankiewicz
została rzeczywiście pierwszą przełożoną generalną sióstr galicyjskich. Zob.
pismo E. Bojanowskiego z 29 sierpnia 1865 r.
[43] List i Dziennik
Bojanowskiego z tego okresu nie zachował się.
[44] S. Elżbieta Szkudłapska
miała objąć funkcję przełożonej generalnej w Jaszkowie i spotkać się z
ciężko chorym ojcem.
[45] Chodzi o rząd austriacki.
[46] Był nim ks. K.
Szczepkowski.
[47] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego
okresu brak.
[48] Chodzi o ks. K. Szczepkowskiego.
[49] Mowa zapewne o jakimś nie znanym nam liście ks.
Jana Ciszka z końca sierpnia 1865 r., przy czym Dziennika Bojanowskiego za ten okres również nie ma.
[50] Był nim Belcredi Richard
(1823-1902), hr., polityk austriacki; w 1864 r. namiestnik
Czech, 1865-1867 premier, zwolennik przekształcenia monarchii habsburskiej w
federację 5 królestw: Węgier, Czech, Galicji, płd. Słowiańszczyzny i krajów
niemieckich;
ustąpił po utworzeniu Austro-Węgier. NEP t. 1, s. 397.
[51] Był nim wówczas ks. Franciszek Semenetz, którego stanowisko w
sprawie rusińskich kandydatek do Zgromadzenia, zawarte w jego nie zachowanym
piśmie do Bojanowskiego z 29 października 1864 r., było następujące: „sam je
namawiał, aby zostały w swym obrządku i mówił to samo księdzu ruskiemu, ale gdy
dziewczęta widziały, że są od swoich wyśmiane
i odtrącone, przyszły do łacińskich księży i przeszły na nasz obrządek”.
(Dziennik E.B., 3 listopada 1864 r.). Ochronka w parafii bełskiej powstała w
Żużelu z fundacji Julii Kownackiej (16 X 1863). Została zamknięta przez władze
austriackie w 1866 r. Positio...,
vol. 1, s. 433.
[52] To najważniejsze
stanowisko rządowe pełnili wówczas w Galicji austriaccy Niemcy.
[53] Chodzi o dekret z 3 lipca
1865 r. nakazujący opuszczenie Galicji.
[55] Peterek Andrzej
(1807-1876), jezuita. Ur. 11 listopada 1807
r. w Kocurach na Śląsku, do zakonu w Starej Wsi wstąpił 2 listopada 1829 r., święcenia kapłańskie przyjął w
Tarnowie (2 VII 1838). Podczas rozproszenia jezuitów (1848) był superiorem
misjonarzy jezuickich w Piekarach Śl., a po wznowieniu działalności zakonu
kapelanem więzienia (1854-11865) i superiorem (1865-1867) w Nowym Sączu,
kaznodzieją w Krakowie (1867-1870), superiorem w Rudzie Śl. (1870-1871), Nowym
Sączu (1871-1876). Autor książek i broszur religijnych, współredaktor
„Tygodnika Katolickiego”. Encyklopedia wiedzy
o jezuitach..., s. 500.
[56] Karaus Regina z Pelplina
wstąpiła do Zgromadzenia 17 stycznia
1861 r., I profesję złożyła 14 marca
1862 r. w Jaszkowie. Przebywała na placówce
w Lubaszu, gdzie zm. 24 września 1865 r. Zob. list do s. Leony Jankiewicz z 28 września 1865 r. AGSL, KP.
[57] Brakuje końca listu.
[58] Listów tych i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu
brak.
[59] Chodzi zapewne o
pastwisko, choć tą samą nazwą określano
gospodarstwo przekazywane kolonistom (zob. Bojanowski E., op. cit., s. 76
przyp.1) lub raczej wydzierżawione (zob. list z 29 sierpnia 1860 r. w t. 2).
[60] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego
okresu brak.
[61] S. Agnieszka (Zuzanna)
Szaflarska, ur. 20 stycznia 1841 r. w
rodzinie rolnika Jana i jego żony Marianny z d. Zubek w Czarnym Dunajcu,
diecezja krakowska. Do Zgromadzenia w
Starej Wsi wstąpiła 4 lipca 1864 r., 22 sierpnia 1865 r. pojechała do
Wielkopolski z powracającą z Galicji s. Elżbietą Szkudłapską. Pierwsze śluby
prywatne złożyła 25 listopada 1865 r. Pracowała w Jaszkowie, w Jeżycach pod
Poznaniem przy pielęgnacji chorych na cholerę,
w Porębie na Śląsku (12 VIII
1866-14 X 1867), potem w Poznaniu przy
pielęgnacji Cecylii Działyńskiej (14-23 X 1867), Jaszkowie jako nauczycielka
śpiewu w nowicjacie i Bukówcu (9 IV-2 V
1868) przy pielęgnacji chorych na tyfus. Zarażona chorobą, została przewieziona
do Jaszkowa 2 maja 1868 r., gdzie po trzynastu dniach zmarła. Dwie siostry rodzone Szaflarskiej (Kunegunda
i Wiktoria) także były służebniczkami, a dwaj bracia księżmi. AGSL, KP nr 182.
[62] Chodzi o siostrę Annę Böhm.
Listu i Dziennika Bojanowskiego z
tego czasu brak.
[63] Siostra Julianna
Skowrońska wstąpiła do nowicjatu w Podzwierzyńcu pod Łańcutem w Galicji,
pierwsze śluby złożyła dnia 1 października 1863 r. Pracowała w szpitalu
łańcuckim z s. Anną Böhm i za jej protekcją przybyła dnia 3
września 1867 r. do Poręby, gdzie prowadziła zajęcia w ochronce oraz udzielała
nowicjuszkom (po wyjeździe s. Agnieszki Zuzanny Szaflarskiej) katechizmu i
lekcji śpiewu. W ochronce w Skrzyszowie
była od września 1868 do kwietnia 1869 r. Po powrocie do Poręby stan jej zdrowia pogarszał się i dnia 23
lutego 1870 r. zmarła. AGSL, KP nr 15.
[64] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego
okresu brak.
[65] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego
okresu brak.
[66] Chodzi o s. Elżbietę
Szkudłapską.
[67] Korespondencji i Dziennika Bojanowskiego z tego okresu
brak
[68] Zob. jego list z 26
września 1865 r. w t. 2.
[69] Listu i Dziennika Bojanowskiego z tego
okresu brak.
[70] Chodzi o list s. Anny
Böhm, wzmiankowany przez Bojanowskiego w piśmie wcześniejszym z 28 września
1865 r.
[71] Była nią Jadwiga z
Zamojskich Sapieżyna lub Jadwiga Klementyna z Sanguszków Sapieżyna,
odpowiednio: żona Leona lub Adama Sapiehy.
[72] Scheffel (niem.) - miara
pojemności (pół korca).
[73] Chodzi o s. Annę Böhm.
[74] List i Dziennik Bojanowskiego z tego okresu nie
zachował się.
[75] Chodzi o zmarłą 24
września 1865 r. s. Reginę Karaus.
[76] Był nim ks. Andrzej
Idzikowski.
[77] Garczyński, Leśniczy,
Breslauer, Nejman - chodzi o kolejnych wierzycieli Matyldy Jasińskiej w związku
z jej nadużyciami finansowymi w Zgromadzeniu.
[78] Olejnicka Anastazja,
Atanazja, wstąpiła do nowicjatu jaszkowskiego przed 1 kwietnia 1864 r.,
jednakże już 13 sierpnia 1865 r. - przez namowę s. M. Jasińskiej - powróciła z
Jaszkowa do rodziny. AGSL, KP nr 171.
[79] O liście tym, datowanym
30 września 1865 r., zachowała się tylko wzmianka w Dzienniku Bojanowskiego pod datą 6 grudnia tego roku. Stamtąd
wiadomo też, że pismo tu drukowane wraz z drugim, do s. Karoliny Annuth,
będącym odpowiedzią Bojanowskiego na jej wcześniejszy list z listopada 1865 r.,
stanowiły załącznik do pisma Bojanowskiego z 6 grudnia tego roku do s. Leony
Jankiewicz (zob. niżej), jako odpowiedzi na jej wcześniejszą korespondencję z
21 października i 24 listopada 1865 r.
[80] S. Paulina Apolonia Pelz (Pelc), ur. 11 sierpnia 1842 r.
w Golejewku, pow. Rawicz. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 24 stycznia 1859
r., pierwszą profesję złożyła 14 marca 1860 r. w Jaszkowie, wieczystą 4
października 1902 r. Pracowała od 16 marca 1860 r. w Górce, w Ruchocinie od
otwarcia ochronki (17 V 1860) do 22
sierpnia 1861, potem w Graboszewie, w Osieku od otwarcia ochronki (26 IV
1863) do kwietnia 1864. Po wyjeździe s.
E. Szkudłapskiej do Starej wsi,
życzeniem E. Bojanowskiego było, by s. Paulina Pelc pomagała w nowicjacie w
Jaszkowie. Jednakże 13 sierpnia 1865 r., s. Matylda Jasińska kazała jej opuścić
Jaszkowo. Mogła tam powrócić dopiero po usunięciu Jasińskiej; została potem
mistrzynią nowicjatu do pomocy m. E. Szkudłapskiej (21 X1865 – 12 XI 1868), asystentką
generalną i mistrzynią nowicjatu (12 XI 1868 podczas I Kapituły
generalnej). W 1872 r. powierzono jej
funkcję wikariuszki na Śląsk, przełożonej i mistrzyni nowicjatu w Porębie (do
II Kapituły generalnej w 1873 r.). W okresie kulturkampfu była ukrytą przełożoną w domu zamkniętym w
Jaszkowie. Funkcję przełożonej pełniła tam do kwietnia 1892 r., potem przez rok
w Mogilnie, następnie od 1893/1894 była pielęgniarką a w 1894 r. wizytatorką
przełożonej generalnej M. Alojzji Rimel na Wielkopolskę. Zmarła 21 lutego 1909
r. jako emerytka w Szamotułach. AGSL, KP
nr 70.
[81] Wawreczka (Wawretschka)
Józef (1808-1893), jezuita. Ur. 1808 r. w Polskiej Ostrawie na Śląsku
Cieszyńskim, zm. 2 stycznia 1893 r. w
Starej Wsi. Zakonnikiem został w 1830 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1838
r. w Tarnowie. Podczas rozproszenia jezuitów w monarchii austriackiej (1848)
pracował na Morawach, a potem w Księstwie Poznańskim (1849-1852). Współpracował
z Edmundem Bojanowskim, udzielał rekolekcji służebniczkom, był misjonarzem ludowym
w Śremie (1853-1869), piastował różne funkcje zakonne po 1868 r. w Starej Wsi,
Rudzie Śląskiej i we Lwowie. Encyklepedia
wiedzy o jezuitach..., s. 726.
[82] W Licheniu mieści się od
połowy XIX wieku sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski z pochodzącym
z XVIII w. cudownym obrazem,
przedstawiającym Maryję z Orłem Białym zamiast Dzieciątka Jezus. W
czasie II wojny światowej obraz przechowywany był w Malińcu, gdzie w czasach
Bojanowskiego w majątku państwa Kwileckich powstała ochronka, prowadzona przez
służebniczki. Od 1949 r. kustoszami sanktuarium są Księża Marianie, budujący
tam aktualnie bazylikę Matki Bożej Licheńskiej jako narodowe wotum
dziękczynno-błagalne na rok 2000. Encyklopedia
chrześcijaństwa..., s. 400-401; Bojanowski E., op. cit., s. 321 przyp.1.
[83] S. Leona Jankiewicz była
w tym czasie nadawczynią dwóch listów do Bojanowskiego, z 21 października i 24 listopada 1865 r.
Obydwu listów brak, choć Bojanowski wspomniał je w odpowiedzi do niej z 6
grudnia tego roku (zob. niżej) i pod tą datą w Dzienniku.
[84] Chodzi o pięciu Braci
Polaków męczenników, świętych: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Chryzostoma,
którzy na prośbę Bolesława Chrobrego zostali przysłani przez Św. Romualda z
Włoch. Towarzyszyli potem Św. Wojciechowi w jego misji do Prus, skąd po jego
śmierci powrócili do Wielkopolski. Osiedlili się jako pustelnicy niedaleko
Kazimierza (dziś Bieniszewo). Obdarowani tam przez Bolesława Chrobrego padli
potem ofiarą rozbójników (12 XI 1004). Chrobry sprowadził ich zwłoki najpierw
do Kazimierza, potem do Gniezna (1005). Ok. 1640 r. kasztelan inowrocławski Wojciech Kadzidłowski ufundował
w miejscu pobytu pustelników klasztor kamedułów, którzy w 1781 r. wybudowali kościół w Bieniszewie. Gloger
Zygmunt, Encyklopedia staropolska
ilustrowana, Warszawa 1900, t. 1, s. 193. – Ks. Hilary Koszutski był
niezwykle płodnym autorem bardzo obszernych żywotów świętych. Przed 1870 r.
opublikował w Poznaniu i Gnieźnie żywoty świętych: Cyryla i Metodego, Wojciecha, Pustelników, Dziewic (Tekli,
Praksedy i Agaty), Stanisława, Świętych
Sług, Wincentego Kadłubka. Natomiast po 1870 r. ukazały się (także w Pelplinie)
kolejne żywoty Świętych jego autorstwa m.in.: Jadwigi, Eligiusza, Doroteusza,
Baldomera, Guiliema, Jana egipskiego, Stanisława Kostki, Jana Kantego. W przypadku
żywotu Jadwigi „księżnej śląskiej i polskiej”, a także innych, tytuł
wydawnictwa zawierał formułę: „patronki Królestwa Polskiego”, która wyrażała
tęsknotę ówczesnych Polaków za własnym państwem polskim. Piśmiennictwo ks.
Koszutskiego spełniało zarówno funkcje religijnej jak i narodowej oraz społecznej edukacji, przy czym
bibliografia Karola Estreichera nie ujmuje całego dorobku tego duchownego.
Estreicher Karol, Bibliografia polska XIX
stulecia, Kraków, t. 2 (1874), s.
449; t. 6 (1881), s. 387; t. 2 (1907), s. 330.
[85] Obydwu listów brak. Zob. stosowny przypis do poprzedniego
pisma.
[86] Chodzi o zmarłego 27
października 1865 r. Mikołaja Węsierskiego
z Podrzecza. Zob. wcześniej, list
z 5 grudnia 1865 r.
[87] Listu tego brak. Zob.
przypisy do pisma poprzedniego.
[88] Życzenie to mogło być
sformułowane we wcześniejszych pismach s. Leony Jankiewicz do Bojanowskiego lub
w nieznanym nam liście do o. Ciszka.
[89] Dietrichstein Zofia z
Potockich (1820-1876), hr., córka
Alfreda Potockiego (1786-1862), pierwszego ordynata łańcuckiego i
marszałka galicyjskiego; siostra Alfreda Józefa (1822-1889), ministra
i premiera austriackiego, marszałka krajowego, namiestnika Galicji;
od 16 sierpnia 1842 r. żona hr. Maurycego Jana Dietrichsteina (zm.1852),
ambasadora austriackiego w Londynie w latach 1844-1848. PSB, t. 27 (1983), s.761
(Jerzy Zdrada). - We wsi Łąka w Galicji,
Zofia w 1854 r. otworzyła zakład dla wiejskich sierot.
Kiedy zapoznała się z ideą Bojanowskiego, zapragnęła oddać go
służebniczkom. Do przejęcia zakładu jednak nie doszło. Szelęgiewicz, op. cit.,
s. 85-86.
[90] Mimo interwencji hr. A.
Potockiego i ks. bp. A. Manastyrskiego, Ministerstwo Stanu 1 listopada 1865 r.
utrzymało w mocy dekret z 3 lipca w sprawie wydalenia Służebniczek Maryi z
Galicji. Kornacka M. s., op. cit., s.103.
[91] Chodzi o list z 29
listopada 1865 r. w t. 2, choć w Dzienniku
datację przeniesiono na 1 grudnia. (Bojanowski E., op. cit., s. 335). Wiadomo
stamtąd, że Sapieżyna, Alfred Potocki i Wanda Cabogi przygotowywali interwencję
u samego cesarza w sprawie zgody na pozostanie służebniczek w Galicji.
[92] Nowenna (śrdw.-łac.
novena) - nabożeństwo trwające 9 dni przed uroczystością albo świętem.
[93] Chodzi o Macieja Szkudłapskiego, który wcześniej był sołtysem w
Baszkowie. Dziennik E.B., 27 lutego 1855 r., 8 września 1857 r.,
26 maja i 5 czerwca 1858 r.
[94] Siostra Teresa Góralewska, ur. w 1833 r., pochodziła spod
Zakopanego. Do nowicjatu w jaszkowie przyjechała 28 października 1863 r.
Po pierwszej profesji pracowała w
Wielkopolsce: w Turwi, osieku,
Granowie i od 1869 r. w Uzarzewie. W
1877 r. z powodu kulturkampfu udała się do Galicji i dołączyła do Sióstr
Służebniczek Maryi w Starej Wsi. Pracowała w Krzeszowie od 1 grudnia 1877 r., a 9 czerwca 1878 r. odeszła do rodziny. AGSL, KP nr 165.
[95] Listów księży ze Śląska z
1865 r. brak. Wiadomo jednak, że na list ks. Walentego Rimla z Leśnicy z 4
listopada tego roku, Bojanowski odpowiedział osiem dni później, a w Dzienniku zaznaczył jego odbiór na
poczcie. Zob. wcześniej, list z 12 listopada 1865 r.; Bojanowski E., op. cit.,
s. 334. – Natomiast o wcześniejszych listach ze Śląska z 1865 r. trudno coś
więcej powiedzieć, ponieważ nie zachował się Dziennik Bojanowskiego za czas od 4 marca do 31 października 1865
r.
[96] O. Pacyfik Bydłowski (ur.
1810), od 1855 r. prowincjał reformatów. Bojanowski E., op. cit., s.127
przyp.1.
[97] Siostra Antonina, Florentyna
Poniedziałek, ur. 30 stycznia 1838 r. w Obrze k. Śremu. Do nowicjatu w
Jaszkowie wstąpiła 21 października 1858 r. Pierwsze śluby złożyła 14 października
1859, a wieczyste 4 października 1902 r. Pracowała na placówkach m.in. w
Mielżynie, Niechanowie, Niesłabinie, Borku (do 4 VI 1864). Następnie w Galicji
- w Krasiczynie (do zamknięcia placówki przez rząd - 21 X 1864) i Starej Wsi (21 X 1864-maj
1865). Powróciła potem do wielkopolski,
pracując m. in. w Gołębinie, Oporówku, Osieku, Czarnkowie, Rąbinie, Kopaszewie,
Rokosowie, Wielichowie. Od 11 kwietnia 1876 r. była przełożoną w Kamieniu
Śląskim. Następnie (1895) ponownie
powróciła do Wielkopolski, pracowała w
Mielżynie i Szamotułach i od 1 kwietnia 1901 r. w Jaszkowie, gdzie zmarła 21 czerwca 1917 r. AGSL, KP nr 67.
[98] Kuśniak Wawrzyniec (1788-1866), oratorianin, proboszcz i
przełożony Kongregacji Świętogórskiej w latach 1839-1866, znany z pobożności i
miłosierdzia, zmarły 15 marca 1866 r. w opinii świętości. Proces informacyjny w
sprawie beatyfikacji Sługi Bożego rozpoczął się w 1968 r. Zob. niżej, list z 6 czerwca 1866 r.;
Bojanowski E., op. cit., s. 69 przyp.1.
[99] Superiorem w Śremie był wówczas (1865-1872) ks. Michał Mycielski.
[100] Chodzi o wydane w 1865
r. Żywoty Świętych Pustelników
Kazimirskich.
[101] Korespondencji tej brak.
Datowana była 22 grudnia 1865 r. wraz z listem s. Marianny Filipiak do
rodziców. Stanowiła załącznik do listu s. Leony Jankiewicz z tego samego dnia,
adresowanego do Bojanowskiego. Dziennik E.B.
, 26 grudnia 1865 r.
[102] Zob. niżej list z 27
stycznia 1866 r.
[103] Był to list datowany 23
grudnia 1865 r., dołączony do pisma s. Leony Jankiewicz o jeden dzień
wcześniejszego. Dziennik E.B., 26
grudnia 1865 r.
[104] Bieńkowska (Bińkowska) Elżbieta (1840-1919), ur. 30 maja 1840 r. w
Jumendorf (Jardy) k. Olsztyna. Do Zgromadzenia wstąpiła 28 maja 1862 r. I profesję złożyła w Jaszkowie 8 czerwca 1863 r., a wieczystą 4 października
1902 r. Pracowała w różnych placówkach wielkopolskich, potem w Skrzyszowie na
Śląsku, gdzie od 19 kwietnia 1868 r. do
14 grudnia 1870 r. była przełożoną. W następnych latach ponownie
pracowała w Wielkopolsce, m.in. w Wielichowie, Jaszkowie i w Borku, gdzie była przełożoną
od 8 listopada 1873 r. do śmierci w dniu
8 stycznia 1919 r. AGSL, KP. – Schematyzmy archidiecezji gnieźnieńskiej i
poznańskiej (Elenchus) z lat
późniejszych podają nazwisko: Bieńkowska, natomiast gdzie indziej występuje
ono w formie: Binkowska (Zob. niżej list z 13 czerwca 1869 r.; Bojanowski E.,
op. cit., s. 339).
[105] Hertmanowski Tomasz (1829-1898), ks., od 1858 r. proboszcz w
Rąbiniu. Bojanowski E., op. cit., s. 283 przyp. 1.
[106] Listu tego brak. Wiadomo
jednak z notatki Bojanowskiego w Dzienniku
z 26 grudnia 1865 r., że Jankiewicz
była chora i że rząd austriacki ponownie niepokoił służebniczki w Żużelu. W
związku z tym tamtejszy ksiądz i fundatorka ochronki Kownacka radzą, aby
siostry „złożyły welony a nosiły czapeczki czarne”, na co otrzymały zezwolenie
głównego ośrodka służebniczek galicyjskich w Starej Wsi. W piśmie wspomniano
też o ślubach czterech nowicjuszek (8 XII 1865).
[107] Zdrobniałe imię s.
Elżbiety Szkudłapskiej.
[108] Wierna Józefa (1841-1873),
służebniczka Maryi, ur. w Biłce Szlacheckiej k. Lwowa, do Zgromadzenia wstąpiła
w 1864 r., zm. w Rymanowie w pow. sanockim podczas epidemii cholery,
pielęgnując chorych. Kudryk T., op.
cit., t. 1, s. 3-4.
[109] Gieburowski Stanisław, Krótki opis Kościoła i Cudownego Obrazu
Matki Boskiej Pocieszenia w Górce Duchownej, z wyszczególnieniem cudów
niektórych, bractw i odpustów, jako też z dodatkiem godzinek, nowenny, pieśni i
modlitw rozmaitych. Wydany na pomnożenie funduszu ku wybudowaniu wieży przy
kościele Góreckim, Grodzisk 1865.
[110] Korespondencji tej brak.
Zob. przypisy do dwóch listów wcześniejszych z 27 stycznia 1866 r. w sprawie
pism grudniowych 1865 r.
[111] Dzieje klasztoru przedstawił ostatnio Hanich A., ks., Góra Świętej Anny - centrum pielgrzymkowe
Śląska Opolskiego 1945-1999. Studium
historyczno-pastoralne, Opole 1999. – Kim byli goście ze Śląska w Jaszkowie w końcu 1865 r., owa „wieśniaczka
z dwoma córkami i Opiekun”, trudno powiedzieć. Opiekunem mógł być zarówno
franciszkanin z Góry Św. Anny, o. Edward Władysław (Ladislaus) Schneider, jak i
wikary z Leśnicy, ks. Walenty Rimel, uczestnik wcześniejszego zebrania
generalnego Towarzystwa Św. Wincentego à
Paulo w Poznaniu (zob. wcześniej, list
z 12 listopada 1865 r.), a także
leśnicki proboszcz, ks. Jan Grölich. Każdy z nich był zainteresowany sprowadzeniem
służebniczek na Śląsk.
[112] Listu tego brak.
Datowany był 25 stycznia 1866 r. w Jaszkowie, gdzie s. Elżbieta Szkudłapska
była przełożoną główną Zgromadzenia po odejściu Matyldy Jasińskiej. Dziennik E.B., 27 stycznia 1866 r. – Pod
tą samą datą Bojanowski odnotował wysyłkę trzech drukowanych tu pism do sióstr
galicyjskich.
[113] Ks. Proboszcz Franciszek
Semenetz z Bełza. Dziennik E.B., 3 listopada 1864 r.
[114] Stancja (wł. stanza) –
(dawn.) izba mieszkalna, pokój, zwłaszcza wynajmowany.
[115] Listu tego – informującego
o możliwości zamknięcia ochronki przez władze carskie - brak, choć Bojanowski odnotował jego odbiór w
swoim Dzienniku pod datą 22 kwietnia
1866 r. Positio..., vol. 1, s.1005.
[116] Chodzi o Gryzeldę
Celestynę z Zamoyskich Działyńską (1804-1883), ur. 25 września 1804 r. w
Zamościu, córkę ordynata Stanisława Zamoyskiego i Zofii ks. Czartoryskiej, żonę
Adama Tytusa hr. Działyńskiego (25 XI 1825) z Wielkopolski, dokąd się
przeniosła. W powstaniu listopadowym wraz z mężem brała udział w akcji samarytańskiej
prowadzonej przez jego siostrę, Klaudynę Potocką; pozbawieni
przez rząd pruski dóbr wielkopolskich po upadku powstania, zamieszkali w
majątku Gryzeldy w Oleszycach pod Jarosławiem, prowadząc działalność
oświatowo-wychowawczą wśród ludu wiejskiego. Działalność tę rozwinęła po
powrocie do Poznania i dóbr kórnickich
(1842), organizując Towarzystwo
Dobroczynności (od 1853 r. Towarzystwo Pań Miłosierdzia Św. Wincentego à
Paulo), zajmujące się tworzeniem ochronek dla ubogich dzieci, odwiedzaniem i
pielęgnowaniem chorych. Była założycielką Domu Sióstr Miłosierdzia w Kórniku z
ochronką, szpitalem i pracownią, osadziła je w Środzie (ok.1860), a do
galicyjskich Oleszyc sprowadziła felicjanki z Krakowa. Jednocześnie opiekowała
się służebniczkami w Jaszkowie i wspierała inne zgromadzenia. W 1848 r. żywiła
więźniów politycznych, a w 1863 r. zamieniła pałac w Poznaniu w pracownię, w
której przygotowywano odzież, zaś w 1871 r. opiekowała się jeńcami francuskimi
w Poznaniu. Urządzając koncerty, odczyty, wystawy obrazów i loterie w pałacu poznańskim
zdobywała środki finansowe na cele społeczne, a sama żyła skromnie. Zm. 10
lipca 1883 r. w Poznaniu. PSB, t. 6 (1948), s. 75 (Wisława Knapowska).
[117] Chodzi o s. Elżbietę
Szkudłapską.
[118] Listów tych brak, choć
Bojanowski odnotował je w Dzienniku
21 kwietnia 1866 r. Wiadomo stamtąd, że trzy siostry oddaliły się samowolnie z
ochronki w Malińcu, gdzie pozostała jedynie s. Jadwiga Lewandowska, wspomagana
przez s. Konstancję Chudą z Ruszkowa.
[119] Także tego listu brak.
Był to list adresowany do s. Konstancji Chudej w Ruszkowie jako odpowiedź na
pisma z 18 i 25 marca 1866 r. Dziennik
E.B., 17 kwietnia 1866 r.
[120] Listu tego brak.
Załączone było do niego też pismo do przełożonej głównej Zgromadzenia, s.
Elżbiety Szkudłapskiej. Dziennik
E.B., 10 maja 1866 r.
[121] Filipiak Wawrzyniec,
brat s. Marianny Filipiak, zakrystianin w klasztorze gostyńskim filipinów.
[122] Sekundycje - jubileusz
50-lecia kapłaństwa i towarzysząca mu Msza św. tzw. Secunda (łac.) – druga,
następna, nawiązująca do pierwszej tzw. prymicyjnej Mszy św.
[123] Pajzderski Mateusz ks., oratorianin, dotąd wieloletni minister
czyli ekonom, duchowny, odpowiedzialny w klasztorach i seminariach za sprawy
materialne. Bojanowski E., op. cit.,
s. 64 przyp.1.
[124] Tj. na Zielone Świątki czyli uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
[125] Tj. do 26 maja.
[126] Chodzi o ks. abpa
Mieczysława Ledóchowskiego.
[127] Pisma tego brak. W Dzienniku Bojanowski odnotował jedynie
jego odbiór. Drukowany tu list do s. Marianny był załącznikiem do pisma Bojanowskiego
do s. Leony Jankiewicz z 14 listopada 1866
r. drukowanego niżej.
[128] List ten skonfiskowała
najprawdopodobniej policja austriacka.
[129] Zob. stosowny przypis do
listu wcześniejszego, adresowanego do Kajetana Morawskiego, z 3 listopada 1866
r.
[130] Czeżowski Iwon
(1814-1889), jezuita, misjonarz ludowy. Ur. 25 października 1814 r. w Kołodziejówce
pod Skałatem w rodzinie Józefa i Teresy z Korabiowskich. Po ukończeniu
gimnazjum w Tarnopolu wstąpił do nowicjatu w Starej Wsi (1832), przyjmując święcenia kapłańskie (1841). W 1846 r., po rzezi galicyjskiej brał udział w misjach prowadzonych przez ks.
Karola Antoniewicza na Podhalu. Po wydaleniu jezuitów z monarchii habsburskiej
(1848) prowadził pracę misjonarską na Górnym Śląsku, m.in. w Piekarach Śl. oraz
w Wielkopolsce, współpracując z księżmi:
Karolem Antoniewiczem i Teofilem Baczyńskim oraz Stefanem Załęskim. Później był
m.in. profesorem teologii moralnej w Krakowie (1867-1870) i retoryki w Starej
Wsi (1870-1873, 1881-1883). W 1870 r.
zainicjował wydawanie „Tygodnika Soborowego”. Jest autorem wielu broszur
religijnych oraz pieśni kościelnych, m.in.
Idźmy, tulmy się jak dziatki; rozpowszechniał w Galicji nabożeństwa majowe.
Głosił misje i rekolekcje. Encyklopedia
wiedzy o jezuitach..., s. 113; PSB, t. 4 (1938), s. 368 (Justyn Sokólski).
[131] Był nim Wawrzyniec Filipiak.
[132] Listy s. Konstancji do
E. Bojanowskiego z 1866 r. nie zachowały się.
[133] Chodzi o właścicielkę Podrzecza Bolesławę z Pruskich Węsierską,
wdowę po zmarłym (27 X 1865) Mikołaju.
[134] Owego załącznika do
listu s. Leony Jankiewicz z 24 października 1866 r. (zob. list w t. 2) brak. Natomiast drukowane tu pismo do
s. Julianny było załącznikiem do publikowanego niżej listu Bojanowskiego z 14
listopada 1866 r. do s. Leony Jankiewicz.
[135] Dziś: Jeżyce - dzielnica Poznania.
[136] Poręba leży obok Góry Świętej Anny, miejsca pielgrzymkowego na
Górnym Śląsku;
należy do parafii Leśnica Opolska. 12 sierpnia 1866 r. otwarto tam pierwszy dom
Zgromadzenia na Śląsku.
[137] Zob. A. Hanich, op. cit.
[138] Jednakże listów s. Anny
Böhm do E. Bojanowskiego z 1866 r. brak.
[139] Korespondencji sióstr
galicyjskich zabroniły wówczas władze austriackie za pośrednictwem biskupa
przemyskiego, ks. A. Manastyrskiego. – Niniejszy list Bojanowskiego był odpowiedzią
na pismo s. Leony Jankiewicz z 24 października 1866 r. publikowane w t. 2.
[140] Obydwu listów brak, przy
czym odpowiedź Bojanowskiego była załącznikiem do jego listu do ks. Jana Ciszka
(Łańcut) z 16 czerwca 1866 r. Dziennik E.B., 16 czerwca 1866 r.
[141] Zob. stosowny przypis do wcześniejszego listu z 3 listopada 1866 r., adresowanego do
Kajetana Morawskiego.
[142] Był nim ks. abp
Mieczysław Ledóchowski.
[143] Obydwa listy były
datowane 13 listopada 1866 r., tj. dzień wcześniej niż pismo Bojanowskiego do
s. Leony Jankiewicz.
[144] Mowa o powrocie matki Elżbiety Szkudłapskiej z Galicji, dokąd
udała się w styczniu 1867 r. z zatwierdzoną przez ks. abpa Mieczysława
Ledóchowskiego (27 XII 1866) Regułą Zgromadzenia.
[145] W tym czasie
korespondencja sióstr galicyjskich z Wielkim Księstwem Poznańskim była ograniczona
z powodów ogólnopolitycznych. Kornacka M., op. cit., s. 107.
[146] Była nią Matylda
Jasińska, po mężu Brauner.
[147] Listu tego brak. Zob.
stosowny przypis do listu poprzedniego, adresowanego do ks. Jana Koźmiana.
[148] Liszkowski Kazimierz był
pierwszym polskim kupcem bławatnym w
Poznaniu. Leitgeber Sławomir, Poznańskie
impresje, Poznań 1994, s. 121-122.
[149] Cassriel, kupiec w Śremie, wierzyciel Matyldy Jasińskiej.
[150] Listu wprawdzie brak,
ale wiadomo, że oprócz życzeń wielkanocnych zawierał zapewnienie o łączności
duchowej służebniczek galicyjskich z całym Zgromadzeniem, mimo przeszkód
stawianych przez rząd austriacki, a także aktualną informację o służebniczkach
galicyjskich, w tym o zapotrzebowaniu na cztery siostry do Łańcuta. Dziennik E.B., 1 maja 1867 r.
[151] Listu tego także brak,
najprawdopodobniej z powodu konfiskaty przez władze austriackie. Oprócz życzeń
imieninowych zawierał słowa „otuchy w trudnym położeniu”. Dziennik E.B., 4 kwietnia 1867 r.
[152] Zob. list wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r.,
adresowany do ks. Jana Ciszka.
[153] Mularz (gw.) – murarz.
[154] Zob. list wcześniejszy,
także z 26 lipca 1867 r., adresowany do ks. Jana Ciszka.
[155] Zob. list wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r.,
adresowany do ks. Jana Ciszka.
[156] Mularz (gw.) – murarz.
[157] Zob. list wcześniejszy,
także z 26 lipca 1867 r., adresowany do ks. Jana Ciszka.
[158] Gruszka Filomena, nowicjuszka, pochodziła spod Strzelec Opolskich.
Do Zgromadzenia wstąpiła w Porębie przed
23 lutego 1867 r., do nowicjatu w Jaszkowie przyjechała 7 marca 1868
r., ale już w maju lub na początku
września tego roku wystąpiła, udając się
do rodziny. AGSL KP. Pismo Bojanowskiego do s. Filomeny Gruszki wraz z jego
listami do czterech nowicjuszek śląskich w Porębie (Marianny Melcer, Stanisławy
Piechulek, Karoliny Student i Otylii Wąsik), drukowanymi niżej, było dołączone
do jego pisma z tego samego dnia do s. Anny Böhm, przełożonej domu służebniczek w Porębie. To ostatnie nie
zachowało się, choć wiadomo, że było odpowiedzią na dwa listy s. Anny Böhm z 31
lipca i 21 sierpnia 1867 r., których także brak. W pierwszym z nich informowała
Bojanowskiego o postępach prac budowlanych w Porębie i sprawach wewnętrznych
służebniczek śląskich, w tym o pomocy udzielanej chorym na cholerę oraz radości
z zaplanowanych rekolekcji, które ma prowadzić o. Iwo Czeżowski. Do listu s.
Anny były też dołączone pisma pięciu wspomnianych nowicjuszek śląskich, także z
31 lipca 1867 r., które jednak nie zachowały się. Natomiast z drugiego listu s.
Anny Böhm Bojanowski dowiedział się o kontynuowaniu pomocy dla chorych na
cholerę na wezwanie miejscowego landrata
i prowadzeniu przez siostry kuchni dla najuboższych, zaopatrywanej we wszystko
przez księżną Hohenlohe Ingelfingen, a ponadto o sprawach finansowych i
budowlanych. Zbieraniem ofiar na potrzeby domu w Porębie zajmował się Langner,
który zebrał ostatnio 10 tal. Nowy dom służebniczek w Porębie był już pod
dachem, a brakującą cegłę i pieniądze na opłatę transportu zapewnił hrabia z
Żyrowej. Dziennik E.B., 2 i 22 oraz
30 sierpnia 1867 r.
[159] Melcer Marianna (1845-1911), służebniczka, ur. 13 czerwca 1845 r. w
Suchej k. Strzelec Opolskich, wstąpiła do Zgromadzenia 1 maja 1867 r.,
profesję złożyła 18 maja 1869 r.
Przebywała na placówkach: w Porębie do 1892 r., wielkopolskich Szamotułach (od
28 X 1896 r.), pracując w tamtejszym szpitalu, Jemielnicy (od 13 III 1899 r.), gdzie rozpoczynano
budowę nowego klasztoru i Wieszowie, gdzie zm. 13 listopada 1911 r. Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 12. - Inne źródła podają inne miejsce urodzenia M.
Melzer: Kupferberg -Miedziana (Schematismus..., 1869).
[160] Wszystkich listów nowicjuszek śląskich z
Poręby z 31 lipca 1867 r. brak. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z
29 sierpnia 1867 r., adresowanego do s. Filomeny Gruszka.
[161] Piechulek Stanisława (1850-1869) , służebniczka, ur. 1 sierpnia 1850 r. w Krzanowicach k. Koźla. Zm. z powodu
gruźlicy 20 czerwca 1869 r. w Porębie. Schematismus..., 1869;
Szmidt M., op. cit., t.1, s. 1.
[162] Student Karolina (1848-1929), służebniczka, ur. 19 sierpnia 1848 r.
w Brzeźnicy k. Prudnika, do Zgromadzenia wstąpiła 1 maja 1867 r., suknię
zakonną otrzymała w lipcu 1867 r., profesję złożyła 18 maja 1869 r., zm. 20
grudnia 1929 r. w Leśnicy. Była jedną z pierwszych nowicjuszek w Porębie, należała
do drugiego kursu nowicjackiego. Krótko przed obłóczynami poznała E.
Bojanowskiego w czasie jego drugiego pobytu na Śląsku. Schematismus..., 1869; Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 40-41. –
Wspomniane na początku pisma Bojanowskiego liściki nowicjuszek śląskich z 31
lipca 1867 r. nie zachowały się. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z
29 sierpnia tego roku, adresowanego do s. Filomeny Gruszki.
[163] Wąsik Marianna Otylia (1847-1870), służebniczka, ur. 20 września
1847 r. w Mechnicy k. Koźla, zm. 11 maja 1870 r. w Porębie. Suknię zakonną otrzymała w lipcu
1867 r. w kościele parafialnym w Leśnicy. Należała do drugiego kursu
nowicjuszek w Porębie. W Dzienniku
Bojanowski 11 lipca i 2 sierpnia 1867 r.
zanotował m.in.: „Z nowicjuszek uderza osobliwie świątobliwością Otylia Wąsik”,
jej pismo i układ najlepszy ze
wszystkich listów”. Schematismus...1869;
Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 2.
[164] Listy pięciu nowicjuszek śląskich z Poręby do Bojanowskiego z 31 lipca 1867 r.
nie zachowały się (zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia
tego roku, adresowanego do s. Filomeny Gruszka). Były niewątpliwie wynikiem
jego lipcowej podróży na Górny Śląsk.
[165] Dalszej części listu brak.
[166] List ten i Dziennik Bojanowskiego z okresu 18 IV - 30 VI 1868 r. nie zachowały się.
[167] Była nią s. Elżbieta
Szkudłapska, której listu brak. Nie zachował się też Dziennik
Bojanowskiego z tego czasu.
[168] Niedziela Przewodnia -
pierwsza niedziela po uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Ochronka w Skrzyszowie została otwarta 19
kwietnia 1868 r. Positio..., vol.
1, s. 434.
[169] Chodzi o ks. Henryka
Ringa, ur. 19 lipca 1828 r., święcenia kapłańskie przyjął 1 lipca 1852 r. we
Wrocławiu. Lokalia w Skrzyszowie podlegała parafii w Mszanie Dolnej. Wkrótce
stała się samodzielną parafią. Schematismus...1867-1869. – Ks. Ring
propagował służebniczki na Śląsku m.in. na łamach „Zwiastuna Górnośląskiego”
(nr 23 z 5 czerwca 1868 r.), gdzie opublikował artykuł Który zakon na naszej
wsi najzdatniejszy. Zob. Positio..., vol. 1, s. 599-600, gdzie
opublikowano jego fragment.
[170] Jackowski Henryk Nostitz (1834-1905), jezuita. Pochodził z
Jabłowa k. Stargardu na Pomorzu, był synem Jacka i Konstancji z Grąbczewskich.
Studiował prawo na Uniwersytecie Berlińskim i teologię na Gregorianum w Rzymie
i Pelplinie, gdzie przyjął święcenia kapłańskie (8 IV 1860). Do zakonu w Starej
Wsi wstąpił 31 grudnia 1861 r. Pracował w ekspozyturze w Bytowie na Pomorzu, gdzie zbudował kościół.
W Śremie przebywał w latach 1865-1870 jako misjonarz. Później był rektorem i
mistrzem nowicjatu w Starej Wsi (1871-1877), misjonarzem wśród unitów na
Podlasiu (1878-1880) więzionym przez półtora roku przez władze rosyjskie,
rektorem w Krakowie (1880-1881), prowincjałem galicyjskim (1881-1887), rektorem
w Chyrowie (1887-1891), superiorem rezydencji św. Barbary w Krakowie (1893-1896) i Cieszynie (1902-1904); nie
przyjął propozycji władz galicyjskich na stanowisko biskupa krakowskiego
(1894). Jackowski był też inicjatorem wydawnictw jezuickich: „Misji
Katolickich” (1882), „Roczników Rozkrzewiania Wiary” (1883) i „Przeglądu
Powszechnego” (1884), a także budowy Zakładu Naukowo-Wychowawczego w Bąkowicach
pod Chyrowem. Z inicjatywy Leona XIII zreformował zakon bazylianów. Otworzył
nowe placówki jezuickie w Stanisławowie (1883) i Czerniowcach (1885)
popierał misje zagraniczne. Był autorem i wydawcą książek i artykułów o
tematyce ascetycznej i społecznej.
Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 234.
[171] O ile s. Agnieszka
(Zuzanna) Szaflarska zm. 15 maja i pochowana została trzy dni później, to s.
Zuzanna (Julianna) Górna zm. w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego, czyli w
czwartek - 21 maja 1868 r. - po piątej niedzieli od Wielkanocy, a pogrzeb
odprawiono dwa dni później.
[172] Oprócz s. Zuzanny (Julianny)
Górnej, chodzi o s. Agnieszkę (Zuzannę)
Szaflarską. W liście brakuje formuły powitania i pożegnania.
[173] List ten, datowany 21
maja 1868 r., nie zachował się. Brak Dziennika Bojanowskiego z tego
czasu nie pozwala o nim powiedzieć coś więcej.
[174] Była nią s.
Elżbieta Szkudłapska.
[175] Listu tego i Dziennika
Bojanowskiego z tego okresu brak.
[176] Recte: darniować, tzn. okładać darnią, czyli gęstym, zwartym splotem traw wraz z ziemią, celem umocnienia ziemnych
stoków, nasypów, mogił itp.
[177] Był nim ks. Józef Hebanowski.
[178] Była nią s. Elżbieta
Szkudłapska.
[179] Od 2 do 17 czerwca 1868 r., były to siostry: Rozalia Krauze i
Ludwika Adamczewska (zob. niżej listy z:
8, 13 i 25 czerwca 1868 r.). – Pierwszą ekipę antytyfusową
stanowiły siostry Agnieszka (Zuzanna) Szaflarska i Zuzanna (Julianna) Górna,
drugą – Katarzyna Andrysiak i Urszula Kaźmierczak.
[180] Szaflarski Maciej (1847-1903), ks., ur. w Czarnym
Dunajcu 11 X 1847 r. w rodzinie rolnika Jana i Marianny z d. Zubek, brat
dwóch służebniczek Maryi: Agnieszki (Zuzanny)
i Kunegundy (Wiktorii). Do zakonu jezuitów w Starej Wsi wstąpił 4 lipca
1865 r., święcenia kapłańskie przyjął 31
lipca 1878 r. w Krakowie. Był profesorem
j. greckiego i humaniorów w Tarnopolu (1871-1876) i Starej Wsi (1879-1884,
1892-1900, 1901-1903), u bazylianów w Dobromilu (1890-1891), Ławrowie
(1891-1892), ministrem w Nowym Sączu (1884-1885), duchownym w Chyrowie
(1888-1890) i misjonarzem wśród unitów na Podlasiu. Encyklopedia
wiedzy o jezuitach, s. 656.
[181] Habina Anna (1840-1886) do Zgromadzenia wstąpiła w 1864 r., zmarła
w Biłce Szlacheckiej. Pracowała w Łańcucie,
Nowodworzu, Krasiczynie i innych placówkach. Kudryk T., s., op. cit., s. 14.
[182] Szaflarska Kunegunda
Wiktoria (1841-1906) do Zgromadzenia wstąpiła w Starej Wsi w 1868 r. i
pozostała tam do śmierci. Tamże, s.
62.
[183] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[184] Tj. 19 kwietnia 1868 r.
[185] Chodzi o Beskid Śląski.
[186] Chodzi o ks. Henryka Ringa.
[187] Listu Salomei Chmiel
brak. Nie zachował się też Dziennik Bojanowskiego z tego czasu i dlatego
o piśmie trudno powiedzieć coś więcej.
[188] Była nią Zofia Barglanka
(Bargiel, Bargieł, Bargłówna), która przed 1867 r. trzy lata spędziła u Sióstr
Sacré Coeur we Lwowie. Do nowicjatu w Starej Wsi
wstąpiła 27 lutego 1867 r., a ks. Iwo Czeżowski, tamtejszy jezuita, już w marcu
rekomendował ją E. Bojanowskiemu do objęcia funkcji przełożonej nowicjatu w
Galicji, a potem przełożonej generalnej w miejsce s. Leony Jankiewicz (zob.
list z 16 marca 1867 r. w t. 2). Stało się jednak inaczej. Nowicjuszka
przyjechała 12 marca 1867 r. do Jaszkowa z powracającą z Galicji m. Elżbietą
Szkudłapską, a po obłóczynach (20 V 1867 r.) złożyła pierwszą profesję zakonną
19 marca 1869 r., także w Jaszkowie.
Pracowała potem w Lubaszu, Jaszkowie i Granowie, skąd w grudniu 1871 r. lub w
każdym razie przed zamknięciem tej
placówki służebniczek (17 X 1872) wyjechała najprawdopodobniej do sióstr
starowiejskich. AGSL, KP nr 201.
[190] Allenstein - niem.nazwa Olsztyna.
[191] Juni (niem.) - czerwiec.
[192] Tłumaczenie: Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus. Czcigodna Siostro! Śpieszę odpowiedzieć na
Wasze pismo z 17 maja br. i poinformować, że powiadomiłem Przełożoną na Górnym
Śląsku Annę Böhm o Waszym pobożnym zamyśle oraz, że ona sama do Was napisze, tym bardziej że
bardzo dobrze sobie Was przypomina. Mam nadzieję, że odpowiedź Przełożonej
będzie pozytywna. Do tego czasu miejcie nadzieję w Bogu i nie opuszczajcie się
w pobożnych modlitwach, by Duch Święty coraz bardziej rozjaśniał Wam świętą
wolę Bożą. Polecając się wraz z całą społecznością Służebniczek Maryi Waszym
pobożnym modlitwom, pozostaję Wasz oddany: N.N.
[193] Był nim ks. Józef
Hebanowski.
[194] Listu do s. Rozalii Krauze
jak i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu brak, w związku z czym o liście trudno
powiedzieć coś więcej.
[195] Tego listu i Dziennika
Bojanowskiego także brak.
[196] Chodzi o s. Elżbietę
Szkudłapską.
[197] Obydwu listów brak. Nie
zachował się też Dziennik Bojanowskiego z tego okresu i nie można o nich
powiedzieć czegoś więcej.
[198] Chodzi o wspomniane
już listy z 8 czerwca 1868 r., z których
brakuje pisma do Rozalii Krauze.
[199] Pierwszą była Józefa
Niekrawiec spod Opola, która do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 19 listopada
1866 r.; będąc słabego zdrowia, zmarła tam 26 czerwca 1868 r. Druga z
nowicjuszek (Nalewaja Julianna, Teresa), ur. 25 listopada 1853 r. w Brynicy w
pow. opolskim, przyjechała do Jaszkowa z
pierwszą; po złożeniu profesji (18 III
1869) pracowała w Granowie (1869-1872) i Lubaszu (1873-1905), gdzie zmarła jako
emerytka 11 grudnia 1937 r. AGSL, KP nr 193, 194.
[200] Listu, zapewne
przełożonej Zgromadzenia w Jaszkowie s. Elżbiety Szkudłapskiej, jak również Dziennika
Bojanowskiego z tego czasu brak. Treść listu nie jest w związku z tym znana.
[201] Wobec braku obydwu
listów i dziennika Bojanowskiego z tego okresu nic nie wiemy o ich zawartości.
[202] Zob. wcześniej, list z 13 czerwca 1868 r.
[203] Był nim ks. Mieczysław
Ledóchowski.
[204] Chodzi o list z 13 czerwca 1868 r. w t. 2 i o
siostry: Agnieszkę (Zuzannę) Szaflarską i Zuzannę (Juliannę) Górną
, zmarłe kolejno 15 i 21 maja 1868 r.
[205] Pismo to jednak
zaginęło i nie jest znana jego
zawartość, ponieważ nie zachował się także Dziennik Bojanowskiego z tego
czasu.
[206] Był nim ks. Józef Hebanowski.
[207] Zarówno pisma s. Elżbiety Szkudłapskiej jak i Dziennika
Bojanowskiego z tego okresu brak.
[208] Obydwa listy i Dziennik
Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.
[209] Przy okazji tego listu
trzeba zaznaczyć, że w związku ze sprzedażą Grabonoga przez Teofila Wilkońskiego,
brata przyrodniego Bojanowskiego, ten ostatni 19 grudnia 1868 r. opuścił to
bliskie mu miejsce na zawsze i skorzystał z propozycji ks. Jana Koźmiana
zamieszkania w Poznaniu, a potem ze zgody ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego
na przygotowanie się do święceń kapłańskich „ad solam missam”. W związku z tym
Bojanowski przeniósł się 30 marca 1869 r. do Seminarium Duchownego w Gnieźnie.
Kornacka M., op. cit., s.135-136. – List do s. Katarzyny Andrysiak z 9 marca
1869 r. jest zarazem pierwszym pismem Bojanowskiego, którego nie można
konfrontować z równoległą w czasie korespondencją adresowaną do niego. Listy te
(zob. t. 2) – z wyjątkiem kilku pozbawionych datacji – kończy bowiem pismo
datowane 28 października 1868 r. Pozostaje natomiast możliwość konfrontowania
pisanych przez Bojanowskiego pism i otrzymywanych listów z zapisami w Dzienniku Założyciela.
[210] Listu tego brak, jednak
z zapisu w Dzienniku Bojanowskiego wiadomo, iż nadawczyni opisywała w
nim m.in. urządzoną dla dzieci gwiazdkę bożonarodzeniową. Informowała też
Bojanowskiego, że w ochronce „wychowują teraz dziecię kilkutygodniowe, którego
matce młockarnia nogę zgruchotała i odjęto jej takową w Poznaniu, gdzie ta
kobieta dotąd leży”. Dziennik E.B.,
26 stycznia 1869 r.
[211] Chodzi o Cezarego
Platera, który zmarł 9 lutego 1869 r.
[212] Chodzi o Emiliana
Wiktora Szołdrskiego, ur. 28 listopada 1813 r., dziedzica Gołębina w Kościańskiem
i Jaszkowa w Śremskiem, ożenionego z Amelią z Grudzińskich, rodzoną siostrą
Wiktorowej Szołdrskiej, dzięki czemu wszedł w posiadanie dóbr Osiek k. Rawicza.
Po śmierci Amelii (28 I 1881) dobra te powróciły do Grudzińskich, a Emilian
przeniósł się do Jaszkowa i Gołębina, zwłaszcza, że zapisał te majątki
synowcowi Teodorowi, który zmarł przedwcześnie.
Pałac w Osieku w dobie kulturkampfu stał się schronieniem dla tzw.
księży majowych, a tym samym był narażony na rewizje policyjne. Żychliński T., Złota księga..., t. 22 (1900), s. 105,
106. – Szołdrscy byli wcześniej fundatorami ochronki w Gołębinie, w parafii
Wyskoć (4 XI 1860). Positio..., vol. 1, s. 431.
[213] Tj. 19 marca.
[214] Nowakowski Wojciech
(Adalbert) (1818-1869), ks. Pochodził z Wrześni, maturę zdał w Gimnazjum Św.
Marii Magdaleny w Poznaniu (1839),
filologię i teologię studiował we Freiburgu i Berlinie, po czym przyjął
święcenia kapłańskie (1845) i został nauczycielem religii, historii oraz j.
hebrajskiego w macierzystym gimnazjum, regensem alumnatu (1846-1848),
proboszczem w Odolanowie (1848), profesorem i subregensem w seminarium
gnieźnieńskim (1850-1852), proboszczem i dziekanem w Krotoszynie (od 1852),
wreszcie także szambelanem papieskim (1867). Zm. 22 lutego 1869 r. w
Krotoszynie. Białobłocki A., Absolewenci...,
s. 96;
tenże, Nauczyciele..., s. 34.
[215] Chodzi o Teklę z
Dzwonowa z Rogalińskich h. Łodzia Morawską, córkę Wojciecha – chorążego wojsk koronnych i Marianny Chełkowskiej h.
Wczele, żonę Michała – najmłodszego syna Wojciecha Dzierżykraj Morawskiego i
Zofii z Łagówca Sczanieckiej h. Osorya. Tekla z Rogalińskich Morawska zmarła w
dziedzicznym Konarzewie pod Zdunami w
Krotoszyńskiem 2 marca 1869 r. w wieku 83 lat. Żychliński T., Złota księga..., t. 23 (1901), s. 69-70.
[216] Okupnik Franciszka, s., pochodziła z Trafary, gm. Baszków. Do
nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 2 grudnia 1859 r. po wcześniejszej śmierci ojca.
W wieku 20 lat (przed 10 VIII 1857 r.) zrobiła to samo jej siostra Agnieszka,
Jadwiga. Natomiast brat, mieszkający najprawdopodobniej wraz z owdowiałą
matką, był nauczycielem w
Bułakowie. Franciszka pracowała potem w
Kopaszewie, Wroniawach, Ruchocinie, Osieku, Gołębinie, Lubaszu, Rąbiniu,
Niechanowie (1871-1872) i w Drzązgowie (1872-1873), skąd wyjechała przed 12 grudnia 1873 r. do Ameryki
z s. Joanną Langner, pochodzącą ze Śląska. AGSL, KP nr 82. Zob. też tamże, nr
47.
[217] Według M. Kornackiej
(op. cit., s. 95) Bojanowski zaproponował pielęgnowanie chorych najpierw
Siostrom Miłosierdzia, ale te nie mogły spełnić jego prośby.
[218] Chodzi o ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego.
[219] Kołtyga (Kotyga) Maria
Józefa, s., ur. 1 lutego 1851 w Półwsi
w pow. opolskim w rodzinie rolnika
Karola i Katarzyny z d. Paluch. Wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie 31
grudnia1868 r., obłóczyny miała 18 marca 1869 r. w jaszkowie,
pierwsze śluby 28 maja 1871 r. Pracowała
w Wielichowie (1871-1873), w Porębie - jako mistrzyni nowicjatu (8 XI 1873 do
III 1877), ponownie w Wielichowie (1877-1920). Następnie przebywała jako
emerytka w Mielżynie i Pleszewie, gdzie zmarła 24 maja 1938 r. AGSL, KP nr 217.
[220] Bijas Marianna, s., ur. 17 sierpnia 1847 r. w Szczepanowicach w
pow. opolskim. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 17 sierpnia 1866 r., po
pierwszej profesji (21 VIII 1868) w jaszkowie
pracowała w Różnowie (1868-1870), dokąd udała się z Katarzyną Andrysiak jako przełożoną i
Machulanką. Na przełomie kwietnia/maja 1870
r. towarzyszyła Matce Szkudłapskiej w podróży na Śląsk do Poręby, po
czym pracowała ponownie w wielkopolskich
placówkach służebniczek: w Oporówku (do listopada 1872) i Rokosowie pod Krobią, a w 1880 r. udała się do galicji - do Krzysztoporzyc k. Krakowa,
potem była w Kamieniu Śląskim (19 III
1888-16 VII 1888) i ponownie w Galicji. W 1891 r. odeszła ze Zgromadzenia,
najprawdopodobniej w Nowosielcach. AGSL, KP nr 189.
[221] Od 30 marca 1869 r.
miejscem pobytu Bojanowskiego było
Seminarium Duchowne w Gnieźnie. Zob. stosowny przypis do listu
poprzedniego, z 9 marca 1869 r.
[222] Listu tego brak. Jego
nadawczynią była s. Joanna, zadowolona wraz z pozostałymi siostrami, że nie
została przeniesiona do Rokosowa. Pismo zawierało opis życia codziennego w
ochronce oraz informację o dużej ilości przychodzących dzieci i majowym pobycie
w Oporowie Ireny Bodenham z Morawskich. Dziennik
E.B., 7 czerwca 1869 r.
[223] Chodzi o s. E.
Szkudłapską.
[224] Siostra Józefa Patryas w
październiku 1863 r., mając 23 lata, wstąpiła do nowicjatu w Jaszkowie. Po
ślubach (30 X 1864) pracowała m.in. w Uzarzewie i Kopaszewie k. Kościana
(1865-1866). Od 16 grudnia 1866 r.
podjęła pracę w nowo otwartej ochronce w Rogożewie pod Jutrosinem, gdzie wraz z
s. Marianną Rejkowską przebywała do jej zamknięcia w dniu 18 maja 1869 r. Następnie pracowała w dobrach księżnej
Elżbiety z Działyńskich i Adama Konstantego Czartoryskich, w Rokosowie pod
Krobią w pow. gostyńskim. Na początku lutego 1870 r. podjęła pracę wychowawczą
w Lewkowie k. Ostrowa (1870-1873). Od listopada 1873 r. pracowała w Rożnowie k.
Obornik Wielkopolskich aż do kasaty placówki przez rząd pruski w maju 1875 r.
Kiedy 1 lipca 1877 r. Siostry Miłosierdzia Św. Wincentego à Paulo musiały
opuścić Katolicki Dom Sierot w Pleszewie (1 VII 1877), s. Józefa Patryas wraz z
s. Konstancją Chudą (Magdaleną), podjęły w nim pracę w stroju świeckim.
Natomiast od 1 lutego 1902 r. s. Józefa Patryas przez trzy lata pracowała
jeszcze w Mielżynie, przechodząc potem
(24 VIII 1905) jako emerytka do Pleszewa. Zmarła tam 2 czerwca 1906 r.
AGSL, KP nr 164.
[225] Chodzi o ks. Wojciecha
Morawskiego.
[226] Był nim wówczas ks.
Władysław Woliński, ur. 1838, wyświęcony na kapłana w 1862 r., od 1866 r. drugi
wikary w Buku, gdzie proboszczem był Marian Grzywiński od 1856 r., a pierwszym
wikarym od 1864 r. Franciszek Ptaszyński, ur. w 1836 r. i wyświęcony na księdza
w 1859 r. Od 1867 r. Woliński był kuratusem w Oporówku. Elenchus Posnanensis..., 1867.
[227] Listu tego, z ochronki w
Rożnowie, brak, choć potwierdzenie jego
odbioru Bojanowski odnotował zwięźle w Dzienniku
15 listopada 1869 r.
[228] Była nią s. Elżbieta
Szkudłapska.
[229] Chodzi o ks. Franciszka
Szotkiewicza, ur. 1822, wyświęconego na kapłana w 1858 r., kuratusa w Rożnowie od 1863 r. Elenchus Posnanensis..., 1872.
[230] Machula Maria Rozalia,
ur. 8 grudnia 1844 r. w Sławicach w pow. opolskim, była jedną z trzech
kandydatek, które 17 sierpnia 1866 r. przyjechały ze Śląska do Jaszkowa z
przełożoną generalną m. Elżbietą
Szkudłapską. Po profesji (21 VIII 1868)
pracowała wraz z krajanką, s.
Marianną Bijas i przełożoną s. Katarzyną Andrysiak w nowo otwartej
ochronce w Rożnowie k. Obornik
Wielkopolskich, od jesieni 1869 r. w Jaszkowie, potem w Kopaszewie, Niechanowie
i innych. W lipcu 1877 r. udała się do
Galicji, pracowała do 1891 r. w Osowcach pod Buczaczem w archidiecezji
lwowskiej. Następnie przez Śląsk powróciła do Wielkopolski i z s. Michaliną
Jaskulską podjęła pracę pielęgniarską i charytatywną w Mogilnie (1 X 1891).
Wobec przedawnienia paszportu pozbawiono ją obywatelstwa Rzeszy Niemieckiej, w
związku z czym ukrywała się przez jakiś czas u krewnych na Śląsku, skąd
powtórnie wyjechała do Galicji. Zmarła 18 grudnia 1924 r w Petlikowicach w pow.
buczackim, gdzie spędziła kilkanaście lat życia. AGSL, KP nr 189.
[231] Listu tego, datowanego w
Starej Wsi 14 października 1869 r., brak. O. Wawreczka podzielił się w nim z
Bojanowskim radością z działalności tamtejszych sióstr i troską, że „rząd
zabrania im korespondencji z Przełożonymi” w Wielkopolsce. Zapraszał też
Bojanowskiego do siebie i oferował rolę pośrednika w przekazywaniu
korespondencji służebniczek wielkopolskich i galicyjskich. Dziennik E.B., 24 października 1869 r.
[232] Sworowska Julianna,
rodzona siostra s. Rozalii, ur. 6 lutego 1839 r. w Baszkowie, pow. Krotoszyn, w
rodzinie Augustyna i Jadwigi z d. Nowak. Ukończyła szkołę parafialną w
Baszkowie. Do Zgromadzenia wstąpiła 29/30 maja 1855, obłóczyny miała 6 grudnia
1855, śluby 21 czerwca 1856 r. Pracowała w Kopaszewie, Rąbiniu, Podrzeczu, Czerwonej
wsi, Krzywiniu, Jaszkowie i
Zaniemyślu, gdzie zmarła 16 listopada 1928 r. AGSL, KP nr 13.
[233] Wszystkich listów brak.
Jednakże wszystkie odnotował Bojanowski w swoim Dzienniku (24 i 30
listopada oraz 20 grudnia 1869 r.). W pierwszym s. Julianna wspomniała o kłopotach gospodarczych i finansowych oraz
trudnościach zdrowotnych, a także o kradzieży dokonanej przez jakąś dziewczynę,
która była u sióstr na leczeniu. Natomiast Bojanowski w liście z 24 listopada 1869 r. informował
siostry o śmierci s. Katarzyny Kupki i pytał
o losy budowy. W odpowiedzi, w drugim liście, s. Julianna nie poruszyła
tej sprawy, a w trzecim zaznaczyła, że „Księża Filipini tylko połowę drzewa
chcą dać na domek”. W związku z tym
sugerowała, by Bojanowski „P. Żółtowskiego o drzewo prosił, albo o dachówkę” i
to tym bardziej, że służebniczki „chciałyby co jeszcze ukwestować, ale – cóż
robić, kiedy zabronione” notował Bojanowski.
[234] Chodzi o ks. abpa M.
Ledóchowskiego.
[235] Kupka (Kopeć) Katarzyna,
ur. w 1842 r., wstąpiła do nowicjatu jaszkowskiego 2 maja 1863 r. Pracowała w
Borku (1864-1866), w Podrzeczu (od 1866), Mielżynie (1868-1869) i od 15
sierpnia 1869 r. w Granowie jako
przełożona. Zarażona przy pielęgnowaniu chorych, zmarła tam nagle na tyfus dnia 24 listopada
1869 r. AGSL, KP nr 158.
[236] Korespondencji z s. Elżbietą
Szkudłapską brak. Od 15 listopada 1869 r. do 5 stycznia 1870 r. w
Dzienniku Bojanowski odnotował sześć wysłanych listów do s. Elżbiety
Szkudłapskiej w Jaszkowie i pięć otrzymanych od niej, co dowodzi
znaczącej intensywności tej korespondencji jeśli zważyć, iż korespondował on z
wieloma ludźmi.
[237] Jak wyżej. – Chodzi o wspomnianą kradzież,
dokonaną przez dziewczynę, która przebywała w ochronce podrzeckiej na leczeniu.
[238] Listu tego brak.
Bojanowski adresował go „do Ks. Tom[asza] Hejnowicza w Gostyniu (na ręce Sióstr
Podrzeckich)”, przesyłając „zarazem” wspomnienie o jego ojcu w «Gazecie
Toruńskiej», z 23. grud[nia] nr 295”,
a także życzenia noworoczne dla niego i Kongregacji Filipińskiej. Dziennik, 8 stycznia 1870 r.
[239] Listu tego brak.
Odebrany przez Bojanowskiego z poczty 24 października 1869 r., zawierał relację
z wizyt s. Leony Jankiewicz w galicyjskich placówkach Zgromadzenia (Biłka
Szlachecka, Łańcut, Krasiczyn, Nowodworze, Tarnów, Stara Wieś) i wiadomość, że
„na przyszły miesiąc, w listopadzie mają być otwarte nowe domki w Dzikowie u
hr. Tarnowskiej i w Pisarach u hr. Adamowej Potockiej”. Dziennik E.B., 24 października 1869 r.
[240] Była nią s. Elżbieta
Szkudłapska.
[241] Listu tego brak. Był
odpowiedzią na poprzednie pismo Bojanowskiego, z 13 stycznia 1870 r. Zawierał
rozmaite informacje o działalności Zgromadzenia w Galicji, chorobach trapiących
siostry i ludność, a także o wyznaczeniu Komisarza duchownego sióstr przez
Konsystorz w Przemyślu. Został nim „ks.
kanonik Steczkowski z Jasienicy, bardzo dobry kapłan”. Do listu było dołączone
także pismo do s. Elżbiety Szkudłapskiej. Dziennik E.B., 16 marca 1870 r.
[242] Pytlak Anna (1850-1870),
ur. w Starej Wsi, do służebniczek wstąpiła w 1868 r., zmarła na czarną ospę. Kudryk T., op. cit., s.1.
[243] Była nią s. Elżbieta
Szkudłapska.
[244] Chodzi o Fanny Margaret
(Mary Magdalen) Taylor.
[245] Był nim E. H. Manning, arcybiskup Westminster.
[246] Listu tego brak. Był
odpowiedzią na poprzednie pismo Bojanowskiego z 17 marca 1870 r. i zawierał rutynowe,
choć zawsze nowe wiadomości, przy czym szczególną radość wśród służebniczek
galicyjskich wywołała informacja
Bojanowskiego o siostrach angielskich. Dziennik
E.B., 5 kwietnia 1870 r.
[247] Wolw Leontyna Maria, ur.
w 1850 r. w Haczowie pow. Brzozów, do
Zgromadzenia wstąpiła 10 kwietnia
1869 r., śluby złożyła w 1870 r., zm. 1 kwietnia 1870 r. w Starej Wsi. Kudryk T., op. cit., s. 1-2.
[248] Chodzi o list z 6
kwietnia 1870 r., którego brak i który był zarazem odpowiedzią na zaginione pismo Szkudłapskiej z poprzedniego dnia. Dziennik E.B., 6 kwietnia 1870 r.
[249] Zob. list z 17 marca 1870 r.
[250] Jedyna w tym czasie
ochronka w Królestwie, w Ruszkowie u Morzyckich, została zamknięta przez władze
rosyjskie w lipcu 1871 r. Kornacka M., op. cit., s. 114.
[251] Listów tych brak.
Wiadomo jednak, że po drukowanym tu liście do s. Leony Jankiewicz z 11 kwietnia
1871 r. nie zachowała się żadna
korespondencja interesujących nas osób, przy czym jednocześnie zaginął też Dziennik E.B. z okresu 19 IX 1870 – 12 VI
1871. Natomiast wcześniej, między ostatnim, drukowanym tu pismem Bojanowskiego
do s. Leony Jankiewicz z 8 kwietnia 1870 r. a 18 września tegoż roku,
Bojanowski nie wysłał żadnego listu do s. Leony, choć otrzymał co najmniej trzy
z 13 kwietnia, 7 i 13 czerwca,
odnotowane w Dzienniku nieco później
(17 kwietnia, 14 i 24 lipca). Przyczyną tego był pogarszający się stan zdrowia
Bojanowskiego.
[252] Listu tego i Dziennika Bojanowskiego z tego czasu
brak, w związku z czym nic więcej nie można o nim powiedzieć.
[253] Była nią s. Elżbieta
Szkudłapska.
[254] Listu tego i Dziennika Bojanowskiego z tego
okresu brak.
[255] S. Elżbieta Szkudłapska
wysłała do Bojanowskiego w tym czasie dwa listy, datowane 8 i 10 lipca 1871 r.
Obydwu brak. Pierwszy z nich, polecony, zawierał „papiery Sio[stry] Taylor”,
drugi informację o przesłanym ze Śląska płótnie i chustkach. Dziennik E.B., 10, 11, 12 lipca 1871 r.
[256] Chodzi o ks. Stanisława
Gieburowskiego.
[257] Wotywa (łac. votiva - ślubowanie) - (w Kościele
katolickim) Msza św. odprawiana na
specjalną intencję niezależnie od oficjalnego kalendarza; (pot.) ranna
msza św. śpiewana i grana.
[258] Listu tego brak, a w Dzienniku (zapisy z 15 i 21 lipca 1871) Bojanowski
datował go jeden dzień wcześniej, tj. 13 lipca 1871. Positio..., vol. 1, s. 1060.
[259] Chodzi o ks. Rogera Łubieńskiego, jednego z pośredników między
Bojanowskim a angielskimi orędownikami założenia na terenie Anglii Zgromadzenia
Służebniczek. Łubieński nie występuje w schematyzmach archidiecezji poznańskiej
i gnieźnieńskiej, brakuje też korespondencji między nim a Bojanowskim, choć
wiadomo o niej z Dziennika. Na
przykład w liście z dnia 13 września
1869 r., datowanym w miejscowości Trzciaki, Łubieński pytał go, „co się stało z
regułą angielską, bo Miss Taylor pisała do niego już z Londynu i przysłała mu
swój adres”. W odpowiedzi adresowanej 30 września na ręce ks. prob. Lüdke w Trzciance (Schönllanke),
Bojanowski informował o wysłaniu Reguły do Taylor, która już ją odebrała
(Bojanowski wręczył ten list Łubieńskiemu osobiście, ponieważ ten pojawił się u
niego 1 października, a 7 października wyjechał do Poznania). Bojanowski pisał
też do Łubieńskiego 10 marca 1870 r., a
trzy dni później otrzymał jego odpowiedź
z 12 marca. W odpowiedzi na ten list Bojanowski 27 marca dziękował Łubieńskiemu
za tłumaczenie Reguły Służebniczek na język angielski i cieszył się z tego, że
„ks. Roger chce przyjąć korektę Reguły angielskiej i że zamyśla odwiedzić
Anglię”. Dziennik E.B.., 18 i 30 września oraz 1 października
1869 r., 10, 13 i 27 marca 1870. Por.
Positio..., vol. 1, s. 1046, 1055.
[260] Chodzi o placówkę Sióstr
Służebniczek w tym kraju. Zainteresowana tym Fanny Taylor przyjęła nowicjackie
imię Marii Magdaleny (23 I 1870), choć w lipcu 1871 r. domagała się pewnych
zmian w regule Zgromadzenia. Kornacka M., op. cit., s. 120.
[261] Był nim ks. M.
Ledóchowski. Listu brak. Odpowiedzią nań był
list ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego do m. Elżbiety Szkudłapskiej z
dnia 24 września 1871 r., w którym sprzeciwił się angielskim propozycjom zmian
w regule Zgromadzenia i opowiedział się
za udzieleniem jedynie objaśnień niektórych paragrafów reguły. Positio..., vol. 1, s. 515.
[262] Zarówno Fanny Taylor,
jak i zwłaszcza ks. abp Henry Edward Manning (Westminster), sprzeciwili się
ostatecznie afiliacji angielskich Sióstr do zgromadzenia polskiego. Przyjęły one nazwę The Poor Servants
of The Mather of Good (Ubogie Służebnice Matki Boga). Kornacka M., op. cit., s. 120. Zob. też korespondencję z
końca jesieni 1871 r. między Magdaleną Taylor a Elżbietą Szkudłapską i między
Georgianą Fullerton a ks. arcybiskupem Mieczysławem Ledóchowskim. Positio..., vol. 1, s. 516-522.
[263] Ks. Laurenty Nowakowski,
ur. 1839, wyświęcony na kapłana w 1863 r., od 1866 r. wikary w Górze k. Śremu,
od 1869 r. mansjonarz i pierwszy wikary w Kościanie, od 1870 r. emeryt w
Poniecu zapewne z powodu złego stanu zdrowia.
Proboszczem był tam od 1855 r. ks. Jan Respondek (Respądek) (1817-1901),
b. profesor seminarium duchownego w Poznaniu.
Elenchus Posnanensis..., 1856,
1869, 1870, 1872, 1902.
[264] Niemiecka nazwa
Nysy.
[265] Chodzi zapewne o przebywającego gościnnie w Górce Duchownej
dawnego prowincjała jezuitów galicyjskich o. Józefa Browna.