Różaniec

I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

Im większa tajemnica, tym bardziej skrywana. Choć „Dziennik” pisze dla siebie, nigdy nie odkryje bogactw swego wnętrza. U Boga zaś w pamiętniku wszystko zapisane – każda myśl, westchnienie, modlitwy dziękczynne, błagalne i codzienne „Wola Twoja Panie”.
A sakramenty to dopiero rzecz święta!
O czym rozmawiał z Bogiem? Nie trudź się, nie odgadniesz. To tajemnice rozmów miłości, sekrety nigdy nie zdradzone. „Ja modlitwę kończę, którą nie wiem, kiedy zacząłem” – tylko tyle wypowie.
Jeżeli miłość prosi Miłość, to Miłość nie może niczego odmówić. Edmund otrzymał stokroć więcej niż prosił.

II. Biczowanie Pana Jezusa 

Cierpienie to świątynia, gdzie Bóg osobiście spotyka się z człowiekiem w próbie wiary i miłości. Głębia i rozmiar doświadczeń Edmunda jest świętą tajemnicą, wobec której trzeba zamilknąć. Przeciwności i wszelkie trudności, jak ogień wypróbowały szlachectwo duchowe Edmunda Bojanowskiego. Cierpliwość i męstwo w cierpieniu stały się fundamentem trwałej budowli duchowej Służebniczek oraz mocą dla każdej duchowej córki Ojca Edmunda aż po dzień dzisiejszy. Pokłady zasług wciąż nie wyczerpane procentują w tobie i we mnie.
A przecież nie mogło zabraknąć cierpienia w tak potężnym dziele Bożym. Nie mogło też zabraknąć zwycięstwa. To znaki Bożego dotyku i Jego niepojętej Miłości. Trzeba też więc w tym miejscu wypowiedzieć prawdę i podkreślić: prawdziwa miłość ma także swoje męczeństwo. Któż to zgłębić może? 

III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Czystość, niewinność, bezinteresowność i szczerość intencji serca Edmunda, przeszyte obmową, kłamstwem i wyszydzeniem. Gorycz zdrady zaufanego przyjaciela. Rozdzierające serce pragnienie jedności. Kolec podejrzliwości i niezrozumienia. A „świecki” to brzmi jak najcięższy i największy zarzut.
Widzisz? Jezusa Serce można dotknąć tylko przez ciernie.
Napisze Edmund: „Niebo pochmurne i dżdżyste, wiatr zimny, który mnie owiewał, ciernie, które przy ścieżce mijałem, wszystko to w dziwnej było harmonii z moim usposobieniem wewnętrznym”. 
Bo przecież wie, że może cierpieć, ale nie wolno mu nigdy ulegać. Prawda nie wchodzi w kompromisy.
Spójrz, jaki uczeń podobny do Nauczyciela, jak dzielnie wstępuje w Jego Boskie ślady. To już nie sługa, ale przyjaciel Boga. Wtajemniczony w wymagania Oblubieńca, doświadczony we wszystkim. Wie, że obejmować Chrystusa, to obejmować Jego Krzyż. 

IV. Droga Krzyżowa Pana Jezusa

Droga Edmunda przepiękna i jakże wzniosła, bo na niej jaśnieje Krzyż Chrystusa zwycięski.
Kto komu pomaga? Edmund Cyrenejczykiem, czy to Jezus dźwiga krzyż Edmunda?
Edmund słaby od młodości, „ustawicznie chory”, staje się wybornym, doskonałym narzędziem w ręku Mistrza. Tu Chrystus sam działa w słabości Edmunda. Objawia swą moc i potęgę rękami Edmunda. Kocha miłością serca Edmunda.
A kto pierwszy zawołał? Czy to Edmund wyciągnął rękę ku niebu i Bóg pochwycił? Nie. To Bóg pierwszy zapłakał w człowieku i Edmund posłyszał. „Byłem w tych wszystkich, których ukochałeś, Edmundzie. Powiedz, czy nie jesteś szczęśliwy, kiedy należysz do Mnie?”

V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

Rozpostarty na krzyżu choroby, osamotniony, ogołocony nawet z własnego domu, na cudzym łożu, śmiercią swoją oddaje Bogu największą chwałę. Jakiż on podobny do Jezusa na krzyżu... Umierające usta testamentalnie wypowiedzą rzecz najważniejszą dla swoich córek duchowych: „Prostotę zalecam” i jeszcze jedno „Siostry moje kochajcie się i kochajcie się”.
Dogasa świeca Edmunda. Płomień zgasł. Umarł wierny sługa i apostoł świata. „Zasnął w Panu jeden z najpobożniejszych, najpokorniejszych i najzasłużniejszych katolików Wielkopolski” – tak napisze Tygodnik Katolicki.
Przepiękne życie naszego Ojca Założyciela i jakże budujące. Dziękujemy Ci, Kochany Ojcze Edmundzie, za wszystko czym jesteś. Ty wciąż jesteś.

s. M. Agnieszka Sobiło