Listy Edmunda Bojanowskiego z lat 1866-1867

[179] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK  w  Starej Wsi
Grabonóg, (sobota), 27 stycznia 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            List, który mi przysłałaś, moja Siostro Marianno do rodziców, odesłałem im natychmiast, ale że Twój brat, który miał odpisać, nie mógł tak łatwo znaleźć wolnej do tego chwilki, przeto rodzice Twoi dopiero dziś przez Siostry podrzeckie oddali tę odpowiedź, którą Ci tutaj załączam. To oczekiwanie też wstrzymało i mnie dotychczas z pisaniem do Was, bo chciałem zarazem pocieszyć Cię przesłaniem tego listu od Twego rodzeństwa.
            Za wiadomości, które mi napisałaś o Waszym gospodarstwie, serdecznie Ci dziękuję. Wyraźnie, moje Siostrzyczki, Pan Bóg Wam błogosławi i Opatrzność Jego święta Wami się opiekuje. Zadziwiające i śliczne są te szczegóły, które mi doniosłaś. Podług życzenia Twego, pozdrowiłem od Ciebie wszystkie Twoje znajome Siostry, a osobliwie S. Michalinę Zielińską, która teraz jest gosposią w jaszkowskim Nowicjacie, i S. Rejkowską, i Siostrę Paulinę i Siostry w Królestwie. Siostrze Konstancji w Ruszkowie doniosłem, że oczekujesz od niej odpowiedzi na list, co pisałaś do niej z Krasiczyna.
            Rekolekcje w Licheniu dawał Siostrom Ojciec Pacyfik[623], ale teraz nie będzie już podobno dłużej w Licheniu, bo tak odebrano wszelkie fundusze kościołowi, że ledwo sam jeden proboszcz się utrzyma. Donoszę Ci też o ks. Koszutskim, że cały przeszły tydzień bawił tu w Grabonogu i w klasztorze. Przyjechał umyślnie odwiedzić mnie i ks. Brzezińskiego. Byłem z nim w Podrzeczu, innego znowu dnia w Gostyniu u Sióstr Miłosierdzia. Byliśmy także razem w Oporowie u państwa i w Oporówku u Sióstr, a tam Siostra Antonina Poniedziałek[624], która jest teraz w Oporówku Starszą, nie mogła się dosyć nacieszyć księdzu Koszutskiemu. W Podrzeczu w Ochronce pokazywałem mu Twoją małą siostrzyczkę, którą brał na łono i bułeczkami uczęstował. I tak co dzień gdzie indziej wyjeżdżając, a na noc wracając do Grabonoga, zabawił ks. Koszutski u nas aż do niedzieli, tj. 21 t.m. W niedzielę zaś był on jeszcze razem ze mną na wielkiej uroczystości jubileuszowej 50-cio letniego kapłaństwa ks. prob[oszcza] Kuśniaka[625] w klasztorze, która się odbyła bardzo wspaniale. Zjechał ks. Biskup Stefanowicz, ks. Koźmian, ks. Prusinowski, O. Superior[626] ze Śremu i bardzo wielu duchownych i panów tak, że było przeszło 60 osób.
            Dziś odebrałem list od Siostry Elżbiety z Jaszkowa, która mi donosi, że pisałaś do niej teraz, ale odpisze Ci dopiero jak wróci ze stron gnieźnieńskich, dokąd dziś pojechała. Tymczasem przesyła Ci tylko przeze mnie serdeczne życzenia na Twoje nadchodzące imieniny i trzy obrazeczki w upominku, jeden od siebie, drugi od Siostry Pauliny, a trzeci od Siostry Michaliny Zielińskiej. Z tego dopiero dowiedziałem się, że Ty, moja Siostro Marianno, na Matkę Boską Gromniczną obchodzisz Twoje imieniny, czego dotąd nie wiedziałem. Miło mi więc przy tej sposobności i z mojej strony przesłać Ci najserdeczniejsze życzenia wszelkich łask i błogosławieństw Boskich, a jak najlepszego szczęścia i powodzenia w Twoim gospodarstwie starowiejskim. Na pamiątkę tych życzeń załączam Ci także obrazek i o modlitwy Cię proszę.
            Jakże Wam się podoba książeczka ks. Koszutskiego o pustelnikach świętych?[627]  Bardzo się ucieszył, jakem mu powiedział, że tę książeczkę Wam posłałem.
            Na Twoje zapytanie o Kunegundzie nic Ci nie umiem odpowiedzieć, bo nie wiem, gdzie się obraca.
            Za życzenia Nowego Roku serdecznie Ci dziękuję[628] i nawzajem życząc Ci wszelkiego dobra w tym Nowym Roku, polecam Cię Opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Twoim modlitwom.
                                                                                                             E. Bojanowski
Do Siostry Karoliny kilka słów na drugiej stronie tego listu załączam[629].
[Na marginesie]
Twoim rodzicom razem z listem od Ciebie odesłałem opłatek załączony i medalik.
[180] Do  s. KAROLINY  ANNUTH  w Starej Wsi
                                                                                             Grabonóg, 27 stycznia 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Posyłając dzisiaj, moja Siostro Karolino, kilka listów i obrazków do Sióstr starowiejskich, nie piszę już osobnego listu do Ciebie, tylko te kilka słów tutaj dołączam, bo i tak koperta pełna i ciężka już będzie.
            Dziękuję Ci najserdeczniej za Twoją pamięć o mnie w modłach i przy Komunii św. a zarazem i za życzenia, które mi z opłatkiem gwiazdkowym na Nowy Rok przysłałaś[630]. Wzajemnie życzę Ci, moja Siostrzyczko, wszelkiego najobfitszego w tym nowo rozpoczętym roku, błogosławieństwa Bożego i choć to już po czasie, dzielę się i z Tobą odrobiną opłatka podrzeckiego, który dla wszystkich starowiejskich Siostrzyczek w liście do Siostry Leony załączam.
            Siostrze Elżbiecie Bieńkowskiej[631] na starszeństwie w Ochronce w Rombiniu bardzo dobrze się powodzi i towarzyszki jej, równie jak ks. Prob[oszcz] Hertmanowski[632], wielce z niej zadowoleni. Pozdrawia Cię ona serdecznie i cieszy się nadzieją, że Cię jeszcze tutaj w naszych stronach zobaczy i wspólnie z Tobą na chwałę Bożą pracować będzie.
            Niech Cię, moja Siostro Karolino, Pan Jezus i Najśw. Panna swoją dobrotliwą opieką otaczają, a Ty w modlitwach Twoich pamiętaj o mnie i o tutejszych Siostrzyczkach.
                                                                                                           E. Bojanowski

[181] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej Wsi
                                                                                               Grabonóg, 27 stycznia 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Już to cztery tygodnie temu, moja Siostro Leono, jak odebrałem 26 z.m. Twój list, ręką Siostry Marianny pisany, z d. 22-go grudnia[633], a dotąd Wam nie odpisałem.  Powodem do tego było najwięcej to, że chciałem zarazem Siostrze Mariannie przesłać odpowiedź od jej rodziców, którzy od dnia do dnia obiecywali napisać, a nie mogli przy zatrudnieniach swoich zebrać się na to i dziś dopiero przez Siostry z Podrzecza przysłali mi ten swój list tak długo oczekiwany.
            Wiadomość o Twojej słabości zdrowia, która Ci nie pozwalała własną ręką pisać listu do mnie, mocno mnie zasmuciła, że na wesołe Święta Bożego Narodzenia i na Gwiazdkę miało Ci zbywać na tej pociesze, którą zdrowie daje. Ale dzięki Bogu, dowiedziałem się teraz z listu Twego, pisanego do Siostry Elżbiety, że już i Gwiazdkę i Święta zdrowa obchodziłaś. Po kilka razy odczytywałem ten Twój list, co Siostra Elżbieta od Ciebie odebrała i nie mogłem się dosyć nacieszyć jego serdecznością siostrzeńską, z jaką opisujesz szczegóły spraw ochronkowych naszej poczciwej Bietce.[634] Zbudowała mnie także Twoja wyrozumiałość i nie branie do serca tego, co Siostra Anna napisała Ci z Łańcuta. Jej list jest niedobrym humorem zaprawny i nawet trochę twardy, widać, że ma jeszcze zadraśnięte serce tym, iż Siostry Karoliny nie dostała, ale słusznie wybaczasz jej tę drażliwość, bo to zapewno nie ze złego serca u niej, tylko z nadwątlonego zdrowia pochodzi.  Widzenie senne nowicjuszki Józefy Wiernej[635] wcale ładne i pocieszające, a przynajmniej to pewne, że ustawiczne modły do Najświętszej Panny, są Waszą najdzielniejszą bronią we wszelkiej przygodzie.
            Co do tamtejszej sprawy Zgromadzenia, czytałem teraz pocieszającą wiadomość,  w liście Siostry Salomei z Biłki do Siostry Elżbiety, że pani hrabina Cabogi pisała ze Lwowa do księdza proboszcza w Biłce, iż sprawa ta bardzo dobrze wypadnie. Szczegółów bliższych nie donoszą.
            Biedne Siostry żużelskie mają teraz najprzykrzejsze położenie, ale ich poświęcenie się na posługę około tyfusowych chorych w Bełzie wyjedna im pewno błogosławieństwo Boże i rychłą skądinąd pociechę.
            Z radością dowiedziałem się z listu Twego o ślubach złożonych przez cztery nowicjuszki w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najśw. Panny. Niech im Pan Bóg pobłogosławi, aby na chwałę Jego świętą w prawdziwej doskonałości wzrastając, coraz obfitsze sobie łaski wysługiwały.
            Książeczki o Góreckiej Najśw. Pannie Pocieszenia[636] przyślę Wam, moje Siostrzyczki, trochę później, bo już tak są rozkupione, że trudno ich dostać i na nowo muszą być drukowane. Tymczasem możecie nowennę, o którą Was prosiłem, odprawić z tej książeczki, co Siostra Julianna Skowrońska ma ode mnie. Jakże teraz jest ze zdrowiem Siostry Julianny? Czy przychodzi do siebie w Starejwsi?
            Pozostaje mi jeszcze podziękować Wam, moje Siostrzyczki, jak najserdeczniej za Wasze szczere życzenia, któreście mi na Nowy Rok, razem z opłatkiem,  przysłały[637]. Nawzajem życzę Wam z całego serca wszelkich błogosławieństw Bożych w tym nowo rozpoczętym roku i choć już po czasie, załączam Wam także odrobinę opłatka, którym się dzielę z Wami najszczerszym sercem braterskim.
            U nas tu, pomimo zdarzających się przykrości, o których Ci Siostra Elżbieta pisała, Bóg miłosierny  i wielkie pociechy zsyła. Nie wiem, czy Ci Siostra Elżbieta donosiła, że niedawno ze Śląska przyjechała jedna wieśniaczka z dwoma córkami i opiekunem w odwiedziny do Jaszkowa, aby obejrzeć Zakład, bo obie te córki chcą wstąpić do Zgromadzenia, a gospodarstwo swoje blisko Opola zapisać Zakładowi i Ochronkę tam urządzić. Goście ci oprócz Jaszkowa zwiedzili tu kilka innych jeszcze pobliższych Ochronek i wszędzie serdecznie ugoszczeni wrócili do domu pełni zadowolenia.  Wkrótce potem, przed samym Nowym Rokiem, ów opiekun napisał śliczny list do Siostry Elżbiety i w upominku przysłał dla niej i dla drugich Sióstr całą paczkę rozmaitych obrazków, medalików, krzyżyków, paciorków i książeczek, a przy tym wszystkim parę obrazów przedstawiających kalwarię na Górze Św. Anny w Górnym Śląsku, gdzie jest klasztor Ojców Reformatów[638], którzy wielkiego dokładają starania, aby Służebniczki do Śląska sprowadzić i w tym celu już zbierają ofiary na kupienie gospodarstwa pod samą Górą Św. Anny, blisko kaplicy Wniebowzięcia Najśw. Panny, aby Siostry miały zarazem i swój kościółek blisko Zakładu,  chociaż do klasztoru także niedaleko, bo to gospodarstwo tuż pod Górą leży. Otóż, moje Siostrzyczki, wszakże to pocieszająca wiadomość!
            W tej chwili odebrałem list od Siostry Elżbiety[639], która dziś wyjeżdża w strony gnieźnieńskie odwiedzić tamtejsze Ochronki. Pisze mi, że świeżo teraz doszły ją listy od Sióstr z Biłki, gdzie wszystko dobrze idzie, i od Sióstr z Żużela, do których dołączył także swój list i ks. proboszcz Semenetz[640] z Bełza. Siostry ciągle tam jeszcze około chorych zajęte. Teraz w Bełzie jest Siostra Kunegunda i Siostra Barbara. Po dwa lub trzy razy na tydzień nocują tam w osobnej, porządnej stancji[641], bo czasem do Żużela za daleko im wracać. Odebrała także Siostra Elżbieta osobny teraz list od Siostry Marianny Filipiak, ale dopiero trochę później Wam odpisze, jak wróci z drogi. Tymczasem pozdrawia Was wszystkie najserdeczniej i załącza trzy obrazki dla Siostry M[arianny] Filipiak na jej imieniny, które tu na Twoje ręce przesyłam wraz z osobnym „liścikiem” moim do Siostry M[arianny] Filipiak i do Siostry Karoliny.
            Teraz jeszcze proszę Cię bardzo, moja Siostro Leono, żebyś nie opłacała listów, które piszesz do mnie. Ja jak najchętniej zapłacę, a skorzystam przez to, że będziesz mogła częściej, skoro Ci tylko czas pozwoli, pisywać do mnie, bez uszczerbku Waszej kasy.
            W tym oczekiwaniu niezadługo wiadomości od Was, polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze Waszym modłom, w których chciejcie pamiętać o nas tak, jak my o Was codziennie pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

            W[iele]bn[emu] Ojcu Baczyńskiemu jak najgłębsze uszanowanie łączę i o modły pokornie proszę.

[182] Do  ks. JÓZEFA  BRZEZIŃSKIEGO w  Poznaniu
                                                                                              Grabonóg, 31 stycznia 1866
            J[aśnie] Wielmożny Księże Administratorze!
            Jak najuniżeniej przepraszam, że na wysokie wezwanie J[aśnie] Wiel[możnego] Księdza Administratora d. 15 listop[ada] z. r.[642] tyczące się Zakładu Służebniczek Boga-Rodzicy, nie mogłem dotąd poleconego mi wykazu statystycznego wszystkich Ochronek i znajdujących się w nich Służebniczek przesłać, ponieważ do uzupełnienia takowego nie nadeszły mi jeszcze do tej chwili wszystkie potrzebne szczegóły z Ochronek znajdujących się w Galicji i w Królestwie Polskim. Brak najświeższych pod tym względem dat i wiadomości nie dozwolił mi także spisać całkowitego sprawozdania o obecnym stanie tychże Zakładów.
            Atoli co do przerobienia Reguły wedle udzielonych mi najłaskawiej przez J[aśnie] W[ielmożnego] Księdza Administratora skazówek, przedsięwziąłem już starania z pomocą doświadczonych i życzliwych osób duchownych. A tymczasowo, zanim będę mógł w powyższych rzeczach zadosyć uczynić wysokiemu wezwaniu J[aśnie] W[ielmożnego] Księdza Administratora, załączam przynajmniej doniesienie, że obecnie urząd Głównej Przełożonej, dopóki wybór takowej za pośrednictwem Wysokiej Władzy Duchownej uskuteczniony nie zostanie,  poruczony jest tymczasem Siostrze Elżbiecie Szkudłapskiej, wieśniaczce z tutejszej diecezji, która od lat 11 zostaje w Zgromadzeniu Służebniczek i przez dwa ostatnie lata z zaletną ze wszechmiar gorliwością sprawowała przełożeństwo nad Ochronkami w Galicji, a teraz z równąż starannością obowiązki głównej Przełożonej sprawuje w Jaszkowie.
            Na tym zakończając dzisiejsze doniesienie uniżone, zostaję pełen najgłębszego uszanowania J[aśnie] W[ielmożnego] Księdza Administratora najpokorniejszym najuniżeńszym sługą
                                                                                                               E. B.

[183] Do  s. KONSTANCJI  CHUDEJ  w  Malińcu
                                                                 Grabonóg, (poniedziałek) 23 kwiet[nia] 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            List Twój, moja Siostro Konstancjo, z dnia 20 t.m., to jest z piątku, odebrałem wczoraj w niedzielę[643].
            Bardzo mnie ucieszyło, że właśnie Ty przybyłaś do Malińca na tymczasową towarzyszkę Siostry Jadwigi, bo mam ufność, że ją umiesz w jej zmartwieniu pocieszać i dopomagać w czym potrzeba. Niech się Siostra Jadwiga nie martwi, bo by to jej zdrowiu szkodzić tylko mogło. Wyrozumiewam, iż dla Was, moje Siostry, wielce byłoby bolesnym zwinięcie tamtejszej Ochronki. Nam również przykra ta konieczność i dlatego napisałem jeszcze do pani hrabiny do Poznania[644], czyby się nie dało przez przydanie dwóch nowych Sióstr Siostrze Jadwidze utrzymać nadal Ochronkę tamtejszą. Dziś zaś miała już wyjechać Siostra Przełożona Elżbieta[645] do Poznania, aby osobiście porozumieć się z Państwem co do tego. W każdym razie, jeżeli Bóg pozwoli, chce ona stamtąd odwiedzić Was. Jeżeli Państwo nie będą sobie życzyli zatrzymać Ochronki, to już trudno poradzić, trzeba się zgodzić z wolą Bożą. Od Siostry Elżbiety dowiecie się, jak rzecz wypadnie.
            Po moim liście, któryście odebrały w przeszły piątek, pisałem znowu do Siostry Jadwigi w sobotę 21 t.m. odpowiadając jej na list, który do mnie pisała 18 t.m.[646]
            Na przypadek zwinięcia Ochronki malinieckiej, donieś mi, jak będę miał pisywać listy do Ruszkowa, aby najłatwiej dochodziły, czy przez Konin i Sempolno,  czy też przez Wojcin, albo Chełmce i Sempolno.
            Z resztą zostawiając załatwienie wszystkiego Siostrze Elżbiecie, polecam Was z całego serca, moje Najmilsze Siostry, opiece Bożej i Najśw. Panny, a siebie i wszystkie tu Siostry Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas tak, jak my codziennie i przy każdej Mszy św. o Was pamiętamy.
                                                                                                            E. Bojanowski
[Na marginesie]
            Ks. Brzeziński pozdrawia Cię serdecznie, a ksiądz Hübner Siostrę Jadwigę. Cieszy mnie, żeście odebrały wszystkie listy, które od familii posłałem Siostrom ruszkowskim dnia 17 t.m.[647]

[184] Do  ks. arcybiskupa  Mieczysława  LEDÓCHOWSKIEGO[648]  w  Poznaniu
                                                                                                 Grabonóg, 3 maja 1866
            Jaśnie Oświecony i Najprzewielebniejszy
            Księże Arcypasterzu!
            Z głębokim hołdem składam u stóp tronu Waszej Arcypasterskiej Mości następujące przełożenie najpokorniejsze.
            Zgromadzenie Służebniczek Boga-Rodzicy, złożone z wieśniaczek i wiejskimi zatrudniające się Ochronkami, zawiązane tu przed laty szesnastu, a od roku 1858 przez spoczywającego w Bogu śp. księdza Arcypasterza Przyłuskiego[649] pod Jego dostojną opiekę przyjęte i w roku następnym 1859 błogosławieństwem Ojca Świętego[650] obdarzone,  wzrosło za łaską Bożą do liczby stu przeszło Sióstr, których domki znajdują się nie tylko w obu archidiecezjach tutejszych[651], ale także już kilka w Galicji i jeden w Królestwie, tudzież na Górnym Śląsku z ofiar ludu wiejskiego zakupiono obecnie posiadłość w celu założenia tamże osobnego Nowicjatu[652]. Początki te, aczkolwiek drobne, budzą w nas ufność, że również miłościwą opieką ojcowską raczysz Wasza Arcypasterska Mość otoczyć ten słaby zawiązek, który jedynie pomnożenie chwały Bożej i zbawienny pożytek ludu wiejskiego za cel sobie obrał.
            Aby jednakże dalszy rozwój tego Zgromadzenia poprzeć, ośmielamy się zanieść zarazem pokorną do Waszej Arcypasterskiej Mości prośbę o najłaskawsze udzielenie temuż Zgromadzeniu sankcji kościelnej, którą już śp. spoczywający w Bogu ksiądz Arcybiskup Przyłuski ustnie obiecać był raczył i przygotowania do takowej JMĆ księdzu profesorowi A. Brzezińskiemu a teraźniejszemu członkowi Kongregacji Ks[ięży] Filipinów polecił.  Pragnie usilnie Zgromadzenie sankcji tej kościelnej, bo ona będzie mu pewną rękojmią Bożego błogosławieństwa, utwierdzeniem Służebniczek w ich świętym powołaniu i mocnym fundamentem dalszego trwania na przyszłość.
            Powyższe prośby najpokorniejsze z ufnością synowską składając u stóp Waszej Arcypasterskiej Mości i w imieniu Służebniczek z prośbą uniżoną schylając głowę ku otrzymaniu Jego Ojcowskiego błogosławieństwa, zostaję pełen najgłębszego uszanowania Waszej Arcypasterskiej Mości najposłuszniejszym synem i sługą najuniżeńszym[653]
                                                                                    Edmund Bojanowski

[185] Do  JÓZEFA  LIPSKIEGO w  Lewkowie
                                                                                         Grabonóg, 1 czerw[ca] 1866
            Szan[owny] Panie.
            Właśnie rok temu, jak mi Pan raczyłeś donieść w liście swym z d. 31 maja r.z., że z powodu budowania kilku budynków wiejskich, ukończenie domku ochronkowego w Lewkowie w tym teraz roku na wiosnę dopiero nastąpi i że od 1 lipca br. życzysz Pan sobie Ochronkę otworzyć.
            Udaję się więc do Szan[ownego] Pana z uprzejmym zapytaniem, czy na 1-go lipca mamy mieć Siostry gotowe, gdyż w takim razie w ciągu bieżącego miesiąca wypadałoby nam potrzebne do tego przygotowania poczynić i przysłać Siostrę Przełożoną dla ostatecznego porozumienia się co do urządzeń itp. szczegółów. Winienem przy tym donieść Szan[ownemu] Panu, że teraźniejsza nowa Siostra Przełoż[ona] zrobiła w układzie ochronkow[ym] niektóre umniejszenia i ułatwienia, o których porozumiałaby się z Szan[ownym] Panem osobiście. Prosiłbym tylko, abyś Szan[owny] Pan raczył mi donieść, kiedy by w tym celu przybyć mogła do Lewkowa.
            Pan Stanisł[aw] Sczaniecki[654] zażądał teraz także Służebniczek do Karmina[655]. Okoliczność ta ułatwiłaby znacznie wizytacje, gdyby dwie Ochronki w tamtych stronach powstały.
            Oczekując łaskawej odpowiedzi, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szanow[nego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                           E. Boja[nowski]
[186] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK  w  Staniątkach
                                                                                              Grabonóg, 6 czerwca 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Twój list, moja Siostro Marianno, pisany 6 maja[656], a oddany na pocztę 9-go odebrałem zaraz nazajutrz 10 maja, ale nie zaraz mogłem Ci odpisać, bo pierwej posłałem Siostrze Elżbiecie Twój załączony list do niej i czekałem za jej odpowiedzią, którą choć mi przysłała 20 maja, dziś Ci dopiero takową odsyłam, gdyż przy tejże sposobności pragnąłem donieść Ci pocieszającą wiadomość o Twoim bracie Wawrzynie[657] i czekałem, póki się nie spełni jego zamiar pobożny. Teraz więc kiedy już osiągnął to, czego sobie tak życzył, pośpieszam Cię uwiadomić, że został on przyjęty na zakrystiana w tutejszym klasztorze filipińskim, z czego się niezmiernie Twoi kochani rodzice ucieszyli i prosili mnie, żeby Ci o tym donieść. Księża z niego kontenci, uwija się skrzętnie i w swojej czerwonej sukni wcale poważnie wygląda. Widuję go często, jak w chwilach wolnych klęczy sobie w kąciku z książką i modli się nabożnie.
            Od czasu jak pisałem do Ciebie, klasztor tutejszy poniósł nieodżałowaną stratę przez śmierć śp. Księdza Proboszcza Kuśniaka, który po swoich sekundycjach[658] odprawionych 21 stycznia zaczął coraz bardziej słabnąć, aż 15 marca rano zasnął w Bogu spokojnie i lekko. We wigilię śmierci jeszcze miał Mszę świętą. Pomódl się, moja Siostro, i ofiaruj Komunię św. za jego duszę. Na miejsce nieboszczyka wybrany jest proboszczem Kongregacji ksiądz Pajzderski[659], a Ministrem został, jak był, ksiądz Szułczyński. Z resztą w okolicy naszej wszystko po dawnemu, a Rodzice Twoi i rodzeństwo, którzy Cię jak najserdeczniej pozdrawiają, są zdrowi i nic nowego u nich nie zaszło.
            Na Świątki[660] był tu Ojciec Wawreczka i zabawił aż do Św. Filipa[661]. W tym czasie byłem z nim i z ks. Brzezińskim w Podrzeczu. Pokazywałem mu Twoją siostrzyczkę i braciszka w Ochronce. Ucieszył się z nimi serdecznie i uczęstował bułeczkami. W liście załączonym tu od Siostry Elżbiety wyczytasz o bytności Sióstr u naszego ks. Arcypasterza[662], o widokach zaprowadzania Sióstr w Śląsku, o powodzeniu ich w Jaszkowie i o szczęśliwym powrocie S. Karoliny. Wczoraj albo dzisiaj miała także przyjechać do Jaszkowa Siostra Anna Böhm. Siostra Konstancja w Ruszkowie zdrowa, pozdrawia Cię często, jako i S. Jadw[iga] Lewandowska,  która teraz po tyfusie na wypoczynek dana jest do Ruchocina.  Siostra Rejkowska także o Tobie pamięta. Jest teraz w Oporówku. Ks. Koszutski często dopytuje się, jak Ci się powodzi.
            Z kilku znowu miejsc zażądano Sióstr do nowych Ochronek: do Kunowa pod Gostyniem, do Rożnowa pod Obornikami za Poznaniem i do Karmina pod Pleszewem. Cieszę się niezmiernie,  że Ci Pan Bóg tak szczęśliwe na teraz miejsce pobytu nastręczył. Będzie to dla Ciebie zapewne z wielką korzyścią duchowną, a wkrótce Bóg dać raczy, że znów do Twoich towarzyszek wrócisz, bądź tylko spokojna, módl się, czytaj, pracuj, a przy ćwiczeniach pobożnych i tęsknota nie znajdzie przystępu do Ciebie. Jeżeli Twoje czcigodne opiekunki nie mają nic przeciw temu, to pisuj tu do nas i do rodziców Twoich, a miło im będzie, gdy częściej o Tobie dostaną wiadomość. Byłoby dobrze, żebyś teraz i do Twego brata Wawrzyna napisała utwierdzając go w pobożnym przedsięwzięciu. Listy najlepiej na moje ręce przesyłaj, a ja Ci odpowiedzi prześlę.
             Oczekując więc wkrótce listu od Ciebie, polecam Cię, moja Siostro Marianno, opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny, a siebie i Siostry tutejsze  Twoim modłom                              
                                                                                                          E. Bojanowski

 [187] Do  ks. JANA  CISZKA  SJ  w  Łańcucie
                                                                                       Grabonóg, 16 czer[wca] 1866
            Szan[owny] Oj[cze].
            Poczciwa S. Anna, dzięki Bogu, szczęśliwie tu 5 t.m. przybyła i dosyć jest zdrowa, ale pomimo tego chcemy, aby czas wypoczynku użyła na kurację, którą lekarz ma jej przepisać. Zapewno wody szczawnickie albo salzburskie pić będzie. Obchodzi nas bardzo, jak tam sobie teraz bez niej biedne Siostrzyczki poradzą. Cała nadzieja w łaskawej Opiece Szanow[nego] Ojca. Siostra Elżbieta pisała już o tym 7 t.m. Szanownemu Ojcu i z upragnieniem wygląda wiadomości, jak idzie tam nowej Siostrze. Upraszając tedy Sz[anownego] Oj[ca] o to łaskawe doniesienie, pozwalam sobie przy tej sposobności załączyć liścik do Siostry Leony[663] i prosić usilnie, aby Szan[owny] Ojciec raczył takowy przesłać jej najbliższą pocztą, bo gdybym tu stąd wprost pod jej adresem wysłał, nie wiem czyby wśród teraźniejszych okoliczności, doszedł ją list ten na pewne.
            Polecając się pokornie św. modłom Szan[ownego] Ojca, łączę wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Jego najniższym w Chr[ystusie] Panu sług[ą]
                                                                                                               E. Bojanowski
Siostrzyczki pozdrawiamy serdecznie.

[188] Do  STANISŁAWA  SCZANIECKIEGO  w  Karminie
          3 lip[ca 18]66  
            Szan[owny] P[anie].
            Stosownie do łaskawego listu Pańskiego z d. 17 z.m. pośpieszam donieść jeszcze Szanownemu Panu, że Siostra Przełoż[ona][664] Służebniczek 6-go t.m. stanie już w Lewkowie, a stamtąd 8 t.m. w niedzielę z pewnością będzie mogła przyjechać do Karmina.
            [Dla mającej się urządzić Ochronki karmińskiej zachodziłaby tylko może jedyna trudność co do spowiednika i opieki duchownej, ponieważ miejscowy Ks. Proboszcz jest w podeszłym wieku, przeto zatrudnienie takowe byłoby Mu zapewne zbyt uciążliwym][665].
            Ale zdaje mi się, że w pobliskiej Sośnicy jest proboszczem ks. Echaust, który dawniej był w Borku i tyle raczył okazywać życzliwości dla Ochronki tamtejszej, że mam wszelką nadzieję, iż również Siostrom w Karminie nie odmówiłby swej pieczy duchownej za przyzwoleniem miejscowego Proboszcza.
[Na marginesie]
            Zresztą, pozostawiając wszystko łaskawemu porozumieniu się Pańskiemu z Siostrą Przełożoną - łączę wyraz głębokiego uszan[owania], z którym zostaję Szan[ownego] P[ana] uniż[onym sługą]
                                                                                                                     E. B.

[189] Do  JÓZEFA  LIPSKIEGO  w  Lewkowie
 Grabonóg,  3 lipca 1866       
            Szan[owny] P[anie].
            Podług życzenia Pańskiego, Siostra Przełożona Służebniczek[666] przybędzie 6-go t.m. w piątek rano około godz. 8 do Krotoszyna i tegoż dnia najpierwszą pocztą stamtąd wyjedzie do Ostrowa. W Ostrowie zaś będzie oczekiwać łaskawego przysłania koni, aby mogła zaraz do Lewkowa się udać. Przez sobotę załatwi wszystko w Lewkowie, a w niedzielę 8 t.m. ma zamiar w powrocie do Karmina wstąpić.
            Skoro czas otwarcia Ochronki lewkowskiej oznaczony zostanie, będę się usilnie starał, aby przy tej sposobności, jeżeli tylko zatrudnienia mi dozwolą, złożyć Państwu Dob[rodziejstwu] osobiście moje głębokie uszanowanie, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                                  E. B.

[190] Do  ks. WALENTEGO  RIMLA  w  Leśnicy
[4 lipca 1866]
            Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
            Chciałem właśnie teraz pisać do Ojca Władysława[667], gdy tymczasem Siostra Przełożona Służebniczek Najśw. Panny w Jaszkowie[668] odebrała list od Ojca Theobalda[669], który nic nie wspomina o Ojcu Władysławie, tylko donosi o zgłaszających się sześciu nowych aspirantkach. Nie wiedząc więc, czyby mój list zastał Ojca Władysława, udaję się pierwej do Szanow[nego] Ks. Dobr[odzieja] z prośbą o doniesienie mi, czy Ojciec Wład[ysław] jest w domu i czy mógłbym mu teraz przesłać obiecane dokumenta tyczące się Służebniczek Najśw. Panny, które już poświadczone przez władzę duchowną posiadam.
            Przed kilku tygodniami pokazywała mi Siostra Przełożona w Jaszkowie listy od familii będących tu już kandydatek z doniesieniami bardzo pocieszającymi o wyporządzeniu domku i szczęśliwie uzupełniających się urządzeniach na Ochronkę.  Pomimo tego pragnęlibyśmy jednak wiedzieć, czy w obecnym czasie mogłoby przyjść do skutku zaprowadzenie Służebniczek Najśw. Panny w tym domku i czy wspomniane powyżej dokumenta potrzebne będą teraz do przedłożenia tamtejszemu Prześw[ietnemu] Konsystorzowi. Te właśnie zapytania chciałem uczynić Ojcu Władysławowi.  Upraszam więc o łaskawą odpowiedź Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja], a po otrzymaniu takow[ej], napiszę osobno do Ojca Władysł[awa].
            Kandydatki obie w Jaszkowie[670] są, dzięki Bogu, zdrowe, swobodne i wesołe w Panu Jezusie. Nowe aspirantki z jak największą chęcią przyjmie Siostra Przełożona, jeżeli mają potrzebny fundusz, ale chciałaby się z ich przyjęciem wstrzymać do Świętego Michała, gdyż około tego czasu mają być rekolekcje Służebniczek i równocześnie będą inne także kandydatki przyjmowane, aby wszystkie od świętych ćwiczeń duchownych rozpoczęły razem swoje nauki i czas próby.
            Oczekując łaskawej odpowiedzi, polecam się św. modłom Szanow[nego] Ks. Dob[rodzieja] i Ojca Włady[sława]  oraz łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] najniż[szym] w Chr[ystusie] P[anu] sługą
[Na marginesie]
            Ks. proboszcz Hertmanowski z Rombinia i ks. profesor Brzeziński łączą serdeczne pozdrowienia Szan[ownemu] Ks. D[obrodziejowi] i Wiel[ebnemu] Ojcu Władysławowi.

[191] Do  ks. WALENTEGO  RIMLA  w  Leśnicy
                                                                                                                  15 lip[ca] 1866               Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
            Właśnie kiedym się zabierał przesłać dokumenta ochronkowe Szan[ownemu] Ks. D[obrodziejowi], stosownie do Jego listu z d. 6 t.m.[671], natenczas odebrałem od Siostry Przełożonej[672] list W[ielebnego] Ojca Władysława[673] (także z dnia 6 t.m.)[674]  w którym, ponieważ zaprasza nas na 23 lub 24 t.m., przeto wstrzymuję się już z odesłaniem rzeczonych dokumentów, gdyż najlepiej, że takowe zabiorą Siostry ze sobą i osobiście wręczą. Dziś tylko załączam tu list do W[ielebnego] Ojca Władysława[675], który raczysz Szan[owny] Ks. D[obrodzieju] łaskawie jak najprędzej Ojcu Władysławowi oddać, a na zapytanie w tym liście zamieszczone, skoro tylko otrzymam łaskawą odpowiedź, natenczas doniosę niezwłocznie, w który dzień na pewno przybędziemy do Dzieszowic[676].
            Upraszając o najłaskawsze przyśpieszenie tej odpowiedzi, polecam się pokornie św. modłom Sz[anownego] Ks. D[obrodzieja] i łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] słu[gą]
                                                                                                               E. B.

[192] Do  o. WŁADYSŁAWA  SCHNEIDERA  OFM  na  Górze  Św. Anny
      15 lip[ca] 1866    
            Szan[owny] O[jcze] Dob[rodzieju].
            Zapewno Szan[ownemu] Ojcu Dob[rodziejowi] powiadał ks. kapelan Rimel o liście ode mnie odebranym i o swej odpowiedzi, którą mi łaskawie 6 t.m.[677] przesłał z doniesieniem, że dokumenta tyczące się Ochronek mogę teraz nadesłać. Tymczasem Siostra Przełożona[678] odebrała od Szan[ownego] Ojca Dob[rodzieja] list z tegoż samego dnia (to jest z 6 t.m.)[679] zapraszający nas na 23 lub 24 t.m. do Annabergu[680] z nadmienieniem, iż w powrocie stamtąd, gdy Siostry będą przez Wrocław przejeżdżać, mają być dopiero przy tej sposobności na uzyskanej u Najprzewiel[ebniejszego] Księcia Biskupa[681] audiencji przedłożone owe dokumenta ochronkowe. Z tego powodu nie posyłam wspomnianych dokumentów teraz, bo lepiej będzie, że Siostry zabiorą takowe ze sobą. W ciągu zaś tego tygodnia zobaczę się z Siostrą Przełożoną i skoro umówimy się względem dnia wyjazdu, natenczas pośpieszę jeszcze donieść Szano[wnemu] Ojcu D[obrodziejowi], w który dzień na pewne przybędziemy. Poprzednio jednak prosiłbym najuprzejmiej Szan[ownego] Ojca Dob[rodzieja] lub Szanownego księdza kapelana Rimla o łaskawe doniesienie, o której godzinie codziennie po południu odchodzi pociąg kolei żelaznej z Wrocławia ku dzieszowicom i o której godzinie w dzieszowicach stawa? Gdyż chcielibyśmy rannym pociągiem poznańskim przyjechać przed południem do Wrocławia, a stamtąd zaraz po południu wyjechać do Dzieszowic, aby w jednym dniu tę drogę odbyć. Również prosiłbym o łaskawą wiadomość, o której godzinie codziennie odchodzi pociąg z Dzieszowic do Wrocławia i o której stawa we Wrocławiu, bo i w powrocie radzi byśmy jednym dniem zajechać do domu i upewnić sobie tu konie na ostatniej stacji.
            Za najłaskawsze nadesłanie nam rysunku ogródka i domku oraz za wszystkie pełne największej dla nas pociechy doniesienia, jak najserdeczniej Szan[ownemu] Ojcu Dob[rodziejowi] dziękując, a zostawiając resztę do osobistego - da Bóg - pomówienia, oczekuję łaskawej odpowiedzi i polecam się pokornie wraz z Siostrami św. modłom Szan[ownego] Ojca Dob[rodzieja], łącząc wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
                                                                                                            E. B.

[193] Do  ks. WALENTEGO  RIMLA  w  Leśnicy
                                                                                                               20 lip[ca 1866]
            Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
            Łaskawy list Jego dziś odebrawszy[682], pośpieszam natychmiast z odpowiedzią.
            Dokumenta ochronkowe oddałem już Siostrze Przełożonej[683], ale dziś zaraz  piszę do niej, aby takowe niezwłocznie przesłała na ręce Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja]. Ja po wysłaniu mego poprzedniego listu, zasłabłem na zdrowiu i nie mógłbym teraz towarzyszyć Siostrom do Śląska. Później, da Bóg, wybiorę się osobno, a najlepiej,  gdy już Siostry będą zaprowadzone.
            Co zaś do teraźniejszej podróży Siostry Przeł[ożonej], przyszła mi jeszcze następująca uwaga. Szanowny Ks. D[obrodziej] piszesz, że od osobistego dopiero pomówienia zależeć będzie, czy Siostry mają być lub nie być teraz na audiencji u Księcia Biskupa[684] i pragniesz dokumenta jak najrychlej mieć przesłane, z czego wnoszę, że Szanowni Księża Dobrodzieje uradzili, iż można będzie pozwolenie od Księcia Biskupa wyjednać bez osobistego teraz przedstawienia Sióstr. A ponieważ otwarcie Ochronki, podług tego co nam pisał Szan[owny] O. Wład[ysław][685], miałoby nastąpić już w pierwszych dniach sierpnia około uroczystości Najśw. Panny Anielskiej[686],  przeto zdaje mi się, że teraźniejsza w przyszłym tygodniu podróż Siostry Przeł[ożonej] z towarzyszką nie jest już koniecznie potrzebna, bo ledwie by teraz ze Śląska wróciła, musiałaby po kilku dniach znowu jechać z przeznaczonymi tam dotąd trzema Siostrami, aby je na dobre już obsadzić i zostawić.
            Urządzenia zaś wewnętrzne domku i sprzęty zapewno już na czas będą przygotowane podług tego, jak Szanowni Księża Dob[rodzieje] widzieli np. w rąbińskiej Ochronce, a zatem i w tym względzie obyć się pewnie może bez poprzedniej bytności Siostry Przełożonej, zwłaszcza że tu głównie chodzi o uniknienie podwójnego kosztu podróży Sióstr, który dla ubogiego Zakładu zawsze jest dość znaczny.
            Przeto racz Szan[owny] Ks. D[obrodzieju] porozumieć się co do tego z Szan[ownym] księdzem Proboszczem[687] i Szanownym Ojcem Władysławem i donieść mi łaskawie zaraz odwrotną pocztą, czy Szanowni Księża Dobrodzieje zgadzacie się na to, aby Siostry dopiero na zaprowadzenie Ochronki zjechały i w który dzień  na pewne  to zaprowadzenie nastąpi?
            Jeśli jednak musi  koniecznie Siostra Przełożona przybyć tam w przyszłym tygodniu osobno, jeszcze [przed] zaprowadzeniem Ochronki, to w takim razie dla śpieszniejszego nadejścia odpowiedzi prosiłbym, aby Szan[owny] Ks. Dobrodziej raczył to postanowienie napisać wprost do Siostry Przełożonej (z dodatkiem, ażeby list z poczty ze Śremu  per expres[688] do Jaszkowa został odesłany), a natenczas Siostra Przełożona niezwłocznie się wybierze w drogę.
            Sądzę, że najpóźniej w środę mogłaby ta odpowiedź nadejść do Jaszkowa, a S. Przeł[ożona] zaraz nazajutrz 26 t.m. w czwartek, przybyłaby o 2 godzinie po południu do dzieszowic.
            W każdym razie jak najrychlejszej odpowiedzi łaskawej oczekując, polecam się św. modłom i zostaję z głębokim uszanowaniem Szanownych Księży Dobrodziei uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sł[ugą]
                                                                                                                    E. B.
Na przypadek potrzeby, łączę tu adres Siostry Przełożonej:
            Siostra Przełożona Elżbieta Szkudłapska
            w Zakładzie Ochronkowym Służeb[niczek] Najśw. Panny Maryi
       w Jaszkowie,  p. Śrem (Schrimm)
            p. Breslau - Czempiń

[194] Do  ks. TEODORA  REJEWSKIEGO[689]  w  Luboni
                                                                                                                  [21 lipca 1866]
            Szan[owny] Ks. Dob[rodzieju].
            Dowiedziawszy się, że Szan[owny Ks. Dobrodz[iej] przenosisz się do Luboni, pragnąłem osobiście przybyć, aby Szan[ownego] Księ[dza] Dob[rodzieja] uprosić o najłaskawsze przyjęcie na siebie spowiadania Sióstr z Ochronki oporówkowskiej. Ale że mi teraz słabość zdrowia nie pozwala wyjechać, przeto ośmielam się listownie prośbę tę najpokorniejszą przedłożyć Szan[ownemu] Ks. Dobrodziejowi z ufnością, że nam tyle upragnionej przysługi odmówić nie raczysz. Przy tym nadmieniam jeszcze, że gdyby [to dogodniejszym dla Szanownego Księdza Dobrodzieja było][690], to by Siostry w dniach oznaczonych mogły do spowiedzi przychodzić do kaplicy w Luboni.
            Mając wszelką nadzieję najłaskawszego przychylenia się do mojej prośby, polecam się św. modłom Szan[ownego] Ks. Dobrodzieja i z głębokim uszanowaniem zostaję Jego uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
                                                                                                                          E. B.

[195] Do  ks. WALENTEGO  RIMLA  w  Leśnicy
                                                                                                            8 sierp[nia 18]66
            Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
            Wczoraj po południu odebrałem łaskawy list Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] z d. 6 t.m. Dzięki za pomyślne i wiel[c]e radosne dla nas wiadomości. Pragnę z całego serca, aby podług życzenia Szanownych Księży Dobrodz[iejów], w sobotę 11 t.m. przybyć już mogły Siostry do Leśnicy, ale w tej chwili nie mogę się porozumieć z Siostrą Przełożoną[691], bo wyjechała do Poznania i za Poznań odwiedzać i urządzać w sześciu miejscach nowe dla cholerycznych lazarety, w których nasze Siostry pielęgnują chorych. Posłałem więc niezwłocznie p[er] expres list za nią, bo zapewno list W[ielebnego] Oj[ca] Władysława[692] już ją w domu nie zastał. Jutro, tj. w czwartek, spodziewam się od niej odpowiedzi, o której jutro także doniosę zaraz Sza[nownemu] Ks. Dob[rodziejowi], abyś wiadomość w piątek mógł odebrać.
            W razie, gdyby Siostra Przełożona nie zdążyła wrócić i wybrać się w sobotę do Śląska, musiałoby się zaprowadzenie Ochronki tamże spóźnić się o dni kilka, może do 15 lub 19 t.m., ale na ten przypadek donieślibyśmy zawczasu, w który dzień Siostry przyjadą.
            Ja z powodu ustawicznie nadchodzących nowych wezwań o Siostry do posługi około cholerycznych, musiałbym zostać w domu i S. Przełożoną, na czas jej wyjazdu do Śląska, wyręczać. Za to później nieco po zaprowadzeniu Ochronki przybyłbym, jeśli Bóg pozwoli, razem z Ks. Hertmanowskim, który mi obiecał towarzyszyć[693].
            Ks. Brzeziński serdecznie nawzajem Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] pozdrawia. Czy lub kiedy jeneralne zebranie Tow[arzystwa] Św. Winc[entego] odbędzie się w Poznaniu, dotąd nie ma pewności; później doniesiemy.
            Polecając się pokornie św. modłom Sz[anownego] Ks. Do[brodzieja] i Szan[ownego] Ks. Proboszcza[694], i Szan[ownego] Ojca Władysława, zostaję Ich najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                             E. B.
            Byłoby dobrze, żeby tam ze dwie lub trzy kandydatki były przygotowane i mogły z wracającą z Śląska S. Przełożoną, do Jaszkowa przyjechać.

[196] Do  ks. JANA  LEWANDOWSKIEGO[695]  w  Lubaszu
                                                                                                             14 sierp[nia] 1866
            Szanowny Ks. Prob[oszczu] Dobrodz[ieju].
            Zasmucająca nas wiadomość, że zacny ks. Starczewski[696] już w tym miesiącu opuszcza Lubasz, powoduje mnie jak najpokorniejszą zanieść prośbę do Szanownego Księdza Proboszcza Do[brodzieja], abyś raczył poruczoną przez siebie dotąd J[aśnie] W[ielmożnemu] księdzu Starczewskiemu pieczę duchowną nad Siostrami naszymi w Lubaszu, przyjąć najłaskawiej pod Swe przewodnictwo pasterskie i otaczać je tą troskliwością ojcowską, którą Szanowny Ksiądz Proboszcz Dobr[odziej] raczyłeś im, od samego zawiązku Ochronki w Lubaszu, najżyczliwiej okazywać, a o którą teraz osobliwie i nadal pokornie upraszając, polecam się pobożnej pamięci Jego oraz z najgłębszym uszanowaniem i wdzięcznością zostaję Szanow[nego] Ks. Prob[oszcza] D[obrodzieja] najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
E.     Boj[anowski]

[197] Do  Władysławy GUTOWSKIEJ  w  Ruchocinie
[8 września 1866]
            Szan[owna] Pani!
            Odebrawszy łaskawy list Jej z 4 t.m.[697], starałem się natychmiast pomówić z Siostrą Przełożoną Elżbietą[698], aby dwie Siostry posłała Państwu Moszczeńskim[699] do Słembowa[700] dla pielęgnowania cholerycznych. Lecz na nieszczęście dowiaduję się od niej, że nie mamy już żadnych zbytnich, chyba że którekolwiek z wysłanych wrócą, to niezwłocznie takowe poślemy,  albo gdyby Państwo raczyli ustąpić jedną z Sióstr ruchocińskich, to byśmy może prędzej zdołali drugą skądkolwiek tu dobrać i do Ruchocina przysłać, aby stamtąd obie pojechały do Słembowa. W tym razie oczekując łaskawej decyzji Państwa, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję obojga Państwa Dobrodziejstwa uniżonym sługą
                                                                                                          E. Boja[nowski]

[198] Do  JANA  MOSZCZEŃSKIEGO w  Słembowie k. Żnina
12 wrześ[nia] 1866    
            Szan[owny] Panie.
            Przed odebraniem łaskawego listu Pańskiego, otrzymałem już od pani Gutowskiej z Ruchocina z 4 t.m. wezwanie[701] o dwie Siostry do Słembowa dla pielęgnowania cholerycznych. Byłbym natenczas niezwłocznie już temu życzeniu zadosyć uczynił, lecz tyle Sióstr jest wysłanych, że obecnie żadnych zbytnich nie mamy, dopiero gdy którekolwiek powrócą, pośpieszymy natychmiast posłać Szanownemu Panu takowe.  Nawet mam nadzieję, że to może w najbliższych dniach nastąpi, bo w niektórych miejscach, gdzie dotąd pielęgnują chorych, cholera zdaje się ustawać. Co do łaskawego zaś zamiaru Pańskiego urządzenia na potem Ochronki w Słembowie pod kierunkiem Służebniczek, będzie nam także bardzo miło ofiarować nasze służby, ale dopiero za rok lub za dwa lata, gdyż na teraz zaledwo jesteśmy w stanie te Ochronki obsadzić, które od niejakiego czasu zaprowadzenia Służebniczek oczekują.
            Skoro tylko jednak liczba Sióstr się zwiększy, będzie moim miłym obowiązkiem donieść zawczasu Szan[ownemu] Panu w celu bliższego porozumienia się względem urządzenia Ochronki.
            Łączę wyraz prawdziwego szacunku, z którym zostaję Szanownego Pana uniżonym sługą
                                                                                                          E. B.

[199] Do  ELŻBIETY  CZARTORYSKIEJ[702]  w  Sielcu
                                                                                   Grabonóg, 14 paździer[nika] 1866 r. J[aśnie] O[świecona] Księżno.
            Mówiłem wprawdzie z ks. Koźmianem, że na łaskawe zażądanie J[aśnie] O[świeconej] Pani[703], pragnąłbym jak najprędzej trzy Służebniczki dobrać do Rogożewa  i że nie mając tutaj żadnych zbytnich, udałem się do Galicji z zapytaniem, czy byśmy stamtąd trzech Służebniczek dostać nie mogli,  ale o przeznaczeniu którychkolwiek z Poznania nie jest mi wiadomo. Przeto poproszę ks. Koźmiana o wyjaśnienie i pozwolę sobie donieść J[aśnie] O[świeconej] Pani, jak ta rzecz stoi. Jeśliby zaś tego roku była trudność urządzenia domku ochronkowego w Rogożewie, to można by zaprowadzenie Służebniczek bardzo dobrze do roku przyszłego odłożyć, zwłaszcza że w tej chwili nie jest mi jeszcze wiadomo czy Siostry z Galicji dostaniemy, a z tutejszych pomimo najszczerszej chęci, nie mamy żadnych na teraz do rozporządzenia.
            Pełen najgłębszego uszanowania, zostaję J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani najniższym sługą
                                                                                                                        E. B.

[200] Do  LUDWIKA  KARŚNICKIEGO[704] w  Wieczynie
Grabonóg,  16 paźdz[iernika] 1866
            Szan[owny] P[anie].
            Przepraszam najmocniej za zwłokę w odpowiedzi na łaskawy list Pański z 3 t.m[705]. Po odebraniu wszakże takowego napisałem zaraz nazajutrz, podług życzenia Pańskiego, do Sióstr naszych we Mchach, ażeby tamże zatrzymały się, dopóki cholera nie ustanie, co też uczyniły i dopiero 12 t.m. wyjechały stamtąd, gdy już ich pobyt nie był dłużej potrzebnym.
            Przy tej sposobności łącząc wyraz uszanowania, zostaję Szan[ownego] Pana sługą uniżonym
                                                                                                              E. Boj[anowski]
                                  
[201] Do  JANA  MOSZCZEŃSKIEGO  w  Słembowie
                                                                                      Grabonóg, 19 paź[dziernika] 1866
            Szan[owny] Panie.
            Pomimo naszej najszczerszej chęci, nie mogliśmy dotąd Szanownemu  Panu przysłać dwóch Służebniczek do posługi około cholerycznych, gdyż wszystkie Siostry gdziekolwiek rozesłane były, musiały w tychże okolicach z jednej wsi do drugiej przenosić się ku opatrywaniu chorych tak, że do głównego Zakładu wracać nie mogły. Teraz nawet jeszcze codziennie z różnych stron nowe wezwania nadchodzą, którym zadosyć uczynić nie jesteśmy w stanie. Lecz ponieważ w tej chwili parę Sióstr osłabionych już na siłach byliśmy zmuszeni odwołać na krótki przynajmniej wypoczynek, przeto korzystam z tej okoliczności, aby zapytać Szanownego Pana - nim znowu gdzie indziej wysłane zostaną - czy obecnie jeszcze jest potrzeba przysłania ich do Słembowa? Mam wszakże w Bogu nadzieję, że cholera tamże przez ten przeciąg czasu już ustała i zgłaszam się tylko dlatego, aby się Szanownemu Panu usprawiedliwić, a na przypadek trwającej dotąd potrzeby, usługi nasze jeszcze ofiarować.
            Oczekując łaskawej i ile możności śpiesznej odpowiedzi, przepraszam ponownie jak najmocniej za mimowolną zwłokę i zostaję z uszanowaniem Szanow[nego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                                E. Bojan[owski]

[202] Do  KAJETANA  MORAWSKIEGO  w  Jurkowie

                                                                                                                [3 listopada 1866]            Koch[any] Kajet[anie].
            Było mi bardzo miło, żeśmy przynajmniej jedną Siostrą mogli służyć Twemu Jurkowu w czasie cholery. A teraz tym bardziej się cieszę, że masz zamiar założyć Ochronkę. Twoja myśl urządzenia takowej, bez obowiązku pracy, przypada mi bardzo do serca, bo lubo byłby to wyjątek z naszej Reguły, nastręczałoby wszakże urządzenie takie pożądaną dla nas sposobność umieszczania tam Sióstr słabowitszych, a zdolnych jeszcze do dozorowania dzieci i chorych, tym więcej że dla podobnych Sióstr nie posiadamy dotąd stosownego miejsca i utrzymania. W tej chwili jednak żadnych zbytnich nie mamy. Wprawdzie miałem nadzieję jeszcze, że będziemy mogli kilka Sióstr z Galicji sprowadzić i dlatego wstrzymałem się nieco z odpowiedzią na Twoją odezwę, ale jak mi stamtąd właśnie teraz piszą, nie można podobno tak zaraz myśleć jeszcze o tym, pomimo udzielonego już tamże przez rząd zatwierdzenia Służebniczek[706]. Zatem musimy trochę poczekać, a skoro tylko parę Sióstr zbierzemy, to myślę, że będziemy mogli dać Ci dwie Siostry na początek, a później dopiero chcielibyśmy trzecią dołączyć.
[Na marginesie]
            Co do utrzymania, byłoby lepiej na ordynarii bo tak wszędzie chcemy urządzać, ale i w tym względzie łatwo się porozumiemy. Przy tej sposobności składam Ci dzięki serdeczne za nadesłaną do Jasz[kowa] ofiarę.

[203] Do  ks. ANTONIEGO  PIECHOCKIEGO[707] w  Mchach
                                                                                                             4 listop[ada 18]66
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu] Dobr[odzieju].
            Przepraszam jak najmocniej, iż z powodu licznych w tym czasie zatrudnień i wyjazdów, dziś dopiero odpisuję na łaskawy list Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] z przeszłego miesiąca[708].
            Było mi bardzo miło, żeśmy mogli Siostrami naszymi służyć chorym w Mchach podczas cholery, a teraz tym mocniej ucieszyłem się wiadomością powziętą z listu Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja], że państwo Karśniccy mają zamiar założyć tamże Ochronkę. Żałuję tylko, że tego roku, pomimo najszczerszej chęci, nie możemy usług naszych ofiarować, gdyż obecnie żadnych Sióstr zbytnich nie mamy. Pisałem wprawdzie do Galicji, czy byśmy kilku Sióstr naszych nie mogli stamtąd sprowadzić, - i oczekiwanie moje za odpowiedzią było także powodem, żem dotąd wstrzymał się z niniejszym odpisem, - ale właśnie w tych dniach odebrałem doniesienie stamtąd, iż pomimo udzielonego już teraz przez rząd austriacki zatwierdzenia krajowego dla Zgromadzenia Służebniczek, nie można tam jeszcze odzywać się z zażądaniem dla tamtejszych Sióstr paszportów za granicę[709].
            A tu w Księstwie, ponieważ parę nowych domków tego roku czeka na obiecane już dawno zaprowadzenie Sióstr i jeden dom na Górnym Śląsku połączony z Nowicjatem otworzyliśmy przed dwoma miesiącami[710], przeto na teraz nie jesteśmy już w stanie dla niewystarczającej liczby Sióstr więcej Ochronek obsadzić, zwłaszcza że do ilości nowo ofiarowanych miejsc na Ochronki, trudno odpowiedniej ilości kandydatek do Nowicjatu przyjmować dla braku funduszu na ich utrzymanie. Jednakże w przyszłym roku skoro tylko kilka nowych Sióstr będzie do rozporządzenia, nie omieszkamy zadosyć uczynić życzeniu państwa Karśnickich, tym więcej że łaskawa opieka duchowna Szan[ownego] Ks. Pro[boszcza] Dobr[odzieja], obiecuje nam najpomyślniejsze rozwinięcie się przyszłej Ochronki w Mchach.
            Co do mieszkania, dwie izby i dwie komory w czworaku[711] byłyby wystarczające, bo jedną z komór można by na kuchnię przeznaczyć, ale potrzeba konieczna jest, aby była sień osobna pod klauzurowym zamknięciem. Oprócz tego niezbędny jest ogród ogrodzony przy domu, tudzież podwórko osobne, chlewiki i sklep[712] na warzywa, itp. Nowy osobny domek byłby niewątpliwie dogodniejszym i w razie gdyby państwo Karśniccy zechcieli takowy wystawić, moglibyśmy co do rozkładu wewnętrznego porozumieć się później. Tymczasem załączam wykaz utrzymania i urządzenia, jakie jest po nowszych Ochronkach naszych zaprowadzone.
[Na marginesie]
            Polecam się św. modłom Szanownego Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja] i wraz z Teofilostwem[713] łącząc wyraz naszego głębokiego uszanowania zostaję Jego uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                     E. B.

[204] Do  STANISŁAWA  BARANOWSKIEGO[714] w  Rożnowie
Grabonóg, 8 listop[ada] 1866
            Szan[owny] P[anie].
            Przepraszam najmocniej, że z powodu licznych w tym czasie zatrudnień i wyjazdów, dziś dopiero odpisuję na łaskawy list Pański z przeszłego miesiąca[715].
            Było mi bardzo miło, żeśmy Siostrami naszymi służyć mogli chorym w Rożnowie podczas cholery,  a teraz tym bardziej się cieszę, że dawniejszy zamiar założenia tamże Ochronki, życzysz Pan sobie do skutku przywieść. Żałuję tylko niezmiernie, iż w tej chwili, pomimo najszczerszej chęci, nie jesteśmy w stanie usług naszych ofiarować, gdyż teraz żadnych zbytnich Sióstr nie mamy. Te, co były w Rożnowie, równie jak wszystkie podczas cholery rozesłane, musieliśmy zwrócić do Ochronek, skąd wzięte zostały, ponieważ wszędzie po Ochronkach były w tym czasie wyjątkowo tylko po dwie Siostry, zatem zwykłą liczbę trzech trzeba było w każdej Ochronce wracającymi Siostrami uzupełnić. Zbytnie zaś Siostry nowe, które Nowicjat skończyły, zostały już wszystkie przeznaczone do kilku nowych i dawno zapewnionych tu w Księstwie domków oraz do Górnego Śląska, gdzie przed dwoma miesiącami otworzyliśmy dom Sióstr połączony z urządzającym się tamże Nowicjatem[716].
            Pragnąc jednak wszystko, co tylko można uczynić dla miejsc teraz ofiarowanych nam tutaj na Ochronki, napisałem do Galicji, czy byśmy pewnej liczby Sióstr naszych z tamtejszego Nowicjatu nie mogli sprowadzić, i oczekiwanie moje za odpowiedzią było także powodem, żem dotąd wstrzymał się z niniejszym odpisem. Ale właśnie w tych dniach odebrałem doniesienie stamtąd, iż pomimo udzielonego już teraz przez rząd austriacki zatwierdzenia krajowego dla Zgromadzenia Służebniczek, nie można tam jeszcze odzywać się z zażądaniem dla tamtejszych Sióstr paszportów za granicę[717]. Zatem to wyjaśnienie zupełnej obecnie niemożności, niech nas usprawiedliwi, że w tym roku nie jesteśmy w stanie życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić.
            Skoro tylko jednak kilka Sióstr będzie do rozporządzenia, nie omieszkam zawczasu donieść Szanow[nemu] Panu.
            Przy dzisiejszej sposobności załączam wykaz utrzymania na trzy Siostry i urządzenia, jakie jest po nowszych Ochronkach naszych zaprowadzone. Wykaz taki sam, na żądanie Państwa, posłała już była dawniej do Rożnowa Siostra Przełożona[718] przez panią M. Szołdrską z Jaszkowa, ale podobno nie doszedł. Zresztą, dowiaduję się od Sióstr, że Szanowny Pan życzyłbyś sobie raczej dwóch Sióstr tylko: do dzieci i chorych, ze zwolnieniem od obowiązku pracy. W takim razie układ byłby odmienny i wyjątkowy,  i co do tego moglibyśmy później się porozumieć.
            Tymczasowo zapewniając Szan[ownego] Pana o moim najszczerszym usiłowaniu przyśpieszenia tej rzeczy, łączę wyraz uszanowania i wdzięczności, z jaką zostaję Szanownego Pana sługą uniżonym
                                                                                                             E. Bojan[owski]

[205] Do  STANISŁAWA  SCZANIECKIEGO  w  Karminie
 Grabonóg, 12 listop[ada 18]66        
            Szan[owny] P[anie].
            Prosiłbym o łaskawą wiadomość, czy Szan[owny] Pan trwasz w chęci zaprowadzenia w tym roku jeszcze Ochronki w Karminie, gdyż teraz właśnie wracają wszystkie Siostry od cholerycznych i rozpoczną się rekolekcje, po których nowe domki otworzyć zamierzamy. Jeżeliby jednak zachodziły jakie przeszkody co do wykończenia urządzeń w Ochronce karmińskiej, to moglibyśmy odłożyć zaprowadzenie Sióstr do przyszłego roku, a Siostry dać gdzie indziej, bo mamy kilka miejsc gotowych, a mianowicie u księżnej Czartoryskiej w Sielcu, która pragnęłaby bardzo mieć teraz już Siostry, co byśmy tylko w tym razie uczynić mogli, gdyby P. Szanownemu dogodniej było otwarcie Ochronki w Karminie na później odłożyć.
            Oczekując zatem, jeśli być może, w tym jeszcze tygodniu najłaskawszej decyzji Pańskiej, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą  
                                                                                                                       E. B.

[206] Do  s. MARIANNY  FILIPIAK  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 13 listopada 1866 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Marianno.
            Serdecznie mnie pocieszyłaś Twoim listem z 24 zeszłego miesiąca[719], który był oddany 26-go na pocztę w Łańcucie, a 28-go do moich rąk doszedł. Byłbym Wam zaraz odpisał, ale pilne obowiązki tyle zatrudnień codziennych na mnie wkładały, że dopiero dzisiaj trochę wolniejszą chwilę znalazłem.
            Ze Staniątek nie odebrawszy od Ciebie odpowiedzi, kłopotałem się o Twoje zdrowie, ale uspokajała mnie dobra opieka w jakiej byłaś i ówczesna niemożność przesyłania listów, jakoż rzeczywiście, choć do mnie stamtąd pisałaś, Twój list mnie nie doszedł[720]. Dzięki Bogu żeś szczęśliwie i ospę przebyła i szczęśliwie do Starejwsi wróciła. Również Panu Bogu dzięki za upragnioną pociechę, która dla Was przez zatwierdzenie Zgromadzenia nastąpiła[721]. A jak tę radość serdecznie z Wami podzielam, tak niemniej podzielam i Wasze zasmucenie z powodu wyjazdu O. Baczyńskiego. Ale Pan Bóg radzi o swojej czeladce, bo oto Wam rychłą daje pociechę w równie czcigodnym przewodniku duchownym, jakiego teraz w W[ielebnym] Ojcu Czeżowskim[722] macie.
            List Twój do rodziców wręczyłem zaraz Twemu bratu[723] w klasztorze i potem sam z nimi się widziałem, a teraz załączam Ci odpowiedź ich przez Twego brata pisaną. Wszyscy, dzięki Bogu, zdrowi, a z brata Twego księża bardzo kontenci. Co do poduszki, o którą rodziców prosiłaś, to mogłaby Ci zawieźć Siostra Elżbieta, jak pojedzie Was odwiedzić, ale kiedy, to w tej chwili nie wiem jeszcze.
            Księdza Koszutskiego pozdrowię od Ciebie, jak będę teraz w Mielżynie podczas rekolekcji. Jest zdrów i zawsze wesoły. Siostry w tamtej okolicy miały większą spokojność jak nasze, bo tam mniej było cholery. W Królestwie także Siostry zdrowe i dobrze im się powodzi. Cholera była tam tylko gdzieniegdzie. Lud coraz przychylniejszy ku Siostrom i chociaż sam biedny, przynosi im często ofiary. Rekolekcje tam Siostry odbyć muszą dla trudności dostania się do nas.
            Siostra Konstancja często w listach swoich dopytuje się o Ciebie[724]. W Ruszkowie teraz smutek wielki, bo państwu Morzyckim umarł syn, jedynak dorosły. Siostry pielęgnowały go w chorobie. Innych wiadomości dowiesz się z listów, które dziś piszę do Siostry Leony i Siostry Julianny.
            W Podrzeczu wszystko po dawnemu, tylko pani[725] wyjeżdża z dziećmi na mieszkanie do Wrocławia, a w Ochronce tylko dwie są teraz Siostry, tak jak we wszystkich tutejszych Ochronkach, bo z każdej Ochronki jedna Siostra była wzięta do posługi około cholerycznych, ale teraz już cholera się kończy i Siostry wracają, a w przyszły poniedziałek 19 t.m. zaczną się rekolekcje w Jaszkowie.
            Polecam Cię, moja Siostro Marianno, Opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym modłom.
                                                                                                           E. Bojanowski

[207] Do  s. JULIANNY  SKOWROŃSKIEJ  w  Starej  wsi
Grabonóg, 13 listopada 1866
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Julianno.
            List Twój z 23 z.m. załączony w liście Siostry Leony[726], odebrałem z wielką pociechą, że się czujesz teraz w Starejwsi szczęśliwą i swobodną, i że Ci Pan Bóg zdrowia użycza. Niech Ci Najświętsza Panna wyjedna przyczyną swoją i nadal i trwale tę łaskę i błogosławieństwo Boże, abyś umiała wszędzie i zawsze być swobodna na duchu i w tej swobodzie pracować na Chwałę Bożą. Twój długi pobyt w Łańcucie z Siostrą Anną Böhm i troskliwość, jaką dla Ciebie zawsze okazywała, daje mi się domyślać, że spodziewasz się ode mnie wiadomości o niej. Najchętniej więc czyniąc zadość życzeniu Twego serca donoszę Ci, że poczciwa Siostra Anna jest, dzięki Bogu, dosyć zdrowa. Po powrocie do nas była w Jaszkowie przez czas niejaki, a potem z Siostrą Karoliną pojechały do Prus Zachodnich odwiedzić swoją familię. Zastały wszystkich przy zdrowiu i po dawnym niewidzeniu ucieszywszy się ze swoimi, wróciły do nas na powrót w chwili, kiedy cholera tutaj strasznie grasować poczęła. Siostrę Annę zostawiliśmy, jako słabowitą, w Jaszkowie, a Siostra Karolina wraz z Siostrą Zuzanną, Waszą znajomą, pośpieszyły, jak wiele innych Sióstr naszych, na ratunek cholerycznych w okolice Poznania. Obie były razem pod samym Poznaniem we wsi Jerzycach[727], gdzie sobie zebrały wiele i wiele zasług przed Bogiem, a wdzięczności u ludzi. To było w lipcu aż do połowy sierpnia, kiedy nadszedł czas zaprowadzenia naszych Sióstr w Górnym Śląsku. Natenczas wzięte obie te Siostry od cholerycznych i połączone z Siostrą Anną Böhm pojechały na Śląsk, aby otworzyć Ochronkę pod Górą Kalwaryjską Świętej Anny, przy miasteczku Leśnicy, na kolonii zwanej Porębą[728]. Cudne tam położenie. Na szczycie góry klasztor OO. Franciszkanów[729], a wokół na pochyłościach góry przeszło trzydzieści kościołów, kościółków i kaplic. U spodu między skalistymi wąwozami na dolinie pod Górą Oliwną, nad strumieniem Cedron, jest piękny kościółek, a przy nim ogródek i domek naszych Siostrzyczek. Odwiedzałem je tam we wrześniu. Bóg im dziwnie błogosławi, ofiary codzienne przynosi lud wielce przychylny. Kandydatek zgłosiło się już przeszło 40 z funduszem. W tym miesiącu otworzą, jeśli Bóg pozwoli, Nowicjat. Ale w październiku wybuchła i tam cholera. Siostry dzień i noc ratowały chorych, aż S. Karolina sama podległa cholerze.  Dzięki jednak Bogu, wyzdrowiała. Si[ostra] Anna często dopytuje się o Ciebie[730]. Napisz do niej na moje ręce, a ja poproszę Siostrę Leonę, aby Ci pozwoliła napisać i żeby mi Twój list przysłała.
            Teraz Cię polecam, moja Siostro Julianno, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Twoim modłom.
                                                                                                          E. Bojanowski

[208] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 14 listopada 1866 r.
            + N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Prawda, że dawno nie pisałem do Ciebie, ale bo też rzadko w ostatnich teraz czasach pisywałaś do mnie. Powody wstrzymujące Cię od tego, wstrzymywały i mnie nawzajem[731]. Jednakże gdy napisałaś do mnie 15 maja, odpisałem Ci 16 czerwca, posławszy list mój do Łańcuta z prośbą, aby Ci go stamtąd odesłano[732]. Czemu nie doszedł? - nie wiem; ale wprost do Ciebie wysłać listu nie chciałem z powyższych powodów, by Was nie narażać. Potem nastały trudności ogólne w przesyłaniu listów i to tłumaczy znów przerwę pewnego czasu, jaka zaszła w naszym wzajemnym udzielaniu sobie wiadomości. Wiem dobrze, moja Siostro Leono, że to wszystko nie z Twojej winy pochodziło, lubo mniemam, iż choć przez okazję mogłaś była, mianowicie w ważniejszych pytaniach i wątpliwościach, odzywać się do nas. Ale wszakże i w tym podobno nie była Twoja, lecz okoliczności wina. Teraz, dzięki Bogu, może mniej będzie trudności. Pomyślna i od dawna upragniona wiadomość o zatwierdzeniu Zgromadzenia[733], najżywszą przyniosła nam pociechę, a świeże doniesienia i uwagi co do tego interesu, które Siostra Elżbieta teraz otrzymała, czynią nadzieję, że wszystko przy pomocy Bożej, jeszcze lepiej się ułoży, i że Siostra Elżbieta będzie mogła w niezadługim czasie Was odwiedzić. Bardzo się cieszę także, że jesteś teraz z Siostry Julianny zadowolona i że ona czuje się swobodną w Starejwsi. Dla jej pociechy, proszę Cię, poleć jej napisać do Siostry Anny Böhm i na moje ręce list przyślij, a ja go Siostrze Annie odeślę. Zresztą, miej ją pod troskliwą opieką dobrego serca Twojego.
            Cieszę się również, że zamierzasz teraz zgromadzać dziatki do Ochronki w Waszym domu. Nadchodząca uroczystość gwiazdkowa wyborną nastręczy sposobność do tym większego zachęcenia ich na później.
            U nas tu Pan Bóg, zesławszy klęskę cholery, która prawie całe Księstwo ogarnęła, otworzył zarazem szerokie pole Siostrom naszym do zbierania wielkich zasług.  Od połowy lipca do końca października przez półczwarta miesiąca były w 48 miejscach nowych po różnych wsiach i miasteczkach zajęte ratowaniem chorych, nie licząc w to miejsc, gdzie są Ochrony, a gdzie także tu i ówdzie srożyła się cholera. W każde z tych miejsc wysyłane były po dwie Siostry. Nasamprzód jechały do Poznania wstępując tam do naszego Najprzewieleb[niejszego] księdza Arcypasterza[734], który każdym z osobna Siostrom udzielał błogosławieństwa swego na drogę i czekające je trudy, oraz przemówieniem swoim uzbrajał je w męstwo i do poświęcenia zagrzewał. Z tym błogosławieństwem i wyspowiadawszy się jak na śmierć i zasilone przyjęciem Najświęt[szego] Sakramentu, szły na niebezpieczeństwa mężnie i ochotnie. Dziwnie też Pan Bóg raczył im błogosławić, bo chociaż ze wszystkich Sióstr kilka uległo zarazie, przecież żadna nie umarła, a siły tak im starczyły, że dzień i noc obiegając zarażone domy, lub w lazaretach nieustannie posługując chorym, i opatrując sieroty, i utrzymując kuchnie dla chorych i licznych familii,  spieszyły z wioski do wioski, z miasteczka do miasteczka i były między nimi niektóre, co przez te półczwarta miesiąca w sześciu lub siedmiu okolicach po różnych końcach Księstwa pracowały, a gdzie tylko przybyły, Pan Bóg im błogosławił, że śmiertelność zaraz się zmniejszała i chorzy do zdrowia prędko powracali. To samo było i w Śląsku, tam gdzie są nasze Siostry, wybuchła także ogromna cholera i tyle wyratowały od śmierci, że mieszkańcy, nawet protestanci i żydzi, nie wiedząc jak swoją wdzięczność okazać, przynoszą im dotąd codziennie najrozmaitsze ofiary.
            Otóż, moja Siostro Leono, doniosłem Ci z ostatnich miesięcy co najważniejszego o naszych Siostrach tutejszych, a załączając Ci listy do Siostry Marianny i do Siostry Julianny[735], tak rozgospodarowałem wiadomościami, że w tamtych znowu listach zamieściłem szczegóły o Siostrach w Królestwie i  w Śląsku, aby w każdym co innego, a we wszystkich trzech udzielić Wam ogół wiadomości, które Wam pociechę przynieść mogą i pobudzić do głębokiej wdzięczności ku Bogu za łaski i błogosławieństwa, jakie udzielać raczy tej maluczkiej i ubogiej czeladce swojej.
            Życząc Wam z głębi serca podobnych i wszelkich najobfitszych błogosławieństw Bożych, polecam Cię moja Siostro Leono, i wszystkie Siostry, i Nowicjuszki Wasze Opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny, a tutejsze Siostry i siebie Waszym modłom, w których nie zapominajcie o nas, jak my o Was codziennie i przy każdej Mszy św. pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

[209] Do  ELŻBIETY  CZARTORYSKIEJ  w  Sielcu
Grabonóg, 16 listopada 1866
            Jaśnie Oświecona Księżno!
            Mam zaszczyt J[aśnie] O[świeconej] Pani udzielić wiadomości, że z Galicji otrzymałem niepomyślną odpowiedź, iż obecnie nie można tam jeszcze zażądać paszportów dla Służebniczek, które chcieliśmy tu sprowadzić[736]. Z tutejszych zaś nie mając żadnych Sióstr zbytnich, napisałem do Pana Stan[isława] Sczanieckiego w Karminie[737], gdzie Ochronka teraz po rekolekcjach ma być zaprowadzona, czyby nie zechciał tego na później odłożyć, ponieważ mamy inne miejsce już gotowe. Odpowiedzi dotąd nie odebrałem,  tymczasem ks. Koźmian pisze mi[738], że Księżnej Pani życzeniem jest już 18 t.m. Ochronkę w Rogożewie otworzyć. Lecz z powyższych powodów w tej chwili, pomimo naszej najszczerszej chęci, nie jesteśmy w stanie usług naszych ofiarować, dopóki nie otrzymam pomyślnej, w szczęśliwym razie, odpowiedzi z Karmina, tym bardziej że rekolekcje Sióstr właśnie teraz 19 t.m. rozpoczną się i wraz z gnieźnieńskimi zakończą się dopiero 1 grudnia. Nim te okoliczności przeto pozwolą nam uczynić zadość łaskawemu życzeniu J[aśnie] O[świeconej] Pani, ośmielam się tymczasowo załączyć wykaz utrzymania i urządzenia Ochronki, ponieważ ksiądz Koźmian donosi mi, że to dla informacji dzierżawcy dóbr sieleckich jest właśnie teraz potrzebnym.
            Wyznawszy wiernie obecne położenie rzeczy, zostaję z najgłębszym uszanowaniem J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani najniższym sługą
                                                                                                              E. Bojanowski

[210] Do  ALFREDA  POTOCKIEGO  w  Łańcucie
[22 grudnia 1866]
            J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
            Wyświadczane dla Zakładu Służebniczek łaski J[aśnie] W[ielmożnego] Pana Hrabiego, ośmielają mnie do przełożenia Mu następującej prośby najuniżeńszej.
            Wysokie c.k.[739] Ministerstwo we Wiedniu w odpowiedzi na wstawienie się Najprzew[ielebniejszego] Ks. Biskupa przemyskiego[740], za utrzymaniem w Galicji Zgromadzenia Służebniczek, raczyło uchwałą z d. 14 wrześ[nia] r.b. oświadczyć, że na teraz nie sprzeciwia się istnieniu dotychczasowych domków tegoż Zgromadzenia w Galicji, lecz jego ustalenie i rozszerzanie dalsze wtedy dopiero dozwolonym być może, gdy w Regule wyraźnie orzeczonym będzie, iż Zgromadzenie to w żadnym związku z zagranicą nie zostaje i że przełożona jego jedynie podlega zarządowi Biskupa diecezjalnego, od którego zarazem ma zatwierdzenie Reguła otrzymać. Jeżeliby zaś dla Zgromadzenia stanowcze od rządu uznanie i przyznanie mu praw korporacyjnych[741] uzyskać chciano, natenczas, według oświadczenia Wysokiego c.k. Mi[ni]sterstwa, wykazanie potrzebnych środków utrzymania byłoby niezbędnym.
            Na mocy tej odpowiedzi, Przeświet[ny] Konsystorz Biskupi Przemyski w piśmie swym z d. 20 paździer[nika] br. wezwał Przełożoną Służebniczek w Starejwsi[742], aby Regułę w powyższy sposób zmienioną, przedłożyła temuż Konsystorzowi do przejrzenia i potwierdzenia.
            My wszelako sądzimy, że dla prawdziwego dobra całego Zgromadzenia potrzebne  nieodzownie utrzymanie jedności, tak co do osnowy Reguły, jako też co do głównego przełożeństwa, znalazłoby wyrozumienie i uznanie u Wysokiego c.k. Ministerstwa, gdyby przedstawienie to przez osoby posiadające odpowiednie ku temu wpływy, uczynione zostało Jego Ekscel[encji] Hr. Gołuchowskiemu[743] oraz Jego Ekscel[encji] ministrowi stanu Hr. Belcrediemu, mianowicie z odwołaniem się do tej okoliczności, że wszelkie zakony i zgromadzenia w Galicji mają swe naczelne przełożeństwo za granicą i do wyjątkowości w Regułach swych nie są obowiązane.
            Dla osiągnięcia tego pomyślnego skutku, najpożądańszym i najwięcej nadziei dającym byłoby najłaskawsze orędownictwo J[aśnie] W[ielmożnego] Pa[na] Hrabiego. Udaję się przeto z najpokorniejszą prośbą, aby J[aśnie] W[ielmożny] P. Hrabia był łaskaw wysokim Swym wpływem wyjednać zwolnienie od warunku położenia w Regule przepisu, zrywającego jedność domów galicyjskich z Głównym Domem Służebniczek i jego Przełożoną w Archidiecezji poznańskiej. O uzyskanie praw korporacyjnych nie chodzi obecnie Zgromadzeniu.
            Racz J[aśnie] W[ielmożny] Pan Hrabia wybaczyć łaskawie, że łasce Jego i opiece już doznanej ufając, śmiem prosić o pośrednictwo w sprawie, na której główne zasady i fundament Zgromadzenia Służebniczek spoczywa.
            W najgłębszym uszanowaniu J[aśnie] W[ielmożnego] P. Hrabiego
                                                                                                                           E. B.

            Przy tej sposobności pozwalam sobie także wspomnieć, że W[ielebny] O[jciec] Ciszek oznajmił mi życzenie J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr. aby do domu chorych w Łańcucie przywrócona być mogła na Starszą Siostra Anna Böhm, która tam przez lat kilka zostawała[744]. Pragnęlibyśmy uczynić to jak najchętniej, ale ponieważ obecnie Siostra ta wielce jest nam potrzebna jako Przełożona w nowo otworzonym Nowicjacie Służebniczek na Górnym Śląsku, przeto dopóki okoliczności nie dadzą nam miejsce jej w Śląsku inną podobnie zdatną Siostrą zastąpić, przepraszamy pokornie, iż pomimo naszej wszelkiej gotowości stosowania się zawsze do życzeń J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr., nie jesteśmy jeszcze i do czasu tylko w stanie zadosyć temu uczynić.
            Regułę aprobowaną przez J[aśnie] O[świeconego] Ks. Ar[cy]biskupa poznańskiego, jak najspieszniej do Galicji prześlę[745].

[211] Do  ks. LEONARDA  OSTROWICZA[746]  w  Uzarzewie
[13 stycznia 1867]
            Szan[owny] i Koch[any] Ks. Pr[oboszczu].
            Dowiedziawszy się, że Koch[any] Ks. Prob[oszcz] objąłeś probostwo w Uzarzewie, pośpieszam najserdeczniej polecić Jego łaskawej opiece duchownej nasze tamtejsze Siostry Służebniczki,  a korzystając z tej miłej sposobności, łączę Koch[anemu] Ks. Prob[oszczowi] moje stokrotne życzenia wszystkiego pomyślnego w tym Roku Nowym i polecając się pobożnej Jego pamięci, zostaję z uszanowaniem Szanow[nego] i Koch[anego] Ks. Proboszcza uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                           E. B.
[212] Do  ks. IWO  CZEŻOWSKIEGO  SJ  w  Starej  Wsi
                                                                                      Grabonóg, 16 stycz[nia] 1867
            Szan[owny] O[jcze] Dobr[odzieju].
            Z łaskawego listu Szanownego Ojca Dobr[odzieja] do Siostry Elżbiety pisanego, powziąwszy wielce nam miłą wiadomość, że Szan[owny] Ojciec Dobr[odziej] raczyłeś przyjąć na siebie dyrekcję duchowną nad Zakładem Służebniczek w Starejwsi - i wyczytawszy w rzeczonym liście Jego łaskawe życzenie i radę, aby S. Elżbieta osobiście zawiozła do Galicji Regułę Służebniczek przez Najprzewiel[ebniejszego] Ks. Arcypasterza gnieźnieńsko-poznańskiego[747] podpisaną, - zacząłem niezwłocznie starać się o przyśpieszenie tego. Ale Reguła potrzebowała być pierwej uporządkowaną, co zresztą sam Ks. Arcypasterz nam polecił i to rzecz trochę przeciągło. Następnie przejrzenie takowej przez Ks. Arcypasterza oraz wydanie przezeń dekretu zatwierdzającego też Regułę i całe Zgromadzenie[748], spowodowało zwłokę tak dalece, że teraz dopiero otrzymaliśmy urzędową kopię, z którą Siostra Elżbieta wyjeżdża niezwłocznie do Starejwsi, aby takową Szan[ownemu] Ojcu Dobr[odziejowi] wręczyć.
            Co do łaskawej zaś rady Szan[ownego] Ojca Dobr[odzieja], ażeby dla dobra Zgromadzenia potrzebne nieodzowne utrzymanie jedności tak we względzie osnowy Reguły, jako też głównego przełożeństwa wyjednać u  c.k. rządu tamtejszego, za wstawieniem się J[ego] Ekscel[encji] Hr. Gołuchowskiego i J[ego] Eks[celencji] ministra stanu Hr. Belcrediego,  uznaliśmy, że to przez nikogo z osób tutejszych, a tym mniej przeze mnie nie mogłoby być tak skutecznie sprawione, jak przez kogokolwiek z osób posiadających wysokie wpływy w Galicji. Zatem prośbę co do tego ośmieliłem się napisać do J[aśnie] W[ielmożnego] Hrabiego Alfreda Potockiego z Łańcuta i przełożywszy mu cały interes, mam w Bogu nadzieję, że nam tej łaski odmówić nie zechce i swym przemożnym wpływem, pomyślny skutek wyjednać raczy[749].
            Zresztą polecając najpokorniej tę niezmiernie ważną dla nas sprawę łaskawej troskliwości Szan[ownego] Oj[ca] D[o]br[odzieja], jako i cały Zakład naszych Siostrzyczek w Galicji, mam zaszczyt załączyć wyraz najgłębszego uszanowania i wdzięczności, z jaką zostaję Szanow[nego] Ojca Dobr[odzieja] najniższym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                      E. Boj[anowski]
[213] Do  ks. IWO  CZEŻOWSKIEGO  SJ  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 25 stycznia 1867
            + L.J.Ch.
            Szanowny Ojcze Dobrodzieju.
            List mój do Szanownego Ojca Dobrodzieja wysłałem 16 t.m. za Siostrą Elżbietą do Śląska, gdzie takowy zapewno ją doszedł i zabrała go z sobą do Starejwsi. W owym liście wspomniałem o moim udaniu się z prośbą do Hr. Alfreda Potockiego, co do wstawienia się w interesie Służebniczek u J[ego] Eks[celencji] hr. Gołuchowskiego i J[ego] Eks[celencji] ministra hr. Belcrediego.
            Dziś pośpieszam donieść Szanownemu Ojcu Dobrodz[iejowi], iż w tej chwili odbieram odpowiedź od Hr. Potockiego ze Lwowa z 22 t.m.[750], w której pisze: „W odpowiedzi na list Pański[751], muszę o cierpliwość prosić; postępując pomału, nie wątpię, że otrzymamy, czego się Służebniczki słusznie domagać mogą; dziś wielkie trudności łatwe do przewidzenia, i nawet ks. Biskup przemyski[752] może po naszej stronie nie stanie; dlatego teraz lepiej wcale nie działać, jak przez zbyteczną gorliwość, niechęć tam wywołać, skąd się tylko opieki spodziewać powinniśmy.”
            To dla wiadomości przesyłając Szanownemu Ojcu Dobr[odziejowi] sądzę, że byłoby najlepiej, gdybyś Szanowny Ojciec Dobrodziej raczył najłaskawiej porozumieć się bliżej co do tego z p. hr. Potockim, a może byłoby dobrze, żeby i Siostra Elżbieta z panem Hr. widzieć się mogła. Dla pośpiechu osobno do niej nie piszę, bo też nie wiem, czy jest obecnie w Starejwsi. Upraszam tylko Szanownego Ojca Dobrodz[ieja] jak najusilniej o najłaskawszą pomoc i radę, polecając się Jego św. modłom i łącząc wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Szanownego Ojca Dobrodzieja najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                   E. Bojanowski
[Na marginesie]
Siostry pozdrawiam i o modły proszę.
[214] Do  ks. IGNACEGO  WADZYŃSKIEGO[753] w  Odolanowie
Grabonóg,  26 stycz[nia] 1867
            Szan[owny] Ks. Dobr[odzieju].
            Na łaskawy list Szan[ownego] Ks. Dobr[odzieja] z 23 t.m.[754] pośpieszam z odpowiedzią uprzejmą co do aspirantki Marianny Rospek[755], że lubo Reguła Służebniczek ogranicza przyjmowanie kandydatek tylko do lat 30 wieku, jednakże wielce zaletnym świadectwem, przez Szan[ownego] Ks. Dobr[odzieja] tejże Mariannie udzielonym spowodowany, nie omieszkam wstawić się za nią do Siostry Przełożonej, skoro tylko wróci z Galicji[756], dokąd na parę tygodni teraz wyjechała i o jej decyzji niezwłocznie doniosę.
            Łącząc wyraz uszanowania zostaję Szan[ownego] Ks. Dobr[odzieja] uniż[onym] w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                      E. B.

[215] Do  WŁADYSŁAWA  ULATOWSKIEGO[757] w  Małachowie
Grabonóg,  28 stycz[nia] 1867
            Sza[nowny] P[anie].
            Przepraszam najmocniej, że dziś dopiero przy sposobności przesyłam Szan[ownemu] P[anu] obiecany wykaz rocznego utrzymania Sióstr, podług niektórych nowszych zmian i dodatków, o których mówiliśmy w Witkowie, i będzie mi niezmiernie miło, jeśli Szan[owny] Pan raczysz takowe uznać nieuciążliwymi dla siebie. Przy tym łącząc wyraz uszanowania i serdecznego szacunku, zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                              E. Boj[anowski]

[216] Do  ks. FELIKSA  WARTENBERGA[758] w  Pawłowie
19 mar[ca 18]67
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu] Dobr[odzieju].
            Przepraszam najmocniej, że dziś dopiero przesyłam na łaskawe życzenie Szanow[nego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja][759] wykaz utrzymania i urządzenia Ochronki. Przy tym winienem jednak nadmienić, że tego roku nie moglibyśmy dać Służebniczek, chyba później, bo oprócz obiecanych już w kilka miejsc, nie mamy na teraz Sióstr zbytnich z powodu zbyt szczupłych środków utrzymania większej ilości Nowicjuszek. Lecz skoro tylko, przy pomocy Bożej, okoliczności dozwolą, będzie nam nader miło usługi nasze ofiarować.
            Łącząc wyraz głębokiego uszanowania, zostaję Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                 E. Bojan[owski]

[217] Do  JÓZEFA  LIPSKIEGO  w  Lewkowie
               26 mar[ca 18]67     
            Szan[owny] P[anie].
            Siostra Przełożona Służebniczek powiadała mi, że Szanowny Pan byłeś łaskaw jej oświadczyć, iż wkrótce po Nowym Roku raczysz na moje ręce przesłać dla Nowicjatu ofiarę wzmiankowaną w układzie ochronkowym, jako wynagrodzenie za koszta włożone na trzy Siostry w czasie ich nowicjackiej próby.  A ponieważ teraz na 1 kwietnia mamy do płacenia połowiczną ratę dzierżawy w Jaszkowie i żadnego na to skądinąd funduszu nie posiadamy, przeto ośmielam się najuprzejmiej przypomnieć się łaskawej obietnicy Pańskiej i w nadziei pomyślnego skutku mej prośby, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szanow[nego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                        E. Boj[anowski]

[218] Do  ks. IGNACEGO  WADZYŃSKIEGO  w  Odolanowie
     27 mar[ca 18]67   
            Szan[owny] Ks. Dobr[odzieju].
            Na łaskawy list Szan[ownego] Ks. Dobr[odzieja] z 13 t.m.[760] nie mogłem zaraz odpisać, bo Siostra Przełożona dopiero teraz z Galicji wróciła[761].
            Nie odmawia ona Mariannie Rospek przyjęcia do Nowicjatu, ale pierwej pragnęłaby osobiście z nią się rozmówić i proponuje, czyby Marianna nie zechciała np. w Zielone Świątki[762] przybyć na odpust do Gostynia, a stąd dojść do Siostry Przełożonej do Jaszkowa pod Śremem.
            Przy udzieleniu tej odpowiedzi, łączę wyraz uszanowania, z którym zostaję
Szano[wnego] Ks. Dob[rodzieja] uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                              E. B.

[219] Do  EULOGIUSZA  ZAKRZEWSKIEGO[763] w  Bydgoszczy
                                                    30 mar[ca 18]67   
            Koch[any] P. Eul[ogiuszu].
            Na łaskawy Twój list z 28 t.m. pośpieszam z odpowiedzią, że dla Twoich chłopczyków mogłyby, zdaje mi się, chyba tylko Ochronki Sióstr Miłosierdzia odpowiednie umieszczenie nastręczać,  ale i do tych zakładów uczęszczają powszechnie tylko dzieci przychodnie, a na stałe utrzymanie przyjmowane bywają jedynie sieroty dziewczęta, z wyjątkiem dwóch zakładów w Gnieźnie i w Poznaniu (na Śródce), gdzie są osobne zarazem oddziały dla sierot chłopców. Oprócz tego jednak zdarza się, że niektórzy rodzice lub opiekunowie z zamożniejszych stanów oddają także do tych zakładów na pensję[764] drobne dzieci, mianowicie dziewczęta, lecz być może, iż tam, gdzie są i dla chłopców osobne oddziały, przyjętoby także wyjątkowo na pensję za wyższą opłatą, która dla sierot wynosi zwykle 30 tal. rocznie za dziecko do 10 roku życia, a za starsze po 40 tal. rocznie. Zakłady zaś, w których Siostry Miłosierdzia utrzymują wyłącznie sieroty dziewczęta, a do oddziału ochronkowego przyjmują same  przychodnie dzieci (dziewczęta i chłopców) od 3 do 6 roku życia, - znajdują się w naszym Księstwie w następujących miejscach: w Poznaniu (Dom Św. Józefa przy ulicy Ogrodowej), w Wolsztynie, w Gostyniu, w Kórniku, w Wągrowcu, w Środzie i w Kościanie.
            Nie wspominam tu oczywiście o Ochronkach zostających pod kierunkiem Sióstr Służebniczek, gdyż te są tylko dla dzieci wiejskich urządzone.
            Przy tej sposobności miło mi polecić się Twojej łaskawej pamięci i załączyć wyraz głębokiego szacunku, z którym zostaję Twym przyjacielem i sługą
                                                                                                              E. B.

[220] Do  ks. JANA  KOŹNIANA w  Poznaniu
[2 kwietnia 1867]
            S. El.[765] uczyniła mi słuszną może uwagę co do jednego szczegółu, że zamiast umieszczonego w Regule przepisu, aby kasa była w ręku Siostry ekonomki, zdawałoby się lepiej gdyby stało, że Siostra Przełożona według swego uważania powierza kasę którejkolwiek z Sióstr asystentek, gdyż Siostra zdatna na ekonomkę, nie zawsze może mieć odpowiednią zdatność do prowadzenia rachunków, jak to właśnie teraz się zdarza, że kasę i rachunki utrzymuje Siostra Sekretarka, która jest zarazem Mistrzynią Nowicjuszek.  Chodzi więc o to, czyby w druku Reguły nie można teraz za przyzwoleniem arcypasterskim, zrobić jeszcze tej drobnej zmiany?  Jeśliby się dało, prosiłbym Kochanego Księdza o łaskawe uskutecznienie tej poprawki.

[221] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
[4 kwietnia 1867]
            M[oja] S. Leono.
            Skoro tylko wróciła S. Elż[bieta][766] pośpieszyłem do Jaszkowa, pragnąc się dowiedzieć o Waszym powodzeniu. Przywiezione wiadomości były dla mego serca wielce pocieszające, ale z drugiej strony smutne też bardzo, mianowicie Twoje trudne położenie z całego serca podzielam i wyrozumiewam. Wszelako mam w miłosierdziu Bożym i Twojej wytrwałości błogą nadzieję, że po twardych próbach doświadczenia, raczy Wam Pan Bóg zesłać tym większe potem pociechy  i że przed progami Waszymi znowu słoneczko zaświeci[767]. W gorących modłach naszych zawsze łączymy się z Wami, a teraz w nadchodzącym dniu Twego świętego Patrona na Twoją intencję ofiarujemy wspólnie Komunię świętą i serdeczne modły, żeby Ci Najświętsza Panna, dobrotliwa Pani nasza, uprosiła wszelkie łaski i dary Ducha Przenajświętszego ku wytrwałemu przewodniczeniu Siostrzyczkom Twoim na ciężkiej drodze dźwigania Krzyża za Zbawicielem, bo jeśli staniesz się towarzyszką cierpienia Jego, chwały także towarzystwa dostąpisz. Tego Ci życząc, przesyłam Ci w upominku obrazeczek i polecam Cię, moja Siostro Leono oraz wszystkie Siostrzyczki, opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, w których jak my o Was codziennie, tak i Wy o nas zawsze pamiętajcie.
                                                                                                         E. Bojan[owski]

[222] Do  ks. JANA  ARENDTA[768] w  Włoszakowicach
7 kw[ietnia] 1867
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu] Dobr[odzieju].
            Przepraszam jak najmocniej, że z powodu dotychczasowego braku funduszów dopiero teraz, po odebraniu łaskawego listu od Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] z d. 28 z.m.[769] załączam niniejszym owe 25 tal. jako należytość przypadającą Zakładowi Jaszkowskiemu dla Magdaleny Klamki[770].
            Siostra Przełożona[771] teraźniejsza wspomina mi wprawdzie, że Magdalenie odjeżdżającej z ojcem z Jaszkowa, dała na jej żądanie 9 złp. i że jej sprawiła nowe rzeczy za stare, które w Jaszkowie była utraciła, lecz czy to od powyższej kwoty miałoby być odrachowane, pozostawiamy zupełnie łaskawemu zdaniu Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] i samejże Magdaleny.
            W końcu zaś przepraszając powtórnie i najserdeczniej Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] za opóźnienie tej wypłaty nie z naszej winy pochodzące,  polecam się pokornie łaskawej Jego pamięci pobożnej i łącząc wyraz głębokiego uszanowania, zostaję Szan[ownego] Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja] uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                 E. Bojan[owski]

[223] Do  KAJETANA  MORAWSKIEGO  w  Jurkowie
7 kwiet[nia 18]67
            Koch[any] Kajetanie!
            Mówił mi O. Wawreczka, że życzyłbyś sobie na Św. Wojciech[772] dostać dwie Służebniczki do Ochronki. Z całego serca pragnąłbym życzeniu Twemu zadosyć uczynić i przed wszystkimi innymi miejscami oddać pierwszeństwo Jurkowu, ale na nieszczęście w tej chwili nie mamy ani jednej zbytniej Siostry.  Z teraźniejszych zaś Nowicjuszek najdawniejsze dopiero rok próby przebyły, a dwa lata są przepisane Regułą, której teraz już zmieniać w niczym nie możemy, odkąd zatwierdzenie arcypasterskie otrzymała. Miałem wprawdzie nadzieję dostać kilka Sióstr z Galicji, ale i to nas zawiodło, bo teraźniejsze stosunki tamtejsze w żaden sposób tego nie dopuszczają. Oprócz Jurkowa mamy tu jeszcze kilka gotowych domków, np. w Karminie, Rożnowie, Słupach, Kunowie, itd., które nie wiem kiedy nam przyjdzie obsadzić. Jeśliby jednak nadspodziewanie dało się skądkolwiek dwie Siostry jeszcze wydostać, doniósłbym Ci niezwłocznie.
[Na marginesie]
            Polecając się Twojej pobożnej pamięci i całemu domowi Twemu, łącząc głębokie uszanowanie, pozdrawiam Cię i ściskam najserdeczniej, Twój
                                                                                                          [Edmund B.]

[224] Do  LUDWIKA  ŻYCHLIŃSKIEGO[773] w  Kowalewie  pod  Pleszewem

                                                                                                            17 kwiet[nia 18]67
            Koch[any] Ludwiku!
            Na list Twój łaskawy z 24 z.m. dziś dopiero odpowiedzieć Ci mogę, bo podług Twego życzenia chciałem, ile możności, dokładne spisać notatki o tutejszych zakładach miłosiernych, a zbywa mi na niektórych szczegółach.
            Posyłam Ci teraz, co zebrać się dało. Naprzód: o domach Sióstr Miłosierdzia w Księstwie Poznańskim wiadomość, którą mi udzieliła Siostra wizytatorka Hanke z Chełmna[774].
            Po wtóre: o Ochronkach Służebniczek, ogólny rys historyczny i szczegółowy opis Ochronki na Zdzieżu pod Borkiem, wypisany z berlińskiego Märkisches Kirchenblatt.  Zwracam Ci tylko uwagę, że układ z dworami co do utrzymania Służebniczek nie jest po innych Ochronkach taki, jak w Borku, ale różnica nieznaczna.
            Jeżeli zechcesz co z tych notatek ogłosić drukiem, prosił[bym] Cię, ażebyś o Służebniczkach w Królestwie Pol[skim] nie wspomniał,  bo któż wie, czyby im to nie zaszkodziło u Rządu.
            Skoro napiszesz rzecz o tutejszych instytucjach miłosiernych, chciej mi łaskawie potem jeden egzemplarz przysłać, albo donieść przynajmniej, w jakim piśmie to zamieścisz.
            O Stowarzyszeniach Czeladzi Katol[ickiej] Wzajemnej Pomocy itp., nie umiem Ci bliższych szczegółów donieść.
            Życząc Ci Świąt swobodnych, polecam się Twej przyjacielskiej pamięci.
                                                                                                   E. Bojan[owski]

[225] Do  ks. JANA  GRÖLICHA w  Leśnicy
[18 kwietnia 1867]
            Szan[owny] Ks. P[roboszczu] Dobr[odzieju].
            Odbierając doniesienia od Sióstr naszych o coraz nowych dowodach najłaskawszej troskliwości ojcowskiej Sz[anownego] Ks. P[roboszcza] D[obrodzieja] dla Zakładu Służebniczek, pozwalam sobie złożyć Sza[nownemu] Ks. P[roboszczowi] Dobr[odziejowi] z hołdem najczulszej wdzięczności, serdeczne zarazem życzenia Świąt swobodnych i wesołego Alleluja, przy czym polecając się Jego św. modłom, zostaję z głębokim uszanowaniem Szan[ownego] Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja] uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                              E. B.
            Szan[ownemu] Ks. Rimlowi dołączam również wyraz mojej żywej wdzięczności oraz też same życzenia szczęśliwych Świąt i błogiego Alleluja.

[226] Do  STANISŁAWA  SCZANIECKIEGO  w  Karminie
25 kw[ietnia 18]67    
            Szan[owny] P[anie].
            Na łaskawy list Pański z 29 z.m. nie mogłem dotąd odpowiedzieć, gdyż pragnąc życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić, a na teraz nie mając tutaj żadnych Sióstr zbytnich, musiałem pierwej udać się z zapytaniem do Galicji, czybyśmy stamtąd kilku Sióstr Służebniczek dostać nie mogli. Obecne przecież stosunki tamtejsze i stawiane w tym względzie przeszkody ze strony rządu austriackiego, udaremniły wszelkie moje starania[775].  W tym położeniu rzeczy pozostaje mi tylko prosić Szan[ownego] Pana o łaskawe odłożenie zaprowadzenia Ochronki na czas jeszcze późniejszy, aż z Nowicjuszek tutejszych będziemy mieli nowe Siostry do rozporządzenia, co mogłoby dopiero na przyszłą wiosnę nastąpić.  Sądzę zaś, że ta zwłoka o tyle przynajmniej da się pogodzić z okolicznościami, o których Szan[owny] Pan wspominasz, iż potrzebne jeszcze około domku roboty mogą być tymczasem łatwiej pokończone i trudny na teraz miejscowy stosunek duchowny może się pomyślniej ułoży, na czym nam przede wszystkim najwięcej zależy.
            Zatem upraszając Szan[ownego] Pana o łaskawe do przyszłej wiosny cierpliwe odłożenie tego, polecam się Jego życzliwym dla nas względom i łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                               E. B.

[227] Do  ks. JULIANA  SOBESKIEGO[776] w  Słupach
                                                                                                            25 kwiet[nia] 1867
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu] Dobr[odzieju].
            Przepraszam najmocniej, że dziś dopiero na łaskawe życzenie Sza[nownego] Ks. Pr[oboszcza] Dobr[odzieja][777] przesyłam wykaz utrzymania i urządzenia Ochronki.
            Okoliczności miejscowe, które Sz[anowny] Ks. Prob[oszcz] Dobr[odziej] przytaczasz, jako powodujące do zaprowadzenia Służebniczek w Słupach, przedstawiają tak ważne i pożądane dla tychże Sióstr pole działania, iż z wszelką gotowością pragnęlibyśmy jak najrychlej nasze usługi ofiarować. Pomimo tego jednak, przychodzi mi wyznać z ubolewaniem, że w tym roku nie mamy już żadnych Sióstr zbytnich do rozporządzenia, chyba dopiero na przyszłe lato moglibyśmy dać takowe, gdy niektóre z teraźniejszych Nowicjuszek po dokonanym czasie próby zostaną Siostrami.
            Z powodu łaskawej odezwy Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja], udałem się nawet z zapytaniem do Galicji, czybyśmy stamtąd kilku naszych Sióstr nie mogli sprowadzić, ale odpowiedź przyszła niepomyślna, że teraźniejsze stosunki tamtejsze i przeszkody przez rząd austriacki w tym względzie stawiane, czynią niepodobnym uzyskanie paszportów[778].
            Dla tych trudności upraszając Sza[nownego] Ks. Pr[oboszcza] Dobr[odzieja] o łaskawe odłożenie tego dobroczynnego zamiaru do roku przyszłego,  nadmieniam jeszcze, że z tejże przyczyny nie byłby też zapewno koniecznym teraz przyjazd Siostry Przełożonej[779], która zresztą w razie potrzeby mogłaby później dla bliższego porozumienia się na miejsce zjechać.
            Przy tej sposobności miło mi polecić tę sprawę i nadal życzliwym względom Szan[ownego] Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja] oraz załączyć wyraz uszanowania, z którym zostaję
                                                                                                                      [E.B.]

[228] Do  ANTONIEGO KISZEWSKIEGO[780] w  Paradyżu
                                                                                                Grabonóg, 2 maja [18]67
            Szanowny Panie!
            Dziękując najmocniej za łaskawy list z 29 z.m., pośpieszam donieść Szanownemu Panu, że mam zamiar zrobić próbę hodowania jedwabników początkowo w kilku wiejskich Zakładach Ochronkowych Służebniczek Boga-Rodzicy, które pod moją opieką zostają, a mianowicie w tych, gdzie już jest pewna ilość drzewek morwowych do użycia. Dlatego przede wszystkim upraszałbym Szan[ownego] Pana o łaskawe nadesłanie mi na kilka takich małych prób odpowiedniej ilości jajek jedwabniczych, wraz z potrzebnymi instrukcjami, aby już w tej wiośnie przedsięwziąć to można.
            Co do drzewek zaś morwowych prosiłbym, abyś Szan[owny] Pan raczył najłaskawiej posłać pocztą tymczasowo:
            Po pierwsze: dwie kopy[781] 3/4 letnich roślin morwowych za tal. 1 do Jaszkowa p. Śrem, pod adresem W[iele]bn[ej] Siostry Przełożonej Elżbiety Szkudłapskiej w Zakładzie Ochronkowym w Jaszkowie p.Śrem.
            Po wtóre: dwie kopy 3/4 letnich roślin morwowych za tal. 1 do Borku, pod adresem W[iele]b[nej] Siostry Rozalii Sworowskiej[782] w Ochronie w Borku.
            Należytość racz Szan[owny] Pan z obydwu tych miejsc odebrać przez przedpłatę pocztową i w obydwa te miejsca posłać łaskawie potrzebne instrukcje.
            Na moje zaś ręce upraszałbym tylko o nadesłanie wspomnianej ilości jajek jedwabniczych potrzebnych na trzy miejsca, w których chcę początkową zrobić tego roku próbę.
            Jeśli się nam powiedzie, rozszerzylibyśmy później zakładanie plantacji morwowych i hodowanie jedwabników i na inne Ochrony wiejskie, których mamy obecnie 20 w Księstwie, oprócz Śląska, Galicji itd.
            Polecając się w tym przedsięwzięciu światłej radzie i życzliwej łaskawej pomocy Pańskiej oraz oczekując skutku niniejszej prośby, zostaję z głębokim szacunkiem Szanownego Pana uniżonym sługą
                                                                                                             E. Bojanowski

[229] Do  ks. ANTONIEGO  KLAJNERA[783] w  Dubinie
                                                                                               Grabonóg, 6 maja [18]67      Szan[owny] i Koch[any] Ks. Prob[oszczu].
            Dowiedziawszy się, że w tych dniach ma książę Roman[784] przybyć do Sielca, udaję się z prośbą do Koch[anego] Ks. Prob[oszcza], abyś raczył najłaskawiej, podług tego cośmy już dawniej mówili, wspomnieć Księciu, że brat mój[785] zamierza swe wsie sprzedać i gdyby książę miał chęci kupienia,  byłoby bratu memu najmilej w tak zacne ręce swą posiadłość oddać, zostawiając do wyboru czy jedną z nich, czy obie zechcianoby nabyć.
            Upraszając o łaskawą wiadomość, polecam się pamięci pobożnej Kochanego Ks. Prob[oszcza] i z głębokim szacunkiem zostaję Jego uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą                
                                                                E. Bojan[owski]

[230] Do  STANISŁAWA  KOŹMIANA  w  Przylepkach
13 maja [18]67
            Koch[any] Panie!
            Odebrawszy od P. Tadrzyńskiego[786] wezwanie do zapłacenia w kasie pożyczkowej 300 tal. długu z Jaszkowa,  nie widziałem w tej chwili innego sposobu zaradzenia, jak postarać się o dalsze jeszcze, choć na pewien czas tylko przedłużenie wypłaty, dopóki by się nie dało przez zebranie jakiego funduszu, albo przez zaciągnienie na Dom Jaszkowski pożyczki, ostatecznie załatwić tej rzeczy. W tym celu udałem się niezwłocznie z najusilniejszą prośbą do pana Hr. Cezarego Platera, aby raczył łaskawie swym wpływem wyjednać jeszcze tymczasowo to przedłużenie, a przede wszystkim dla zasłonienia Kochanego Pana od nieprzyjemności wyniknąć mogących z tego interesu, w którym Kochany Pan tak życzliwie swą łaskawą pomoc ofiarować nam raczyłeś.
            Mając wszelką nadzieję, że pan Hr. Plater nie zechce nam, w tak naglącej potrzebie, odmówić tej przysługi,  pozostaje mi tylko przeprosić Kochanego Pana jak najmocniej za tę całą niemiłą okoliczność z naszej niemożności pochodzącą i wynurzyć moją głęboką wdzięczność, z którą na zawsze pełen szacunku polecam się łaskawej życzliwości Kochanego Pana.
                                                                                                          E. Bojan[owski]
            Byłbym osobiście pojechał dla załatwienia tego interesu, ale od kilku dni jestem tak na kurcz cierpiący, że w żaden sposób nie mogę wyruszyć z domu.

[231] Do  IGNACEGO  TADRZYŃSKIEGO  w  Śremie
        13 maja [18]67  
            Szan[owny] P[anie].
            Odebrawszy wezwanie Pańskie o wypłatę owych 300 tal. zaciągnionych z kasy pożyczkowej przez W[ielmożneg]o Stan[isława] Koźmiana dla Zakładu Jaszkowskiego,  nie umiałem sobie w obecnym braku funduszu inaczej poradzić, jak udać się do J[aśnie] W[ielmożnego] hr. Platera z ponowną prośbą o najłaskawsze jeszcze, jakimkolwiek możliwym sposobem uczynienie przedłużenia choć tylko na pewien czas, dopóki byśmy nie zdołali stanowczo tej rzeczy załatwić, w czym polecając się zarazem i łaskawym względom Pańskim, zanoszę usilną do Szan[ownego] Pana prośbę o najłaskawsze porozumienie się jeszcze w tym względzie z J[aśnie] W[ielmożnym] P. Hrabią Platerem i łączę wyraz wysokiego szacunku, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniż[onym] sługą
                                                                                                                         E. B.

[232] Do  CEZAREGO  PLATERA  w  Górze
     13 maja [18]67     
            J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
            Przepraszam najmocniej, że ośmielam się zatrudniać J[aśnie] W[ielmożnego] Pana następującym interesem.
            Otrzymałem od p. Tadrz[yńskiego] wezwanie, „aby zaległą pożyczkę w ilości tal. 300 wraz z procentem, w przeciągu 8 dni (tj. do 17 t.m.) pod uniknieniem skargi odpłacić”. Wezwanie to do pana Stanisł[awa] Koźmiana zaadresowane, zostało przesłane na moje ręce dla wiadomości.
            Zachowując we wdzięcznej pamięci łaskawość J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, z jaką raczyłeś na prośbę moją pocieszyć mnie nadzieją przedłużenia tej wypłaty, a dotąd nie posiadając w Zakładzie Jaszkowskim funduszu na jej pokrycie, uciekam się na nowo w tym trudnym położeniu pod najłaskawszą opiekę J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, aby ochronić pana Stan[isława] Koźmiana od nieprzyjemności, a dla Zakładu zyskać jeszcze pewien czas do wystarania się, przy pomocy Boskiej, o tę sumkę.
            Nie wiem, czyby nie można przez zahipotekowanie rzeczonej należytości na Domu Służebniczek w Jaszkowie dać tymczasowo zabezpieczenia kasie;  albo też może dałoby się zaciągnąć na tenże Dom skądkolwiek pożyczkę odpowiednią na spłacenie tego długu. Obecnie wszakże, aby mieć czas do stanowczego zaradzenia, zależałoby przede wszystkim na pewnym jeszcze przedłużeniu wypłaty, w czym nie umiem sobie inaczej poradzić, jak tylko z ufnością w najłaskawszą dobroć J[aśnie] W[ielmożnego] Pana prosić Go jak najusilniej, abyś J[aśnie] W[ielmożny] P[an] najłaskawiej swym wpływem zechciał przedłużenie to wyjednać na teraz,  i doradzić nam sposób stanowczego potem załatwienia.
            Pełen nadziei, że J[aśnie] W[ielmożny] P[an] raczysz nie odmówić nam tej łaski, w oczekiwaniu pomyślnej wiadomości, polecam się Jego najłaskawszym względom, zostając z głębokim uszanowaniem i wdzięcznością J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr.  najniższym sługą
                                                                                                          E. B.

[233] Do  ks. JANA  KOŹMIANA  w  Poznaniu
[po 22 maja 1867]
            Koch[any] Ks. J[anie].
            Zapewne przypominasz sobie Koch[any] Ks[ięże], że zgłaszał się do nas kupiec Landsberger[787] ze Śremu o należytość 3 tal. 10 sgr. (za szklanki, kieliszki? itp.),  które Jasińska niby to dla Zakładu wzięła.
            Tymczasem data rachunku pokazuje, że to było wzięte już w dniu jej wyjazdu z Jaszkowa[788], na co mi Siostry dopiero zwróciły uwagę. Dlatego wstrzymaliśmy się z zapłaceniem, aby się nie wdać w odpowiedzialność za jej długi po ustąpieniu z Zakładu robione.  Wskutek tego Landsberger zaskarżył teraz Matyldę, która do mnie pisze o zaspokojenie tego długu i załącza mi mandat sądowy, wzywający ją do zapłacenia tego rachunku w ciągu dni 14, to jest do 31 t.m.[789] Proszę więc Kochanego Ksi[ędza] o łaskawą decyzję, co mam jej odpowiedzieć? Ja myślę, że wdawać się w to nie można, skoro ten dług w chwili już swego wyjazdu zrobiła i skoro podobnych przedmiotów w Zakładzie nie zastaliśmy.
            Oprócz tego mam jeszcze kilka innych zapytań. czybyś Kochany Ks[ięże] nie zechciał jako komisarz duchowny prosić Ks. Arcypasterza[790], aby przy swej teraz bytności w Rzymie wyjednać raczył u Jenerała OO. Jezuitów[791] pozwolenie, żeby który z ojców śremskich mógł dawać konferencje Nowicjuszkom w Jaszkowie, na czym nam tak bardzo zależy oraz czyby Ks. Arcypasterz nie był łaskaw dla Służebniczek wyjednać u Ojca Św.[792] pewnych odpustów, jakie otrzymywać zwykły zatwierdzone już zgromadzenia.
            Obecnie odezwała się do nas kasa pożyczkowa śremska żądaniem wypłaty owych 300 tal. zaciągnionych na budowę Domu Jaszkowskiego[793]. Napisałem niezwłocznie prośbę do p. Hr. Cez[arego] Platera o łaskawe wyjednanie jeszcze przedłużenia, dopóki nie zdołamy obmyślić funduszu. Hr. Plater uczynił nam nadzieję postarać się o przedłużenie. Na zaspokojenie zaś tego długu radzi zgłosić się o ofiary z czasu cholery do tych miejsc, które dotąd ofiar nie dały, tj. Pożarowo, Sady, Kobylepole, Objezierze, Mchy, Więkowice i Urbanowo.  Pamiętam, że Kochany Ksiądz nie byłeś za tym i radziłeś pozostawić to wspaniałomyślności tych osób.  Jakże tedy zrobimy teraz z propozycją pana Cezarego?
            Oczekuję łaskawej odpowiedzi Kochanego Księdza, mianowicie co do Jasińskiej,  polecając się Jego modłom i najserdeczniejsze pozdrowienia łącząc
                                                                                                         E. Bojan[owski]
[Na marginesie]
Ks. Antoni znowu cierpiący[794].
[234] Do  MATYLDY  BRAUNER[795]   w  Kościanie przy Zakładzie Korekcyjnym
      28 maja [18]67    
            Na list Pani z 22 t.m.[796] nie mogłem zaraz odpowiedzieć, gdyż musiałem pierwej interes co do kupca Landsbergera przedłożyć ks. Koźmianowi jako współadministratorowi Zakładu Jaszkowskiego. odpowiedzi dotąd nie mam, ale skoro tylko zapewno w tych dniach nadejdzie, zaraz o niej doniosę Pani. Niniejszym zwracam Pani rachunek Landsbergera i mandat sądowy w tej sprawie.
            Co do należytości jakiegoś kupca z Poznania wynoszącej 10 tal.  nic mi nie jest wiadomo o tym, gdyż w podanych przez Panią długach Zakładu, był z Poznania tylko wymieniony kupiec Liszkowski[797], któremu też dług czyniący przeszło 20 tal. zapłaciłem.
            Co do kupca Cassriela[798] w Śremie nie pomnę, ile mu ostatnim razem płaciłem, a papierów dotyczących tego interesu nie mam w tej chwili pod ręką. Najlepiej możesz się Pani dowiedzieć o tym od samegoż kupca Cassriela.
            Z należnym poważaniem
                                                                                                               E. B.

[235] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
                                                                                                Grabonóg, 1 czerwca 1867
            +  N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            List Twój z 26 kwietnia[799] odebrawszy 1-go maja przez W[ielebnego] Ojca Czeżowskiego, ucieszyłem się bardzo, że nie omieszkałaś przy tak dobrej sposobności napisać do mnie o Waszym powodzeniu, które mnie zawsze, a teraz jeszcze tym mocniej obchodzi, im mniej mogę miewać wiadomości od Was. Twoje zapewnienia stały się dla mnie serdeczną pociechą w obecnych trudnościach, tamujących wzajemne pomiędzy nami znoszenie się w sprawach Zgromadzenia. Niech Cię, moja Siostro Leono i wszystkie Siostry tamtejsze, utrzymuje Pan Jezus Swą łaską najświętszą w tym duchu gorliwej jedności nierozerwanej. Dziękuję Ci również za wszystkie wiadomości o dobrym, dzięki Bogu, powodzeniu tamtejszych domków i naszych miłych Siostrzyczek. Przykro mi tylko że, jak się zdaje, nie odebrałaś listu mego, który 4 kwietnia wysłałem do Ciebie[800] dołączając w nim moje dla Ciebie życzenia i obrazeczek w upominku na dzień Twoich imienin, czyli na 11 kwietnia. Razem ze mną pisała do Ciebie wtenczas i Siostra Przełożona Elżbieta. Tymczasem widać, że ta cała przesyłka zaginęła gdzieś na poczcie. Dzisiaj korzystamy wraz z Siostrą Przełożoną Elżbietą z łaskawości wracających Ojców do Starejwsi i przesyłamy Ci przez nich nasze listy ciesząc się, że tym sposobem dojdą Cię z pewnością. Zapewno Siostra Elżbieta w swym liście napisze Ci wszelkie wiadomości o naszych Siostrzyczkach tutejszych oraz o tych, co są w Śląsku [i] Królestwie. Zatem z mojej strony nie powtarzając już tychże wiadomości, proszę tylko, abyś przy sposobności podobnie szczęśliwej jak dzisiejsza, pamiętała zawsze donosić o Waszym powodzeniu i pracach ku pomnożeniu chwały Bożej podejmowanych.
            A teraz życząc Tobie, moja Siostro Leono, i wszystkim Siostrzyczkom Twoim z całego serca jak najobfitszego błogosławieństwa, polecam Was opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie, wraz ze wszystkimi Siostrzyczkami tutejszymi, Waszym modłom, w których pamiętajcie o nas zawsze, jako i my o Was każdego dnia i przy każdej Ofierze Mszy św. serdecznie pamiętamy.
                                                                                                          E. Bojanowski

[236] Do  JÓZEFY  MORAWSKIEJ w  Jurkowie
22 czer[wca 18]67     
            Szan[owna] Pani.
            Przepraszam jak najmocniej, że z powodu niebytności Siostry Przełożonej[801], nie mogłem dotąd na łaskawy list Pani nic pewnego odpowiedzieć[802], czy byśmy obecnie, podług życzenia Państwa, zdołali jakie dwie Siostry skądkolwiek obmyślić do Jurkowa. Dopiero teraz po powrocie tejże, rozważywszy wszystko, znajdujemy tylko jedyny chyba sposób: wybrać dwie Siostry z Ochronek, a ich miejsce wyjątkowo zastąpić Nowicjuszkami. Ale ponieważ z Nowicjuszek nie mamy obecnie ani dwóch takich, co by przynajmniej w połowie czas próby odbyły, przeto chcielibyśmy choć do jesieni czyli do rekolekcji zatrzymać je jeszcze w Nowicjacie, a wtenczas, gdy przy rekolekcjach zwykle zmiany Sióstr po Ochronkach następują i gdy łatwiej przychodzi podczas ich zebrania się z dalszych nawet domków dobierać Siostry, moglibyśmy dopiero dwie do Jurkowa obmyślić, a w ich miejsca dać wyćwiczone już trochę Nowicjuszki.
            Jeżeliby więc Państwo raczyli łaskawie poczekać do jesieni, a tymczasem powierzyć mogli jakiejś kobiecie dozór nad chorymi, to byśmy około czasu rekolekcji porozumieli się bliżej co do urządzenia Ochronki na dwie Siostry.
            Polecając się najłaskawszym względom Państwa, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Ich uniżonym sługą
                                                                                                                  E. B.

[237] Do  STANISŁAWA  BARANOWSKIEGO  w  Rożnowo
22 czerw[ca] 1867
            Szan[owny] Panie!
            Wstrzymałem się dotąd z odpowiedzią na łaskawy list Pański[803], bo właśnie w tym czasie zachodziła wątpliwość, czy Siostry nasze w Królestwie będą mogły nadal się utrzymać, a w takim razie sprowadziwszy je do Księstwa, bylibyśmy mogli, podług życzenia Pańskiego, niebawem Ochronkę w Rożnowie obsadzić.
            Tymczasem okoliczności inaczej wypadły i nie zmusiły nas do opuszczenia Królestwa[804],  ale przez to zostaliśmy tutaj w tej samej co przedtem niemożności zaprowadzenia tego roku w Księstwie jakiejkolwiek nowej Ochronki, ponieważ - jak Szan[ownemu] Panu poprzednio donosiłem - nie mamy tu na teraz ani jednej zbytniej Siostry. Z tutejszych zaś Nowicjuszek najdawniejsze dopiero rok próby przebyły, a dwa lata są przepisane Regułą, której teraz już zmieniać w niczym nie możemy, odkąd powagą Kościoła zatwierdzona została.
            Oprócz Rożnowa, mamy tu jeszcze kilka gotowych domków, np. w Karminie, w Słupach, w Jurkowie, w Kunowie itd., które nie wiem kiedy nam przyjdzie obsadzić.
            Jeśliby jednak nadspodziewanie dało się skądkolwiek dwie Siostry wydostać, doniósłbym Szan[ownemu] Panu niezwłocznie. Zresztą w ciągu przyszłego lata może już z Nowicjuszek doczekamy się kilku Sióstr nowych, które przeznaczywszy do istniejących już Ochronek, można by  z tychże domków równą liczbę Sióstr doświadczeńszych na nowe Ochronki przenieść, a do Rożnowa, podług życzenia Pańskiego, radbym, jeżeliby okoliczności pozwoliły, aby się dostać mogły te Siostry, które tam podczas cholery zjednały sobie zaufanie ludu.
            Nim to nastąpić będzie mogło, miło mi polecić tę sprawę i nadal życzliwym względom Szan[ownego] Pana, łącząc wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
                                                                                                             E. Bojan[owski]

[238] Do  ks. IWO  CZEŻOWSKIEGO  SJ  w  Śremie
30 czer[wca 18]67
            Szan[owny] O[jcze] Dobr[odzieju].
            Siostra Elżb[ieta] z Jaszkowa doniosła mi, że Szan[owny] Oj[ciec] Dobr[odziej] dla pomówienia ze mną o interesach ochronkowych galicyjskich, chcesz najłaskawiej przybyć tu z odpustu z Jurkowa[805].
            Jakkolwiek byłoby mi nader miło powitać tutaj Szan[ownego] Oj[ca] Dobr[odzieja], nie śmiem jednakże dla rzeczonego interesu trudzić Go tą podróżą i bardzo chętnie i owszem teraz gotów jestem przyjechać do Śremu wkrótce, przed wyjazdem moim do Śląska[806], aby się z Szan[ownym] O. D[obrodziejem] porozumieć, zwłaszcza że mam kilka jeszcze przy tym rzeczy także do załatwienia w Jaszkowie.
            Wdzięczny za łaskawą dla nas życzliwość Szanownego Ojca Dobr[odzieja], polecam się Jego św. modłom i z głębokim uszanowaniem zostaję uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                            E. B.

[239] Do  ANTONIEGO KISZEWSKIEGO w Paradyżu
Grabonóg,  24 lip[ca] 1867
            Szan[owny] Panie!
            Nasza próba hodowania jedwabnic udała się tylko cząstkowo w dwóch miejscach, gdzie - jak się zdaje - wilgotne mieszkania przy tegorocznej niezwykłej mokrości powietrza oraz brak liścia z białych morwów, spowodowały chorobę jedwabnic tak dalece, że zaledwo kilka funtów kokonów[807] zebrano. Pragnąc jednak zachęcić Ochronki do dalszej w tym zatrudnieniu wytrwałości, udaję się do Szan[ownego] Pana z uprzejmym zapytaniem, jaki by najlepiej użytek wypadało z tych kokonów zrobić. Ilość ich będzie zapewno zbyt mała, aby otrzymać z nich jakąkolwiek sztuczkę materii na jaki aparat[808] kościelny, podług łaskawej i trafnej propozycji Pańskiej. Zatem jeślibyś Szan[owny] Pan uważał stosowniejszym spieniężyć takowe, prosiłbym o łaskawe doniesienie, ile, w najlepszym razie, dla zachęty Ochronek, mógłby zakład jedwabnictwa w Paradyżu ofiarować im za funt kokonów. Przede wszystkim zaś upraszam o spieszną, odwrotną pocztą, odpowiedź łaskawą, w jakim opakowaniu mam te kokony przesłać Szan[ownemu] Panu, skoro Szan[owny] Pan raczyłeś nam dalsze swe pośrednictwo uprzejme w tej mierze obiecać.
            Oczekując łaskawego doniesienia, łączę wyraz uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                                E. Bojanowski
Czy wkrótce spodziewać się możemy drukowanej instrukcji polskiej? Bardzo byłaby nam potrzebna. Na przyszły rok chcę w innych dwóch miejscach zrobić próby na większe rozmiary, tu w Księstwie i w Górnym Śląsku.

[240] Do  ks. JANA  CISZKA  SJ  w  Starej  Wsi
Grabonóg,  26 lipca 1867
Wieleb[ny] Ojcze Dob[rodzieju].
            Wróciłem właśnie z Górnego Śląska[809], gdzie odwiedzałem Zakład naszych Sióstr pod Górą Świętej Anny w Porębie. Siostra Anna Böhm, dzięki Bogu, zdrowa, wraz z towarzyszkami swymi przesyła Wiel[ebnemu] Ojcu najgłębsze uszanowanie. Z powodu pomnażającego się tamże Nowicjatu, prosiła nas o czwartą Siostrę, a wszystkie trzy tamtejsze Siostry pragną koniecznie dostać Siostrę Juliannę Skowrońską, na co i my zgadzamy się jak najchętniej, zwłaszcza że już dawno miałem na myśli przywrócić ją Siostrze Annie, pod której opieką tak szczęśliwą się czuła. Chodzi tylko o to, jak by jej ułatwić podróż do Śląska. Wszelkie koszta Siostra Anna opłaci, jedyna trudność co do paszportu, przeto udaję się do Wieleb[nego] Ojca z usilną prośbą o radę i najłaskawsze pośrednictwo w tej mierze. Nie wątpię, że Wiel[ebny] Ojciec raczysz nie odmówić nam tej przysługi i potrafisz obmyślić sposób. Prosiłbym zatem o łaskawe doniesienie, kiedy by to nastąpić mogło. Im prędzej, tym byłoby pożądańszym dla nas.
            Do Siostry Leony kilka słów o tym załączam[810]. Zdaje mi się, że byłoby najlepiej, gdyby Siostra Julianna przybyła do Oświęcimia, a tam na oznaczony dzień zjechałaby Siostra Anna po nią.
            W Śląsku cudownie Pan Bóg dopomaga Siostrom. Budują w Porębie obszerny dom, który już w październiku ma być gotowy. Obecnie jest tam już 13 Sióstr z nowicjuszkami, a na zimę będzie ich 20 do 30. Zaradność Siostry Anny głównie tam wszystko popiera, dlatego na teraz niepodobna nam jeszcze zadośćuczynić życzeniu Hr. Potockiego, aby ją przenieść w dawne miejsce. Ważność tych powodów wytłumaczyłem Hr. Potockiemu i nie wątpię, że uznał ich słuszność.
            Co do Sio[stry] Julianny oczekując najłaskawszej i - ile być może - rychłej od Wieleb[nego] Ojca wiadomości, polecam się Jego św. modłom i z najgłębszym uszanowaniem zostaję Wieleb[nego] Ojca Dobr[odzieja] uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                                 E. B.

[241] Do  s. LEONY  JANKIEWICZ  w  Starej  Wsi
Grabonóg, 26 lipca 1867       
            N.B.P.J.Ch.
            Moja Siostro Leono.
            Pisałem do Ciebie przez okazję 1-go czerwca i mam w Bogu nadzieję, że Cię list mój doszedł. Gdyby można, pragnąłbym serdecznie otrzymać od Ciebie choć kilka słów wiadomości o Waszym powodzeniu.
            U nas tu, dzięki Bogu, wszystko dobrze. Byłem teraz w Śląsku[811] odwiedzić Siostry. Pan Bóg im cudownie błogosławi. Zdumiałem się, gdym zobaczył tam mury nowego domu już pod pierwsze piętro wzniesione, a na rusztowaniach 10 mularzy[812] pracujących. Siostry mają swoją cegielnię i piec do palenia wapna. Drzewo już obrobione zwożą gospodarze bezpłatnie. Będzie w tym domu 12 pokoi i sal, oprócz sklepów. Teraz zaczynają murować już drugie piętro, a w październiku ma być cały dom gotowy. Na to wszystko Opatrzność Boża zsyła hojne ofiary.
            Będą także Siostry miały w domu swego księdza kapelana i co dzień Mszę św. w kościele swoim, który jest tylko kilka kroków od domu oddalony. W tej chwili jest tam 13 Sióstr z Nowicjuszkami, a na zimę będzie może do 30-tu. Trzy Siostry nie podołają wszystkim zatrudnieniom, a ponieważ tutaj nie mamy zbytnich i kilkanaście miejsc gotowych czeka na Siostry, przeto powodowani prośbą Sióstr śląskich, porozumieliśmy się z Siostrą Elżbietą, aby Siostrę Juliannę Skowrońską dać Siostrze Annie do Śląska, zwłaszcza że wszystkie trzy Siostry śląskie o nią właśnie najusilniej proszą. Wszelkie koszta podróży opłaciłaby Siostra Anna, ale w uskutecznieniu tego pojmując Twoje trudne położenie, udałem się do W[ielebneg]o Ojca Ciszka z prośbą, aby raczył łaskawie pośrednictwem swoim ułatwić to wszystko, jeżeli tylko okoliczności pozwolą[813] i od W[ielebneg]o Ojca oczekiwać będę wiadomości co do tego. Siostra Elżbieta później napisze do Ciebie przy sposobności.
            Tymczasem przesyłając Wam od wszystkich Sióstr najserdeczniejsze pozdrowienia, polecam Was moje Najmilsze Siostry, opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie wraz ze wszystkimi Siostrami, Waszym modłom.
                                                                                                           E. Bojanowski

[242] Do  JANA  MOSZCZEŃSKIEGO  w  Słembowie przez Żnin
Grabonóg,  8 sierp[nia] 1867
            Szan[owny] Panie.
            Po powrocie z drogi zastawszy łaskawy list Pański[814], pośpieszam dziś dopiero z odpowiedzią.
            W zeszłym roku, gdy Szanowny Pan raczyłeś wspomnieć mi o zamiarze zaprowadzenia Sióstr Służebniczek u siebie, nie byliśmy w stanie, pomimo najszczerszej chęci, życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić, gdyż Zakład miał tylko tyle Sióstr do rozporządzenia, ile było właśnie potrzebnych na kilka upewnionych już od dawna Ochronek, a mianowicie na dwa domki w Księstwie i na trzeci zaprowadzający się wówczas Nowicjat w Górnym Śląsku. Przeto w liście moim z d. 12 wrześ[nia] z. r. doniosłem Szan[ownemu] Panu, że dopiero za rok lub za dwa lata moglibyśmy spełnić łaskawe życzenie Pańskie.
            Tymczasem obecnie znajdujemy się jeszcze w tej samej co przed rokiem niemożności, gdyż z tutejszych Nowicjuszek najdawniejsze dopiero rok próby przebyły, a dwa lata są przepisane Regułą zatwierdzoną teraz przez władzę duchowną. Z tego powodu, aby rzecz przyśpieszyć, udałem się nawet do Galicji z zapytaniem, czybyśmy pewnej ilości naszych Sióstr z tamtejszego Nowicjatu dostać nie mogli. Ale stawiane w tym względzie przeszkody ze strony rządu austriackiego, udaremniły wszelkie moje staranie. Jednakże w ciągu przyszłego roku może już z Nowicjuszek tutejszych doczekamy się kilku Sióstr nowych, a w takim razie, jeżeli tylko okoliczności pozwolą, pośpieszyłbym zawczasu donieść o tym Szan[ownemu] Panu i moglibyśmy natenczas porozumieć się łatwo co do warunków, które o tyle byłyby odmienne od zwykłych, jakie są dotąd używane, iż powszechnie dajemy po trzy Siostry na Ochronkę, a obliczając na dwie, byłby układ wyjątkowy ze zwolnieniem od obowiązków pracy połączony, gdyż dwie Siostry mogłyby tylko być zajęte dozorowaniem dzieci i chorych. Odległość zaś Słembowa od naszych dotychczasowych Ochronek nie czyni nam żadnej niedogodności, owszem, tym pożądańszym jest dla nas to miejsce, ponieważ z pobliskiej tam okolicy, ze Słupów pod Szubinem, podobne także wezwania otrzymaliśmy od tamecznego ks. proboszcza[815]  i skoro tylko Pan Bóg pozwoli, radzi byśmy obie te Ochronki w Słembowie i w Słupach równocześnie zaprowadzić.
            Tymczasem zapewniając Szan[ownego] Pana o naszym najszczerszym usiłowaniu przyśpieszenia tego, łączę wyraz uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
                                                                                                          E. Bojan[owski

[243] Do  s. FILOMENY  GRUSZKA[816]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
          Moja Filomeno.
          Miła mi bardzo Twoja otwartość i szczerość, z jaką wyznajesz niepokój i tęsknotę, co Twoją duszę opanowały. Ale niech Cię to nie trwoży. Rozważ tylko jaki to w sercu usłyszałaś głos, który Cię powołał do służby Najświętszej Panny. Musiała być w tym głosie wielka moc i świętość, kiedy zaraz, bez zwłoki, pobiegłaś za nim i świat porzuciłaś bez żalu. Sama piszesz, że czułaś się tak szczęśliwą, iż byłabyś wolała umrzeć, niż nazad do świata powrócić. Otóż Pan Bóg zwykł takim sposobem dla pociągnienia dusz ku sobie, obdarzać je na początku słodkością natchnień i uścielać im drogę jakoby kwiatami. Potem zdaje się, jakby te dusze opuszczał i wszelką słodycz w gorycz tęsknoty zamieniał, a to czyni Bóg dlatego, żeby doświadczył ich stateczności w żywocie duchownym, więc im każe walczyć i biedzić się, dopóki mężnie nie zwyciężą pokus i przeciwności nie pokonają. Wtedy dopiero owych pierwszych słodyczy duchownych i pociech niebieskich drugie tyle im przydaje - i ten to jest żywot anielski, w którym nie czuć już ani krzyża, ani boleści, ani tęsknoty, ani goryczy, jeno samą szczęśliwość życia oddanego Bogu. Wytrwaj tę walkę, zwycięż za łaską Bożą nacierające na Ciebie pokusy, a po wewnętrznej burzy ujrzysz w duszy i sercu stateczną pogodę, która przyświecać Ci będzie już na tej ziemi jako zwiastunka przyszłej niebieskiej jasności i wesela wiekuistego.
            Z pociechą serca dowiaduję się, że Ci Najśw. Panna swoją przyczyną dopomogła już uciszyć w sercu pierwsze niepokoje. Niech Cię i nadal ze swej opieki nie wypuszcza i wszelkie łaski potrzebne uprasza, czego Ci z całego serca gorąco życzę i mile Cię pozdrawiam, a o modły proszę.


[244] Do  s. MARIANNY  MELCER[817]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chrystusie Siostrzyczko Maria[nno].
            Bóg Ci zapłać za liścik, bo kiedym od Was wszystkich te liściki teraz razem odebrał, zdawało mi się jakobym znowu był w Porębie i z Wami rozmawiał[818].
            Dzięki Bogu miłosiernemu, że w świętym powołaniu Waszym tak szczęśliwymi się czujecie i częstym przystępowaniem do Kom[unii] św. coraz ściślej łączycie się z Panem Jezusem. Przez to łączenie się ze Zbawicielem, rozłączacie się coraz bardziej ze światem i ze sobą, - a ile razy Bóg wstąpi do serca Waszego, to w sercu stanie się jaśniej i smutek się rozwieje, a pociecha zaświeci i słabość ustąpi, a moc i ufność się wzmoże tak, że już nie Wy, ale Bóg w Was żyć będzie. Niech to święte życie serca Waszego świeci w całym domowym życiu Waszym, niech wypełnianie obowiązków, jakie Bóg Wam zleca, praca, nauka, miłosierne uczynki, cierpliwość, miłość siostrzeńska i miłość ku dziatkom, i miłość ku cierpiącym bliźnim, staną się jakoby ciągłą modlitwą i nabożeństwem, - a będzie Wam dobrze i w tym doczesnym i w przyszłym życiu, czego Wam z serca życzę i modłom się Waszym polecam.

[245] Do  s. STANISŁAWY  PIECHULEK[819]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chr[ystusie] Siost[ro] Stanisławo.
            Szczęśliwie Bóg Ci zdarzył przyjąć to imię świętego Patrona Nowicjuszów i Nowicjuszek. Był i on młody, jak Ty młoda jesteś, a ileż to już w młodości swojej w życiu nowicjatowym zebrał zasług, które go wielkim uczyniły świętym. I Ciebie Pan Bóg postawił na tym samym polu, abyś zbierała pełne zasług kłosy. Pracuj więc duszą miłując Boga nade wszystko, pracuj sercem ćwicząc się w miłości bliźniego, pracuj myślą trzymając ją nieoderwaną od Krzyża Chrystusowego, pracuj ręką, służąc ubogim i chorym, jakbyś samemu Jezusowi służyła. Choćbyś na siłach upadała, nie daj się zachwiać we wierności Twojej. Nie szukaj zapłaty na ziemi, nie pracuj dla siebie, ale dla Boga i dla bliźnich, a Twój Patron święty uprosi Ci obfite już na ziemi pociechy niebieskie i w niebie nagrodę nieskończonej wiecznej szczęśliwości. Módl się więc i pracuj, a w modłach Twoich pamiętaj i o mnie, który za Ciebie jak za Was wszystkie codziennie szczerze się modlę.

[246] Do  s. KAROLINY  STUDENT[820]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chryst[usie] Siostro Karolino.
            Jak wszystkie Wasze liściki, tak i Twój z prawdziwą radością serca odebrałem. W uroczystej chwili Waszych obłóczyn byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg przyjął mile szczerą ofiarę serc Waszych i świętą opieką swoją zawsze Was otaczał. Widziałem Was jeszcze w świeckich sukienkach różnokolorowych, jak różnokolorowymi szatami przyodziane są pola, łąki, kwiaty i cały świat, z którego przyszłyście niedawno. Dziś już niebieskie sukienki Wasze i białe welony pokazują, że nie światu, ale niebieskiej Królowej służycie.
            Niechże więc i serca, i myśli, i słowa, i uczynki Wasze będą na niebieskich rzeczy pożądaniu obrócone statecznie. Niech święty pokój niebieski trwa na zawsze pomiędzy Wami, i w domu Waszym, i wszędzie gdziekolwiek Was Bóg powoła, czy do dziatek, czy do chorych, czy do pracy, niech Wam pociechy niebieskie towarzyszą i spływają na otaczających Was bliźnich.
[Na margiensie]         
            Tego Wam z głębi serca życząc, proszę Was o modły, w których i ja o Was na każdy dzień pamiętam.

[247] Do  s. OTYLII  WĄSIK[821]  w  Porębie
[29 sierpnia 1867]
            Moja w Chrystusie Siostrzyczko O[tylio].
            Z pociechą serdeczną odebrałem Twój liścik. Wcale on dobrze i starannie napisany, a co nade wszystko że w każdym słowie przemawia z niego dobra Twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i gorąco Bogu oddana. Niech Ci Bóg błogosławi, abyś coraz bardziej wzrastała w łasce u Boga i u dobrych ludzi.
            Te kilka miłych dni, które przeżyłem w Waszym cichym domku, pomiędzy Wami, słodkie i pobożne zostawiły mi w sercu wspomnienie[822]. Ten refektarzyk, gdzie Was pierwszy raz poznałem, ten kościółek, gdziem razem z Wami się modlił - i tę Ochronkę, gdziem się pożegnał z Wami, często myślą odwiedzam, ile razy modły moje za Was do Boga zasyłam, - a zasyłam je codziennie polecając Was Najświętszej Pannie, abyście moje drogie Siostrzyczki, na Jej cześć i na chwałę Bożą pomnażały się w cnotach, wzrastały w doskonałości zakonnej i gorętszą coraz miłością ku Bogu pałały.
            Niech Wam wszystkim i we wszystkim Pan Bóg i Najśw. Panna błogosławią, a Wy módlcie się za mnie, jak ja za Was modlę się co dzień i przy każdej Mszy św.
            Łaska Pana naszego J[ezusa] Ch[rystusa] niech b[ędzie zawsze z nami].
Druga wersja:
            Moja w Chrystusie Siostrzyczko.
            Z pociechą serdeczną odebrałem Twój liścik, bo nie tylko dobrze napisany, ale co nade wszystko, że w każdym słowie przemawia z niego dobra twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i gorąco Bogu oddana.
            W uroczystej chwili Waszych obłóczyn byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg przyjął miłą ofiarę serc Waszych i świętą opieką Swoją zawsze je otaczał, a Wy moje Siostrzyczki, abyście w świętym posłuszeństwie postępowały za Niebieskim Oblubieńcem Waszym, który stał się posłusznym, a posłusznym aż do śmierci krzyżowej - i w zamiłowaniu ubóstwa abyście naśladowały ubóstwo Tego, który nie miał gdzie głowy swojej złożyć i obnażony na krzyżu za grzechy nasze[823]
                                                                                 
[248] Do  ks. KASPRA  SZCZEPKOWSKIEGO  SJ  we  Lwowie, Miasto 45, przez
        Kraków
Grabonóg, 12 wrześ[nia] 1867
            Przewiel[ebny] Ojcze Prowincjale!
            Ośmielam się Przewiel[ebnemu] Ojcu Prowincjałowi przełożyć następującą prośbę:
            W Górnym Śląsku, w Porębie pod Górą Św. Anny, przy Leśnicy, mamy od roku Nowicjat Służebniczek, w którym obecnie znajduje się 14 Sióstr z Nowicjuszkami, i pragnęlibyśmy usilnie, aby podobnie jak inne tychże Sióstr Zakłady, odbyły i one także rekolekcje pod kierunkiem którego z W[ie]leb[nych] Ojców Jezuitów. Dowiedziawszy się zaś, że Wiel[ebny] O. Czeżowski ma wkrótce ze Śremu wracać do Galicji, udaję się z pokorną prośbą do Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała, czybyśmy nie mogli uzyskać tej najpożądańszej dla nas łaski, aby W[iele]b[ny] Oj[ciec] Czeżowski jadąc do Galicji, dla mniejszego kosztu, wstąpić raczył po drodze do Poręby w celu udzielenia tamże Służebniczkom ośmiodniowych rekolekcji. Z W[ielebny]m O. Czeżowskim nie omieszkałem już porozumieć się co do tego.
            Pozostaje mi tylko prosić najuniżeniej Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała o najłaskawsze przyzwolenie, którego z upragnieniem i nadzieją pomyślnego skutku oczekując, polecam się łaskawym względom Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała Dob[rodzieja] i zostaję pełen głębokiego uszanowania Jego najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                               E. B.

[249] Do  ADAMA  PLATERA[824] w  Prochach
                                                                                          Grabonóg, 14 września 1867
            Jaśnie Wielmożny Panie Hrabio!
            W czasie zeszłorocznej cholery Służebniczki z powołania swego niosły posługi chorym bez wszelkiej oczywiście wymagalności jakiegokolwiek wynagrodzenia. Lecz ponieważ Zakład główny w Jaszkowie nie posiadający żadnych stałych funduszów, nad spodziewanie swoje z wielu miejsc nawiedzonych cholerą, gdzie Służebniczki wezwane zostały, otrzymał wspaniałomyślne z tej okoliczności ofiary,  a obecnie wyczerpane zasoby Zakładu, nie wystarczają na spłacenie zaległych jeszcze kosztów budowli Domu nowicjatowego w Jaszkowie, z których właśnie teraz uiścić się przychodzi, - przeto nagląca ta potrzeba zniewala nas polecić się także wspaniałomyślności J[aśnie] W[ielmożnego] Pana Hrabiego, a w razie uzyskania tej pożądanej pomocy, upraszalibyśmy o najłaskawsze przesłanie takowej na ręce J[aśnie] W[ielmożnego] księdza prałata Koźmiana w Poznaniu.
            Przepraszając najmocniej za ośmielenie się nasze, zostaję z głębokim uszanowaniem J[aśnie] Wielmożnego Pana Hrabiego najniższym sługą
                                                                                                           E. Bojanowski

[250] Do  Elżbiety  CZARTORYSKIEJ  w  Rokosowie
[14 września 1867]
            J[aśnie] O[świecona] Ks[iężno].
            Z nieśmiałością zanoszę do J[aśnie] O[świeconej] Pani następującą prośbę.
W warunkach tyczących się utrzymania Ochronki w Rogożewie, nie zamieściłem ofiary jednorazowej dla Nowicjatu, jaką w niektórych miejscach pobieraliśmy przy zaprowadzaniu Ochronek na pokrycie kosztów za utrzymanie przez czas nowicjatowej próby trzech Sióstr dających się na Ochronkę, albowiem dla ułatwienia nowo zakładających się domków, nie kładliśmy tego za zwykły warunek.
            Tymczasem obecne potrzeby Nowicjatu zniewalają nas polecić się wspaniałomyślności J[aśnie] O[świeconej] Pani co do takowej ofiary, ponieważ zbyt szczupłe zasoby Zakładu, nie wystarczają na spłacenie zaległych jeszcze kosztów budowli Domu nowicjatowego w Jaszkowie, z których właśnie teraz uiścić się jesteśmy obowiązani.
            W razie uzyskania tej pożądanej pomocy, upraszalibyśmy o najłaskawsze przesłanie takowej na ręce J[aśnie] W[ielmożnego] Ks. prałata Koźmiana.
            Przepraszając najmocniej za ośmielenie się nasze, zostaję pełen głębokiego uszanowania J[aśnie] O[świeconej] Księżnej najniższym sługą
                                                                                                          E. Boj[anowski]

[251] Do  Elżbiety  CZARTORYSKIEJ  w  Rokosowie
  Grabonóg,  24 wrześ[nia 18]67      
            J[aśnie] O[świecona] Księżno!
            Zakład nasz tyle już doznaje łask od J[aśnie] O[świeconej] Pani, iż tylko nader nagląca potrzeba obecna ośmielić mnie zdołała do zaniesienia prośby, za której najłaskawsze przyjęcie jak najuniżeńsze składam Księżnie Pani dzięki.  Czyniąc zaś zadosyć Jej łaskawemu wezwaniu, pozwalam sobie tylko nadmienić, iż podobne ofiary z niektórych miejsc wynosiły 150 tal. za koszta łożone na trzy Siostry w czasie ich pobytu w Nowicjacie, z innych zaś miejsc niektórych niższe otrzymywał Zakład ofiary, co wszakże pozostawiając najzupełniej wspaniałomyślności J[aśnie] O[świeconej] Pani, wdzięczni będziemy nieskończenie za jakikolwiek na ten cel datek.
            Co do drzewek morwowych, które byłyby nam wielce pożądanymi dla Ochronki w Rogożewie, dostać takowych można w najlepszym gatunku u pana Kiszewskiego, nauczyciela przy seminarium nauczycielskim w Paradyżu (poczta: Jordan), po cenie 15 sgr. za kopę drzewek 3/4 letnich, które przesyła pocztą. Najlepiej podobno sadzić takowe na wiosnę, w końcu kwietnia lub początku maja.
            Korzystając ze sposobności łączę wraz z Ks. prof. Brzezińskim wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję J[aśnie] O[świeconej] Księżnej najniższym sługą
                                                                                                        E. Boj[anowski]

[252] Do  ks. JANA  ZAWIDZKIEGO[825]  w  Skalmierzycach
28 wrześ[nia 18]67    
            Wiel[ebny] Ks. Prob[oszczu] Dobr[odzieju].
            Na łaskawy list Jego z 3 t.m., dziś dopiero uiścić się mogę w odpowiedzi, gdyż pierwej musiałem co do aspirantki Konstancji Trzepacz porozumieć się z Siostrą Przełożoną[826], która na moje przedstawienie donosi mi, iż pomimo najszczerszej chęci, nie może rychlej, jak obiecała, przyjąć wspomnianej Konstancji, gdyż o ile pomieszczenia w Nowicjacie wystarczą, zostanie takowe zajęte przez upewnione już na zimę i wkrótce przybyć mające kandydatki oraz przez następne, które na wiosnę mają już przyrzeczone do Nowicjatu przyjęcie. Oprócz tego Siostra Przełożona pragnęłaby poprzednio zobaczyć się z nią i pomówić. Chodzi jej bowiem głównie o to, że podobno Konstancja nie posiada jeszcze dostatecznego funduszu na swe utrzymanie w Nowicjacie, a Zakład obecnie tak szczupłe ma zasoby, iż bez zapewnienia środków utrzymania, nie jest na teraz w stanie kandydatek przyjmować.
            Zaletne wszakże i łaskawe ze strony W[ieleb]n[e]go Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] wstawienie się za rzeczoną Konstancją, nie omieszka zapewno Siostra Przełożona mieć bardzo na względzie - o ile tylko okoliczności dozwolą, będzie się starała ułatwić tejże przyjęcie do Nowicjatu.
            Miło mi przy tej sposobności załączyć wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Wiel[ebnego] Ks. Pro[boszcza] Dobr[odzieja] uniż[onym] w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                       E. Bojan[owski]

[253] Do  ks. JÓZEFA  SZUŁCZYŃSKIEGO  w  Pogorzeli
Grabonóg, 8 paźdz[iernika 18]67
            N.B.P.J.Ch.
            Czcigodny i Kochany Księże Proboszczu Dobrodzieju!
            Łaskawy list Kochanego Księdza Proboszcza z 3 t.m.[827] odebrałem 5 t.m. w sobotę i przedsięwziąłem zaraz starać się o adres do Pana Franciszka Żółtowskiego,  który obecnie bawi w Paryżu. Tymczasem już nazajutrz rano w niedzielę 6 t.m., na odpust Matki Boskiej Różańcowej przybył ksiądz Rosiński, wikariusz ze Strzelcza[828] i oświadczył, że już otrzymał od pana Żółtowskiego prezentę na Strzelcze i list jego odebrany z Paryża pokazał. Zatem pomimo najżywszej chęci, nie mogłem już poleconej mi przez Kochanego Księdza Proboszcza dopełnić posługi, czego jak najserdeczniej żałuję, bo nie mogła być jak tylko najpożądańszą dla mnie okoliczność, dająca nam nadzieję zbliżenia się Kochanego Księdza Proboszcza w nasze strony i sposobność okazania mej gorącej wdzięczności za dowody Jego łaski i szlachetne dobrodziejstwa, jakimi Kochany Ksiądz Proboszcz raczyłeś obdarzyć nasz Zakład, który w swych codziennych modłach nie przestaje błagać Boga o wszelkie błogosławieństwa dla dobroczyńcy swego.
            Przy tej sposobności donoszę Kochanemu Księdzu Proboszczowi, że owo gospodarstwo w Jaszkowie jest już kupione na imię miejscowego dziedzica, pana Emila Szołdrskiego, który tymczasem zatrzymuje je w posiadaniu, dopóki nie zdołamy zebrać się na całkowitą wypłatę takowego, gdyż dotąd nie dozwoliły nam uskutecznić tego długi Zakładu, które powstały w ostatnich latach, kiedy nieszczęśliwe okoliczności Zakład dotknęły i z powodu innych potrzeb publicznych żadne ofiary na utrzymanie tegoż nie wpływały, a wskutek tego Zakład był zmuszony długi z kapitału spłacić. Mamy jednak nadzieję, że nam Bóg miłosierny dopomoże ten dotkliwy uszczerbek powetować, w czym polecając się gorąco św. modłom Kochanego Księdza Proboszcza, mam zaszczyt załączyć wyraz najgłębszego uszanowania i wdzięczności, z którą zostaję Jego najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą                 
                                                                                                 E. Bojan[owski]

[254] Do  ks. KROSZEWSKIEGO w  Stolzenhagen bei Heilsberg[829]
Jaszków, am 29. Oktober[830] 1867
            Hochwürdigster Herr Pfarrer!
            Ihr an mich abgeschicktes Schreiben erhielt ich[831], aus welchem ich erkannte, dass zwei andächtige Bauertöchter Rosa Woywod[832] und Apollonia Thimm[833] um Aufnahme in die Kongregation der dem Dienste der allerseligsten Jungfrau Maria geweihten Schwester bitten. Ihrem Verlangen bin ich gezwungen jetzt eine abschlägige Antwort zu geben, weil das Noviziat, welches die Schwester in der Provinz Posen haben mit Novizinen angefüllt ist und das zweite Noviziat in der Provinz Schlesien, welches die Schwestern heuer  haben angefangen zu bauen kann erst im Frühjahre 1868 bewohnbar sein. Ich habe fest beschlossen diese zwei Bauertöchter in das schlesische Noviziat aufzunehmen und Ihre Annahme kann erst im Frühjahre, wie ich schon hier Erwähnung davon machte, in Erfüllung gehen. Daher lasse ich Ihnen sagen Sie sollen mit der göttlichen Hilfe treu Ihrem Berufe bleiben. Im Frühjahre 1868 werde ich Euer Hochwürden in Kenntnis setzen, wann diese zwei Bauertöchter können die Reise nad Schlesien unternehmen und wieviel Sie an Wäsche und Betten mitbringen sollen.
            Ich verbleibe mit aller Achtung Euer Hochwürden ganz ergebenster Diener[834]
                                                                                                  Edmund Bojanowski

[255] Do  ROZALII  MORAWSKIEJ  w  Oporowie
                                                                                              Grabonóg, 1 listop[ada] 1867            Szan[owna] Pani!
            Łaskawy list Pani z 30 z.m.[835] odebrawszy wczoraj wieczorem, pośpieszam dziś zaraz z odpowiedzią.
            W przeszłym tygodniu w Poznaniu pokazywał mi już nasz ks. Arcypasterz[836] listy pani Fullerton[837] i ks. Arcybiskupa westminsterskiego Manninga[838], którzy żądają Służebniczek do Anglii.  Po porozumieniu się naszym, miał nasz ks. Arcypasterz odpisać, że Sióstr umiejących po niemiecku, które łatwiej można by posłać niż Polki, mamy wprawdzie kilka, lecz te są nam teraz jeszcze niezbędnie potrzebne, mianowicie w Śląsku; proponujemy tedy, aby z Anglii przysłano tu trzy, a przynajmniej dwie kandydatki do Nowicjatu na dwa lata z wystarczającym funduszem. Nadmieniam przy tym nawiasowo, iż pani Szołdrska w Jaszkowie, mówiąca po angielsku, mogłaby na początek być pomocną tymże kandydatkom co do języka, dopóki by się po polsku nie nauczyły. Pani Szołdrska będzie jeszcze do Św. Jana mieszkać w Jaszkowie, zatem byłoby bardzo dobrze, aby te kandydatki jak najprędzej przybyły.  Po ukończonym zaś przez dwa lata Nowicjacie i po złożeniu ślubów, posłalibyśmy te nowe Siostry Angielki do Anglii wraz z jedną lub z dwoma tutejszymi Siostrami Niemkami, które wówczas nie byłyby nam już tak potrzebne jak teraz i które by przewodniczyły Angielkom w zaprowadzeniu pierwszego domku, a po pewnym czasie mogłyby znów do kraju wrócić, skoroby rzecz w bieg już weszła.
            Miał także nasz ks. Arcypasterz napisać, że na żądanie moglibyśmy może i teraz posłać dwie Siostry Niemki  na parę tygodni, aby je tam bliżej poznano i aby same zobaczyły naocznie pole działania. Ale to zdaje mi się być mniej potrzebnym, a byłoby ze znacznymi kosztami połączone. Tyle donoszę Pani o tym, co my uradzili w Poznaniu.
            Teraz odpowiadam na punkta listu pani Fullerton, który mi Pani łaskawie wczoraj nadesłałaś.
1.  W razie gdyby trudności nie dozwoliły zaprowadzić tutejszego Zgromadz[enia]  Służebniczek do Anglii, a chciano tam tylko coś podobnego podług Reguły naszej utworzyć, to zdaje mi się, iż w takim razie połączenie z tutejszym Zgromadzeniem byłoby trudne. Jednakże nie omieszkalibyśmy z wszelką gotowością udzielać skazówek z naszego doświadczenia powziętych.  Odnośnie do tego, odpowiadam na uczynione nam zapytania.
2.  Początek Służebniczek wiadomy jest pani Bodenham[839]. Pierwsze Siostry krótko były u Sióstr Miłosierdzia  i zaraz potem własny założyły Nowicjat, co też dla każdego powstającego zgromadzenia jest najodpowiedniejszym.
3.  Przełożona główna jest wieśniaczką, jedna z najpierwszych Sióstr co do tego zawiązku przystąpiły.
4.  Nowo tworzące się stowarzyszenie powinno by - oprócz głównej przełożonej - mieć komisarza duchownego z ramienia miejscowego Arcybiskupa, jak Reguła nasza oznacza. Proboszcze zaś, w których parafiach Siostry zakładają domki, są tylko opiekunami  tychże, jak Reguła mówi.
5.  Co do osobnego domku i ogródka, to wedle miejscowości trzeba by się zastanowić. W każdym razie powinna być część domu dla Sióstr ściśle odosobniona.
6.  Skoro jedna brałaby pensję a drugie dwie miałyby się utrzymywać z szycia itp.,  to by należało zapewnić im ciągły  zarobek, aby na takowym nie zbywało.
7.  W miejscach, gdzie nie ma szkoły katolickiej, mogłyby takową prowadzić co do nauki religii, czytania, pisania i robót ręcznych, jeżeli rząd nie miałby nic przeciw temu  i jeżeli w inny lepszy sposób zaradzić temu nie można, bo Siostry nasze do takiej nauki, jaka się udziela w szkołach elementarnych nie są uzdatnione, tylko do prowadzenia Ochronek.  Jednakże podobną szkołę starszych dzieci, obok Ochronki, mają nasze Siostry, np. w Królestwie.
8.  Odwiedzanie chorych lub pielęgnowanie takowych u siebie w domu, gdzie do Ochronki przyłączony jest lazaret, należy do ich obowiązków, podług Reguły. Gdzieniegdzie także przyjmują sieroty na stałe utrzymanie.
9.  Co do ubioru, zmiana takowego byłaby wprawdzie rzeczą podrzędną, ale gdyby tutejsze Zgromadzenie do Anglii przenieść się miało, wypadałoby życzyć, aby ubiór tutaj przyjęty, pozostał niezmiennym.
            Zwracam jeszcze uwagę na to, że jednym z najgłówniejszych zajęć Służebniczek są właściwe  Ochronki, do których przyjmuje się przychodnie małe dziatki w wieku nie obowiązującym jeszcze do szkoły.
            Resztę objaśnień, jakich by było potrzeba, raczyłaby uzupełnić pani Bodenham, której przy niniejszej sposobności łączę wyraz głębokiego uszanowania i najżywszej wdzięczności za tak życzliwe i łaskawe pośrednictwo w sprawie naszych Służebniczek, za co również i Szanownej Pani dziękując najmocniej, polecam pokornie tę sprawę św. modłom Pańskim i Szanownego Ks. Wojciecha[840], zostając z najgłębszym uszanowaniem Ich uniżonym sługą
                                                                                                        E. Boj[anowski]

[256] Do  ks. MARCINA  NOŻEWNIKA[841]  w  Witkowie
4 listop[ada] 1867
            Szan[owny] Ks. Prob[oszczu] Dobr[odzieju].
            Siostry z Małachowa piszą mi[842], że p. Ulatowski obiecał w czasie ich wyjazdu na rekolekcje kazać porobić konieczne reperacje w domu ochronkowym; tymczasem po powrocie zastały wszystko jak było niewyporządzone. Narzekają także, iż ordynarii we właściwym czasie nie odbierają.
            Matka Przeł[ożona][843] upraszała o to osobiście i p. Ulatowski obiecywał, lecz dotąd nie uskutecznił. Że zaś Matce Przeł[ożonej] jako i mnie trudno dla tego interesu umyślnie jeździć, a przez listy teraz trudniej coś zrobić, przeto udaję się z usilną prośbą do Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja], abyś raczył najłaskawiej pomówić z p. Ulatowskim o tym i niezbędność tych reperacji mu przełożyć, a Siostry najlepiej wyszczególnić mogą, o co głównie im chodzi. W razie gdyby to p. Ulatowskiemu zbyt uciążliwym było, natenczas nie chcąc mu stawać się ciężarem, bylibyśmy zniewoleni zwinąć Ochronkę i wziąć Siostry z Małachowa.
            Pokładając nadzieję w łaskawości Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja], że nam tej przysługi odmówić nie raczysz, polecam się Jego łaskawym względom i pobożnej pamięci, łącząc wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja] uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                                E. B.
[257] Do  ks. JANA  KOŹMIANA  w  Poznaniu
[7 listopada 1867]
            Koch[any] Ks. J[anie].
            Przesyłam Koch[anemu] Ks[iędzu] program naszego pisma, jaki ułożył ks. Brzeziński. Proszę o uwagi i o tytuł. Ks. Brzeziński chce to pismo nazwać Jutrzenką. Mnie się ten tytuł nie podoba[844].
            Załączam także treść przeglądu wypadków z r. 1867.  Ks. Brzeziński proponuje artykuł taki do pierwszego zeszytu. Czybyś Koch[any] Ks[iądz] nie zechciał coś podobnego napisać? Jeżeli nie, to czyby nie można o to poprosić pana Stanisława Koź[miana]  lub np. p. Adolfa Koczorowskiego?[845] Prosiłbym o rychłą odpowiedź, bo na 1 grudnia chcielibyśmy rękopis pierwszego zeszytu mieć zebrany.
            {Teraz co do Ochron. Czy Koch[any] Ks[iądz] raczyłeś pomówić z Ks. Sufrag[anem] Włodarskim[846] o Komisarzu duchownym dla Śląska? i napisać do O. Baczyńskiego o kilka Sióstr z Galicji. Byłyby nam teraz bardzo potrzebne. M. Elżbieta[847] może wkrótce jadąc do Lubasza, objaśni Kochan[emu] Ks[iędzu] tę potrzebę, bo zdaje się, że będziemy musieli dać na Ochronki Sio[strę] nauczycielkę z Jaszkowa i ową Siostrę Galicjankę zatrzymaną ze Śląska, choć obie są niezbędne przy Nowicjacie, osobliwie ostatnia, której chcieliśmy zostawić sposobność w Jaszkowie do dalszego kształcenia. Radzi byśmy więc te dwie zatrzymać w Nowicjacie, a miejsca na Ochronkach zastąpić Galicjankami}[848].
            W sprawie Służebniczek, czy Kochanemu Księdzu czas pozwolił uczynić to, o co prosiłem w liście z 25 z.m.?[849]
            Odebrałem z Londynu list pani Bodenham wraz z listem do niej pisanym przez panią Fullerton z 27 z.m.[850], która żąda Służebniczek, a w razie trudności pyta, jakim by sposobem można tam coś podobnego utworzyć w połączeniu z tutejszym Zgromadzeniem. Odpisałem trzymając się tego, cośmy w Poznaniu uradzili.
            Polecam się św. modłom Koch[anego] Ks[iędza] i najserdeczniej pozdrawiam.
                                                                                                                      E. B.
Nb. Jeden z księży konwiktowych, zdaje mi się Ks. Dalkowski[851],  prosił mnie o kilka roczników Pokłosia dla ks. Kamockiego. Przesyłam więc ks. Dalkowskiemu w załączonej paczce Rok I, III.... Więcej zbytnich roczników nie mam.
[Na marginesie]
          Prosiłbym także o łaskawe nadesłanie pozostałych artykułów z Roku Wiejskiego.

[258] Do  ks. FELIKSA  KOZŁOWSKIEGO[852]  w  Gnieźnie
[7 listopada 1867]
            Szan[owny] Ks. Prof[esorze] Dobr[odzieju].
            Korzystając z uprzejmej obietnicy Szan[ownego] Ks. Prof[esora] Dobr[odzieja], ośmielam się powtórzyć uniżoną prośbę o łaskawy udział we współpracownictwie do naszego projektowanego pisma dla ludu, a mianowicie byłoby nam wielce pożądanym, gdyby Szan[owny] Ks. Prof[esor] Dobr[odziej] raczył zaszczycić takowe szeregiem artykułów o historii miasta Gniezna i kościołów gnieźnieńskich.
            Program rzeczonego pisma w głównym zarysie ma być taki:
Zadaniem tegoż [853]

[259] Do Adresata niezidentyfikowanego[854]
[po 7 listopada 1867]
            Szanowny Panie!
            Gotowość obywatelska, z jaką Czcigodny Pan obok tylu mnogich prac nie odmawiasz swej szacownej pomocy także oświacie naszego ludu, daje mi miłą nadzieję, że niniejsza prośba moja znajdzie łaskawe u Czcigodnego Pana przyjęcie.
            Zamierzamy w Poznaniu wydawać pismo dla ludu[855], którego ma być zadaniem oświecać czytelników niższego wykształcenia przez dalsze rozszerzanie wiadomości, jakie ze szkół elementarnych powzięli, z uwzględnieniem potrzeb czasu i kraju. Wszystkie więc zgoła nauki będą w nim wykładane w sposób prosty i przystępny; nadto zamieszczać się mają poezje i powieści.
            Pismo to wydawać chcemy zeszytami w objętości 6-8 arkuszy, kilka lub więcej razy do roku, wedle nagromadzonego materiału. W każdym zeszycie artykuły mają być zupełne.
            Redakcja przyjmując za zasadę płacić współpracownikom tymczasowo 5 tal. za arkusz druku, także pragnie, aby każdy autor wydrukowaniem nazwiska pod swą pracą, ogłaszał takową pod swoją odpowiedzialnością.
            Dotąd już pozyskawszy dość znaczną liczbę współpracowników, ośmielam się także zanieść pokorną do Czcigodnego Pana prośbę, azalibyś nie raczył przedsięwzięcia naszego choć niekiedy przynajmniej zaszczycać swym piórem, a światłą radą wspierać, a obecnie doradzić tytuł, który jeszcze stanowczo obrany nie został. Pierwszy zeszyt zamierzamy wydać w początku stycznia przyszłego roku.
            W nadziei otrzymania łaskawej i wielce upragnionej odpowiedzi pomyślnej, zostaję pełen jak najgłębszego uszanowania Czcigodnego Pana najniższym sługą
                                                                                                             E. Bojanowski

[260] Do  MIECZYSŁAWA  LEITGEBERA[856] w  Poznaniu
                                                                                                          14 listop[ada] 1867    Szanowny Panie !
            Upraszam Szanownego Pana uprzejmie, co do wydawnictwa zamierzonego pisma dla ludu[857], o obiecaną łaskawie odpowiedź i to w jak najbliższym czasie, gdyż mi wiele zależy na rychłym otrzymaniu takowej.
            Tymczasowo powtarzam tu w zarysie program, o którym Panu ustnie wspomniałem. Zadaniem pisma tego będzie itd.....[858]
            Dotąd pozyskaliśmy już przeszło 20 współpracowników. Pierwszy zeszyt chcemy najpóźniej wydać w początku stycznia przyszłego roku. Tytuł jeszcze stanowczo nie obrany.
            Oczekując w tych dniach łaskawej odpowiedzi, łączę wyraz należytego szacunku, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                            E. Bojanowski
            Za arkusz 10 tal. hono[ra]rium, z tego połowa dla współpracowników, a druga połowa dla redakcji na cel dobroczynny popieranie oświaty ludowej.

[261] Do  WŁADYSŁAWA  ULATOWSKIEGO  w  Małachowie
                                                                                                                20 listopada 1867            Szan[owny] Panie.
            Otrzymałem doniesienie od Sióstr[859], że konieczne reperacje w Ochronce małachowskiej obiecałeś był Szan[owny] Pan łaskawie kazać porobić w czasie pobytu Sióstr na rekolekcjach. Siostry jednakże po swym powrocie nie zastawszy uskutecznionych tych robót, widziały się zmuszonymi powtórzyć Szan[ownemu] Panu prośbę o przyśpieszenie takowych, ponieważ w braku sklepu musiały kartofle do Ochronki złożyć, tudzież z powodu zrujnowanego pieca nie będąc w stanie izby ogrzewać, nie mogły od pewnego już czasu przyjmować dzieci do Ochronki, co jest wszakże główną rzeczą ich powołania.
            Z ubolewaniem dowiedziałem się przy tym od Sióstr, iż Szan[owny] Pan odmówiłeś im teraz, pomimo nadchodzącej zimy, uskutecznienia tych reperacji, a odmowa ta, jak mi piszą Siostry, była ze strony Pańskiej wobec ludzi wypowiedziana w sposób tak dotkliwy dla Sióstr, a tym samym dla Zgromadzenia, iż nie tylko z boleścią przyszło mi dowiedzieć się o tym, ale nadto wnosić by mi wypadało z tego, że Szan[ownemu] Panu uciążliwym jest dalsze utrzymywanie Ochronki. Zechcesz Szan[owny] Pan przeto łaskawie wybaczyć, że sobie pozwalam upraszać Go o stanowczą i rychłą w tej mierze decyzję, a mianowicie, mając na względzie przy nadchodzącej zimie niezbędność tych reperacji, pragnę w tych dniach otrzymać łaskawe od Szan[ownego] Pana doniesienie, czy Szan[owny] Pan stanowczo raczysz te reperacje w ciągu trzech tygodni kazać ukończyć? Gdyż w przeciwnym razie, pomimo naszej najszczerszej chęci zatrzymania Ochronki w Małachowie, bylibyśmy zniewoleni takową zwinąć i Siostry gdzie indziej przeznaczyć, nie chcąc aby nadal miały się stawać Szan[ownemu] Panu uciążliwymi.
            Przy niniejszej sposobności ośmielam się upraszać Szan[ownego] Pana za podróż Sióstr z rekolekcji o łaskawy zwrot kosztów, które na ten cel Dom Jaszkowski założył.
            W oczekiwaniu łaskawej odpowiedzi, łączę wyraz uszanowania, z którym zostaję Szanow[nego] Pana uniżonym sługą
                                                                                                          E. Bojan[owski]

[262] Do  WŁADYSŁAWA  ULATOWSKIEGO  w  Małachowie
[9 grudnia 1867]
            Szan[owny] i łask[awy] Panie!
            Pomimo najszczerszej chęci nie mogłem zaraz odpisać Szan[ownemu] Panu na łaskawy list Jego[860], gdyż poprzednio musiałem się co do proponowanej zmiany porozumieć z M[atką] Przełożoną[861], która właśnie natenczas była w drodze. Dziś więc dopiero uiszczając się w odpowiedzi, dziękuję nasamprzód serdecznie Szan[ownemu] Panu za łaskawe uskutecznienie potrzebnych reperacji w Ochronce, a co do Sio[stry] Katarzyny, to podług tego, co mi Szan[owny] Pan piszesz, uważałbym za najwłaściwsze życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić i Siostrę Katarzynę wziąć stamtąd, a inną w jej miejsce posłać.
            Po rozmówieniu się z M[atką] Przełożoną przekonałem się, że w tej chwili mamy tylko jedną Siostrę do rozporządzenia, która po ciężkiej febrze przychodząc teraz do zdrowia, mogłaby może wkrótce być przeznaczoną albo wprost do Małachowa, albo gdzie indziej w zamian za inną Siostrę. Chodziłoby tylko o koszta podróży dla takowej wraz z M[atką] Przełożoną, które - jeżeli Szan[owny] Pan raczyłbyś podjąć, prosiłbym uprzejmie o łaskawe doniesienie mi, abym mógł o tym M[atkę] Przełożoną zawiadomić. Przy tej sposobności uporządkowałaby M[atka] Przełożona osobiście rzecz co do regularnego przyjmowania dzieci ochronkowych i co do czytań wieczornych. Pomimo tego jednak będzie mi bardzo miło, skoro Szan[owny] Pan w każdym razie raczyłbyś na później swe spostrzeżenia i uwagi w tym względzie mi donosić.
            Obecnie M[atka] Przeł[ożona] miała tymczasowo potrzebne upomnienia Sio[strze] Katarzynie napisać.
            Koszta podróży Sióstr z rekolekcji według doniesienia Sio[stry] Katarzyny czyniły 4 tal. 35 sgr., ale szczegółowo wydatków tych nie wiem, gdyż kwity pocztowe i rachunek wręczyła Szan[ownemu] Panu, a nam tylko ogólną sumę podała.
            W oczekiwaniu łaskawej odpowiedzi, miło mi polecić się względom Szanownego Pana i załączyć wyraz wysokiego szacunku, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
                                                                                                            E. Boj[anowski]

[263] Do  ks. JANA  GRÖLICHA  w  Leśnicy
18 grud[nia 18]67
            Szan[owny] Ks. P[roboszczu] Dobr[odzieju].
            Odebrawszy od S. Anny doniesienie o bytności Sióstr u J[aśnie] O[świeconego] Księcia Biskupa[862], czuję obowiązek wynurzyć Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] Dobro[dziejowi] najgłębszą wdzięczność za łaskawe towarzyszenie Siostrom i przedstawienie ich J[aśnie] O[świeconemu] Księciu Biskupowi, oraz za wspaniałomyślne ułatwienie im tej podróży, przy czym miło mi załączyć Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] Dobr[odziejowi] i Szan[ownemu] Ks. Rimlowi najszczersze  życzenia wesołych Świąt i szczęśliwego rozpoczęcia Now[ego] Roku wraz z wyrazem najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
                                                                                                                            E. B.





[623]  O. Pacyfik  Bydłowski (ur. 1810), od 1855 r. prowincjał reformatów. Bojanowski E., op. cit., s.127 przyp.1.
[624]  Siostra Antonina, Florentyna  Poniedziałek, ur. 30 stycznia 1838 r. w Obrze k. Śremu. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 21 października 1858 r. Pierwsze śluby złożyła 14 października 1859, a wieczyste 4 października 1902 r. Pracowała na placówkach m.in. w Mielżynie, Niechanowie, Niesłabinie, Borku (do 4 VI 1864). Następnie w Galicji - w Krasiczynie (do zamknięcia placówki przez rząd  - 21 X 1864) i Starej Wsi (21 X 1864-maj 1865). Powróciła potem do wielkopolski, pracując m. in. w Gołębinie, Oporówku, Osieku, Czarnkowie, Rąbinie, Kopaszewie, Rokosowie, Wielichowie. Od 11 kwietnia 1876 r. była przełożoną w Kamieniu Śląskim. Następnie  (1895) ponownie powróciła do Wielkopolski, pracowała  w Mielżynie i Szamotułach i od 1 kwietnia 1901 r. w Jaszkowie, gdzie  zmarła 21 czerwca 1917 r.  AGSL, KP nr 67.
[625]  Kuśniak Wawrzyniec (1788-1866), oratorianin, proboszcz i przełożony Kongregacji Świętogórskiej w latach 1839-1866, znany z pobożności i miłosierdzia, zmarły 15 marca 1866 r. w opinii świętości. Proces informacyjny w sprawie beatyfikacji Sługi Bożego rozpoczął się w  1968 r. Zob. niżej, list z 6 czerwca 1866 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 69 przyp.1.
[626]  Superiorem w Śremie był wówczas (1865-1872)  ks. Michał Mycielski.
[627] Chodzi o wydane w 1865 r. Żywoty Świętych Pustelników Kazimirskich.
[628] Korespondencji tej brak. Datowana była 22 grudnia 1865 r. wraz z listem s. Marianny Filipiak do rodziców. Stanowiła załącznik do listu s. Leony Jankiewicz z tego samego dnia, adresowanego do Bojanowskiego. Dziennik E.B. , 26 grudnia 1865 r.
[629]  Zob. niżej list  z 27 stycznia 1866 r.
[630] Był to list datowany 23 grudnia 1865 r., dołączony do pisma s. Leony Jankiewicz o jeden dzień wcześniejszego. Dziennik E.B., 26 grudnia 1865 r.
[631]  Bieńkowska (Bińkowska) Elżbieta (1840-1919), ur. 30 maja 1840 r. w Jumendorf (Jardy) k. Olsztyna. Do Zgromadzenia wstąpiła 28 maja 1862 r.  I profesję złożyła w Jaszkowie  8 czerwca 1863 r., a wieczystą 4 października 1902 r. Pracowała w różnych placówkach wielkopolskich, potem w Skrzyszowie na Śląsku, gdzie od 19 kwietnia 1868 r. do  14 grudnia 1870 r. była przełożoną. W następnych latach ponownie pracowała w Wielkopolsce, m.in. w Wielichowie, Jaszkowie i w Borku, gdzie była przełożoną od 8 listopada 1873  r. do śmierci w dniu 8 stycznia 1919 r.  AGSL, KP.  – Schematyzmy archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej (Elenchus) z lat późniejszych podają  nazwisko:  Bieńkowska, natomiast gdzie indziej występuje ono w formie: Binkowska (Zob. niżej list z 13 czerwca 1869 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 339).
[632]  Hertmanowski Tomasz (1829-1898), ks., od 1858 r. proboszcz w Rąbiniu. Bojanowski E., op. cit., s. 283 przyp. 1.
[633] Listu tego brak. Wiadomo jednak z notatki Bojanowskiego w Dzienniku  z 26 grudnia 1865 r., że Jankiewicz była chora i że rząd austriacki ponownie niepokoił służebniczki w Żużelu. W związku z tym tamtejszy ksiądz i fundatorka ochronki Kownacka radzą, aby siostry „złożyły welony a nosiły czapeczki czarne”, na co otrzymały zezwolenie głównego ośrodka służebniczek galicyjskich w Starej Wsi. W piśmie wspomniano też o ślubach czterech nowicjuszek (8 XII 1865).
[634] Zdrobniałe imię s. Elżbiety Szkudłapskiej.
[635]  Wierna  Józefa (1841-1873), służebniczka Maryi, ur. w Biłce Szlacheckiej k. Lwowa, do Zgromadzenia wstąpiła w 1864 r., zm. w Rymanowie w pow. sanockim podczas epidemii cholery, pielęgnując chorych.  Kudryk T., op. cit.,  t. 1, s. 3-4.
[636] Gieburowski Stanisław, Krótki opis Kościoła i Cudownego Obrazu Matki Boskiej Pocieszenia w Górce Duchownej, z wyszczególnieniem cudów niektórych, bractw i odpustów, jako też z dodatkiem godzinek, nowenny, pieśni i modlitw rozmaitych. Wydany na pomnożenie funduszu ku wybudowaniu wieży przy kościele Góreckim, Grodzisk 1865.
[637] Korespondencji tej brak. Zob. przypisy do dwóch listów wcześniejszych z 27 stycznia 1866 r. w sprawie pism grudniowych 1865 r.
[638]  Dzieje klasztoru przedstawił ostatnio Hanich A., ks., Góra Świętej Anny - centrum pielgrzymkowe Śląska Opolskiego 1945-1999. Studium historyczno-pastoralne, Opole 1999. – Kim byli goście ze Śląska  w Jaszkowie w końcu 1865 r., owa „wieśniaczka z dwoma córkami i Opiekun”, trudno powiedzieć. Opiekunem mógł być zarówno franciszkanin z Góry Św. Anny, o. Edward Władysław (Ladislaus) Schneider, jak i wikary z Leśnicy, ks. Walenty Rimel, uczestnik wcześniejszego zebrania generalnego Towarzystwa Św. Wincentego à  Paulo w Poznaniu (zob. wcześniej, list  z 12 listopada 1865  r.), a także leśnicki proboszcz, ks. Jan Grölich. Każdy z nich był zainteresowany sprowadzeniem służebniczek na Śląsk.
[639] Listu tego brak. Datowany był 25 stycznia 1866 r. w Jaszkowie, gdzie s. Elżbieta Szkudłapska była przełożoną główną Zgromadzenia po odejściu Matyldy Jasińskiej. Dziennik E.B., 27 stycznia 1866 r. – Pod tą samą datą Bojanowski odnotował wysyłkę trzech drukowanych tu pism do sióstr galicyjskich.
[640] Ks. Proboszcz Franciszek Semenetz z Bełza. Dziennik E.B., 3 listopada 1864 r.
[641] Stancja (wł. stanza) – (dawn.) izba mieszkalna, pokój, zwłaszcza wynajmowany.
[642] Ks. Józef Brzeziński był wówczas administratorem diecezji.
[643] Listu tego – informującego o możliwości zamknięcia ochronki przez władze carskie -  brak, choć Bojanowski odnotował jego odbiór w swoim Dzienniku pod datą 22 kwietnia 1866  r. Positio..., vol. 1, s.1005.
[644] Chodzi o Gryzeldę Celestynę z Zamoyskich  Działyńską  (1804-1883), ur. 25 września 1804 r. w Zamościu, córkę ordynata Stanisława Zamoyskiego i Zofii ks. Czartoryskiej, żonę Adama Tytusa hr. Działyńskiego (25 XI 1825) z Wielkopolski, dokąd się przeniosła. W powstaniu listopadowym wraz z mężem brała udział w akcji samarytańskiej prowadzonej przez jego siostrę, Klaudynę Potocką; pozbawieni przez rząd pruski dóbr wielkopolskich po upadku powstania, zamieszkali w majątku Gryzeldy w Oleszycach pod Jarosławiem, prowadząc działalność oświatowo-wychowawczą wśród ludu wiejskiego. Działalność tę rozwinęła po powrocie  do Poznania i dóbr kórnickich (1842), organizując Towarzystwo  Dobroczynności (od 1853 r. Towarzystwo Pań Miłosierdzia Św. Wincentego à Paulo), zajmujące się tworzeniem ochronek dla ubogich dzieci, odwiedzaniem i pielęgnowaniem chorych. Była założycielką Domu Sióstr Miłosierdzia w Kórniku z ochronką, szpitalem i pracownią, osadziła je w Środzie (ok.1860), a do galicyjskich Oleszyc sprowadziła felicjanki z Krakowa. Jednocześnie opiekowała się służebniczkami w Jaszkowie i wspierała inne zgromadzenia. W 1848 r. żywiła więźniów politycznych, a w 1863 r. zamieniła pałac w Poznaniu w pracownię, w której przygotowywano odzież, zaś w 1871 r. opiekowała się jeńcami francuskimi w Poznaniu. Urządzając koncerty, odczyty, wystawy obrazów i loterie w pałacu poznańskim zdobywała środki finansowe na cele społeczne, a sama żyła skromnie. Zm. 10 lipca 1883 r. w Poznaniu. PSB,  t. 6 (1948), s. 75 (Wisława Knapowska).                    
[645] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[646] Listów tych brak, choć Bojanowski odnotował je w Dzienniku 21 kwietnia 1866 r. Wiadomo stamtąd, że trzy siostry oddaliły się samowolnie z ochronki w Malińcu, gdzie pozostała jedynie s. Jadwiga Lewandowska, wspomagana przez s. Konstancję Chudą z Ruszkowa.
[647] Także tego listu brak. Był to list adresowany do s. Konstancji Chudej w Ruszkowie jako odpowiedź na pisma z 18 i 25 marca 1866 r. Dziennik E.B., 17 kwietnia 1866 r.
[648]  Ledóchowski (Halka - Ledóchowski) Mieczysław (1822-1902), kardynał, dyplomata papieski, arcybiskup gnieźnieński i poznański od 1865 r., początkowo współpracował z rządem pruskim, ograniczał udział duchowieństwa w propagowaniu haseł narodowych; w okresie kulturkampfu więziony (1874-1876)  za obronę praw Kościoła, zyskał dużą popularność w społeczeństwie polskim; od 1876 r. przebywał w Rzymie, od 1892 r. jako prefekt Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. NEP,  t. 3,  s. 691; PSB,  t. 16 (1971), s. 626-628 (Adam Galos i Zygmunt Zieliński).
[649]  Ks. abp L. Przyłuski  zm. 12 marca 1865 r.
[650]  Był nim Pius IX.
[651]  Tzn. gnieźnieńskiej i poznańskiej. 
[652] Bojanowski pisał ten list krótko po wizycie gości ze Śląska (ks. Walenty Rimel i o. Władysław Schneider) w Jaszkowie i pozostaniu tam 2 kandydatek śląskich do Zgromadzenia (Joanna Langner i Julianna Dawid). Pierwszą z nich przedstawił ks. arcybiskupowi M. Ledóchowskiemu podczas audiencji w dniu 3 maja 1866 r. z okazji wręczenia mu drukowanej tu prośby – przedłożenia. Bojanowski E., op. cit., s. 337-338.
[653]  Po wprowadzeniu koniecznych poprawek do reguły Zgromadzenia, ks. abp M. Ledóchowski 27 grudnia 1866 r. wydał dekret pochwalny, zatwierdził statut i konstytucje Zgromadzenia Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej.  Kornacka M., op. cit., s. 89-90.
[654]  Stanisław Sczaniecki, właściciel Karmina, był synem Ignacego (zm. 15 III 1864), ożenionego z córką gen. Stanisława Mielżyńskiego, przyjaciela Gustawa Potworowskiego, posła na sejm Wielkiego Księstwa Poznańskiego, wydawcy „Ziemianina”; mężem Marii Eleonory z Szembeków; bratem  Konstantego – posła na sejm berliński. Żychliński T., Kronika żałobna..., s. 385-386.
[655] Listu tego brak. Wiadomo jednak, że chodzi o jego list z 30 maja 1866 r., w którym prosił o przysłanie służebniczek w dniu 1 lipca i przedstawienie warunków.            
[656] Listu tego brak. Załączone było do niego też pismo do przełożonej głównej Zgromadzenia, s. Elżbiety Szkudłapskiej. Dziennik E.B., 10 maja 1866 r.
[657] Filipiak Wawrzyniec, brat s. Marianny Filipiak, zakrystianin w klasztorze gostyńskim filipinów.
[658] Sekundycje - jubileusz 50-lecia kapłaństwa i towarzysząca mu Msza św. tzw. Secunda (łac.) – druga, następna, nawiązująca do pierwszej tzw. prymicyjnej  Mszy św.
[659]  Pajzderski Mateusz ks., oratorianin, dotąd wieloletni minister czyli ekonom, duchowny, odpowiedzialny w klasztorach i seminariach za sprawy materialne. Bojanowski E., op. cit., s. 64 przyp.1.
[660]  Tj. na Zielone Świątki czyli uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
[661]  Tj. do 26 maja.
[662] Chodzi o ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego.
[663] List był odpowiedzią na pismo s. Leony Jankiewicz z 15 maja 1866 r.,  Obydwu brak. Sygnalizowana w listach Bojanowskiego obawa o to, czy listy dojdą do adresata, była wynikiem napiętych stosunków między austriackimi władzami państwowymi a Zgromadzeniem. Dziennik E.B., 16 czerwca 1866 r.
[664]  Wizyta przełożonej głównej Zgromadzenia s. Elżbiety Szkudłapskiej w Lewkowie była związana ze staraniami Józefa Lipskiego i jego żony Antoniny z Koczorowskich o założenie tam ochronki służebniczek. Z powodu pożaru zabudowań w 1865  r. (zob. list J. Lipskiego z 31 maja tego roku w t. 2) zainteresowany przesunął termin otwarcia ochronki na 1 lipca 1866 r. Faktyczne otwarcie nastąpiło jeszcze później, 9 grudnia tego roku. Positio..., vol. 1, s. 431.
[665]  Zdanie w oryginale skreślone.         
[666] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[667]  Schneider Edward, w zakonie Władysław (1833-1919), ks., franciszkanin, redaktor i wydawca, misjonarz ludowy,  popularyzator  wiedzy o Ziemi Świętej. Ur. 3 lutego 1833 r. w Rozkochowie k. Głogówka na Górnym Śląsku; syn Franciszka (zm. 1851), zarządcy majątku hr. Harracha, i Franciszki z Paczaków (zm.1886). Kształcił się w polskiej szkole elementarnej w Rozkochowie i niemieckiej w Otmuchowie i Nysie, gdzie zdał maturę i gdzie uczył się także gry na fortepianie. Od 24 października 1851 r.  studiował teologię na Uniwersytecie Wrocławskim, od 21 października 1852 r. na uniwersytecie w Bonn i od 28 października następnego roku ponownie we Wrocławiu. Studia ukończył 29 lipca 1854 r., po czym od 18 października odbywał nowicjat u franciszkanów alkantarzystów w Prudniku. Po opuszczeniu przez nich Śląska za niesubordynację wobec biskupa wrocławskiego Henryka Förstera, Schneider zrezygnował z zakonu i został nauczycielem domowym w Łambinowicach (1855), a w styczniu 1856 r. wstąpił do wrocławskiego alumnatu. Po przyjęciu święceń kapłańskich (31 I 1857) został kapelanem w Koźlu, a po dwóch latach w Piekarach. Wiosną 1860 r. uzyskał zgodę biskupa wrocławskiego na wstąpienie do klasztoru franciszkanów i po podróży do Włoch i Ziemi Świętej, wstąpił do nowicjatu na Górze Św. Anny  wraz z ks. Józefem Kleinwächterem (w zakonie Atanazym), wicerektorem alumnatu wrocławskiego (13 IX 1860). Po roku złożyli profesję (17 IX 1861). Nowi zakonnicy zapoczątkowali tradycję obchodzenia głównych odpustów kalwaryjskich oddzielnie dla ludności polsko - i niemieckojęzycznej. W latach 1861-1862 i 1863 -1864 Schneider był profesorem prawa kanonicznego w seminarium zakonnym w Wiedenbrück w Westfalii i w Warendorf. W 100-lecie nabożeństw kalwaryjskich na Górze św. Anny (1864), Schneider opublikował artykuł źródłowy pt. Urkundliche Nachrichten  über St. Annaberg in Oberschlesien („Schlesisches Kirchenblatt”, 1863, nr 35, 38, 39), także w języku polskim m.in. w wersji skróconej w „Książce Kalwaryjskiej” (Niemieckie Piekary 1871). Schneider wraz z Kleinwächterem organizował uroczystości jubileuszowe, wzniósł kaplicę III Upadku Chrystusa (1864), pod którą grzebano odtąd zmarłych franciszkanów. Założył też na Śląsku Towarzystwo Bożego grobu (1864), jako filię istniejącego od 1856 r. stowarzyszenia w Kolonii, z myślą o finansowaniu misji franciszkańskich na Bliskim Wschodzie, a ponadto czasopismo pod tym samym tytułem (1868-1885). Wydał też Album Ziemi Świętej po polsku i niemiecku (ok.1875). Z Berliner Bonifatius Kalender na rok 1866, gdzie umieszczony został artykuł ks. Edwarda Müllera o Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny w Księstwie Poznańskim Von Polen es holen, dowiedział się  o ochronkach prowadzonych przez Zgromadzenie i wraz z  ks. proboszczem Janem Grölichem oraz ks. Walentym Rimlem z Leśnicy stał się inicjatorem sprowadzenia służebniczek  na Śląsk.  Przez  jakiś czas był potem ich spowiednikiem i opiekunem duchowym.
W latach 1869-1872 Schneider został przełożonym klasztoru w Dingelstadt, a w latach 1872-1875 w Prudniku. Po kasacie klasztorów przez władze pruskie (31 V 1875) do 1887 r. przebywał na Bliskim Wschodzie (Jerozolima, od 1879 r. Aleksandria), pracując w Kustodii Ziemi Świętej na rzecz pielgrzymów polskich i niemieckich oraz umocnienia katolików w Palestynie. Współpracował z o. Jukundynem Bielakiem przy założeniu i utrzymaniu pierwszego Domu Polskiego w Jerozolimie oraz z Kolońskim Towarzystwem Ziemi Świętej przy tworzeniu rzemieślniczo-robotniczych kolonii katolików niemieckich, choć akcja ta zakończyła się tylko wybudowaniem domów dla pielgrzymów z Niemiec w Jerozolimie i Emaus. Potrzebne na to środki finansowe Schneider zdobył podczas podróży kwestarskiej do Westfalii i Nadrenii, a także na Śląsk i Warmię (wrzesień 1878 - wiosna 1879), spotkań i prelekcji na temat chrześcijaństwa w Ziemi Świętej, wydawanych potem drukiem i rozpowszechnianych. W Aleksandrii był duszpasterzem parafii św. Katarzyny i opiekunem pielgrzymów różnych narodowości udających się do Ziemi Świętej, a także organizatorem akcji charytatywnej w czasie okupacji miasta przez Anglików (1882) i prywatnej szkoły dla dzieci niemieckich (1883), powierzonej potem Zgromadzeniu Sióstr Boromeuszek z Trzebnicy.  Jego przełożoną była s. Katarzyna, rodzona siostra  Schneidera. dało to początek Bliskowschodniej Prowincji Boromeuszek (1894),  prowadzącej kilkanaście placówek oświatowych i szpitali. Z pisanego wówczas przez Schneidera Dziennika zachowało się kilkanaście notesów w Bibliotece Prowincji św. Jadwigi w Kłodzku. Zapisy stały się podstawą autobiografii (Ein alter schlesischer Pionier im Heiligen Lande, Mikołów 1911). W tym samym roku Schneider  na podstawie Wspomnienia ks. Antoniego Brzezińskiego o Bojanowskim (Poznań 1872) opracował jego  pierwszą biografię Gedenkblätter an den sel. verstorbenen Herrn Edmund Bojanowski (St. Anaberg). Za zasługi religijne na Bliskim Wschodzie  został uhonorowany cesarskim orderem Czerwonego Orła IV kl.(1898).
      Po powrocie do klasztoru na Górze Św. Anny (1887) Schneider współpracował z ks. Leopoldem Nerlichem przy budowie kalwarii w Piekarach. Od jesieni roku następnego do wiosny 1889 r. przebywał w Werl, po czym powrócił na Górę Św. Anny, a od jesieni tego roku przez cztery lata był penitencjarzem wrocławskiej kurii biskupiej, mieszkając w klasztorze św. Idziego. Następnie został duszpasterzem kolonii robotniczej w Hohenhof k. Łambinowic (6 V 1893), a jesienią 1903 r. powrócił do klasztoru na Górze Św. Anny. Po jubileuszu 50-lecia kapłaństwa wyjechał na Bliski Wschód (1907-1909), skąd przywiózł różne obiekty archeologiczne i roślinne. Dały one początek założonemu wówczas przez Schneidera na Górze Św. Anny muzeum biblijnemu (1910), wzbogaconemu potem eksponatami od misjonarzy z Dalekiego Wschodu i przeniesionemu do klasztoru w Nysie (1916), gdzie uległy zniszczeniu podczas II wojny światowej. Schneider  zm. na Górze Św. Anny (2 X 1919). - AUWr, TK 82: Catalogus Studiosorum...TK 113-114; Allgemeines Studenten - Register... 1852/1853, 1854/1855; Schematismus...1861 - 1919;  PSB,  t. 35 (1994), s. 578-580 (Anzelm J. Szteinke) Por. Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego..., s. 369 (Fidelis Klosa).
[668] Była nią  s. Elżbieta Szkudłapska.
[669]  Theobald Wentzky, franciszkanin w klasztorze na Górze Św. Anny, ur. 7 maja 1832 r. we Wrocławiu, profesję złożył 20 czerwca 1854 r. Schematismus..., 1863.
[670] Były nimi: Joanna Langner z Opola i Julianna Dawid, przywiezione do Jaszkowa 10 kwietnia  1866 r. przez ks. Rimla i o. Schneidera. Bojanowski E., op. cit., s.337. – Langner Joanna pochodziła  z Kolonii Rothaus na Śląsku Górnym, ojciec Piotr był gospodarzem. Po złożeniu pierwszej profesji pracowała w Rąbiniu, Turwii i Drzązgowie, skąd potajemnie wraz z s. Franciszką Okupnik wyjechała do Ameryki przed 12 grudnia 1873 r. – Julianna Dawid była jedną z dwóch pierwszych kandydatek do Zgromadzenia pochodzących ze Śląska. Ur. 16 lutego 1837 r. w Żerkowicach pow. Opole, w rodzinnie gospodarza Tomasza i Józefy z. d. Nalewaja. Do Jaszkowa przybyła 10 kwietnia 1866 r. wraz z ks. Rimlem z Leśnicy i o. Schneiderem z Góry Św. Anny oraz drugą kandydatką Joanną Langner. Pierwsze śluby złożyła 23 października 1867 r., a wieczyste 20 września 1904 r. Pracowała w Turwi, Kopaszewie (tu w latach 1871-1875 była przełożoną), później w Lewkowie (1876-1888) i w Jaszkowie (1895-1920).  Ostatnie lata życia spędziła  w Pleszewie jako emerytka. Tam zmarła 9 stycznia 1927 r. Bojanowski E.  op. cit., s. 337; AGSL, KP nr 186.          
[671] Listu tego brak, choć Bojanowski odebrał go z poczty 8 lipca, uzyskując potwierdzenie braku przeszkód w zainstalowaniu służebniczek na Górnym Śląsku. Rozmowy w tej sprawie z biskupem wrocławskim ks. Henrykiem Försterem przeprowadził jezuita, o. Michał Mycielski. Śląsk dysponował    kolejnymi, sześcioma  kandydatkami do Zgromadzenia. Dziennik E.B., 8 lipca 1866 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 338.
[672] Była nią  s. Elżbieta Szkudłapska.
[673] Chodzi o franciszkanina Władysława Schneidera.
[674] List ten nie zachował się. Bojanowski informował w nim, że dokumenty ochronkowe przywiozą z sobą służebniczki „skoro tam około 23 t.m. jechać mają”. Dziennik E.B., 15 lipca 1866 r.
[675] Zob. niżej, list z 15 lipca 1866 r.        
[676] Dzieszowice - dziś Zdzieszowice, stacja kolejowa między Opolem a Kędzierzynem, nieopodal Góry św. Anny.
[677] List nie zachował się. Zob. stosowny  przyp. do listu zaadresowanego do ks. Walentego Rimla z 15 lipca 1866 r.
[678] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[679] Listu tego także brak. Zob. stosowny przypis do listu adresowanego do ks. Walentego Rimla z 15 lipca 1866 r. 
[680] Właściwie: St. Annaberg - niem. nazwa  Góry Świętej Anny.
[681] Chodzi o Henryka  Ernesta Förstera (1799-1881), księcia biskupa  wrocławskiego, pisarza, Ojca Soboru Watykańskiego I. Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego..., s.102-104 (Józef Pater).
[682]  List nie zachował się. Datowany 18 lipca 1866 r. był odpowiedzią na pismo Bojanowskiego sprzed 3 dni (zob. wcześniej).  Ks. Rimel informował Bojanowskiego, że „pociąg z Wrocławia odchodzi zaraz po przyjściu poznańskiego, około 11 godz. przed południem i stawa w Dzieszowicach o 2.  godz. po południu”. Prosił też o przysłanie dokumentów ochronkowych pocztą. Natomiast o tym, „czy Siostry będą potrzebowały być u Ks. Biskupa” miano zadecydować po ich przyjeździe na miejscu. Dziennik E.B., 20 lipca 1866 r.
[683]  Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[684] We Wrocławiu był nim  ks. bp Henryk Förster.
[685]  Chodzi o franciszkanina Władysława Schneidera.
[686]  Tj. 2 sierpnia.
[687] W Leśnicy był nim ks. Jan Grölich  (1817-1876) ur. 9 czerwca 1817 r. w Głogówku.  Gimnazjum ukończył w Gliwicach, studiował na Uniwersytecie Wrocławskim: od 26 października 1838 r. medycynę, a od 13 maja 1839 r. teologię katolicką, przy czym w lipcu tego roku powołano go do 4 kompanii Oddziału Ochronnego (Schutzabteilung) na okres jednego roku. Teologię ukończył 16 sierpnia 1842 r., a święcenia kapłańskie przyjął 6 kwietnia 1844 r. Następnie pełnił funkcję  kapelana w Sycowie, administratora parafii w Krzanowicach w pow. kozielskim (od 15 I 1848 r. ) i jej proboszcza (od 14 III 1853 r.), wreszcie proboszcza w Leśnicy k. Góry Św. Anny (od 9 II 1862 lub 1863 r. ), a także spowiednika - obok o. Władysława Schneidera - Sióstr Służebniczek w Porębie, do których sprowadzenia na Górny Śląsk walnie się przyczynił.  Zm. 17 lipca 1876 r. w Leśnicy. AUWr,  Medycyna 142: Allgemeines  Studenten - Register Medizinische Fakultät  Abgegangene Studenten 1837/1838; TK 82: Catalogus Studiosorum...; TK 110: Allgemeines  Studenten - Register... 1840-1845; Schematismus..., 1846-1884.
[688] Czyli ekspresem, tzn. pośpieszną przesyłką pocztową. Ekspres ( łac.) expressus - umyślny, posłaniec.
[689]  Rejewski Teodor (1827-1913), ks., wikariusz przy archikatedrze w Poznaniu, od 1856 r.  ze względów zdrowotnych na emeryturze w Poniecu. AAP, KA, poz. 960.
[690]  W oryginale ta część zdania skreślona.
[691]  Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[692]  Chodzi o franciszkanina Władysława Schneidera.
[693] Wprowadzenie sióstr służebniczek do pierwszego domu na Śląsku, w Porębie k. Góry Św. Anny, nastąpiło 12 sierpnia 1866 r. bez udziału Bojanowskiego, który wizytował dom dopiero we wrześniu tego roku. – Fundatorami byli: parafia leśnicka (Błażej Kaspruś) i ks. Władysław Schneider, przy czym 17 października 1866 r. otwarto także nowicjat. Positio..., vol. 1, s. 434.
[694]  Był nim  ks. Jan Grölich.
[695]  Lewandowski Jan (1812-1885), ks.,  proboszcz w Niepruszowie i od 1851 r. w Lubaszu, dziekan czarnkowski. Przegląd Kościelny” 1885, nr 42, s. 348-349.
[696] Ks. Władysław  Starczewski,   ur. 1833, wyświęcony na kapłana w 1860  r., wikary w Lubaszu (1860), kuratus w miejscowości Tarnowa od 1866 r. Elenchus Posnanensis..., 1861, 1867. – W Dzienniku  Bojanowski zanotował, iż Starczewski celebrował swoja pierwszą Mszę św. (1 I 1860) i koncelebrował pierwszą Mszę św.  Jana Koźmiana (26 III 1860).  Positio...,  vol. 1, s. 925, 933.                 
[697] Listu tego brak. Nie zachowały się też zapiski Bojanowskiego w Dzienniku z okresu: 27 sierpnia – 16 września 1866 r.
[698] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską
[699]  Moszczeński Jan (ur. 1834) był synem Mateusza (1800-8 XI 1870), uczestnika wydarzeń doby Wiosny Ludów, skazanego  na ciężkie więzienie w Wągrówcu, Poznaniu i berlińskim Moabicie (8 lat), uwolnionego w trakcie rewolucji, powstańca 1848 r.,  i jego żony Heleny z Domiechowskich h. Prawdzic z  Dolabuszek. Jego żoną była primo voto Franciszka Łubieńska h. Pomian, potem Emilia Węsierska z Zakrzewa, siostra bratowej Laury Węsierskiej (zm. 27 XII 1867), która poślubiła Franciszka (ur. 1823),  starszego brata Jana Moszczeńskiego. Jan był dziedzicem Słębowa i Brudzynia. Żychliński T., Złota księga..., t. 19 (1897), s. 89.
[700]  Dziś: Słębowo.
[701] Obydwa listy i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały się.       
[702] Czartoryska Elżbieta (1826-1896), księżna, najstarsza z pięciu córek Tytusa hr. Działyńskiego i Gryzeldy Celestyny z Zamoyskich, ur. w Warszawie 11 sierpnia 1826 r., wychowana w Galicji. 16 czerwca 1848 r. zaślubiła na życzenie rodziców księcia Adama Konstantego Czartoryskiego, owdowiałego trzy lata wcześniej po księżniczce Wandzie Radziwiłłównie, córce namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego księcia Antoniego Radziwiłła. Dało to początek wielkopolskiej linii Czartoryskich.  W domu  Elżbiety (zimą w Poznaniu, latem w pobliskim Sielcu) na jej prośbę ks. Jan Koźmian miewał wykłady z historii i literatury polskiej dla młodzieży wyższych klas gimnazjalnych. Wszechstronnie wykształcona, biegła w językach obcych, znająca doskonale literaturę ojczystą i zagraniczną, pełna poczucia narodowego i estetycznego, była człowiekiem niezwykle skromnym i dobrym. Wszystko to sprawiło, że wychowanie Romana Czartoryskiego, syna jej męża z pierwszego małżeństwa, miało charakter wybitnie polski. Od 1867 r. mieszkając w Rokosowie, chodziła od chaty do chaty, pielęgnowała chorych wieśniaków, rozdawała książki polskie, budowała wszystkich pobożnością i szlachetnością. PSB,  t. 4 (1938), s. 241-246 (Helena Waniczkówna); Karwowski S., op. cit., t. 3, s. 73-74.
[703] Zob. jej list z 21 września 1866  r. w t. 2.
[704] Karśnicki Ludwik,  ur. 16 sierpnia 1829  r. we wsi Lubczyna w pow. Kępno, syn tamtejszego właściciela dóbr szlacheckich, student Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Wrocławskiego do 27 kwietnia 1849 r., członek Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego w latach 1849-1849. Kania A., op. cit., t. 2, s. 171-172; Achremowicz E., Żabski T., op. cit., s. 432.
[705] Listu tego brak, choć Bojanowski odnotował jego odbiór w Dzienniku dwa dni później. Zachowało się natomiast wcześniejsze pismo zarządcy majątku we Mchach, Tłoczyńskiego, z 30 sierpnia 1866 r., pisane w imieniu Ludwika Karśnickiego w tej samej sprawie. Zob. też list ks. Antoniego Piechockiego z  16 października 1866 r.         
[706] Uchwale austriackiego Ministerium Stanu z 14 września 1866 r. towarzyszył jednak w tej sprawie warunek zerwania przez Zgromadzenie galicyjskie wszelkiego związku z zagranicą, czyli Wielkopolską, i ścisłego nadzoru biskupa diecezjalnego. Kornacka M., op. cit., s.106. – Bojanowski dowiedział  się o tym 18 października 1866 r. z pisma ks. Jana Ciszka, datowanego w Łańcucie dwa dni wcześniej i drukowanego w t. 2. Dziennik E.B., 18 października 1866 r.
[707] Piechocki Antoni (1798-1884), ks., od 1841 r. proboszcz we Mchach, dekanat Borek. Elenchus Posnanensis..., 1845-1874, 1885.
[708] Konkretnie z 16 października 1866 r. Zob. list w t. 2.
[709] Zob. stosowny  przypis do listu wcześniejszego, adresowanego do Kajetana Morawskiego z 3 listopada 1866 r.         
[710] Uroczyste wprowadzenie sióstr do pierwszego domu śląskiego w Porębie k. Góry św. Anny nastąpiło 12 sierpnia 1866 r. Nowicjat otwarto 17 października tego roku. Positio..., vol. 1, s. 434.
[711] Czworak – budynek o czterech mieszkaniach w dawnych majątkach ziemskich przeznaczony dla stałej służby folwarcznej.
[712]  Sklep – komórka.
[713]  Chodzi o rodzinę Teofila Wilkońskiego,  przyrodniego brata E. Bojanowskiego.
[714]  Baranowski Stanisław Kostka Tadeusz  Józef, ur. 24 września 1837 r., był synem Hilarego Baranowskiego i jego żony Anieli z hr. Bnińskich, dziedziców Rożnowa k. Obornik Wielkopolskich. We wrocławskim kościele Św. Maurycego poślubił Marię Antoninę Rożnowską (16 VII 1872), ur. 20 grudnia 1847 r. w Poznaniu, córkę Dezyderego, dziedzica Arcugowa, i Emilii Przyłuskiej. Wcześniej, po śmierci ojca (1862), wraz z matką był fundatorem ochronki w Rożnowie (23 VIII 1868), istniejącej do lat 1875/1877.   Po  sprzedaży dóbr Różnowa zamieszkali w Krakowie. Positio..., vol. 1, s. 432; Żychliński T., Złota księga..., t. 10 (1888), s. 272-274.
[715] List ten, datowany 23 października 1866 r., Bojanowski otrzymał dwa dni później, zaznaczając w Dzienniku, że Baranowski „chce zaraz Sióstr do Ochronki”.
[716] Zob. stosowny przypis do listu poprzedniego, adresowanego do ks. Antoniego Piechockiego 4 listopada 1866 r.                                         
[717] Jak wyżej.                               
[718] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.

[719] Pisma tego brak. W Dzienniku Bojanowski odnotował jedynie jego odbiór. Drukowany tu list do s. Marianny był załącznikiem do pisma Bojanowskiego do s. Leony Jankiewicz z 14 listopada 1866  r. drukowanego niżej.
[720] List ten skonfiskowała najprawdopodobniej policja austriacka.
[721] Zob. stosowny przypis do listu wcześniejszego, adresowanego do Kajetana Morawskiego, z 3 listopada 1866 r.                         
[722] Czeżowski Iwon (1814-1889), jezuita, misjonarz ludowy. Ur. 25 października 1814 r. w Kołodziejówce pod Skałatem w rodzinie Józefa i Teresy z Korabiowskich. Po ukończeniu gimnazjum w Tarnopolu wstąpił do nowicjatu w Starej Wsi (1832), przyjmując  święcenia kapłańskie (1841).  W 1846 r., po rzezi galicyjskiej  brał udział w misjach prowadzonych przez ks. Karola Antoniewicza na Podhalu. Po wydaleniu jezuitów z monarchii habsburskiej (1848) prowadził pracę misjonarską na Górnym Śląsku, m.in. w Piekarach Śl. oraz w Wielkopolsce,  współpracując z księżmi: Karolem Antoniewiczem i Teofilem Baczyńskim oraz Stefanem Załęskim. Później był m.in. profesorem teologii moralnej w Krakowie (1867-1870) i retoryki w Starej Wsi (1870-1873, 1881-1883). W 1870 r.  zainicjował wydawanie „Tygodnika Soborowego”. Jest autorem wielu broszur religijnych oraz pieśni kościelnych, m.in. Idźmy, tulmy się jak dziatki; rozpowszechniał w Galicji nabożeństwa majowe. Głosił misje i rekolekcje. Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 113; PSB,  t. 4 (1938), s. 368 (Justyn Sokólski).
[723]  Był nim  Wawrzyniec Filipiak.
[724] Listy s. Konstancji do E. Bojanowskiego z 1866 r. nie zachowały się.         
[725]  Chodzi o właścicielkę Podrzecza Bolesławę z Pruskich Węsierską, wdowę po zmarłym (27 X 1865) Mikołaju. 
[726] Owego załącznika do listu s. Leony Jankiewicz z 24 października 1866 r. (zob. list  w t. 2) brak. Natomiast drukowane tu pismo do s. Julianny było załącznikiem do publikowanego niżej listu Bojanowskiego z 14 listopada 1866 r. do s. Leony Jankiewicz.
[727]  Dziś: Jeżyce - dzielnica Poznania.
[728]  Poręba leży obok Góry Świętej Anny, miejsca pielgrzymkowego na Górnym Śląsku; należy do parafii Leśnica Opolska. 12 sierpnia 1866 r. otwarto tam pierwszy dom Zgromadzenia na Śląsku.
[729]  Zob. A. Hanich, op. cit.
[730] Jednakże listów s. Anny Böhm do E. Bojanowskiego z 1866 r. brak.
[731] Korespondencji sióstr galicyjskich zabroniły wówczas władze austriackie za pośrednictwem biskupa przemyskiego, ks. A. Manastyrskiego. – Niniejszy list Bojanowskiego był odpowiedzią na pismo s. Leony Jankiewicz z 24 października 1866 r. publikowane w  t. 2.
[732] Obydwu listów brak, przy czym odpowiedź Bojanowskiego była załącznikiem do jego listu do ks. Jana Ciszka (Łańcut) z 16 czerwca 1866 r.  Dziennik E.B., 16 czerwca 1866 r.
[733]  Zob. stosowny przypis do wcześniejszego  listu z 3 listopada 1866 r., adresowanego do Kajetana Morawskiego.                 
[734] Był nim ks. abp Mieczysław Ledóchowski.
[735] Obydwa listy były datowane 13 listopada 1866 r., tj. dzień wcześniej niż pismo Bojanowskiego do s. Leony Jankiewicz.
[736] Jak w przyp. 730.                                                  
[737] Zob. wcześniej, list z 12 listopada 1866 r.
[738] Por. jego listy z 10 i 16 listopada 1866 r. do Bojanowskiego.
[739] Cesarsko-Królewskie.
[740] Był nim  ks. Antoni Manastyrski.
[741] Korporacja – stowarzyszenie, związek; prawo korporacyjne – prawo o stowarzyszeniach.
[742] Chodzi o s. Leonę Jankiewicz.
[743] Gołuchowski Agenor (1812-1875), hr., galicyjski i austriacki polityk, konserwatysta, przeciwnik reformy włościańskiej  i ruchów spiskowych, wchodził w skład Sejmu Stanowego, od  1843 r. członek Wydziału Stanowego, burmistrz Lwowa (1848), naczelnik (1849), austriacki minister spraw wewnętrznych (1859-1861)  oraz namiestnik Galicji  (1850-1859, 1866-1868, 1871-1875). NEP,  t. 2, s. 568; PSB,  t. 8 (1959-1960), s. 257-260 (Stefan Kieniewicz).
[744]  Ks. Jan Ciszek przekazał prośbę Alfreda Potockiego listownie 16 października 1866 r.
[745] W styczniu 1867 r. matka E. Szkudłapska zawiozła do Starej Wsi Regułę, zatwierdzoną 27 grudnia 1866 r. przez ks. abpa M. Ledóchowskiego. Kornacka M. s., op. cit, s.107. Zob. też dalej, list z 25 stycznia 1867 r. 
[746] Ostrowicz Leonard (1831-1900), ks., poseł do sejmu pruskiego. Ur. 30 października 1831 r. w Gostyniu, syn nauczyciela szkoły elementarnej Walentego i Teodory z Moralińskich. Kształcił się w Gostyniu, Lesznie (1844-1849) i Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1849-1852), a następnie w seminariach duchownych w Gnieźnie i Poznaniu, po czym przyjął święcenia kapłańskie (1856), został wikariuszem w Kościanie (1856-1857), Śremie (1857) i Buku (1857-1861), proboszczem w Błociszewie (1861-1864) i Mórce (1864-1866). Z powodu konfliktu z władzami pruskimi został wikariuszem w Lubaszu (1867) i ponownie proboszczem w Uzarzewie k. Poznania (1867-1886) oraz Rogoźnie (1886-1900), gdzie zm. 9 stycznia 1900 r. Dwa lata wcześniej został szambelanem papieskim. Ostrowicz należał do księży wybitnych, niektóre kazania i mowy żałobne publikował. Był też autorem Wspomnienia o Annie Taigi (1854). Jego gorliwości kapłańskiej towarzyszyła aktywność społeczna i narodowa i to nie tylko w czasach kulturkampfu (w 1862 r. został uwięziony za patriotyczne kazanie i procesję na uroczystości w Niegolewie, dwa lata później aresztowany i ukarany grzywną za obrazę landrata Madaia, prześladowcy powstańców). Był członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk Pozn., posłem do sejmu pruskiego (1886-1888) zaangażowanym przeciwko ustawie kolonizacyjnej i w obronę języka polskiego. PSB,  t. 24 (1979), s. 533-534 (Zdzisław Grot).                                                                                                              
[747] Był nim ks. abp M. Ledóchowski.
[748] Nastąpiło to  27 grudnia 1866 r.
[749] Zob. wcześniej, list z 22 grudnia 1866 r.         
[750] List nie zachował się. Według zapisów  Bojanowskiego w Dzienniku pismo Alfreda Potockiego było odpowiedzią  jego na list z 29 grudnia 1866 r., którego brak, podobnie jak zapisów w Dzienniku  w okresie 13–31 grudnia tego roku. Potocki prosił o cierpliwość i zalecił przyjęcie stanowiska, które Bojanowski zacytował w publikowanym tu piśmie do ks. Iwo Czeżowskiego. Dziennik E.B., 25 stycznia 1867 r.
[751] Sugestia Bojanowskiego wspomniana we wcześniejszym przypisie, jakoby chodziło o jego list do Potockiego z 29 grudnia 1866  r.,  jest bodajże wynikiem błędnego zapisu daty własnego listu po upływie ponad miesiąca od momentu jego napisania i wysłania. Znane jest bowiem publikowane tu pismo Bojanowskiego do Potockiego datowane siedem dni wcześniej,  tzn. 22 grudnia 1866 r.
[752] Był nim  ks. bp Antoni Manastyrski.
[753] Wadzyński Ignacy (1826-1905), ks., wikariusz w Ostrowie i Odolanowie, od 1868 r. proboszcz w Karminie w dekanacie Pleszew, od 1870 r. w Brzeziu, później w Broniszewie. Elenchus Gnesnensis..., 1863-1874, 1888-1906.
[754] Listu tego brak. Bojanowski odnotował go w  Dzienniku  pod datą 25 stycznia 1867 r. Stąd wiemy, że Rospek miała 32 lata, co wobec korzystnej bardzo rekomendacji ks. Wadzyńskiego nie miało jednak stanowić przeszkody w przyjęciu do Zgromadzenia.
[755] Marianna Rospek, ur. 14 października 1834 r.  kandydatka do Zgromadzenia z Odolanowa, wzmiankowana przez Bojanowskiego w Dzienniku 1 i 15 maja 1867 r. Positio..., vol. 1, s. 1020.
[756] S. Elżbieta Szkudłapska wyjechała do Galicji z Regułą Zgomadzenia zatwierdzonego przez ks. arcybiskupa Mieczysława Ledóchowskiego 27 grudnia 1866 r.
[757] Władysław i Wanda Chełmicka Ulatowscy, fundatorzy ochronki w Małachowie - Wierzbiczany, parafia Witkowo, archidiecezja Gniezno, otwartej  21 sierpnia 1861 r. i zamkniętej 2 kwietnia 1868 r. Positio..., vol. 1, s. 431.
[758] Wartenberg Feliks (1838-1913), ks., dr prawa kanonicznego, publicysta i kaznodzieja; od 1861r. wikariusz w Rogożnie, od 1865 r. proboszcz w Pawłowie pod Gnieznem, zmarł jako proboszcz w Kamieńcu i dziekan oraz kanonik kruszwicki. Jego Mowa ku czci śp. Jana Koźmiana kanonika poznańskiego została wydana w Gnieźnie w 1880 r. Elenchus Gnesnensis et Posnanensis..., 1862-1914; Podręczna Encyklopedia Kościelna, oprac. pod kier. ks. ks. Józefa i Romana Archutowskich (i in.), Poznań-Warszawa [br.r.], t. 41-42, s. 135 (X.J.N.)
[759] Była to odpowiedź na list ks. Wartenberga z 9 lutego 1867 r. Zob. list w t. 2.
[760] Listu tego brak. Wiadomo jednak, że ks. Wadzyński pytał powtórnie Bojanowskiego, „czy aspirantka Marianna Rospek będzie mogła być przyjęta do Nowicjatu”. Dziennik E.B., 14 marca 1867 r.
[761] Zob. wcześniej stosowne przypisy do listu Bojanowskiego z 26 stycznia 1867 r., adresowanego do ks. Wadzyńskiego.        
[762] Tj. Zesłanie Ducha Św.
[763] Zakrzewski Eulogiusz (1806-1884), ur. 4 marca 1806 r. w Osieku k. Kościana, absolwent Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1825), student  kameralistyki Uniwersytetu Wrocławskiego i berlińskiego,  weteran 1831 r., współzałożyciel Kasyna w Gostyniu, dziennikarz i historyk, członek Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk (1872-1884), żonaty dwukrotnie: z Klementyną Zakrzewską i Marią Koszutską, siostrą Nestora. Na przełomie lat 1838/1839 Wydział Literacki Kasyna zamierzał bezskutecznie wydawać rocznik „Świętojanka” z jego udziałem, a także gen. Franciszka Morawskiego i Antoniego Woykowskiego. Później był jednym z redaktorów „Dziennika Poznańskiego”. Białobłocki A., Absolwenci..., s. 144;  Jankowiak St., op. cit., s. 22-23;  Karwowski S., op. cit., t. 3, s. 410; Żychliński T., Kronika żałobna..., s. 519.
[764] Pensja – żeńska szkoła ogólnokształcąca w XIX wieku,  prywatna lub prowadzona przez zakonnice, często połączona z internatem,  nie dająca uprawnień do studiów uniwersyteckich.
[765] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[766] Mowa o powrocie  matki Elżbiety Szkudłapskiej z Galicji, dokąd udała się w styczniu 1867 r. z zatwierdzoną przez ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego (27 XII 1866) Regułą Zgromadzenia.
[767] W tym czasie korespondencja sióstr galicyjskich z Wielkim Księstwem Poznańskim była ograniczona z powodów ogólnopolitycznych. Kornacka M., op. cit., s. 107.
[768] Arendt Antoni Jan (1802-1872),  ks., ur. w rodzinie Tomasza i Klary we wsi Stare Długie pod Wschową. Gimnazjum ukończył w Głogowie, święcenia kapłańskie przyjął w 1829 r., początkowo pracował w konsystorzu, potem w parafii gołaszyńskiej i Niemieckim Wilkowie. od 1848 r. był proboszczem w Włoszakowicach, gdzie zm. 2 lutego 1872 r. Był przyjacielem ubogich, opiekował się też dwoma uczestnikami wojen napoleońskich osiadłymi w pobliżu. PSB,  t. 1, s.155 (Andrzej Wojtkowski);  AAP, KA poz. 22.
[769] Listu tego brak. Bojanowski odnotował jego odbiór w  Dzienniku pod datą 30 marca 1867 r. Arendt, odwołując się do wcześniejszego swojego pisma z 29 października 1866 r., którego także brak, prosił o pilne uregulowanie należności dla Zakładu Służebniczek w Jaszkowie tytułem jednej z byłych nowicjuszek.
[770] Klamka Magdalena, pochodziła z Zaborowa, do nowicjatu jaszkowskiego wstąpiła przed 10 lutym 1862 r., ale już po 27 czerwca 1862 r. odeszła do rodziców. Była zbyt słabowita. AGSL, KP nr 126.
[771] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[772] Tzn.  na 23 kwietnia.
[773] Żychliński Ludwik (1823-1891), historyk, publicysta,  poseł z okręgu krobskiego,  przez długie lata współpracownik „Biblioteki Warszawskiej” i „Przeglądu Polskiego”; wiele pisał do „Dziennika Poznańskiego” pod  pseudonimem „Lambda”. Karwowski S., op. cit., t. 3, s. 13; Wielkopolski Słownik Biograficzny, s. 889 (Andrzej Wędzki). 
[774] Chełmno było  siedzibą władz Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia (szarytek)  na Pomorzu.

[775] Władze austriackie ograniczyły nawet korespondencję sióstr galicyjskich z Wielkim Księstwem Poznańskim.
[776] Sobeski Julian (1837-1922),  ks., od 1864 r. prepozyt w Słupach pod Szubinem  i dziekan kcyński. Elenchus Gnesnensis..., 1865-1923.
[777] Chodzi o list ks. Sobeskiego z 13 marca 1867 r. Zob. t. 2.
[778] Zob. i por. list poprzedni do Stanisława Sczanieckiego z 25 kwietnia 1867 r., a także stosowny przypis do listu wcześniejszego, adresowanego do Kajetana Morawskiego z 3 listopada 1866 r. 
[779] Była nią s. Elżbieta  Szkudłapska.
[780] Kiszewski  Antoni (1810 - ok.1887), nauczyciel, autor podręczników, propagator jedwabnictwa. Ur. 10 czerwca 1810 r. w Pile. Pracę rozpoczął w Trzemesznie, od  1836 r. przy szkole ćwiczeń Seminarium Nauczycielskiego w Paradyżu w pow. międzyrzeckim. Awansował potem na nauczyciela pomocniczego Seminarium (1840) i stałego (1847), wreszcie na stanowisko pierwszego nauczyciela (1877). Uczył języka polskiego i dydaktyki, wydał kilka podręczników, a ponadto prowadził własne przedsiębiorstwo jedwabnicze, tzw. motarnię jedwabiu, propagował jedwabnictwo (w 1854 r. w „Ziemianinie” opublikował nawet specjalny artykuł Jedwabnictwo). Należał do najaktywniejszych członków Towarzystwa Jedwabniczego Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Został odznaczony Orderem Orła Czerwonego IV kl. PSB,  t.12 (1966-1967), s. 505-506 (Apolonia Głowacka). Zob. też: Dziennik E. B., 14 lipca 1853.
[781] Kopa - sześćdziesiąt sztuk, dawna jednostka obrachunkowa.
[782] Sworowska Rozalia, ur. 3 września 1840 r. w Baszkowie, pow. Krotoszyn, córka Augustyna i Jadwigi z d. Nowak, siostra rodzona służebniczki Maryi,  Julianny. Ukończyła szkołę parafialną  (ludową) w Baszkowie. Do Zgromadzenia wstąpiła 6 czerwca 1858 r., śluby złożyła 12 czerwca 1859 r. Pracowała w Niesłabinie i turwii oraz Borku, gdzie była przełożoną (28 V 1861-3 I 1870). Potem  odpoczywała  w Podrzeczu i Jaszkowie,  a następnie pracowała w nowo otwartej ochronce w  Trzebawiu (14 XI 1870-1873),  Rokosowie i Czerwonej wsi (od 1882 r. do śmierci 24 czerwca 1894 r.)  AGSL, KP nr 57.
[783] Klajner Antoni (1822-1887),  ks.,  proboszcz w Dubinie pod Rawiczem. Elenchus Posnanensis..., 1858-1874; Veritate et scientia. Księga pamiątkowa w 125-lecie Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Warszawa-Poznań 1982, s. 174.
[784] Czartoryski  Roman Adam August Wilhelm Klemens (1839-1887), syn  księcia Adama Konstantego i Wandy z  Radziwiłłów, córki namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego, ur. 23 listopada w Berlinie, zm. 19 lutego w Jabłonowie. Po śmierci matki (1845) i poślubieniu przez ojca Elżbiety z Działyńskich, córki Tytusa, wychowanie Romana nabrało charakteru wybitnie polskiego. W efekcie Roman był więźniem stanu (1863), później posłem do parlamentu niemieckiego (1867, 1871-1880), prezesem Koła Polskiego, działaczem społecznym. Poślubił Florentynę Dzieduszycką z Jabłonowa na Podolu, od 1883 r. został obywatelem austriackim. PSB, t. 4 (1938), s. 295-296 (Justyn Sokulski).
[785] Chodzi o Teofila Wilkońskiego, przyrodniego brata Edmunda Bojanowskiego.
[786] Tadrzyński Ignacy, kasjer w Śremie. - Wezwania brak. Wiadomo jednak, że Tadrzyński w imieniu Kasy pożyczkowej monitował o spłacenie 300 tal. pożyczki, którą na rzecz Zakładu Służebniczek w Jaszkowie zaciągnął Stanisław Koźmian. Dziennik E.B., 11 i 13 maja 1867 r. Zob. też dwa następne listy do Ignacego Tadrzyńskiego i Cezarego Platera z 13 maja 1867 r. oraz pismo ks. Jana Koźmiana do Bojanowskiego z 30 sierpnia 1867 r. w t. 2.  
[787] Landsberger, kupiec  ze Śremu, wierzyciel Matyldy Jasińskiej.
[788] Tzn. prawie przed dwoma laty.
[789] Korespondencji tej brak, choć wiadomo, że Matylda Brauner (Jasińska) datowała list do Bojanowskiego 22 maja 1867 r.  Prosiła w nim także o zapłacenie jeszcze innego rachunku „jakiegoś kupca z Poznania” na kwotę 10 tal., o czym Bojanowski nic nie wiedział, oraz o podanie jaka kwota została wypłacona Cassrielowi ze Śremu. Dziennik E.B., 23 maja 1867 r. Zob. też list następny z 28 maja 1867 r.             
[790] Chodzi o ks. abpa M. Ledóchowskiego.
[791] Generałem Jezuitów był wówczas (1853-1884)  Piotr Jan  Beckx  (1795-1887), ur. w Sichem (Belgia). Encyklopedia wiedzy o jezuitach..., s. 33.
[792] Był nim wówczas Pius IX.
[793] Zob. trzy wcześniejsze listy z 13 maja 1867 r.       
[794] Chodzi o ks. Antoniego Brzezińskiego.
[795] Była nią Matylda Jasińska, po  mężu Brauner.
[796] Listu tego brak. Zob. stosowny przypis do listu poprzedniego, adresowanego do ks. Jana Koźmiana.
[797] Liszkowski Kazimierz był pierwszym polskim  kupcem bławatnym  w  Poznaniu. Leitgeber Sławomir, Poznańskie impresje, Poznań 1994, s. 121-122.
[798] Cassriel, kupiec  w Śremie, wierzyciel Matyldy Jasińskiej.
[799] Listu wprawdzie brak, ale wiadomo, że oprócz życzeń wielkanocnych zawierał zapewnienie o łączności duchowej służebniczek galicyjskich z całym Zgromadzeniem, mimo przeszkód stawianych przez rząd austriacki, a także aktualną informację o służebniczkach galicyjskich, w tym o zapotrzebowaniu na cztery siostry do Łańcuta. Dziennik E.B., 1 maja 1867 r.
[800] Listu tego także brak, najprawdopodobniej z powodu konfiskaty przez władze austriackie. Oprócz życzeń imieninowych zawierał słowa „otuchy w trudnym położeniu”. Dziennik E.B., 4 kwietnia 1867 r. 
[801] Była nią s. Elżbieta  Szkudłapska.
[802] Chodzi o list Józefy Morawskiej z 2 czerwca 1867 r., opublikowany  w t. 2.
[803] Pismo Stanisława Baranowskiego z 22 maja 1867 r., opublikowane  w t. 2.
[804] W Królestwie Polskim istniały przez jakiś czas dwie ochronki: w dobrach Władysława Kwileckiego w Malińcu (1862-1866) i Antoniego Morzyckiego w Ruszkowie (1863-1871), ale rząd rosyjski w 1865 r. postanowił wydalić służebniczki z tego terenu. Pozostały tam jednak pod warunkiem zamiany ubioru, rezygnacji z krzyży, różańców i welonów; z obawy przed zakazem wjazdu,  nie wyjeżdżały do Księstwa Poznańskiego. W kwietniu 1866 r. z ochronki zrezygnował Kwilecki, a w 1871 r. rząd rosyjski zlikwidował ochronkę u Morzyckich.  Kornacka M., op. cit., s.113-114.
[805] Zob. list s. Elżbiety Szkudłapskiej z 26 czerwca 1867 r. w t. 2
[806] Drugą podróż  na Górny Śląsk  Bojanowski odbył wraz z ks. Stanisławem Gieburowskim (8-12 VII 1867),  proboszczem w Górce Duchownej.  Bojanowski E., op. cit., s. 343-345; Kornacka M., op. cit., s. 116.
[807] Kokon - oprzęd niektórych owadów wraz ze znajdującą się w nim poczwarką, np. oprzęd jedwabnika morwowego.
[808] Aparat – chodzi o przybory, akcesoria.
[809]  Bojanowskiemu w drugiej podróży na Górny Śląsk  (8-12 VII 1867) towarzyszył ks. Stanisław Gieburowski, proboszcz w Górce Duchownej. Zob. stosowny  przypis do listu wcześniejszego, z 30 czerwca 1867 r.                                      
[810] Zob. list następny, także z 26 lipca 1867 r.            
[811] Zob. list  wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r., adresowany  do ks. Jana Ciszka.         
[812] Mularz (gw.) – murarz.
[813] Zob. list wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r., adresowany do ks. Jana Ciszka.         
[814] Listu Jana Moszczeńskiego,  z 23 lipca 1867 r. brak. Bojanowski odnotował go w prowadzonym przez siebie Dzienniku pod datą 26 lipca i 8 sierpnia 1867 r. Moszczeński przypominał w nim „obietnicę o Siostry i prosił o dwie jak najprędzej oraz o warunki” funkcjonowania służebniczek. Był  przekonany, że konsekwencją uruchomienia ochronki w Słębowie będą prośby innych ziemian z okolicy w tej samej sprawie.  Zob. też  Positio..., vol. 1, s. 1023.
[815]  Proboszczem w Słupach był ks. Julian Sobeski, który 13 marca 1867 r. prosił E. Bojanowskiego o podanie warunków pozyskania służebniczek. Zob. list w t. 2.       
[816] Gruszka Filomena, nowicjuszka, pochodziła spod Strzelec Opolskich. Do Zgromadzenia wstąpiła w Porębie przed  23 lutego 1867 r., do nowicjatu w Jaszkowie przyjechała 7 marca 1868 r.,   ale już w maju lub na początku września tego roku  wystąpiła, udając się do rodziny. AGSL KP. Pismo Bojanowskiego do s. Filomeny Gruszki wraz z jego listami do czterech nowicjuszek śląskich w Porębie (Marianny Melcer, Stanisławy Piechulek, Karoliny Student i Otylii Wąsik), drukowanymi niżej, było dołączone do jego pisma z tego samego dnia do s. Anny Böhm, przełożonej  domu służebniczek w Porębie. To ostatnie nie zachowało się, choć wiadomo, że było odpowiedzią na dwa listy s. Anny Böhm z 31 lipca i 21 sierpnia 1867 r., których także brak. W pierwszym z nich informowała Bojanowskiego o postępach prac budowlanych w Porębie i sprawach wewnętrznych służebniczek śląskich, w tym o pomocy udzielanej chorym na cholerę oraz radości z zaplanowanych rekolekcji, które ma prowadzić o. Iwo Czeżowski. Do listu s. Anny były też dołączone pisma pięciu wspomnianych nowicjuszek śląskich, także z 31 lipca 1867 r., które jednak nie zachowały się. Natomiast z drugiego listu s. Anny Böhm Bojanowski dowiedział się o kontynuowaniu pomocy dla chorych na cholerę  na wezwanie miejscowego landrata i prowadzeniu przez siostry kuchni dla najuboższych, zaopatrywanej we wszystko przez księżną Hohenlohe Ingelfingen, a ponadto o sprawach finansowych i budowlanych. Zbieraniem ofiar na potrzeby domu w Porębie zajmował się Langner, który zebrał ostatnio 10 tal. Nowy dom służebniczek w Porębie był już pod dachem, a brakującą cegłę i pieniądze na opłatę transportu zapewnił hrabia z Żyrowej. Dziennik E.B., 2 i 22 oraz 30 sierpnia 1867 r.
[817]  Melcer Marianna (1845-1911), służebniczka, ur. 13 czerwca 1845 r. w Suchej k. Strzelec Opolskich, wstąpiła do Zgromadzenia 1 maja 1867 r., profesję  złożyła 18 maja 1869 r. Przebywała na placówkach: w Porębie do 1892 r., wielkopolskich Szamotułach (od 28 X 1896 r.),  pracując w  tamtejszym szpitalu, Jemielnicy  (od 13 III 1899 r.), gdzie rozpoczynano budowę nowego klasztoru i Wieszowie, gdzie zm. 13 listopada 1911 r.  Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 12. -  Inne źródła podają inne miejsce urodzenia M. Melzer: Kupferberg -Miedziana  (Schematismus..., 1869).
[818]  Wszystkich listów nowicjuszek śląskich z Poręby z 31 lipca 1867 r. brak. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia 1867 r., adresowanego do s. Filomeny Gruszka.
[819]  Piechulek Stanisława (1850-1869) , służebniczka,  ur. 1 sierpnia  1850 r. w Krzanowicach k. Koźla. Zm. z powodu gruźlicy  20 czerwca 1869 r. w Porębie. Schematismus..., 1869; Szmidt M., op. cit., t.1, s. 1.
[820]  Student Karolina (1848-1929), służebniczka, ur. 19 sierpnia 1848 r. w Brzeźnicy k. Prudnika, do Zgromadzenia wstąpiła 1 maja 1867 r., suknię zakonną otrzymała w lipcu 1867 r., profesję złożyła 18 maja 1869 r., zm. 20 grudnia 1929 r. w Leśnicy. Była jedną z pierwszych nowicjuszek w Porębie, należała do drugiego kursu nowicjackiego. Krótko przed obłóczynami poznała E. Bojanowskiego w czasie jego drugiego pobytu na Śląsku. Schematismus..., 1869; Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 40-41. – Wspomniane na początku pisma Bojanowskiego liściki nowicjuszek śląskich z 31 lipca 1867 r. nie zachowały się. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia tego roku, adresowanego do s. Filomeny Gruszki.
[821]  Wąsik Marianna Otylia (1847-1870), służebniczka, ur. 20 września 1847 r. w Mechnicy k. Koźla, zm. 11 maja 1870 r.  w Porębie. Suknię zakonną otrzymała w lipcu 1867 r. w kościele parafialnym w Leśnicy. Należała do drugiego kursu nowicjuszek w Porębie. W Dzienniku Bojanowski  11 lipca i 2 sierpnia 1867 r. zanotował m.in.: „Z nowicjuszek uderza osobliwie świątobliwością Otylia Wąsik”, jej pismo i układ  najlepszy ze wszystkich listów”. Schematismus...1869; Szmidt M.,  op. cit., t. 1, s. 2.
[822]  Listy pięciu nowicjuszek śląskich  z Poręby do Bojanowskiego z 31 lipca 1867 r. nie zachowały się (zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia tego roku, adresowanego do s. Filomeny Gruszka). Były niewątpliwie wynikiem jego lipcowej podróży na Górny Śląsk.
[823]  Dalszej części listu brak.
[824] Plater (Broel-Plater) Adam Kazimierz  Stanisław Ludwik  (1824-1878), uczeń Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, poseł na sejm poznański, śpiewak na wieczorkach arystokracji Wrocławia, członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu. Był synem Stanisława (1784-1851), oficera wojsk Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego, historyka, geografa,  i  Antoniny z Gajewskich (1790-1866); bratem Stanisława (1822-1890) i Laury (1826-1856), żony ornitologa Kazimierza Wodzickiego; właścicielem dóbr Prochy w Kościańskiem i Nowawieś w Grodzieńskiem. Żoną jego była Anna (1831-1901),  córka Adama Platera (1790-1862) z Krasławia w Inflantach i Ludwiki z Grabowskich (1799-1873).  Platerowie ufundowali w Prochach k. Wielichowa ochronkę,  która funkcjonowała w latach  1877-1903. Wcześniej fundatorem ochronki w Wielichowie (26 VII 1870) był ks. Walenty Gimzicki. PSB,  t.26 (1981), s.645, 683-684 (Lidia Hayto); Białobłocki A., Absolwenci..., s.101; Positio..., vol. 1, s. 432.
[825]  Zawidzki Jan (1840-1908), ks., od 1864 r. wikariusz w Wilkowyi, potem Ostrzeszowie, od 1870 r. proboszcz w Rogaszycach w dekanacie Ostrzeszów. AAP, KA, poz. 1343; Elenchus Posnanensis..., 1864-1909.
[826]  Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[827] Listu tego brak. Ks. Józef Kalasanty Szułczyński prosił w nim o rekomendację dla Franciszka Żółtowskiego, od którego zależało otrzymanie prezenty na probostwo w Strzelczy. Dziennik E.B., 5 października 1867 r.
[828]  Dziś: Wielkie Strzelce, wieś k. Gostynia. - Rosiński Kazimierz (ur.1836), ks., najpierw wikariusz, potem (1867) proboszcz w wielkich Strzelcach.  Za przemówienie w związku z pogrzebem Stefana Wilkońskiego (27 VIII 1868), który zginął w pojedynku w Marburgu, miał otrzymać naganę. Zob. list ks. Antoniego Brzezińskiego z 18 września 1868  r. do Edmunda Bojanowskiego drukowany w t. 2; Bojanowski E., op. cit., s.349.
[829]  Kroszewski,  ks.,  proboszcz parafii Kochanówka k. Lidzbarka Warmińskiego.
[830] Oktober (niem.) – październik. W Dzienniku Bojanowski odnotował wysyłkę listu 9 listopada 1867 r. Taką samą datę wzmiankował też ks. Kroszewski w piśmie do Bojanowskiego z 26 maja 1868 r., opublikowanym w t. 2.  Ekspedycja tego pisma została opóźniona, być może z powodu intensywnego zajmowania się wówczas przez Bojanowskiego sprawą Służebniczek w Anglii.
[831] Pisma tego brak.  Datowane 3 października 1867 r. zostało odebrane przez Bojanowskiego trzy dni później. Ks. prob. Kroszewski rekomendował Bojanowskiemu dwie kandydatki do Zgromadzenia: 25-letnią Niemkę, Różę Wojwod, dysponującą 166 tal. i Apolonię Thimm, także wieśniaczkę z Peterswalde k. Guttstadt (Pietrzwałd k. Dobrego Miasta) w Lidzbarskiem, przy czym Apolonię znała już s. Elżbieta Szkudłapska. Jednocześnie pytał, kiedy mogłyby przyjechać do Jaszkowa. Dziennik E.B., 6 października 1867 r.
[832]  Woywod (Wojwod) Rosa (Róża) (1842-1921), służebniczka, ur. 15 lipca 1842 r. w Stolzenhagen bei Heilsberg (Kochanówka k. Lidzbarka Warmińskiego), zm. w Miasteczku Śl. Od 1877 r. pełniła obowiązki sekretarki generalnej matki Elżbiety Szkudłapskiej, przebywającej podczas kulturkampfu w Porębie. W 1883 r. zlecono jej obowiązki przełożonej domu w Porębie, a w 1892 r. przeniesiono do Miasteczka Śl., gdzie uzyskano zezwolenie na otwarcie ochronki i szkółki gospodarczej dla młodzieży żeńskiej. Współdziałała z gorliwym, świątobliwym proboszczem ks. Teodorem Christophem. W latach 1900-1915 przebywała ponownie w Porębie,  pełniąc obowiązki mistrzyni nowicjuszek i członkini rady generalnej, a w  1915 r. pozostając nadal radną generalną,  przeniesiona została  do Miasteczka Śl. jako przełożoną domu i pielęgniarka ambulantna. zmarła tam 13 lutego 1921 r. Schematismus..., 1869; Szmidt M.,  op. cit., t. 1, s. 27-28.
[833]  Apolonia Thimm, kandydatka do Zgromadzenia, pochodziła z Peterswalde k. Guttstadt (Pietrzwałd k. Dobrego Miasta) w Lidzbarskiem.
[834]  Tłumaczenie:
Najprzewielebniejszy Księże Proboszczu.
Otrzymałem wysłane do mnie pismo, z którego dowiedziałem się, że dwie pobożne córki gospodarzy, Róża Woywod i Apolonia Thimm,  proszą o przyjęcie do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek  Najświętszej Panny Maryi. Jestem zmuszony dać ich pragnieniom odpowiedź odmowną, ponieważ Nowicjat Sióstr w prowincji poznańskiej jest pełen Nowicjuszek, a drugi Nowicjat w prowincji śląskiej, którego budowę Siostry w roku bieżącym rozpoczęły, można będzie zasiedlić dopiero wiosną 1868 r. Postanowiłem mocno te dwie córki gospodarzy przyjąć do Nowicjatu śląskiego. Z tego powodu, jak już wspomniałem, będzie je można przyjąć dopiero na wiosnę. Dlatego życzę im, aby przy Bożej pomocy pozostały wierne swemu powołaniu. Wiosną 1868 r. powiadomię Waszą Wielebność, kiedy te dwie córki gospodarzy będą mogły podjąć podróż na Śląsk i co powinny z sobą zabrać z bielizny i pościeli.
                                     Pozostaję z pełnym poważaniem Waszej Wielebności  najoddańszym sługą
                                                                                                                                    Edmund Bojanowski
[835] Listu tego brak. Były do niego dołączone dwa inne listy z Londynu, datowane 25 i 27 października 1867 r., napisane odpowiednio przez Georgianę Fullerton i Irenę Bodenham, siostrę Rozalii Morawskiej z Oporowa. Pisma nie zachowały się, zawierały jednak „zapytania liczne co do Służebniczek, czy możemy przysłać takowe, czy też w razie przeciwnym dało[by] się w połączeniu z tutejszym Zgromadzeniem zawiązać podobne w Anglii, do czego proszonoby o [w]skazówki i rady”. Wobec tego, że Fullerton odjeżdżała „z Londynu 12 listopada”, Bojanowski szybko zredagował odpowiedź do Rozalii Morawskiej, donosząc „co uradziliśmy z Ks. Arcybiskupem w odpowiedzi na listy z Londynu, a co do punktów Pani Fullerton odpowiadam – notował w Dzienniku – na każdy po szczególe”. Jednocześnie zwrócił  Rozalii Morawskiej obydwa listy londyńskie. Dziennik E.B., 31 października i 2 listopada 1867 r.;  Bojanowski E., op. cit., s. 345.
[836]  Chodzi o ks. abpa M. Ledóchowskiego, który przyjął Bojanowskiego 21 października 1867 r. Podczas spotkania uzgodniono stanowisko w sprawie propozycji angielskich. Dziennik, E.B., 21 października 1867 r.
[837]  Georgiana Fullerton (1812-1885), angielska powieściopisarka i działaczka charytatywna. W 1846 r. przeszła na katolicyzm. Spośród napisanych przez nią powieści ukazały się wówczas w polskim tłumaczeniu: Zamek Grantley  (Warszawa 1852) w tłumaczeniu Barankiewicza, Helena Middleton (Warszawa 1857, t. 1-2) w tłumaczeniu Pauliny Wilkońskiej, Żywot  świętej Franciszki Rzymianki (Lwów 1861) i  Święta Franciszka Rzymianka (Gniezno1865). Bojanowski E., op. cit., s. 345 przyp. 2; Estreicher K., cz. 1 (1870), s. 522. O angielskich zainteresowaniach Zgromadzeniem zob. Kornacka M., op. cit., s.117 nn.
[838]  Manning Henryk Edward (1808-1892), ks., anglikański  członek ruchu oksfordzkiego dążącego do zbliżenia między Kościołami katolickim i anglikańskim; w 1851 r. przyjął katolicyzm, a w latach 1865-1892 był arcybiskupem Westminster, czyli głową Kościoła katolickiego w Wielkiej Brytanii. W 1875 r. został mianowany kardynałem. Bojanowski E., op. cit., s. 345 przyp. 3.
[839]  Chodzi o Irenę z Morawskich Bodenham (1822-1892), córkę Józefa  Ignacego i Pauliny z Łubieńskich, siostrę Rozalii, żonę angielskiego arystokraty Karola Bodenham de la Barre, ur. w Luboni, zm. w Londynie, pochowana w Rotherwas, gdzie z mężem ufundowała kościół katolicki. Bojanowski E., op. cit., s. 345 przyp.1.


[840] Był nim ks. Wojciech Morawski, brat Rozalii, od 1865 r. rezydent  w Oporowie.
[841]  Nożewnik Marcin (1833-1904), ks. Ur. 1 listopada 1833 r. w Młynowie, maturę zdał w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1854), święcenia kapłańskie przyjął  w 1858 r. Został potem wikariuszem  i od 1861 r. II penitencjarzem  przy katedrze gnieźnieńskiej,  a od 1865 r. proboszczem w Witkowie. Od 1893 r. był  także dziekanem dekanatu Św. Trójcy w Gnieźnie. Był ponadto prezesem Towarzystwa Pomocy Naukowej im K. Marcinkowskiego na powiat witkowski. Elenchus Gnesnensis..., 1859-1905;  „Kurier Poznański” 1904, nr 152; Białobłocki A., Absolwenci..., s. 96.
[842] Korespondencji tej brak. Datowana 28 października 1867 r., została odebrana przez Bojanowskiego dwa dni później. Zawierała prośbę o interwencję u ks. Marcina Nożewnika, by ten wpłynął na fundatorów ochronki małachowskiej, Władysława i Wandę (Chełmicką) Ulatowskich (21 VIII 1861) z myślą o przeprowadzeniu w niej niezbędnych prac remontowych. Ochronka w Małachowie została zamknięta 2 kwietnia 1868 r. Dziennik E.B., 30 października 1867 r.;  Positio..., vol. 1, s. 431.
[843]  Chodzi o s. E. Szkudłapską.
[844]  Ostatnia próba E. Bojanowskiego wydawania jakiegoś nowego czasopisma dla ludu w latach 1867-1868 nie powiodła się. Chociej S., op. cit., s. 213 nn. – Zarówno programu mającego powstać pisma jak i sygnalizowanego dalej przeglądu wypadków z 1867 r. brak. W sprawie programu pisma zob.  niżej list po 7 listopada 1867 r. do adresata niezidentyfikowanego.        
[845]  Koczorowski Adolf (1823-1893), redaktor, działacz polityczny, ziemianin. Ur. w Poznaniu w rodzinie Tertuliana (1795-1847), dziedzica Witosławia w pow. wyrzyskim, i Franciszki Bnińskiej (zm.1864). Gimnazjum Św. Marii Magdaleny opuścił przed maturą, którą zdał w Berlinie (1843), po czym studiował w Berlinie i Heilderbergu. Po śmierci ojca odziedziczył majątek Dębno; załatwianie spraw spadkowych i uczestnictwo w wydarzeniach 1848 r., jako członek polskiego legionu  akademickiego w Berlinie i oficer jazdy w obozie wrzesińskim, wpłynęło na przerwanie studiów, ukończonych ostatecznie w Berlinie dwa lata później. Następnie był redaktorem  „Przeglądu Poznańskiego” (1851-1859), w 1861 r. opublikował w Grodzisku broszurę Język polski w Wielkim Księstwie Poznańskim wobec prawa pruskiego ze wstępem ks. A. Prusinowskiego. Wielokrotnie kandydował na posła, był członkiem Dyrekcji Towarzystwa Pomocy Naukowej w Poznaniu, popierał rozwój kółek włościańskich i oświaty wśród ludu, a jednocześnie był przeciwny przygotowaniom powstańczym w Królestwie Polskim, choć i tak został aresztowany przez władze pruskie. Aktywność narodową w okresie kulturkampfu skupił na obronie języka polskiego i krzewieniu oświaty m.in. poprzez założenie pięknej biblioteki w Gościerzynie. Z żoną Franciszką, córką Macieja Mielżyńskiego miał syna Tertuliana i córkę Konstancję. PSB,  t. 13 (1967-1968), s. 239-240 (Apolonia Głowacka); Białobłocki A., Absolwenci..., s. 66.
[846] Chodzi o ks. bpa sufragana wrocławskiego (od 1860 r.) Adriana  Włodarskiego (1807-1875) znanego z pięknej polszczyzny.  Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego...,   s. 465-466 (Mieczysław Pater).
[847]  Mowa o  przełożonej (matce) Zgromadzenia Elżbiecie Szkudłapskiej.
[848]  Akapit skreślony w oryginale.
[849] Listu Bojanowskiego z 25 października 1867 r. brak. Bojanowski przekazał w nim ks. Janowi Koźmianowi „spis spowiedników ochronkowych” i prosił „aby się porozumiał w niedzielę z Ks. Sufraganem Włodarskim z Wrocławia, który będzie w Poznaniu, względem Komisarza Duchownego  dla Służebniczek w Śląsku”, a ponadto by „napisał do o. Baczyńskiego o kilka Sióstr z Galicji do Księstwa”. Jednocześnie pytał „przez kogo mają być spłacone owe 150 tal. do Kasy pożyczkowej w Śremie za dom Jaszkowski”. Dziennik E.B., 25 października 1867 r.
[850] Obydwu listów brak, choć wiadomo, że Bojanowski otrzymał je drogą pocztową 31 października 1867 r. wraz z pismem Rozalii Morawskiej z Oporowa, siostry Ireny Bodenham, datowanym 30 października tego roku. Pisma Rozalii także brak. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 1 listopada 1867 r.  adresowanego do Rozalii Morawskiej.                                  
[851]  Dalkowski (Dałkowski) Maksymilian (1835-1898), ks., ur. 8 października1835 r. w Poznaniu - Wildzie, zm. 4 lipca1898 r.  w Lusowie;  absolwent Gimnazjum Św. Marii Magdaleny (1856), święcenia kapłańskie przyjął w 1860 r., był nauczycielem przy konwikcie ks. Koźmiana i kapelanem Sióstr Miłosierdzia oraz nauczycielem religii w szkole Estkowskiego, mansjonarzem w farze poznańskiej i administratorem parafii Lusowo (1886). Białobłocki, A., Absolwenci..., s.33.
[852]  Kozłowski Feliks (1803-1872), pseud. Paweł Lechliński, ks., filozof i moralista. Ur. 22 czerwca 1803 r. we wsi Lechlin w pow. wągrowieckim w rodzinie rolnika Tomasza i Katarzyny z Jaszockich. Kształcił się najpierw w szkole katedralnej w Poznaniu, potem w gimnazjum poznańskim i kaliskim, gdzie zdał maturę (1827), a następnie od 1828 r. studiował  prawo na uniwersytecie warszawskim; po wybuchu powstania listopadowego zaciągnął się do gwardii, odznaczył się w bitwie pod Szymanowem (14 VIII 1831) i awansował na porucznika piechoty. Po upadku powstania emigrował do Fryburga w Badenii i zapisał się na studia prawnicze w Heidelbergu (1832) i Fryburgu (1833), które ukończył w roku następnym jako doktor obojga praw, choć nie zdał egzaminu sędziowskiego, w związku z czym podjął pracę na uniwersytecie fryburskim. W 1850 r. awansował na kustosza biblioteki.  Żonaty z Niemką Amalią von Berg, po czterech latach owdowiał (1852), a po odwiedzeniu Wielkopolski (1859), latem 1860 r. zrezygnował z pracy we Fryburgu. Jesienią wstąpił do seminarium duchownego w Poznaniu,  przy czym kurs nauk teologicznych zaliczył wcześniej w Badenii. Święcenia kapłańskie przyjął 25 maja 1861 r., po czym został  profesorem filozofii w seminarium gnieźnieńskim, archiwariuszem konsystorza, egzaminatorem prosynodalnym i obrońcą węzła małżeńskiego w diecezjalnym sądzie duchownym. Od 1868 r. kwestował w Wielkopolsce, na Górnym Śląsku i w Galicji na rzecz Zakładu Sióstr Miłosierdzia,  opieki nad sierotami i ubogimi w Gnieźnie, gdzie zm. 14 listopada 1872 r. Był autorem licznych prac filozoficzno-religijnych, krytykiem poglądów B. F. Trentowskiego. PSB,  t. 15 (1970), s. 6-7 (Czesław Lechicki).
[853]  Brak dalszej części listu.
[854]  List mógł być adresowany do Stanisława Koźmiana i Adolfa Koczorowskiego. O obydwu E. Bojanowski wspomniał w liście do ks. Jana Koźmiana z dnia 7 listopada 1867 r.  w kontekście poszukiwania współpracowników  pisma dla ludu.
[855]  Zob. wcześniej list Bojanowskiego do ks. Jana Koźmiana z 7 listopada 1867 r.                                                                               
[856]  Leitgeber Mieczysław (1841-1893), poznański księgarz, nakładca, pisarz ludowy, działacz Towarzystwa Czytelni Ludowych, członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk Pozn. Kształcił się w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu, po czym rozpoczął praktykę księgarską u J. J. Heinego w Poznaniu, a następnie u J. Zawadzkiego w Wilnie. Po powstaniu styczniowym, w którym brał udział, przeniósł się do Czerniowic, gdzie pracował u H. Pardiniego, a następnie powrócił do Wielkopolski, zatrudniając się u Th. Scheibla w Lesznie i L. Merzbacha w Poznaniu. Wkrótce w budynku Hotelu du Nord otworzył księgarnię wraz z wypożyczalnią książek dla ludu i młodzieży polskich oraz obcojęzycznych (1 X 1866). Prowadził też ekspedycję czasopism i ogłosił wiele katalogów. W latach 1867 - 1870 wydawał Przegląd bibliograficzny piśmiennictwa polskiego, będący kontynuacją przerwanej przez F. A. Brockhausa w Lipsku bibliografii polskiej, a w latach 1869-1871 ilustrowany tygodnik beletrystyczny Sobótka, który zasilał własnymi pracami. Wobec trudności finansowych Leitgeber sprzedał firmę bratu Jarosławowi (1 X 1884), a sam przeniósł się do Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie otworzył nową księgarnię i od stycznia do września 1888 r. wydawał tygodnik młodzieżowy Pomoc. Koniec życia spędził w Poznaniu. Słownik pracowników książki polskiej..., s. 502-503 (Walerian Sobkowiak); PSB,  t. 17 (1972), s. 11-12 (Adam Galos); Białobłocki A., Absolwenci..., s. 77.     
[857]  Zob. wcześniej, trzy listy z 7 listopada 1867 r.                
[858] Formuła ta każe przypuszczać, iż  mamy do czynienia z brudnopisem, pomijającym część   wspólną pism wysyłanych w tej sprawie do różnych adresatów.
[859]  Korespondencji tej brak. Datowana  14 listopada 1867 r. była faktycznie skargą na fundatora ochronki Władysława Ulatowskiego, ponieważ nie przeprowadził potrzebnego i obiecanego remontu w terminie. Mimo wcześniejszych próśb w tym względzie (zob. list Bojanowskiego do ks. Marcina Nożewnika z 4 listopada 1867 r.). Co więcej, ostatnio odmówił przeprowadzenia remontu. Odmowa – jak notował w Dzienniku Bojanowski - „była nie tylko dla Sióstr, ale tym samym dla Zgromadzenia ubliżająca. Siostry spodziewają się, że my zwiniemy Ochronkę, nawet o to proszą”.  Dziennik E.B., 15 listopada 1867 r.                                              
[860]  Listu tego brak. Bojanowski przekazał go 7 stycznia 1868 r. ks. Janowi Koźmianowi celem podjęcia decyzji w sprawie ochronki w Małachowie, gdzie dochodziło do nieporozumień między dworem a siostrami. Zob. niżej, list z 7 stycznia 1868 r. – Pismo Ulatowskiego, datowane 23 listopada 1867 r., Bojanowski odebrał trzy dni później. Było odpowiedzią na list Bojanowskiego z 20 listopada tego roku. Ulatowski ukończył wprawdzie remont pomieszczeń ochronkowych, ale jednocześnie „użalał się na s. Katarz[ynę] Andrysiak, że go obraziła rozkazującym dopominaniem się” o remont i sugerował konieczność przeprosin lub zmiany na stanowisku starszej w ochronce małachowskiej. Przyznawał też, że  „w uniesieniu odpowiedział Siostrze wet za wet”. Ponadto skarżył się, iż „Siostry nie starają się o sprowadzenie dzieci i o czytania wieczorne”. Chciał jednak uregulować koszta podróży rekolekcyjnej sióstr, prosząc o podanie kwoty. Dziennik E.B., 26 listopada 1867 r.          
[861]  Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[862]  Chodzi o biskupa wrocławskiego ks. H. Förstera. – Korespondencji s. Anny Böhm do Bojanowskiego w tej sprawie brak, choć wiadomo, iż chodzi o jej listy z 5 i 7 grudnia 1867 r., na które Bojanowski odpowiedział 18 grudnia pismem, którego brak. W pierwszym z listów s. Anna Böhm donosiła Bojanowskiemu, że biskup wrocławski, ks. Henryk Förster,  „bardzo uprzejmie przyjął i pobłogosławił” siostry porębskie, którym towarzyszył ks. prob. Jan Grölich z Leśnicy, fundator kosztów podróży do Wrocławia. Poinformowała też, że proboszcz przedstawił jej kandydatkę do Zgromadzenia, tercjarkę, w wieku 33 lat, czego wzbrania Reguła Służebniczek, i że Błażej Kaspruś, fundator ochronki porębskiej, zrezygnował z części wydatków związanych z budową nowego domu.  Drugi list s. Anny Böhm dotyczył życia wewnętrznego służebniczek. Natomiast w liście z 18 grudnia 1867 r. Bojanowski podzielił obawy co do potrzeby przyjmowania do Zgromadzenia osób, które ukończyły 30 rok życia i sugerował – w razie potrzeby – zasięgnięcie opinii biskupa. Poruszył też inne drobniejsze sprawy i prosił o dostarczenie fotografii nowego domu w Porębie oraz noworocznego schematyzmu diecezji  wrocławskiej. Ponadto dołączył drukowany tu list do ks. Jana Grölicha. Dziennik E.B., 7 i 9 oraz 18 grudnia 1867 r.