[179]
Do s. MARIANNY FILIPIAK
w Starej Wsi
Grabonóg,
(sobota), 27 stycznia 1866
+
N.B.P.J.Ch.
List, który mi przysłałaś, moja
Siostro Marianno do rodziców, odesłałem im natychmiast, ale że Twój brat, który
miał odpisać, nie mógł tak łatwo znaleźć wolnej do tego chwilki, przeto rodzice
Twoi dopiero dziś przez Siostry podrzeckie oddali tę odpowiedź, którą Ci tutaj
załączam. To oczekiwanie też wstrzymało i mnie dotychczas z pisaniem do Was, bo
chciałem zarazem pocieszyć Cię przesłaniem tego listu od Twego rodzeństwa.
Za wiadomości, które mi napisałaś o
Waszym gospodarstwie, serdecznie Ci dziękuję. Wyraźnie, moje Siostrzyczki, Pan
Bóg Wam błogosławi i Opatrzność Jego święta Wami się opiekuje. Zadziwiające i
śliczne są te szczegóły, które mi doniosłaś. Podług życzenia Twego, pozdrowiłem
od Ciebie wszystkie Twoje znajome Siostry, a osobliwie S. Michalinę Zielińską,
która teraz jest gosposią w jaszkowskim Nowicjacie, i S. Rejkowską, i Siostrę
Paulinę i Siostry w Królestwie. Siostrze Konstancji w Ruszkowie doniosłem, że
oczekujesz od niej odpowiedzi na list, co pisałaś do niej z Krasiczyna.
Rekolekcje w Licheniu dawał Siostrom
Ojciec Pacyfik[623],
ale teraz nie będzie już podobno dłużej w Licheniu, bo tak odebrano wszelkie
fundusze kościołowi, że ledwo sam jeden proboszcz
się utrzyma. Donoszę Ci też o ks.
Koszutskim, że cały przeszły tydzień bawił tu w Grabonogu i w klasztorze.
Przyjechał umyślnie odwiedzić mnie i ks.
Brzezińskiego. Byłem z nim w Podrzeczu, innego znowu dnia w Gostyniu u Sióstr Miłosierdzia.
Byliśmy także razem w Oporowie u państwa
i w Oporówku u Sióstr, a tam Siostra Antonina Poniedziałek[624],
która jest teraz w Oporówku Starszą, nie mogła się dosyć nacieszyć księdzu Koszutskiemu. W Podrzeczu w
Ochronce pokazywałem mu Twoją małą siostrzyczkę, którą brał na łono i
bułeczkami uczęstował. I tak co dzień gdzie indziej wyjeżdżając, a na noc
wracając do Grabonoga, zabawił ks.
Koszutski u nas aż do niedzieli, tj. 21 t.m. W niedzielę zaś był on jeszcze
razem ze mną na wielkiej uroczystości jubileuszowej 50-cio letniego kapłaństwa ks. prob[oszcza]
Kuśniaka[625]
w klasztorze, która się odbyła bardzo wspaniale. Zjechał ks. Biskup Stefanowicz, ks. Koźmian, ks. Prusinowski, O. Superior[626]
ze Śremu i bardzo wielu duchownych i panów tak, że było przeszło 60 osób.
Dziś odebrałem list od Siostry
Elżbiety z Jaszkowa, która mi donosi, że pisałaś do niej teraz, ale odpisze Ci
dopiero jak wróci ze stron gnieźnieńskich, dokąd dziś pojechała. Tymczasem
przesyła Ci tylko przeze mnie serdeczne życzenia na Twoje nadchodzące imieniny
i trzy obrazeczki w upominku, jeden od siebie, drugi od Siostry Pauliny, a
trzeci od Siostry Michaliny Zielińskiej. Z tego dopiero dowiedziałem się, że
Ty, moja Siostro Marianno, na Matkę Boską Gromniczną obchodzisz Twoje imieniny,
czego dotąd nie wiedziałem. Miło mi więc przy tej sposobności i z mojej strony
przesłać Ci najserdeczniejsze życzenia wszelkich łask i błogosławieństw
Boskich, a jak najlepszego szczęścia i powodzenia w Twoim gospodarstwie
starowiejskim. Na pamiątkę tych życzeń załączam Ci także obrazek i o modlitwy
Cię proszę.
Jakże Wam się podoba książeczka ks. Koszutskiego o pustelnikach
świętych?[627]
Bardzo się ucieszył, jakem mu
powiedział, że tę książeczkę Wam posłałem.
Na Twoje zapytanie o Kunegundzie nic
Ci nie umiem odpowiedzieć, bo nie wiem, gdzie się obraca.
Za życzenia Nowego Roku serdecznie
Ci dziękuję[628]
i nawzajem życząc Ci wszelkiego dobra w tym Nowym Roku, polecam Cię Opiece
Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Twoim modlitwom.
E. Bojanowski
Do Siostry
Karoliny kilka słów na drugiej stronie tego listu załączam[629].
[Na
marginesie]
Twoim rodzicom
razem z listem od Ciebie odesłałem opłatek załączony i medalik.
[180]
Do s. KAROLINY ANNUTH
w Starej Wsi
Grabonóg, 27 stycznia 1866
+
N.B.P.J.Ch.
Posyłając dzisiaj, moja Siostro
Karolino, kilka listów i obrazków do Sióstr starowiejskich, nie piszę już
osobnego listu do Ciebie, tylko te kilka słów tutaj dołączam, bo i tak koperta
pełna i ciężka już będzie.
Dziękuję Ci najserdeczniej za Twoją
pamięć o mnie w modłach i przy Komunii św. a zarazem i za życzenia, które mi z
opłatkiem gwiazdkowym na Nowy Rok przysłałaś[630]. Wzajemnie życzę Ci, moja
Siostrzyczko, wszelkiego najobfitszego w tym nowo rozpoczętym roku,
błogosławieństwa Bożego i choć to już po czasie, dzielę się i z Tobą odrobiną
opłatka podrzeckiego, który dla wszystkich starowiejskich Siostrzyczek w liście
do Siostry Leony załączam.
Siostrze Elżbiecie Bieńkowskiej[631]
na starszeństwie w Ochronce w Rombiniu bardzo dobrze się powodzi i towarzyszki
jej, równie jak ks. Prob[oszcz]
Hertmanowski[632],
wielce z niej zadowoleni. Pozdrawia Cię ona serdecznie i cieszy się nadzieją,
że Cię jeszcze tutaj w naszych stronach zobaczy i wspólnie z Tobą na chwałę
Bożą pracować będzie.
Niech Cię, moja Siostro Karolino,
Pan Jezus i Najśw. Panna swoją dobrotliwą opieką otaczają, a Ty w modlitwach
Twoich pamiętaj o mnie i o tutejszych Siostrzyczkach.
E. Bojanowski
[181]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, 27 stycznia 1866
+
N.B.P.J.Ch.
Już to cztery tygodnie temu, moja
Siostro Leono, jak odebrałem 26 z.m. Twój list, ręką Siostry Marianny pisany, z
d. 22-go grudnia[633],
a dotąd Wam nie odpisałem. Powodem do
tego było najwięcej to, że chciałem zarazem Siostrze Mariannie przesłać
odpowiedź od jej rodziców, którzy od dnia do dnia obiecywali napisać, a nie
mogli przy zatrudnieniach swoich zebrać się na to i dziś dopiero przez Siostry
z Podrzecza przysłali mi ten swój list tak długo oczekiwany.
Wiadomość o Twojej słabości zdrowia,
która Ci nie pozwalała własną ręką pisać listu do mnie, mocno mnie zasmuciła,
że na wesołe Święta Bożego Narodzenia i na Gwiazdkę miało Ci zbywać na tej
pociesze, którą zdrowie daje. Ale dzięki Bogu, dowiedziałem się teraz z listu
Twego, pisanego do Siostry Elżbiety, że już i Gwiazdkę i Święta zdrowa
obchodziłaś. Po kilka razy odczytywałem ten Twój list, co Siostra Elżbieta od
Ciebie odebrała i nie mogłem się dosyć nacieszyć jego serdecznością siostrzeńską,
z jaką opisujesz szczegóły spraw ochronkowych naszej poczciwej Bietce.[634]
Zbudowała mnie także Twoja wyrozumiałość i nie branie do serca tego, co Siostra
Anna napisała Ci z Łańcuta. Jej list jest niedobrym humorem zaprawny i nawet
trochę twardy, widać, że ma jeszcze zadraśnięte serce tym, iż Siostry Karoliny
nie dostała, ale słusznie wybaczasz jej tę drażliwość, bo to zapewno nie ze
złego serca u niej, tylko z nadwątlonego zdrowia pochodzi. Widzenie senne nowicjuszki Józefy Wiernej[635]
wcale ładne i pocieszające, a przynajmniej to pewne, że ustawiczne modły do
Najświętszej Panny, są Waszą najdzielniejszą bronią we wszelkiej przygodzie.
Co do tamtejszej sprawy
Zgromadzenia, czytałem teraz pocieszającą wiadomość, w liście Siostry Salomei z Biłki do Siostry
Elżbiety, że pani hrabina Cabogi
pisała ze Lwowa do księdza proboszcza w Biłce, iż sprawa ta bardzo
dobrze wypadnie. Szczegółów bliższych nie donoszą.
Biedne Siostry żużelskie mają teraz
najprzykrzejsze położenie, ale ich poświęcenie się na posługę około tyfusowych
chorych w Bełzie wyjedna im pewno błogosławieństwo Boże i rychłą skądinąd
pociechę.
Z radością dowiedziałem się z listu
Twego o ślubach złożonych przez cztery nowicjuszki
w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najśw. Panny. Niech im Pan Bóg
pobłogosławi, aby na chwałę Jego świętą w prawdziwej doskonałości wzrastając,
coraz obfitsze sobie łaski wysługiwały.
Książeczki o Góreckiej Najśw. Pannie
Pocieszenia[636]
przyślę Wam, moje Siostrzyczki, trochę później, bo już tak są rozkupione, że
trudno ich dostać i na nowo muszą być drukowane. Tymczasem możecie nowennę, o którą
Was prosiłem, odprawić z tej książeczki, co Siostra Julianna Skowrońska ma ode
mnie. Jakże teraz jest ze zdrowiem Siostry Julianny? Czy przychodzi do siebie w
Starejwsi?
Pozostaje mi jeszcze podziękować
Wam, moje Siostrzyczki, jak najserdeczniej za Wasze szczere życzenia, któreście
mi na Nowy Rok, razem z opłatkiem,
przysłały[637].
Nawzajem życzę Wam z całego serca wszelkich błogosławieństw Bożych w tym nowo
rozpoczętym roku i choć już po czasie, załączam Wam także odrobinę opłatka,
którym się dzielę z Wami najszczerszym sercem braterskim.
U nas tu, pomimo zdarzających się
przykrości, o których Ci Siostra Elżbieta pisała, Bóg miłosierny i wielkie pociechy zsyła. Nie wiem, czy Ci
Siostra Elżbieta donosiła, że niedawno ze Śląska przyjechała jedna wieśniaczka
z dwoma córkami i opiekunem w
odwiedziny do Jaszkowa, aby obejrzeć Zakład, bo obie te córki chcą wstąpić do
Zgromadzenia, a gospodarstwo swoje blisko Opola zapisać Zakładowi i Ochronkę
tam urządzić. Goście ci oprócz Jaszkowa zwiedzili tu kilka innych jeszcze
pobliższych Ochronek i wszędzie serdecznie ugoszczeni wrócili do domu pełni
zadowolenia. Wkrótce potem, przed samym
Nowym Rokiem, ów opiekun napisał
śliczny list do Siostry Elżbiety i w upominku przysłał dla niej i dla drugich
Sióstr całą paczkę rozmaitych obrazków, medalików, krzyżyków, paciorków i
książeczek, a przy tym wszystkim parę obrazów przedstawiających kalwarię na Górze Św. Anny w Górnym
Śląsku, gdzie jest klasztor Ojców Reformatów[638],
którzy wielkiego dokładają starania, aby Służebniczki do Śląska sprowadzić i w
tym celu już zbierają ofiary na kupienie gospodarstwa pod samą Górą Św. Anny,
blisko kaplicy Wniebowzięcia Najśw. Panny, aby Siostry miały zarazem i swój
kościółek blisko Zakładu, chociaż do
klasztoru także niedaleko, bo to gospodarstwo tuż pod Górą leży. Otóż, moje
Siostrzyczki, wszakże to pocieszająca wiadomość!
W tej chwili odebrałem list od
Siostry Elżbiety[639],
która dziś wyjeżdża w strony gnieźnieńskie odwiedzić tamtejsze Ochronki. Pisze
mi, że świeżo teraz doszły ją listy od Sióstr z Biłki, gdzie wszystko dobrze
idzie, i od Sióstr z Żużela, do których dołączył także swój list i ks. proboszcz
Semenetz[640]
z Bełza. Siostry ciągle tam jeszcze około chorych zajęte. Teraz w Bełzie jest
Siostra Kunegunda i Siostra Barbara. Po dwa lub trzy razy na tydzień nocują tam
w osobnej, porządnej stancji[641],
bo czasem do Żużela za daleko im wracać. Odebrała także Siostra Elżbieta osobny
teraz list od Siostry Marianny Filipiak, ale dopiero trochę później Wam
odpisze, jak wróci z drogi. Tymczasem pozdrawia Was wszystkie najserdeczniej i
załącza trzy obrazki dla Siostry M[arianny] Filipiak na jej imieniny, które tu
na Twoje ręce przesyłam wraz z osobnym „liścikiem” moim do Siostry M[arianny]
Filipiak i do Siostry Karoliny.
Teraz jeszcze proszę Cię bardzo,
moja Siostro Leono, żebyś nie opłacała listów, które piszesz do mnie. Ja jak
najchętniej zapłacę, a skorzystam przez to, że będziesz mogła częściej, skoro
Ci tylko czas pozwoli, pisywać do mnie, bez uszczerbku Waszej kasy.
W tym oczekiwaniu niezadługo wiadomości
od Was, polecam Was, moje Najmilsze Siostry, opiece
Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i wszystkie Siostry tutejsze Waszym
modłom, w których chciejcie pamiętać o nas tak, jak my o Was codziennie
pamiętamy.
E.
Bojanowski
W[iele]bn[emu] Ojcu Baczyńskiemu jak
najgłębsze uszanowanie łączę i o modły pokornie proszę.
[182]
Do ks. JÓZEFA BRZEZIŃSKIEGO w Poznaniu
Grabonóg, 31 stycznia 1866
J[aśnie] Wielmożny Księże
Administratorze!
Jak najuniżeniej przepraszam, że na
wysokie wezwanie J[aśnie] Wiel[możnego] Księdza Administratora d. 15
listop[ada] z. r.[642]
tyczące się Zakładu Służebniczek Boga-Rodzicy, nie mogłem dotąd poleconego mi
wykazu statystycznego wszystkich Ochronek i znajdujących się w nich
Służebniczek przesłać, ponieważ do uzupełnienia takowego nie nadeszły mi
jeszcze do tej chwili wszystkie potrzebne szczegóły z Ochronek znajdujących się
w Galicji i w Królestwie Polskim. Brak najświeższych pod tym względem dat i
wiadomości nie dozwolił mi także spisać całkowitego sprawozdania o obecnym
stanie tychże Zakładów.
Atoli co do przerobienia Reguły
wedle udzielonych mi najłaskawiej przez J[aśnie] W[ielmożnego] Księdza
Administratora skazówek, przedsięwziąłem już starania z pomocą doświadczonych i
życzliwych osób duchownych. A tymczasowo, zanim będę mógł w powyższych rzeczach
zadosyć uczynić wysokiemu wezwaniu J[aśnie] W[ielmożnego] Księdza
Administratora, załączam przynajmniej doniesienie, że obecnie urząd Głównej
Przełożonej, dopóki wybór takowej za pośrednictwem Wysokiej Władzy Duchownej
uskuteczniony nie zostanie, poruczony
jest tymczasem Siostrze Elżbiecie Szkudłapskiej, wieśniaczce z tutejszej
diecezji, która od lat 11 zostaje w Zgromadzeniu Służebniczek i przez dwa ostatnie
lata z zaletną ze wszechmiar gorliwością sprawowała przełożeństwo nad
Ochronkami w Galicji, a teraz z równąż starannością obowiązki głównej
Przełożonej sprawuje w Jaszkowie.
Na tym zakończając dzisiejsze
doniesienie uniżone, zostaję pełen najgłębszego uszanowania J[aśnie]
W[ielmożnego] Księdza Administratora najpokorniejszym najuniżeńszym sługą
E. B.
[183]
Do s. KONSTANCJI CHUDEJ
w Malińcu
Grabonóg, (poniedziałek) 23 kwiet[nia]
1866
+
N.B.P.J.Ch.
List Twój, moja Siostro Konstancjo,
z dnia 20 t.m., to jest z piątku, odebrałem wczoraj w niedzielę[643].
Bardzo mnie ucieszyło, że właśnie Ty
przybyłaś do Malińca na tymczasową towarzyszkę Siostry Jadwigi, bo mam ufność,
że ją umiesz w jej zmartwieniu pocieszać i dopomagać w czym potrzeba. Niech się
Siostra Jadwiga nie martwi, bo by to jej zdrowiu szkodzić tylko mogło.
Wyrozumiewam, iż dla Was, moje Siostry, wielce byłoby bolesnym zwinięcie
tamtejszej Ochronki. Nam również przykra ta konieczność i dlatego napisałem
jeszcze do pani hrabiny do Poznania[644],
czyby się nie dało przez przydanie dwóch nowych Sióstr Siostrze Jadwidze
utrzymać nadal Ochronkę tamtejszą. Dziś zaś miała już wyjechać Siostra
Przełożona Elżbieta[645]
do Poznania, aby osobiście porozumieć się z Państwem co do tego. W każdym
razie, jeżeli Bóg pozwoli, chce ona stamtąd odwiedzić Was. Jeżeli Państwo nie
będą sobie życzyli zatrzymać Ochronki, to już trudno poradzić, trzeba się
zgodzić z wolą Bożą. Od Siostry Elżbiety dowiecie się, jak rzecz wypadnie.
Po moim liście, któryście odebrały w
przeszły piątek, pisałem znowu do Siostry Jadwigi w sobotę 21 t.m. odpowiadając
jej na list, który do mnie pisała 18 t.m.[646]
Na przypadek zwinięcia Ochronki
malinieckiej, donieś mi, jak będę miał pisywać listy do Ruszkowa, aby
najłatwiej dochodziły, czy przez Konin i Sempolno, czy też przez Wojcin, albo Chełmce i
Sempolno.
Z resztą zostawiając załatwienie
wszystkiego Siostrze Elżbiecie, polecam Was z całego serca, moje Najmilsze
Siostry, opiece Bożej i Najśw.
Panny, a siebie i wszystkie tu Siostry Waszym modłom, w których pamiętajcie o
nas tak, jak my codziennie i przy każdej Mszy św. o Was pamiętamy.
E. Bojanowski
[Na marginesie]
Ks. Brzeziński pozdrawia Cię
serdecznie, a ksiądz Hübner
Siostrę Jadwigę. Cieszy mnie, żeście odebrały wszystkie listy, które od familii
posłałem Siostrom ruszkowskim dnia 17 t.m.[647]
Grabonóg, 3 maja 1866
Jaśnie Oświecony i
Najprzewielebniejszy
Księże Arcypasterzu!
Z głębokim hołdem składam u stóp
tronu Waszej Arcypasterskiej Mości następujące przełożenie najpokorniejsze.
Zgromadzenie Służebniczek
Boga-Rodzicy, złożone z wieśniaczek i wiejskimi zatrudniające się Ochronkami,
zawiązane tu przed laty szesnastu, a od roku 1858 przez spoczywającego w Bogu
śp. księdza Arcypasterza
Przyłuskiego[649]
pod Jego dostojną opiekę przyjęte
i w roku następnym 1859 błogosławieństwem Ojca Świętego[650]
obdarzone, wzrosło za łaską Bożą do
liczby stu przeszło Sióstr, których domki znajdują się nie tylko w obu archidiecezjach tutejszych[651],
ale także już kilka w Galicji i jeden w Królestwie, tudzież na Górnym Śląsku z
ofiar ludu wiejskiego zakupiono obecnie posiadłość w celu założenia tamże
osobnego Nowicjatu[652].
Początki te, aczkolwiek drobne, budzą w nas ufność, że również miłościwą opieką ojcowską raczysz Wasza Arcypasterska Mość otoczyć ten słaby
zawiązek, który jedynie pomnożenie chwały
Bożej i zbawienny pożytek ludu wiejskiego za cel sobie obrał.
Aby jednakże dalszy rozwój tego
Zgromadzenia poprzeć, ośmielamy się zanieść zarazem pokorną do Waszej
Arcypasterskiej Mości prośbę o najłaskawsze udzielenie temuż Zgromadzeniu sankcji kościelnej, którą już śp. spoczywający w Bogu ksiądz Arcybiskup Przyłuski ustnie
obiecać był raczył i przygotowania do takowej JMĆ księdzu profesorowi
A. Brzezińskiemu a teraźniejszemu członkowi
Kongregacji Ks[ięży] Filipinów polecił.
Pragnie usilnie Zgromadzenie sankcji
tej kościelnej, bo ona będzie mu
pewną rękojmią Bożego błogosławieństwa, utwierdzeniem Służebniczek w ich
świętym powołaniu i mocnym fundamentem dalszego trwania na przyszłość.
Powyższe prośby najpokorniejsze z
ufnością synowską składając u stóp Waszej Arcypasterskiej Mości i w imieniu
Służebniczek z prośbą uniżoną schylając głowę ku otrzymaniu Jego Ojcowskiego
błogosławieństwa, zostaję pełen najgłębszego uszanowania Waszej Arcypasterskiej
Mości najposłuszniejszym synem i sługą najuniżeńszym[653]
Edmund Bojanowski
[185]
Do JÓZEFA LIPSKIEGO w
Lewkowie
Grabonóg, 1 czerw[ca] 1866
Szan[owny] Panie.
Właśnie rok temu, jak mi Pan
raczyłeś donieść w liście swym z d. 31 maja r.z., że z powodu budowania kilku
budynków wiejskich, ukończenie domku ochronkowego w Lewkowie w tym teraz roku
na wiosnę dopiero nastąpi i że od 1 lipca br. życzysz Pan sobie Ochronkę
otworzyć.
Udaję się więc do Szan[ownego] Pana
z uprzejmym zapytaniem, czy na 1-go lipca mamy mieć Siostry gotowe, gdyż w
takim razie w ciągu bieżącego miesiąca wypadałoby nam potrzebne do tego
przygotowania poczynić i przysłać Siostrę Przełożoną dla ostatecznego
porozumienia się co do urządzeń itp. szczegółów. Winienem przy tym donieść
Szan[ownemu] Panu, że teraźniejsza nowa Siostra Przełoż[ona] zrobiła w układzie
ochronkow[ym] niektóre umniejszenia i ułatwienia, o których porozumiałaby się z
Szan[ownym] Panem osobiście. Prosiłbym tylko, abyś Szan[owny] Pan raczył mi donieść,
kiedy by w tym celu przybyć mogła do Lewkowa.
Pan Stanisł[aw] Sczaniecki[654]
zażądał teraz także Służebniczek do Karmina[655].
Okoliczność ta ułatwiłaby znacznie wizytacje, gdyby dwie Ochronki w tamtych stronach
powstały.
Oczekując łaskawej odpowiedzi, łączę
wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szanow[nego] Pana uniżonym sługą
E. Boja[nowski]
[186]
Do s. MARIANNY FILIPIAK
w Staniątkach
Grabonóg, 6 czerwca 1866
+
N.B.P.J.Ch.
Twój list, moja Siostro Marianno,
pisany 6 maja[656],
a oddany na pocztę 9-go odebrałem zaraz nazajutrz 10 maja, ale nie zaraz mogłem
Ci odpisać, bo pierwej posłałem Siostrze Elżbiecie Twój załączony list do niej
i czekałem za jej odpowiedzią, którą choć mi przysłała 20 maja, dziś Ci dopiero
takową odsyłam, gdyż przy tejże sposobności pragnąłem donieść Ci pocieszającą
wiadomość o Twoim bracie Wawrzynie[657]
i czekałem, póki się nie spełni jego zamiar pobożny. Teraz więc kiedy już osiągnął
to, czego sobie tak życzył, pośpieszam Cię uwiadomić, że został on przyjęty na
zakrystiana w tutejszym klasztorze filipińskim, z czego się niezmiernie Twoi kochani rodzice ucieszyli i prosili mnie, żeby Ci o tym donieść.
Księża z niego kontenci, uwija się skrzętnie i w swojej czerwonej sukni wcale
poważnie wygląda. Widuję go często, jak w chwilach wolnych klęczy sobie w
kąciku z książką i modli się nabożnie.
Od czasu jak pisałem do Ciebie,
klasztor tutejszy poniósł nieodżałowaną stratę przez śmierć śp. Księdza
Proboszcza Kuśniaka, który po swoich sekundycjach[658]
odprawionych 21 stycznia zaczął coraz bardziej słabnąć, aż 15 marca rano zasnął
w Bogu spokojnie i lekko. We wigilię śmierci jeszcze miał Mszę świętą. Pomódl
się, moja Siostro, i ofiaruj Komunię św. za jego duszę. Na miejsce nieboszczyka
wybrany jest proboszczem
Kongregacji ksiądz Pajzderski[659],
a Ministrem został, jak był, ksiądz
Szułczyński. Z resztą w okolicy naszej wszystko po dawnemu, a Rodzice Twoi i
rodzeństwo, którzy Cię jak najserdeczniej pozdrawiają, są zdrowi i nic nowego u
nich nie zaszło.
Na Świątki[660]
był tu Ojciec Wawreczka i zabawił aż do Św. Filipa[661].
W tym czasie byłem z nim i z ks.
Brzezińskim w Podrzeczu. Pokazywałem mu Twoją siostrzyczkę i braciszka w
Ochronce. Ucieszył się z nimi serdecznie i uczęstował bułeczkami. W liście
załączonym tu od Siostry Elżbiety wyczytasz o bytności Sióstr u naszego ks. Arcypasterza[662],
o widokach zaprowadzania Sióstr w Śląsku, o powodzeniu ich w Jaszkowie i o
szczęśliwym powrocie S. Karoliny. Wczoraj albo dzisiaj miała także przyjechać
do Jaszkowa Siostra Anna Böhm. Siostra Konstancja w Ruszkowie zdrowa, pozdrawia
Cię często, jako i S. Jadw[iga] Lewandowska,
która teraz po tyfusie na wypoczynek dana jest do Ruchocina. Siostra Rejkowska także o Tobie pamięta. Jest
teraz w Oporówku. Ks. Koszutski często dopytuje się, jak Ci się powodzi.
Z kilku znowu miejsc zażądano Sióstr
do nowych Ochronek: do Kunowa pod Gostyniem, do Rożnowa pod Obornikami za
Poznaniem i do Karmina pod Pleszewem. Cieszę się niezmiernie, że Ci Pan Bóg tak szczęśliwe na teraz miejsce
pobytu nastręczył. Będzie to dla Ciebie zapewne z wielką korzyścią duchowną, a
wkrótce Bóg dać raczy, że znów do Twoich towarzyszek wrócisz, bądź tylko
spokojna, módl się, czytaj, pracuj, a przy ćwiczeniach pobożnych i tęsknota nie
znajdzie przystępu do Ciebie. Jeżeli Twoje czcigodne
opiekunki nie mają nic przeciw
temu, to pisuj tu do nas i do rodziców
Twoich, a miło im będzie, gdy częściej o Tobie dostaną wiadomość. Byłoby dobrze,
żebyś teraz i do Twego brata Wawrzyna napisała utwierdzając go w pobożnym
przedsięwzięciu. Listy najlepiej na moje ręce przesyłaj, a ja Ci odpowiedzi
prześlę.
Oczekując więc wkrótce listu od Ciebie,
polecam Cię, moja Siostro Marianno, opiece
Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najświętszej Panny, a siebie i Siostry
tutejsze Twoim modłom
E.
Bojanowski
[187] Do ks. JANA
CISZKA SJ w
Łańcucie
Grabonóg, 16 czer[wca] 1866
Szan[owny] Oj[cze].
Poczciwa S. Anna, dzięki Bogu,
szczęśliwie tu 5 t.m. przybyła i dosyć jest zdrowa, ale pomimo tego chcemy, aby
czas wypoczynku użyła na kurację, którą lekarz ma jej przepisać. Zapewno wody
szczawnickie albo salzburskie pić będzie. Obchodzi nas bardzo, jak tam sobie
teraz bez niej biedne Siostrzyczki poradzą. Cała nadzieja w łaskawej Opiece
Szanow[nego] Ojca. Siostra Elżbieta pisała już o tym 7 t.m. Szanownemu Ojcu i z
upragnieniem wygląda wiadomości, jak idzie tam nowej Siostrze. Upraszając tedy
Sz[anownego] Oj[ca] o to łaskawe doniesienie, pozwalam sobie przy tej sposobności
załączyć liścik do Siostry Leony[663]
i prosić usilnie, aby Szan[owny] Ojciec raczył takowy przesłać jej najbliższą
pocztą, bo gdybym tu stąd wprost pod jej adresem wysłał, nie wiem czyby wśród
teraźniejszych okoliczności, doszedł ją list ten na pewne.
Polecając się pokornie św. modłom
Szan[ownego] Ojca, łączę wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Jego
najniższym w Chr[ystusie] Panu sług[ą]
E. Bojanowski
Siostrzyczki
pozdrawiamy serdecznie.
[188]
Do STANISŁAWA SCZANIECKIEGO
w Karminie
3 lip[ca 18]66
Szan[owny] P[anie].
Stosownie do łaskawego listu
Pańskiego z d. 17 z.m. pośpieszam donieść jeszcze Szanownemu Panu, że Siostra
Przełoż[ona][664]
Służebniczek 6-go t.m. stanie już w Lewkowie, a stamtąd 8 t.m. w niedzielę z
pewnością będzie mogła przyjechać do Karmina.
[Dla mającej się urządzić Ochronki
karmińskiej zachodziłaby tylko może jedyna trudność co do spowiednika i opieki
duchownej, ponieważ miejscowy Ks. Proboszcz jest w podeszłym wieku, przeto
zatrudnienie takowe byłoby Mu zapewne zbyt uciążliwym][665].
Ale zdaje mi się, że w
pobliskiej Sośnicy jest proboszczem
ks. Echaust, który dawniej był w
Borku i tyle raczył okazywać życzliwości dla Ochronki tamtejszej, że mam
wszelką nadzieję, iż również Siostrom w Karminie nie odmówiłby swej pieczy
duchownej za przyzwoleniem miejscowego Proboszcza.
[Na marginesie]
Zresztą, pozostawiając wszystko
łaskawemu porozumieniu się Pańskiemu z Siostrą Przełożoną - łączę wyraz
głębokiego uszan[owania], z którym zostaję Szan[ownego] P[ana] uniż[onym sługą]
E. B.
[189]
Do JÓZEFA LIPSKIEGO
w Lewkowie
Grabonóg,
3 lipca 1866
Szan[owny] P[anie].
Podług życzenia Pańskiego, Siostra
Przełożona Służebniczek[666]
przybędzie 6-go t.m. w piątek rano około godz. 8 do Krotoszyna i tegoż dnia
najpierwszą pocztą stamtąd wyjedzie do Ostrowa. W Ostrowie zaś będzie oczekiwać
łaskawego przysłania koni, aby mogła zaraz do Lewkowa się udać. Przez sobotę
załatwi wszystko w Lewkowie, a w niedzielę 8 t.m. ma zamiar w powrocie do
Karmina wstąpić.
Skoro czas otwarcia Ochronki
lewkowskiej oznaczony zostanie, będę się usilnie starał, aby przy tej
sposobności, jeżeli tylko zatrudnienia mi dozwolą, złożyć Państwu
Dob[rodziejstwu] osobiście moje głębokie uszanowanie, z którym zostaję
Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
E. B.
[190]
Do ks. WALENTEGO RIMLA
w Leśnicy
[4
lipca 1866]
Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
Chciałem właśnie teraz pisać do Ojca
Władysława[667],
gdy tymczasem Siostra Przełożona Służebniczek Najśw. Panny w Jaszkowie[668]
odebrała list od Ojca Theobalda[669],
który nic nie wspomina o Ojcu Władysławie, tylko donosi o zgłaszających się
sześciu nowych aspirantkach. Nie wiedząc więc, czyby mój list zastał Ojca
Władysława, udaję się pierwej do Szanow[nego] Ks. Dobr[odzieja] z prośbą o
doniesienie mi, czy Ojciec Wład[ysław] jest w domu i czy mógłbym mu teraz przesłać obiecane dokumenta
tyczące się Służebniczek Najśw. Panny, które już poświadczone przez władzę
duchowną posiadam.
Przed kilku tygodniami pokazywała mi
Siostra Przełożona w Jaszkowie listy od familii będących tu już kandydatek z
doniesieniami bardzo pocieszającymi o wyporządzeniu domku i szczęśliwie
uzupełniających się urządzeniach na Ochronkę.
Pomimo tego pragnęlibyśmy jednak wiedzieć, czy w obecnym czasie mogłoby
przyjść do skutku zaprowadzenie Służebniczek Najśw. Panny w tym domku i czy
wspomniane powyżej dokumenta potrzebne będą teraz do przedłożenia tamtejszemu
Prześw[ietnemu] Konsystorzowi. Te właśnie zapytania chciałem uczynić Ojcu
Władysławowi. Upraszam więc o łaskawą
odpowiedź Szan[ownego] Ks. Dob[rodzieja], a po otrzymaniu takow[ej], napiszę
osobno do Ojca Władysł[awa].
Kandydatki obie w Jaszkowie[670]
są, dzięki Bogu, zdrowe, swobodne i wesołe w Panu Jezusie. Nowe aspirantki z jak
największą chęcią przyjmie Siostra Przełożona, jeżeli mają potrzebny fundusz,
ale chciałaby się z ich przyjęciem wstrzymać do Świętego Michała, gdyż około
tego czasu mają być rekolekcje Służebniczek i równocześnie będą inne także
kandydatki przyjmowane, aby wszystkie od świętych ćwiczeń duchownych rozpoczęły
razem swoje nauki i czas próby.
Oczekując łaskawej odpowiedzi,
polecam się św. modłom Szanow[nego] Ks. Dob[rodzieja] i Ojca Włady[sława] oraz łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym
zostaję Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] najniż[szym] w Chr[ystusie] P[anu] sługą
[Na marginesie]
Ks. proboszcz Hertmanowski z Rombinia i ks. profesor
Brzeziński łączą serdeczne pozdrowienia Szan[ownemu] Ks. D[obrodziejowi] i
Wiel[ebnemu] Ojcu Władysławowi.
[191]
Do ks. WALENTEGO RIMLA
w Leśnicy
15 lip[ca] 1866 Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
Właśnie kiedym się zabierał przesłać
dokumenta ochronkowe Szan[ownemu] Ks. D[obrodziejowi], stosownie do Jego listu
z d. 6 t.m.[671],
natenczas odebrałem od Siostry Przełożonej[672]
list W[ielebnego] Ojca Władysława[673]
(także z dnia 6 t.m.)[674] w którym, ponieważ zaprasza nas na 23 lub 24
t.m., przeto wstrzymuję się już z odesłaniem rzeczonych dokumentów, gdyż
najlepiej, że takowe zabiorą Siostry ze sobą i osobiście wręczą. Dziś tylko
załączam tu list do W[ielebnego] Ojca Władysława[675],
który raczysz Szan[owny] Ks. D[obrodzieju] łaskawie jak najprędzej Ojcu
Władysławowi oddać, a na zapytanie w tym liście zamieszczone, skoro tylko
otrzymam łaskawą odpowiedź, natenczas doniosę niezwłocznie, w który dzień na
pewno przybędziemy do Dzieszowic[676].
Upraszając o najłaskawsze
przyśpieszenie tej odpowiedzi, polecam się pokornie św. modłom Sz[anownego] Ks.
D[obrodzieja] i łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym
w Chr[ystusie] P[anu] słu[gą]
E. B.
[192]
Do o. WŁADYSŁAWA SCHNEIDERA
OFM na Górze
Św. Anny
15 lip[ca] 1866
Szan[owny] O[jcze] Dob[rodzieju].
Zapewno Szan[ownemu] Ojcu
Dob[rodziejowi] powiadał ks. kapelan Rimel o liście ode mnie
odebranym i o swej odpowiedzi, którą mi łaskawie 6 t.m.[677]
przesłał z doniesieniem, że dokumenta tyczące się Ochronek mogę teraz nadesłać.
Tymczasem Siostra Przełożona[678]
odebrała od Szan[ownego] Ojca Dob[rodzieja] list z tegoż samego dnia (to jest z
6 t.m.)[679]
zapraszający nas na 23 lub 24 t.m. do Annabergu[680]
z nadmienieniem, iż w powrocie stamtąd, gdy Siostry będą przez Wrocław
przejeżdżać, mają być dopiero przy tej sposobności na uzyskanej u
Najprzewiel[ebniejszego] Księcia Biskupa[681]
audiencji przedłożone owe dokumenta ochronkowe. Z tego powodu nie posyłam
wspomnianych dokumentów teraz, bo lepiej będzie, że Siostry zabiorą takowe ze
sobą. W ciągu zaś tego tygodnia zobaczę się z Siostrą Przełożoną i skoro
umówimy się względem dnia wyjazdu, natenczas pośpieszę jeszcze donieść
Szano[wnemu] Ojcu D[obrodziejowi], w który dzień na pewne przybędziemy.
Poprzednio jednak prosiłbym najuprzejmiej Szan[ownego] Ojca Dob[rodzieja] lub
Szanownego księdza kapelana Rimla o łaskawe doniesienie, o
której godzinie codziennie po południu odchodzi pociąg kolei żelaznej z
Wrocławia ku dzieszowicom i o
której godzinie w dzieszowicach
stawa? Gdyż chcielibyśmy rannym pociągiem poznańskim przyjechać przed południem
do Wrocławia, a stamtąd zaraz po południu wyjechać do Dzieszowic, aby w jednym
dniu tę drogę odbyć. Również prosiłbym o łaskawą wiadomość, o której godzinie
codziennie odchodzi pociąg z Dzieszowic do Wrocławia i o której stawa we
Wrocławiu, bo i w powrocie radzi byśmy jednym dniem zajechać do domu i upewnić
sobie tu konie na ostatniej stacji.
Za najłaskawsze nadesłanie nam
rysunku ogródka i domku oraz za wszystkie pełne największej dla nas pociechy
doniesienia, jak najserdeczniej Szan[ownemu] Ojcu Dob[rodziejowi] dziękując, a
zostawiając resztę do osobistego - da Bóg - pomówienia, oczekuję łaskawej
odpowiedzi i polecam się pokornie wraz z Siostrami św. modłom Szan[ownego] Ojca
Dob[rodzieja], łącząc wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję Jego
uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
E. B.
[193]
Do ks. WALENTEGO RIMLA
w Leśnicy
20 lip[ca 1866]
Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
Łaskawy list Jego dziś odebrawszy[682],
pośpieszam natychmiast z odpowiedzią.
Dokumenta ochronkowe oddałem już
Siostrze Przełożonej[683],
ale dziś zaraz piszę do niej, aby takowe
niezwłocznie przesłała na ręce Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja]. Ja po wysłaniu
mego poprzedniego listu, zasłabłem na zdrowiu i nie mógłbym teraz towarzyszyć
Siostrom do Śląska. Później, da Bóg, wybiorę się osobno, a najlepiej, gdy już Siostry będą zaprowadzone.
Co zaś do teraźniejszej podróży
Siostry Przeł[ożonej], przyszła mi jeszcze następująca uwaga. Szanowny Ks.
D[obrodziej] piszesz, że od osobistego dopiero pomówienia zależeć będzie, czy
Siostry mają być lub nie być teraz na audiencji u Księcia Biskupa[684]
i pragniesz dokumenta jak najrychlej mieć przesłane, z czego wnoszę, że
Szanowni Księża Dobrodzieje uradzili, iż można będzie pozwolenie od Księcia
Biskupa wyjednać bez osobistego teraz przedstawienia Sióstr. A ponieważ
otwarcie Ochronki, podług tego co nam pisał Szan[owny] O. Wład[ysław][685],
miałoby nastąpić już w pierwszych dniach sierpnia około uroczystości Najśw.
Panny Anielskiej[686], przeto zdaje mi się, że teraźniejsza w
przyszłym tygodniu podróż Siostry Przeł[ożonej] z towarzyszką nie jest już
koniecznie potrzebna, bo ledwie by teraz ze Śląska wróciła, musiałaby po kilku
dniach znowu jechać z przeznaczonymi tam dotąd trzema Siostrami, aby je na
dobre już obsadzić i zostawić.
Urządzenia zaś wewnętrzne domku i
sprzęty zapewno już na czas będą przygotowane podług tego, jak Szanowni Księża
Dob[rodzieje] widzieli np. w rąbińskiej Ochronce, a zatem i w tym względzie
obyć się pewnie może bez poprzedniej bytności Siostry Przełożonej, zwłaszcza że
tu głównie chodzi o uniknienie
podwójnego kosztu podróży Sióstr, który dla ubogiego Zakładu zawsze jest dość
znaczny.
Przeto racz Szan[owny] Ks. D[obrodzieju] porozumieć się co do
tego z Szan[ownym] księdzem
Proboszczem[687]
i Szanownym Ojcem Władysławem i donieść mi łaskawie zaraz odwrotną pocztą, czy
Szanowni Księża Dobrodzieje zgadzacie się na to, aby Siostry dopiero na
zaprowadzenie Ochronki zjechały i w który dzień
na pewne to zaprowadzenie nastąpi?
Jeśli jednak musi koniecznie
Siostra Przełożona przybyć tam w przyszłym tygodniu osobno, jeszcze [przed]
zaprowadzeniem Ochronki, to w takim razie dla śpieszniejszego nadejścia
odpowiedzi prosiłbym, aby Szan[owny] Ks. Dobrodziej raczył to postanowienie
napisać wprost do Siostry Przełożonej (z dodatkiem, ażeby list z poczty ze
Śremu per
expres[688]
do Jaszkowa został odesłany), a natenczas Siostra Przełożona niezwłocznie się
wybierze w drogę.
Sądzę, że najpóźniej w środę mogłaby
ta odpowiedź nadejść do Jaszkowa, a S. Przeł[ożona] zaraz nazajutrz 26 t.m. w
czwartek, przybyłaby o 2 godzinie po południu do dzieszowic.
W każdym razie jak najrychlejszej
odpowiedzi łaskawej oczekując, polecam się św. modłom i zostaję z głębokim
uszanowaniem Szanownych Księży Dobrodziei uniżonym w Chr[ystusie] P[anu]
sł[ugą]
E.
B.
Na przypadek
potrzeby, łączę tu adres Siostry Przełożonej:
Siostra Przełożona Elżbieta
Szkudłapska
w Zakładzie Ochronkowym
Służeb[niczek] Najśw. Panny Maryi
w
Jaszkowie, p. Śrem (Schrimm)
p. Breslau - Czempiń
[194]
Do ks. TEODORA REJEWSKIEGO[689] w
Luboni
[21 lipca 1866]
Szan[owny] Ks. Dob[rodzieju].
Dowiedziawszy się, że Szan[owny Ks.
Dobrodz[iej] przenosisz się do Luboni, pragnąłem osobiście przybyć, aby
Szan[ownego] Księ[dza] Dob[rodzieja] uprosić o najłaskawsze przyjęcie na siebie
spowiadania Sióstr z Ochronki oporówkowskiej. Ale że mi teraz słabość zdrowia
nie pozwala wyjechać, przeto ośmielam się listownie prośbę tę najpokorniejszą
przedłożyć Szan[ownemu] Ks. Dobrodziejowi z ufnością, że nam tyle upragnionej
przysługi odmówić nie raczysz. Przy tym nadmieniam jeszcze, że gdyby [to
dogodniejszym dla Szanownego Księdza Dobrodzieja było][690],
to by Siostry w dniach oznaczonych mogły do spowiedzi przychodzić do kaplicy w Luboni.
Mając wszelką nadzieję
najłaskawszego przychylenia się do mojej prośby, polecam się św. modłom
Szan[ownego] Ks. Dobrodzieja i z głębokim uszanowaniem zostaję Jego uniżonym w
Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
E. B.
[195]
Do ks. WALENTEGO RIMLA
w Leśnicy
Szan[owny] Ks. D[obrodzieju].
Wczoraj po południu odebrałem
łaskawy list Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] z d. 6 t.m. Dzięki za pomyślne i
wiel[c]e radosne dla nas wiadomości. Pragnę z całego serca, aby podług życzenia
Szanownych Księży Dobrodz[iejów], w sobotę 11 t.m. przybyć już mogły Siostry do
Leśnicy, ale w tej chwili nie mogę się porozumieć z Siostrą Przełożoną[691],
bo wyjechała do Poznania i za Poznań odwiedzać i urządzać w sześciu miejscach
nowe dla cholerycznych lazarety, w których nasze Siostry pielęgnują chorych.
Posłałem więc niezwłocznie p[er] expres list za nią, bo zapewno list
W[ielebnego] Oj[ca] Władysława[692]
już ją w domu nie zastał. Jutro, tj. w czwartek, spodziewam się od niej
odpowiedzi, o której jutro także doniosę zaraz Sza[nownemu] Ks.
Dob[rodziejowi], abyś wiadomość w piątek mógł odebrać.
W razie, gdyby Siostra Przełożona
nie zdążyła wrócić i wybrać się w sobotę do Śląska, musiałoby się zaprowadzenie
Ochronki tamże spóźnić się o dni kilka, może do 15 lub 19 t.m., ale na ten
przypadek donieślibyśmy zawczasu, w który dzień Siostry przyjadą.
Ja z powodu ustawicznie
nadchodzących nowych wezwań o Siostry do posługi około cholerycznych, musiałbym
zostać w domu i S. Przełożoną, na czas jej wyjazdu do Śląska, wyręczać. Za to
później nieco po zaprowadzeniu Ochronki przybyłbym, jeśli Bóg pozwoli, razem z
Ks. Hertmanowskim, który mi obiecał towarzyszyć[693].
Ks. Brzeziński serdecznie nawzajem
Szan[ownego] Ks. D[obrodzieja] pozdrawia. Czy lub kiedy jeneralne zebranie
Tow[arzystwa] Św. Winc[entego] odbędzie się w Poznaniu, dotąd nie ma pewności;
później doniesiemy.
Polecając się pokornie św. modłom
Sz[anownego] Ks. Do[brodzieja] i Szan[ownego] Ks. Proboszcza[694],
i Szan[ownego] Ojca Władysława, zostaję Ich najniższym w Chr[ystusie] P[anu]
sługą
E. B.
Byłoby dobrze, żeby tam ze dwie lub
trzy kandydatki były przygotowane i mogły z wracającą z Śląska S. Przełożoną,
do Jaszkowa przyjechać.
[196]
Do ks. JANA LEWANDOWSKIEGO[695] w
Lubaszu
14 sierp[nia] 1866
Szanowny Ks. Prob[oszczu]
Dobrodz[ieju].
Zasmucająca nas wiadomość, że zacny ks. Starczewski[696]
już w tym miesiącu opuszcza Lubasz, powoduje mnie jak najpokorniejszą zanieść
prośbę do Szanownego Księdza Proboszcza Do[brodzieja], abyś raczył poruczoną
przez siebie dotąd J[aśnie] W[ielmożnemu] księdzu
Starczewskiemu pieczę duchowną nad Siostrami naszymi w Lubaszu, przyjąć
najłaskawiej pod Swe przewodnictwo pasterskie i otaczać je tą troskliwością
ojcowską, którą Szanowny Ksiądz Proboszcz Dobr[odziej] raczyłeś im, od samego
zawiązku Ochronki w Lubaszu, najżyczliwiej okazywać, a o którą teraz osobliwie
i nadal pokornie upraszając, polecam się pobożnej pamięci Jego oraz z
najgłębszym uszanowaniem i wdzięcznością zostaję Szanow[nego] Ks. Prob[oszcza]
D[obrodzieja] najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sług[ą]
E. Boj[anowski]
[197]
Do Władysławy
GUTOWSKIEJ w Ruchocinie
[8
września 1866]
Szan[owna] Pani!
Odebrawszy łaskawy list Jej z 4 t.m.[697],
starałem się natychmiast pomówić z Siostrą Przełożoną Elżbietą[698],
aby dwie Siostry posłała Państwu Moszczeńskim[699]
do Słembowa[700]
dla pielęgnowania cholerycznych. Lecz na nieszczęście dowiaduję się od niej, że
nie mamy już żadnych zbytnich, chyba że którekolwiek z wysłanych wrócą, to
niezwłocznie takowe poślemy, albo gdyby
Państwo raczyli ustąpić jedną z Sióstr ruchocińskich, to byśmy może prędzej
zdołali drugą skądkolwiek tu dobrać i do Ruchocina przysłać, aby stamtąd obie
pojechały do Słembowa. W tym razie oczekując łaskawej decyzji Państwa, łączę
wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję obojga Państwa Dobrodziejstwa
uniżonym sługą
E.
Boja[nowski]
[198]
Do JANA
MOSZCZEŃSKIEGO w Słembowie k. Żnina
12
wrześ[nia] 1866
Szan[owny] Panie.
Przed odebraniem łaskawego listu
Pańskiego, otrzymałem już od pani Gutowskiej z Ruchocina z 4 t.m. wezwanie[701]
o dwie Siostry do Słembowa dla pielęgnowania cholerycznych. Byłbym natenczas
niezwłocznie już temu życzeniu zadosyć uczynił, lecz tyle Sióstr jest
wysłanych, że obecnie żadnych zbytnich nie mamy, dopiero gdy którekolwiek
powrócą, pośpieszymy natychmiast posłać Szanownemu Panu takowe. Nawet mam nadzieję, że to może w najbliższych
dniach nastąpi, bo w niektórych miejscach, gdzie dotąd pielęgnują chorych,
cholera zdaje się ustawać. Co do łaskawego zaś zamiaru Pańskiego urządzenia na
potem Ochronki w Słembowie pod kierunkiem Służebniczek, będzie nam także bardzo
miło ofiarować nasze służby, ale dopiero za rok lub za dwa lata, gdyż na teraz
zaledwo jesteśmy w stanie te Ochronki obsadzić, które od niejakiego czasu
zaprowadzenia Służebniczek oczekują.
Skoro tylko jednak liczba Sióstr się
zwiększy, będzie moim miłym obowiązkiem donieść zawczasu Szan[ownemu] Panu w
celu bliższego porozumienia się względem urządzenia Ochronki.
Łączę wyraz prawdziwego szacunku, z
którym zostaję Szanownego Pana uniżonym sługą
E. B.
[199]
Do ELŻBIETY CZARTORYSKIEJ[702]
w
Sielcu
Grabonóg, 14 paździer[nika] 1866 r. J[aśnie] O[świecona] Księżno.
Mówiłem wprawdzie z ks. Koźmianem, że na łaskawe zażądanie
J[aśnie] O[świeconej] Pani[703],
pragnąłbym jak najprędzej trzy Służebniczki dobrać do Rogożewa i że nie mając tutaj żadnych zbytnich, udałem
się do Galicji z zapytaniem, czy byśmy stamtąd trzech Służebniczek dostać nie
mogli, ale o przeznaczeniu
którychkolwiek z Poznania nie jest mi wiadomo. Przeto poproszę ks. Koźmiana o wyjaśnienie i pozwolę
sobie donieść J[aśnie] O[świeconej] Pani, jak ta rzecz stoi. Jeśliby zaś tego
roku była trudność urządzenia domku ochronkowego w Rogożewie, to można by
zaprowadzenie Służebniczek bardzo dobrze do roku przyszłego odłożyć, zwłaszcza
że w tej chwili nie jest mi jeszcze wiadomo czy Siostry z Galicji dostaniemy, a
z tutejszych pomimo najszczerszej chęci, nie mamy żadnych na teraz do
rozporządzenia.
Pełen najgłębszego uszanowania,
zostaję J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani najniższym sługą
E. B.
[200]
Do LUDWIKA KARŚNICKIEGO[704]
w Wieczynie
Grabonóg, 16 paźdz[iernika] 1866
Szan[owny] P[anie].
Przepraszam najmocniej za zwłokę w
odpowiedzi na łaskawy list Pański z 3 t.m[705].
Po odebraniu wszakże takowego napisałem zaraz nazajutrz, podług życzenia
Pańskiego, do Sióstr naszych we Mchach, ażeby tamże zatrzymały się, dopóki
cholera nie ustanie, co też uczyniły i dopiero 12 t.m. wyjechały stamtąd, gdy
już ich pobyt nie był dłużej potrzebnym.
Przy tej sposobności łącząc wyraz
uszanowania, zostaję Szan[ownego] Pana sługą uniżonym
E. Boj[anowski]
[201]
Do JANA
MOSZCZEŃSKIEGO w Słembowie
Grabonóg, 19 paź[dziernika] 1866
Szan[owny] Panie.
Pomimo naszej najszczerszej chęci,
nie mogliśmy dotąd Szanownemu Panu
przysłać dwóch Służebniczek do posługi około cholerycznych, gdyż wszystkie
Siostry gdziekolwiek rozesłane były, musiały w tychże okolicach z jednej wsi do
drugiej przenosić się ku opatrywaniu chorych tak, że do głównego Zakładu wracać
nie mogły. Teraz nawet jeszcze codziennie z różnych stron nowe wezwania
nadchodzą, którym zadosyć uczynić nie jesteśmy w stanie. Lecz ponieważ w tej
chwili parę Sióstr osłabionych już na siłach byliśmy zmuszeni odwołać na krótki
przynajmniej wypoczynek, przeto korzystam z tej okoliczności, aby zapytać
Szanownego Pana - nim znowu gdzie indziej wysłane zostaną - czy obecnie jeszcze
jest potrzeba przysłania ich do Słembowa? Mam wszakże w Bogu nadzieję, że
cholera tamże przez ten przeciąg czasu już ustała i zgłaszam się tylko dlatego,
aby się Szanownemu Panu usprawiedliwić, a na przypadek trwającej dotąd
potrzeby, usługi nasze jeszcze ofiarować.
Oczekując łaskawej i ile możności
śpiesznej odpowiedzi, przepraszam ponownie jak najmocniej za mimowolną zwłokę i
zostaję z uszanowaniem Szanow[nego] Pana uniżonym sługą
E. Bojan[owski]
[202]
Do KAJETANA MORAWSKIEGO
w Jurkowie
[3 listopada
1866]
Koch[any] Kajet[anie].
Było mi bardzo miło, żeśmy
przynajmniej jedną Siostrą mogli służyć Twemu Jurkowu w czasie cholery. A teraz
tym bardziej się cieszę, że masz zamiar założyć Ochronkę. Twoja myśl urządzenia
takowej, bez obowiązku pracy, przypada mi bardzo do serca, bo lubo byłby to
wyjątek z naszej Reguły, nastręczałoby wszakże urządzenie takie pożądaną dla
nas sposobność umieszczania tam Sióstr słabowitszych, a zdolnych jeszcze do
dozorowania dzieci i chorych, tym więcej że dla podobnych Sióstr nie posiadamy
dotąd stosownego miejsca i utrzymania. W tej chwili jednak żadnych zbytnich nie
mamy. Wprawdzie miałem nadzieję jeszcze, że będziemy mogli kilka Sióstr z
Galicji sprowadzić i dlatego wstrzymałem się nieco z odpowiedzią na Twoją
odezwę, ale jak mi stamtąd właśnie teraz piszą, nie można podobno tak zaraz
myśleć jeszcze o tym, pomimo udzielonego już tamże przez rząd zatwierdzenia
Służebniczek[706].
Zatem musimy trochę poczekać, a skoro tylko parę Sióstr zbierzemy, to myślę, że
będziemy mogli dać Ci dwie Siostry na początek, a później dopiero chcielibyśmy
trzecią dołączyć.
[Na marginesie]
Co do utrzymania, byłoby lepiej na
ordynarii bo tak wszędzie chcemy urządzać, ale i w tym względzie łatwo się
porozumiemy. Przy tej sposobności składam Ci dzięki serdeczne za nadesłaną do
Jasz[kowa] ofiarę.
[203]
Do ks. ANTONIEGO PIECHOCKIEGO[707]
w Mchach
4 listop[ada 18]66
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu]
Dobr[odzieju].
Przepraszam jak najmocniej, iż z
powodu licznych w tym czasie zatrudnień i wyjazdów, dziś dopiero odpisuję na
łaskawy list Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] z przeszłego miesiąca[708].
Było mi bardzo miło, żeśmy mogli
Siostrami naszymi służyć chorym w Mchach podczas cholery, a teraz tym mocniej
ucieszyłem się wiadomością powziętą z listu Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza]
Dobr[odzieja], że państwo
Karśniccy mają zamiar założyć tamże Ochronkę. Żałuję tylko, że tego roku,
pomimo najszczerszej chęci, nie możemy usług naszych ofiarować, gdyż obecnie
żadnych Sióstr zbytnich nie mamy. Pisałem wprawdzie do Galicji, czy byśmy kilku
Sióstr naszych nie mogli stamtąd sprowadzić, - i oczekiwanie moje za
odpowiedzią było także powodem, żem dotąd wstrzymał się z niniejszym odpisem, -
ale właśnie w tych dniach odebrałem doniesienie stamtąd, iż pomimo udzielonego
już teraz przez rząd austriacki zatwierdzenia krajowego dla Zgromadzenia
Służebniczek, nie można tam jeszcze odzywać się z zażądaniem dla tamtejszych
Sióstr paszportów za granicę[709].
A tu w Księstwie, ponieważ parę
nowych domków tego roku czeka na obiecane już dawno zaprowadzenie Sióstr i
jeden dom na Górnym Śląsku połączony z Nowicjatem otworzyliśmy przed dwoma
miesiącami[710],
przeto na teraz nie jesteśmy już w stanie dla niewystarczającej liczby Sióstr
więcej Ochronek obsadzić, zwłaszcza że do ilości nowo ofiarowanych miejsc na
Ochronki, trudno odpowiedniej ilości kandydatek do Nowicjatu przyjmować dla
braku funduszu na ich utrzymanie. Jednakże w przyszłym roku skoro tylko kilka
nowych Sióstr będzie do rozporządzenia, nie omieszkamy zadosyć uczynić życzeniu
państwa Karśnickich, tym więcej
że łaskawa opieka duchowna Szan[ownego] Ks. Pro[boszcza] Dobr[odzieja],
obiecuje nam najpomyślniejsze rozwinięcie się przyszłej Ochronki w Mchach.
Co do mieszkania, dwie izby i dwie
komory w czworaku[711]
byłyby wystarczające, bo jedną z komór można by na kuchnię przeznaczyć, ale
potrzeba konieczna jest, aby była sień osobna pod klauzurowym zamknięciem.
Oprócz tego niezbędny jest ogród ogrodzony przy domu, tudzież podwórko osobne,
chlewiki i sklep[712]
na warzywa, itp. Nowy osobny domek byłby niewątpliwie dogodniejszym i w razie
gdyby państwo Karśniccy zechcieli
takowy wystawić, moglibyśmy co do rozkładu wewnętrznego porozumieć się później.
Tymczasem załączam wykaz utrzymania i urządzenia, jakie jest po nowszych
Ochronkach naszych zaprowadzone.
[Na marginesie]
Polecam się św. modłom Szanownego
Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja] i wraz z Teofilostwem[713]
łącząc wyraz naszego głębokiego uszanowania zostaję Jego uniżonym w
Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. B.
[204]
Do STANISŁAWA BARANOWSKIEGO[714]
w Rożnowie
Grabonóg,
8 listop[ada] 1866
Szan[owny] P[anie].
Przepraszam najmocniej, że z powodu
licznych w tym czasie zatrudnień i wyjazdów, dziś dopiero odpisuję na łaskawy
list Pański z przeszłego miesiąca[715].
Było mi bardzo miło, żeśmy Siostrami
naszymi służyć mogli chorym w Rożnowie podczas cholery, a teraz tym bardziej się cieszę, że
dawniejszy zamiar założenia tamże Ochronki, życzysz Pan sobie do skutku
przywieść. Żałuję tylko niezmiernie, iż w tej chwili, pomimo najszczerszej
chęci, nie jesteśmy w stanie usług naszych ofiarować, gdyż teraz żadnych
zbytnich Sióstr nie mamy. Te, co były w Rożnowie, równie jak wszystkie podczas
cholery rozesłane, musieliśmy zwrócić do Ochronek, skąd wzięte zostały,
ponieważ wszędzie po Ochronkach były w tym czasie wyjątkowo tylko po dwie
Siostry, zatem zwykłą liczbę trzech trzeba było w każdej Ochronce wracającymi
Siostrami uzupełnić. Zbytnie zaś Siostry nowe, które Nowicjat skończyły,
zostały już wszystkie przeznaczone do kilku nowych i dawno zapewnionych tu w
Księstwie domków oraz do Górnego Śląska, gdzie przed dwoma miesiącami otworzyliśmy
dom Sióstr połączony z urządzającym się tamże Nowicjatem[716].
Pragnąc jednak wszystko, co tylko
można uczynić dla miejsc teraz ofiarowanych nam tutaj na Ochronki, napisałem do
Galicji, czy byśmy pewnej liczby Sióstr naszych z tamtejszego Nowicjatu nie
mogli sprowadzić, i oczekiwanie moje za odpowiedzią było także powodem, żem
dotąd wstrzymał się z niniejszym odpisem. Ale właśnie w tych dniach odebrałem
doniesienie stamtąd, iż pomimo udzielonego już teraz przez rząd austriacki
zatwierdzenia krajowego dla Zgromadzenia Służebniczek, nie można tam jeszcze
odzywać się z zażądaniem dla tamtejszych Sióstr paszportów za granicę[717].
Zatem to wyjaśnienie zupełnej obecnie niemożności, niech nas usprawiedliwi, że
w tym roku nie jesteśmy w stanie życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić.
Skoro tylko jednak kilka Sióstr
będzie do rozporządzenia, nie omieszkam zawczasu donieść Szanow[nemu] Panu.
Przy dzisiejszej sposobności
załączam wykaz utrzymania na trzy Siostry i urządzenia, jakie jest po nowszych
Ochronkach naszych zaprowadzone. Wykaz taki sam, na żądanie Państwa, posłała
już była dawniej do Rożnowa Siostra Przełożona[718]
przez panią M. Szołdrską z
Jaszkowa, ale podobno nie doszedł. Zresztą, dowiaduję się od Sióstr, że
Szanowny Pan życzyłbyś sobie raczej dwóch Sióstr tylko: do dzieci i chorych, ze
zwolnieniem od obowiązku pracy. W takim razie układ byłby odmienny i
wyjątkowy, i co do tego moglibyśmy
później się porozumieć.
Tymczasowo zapewniając Szan[ownego]
Pana o moim najszczerszym usiłowaniu przyśpieszenia tej rzeczy, łączę wyraz
uszanowania i wdzięczności, z jaką zostaję Szanownego Pana sługą uniżonym
E. Bojan[owski]
[205]
Do STANISŁAWA SCZANIECKIEGO
w Karminie
Grabonóg, 12 listop[ada 18]66
Szan[owny] P[anie].
Prosiłbym o łaskawą wiadomość, czy
Szan[owny] Pan trwasz w chęci zaprowadzenia w tym roku jeszcze Ochronki w
Karminie, gdyż teraz właśnie wracają wszystkie Siostry od cholerycznych i
rozpoczną się rekolekcje, po których nowe domki otworzyć zamierzamy. Jeżeliby
jednak zachodziły jakie przeszkody co do wykończenia urządzeń w Ochronce
karmińskiej, to moglibyśmy odłożyć zaprowadzenie Sióstr do przyszłego roku, a
Siostry dać gdzie indziej, bo mamy kilka miejsc gotowych, a mianowicie u
księżnej Czartoryskiej w Sielcu, która pragnęłaby bardzo mieć teraz już
Siostry, co byśmy tylko w tym razie uczynić mogli, gdyby P. Szanownemu
dogodniej było otwarcie Ochronki w Karminie na później odłożyć.
Oczekując zatem, jeśli być może, w
tym jeszcze tygodniu najłaskawszej decyzji Pańskiej, łączę wyraz głębokiego
uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
E. B.
[206]
Do s. MARIANNY FILIPIAK
w Starej Wsi
Grabonóg,
13 listopada 1866 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Marianno.
Serdecznie mnie pocieszyłaś Twoim
listem z 24 zeszłego miesiąca[719],
który był oddany 26-go na pocztę w Łańcucie, a 28-go do moich rąk doszedł.
Byłbym Wam zaraz odpisał, ale pilne obowiązki tyle zatrudnień codziennych na
mnie wkładały, że dopiero dzisiaj trochę wolniejszą chwilę znalazłem.
Ze Staniątek nie odebrawszy od
Ciebie odpowiedzi, kłopotałem się o Twoje zdrowie, ale uspokajała mnie dobra
opieka w jakiej byłaś i ówczesna niemożność przesyłania listów, jakoż
rzeczywiście, choć do mnie stamtąd pisałaś, Twój list mnie nie doszedł[720].
Dzięki Bogu żeś szczęśliwie i ospę przebyła i szczęśliwie do Starejwsi wróciła.
Również Panu Bogu dzięki za upragnioną pociechę, która dla Was przez zatwierdzenie
Zgromadzenia nastąpiła[721].
A jak tę radość serdecznie z Wami podzielam, tak niemniej podzielam i Wasze
zasmucenie z powodu wyjazdu O. Baczyńskiego. Ale Pan Bóg radzi o swojej
czeladce, bo oto Wam rychłą daje pociechę w równie czcigodnym przewodniku duchownym, jakiego teraz w
W[ielebnym] Ojcu Czeżowskim[722]
macie.
List Twój do rodziców wręczyłem
zaraz Twemu bratu[723]
w klasztorze i potem sam z nimi się widziałem, a teraz załączam Ci odpowiedź
ich przez Twego brata pisaną. Wszyscy, dzięki Bogu, zdrowi, a z brata Twego księża bardzo kontenci. Co do poduszki,
o którą rodziców prosiłaś, to mogłaby Ci zawieźć Siostra Elżbieta, jak pojedzie
Was odwiedzić, ale kiedy, to w tej chwili nie wiem jeszcze.
Księdza Koszutskiego pozdrowię od
Ciebie, jak będę teraz w Mielżynie podczas rekolekcji. Jest zdrów i zawsze
wesoły. Siostry w tamtej okolicy miały większą spokojność jak nasze, bo tam
mniej było cholery. W Królestwie także Siostry zdrowe i dobrze im się powodzi.
Cholera była tam tylko gdzieniegdzie. Lud coraz przychylniejszy ku Siostrom i
chociaż sam biedny, przynosi im często ofiary. Rekolekcje tam Siostry odbyć
muszą dla trudności dostania się do nas.
Siostra Konstancja często w listach
swoich dopytuje się o Ciebie[724].
W Ruszkowie teraz smutek wielki, bo państwu Morzyckim umarł syn, jedynak
dorosły. Siostry pielęgnowały go w chorobie. Innych wiadomości dowiesz się z
listów, które dziś piszę do Siostry Leony i Siostry Julianny.
W Podrzeczu wszystko po dawnemu,
tylko pani[725]
wyjeżdża z dziećmi na mieszkanie do Wrocławia, a w Ochronce tylko dwie są teraz
Siostry, tak jak we wszystkich tutejszych Ochronkach, bo z każdej Ochronki
jedna Siostra była wzięta do posługi około cholerycznych, ale teraz już cholera
się kończy i Siostry wracają, a w przyszły poniedziałek 19 t.m. zaczną się
rekolekcje w Jaszkowie.
Polecam Cię, moja Siostro Marianno,
Opiece Bożej i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie i Siostry tutejsze Waszym
modłom.
E. Bojanowski
[207]
Do s. JULIANNY SKOWROŃSKIEJ
w Starej wsi
Grabonóg,
13 listopada 1866
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Julianno.
List Twój z 23 z.m. załączony w
liście Siostry Leony[726],
odebrałem z wielką pociechą, że się czujesz teraz w Starejwsi szczęśliwą i
swobodną, i że Ci Pan Bóg zdrowia użycza. Niech Ci Najświętsza Panna wyjedna
przyczyną swoją i nadal i trwale tę łaskę i błogosławieństwo Boże, abyś umiała
wszędzie i zawsze być swobodna na duchu i w tej swobodzie pracować na Chwałę
Bożą. Twój długi pobyt w Łańcucie z Siostrą Anną Böhm i troskliwość, jaką dla
Ciebie zawsze okazywała, daje mi się domyślać, że spodziewasz się ode mnie
wiadomości o niej. Najchętniej więc czyniąc zadość życzeniu Twego serca donoszę
Ci, że poczciwa Siostra Anna jest, dzięki Bogu, dosyć zdrowa. Po powrocie do
nas była w Jaszkowie przez czas niejaki, a potem z Siostrą Karoliną pojechały
do Prus Zachodnich odwiedzić swoją familię. Zastały wszystkich przy zdrowiu i
po dawnym niewidzeniu ucieszywszy się ze swoimi, wróciły do nas na powrót w chwili,
kiedy cholera tutaj strasznie grasować poczęła. Siostrę Annę zostawiliśmy, jako
słabowitą, w Jaszkowie, a Siostra Karolina wraz z Siostrą Zuzanną, Waszą
znajomą, pośpieszyły, jak wiele innych Sióstr naszych, na ratunek cholerycznych
w okolice Poznania. Obie były razem pod samym Poznaniem we wsi Jerzycach[727],
gdzie sobie zebrały wiele i wiele zasług przed Bogiem, a wdzięczności u ludzi.
To było w lipcu aż do połowy sierpnia, kiedy nadszedł czas zaprowadzenia
naszych Sióstr w Górnym Śląsku. Natenczas wzięte obie te Siostry od
cholerycznych i połączone z Siostrą Anną Böhm pojechały na Śląsk, aby otworzyć
Ochronkę pod Górą Kalwaryjską Świętej Anny, przy miasteczku Leśnicy, na kolonii
zwanej Porębą[728].
Cudne tam położenie. Na szczycie góry klasztor OO. Franciszkanów[729],
a wokół na pochyłościach góry przeszło trzydzieści kościołów, kościółków i
kaplic. U spodu między skalistymi wąwozami na dolinie pod Górą Oliwną, nad
strumieniem Cedron, jest piękny kościółek, a przy nim ogródek i domek naszych
Siostrzyczek. Odwiedzałem je tam we wrześniu. Bóg im dziwnie błogosławi, ofiary
codzienne przynosi lud wielce przychylny. Kandydatek zgłosiło się już przeszło
40 z funduszem. W tym miesiącu otworzą, jeśli Bóg pozwoli, Nowicjat. Ale w październiku
wybuchła i tam cholera. Siostry dzień i noc ratowały chorych, aż S. Karolina
sama podległa cholerze. Dzięki jednak
Bogu, wyzdrowiała. Si[ostra] Anna często dopytuje się o Ciebie[730].
Napisz do niej na moje ręce, a ja poproszę Siostrę Leonę, aby Ci pozwoliła
napisać i żeby mi Twój list przysłała.
Teraz Cię polecam, moja Siostro
Julianno, opiece Bożej i Najśw.
Panny, Pani naszej, a siebie Twoim modłom.
E.
Bojanowski
[208]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg,
14 listopada 1866 r.
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Prawda, że dawno nie pisałem do
Ciebie, ale bo też rzadko w ostatnich teraz czasach pisywałaś do mnie. Powody
wstrzymujące Cię od tego, wstrzymywały i mnie nawzajem[731].
Jednakże gdy napisałaś do mnie 15 maja, odpisałem Ci 16 czerwca, posławszy list
mój do Łańcuta z prośbą, aby Ci go stamtąd odesłano[732].
Czemu nie doszedł? - nie wiem; ale wprost do Ciebie wysłać listu nie chciałem z
powyższych powodów, by Was nie narażać. Potem nastały trudności ogólne w
przesyłaniu listów i to tłumaczy znów przerwę pewnego czasu, jaka zaszła w
naszym wzajemnym udzielaniu sobie wiadomości. Wiem dobrze, moja Siostro Leono,
że to wszystko nie z Twojej winy pochodziło, lubo mniemam, iż choć przez okazję
mogłaś była, mianowicie w ważniejszych pytaniach i wątpliwościach, odzywać się
do nas. Ale wszakże i w tym podobno nie była Twoja, lecz okoliczności wina.
Teraz, dzięki Bogu, może mniej będzie trudności. Pomyślna i od dawna upragniona
wiadomość o zatwierdzeniu Zgromadzenia[733],
najżywszą przyniosła nam pociechę, a świeże doniesienia i uwagi co do tego
interesu, które Siostra Elżbieta teraz otrzymała, czynią nadzieję, że wszystko
przy pomocy Bożej, jeszcze lepiej się ułoży, i że Siostra Elżbieta będzie mogła
w niezadługim czasie Was odwiedzić. Bardzo się cieszę także, że jesteś teraz z
Siostry Julianny zadowolona i że ona czuje się swobodną w Starejwsi. Dla jej
pociechy, proszę Cię, poleć jej napisać do Siostry Anny Böhm i na moje ręce
list przyślij, a ja go Siostrze Annie odeślę. Zresztą, miej ją pod troskliwą
opieką dobrego serca Twojego.
Cieszę się również, że zamierzasz
teraz zgromadzać dziatki do Ochronki w Waszym domu. Nadchodząca uroczystość
gwiazdkowa wyborną nastręczy sposobność do tym większego zachęcenia ich na
później.
U nas tu Pan Bóg, zesławszy klęskę
cholery, która prawie całe Księstwo ogarnęła, otworzył zarazem szerokie pole
Siostrom naszym do zbierania wielkich zasług.
Od połowy lipca do końca października przez półczwarta miesiąca były w
48 miejscach nowych po różnych wsiach i miasteczkach zajęte ratowaniem chorych,
nie licząc w to miejsc, gdzie są Ochrony, a gdzie także tu i ówdzie srożyła się
cholera. W każde z tych miejsc wysyłane były po dwie Siostry. Nasamprzód
jechały do Poznania wstępując tam do naszego Najprzewieleb[niejszego] księdza Arcypasterza[734],
który każdym z osobna Siostrom udzielał błogosławieństwa swego na drogę i czekające je trudy,
oraz przemówieniem swoim uzbrajał je w męstwo i do poświęcenia zagrzewał. Z tym
błogosławieństwem i wyspowiadawszy się jak na śmierć i zasilone przyjęciem
Najświęt[szego] Sakramentu, szły na niebezpieczeństwa mężnie i ochotnie.
Dziwnie też Pan Bóg raczył im błogosławić, bo chociaż ze wszystkich Sióstr
kilka uległo zarazie, przecież żadna nie umarła, a siły tak im starczyły, że
dzień i noc obiegając zarażone domy, lub w lazaretach nieustannie posługując
chorym, i opatrując sieroty, i utrzymując kuchnie dla chorych i licznych
familii, spieszyły z wioski do wioski, z
miasteczka do miasteczka i były między nimi niektóre, co przez te półczwarta
miesiąca w sześciu lub siedmiu okolicach po różnych końcach Księstwa pracowały,
a gdzie tylko przybyły, Pan Bóg im błogosławił, że śmiertelność zaraz się
zmniejszała i chorzy do zdrowia prędko powracali. To samo było i w Śląsku, tam
gdzie są nasze Siostry, wybuchła także ogromna cholera i tyle wyratowały od
śmierci, że mieszkańcy, nawet protestanci i żydzi, nie wiedząc jak swoją
wdzięczność okazać, przynoszą im dotąd codziennie najrozmaitsze ofiary.
Otóż, moja Siostro Leono, doniosłem Ci
z ostatnich miesięcy co najważniejszego o naszych Siostrach tutejszych, a
załączając Ci listy do Siostry Marianny i do Siostry Julianny[735],
tak rozgospodarowałem wiadomościami, że w tamtych znowu listach zamieściłem
szczegóły o Siostrach w Królestwie i w
Śląsku, aby w każdym co innego, a we wszystkich trzech udzielić Wam ogół
wiadomości, które Wam pociechę przynieść mogą i pobudzić do głębokiej
wdzięczności ku Bogu za łaski i błogosławieństwa, jakie udzielać raczy tej
maluczkiej i ubogiej czeladce swojej.
Życząc Wam z głębi serca podobnych i
wszelkich najobfitszych błogosławieństw Bożych, polecam Cię moja Siostro Leono,
i wszystkie Siostry, i Nowicjuszki Wasze Opiece Najsłodszych Serc Pana Jezusa i
Najświętszej Panny, a tutejsze Siostry i siebie Waszym modłom, w których nie
zapominajcie o nas, jak my o Was codziennie i przy każdej Mszy św. pamiętamy.
E.
Bojanowski
[209]
Do ELŻBIETY CZARTORYSKIEJ
w Sielcu
Grabonóg,
16 listopada 1866
Jaśnie Oświecona Księżno!
Mam zaszczyt J[aśnie] O[świeconej]
Pani udzielić wiadomości, że z Galicji otrzymałem niepomyślną odpowiedź, iż
obecnie nie można tam jeszcze zażądać paszportów dla Służebniczek, które
chcieliśmy tu sprowadzić[736].
Z tutejszych zaś nie mając żadnych Sióstr zbytnich, napisałem do Pana Stan[isława]
Sczanieckiego w Karminie[737],
gdzie Ochronka teraz po rekolekcjach ma być zaprowadzona, czyby nie zechciał
tego na później odłożyć, ponieważ mamy inne miejsce już gotowe. Odpowiedzi
dotąd nie odebrałem, tymczasem ks. Koźmian pisze mi[738],
że Księżnej Pani życzeniem jest już 18 t.m. Ochronkę w Rogożewie otworzyć. Lecz
z powyższych powodów w tej chwili, pomimo naszej najszczerszej chęci, nie
jesteśmy w stanie usług naszych ofiarować, dopóki nie otrzymam pomyślnej, w
szczęśliwym razie, odpowiedzi z Karmina, tym bardziej że rekolekcje Sióstr
właśnie teraz 19 t.m. rozpoczną się i wraz z gnieźnieńskimi zakończą się
dopiero 1 grudnia. Nim te okoliczności przeto pozwolą nam uczynić zadość łaskawemu
życzeniu J[aśnie] O[świeconej] Pani, ośmielam się tymczasowo załączyć wykaz
utrzymania i urządzenia Ochronki, ponieważ ksiądz
Koźmian donosi mi, że to dla informacji dzierżawcy dóbr sieleckich jest właśnie
teraz potrzebnym.
Wyznawszy wiernie obecne położenie
rzeczy, zostaję z najgłębszym uszanowaniem J[aśnie] O[świeconej] Księżnej Pani
najniższym sługą
E. Bojanowski
[210]
Do ALFREDA POTOCKIEGO
w Łańcucie
[22
grudnia 1866]
J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
Wyświadczane dla Zakładu
Służebniczek łaski J[aśnie] W[ielmożnego] Pana Hrabiego, ośmielają mnie do przełożenia
Mu następującej prośby najuniżeńszej.
Wysokie c.k.[739]
Ministerstwo we Wiedniu w odpowiedzi na wstawienie się Najprzew[ielebniejszego]
Ks. Biskupa przemyskiego[740],
za utrzymaniem w Galicji Zgromadzenia Służebniczek, raczyło uchwałą z d. 14
wrześ[nia] r.b. oświadczyć, że na teraz nie sprzeciwia się istnieniu
dotychczasowych domków tegoż Zgromadzenia w Galicji, lecz jego ustalenie i
rozszerzanie dalsze wtedy dopiero dozwolonym być może, gdy w Regule wyraźnie
orzeczonym będzie, iż Zgromadzenie to w żadnym związku z zagranicą nie zostaje
i że przełożona jego jedynie podlega zarządowi Biskupa diecezjalnego, od którego
zarazem ma zatwierdzenie Reguła otrzymać. Jeżeliby zaś dla Zgromadzenia stanowcze
od rządu uznanie i przyznanie mu
praw korporacyjnych[741]
uzyskać chciano, natenczas, według oświadczenia Wysokiego c.k. Mi[ni]sterstwa,
wykazanie potrzebnych środków utrzymania byłoby niezbędnym.
Na mocy tej odpowiedzi,
Przeświet[ny] Konsystorz Biskupi Przemyski w piśmie swym z d. 20 paździer[nika]
br. wezwał Przełożoną Służebniczek w Starejwsi[742],
aby Regułę w powyższy sposób zmienioną, przedłożyła temuż Konsystorzowi do
przejrzenia i potwierdzenia.
My wszelako sądzimy, że dla
prawdziwego dobra całego Zgromadzenia potrzebne
nieodzownie utrzymanie jedności, tak co do osnowy Reguły, jako też co do
głównego przełożeństwa, znalazłoby wyrozumienie i uznanie u Wysokiego c.k. Ministerstwa,
gdyby przedstawienie to przez osoby posiadające odpowiednie ku temu wpływy,
uczynione zostało Jego Ekscel[encji] Hr. Gołuchowskiemu[743]
oraz Jego Ekscel[encji] ministrowi stanu Hr. Belcrediemu, mianowicie z
odwołaniem się do tej okoliczności, że wszelkie zakony i zgromadzenia w Galicji
mają swe naczelne przełożeństwo za granicą i do wyjątkowości w Regułach swych
nie są obowiązane.
Dla osiągnięcia tego pomyślnego
skutku, najpożądańszym i najwięcej nadziei dającym byłoby najłaskawsze
orędownictwo J[aśnie] W[ielmożnego] Pa[na] Hrabiego. Udaję się przeto z
najpokorniejszą prośbą, aby J[aśnie] W[ielmożny] P. Hrabia był łaskaw wysokim
Swym wpływem wyjednać zwolnienie od warunku położenia w Regule przepisu,
zrywającego jedność domów galicyjskich z Głównym Domem Służebniczek i jego
Przełożoną w Archidiecezji poznańskiej. O uzyskanie praw korporacyjnych nie
chodzi obecnie Zgromadzeniu.
Racz J[aśnie] W[ielmożny] Pan Hrabia
wybaczyć łaskawie, że łasce Jego i opiece już doznanej ufając, śmiem prosić o
pośrednictwo w sprawie, na której główne zasady i fundament Zgromadzenia
Służebniczek spoczywa.
W najgłębszym uszanowaniu J[aśnie]
W[ielmożnego] P. Hrabiego
E. B.
Przy tej sposobności pozwalam sobie
także wspomnieć, że W[ielebny] O[jciec] Ciszek oznajmił mi życzenie J[aśnie]
W[ielmożnego] P[ana] Hr. aby do domu chorych w Łańcucie przywrócona być mogła
na Starszą Siostra Anna Böhm, która tam przez lat kilka zostawała[744].
Pragnęlibyśmy uczynić to jak najchętniej, ale ponieważ obecnie Siostra ta
wielce jest nam potrzebna jako Przełożona w nowo otworzonym Nowicjacie Służebniczek
na Górnym Śląsku, przeto dopóki okoliczności nie dadzą nam miejsce jej w Śląsku
inną podobnie zdatną Siostrą zastąpić, przepraszamy pokornie, iż pomimo naszej
wszelkiej gotowości stosowania się zawsze do życzeń J[aśnie] W[ielmożnego]
P[ana] Hr., nie jesteśmy jeszcze i do czasu tylko w stanie zadosyć temu
uczynić.
Regułę aprobowaną przez J[aśnie]
O[świeconego] Ks. Ar[cy]biskupa poznańskiego, jak najspieszniej do Galicji
prześlę[745].
[211]
Do ks. LEONARDA OSTROWICZA[746]
w
Uzarzewie
[13
stycznia 1867]
Szan[owny] i Koch[any] Ks.
Pr[oboszczu].
Dowiedziawszy się, że Koch[any] Ks.
Prob[oszcz] objąłeś probostwo w Uzarzewie, pośpieszam najserdeczniej polecić
Jego łaskawej opiece duchownej
nasze tamtejsze Siostry Służebniczki, a
korzystając z tej miłej sposobności, łączę Koch[anemu] Ks. Prob[oszczowi] moje
stokrotne życzenia wszystkiego pomyślnego w tym Roku Nowym i polecając się
pobożnej Jego pamięci, zostaję z uszanowaniem Szanow[nego] i Koch[anego] Ks.
Proboszcza uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. B.
[212]
Do ks. IWO CZEŻOWSKIEGO
SJ w Starej
Wsi
Grabonóg, 16 stycz[nia] 1867
Szan[owny] O[jcze] Dobr[odzieju].
Z łaskawego listu Szanownego Ojca
Dobr[odzieja] do Siostry Elżbiety pisanego, powziąwszy wielce nam miłą
wiadomość, że Szan[owny] Ojciec Dobr[odziej] raczyłeś przyjąć na siebie dyrekcję
duchowną nad Zakładem Służebniczek w Starejwsi - i wyczytawszy w rzeczonym
liście Jego łaskawe życzenie i radę, aby S. Elżbieta osobiście zawiozła do
Galicji Regułę Służebniczek przez Najprzewiel[ebniejszego] Ks. Arcypasterza
gnieźnieńsko-poznańskiego[747]
podpisaną, - zacząłem niezwłocznie starać się o przyśpieszenie tego. Ale Reguła
potrzebowała być pierwej uporządkowaną, co zresztą sam Ks. Arcypasterz nam
polecił i to rzecz trochę przeciągło.
Następnie przejrzenie takowej przez Ks. Arcypasterza oraz wydanie przezeń dekretu zatwierdzającego też Regułę i
całe Zgromadzenie[748],
spowodowało zwłokę tak dalece, że teraz dopiero otrzymaliśmy urzędową kopię, z
którą Siostra Elżbieta wyjeżdża niezwłocznie do Starejwsi, aby takową
Szan[ownemu] Ojcu Dobr[odziejowi] wręczyć.
Co do łaskawej zaś rady Szan[ownego]
Ojca Dobr[odzieja], ażeby dla dobra Zgromadzenia potrzebne nieodzowne
utrzymanie jedności tak we względzie osnowy Reguły, jako też głównego
przełożeństwa wyjednać u c.k. rządu tamtejszego, za wstawieniem się
J[ego] Ekscel[encji] Hr. Gołuchowskiego i J[ego] Eks[celencji] ministra stanu
Hr. Belcrediego, uznaliśmy, że to przez
nikogo z osób tutejszych, a tym mniej przeze mnie nie mogłoby być tak
skutecznie sprawione, jak przez kogokolwiek z osób posiadających wysokie wpływy
w Galicji. Zatem prośbę co do tego ośmieliłem się napisać do J[aśnie]
W[ielmożnego] Hrabiego Alfreda Potockiego z Łańcuta i przełożywszy mu cały
interes, mam w Bogu nadzieję, że nam tej łaski odmówić nie zechce i swym
przemożnym wpływem, pomyślny skutek wyjednać raczy[749].
Zresztą polecając najpokorniej tę
niezmiernie ważną dla nas sprawę łaskawej troskliwości Szan[ownego] Oj[ca]
D[o]br[odzieja], jako i cały Zakład naszych Siostrzyczek w Galicji, mam
zaszczyt załączyć wyraz najgłębszego uszanowania i wdzięczności, z jaką zostaję
Szanow[nego] Ojca Dobr[odzieja] najniższym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E. Boj[anowski]
[213]
Do ks. IWO CZEŻOWSKIEGO
SJ w Starej
Wsi
Grabonóg,
25 stycznia 1867
+
L.J.Ch.
Szanowny Ojcze Dobrodzieju.
List mój do Szanownego Ojca
Dobrodzieja wysłałem 16 t.m. za Siostrą Elżbietą do Śląska, gdzie takowy
zapewno ją doszedł i zabrała go z sobą do Starejwsi. W owym liście wspomniałem
o moim udaniu się z prośbą do Hr. Alfreda Potockiego, co do wstawienia się w
interesie Służebniczek u J[ego] Eks[celencji] hr.
Gołuchowskiego i J[ego] Eks[celencji] ministra
hr. Belcrediego.
Dziś pośpieszam donieść Szanownemu
Ojcu Dobrodz[iejowi], iż w tej chwili odbieram odpowiedź od Hr. Potockiego ze
Lwowa z 22 t.m.[750],
w której pisze: „W odpowiedzi na list Pański[751],
muszę o cierpliwość prosić; postępując pomału, nie wątpię, że otrzymamy, czego
się Służebniczki słusznie domagać mogą; dziś wielkie trudności łatwe do
przewidzenia, i nawet ks. Biskup
przemyski[752]
może po naszej stronie nie stanie; dlatego teraz lepiej wcale nie działać, jak
przez zbyteczną gorliwość, niechęć tam wywołać, skąd się tylko opieki
spodziewać powinniśmy.”
To dla wiadomości przesyłając
Szanownemu Ojcu Dobr[odziejowi] sądzę, że byłoby najlepiej, gdybyś Szanowny
Ojciec Dobrodziej raczył najłaskawiej porozumieć się bliżej co do tego z p. hr.
Potockim, a może byłoby dobrze, żeby i Siostra Elżbieta z panem Hr. widzieć się mogła. Dla
pośpiechu osobno do niej nie piszę, bo też nie wiem, czy jest obecnie w
Starejwsi. Upraszam tylko Szanownego Ojca Dobrodz[ieja] jak najusilniej o
najłaskawszą pomoc i radę, polecając się Jego św. modłom i łącząc wyraz najgłębszego
uszanowania, z którym zostaję Szanownego Ojca Dobrodzieja najniższym w
Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. Bojanowski
[Na marginesie]
Siostry
pozdrawiam i o modły proszę.
[214]
Do ks. IGNACEGO WADZYŃSKIEGO[753]
w Odolanowie
Grabonóg, 26 stycz[nia] 1867
Szan[owny] Ks. Dobr[odzieju].
Na łaskawy list Szan[ownego] Ks.
Dobr[odzieja] z 23 t.m.[754]
pośpieszam z odpowiedzią uprzejmą co do aspirantki Marianny Rospek[755],
że lubo Reguła Służebniczek ogranicza przyjmowanie kandydatek tylko do lat 30
wieku, jednakże wielce zaletnym świadectwem, przez Szan[ownego] Ks.
Dobr[odzieja] tejże Mariannie udzielonym spowodowany, nie omieszkam wstawić się
za nią do Siostry Przełożonej, skoro tylko wróci z Galicji[756],
dokąd na parę tygodni teraz wyjechała i o jej decyzji niezwłocznie doniosę.
Łącząc wyraz uszanowania zostaję
Szan[ownego] Ks. Dobr[odzieja] uniż[onym] w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E.
B.
[215]
Do WŁADYSŁAWA ULATOWSKIEGO[757]
w Małachowie
Grabonóg, 28 stycz[nia] 1867
Sza[nowny] P[anie].
Przepraszam najmocniej, że dziś
dopiero przy sposobności przesyłam Szan[ownemu] P[anu] obiecany wykaz rocznego
utrzymania Sióstr, podług niektórych nowszych zmian i dodatków, o których
mówiliśmy w Witkowie, i będzie mi niezmiernie miło, jeśli Szan[owny] Pan
raczysz takowe uznać nieuciążliwymi dla siebie. Przy tym łącząc wyraz
uszanowania i serdecznego szacunku, zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
E. Boj[anowski]
[216]
Do ks. FELIKSA WARTENBERGA[758]
w Pawłowie
19
mar[ca 18]67
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu]
Dobr[odzieju].
Przepraszam najmocniej, że dziś
dopiero przesyłam na łaskawe życzenie Szanow[nego] Ks. Prob[oszcza]
Dobr[odzieja][759]
wykaz utrzymania i urządzenia Ochronki. Przy tym winienem jednak nadmienić, że
tego roku nie moglibyśmy dać Służebniczek, chyba później, bo oprócz obiecanych
już w kilka miejsc, nie mamy na teraz Sióstr zbytnich z powodu zbyt szczupłych
środków utrzymania większej ilości Nowicjuszek. Lecz skoro tylko, przy pomocy
Bożej, okoliczności dozwolą, będzie nam nader miło usługi nasze ofiarować.
Łącząc wyraz głębokiego uszanowania,
zostaję Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] uniżonym w Chr[ystusie]
P[anu] sługą
E. Bojan[owski]
[217]
Do JÓZEFA LIPSKIEGO
w Lewkowie
26 mar[ca 18]67
Szan[owny] P[anie].
Siostra Przełożona Służebniczek
powiadała mi, że Szanowny Pan byłeś łaskaw jej oświadczyć, iż wkrótce po Nowym
Roku raczysz na moje ręce przesłać dla Nowicjatu ofiarę wzmiankowaną w układzie
ochronkowym, jako wynagrodzenie za koszta włożone na trzy Siostry w czasie ich
nowicjackiej próby. A ponieważ teraz na
1 kwietnia mamy do płacenia połowiczną ratę dzierżawy w Jaszkowie i żadnego na
to skądinąd funduszu nie posiadamy, przeto ośmielam się najuprzejmiej
przypomnieć się łaskawej obietnicy Pańskiej i w nadziei pomyślnego skutku mej
prośby, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szanow[nego] Pana
uniżonym sługą
E. Boj[anowski]
[218]
Do ks. IGNACEGO WADZYŃSKIEGO
w Odolanowie
27 mar[ca 18]67
Szan[owny] Ks. Dobr[odzieju].
Na łaskawy list Szan[ownego] Ks.
Dobr[odzieja] z 13 t.m.[760]
nie mogłem zaraz odpisać, bo Siostra Przełożona dopiero teraz z Galicji wróciła[761].
Nie odmawia ona Mariannie Rospek
przyjęcia do Nowicjatu, ale pierwej pragnęłaby osobiście z nią się rozmówić i
proponuje, czyby Marianna nie zechciała np. w Zielone Świątki[762]
przybyć na odpust do Gostynia, a stąd dojść do Siostry Przełożonej do Jaszkowa
pod Śremem.
Przy udzieleniu tej odpowiedzi,
łączę wyraz uszanowania, z którym zostaję
Szano[wnego] Ks.
Dob[rodzieja] uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E. B.
[219]
Do EULOGIUSZA ZAKRZEWSKIEGO[763]
w Bydgoszczy
30 mar[ca 18]67
Koch[any] P. Eul[ogiuszu].
Na łaskawy Twój list z 28 t.m.
pośpieszam z odpowiedzią, że dla Twoich chłopczyków mogłyby, zdaje mi się,
chyba tylko Ochronki Sióstr Miłosierdzia odpowiednie umieszczenie
nastręczać, ale i do tych zakładów
uczęszczają powszechnie tylko dzieci przychodnie, a na stałe utrzymanie
przyjmowane bywają jedynie sieroty dziewczęta, z wyjątkiem dwóch zakładów w
Gnieźnie i w Poznaniu (na Śródce), gdzie są osobne zarazem oddziały dla sierot
chłopców. Oprócz tego jednak zdarza się, że niektórzy rodzice lub opiekunowie z
zamożniejszych stanów oddają także do tych zakładów na pensję[764]
drobne dzieci, mianowicie dziewczęta, lecz być może, iż tam, gdzie są i dla
chłopców osobne oddziały, przyjętoby także wyjątkowo na pensję za wyższą
opłatą, która dla sierot wynosi zwykle 30 tal. rocznie za dziecko do 10 roku
życia, a za starsze po 40 tal. rocznie. Zakłady zaś, w których Siostry
Miłosierdzia utrzymują wyłącznie sieroty dziewczęta, a do oddziału ochronkowego
przyjmują same przychodnie dzieci (dziewczęta i chłopców) od 3 do 6 roku życia,
- znajdują się w naszym Księstwie w następujących miejscach: w Poznaniu (Dom
Św. Józefa przy ulicy Ogrodowej), w Wolsztynie, w Gostyniu, w Kórniku, w
Wągrowcu, w Środzie i w Kościanie.
Nie wspominam tu oczywiście o
Ochronkach zostających pod kierunkiem Sióstr Służebniczek, gdyż te są tylko dla
dzieci wiejskich urządzone.
Przy tej sposobności miło mi polecić
się Twojej łaskawej pamięci i załączyć wyraz głębokiego szacunku, z którym
zostaję Twym przyjacielem i sługą
E. B.
[220]
Do ks. JANA KOŹNIANA w
Poznaniu
[2
kwietnia 1867]
S. El.[765]
uczyniła mi słuszną może uwagę co do jednego szczegółu, że zamiast
umieszczonego w Regule przepisu, aby kasa była w ręku Siostry ekonomki,
zdawałoby się lepiej gdyby stało, że Siostra Przełożona według swego uważania
powierza kasę którejkolwiek z Sióstr asystentek, gdyż Siostra zdatna na ekonomkę,
nie zawsze może mieć odpowiednią zdatność do prowadzenia rachunków, jak to
właśnie teraz się zdarza, że kasę i rachunki utrzymuje Siostra Sekretarka,
która jest zarazem Mistrzynią Nowicjuszek.
Chodzi więc o to, czyby w druku Reguły nie można teraz za przyzwoleniem arcypasterskim, zrobić jeszcze tej
drobnej zmiany? Jeśliby się dało,
prosiłbym Kochanego Księdza o łaskawe uskutecznienie tej poprawki.
[221]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
[4
kwietnia 1867]
M[oja] S. Leono.
Skoro tylko wróciła S. Elż[bieta][766]
pośpieszyłem do Jaszkowa, pragnąc się dowiedzieć o Waszym powodzeniu.
Przywiezione wiadomości były dla mego serca wielce pocieszające, ale z drugiej
strony smutne też bardzo, mianowicie Twoje trudne położenie z całego serca
podzielam i wyrozumiewam. Wszelako mam w miłosierdziu Bożym i Twojej
wytrwałości błogą nadzieję, że po twardych próbach doświadczenia, raczy Wam Pan
Bóg zesłać tym większe potem pociechy i
że przed progami Waszymi znowu słoneczko zaświeci[767].
W gorących modłach naszych zawsze łączymy się z Wami, a teraz w nadchodzącym
dniu Twego świętego Patrona na
Twoją intencję ofiarujemy wspólnie Komunię świętą i serdeczne modły, żeby Ci
Najświętsza Panna, dobrotliwa Pani nasza, uprosiła wszelkie łaski i dary Ducha
Przenajświętszego ku wytrwałemu przewodniczeniu Siostrzyczkom Twoim na ciężkiej
drodze dźwigania Krzyża za Zbawicielem, bo jeśli staniesz się towarzyszką
cierpienia Jego, chwały także towarzystwa dostąpisz. Tego Ci życząc, przesyłam
Ci w upominku obrazeczek i polecam Cię, moja Siostro Leono oraz wszystkie
Siostrzyczki, opiece Bożej i
Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie Waszym modłom, w których jak my o Was
codziennie, tak i Wy o nas zawsze pamiętajcie.
E. Bojan[owski]
[222]
Do ks. JANA ARENDTA[768]
w Włoszakowicach
7
kw[ietnia] 1867
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu]
Dobr[odzieju].
Przepraszam jak najmocniej, że z
powodu dotychczasowego braku funduszów dopiero teraz, po odebraniu łaskawego
listu od Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] z d. 28 z.m.[769]
załączam niniejszym owe 25 tal. jako należytość przypadającą Zakładowi
Jaszkowskiemu dla Magdaleny Klamki[770].
Siostra Przełożona[771]
teraźniejsza wspomina mi wprawdzie, że Magdalenie odjeżdżającej z ojcem z
Jaszkowa, dała na jej żądanie 9 złp. i że jej sprawiła nowe rzeczy za stare,
które w Jaszkowie była utraciła, lecz czy to od powyższej kwoty miałoby być
odrachowane, pozostawiamy zupełnie łaskawemu zdaniu Szan[ownego] Ks.
Prob[oszcza] Dobr[odzieja] i samejże Magdaleny.
W końcu zaś przepraszając powtórnie
i najserdeczniej Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] za opóźnienie tej
wypłaty nie z naszej winy pochodzące,
polecam się pokornie łaskawej Jego pamięci pobożnej i łącząc wyraz
głębokiego uszanowania, zostaję Szan[ownego] Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja]
uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E. Bojan[owski]
[223]
Do KAJETANA MORAWSKIEGO
w Jurkowie
7
kwiet[nia 18]67
Koch[any] Kajetanie!
Mówił mi O. Wawreczka, że życzyłbyś
sobie na Św. Wojciech[772]
dostać dwie Służebniczki do Ochronki. Z całego serca pragnąłbym życzeniu Twemu
zadosyć uczynić i przed wszystkimi innymi miejscami oddać pierwszeństwo
Jurkowu, ale na nieszczęście w tej chwili nie mamy ani jednej zbytniej
Siostry. Z teraźniejszych zaś Nowicjuszek
najdawniejsze dopiero rok próby przebyły, a dwa lata są przepisane Regułą,
której teraz już zmieniać w niczym nie możemy, odkąd zatwierdzenie arcypasterskie otrzymała. Miałem
wprawdzie nadzieję dostać kilka Sióstr z Galicji, ale i to nas zawiodło, bo
teraźniejsze stosunki tamtejsze w żaden sposób tego nie dopuszczają. Oprócz
Jurkowa mamy tu jeszcze kilka gotowych domków, np. w Karminie, Rożnowie, Słupach,
Kunowie, itd., które nie wiem kiedy nam przyjdzie obsadzić. Jeśliby jednak nadspodziewanie
dało się skądkolwiek dwie Siostry jeszcze wydostać, doniósłbym Ci niezwłocznie.
[Na marginesie]
Polecając się Twojej pobożnej
pamięci i całemu domowi Twemu,
łącząc głębokie uszanowanie, pozdrawiam Cię i ściskam najserdeczniej, Twój
[Edmund B.]
[224]
Do LUDWIKA ŻYCHLIŃSKIEGO[773]
w Kowalewie pod
Pleszewem
17 kwiet[nia 18]67
Koch[any] Ludwiku!
Na list Twój łaskawy z 24 z.m. dziś
dopiero odpowiedzieć Ci mogę, bo podług Twego życzenia chciałem, ile możności,
dokładne spisać notatki o tutejszych zakładach miłosiernych, a zbywa mi na
niektórych szczegółach.
Posyłam Ci teraz, co zebrać się
dało. Naprzód: o domach Sióstr
Miłosierdzia w Księstwie Poznańskim wiadomość, którą mi udzieliła Siostra
wizytatorka Hanke z Chełmna[774].
Po wtóre: o Ochronkach Służebniczek,
ogólny rys historyczny i szczegółowy opis Ochronki na Zdzieżu pod Borkiem,
wypisany z berlińskiego Märkisches Kirchenblatt. Zwracam Ci tylko uwagę, że układ z dworami co
do utrzymania Służebniczek nie jest po innych Ochronkach taki, jak w Borku, ale
różnica nieznaczna.
Jeżeli zechcesz co z tych notatek
ogłosić drukiem, prosił[bym] Cię, ażebyś o Służebniczkach w Królestwie
Pol[skim] nie wspomniał, bo któż wie,
czyby im to nie zaszkodziło u Rządu.
Skoro napiszesz rzecz o tutejszych
instytucjach miłosiernych, chciej mi łaskawie potem jeden egzemplarz przysłać,
albo donieść przynajmniej, w jakim piśmie to zamieścisz.
O Stowarzyszeniach Czeladzi
Katol[ickiej] Wzajemnej Pomocy itp., nie umiem Ci bliższych szczegółów donieść.
Życząc Ci Świąt swobodnych, polecam
się Twej przyjacielskiej pamięci.
E. Bojan[owski]
[225]
Do ks. JANA GRÖLICHA w
Leśnicy
[18
kwietnia 1867]
Szan[owny] Ks. P[roboszczu]
Dobr[odzieju].
Odbierając doniesienia od Sióstr
naszych o coraz nowych dowodach najłaskawszej troskliwości ojcowskiej Sz[anownego]
Ks. P[roboszcza] D[obrodzieja] dla Zakładu Służebniczek, pozwalam sobie złożyć
Sza[nownemu] Ks. P[roboszczowi] Dobr[odziejowi] z hołdem najczulszej
wdzięczności, serdeczne zarazem życzenia Świąt swobodnych i wesołego Alleluja,
przy czym polecając się Jego św. modłom, zostaję z głębokim uszanowaniem
Szan[ownego] Ks. P[roboszcza] Dobr[odzieja] uniżonym w Ch[rystusie] P[anu]
sługą
E. B.
Szan[ownemu] Ks. Rimlowi dołączam
również wyraz mojej żywej wdzięczności oraz też same życzenia szczęśliwych
Świąt i błogiego Alleluja.
[226]
Do STANISŁAWA SCZANIECKIEGO
w Karminie
25
kw[ietnia 18]67
Szan[owny] P[anie].
Na łaskawy list Pański z 29 z.m. nie
mogłem dotąd odpowiedzieć, gdyż pragnąc życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić, a
na teraz nie mając tutaj żadnych Sióstr zbytnich, musiałem pierwej udać się z
zapytaniem do Galicji, czybyśmy stamtąd kilku Sióstr Służebniczek dostać nie
mogli. Obecne przecież stosunki tamtejsze i stawiane w tym względzie przeszkody
ze strony rządu austriackiego, udaremniły wszelkie moje starania[775]. W tym położeniu rzeczy pozostaje mi tylko
prosić Szan[ownego] Pana o łaskawe odłożenie zaprowadzenia Ochronki na czas
jeszcze późniejszy, aż z Nowicjuszek tutejszych będziemy mieli nowe Siostry do
rozporządzenia, co mogłoby dopiero na przyszłą wiosnę nastąpić. Sądzę zaś, że ta zwłoka o tyle przynajmniej
da się pogodzić z okolicznościami, o których Szan[owny] Pan wspominasz, iż
potrzebne jeszcze około domku roboty mogą być tymczasem łatwiej pokończone i
trudny na teraz miejscowy stosunek duchowny może się pomyślniej ułoży, na czym
nam przede wszystkim najwięcej zależy.
Zatem upraszając Szan[ownego] Pana o
łaskawe do przyszłej wiosny cierpliwe odłożenie tego, polecam się Jego
życzliwym dla nas względom i łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym
zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
E. B.
[227]
Do ks. JULIANA SOBESKIEGO[776]
w Słupach
25 kwiet[nia] 1867
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu]
Dobr[odzieju].
Przepraszam najmocniej, że dziś
dopiero na łaskawe życzenie Sza[nownego] Ks. Pr[oboszcza] Dobr[odzieja][777]
przesyłam wykaz utrzymania i urządzenia Ochronki.
Okoliczności miejscowe, które
Sz[anowny] Ks. Prob[oszcz] Dobr[odziej] przytaczasz, jako powodujące do
zaprowadzenia Służebniczek w Słupach, przedstawiają tak ważne i pożądane dla
tychże Sióstr pole działania, iż z wszelką gotowością pragnęlibyśmy jak
najrychlej nasze usługi ofiarować. Pomimo tego jednak, przychodzi mi wyznać z
ubolewaniem, że w tym roku nie mamy już żadnych Sióstr zbytnich do rozporządzenia,
chyba dopiero na przyszłe lato moglibyśmy dać takowe, gdy niektóre z teraźniejszych
Nowicjuszek po dokonanym czasie próby zostaną Siostrami.
Z powodu łaskawej odezwy
Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja], udałem się nawet z zapytaniem do
Galicji, czybyśmy stamtąd kilku naszych Sióstr nie mogli sprowadzić, ale
odpowiedź przyszła niepomyślna, że teraźniejsze stosunki tamtejsze i przeszkody
przez rząd austriacki w tym względzie stawiane, czynią niepodobnym uzyskanie
paszportów[778].
Dla tych trudności upraszając
Sza[nownego] Ks. Pr[oboszcza] Dobr[odzieja] o łaskawe odłożenie tego
dobroczynnego zamiaru do roku przyszłego,
nadmieniam jeszcze, że z tejże przyczyny nie byłby też zapewno
koniecznym teraz przyjazd Siostry Przełożonej[779],
która zresztą w razie potrzeby mogłaby później dla bliższego porozumienia się
na miejsce zjechać.
Przy tej sposobności miło mi polecić
tę sprawę i nadal życzliwym względom Szan[ownego] Ks. P[roboszcza]
Dobr[odzieja] oraz załączyć wyraz uszanowania, z którym zostaję
[E.B.]
[228]
Do ANTONIEGO KISZEWSKIEGO[780]
w Paradyżu
Grabonóg, 2 maja [18]67
Szanowny Panie!
Dziękując najmocniej za łaskawy list
z 29 z.m., pośpieszam donieść Szanownemu Panu, że mam zamiar zrobić próbę
hodowania jedwabników początkowo w kilku wiejskich Zakładach Ochronkowych
Służebniczek Boga-Rodzicy, które pod moją opieką zostają, a mianowicie w tych,
gdzie już jest pewna ilość drzewek morwowych do użycia. Dlatego przede
wszystkim upraszałbym Szan[ownego] Pana o łaskawe nadesłanie mi na kilka takich
małych prób odpowiedniej ilości jajek jedwabniczych, wraz z potrzebnymi
instrukcjami, aby już w tej wiośnie przedsięwziąć to można.
Co do drzewek zaś morwowych
prosiłbym, abyś Szan[owny] Pan raczył najłaskawiej posłać pocztą tymczasowo:
Po pierwsze: dwie kopy[781]
3/4 letnich roślin morwowych za tal. 1 do Jaszkowa p. Śrem, pod adresem
W[iele]bn[ej] Siostry Przełożonej Elżbiety Szkudłapskiej w Zakładzie
Ochronkowym w Jaszkowie p.Śrem.
Po wtóre: dwie kopy 3/4 letnich
roślin morwowych za tal. 1 do Borku, pod adresem W[iele]b[nej] Siostry Rozalii
Sworowskiej[782]
w Ochronie w Borku.
Należytość racz Szan[owny] Pan z
obydwu tych miejsc odebrać przez przedpłatę pocztową i w obydwa te miejsca
posłać łaskawie potrzebne instrukcje.
Na moje zaś ręce upraszałbym tylko o
nadesłanie wspomnianej ilości jajek jedwabniczych potrzebnych na trzy miejsca,
w których chcę początkową zrobić tego roku próbę.
Jeśli się nam powiedzie,
rozszerzylibyśmy później zakładanie plantacji morwowych i hodowanie jedwabników
i na inne Ochrony wiejskie, których mamy obecnie 20 w Księstwie, oprócz Śląska,
Galicji itd.
Polecając się w tym przedsięwzięciu
światłej radzie i życzliwej łaskawej pomocy Pańskiej oraz oczekując skutku
niniejszej prośby, zostaję z głębokim szacunkiem Szanownego Pana uniżonym sługą
E.
Bojanowski
[229]
Do ks. ANTONIEGO KLAJNERA[783]
w Dubinie
Grabonóg, 6 maja [18]67 Szan[owny] i Koch[any] Ks. Prob[oszczu].
Dowiedziawszy się, że w tych dniach
ma książę Roman[784]
przybyć do Sielca, udaję się z prośbą do Koch[anego] Ks. Prob[oszcza], abyś
raczył najłaskawiej, podług tego cośmy już dawniej mówili, wspomnieć Księciu,
że brat mój[785]
zamierza swe wsie sprzedać i gdyby książę
miał chęci kupienia, byłoby bratu memu
najmilej w tak zacne ręce swą posiadłość oddać, zostawiając do wyboru czy jedną
z nich, czy obie zechcianoby nabyć.
Upraszając o łaskawą wiadomość,
polecam się pamięci pobożnej Kochanego Ks. Prob[oszcza] i z głębokim szacunkiem
zostaję Jego uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E. Bojan[owski]
[230]
Do STANISŁAWA KOŹMIANA
w Przylepkach
13
maja [18]67
Koch[any] Panie!
Odebrawszy od P. Tadrzyńskiego[786]
wezwanie do zapłacenia w kasie pożyczkowej 300 tal. długu z Jaszkowa, nie widziałem w tej chwili innego sposobu
zaradzenia, jak postarać się o dalsze jeszcze, choć na pewien czas tylko
przedłużenie wypłaty, dopóki by się nie dało przez zebranie jakiego funduszu,
albo przez zaciągnienie na Dom Jaszkowski pożyczki, ostatecznie załatwić tej
rzeczy. W tym celu udałem się niezwłocznie z najusilniejszą prośbą do pana Hr. Cezarego Platera, aby raczył
łaskawie swym wpływem wyjednać jeszcze tymczasowo to przedłużenie, a przede
wszystkim dla zasłonienia Kochanego Pana od nieprzyjemności wyniknąć mogących z
tego interesu, w którym Kochany Pan tak życzliwie swą łaskawą pomoc ofiarować
nam raczyłeś.
Mając wszelką nadzieję, że pan Hr. Plater nie zechce nam, w tak
naglącej potrzebie, odmówić tej przysługi,
pozostaje mi tylko przeprosić Kochanego Pana jak najmocniej za tę całą
niemiłą okoliczność z naszej niemożności pochodzącą i wynurzyć moją głęboką
wdzięczność, z którą na zawsze pełen szacunku polecam się łaskawej życzliwości
Kochanego Pana.
E.
Bojan[owski]
Byłbym osobiście pojechał dla
załatwienia tego interesu, ale od kilku dni jestem tak na kurcz cierpiący, że w
żaden sposób nie mogę wyruszyć z domu.
[231]
Do IGNACEGO TADRZYŃSKIEGO
w Śremie
13 maja [18]67
Szan[owny] P[anie].
Odebrawszy wezwanie Pańskie o
wypłatę owych 300 tal. zaciągnionych z kasy pożyczkowej przez W[ielmożneg]o
Stan[isława] Koźmiana dla Zakładu Jaszkowskiego, nie umiałem sobie w obecnym braku funduszu
inaczej poradzić, jak udać się do J[aśnie] W[ielmożnego] hr. Platera z ponowną prośbą o
najłaskawsze jeszcze, jakimkolwiek możliwym sposobem uczynienie przedłużenia
choć tylko na pewien czas, dopóki byśmy nie zdołali stanowczo tej rzeczy
załatwić, w czym polecając się zarazem i łaskawym względom Pańskim, zanoszę usilną
do Szan[ownego] Pana prośbę o najłaskawsze porozumienie się jeszcze w tym
względzie z J[aśnie] W[ielmożnym] P. Hrabią Platerem i łączę wyraz wysokiego
szacunku, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniż[onym] sługą
E. B.
[232]
Do CEZAREGO PLATERA
w Górze
13 maja [18]67
J[aśnie] W[ielmożny] P[anie] Hr.
Przepraszam najmocniej, że ośmielam
się zatrudniać J[aśnie] W[ielmożnego] Pana następującym interesem.
Otrzymałem od p. Tadrz[yńskiego] wezwanie, „aby
zaległą pożyczkę w ilości tal. 300 wraz z procentem, w przeciągu 8 dni (tj. do
17 t.m.) pod uniknieniem skargi odpłacić”. Wezwanie to do pana Stanisł[awa] Koźmiana
zaadresowane, zostało przesłane na moje ręce dla wiadomości.
Zachowując we wdzięcznej pamięci łaskawość
J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, z jaką raczyłeś na prośbę moją pocieszyć mnie
nadzieją przedłużenia tej wypłaty, a dotąd nie posiadając w Zakładzie
Jaszkowskim funduszu na jej pokrycie, uciekam się na nowo w tym trudnym
położeniu pod najłaskawszą opiekę J[aśnie] W[ielmożnego] Pana, aby ochronić pana Stan[isława] Koźmiana od
nieprzyjemności, a dla Zakładu zyskać jeszcze pewien czas do wystarania się,
przy pomocy Boskiej, o tę sumkę.
Nie wiem, czyby nie można przez
zahipotekowanie rzeczonej należytości na Domu Służebniczek w Jaszkowie dać
tymczasowo zabezpieczenia kasie; albo
też może dałoby się zaciągnąć na tenże Dom skądkolwiek pożyczkę odpowiednią na
spłacenie tego długu. Obecnie wszakże, aby mieć czas do stanowczego zaradzenia,
zależałoby przede wszystkim na pewnym jeszcze przedłużeniu wypłaty, w czym nie
umiem sobie inaczej poradzić, jak tylko z ufnością w najłaskawszą dobroć
J[aśnie] W[ielmożnego] Pana prosić Go jak najusilniej, abyś J[aśnie]
W[ielmożny] P[an] najłaskawiej swym wpływem zechciał przedłużenie to wyjednać
na teraz, i doradzić nam sposób stanowczego
potem załatwienia.
Pełen nadziei, że J[aśnie]
W[ielmożny] P[an] raczysz nie odmówić nam tej łaski, w oczekiwaniu pomyślnej
wiadomości, polecam się Jego najłaskawszym względom, zostając z głębokim
uszanowaniem i wdzięcznością J[aśnie] W[ielmożnego] P[ana] Hr. najniższym sługą
E. B.
[233]
Do ks. JANA KOŹMIANA
w Poznaniu
[po 22 maja 1867]
Koch[any] Ks. J[anie].
Zapewne przypominasz sobie Koch[any]
Ks[ięże], że zgłaszał się do nas kupiec Landsberger[787]
ze Śremu o należytość 3 tal. 10 sgr. (za szklanki, kieliszki? itp.), które Jasińska niby to dla Zakładu wzięła.
Tymczasem data rachunku pokazuje, że
to było wzięte już w dniu jej wyjazdu z Jaszkowa[788],
na co mi Siostry dopiero zwróciły uwagę. Dlatego wstrzymaliśmy się z
zapłaceniem, aby się nie wdać w odpowiedzialność za jej długi po ustąpieniu z
Zakładu robione. Wskutek tego
Landsberger zaskarżył teraz Matyldę, która do mnie pisze o zaspokojenie tego
długu i załącza mi mandat sądowy, wzywający ją do zapłacenia tego rachunku w
ciągu dni 14, to jest do 31 t.m.[789]
Proszę więc Kochanego Ksi[ędza] o łaskawą decyzję, co mam jej odpowiedzieć? Ja
myślę, że wdawać się w to nie można, skoro ten dług w chwili już swego wyjazdu
zrobiła i skoro podobnych przedmiotów w Zakładzie nie zastaliśmy.
Oprócz tego mam jeszcze kilka innych
zapytań. czybyś Kochany Ks[ięże]
nie zechciał jako komisarz duchowny prosić Ks. Arcypasterza[790],
aby przy swej teraz bytności w Rzymie wyjednać raczył u Jenerała OO. Jezuitów[791]
pozwolenie, żeby który z ojców śremskich mógł dawać konferencje Nowicjuszkom w
Jaszkowie, na czym nam tak bardzo zależy oraz czyby Ks. Arcypasterz nie był
łaskaw dla Służebniczek wyjednać u Ojca Św.[792]
pewnych odpustów, jakie otrzymywać zwykły zatwierdzone już zgromadzenia.
Obecnie odezwała się do nas kasa
pożyczkowa śremska żądaniem wypłaty owych 300 tal. zaciągnionych na budowę Domu
Jaszkowskiego[793].
Napisałem niezwłocznie prośbę do p.
Hr. Cez[arego] Platera o łaskawe wyjednanie jeszcze przedłużenia, dopóki nie
zdołamy obmyślić funduszu. Hr. Plater uczynił nam nadzieję postarać się o
przedłużenie. Na zaspokojenie zaś tego długu radzi zgłosić się o ofiary z czasu
cholery do tych miejsc, które dotąd ofiar nie dały, tj. Pożarowo, Sady, Kobylepole,
Objezierze, Mchy, Więkowice i Urbanowo.
Pamiętam, że Kochany Ksiądz nie byłeś za tym i radziłeś pozostawić to
wspaniałomyślności tych osób. Jakże tedy
zrobimy teraz z propozycją pana
Cezarego?
Oczekuję łaskawej odpowiedzi
Kochanego Księdza, mianowicie co do Jasińskiej,
polecając się Jego modłom i najserdeczniejsze pozdrowienia łącząc
E. Bojan[owski]
[Na marginesie]
Ks. Antoni znowu
cierpiący[794].
[234]
Do MATYLDY BRAUNER[795] w
Kościanie przy Zakładzie Korekcyjnym
28 maja [18]67
Na list Pani z 22 t.m.[796]
nie mogłem zaraz odpowiedzieć, gdyż musiałem pierwej interes co do kupca
Landsbergera przedłożyć ks.
Koźmianowi jako współadministratorowi Zakładu Jaszkowskiego. odpowiedzi dotąd nie mam, ale skoro
tylko zapewno w tych dniach nadejdzie, zaraz o niej doniosę Pani. Niniejszym
zwracam Pani rachunek Landsbergera i mandat sądowy w tej sprawie.
Co do należytości jakiegoś kupca z
Poznania wynoszącej 10 tal. nic mi nie
jest wiadomo o tym, gdyż w podanych przez Panią długach Zakładu, był z Poznania
tylko wymieniony kupiec Liszkowski[797],
któremu też dług czyniący przeszło 20 tal. zapłaciłem.
Co do kupca Cassriela[798]
w Śremie nie pomnę, ile mu ostatnim razem płaciłem, a papierów dotyczących tego
interesu nie mam w tej chwili pod ręką. Najlepiej możesz się Pani dowiedzieć o
tym od samegoż kupca Cassriela.
Z należnym poważaniem
E. B.
[235]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg, 1 czerwca 1867
+
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
List Twój z 26 kwietnia[799]
odebrawszy 1-go maja przez W[ielebnego] Ojca Czeżowskiego, ucieszyłem się
bardzo, że nie omieszkałaś przy tak dobrej sposobności napisać do mnie o Waszym
powodzeniu, które mnie zawsze, a teraz jeszcze tym mocniej obchodzi, im mniej
mogę miewać wiadomości od Was. Twoje zapewnienia stały się dla mnie serdeczną
pociechą w obecnych trudnościach, tamujących wzajemne pomiędzy nami znoszenie
się w sprawach Zgromadzenia. Niech Cię, moja Siostro Leono i wszystkie Siostry
tamtejsze, utrzymuje Pan Jezus Swą łaską najświętszą w tym duchu gorliwej
jedności nierozerwanej. Dziękuję Ci również za wszystkie wiadomości o dobrym,
dzięki Bogu, powodzeniu tamtejszych domków i naszych miłych Siostrzyczek.
Przykro mi tylko że, jak się zdaje, nie odebrałaś listu mego, który 4 kwietnia
wysłałem do Ciebie[800]
dołączając w nim moje dla Ciebie życzenia i obrazeczek w upominku na dzień
Twoich imienin, czyli na 11 kwietnia. Razem ze mną pisała do Ciebie wtenczas i
Siostra Przełożona Elżbieta. Tymczasem widać, że ta cała przesyłka zaginęła
gdzieś na poczcie. Dzisiaj korzystamy wraz z Siostrą Przełożoną Elżbietą z
łaskawości wracających Ojców do Starejwsi i przesyłamy Ci przez nich nasze
listy ciesząc się, że tym sposobem dojdą Cię z pewnością. Zapewno Siostra
Elżbieta w swym liście napisze Ci wszelkie wiadomości o naszych Siostrzyczkach
tutejszych oraz o tych, co są w Śląsku [i] Królestwie. Zatem z mojej strony nie
powtarzając już tychże wiadomości, proszę tylko, abyś przy sposobności podobnie
szczęśliwej jak dzisiejsza, pamiętała zawsze donosić o Waszym powodzeniu i
pracach ku pomnożeniu chwały
Bożej podejmowanych.
A teraz życząc Tobie, moja Siostro
Leono, i wszystkim Siostrzyczkom Twoim z całego serca jak najobfitszego
błogosławieństwa, polecam Was opiece
Najsłodszych Serc Pana Jezusa i Najśw. Panny, Pani naszej, a siebie, wraz ze
wszystkimi Siostrzyczkami tutejszymi, Waszym modłom, w których pamiętajcie o
nas zawsze, jako i my o Was każdego dnia i przy każdej Ofierze Mszy św.
serdecznie pamiętamy.
E.
Bojanowski
[236]
Do JÓZEFY MORAWSKIEJ w
Jurkowie
22
czer[wca 18]67
Szan[owna] Pani.
Przepraszam jak najmocniej, że z
powodu niebytności Siostry Przełożonej[801],
nie mogłem dotąd na łaskawy list Pani nic pewnego odpowiedzieć[802],
czy byśmy obecnie, podług życzenia Państwa, zdołali jakie dwie Siostry
skądkolwiek obmyślić do Jurkowa. Dopiero teraz po powrocie tejże, rozważywszy
wszystko, znajdujemy tylko jedyny chyba sposób: wybrać dwie Siostry z Ochronek,
a ich miejsce wyjątkowo zastąpić Nowicjuszkami. Ale ponieważ z Nowicjuszek nie
mamy obecnie ani dwóch takich, co by przynajmniej w połowie czas próby odbyły,
przeto chcielibyśmy choć do jesieni czyli do rekolekcji zatrzymać je jeszcze w
Nowicjacie, a wtenczas, gdy przy rekolekcjach zwykle zmiany Sióstr po
Ochronkach następują i gdy łatwiej przychodzi podczas ich zebrania się z
dalszych nawet domków dobierać Siostry, moglibyśmy dopiero dwie do Jurkowa
obmyślić, a w ich miejsca dać wyćwiczone już trochę Nowicjuszki.
Jeżeliby więc Państwo raczyli
łaskawie poczekać do jesieni, a tymczasem powierzyć mogli jakiejś kobiecie
dozór nad chorymi, to byśmy około czasu rekolekcji porozumieli się bliżej co do
urządzenia Ochronki na dwie Siostry.
Polecając się najłaskawszym względom
Państwa, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Ich uniżonym
sługą
E. B.
[237]
Do STANISŁAWA BARANOWSKIEGO
w Rożnowo
22
czerw[ca] 1867
Szan[owny] Panie!
Wstrzymałem się dotąd z odpowiedzią
na łaskawy list Pański[803],
bo właśnie w tym czasie zachodziła wątpliwość, czy Siostry nasze w Królestwie
będą mogły nadal się utrzymać, a w takim razie sprowadziwszy je do Księstwa,
bylibyśmy mogli, podług życzenia Pańskiego, niebawem Ochronkę w Rożnowie
obsadzić.
Tymczasem okoliczności inaczej wypadły
i nie zmusiły nas do opuszczenia Królestwa[804], ale przez to zostaliśmy tutaj w tej samej co
przedtem niemożności zaprowadzenia tego roku w Księstwie jakiejkolwiek nowej
Ochronki, ponieważ - jak Szan[ownemu] Panu poprzednio donosiłem - nie mamy tu
na teraz ani jednej zbytniej Siostry. Z tutejszych zaś Nowicjuszek
najdawniejsze dopiero rok próby przebyły, a dwa lata są przepisane Regułą,
której teraz już zmieniać w niczym nie możemy, odkąd powagą Kościoła
zatwierdzona została.
Oprócz Rożnowa, mamy tu jeszcze
kilka gotowych domków, np. w Karminie, w Słupach, w Jurkowie, w Kunowie itd.,
które nie wiem kiedy nam przyjdzie obsadzić.
Jeśliby jednak nadspodziewanie dało
się skądkolwiek dwie Siostry wydostać, doniósłbym Szan[ownemu] Panu
niezwłocznie. Zresztą w ciągu przyszłego lata może już z Nowicjuszek doczekamy
się kilku Sióstr nowych, które przeznaczywszy do istniejących już Ochronek,
można by z tychże domków równą liczbę
Sióstr doświadczeńszych na nowe Ochronki przenieść, a do Rożnowa, podług
życzenia Pańskiego, radbym, jeżeliby okoliczności pozwoliły, aby się dostać
mogły te Siostry, które tam podczas cholery zjednały sobie zaufanie ludu.
Nim to nastąpić będzie mogło, miło
mi polecić tę sprawę i nadal życzliwym względom Szan[ownego] Pana, łącząc wyraz
głębokiego uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
E. Bojan[owski]
[238]
Do ks. IWO CZEŻOWSKIEGO
SJ w Śremie
30
czer[wca 18]67
Szan[owny] O[jcze] Dobr[odzieju].
Siostra Elżb[ieta] z Jaszkowa
doniosła mi, że Szan[owny] Oj[ciec] Dobr[odziej] dla pomówienia ze mną o
interesach ochronkowych galicyjskich, chcesz najłaskawiej przybyć tu z odpustu
z Jurkowa[805].
Jakkolwiek byłoby mi nader miło
powitać tutaj Szan[ownego] Oj[ca] Dobr[odzieja], nie śmiem jednakże dla
rzeczonego interesu trudzić Go tą podróżą i bardzo chętnie i owszem teraz gotów
jestem przyjechać do Śremu wkrótce, przed wyjazdem moim do Śląska[806],
aby się z Szan[ownym] O. D[obrodziejem] porozumieć, zwłaszcza że mam kilka
jeszcze przy tym rzeczy także do załatwienia w Jaszkowie.
Wdzięczny za łaskawą dla nas
życzliwość Szanownego Ojca Dobr[odzieja], polecam się Jego św. modłom i z
głębokim uszanowaniem zostaję uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. B.
[239]
Do ANTONIEGO KISZEWSKIEGO w Paradyżu
Grabonóg, 24 lip[ca] 1867
Szan[owny] Panie!
Nasza próba hodowania jedwabnic
udała się tylko cząstkowo w dwóch miejscach, gdzie - jak się zdaje - wilgotne
mieszkania przy tegorocznej niezwykłej mokrości powietrza oraz brak liścia z
białych morwów, spowodowały chorobę jedwabnic tak dalece, że zaledwo kilka
funtów kokonów[807]
zebrano. Pragnąc jednak zachęcić Ochronki do dalszej w tym zatrudnieniu
wytrwałości, udaję się do Szan[ownego] Pana z uprzejmym zapytaniem, jaki by
najlepiej użytek wypadało z tych kokonów zrobić. Ilość ich będzie zapewno zbyt
mała, aby otrzymać z nich jakąkolwiek
sztuczkę materii na jaki aparat[808] kościelny, podług łaskawej i trafnej
propozycji Pańskiej. Zatem jeślibyś Szan[owny] Pan uważał stosowniejszym
spieniężyć takowe, prosiłbym o łaskawe doniesienie, ile, w najlepszym razie,
dla zachęty Ochronek, mógłby zakład jedwabnictwa w Paradyżu ofiarować im za
funt kokonów. Przede wszystkim zaś upraszam o spieszną, odwrotną pocztą,
odpowiedź łaskawą, w jakim opakowaniu mam te kokony przesłać Szan[ownemu] Panu,
skoro Szan[owny] Pan raczyłeś nam dalsze swe pośrednictwo uprzejme w tej mierze
obiecać.
Oczekując łaskawego doniesienia,
łączę wyraz uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Pana uniżonym sługą
E. Bojanowski
Czy wkrótce spodziewać się możemy drukowanej instrukcji polskiej? Bardzo
byłaby nam potrzebna. Na przyszły rok chcę w innych dwóch miejscach zrobić
próby na większe rozmiary, tu w Księstwie i w Górnym Śląsku.
[240]
Do ks. JANA CISZKA
SJ w Starej
Wsi
Grabonóg, 26 lipca 1867
Wieleb[ny] Ojcze Dob[rodzieju].
Wróciłem właśnie z Górnego Śląska[809],
gdzie odwiedzałem Zakład naszych Sióstr pod Górą Świętej Anny w Porębie.
Siostra Anna Böhm, dzięki Bogu, zdrowa, wraz z towarzyszkami swymi przesyła
Wiel[ebnemu] Ojcu najgłębsze uszanowanie. Z powodu pomnażającego się tamże
Nowicjatu, prosiła nas o czwartą Siostrę, a wszystkie trzy tamtejsze Siostry
pragną koniecznie dostać Siostrę Juliannę Skowrońską, na co i my zgadzamy się
jak najchętniej, zwłaszcza że już dawno miałem na myśli przywrócić ją Siostrze
Annie, pod której opieką tak szczęśliwą się czuła. Chodzi tylko o to, jak by
jej ułatwić podróż do Śląska. Wszelkie koszta Siostra Anna opłaci, jedyna
trudność co do paszportu, przeto udaję się do Wieleb[nego] Ojca z usilną prośbą
o radę i najłaskawsze pośrednictwo w tej mierze. Nie wątpię, że Wiel[ebny]
Ojciec raczysz nie odmówić nam tej przysługi i potrafisz obmyślić sposób.
Prosiłbym zatem o łaskawe doniesienie, kiedy by to nastąpić mogło. Im prędzej,
tym byłoby pożądańszym dla nas.
Do Siostry Leony kilka słów o tym
załączam[810].
Zdaje mi się, że byłoby najlepiej, gdyby Siostra Julianna przybyła do
Oświęcimia, a tam na oznaczony dzień zjechałaby Siostra Anna po nią.
W Śląsku cudownie Pan Bóg dopomaga
Siostrom. Budują w Porębie obszerny dom, który już w październiku ma być
gotowy. Obecnie jest tam już 13 Sióstr z nowicjuszkami,
a na zimę będzie ich 20 do 30. Zaradność Siostry Anny głównie tam wszystko
popiera, dlatego na teraz niepodobna nam jeszcze zadośćuczynić życzeniu Hr. Potockiego,
aby ją przenieść w dawne miejsce. Ważność tych powodów wytłumaczyłem Hr.
Potockiemu i nie wątpię, że uznał ich słuszność.
Co do Sio[stry] Julianny oczekując
najłaskawszej i - ile być może - rychłej od Wieleb[nego] Ojca wiadomości,
polecam się Jego św. modłom i z najgłębszym uszanowaniem zostaję Wieleb[nego]
Ojca Dobr[odzieja] uniżonym w Ch[rystusie] P[anu] sługą
E. B.
[241]
Do s. LEONY JANKIEWICZ
w Starej Wsi
Grabonóg,
26 lipca 1867
N.B.P.J.Ch.
Moja Siostro Leono.
Pisałem do Ciebie przez okazję 1-go
czerwca i mam w Bogu nadzieję, że Cię list mój doszedł. Gdyby można, pragnąłbym
serdecznie otrzymać od Ciebie choć kilka słów wiadomości o Waszym powodzeniu.
U nas tu, dzięki Bogu, wszystko
dobrze. Byłem teraz w Śląsku[811]
odwiedzić Siostry. Pan Bóg im cudownie błogosławi. Zdumiałem się, gdym zobaczył
tam mury nowego domu już pod pierwsze piętro wzniesione, a na rusztowaniach 10
mularzy[812]
pracujących. Siostry mają swoją cegielnię i piec do palenia wapna. Drzewo już
obrobione zwożą gospodarze bezpłatnie. Będzie w tym domu 12 pokoi i sal, oprócz
sklepów. Teraz zaczynają murować już drugie piętro, a w październiku ma być
cały dom gotowy. Na to wszystko Opatrzność Boża zsyła hojne ofiary.
Będą także Siostry miały w domu
swego księdza kapelana i co dzień Mszę św. w kościele
swoim, który jest tylko kilka kroków od domu oddalony. W tej chwili jest tam 13
Sióstr z Nowicjuszkami, a na zimę będzie może do 30-tu. Trzy Siostry nie podołają
wszystkim zatrudnieniom, a ponieważ tutaj nie mamy zbytnich i kilkanaście
miejsc gotowych czeka na Siostry, przeto powodowani prośbą Sióstr śląskich,
porozumieliśmy się z Siostrą Elżbietą, aby Siostrę Juliannę Skowrońską dać
Siostrze Annie do Śląska, zwłaszcza że wszystkie trzy Siostry śląskie o nią
właśnie najusilniej proszą. Wszelkie koszta podróży opłaciłaby Siostra Anna,
ale w uskutecznieniu tego pojmując Twoje trudne położenie, udałem się do
W[ielebneg]o Ojca Ciszka z prośbą, aby raczył łaskawie pośrednictwem swoim
ułatwić to wszystko, jeżeli tylko okoliczności pozwolą[813]
i od W[ielebneg]o Ojca oczekiwać będę wiadomości co do tego. Siostra Elżbieta
później napisze do Ciebie przy sposobności.
Tymczasem przesyłając Wam od
wszystkich Sióstr najserdeczniejsze pozdrowienia, polecam Was moje Najmilsze
Siostry, opiece Najsłodszych Serc
Pana Jezusa i Najśw. Panny, a siebie wraz ze wszystkimi Siostrami, Waszym
modłom.
E. Bojanowski
[242]
Do JANA
MOSZCZEŃSKIEGO w Słembowie przez Żnin
Grabonóg, 8 sierp[nia] 1867
Szan[owny] Panie.
Po powrocie z drogi zastawszy
łaskawy list Pański[814],
pośpieszam dziś dopiero z odpowiedzią.
W zeszłym roku, gdy Szanowny Pan
raczyłeś wspomnieć mi o zamiarze zaprowadzenia Sióstr Służebniczek u siebie,
nie byliśmy w stanie, pomimo najszczerszej chęci, życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić,
gdyż Zakład miał tylko tyle Sióstr do rozporządzenia, ile było właśnie
potrzebnych na kilka upewnionych już od dawna Ochronek, a mianowicie na dwa
domki w Księstwie i na trzeci zaprowadzający się wówczas Nowicjat w Górnym
Śląsku. Przeto w liście moim z d. 12 wrześ[nia] z. r. doniosłem Szan[ownemu]
Panu, że dopiero za rok lub za dwa lata moglibyśmy spełnić łaskawe życzenie
Pańskie.
Tymczasem obecnie znajdujemy się
jeszcze w tej samej co przed rokiem niemożności, gdyż z tutejszych Nowicjuszek
najdawniejsze dopiero rok próby przebyły, a dwa lata są przepisane Regułą
zatwierdzoną teraz przez władzę duchowną. Z tego powodu, aby rzecz
przyśpieszyć, udałem się nawet do Galicji z zapytaniem, czybyśmy pewnej ilości
naszych Sióstr z tamtejszego Nowicjatu dostać nie mogli. Ale stawiane w tym
względzie przeszkody ze strony rządu austriackiego, udaremniły wszelkie moje
staranie. Jednakże w ciągu przyszłego roku może już z Nowicjuszek tutejszych
doczekamy się kilku Sióstr nowych, a w takim razie, jeżeli tylko okoliczności
pozwolą, pośpieszyłbym zawczasu donieść o tym Szan[ownemu] Panu i moglibyśmy
natenczas porozumieć się łatwo co do warunków, które o tyle byłyby odmienne od
zwykłych, jakie są dotąd używane, iż powszechnie dajemy po trzy Siostry na
Ochronkę, a obliczając na dwie, byłby układ wyjątkowy ze zwolnieniem od
obowiązków pracy połączony, gdyż dwie Siostry mogłyby tylko być zajęte
dozorowaniem dzieci i chorych. Odległość zaś Słembowa od naszych
dotychczasowych Ochronek nie czyni nam żadnej niedogodności, owszem, tym
pożądańszym jest dla nas to miejsce, ponieważ z pobliskiej tam okolicy, ze
Słupów pod Szubinem, podobne także wezwania otrzymaliśmy od tamecznego ks. proboszcza[815] i skoro tylko Pan Bóg pozwoli, radzi byśmy
obie te Ochronki w Słembowie i w Słupach równocześnie zaprowadzić.
Tymczasem zapewniając Szan[ownego]
Pana o naszym najszczerszym usiłowaniu przyśpieszenia tego, łączę wyraz
uszanowania, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
E.
Bojan[owski
[243]
Do s. FILOMENY GRUSZKA[816] w Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja Filomeno.
Miła mi bardzo Twoja otwartość i
szczerość, z jaką wyznajesz niepokój i tęsknotę, co Twoją duszę opanowały. Ale
niech Cię to nie trwoży. Rozważ tylko jaki to w sercu usłyszałaś głos, który
Cię powołał do służby Najświętszej Panny. Musiała być w tym głosie wielka moc i
świętość, kiedy zaraz, bez zwłoki, pobiegłaś za nim i świat porzuciłaś bez
żalu. Sama piszesz, że czułaś się tak szczęśliwą, iż byłabyś wolała umrzeć, niż
nazad do świata powrócić. Otóż Pan Bóg zwykł takim sposobem dla pociągnienia
dusz ku sobie, obdarzać je na początku słodkością natchnień i uścielać im drogę
jakoby kwiatami. Potem zdaje się, jakby te dusze opuszczał i wszelką słodycz w
gorycz tęsknoty zamieniał, a to czyni Bóg dlatego, żeby doświadczył ich
stateczności w żywocie duchownym, więc im każe walczyć i biedzić się, dopóki
mężnie nie zwyciężą pokus i przeciwności nie pokonają. Wtedy dopiero owych
pierwszych słodyczy duchownych i pociech niebieskich drugie tyle im przydaje -
i ten to jest żywot anielski, w którym nie czuć już ani krzyża, ani boleści,
ani tęsknoty, ani goryczy, jeno samą szczęśliwość życia oddanego Bogu. Wytrwaj
tę walkę, zwycięż za łaską Bożą nacierające na Ciebie pokusy, a po wewnętrznej
burzy ujrzysz w duszy i sercu stateczną pogodę, która przyświecać Ci będzie już
na tej ziemi jako zwiastunka przyszłej niebieskiej jasności i wesela wiekuistego.
Z pociechą serca dowiaduję się, że
Ci Najśw. Panna swoją przyczyną dopomogła już uciszyć w sercu pierwsze
niepokoje. Niech Cię i nadal ze swej opieki
nie wypuszcza i wszelkie łaski potrzebne uprasza, czego Ci z całego serca
gorąco życzę i mile Cię pozdrawiam, a o modły proszę.
[244]
Do s. MARIANNY MELCER[817] w
Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chrystusie Siostrzyczko Maria[nno].
Bóg Ci zapłać za liścik, bo kiedym
od Was wszystkich te liściki teraz razem odebrał, zdawało mi się jakobym znowu
był w Porębie i z Wami rozmawiał[818].
Dzięki Bogu miłosiernemu, że w
świętym powołaniu Waszym tak szczęśliwymi się czujecie i częstym przystępowaniem
do Kom[unii] św. coraz ściślej łączycie się z Panem Jezusem. Przez to łączenie
się ze Zbawicielem, rozłączacie się coraz bardziej ze światem i ze sobą, - a
ile razy Bóg wstąpi do serca Waszego, to w sercu stanie się jaśniej i smutek
się rozwieje, a pociecha zaświeci i słabość ustąpi, a moc i ufność się wzmoże
tak, że już nie Wy, ale Bóg w Was żyć będzie. Niech to święte życie serca Waszego
świeci w całym domowym życiu Waszym, niech wypełnianie obowiązków, jakie Bóg
Wam zleca, praca, nauka, miłosierne uczynki, cierpliwość, miłość siostrzeńska i
miłość ku dziatkom, i miłość ku cierpiącym bliźnim, staną się jakoby ciągłą
modlitwą i nabożeństwem, - a będzie Wam dobrze i w tym doczesnym i w przyszłym
życiu, czego Wam z serca życzę i modłom się Waszym polecam.
[245]
Do s. STANISŁAWY PIECHULEK[819] w
Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chr[ystusie] Siost[ro]
Stanisławo.
Szczęśliwie Bóg Ci zdarzył przyjąć
to imię świętego Patrona Nowicjuszów i Nowicjuszek. Był i on młody, jak Ty
młoda jesteś, a ileż to już w młodości swojej w życiu nowicjatowym zebrał
zasług, które go wielkim uczyniły świętym. I Ciebie Pan Bóg postawił na tym
samym polu, abyś zbierała pełne zasług kłosy. Pracuj więc duszą miłując Boga
nade wszystko, pracuj sercem ćwicząc się w miłości bliźniego, pracuj myślą
trzymając ją nieoderwaną od Krzyża Chrystusowego, pracuj ręką, służąc ubogim i
chorym, jakbyś samemu Jezusowi służyła. Choćbyś na siłach upadała, nie daj się
zachwiać we wierności Twojej. Nie szukaj zapłaty na ziemi, nie pracuj dla
siebie, ale dla Boga i dla bliźnich, a Twój Patron święty uprosi Ci obfite już
na ziemi pociechy niebieskie i w niebie nagrodę nieskończonej wiecznej
szczęśliwości. Módl się więc i pracuj, a w modłach Twoich pamiętaj i o mnie,
który za Ciebie jak za Was wszystkie codziennie szczerze się modlę.
[246]
Do s. KAROLINY STUDENT[820] w
Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chryst[usie] Siostro
Karolino.
Jak wszystkie Wasze liściki, tak i
Twój z prawdziwą radością serca odebrałem. W uroczystej chwili Waszych obłóczyn
byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg
przyjął mile szczerą ofiarę serc Waszych i świętą opieką swoją zawsze Was
otaczał. Widziałem Was jeszcze w świeckich sukienkach różnokolorowych, jak
różnokolorowymi szatami przyodziane są pola, łąki, kwiaty i cały świat, z
którego przyszłyście niedawno. Dziś już niebieskie sukienki Wasze i białe welony
pokazują, że nie światu, ale niebieskiej Królowej służycie.
Niechże więc i serca, i myśli, i
słowa, i uczynki Wasze będą na niebieskich rzeczy pożądaniu obrócone
statecznie. Niech święty pokój niebieski trwa na zawsze pomiędzy Wami, i w domu
Waszym, i wszędzie gdziekolwiek Was Bóg powoła, czy do dziatek, czy do chorych,
czy do pracy, niech Wam pociechy niebieskie towarzyszą i spływają na otaczających
Was bliźnich.
[Na margiensie]
Tego Wam z głębi serca życząc,
proszę Was o modły, w których i ja o Was na każdy dzień pamiętam.
[247]
Do s. OTYLII WĄSIK[821]
w
Porębie
[29
sierpnia 1867]
Moja w Chrystusie Siostrzyczko
O[tylio].
Z pociechą serdeczną odebrałem Twój
liścik. Wcale on dobrze i starannie napisany, a co nade wszystko że w każdym
słowie przemawia z niego dobra Twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i
gorąco Bogu oddana. Niech Ci Bóg błogosławi, abyś coraz bardziej wzrastała w
łasce u Boga i u dobrych ludzi.
Te kilka miłych dni, które przeżyłem
w Waszym cichym domku, pomiędzy Wami, słodkie i pobożne zostawiły mi w sercu
wspomnienie[822].
Ten refektarzyk, gdzie Was pierwszy raz poznałem, ten kościółek, gdziem razem z
Wami się modlił - i tę Ochronkę, gdziem się pożegnał z Wami, często myślą
odwiedzam, ile razy modły moje za Was do Boga zasyłam, - a zasyłam je
codziennie polecając Was Najświętszej Pannie, abyście moje drogie Siostrzyczki,
na Jej cześć i na chwałę Bożą pomnażały się w cnotach, wzrastały w doskonałości
zakonnej i gorętszą coraz miłością ku Bogu pałały.
Niech Wam wszystkim i we wszystkim
Pan Bóg i Najśw. Panna błogosławią, a Wy módlcie się za mnie, jak ja za Was
modlę się co dzień i przy każdej Mszy św.
Łaska Pana naszego J[ezusa]
Ch[rystusa] niech b[ędzie zawsze z nami].
Druga wersja:
Moja w Chrystusie Siostrzyczko.
Z pociechą serdeczną odebrałem Twój
liścik, bo nie tylko dobrze napisany, ale co nade wszystko, że w każdym słowie
przemawia z niego dobra twoja dusza, szczerze, wiernie, pokornie i gorąco Bogu
oddana.
W uroczystej chwili Waszych obłóczyn
byłem duchem i sercem pomiędzy Wami, łącząc modły moje z Waszymi, aby Bóg
przyjął miłą ofiarę serc Waszych i świętą opieką Swoją zawsze je otaczał, a Wy
moje Siostrzyczki, abyście w świętym posłuszeństwie postępowały za Niebieskim
Oblubieńcem Waszym, który stał się posłusznym, a posłusznym aż do śmierci
krzyżowej - i w zamiłowaniu ubóstwa abyście naśladowały ubóstwo Tego, który nie miał gdzie głowy swojej
złożyć i obnażony na krzyżu za grzechy nasze[823]
[248]
Do ks. KASPRA SZCZEPKOWSKIEGO SJ
we Lwowie, Miasto 45, przez
Kraków
Grabonóg,
12 wrześ[nia] 1867
Przewiel[ebny] Ojcze Prowincjale!
Ośmielam się Przewiel[ebnemu] Ojcu
Prowincjałowi przełożyć następującą prośbę:
W Górnym Śląsku, w Porębie pod Górą
Św. Anny, przy Leśnicy, mamy od roku Nowicjat Służebniczek, w którym obecnie
znajduje się 14 Sióstr z Nowicjuszkami, i pragnęlibyśmy usilnie, aby podobnie
jak inne tychże Sióstr Zakłady, odbyły i one także rekolekcje pod kierunkiem
którego z W[ie]leb[nych] Ojców Jezuitów. Dowiedziawszy się zaś, że Wiel[ebny]
O. Czeżowski ma wkrótce ze Śremu wracać do Galicji, udaję się z pokorną prośbą
do Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała, czybyśmy nie mogli uzyskać tej najpożądańszej
dla nas łaski, aby W[iele]b[ny] Oj[ciec] Czeżowski jadąc do Galicji, dla
mniejszego kosztu, wstąpić raczył po drodze do Poręby w celu udzielenia tamże
Służebniczkom ośmiodniowych rekolekcji. Z W[ielebny]m O. Czeżowskim nie omieszkałem
już porozumieć się co do tego.
Pozostaje mi tylko prosić
najuniżeniej Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała o najłaskawsze przyzwolenie,
którego z upragnieniem i nadzieją pomyślnego skutku oczekując, polecam się
łaskawym względom Przewiel[ebnego] Ojca Prowincjała Dob[rodzieja] i zostaję
pełen głębokiego uszanowania Jego najniższym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. B.
[249]
Do ADAMA
PLATERA[824]
w Prochach
Jaśnie
Wielmożny Panie Hrabio!
W czasie zeszłorocznej cholery Służebniczki
z powołania swego niosły posługi chorym bez wszelkiej oczywiście wymagalności
jakiegokolwiek wynagrodzenia. Lecz ponieważ Zakład główny w Jaszkowie nie
posiadający żadnych stałych funduszów, nad spodziewanie swoje z wielu miejsc
nawiedzonych cholerą, gdzie Służebniczki wezwane zostały, otrzymał
wspaniałomyślne z tej okoliczności ofiary,
a obecnie wyczerpane zasoby Zakładu, nie wystarczają na spłacenie
zaległych jeszcze kosztów budowli Domu nowicjatowego w Jaszkowie, z których
właśnie teraz uiścić się przychodzi, - przeto nagląca ta potrzeba zniewala nas
polecić się także wspaniałomyślności J[aśnie] W[ielmożnego] Pana Hrabiego, a w
razie uzyskania tej pożądanej pomocy, upraszalibyśmy o najłaskawsze przesłanie
takowej na ręce J[aśnie] W[ielmożnego] księdza
prałata Koźmiana w Poznaniu.
Przepraszając najmocniej za
ośmielenie się nasze, zostaję z głębokim uszanowaniem J[aśnie] Wielmożnego Pana
Hrabiego najniższym sługą
E. Bojanowski
[250]
Do Elżbiety
CZARTORYSKIEJ w
Rokosowie
[14
września 1867]
J[aśnie] O[świecona] Ks[iężno].
Z nieśmiałością zanoszę do J[aśnie]
O[świeconej] Pani następującą prośbę.
W warunkach
tyczących się utrzymania Ochronki w Rogożewie, nie zamieściłem ofiary
jednorazowej dla Nowicjatu, jaką w niektórych miejscach pobieraliśmy przy
zaprowadzaniu Ochronek na pokrycie kosztów za utrzymanie przez czas
nowicjatowej próby trzech Sióstr dających się na Ochronkę, albowiem dla
ułatwienia nowo zakładających się domków, nie kładliśmy tego za zwykły warunek.
Tymczasem obecne potrzeby Nowicjatu
zniewalają nas polecić się wspaniałomyślności J[aśnie] O[świeconej] Pani co do
takowej ofiary, ponieważ zbyt szczupłe zasoby Zakładu, nie wystarczają na
spłacenie zaległych jeszcze kosztów budowli Domu nowicjatowego w Jaszkowie, z
których właśnie teraz uiścić się jesteśmy obowiązani.
W razie uzyskania tej pożądanej
pomocy, upraszalibyśmy o najłaskawsze przesłanie takowej na ręce J[aśnie]
W[ielmożnego] Ks. prałata
Koźmiana.
Przepraszając najmocniej za
ośmielenie się nasze, zostaję pełen głębokiego uszanowania J[aśnie]
O[świeconej] Księżnej najniższym sługą
E. Boj[anowski]
[251]
Do Elżbiety
CZARTORYSKIEJ w
Rokosowie
Grabonóg,
24 wrześ[nia 18]67
J[aśnie] O[świecona] Księżno!
Zakład nasz tyle już doznaje łask od
J[aśnie] O[świeconej] Pani, iż tylko nader nagląca potrzeba obecna ośmielić
mnie zdołała do zaniesienia prośby, za której najłaskawsze przyjęcie jak
najuniżeńsze składam Księżnie Pani dzięki.
Czyniąc zaś zadosyć Jej łaskawemu wezwaniu, pozwalam sobie tylko
nadmienić, iż podobne ofiary z niektórych miejsc wynosiły 150 tal. za koszta
łożone na trzy Siostry w czasie ich pobytu w Nowicjacie, z innych zaś miejsc
niektórych niższe otrzymywał Zakład ofiary, co wszakże pozostawiając najzupełniej
wspaniałomyślności J[aśnie] O[świeconej] Pani, wdzięczni będziemy nieskończenie
za jakikolwiek na ten cel datek.
Co do drzewek morwowych, które
byłyby nam wielce pożądanymi dla Ochronki w Rogożewie, dostać takowych można w
najlepszym gatunku u pana
Kiszewskiego, nauczyciela przy seminarium
nauczycielskim w Paradyżu (poczta: Jordan), po cenie 15 sgr. za kopę drzewek
3/4 letnich, które przesyła pocztą. Najlepiej podobno sadzić takowe na wiosnę,
w końcu kwietnia lub początku maja.
Korzystając ze sposobności łączę
wraz z Ks. prof. Brzezińskim
wyraz najgłębszego uszanowania, z którym zostaję J[aśnie] O[świeconej] Księżnej
najniższym sługą
E. Boj[anowski]
[252]
Do ks. JANA ZAWIDZKIEGO[825] w
Skalmierzycach
28
wrześ[nia 18]67
Wiel[ebny] Ks. Prob[oszczu]
Dobr[odzieju].
Na łaskawy list Jego z 3 t.m., dziś
dopiero uiścić się mogę w odpowiedzi, gdyż pierwej musiałem co do aspirantki
Konstancji Trzepacz porozumieć się z Siostrą Przełożoną[826],
która na moje przedstawienie donosi mi, iż pomimo najszczerszej chęci, nie może
rychlej, jak obiecała, przyjąć wspomnianej Konstancji, gdyż o ile pomieszczenia
w Nowicjacie wystarczą, zostanie takowe zajęte przez upewnione już na zimę i
wkrótce przybyć mające kandydatki oraz przez następne, które na wiosnę mają już
przyrzeczone do Nowicjatu przyjęcie. Oprócz tego Siostra Przełożona pragnęłaby
poprzednio zobaczyć się z nią i pomówić. Chodzi jej bowiem głównie o to, że
podobno Konstancja nie posiada jeszcze dostatecznego funduszu na swe utrzymanie
w Nowicjacie, a Zakład obecnie tak szczupłe ma zasoby, iż bez zapewnienia
środków utrzymania, nie jest na teraz w stanie kandydatek przyjmować.
Zaletne wszakże i łaskawe ze strony
W[ieleb]n[e]go Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] wstawienie się za rzeczoną Konstancją,
nie omieszka zapewno Siostra Przełożona mieć bardzo na względzie - o ile tylko
okoliczności dozwolą, będzie się starała ułatwić tejże przyjęcie do Nowicjatu.
Miło mi przy tej sposobności
załączyć wyraz głębokiego uszanowania, z którym zostaję Wiel[ebnego] Ks.
Pro[boszcza] Dobr[odzieja] uniż[onym] w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. Bojan[owski]
[253]
Do ks. JÓZEFA SZUŁCZYŃSKIEGO w
Pogorzeli
Grabonóg,
8 paźdz[iernika 18]67
N.B.P.J.Ch.
Czcigodny i Kochany Księże
Proboszczu Dobrodzieju!
Łaskawy list Kochanego Księdza
Proboszcza z 3 t.m.[827]
odebrałem 5 t.m. w sobotę i przedsięwziąłem zaraz starać się o adres do Pana
Franciszka Żółtowskiego, który obecnie
bawi w Paryżu. Tymczasem już nazajutrz rano w niedzielę 6 t.m., na odpust Matki
Boskiej Różańcowej przybył ksiądz
Rosiński, wikariusz ze Strzelcza[828]
i oświadczył, że już otrzymał od pana
Żółtowskiego prezentę na Strzelcze i list jego odebrany z Paryża pokazał. Zatem
pomimo najżywszej chęci, nie mogłem już poleconej mi przez Kochanego Księdza
Proboszcza dopełnić posługi, czego jak najserdeczniej żałuję, bo nie mogła być
jak tylko najpożądańszą dla mnie okoliczność, dająca nam nadzieję zbliżenia się
Kochanego Księdza Proboszcza w nasze strony i sposobność okazania mej gorącej
wdzięczności za dowody Jego łaski i szlachetne dobrodziejstwa, jakimi Kochany
Ksiądz Proboszcz raczyłeś obdarzyć nasz Zakład, który w swych codziennych modłach
nie przestaje błagać Boga o wszelkie błogosławieństwa dla dobroczyńcy swego.
Przy tej sposobności donoszę
Kochanemu Księdzu Proboszczowi, że owo gospodarstwo w Jaszkowie jest już
kupione na imię miejscowego dziedzica, pana
Emila Szołdrskiego, który tymczasem zatrzymuje je w posiadaniu, dopóki nie
zdołamy zebrać się na całkowitą wypłatę takowego, gdyż dotąd nie dozwoliły nam
uskutecznić tego długi Zakładu, które powstały w ostatnich latach, kiedy
nieszczęśliwe okoliczności Zakład dotknęły i z powodu innych potrzeb
publicznych żadne ofiary na utrzymanie tegoż nie wpływały, a wskutek tego
Zakład był zmuszony długi z kapitału spłacić. Mamy jednak nadzieję, że nam Bóg
miłosierny dopomoże ten dotkliwy uszczerbek powetować, w czym polecając się
gorąco św. modłom Kochanego Księdza Proboszcza, mam zaszczyt załączyć wyraz
najgłębszego uszanowania i wdzięczności, z którą zostaję Jego najniższym w
Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. Bojan[owski]
[254]
Do ks. KROSZEWSKIEGO w Stolzenhagen bei Heilsberg[829]
Hochwürdigster
Herr Pfarrer!
Ihr
an mich abgeschicktes Schreiben erhielt ich[831], aus welchem ich erkannte, dass zwei
andächtige Bauertöchter Rosa Woywod[832] und Apollonia Thimm[833] um Aufnahme in die Kongregation der dem
Dienste der allerseligsten Jungfrau Maria geweihten Schwester bitten. Ihrem
Verlangen bin ich gezwungen jetzt eine abschlägige Antwort zu geben, weil das
Noviziat, welches die Schwester in der Provinz Posen haben mit Novizinen
angefüllt ist und das zweite Noviziat in der Provinz Schlesien, welches die
Schwestern heuer haben angefangen zu
bauen kann erst im Frühjahre 1868 bewohnbar sein. Ich habe fest beschlossen
diese zwei Bauertöchter in das schlesische Noviziat aufzunehmen und Ihre
Annahme kann erst im Frühjahre, wie ich schon hier Erwähnung davon machte, in
Erfüllung gehen. Daher lasse ich Ihnen sagen Sie sollen mit der göttlichen
Hilfe treu Ihrem Berufe bleiben. Im Frühjahre 1868 werde ich Euer Hochwürden in
Kenntnis setzen, wann diese zwei Bauertöchter können die Reise nad Schlesien
unternehmen und wieviel Sie an Wäsche und Betten mitbringen sollen.
Edmund
Bojanowski
[255]
Do ROZALII MORAWSKIEJ
w Oporowie
Grabonóg, 1 listop[ada] 1867 Szan[owna] Pani!
Łaskawy list Pani z 30 z.m.[835]
odebrawszy wczoraj wieczorem, pośpieszam dziś zaraz z odpowiedzią.
W przeszłym tygodniu w Poznaniu
pokazywał mi już nasz ks.
Arcypasterz[836]
listy pani Fullerton[837]
i ks. Arcybiskupa
westminsterskiego Manninga[838],
którzy żądają Służebniczek do Anglii. Po
porozumieniu się naszym, miał nasz ks.
Arcypasterz odpisać, że Sióstr umiejących po niemiecku, które łatwiej można by
posłać niż Polki, mamy wprawdzie kilka, lecz te są nam teraz jeszcze niezbędnie
potrzebne, mianowicie w Śląsku; proponujemy tedy, aby z Anglii przysłano tu
trzy, a przynajmniej dwie kandydatki do Nowicjatu na dwa lata z wystarczającym
funduszem. Nadmieniam przy tym nawiasowo, iż pani
Szołdrska w Jaszkowie, mówiąca po angielsku, mogłaby na początek być pomocną
tymże kandydatkom co do języka, dopóki by się po polsku nie nauczyły. Pani
Szołdrska będzie jeszcze do Św. Jana mieszkać w Jaszkowie, zatem byłoby bardzo
dobrze, aby te kandydatki jak najprędzej przybyły. Po ukończonym zaś przez dwa lata Nowicjacie i
po złożeniu ślubów, posłalibyśmy te nowe Siostry Angielki do Anglii wraz z
jedną lub z dwoma tutejszymi Siostrami Niemkami, które wówczas nie byłyby nam
już tak potrzebne jak teraz i które by przewodniczyły Angielkom w zaprowadzeniu
pierwszego domku, a po pewnym czasie mogłyby znów do kraju wrócić, skoroby
rzecz w bieg już weszła.
Miał także nasz ks. Arcypasterz napisać, że na żądanie
moglibyśmy może i teraz posłać dwie Siostry Niemki na parę
tygodni, aby je tam bliżej poznano i aby same zobaczyły naocznie pole
działania. Ale to zdaje mi się być mniej potrzebnym, a byłoby ze znacznymi
kosztami połączone. Tyle donoszę Pani o tym, co my uradzili w Poznaniu.
Teraz odpowiadam na punkta listu
pani Fullerton, który mi Pani łaskawie wczoraj nadesłałaś.
1. W razie
gdyby trudności nie dozwoliły zaprowadzić tutejszego Zgromadz[enia] Służebniczek do Anglii, a chciano tam tylko
coś podobnego podług Reguły naszej utworzyć, to zdaje mi się, iż w takim razie
połączenie z tutejszym Zgromadzeniem byłoby trudne. Jednakże nie omieszkalibyśmy
z wszelką gotowością udzielać skazówek z naszego doświadczenia powziętych. Odnośnie do tego, odpowiadam na uczynione nam
zapytania.
2. Początek
Służebniczek wiadomy jest pani
Bodenham[839].
Pierwsze Siostry krótko były u Sióstr Miłosierdzia i zaraz potem własny założyły Nowicjat, co
też dla każdego powstającego zgromadzenia jest najodpowiedniejszym.
3. Przełożona
główna jest wieśniaczką, jedna z najpierwszych Sióstr co do tego zawiązku
przystąpiły.
4. Nowo
tworzące się stowarzyszenie powinno by - oprócz głównej przełożonej - mieć komisarza
duchownego z ramienia miejscowego
Arcybiskupa, jak Reguła nasza oznacza. Proboszcze zaś, w których parafiach
Siostry zakładają domki, są tylko opiekunami tychże, jak Reguła mówi.
5. Co do
osobnego domku i ogródka, to wedle miejscowości trzeba by się zastanowić. W
każdym razie powinna być część domu dla Sióstr ściśle odosobniona.
6. Skoro jedna
brałaby pensję a drugie dwie miałyby się utrzymywać z szycia itp., to by należało zapewnić im ciągły
zarobek, aby na takowym nie zbywało.
7. W miejscach,
gdzie nie ma szkoły katolickiej, mogłyby takową prowadzić co do nauki religii,
czytania, pisania i robót ręcznych, jeżeli
rząd nie miałby nic przeciw temu
i jeżeli w inny lepszy sposób zaradzić temu nie można, bo Siostry nasze
do takiej nauki, jaka się udziela w szkołach elementarnych nie są uzdatnione,
tylko do prowadzenia Ochronek. Jednakże
podobną szkołę starszych dzieci, obok Ochronki, mają nasze Siostry, np. w
Królestwie.
8. Odwiedzanie
chorych lub pielęgnowanie takowych u siebie w domu, gdzie do Ochronki
przyłączony jest lazaret, należy do ich obowiązków, podług Reguły.
Gdzieniegdzie także przyjmują sieroty na stałe utrzymanie.
9. Co do
ubioru, zmiana takowego byłaby wprawdzie rzeczą podrzędną, ale gdyby tutejsze
Zgromadzenie do Anglii przenieść się miało, wypadałoby życzyć, aby ubiór tutaj
przyjęty, pozostał niezmiennym.
Zwracam jeszcze uwagę na to, że
jednym z najgłówniejszych zajęć Służebniczek są właściwe Ochronki,
do których przyjmuje się przychodnie małe dziatki w wieku nie obowiązującym
jeszcze do szkoły.
Resztę objaśnień, jakich by było
potrzeba, raczyłaby uzupełnić pani
Bodenham, której przy niniejszej sposobności łączę wyraz głębokiego uszanowania
i najżywszej wdzięczności za tak życzliwe i łaskawe pośrednictwo w sprawie
naszych Służebniczek, za co również i Szanownej Pani dziękując najmocniej,
polecam pokornie tę sprawę św. modłom Pańskim i Szanownego Ks. Wojciecha[840],
zostając z najgłębszym uszanowaniem Ich uniżonym sługą
E. Boj[anowski]
[256]
Do ks. MARCINA NOŻEWNIKA[841] w
Witkowie
4
listop[ada] 1867
Szan[owny] Ks. Prob[oszczu]
Dobr[odzieju].
Siostry z Małachowa piszą mi[842],
że p. Ulatowski obiecał w czasie
ich wyjazdu na rekolekcje kazać porobić konieczne reperacje w domu ochronkowym;
tymczasem po powrocie zastały wszystko jak było niewyporządzone. Narzekają
także, iż ordynarii we właściwym czasie nie odbierają.
Matka Przeł[ożona][843]
upraszała o to osobiście i p.
Ulatowski obiecywał, lecz dotąd nie uskutecznił. Że zaś Matce Przeł[ożonej]
jako i mnie trudno dla tego interesu umyślnie jeździć, a przez listy teraz
trudniej coś zrobić, przeto udaję się z usilną prośbą do Szan[ownego] Ks.
Prob[oszcza] Dobr[odzieja], abyś raczył najłaskawiej pomówić z p. Ulatowskim o tym i niezbędność tych
reperacji mu przełożyć, a Siostry
najlepiej wyszczególnić mogą, o co głównie im chodzi. W razie gdyby to p. Ulatowskiemu zbyt uciążliwym było,
natenczas nie chcąc mu stawać się
ciężarem, bylibyśmy zniewoleni zwinąć Ochronkę i wziąć Siostry z Małachowa.
Pokładając nadzieję w łaskawości
Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja], że nam tej przysługi odmówić nie
raczysz, polecam się Jego łaskawym względom i pobożnej pamięci, łącząc wyraz
głębokiego uszanowania, z którym zostaję Szan[ownego] Ks. P[roboszcza]
Dobr[odzieja] uniżonym w Chr[ystusie] P[anu] sługą
E. B.
[257]
Do ks. JANA KOŹMIANA
w Poznaniu
[7
listopada 1867]
Koch[any] Ks. J[anie].
Przesyłam Koch[anemu] Ks[iędzu]
program naszego pisma, jaki ułożył ks.
Brzeziński. Proszę o uwagi i o tytuł. Ks. Brzeziński chce to pismo nazwać Jutrzenką.
Mnie się ten tytuł nie podoba[844].
Załączam także treść przeglądu
wypadków z r. 1867. Ks. Brzeziński
proponuje artykuł taki do pierwszego zeszytu. Czybyś Koch[any] Ks[iądz] nie
zechciał coś podobnego napisać? Jeżeli nie, to czyby nie można o to poprosić pana Stanisława Koź[miana] lub np. p.
Adolfa Koczorowskiego?[845]
Prosiłbym o rychłą odpowiedź, bo na 1 grudnia chcielibyśmy rękopis pierwszego
zeszytu mieć zebrany.
{Teraz co do Ochron. Czy Koch[any]
Ks[iądz]
raczyłeś pomówić z Ks. Sufrag[anem] Włodarskim[846]
o Komisarzu duchownym dla Śląska? i napisać do O. Baczyńskiego o kilka Sióstr z
Galicji. Byłyby nam teraz bardzo potrzebne. M. Elżbieta[847]
może wkrótce jadąc do Lubasza, objaśni Kochan[emu]
Ks[iędzu]
tę potrzebę, bo zdaje się, że będziemy musieli dać na Ochronki Sio[strę]
nauczycielkę z Jaszkowa i ową Siostrę Galicjankę zatrzymaną ze Śląska, choć
obie są niezbędne przy Nowicjacie, osobliwie ostatnia, której chcieliśmy
zostawić sposobność w Jaszkowie do dalszego kształcenia. Radzi byśmy więc te
dwie zatrzymać w Nowicjacie, a miejsca na Ochronkach zastąpić Galicjankami}[848].
W sprawie Służebniczek, czy
Kochanemu Księdzu czas pozwolił uczynić to, o co prosiłem w liście z 25 z.m.?[849]
Odebrałem z Londynu list pani Bodenham wraz z listem do niej
pisanym przez panią Fullerton z
27 z.m.[850],
która żąda Służebniczek, a w razie trudności pyta, jakim by sposobem można tam
coś podobnego utworzyć w połączeniu z tutejszym Zgromadzeniem. Odpisałem
trzymając się tego, cośmy w Poznaniu uradzili.
Polecam się św. modłom Koch[anego]
Ks[iędza] i najserdeczniej pozdrawiam.
E.
B.
Nb. Jeden z księży
konwiktowych, zdaje mi się Ks. Dalkowski[851], prosił mnie o kilka roczników Pokłosia
dla ks. Kamockiego. Przesyłam
więc ks. Dalkowskiemu w załączonej
paczce Rok I, III.... Więcej zbytnich roczników nie mam.
[Na marginesie]
Prosiłbym
także o łaskawe nadesłanie pozostałych artykułów z Roku Wiejskiego.
[258]
Do ks. FELIKSA KOZŁOWSKIEGO[852] w
Gnieźnie
[7
listopada 1867]
Szan[owny] Ks. Prof[esorze]
Dobr[odzieju].
Korzystając z uprzejmej obietnicy
Szan[ownego] Ks. Prof[esora] Dobr[odzieja], ośmielam się powtórzyć uniżoną
prośbę o łaskawy udział we współpracownictwie do naszego projektowanego pisma
dla ludu, a mianowicie byłoby nam wielce pożądanym, gdyby Szan[owny] Ks.
Prof[esor] Dobr[odziej] raczył zaszczycić takowe szeregiem artykułów o historii
miasta Gniezna i kościołów gnieźnieńskich.
Program rzeczonego pisma w głównym
zarysie ma być taki:
Zadaniem tegoż [853]
[po 7
listopada 1867]
Szanowny Panie!
Gotowość obywatelska, z jaką
Czcigodny Pan obok tylu mnogich prac nie odmawiasz swej szacownej pomocy także
oświacie naszego ludu, daje mi miłą nadzieję, że niniejsza prośba moja znajdzie
łaskawe u Czcigodnego Pana przyjęcie.
Zamierzamy
w Poznaniu wydawać pismo dla ludu[855],
którego ma być zadaniem oświecać czytelników niższego wykształcenia przez
dalsze rozszerzanie wiadomości, jakie ze szkół elementarnych powzięli, z
uwzględnieniem potrzeb czasu i kraju. Wszystkie więc zgoła nauki będą w nim
wykładane w sposób prosty i przystępny; nadto zamieszczać się mają poezje i
powieści.
Pismo to wydawać chcemy zeszytami w
objętości 6-8 arkuszy, kilka lub więcej razy do roku, wedle nagromadzonego materiału.
W każdym zeszycie artykuły mają być zupełne.
Redakcja przyjmując za zasadę płacić
współpracownikom tymczasowo 5 tal. za arkusz druku, także pragnie, aby każdy
autor wydrukowaniem nazwiska pod swą pracą, ogłaszał takową pod swoją
odpowiedzialnością.
Dotąd już pozyskawszy dość znaczną
liczbę współpracowników, ośmielam się także zanieść pokorną do Czcigodnego Pana
prośbę, azalibyś nie raczył przedsięwzięcia naszego choć niekiedy przynajmniej
zaszczycać swym piórem, a światłą radą wspierać, a obecnie doradzić tytuł,
który jeszcze stanowczo obrany nie został. Pierwszy zeszyt zamierzamy wydać w
początku stycznia przyszłego roku.
W nadziei otrzymania łaskawej i
wielce upragnionej odpowiedzi pomyślnej, zostaję pełen jak najgłębszego
uszanowania Czcigodnego Pana najniższym sługą
E. Bojanowski
[260]
Do MIECZYSŁAWA LEITGEBERA[856]
w Poznaniu
14
listop[ada] 1867 Szanowny Panie !
Upraszam Szanownego Pana uprzejmie,
co do wydawnictwa zamierzonego pisma dla ludu[857],
o obiecaną łaskawie odpowiedź i to w jak najbliższym czasie, gdyż mi wiele
zależy na rychłym otrzymaniu takowej.
Tymczasowo powtarzam tu w zarysie
program, o którym Panu ustnie wspomniałem. Zadaniem pisma tego będzie itd.....[858]
Dotąd pozyskaliśmy już przeszło 20
współpracowników. Pierwszy zeszyt chcemy najpóźniej wydać w początku stycznia
przyszłego roku. Tytuł jeszcze stanowczo nie obrany.
Oczekując w tych dniach łaskawej
odpowiedzi, łączę wyraz należytego szacunku, z którym zostaję Szan[ownego] Pana
uniżonym sługą
E. Bojanowski
Za arkusz 10 tal. hono[ra]rium, z
tego połowa dla współpracowników, a druga połowa dla redakcji na cel
dobroczynny popieranie oświaty ludowej.
[261]
Do WŁADYSŁAWA ULATOWSKIEGO
w Małachowie
20 listopada 1867 Szan[owny] Panie.
Otrzymałem doniesienie od Sióstr[859],
że konieczne reperacje w Ochronce małachowskiej obiecałeś był Szan[owny] Pan
łaskawie kazać porobić w czasie pobytu Sióstr na rekolekcjach. Siostry jednakże
po swym powrocie nie zastawszy uskutecznionych tych robót, widziały się
zmuszonymi powtórzyć Szan[ownemu] Panu prośbę o przyśpieszenie takowych,
ponieważ w braku sklepu musiały kartofle do Ochronki złożyć, tudzież z powodu
zrujnowanego pieca nie będąc w stanie izby ogrzewać, nie mogły od pewnego już
czasu przyjmować dzieci do Ochronki, co jest wszakże główną rzeczą ich
powołania.
Z ubolewaniem dowiedziałem się przy
tym od Sióstr, iż Szan[owny] Pan odmówiłeś im teraz, pomimo nadchodzącej zimy,
uskutecznienia tych reperacji, a odmowa ta, jak mi piszą Siostry, była ze
strony Pańskiej wobec ludzi wypowiedziana w sposób tak dotkliwy dla Sióstr, a
tym samym dla Zgromadzenia, iż nie tylko z boleścią przyszło mi dowiedzieć się
o tym, ale nadto wnosić by mi wypadało z tego, że Szan[ownemu] Panu uciążliwym
jest dalsze utrzymywanie Ochronki. Zechcesz Szan[owny] Pan przeto łaskawie
wybaczyć, że sobie pozwalam upraszać Go o stanowczą i rychłą w tej mierze
decyzję, a mianowicie, mając na względzie przy nadchodzącej zimie niezbędność
tych reperacji, pragnę w tych dniach otrzymać łaskawe od Szan[ownego] Pana
doniesienie, czy Szan[owny] Pan stanowczo raczysz te reperacje w ciągu trzech
tygodni kazać ukończyć? Gdyż w przeciwnym razie, pomimo naszej najszczerszej
chęci zatrzymania Ochronki w Małachowie, bylibyśmy zniewoleni takową zwinąć i
Siostry gdzie indziej przeznaczyć, nie chcąc aby nadal miały się stawać
Szan[ownemu] Panu uciążliwymi.
Przy niniejszej sposobności ośmielam
się upraszać Szan[ownego] Pana za podróż Sióstr z rekolekcji o łaskawy zwrot
kosztów, które na ten cel Dom Jaszkowski założył.
W oczekiwaniu łaskawej odpowiedzi,
łączę wyraz uszanowania, z którym zostaję Szanow[nego] Pana uniżonym sługą
E. Bojan[owski]
[262]
Do WŁADYSŁAWA ULATOWSKIEGO
w Małachowie
[9
grudnia 1867]
Szan[owny] i łask[awy] Panie!
Pomimo najszczerszej chęci nie
mogłem zaraz odpisać Szan[ownemu] Panu na łaskawy list Jego[860],
gdyż poprzednio musiałem się co do proponowanej zmiany porozumieć z M[atką]
Przełożoną[861],
która właśnie natenczas była w drodze. Dziś więc dopiero uiszczając się w
odpowiedzi, dziękuję nasamprzód serdecznie Szan[ownemu] Panu za łaskawe
uskutecznienie potrzebnych reperacji w Ochronce, a co do Sio[stry] Katarzyny,
to podług tego, co mi Szan[owny] Pan piszesz, uważałbym za najwłaściwsze
życzeniu Pańskiemu zadosyć uczynić i Siostrę Katarzynę wziąć stamtąd, a inną w
jej miejsce posłać.
Po rozmówieniu się z M[atką]
Przełożoną przekonałem się, że w tej chwili mamy tylko jedną Siostrę do
rozporządzenia, która po ciężkiej febrze przychodząc teraz do zdrowia, mogłaby
może wkrótce być przeznaczoną albo wprost do Małachowa, albo gdzie indziej w
zamian za inną Siostrę. Chodziłoby tylko o koszta podróży dla takowej wraz z
M[atką] Przełożoną, które - jeżeli Szan[owny] Pan raczyłbyś podjąć, prosiłbym
uprzejmie o łaskawe doniesienie mi, abym mógł o tym M[atkę] Przełożoną
zawiadomić. Przy tej sposobności uporządkowałaby M[atka] Przełożona osobiście
rzecz co do regularnego przyjmowania dzieci ochronkowych i co do czytań
wieczornych. Pomimo tego jednak będzie mi bardzo miło, skoro Szan[owny] Pan w
każdym razie raczyłbyś na później swe spostrzeżenia i uwagi w tym względzie mi
donosić.
Obecnie M[atka] Przeł[ożona] miała
tymczasowo potrzebne upomnienia Sio[strze] Katarzynie napisać.
Koszta podróży Sióstr z rekolekcji
według doniesienia Sio[stry] Katarzyny czyniły 4 tal. 35 sgr., ale szczegółowo
wydatków tych nie wiem, gdyż kwity pocztowe i rachunek wręczyła Szan[ownemu]
Panu, a nam tylko ogólną sumę podała.
W oczekiwaniu łaskawej odpowiedzi,
miło mi polecić się względom Szanownego Pana i załączyć wyraz wysokiego
szacunku, z którym zostaję Jego uniżonym sługą
E. Boj[anowski]
[263]
Do ks. JANA GRÖLICHA
w Leśnicy
18 grud[nia 18]67
Szan[owny] Ks. P[roboszczu]
Dobr[odzieju].
Odebrawszy od S. Anny doniesienie o
bytności Sióstr u J[aśnie] O[świeconego] Księcia Biskupa[862],
czuję obowiązek wynurzyć Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi] Dobro[dziejowi]
najgłębszą wdzięczność za łaskawe towarzyszenie Siostrom i przedstawienie ich
J[aśnie] O[świeconemu] Księciu Biskupowi, oraz za wspaniałomyślne ułatwienie im
tej podróży, przy czym miło mi załączyć Szan[ownemu] Ks. Prob[oszczowi]
Dobr[odziejowi] i Szan[ownemu] Ks. Rimlowi najszczersze życzenia wesołych Świąt i szczęśliwego
rozpoczęcia Now[ego] Roku wraz z wyrazem najgłębszego uszanowania, z którym
zostaję Szan[ownego] Ks. Prob[oszcza] Dobr[odzieja] najniższym w Chr[ystusie]
P[anu] sługą
E. B.
[623] O. Pacyfik
Bydłowski (ur. 1810), od 1855 r. prowincjał reformatów. Bojanowski E.,
op. cit., s.127 przyp.1.
[624] Siostra Antonina, Florentyna Poniedziałek, ur. 30 stycznia 1838 r. w Obrze
k. Śremu. Do nowicjatu w Jaszkowie wstąpiła 21 października 1858 r. Pierwsze
śluby złożyła 14 października 1859, a wieczyste 4 października 1902 r.
Pracowała na placówkach m.in. w Mielżynie, Niechanowie, Niesłabinie, Borku (do
4 VI 1864). Następnie w Galicji - w Krasiczynie (do zamknięcia placówki przez
rząd - 21 X 1864) i Starej Wsi (21 X
1864-maj 1865). Powróciła potem do wielkopolski,
pracując m. in. w Gołębinie, Oporówku, Osieku, Czarnkowie, Rąbinie, Kopaszewie,
Rokosowie, Wielichowie. Od 11 kwietnia 1876 r. była przełożoną w Kamieniu
Śląskim. Następnie (1895) ponownie
powróciła do Wielkopolski, pracowała w
Mielżynie i Szamotułach i od 1 kwietnia 1901 r. w Jaszkowie, gdzie zmarła 21 czerwca 1917 r. AGSL,
KP nr 67.
[625] Kuśniak Wawrzyniec (1788-1866), oratorianin,
proboszcz i przełożony Kongregacji Świętogórskiej w latach 1839-1866, znany z
pobożności i miłosierdzia, zmarły 15 marca 1866 r. w opinii świętości. Proces
informacyjny w sprawie beatyfikacji Sługi Bożego rozpoczął się w 1968 r. Zob. niżej, list z 6 czerwca 1866 r.;
Bojanowski E., op. cit., s. 69 przyp.1.
[626] Superiorem w Śremie był wówczas
(1865-1872) ks. Michał Mycielski.
[627]
Chodzi o wydane w 1865 r. Żywoty Świętych Pustelników Kazimirskich.
[628]
Korespondencji tej brak. Datowana była 22 grudnia 1865 r. wraz z listem s.
Marianny Filipiak do rodziców. Stanowiła załącznik do listu s. Leony Jankiewicz
z tego samego dnia, adresowanego do Bojanowskiego. Dziennik E.B. , 26
grudnia 1865 r.
[629] Zob. niżej list z 27 stycznia 1866 r.
[630]
Był to list datowany 23 grudnia 1865 r., dołączony do pisma s. Leony Jankiewicz
o jeden dzień wcześniejszego. Dziennik E.B., 26 grudnia 1865 r.
[631] Bieńkowska (Bińkowska) Elżbieta (1840-1919),
ur. 30 maja 1840 r. w Jumendorf (Jardy) k. Olsztyna. Do Zgromadzenia wstąpiła
28 maja 1862 r. I profesję złożyła w
Jaszkowie 8 czerwca 1863 r., a wieczystą
4 października 1902 r. Pracowała w różnych placówkach wielkopolskich, potem w
Skrzyszowie na Śląsku, gdzie od 19 kwietnia 1868 r. do 14 grudnia 1870 r. była przełożoną. W
następnych latach ponownie pracowała w Wielkopolsce, m.in. w Wielichowie,
Jaszkowie i w Borku, gdzie była przełożoną od 8 listopada 1873 r. do śmierci w dniu 8 stycznia 1919 r. AGSL, KP.
– Schematyzmy archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej (Elenchus)
z lat późniejszych podają nazwisko: Bieńkowska, natomiast gdzie indziej występuje
ono w formie: Binkowska (Zob. niżej list z 13 czerwca 1869 r.; Bojanowski E.,
op. cit., s. 339).
[632] Hertmanowski Tomasz (1829-1898), ks., od 1858
r. proboszcz w Rąbiniu. Bojanowski E., op. cit., s. 283 przyp. 1.
[633]
Listu tego brak. Wiadomo jednak z notatki Bojanowskiego w Dzienniku z 26 grudnia 1865 r., że Jankiewicz była chora
i że rząd austriacki ponownie niepokoił służebniczki w Żużelu. W związku z tym
tamtejszy ksiądz i fundatorka ochronki Kownacka radzą, aby siostry „złożyły
welony a nosiły czapeczki czarne”, na co otrzymały zezwolenie głównego ośrodka
służebniczek galicyjskich w Starej Wsi. W piśmie wspomniano też o ślubach
czterech nowicjuszek (8 XII 1865).
[634]
Zdrobniałe imię s. Elżbiety Szkudłapskiej.
[635] Wierna
Józefa (1841-1873), służebniczka Maryi, ur. w Biłce Szlacheckiej k.
Lwowa, do Zgromadzenia wstąpiła w 1864 r., zm. w Rymanowie w pow. sanockim
podczas epidemii cholery, pielęgnując chorych.
Kudryk T., op. cit., t. 1, s.
3-4.
[636]
Gieburowski Stanisław, Krótki opis Kościoła i Cudownego Obrazu Matki Boskiej
Pocieszenia w Górce Duchownej, z wyszczególnieniem cudów niektórych, bractw i
odpustów, jako też z dodatkiem godzinek, nowenny, pieśni i modlitw rozmaitych.
Wydany na pomnożenie funduszu ku wybudowaniu wieży przy kościele Góreckim,
Grodzisk 1865.
[637]
Korespondencji tej brak. Zob. przypisy do dwóch listów wcześniejszych z 27
stycznia 1866 r. w sprawie pism grudniowych 1865 r.
[638] Dzieje klasztoru przedstawił ostatnio Hanich
A., ks., Góra Świętej Anny - centrum pielgrzymkowe Śląska Opolskiego
1945-1999. Studium historyczno-pastoralne, Opole 1999. – Kim byli
goście ze Śląska w Jaszkowie w końcu
1865 r., owa „wieśniaczka z dwoma córkami i Opiekun”, trudno powiedzieć.
Opiekunem mógł być zarówno franciszkanin z Góry Św. Anny, o. Edward Władysław
(Ladislaus) Schneider, jak i wikary z Leśnicy, ks. Walenty Rimel, uczestnik
wcześniejszego zebrania generalnego Towarzystwa Św. Wincentego à Paulo w Poznaniu (zob. wcześniej, list z 12 listopada 1865 r.), a także leśnicki proboszcz, ks. Jan
Grölich. Każdy z nich był zainteresowany sprowadzeniem służebniczek na Śląsk.
[639]
Listu tego brak. Datowany był 25 stycznia 1866 r. w Jaszkowie, gdzie s.
Elżbieta Szkudłapska była przełożoną główną Zgromadzenia po odejściu Matyldy
Jasińskiej. Dziennik E.B., 27 stycznia 1866 r. – Pod tą samą datą
Bojanowski odnotował wysyłkę trzech drukowanych tu pism do sióstr galicyjskich.
[640]
Ks. Proboszcz Franciszek Semenetz z Bełza. Dziennik E.B., 3
listopada 1864 r.
[641]
Stancja (wł. stanza) – (dawn.) izba mieszkalna, pokój, zwłaszcza wynajmowany.
[642]
Ks. Józef Brzeziński był wówczas administratorem diecezji.
[643]
Listu tego – informującego o możliwości zamknięcia ochronki przez władze
carskie - brak, choć Bojanowski
odnotował jego odbiór w swoim Dzienniku pod datą 22 kwietnia 1866 r. Positio..., vol. 1, s.1005.
[644]
Chodzi o Gryzeldę Celestynę z Zamoyskich
Działyńską (1804-1883), ur. 25
września 1804 r. w Zamościu, córkę ordynata Stanisława Zamoyskiego i Zofii ks.
Czartoryskiej, żonę Adama Tytusa hr. Działyńskiego (25 XI 1825) z Wielkopolski,
dokąd się przeniosła. W powstaniu listopadowym wraz z mężem brała udział w akcji
samarytańskiej prowadzonej przez jego siostrę, Klaudynę Potocką;
pozbawieni przez rząd pruski dóbr wielkopolskich po upadku powstania,
zamieszkali w majątku Gryzeldy w Oleszycach pod Jarosławiem, prowadząc
działalność oświatowo-wychowawczą wśród ludu wiejskiego. Działalność tę
rozwinęła po powrocie do Poznania i dóbr
kórnickich (1842), organizując Towarzystwo
Dobroczynności (od 1853 r. Towarzystwo Pań Miłosierdzia Św. Wincentego à
Paulo), zajmujące się tworzeniem ochronek dla ubogich dzieci, odwiedzaniem i
pielęgnowaniem chorych. Była założycielką Domu Sióstr Miłosierdzia w Kórniku z
ochronką, szpitalem i pracownią, osadziła je w Środzie (ok.1860), a do
galicyjskich Oleszyc sprowadziła felicjanki z Krakowa. Jednocześnie opiekowała
się służebniczkami w Jaszkowie i wspierała inne zgromadzenia. W 1848 r. żywiła
więźniów politycznych, a w 1863 r. zamieniła pałac w Poznaniu w pracownię, w
której przygotowywano odzież, zaś w 1871 r. opiekowała się jeńcami francuskimi
w Poznaniu. Urządzając koncerty, odczyty, wystawy obrazów i loterie w pałacu poznańskim
zdobywała środki finansowe na cele społeczne, a sama żyła skromnie. Zm. 10
lipca 1883 r. w Poznaniu. PSB, t.
6 (1948), s. 75 (Wisława Knapowska).
[645]
Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[646]
Listów tych brak, choć Bojanowski odnotował je w Dzienniku 21 kwietnia
1866 r. Wiadomo stamtąd, że trzy siostry oddaliły się samowolnie z ochronki w
Malińcu, gdzie pozostała jedynie s. Jadwiga Lewandowska, wspomagana przez s.
Konstancję Chudą z Ruszkowa.
[647]
Także tego listu brak. Był to list adresowany do s. Konstancji Chudej w
Ruszkowie jako odpowiedź na pisma z 18 i 25 marca 1866 r. Dziennik E.B.,
17 kwietnia 1866 r.
[648] Ledóchowski (Halka - Ledóchowski) Mieczysław
(1822-1902), kardynał, dyplomata papieski, arcybiskup gnieźnieński i poznański
od 1865 r., początkowo współpracował z rządem pruskim, ograniczał udział
duchowieństwa w propagowaniu haseł narodowych; w okresie
kulturkampfu więziony (1874-1876) za
obronę praw Kościoła, zyskał dużą popularność w społeczeństwie polskim;
od 1876 r. przebywał w Rzymie, od 1892 r. jako prefekt Kongregacji
Rozkrzewiania Wiary. NEP, t.
3, s. 691; PSB, t. 16 (1971), s. 626-628 (Adam Galos i Zygmunt
Zieliński).
[649] Ks. abp L. Przyłuski zm. 12 marca 1865 r.
[650] Był nim Pius IX.
[651] Tzn. gnieźnieńskiej i poznańskiej.
[652]
Bojanowski pisał ten list krótko po wizycie gości ze Śląska (ks. Walenty Rimel
i o. Władysław Schneider) w Jaszkowie i pozostaniu tam 2 kandydatek śląskich do
Zgromadzenia (Joanna Langner i Julianna Dawid). Pierwszą z nich przedstawił ks.
arcybiskupowi M. Ledóchowskiemu podczas audiencji w dniu 3 maja 1866 r. z
okazji wręczenia mu drukowanej tu prośby – przedłożenia. Bojanowski E., op.
cit., s. 337-338.
[653] Po wprowadzeniu koniecznych poprawek do
reguły Zgromadzenia, ks. abp M. Ledóchowski 27 grudnia 1866 r. wydał dekret
pochwalny, zatwierdził statut i konstytucje Zgromadzenia Służebniczek
Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej.
Kornacka M., op. cit., s. 89-90.
[654] Stanisław Sczaniecki, właściciel Karmina, był
synem Ignacego (zm. 15 III 1864), ożenionego z córką gen. Stanisława
Mielżyńskiego, przyjaciela Gustawa Potworowskiego, posła na sejm Wielkiego
Księstwa Poznańskiego, wydawcy „Ziemianina”; mężem Marii Eleonory z Szembeków;
bratem Konstantego – posła na sejm berliński.
Żychliński T., Kronika żałobna..., s. 385-386.
[655]
Listu tego brak. Wiadomo jednak, że chodzi o jego list z 30 maja 1866 r., w
którym prosił o przysłanie służebniczek w dniu 1 lipca i przedstawienie
warunków.
[656]
Listu tego brak. Załączone było do niego też pismo do przełożonej głównej
Zgromadzenia, s. Elżbiety Szkudłapskiej. Dziennik E.B., 10 maja 1866 r.
[657]
Filipiak Wawrzyniec, brat s. Marianny Filipiak, zakrystianin w klasztorze
gostyńskim filipinów.
[658]
Sekundycje - jubileusz 50-lecia kapłaństwa i towarzysząca mu Msza św. tzw.
Secunda (łac.) – druga, następna, nawiązująca do pierwszej tzw.
prymicyjnej Mszy św.
[659] Pajzderski Mateusz ks., oratorianin, dotąd
wieloletni minister czyli ekonom, duchowny, odpowiedzialny w klasztorach i
seminariach za sprawy materialne. Bojanowski E., op. cit., s. 64
przyp.1.
[660] Tj. na Zielone Świątki czyli uroczystość
Zesłania Ducha Świętego.
[661] Tj. do 26 maja.
[662]
Chodzi o ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego.
[663]
List był odpowiedzią na pismo s. Leony Jankiewicz z 15 maja 1866 r., Obydwu brak. Sygnalizowana w listach
Bojanowskiego obawa o to, czy listy dojdą do adresata, była wynikiem napiętych
stosunków między austriackimi władzami państwowymi a Zgromadzeniem. Dziennik
E.B., 16 czerwca 1866 r.
[664] Wizyta przełożonej głównej Zgromadzenia s.
Elżbiety Szkudłapskiej w Lewkowie była związana ze staraniami Józefa Lipskiego
i jego żony Antoniny z Koczorowskich o założenie tam ochronki służebniczek. Z
powodu pożaru zabudowań w 1865 r. (zob.
list J. Lipskiego z 31 maja tego roku w t. 2) zainteresowany przesunął termin
otwarcia ochronki na 1 lipca 1866 r. Faktyczne otwarcie nastąpiło jeszcze
później, 9 grudnia tego roku. Positio...,
vol. 1, s. 431.
[665] Zdanie w oryginale skreślone.
[666]
Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[667] Schneider Edward, w zakonie Władysław
(1833-1919), ks., franciszkanin, redaktor i wydawca, misjonarz ludowy, popularyzator
wiedzy o Ziemi Świętej. Ur. 3 lutego 1833 r. w Rozkochowie k. Głogówka
na Górnym Śląsku;
syn Franciszka (zm. 1851), zarządcy majątku hr. Harracha, i Franciszki z
Paczaków (zm.1886). Kształcił się w polskiej szkole elementarnej w Rozkochowie
i niemieckiej w Otmuchowie i Nysie, gdzie zdał maturę i gdzie uczył się także
gry na fortepianie. Od 24 października 1851 r.
studiował teologię na Uniwersytecie Wrocławskim, od 21 października 1852
r. na uniwersytecie w Bonn i od 28 października następnego roku ponownie we
Wrocławiu. Studia ukończył 29 lipca 1854 r., po czym od 18 października odbywał
nowicjat u franciszkanów alkantarzystów w Prudniku. Po opuszczeniu przez nich
Śląska za niesubordynację wobec biskupa wrocławskiego Henryka Förstera,
Schneider zrezygnował z zakonu i został nauczycielem domowym w Łambinowicach
(1855), a w styczniu 1856 r. wstąpił do wrocławskiego alumnatu. Po przyjęciu
święceń kapłańskich (31 I 1857) został kapelanem w Koźlu, a po dwóch latach w
Piekarach. Wiosną 1860 r. uzyskał zgodę biskupa wrocławskiego na wstąpienie do
klasztoru franciszkanów i po podróży do Włoch i Ziemi Świętej, wstąpił do
nowicjatu na Górze Św. Anny wraz z ks.
Józefem Kleinwächterem
(w zakonie Atanazym), wicerektorem alumnatu wrocławskiego (13 IX 1860). Po roku
złożyli profesję (17 IX 1861). Nowi zakonnicy zapoczątkowali tradycję
obchodzenia głównych odpustów kalwaryjskich oddzielnie dla ludności polsko - i
niemieckojęzycznej. W latach 1861-1862 i 1863 -1864 Schneider był profesorem
prawa kanonicznego w seminarium zakonnym w Wiedenbrück w Westfalii
i w Warendorf. W 100-lecie nabożeństw kalwaryjskich na Górze św. Anny (1864), Schneider opublikował
artykuł źródłowy pt. Urkundliche Nachrichten
über
St. Annaberg in Oberschlesien („Schlesisches Kirchenblatt”, 1863, nr 35, 38,
39), także w języku polskim m.in. w wersji skróconej w „Książce Kalwaryjskiej”
(Niemieckie Piekary 1871). Schneider wraz z Kleinwächterem
organizował uroczystości jubileuszowe, wzniósł kaplicę III Upadku Chrystusa
(1864), pod którą grzebano odtąd zmarłych franciszkanów. Założył też na Śląsku
Towarzystwo Bożego grobu (1864),
jako filię istniejącego od 1856 r. stowarzyszenia w Kolonii, z myślą o
finansowaniu misji franciszkańskich na Bliskim Wschodzie, a ponadto czasopismo
pod tym samym tytułem (1868-1885). Wydał też Album Ziemi Świętej po
polsku i niemiecku (ok.1875). Z Berliner Bonifatius Kalender na rok
1866, gdzie umieszczony został artykuł ks. Edwarda Müllera o
Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny w Księstwie
Poznańskim Von Polen es holen,
dowiedział się o ochronkach prowadzonych
przez Zgromadzenie i wraz z ks.
proboszczem Janem Grölichem oraz ks. Walentym Rimlem z Leśnicy
stał się inicjatorem sprowadzenia służebniczek
na Śląsk. Przez jakiś czas był potem ich spowiednikiem i
opiekunem duchowym.
W latach
1869-1872 Schneider został przełożonym klasztoru w Dingelstadt, a w latach
1872-1875 w Prudniku. Po kasacie klasztorów przez władze pruskie (31 V 1875) do
1887 r. przebywał na Bliskim Wschodzie (Jerozolima, od 1879 r. Aleksandria),
pracując w Kustodii Ziemi Świętej na rzecz pielgrzymów polskich i niemieckich
oraz umocnienia katolików w Palestynie. Współpracował z o. Jukundynem Bielakiem
przy założeniu i utrzymaniu pierwszego Domu Polskiego w Jerozolimie oraz z
Kolońskim Towarzystwem Ziemi Świętej przy tworzeniu rzemieślniczo-robotniczych
kolonii katolików niemieckich, choć akcja ta zakończyła się tylko wybudowaniem
domów dla pielgrzymów z Niemiec w Jerozolimie i Emaus. Potrzebne na to środki
finansowe Schneider zdobył podczas podróży kwestarskiej do Westfalii i
Nadrenii, a także na Śląsk i Warmię (wrzesień 1878 - wiosna 1879), spotkań i
prelekcji na temat chrześcijaństwa w Ziemi Świętej, wydawanych potem drukiem i
rozpowszechnianych. W Aleksandrii był duszpasterzem parafii św. Katarzyny i
opiekunem pielgrzymów różnych narodowości udających się do Ziemi Świętej, a
także organizatorem akcji charytatywnej w czasie okupacji miasta przez Anglików
(1882) i prywatnej szkoły dla dzieci niemieckich (1883), powierzonej potem
Zgromadzeniu Sióstr Boromeuszek z Trzebnicy.
Jego przełożoną była s. Katarzyna, rodzona siostra Schneidera. dało
to początek Bliskowschodniej Prowincji Boromeuszek (1894), prowadzącej kilkanaście placówek oświatowych
i szpitali. Z pisanego wówczas przez Schneidera Dziennika zachowało się
kilkanaście notesów w Bibliotece Prowincji św. Jadwigi w Kłodzku. Zapisy stały
się podstawą autobiografii (Ein alter schlesischer Pionier im Heiligen
Lande, Mikołów 1911). W tym samym roku Schneider na podstawie Wspomnienia ks. Antoniego
Brzezińskiego o Bojanowskim (Poznań 1872) opracował jego pierwszą biografię Gedenkblätter
an den sel. verstorbenen Herrn Edmund Bojanowski (St. Anaberg). Za zasługi
religijne na Bliskim Wschodzie został
uhonorowany cesarskim orderem Czerwonego Orła IV kl.(1898).
Po powrocie do klasztoru na Górze Św. Anny
(1887) Schneider współpracował z ks. Leopoldem Nerlichem przy budowie kalwarii
w Piekarach. Od jesieni roku następnego do wiosny 1889 r. przebywał w Werl, po
czym powrócił na Górę Św. Anny, a od jesieni tego roku przez cztery lata był
penitencjarzem wrocławskiej kurii biskupiej, mieszkając w klasztorze św.
Idziego. Następnie został duszpasterzem kolonii robotniczej w Hohenhof k.
Łambinowic (6 V 1893), a jesienią 1903 r. powrócił do klasztoru na Górze Św.
Anny. Po jubileuszu 50-lecia kapłaństwa wyjechał na Bliski Wschód (1907-1909),
skąd przywiózł różne obiekty archeologiczne i roślinne. Dały one początek
założonemu wówczas przez Schneidera na Górze Św. Anny muzeum biblijnemu (1910),
wzbogaconemu potem eksponatami od misjonarzy z Dalekiego Wschodu i
przeniesionemu do klasztoru w Nysie (1916), gdzie uległy zniszczeniu podczas II
wojny światowej. Schneider zm. na Górze
Św. Anny (2 X 1919). - AUWr, TK 82: Catalogus
Studiosorum...TK 113-114; Allgemeines Studenten - Register... 1852/1853, 1854/1855; Schematismus...1861 - 1919; PSB, t. 35 (1994), s. 578-580 (Anzelm J. Szteinke)
Por. Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego...,
s. 369 (Fidelis Klosa).
[668]
Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[669] Theobald Wentzky, franciszkanin w klasztorze
na Górze Św. Anny, ur. 7 maja 1832 r. we Wrocławiu, profesję złożył 20 czerwca
1854 r. Schematismus..., 1863.
[670]
Były nimi: Joanna Langner z Opola i Julianna Dawid, przywiezione do Jaszkowa 10
kwietnia 1866 r. przez ks. Rimla i o. Schneidera. Bojanowski
E., op. cit., s.337. – Langner Joanna pochodziła z Kolonii Rothaus na Śląsku Górnym, ojciec
Piotr był gospodarzem. Po złożeniu pierwszej profesji pracowała w Rąbiniu,
Turwii i Drzązgowie, skąd potajemnie wraz z s. Franciszką Okupnik wyjechała do
Ameryki przed 12 grudnia 1873 r. – Julianna Dawid była jedną z dwóch pierwszych
kandydatek do Zgromadzenia pochodzących ze Śląska. Ur. 16 lutego 1837 r. w
Żerkowicach pow. Opole, w rodzinnie gospodarza Tomasza i Józefy z. d. Nalewaja.
Do Jaszkowa przybyła 10 kwietnia 1866 r. wraz z ks. Rimlem z Leśnicy i o.
Schneiderem z Góry Św. Anny oraz drugą kandydatką Joanną Langner. Pierwsze
śluby złożyła 23 października 1867 r., a wieczyste 20 września 1904 r.
Pracowała w Turwi, Kopaszewie (tu w latach 1871-1875 była przełożoną), później
w Lewkowie (1876-1888) i w Jaszkowie (1895-1920). Ostatnie lata życia spędziła w Pleszewie jako emerytka. Tam zmarła 9
stycznia 1927 r. Bojanowski E. op. cit., s. 337; AGSL, KP nr 186.
[671]
Listu tego brak, choć Bojanowski odebrał go z poczty 8 lipca, uzyskując
potwierdzenie braku przeszkód w zainstalowaniu służebniczek na Górnym Śląsku.
Rozmowy w tej sprawie z biskupem wrocławskim ks. Henrykiem Försterem
przeprowadził jezuita, o. Michał Mycielski. Śląsk dysponował kolejnymi, sześcioma kandydatkami do Zgromadzenia. Dziennik E.B.,
8 lipca 1866 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 338.
[672]
Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[673]
Chodzi o franciszkanina Władysława Schneidera.
[674]
List ten nie zachował się. Bojanowski informował w nim, że dokumenty ochronkowe
przywiozą z sobą służebniczki „skoro tam około 23 t.m. jechać mają”. Dziennik
E.B., 15 lipca 1866 r.
[675]
Zob. niżej, list z 15 lipca 1866 r.
[676]
Dzieszowice - dziś Zdzieszowice, stacja
kolejowa między Opolem a Kędzierzynem, nieopodal Góry św. Anny.
[677]
List nie zachował się. Zob. stosowny
przyp. do listu zaadresowanego do ks. Walentego Rimla z 15 lipca 1866 r.
[678]
Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[679]
Listu tego także brak. Zob. stosowny przypis do listu adresowanego do ks.
Walentego Rimla z 15 lipca 1866 r.
[680]
Właściwie: St. Annaberg - niem. nazwa
Góry Świętej Anny.
[681]
Chodzi o Henryka Ernesta Förstera
(1799-1881), księcia biskupa
wrocławskiego, pisarza, Ojca Soboru Watykańskiego I. Słownik
biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego..., s.102-104 (Józef
Pater).
[682] List nie zachował się. Datowany 18 lipca 1866
r. był odpowiedzią na pismo Bojanowskiego sprzed 3 dni (zob. wcześniej). Ks. Rimel informował Bojanowskiego, że
„pociąg z Wrocławia odchodzi zaraz po przyjściu poznańskiego, około 11 godz.
przed południem i stawa w Dzieszowicach o 2.
godz. po południu”. Prosił też o przysłanie dokumentów ochronkowych
pocztą. Natomiast o tym, „czy Siostry będą potrzebowały być u Ks. Biskupa”
miano zadecydować po ich przyjeździe na miejscu. Dziennik E.B., 20 lipca
1866 r.
[683] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[684]
We Wrocławiu był nim ks. bp Henryk
Förster.
[685] Chodzi o franciszkanina Władysława Schneidera.
[686] Tj. 2 sierpnia.
[687]
W Leśnicy był nim ks. Jan Grölich
(1817-1876) ur. 9 czerwca 1817 r. w Głogówku. Gimnazjum ukończył w Gliwicach, studiował na
Uniwersytecie Wrocławskim: od 26 października 1838 r. medycynę, a od 13 maja
1839 r. teologię katolicką, przy czym w lipcu tego roku powołano go do 4
kompanii Oddziału Ochronnego (Schutzabteilung) na okres jednego roku. Teologię
ukończył 16 sierpnia 1842 r., a święcenia kapłańskie przyjął 6 kwietnia 1844 r.
Następnie pełnił funkcję kapelana w
Sycowie, administratora parafii w Krzanowicach w pow. kozielskim (od 15 I 1848
r. ) i jej proboszcza (od 14 III 1853 r.), wreszcie proboszcza w Leśnicy k.
Góry Św. Anny (od 9 II 1862 lub 1863 r. ), a także spowiednika - obok o.
Władysława Schneidera - Sióstr Służebniczek w Porębie, do których sprowadzenia
na Górny Śląsk walnie się przyczynił.
Zm. 17 lipca 1876 r. w Leśnicy. AUWr, Medycyna 142: Allgemeines Studenten - Register Medizinische Fakultät
Abgegangene Studenten 1837/1838;
TK 82: Catalogus Studiosorum...; TK 110: Allgemeines Studenten - Register... 1840-1845;
Schematismus..., 1846-1884.
[688]
Czyli ekspresem, tzn. pośpieszną przesyłką pocztową. Ekspres ( łac.) expressus
- umyślny, posłaniec.
[689] Rejewski Teodor (1827-1913), ks., wikariusz
przy archikatedrze w Poznaniu, od 1856 r.
ze względów zdrowotnych na emeryturze w Poniecu. AAP, KA, poz.
960.
[690] W oryginale ta część zdania skreślona.
[691] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[692] Chodzi o franciszkanina Władysława Schneidera.
[693]
Wprowadzenie sióstr służebniczek do pierwszego domu na Śląsku, w Porębie k.
Góry Św. Anny, nastąpiło 12 sierpnia 1866 r. bez udziału Bojanowskiego, który
wizytował dom dopiero we wrześniu tego roku. – Fundatorami byli: parafia
leśnicka (Błażej Kaspruś) i ks. Władysław Schneider, przy czym 17 października
1866 r. otwarto także nowicjat. Positio..., vol. 1, s. 434.
[694] Był nim
ks. Jan Grölich.
[695] Lewandowski Jan (1812-1885), ks., proboszcz w Niepruszowie i od 1851 r. w
Lubaszu, dziekan czarnkowski. „Przegląd Kościelny” 1885, nr 42, s.
348-349.
[696]
Ks. Władysław Starczewski, ur. 1833, wyświęcony na kapłana w 1860 r., wikary w Lubaszu (1860), kuratus w
miejscowości Tarnowa od 1866 r. Elenchus Posnanensis..., 1861, 1867. – W
Dzienniku Bojanowski zanotował,
iż Starczewski celebrował swoja pierwszą Mszę św. (1 I 1860) i koncelebrował
pierwszą Mszę św. Jana Koźmiana (26 III
1860). Positio..., vol. 1, s. 925, 933.
[697]
Listu tego brak. Nie zachowały się też zapiski Bojanowskiego w Dzienniku
z okresu: 27 sierpnia – 16 września 1866 r.
[698]
Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską
[699] Moszczeński Jan (ur. 1834) był synem Mateusza
(1800-8 XI 1870), uczestnika wydarzeń doby Wiosny Ludów, skazanego na ciężkie więzienie w Wągrówcu, Poznaniu i
berlińskim Moabicie (8 lat), uwolnionego w trakcie rewolucji, powstańca 1848
r., i jego żony Heleny z Domiechowskich
h. Prawdzic z Dolabuszek. Jego żoną była
primo voto Franciszka Łubieńska h. Pomian, potem Emilia Węsierska z Zakrzewa,
siostra bratowej Laury Węsierskiej (zm. 27 XII 1867), która poślubiła
Franciszka (ur. 1823), starszego brata
Jana Moszczeńskiego. Jan był dziedzicem Słębowa i Brudzynia. Żychliński T., Złota
księga..., t. 19 (1897), s. 89.
[700] Dziś: Słębowo.
[701]
Obydwa listy i Dziennik Bojanowskiego z tego czasu nie zachowały
się.
[702]
Czartoryska Elżbieta (1826-1896), księżna, najstarsza z pięciu córek Tytusa hr.
Działyńskiego i Gryzeldy Celestyny z Zamoyskich, ur. w Warszawie 11 sierpnia
1826 r., wychowana w Galicji. 16 czerwca 1848 r. zaślubiła na życzenie rodziców
księcia Adama Konstantego Czartoryskiego, owdowiałego trzy lata wcześniej po
księżniczce Wandzie Radziwiłłównie, córce namiestnika Wielkiego Księstwa
Poznańskiego księcia Antoniego Radziwiłła. Dało to początek wielkopolskiej
linii Czartoryskich. W domu Elżbiety (zimą w Poznaniu, latem w pobliskim
Sielcu) na jej prośbę ks. Jan Koźmian miewał wykłady z historii i literatury
polskiej dla młodzieży wyższych klas gimnazjalnych. Wszechstronnie wykształcona,
biegła w językach obcych, znająca doskonale literaturę ojczystą i zagraniczną,
pełna poczucia narodowego i estetycznego, była człowiekiem niezwykle skromnym i
dobrym. Wszystko to sprawiło, że wychowanie Romana Czartoryskiego, syna jej
męża z pierwszego małżeństwa, miało charakter wybitnie polski. Od 1867 r.
mieszkając w Rokosowie, chodziła od chaty do chaty, pielęgnowała chorych wieśniaków,
rozdawała książki polskie, budowała wszystkich pobożnością i szlachetnością. PSB,
t. 4 (1938), s. 241-246 (Helena
Waniczkówna);
Karwowski S., op. cit., t. 3, s. 73-74.
[703]
Zob. jej list z 21 września 1866 r. w t.
2.
[704]
Karśnicki Ludwik, ur. 16 sierpnia
1829 r. we wsi Lubczyna w pow. Kępno,
syn tamtejszego właściciela dóbr szlacheckich, student Wydziału Filozoficznego
Uniwersytetu Wrocławskiego do 27 kwietnia 1849 r., członek Towarzystwa
Literacko-Słowiańskiego w latach 1849-1849. Kania A., op. cit., t. 2, s.
171-172; Achremowicz E., Żabski T., op. cit., s. 432.
[705]
Listu tego brak, choć Bojanowski odnotował jego odbiór w Dzienniku dwa
dni później. Zachowało się natomiast wcześniejsze pismo zarządcy majątku we
Mchach, Tłoczyńskiego, z 30 sierpnia 1866 r., pisane w imieniu Ludwika
Karśnickiego w tej samej sprawie. Zob. też list ks. Antoniego Piechockiego
z 16 października 1866 r.
[706]
Uchwale austriackiego Ministerium Stanu z 14 września 1866 r. towarzyszył
jednak w tej sprawie warunek zerwania przez Zgromadzenie galicyjskie wszelkiego
związku z zagranicą, czyli Wielkopolską, i ścisłego nadzoru biskupa
diecezjalnego. Kornacka M., op. cit., s.106. – Bojanowski dowiedział się o tym 18 października 1866 r. z pisma ks.
Jana Ciszka, datowanego w Łańcucie dwa dni wcześniej i drukowanego w t. 2. Dziennik
E.B., 18 października 1866 r.
[707]
Piechocki Antoni (1798-1884), ks., od 1841 r. proboszcz we Mchach, dekanat
Borek. Elenchus Posnanensis..., 1845-1874, 1885.
[708]
Konkretnie z 16 października 1866 r. Zob. list w t. 2.
[709]
Zob. stosowny przypis do listu
wcześniejszego, adresowanego do Kajetana Morawskiego z 3 listopada 1866 r.
[710]
Uroczyste wprowadzenie sióstr do pierwszego domu śląskiego w Porębie k. Góry
św. Anny nastąpiło 12 sierpnia 1866 r. Nowicjat otwarto 17 października tego
roku. Positio..., vol. 1, s. 434.
[711]
Czworak – budynek o czterech mieszkaniach w dawnych majątkach ziemskich
przeznaczony dla stałej służby folwarcznej.
[712] Sklep – komórka.
[713] Chodzi o rodzinę Teofila Wilkońskiego, przyrodniego brata E. Bojanowskiego.
[714] Baranowski Stanisław Kostka Tadeusz Józef, ur. 24 września 1837 r., był synem
Hilarego Baranowskiego i jego żony Anieli z hr. Bnińskich, dziedziców Rożnowa
k. Obornik Wielkopolskich. We wrocławskim kościele Św. Maurycego poślubił Marię
Antoninę Rożnowską (16 VII 1872), ur. 20 grudnia 1847 r. w Poznaniu, córkę
Dezyderego, dziedzica Arcugowa, i Emilii Przyłuskiej. Wcześniej, po śmierci
ojca (1862), wraz z matką był fundatorem ochronki w Rożnowie (23 VIII 1868),
istniejącej do lat 1875/1877. Po sprzedaży dóbr Różnowa zamieszkali w
Krakowie. Positio..., vol. 1, s. 432; Żychliński T., Złota księga...,
t. 10 (1888), s. 272-274.
[715]
List ten, datowany 23 października 1866 r., Bojanowski otrzymał dwa dni
później, zaznaczając w Dzienniku, że Baranowski „chce zaraz Sióstr do
Ochronki”.
[716]
Zob. stosowny przypis do listu poprzedniego, adresowanego do ks. Antoniego
Piechockiego 4 listopada 1866 r.
[717]
Jak wyżej.
[718]
Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[719]
Pisma tego brak. W Dzienniku Bojanowski odnotował jedynie jego odbiór.
Drukowany tu list do s. Marianny był załącznikiem do pisma Bojanowskiego do s.
Leony Jankiewicz z 14 listopada 1866 r.
drukowanego niżej.
[720]
List ten skonfiskowała najprawdopodobniej policja austriacka.
[721]
Zob. stosowny przypis do listu wcześniejszego, adresowanego do Kajetana
Morawskiego, z 3 listopada 1866 r.
[722]
Czeżowski Iwon (1814-1889), jezuita, misjonarz ludowy. Ur. 25 października 1814
r. w Kołodziejówce pod Skałatem w rodzinie Józefa i Teresy z Korabiowskich. Po
ukończeniu gimnazjum w Tarnopolu wstąpił do nowicjatu w Starej Wsi (1832),
przyjmując święcenia kapłańskie
(1841). W 1846 r., po rzezi
galicyjskiej brał udział w misjach
prowadzonych przez ks. Karola Antoniewicza na Podhalu. Po wydaleniu jezuitów z
monarchii habsburskiej (1848) prowadził pracę misjonarską na Górnym Śląsku,
m.in. w Piekarach Śl. oraz w Wielkopolsce,
współpracując z księżmi: Karolem Antoniewiczem i Teofilem Baczyńskim
oraz Stefanem Załęskim. Później był m.in. profesorem teologii moralnej w
Krakowie (1867-1870) i retoryki w Starej Wsi (1870-1873, 1881-1883). W 1870
r. zainicjował wydawanie „Tygodnika
Soborowego”. Jest autorem wielu broszur religijnych oraz pieśni kościelnych,
m.in. Idźmy, tulmy się jak dziatki; rozpowszechniał w Galicji
nabożeństwa majowe. Głosił misje i rekolekcje. Encyklopedia wiedzy o jezuitach...,
s. 113;
PSB, t. 4 (1938), s. 368 (Justyn
Sokólski).
[723] Był nim
Wawrzyniec Filipiak.
[724]
Listy s. Konstancji do E. Bojanowskiego z 1866 r. nie zachowały się.
[725] Chodzi o właścicielkę Podrzecza Bolesławę z
Pruskich Węsierską, wdowę po zmarłym (27 X 1865) Mikołaju.
[726]
Owego załącznika do listu s. Leony Jankiewicz z 24 października 1866 r. (zob.
list w t. 2) brak. Natomiast drukowane
tu pismo do s. Julianny było załącznikiem do publikowanego niżej listu Bojanowskiego
z 14 listopada 1866 r. do s. Leony Jankiewicz.
[727] Dziś: Jeżyce - dzielnica Poznania.
[728] Poręba leży obok Góry Świętej Anny, miejsca
pielgrzymkowego na Górnym Śląsku; należy do parafii Leśnica Opolska. 12
sierpnia 1866 r. otwarto tam pierwszy dom Zgromadzenia na Śląsku.
[729] Zob. A. Hanich, op. cit.
[730]
Jednakże listów s. Anny Böhm do E. Bojanowskiego z 1866 r. brak.
[731]
Korespondencji sióstr galicyjskich zabroniły wówczas władze austriackie za
pośrednictwem biskupa przemyskiego, ks. A. Manastyrskiego. – Niniejszy list
Bojanowskiego był odpowiedzią na pismo s. Leony Jankiewicz z 24 października
1866 r. publikowane w t. 2.
[732]
Obydwu listów brak, przy czym odpowiedź Bojanowskiego była załącznikiem do jego
listu do ks. Jana Ciszka (Łańcut) z 16 czerwca 1866 r. Dziennik E.B., 16 czerwca 1866 r.
[733] Zob. stosowny przypis do wcześniejszego listu z 3 listopada 1866 r., adresowanego do
Kajetana Morawskiego.
[734]
Był nim ks. abp Mieczysław Ledóchowski.
[735]
Obydwa listy były datowane 13 listopada 1866 r., tj. dzień wcześniej niż pismo
Bojanowskiego do s. Leony Jankiewicz.
[736]
Jak w przyp. 730.
[737]
Zob. wcześniej, list z 12 listopada 1866 r.
[738]
Por. jego listy z 10 i 16 listopada 1866 r. do Bojanowskiego.
[739]
Cesarsko-Królewskie.
[740]
Był nim ks. Antoni Manastyrski.
[741]
Korporacja – stowarzyszenie, związek; prawo korporacyjne – prawo o
stowarzyszeniach.
[742]
Chodzi o s. Leonę Jankiewicz.
[743]
Gołuchowski Agenor (1812-1875), hr., galicyjski i austriacki polityk,
konserwatysta, przeciwnik reformy włościańskiej
i ruchów spiskowych, wchodził w skład Sejmu Stanowego, od 1843 r. członek Wydziału Stanowego, burmistrz
Lwowa (1848), naczelnik (1849), austriacki minister spraw wewnętrznych
(1859-1861) oraz namiestnik Galicji (1850-1859, 1866-1868, 1871-1875). NEP, t. 2, s. 568; PSB, t. 8 (1959-1960), s. 257-260 (Stefan
Kieniewicz).
[744] Ks. Jan Ciszek przekazał prośbę Alfreda
Potockiego listownie 16 października 1866 r.
[745]
W styczniu 1867 r. matka E. Szkudłapska zawiozła do Starej Wsi Regułę,
zatwierdzoną 27 grudnia 1866 r. przez ks. abpa M. Ledóchowskiego. Kornacka M.
s., op. cit, s.107. Zob. też dalej, list z 25 stycznia 1867 r.
[746]
Ostrowicz Leonard (1831-1900), ks., poseł do sejmu pruskiego. Ur. 30
października 1831 r. w Gostyniu, syn nauczyciela szkoły elementarnej Walentego
i Teodory z Moralińskich. Kształcił się w Gostyniu, Lesznie (1844-1849) i
Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1849-1852), a następnie w seminariach
duchownych w Gnieźnie i Poznaniu, po czym przyjął święcenia kapłańskie (1856),
został wikariuszem w Kościanie (1856-1857), Śremie (1857) i Buku (1857-1861),
proboszczem w Błociszewie (1861-1864) i Mórce (1864-1866). Z powodu konfliktu z
władzami pruskimi został wikariuszem w Lubaszu (1867) i ponownie proboszczem w
Uzarzewie k. Poznania (1867-1886) oraz Rogoźnie (1886-1900), gdzie zm. 9
stycznia 1900 r. Dwa lata wcześniej został szambelanem papieskim. Ostrowicz
należał do księży wybitnych, niektóre kazania i mowy żałobne publikował. Był
też autorem Wspomnienia o Annie Taigi (1854). Jego gorliwości
kapłańskiej towarzyszyła aktywność społeczna i narodowa i to nie tylko w
czasach kulturkampfu (w 1862 r. został uwięziony za patriotyczne kazanie i
procesję na uroczystości w Niegolewie, dwa lata później aresztowany i ukarany
grzywną za obrazę landrata Madaia, prześladowcy powstańców). Był członkiem
Towarzystwa Przyjaciół Nauk Pozn., posłem do sejmu pruskiego (1886-1888)
zaangażowanym przeciwko ustawie kolonizacyjnej i w obronę języka polskiego. PSB, t. 24 (1979), s. 533-534 (Zdzisław
Grot).
[747]
Był nim ks. abp M. Ledóchowski.
[748]
Nastąpiło to 27 grudnia 1866 r.
[749]
Zob. wcześniej, list z 22 grudnia 1866 r.
[750]
List nie zachował się. Według zapisów
Bojanowskiego w Dzienniku pismo Alfreda Potockiego było
odpowiedzią jego na list z 29 grudnia
1866 r., którego brak, podobnie jak zapisów w Dzienniku w okresie 13–31 grudnia tego roku. Potocki
prosił o cierpliwość i zalecił przyjęcie stanowiska, które Bojanowski zacytował
w publikowanym tu piśmie do ks. Iwo Czeżowskiego. Dziennik E.B., 25
stycznia 1867 r.
[751]
Sugestia Bojanowskiego wspomniana we wcześniejszym przypisie, jakoby chodziło o
jego list do Potockiego z 29 grudnia 1866
r., jest bodajże wynikiem
błędnego zapisu daty własnego listu po upływie ponad miesiąca od momentu jego
napisania i wysłania. Znane jest bowiem publikowane tu pismo Bojanowskiego do
Potockiego datowane siedem dni wcześniej,
tzn. 22 grudnia 1866 r.
[752]
Był nim ks. bp Antoni Manastyrski.
[753]
Wadzyński Ignacy (1826-1905), ks., wikariusz w Ostrowie i Odolanowie, od 1868
r. proboszcz w Karminie w dekanacie Pleszew, od 1870 r. w Brzeziu, później w
Broniszewie. Elenchus Gnesnensis..., 1863-1874, 1888-1906.
[754]
Listu tego brak. Bojanowski odnotował go w
Dzienniku pod datą 25
stycznia 1867 r. Stąd wiemy, że Rospek miała 32 lata, co wobec korzystnej
bardzo rekomendacji ks. Wadzyńskiego nie miało jednak stanowić przeszkody w
przyjęciu do Zgromadzenia.
[755]
Marianna Rospek, ur. 14 października 1834 r.
kandydatka do Zgromadzenia z Odolanowa, wzmiankowana przez Bojanowskiego
w Dzienniku 1 i 15 maja 1867 r. Positio..., vol. 1, s. 1020.
[756]
S. Elżbieta Szkudłapska wyjechała do Galicji z Regułą Zgomadzenia
zatwierdzonego przez ks. arcybiskupa Mieczysława Ledóchowskiego 27 grudnia 1866
r.
[757]
Władysław i Wanda Chełmicka Ulatowscy, fundatorzy ochronki w Małachowie -
Wierzbiczany, parafia Witkowo, archidiecezja Gniezno, otwartej 21 sierpnia 1861 r. i zamkniętej 2 kwietnia
1868 r. Positio..., vol. 1, s. 431.
[758]
Wartenberg Feliks (1838-1913), ks., dr prawa kanonicznego, publicysta i
kaznodzieja;
od 1861r. wikariusz w Rogożnie, od 1865 r. proboszcz w Pawłowie pod Gnieznem,
zmarł jako proboszcz w Kamieńcu i dziekan oraz kanonik kruszwicki. Jego Mowa ku czci śp. Jana Koźmiana kanonika
poznańskiego została wydana w Gnieźnie w 1880 r. Elenchus Gnesnensis et
Posnanensis..., 1862-1914; Podręczna Encyklopedia Kościelna, oprac.
pod kier. ks. ks. Józefa i Romana Archutowskich (i in.), Poznań-Warszawa
[br.r.], t. 41-42, s. 135 (X.J.N.)
[759]
Była to odpowiedź na list ks. Wartenberga z 9 lutego 1867 r. Zob. list w t. 2.
[760]
Listu tego brak. Wiadomo jednak, że ks. Wadzyński pytał powtórnie
Bojanowskiego, „czy aspirantka Marianna Rospek będzie mogła być przyjęta do
Nowicjatu”. Dziennik E.B., 14 marca 1867 r.
[761]
Zob. wcześniej stosowne przypisy do listu Bojanowskiego z 26 stycznia 1867 r.,
adresowanego do ks. Wadzyńskiego.
[762]
Tj. Zesłanie Ducha Św.
[763]
Zakrzewski Eulogiusz (1806-1884), ur. 4 marca 1806 r. w Osieku k. Kościana,
absolwent Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (1825), student kameralistyki Uniwersytetu Wrocławskiego i
berlińskiego, weteran 1831 r.,
współzałożyciel Kasyna w Gostyniu, dziennikarz i historyk, członek Poznańskiego
Towarzystwa Przyjaciół Nauk (1872-1884), żonaty dwukrotnie: z Klementyną
Zakrzewską i Marią Koszutską, siostrą Nestora. Na przełomie lat 1838/1839
Wydział Literacki Kasyna zamierzał bezskutecznie wydawać rocznik „Świętojanka”
z jego udziałem, a także gen. Franciszka Morawskiego i Antoniego Woykowskiego.
Później był jednym z redaktorów „Dziennika
Poznańskiego”. Białobłocki A., Absolwenci..., s. 144; Jankowiak St., op. cit., s. 22-23; Karwowski S., op. cit., t. 3, s. 410;
Żychliński T., Kronika żałobna..., s. 519.
[764]
Pensja – żeńska szkoła ogólnokształcąca w XIX wieku, prywatna lub prowadzona przez zakonnice,
często połączona z internatem, nie
dająca uprawnień do studiów uniwersyteckich.
[765]
Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[766]
Mowa o powrocie matki Elżbiety
Szkudłapskiej z Galicji, dokąd udała się w styczniu 1867 r. z zatwierdzoną
przez ks. abpa Mieczysława Ledóchowskiego (27 XII 1866) Regułą Zgromadzenia.
[767]
W tym czasie korespondencja sióstr galicyjskich z Wielkim Księstwem Poznańskim
była ograniczona z powodów ogólnopolitycznych. Kornacka M., op. cit., s. 107.
[768]
Arendt Antoni Jan (1802-1872), ks., ur.
w rodzinie Tomasza i Klary we wsi Stare Długie pod Wschową. Gimnazjum ukończył
w Głogowie, święcenia kapłańskie przyjął w 1829 r., początkowo pracował w
konsystorzu, potem w parafii gołaszyńskiej i Niemieckim Wilkowie. od 1848 r. był proboszczem w
Włoszakowicach, gdzie zm. 2 lutego 1872 r. Był przyjacielem ubogich, opiekował
się też dwoma uczestnikami wojen napoleońskich osiadłymi w pobliżu. PSB, t. 1, s.155 (Andrzej Wojtkowski); AAP, KA poz. 22.
[769]
Listu tego brak. Bojanowski odnotował jego odbiór w Dzienniku pod datą 30 marca 1867 r.
Arendt, odwołując się do wcześniejszego swojego pisma z 29 października 1866
r., którego także brak, prosił o pilne uregulowanie należności dla Zakładu
Służebniczek w Jaszkowie tytułem jednej z byłych nowicjuszek.
[770]
Klamka Magdalena, pochodziła z Zaborowa, do nowicjatu jaszkowskiego wstąpiła
przed 10 lutym 1862 r., ale już po 27 czerwca 1862 r. odeszła do rodziców. Była
zbyt słabowita. AGSL, KP nr 126.
[771]
Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[772]
Tzn. na 23 kwietnia.
[773]
Żychliński Ludwik (1823-1891), historyk, publicysta, poseł z okręgu krobskiego, przez długie lata współpracownik „Biblioteki
Warszawskiej” i „Przeglądu Polskiego”; wiele pisał do „Dziennika Poznańskiego”
pod pseudonimem „Lambda”. Karwowski S.,
op. cit., t. 3, s. 13; Wielkopolski Słownik Biograficzny, s. 889
(Andrzej Wędzki).
[774]
Chełmno było siedzibą władz Zgromadzenia
Sióstr Miłosierdzia (szarytek) na
Pomorzu.
[775]
Władze austriackie ograniczyły nawet korespondencję sióstr galicyjskich z
Wielkim Księstwem Poznańskim.
[776]
Sobeski Julian (1837-1922), ks., od 1864
r. prepozyt w Słupach pod Szubinem i
dziekan kcyński. Elenchus Gnesnensis..., 1865-1923.
[777]
Chodzi o list ks. Sobeskiego z 13 marca 1867 r. Zob. t. 2.
[778]
Zob. i por. list poprzedni do Stanisława Sczanieckiego z 25 kwietnia 1867 r., a
także stosowny przypis do listu wcześniejszego, adresowanego do Kajetana
Morawskiego z 3 listopada 1866 r.
[779]
Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[780]
Kiszewski Antoni (1810 - ok.1887),
nauczyciel, autor podręczników, propagator jedwabnictwa. Ur. 10 czerwca 1810 r.
w Pile. Pracę rozpoczął w Trzemesznie, od
1836 r. przy szkole ćwiczeń Seminarium Nauczycielskiego w Paradyżu w
pow. międzyrzeckim. Awansował potem na nauczyciela pomocniczego Seminarium
(1840) i stałego (1847), wreszcie na stanowisko pierwszego nauczyciela (1877).
Uczył języka polskiego i dydaktyki, wydał kilka podręczników, a ponadto
prowadził własne przedsiębiorstwo jedwabnicze, tzw. motarnię jedwabiu,
propagował jedwabnictwo (w 1854 r. w „Ziemianinie” opublikował nawet specjalny
artykuł Jedwabnictwo). Należał do najaktywniejszych członków Towarzystwa
Jedwabniczego Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Został odznaczony Orderem Orła
Czerwonego IV kl. PSB, t.12
(1966-1967), s. 505-506 (Apolonia Głowacka). Zob. też: Dziennik E. B.,
14 lipca 1853.
[781]
Kopa - sześćdziesiąt sztuk, dawna jednostka obrachunkowa.
[782]
Sworowska Rozalia, ur. 3 września 1840 r. w Baszkowie, pow. Krotoszyn, córka
Augustyna i Jadwigi z d. Nowak, siostra rodzona służebniczki Maryi, Julianny. Ukończyła szkołę parafialną (ludową) w Baszkowie. Do Zgromadzenia
wstąpiła 6 czerwca 1858 r., śluby złożyła 12 czerwca 1859 r. Pracowała w
Niesłabinie i turwii oraz Borku,
gdzie była przełożoną (28 V 1861-3 I 1870). Potem odpoczywała
w Podrzeczu i Jaszkowie, a
następnie pracowała w nowo otwartej ochronce w
Trzebawiu (14 XI 1870-1873),
Rokosowie i Czerwonej wsi
(od 1882 r. do śmierci 24 czerwca 1894 r.)
AGSL, KP nr 57.
[783]
Klajner Antoni (1822-1887), ks., proboszcz w Dubinie pod Rawiczem. Elenchus Posnanensis..., 1858-1874; Veritate et scientia. Księga
pamiątkowa w 125-lecie Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk,
Warszawa-Poznań 1982, s. 174.
[784]
Czartoryski Roman Adam August Wilhelm
Klemens (1839-1887), syn księcia Adama
Konstantego i Wandy z Radziwiłłów, córki
namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego, ur. 23 listopada w Berlinie, zm.
19 lutego w Jabłonowie. Po śmierci matki (1845) i poślubieniu przez ojca
Elżbiety z Działyńskich, córki Tytusa, wychowanie Romana nabrało charakteru
wybitnie polskiego. W efekcie Roman był więźniem stanu (1863), później posłem
do parlamentu niemieckiego (1867, 1871-1880), prezesem Koła Polskiego,
działaczem społecznym. Poślubił Florentynę Dzieduszycką z Jabłonowa na Podolu,
od 1883 r. został obywatelem austriackim. PSB, t. 4 (1938), s. 295-296
(Justyn Sokulski).
[785]
Chodzi o Teofila Wilkońskiego, przyrodniego brata Edmunda Bojanowskiego.
[786]
Tadrzyński Ignacy, kasjer w Śremie. - Wezwania brak. Wiadomo jednak, że Tadrzyński
w imieniu Kasy pożyczkowej monitował o spłacenie 300 tal. pożyczki, którą na
rzecz Zakładu Służebniczek w Jaszkowie zaciągnął Stanisław Koźmian. Dziennik
E.B., 11 i 13 maja 1867 r. Zob. też dwa następne listy do Ignacego
Tadrzyńskiego i Cezarego Platera z 13 maja 1867 r. oraz pismo ks. Jana Koźmiana
do Bojanowskiego z 30 sierpnia 1867 r. w t. 2.
[787]
Landsberger, kupiec ze Śremu, wierzyciel
Matyldy Jasińskiej.
[788]
Tzn. prawie przed dwoma laty.
[789]
Korespondencji tej brak, choć wiadomo, że Matylda Brauner (Jasińska) datowała
list do Bojanowskiego 22 maja 1867 r.
Prosiła w nim także o zapłacenie jeszcze innego rachunku „jakiegoś kupca
z Poznania” na kwotę 10 tal., o czym Bojanowski nic nie wiedział, oraz o
podanie jaka kwota została wypłacona Cassrielowi ze Śremu. Dziennik E.B.,
23 maja 1867 r. Zob. też list następny z 28 maja 1867 r.
[790]
Chodzi o ks. abpa M. Ledóchowskiego.
[791]
Generałem Jezuitów był wówczas (1853-1884)
Piotr Jan Beckx (1795-1887), ur. w Sichem (Belgia). Encyklopedia
wiedzy o jezuitach..., s. 33.
[792]
Był nim wówczas Pius IX.
[793]
Zob. trzy wcześniejsze listy z 13 maja 1867 r.
[794]
Chodzi o ks. Antoniego Brzezińskiego.
[795]
Była nią Matylda Jasińska, po mężu
Brauner.
[796]
Listu tego brak. Zob. stosowny przypis do listu poprzedniego, adresowanego do
ks. Jana Koźmiana.
[797]
Liszkowski Kazimierz był pierwszym polskim
kupcem bławatnym w Poznaniu. Leitgeber Sławomir, Poznańskie
impresje, Poznań 1994, s. 121-122.
[798]
Cassriel, kupiec w Śremie, wierzyciel
Matyldy Jasińskiej.
[799]
Listu wprawdzie brak, ale wiadomo, że oprócz życzeń wielkanocnych zawierał
zapewnienie o łączności duchowej służebniczek galicyjskich z całym
Zgromadzeniem, mimo przeszkód stawianych przez rząd austriacki, a także
aktualną informację o służebniczkach galicyjskich, w tym o zapotrzebowaniu na
cztery siostry do Łańcuta. Dziennik E.B., 1 maja 1867 r.
[800]
Listu tego także brak, najprawdopodobniej z powodu konfiskaty przez władze
austriackie. Oprócz życzeń imieninowych zawierał słowa „otuchy w trudnym
położeniu”. Dziennik E.B., 4 kwietnia 1867 r.
[801]
Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[802]
Chodzi o list Józefy Morawskiej z 2 czerwca 1867 r., opublikowany w t. 2.
[803]
Pismo Stanisława Baranowskiego z 22 maja 1867 r., opublikowane w t. 2.
[804]
W Królestwie Polskim istniały przez jakiś czas dwie ochronki: w dobrach
Władysława Kwileckiego w Malińcu (1862-1866) i Antoniego Morzyckiego w
Ruszkowie (1863-1871), ale rząd rosyjski w 1865 r. postanowił wydalić
służebniczki z tego terenu. Pozostały tam jednak pod warunkiem zamiany ubioru,
rezygnacji z krzyży, różańców i welonów; z obawy przed zakazem wjazdu, nie wyjeżdżały do Księstwa Poznańskiego. W
kwietniu 1866 r. z ochronki zrezygnował Kwilecki, a w 1871 r. rząd rosyjski
zlikwidował ochronkę u Morzyckich.
Kornacka M., op. cit., s.113-114.
[805]
Zob. list s. Elżbiety Szkudłapskiej z 26 czerwca 1867 r. w t. 2
[806]
Drugą podróż na Górny Śląsk Bojanowski odbył wraz z ks. Stanisławem
Gieburowskim (8-12 VII 1867),
proboszczem w Górce Duchownej.
Bojanowski E., op. cit., s. 343-345; Kornacka M., op. cit., s. 116.
[807]
Kokon - oprzęd niektórych owadów wraz ze znajdującą się w nim poczwarką, np.
oprzęd jedwabnika morwowego.
[808]
Aparat – chodzi o przybory, akcesoria.
[809] Bojanowskiemu w drugiej podróży na Górny
Śląsk (8-12 VII 1867) towarzyszył ks.
Stanisław Gieburowski, proboszcz w Górce Duchownej. Zob. stosowny przypis do listu wcześniejszego, z 30 czerwca
1867 r.
[810]
Zob. list następny, także z 26 lipca 1867 r.
[811]
Zob. list wcześniejszy, także z 26 lipca
1867 r., adresowany do ks. Jana
Ciszka.
[812]
Mularz (gw.) – murarz.
[813]
Zob. list wcześniejszy, także z 26 lipca 1867 r., adresowany do ks. Jana
Ciszka.
[814]
Listu Jana Moszczeńskiego, z 23 lipca
1867 r. brak. Bojanowski odnotował go w prowadzonym przez siebie Dzienniku
pod datą 26 lipca i 8 sierpnia 1867 r. Moszczeński przypominał w nim „obietnicę
o Siostry i prosił o dwie jak najprędzej oraz o warunki” funkcjonowania
służebniczek. Był przekonany, że
konsekwencją uruchomienia ochronki w Słębowie będą prośby innych ziemian z
okolicy w tej samej sprawie. Zob.
też Positio..., vol. 1, s. 1023.
[815] Proboszczem w Słupach był ks. Julian Sobeski,
który 13 marca 1867 r. prosił E. Bojanowskiego o podanie warunków pozyskania
służebniczek. Zob. list w t. 2.
[816]
Gruszka Filomena, nowicjuszka, pochodziła
spod Strzelec Opolskich. Do Zgromadzenia wstąpiła w Porębie przed 23 lutego 1867 r., do nowicjatu w Jaszkowie
przyjechała 7 marca 1868 r., ale już w
maju lub na początku września tego roku
wystąpiła, udając się do rodziny. AGSL KP. Pismo Bojanowskiego do s.
Filomeny Gruszki wraz z jego listami do czterech nowicjuszek śląskich w Porębie
(Marianny Melcer, Stanisławy Piechulek, Karoliny Student i Otylii Wąsik),
drukowanymi niżej, było dołączone do jego pisma z tego samego dnia do s. Anny
Böhm, przełożonej domu służebniczek w
Porębie. To ostatnie nie zachowało się, choć wiadomo, że było odpowiedzią na
dwa listy s. Anny Böhm z 31 lipca i 21 sierpnia 1867 r., których także brak. W
pierwszym z nich informowała Bojanowskiego o postępach prac budowlanych w
Porębie i sprawach wewnętrznych służebniczek śląskich, w tym o pomocy
udzielanej chorym na cholerę oraz radości z zaplanowanych rekolekcji, które ma
prowadzić o. Iwo Czeżowski. Do listu s. Anny były też dołączone pisma pięciu
wspomnianych nowicjuszek śląskich, także z 31 lipca 1867 r., które jednak nie
zachowały się. Natomiast z drugiego listu s. Anny Böhm Bojanowski dowiedział
się o kontynuowaniu pomocy dla chorych na cholerę na wezwanie miejscowego landrata i
prowadzeniu przez siostry kuchni dla najuboższych, zaopatrywanej we wszystko
przez księżną Hohenlohe Ingelfingen, a ponadto o sprawach finansowych i
budowlanych. Zbieraniem ofiar na potrzeby domu w Porębie zajmował się Langner,
który zebrał ostatnio 10 tal. Nowy dom służebniczek w Porębie był już pod
dachem, a brakującą cegłę i pieniądze na opłatę transportu zapewnił hrabia z
Żyrowej. Dziennik E.B., 2 i 22 oraz 30 sierpnia 1867 r.
[817] Melcer Marianna (1845-1911), służebniczka, ur.
13 czerwca 1845 r. w Suchej k. Strzelec Opolskich, wstąpiła do Zgromadzenia 1
maja 1867 r., profesję złożyła 18 maja
1869 r. Przebywała na placówkach: w Porębie do 1892 r., wielkopolskich
Szamotułach (od 28 X 1896 r.), pracując
w tamtejszym szpitalu, Jemielnicy (od 13 III 1899 r.), gdzie rozpoczynano
budowę nowego klasztoru i Wieszowie, gdzie zm. 13 listopada 1911 r. Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 12. - Inne źródła podają inne miejsce urodzenia M.
Melzer: Kupferberg -Miedziana (Schematismus...,
1869).
[818] Wszystkich listów nowicjuszek śląskich z
Poręby z 31 lipca 1867 r. brak. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z
29 sierpnia 1867 r., adresowanego do s. Filomeny Gruszka.
[819] Piechulek Stanisława (1850-1869) ,
służebniczka, ur. 1 sierpnia 1850 r. w Krzanowicach k. Koźla. Zm. z powodu
gruźlicy 20 czerwca 1869 r. w Porębie. Schematismus..., 1869; Szmidt M., op. cit., t.1, s. 1.
[820] Student Karolina (1848-1929), służebniczka,
ur. 19 sierpnia 1848 r. w Brzeźnicy k. Prudnika, do Zgromadzenia wstąpiła 1
maja 1867 r., suknię zakonną otrzymała w lipcu 1867 r., profesję złożyła 18
maja 1869 r., zm. 20 grudnia 1929 r. w Leśnicy. Była jedną z pierwszych
nowicjuszek w Porębie, należała do drugiego kursu nowicjackiego. Krótko przed
obłóczynami poznała E. Bojanowskiego w czasie jego drugiego pobytu na Śląsku. Schematismus...,
1869;
Szmidt M., op. cit., t. 1, s. 40-41. – Wspomniane na początku pisma
Bojanowskiego liściki nowicjuszek śląskich z 31 lipca 1867 r. nie zachowały
się. Zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia tego roku,
adresowanego do s. Filomeny Gruszki.
[821] Wąsik Marianna Otylia (1847-1870),
służebniczka, ur. 20 września 1847 r. w Mechnicy k. Koźla, zm. 11 maja 1870
r. w Porębie. Suknię zakonną otrzymała w
lipcu 1867 r. w kościele parafialnym w Leśnicy. Należała do drugiego kursu
nowicjuszek w Porębie. W Dzienniku Bojanowski 11 lipca i 2 sierpnia 1867 r. zanotował
m.in.: „Z nowicjuszek uderza osobliwie świątobliwością Otylia Wąsik”, jej pismo
i układ najlepszy ze wszystkich listów”.
Schematismus...1869; Szmidt M.,
op. cit., t. 1, s. 2.
[822] Listy pięciu nowicjuszek śląskich z Poręby do Bojanowskiego z 31 lipca 1867 r.
nie zachowały się (zob. stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 29 sierpnia
tego roku, adresowanego do s. Filomeny Gruszka). Były niewątpliwie wynikiem
jego lipcowej podróży na Górny Śląsk.
[823] Dalszej części listu brak.
[824]
Plater (Broel-Plater) Adam Kazimierz Stanisław Ludwik (1824-1878), uczeń Gimnazjum Św. Marii
Magdaleny w Poznaniu, poseł na sejm poznański, śpiewak na wieczorkach
arystokracji Wrocławia, członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu. Był
synem Stanisława (1784-1851), oficera wojsk Księstwa Warszawskiego i Królestwa
Polskiego, historyka, geografa, i Antoniny z Gajewskich (1790-1866);
bratem Stanisława (1822-1890) i Laury (1826-1856), żony ornitologa Kazimierza
Wodzickiego;
właścicielem dóbr Prochy w Kościańskiem i Nowawieś w Grodzieńskiem. Żoną jego
była Anna (1831-1901), córka Adama
Platera (1790-1862) z Krasławia w Inflantach i Ludwiki z Grabowskich
(1799-1873). Platerowie ufundowali w
Prochach k. Wielichowa ochronkę, która
funkcjonowała w latach 1877-1903.
Wcześniej fundatorem ochronki w Wielichowie (26 VII 1870) był ks. Walenty
Gimzicki. PSB, t.26 (1981),
s.645, 683-684 (Lidia Hayto); Białobłocki A., Absolwenci..., s.101;
Positio..., vol. 1, s. 432.
[825] Zawidzki Jan (1840-1908), ks., od 1864 r.
wikariusz w Wilkowyi, potem Ostrzeszowie, od 1870 r. proboszcz w Rogaszycach w
dekanacie Ostrzeszów. AAP, KA,
poz. 1343; Elenchus Posnanensis..., 1864-1909.
[826] Chodzi o s. Elżbietę Szkudłapską.
[827]
Listu tego brak. Ks. Józef Kalasanty Szułczyński prosił w nim o rekomendację
dla Franciszka Żółtowskiego, od którego zależało otrzymanie prezenty na
probostwo w Strzelczy. Dziennik E.B., 5 października 1867 r.
[828] Dziś: Wielkie Strzelce, wieś k. Gostynia. -
Rosiński Kazimierz (ur.1836), ks., najpierw wikariusz, potem (1867) proboszcz w
wielkich Strzelcach. Za przemówienie w związku z pogrzebem Stefana
Wilkońskiego (27 VIII 1868), który zginął w pojedynku w Marburgu, miał otrzymać
naganę. Zob. list ks. Antoniego Brzezińskiego z 18 września 1868 r. do Edmunda Bojanowskiego drukowany w t. 2;
Bojanowski E., op. cit., s.349.
[829] Kroszewski,
ks., proboszcz parafii Kochanówka
k. Lidzbarka Warmińskiego.
[830]
Oktober (niem.) – październik. W Dzienniku Bojanowski odnotował wysyłkę
listu 9 listopada 1867 r. Taką samą datę wzmiankował też ks. Kroszewski w
piśmie do Bojanowskiego z 26 maja 1868 r., opublikowanym w t. 2. Ekspedycja tego pisma została opóźniona, być
może z powodu intensywnego zajmowania się wówczas przez Bojanowskiego sprawą
Służebniczek w Anglii.
[831]
Pisma tego brak. Datowane 3 października
1867 r. zostało odebrane przez Bojanowskiego trzy dni później. Ks. prob.
Kroszewski rekomendował Bojanowskiemu dwie kandydatki do Zgromadzenia:
25-letnią Niemkę, Różę Wojwod, dysponującą 166 tal. i Apolonię Thimm, także
wieśniaczkę z Peterswalde k. Guttstadt (Pietrzwałd k. Dobrego Miasta) w
Lidzbarskiem, przy czym Apolonię znała już s. Elżbieta Szkudłapska.
Jednocześnie pytał, kiedy mogłyby przyjechać do Jaszkowa. Dziennik E.B.,
6 października 1867 r.
[832] Woywod (Wojwod) Rosa (Róża) (1842-1921),
służebniczka, ur. 15 lipca 1842 r. w Stolzenhagen bei Heilsberg (Kochanówka k.
Lidzbarka Warmińskiego), zm. w Miasteczku Śl. Od 1877 r. pełniła obowiązki
sekretarki generalnej matki Elżbiety Szkudłapskiej, przebywającej podczas
kulturkampfu w Porębie. W 1883 r. zlecono jej obowiązki przełożonej domu w
Porębie, a w 1892 r. przeniesiono do Miasteczka Śl., gdzie uzyskano zezwolenie
na otwarcie ochronki i szkółki gospodarczej dla młodzieży żeńskiej.
Współdziałała z gorliwym, świątobliwym proboszczem ks. Teodorem Christophem. W
latach 1900-1915 przebywała ponownie w Porębie,
pełniąc obowiązki mistrzyni nowicjuszek i członkini rady generalnej, a
w 1915 r. pozostając nadal radną
generalną, przeniesiona została do Miasteczka Śl. jako przełożoną domu i
pielęgniarka ambulantna. zmarła
tam 13 lutego 1921 r. Schematismus..., 1869; Szmidt
M., op. cit., t. 1, s. 27-28.
[833] Apolonia Thimm, kandydatka do Zgromadzenia,
pochodziła z Peterswalde k. Guttstadt (Pietrzwałd k. Dobrego Miasta) w
Lidzbarskiem.
[834] Tłumaczenie:
Najprzewielebniejszy Księże Proboszczu.
Otrzymałem wysłane do mnie pismo, z którego
dowiedziałem się, że dwie pobożne córki gospodarzy, Róża Woywod i Apolonia
Thimm, proszą o przyjęcie do
Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej
Panny Maryi. Jestem zmuszony dać ich pragnieniom odpowiedź odmowną, ponieważ
Nowicjat Sióstr w prowincji poznańskiej jest pełen Nowicjuszek, a drugi
Nowicjat w prowincji śląskiej, którego budowę Siostry w roku bieżącym
rozpoczęły, można będzie zasiedlić dopiero wiosną 1868 r. Postanowiłem mocno te
dwie córki gospodarzy przyjąć do Nowicjatu śląskiego. Z tego powodu, jak już
wspomniałem, będzie je można przyjąć dopiero na wiosnę. Dlatego życzę im, aby
przy Bożej pomocy pozostały wierne swemu powołaniu. Wiosną 1868 r. powiadomię
Waszą Wielebność, kiedy te dwie córki gospodarzy będą mogły podjąć podróż na
Śląsk i co powinny z sobą zabrać z bielizny i pościeli.
Pozostaję z pełnym poważaniem
Waszej Wielebności najoddańszym sługą
Edmund
Bojanowski
[835]
Listu tego brak. Były do niego dołączone dwa inne listy z Londynu, datowane 25
i 27 października 1867 r., napisane odpowiednio przez Georgianę Fullerton i
Irenę Bodenham, siostrę Rozalii Morawskiej z Oporowa. Pisma nie zachowały się,
zawierały jednak „zapytania liczne co do Służebniczek, czy możemy przysłać
takowe, czy też w razie przeciwnym dało[by] się w połączeniu z tutejszym
Zgromadzeniem zawiązać podobne w Anglii, do czego proszonoby o [w]skazówki i
rady”. Wobec tego, że Fullerton odjeżdżała „z Londynu 12 listopada”, Bojanowski
szybko zredagował odpowiedź do Rozalii Morawskiej, donosząc „co uradziliśmy z
Ks. Arcybiskupem w odpowiedzi na listy z Londynu, a co do punktów Pani Fullerton
odpowiadam – notował w Dzienniku – na każdy po szczególe”. Jednocześnie
zwrócił Rozalii Morawskiej obydwa listy
londyńskie. Dziennik E.B., 31 października i 2 listopada 1867 r.; Bojanowski E., op. cit., s. 345.
[836] Chodzi o ks. abpa M. Ledóchowskiego, który
przyjął Bojanowskiego 21 października 1867 r. Podczas spotkania uzgodniono
stanowisko w sprawie propozycji angielskich. Dziennik, E.B., 21 października
1867 r.
[837] Georgiana Fullerton (1812-1885), angielska
powieściopisarka i działaczka charytatywna. W 1846 r. przeszła na katolicyzm.
Spośród napisanych przez nią powieści ukazały się wówczas w polskim
tłumaczeniu: Zamek Grantley (Warszawa 1852) w tłumaczeniu Barankiewicza, Helena
Middleton (Warszawa 1857, t. 1-2) w tłumaczeniu Pauliny Wilkońskiej, Żywot świętej Franciszki Rzymianki (Lwów 1861)
i Święta Franciszka Rzymianka
(Gniezno1865). Bojanowski E., op. cit., s. 345 przyp. 2; Estreicher K., cz. 1 (1870), s. 522. O
angielskich zainteresowaniach Zgromadzeniem zob. Kornacka M., op. cit., s.117
nn.
[838] Manning Henryk Edward (1808-1892), ks.,
anglikański członek ruchu oksfordzkiego
dążącego do zbliżenia między Kościołami katolickim i anglikańskim;
w 1851 r. przyjął katolicyzm, a w latach 1865-1892 był arcybiskupem
Westminster, czyli głową Kościoła katolickiego w Wielkiej Brytanii. W 1875 r.
został mianowany kardynałem. Bojanowski E., op. cit., s. 345 przyp. 3.
[839] Chodzi o Irenę z Morawskich Bodenham
(1822-1892), córkę Józefa Ignacego i
Pauliny z Łubieńskich, siostrę Rozalii, żonę angielskiego arystokraty Karola
Bodenham de la Barre, ur. w Luboni, zm. w Londynie, pochowana w Rotherwas,
gdzie z mężem ufundowała kościół katolicki. Bojanowski E., op. cit., s.
345 przyp.1.
[840]
Był nim ks. Wojciech Morawski, brat Rozalii, od 1865 r. rezydent w Oporowie.
[841] Nożewnik Marcin (1833-1904), ks. Ur. 1
listopada 1833 r. w Młynowie, maturę zdał w Gimnazjum Św. Marii Magdaleny w
Poznaniu (1854), święcenia kapłańskie przyjął
w 1858 r. Został potem wikariuszem
i od 1861 r. II penitencjarzem
przy katedrze gnieźnieńskiej, a
od 1865 r. proboszczem w Witkowie. Od 1893 r. był także dziekanem dekanatu Św. Trójcy w
Gnieźnie. Był ponadto prezesem Towarzystwa Pomocy Naukowej im K.
Marcinkowskiego na powiat witkowski. Elenchus Gnesnensis..., 1859-1905;
„Kurier Poznański” 1904, nr 152;
Białobłocki A., Absolwenci..., s. 96.
[842]
Korespondencji tej brak. Datowana 28 października 1867 r., została odebrana
przez Bojanowskiego dwa dni później. Zawierała prośbę o interwencję u ks.
Marcina Nożewnika, by ten wpłynął na fundatorów ochronki małachowskiej,
Władysława i Wandę (Chełmicką) Ulatowskich (21 VIII 1861) z myślą o
przeprowadzeniu w niej niezbędnych prac remontowych. Ochronka w Małachowie
została zamknięta 2 kwietnia 1868 r. Dziennik E.B., 30 października 1867
r.; Positio..., vol. 1, s. 431.
[843] Chodzi o s. E. Szkudłapską.
[844] Ostatnia próba E. Bojanowskiego wydawania
jakiegoś nowego czasopisma dla ludu w latach 1867-1868 nie powiodła się.
Chociej S., op. cit., s. 213 nn. – Zarówno programu mającego powstać pisma jak
i sygnalizowanego dalej przeglądu wypadków z 1867 r. brak. W sprawie programu
pisma zob. niżej list po 7 listopada
1867 r. do adresata niezidentyfikowanego.
[845] Koczorowski Adolf (1823-1893), redaktor,
działacz polityczny, ziemianin. Ur. w Poznaniu w rodzinie Tertuliana
(1795-1847), dziedzica Witosławia w pow. wyrzyskim, i Franciszki Bnińskiej
(zm.1864). Gimnazjum Św. Marii Magdaleny opuścił przed maturą, którą zdał w
Berlinie (1843), po czym studiował w Berlinie i Heilderbergu. Po śmierci ojca
odziedziczył majątek Dębno; załatwianie spraw spadkowych i uczestnictwo
w wydarzeniach 1848 r., jako członek polskiego legionu akademickiego w Berlinie i oficer jazdy w
obozie wrzesińskim, wpłynęło na przerwanie studiów, ukończonych ostatecznie w
Berlinie dwa lata później. Następnie był redaktorem „Przeglądu Poznańskiego” (1851-1859), w 1861
r. opublikował w Grodzisku broszurę Język polski w Wielkim Księstwie
Poznańskim wobec prawa pruskiego ze wstępem ks. A. Prusinowskiego.
Wielokrotnie kandydował na posła, był członkiem Dyrekcji Towarzystwa Pomocy
Naukowej w Poznaniu, popierał rozwój kółek włościańskich i oświaty wśród ludu,
a jednocześnie był przeciwny przygotowaniom powstańczym w Królestwie Polskim,
choć i tak został aresztowany przez władze pruskie. Aktywność narodową w okresie
kulturkampfu skupił na obronie języka polskiego i krzewieniu oświaty m.in.
poprzez założenie pięknej biblioteki w Gościerzynie. Z żoną Franciszką, córką
Macieja Mielżyńskiego miał syna Tertuliana i córkę Konstancję. PSB, t. 13 (1967-1968), s. 239-240 (Apolonia
Głowacka);
Białobłocki A., Absolwenci..., s. 66.
[846]
Chodzi o ks. bpa sufragana wrocławskiego (od 1860 r.) Adriana Włodarskiego (1807-1875) znanego z pięknej
polszczyzny. Słownik biograficzny
katolickiego duchowieństwa śląskiego...,
s. 465-466 (Mieczysław Pater).
[847] Mowa o
przełożonej (matce) Zgromadzenia Elżbiecie Szkudłapskiej.
[848] Akapit skreślony w oryginale.
[849]
Listu Bojanowskiego z 25 października 1867 r. brak. Bojanowski przekazał w nim
ks. Janowi Koźmianowi „spis spowiedników ochronkowych” i prosił „aby się
porozumiał w niedzielę z Ks. Sufraganem Włodarskim z Wrocławia, który będzie w
Poznaniu, względem Komisarza Duchownego
dla Służebniczek w Śląsku”, a ponadto by „napisał do o. Baczyńskiego o
kilka Sióstr z Galicji do Księstwa”. Jednocześnie pytał „przez kogo mają być
spłacone owe 150 tal. do Kasy pożyczkowej w Śremie za dom Jaszkowski”. Dziennik
E.B., 25 października 1867 r.
[850]
Obydwu listów brak, choć wiadomo, że Bojanowski otrzymał je drogą pocztową 31
października 1867 r. wraz z pismem Rozalii Morawskiej z Oporowa, siostry Ireny
Bodenham, datowanym 30 października tego roku. Pisma Rozalii także brak. Zob.
stosowny przypis do listu Bojanowskiego z 1 listopada 1867 r. adresowanego do Rozalii Morawskiej.
[851] Dalkowski (Dałkowski) Maksymilian (1835-1898),
ks., ur. 8 października1835 r. w Poznaniu - Wildzie, zm. 4 lipca1898 r. w Lusowie; absolwent Gimnazjum Św. Marii Magdaleny
(1856), święcenia kapłańskie przyjął w 1860 r., był nauczycielem przy konwikcie
ks. Koźmiana i kapelanem Sióstr Miłosierdzia oraz nauczycielem religii w szkole
Estkowskiego, mansjonarzem w farze poznańskiej i administratorem parafii Lusowo
(1886). Białobłocki, A., Absolwenci..., s.33.
[852] Kozłowski Feliks (1803-1872), pseud. Paweł
Lechliński, ks., filozof i moralista. Ur. 22 czerwca 1803 r. we wsi Lechlin w
pow. wągrowieckim w rodzinie rolnika Tomasza i Katarzyny z Jaszockich.
Kształcił się najpierw w szkole katedralnej w Poznaniu, potem w gimnazjum
poznańskim i kaliskim, gdzie zdał maturę (1827), a następnie od 1828 r.
studiował prawo na uniwersytecie
warszawskim;
po wybuchu powstania listopadowego zaciągnął się do gwardii, odznaczył się w
bitwie pod Szymanowem (14 VIII 1831) i awansował na porucznika piechoty. Po
upadku powstania emigrował do Fryburga w Badenii i zapisał się na studia
prawnicze w Heidelbergu (1832) i Fryburgu (1833), które ukończył w roku
następnym jako doktor obojga praw, choć nie zdał egzaminu sędziowskiego, w
związku z czym podjął pracę na uniwersytecie fryburskim. W 1850 r. awansował na
kustosza biblioteki. Żonaty z Niemką Amalią
von Berg, po czterech latach owdowiał (1852), a po odwiedzeniu Wielkopolski
(1859), latem 1860 r. zrezygnował z pracy we Fryburgu. Jesienią wstąpił do
seminarium duchownego w Poznaniu, przy czym
kurs nauk teologicznych zaliczył wcześniej w Badenii. Święcenia kapłańskie
przyjął 25 maja 1861 r., po czym został
profesorem filozofii w seminarium gnieźnieńskim, archiwariuszem
konsystorza, egzaminatorem prosynodalnym i obrońcą węzła małżeńskiego w diecezjalnym
sądzie duchownym. Od 1868 r. kwestował w Wielkopolsce, na Górnym Śląsku i w
Galicji na rzecz Zakładu Sióstr Miłosierdzia,
opieki nad sierotami i ubogimi w Gnieźnie, gdzie zm. 14 listopada 1872
r. Był autorem licznych prac filozoficzno-religijnych, krytykiem poglądów B. F.
Trentowskiego. PSB, t. 15 (1970),
s. 6-7 (Czesław Lechicki).
[853] Brak dalszej części listu.
[854] List mógł być adresowany do Stanisława
Koźmiana i Adolfa Koczorowskiego. O obydwu E. Bojanowski wspomniał w liście do
ks. Jana Koźmiana z dnia 7 listopada 1867 r.
w kontekście poszukiwania współpracowników pisma dla ludu.
[855] Zob. wcześniej list Bojanowskiego do ks. Jana
Koźmiana z 7 listopada 1867 r.
[856] Leitgeber Mieczysław (1841-1893), poznański
księgarz, nakładca, pisarz ludowy, działacz Towarzystwa Czytelni Ludowych,
członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk Pozn. Kształcił się w Gimnazjum Św. Marii
Magdaleny w Poznaniu, po czym rozpoczął praktykę księgarską u J. J. Heinego w
Poznaniu, a następnie u J. Zawadzkiego w Wilnie. Po powstaniu styczniowym, w
którym brał udział, przeniósł się do Czerniowic, gdzie pracował u H.
Pardiniego, a następnie powrócił do Wielkopolski, zatrudniając się u Th.
Scheibla w Lesznie i L. Merzbacha w Poznaniu. Wkrótce w budynku Hotelu du Nord
otworzył księgarnię wraz z wypożyczalnią książek dla ludu i młodzieży polskich
oraz obcojęzycznych (1 X 1866). Prowadził też ekspedycję czasopism i ogłosił
wiele katalogów. W latach 1867 - 1870 wydawał Przegląd bibliograficzny piśmiennictwa polskiego, będący
kontynuacją przerwanej przez F. A. Brockhausa w Lipsku bibliografii polskiej, a
w latach 1869-1871 ilustrowany tygodnik beletrystyczny Sobótka, który zasilał własnymi pracami. Wobec trudności finansowych
Leitgeber sprzedał firmę bratu Jarosławowi (1 X 1884), a sam przeniósł się do
Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie otworzył nową księgarnię i od stycznia do
września 1888 r. wydawał tygodnik młodzieżowy Pomoc. Koniec życia spędził w Poznaniu. Słownik pracowników
książki polskiej..., s. 502-503 (Walerian Sobkowiak); PSB, t. 17 (1972), s. 11-12 (Adam Galos);
Białobłocki A., Absolwenci..., s. 77.
[857] Zob. wcześniej, trzy listy z 7 listopada 1867
r.
[858]
Formuła ta każe przypuszczać, iż mamy do czynienia z brudnopisem, pomijającym
część wspólną pism wysyłanych w tej
sprawie do różnych adresatów.
[859] Korespondencji tej brak. Datowana 14 listopada 1867 r. była faktycznie skargą
na fundatora ochronki Władysława Ulatowskiego, ponieważ nie przeprowadził
potrzebnego i obiecanego remontu w terminie. Mimo wcześniejszych próśb w tym
względzie (zob. list Bojanowskiego do ks. Marcina Nożewnika z 4 listopada 1867
r.). Co więcej, ostatnio odmówił przeprowadzenia remontu. Odmowa – jak notował
w Dzienniku Bojanowski - „była nie tylko dla Sióstr, ale tym samym dla
Zgromadzenia ubliżająca. Siostry spodziewają się, że my zwiniemy Ochronkę,
nawet o to proszą”. Dziennik
E.B., 15 listopada 1867 r.
[860] Listu tego brak. Bojanowski przekazał go 7
stycznia 1868 r. ks. Janowi Koźmianowi celem podjęcia decyzji w sprawie
ochronki w Małachowie, gdzie dochodziło do nieporozumień między dworem a
siostrami. Zob. niżej, list z 7 stycznia 1868 r. – Pismo Ulatowskiego, datowane
23 listopada 1867 r., Bojanowski odebrał trzy dni później. Było odpowiedzią na
list Bojanowskiego z 20 listopada tego roku. Ulatowski ukończył wprawdzie
remont pomieszczeń ochronkowych, ale jednocześnie „użalał się na s. Katarz[ynę]
Andrysiak, że go obraziła rozkazującym dopominaniem się” o remont i sugerował
konieczność przeprosin lub zmiany na stanowisku starszej w ochronce
małachowskiej. Przyznawał też, że „w
uniesieniu odpowiedział Siostrze wet za wet”. Ponadto skarżył się, iż „Siostry
nie starają się o sprowadzenie dzieci i o czytania wieczorne”. Chciał jednak
uregulować koszta podróży rekolekcyjnej sióstr, prosząc o podanie kwoty. Dziennik
E.B., 26 listopada 1867 r.
[861] Była nią s. Elżbieta Szkudłapska.
[862] Chodzi o biskupa wrocławskiego ks. H. Förstera.
– Korespondencji s. Anny Böhm do Bojanowskiego w tej sprawie brak, choć
wiadomo, iż chodzi o jej listy z 5 i 7 grudnia 1867 r., na które Bojanowski
odpowiedział 18 grudnia pismem, którego brak. W pierwszym z listów s. Anna Böhm
donosiła Bojanowskiemu, że biskup wrocławski, ks. Henryk Förster, „bardzo uprzejmie przyjął i pobłogosławił” siostry
porębskie, którym towarzyszył ks. prob. Jan Grölich z Leśnicy, fundator kosztów
podróży do Wrocławia. Poinformowała też, że proboszcz przedstawił jej kandydatkę
do Zgromadzenia, tercjarkę, w wieku 33 lat, czego wzbrania Reguła Służebniczek,
i że Błażej Kaspruś, fundator ochronki porębskiej, zrezygnował z części
wydatków związanych z budową nowego domu.
Drugi list s. Anny Böhm dotyczył życia wewnętrznego służebniczek.
Natomiast w liście z 18 grudnia 1867 r. Bojanowski podzielił obawy co do
potrzeby przyjmowania do Zgromadzenia osób, które ukończyły 30 rok życia i
sugerował – w razie potrzeby – zasięgnięcie opinii biskupa. Poruszył też inne
drobniejsze sprawy i prosił o dostarczenie fotografii nowego domu w Porębie
oraz noworocznego schematyzmu diecezji
wrocławskiej. Ponadto dołączył drukowany tu list do ks. Jana Grölicha. Dziennik E.B., 7 i 9 oraz 18 grudnia
1867 r.